Tryby czerwiec 2013 - dodatek warszawski

Page 1

I

dodatek warszawski

Niech będzie jakiś kilim I kwiaty na kominku, Kupimy jakiś serwis, Kupimy jakieś szkło,

o k n a k z s ie m łe a M

e i c a t z s n e i r a M a n

Miasto Marii Założony w XVIII w. Mariensztat był jurydyką (czyli osadą, która otaczała miasta, ale nie podlegała jego prawom, mając swoje własne). Jurydyki były osobnymi, prywatnymi miastami, których właściciele wywodzili się z bogatej szlachty. Leżący przy Warszawie Mariensztat był własnością Potockich: Marii i Eustachego. To właśnie na cześć właścicielki nazwano miasteczko, bo nazwa ta pochodząca z niemieckiego dosłownie oznacza „miasto Marii”. Oryginalny zapis to Marienstad. Obecnie jest to spokojne osiedle na skarpie wiślanej – Powiślu (tyły kościoła św. Anny). W jego skład wchodzą takie uliczki jak Nowy Zjazd i Bednarska, przy której swoją siedzibę ma studenckie radio Kampus. Mariensztat może pochwalić się też niedużym rynkiem, na którym stoi fontanna z figurkami klęczących dzieci oraz rzeźbą przedstawiającą warszawską przekupkę z... kurą pod pachą. Mariensztat to dziś jedno z najmniejszych osiedli. Znajdujące się na nim kamieniczki są dwu-, trzypiętrowe. Zostały zbudowane w pierwszych powojennych latach, jako domy dla przo-

Ilekroć słyszałam piosenkę „Małe mieszkanko na Mariensztacie” albo oglądałam film „Przygoda na Mariensztacie” zastanawiałam się nad jednym – gdzie znajduje się ten cały Mariensztat?! Skąd pochodzi nazwa osiedla i dlaczego właśnie to miejsce tak bardzo interesowało twórców rodzimej kultury? Paulina Jaworska

downików pracy. Do użytku mieszkania zostały oddane wraz z trasą W-Z w 1949 r., oczywiście jak przystało na tamte czasy – 22 lipca.

Śpiewający murarze Mariensztat był głównym bohaterem pierwszej powojennej komedii muzycznej, którą (w pełni tego słowa znaczeniu) można nazwać musicalem. Nakręcony w 1953 r., jako pierwszy kolorowy film „Przygoda na Mariensztacie” w reżyserii Leonarda Buczkowskiego (twórcy takich przedwojennych obrazów jak „Skarb” czy słynne „Zakazane piosenki”). Akcja rozgrywa się wśród ruin zburzonej Warszawy, właśnie na terenie Mariensztatu. Film przedstawia historię murarza Janka i pochodzącej ze wsi śpiewaczki folklorystycznego zespołu – Hani. Młodzi poznają się i razem spędzają wieczór na zabawie zorganizowanej na Mariensztacie, po czym

TRYBY – Warszawa NR 6(24)/2013

zakochują się w sobie. Dziewczyna wraca w rodzinne strony, jednak tęsknota za Jankiem i miastem sprawia, że Hania wkrótce przyjeżdża do Warszawy. Tak jak na prawą obywatelkę przystało, dołącza się do ekipy murarskiej, aby wraz z Jankiem podnosić z gruzów miasto; w końcu sama staje na czele żeńskiej grupy murarek, wykonujących 200 proc. normy i konkurujących z mężczyznami. Wesołe i rozśpiewane murarskie towarzystwo miało pokazać widzom, jak lud potrafi się jednoczyć dla dobra wspólnego. Chociaż film jest nasycony treściami propagandowymi, to warto go obejrzeć, by przekonać się, jak wyglądał polski musical 60 lat temu.

Biurko, firanki, fotele dwa, czyli wymarzone wyposażenie Jedną z najbardziej znanych piosenek o Mariensztacie jest pochodzący ze wspomnianej

Fot. Szczebrzeszynski Wik

ipedia

komedii utwór „Małe mieszkanko na Mariensztacie”. W filmie wykonuje go główna bohaterka (w tej roli Lidia Korsakówna) głosem Ireny Santor, która dubbingowała murarkę Hanię. W filmie występuje też zespół Mazowsze, którego Santor była solistką. Słuchając dziś tej piosenki możemy się uśmiechać i dziwić, że wtedy szczytem marzeń było posiadanie w mieszkaniu firanek, krzeseł czy tapczanu, ale takie były czasy. Każda rzecz, nawet najmniejsza, była na wagę złota. Mimo to uważam, że piosenka jest urocza, a zawarte w jej słowach marzenie o małym mieszkanku jest zawsze aktualne. Każdy z nas studentów marzy, by mieć swoje własne cztery kąty, które nie będą przypominać ciasnego pokoju z akademika, dzielonego ze współlokatorami (a także tymi, co waletują), ani stancji u starszej pani, która czujnym okiem śledzi każdy studencki krok. I właśnie takiego własnego, małego (bądź dużego) mieszkanka na Mariensztacie (albo na Białołęce) wszystkim wam życzę!


II II dodatek warsza wski

R

ada ta wydaje się banalna i bardzo konkretna, lecz z pewnością nie ucieszyła starszej kobiety, która nie przestała marzyć o byciu obdarowywaną znakami miłości i wsparcia. Trudno jest prosić bliską osobę o coś, co chciałoby się otrzymać z jej inicjatywy. Wielu gestów, które sprawiają drugiej stronie radość, można się nauczyć, ale istotą miłości jest dobrowolny wybór i okazywanie jej z własnej inicjatywy. Nie jestem w stanie zmusić kogoś do okazywania mi znaków miłości. Podobnie jak nikt mocą samej prośby nie zmobilizuje mnie do tego, bym okazywała mu miłość. Prawdziwa miłość jest darem wypływającym z głębi serca, a nie odpowiedzią na prośbę czy żądanie. Często słyszę, że małżeństwa i pary przygotowujące się do ślubu za mało rozmawiają o swoich oczekiwaniach i potrzebach. Zastanawiam się, dlaczego tak trudno jest komunikować między sobą na temat własnych marzeń i pragnień oraz wzajemnych oczekiwań. Pierwszy powód, dla którego – zwłaszcza kobietom – może być trudno powiedzieć o swoich oczekiwaniach (jak chociażby o prezencie w postaci pięknych kwiatów!) jest taki, że obawiamy się, iż nasza prośba pozostanie bez odpowiedzi, a wtedy poczujemy się zignorowane i zranione. Wiele kobiet rozczarowało się zachowaniem mężczyzny po tym, gdy zmusiły się do powiedzenia mu, co je rani i sprawia im przykrość, a on zignorował ich słowa albo nawet upewniał je, że to on ma rację. Rację ma ten, kto kocha. Gdyby ów mężczyzna rzeczywiście kochał, to powinien najpierw przyjąć do wiadomości, że kobieta w tym momencie cierpi i że przeżywa coś trudnego. Powinien okazać jej takt i wsparcie – nawet wtedy, gdyby jej oczekiwania uznał za przesadne. W miłości czynimy znacznie więcej niż to, co konieczne. Jeśli mężczyzna kocha, to uznaje kobietę za bezcenny skarb i potrafi dla niej zmieniać swój charakter, swoje nawyki, swoje sposoby reagowania na takie, którymi ona się cieszy. Po jednym rozczarowaniu trudno jest kobiecie zmobilizować się do

www.e-tryby.pl

powiedzenia mężczyźnie o kolejnej trudności czy o kolejnym zastrzeżeniu w odniesieniu do jego zachowania. Wiele kobiet wybiera w takiej sytuacji milczenie i ciche cierpienie. Drugi powód, dla którego trudno jest prosić tę drugą osobę o konkretne zachowanie czy o konkretne znaki wsparcia, wynika z natury miłości. Każda z nas chciałaby otrzymać najpiękniejszą miłość w prezencie! Znamy różnicę pomiędzy prezentem wybranym przez siebie wcześniej i otrzymanym na urodziny, a identycznym, wspaniałym prezentem, którego się nie spodziewałyśmy. Podobnie jest w relacji kobiety i mężczyzny. Otrzymanie kwiatów czy zaproszenie na romantyczny spacer lub kolację – jako spełniona prośba – sprawiają mniejszą radość niż te same wyrazy miłości otrzymane bez wcześniejszej prośby. Wiele kobiet latami liczy na to, że mężczyzna jednak zacznie okazywać jej miłość w taki

O miłość się W znanej gazecie przeczytałam list starszej kobiety, która żaliła się, że mąż – chociaż jest dobrym człowiekiem – nigdy nie mówi jej, że ona pięknie wygląda ani nie przynosi jej kwiatów. W odpowiedzi psycholog (mężczyzna) napisał kilka sloganów o tym, że mężczyźni nie potrafią się czegoś takiego domyślić i że trzeba im wprost o takich oczekiwaniach powiedzieć (a najpierw zrobić coś, żeby rzeczywiście pięknie wyglądać – tu zgoda!). Magdalena Korzekwa

sposób, jakiego pragną. Często kobiety wymyślają różne sposoby pośrednie, aby powiedzieć mężczyźnie o swoich oczekiwaniach. Mam koleżankę, której chłopak wiele razy zapraszał ją na kolacje, obiady czy do kina, ale – mimo że to on zapraszał – oczekiwał, że ona sama zapłaci za siebie (chłopak był dobrze

sytuowany materialnie). Co zrozumiałe, ona przyjmowała tę rolę, chociaż bardzo źle się w niej czuła. Mówiła mi wiele razy, iż przykro jej w takich sytuacjach, że nie oczekuje od niego aż tylu tego typu zaproszeń i że nie oczekuje jego pieniędzy, że mogłaby po prostu spędzać z nim czas na spacerach czy wzajemnych


Fot. www.flickr.com/Indrasensi

dodatek warsza wski III III

nie prosi

Wielu gestów, które sprawiają drugiej stronie radość, można się nauczyć, ale istotą miłości jest dobrowolny wybór i okazywanie jej z własnej inicjatywy.

odwiedzinach. W dodatku jej kieszonkowe nie jest aż tak duże, żeby pokryć te wszystkie wydatki, które ponosi w związku z zaproszeniami, jakie kieruje do niej chłopak. Kilka razy to ona zaprosiła go na jakieś wydarzenia i wówczas sama pokryła ceny biletów czy posiłku, tłumacząc mu, iż jest tak wychowana, że jeśli się kogoś zaprasza, to wypada za niego zapłacić. Trudno było jej powiedzieć mu o tym wprost, bo obawiała się, że zostanie

źle zrozumiana: jako taka dziewczyna, która chciałaby pieniędzy swojego chłopaka. A ona po prostu oczekiwała taktownego zachowania. Mimo to on nie reagował na takie pośrednie apele i sygnały. Z pomocą (zupełnie przypadkiem) przyszedł dziadek chłopaka, który – nie znając problemu – wręczył mu dodatkowe kieszonkowe i wyjaśnił, że to na miłą kolację dla niego i jego dziewczyny.

TRYBY – Warszawa NR 6(24)/2013

Wymienione przypadki stanowią mniejszy problem od sytuacji, w których kobietom brakuje nie jakiegoś konkretnego znaku miłości w postaci kwiatów czy miłych słów, lecz gdy zachowania mężczyzny wprost je ranią, bo brakuje im fundamentów miłości. Rozumiem te kobiety, które cierpią, bo ich mężowie mają „koleżanki”, z którymi chętnie spędzają czas na indywidualnych rozmowach na Skype’ie, telefonicznych czy osobistych albo na obszernej korespondencji. Rozumiem, że ciężko jest takim kobietom wyjaśniać mężczyźnie, że cierpią z powodu takich relacji, bo już samo powiedzenie o tym wiąże się z cierpieniem. Podobnie, trudno jest wyjaśnić mężczyźnie, że sprawia żonie czy narzeczonej bolesną przykrość, gdy mówi o atrakcyjności fizycznej innej kobiety. Gdyby dotyczyło to byłej dziewczyny czy byłej narzeczonej, to potrzeba jeszcze więcej czasu, żeby takie zranienie zabliźnić.

Chociaż nie żyję w małżeństwie, potrafię wczuć się w sytuację żony, której mąż jest daleko od Boga. Jeśli dla niej to Bóg jest fundamentem, a mąż nie traktuje Boga jako swojego największego Przyjaciela, wówczas kobieta czuje się w takim związku po ludzku niepewnie. Nie mam wątpliwości, że największą pewność i bezpieczeństwo daje obu osobom Bóg. I tylko wierząc w Boga, wspólnie się modląc oraz regularnie korzystając z sakramentów, można mocno doświadczać Jego wsparcia. Rozumiem także te żony, które cierpią, gdy mężowie nie akceptują ich seksualności, gdy – zamiast przyjąć ich naturalny rytm płodności – oczekują albo przynajmniej sugerują, że „lepiej” by im było z jakąś formą antykoncepcji. Rozumiem, że kobietom – w obawie przed złością i niezrozumieniem ze strony męża – niezwykle trudno jest o tym powiedzieć, zwłaszcza wtedy, gdy zgodziły się na sprzeczne z miłością zachowania męża jeszcze przed ślubem. Jednym z najtrudniejszych zadań jest proszenie o przeprosiny. Są one tą formą miłości, która ma sens wyłącznie wtedy, gdy wypływa z pełnego żalu serca człowieka, który cierpi z tego powodu, że zranił bliską osobę. Trudno jest więc domagać się słów wyrażających przemianę serca, gdy takowa jeszcze nie nastąpiła. Na te wszystkie problemy, o których opowiadają mi kobiety, nie ma jednej rady. Najlepszym sposobem rozwiązywania problemów jest profilaktyka, czyli niedopuszczanie do tego, by się one pojawiły. To właśnie dlatego tak ważny jest dobry punkt wyjścia w budowaniu trwałych więzi między kobietą a mężczyzną. Najbezpieczniej jest wiązać się z taką osobą, która już na samym początku zachwyca nas swoją postawą, wiernością ideałom, dobrocią serca, która podoba się nam fizycznie i którą sami chcemy kochać do tego stopnia, że aż serce samo się do tej osoby wyrywa. Tworzenie takich więzi jest możliwe, ale tylko dla tych, którzy są na tyle silni i szczęśliwi, że nie godzą się na bycie razem za każdą cenę i na każdych warunkach.


IV IV dodatek warsza wski

„…nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć” (Flp 1,29) Kiedy katolicy w Polsce wstydzą się uczynić znak krzyża w publicznym miejscu, to ich bracia i siostry w wierze oddają życie za Chrystusa. Czyj problem jest tak naprawdę większy?

P

Marta Koćwin

olska jest krajem w 90 proc. katolickim. Tymczasem trzech na dziesięciu Polaków nie umie podstawowych modlitw, u spowiedzi nie było ponad rok, o Komunii św. nie wspominając. Jednak nadal wszystkie te dziesięć osób uważa się za katolików. Hipokryzja? Być może. A jednak Kościół w Polsce ma o wiele mniej problemów niż Kościół w Niemczech czy we Francji. We Francji np. 44 proc. katolików jest zdania, że Mahomet był prawdziwym prorokiem, 81 proc. jest za zniesieniem celibatu, a tylko 7 proc. uważa, że katolicyzm jest jedyną prawdziwą wiarą. Uważa się także, że francuscy duchowni stracili swoje tradycyjne funkcje jako głosiciela prawd wiary, pasterza parafii i duchowego przewodnika. W świątyniach nie ma konfesjonałów, na Mszach św. jest tylko spowiedź powszechna. Pośród tak wielu problemów, z którymi boryka się Kościół, istnieje jeden o wiele ważniejszy. I nie jest to problem samego Kościoła. Fot. www.flickr.com/Bigmalakili

W wielu krajach dochodzi do prześladowania chrześcijan. Aktualnie sformułowano pojęcie chrystianofobia. Jest to lęk lub nienawiść odczuwana w stosunku do wyznawców Chrystusa. W prześladowaniu nie chodzi tylko o torturowanie czy zabijanie. Prześladowanie może być wtedy, kiedy chrześcijanin traci pracę ze względu na swoją wiarę, kiedy dzieci nie mogą dostać się do szkół z powodu swojego wyznania. Prześladowaniem może być też zabranianie chrześcijanom budowania kościołów. Są oni najliczniejszą grupą ofiar prześladowanych na tle religijnym. Według danych organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, od początku pojawienia się chrześcijaństwa zamordowano około 70 mln chrześcijan. Z kolei organizacja Open Doors szacuje, że aktualnie na świecie prześladowanych jest ich około 100 mln. Największe prześladowania (według Indeksu Prześladowań 2013) mają miejsce w Korei Północnej, Arabii Saudyjskiej i Afganistanie. Jest to pierwsza trójka. Dalej znajdziemy Irak, Somalię, Malediwy, Mali, Iran, Jemen, Erytreę. Chrześcijanie szczególnie w krajach muzułmańskich są traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Na terenie Arabii Saudyjskiej zabronione są nawet praktyki religijne. Za posiadanie Biblii grozi aresztowanie przez specjalną policję religijną. Krzyż jest zakazanym symbolem. Doszło nawet do tego, że tamtejsze władze zwróciły się z prośbą do skandynawskich ambasad, żeby nie wywieszały swoich flag narodowych, bo widnieje na nich krzyż. Warto też zwrócić uwagę na to, że Arabia Saudyjska wykłada dużo pieniędzy na budowę meczetów w Europie, ale postawienie kościoła na ich terenie jest niedopuszczalne. Mało się mówi także o obozach www.e-tryby.pl

Chrześcijanie są najliczniejszą grupą ofiar prześladowanych na tle religijnym. Według amerykańskiej organizacji International Christian Concern, w obozach koncentracyjnych w Korei Północnej przebywa od 50 do 100 tys. chrześcijan.

koncentracyjnych. Według amerykańskiej organizacji International Christian Concern, w obozach koncentracyjnych w Korei Północnej przebywa od 50 do 100 tys. chrześcijan. Za samo posiadanie Biblii ludzie są stawiani przed plutonem egzekucyjnym, a cała ich rodzina trafia do obozu. Na prześladowania narażonych jest około 200 mln chrześcijan. Jednak nie mogą oni liczyć na pomoc z Europy czy Ameryki. Zlaicyzowane społeczeństwo wstydzi się mówić o Chrystusie, a już na pewno stanąć w obronie tych, którzy Go wyznają. Jedną z większych organizacji, która pomaga prześladowanym, jest międzywyznaniowa i międzynarodowa organizacja Open Doors. Działa na terenie około 50 krajów i pomaga chrześcijanom, którzy są nękani z powodu wiary w Chrystusa. Jej przedstawiciele mówią o prześladowaniach w mediach, w kościołach, w gabinetach polityków. Próbują szukać pomocy oraz nawołują do modlitwy. Open Doors daje każdemu wiele możliwości pomocy prześladowanym chrześcijanom. „Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki” (1 Kor 12,26).


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.