UEK - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki - maj 2012

Page 1

dodatek studentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Kilka refleksji o gospodarce… Gospodarka nie może funkcjonować bez poszanowania niezbywalnych wartości oraz bez przyjęcia antropologii chrześcijańskiego humanizmu, która uwypukla zdolność do daru i miłości bliźniego. Angelika Kliszcz 29 lutego 2012 r. przewodniczący włoskiego Episkopatu, kard. Angelo Bagnasco, był gościem London School of Economics (LSE). W czasie swojego wykładu włoski kardynał podkreślił, że jeśli ekonomia za najwyższe dobro nie uznaje człowieka, prędzej czy później kończy się porażką. Najważniejszym dobrem jest bowiem osoba ludzka. Można by pokusić się o komentarz, że ta jednostka ludzka jest tak samo ważna we wspólnym procesie gospodarowania, nieważne w jakim by była wieku, jakie umiejętności zdolna jest włożyć w budowanie „wspólnego tortu”. Zarówno dzieci jeszcze nienarodzone, jak i te dopiero uczące się, są ważne dla przyszłości gospodarki (oczywiście nie wspominając o kluczowym znaczeniu dla całego środowiska ludzkiego, zarówno w wymiarze światowym, jak i narodowym). Idąc dalej, widzimy w gospodarce grupę osób w wieku produkcyjnym. Są to przecież nasi rodzice, być może rodzeństwo, które na różnorakich stanowiskach tworzy codziennie kolejne części wspólnego bogactwa naszego kraju. Pracują oni na rozmaitych posadach, począwszy od kasjera w supermarkecie, skończywszy na prezesie zarządu dobrze prosperującej spółki. Trzecią grupą, którą tutaj przywołuję, jest obszerna grupa naszych dziadków, osób w wieku poprodukcyjnym, którzy swoją pracą całego życia de facto tworzyli dzień po dniu (a były to niejednokrotnie czarne dni w historii naszego kraju) obecny kształt i możliwości rozwoju polskiej gospodarki.

Nie wszystko jest takie proste…

Jaką etyką my się kierujemy?

Rzecz jasna, pozostały po tamtych trudnych czasach złe tendencje i problemy w gospodarce, lecz my, którzy zdobywamy wykształcenie ekonomiczne, będziemy mieli szansę w przyszłości wykorzystać swoje umiejętności nabyte na zajęciach i już w realnym życiu zawodowym i społecznym. Pracując czy to na własny rachunek, czy też na etacie u kogoś kierować się powinniśmy wartościami ewangelicznymi, takimi jak: miłość Boga, przebaczenie bliźniemu, odwaga kierowania się prawdą, niegasnąca nadzieja, święte umiarkowanie czy radykalizm wobec zła, by dzień po dniu „zmieniać oblicze ziemi... tej ziemi!”, jak wołał w 1979 r. bł. Papież Polak. Powołanie każdego z nas jest zasadzone na dnie naszych serc. Pan Bóg powołał nas do spełnienia konkretnej misji w dziele zbawienia świata, zanim jeszcze podarował nam życie, byśmy przez ten dar Bożej Miłości doszli do zbawienia, które jest w Chrystusie Jezusie. Wspólna, jak i indywidualna droga każdego z nas do nieba, wiedzie przez to konkretne środowisko, w którym nas Pan Bóg umieścił, a więc także środowisko nauki czy pracy. Należy zatem pamiętać o tej wielkiej dozie zaufania, jaką obdarzyli nas nasi rodzice i dziadkowie, przekazując Polskę, to wspólne dziedzictwo, w nasze ręce. Jak my wykorzystamy nasz czas tu na ziemi – zależy od nas i od nas zależą nasze wybory, które budują przecież gospodarkę i inne wymiary kraju dla przyszłego pokolenia.

W czasie wykładu kard. Bagnasco zauważył ze smutkiem, iż obecnie coraz bardziej w gospodarce dominuje nie „etyka wartości”, ale popychająca ku indywidualizmowi „etyka wyborów”. Jesteśmy świadkami sytuacji, zarówno w życiu prywatnym, jak i społecznym, gdzie „wygórowany luksus nie wstydzi się najtragiczniejszej nawet biedy”, a „władza skupia się w rękach garstki ludzi, podczas gdy decyzje mas nie mają najmniejszego znaczenia”. Hierarcha wskazał, jakoby nic innego jak właśnie chciwość – wspierana i promowana przez mechanizmy finansowe i międzynarodowe spekulacje – doprowadziła do wytworzenia ogromnych nierówności. Obecnie bardziej mieć niż być… W przemówieniu dalej czytamy, że „doszło do sytuacji, w której perspektywa posiadania przeważyła nad perspektywą bycia”. Stąd, jak wskazał arcybiskup Genui, dziś bardziej niż kiedykolwiek wcześniej kwestia społeczna staje się kwestią radykalnie antropologiczną. W tym kontekście nie można zapominać o fundamentalnych wartościach stanowiących podstawę etyki życia. Bez etyki wartości każda gospodarka prędzej czy później skazana jest bowiem na klęskę – zuważa włoski hierarcha. Pełen tekst przemówienia znajduje się na stronie www.diocesi.genova. it/documenti.php?idd=3253 (niestety tylko w języku włoskim) Źródło: www.radiovaticana.org/ pol/articolo.asp?c=567728

Kilka słów o autorze przemówienia Kard. Angelo Bagnasco, metropolita Genui (Włochy), a od 2007 r. przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch (KEW) urodził się 14 stycznia 1943 r. w Pontevico, w diecezji Brescia, gdzie jego rodzice schronili się na czas wojny. 29 czerwca 1966 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Ukończył studia filozoficzne na uniwersytecie państwowym w Genui w 1979 r. W latach 1980-1998 prowadził wykłady na temat metafizyki i współczesnego ateizmu na Wydziale Teologii Włoch Północnych, w jego filii w Genui. Od 1980 do 1995 r. był też asystentem diecezjalnym Federacji Włoskich Studentów Katolickich (FUCI) , a także ojcem duchownym seminarium arcybiskupiego w Genui (1995-1997). We włoskim kościele sprawował wiele funkcji, był m.in. prezesem zarządu dziennika „Avvenire”, sekretarzem Komisji ds. Edukacji, Szkoły i Uniwersytetu przy KEW (2002-2005), arcybiskupem ordynariuszem polowym Włoch. Od 2005 r. jest sekretarzem Komisji ds. Kultury i Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Włoch. (więcej: http://www.opoka.org. pl/biblioteka/D/DA/kard_a_bagnasco-n.html)

I


Tr y by U E K

Mistrzowie

nie chodzą z lampą O relacji student-mistrz, szkole, która jest jak program telewizyjny i o tym, czy uniwersytety są miejscem, w którym kształcą się elity z dr. Piotrem Karasiem rozmawia Agnieszka Roszak. Czy z edukacją w Polsce jest tak źle, jak się ciągle o tym słyszymy w mediach? – Główny problem jaki dostrzegam, a który jest problemem cywilizacyjnym, polega na tym, że dzisiaj próbuje się zaprezentować bądź sprzedać edukację jako zabawę, jako przyjemność a nie jako wysiłek. I tu właśnie leży błąd podstawowy. Owszem, istotna jest zabawa w edukacji, ale tylko na pewnym poziomie – przedszkolnym. Natomiast kiedy człowiek staje się dorosły, uświadamia sobie, iż edukacja jest wysiłkiem. Edukacja jest taką samą, a może nawet cięższą, pracą jak każda inna. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, marnuje długie lata swojego życia. Efekty są różnorakie: albo jest się miernym pracownikiem, albo nie pracuje się w wyuczonym zawodzie. Dlaczego? Dlatego, że ktoś był słabym studentem, czy może studiował to, czego nie lubił? Pasjonował się np. literaturą angielską, a przyszedł na studia ekonomiczne. I to był błąd.

Dzisiaj młodzi ludzie mają niesamowity potencjał, bo oprócz mnóstwa książek w bibliotekach, dysponują jeszcze większym zasobem informacji w Internecie. Edukację uniwersytecką postrzegam jako potężną własną pracę zgodną ze swoimi zainteresowaniami. Jednak w momencie, kiedy II

studia zaczęły być powszechne (a jest tak od przynajmniej 20 lat), pojawia się na nich wielu ludzi z przypadku. Nie z przypadku w takim sensie, że w ogóle nie powinni studiować, bo nie mają potencjału, tylko z przypadku dokonywanych przypadkowo wyborów. Po prostu – wszyscy idą na studia, to i ja pójdę. A czy uważa Pan, że system edukacji pomaga uczniowi odkryć jego zainteresowania i potem je rozwijać? – Szczerze mówiąc, jestem ze starej szkoły, a stara szkoła mówi, że człowieka niczego nie można nauczyć. Człowiek może się nauczyć tylko sam, natomiast rolą nauczyciela jest człowiekowi pomóc. Jestem przeciwnikiem roszczeniowej postawy młodzieży, myśleniu, że szkoła ma we mnie uwolnić jakiś potencjał. Nie, to ja sam mam znaleźć w sobie te obszary, w których się realizuję, w których jestem dobry, czy w których mogę być dobry i które mnie pociągają. W takim razie jakie funkcje pełni szkoła? – Szkoła jest jak program telewizyjny. To znaczy przedstawia repertuar programu, z którego ja mogę wybrać coś, co mnie w szczególności interesuje i właśnie idę w tym kierunku na studia. Więc pytanie „czy szkoła pozwala odkryć czyjeś zainteresowania?” trzeba by zastąpić pytaniem „czy ludzie korzystają z możliwości, jakie im daje?”. Czy studiowanie jest w tym momencie czymś elitarnym?

TRYBY nr 5(14)/2012 Dodatek Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Dr Piotr Karaś - adiunkt w Katedrze Finansów UEK

– W przypadku kilku najważniejszych uniwersytetów na świecie tak. Natomiast jeżeli ok. 50 proc. młodzieży studiuje... Nie istnieją w społeczeństwie elity pięćdziesięcioprocentowe. Elitę może tworzyć 5, w porywach 10 proc. Pozostali to dobrze wyedukowani ludzie, więc to pytanie można by interpretować dwojako. Po pierwsze, czy

ludzi wybitnych, zapalonych do pracy, ale spotykam też takich, którzy stawiają sobie za cel spełnienie wszystkich formalności jak najmniejszym kosztem. A najlepiej by było tylko zaliczyć to, co trzeba. W związku z tym, czy studiowanie jest elitarne? Nie, studiowanie jest dzisiaj przedłużeniem szkoły. Inny temat, czy jest to potrzebne czy nie.

Byłbym szczęśliwy, gdybym miał studentów, z którymi mógłbym prowadzić dialog, dyskusję, bo tylko w dyskusji tworzy się coś nowego. studiowanie jest czymś elitarnym, a po drugie, czy dobrze kształci ludzi. I na te pytania znowu odpowiadam w ten sposób: zapewne jest dużo winy po stronie uniwersytetu, ale od czasu, kiedy młody człowiek ma dowód osobisty, sam odpowiada za siebie, za wybór podręczników i książek, które czyta, stron internetowych, które przegląda itd. Innymi słowy, chcę powiedzieć tylko tyle, że z mojego doświadczenia wynika, że spotykam młodych

Skoro studenci nie stanowią już trzonu polskich elit, kto w takim razie to czyni? – Nie stopnie i tytuły naukowe tworzą elitę. Spoglądając choćby na wybitnych pisarzy, których czytamy, to tam ludzi z doktoratami lub profesurami jest niewielu. Niektórzy z naszych wieszczy nawet nie skończyli studiów. Więc problem nie tkwi w tym, ile lat się studiuje, tylko w podejściu do życia. Życzyłbym sobie, żeby studia kształciły światłych


Tr y by U E K

ludzi, będących patriotami, uczciwie pracujących dla swojego dobra i dla dobra kraju. I to wystarczy. Spośród tej rzeszy rzetelnych, solidnych, uczciwych ludzi na pewno część z nich wybije się na to, co nazywamy elitami. Z tą postawą – kształcę się nie tylko dla siebie, ale też po to, by kraj na tym skorzystał i inni ludzie – jak często się Pan spotyka? – Bardzo rzadko, bardzo rzadko. Oczywiście, ja nie pytam studentów, po co przyszli na studia. Natomiast rzeczywiście odnoszę wrażenie, że znakomita większość ludzi albo nie wie, po co studiuje, albo myśli tylko i wyłącznie o swoim interesie. I to wąsko pojętym swoim interesie. Ja tego nie oceniam, może szersze spojrzenie przyjdzie z czasem. Oby.

Mam jednak nadzieję, że (...) uniwersytety dalej będą uniwersytetami a nie szkołami zawodowymi. Jak wyobraża sobie Pan idealnego studenta? – Może nie idealnego, bo ideały nie istnieją, ale takiego, którego chciałbym uczyć. Mam takie dwa kryteria. Chciałbym, żeby dużo czytał i żeby się ze mną nie zgadzał. Byłbym wtedy szczęśliwy, gdybym miał studentów, z którymi mógłbym prowadzić dialog, dyskusję, bo tylko w dyskusji tworzy się coś nowego. Kiedy przekaz jest jednostronny, to mam raczej wrażenie, że znajdujemy się w miejscu, gdzie strona przyjmująca przekaz, przyjmuje go na wiarę a nie refleksyjnie. Albo w ogóle go nie przyjmuje. Czyli realizuje hasło zakuć, zdać, zapomnieć. Czy jest możliwe, aby została nawiązana relacja student-mistrz? – Tak! Mój profesor był moim mistrzem. Więc jest to możliwe, ja sam tego doświadczyłem kilkanaście lat temu. To zależy tylko od studentów. Bo nie jest tak, że mistrzowie chodzą z lampą, poszukując uczniów. Podobnie jest

w Ewangelii – jeśli ktoś znajdzie perłę, sam powinien robić wszystko, by być jak najbliżej niej. Podsumowując, relacja student-mistrz jest możliwa pod warunkiem, że ktoś szuka swojego mistrza, chce go znaleźć i jest na tyle zdeterminowany, żeby to zrealizować. Jak wyobraża Pan sobie szkolnictwo wyższe w perspektywie dziesięciu lat? – To trudne pytanie, bo jako ekonomista wiem, że nie ma nic bardziej ryzykownego niż prognozowanie. Myślę, że niewiele się zmieni. Pewnie zmienią się gadżety. Kilkanaście lat temu to były biała kreda i tablica, później zaczęły je zastępować rzutniki na folie, dzisiaj coraz częściej pojawiają się projektory multimedialne. Jednak cały ten sprzęt to, jak powiedziałem, tylko gadżety. Sądzę, że istota studiowania się nie zmieni, gdyż ona jest niezmienna. A polega na rozwoju własnej wiedzy, a przez to postawy wobec rzeczywistości. Dzisiaj młodzi ludzie mają niesamowity potencjał, bo oprócz mnóstwa książek w bibliotekach, dysponują jeszcze większym zasobem informacji w Internecie. I to rzetelnych informacji. Na przykład z finansów: banki centralne, ministerstwa finansów, banki komercyjne, fundusze inwestycyjne, właściwie cały świat finansów jest na stronach internetowych. Można znaleźć ich produkty, raporty roczne, analizy. Nie mówię tutaj o Wikipedii, ale o materiałach źródłowych, które dziś są dostępne zza biurka. Nie muszę ich szukać nie wiadomo gdzie. Możliwości przetwarzania, przerabiania danych są niepomiernie większe. Można skorzystać z arkuszy kalkulacyjnych lub z innych programów. Więc w tym sensie wydaje mi się, że będziemy szli w stronę rozwoju tego typu gadżetów, pomocy dydaktycznych czy naukowych. Nie zmieni się jednak idea – dalej trzeba się będzie czegoś nauczyć, żeby coś umieć. Czy nie uważa Pan, że człowiek jest współcześnie zbyt szufladkowany – albo jako humanista albo jako ścisłowiec? – Nie. Dawniej człowiek był szufladkowany jako chłop

feudalny, właściciel, ziemianin albo szlachcic. Szufladki były, są i będą. Jednak dzisiejszy świat jest tak różnorodny, że tych szufladek jest o wiele więcej niż jeszcze 100 lat temu i nie da się włożyć człowieka tylko do jednej. Zresztą, czemu takie szufladkowanie miałoby służyć? Specjalizacji na przykład. Żeby potem lepiej odnaleźć się na rynku pracy. – Rozpatrywanie tego w takich kategoriach to inny sposób zapytania o to, czym powinny być studia. Wbrew temu na co dziś kładziony jest nacisk uważam, że studia powinny uczyć wiedzy ogólnej, uniwersalnej. Powinny rozwinąć człowieka intelektualnie. Czas na uczenie się procedur i konkretnych rozwiązań nadejdzie w ciągu pierwszych trzech miesięcy pracy zawodowej. I tutaj widzę największe zagrożenie dla studiów i dla uniwersytetów. Jest taka tendencja, że uniwersytety mają się stać szkołami zawodowymi. To przeczy ich idei! Uniwersytet od universitas ma kształcić szeroko, rozwijać człowieka i w tym sensie szufladkowanie na pewno jest zagrożeniem. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie. Że uniwersytety dalej będą uniwersytetami a nie szkołami zawodowymi.

Wszystko w życiu robimy kosztem czegoś albo na korzyść czegoś. Czy zatem coraz większa specjalizacja profili w liceach nie stanowi zagrożenia? – Możemy patrzeć na świat przez dwa rodzaje okularów: jasne i ciemne. To znaczy możemy patrzeć na świat widząc tylko zagrożenia i wtedy nie wyjdziemy na ulicę , bo nas samochód przejedzie, nawet jeśli stoimy na chodniku. Można też patrzeć na świat jako zbiór możliwości, szans. W ekonomii mamy pojęcie korzyści bądź kosztu alternatywnego. Wszystko w życiu robimy kosztem czegoś albo na korzyść czegoś. Więc jeżeli tylko takie profilowanie pozwala ludziom bardziej eksplorować swoje możliwości, to czemu go

nie rozwijać? Na czym polega twórczy wkład w naukę w dziedzinach nauk ekonomicznych? – Ekonomia to jest szczególny przypadek. Są tu dwa aspekty. Jest ekonomia jako nauka opisowa, ale jest także ekonomia normatywna. Twórczy wkład w naukę ekonomii polega na tym, że ktoś opisze zjawisko, pewien obszar rzeczywistości, który do tej pory nie był opisany, zbadany. To jest jedna z możliwości. Czyli jakaś synteza materiału empirycznego, analitycznego. Drugi aspekt to analizy teoretyczne, o których można powiedzieć, że są normatywne, czyli ktoś konstruuje jakiś model rzeczywistości. Chociażby przedsiębiorca – ma wizję, co będzie robił i ta wizja staje się dla niego normatywna, to znaczy on za nią podąża. Tak i w ekonomii. Można tworzyć modele rzeczywistości, badać je i w ten sposób rozwijać naukę. Czy w obecnych czasach uczelnie to głównie instytucje nastawione na zysk czy pełniące jakąś misję? – Myślę w ten sposób i chciałbym wierzyć, że ciągle mamy misję do spełnienia. Gdyby było inaczej, nie pracowałbym w swoim zawodzie. Jestem tutaj, ponieważ głęboko wierzę, że mam do spełnienia jakąś misję. Nie postrzegam uczelni publicznych jako instytucji komercyjnych. Gdyby tak było, być może otwieralibyśmy tylko kierunki bardzo dochodowe z czesnym 50 tys. zł za semestr i z tego się utrzymywali. A tak nie jest. To, że uczymy tylu studentów, w moim przekonaniu wynika z faktu, że taki jest popyt i państwo godzi się łożyć na zaspokojenie tego popytu. Oczywiście, można myśleć w kategoriach: są pracownicy, którzy pracują na kilku etatach i pewnie robią to tylko dla pieniędzy. Ale przecież uczelnia ciągle jest uczelnią a nie rozbudowanym działem szkoleń dla firm, na których zarabia się potężne pieniądze. My przede wszystkim państwa uczymy. I robimy to z przyjemnością. Dziękuję za rozmowę.

III


Tr y by U E K

Do Zabawy na rowerze Z okazji 25-lecia beatyfikacji Karoliny Kózkówny oraz wizyty bł. Jana Pawła II w Tarnowie, które będziemy obchodzić 8-9 czerwca 2012 r., Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej zaprasza na rowerową pielgrzymkę do Sanktuarium bł. Karoliny w Zabawie. Rozpocznie się ona w Krakowie. Trasa pielgrzymki: Kraków – Węgrzce Wielkie – Grabie, Droga Królewska przez Puszczę Niepołomicką – Zabierzów Bocheński – Chobot – Ispina – Wał-Ruda – Zabawa. Obchodom 25-lecia beatyfikacji bł. Karoliny Kózkówny będą przewodniczyć prymas Polski, abp Józef Kowalczyk i kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski. Wyraź swoją wdzięczność za dar beatyfikacji i wybierz się na rowerową pielgrzymkę do Zabawy z KSM-em. Wszelkie informacje i zapisy: Biuro KSM AK ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków Czynne: pn. – pt. w godz. 8-15:00 tel: 12 62 88 229 e-mail: biuro@krakow.ksm.org.pl www.krakow.ksm.org.pl

Lubisz pisać?

IV

Choć jesteś na kierunku inżynierskim lub ekonomicznym, to masz w sobie zacięcie humanistyczne ? Dołącz do zespołu redakcyjnego „trybowego” dodatku studentów UEK! Napisz pod adres: k.pluta@krakow.ksm.org.pl, a dowiesz się więcej i poznasz termin spotkania informacyjnego. Nie czekaj! Taka okazja może się już nie powtórzyć!

TRYBY nr 5(14)/2012 Dodatek Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Już 13 maja ruszy trzecia edycja Biegu UEK! Impreza ta towarzyszy Juwenaliom organizowanym przez naszą Uczelnię oraz Parlament Studencki. Magdalena Mijał Do biegu zapraszamy wszystkich powyżej 16 roku życia (osoby niepełnoletnie za zgodą rodziców). Uczestnicy będą mogli startowac w 4 klasyfikacjach: • Generalnej • Absolwentów UEK • Studentów • Maturzystów Dystanse, na jakich będzie można rywalizować, to rozmieszczone na terenie Kampusu UEK trasy 3,2 km oraz 8 km, wybrane zależnie od możliwości uczestnika. Dla każdego uczestnika przewidziany jest Pakiet Startowy zawierający: numer startowy z chipem, wodę mineralną, napój izotoniczny, koszulkę oraz gadżety UEK. Osoby, które ukończą Bieg, zostaną uhonorowane pamiątkowym medalem z Biegu. Zdobywcy miejsc I-III w klasyfikacji generalnej kobiet i mężczyzn zostaną nagrodzeni Pucharem JM Rektora Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. W tym roku w Biegu, który cieszy się ogromną popularnością zarówno wśród amatorów i profesjonalistów, weźmie udział 500 osób. Serdecznie zapraszamy na naszą stronę na FB facebook.com/BiegUEK


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.