Tryby maj-czerwiec 2014

Page 1

maj-czerwiec nr 5-6(32-33)/2014 ISSN: 2083-8948

TR YBY K A T O L I C K I M I E S I Ę C Z N I K S T U D E N C K I

Miriam Czwarta osoba Trójcy – nie. Kobieca twarz Boga – nie. Kim jest Maryja?


Bogactwem człowieka jest to wszystko, co przychodzi mu z pomocą w wysiłku utrzymania się przy życiu i panowania nad przyrodą. Jednak rzeczy stają się naprawdę bogactwem człowieka tylko wtedy, gdy człowiek dochodzi do nich poprzez pracę. fot. www.flickr.com littlevanities

Św. Jan Paweł II

Ż y c z e n i a Naszej redakcyjnej Koleżance - Karolinie Mazurkiewicz, i Narzeczonemu - Wojciechowi Podlewskiemu najserdeczniejsze życzenia z okazji zawarcia świętego i nierozerwalnego związku małżeńskiego

fot. www.pixabay.com /PublicDomainPictures

składa Pan Trybik z zespołem


K r a k ó w

|

W a r s z a w a

|

od redakcji 3

P o z n a ń

Wesprzyj TRYBY

maj-czerwiec 2014

Podoba Ci się to co robimy? Dołóż swoją cegiełkę do wydawania Trybów. e-tryby.pl

Czy ktoś czyta w ogóle moje wstępniaki? Poza rasowymi dziennikarzami, którzy zwykle od nich zaczynają lekturę czasopisma, i poza moimi znajomymi, mamą oraz babcią? :) Wierzę, że tak, więc wykorzystam 1900 znaków ze spacjami, które hojnie przydzielił mi dział składu, na małą propagandę. Nie lubię rozpaczliwych listów, w których liderzy różnych (dobrych, wartościowych!!!) katolickich dzieł proszą o wsparcie dla swoich inicjatyw. To znaczy listy takie nie są złe same w sobie (przecież i ja takie piszę). Mam jednak pewien kłopot z obecnym w nich patosem: oto teraz, na przełomie wieków, wstrząsają Polską wrogie i prawie wszechmocne siły, które wszystkich katolików chcą wyciąć w pień. Musimy się więc bronić przed tymi antypolskimi i antykatolickimi mocami. Ale jak? Skoro nie mamy kasy. A ja? Myślę, że „nasze czasy” nie są wcale szczególne. Dobre inicjatywy zawsze były okupione niemałym wysiłkiem. I chyba nie wierzę też w wielkie teorie spiskowe. Wierzę natomiast w to – a raczej widzę – że na rozwój konkretnych dzieł potrzeba konkretnych pieniędzy. No sami pomyślcie – wszyscy „trybowicze” to wolontariusze. Teksty piszemy za friko, dziewczyny dziubią korektę za friko, graficy składają za friko, kolportujemy za friko i jesteśmy z tego powodu autentycznie szczęśliwi. Serio. Chwała Panu! Naszym jedynym kłopotem są faktury z drukarni. To proste – nie wszystko da się zrobić bez kasy.

Dlatego proszę Was, naszych Wspaniałych Czytelników, o wrzucenie grosika do „trybowej” świnki–skarbonki. Do tej pory druk czasopisma kosztował 200 tys. zł. Większość tych środków to wpłaty od prywatnych darczyńców, którzy widzą sens w istnieniu katolickiego miesięcznika dla studentów. Nie pogardzimy żadną złotówką, bo za okrąglutki 1 zł możemy wydrukować jeden numer. I obiecujemy, że tych wpłat nie zmarnujemy. Prosimy też o modlitwę w naszej intencji, żebyśmy nie zeszli na manowce. Dzięki, że jesteście!

Magdalena Guziak-Nowak Redaktor naczelny

współpraca

temat numeru:

Miriam

4–9

Kim Ona jest? Kim Ona jest... dla Ciebie? Codzienność Maryi Miej Ją przy sobie Z wizytą u Matki Boga Królewski kwiat

Rozmowa z charakterem Konrad Kruczkowski

10–11

pro-life 12–13 Metoda, która leczy rozmowa z charakterem Św. Faustyna Kowalska

14

encyklopedia wiary Przykazania kościelne

15

portret 17 Agnieszka Musiał w trybach historii Powstanie warszawskie

18–19

misz-masz/ z kulturą/ ogarnij się 20-21 rozrywka 22–23 podróże 24–25 Zagraniczny wojaż dla każdego 100 lat Rodziny Świętego Pawła

26–27

patronat 28 Pielgrzymka Ekumeniczna wolontariat 29 Wakacyjna misja specjalna pro-life 30 warsztaty gospel 31 On nas przemienia

Redaktor naczelny: Magdalena Guziak-Nowak Asystent kościelny: ks. Rafał Buzała Sekretarz redakcji: Agata Gołda

Marketing: Marcin Nowak – promocja@e-tryby.pl Zespół redakcyjny: Magdalena Indyka, Monika Maśnik, Karolina Mazurkiewicz, Sara Rynowska, Iwona Sidor, Dominik Sidor, Marek Soroczyński, Dagmara Śniowska, Michał Wnęk DTP, foto: Marcin Nowak, Marek Soroczyński Korekta: Edyta Cybińska, Elżbieta Jaworek

Okładka: Za użyczenie reprodukcji obrazu „Zwiastowanie” dziękujemy autorce Małgorzacie Osieleniec, malgorzata-osieleniec.manifo.com Druk: Printgraph Brzesko

Adres redakcji: ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków Data zamknięcia numeru: 15 maja 2014 r. Nakład: 8 500 egz.

Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów. www.e-tryby.pl

biuro@e-tryby.pl

Wydawca: Orły Małopolski Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej


4

temat numeru > Miriam

Kim Ona jest? Czwarta osoba Trójcy – nie. Kobieca twarz Boga – nie. Czy na pewno nie? To kim jest? Magdalena Urlich

do Ojca. Zbytnie akcentowanie roli Maryi jako Pocieszycielki i Pośredniczki znów zaciemnia obraz. Proporcje są takie: Duch Święty działa w Maryi i przez nią dzięki jej współpracy i otwartości. W tym sensie jest Ona dla nas wzorem. Lecz to On jest Bogiem, On wychodzi naprzeciw. Jedynym Pośrednikiem do Boga jest Jezus Chrystus, a Maryja jest pośredniczką do Chrystusa.

Maryja nie jest też kimś w rodzaju czwartej osoby Trójcy – bliższej, bardziej swojskiej, a jednak boskiej. Stąd ostrożność papieży, Jana Pawła II i Benedykta XVI, w obdarzaniu Maryi kolejnymi tytułami: Współodkupicielka, Pośredniczka wszelkich łask. Jest ryzyko, że tak opisywana Matka Boża przesłoni misję i osobę Jezusa. A to On jest przecież centrum historii zbawienia i naszej osobistej historii.

Powrót do źródeł

N

mal. Małgorzata Osieleniec

ajbardziej podstawowa odpowiedź jest prosta. Maryja jest matką Jezusa, Boga i człowieka. Ale wnioski wyciągane z tej prawdy wiary, a także ich realizacja w pobożności, z którą stykamy się na co dzień, bywają bardziej skomplikowane. Rozpocznę więc negatywnie: kim Ona nie jest?

Ona versus Oni

Kto wsłuchuje się w pieśni kościelne, być może usłyszał kiedyś: „Kiedy Ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy, kto się do Matki uciecze”. To fragment popularnej pieśni Serdeczna Matko. Pełną macierzyńskiej miłości Maryję często przeciwstawia się obrazowi rozgniewanego Boga Ojca, a nawet surowego Jezusa. Choć zagniewany Ojciec jest obecny na kartach Pisma Świętego, choć i Jezus w gniewie wywracał kramy kupców w świątyni, to nie jest wszystko, co Bóg nam o sobie powiedział. Przedstawianie tylko takiego aspektu „osobowości” Boga jest wykrzywieniem Jego obrazu. Maryja staje się dobrą boginią, chroniącą przed Bogiem-mścicielem. Przeniesienie „kobiecych” cech Boga na Maryję uniemożliwia poznanie Go w pełni. Jego opis w kategoriach jednej (męskiej) płci jest ograniczaniem Go. W Nim są wszystkie aspekty miłości: czułość, łagodność, bezwarunkowa miłość kojarzona z macierzyństwem, miłość stawiająca wymagania kojarzona z ojcostwem, miłosierdzie, ale i sprawiedliwość, i gniew z powodu grzechów. Sugestia, że Maryja kocha nas bardziej, miłosierniej niż Stwórca czy Jezus, który wydał samego siebie za każdą i każdego z nas (skoro musi nas przed nimi bronić) – jest dość ryzykowna teologicznie. Kard. Yves Congar nazwał kolejne niebezpieczeństwo popularnej teologii maryjnej. Uważał on, że Maryi zostają przypisane funkcje Ducha Świętego. Duch Święty stawia nas w obecności Jezusa, sprawia, że doświadczamy Jego miłości i bliskości. Jest naszym Pocieszycielem po odejściu Jezusa www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

Odtrutkę na wszelkie nieścisłości i przejaskrawienia dał Sobór Watykański II.

Po pierwsze, Ojcowie soborowi zdecydowali, by nauka o Maryi (mariologia) została włączona do nauki o Kościele (eklezjologii). Wielu biskupów, zwłaszcza z Ameryki Łacińskiej, zaznaczało, że pobożność maryjna oderwana od całości wiary chrześcijańskiej przynosi złe owoce. W skrócie można to ująć tak: zamiast się nawrócić, ludzie woleli wołać: „Matko, daj!”. Remedium miało być osadzenie Maryi w kontekście misji Chrystusa i w Kościele. A więc: nic o Maryi bez odniesienia do Jezusa albo wspólnoty Kościoła. Z pierwszego wynikło drugie – zwrot do obrazu Maryi zawartego w Biblii. Nie jest on jednolity (inaczej przedstawia jej rolę Ewangelista Marek, inaczej Łukasz i Jan), za to otwiera bogactwo interpretacji. To tylko kilka z nich: Maryja jako lękająca się dziewczyna w scenie Zwiastowania, „rewolucjonistka”, gdy w Magnificat śpiewa o odprawionych z niczym bogaczach, dbająca o potrzeby innych przyjaciółka na weselu w Kanie, wreszcie cierpiąca, lecz ufna matka spod krzyża (więcej: ks. R. Pindel, „Czy znasz Jej obraz? 31 spotkań biblijnych z Maryją”).

Prawdziwy wzór

Nasza chrześcijańska perspektywa jest prosta: zmierzamy do Ojca przez Syna w Duchu Świętym. Maryja jest drogowskazem. Papież Paweł VI za najcenniejszy przejaw pobożności maryjnej uznał nie modlitewne wzywanie Maryi, ale naśladowanie jej. O. Celestyn Napiórkowski mówi o tym tak: „Tak jak Maryja zasłuchać się w słowo Boże, tak jak Ona otwierać się na Ducha Świętego i być Jego sprawnym narzędziem, całkowicie oddać się Chrystusowi i być Jego sługą, bez reszty poświęcić się sprawom Chrystusa i Jego Królestwa, tak jak Maryja spieszyć z pomocą potrzebującym... Wpatrując się w Nią jako nowego człowieka, przemieniać się na Jej wzór.” Kim Ona jest dla ciebie?

Korzystałam z wywiadu z o. Celestynem Napiórkowskim, zamieszczonym w książce „Dzieci Soboru zadają pytania


temat numeru > Miriam 5

dla ciebie?

Na pierwszym roku studiów bardzo spodobały mi się zajęcia z jazdy konnej. Postanowiłam, że w wakacje znajdę miejsce, gdzie mogłabym realizować tę pasję. Szczególnie zależało mi na krajach anglojęzycznych. Po kilku wymienionych e-mailach wyjechałam do Anglii na upragnione wakacje. Za pracę w stadninie miałam dostawać 80 funtów tygodniowo + spanie i jedzenie. Wszystko zapowiadało się super. Na miejscu okazało się, że jest inaczej. Właściciele tylko 2-3 razy w tygodniu pozwalali jeździć konno. Praca była bardzo ciężka. Musieliśmy zamiatać chodniki, czyścić boksy, właściciele ciągle nas poganiali i krytykowali. Pomyślałam, że na własne życzenie trafiłam do obozu pracy. Wtedy zaczęłam się modlić, prosić Maryję, by pomogła mi znaleźć rozwiązanie (choć do tej pory Matka Boża nie była mi bardzo bliska). Sytuacja była trudna, w 2006 r. do Anglii przyjechało bardzo dużo Polaków. Podczas jednego z wolnych dni zaprzyjaźniłam się z miejscową rodziną. Powiedzieli, że mi pomogą, jeśli będę czegoś potrzebować. Po ośmiu dniach pracy postanowiłam ostatecznie, że się wyprowadzam. Spakowałam się z samego rana i wyniosłam rzeczy do tej rodziny. Nowi znajomi zabrali mnie do sklepu, gdzie mogłam szukać pracy bądź dać ogłoszenie. Dowiedziałam się tam, że są poszukiwani pracownicy do domu spokojnej starości. Poszłam tam i tak dostałam pracę w cztery godziny od rozpoczęcia poszukiwań. Był to dla mnie olbrzymi cud. Znalazłam przyjemną i lepiej płatną pracę, w której mogłam w dodatku ćwiczyć mój angielski. Starsze panie były bardzo wdzięczne za to, że się im pomaga, opowiadały o swoich rodzinach, dzieciach, mężach. Było to dla mnie bardzo dobre doświadczenie. Przekonałam się, że Matka Boża naprawdę się mną opiekuje i wysłuchuje mojej modlitwy, mimo że sama czasami namieszam. Po tym doświadczeniu postanowiłam, że w podziękowaniu będę codziennie modlić się różańcem i czytać fragment Pisma Świętego. W czasie tych wakacji poczułam niesamowitą bliskość Matki Bożej i odczuwałam pokój w sercu. Po powrocie do Polski razem z moją współlokatorką postanowiłyśmy modlić się na różańcu w intencji naszych przyszłych mężów. Wtedy nie miałyśmy jeszcze nawet chłopaków, dzisiaj obie jesteśmy szczęśliwymi mężatkami, mamy cudownych mężów i dzieci. I w tym widzę pomoc Matki Bożej. Gdyby ktoś z Was chciał modlić się w intencji przyszłego współmałżonka, piszcie, podam szczegóły: strzoda.agnieszka@gmail.com. Z Bogiem

Agnies zka Strzoda

fot. arch. Sławy sowy

fot. arch. Agnieszki Strzody

Kim Ona jest...

Nigdy nie byłam zbyt maryjna, choć pochodzę z parafii Matki Bożej Częstochowskiej. Chodziłam na różańce, na majówki, było też kilka pielgrzymek do Częstochowy… Wiele jednak zmieniło się od czasu mojego pobytu w pewnym sanktuarium.

Pojechałam tam w zeszłym roku, niewiele wiedząc o tym miejscu. Tam zdałam sobie sprawę, że Maryja zawsze była blisko mnie – czasem bez wzajemności. Tam też szczególnie uderzyło mnie piękno fizyczne Maryi. Biała figura jest dla mnie najpiękniejszym wizerunkiem Matki Bożej, jaki kiedykolwiek widziałam na rzeźbach czy obrazach. Maryja bardzo imponuje mi postawą ze Zwiastowania. Niesamowite jest Jej zaufanie Panu Bogu! Uwierzyła w niemożliwe. Bliska jest mi jako ta, która w Kanie Galilejskiej wstawia się za człowiekiem, która zauważa brak, i która mówi „Zrób wszystko, cokolwiek Jezus ci powie”. Na różańcu nie modlę się często. Zawsze jednak noszę go ze sobą. Lubię rozważać tajemnice i odnosić je do mojego życia. Kiedy modlę się dziesiątką wybieram taką, która najbardziej pasuje do mojej sytuacji lub osoby, za którą się modlę. Maryjo, naucz mnie ufać Bogu, szczególnie gdy trudno mi uwierzyć w swoje szczęście według nie mojej wizji. Dziękuję, że widzisz moje puste stągwie, że szepczesz swojemu Synowi, że wyschła we mnie wiara, nadzieja zawiodła, a miłość się skończyła, że... Sława Sowa


6

temat numeru > Miriam

Codzienność Maryi

„Chrystus w domu Marty i Marii”, Diego Velázquez

Choć Nowy Testament nie zawiera obrazów z codziennego życia Maryi i Świętej Rodziny, możemy je sobie wyobrazić na podstawie opisów kultury i społeczeństwa ówczesnych czasów oraz przekazu tradycji. Maryja wraz z Józefem żyli zapewne podobnie jak inne żydowskie rodziny, dzieląc ich troski i zmartwienia codzienności. Karolina Pluta

P

alestyna w czasach Jezusa obejmowała obszar około 20 tys. km kwadratowych, sięgający od Morza Śródziemnego do Pustyni Syryjsko-Arabskiej oraz od Gór Hermon do Zatoki Akaba. Szacuje się, że mieszkało tam od 600 tys. do 1 miliona osób. Zamieszkujący ten teren Izraelici posługiwali się w czasach Chrystusa głównie językiem aramejskim, a w życiu kierowali się Prawem i zwyczajem żydowskim. W życiu religijnym mężczyźni zajmowali wyższą pozycję, kobiety były nawet zwolnione z obo-

wiązku modlitwy. Kiedy przybywały do świątyni, miały prawo wstępu jedynie za obręb pierwszego muru, gdzie był wydzielony dziedziniec o długości 60 m.

Podstawowym obowiązkiem Izraeality było zawarcie małżeństwa, najlepiej w wieku 18 lat. Zazwyczaj żenili się oni z dziewczętami, które ukończyły 12 rok życia. Według s. Anny Katarzyny Emmerich, której objawienia dostarczają wielu informacji na temat pochodzenia i życia Matki Boga, w chwili urodzenia Jezusa Maryja miała 15 lat (pamiętajmy jednak, że wizja s. Anny Katarzyny to jej objawienie a nie „twarde” źródło historyczne). Celem małżeństwa było pozostawienie jak najliczniejszej rodziny. Bezpłodne kobiety doznawały wielu upokorzeń, gdyż brak dzieci uważano za wyraz Bożego gniewu wobec kobiety lub rodziny. O małżeństwie decydowali z reguły ojcowie panny młodej i pana młodego, a dziewczyny nie pytano o zgodę. Przyszły mąż wpłacał określoną sumę, która w czasach Jezusa wynosiła ok. 30 sykli srebra. Głową rodziny był ojciec, który decydował o najważniejszych sprawach, majątku rodziny, ale również o życiu jej członków, posiadał pełną władzę nad żoną, dziećmi a nawet wnukami. Matka opiekowała się córkami aż do czasu, kiedy wychodziły za mąż. Niekiedy młode dziewczęta oddawano na wychowanie do świątyni – tak było w przypadku św. Anny oraz Maryi. Chłopcy natomiast do piątego roku

www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

życia pozostawali pod opieką matki, przechodząc potem pod wychowanie ojca i podejmując naukę jego zawodu.

Królestwem kobiety był dom – to tutaj decydowała o zakupie nowej ziemi czy dysponowała dochodami ze sprzedaży płodów rolnych. Każdego dnia wypełniała codzienne obowiązki takie jak mielenie ziarna, wypiekanie chleba i przygotowywanie posiłków, przynoszenie wody ze studni. Czasem pomagała mężczyznom w polu lub zajmowała się rękodzielnictwem.

Izraelici mieszkali w skromnych domach w kształcie sześciennych brył bielonych wapnem, z małymi otworami na okna i drzwiami. Wznoszono je z gliny zmieszanej z trzciną lub wypalanej na słońcu cegły. Bogatsi Palestyńczycy mogli pozwolić sobie na dom z kamieni. Zazwyczaj w środku było tylko jedno pomieszczenie podzielone na dwie części: jedna służyła ludziom do spania, druga zaś przeznaczona była dla zwierząt. Spano na zwierzęcych skórach, a siadano na ziemi. Rolę współczesnych szaf pełniły drewniane skrzynie. Pomieszczenia oświetlano lampkami oliwnymi.

Podstawowym posiłkiem Świętej Rodziny był zapewne chleb – ubodzy jadali jęczmienny, a bogaci wypiekany z pszenicy. Na stołach uboższych mieszkańców dominowały ryby, natomiast nieco bogatsi jadali również mięso, zwłaszcza dzięki hodowli kóz, bydła


temat numeru > Miriam 7 NA PODSTAWIE PRZEKAZÓW BIBLIJNYCH I TRADYCJI SZCZEGÓLNIE ZWIĄZANE Z MARYJĄ SĄ 4 MIEJSCA: Nazaret - to tutaj Maryja wychowywała się, przeżyła Zwiastowanie oraz zamieszkała po powrocie z Egiptu. Dom, w którym mieszkała Święta Rodzina znajduje się obecnie w Loreto.

Jerozolima – to tutaj wędrowała Święta Rodzina, by nawiedzić świątynię. W tym mieście Maryja była świadkiem nauczania Jezusa oraz Jego Ukrzyżowania. Niektóre źródła twierdzą, że Matka Boża „zasnęła” w pobliżu góry Syjon. Betlejem – miejsce narodzin Jezusa.

Meryemana k. Efezu (ob. Turcja) – według przekazów to tutaj Maryja spędziła ostatnie lata swojego życia, a wg św. Katarzyny Emmerich również „zasnęła” w obecności części Apostołów. i ptactwa domowego. Ważnym elementem jadłospisu były jarzyny, zwłaszcza ogórki, cebula, czosnek, bób i soczewica oraz owoce, np. melony, figi, daktyle, winogrona, migdały czy owoce sykomory. Wykorzystywano powszechnie rosnące na tym terenie oliwki, a z przypraw znano m.in. sól, kminek, szafran, miętę czy anyż. Pito przede wszystkim wodę źródlaną, soki owocowe, piwo oraz wino. Przed posiłkiem odmawiano błogosławieństwo. W czasie posiłków kobiety nie jadały razem z mężczyznami, lecz im usługiwały. Ze względu na ciepły klimat ubrania były lekkie i przewiewne. Zarówno kobiety jak i mężczyźni nosili tuniki i płaszcze, przy czym wersje damskie były zrobione z delikatniejszego materiału i były bardziej ozdobione. Na nogach noszono najczęściej sandały ze skóry z podeszwą z kory palmowej lub trzciny.

W świetle zwyczajów obowiązujących w żydowskim społeczeństwie zauważyć można, jak niezwykle Bóg prowadził Maryję, wynosząc ją do godności Matki Zbawiciela czy jakim przełomem w mentalności żydowskiej były liczne przykłady spotkań, uzdrowień czy przyjaźni Jezusa z kobietami, które otworzyły się na Jego Dobrą Nowinę i trwały przy nim wiernie aż do śmierci. BIBLIOGRAFIA s. Anna Katarzyna Emmerich „Życie Maryi”

E. Furman „Życie Świętej Rodziny w świetle ewangelii synoptycznych. Aspekt historyczno-kulturowy” W. Knap „W takim świecie żył Jezus”, http://tarnowskikurierkulturalny.blox.pl/2009/12/ W-takim-swiecie-zyl-Jezus.html

Miej Ją przy sobie Maryja w historii Kościoła objawiała się wiele razy. Dawała wtedy wskazówki, jak dobrze żyć, prosiła o modlitwę w intencji grzeszników i zostawiła znaki, które mają nam przypominać o jej wstawiennictwie. Karolina Mazurkiewicz

Z

naków tych nie należy jednak traktować jako talizmany, bądź też przedmioty, których samo noszenie nas wybawi. Ich zadanie jest wręcz przeciwne. Ma to być nieustanne przypominanie o podjętych zobowiązaniach i praktykach z nimi związanych, a także zapewnienie, że Maryja nieustannie jest z nami i czuwa.

Cudowna zbroja maryjna

Szkaplerz, choć jest dość dobrze znany, mało kto interesuje się jego pochodzeniem, czy praktykami z nim związanymi. W XIII w. św. Szymon Stock, generał zakonu karmelitańskiego, a zarazem czciciel Maryi wiedział, iż zakon ma bardzo duże trudności z przyjęciem na gruncie europejskim. Po wielu próbach ocalenia zakonu postanowił prosić o pomoc Najświętszą Maryję Pannę z Góry Karmel. Ona wysłuchała jego próśb. W nocy z 15 na 16 lipca Matka Boska powiedziała św. Szymonowi, że szkaplerz, który z początku służył jako fartuch zakonny, uznaje za symbol (znak) jej opieki. Ponadto obiecała, iż ten, kto w nim umrze, naśladując jej cnoty, nie zazna ogni piekielnych. „Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania” – powiedziała Maryja ofiarowując szkaplerz. Ten kawałek materiału jest widzialnym znakiem opieki i obecności Maryi w życiu tego, kto go nosi.

Medalik Niepokalanego Poczęcia

Cudowny medalik, znany chyba bardziej niż szkaplerz karmelitański, rozpowszechniony jest na całym świecie.

fot. www.flickr.com /JamesEven

Fakt ten zawdzięczamy św. Katarzynie Labouré. To jej, prostej zakonnicy, objawiła się Matka Boża i powierzyła jej zadanie wybicia medalika, obiecując, iż wszyscy, którzy z ufnością i wiarą będą go nosić, otrzymają wiele łask. Medalik ten powstał według wzoru, który podała sama Maryja. Awers opatrzony jest wizerunkiem Najświętszej Maryi Panny, trzymającej wyciągnięte ręce, z których wychodzą promienie łaski, jakie Ona zlewa na ludzi. Ważnym elementem przedniej strony jest napis: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Zaś rewers to znak krzyża, pod którymi znajdują się litery „I” i „M”, to znaczy Immaculata Maria – Niepokalana Maryja. Na tej samej stronie znajdziemy również dwa serca. Jedno z nich z koroną cierniową, a drugie z koroną z róż, przebite mieczem. Ich symbolika jest bardzo prosta – to nic innego jak znak Jezusa i Maryi, którzy miłością obdarowują swoich czcicieli.

Maryjne paciorki

Chyba mało kto nie zna różańca maryjnego. To modlitwa, która towarzyszy nam tak naprawdę od najmłodszych lat. Historii różańca może nie trzeba opowiadać, ale warto zaznaczyć, iż w wielu objawieniach Maryja prosi, aby nieustannie go odmawiać. To szczególna modlitwa, którą jesteśmy w stanie uprosić morze łask. Fatimskie dzieci, św. Dominik, św. o. Pio, św. Jan Paweł II, bł. Bartolo Longo – to tylko niektóre postacie z historii Kościoła, którym ta prosta modlitwa maryjna, towarzyszyła przez całe życie.


a g o B i k t a M u ą t y z Z wi

8

temat numeru > Miriam

EUROPA

rdziony przez Sobór ie tw za ał st zo ie n al Kult maryjny oficj towarzyszą naszej e n yj ar m ia n ie w ja e ob w Efezie w 431 r. Sam go świata oddaje łe ca ć oś n d Lu . u tk oczą wierze od samego p . ardzo różny sposób b w a og B ce at M ć swoją cześ

„Milczące objawienia Maryi”– tak nazwano objawienie mające miejsce w Irlandii. Wydarzyło się ono 21 sierpnia 1879 r. we wsi Knock. Matka Boża wraz ze św. Józefem oraz św. Janem Ewangelistą objawiła się grupie 15 osób, nie wypowiadając żadnego słowa. W bardzo krótkim czasie po owym wydarzeniu w okolicy zanotowano wiele uzdrowień, które trwają do dziś. Papież Jan Paweł II podczas swojej posługi odwiedził miejsce kultu, podnosząc kościół, w którym doszło do objawień, do rangi bazyliki.

Marta Czarny

AMERYKA PÓŁNOCNA

Stany Zjednoczone są krajem, w którym dominującą religią jest protestantyzm. Nie brak tam jednak miejsc poświęconych Matce Boskiej. Jednym z najbardziej znanych miejsc kultu maryjnego w tym regionie świata jest Bazylika Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie. Budowlę tę wzniesiono na cześć Najświętszej Marii Panny, która w 1792 r. została ogłoszona przez biskupa Baltimore patronką narodu amerykańskiego.

Według legendy drewniana figurka Matki Bożej z Candelarii (Wyspy Kanaryjskie) została wyłowiona z morza przez rdzennych mieszkańców wysp w 1390 r. W 1818 r. Pius VII ogłosił Matkę Bożą patronką Wysp, a w 1959 r. na jej cześć zbudowano bazylikę, która jest odwiedzana rokrocznie przez tysiące chrześcijan.

Od XVI w. mieszkańcy Meksyku czczą Marię z Nazaretu jako Matkę Bożą z Guadalupe. Kult maryjny powstał na tych terenach po objawieniu, w którym Maryja nakazała zbudowanie świątyni ku swej czci. Obiecała wszystkim modlącym się ukojenie i pocieszenie w troskach i bólach. Matka Boska z Guadalupe jest patronką życia poczętego, a sama miejscowość jest najpopularniejszym na świecie celem pielgrzymek.

W łotewskiej Agłonie znajduje się Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, zwanej także Królową Pólnocy. W chwili konsekracji kościoła, w 1751 r., było to najdalej wysunięte na północ sanktuarium maryjne na świecie. Nieopodal utworzonej w 1980 r. bazyliki znajduje się źródełko, które posiada uzdrawiającą moc.

graf. Marta Czarny

AZJA

AFRYKA

AMERYKA POŁUDNIOWA

Wizerunek Matki Bożej z Aparecidy może być dla Europejczyków wyjątkowo kontrowersyjny. Sama figura Marii, której oddawana jest cześć, została wyłowiona przez rybaków około 1700 r., przez co postać ma bardzo ciemny kolor skóry. Od 1930 r. Matka Boża z Aparecidy jest patronką Brazylii. Kult maryjny na tych terenach jest tak ogromny, że dzień 12 października został ogłoszony dniem wolnym od pracy na cześć Patronki kraju.

Niewielkie miasto Kibehe w Rwandzie przez ponad 8 lat było świadkiem ukazywania się Maryi uczennicom z tamtejszej szkoły. Podczas potwierdzonych przez kompetentne władze kościelne objawień Matka Boża wielokrotnie nawoływała widzących do przekazywania światu próśb o nawrócenie i zaprzestanie prowadzenia wojen. Pomimo tego, wojna domowa dosięgnęła także sanktuarium w Kibehe, gdzie w kwietniu 1995 r. doszło do rzezi ukrywających się tam uchodźców z plemienia Tutsi.

www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

Japonia to kraj, w którym chrześcijanie są w zdecydowanej mniejszości. Jednak również na tym terenie można odnaleźć kult maryjny. Japończycy cczą Matkę Bożą z Akita w małej kaplicy w Yuzawadai. Objawienia maryjne, w związku z którymi powstał kult, trwały przez kilka lat – między 1973 a 1981 rokiem. Boskość Maryi potwierdziła się poprzez uzdrowienia mieszkańców, w tym s. Agnieszki Sasagawa, która przez wiele zmagała się m.in. z głuchotą i porażeniem nerwów. Aktualnie Akita jest miejscem wielu międzynarodowych pielgrzymek. Kult Matki Boskiej z La Vang w Wietnamie narodził się w 1798 r. Wtedy to grupa wietnamskich chrześcijan chroniących się w lasach deszczowych przed prześladowaniami ze strony władz, doznała objawień Matki Boskiej wraz z dwoma aniołami. W miejscu tym stanęła bazylika, która kilkukrotnie była burzona i odbudowywana. Pomimo odwiedzin miejsca kultu przez Jana Pawła II, proces oficjalnego uznania objawień wciąż trwa.


temat numeru > Miriam 9

Królewski kwiat Już w starożytności róże uchodziły za kwiaty elitarne. W Rzymie podczas zabaw wysypywano jej płatkami posadzki do wysokości kolan. W Egipcie tworzono z nich korony, które stanowiły część wyposażenia zmarłych. Obecnie spotykamy je praktycznie wszędzie i w niezliczonej kolorystyce. MICHAŁ WNĘK

R

óża posiada bogatą symbolikę, samą Maryję w Litanii Loretańskiej nazywamy Różą Duchowną. Powszechnie uważana za królową kwiatów i zobrazowanie piękna. Możemy doszukać się w niej wielu symbolicznych cech: jej pięć płatków odnosi się do ran Jezusa, kolczaste łodygi do korony cierniowej, natomiast złoty pyłek na pręcikach to ukryte złoto Jego Bóstwa.

W czwartą niedzielę Wielkiego Postu papież ofiarowuje złotą różę osobom zasłużonym dla katolicyzmu. W Polsce znajdują się one m.in. na Jasnej Górze, w Kalwarii Zebrzydowskiej czy w Miejscu Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau. Do tego ostatniego miejsca została ofiarowana przez Benedykta XVI w 2006 r. i jako pierwsza w historii jest koloru czarnego.

Róże w naszych ogrodach

Ze względu na palowy system korzeniowy róż, gleba pod ich uprawę powinna być przepuszczalna. Jeżeli zdarza się, że w danym ogródku ziemia jest zbita, powinno się ją wymienić na głębokości ok. 50 cm, co pozwoli na swobodny i intensywny rozrost bryły korzeniowej. Nieodzownym czynnikiem przy sadzeniu róż jest obfite nawadnianie danego stanowiska. Przy wyborze miejsca powinno zwrócić się uwagę, aby było ono dobrze nasłonecznione oraz przewiewne. Pozwoli to w późniejszym czasie ograniczyć występowanie mszyc. W ogródkach, w których róże zimowały po odkryciu, należy je przyciąć na wysokości około 10 cm, co spowoduje pobudzenie ich do intensywnego kwitnienia.

Sadzenie róż

Kluczem do sukcesu w uprawie róż jest miejsce i sposób ich posadzenia. Kiedy już wykopiemy dołek, zwróćmy uwagę, z jaką glebą mamy do czynienia. Jeżeli jest to podłoże lekkie, należy roślinę zakopać nieco głębiej – w ten sposób zabezpieczamy ją przed przesuszaniem w okresie letnim, natomiast zimą zakopana część pędów jest zdecydowanie mniej narażona na przemarznięcie. Gdy już róża jest w dołku, zasypujemy ją luźną ziemią, co jakiś czas poruszając rośliną tak, aby gleba równomiernie rozłożyła się wśród korzeni. Na pewno pomoże jej to przyjąć się na nowym stanowisku. Na sam koniec delikatnie przydeptujemy ziemię wokół niej i obficie podlewamy.

Cięcie róż

Odmiany powtarzające kwitnienie wypuszczają pąki aż do samej jesieni. Jednak w naszych warunkach róże koniecznie potrzebują cięć wiosennych. W ten sposób możemy usunąć przemarznięte części – aż do żywej tkanki, stare pędy a także pozwoli nam to na uformowanie krzewu. Gałązki należy przycinać ukośnie, aby wilgoć mogła po niej spływać a nie zatrzymywać się na ranie rośliny, co może sprzyjać rozwojowi chorób grzybowych. Miejsce cięcia także ma znaczenie. Gałązki przycinamy około 0,5 cm powyżej pąku, natomiast to, nad którym pąkiem utniemy zdecyduje o późniejszym kształcie krzewu, gdyż z pąku, nad którym dokonamy cięcia, wyrośnie nowa gałązka. Róże powinniśmy przycinać nieco później niż większość roślin, gdy minie niebezpieczeństwo większych mrozów. Aby dobrze określić ten termin możemy kierować się okresem kwitnienia forsycji. Gdy ona rozwinie swoje kwiaty, możemy przystąpić do przycinania róż.

Biologiczna ochrona

W sklepach znajdziemy sterty różnych środków chemicznych, które ochronią róże. Czy warto jednak truć najbliższe (i nie tylko) środowisko? Warto w razie występowania symptomów chorobowych czy szkodników stosować biologiczne środki ochronne, które sami jesteśmy w stanie przygotować. Jedną z roślin ograniczających występowanie mszyc jest mięta, którą możemy posadzić w rzędach róż lub po prostu poukładać jej ścięte gałązki. Dobrym sposobem jest przygotowanie roztworów z czosnku lub cebuli. Do walki z chorobami grzybiczymi możemy zastosować napar z wrotyczu – rośliny bardzo często spotykanej i posiadającej również właściwości lecznicze.

Ekologiczny oprysk na mszyce: 200 g roztartego czosnku zalać 10 litrami wody i pozostawić na 24 godz. Stosować bez rozcieńczania. fot. Katarz yna

Bosak


rozmowa z charakterem

Czasami nam się wydaje, że najłatwiejsze i najprostsze rozwiązania są najlepsze. Na krótką metę jest to prawda, jednak jak mówi Konrad Kruczkowski, codzienność zwykle weryfikuje je negatywnie. Rozmawia Michał Wnęk.

Konrad Kruczkowski – przede wszystkim mąż i ojciec, laureat prestiżowej nagrody Blog Roku 2013 za haloziemia.pl, dyrektor artystyczny agencji reklamowej. Pasjonat etyki i teologii.

Złudne nadzieje Czym tak naprawdę jest programowanie neurolingwistyczne (NLP)? – Mogę podzielić się swoimi doświadczeniami i osobistym, subiektywnym spojrzeniem, ale nie czuję się odpowiednią osobą do udzielenia jednoznacznej i wiążącej odpowiedzi. To ważna różnica. Na NLP patrzę z dwóch perspektyw. Pierwsza to zbiór technik i przekonań, które mają służyć zmianie zachowań: tak naszych, jak i osób, na które chcemy wpłynąć. Czyli obserwujemy np. ruchy gałek ocznych, gesty, głos, używane zwroty, a potem chcemy na nie wpływać np. poprzez odpowiednie używanie języka albo wprowadzanie w trans hipnotyczny. Druga perspektywa to nieregulowany, rozwarstwiony rynek szkoleń i terapii. Zjawisko o tyle niebezpieczne, że często tym, którzy naprawdę potrzebują profesjonalnej pomocy, oferuje się nieadekwatne rozwiązania. Prowadziłeś warsztaty z „programowania”. Jak one wyglądały i czemu miały służyć? – Nie prowadziłem warsztatów z NLP. Zapewne pytasz o epizod z czasów studenckich, gdzie w ramach pracy samorządu organizowano warsztaty pomagające w rozwoju osobistym. Rzeczywiście, miałem w nich swój udział, tyle, że dotyczyły one prostych metod motywacji, wyznaczania celów i zarządzania czasem. Nie ocierały się o neurolingwistykę, bo już wtedy nabierałem dość sceptycznego nastawienia do tego, co oferuje NLP. Jakie są Twoje osobiste doświadczenia z NLP? – Na różnych etapach rozwoju zawodowego uczestniczyłem w zajęciach, które bądź bazowały na założeniach NLP, bądź pochodnych. Spotkałem też wiele osób – bywało, że wewnętrznie poranionych – które w NLP szukały łatwego i szybkiego rozwiązania. Problem polega na tym, że codzienność łatwe i szybkie rozwiązania zwykle weryfikuje negatywnie. www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

fot. Jacek Matuszek

10


rozmowa z charakterem 11 Moim osobistym, niezwykle cennym doświadczeniem była psychoterapia behawioralna i oparte o nią warsztaty z asertywności. Tę ścieżkę po konsultacji ze specjalistą, polecam każdemu, kto chce rozwijać coś w sobie. To, że z psychoterapii powinni korzystać tylko ludzie z poważnymi zaburzeniami, jest szkodliwym mitem. Czy słyszałeś kiedyś stwierdzenie, że Twoja praca jest niezgodna z nauką Kościoła? – Nie, bo nie zajmowałem się żadną pracą, która stawałaby w opozycji do nauki Kościoła, ale rozumiem, że pytasz o NLP w nawiązaniu do powyższego. Mój osobisty problem z programowaniem w relacji do tego, w co wierzę, jest taki, że trenerzy sprzedają przekonanie, że w zasadzie możemy wszystko. Każdy cel, każde osiągnięcie, że jesteśmy w stanie powtórzyć zachowania innych i osiągnąć podobne wyniki. Skoro mogę wszystko, to gdzie jest Bóg? – Jeśli mogę wszystko, Bóg przestaje być potrzebny. Nie ma we mnie zgody na taki sposób myślenia. Ta filozofia w miejsce omnipotencji (wszechmocy – red.) Boga wstawia nieograniczoną moc człowieka, co jest sprzeczne z rzeczywistością, bo ograniczenia wpisane są w naszą naturę. Owszem, wiele z nich można i należy przekraczać, ale nie z perspektywy wszechmocy.

niezwykle istotne, bo odpowiedzialne życie teraźniejszością jest ewangeliczne. Stanowi manifest zaufania Bogu. Wiele słyszy się o hipnozie. Jak najłatwiej określić stan hipnotyczny? – Osobiście nigdy nie spotkałem się z hipnozą, stąd nie czuję się na siłach do zabierania głosu. Jednak niemal na każdym kroku znaleźć można specjalistów, bioenergoterapeutów, trenerów, którzy oferują np. skuteczną i łatwą drogę wychodzenia z alkoholizmu. Tysiące świadectw trzeźwiejących alkoholików, tak po zakończonej terapii, jak i w grupach samopomocowych (w Polsce niemal w każdym mieście funkcjonują grupy Anonimowych Alkoholików), daje jasno do zrozumienia, że tu nie ma magicznych zaklęć. Ważna jest mierzona latami rzetelna, spokojna praca. Praca, która jednak pozwala wrócić do dobrego życia, a nie kolejnej jego iluzji.

Jeśli mogę wszystko, Bóg przestaje być potrzebny. Nie ma we mnie zgody na taki sposób myślenia.

Często w kręgach Kościoła katolickiego można usłyszeć przestrogi przed metodą Silvy, hipnozą, NLP czy innymi technikami pracy nad mózgiem. Skąd to się bierze? Czy to jest prawdziwe zagrożenie dla wiernych, czy być może wyimaginowane obawy? – Przede wszystkim rynek NLP nasycony jest mistrzami jednej książki lub jednego szkolenia. W przeciwieństwie do profesjonalnej, posiadającej naukowy warsztat i regulacje wewnętrzne psychoterapii, próg wejścia do NLP jest absurdalnie niski. Osoby z rzeczywistymi problemami nie szukają ich rozwiązania, bo to zwykle jest długoterminowe, bywa bolesne, ale łatwej drogi do poczucia się lepiej. Przeważnie pod przykrywką „rozwoju osobistego” kryje się poczucie niskiej wartości, deficyt akceptacji, inne problemy wewnętrzne. NLP oferuje łatwe, błyskawiczne, choć drogie rozwiązanie. Często mamy do czynienia z efektem yoyo, bo nasyceni pozytywną energią i emocjami na szkoleniu ludzie wracają do domów i z czasem tracą to, co zyskali, bo zmiana nie zaszła w nich naprawdę. Stan takiego człowieka jeszcze się pogarsza i to jest realne zagrożenie płynące z tego typu technik. Obserwowałem takie zjawiska wielokrotnie. Czy jeżeli NLP to metoda nastawiająca człowieka na sukces, to czy istnieje podobna metoda „programowania katolickiego”? – Trudno powiedzieć o podobieństwie, ale chrześcijańska duchowość oferuje bardzo wiele ścieżek poznania siebie i rozwoju w oparciu o wolę Bożą i we współpracy z Panem Bogiem. Ja korzystam z duchowości ignacjańskiej. Osobisty sukces ludzi wiary to zbawienie, ale nie docieramy do tego celu o własnych siłach, bo to niemożliwe. Potrzebujemy siebie nawzajem, wspólnoty.

Już w „Opowiadaniach Pielgrzyma” pojawia się dylemat, czy aby przypadkiem wprowadzanie się w pewnego rodzaju trans poprzez powtarzanie Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną nie jest tym samym, co robią np. Hindusi podczas medytacji. – Kultury Wschodu mogą wiele wnieść do naszego sposobu myślenia, bez wyraźnej sprzeczności z doktryną wiary. Sposób myślenia tamtejszej cywilizacji o czasie jest tym, czego zdecydowanie brakuje nam, ludziom Zachodu. Jesteśmy niewolnikami przeszłości i przyszłości, nie potrafimy żyć tu i teraz. To

Jesteś dyrektorem w agencji reklamowej. Czy poznane techniki pomagają Ci w jakikolwiek sposób w pracy? – Podstawowa wiedza psychologiczna i świadomość samego siebie pomaga nie tylko w pracy, ale w życiu w ogóle. Jeśli lepiej znam siebie, lepiej rozumiem, co mną kieruje, dlaczego pewne rzeczy mnie irytują, a inne nie, łatwiej jest funkcjonować. Czasami łatwiej rozmawiać z Bogiem, bo w tej relacji również ważny jest konkret i danie czegoś z siebie. Zajęcie się tą częścią, na którą mamy wpływ. Tyle, że to podejście jest dalece inne niż to, które prezentuje NLP.

Studiowałeś teologię. Twoje zainteresowania nie „gryzły” się z tym kierunkiem? – Pierwsze dwa lata studiów teologicznych to poszerzające perspektywę i sposób myślenia zajęcia z filozofii i psychologii (ogólnej, rozwojowej, psychologii religii). Próba skoncentrowania swoich wysiłków na tym, żeby żyć lepiej, jest zupełnie zgodna z chrześcijaństwem i tym, co naucza Kościół. Teologia zajmuje się Bogiem, człowiekiem i naszą wzajemną relacją. Jest więc tu idealna przestrzeń na to, by poznawać samego siebie. Z Twojego bloga: „Widzimy ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi są, ale takimi, jakimi my jesteśmy”. Czy zagłębianie się w osobowość ludzką pomaga w dostrzeganiu tego prawdziwego oblicza ludzi? – Każdy z nas niesie ze sobą bagaż mniej lub bardziej trudnych doświadczeń, które wpływają na to, jak reagujemy na innych. Interpretujemy rzeczywistość na podstawie tego, co przeżyliśmy dotychczas. Widzę, jak wielu z nas chowa w sobie strach przed byciem nie dość dobrym i tym, że inni ludzie to odkryją. Czasami z tym strachem uciekają w NLP i szkoły pochodne, bo zewnętrzną skutecznością chcą ukryć wewnętrzny deficyt. Świadomość tego, co jest we mnie, to pierwszy krok na drodze do realnej zmiany. Tu niezwykle ważny jest drugi człowiek, taki, któremu możemy ufać, ale który ma w sobie odwagę do mówienia tego jak jest, a nie tego, co chcemy usłyszeć. To może być terapeuta, kierownik duchowy, mądry przyjaciel. Wiedza o własnych brakach prowadzi też do wyrozumiałości i cierpliwości wobec innych. Spędziłeś dużo czasu nad opracowywaniem odpowiedzi na pytanie: „Jak żyć”. Jak? – Dużo czasu to stwierdzenie dalece przesadzone. Im więcej odnoszę różnych (mniejszych i większych) sukcesów, ale i porażek, tym głębszego nabieram przekonania, że jest to pytanie, które musi codziennie wracać i które należy zadawać na kolanach. Dziękuję za rozmowę.


12

pro-life

Recenzujemy

Każdy z nas był ludzkim embrionem Książka Doroty Sobolewskiej-Bieleckiej „Każdy z nas był ludzkim embrionem” należy do pozycji, które czyta się łatwo i szybko, choć o łatwych tematach wcale nie traktuje. Autorka pisząc o problemie aborcji posiłkuje się m.in. świadectwami matek, które jej dokonały. Tytuły rozdziałów: „Historia aborcji”, „Rozwój w łonie matki”, „Powikłania medyczne w następstwie aborcji” porządkują książkę w bardzo logiczny sposób – łatwo znaleźć w niej potrzebne informacje.

Niemy krzyk

„Niemy krzyk” Bernarda Nathansona to z pewnością najgłośniejszy i jeden z najbardziej drastycznych filmów o aborcji. Szokuje i nikogo nie pozostawia obojętnym. Jedni odwracają oczy od oglądanych obrazów i w bezsilnej złości oskarżają autora o rzekome manipulacje, innych pokazywanym okrucieństwem sfilmowanej aborcji film mobilizuje do obrony życia. „Aborcyjny doktor” – Bernard Nathanson – po obejrzeniu sfilmowanej aborcji zerwał ze zbrodniczym procederem. Może na niektórych sumieniach powinno być napisane po prostu „przed użyciem wstrząsnąć”? Film polecam.

Prasówka pro-life

Dr Wanda Półtawska, przyjaciółka Jana Pawła II, z okazji jego kanonizacji wystosowała list otwarty do wszystkich lekarzy i studentów medycyny. Zachęca w nim do podpisywania specjalnych deklaracji wiary i pisze o wielkim, niespełnionym marzeniu Ojca Świętego – powstaniu silnego związku lekarzy katolickich, który przeciwstawiłby się „cywilizacji śmierci”.

Papież Franciszek podczas spotkania z przedstawicielami Włoskiego Ruchu Obrony Życia wypowiedział się na temat aborcji w następujących słowach: „Trzeba zatem potwierdzić jak najbardziej zdecydowany sprzeciw wobec wszelkich bezpośrednich zamachów na życie, zwłaszcza niewinne i bezbronne, a przecież nienarodzone dziecko w łonie matki jest niewinne z samej definicji”. Tym samym po raz kolejny utarł nosa rozmaitym liberalnym środowiskom, wciąż niemogących pogodzić się z tym, że papież jest katolikiem. Zredagowała Ewa Rejman www.nastolatkaprolife.blogspot.com

www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

S

łowo „naprotechnologia” pochodzi od anglojęzycznego terminu NaProTechnology (Natural Procreative Technology – czyli wsparcie naturalnej prokreacji). Jest to nowa, mająca około 30 lat gałąź medycyny, polegająca na rozpoznaniu i leczeniu niepłodności. Twórcą alternatywnej dla in vitro metody pomocy niepłodnym małżeństwom jest amerykański ginekolog, prof. Thomas W. Hilgers, który inspirację do poświęcenia życia badaniom nad problemem niepłodności i regulowaniem ludzkiej rozrodczości odnalazł w encyklice Pawła VI Humanae Vitae. Za swoje osiągnięcia prof. Hilgers został uhonorowany przez św. Jana Pawła II członkostwem w Papieskiej Akademii Życia.

Niepłodność a bezpłodność

Zanim przejdę do dalszego omawiania tematu, wyjaśnię czym jest niepłodność i bezpłodność, gdyż są to dwa różne zjawiska, których nie wolno traktować jednakowo. Bezpłodność jest trwałą niezdolnością do zostania rodzicem i nie można jej leczyć. Przyczyną może być m.in. utrata funkcji jajników, zabieg usunięcia macicy, a w przypadku mężczyzn np. utrata jąder w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Natomiast niepłodność jest niezdolnością do spłodzenia dziecka, niemniej można ją leczyć. Światowa Organizacja Zdrowia określa niepłodność jako chorobę społeczną, chorobę „naszych czasów”. Na szczęście, w dużej liczbie przypadków leczenie jest skuteczne.

Na czym polega naprotechnologia?

Celem naprotechnologii jest zdiagnozowanie przyczyn niepłodności, a następnie przyczynowe leczenie. Metoda ta wykorzystuje zarówno wiedzę medyczną z dziedziny endokrynologii i chirurgii ginekologicznej, jak i dokładnie prowadzone obserwacje cyklu miesiączkowego kobiety. Bardzo istotny jest fakt, że w cały proces diagnostyczno-leczniczy od samego początku zaangażowana jest para małżeńska. Małżonkowie bowiem nie są przedmiotem leczenia, lecz w pełni uczestniczą w procesie diagnostycznym i to od nich samych zależy skuteczność leczenia. Para korzystająca z modelu Creightona (wyjaśnienie za chwilę) już od samego początku widzi postępy w terapii. Badania wyraźnie pokazują, że metoda ta jest 1,5–3 razy bardziej skuteczna w poczynaniu dzieci niż technika sztucznego zapłodnienia, czyli in vitro. Poza tym w naprotechnologii zachowana jest zasada „po pierwsze nie szkodzić”, czyli nie stosuje się żadnych środków hamujących prawidłową owulację.

Co to jest model Creightona?

Model Creightona to obserwacja cyklu kobiety, w szczególności śluzu szyjkowego. Model może być stosowany zarówno przez pary starające się o dziecko, jak i pary planujące odłożenie poczęcia. Prowadzenie obserwacji według tej metody wymaga od kobiety dużej dyscypliny, gdyż sprawdzanie śluzu odbywa się kilka razy w ciągu dnia. Przez kilka cykli kobieta zapisuje wyniki na specjalnych kartach, przekazanych następnie lekarzowi, który otrzymawszy pełną informację może zacząć szukać przyczyny niepłodności. Dzięki takim obserwacjom kobieta poznaje swój naturalny cykl, rozpoznaje fazy płodności i niepłodności, a także może zauważyć pewne nieprawidłowości, których konsekwencją jest obniżona płodność. W naprotechnologii najważniejsza jest współpraca z naturalnym cyklem kobiety, czego nie uwzględnia in vitro.

Etapy diagnostyki i leczenia niepłodności według naprotechnologii

Pierwszym krokiem jest kontakt pary z instruktorem naprotechnologii. Następnie w ciągu 2–6 miesięcy odbywa się m.in. nauka modelu Creightona, badania ginekologiczne,


pro-life 13

W oczekiwaniu... Jedyna metoda, która LECZY Magdalena Indyka

hormonalne, USG, a także badanie nasienia oraz szereg innych mających na celu identyfikację problemu niepłodności. Kolejnym etapem jest leczenie, które trwa od 1 do 6 miesięcy. Polega ono na obserwacji cyklu wg modelu Creightona oraz wdrożeniu leczenia farmakologicznego lub zabiegowego z wykorzystaniem technologii laserowej, mikrochirurgii, plastyki narządu rodnego, itp. Trzecim etapem jest kontynuacja terapii, czyli utrzymanie dwunastu dobrych cykli. Jak wskazują badania, na żadnym etapie stosowania naprotechnologii nie dochodzi do niszczenia poczętych dzieci, naruszenia godności małżonków oraz zachowane są ekologiczne zasady prokreacji.

Ile kosztuje naprotechnologia i jej skuteczność?

Koszty leczenia obniżonej płodności metodą naprotechnologii są nieporównywalne z cenami zastosowania metody in vitro. Konsultacje z instruktorem, które odbywają się średnio osiem razy w ciągu roku, kosztują ok. 120 zł za spotkanie. Kolejnym kosztem są badania lekarskie, które w zależności od wymaganej terapii wynoszą od 400 do 600 zł. Końcowy koszt naprotechnologii waha się w granicach 1000 do 1600 zł. Natomiast koszty in vitro przekraczają 10 000 zł. Również skuteczność naprotechnologii jest konkurencyjna. Około 70 proc. par uznanych przez lekarzy za niepłodne, po zastosowaniu metody naprotechnologii doczekało się dziecka. Znane są też przypadki urodzeń dzieci w małżeństwach, które in vitro „spisało na straty”.

„Metoda kościelna”

Naprotechnologia jest nazywana przez środowiska proaborcyjne „metodą kościelną”, co sugeruje zacofanie jej zwolenników. To bzdura, bo w napro stosowane są nawyższe i najnowsze standardy leczenia. A Kościół tylko wspiera inicjatywy dążące do rozwoju nauki, które mają na uwadze godność istoty ludzkiej.

Naprotechnologia jest metodą, od której warto rozpocząć leczenie niepłodności, gdyż naprawdę szuka przyczyny i rozwiązania problemu. Czego nigdy nie będzie można powiedzieć o in vitro – metoda „na szkiełku” nie dość, że jest nieetyczna, ale też w ogóle NIE LECZY. Tuszuje jedynie objawy, a nie zajmując się przyczynami.

fot. www.pixabay.com PublicDomainPicture

Naprotechnologia, czyli...

umożliwienie niepłodnym małżeństwom pocz ęcia żym prawdopodobieństwem,według prof. T. Hilge dziecka zdunawet do około 80 proc. wczasie do 2lat od rozp rsa sięgającym oczęcia leczenia; • diagnostyka niepłodności i jej realne lecze nie; • diagnostyka i leczenie: bolesnego i nieprawid łowego miesiączkowania, zespołu napięcia przedmiesiączkowe go, torbieli czynnościowych jajników, zespołu policystycznych jajników, depresji poporodowej, zaburzeń hormonalnych, endometr iozy i innych schorzeń; • diagnostyka przyczyn poronień (w tym nawy kowych); • zgodność z podstawowymi normami etycz nymi; • dużo niższe koszty niż w przypadku in vitro .


inżynier ducha > św. Faustyna Kowalska

Ukochana córka

Jezusa „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie”. W tych słowach samego Jezusa Chrystusa z Ewangelii św. Mateusza można znaleźć sens działania Boga przez prostych ludzi. Taką też postacią, którą Bóg wybrał sobie jako narzędzie swojej łaski, była św. Faustyna Kowalska – apostołka Bożego Miłosierdzia. Karolina Mazurkiewicz

Prosta dziewczyna

Helena była jednym z dziewięciorga dzieci Stanisława i Marianny Kowalskich. Dziewczynka już w młodym wieku czuła powołanie do życia zakonnego, ale nie miała na to zgody rodziców. Ukończyła tylko trzy lata szkoły podstawowej. Następnie była służącą w zamożnych domach w Łodzi i Aleksandrowie Łódzkim. Jednak kierując się swoim sercem wyjechała do Warszawy, gdzie pracowała jeszcze przez rok, aby później móc wstąpić do zakonu. 1 sierpnia 1925 to dzień, kiedy Helena przekroczyła progi domu Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.

Wątłego zdrowia

Jako prosta dziewczyna bez wykształcenia w zakonie zajmowała się codziennymi pracami. Posługiwała w kuchni, www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

rys. Marek Soroczyński

14

w ogrodzie czy na furcie zakonnej. Jednak Faustyna bardzo dużo chorowała. Kiedy była na placówce w Wilnie, wykryto u niej gruźlicę płuc, która sprawiała siostrze zakonnej mnóstwo cierpień i bolu. Mimo to, zawsze po leczeniu wracała do swoich obowiązków. Ale Bóg potrafił docenić jej trud, a przykładem jest pewne zdarzenie z czasów nowicjatu. Kiedy s. Faustyna pracowała w kuchni, wiedziała, że ma problem z podnoszeniem ciężkich garnków z ziemniakami i ich odcedzaniem. Zgłosiła to swojej Mistrzyni, która odpowiedziała, że jako młoda siostra potrzebuje czasu na przyzwyczajenie się do pracy. Bóg nie dał jej długo czekać na swoją pomoc. Któregoś dnia usłyszała: „Od dziś będzie ci to przychodziło z wielką łatwością. Wzmocnię twoje siły”. Stało się tak, jak powiedział jej Jezus. Wieczorne cedzenie ziemniaków poszło jej nadzwyczaj sprawnie. Bardzo się z tego ucieszyła. I gdy podniosła pokrywkę, zobaczyła, że w garnku, zamiast kartofli, znajdują się pęki róż. „Zdziwiło mnie to bardzo, nie rozumiejąc ich znaczenia, ale w tej chwili usłyszałam głos w duszy: taką ciężką twoją pracę zamieniam na bukiety najpiękniejszych kwiatów, a woń ich wznosi się do tronu Mojego”.

Adorować Pana

Szczególnie ważna dla s. Faustyny była modlitwa. To w niej upatrywała drogi do Pana i wskazówek od Niego, ale przede wszystkim pomocy innym duszom, zwłaszcza tym, które się pogubiły. Tak też sam Jezus powiedział jej podczas jednej z adoracji Najświętszego Sakramentu: „Modlitwa duszy pokornej i miłującej rozbraja zagniewanie Ojca Mojego i ściąga błogosławieństw morze”. Właśnie po tej adoracji Faustyna doświadczyła złości szatana, który w postaci czarnych psów otoczył ją i, chcąc poszarpać na kawałki, powiedział, że to dlatego, iż odebrała mu swoją modlitwą tak wiele dusz. Ona bezgranicznie ufając Bogu powiedziała, że bez Boga jest niczym, tylko najnędzniejszym z grzeszników i jeśli Pan tak chce, to może zostać poszarpana. Jednak zły duch wiedział, że Chrystus jest obok niej i uciekł.

Żyła 33 lata, tyle co sam Chrystus na ziemi. Ten czas był jednak wyjątkowy dla całego świata. Nie dlatego, że posiadała dar bilokacji, ukryte stygmaty czy zdolność czytania w ludzkich duszach. Była wyjątkowa, gdyż każdego dnia przypominała światu, jak prosił ją o to sam Jezus Chrystus, o wielkim miłosierdziu, które przenika każdego człowieka, zwłaszcza grzesznika. Stała się ukochaną córką Jezusa, Apostołką Jego miłosierdzia.


encyklopedia wiary 15

Minimalne

wymogi

K

ilka miesięcy temu Konferencja Episkopatu Polski zmieniła jedno z przykazań kościelnych, obniżając tym samym poprzeczkę – według jednych, a według drugich – postąpiła słusznie, idąc z duchem czasu i wychodząc naprzeciw nowym wyzwaniom.

Przykazania kościelne w odróżnieniu od Dekalogu – przekazanego przez Boga – zostały napisane przez człowieka. Dekalog wyraża normy, jakie obowiązują w relacjach człowieka do siebie, do bliźnich i do Boga. Ma on swoje uzasadnienie w Biblii oraz bezpośrednio wypływa z prawa naturalnego. Natomiast o Przykazaniach Kościelnych można mówić w kategoriach pewnego rodzaju „programu wiary”. Zawierają one minimum, które każdy katolik powinien wypełniać a swoją treścią odnoszą się do życia moralnego wiernych. „Mają one na celu zagwarantowanie wiernym niezbędnego minimum ducha modlitwy i wysiłku moralnego we wzrastaniu w miłości Boga i bliźniego” (KKK 2041). Jest więc zapis o jednokrotnej spowiedzi w ciągu roku i przyjęciu Komunii w okresie Wielkanocnym a także o świętowaniu niedzieli. Jest także ten dotyczący wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w postach nakazanych. Był również zapis zakazujący zabaw w okresach pokuty, m.in. w piątki, jednak od tego roku Episkopat Polski go zniósł. Nowy zapis brzmi: „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach”. „To jest doprecyzowanie zwracające uwagę na szczególny charakter Wielkiego Postu i jego znaczenia dla chrześcijan” – precyzuje abp Józef Michalik. Nie oznacza on jednak, że każdy piątek w ciągu roku traci swój postny charakter. Przykazania kościelne obowiązują pod grzechem ciężkim. Jednakże ostateczne rozeznanie w tym względzie będzie uzależnione od ciężkości materii grzechu i uwarunkowane wolnością człowieka w kwestii lekceważenia przestrzegania stanowionych przykazań.

– Najstarsze wzmianki dotyczące Przykazań Kościelnych znaleziono już w XV w. w pismach św. Antonima Pierozzi. W pierwszych wersjach zwierały one dziesięć punktów (przedstawione obok), jednak z biegiem lat zostały skrócone do pięciu. Jak można zauważyć, przez kilka stuleci niektóre ewoluowały. Uważa się bowiem, że należy dostosowywać je do teraźniejszych potrzeb religijnych. Każda z tych norm powinna naturalnie fotografować rzeczywistość – wyjaśnia o. Przemysław Michowicz. – Przykazania Kościelne są takie same dla każdego kraju na świecie, ale jasne jest, że praktykowanie wiary np. w Polsce wygląd inaczej niż w Brazylii. Przeżywanie wiary w ogromnej mierze determinuje kultura danego kraju. W Niemczech obowiązuje zasada przekazywania od 8 do 10 proc. osobistego podatku dochodowego na Kościół. W ten sposób wierni wypełniają piąte przykazanie. Nie obowiązuje tam natomiast post od potraw mięsnych w piątki. We Włoszech powszechna jest jałmużna i pomoc bezdomnym jako forma pokuty – tłumaczy o. Michowicz. Zapamiętajmy, że wśród katolików Przykazania Kościelne pojawiły się dopiero wtedy, gdy rzeczy oczywiste przestały takimi być.

o. Przemysław Michowicz OFMConv – ukończył studia teologiczne na Papieskim Fakultecie św. Bonawentury w Rzymie, uzyskał tytuł doktora Obojga Praw na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim, absolwent kursu Praxis Canonizationis w Kongregacji d/s Świętych. Obecnie wykładowca Prawa kanonicznego i Prawa wyznaniowego w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie.

Przykazania Kościelne

wg. świętego Antonima zobowiązują do: •

• •

• •

• • •

świętowania dni świętych;

zachowania postów w dni nakazane przez Kościół, takie jak wszystkie dni Wielkiego Postu;

powstrzymania się od spożywania potraw mięsnych we wszystkie piątki;

wysłuchania Mszy św. w niedzielę i święta;

spowiadania się przynajmniej raz w roku;

przyjmowania Komunii Świętej przynajmniej raz w roku, w dniu Wielkanocy i na czczo;

płacenia (Kościołowi) dziesięciny;

powstrzymywania się od wszystkich aktów, które są zakazane przez ekskomunikę latae sententiae;

unikania ekskomunikowanych w czasie spełniania obowiązków religijnych, a także w innych okolicznościach, w tym w rozmowach i przy stole; nie uczestniczenia we Mszy św. i kulcie Bożym sprawowanym przez duchownych żyjących w publicznym konkubinacie.

fot. arch. o. Przemysława Michowicza OFMConv

MICHAŁ WNĘK


reklama

Pismo ludzi wolnych

„Miesięcznik Egzorcysta” jest jedynym

PRENUMERATA ZAMÓWIENIA: telEFONICZNIE:

22 266 80 20 W INTERNECIE:

prenumerata@miesiecznikegzorcysta.pl

w swoim rodzaju czasopismem, które podejmuje temat zagrożeń duchowych we współczesnym świecie. Magazyn wyróżnia się nowoczesną i bogatą szatą graficzną oraz oryginalnym doborem treści. Wśród autorów znajdują się kapłani, naukowcy, eksperci i egzorcyści, a także ludzie doświadczeni przez zło.

Rzetelne źródło informacji o zagrożeniach duchowych

Prenumeratę można rozpocząć od dowolnego numeru dostępnego w ofercie

E-SKLEP

www.miesiecznikegzorcysta.pl Miesięcznik EGZORCYSTA

n

ul. Tęczowa 2

n

05-075 Warszawa-Wesoła

n

tel.: 48 22 266 80 20

n

e-mail: kontakt@monumen.pl


D o d at e k

k r a ko w s k i

Mam dobrą wiadomość – jeśli się chce, można robić naprawdę wielkie, piękne rzeczy!

Dla każdego miłość ponad wszystko

TRYBY

K AT O L I C K I MIESIĘCZNIK STUDENCKI

fot. Monika Maśnik

W

środowisku warszawskim narodził się pomysł zadośćuczynienia Bogu za akty nienawiści, o których na przestrzeni ostatnich lat można było często usłyszeć. Idea koncentruje się wokół tego, aby nie nagłaśniać tych złych wydarzeń, ale zrobić coś pięknego i dobrego. Projekt jest zachętą do trwania pod krzyżem XXI wieku – na wzór Matki Bożej, św. Jana Apostoła i niewiast – tych, którzy nie opuścili Chrystusa w czasie Jego największych cierpień za nasze grzechy. Składający się z ośmiu części utwór przebłagalno-wynagradzający „Miłość ponad wszystko” został skomponowany przez krakowskiego kompozytora Piotra Pałkę do słów z „Dzienniczka” św. siostry Faustyny Kowalskiej. Jeden z tekstów został napisany przez samego kompozytora, jeden napisała michalitka s. Leonia Przybyło. Utwór wykonali: Voce Angeli, bracia franciszkanie, bracia dominikanie, Duszpasterstwo Akademickie Franciszkanów oraz Krakowska Orkiestra Kameralna Dell’Arte.

Tym, co dodatkowo czyni przedsięwzięcie niezwykłym, jest udział w nim ponad 90 wolontariuszy, którzy nie szczędzili ogromnej ilości swojego czasu i pracy. Teraz każdy

może za darmo i bez obaw o prawa autorskie ściągnąć mp3 i nuty ze strony chóru Voce Angeli – do słuchania, rozważania i… wykonywania. Organizatorzy zachęcają, aby chóry i schole ściągały utwór i prezentowały go w swoich środowiskach – aby pomnożyć w ten sposób miłość i śpiewane Bogu uwielbienie.

Uroczysta premiera muzycznej modlitwy przebłagalnej i wynagradzającej „Miłość ponad wszystko” odbyła się 25 marca br. w krakowskich Łagiewnikach. To nie był zwykły koncert – to było równocześnie nabożeństwo, któremu przed cudownym obrazem Jezusa Miłosiernego przewodniczył Marcin Drąg OFMConv. Utwór już cieszy się dużą liczbą pobrań, do organizatorów napływają też świadectwa niesamowitego wzruszenia, jakie wzbudza.

Może nam się wydawać, że wobec aktów profanacji, które mają miejsce we współczesnym świecie – profanacji Boga, człowieka, życia – nie możemy zrobić nic. To jednak nieprawda – nie jesteśmy bezsilni, możemy wyrazić Bogu swoją miłość, ukazać godność człowieka i uczcić życie. To utwór dla każdego z nas – jedna z chórzystek wyznaje: „Poczułam, że to Miłosierdzie nie jest zarezerwowane tylko dla świętych i na wskroś pobożnych. Ono dotyka właśnie w tym momencie, w tym punkcie, w którym jesteśmy, z takimi doświadczeniami jakie mamy, w zwyczajnej, szarej, czasem trudnej codzienności”. Lubisz grać, śpiewać, albo po prostu posłuchać dobrej muzyki? Przyłącz się! Więcej na stronie: www.voceangeli.pl.

Monika Maśnik


II

dodatek krakowski

Masz już dosyć nauki do zbliżającej się sesji w swoich „czterech ścianach”? Spokojnie, w Krakowie natura oferuje ci wiele możliwości. Znajdź chwilę na spacer, a jeśli potrafisz uczyć się przy akompaniamencie wiatru i śpiewu ptaków, zapakuj koc, książkę, przekąskę i ulubiony napój i ruszaj dotlenić mózg w jednym z krakowskich parków. Czy wiesz, że jest ich w Krakowie ponad 40 i zajmują powierzchnię niemal 400 hektarów? Kraków zajmuje czołowe miejsce wśród miast o najwyższym zanieczyszczeniu powietrza – tym bardziej warto docenić setki hektarów terenów zielonych, które stanowią jego „zielone płuca”. Do najbardziej znanych należą m.in. Planty Krakowskie, Błonia, Bulwary Wiślane, Lasek Wolski razem z ogrodem zoologicznym, Zalew Zakrzówek wraz ze Skałami Twardowskiego oraz zlokalizowane w okolicy Alei Trzech Wieszczów: Park Krakowski oraz Park Jordana. Jednak to tylko najpopularniejsza część ogrodów i parków, jakie kryją się w 18-tu dzielnicach miasta. Wiele z nich nosi zagadkowe i niemal baśniowe nazwy – kto nie chciałby pospacerować po Parku Zaczarowanej Dorożki (Prądnik Czerwony), Zielonym Jarze (Wzgórza Krzesławickie), Młynówce Królewskiej (Krowodrza/ Bronowice) czy Wiśniowym Sadzie (Nowa Huta) oraz dowiedzieć się czyimi imionami został nazwany Park Maćka i Doroty (Swoszowice)? Zachęcamy do odkrywania ich tajemnic, zwłaszcza jeśli znajdują się w waszej okolicy. W tym wydaniu „Trybika Odkrywcy” przybliżamy wam historię powstania kilku mniej znanych, lecz zabytkowych parków krakowskich.

Trybik odkrywca

ZaPARKuj przed

egzaminami Park Decjusza

Zlokalizowany w dzielnicy Zwierzyniec, na obszarze Woli Justowskiej. Jego początki sięgają XVI w., kiedy to włoscy architekci zaprojektowali go, wraz ze znajdującą się na jego terenie willą, jako letnią rezydencję dla Justa Ludwika Decjusza – sekretarza i doradcy króla Zygmunta Starego. Obecnie w dawnej muszli koncertowej znajduje się galeria rzeźb i malarstwa prof. Bronisława Chromego, autora m.in. pomnika Smoka Wawelskiego.

Tekst i fotografie Iwona i Dominik Sidorowie

www.e-tryby.pl nr 5–6/32–33/ maj–czerwiec 2014

Park Bednarskiego

Park powstały pod koniec XIX w. w dzielnicy Podgórze, na terenie Krzemionek Podgórskich, na obszarach dawnego kamieniołomu. Wznosi się na wzgórzu o wysokości ponad 200 m n.p.m., na które – od ul. Zamoyskiego – prowadzą kamienne schody. Park nosi imię swego inicjatora – dyrektora szkoły podgórskiej, Wojciecha Bednarskiego, zasłużonego działacza społecznego. Podania głoszą, iż w owym malowniczym parku, który porasta ponad sto gatunków drzew, swoją pracownię alchemiczną miał legendarny Mistrz Twardowski.


dodatek krakowski III Park Kościuszki

Park znajdujący się w dzielnicy Prądnik Biały. Jego historia sięga XVI w., kiedy to na terenie tym biskup Samuel Maciejowski, Wielki Kanclerz Koronny wybudował dla siebie willę w stylu włoskim. W okresie Insurekcji Kościuszkowskiej na terenach Prądnika gromadziły się oddziały powstańcze. Zgodnie z tradycją, wraz ze swym sztabem miał zatrzymać się tam sam Tadeusz Kościuszko, którego ulubionym miejscem odpoczynku był ponoć cień jawora, który rósł w dworskim parku, nazywany później „drzewem Kościuszki”. Obecnie w tym tzw. Zajeździe Kościuszkowskim znajduje się Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki”, w którym regularnie odbywają się liczne wydarzenia kulturalne.

Park Jerzmanowskich

Park Strzelecki

Park miejski powstały w I poł. XIX w. w dzielnicy Grzegórzki. Na jego terenie działające wówczas Bractwo Kurkowe stworzyło strzelnicę oraz neogotycki pałac z basztą widokową. Bracia kurkowi podejmowali w nim gości takich jak: cesarz Franciszek Józef, Ignacy Jan Paderewski, Józef Piłsudski, gen. Józef Haller czy Ignacy Mościcki.

Zespół parkowo-pałacowy znajdujący się w dzielnicy Bieżanów-Prokocim. Powstał w połowie XVIII w. z inicjatywy Michała Wodzickiego, dawnego właściciela wsi Prokocim, jako ogród w stylu włoskim z licznymi sadami i sadzawkami. Jego bratanek, Eliasz, wybudował na terenie dworu pałac, przebudowany następnie na styl klasycystyczny wraz z przylegającym do niego ogrodem angielskim. Pod koniec XIX w., na zlecenie hrabiego Józefa Grodzickiego, pałacyk przebudowano na styl eklektyczny i odsprzedano Erazmowi Jerzmanowskiemu. Po śmierci nowego właściciela, na początku XX w., jego żona Anna odsprzedała majątek zakonowi augustianów. Z dawnej stajni dworskiej stworzono piekną kaplicę pod patronatem św. Mikołaja z Tolentino, w pobliżu znajduje się zabytkowa wieża ciśnień. Po rozwiązaniu zakonu augustianów w pałacu znajdował się dom dziecka. Obecnie na terenie tym ponownie służą augustianie, a w pałacu znajduje się ich klasztor.


IV

dodatek krakowski

Kobiety

Siła Co to za inicjatywa?

Siła Kobiety to połączenie trzech elementów: prelekcji poszerzających wiedzę merytoryczną, warsztatów zwiększających umiejętności praktyczne i konsultacji, podczas których uczestniczki będą mogły skorzystać z fachowych porad i usług oferowanych na zorganizowanych stoiskach. W ramach projektu specjaliści wygłoszą wykład na temat chorób kobiecych, będzie można skorzystać z porad psychologa oraz wskazówek dotyczących budowania swojego wizerunku. Warsztaty z samobadania dostarczą umiejętności kontrolowania swojego stanu zdrowia. Ponadto brafitterka podpowie, jak dobrać odpowiednią bieliznę. Porady dietetyczki i wizażysty, darmowe zabiegi kosmetyczne to kolejne atrakcje podczas wydarzenia „Siła Kobiety”, na którym nie może cię zabraknąć! Przewidujemy losowanie atrakcyjnych nagród.

Przyjdź i przekonaj się sama, jak to dobrze być kobietą!

www.e-tryby.pl nr 5–6/32–33/ maj–czerwiec 2014

Dla kogo projekt?

Nie musisz być studentką Uniwersytetu Pedagogicznego, żeby wziąć udział w wydarzeniu. Jedynym warunkiem jest twoja chęć aktywnego i pożytecznego spędzenia czasu. „Siła Kobiety” to doskonała okazja, aby dowiedzieć się jak dbać o swoje zdrowie oraz skorzystać z różnorodnych atrakcji przewidzianych dla uczestniczek.

Organizator:

Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Pedagogicznego Zrzeszenie Studentów Polskich Uniwersytetu Pedagogicznego

Kiedy: 29 maja 2014r. godz. 9.00 Gdzie: Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie ul. Podchorążych 2 Więcej informacji na naszej stronie: www.silakobiety.nzs.pl i profilu na portalu Facebook www.facebook.com/silakobiety


portret 17

BÓG ZASIEWA W SERCU MARZENIA

fot. Magdalena Piejko

Agnieszka Musiał postawiła na marzenia i odniosła sukces! Dzisiaj jest jedną z najpopularniejszych wokalistek sceny chrześcijańskiej.

U

rocza brunetka z artystyczną duszą – spaceruje, podziwia obrazy i stare fotografie. Studiowała filologię angielską. Bardzo lubiła ten kierunek i myślała, że w przyszłości zostanie tłumaczem i nauczycielem. Jednocześnie jednak kochała śpiewać…

Talent

Wokalistykę jazzową na Akademii Muzycznej wybrała w wieku 23 lat. – Śpiewanie było moją wielka pasją, ale nie sądziłam, że będę mogła z niej uczynić zawód. Teraz wiem, że Bóg daje nam talenty i zasiewa w sercu marzenia po to, byśmy mogli je pomnażać i rozwijać. Tak było w moim przypadku, postanowiłam coś zrobić z tym talentem, który dostałam. Zaczęła się moja przygoda ze śpiewaniem, która trwa do dzisiaj – mówi Agnieszka.

Bracia

Śpiewała od zawsze, przyjeżdżała też na coroczne spotkania muzyków chrześcijan Strefa Chwały, gdzie poznała Roberta Cudzicha – gitarzystę zespołu New Life’M. W 2010 r. zadzwonił jego manager, który proponował jej wspólną trasę koncertową z Basią Włodarską i Mate.O, promującą płytę „Pierwsza Miłość” z najstarszymi piosenkami New Life’M. Polubiła piosenki i kolegów, i… została wokalistką zespołu już na stałe. Dzisiaj żartuje, że zawsze chciała mieć starszego brata, a teraz Pan Bóg dał jej pięciu.

Ludzie

New Life’M koncertuje w Polsce i za granicą – w tym roku czeka ich Londyn i Stany Zjednoczone. Agnieszka przyznaje się, że dziękuje Bogu za to, że może koncertować, a kontakt z ludźmi przynosi jej ogrom radości. To co robi – lubi coraz bardziej. Zdarzają się też trudne chwile. – Gdy spotykam się z przeciwnościami, myślę o celu, jaki sobie założyłam – wyznaje. – Tak jest łatwiej przetrwać słabsze chwile, które się pojawiają i pewnie pojawiać się będą. Przyszedł mi do głowy taki skrajny przykład, ale sądzę, że dobrze obrazuje to, o czym mówię: mama, która nosi swoje dzieciątko w brzuchu, wiele razy doświadcza bólu i niewygody, włącznie z porodem, ale wie, że dziecko, które nosi pod sercem, rekompensuje trud.

Przyszłość

Agnieszka odkrywa w swoim sercu kolejne marzenia. Teraz pracuje nad autorską płytą – będzie to muzyka akustyczna z elementami elektroniki. Większość komponuje sama, pisze teksty. Uchyliła rąbka tajemnicy mówiąc, że są: „głównie o MIŁOŚCI, nadziei, prawdzie, wierności – pisane i śpiewane po polsku. Od kilku lat interesuję się muzyką tradycyjną, śpiewem archaicznym, potocznie zwanym białym. Nie zabraknie więc również etnicznych akcentów”. Agnieszkę i informacje o jej koncertach, na które zaprasza już teraz, można odnaleźć tutaj:

Każdy

Ciężko pracuje. Mówi, że nie wystarczy podjęcie decyzji, aby zbierać

owoce. „To jest stały proces składający się z ciężkiej pracy i walki, na przykład z własnym lenistwem. Młodzi ludzie często żyją w przeświadczeniu, że nie posiadają talentów. To jedno z największych kłamstw, które sprawia, że czujemy się bezwartościowi. KAŻDY z nas jest obdarzony wyjątkowym darem, warto jest go w sobie poszukać i dać szansę na rozwój”. Uważa, że warto dążyć do realizacji marzeń i robienia tego, co kochamy, bo „wypełnianie naszego powołania daje nam spełnienie, a na tym korzystają wszyscy dookoła. Piekarz, którego pasją jest pieczenie, będzie starał się upiec jak najlepszy chleb. Kompozytor dołoży wszelkich starań, by jego muzyka była jak najpiękniejsza”.

https://www.facebook.com/pages/ Aga-Musiał/151215438315833. fot. Gospel Box

Monika Maśnik


18

w trybach historii

Maj w historii Polski

Oni nie przegrali!

12.05.1364 – założone zostaje Studium Generale – późniejsza Akademia Krakowska, dzisiejszy Uniwersytet Jagielloński; 03.05.1791 – zostaje uchwalona pierwsza polska konstytucja (Konstytucja 3 maja); 3.04.−12.05.1940 – dokonana zostaje Zbrodnia Katyńska na obywatelach polskich (Katyń, Charków, Twer, Kijów, Mińsk);

08.05.1945 – następuje kapitulacja III Rzeszy, a tym samym Dzień Zwycięstwa, czyli koniec II wojny światowej w Europie; w tym czasie w obozach NKWD w Polsce więzionych jest 25 000 Polaków; 01.05.2004 – Polska zostaje przyjęta do Unii Europejskiej.

Czerwiec w historii Polski

28.06.1919 – polskie władze podpisują Traktat Wersalski, główny układ pokojowy kończący I wojnę światową;

20.06.1940 – w masowej egzekucji w Palmirach pod Warszawą hitlerowcy mordują przez rozstrzelanie 359 więźniów Pawiaka i innych warszawskich więzień;

18−21.06.1945 – w Moskwie odbywa się tzw. proces szesnastu, czyli pokazowy proces przywódców politycznych Polskiego Państwa Podziemnego podstępnie aresztowanych przez NKWD; 28−30.06.1956 – trwa Poznański Czerwiec zwany również powstaniem poznańskim, czyli pierwszy w PRL-u strajk generalny oraz demonstracje uliczne;

04.06.1989 – odbywa się pierwsza tura wyborów do tzw. sejmu kontraktowego, którą zwycięża Obywatelski Komitet Wyborczy skupiony wokół „Solidarności”; tę symboliczną datę uważa się najczęściej za zakończenie rządów komunistycznej władzy w Polsce.

W historii Polski można odnotować wydarzenia, o które spieramy się ze szczególną zaciekłością. Gdyby stworzyć ich ranking, powstanie warszawskie najprawdopodobniej uplasowałoby w ścisłej czołówce. Dagmara Śniowska

70 lat po powstaniu w stolicy

Jest wysoce prawdopodobne, że przypadająca w tym roku 70. rocznica wybuchu powstania warszawskiego wywoła nową falę dyskusji na temat zasadności tego zbrojnego wystąpienia. Debaty toczone w mediach przenikną do części polskich domów. W niektórych – przynajmniej na chwilę – obudzi się uśpiony patriotyzm...

W tej chwili jeszcze panuje względna cisza. To doskonały moment, aby zweryfikować swoją wiedzę. Najwyższa pora na mały rachunek sumienia z własnej tożsamości.

Powstanie warszawskie w liczbach

Walki zapoczątkowane w sierpniu 1944 r. trwały 63 dni. Warto podjąć chociażby próbę wyobrażenia sobie, co musiało się dziać w umysłach tych młodych, niemal pozbawionych broni ludzi, którzy gotowi byli ginąć za ojczyznę, którzy wędrowali kanałami. Około 10 000 żołnierzy oddało swe życie w powstaniu warszawskim. Dodajmy do tego jeszcze 6 000 zaginionych. Co więcej, liczbę cywilnych mieszkańców Warszawy, którzy zginęli w czasie powstania szacuje się na 150 000–200 000. Ponad pół miliona ludności zamieszkującej Warszawę i okolice straciło dach nad głową. Część z nich wylądowała w obozach koncentracyjnych.

Warto spróbować sobie wyobrazić zrujnowaną stolicę – jak podają niektóre źródła – aż w 70. procentach. Oszacowano, że

www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

straty materialne – według współczesnej wartości – wynosiły 45,3 miliardów dolarów.

Pytania o sens

Gdy popatrzymy na powyższe statystyki, pytania o sens powstania zdają się być zupełnie na miejscu. My nie dysponujemy jednak wyłącznie danymi liczbowymi, które mogą skutecznie zawęzić pole widzenia. Mówiąc o powstaniu warszawskim należy pamiętać, że wybuchło ono w czasie niemieckich porażek. Mieszkańcy stolicy mieli okazję obserwować kolejne klęski okupanta. Szansa na odzyskanie wolności stawała się wówczas dla warszawiaków czymś bardziej realnym. Ponadto groźba branki oraz szereg innych jednocześnie występujących czynników w znacznym stopniu przyczyniły się do wybuchu tego zbrojnego wystąpienia.

Klęska? Czyja?

Powstanie warszawskie trwało do 2 października 1944 r. Jedynie części powstańców udało się uniknąć niewoli. Ale to nie oni przegrali. To my ponosimy porażkę. Za każdym razem, kiedy zapominamy o naszej historii.


19

Albo się nawróci, albo się przewróci Z Leszkiem Murzynem, posłem na Sejm RP IV i V kadencji, rozmawia Bawer Aondo-Akaa 25 maja wybierzemy europosłów. Po co Polakom Parlament Europejski? – Parlament Europejski jest przede wszystkim organem prawodawczym, który wspólnie z Radą stanowi akty prawne. Jest odpowiednikiem jednoizbowego parlamentu. W Parlamencie Europejskim zasiadają przedstawiciele wszystkich państw członkowskich UE w tym 51 deputowanych z Polski. Parlament Europejski jest ważnym forum dyskusyjnym, na którym rozwiązuje się istotne sprawy krajów członkowskich. Jest też jedyną instytucją Unii Europejskiej, której członkowie wybierani są w wyborach bezpośrednich.

Zdjęcia pochodzą z filmu „Powstanie Warszawskie”, którego premiera odbyła się 9 maja br.

Jakie sprawy istotne dla Polaków są podejmowane na jego forum? – Do zadań Parlamentu Europejskiego należy również współudział w uchwalaniu budżetu. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że na forum Unii podejmowane są decyzje dotyczące 2/3 obowiązującego w Polsce prawodawstwa. Tak więc decyzje zapadające na forum UE mają bezpośredni wpływ na życie Polaków. Są to decyzje dotyczące żywności, ochrony środowiska, edukacji czy spraw socjalnych i wielu innych kwestii, które w mniejszym lub większym stopniu dotyczą każdego z nas. Ilu posłów reprezentuje Polskę w Parlamencie Europejskim? Jakie są ich główne zadania? – W tym momencie Polskę w Parlamencie Europejskim reprezentuje 51 posłów. Ich podstawowym zadaniem jest udział w pracach Parlamentu: obecność na sesjach plenarnych oraz uczestnictwo w pracach komisji parlamentarnych. Czynny udział w tych gremiach jest okazją do reprezentowania interesów narodu, z którego poseł został wybrany. Jak wygląda codzienna praca europosła? Z jakimi zadaniami musi się zmierzyć? Jakie ma możliwości współpracy z posłami innych krajów? – Europosłowie są podzieleni według poglądów, a nie państw, które reprezentują. W ten sposób mogą szu-

kać porozumienia i sojuszu na forum wszystkich państw UE. W obrębie grup parlamentarnych podejmują inicjatywy ustawodawcze. Ważną częścią pracy posła jest również udział w komisjach stałych i specjalnych. Przykładowo polscy europosłowie pracują m.in. w komisjach spraw zagranicznych, bezpieczeństwa i obrony, rozwoju regionalnego czy przemysłu, badań naukowych i energii. Warto zaznaczyć, że europosłowie są również zobowiązani do pracy w okręgach wyborczych, z których zostali wybrani. Czy Pańskim zdaniem studenci powinni brać udział w wyborach? Dlaczego? – Każdy obywatel posiadający prawo wyborcze powinien brać udział w głosowaniu. Każdy obywatel ma jeden nabój – głos wyborczy. Może go wystrzelić w powietrze lub bardzo dobrze spożytkować, zapewniając bezpieczeństwo sobie i swoim najbliższym. Udział w wyborach powinien być poprzedzony solidnym poznaniem programów wyborczych oraz kandydatów. Ważne jest, żeby wybierać ludzi, którzy w polityce widzą służbę narodowi. Nie można wymagać od polityków praktykowania cnót nadprzyrodzonych. Jednak muszą oni posiadać cnoty ludzkie. Muszą być ludźmi, którzy mają bardzo dobrze ukształtowany zmysł etyczny, pragnienie sprawiedliwości oraz dużo odwagi, by w kluczowych momentach nie ulegać podejrzanym wpływom np. manipulowanej opinii publicznej. Na ile Europie potrzebne jest chrześcijańskie świadectwo wiary? – Wspólny front narodów europejskich w obronie życia ludzkiego, godności człowieka, chrześcijańskiej wizji rodziny, a także etyki społecznej, sprawiedliwości i miłosierdzia oraz sensu życia na ziemi jest potrzebny jak nigdy. Jeżeli UE się nie nawróci, to się przewróci. Głęboko wierze w sens tych słów. Dziękuję za rozmowę


20

misz masz /z kulturą

A to ciekawe

TEMPERATURA TWARZY Twarz ujawnia nasze reakcje na strach, uczucie niepokoju czy radość – czasem bledniemy, czasem się czerwienimy. Odpowiedzialny za to jest autonomiczny system nerwowy, który ma za zadanie, w zależności od bodźca oraz oceny sytuacji, przygotować człowieka do walki lub do ucieczki. Krew odpływa z zewnętrznej części ciała, aby wspomóc pracę mięśni. Monitorując temperaturę twarzy, notuje się wówczas ochłodzenie na prawie całej powierzchni, poza czubkiem nosa, który jest szczególnie wrażliwy na emocje i stres.

fot. www.flickr.com /DaveRezendes

W naukowym czasopiśmie „Neuroscience” opisane zostało badanie włoskich naukowców z Uniwersytetu w Chieti, którzy analizowali mapę ciepła twarzy, porównując reakcje pacjentów, którzy cierpią na zespół stresu pourazowego, jak i osoby, które nie przeżywały wcześniej tak wielkiego stresu. Doświadczenie to pokazało, że reakcje pierwszej grupy badanych są intensywniejsze, ich temperatura skóry bardziej spada, a następnie więcej czasu zajmuje im powrót do stanu spokoju. Wyniki badania mogą przyczynić się do lepszego diagnozowania łagodnego zespołu stresu pourazowego, ale również mogą być alternatywą dla obecnych wykrywaczy kłamstw sprawdzających reakcje organizmu w postaci pocenia się.

Karolina Pluta

NIEJEDNA NOTATKA Dostępny w pakiecie Microsoft Office program OneNote pozwala na tworzenie cyfrowych notesów gromadzących w jednym miejscu notatki, informacje oraz pliki użytkownika. Uporządkowane są one w sekcjach, a użytkownik może nadawać im czytelne tytuły, odpowiednie kategorie czy znaczniki.

Na stronie notatnika można zamieścić tekst, ale również wstawić zdjęcie, plik wideo, zawartość strony www czy wyrażenie matematyczne (w karcie

Office od kuchni rysowanie dostępny jest konwerter pisma odręcznego na symbole matematyczne). Notes może być uzupełniany również za pomocą innych urządzeń, np. skanerów. Integracja programu z chmurą oraz specjalne aplikacje OneNote na wszystkie urządzenia mobilne – smartfony czy tablety – umożliwiają przesyłanie notatek lub zdjęć bezpośrednio do notesu. Office Lens dla Windows Phone ma dodatkową zaletę w postaci wyrównywania zdjęć dokumentów niezależnie od perspektywy, z jakiej zostały zrobione.

Karolina Pluta

Do wyszukiwania treści w dokumencie służy wewnętrzna wyszukiwarka (uruchamiana skrótem Ctrl+E).

Recenzja Szymon Nowak, Wydawnictwo FRONDA, 2014

Oddziały wyklętych Dla wielu z nas wiedza o II wojnie światowej kończy się niestety na roku 1945, w którym zakończył się ten największy konflikt zbrojny w historii. Jednak każdy Polak powinien być świadomy tego, jak trudna była powojenna rzeczywistość w naszej Ojczyźnie. Tę wiedzę można zdobyć czytając „Oddziały wyklętych”. Książka autorstwa historyka Szymona Nowaka pokazuje losy 22 oddziałów niepodległościowych w okupowanej przez komunistów Polsce. Historie te mogą zainteresować nas tragicznymi losami naszych rówieśników. Ci młodzi partyzanci, wierni złożonej przysiędze, walczyli za nasz kraj, niejednokrotnie oddając własne życie za wolność. Na każdej kolejnej stronie możemy im towarzyszyć, z ich perspektywy poznawać ważne dla historii Polski nazwiska oraz warunki, w jakich przyszło im walczyć. Dynamiczne opisy akcji, brawurowe ucieczki czy mozolny trud przetrwania zachęcają do poznawania kolejnych dni tych dramatycznych, ale i pełnych nadziei wydarzeń lat 1944-1963.

Polecam wszystkim, którzy chcą poznać historię zbrojnego oporu Polaków przeciwko władzom komunistycznym. Dominik Sidor

www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014


ogarnij się / misz masz

Przez ostatnie kilka miesięcy dość intensywnie ćwiczyliśmy się w lepszym wykorzystaniu swojego czasu. Najwyższa pora, aby móc to wszystko zagospodarować, w 100 proc. skupiając się na przyjemnym poznawaniu świata. Rozrywka jest potrzebna, o czym była już mowa wcześniej, jednak warto tę rozrywkę potraktować głębiej. Marta Czarny

N

a pewno wielu z nas w wyzwaniu 30 Days to Change już przełamało swoje obawy i spróbowało wielu nowych rzeczy. Świetnie! Jednak trzeba uważać, aby nie wpaść we własną pułapkę – przyzwyczajenie do nowości, które sprawi, że przestaniemy doceniać to, co nowe. Dlatego specjalnie na wakacje przygotowaliśmy dla was listę 30 rzeczy do zrobienia. Mamy na to trzy (lub dwa) zupełnie wolne od nauki miesiące, które powinny być inspiracją do zdobywania nowych szczytów! Wszystkie zaproponowane przez nas rzeczy nie wymagają wielkich nakładów budżetowych ani mieszkania w Las Vegas. Liczą się chęci i zebrane w ostatnich miesiącach umiejętności zarządzania sobą w czasie. Dzięki temu wyzwaniu możesz dowiedzieć się wielu nowych rzeczy, popracować nad sobą i swoimi zdolnościami, a przede wszystkim poczuć się szczęśliwym.

Doktor Trybik

Inspiracja do napisania artykułu: http://www.lifehack.org

1. Odwiedź zakątek swojej miejscowości, w którym jeszcze nigdy nie byłeś. 2. Naucz się dziesięciu fraz w zupełnie „egzotycznym” języku (japoński, węgierski, fiński?). 3. Posłuchaj przez kilka dni muzyki, której nigdy wcześniej nie miałeś okazji słuchać. 4. Zrób piknik w lokalnym parku (szampan Piccolo + kanapki z masłem orzechowym). 5. Rozpocznij pisanie dziennika swoich myśli. 6. Wypróbuj nową kuchnię – może teksańskie smaki? 7. Wybierz się do lokalnej biblioteki i wypożycz kilka książek na weekend. 8. Posadź kwiaty w ogrodzie lub zrób mini ogródek na parapecie. 9. Odwiedź lokalne muzeum, w którym nigdy nie byłeś. 10. Spróbuj nowych umiejętności (szycie, decoupage). Będziesz zaskoczony, jak wiele nowego możesz się nauczyć. 11. Pozdrów sąsiada, z którym zwykle nie rozmawiasz. 12. Napisz list do znajomego i wyślij go tradycyjną pocztą. 13. Włącz do swojego menu danie z dziwną przyprawą. To może bardzo zmienić tradycyjny smak potraw! 14. Ponownie przeczytaj starą, ulubioną książkę. 15. Poszukaj w internecie czegoś na temat nieznanego dotąd obszaru na ziemi. Może dowiesz się, gdzie faktycznie żyją misie polarne. 16. Idź na spacer lub przejażdżkę rowerową wokół twojej okolicy .

Przed wyjazdem do lekarza

17. Obejrzyj jakiś polecany przez wielu klasyk kinowy. 18. Zrób własnoręczny album ze zdjęciami z dodatkowym zabawnym opisem. 19. Poszukaj małego targu, na którym możesz kupić ekologiczne produkty. W miastach nie brakuje takich miejsc, a śliwki kupione od rolnika smakują znakomicie. 20. Zaplanuj samotną wycieczkę gdzieś poza miasto. Tylko ty i świat. Relaks na 100 proc. 21. Weź udział w okolicznej akcji charytatywnej lub pomóż w miejscowym schronisku dla zwierząt. 22. Zrób prezent dla znajomego. Niespodziewane drobiazgi sprawiają innym największą radość. 23. Zrób swój plakat marzeń. 24. Kup kliszę do aparatu starego rodzaju i zrób zdjęcia ze znajomymi. Ujęcia bez opcji „skasuj” mogą być naprawdę niesamowite! 25. Bądź turystą we własnym mieście i odwiedź wszystkie popularne atrakcje turystyczne. Może się okazać, że wielu z nich wcześniej nie widziałeś! 26. Zadzwoń do przyjaciela, z którym dawno nie rozmawiałeś. 27. Rozpocznij dzień od włączenia swojej ulubionej piosenki i tańcz w jej rytm. 28. Zrób grilla z przyjaciółmi. 29. Spróbuj nowych ćwiczeń – pilates, sztuki walki? 30. Zorganizuj SWAP odzieżowy z przyjaciółmi. Będziesz się świetnie bawić i zdobędziesz trochę pieniędzy!

Wybierając się na letni wypoczynek należy pamiętać nie tylko o zabraniu wszystkich istotnych dokumentów, ale także o tym, że mając w planach m.in. wyprawy w rejony o ekstremalnych warunkach pogodowych, nurkowanie czy wysokogórskie wędrówki, dla własnego dobra warto skorzystać z konsultacji z lekarzem w poradni medycyny tropikalnej lub medycyny podróży. Specjalista taki nie tylko doradzi, jakie szczepienia są w danym kraju i przypadku obowiązkowe, a jakie zalecane przed wyjazdem, ale także dostarczy informacji o zagrożeniach zdrowotnych w danym rejonie oraz pomoże w skompletowaniu apteczki podróżnej.

Agata Gołda

21


22

rozrywka

… e ż , z s e

i w Czy

g (Nic). ie Nothin a, a pow z a n o to mias zynow tacja ben ie istnieje W Arizon ię w nim jedynie s s Znajduje nosi 4 osoby. y w ja c pula ludzi zdrowe mień c ś o n m ie c pło tnej c W absolu t w stanie dostrze s je o . k 3 km kie o dległości świecy z o W Bangladeszu uczeń może trafić do skich aresztu za ściąganie na egzaminie. chów wło od e z r o a w z o Polska na dzi od Włoch, tylk nej nie pocho zny, krainy położo ech y Plastikowa lub metalowa końcówka Wołoszcz Rumunii, skąd orz i. sznurowadeł w butach nazywa się aglet. w obrębietarł na teren Polsk o d i k włos

Wpisując w grafice Google: „241543909” wyszukają się zdjęcia ludzi wkładających głowę do lodówki.

SUDOKU:

Białe ślady pozostawiane przez samolot w locie, zwane smugami kondensacyjnymi, są mikroskopijnymi cząstkami lodu powstającymi dzięki aerozolowi, jakim są spaliny.

STATKI: Rozmieść dostępne statki na planszy tak, aby się nie stykały masztami. Statki wielomasztowe nie mogą się załamywać, mogą być położone na planszy tylko poziomo lub pionowo. Teraz ustrzel statki sąsiada z ławki. Trafiony – zatopiony!

4x

3x

2x 1x

www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

Rozmowa dwóch studentów: - Jeżeli dziekan nie odwoła swoich słów, to ja jutro wynoszę się z tej uczelni! - Jak to?! A co on takiego powiedział? - „Wynoś się z tej uczelni!”

Dlaczego student jest podobny do psa?

- Bo jak mu zadać jakieś pytanie, to też tak mądrze patrzy…

Idzie dwóch studentów ulicą. Nagle widzą czystą kartkę na chodniku. Jeden podnosi, ogląda i pyta drugiego: - Ty, co to jest? - Nie wiem, ale kserujemy!


idźże, zróbże

rzegląd p – a c le o Trybik p wakacje książek na

W

Zostań em! iusz r a t n o l wo

akacje coraz bliżej i pewnie większość z was po zdanej sesji będzie myśleć już tylko o błogim odpoczynku. Warto jednak swój wolny czas zagospodarować tak, aby robić coś pożytecznego i przyjemnego. Naszą propozycją jest nadrobienie zaległości literackich. Od razu spieszymy z pomocą i podpowiadamy, po jakie pozycje warto sięgnąć. O. Jan Góra OP

...Znaczy ksiądz

Najnowsza książka w formie wywiadu–rzeki z dość ekscentrycznym organizatorem spotkań nad popularnym (dzięki niemu) Jeziorem Lednickim. Ojciec Góra – jak to – on trochę zabawny, trochę złośliwy, trochę ironiczny, a czasem nadzwyczaj poważny. O kapłaństwie, kobietach, cierpieniu, św. Panie Pawle II i wizjach przyszłości. Warto. Zbigniew Kaliszuk

Katolik frajerem?

Ciekawe, co odpowiesz po przeczytaniu tej książki. Jest to zbiór wywiadów z różnym znanymi, lubianymi, odnoszącymi sukcesy, a przede wszystkim wierzącymi ludźmi. Pokazują oni, że bycie katolikiem wcale nie ogranicza życia, a wręcz przeciwnie, ubogaca je! William P. Young

Chata

Opowieść, która pokazuje, jak Bóg walczy o człowieka, jak stara się mu pomóc w najtrudniejszych chwilach życia. Przy wnikliwym czytaniu gwarantuje wzruszenia i nowe spojrzenie na relacje z Bogiem. Éric-Emmanuel Schmitt

Kobieta w lustrze

„Życie to coś więcej” – takie motto przyświeca historiom przedstawionym w książce. Trzy kobiety żyjące w różnych epokach. Z pozoru nic ich nie łączy, a jednak… Może i ty odnajdziesz to COŚ i zainspirujesz się. J.R.T Tolkien

Hobbit, czyli tam i z powrotem Oglądałeś film? To może warto przypomnieć sobie, jak ta historia została przedstawiona w książce i po raz kolejny ocenić, co wygrywa: literatura i własna wyobraźnia czy historia widziana oczami reżysera.

23

Jodi Picoult

Bez mojej zgody

Przejmująca historia, która również została zekranizowana. I choć tematy w niej poruszane nie należą do najłatwiejszych (poświęcenie, choroba, śmierć dziecka), książka zaskakuje i dobrze się ją czyta. Mario Puzo

Ojciec chrzestny

Bo klasykę szanujący się czytelnik znać musi. A poza tym, jak powiedział jeden z kolegów – każdy mężczyzna powinien przeczytać „Ojca chrzestnego”, aby dowiedzieć się, co to odwaga. Zatem panowie – do dzieła! Ks. Jan Twardowski

Autobiografia. Myśli nie tylko o sobie samym

Coś dla fanów biografii. A zwłaszcza jeśli chodzi o biografie ludzi tak wyjątkowych. Poezja poezją, ale życie księdza Twardowskiego, poznawanie Chrystusa i ukochanie Kościoła jest równie ciekawe, jak jego dzieła. Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora

Listy na wyczerpanym papierze

Pozycja niecodzienna, bo dzięki niej możemy poznać kulisy wyjątkowej miłości wyjątkowych osób. Poza tym, chyba każdy zna wspaniałe teksty piosenek pisanych przez Przyborę i Osiecką. Dodatkowo do książki dołączona jest płyta z audiobookiem czytanym przez ich wspólną przyjaciółkę – Magdę Umer. Gretchen Craft Rubin

Projekt szczęście

Praktyczne rady dotyczące tego, jak ułatwić sobie życie i jak być szczęśliwym. Spróbuj, może wśród wielu wskazówek znajdziesz coś dla siebie.

Klaudia Oracz

Serca nie są niepełnosprawne. Zaczęło się banalnie. Przyjaciółka pochwaliła się, że jedzie na Sylwestra w góry z zupełnie nowymi, nieznanymi ludźmi. Ja, studentka z tendencjami do pracoholizmu, nie zdążyłam jeszcze odnotować, że zbliża się Sylwester. I chyba z przerażenia, że koniec roku przepłaczę w poduszkę w pustym mieszkaniu, zapytałam: „A mogę się zabrać z tobą?” Wiedziałam, na co się piszę. Przyjaciółka jest niepełnosprawna, więc pchanie wózka inwalidzkiego nie było dla mnie nowością. Ale nie spodziewałam się wiele, założyłam, że jak będzie źle, to pójdę w góry. Nie poszłam. Zostałam. Powody: dobre jedzenie, dużo śpiewu, gitara, karty, planszówki, zaraźliwy śmiech, możliwość spotkania z Bogiem, ale przede wszystkim przyjaźń. Tak namacalnie wszechobecna, że tylko wyciągnąć przed siebie ręce i czerpać, czerpać, czerpać. Potem zabawa do białego rana, mnóstwo uścisków i nowych numerów telefonu.

I wiesz co? Nie miało znaczenia, że co druga osoba na wyjeździe była na wózku, z kulami czy niewidoma. Serca nie są niepełnosprawne. Ten wózek naprawdę nie ma znaczenia, gdy człowiek, który na nim siedzi, właśnie wygrywa z tobą w pokera. Albo przy kawie wysłucha wszystkiego, co ci leży na sercu. Dzisiaj chcemy każdemu, kto ten tekst przeczyta, powiedzieć: „Ty też jedź z nami! Chcemy cię poznać i podzielić się z tobą naszą radością życia!” Nie obawiaj się! Każdy z nas kiedyś myślał, że wózek zaraz się przewróci albo oblewał kogoś kawą. Ale w gronie przyjaciół to nie ma znaczenia!

Klika – Katolickie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych I Ich Przyjaciół działające przy klasztorze oo. dominikanów w Krakowie – zaprasza na obóz letni. Jeśli masz czas między 12 a 26 lipca, pojedź z nami do Rydzewa na Mazury. Będzie słońce, jezioro, żaglówka, kajaki, przyjaźń… Można także uzyskać zaświadczenie o odbyciu praktyk wśród osób niepełnosprawnych. Do zobaczenia!

Beata Cichy

Kontakt: klika.krakow@gmail.com www.facebook.com/Klika.KSONiIP


24

podróże

Nie jest sztuką pojechać na świetne wakacje, jeśli ma się pełen portfel. Sukces to zwiedzić dużo za kieszonkowe uciułane z marnego stypendium. Ale da się! Wyjazd zagraniczny wcale nie musi być drogi. Michał Chudziński

J

Zagraniczny wojaż dla każdego

akiś czas temu pisałem o wyprawie na Ukrainę za nieco ponad 100 zł. Teraz jest to niestety kierunek nieprzyjazny luźnym wojażom, więc tym razem zaproszę na południe. Do Budapesztu. Jednego z moich ulubionych europejskich miast. Polecam każdemu choć raz w życiu się tam wybrać i nie mogę się doczekać, kiedy znów tam wrócę. Niesamowite położenie, przepiękny parlament i przyjaźni ludzie. Najbliżej będzie żakom z Krakowa, z którego sam pochodzę, więc właśnie stąd zaczniemy nasz wyjazd.

Jednym z największych wydatków związanych z wyjazdem zagranicznym jest często transport. Trudno już znaleźć bardzo korzystne ceny biletów lotniczych, a autokary i pociągi są zazwyczaj z innej epoki (jakby był to jedyny możliwy środek transportu). Pomijam opcję „własne auto” – trzeba mieć cztery osoby i w dużych miastach parkowanie jest kosztowne. Przed wyjazdem warto jednak, mimo wszystko, sprawdzić każdą opcję – często wyniki są zaskakujące. W przypadku stolicy Węgier najlepsze okazuje się właśnie połączenie autokarowe – szczególnie mogę polecić węgierskiego przewoźnika Orange Ways – za równowartość ok. 80 zł (a często jeszcze za mniej) w komfortowych (!) warunkach dojedziemy w ciągu 6–7 godzin do ósmego, najludniejszego miasta Europy. Najlepiej wybrać kurs nocny, aby zaoszczędzić na noclegu i od samego rana cieszyć się Budapesztem.

Transport już mamy, pora zająć się noclegami. Tutaj na pomoc pędzi nam międzynarodowy portal CouchSurfing. Przez wielu znany i wykorzystywany, ale przypomnę, o co chodzi. Ludzie z całego świata bezpłatnie udostępniają swoje wolne www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

kanapy (lub łóżka) podróżnym. Co mają w zamian? Darmowy nocleg u innego couchsurfera, szansę na poznanie nowych ludzi, nowej kultury. Duch wspólnotowości w świecie jednak nie zaginął – ludzie pragną sobie nawzajem pomagać. Czasem (sam tego doświadczyłem) są to starsi ludzie, którzy kiedyś dużo podróżowali i poznawali świat, ale teraz nie mają sił lub zdrowia, więc zapraszają świat do siebie. To naprawdę działa! Wystarczy się zarejestrować i wysłać kilka zapytań, i jeśli jesteśmy interesującą i otwartą osobą, to na pewno ktoś będzie chętny nas przygarnąć i poznać. Ja sam swój CouchSurfingowy debiut miałem właśnie w Budapeszcie i bardzo mile go wspominam. Jest to najlepszy sposób poznania nowej kultury – przez spotkanie zwykłych ludzi w ich domach i przyłączenie się niejako „od środka” do ich zwyczajów. Osoby jeżdżące na spotkania w duchu Taize czy piesi pielgrzymkowicze wiedzą, o czym piszę. Nie jest to jednak całkowicie za darmo – trzeba dać coś z siebie, swoją obecność, swoje opowieści. Warto także wręczyć drobny upominek z miejsca, z którego się przybywa, nie musi być kosztowny – kubek regionalny czy figurka smoka wawelskiego za 10 zł w zupełności wystarczą. Odnośnie posiłków – co kto lubi. W Budapeszcie, jak w każdym europejskim mieście, znajdziemy miejsca tańsze i droższe. Z tych pierwszych popularne są naleśnikarnie z wielością smaków i zróżnicowanymi cenami w zależności od liczby i „obfitości” naleśników. Jeść trzeba wszędzie, więc nie jest to znaczny dodatkowy koszt wyjazdu, a czasem gospodarze z CouchSurfingu zapraszają do wspólnego gotowania lub udostępniają własne kuchnie, co pozwala na własne, tanie posiłki.


podróże

Podróżować po tym mieście nad Dunajem można metrem lub tramwajami, ale po centrum warto poruszać się piechotą. Istnieje specjalna linia tramwajowa, która krąży wokół centrum i jest dobrym sposobem na szybkie zwiedzanie miasta. W Budapeszcie trzeba odwiedzić minimum dwa miejsca – Parlament i Wzgórze Zamkowe. Do tego pierwszego jeszcze do niedawna wstęp dla obywateli UE był bezpłatny, teraz trzeba zapłacić równowartość ok. 20zł, choć jest to nadal wiele mniej niż dla osób spoza Europejskiej Wspólnoty (miny obywateli USA kupujących droższe bilety – bezcenne). Parlament wewnątrz jest równie piękny co z zewnątrz, słowami trudno to opisać – najlepiej zobaczyć. Z ciekawostek wspomnę, że kontrole przed wejściem odbywają się jak na lotnisku. Jeśli będzieszc wędrownikiem z puszkami i sztućcami w plecaku, uważaj, żeby nie usłyszeć, jak ja, od ochrony „Give me your knife”. Do drugiej najważniejszej atrakcji trzeba się udać, po którymś z pięknych mostów, na drugą stronę Dunaju. Na Wzgórze Zamkowe warto wspiąć się na własnych nogach, wtedy zawsze najlepiej podziwia się panoramy. A w tym wypadku jest co oglądać. Widok na cały Budapeszt, zwłaszcza wieczorem, jest niesamowity, gdyż miasto położone jest na wzgórzach. Ten plan minimum można rozbudowywać o kolejne elementy, dokładając trochę grosza lub niekoniecznie, wszystko zależy od tego, ile mamy czasu, chęci i funduszów. Przedstawiony przeze mnie plan na weekend lub kilka dni można zrealizować już za ok. 200 zł. Zobaczenie Budapesztu warte jest każdych pieniędzy, ale – jak mówią w reklamie – jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać? Nie będziecie żałować!

fot. Michał Chudziński

25


26

Pijemy szampana 100 lat Rodziny Świętego Pawła B

łogosławiony Jakub Alberione był prostym człowiekiem, o słabym zdrowiu, ale wielkim zapale. Dokonał rzeczy, które dla normalnego człowieka wydają się nie do osiągnięcia. Jego postać zasługuje na szczególną uwagę. Z wielką pokorą i podziwem należy przyjrzeć się sposobowi jego działania, którego owoce możemy podziwiać do dziś. Patrząc na „żyjący” testament ks. Alberione,go czyli Rodzinę Świętego Pawła, widzimy aktualność jego charyzmatu.

„Apostołem jest ten, kto nosi Boga w swojej duszy i promieniuje Nim dookoła siebie. Apostoł to święty, który zgromadził skarby i ich nadmiar przekazuje ludziom. Apostoł ma serce rozpalone miłością do Boga i do ludzi, i nie może pomieścić ani stłumić tego, co czuje i myśli. Apostoł jest naczyniem wybranym, które się przelewa i do którego biegną dusze, aby ugasić pragnienie. Apostoł jest świątynią Trójcy Przenajświętszej, która w nim działa w stopniu najwyższym” – mawiał bł. Jakub Alberione.

Przełom XIX i XX w., inaczej nazwany przez ks. Alberionego „świętą nocą”. Był to początek drogi ks. Jakuba, kapłana nowego wieku, na której doszedł do wniosku, że ludzie potrzebują w tym czasie drogowskazu, jaką drogą mają kroczyć. Pierwszym pomysłem ks. Alberionego było założenie katolickiej organizacji skupiającej drukarzy, pisarzy, redaktorów, księgarzy i przedstawicieli innych profesji związanych z drukiem. Po pewnym czasie zmodyfikował swój zamysł. Postanowił założyć duszpasterstwo druku, którego trzonem byłyby zgromadzenia zakonne męskie i żeńskie. Ważne dla niego było to, aby osoby te były związane wspólnym charyzmatem. Idea zaczęła realizować się w 1913 r., kiedy to biskup Re mianował ks. Jakuba kierownikiem tygodnika diecezjalnego

„Gazzetta d’Alba”. Ks. Alberione, człowiek czynu, nie czekał z realizacją swojego planu. 20 sierpnia 1914 r. otworzył szkołę drukarską o nazwie „Mały robotnik”. Data ta jest uznawana za początek istnienia Towarzystwa Świętego Pawła. Wraz z ks. Jakubem początkowo pracowało dwóch chłopców: Desiderio Costa i Torquato Armani, których kapłan kształtował duchowo na przyszłych współpracowników w wielkim dziele apostolskim. Szkoła rozwijała się bardzo szybko i gromadziła dużo młodzieży. W 1927 r. Towarzystwo uzyskało zatwierdzenie diecezjalne, a 10 maja 1941 r. papież Pius XII zaakceptował statut zgromadzenia. Ostateczną zgodę uzyskano od Stolicy Apostolskiej 27 czerwca 1949 r.

Za najważniejszy wzór pauliści stawiają sobie Jezusa Chrystusa, Drogę, Prawdę i Życie, Jego Matkę, Maryję Królową Apostołów oraz św. Pawła, który był szczególnym głosicielem Dobrej Nowiny.

W latach 1914–1959 ks. Jakub Alberione założył zgromadzenia zakonne takie jak: Towarzystwo Świętego Pawła, Zgromadzenie Sióstr Świętego Pawła, Siostry Uczennice Boskiego Mistrza, Siostry Jezusa Dobrego Pasterza, Instutut Królowej Apostołów dla Powołań, instytuty przyłączone do Towarzystwa Świętego Pawła: Instytut Jezusa Kapłana, Instytut Świętego Gabriela Archanioła, Instytut Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, Instytut Świętej Rodziny oraz stowarzyszenie świeckich o nazwie Unia Współpracowników Paulińskich.

Dzisiaj Rodzina Świętego Pawła założona przez bł. Jakuba Alberione jest jedną z najprężniej działających rodzin zakonnych w dziele medialnym na świecie. Ks. Jakub Alberione traktował Towarzystwo jako matkę żywicielkę innych instytutów i stawiał jej szczególne zadania, przede wszystkim niesienie Pisma Świętego do każdego domu. Karolina Mazurkiewicz

fot. archiwum Edycji Św. Pawła x2

www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014


27

fot. Katarzyna Cieślik

Zastanawiając się teraz nad małą Rodziną Świętego Pawła, można by ją porównać do strumienia wody, który płynąc powiększa się za sprawą deszczu, za sprawą topniejących górskich lodowców, za sprawą wielu małych źródeł. Zebrane w ten sposób wody zostają potem rozdzielone i skierowane do kanałów, aby nawadniać żyzne równiny i wytwarzać energię, ciepło i światło. bł. Jakub Alberione założyciel Rodziny Św. Pawła

Narobił nam kłopotów fot. Marcin Nowak

Był rok 2010, kiedy padła decyzja: stworzymy pismo studenckie o profilu katolickim. Mieliśmy dobre chęci, studentów pozbieranych ze wszystkim możliwych kierunków (dalekich od dziennikarstwa) i pomysły. Nie mieliśmy natomiast złamanego grosza.

Pomyśleliśmy więc cwaniacko, że przydałby nam się jakiś porządny patron, który szturchałby w Niebie kogo trzeba i upominał się o to, by Pan Bóg nie pozwolił pogrzebać tej inicjatywy, zanim się jeszcze narodziła. Typy były różne: św. Maksymilian Maria Kolbe, św. Franciszek Salezy, bł. Manuel Lozano Garrido... Gdy było już wiadomo, że „plebiscyt” na patrona „Trybów” wygrał bł. Jakub Alberione, na pierwszy redakcyjny dzień skupienia zaprosiliśmy jego duchowych synów, paulistów – ks. Bogusława Zemana i br. Adama Szczygła. To oni opowiedzieli nam o żwawym staruszku, który objechał świat dookoła i wszędzie oraz we wszystkim widział potencjał do ewangelizacji. Nie bał się prasy, nie brzydził się kinem. Od początku miał doskonałą intuicję, że można z nich uczynić porządną ambonę. Najmocniej jednak zapisało się w mojej pamięci i sercu co innego. Ks. Bogusław Zeman, prowincjał, powiedział (i wiem, że mówił szczerze), że także my, cały „trybowy” zespół, jesteśmy spadkobiercami nauczania bł. Jakuba, że jesteśmy jego wnukami. Wtedy mi się to spodobało. Kłopoty zaczęły się później...

Bo bł. Jakubowi ciągle jest mało! Kiedy osiągniemy choćby malutki sukces, już pokazuje kolejną rzecz do zrobienia, znowu podnosi poprzeczkę. I te jego złote myśli, phi!: „Pan prosi nas przede wszystkim o to, aby środkami społecznego przekazu posługiwała się grupa ludzi świętych i aby nie popełniano grzechów”. Taaa, no to nam powiedział... „Nieudane próby, poświęcenie snu i czasu, pieniądze, których nigdy nie wystarcza, niezrozumienie ze strony wielu, wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwa duchowe, przenikliwość w doborze środków…” – wylicza redakcyjne problemy. Jak on nas dobrze zna! Kiedy czytam jego książki, mam wrażenie, że stoi obok, że jest obecny na naszych kolegiach redakcyjnych, bo potrafi tak precyzyjnie nazwać „trybowe” utrapienia. Ale zaraz potem podaje receptę. I nie jest nią spektakularna akcja marketingowa, która przyniesie nam garnek złota. Stop. „Zbawiać innych, ale najpierw zbawić samego siebie!” – od tego trzeba zacząć. W imieniu naszego zespołu dziękuję wszystkim paulistom, szczególnie ks. Bogusławowi i br. Adamowi, za wsparcie i wiarę w niemożliwe. Czyli w „Tryby” – że przeżyją. I życzę, żeby było NAS – synów i wnuków bł. Jakuba – jeszcze więcej!

Magdalena Guziak-Nowak, redaktor naczelny

Garnek z klejem Wciąż jestem pod jej wielkim wrażeniem i wcale mi nie przechodzi. Na samą myśl o niej robi mi się ciepło koło serca. A kiedy ktoś ją lekceważy albo pomniejsza jej znaczenie, odzywa się we mnie wojownik i kończą się żarty. Rodzina Świętego Pawła – dla mnie jeden z cudów Boga, który wiedział dobrze, czego dziś człowiekowi potrzeba. Pamiętam, że od samego początku, kiedy poznawałem ten fenomen, miałem pewność, że odkrywam to, czego szukałem i czego mi do życia potrzeba. To dziwne, bo przecież tę Rodzinę tworzą ludzie, którzy przynajmniej na początku, są sobie zupełnie obcy. Wstępujesz do jednego z instytutów Rodziny Świętego Pawła, dołączasz do grona „przypadkowych” osób i szybko przekonujesz się, że wpadłeś do garnka z klejem. Uświadamiasz sobie, że między członkami tych różnorodnych wspólnot jest jakieś spoiwo… Bez trudu uczysz się myśleć i mówić „my” i patrzeć na innych, jak na swoich, chociaż zupełnie ich nie znasz. Nawet ludzie „z zewnątrz” od razu wyczuwają albo wprost widzą, że Rodzina Świętego Pawła nie jest jedynie etykietą, a dobrą marką, która jest tym, co oznacza. Ale żeby nie było za ładnie i sielankowo, dziś noszę w sobie jeszcze jedną świadomość. Charyzmat rodzinności nie jest nam dany raz na zawsze i za darmo. Można zacytować św. Jana Pawła II – to dar i zadanie. Trzeba ponieść konkretne koszty, zainwestować wysiłek i trud, aby Rodzina nie karłowaciała, ale ciągle się rozwijała i ciągle mogła zachwycać. O skarb trzeba dbać i nawet Boski cud potrzebuje troski, by nie został zredukowany do tandetnej podróbki.

ks. Bogusław Zeman SSP prowincjał Towarzystwa Świętego Pawła w Polsce


patronat

XXII Ekumeniczna Piesza Pielgrzymka Białystok– Grodno–Wilno

Każdy dzień w czasie pielgrzymki jest inny. Rozpoczyna się dość wcześnie. Po przebudzeniu, wśród porannych mgieł rozlegają się śpiewy piosenek. Pielgrzymka wyrusza na trasę. W porannym skupieniu słychać szepty modlitw. Codziennie pątnicy w skupieniu wysłuchują konferencji, która pozwala obrać kierunek refleksji konkretnego dnia. Pielgrzymkowy dzień wypełnia modlitwa, milczenie, bycie razem. Jest czas na Różaniec, Anioł Pański, osobistą refleksję w ciszy, Mszę św., Koronkę do Miłosierdzia Bożego, świadectwa, a wszystko to jest przeplatane wspólnym śpiewem i różnymi oznakami radości. Z dnia na dzień wszyscy stajemy się jedną wielką rodziną. Późnym popołudniem pielgrzymi docierają na miejsce noclegowe. Dzień kończymy wspólnym Apelem Jasnogórskim. Nasze pielgrzymowanie do Matki Bożej Ostrobramskiej jest wyjątkowe. Tego, co każdy przeżywa podczas tych dziewięciodniowych rekolekcji w drodze, nie da się

reklama

Historia Ekumenicznej Pieszej Pielgrzymki do Wilna sięga 1993 r. Trasa pielgrzymki liczy ok. 288 km i jest podzielona na 9 etapów. Pielgrzymka jest wydarzeniem wyjątkowym. Specyfiką białostockiego pielgrzymowania jest trasa pątniczej drogi wiodąca przez trzy państwa: Polskę, Białoruś i Litwę. Po drodze spotykamy się z wielką uprzejmością ludzi, którzy dzielą się również swoim świadectwem wiary. Do kilkuset osobowej grupy dołączają pątnicy z Grodna. Dla nas jest to wielki dar i niespotykane doświadczenie. Pomimo historii i granic, podczas wędrówki jesteśmy jedną wielką rodziną.

opisać za pomocą słów – to trzeba przeżyć. W naszej wspólnocie są osoby nie tylko z Podlasia, ale również z innych terenów Polski.

Każdy w Was może wziąć udział. Zapisy trwają od 15 lipca do 11 sierpnia. Zapisać się będzie można osobiście w Biurze Pielgrzyma lub drogą korespondencyjną, wysyłając potrzebne dokumenty pod adres: Piesza Pielgrzymka do Wilna, ul. Sybiraków 2, 15-204 Białystok. Więcej informacji można uzyskać na stronie internetowej www.wilenska.bialystok.pl lub pod numerem telefonu: 85 788 920 208. Zapraszam was wszystkich do udziału w kolejnej Ekumenicznej Pieszej Pielgrzymce do Wilna – spotkajmy się na wspólnej wędrówce wiary. Niech spłynie na nas obfity deszcz łask darowanych nam z głębi źródeł Miłosierdzia Bożego! Tak wiele ważnych spraw mamy do przedstawienia Bogu i polecenia ich w modlitwie przez pośrednictwo Matki Zbawiciela.

ks. Łukasz Żuk, kierownik PPW

www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

fot. archiwum organizatora

28


wolontariat

Wakacyjna

29

misja specjalna

fot. archiwum

K

iedy sesyjne zmagania mogą już pójść w zapomnienie, wielu studentów zadaje sobie pytanie, jak dobrze wykorzystać nadchodzący czas wakacji. Długo wyczekiwany odpoczynek, praktyki, praca, a może spełnienie marzenia o podróży życia? Warto pomyśleć o jeszcze jednej opcji, która może stać się świetną wypadkową tych pomysłów...

Na wakacje ­wolontariat

Możliwości jest wiele. Coraz więcej organizacji – pozarządowych i kościelnych – stwarza wolontariuszom szansę zaangażowania się w lokalnych środowiskach, a także wyjazdu na projekty realizowane w Polsce, Europie, a nawet w tak odległych zakątkach świata jak Azja czy Afryka. Można pomagać dzieciom, osobom niepełnosprawnym bądź wykluczonym społecznie, można współtworzyć inicjatywy edukacyjne czy kulturalne. Oprócz znalezienia godnej zaufania organizacji warto zatem mądrze dobrać program wolontariatu do kierunku studiów, planów zawodowych czy zainteresowań. Dzięki temu będzie on okazją do zdobycia cennego doświadczenia i doskonalenia kompetencji, a także pozwoli w pełni wykorzystać nasze zdolności i talenty, by stały się dla innych nie tylko konkretną pomocą, ale też inspiracją do zmian. Andrzej i grupa wolontariuszy z Krakowa przygotowują się do projektu w Kirgistanie, gdzie będą prowadzić obóz językowy dla studentów i zajęcia dla ubogich dzieci. O swojej decyzji mówi: Wyjazd na wolontariat za granicę zawsze był moim marzeniem. Chcę pomagać innym, dzielić się swoją wiedzą i sam się kształcić, aby w przyszłości zostać wzorowym ojcem i mężem. Już tworzą się świetne więzi z grupą i liczę na to, że po powrocie będą to przyjaźnie na całe życie, bo to zdarza się rzadko i jest niezwykle cenne.

Wszystko fajnie, ale...

Może wydawać się, że stoi przed nami kilka poważnych przeszkód: finanse, brak pewnych kompetencji, zbyt małe doświadczenie... I tu dobra wiadomość! Wiele organizacji zapewnia swoim wolontariuszom wszystko, co jest potrzebne, by dobrze wykonywali swoje zadania – opłaca im pobyt, wyżywienie, ubezpieczenie, przeprowadza kursy językowe i szkolenia przygotowujące do pracy, jaką będą wykonywać. Często jedynym warunkiem do spełnienia jest chęć bezinteresownego niesienia pomocy i serce pełne pasji.

Dajesz, ale jeszcze więcej otrzymujesz

Wolontariat to nie tylko praca, ale też czas na odpoczynek, smakowanie obcych kultur, uczestnictwo w przygotowanych przez organizację wydarzeniach. To poznawanie nowych ludzi – tych, z którymi się pracuje, i tych, dla których na wolontariat się decydujemy. Takie spotkania, skłaniające nas do konfrontacji z problemami, ale też marzeniami dru-

Wolontariat zagraniczny:

Wolontariat Misyjny Salvator – www.wms.sds.pl AIESEC – www.aiesec.pl Salezjański Wolontariat Misyjny Мłodzi Światu – www.swm.pl

Wolontariat w Polsce:

Fundacja Rozwoju Wolontariatu Projektor – www.projektor.org.pl „Akcja Specjalna” Instytutu Działań Społecznych – www.akcjaspecjalna.info Serwis wolontariatu w Małopolsce – www.wolontariat-malopolska.pl

giego człowieka, zawsze przemieniają i zostają w pamięci. Marta od trzech lat jest wolontariuszką projektu „Akcja specjalna”. Co roku poświęca część swoich wakacji, by opiekować się osobami niepełnosprawnymi na koloniach w Sulejowie: Dla mnie to przede wszystkim to odpoczynek, szczególnie psychiczny. Te wyjazdy to okazja, żeby robić różne ciekawe rzeczy np. jeździć na wycieczki, uczyć się tańca, pierwszej pomocy, brać udział w warsztatach. Kolonie są świetną szansą, aby uczyć się być sobą, okazywać prawdziwe emocje i uczucia. Poznaję fantastyczne osoby, pełne radości, energii, chętne do pracy i odkrywania swoich możliwości. Osoby niepełnosprawne są naprawdę piękne i zarażają entuzjazmem. Uczę się też od nich relacji z Bogiem i Jezusem.

Jest jeszcze coś

Możemy narzekać na świat, jaki nas otacza. Możemy też poczuć się zaproszeni do odpowiedzi na konkretną sytuację, na trud człowieka, który stanie przed nami. Tak, by ewangeliczne przykazanie miłości przekuwać w rzeczywistość, by świadczyć o Tym, który jest Sprawcą wszelkiego dobra, jakie się dokonuje i może dokonać. Możemy poczuć się zaproszeni, by nieść nadzieję tam, gdzie często jej brakuje.

Gabriela Dul


30

pro-life

artykuł sponsorowany

Antykoncepcja prowadzi do aborcji

Każdy człowiek ma prawo do życia! Każde poczęte dziecko także!

fot. www.pixabay.com /frolicsomepl

W wielu środowiskach, szczególnie w mediach, promuje się fałszywy pogląd, jakoby poprzez antykoncepcję można było wyeliminować aborcję. Prawdą jest, że promowanie stosowania środków antykoncepcyjnych oraz powszechne ich stosowanie, prowadzą w skali społecznej nie do spadku, lecz do wzrostu liczby aborcji. Trzeba podkreślić, że niektórzy błędnie określają środki wczesnoporonne jako antykoncepcyjne np. „the morning after pill” (tzw. pigułkę po stosunku), RU−486 czy spiralę wewnątrzmaciczną (IUD), czy też pod określeniem „regulacja miesiączki” ukrywają aborcję. Ta błędna klasyfikacja powoduje zafałszowanie statystyk, które np. w Holandii wykazują stosunkowo niską liczbę aborcji – wskutek pominięcia abortywnego działania spiral i pigułek hormonalnych.

Poniżej wypowiedzi ekspertów, jednoznacznie wskazujących na związek przyczynowo−skutkowy między antykoncepcją a aborcją. Dr Judy Bury w 1981 r. stwierdziła: „Istnieją jednoznaczne dowody, że wbrew temu, co wydawałoby się do przewidzenia, promowanie stosowania środków antykoncepcyjnych prowadzi do wzrostu liczby aborcji” (cyt. za: „Sex Education for Bureacrats”, The Scotsman, 29 June 1981). Australia Profesorowie Wendy Abigail, Charmaine Power i Ingrid Belan wykazali, że około 70 proc. uczestniczek badania, które dokonały w ciągu ostatnich 10 lat aborcji w jednej z klinik w Adelajdzie, używało środków antykoncepcyjnych w chwili poczęcia dziecka („Australian and New Zealand Journal of Public Health”, 2008, 32 (3), 230−237).

Szwajcaria „Według danych Centrum Informacji o Rodzinie i Antykoncepcji (CIFERN), odsetek kobiet stosujących pigułki antykoncepcyjne i prezerwatywy oraz zgłaszających się do aborcji w 1990 r. wyniósł 49 proc., a w 1992 aż 73 proc.” (cyt. za: „Medizin und Ideologie” nr 1/2002, s. 45). Hiszpania Z badań rozpoczętych w 1997 r. wynika, że w ciągu dziesięciu lat poziom stosowania antykoncepcji wzrósł z 49,1 proc. do 79,9 proc. Pomimo wzrostu stosowania antykoncepcji i wiedzy na jej temat, liczba aborcji przypadających na 1000 kobiet wzrosła z 5,52 do 11,49 (za: fronda.pl).

Materiał edukacyjny Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka]

Musimy podkreślać, że antykoncepcja nie tylko nie prowadzi do zmniejszenia liczby aborcji, lecz do jej zwiększenia, a jej promowanie skutkuje wzrostem zabójstw poczętych dzieci i późniejszymi cierpieniami fizycznymi i psychicznymi kobiet−matek (syndrom postaborcyjny).

dr inż. Antoni Zięba Prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka

I Ty możesz pomóc ocalić życie nienarodzonego dziecka! Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka od 1999 r. prowadzi szeroką działalność w obronie życia dzieci nienarodzonych. Stowarzyszenie działa wyłącznie w oparciu o „dary serca”. Pomóż nam pomagać innym!

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka ul. Krowoderska 24/1, 31-142 Kraków rachunek bankowy: Pekao SA93 1240 4650 1111 0000 5150 8401 wpłaty przez internet: www.pro-life.pl/dary_serca

www.e-tryby.pl nr 5-6/32-33/ maj-czerwiec 2014

potrzebujesz pomocy? vlog pro-life

filmy

jak pomóc baza wiedzy

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka

Zapraszamy do odwiedzenia serwisu internetowego Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka: www.pro-life.pl


warsztaty gospel

31

On nas przemienia Na każdy artykuł trzeba mieć pomysł. Przyznam, że na ten konkretny tekst miałam inny – chciałam napisać, że muzyka gospel przyszła do nas zza oceanu, jest mieszanką bluesa, muzyki plemiennej, purytańskich psalmów i jazzu. Że jest w Polsce coraz bardziej popularna, a warsztaty gospel robią furorę wśród ludzi w każdym wieku. Że wokaliści powalają głosem na kolana. Taki miał być ten tekst, ale nie będzie. Sara Rynowska

Zabiorę Cię teraz, drogi Czytelniku, w podróż po krainie warsztatów gospel. Wyobraź sobie, że jesteś zmęczony całym tygodniem pracy. Jest sobota rano. Wolałbyś jeszcze pospać, ale zwlokłeś się z łóżka i przybyłeś pod wskazany przez organizatorów adres. Wkraczasz do budynku pełnego obcych Ci ludzi. Zgłaszasz się do rejestracji, odbierasz identyfikator i śpiewnik. Wchodzisz na salę prób, zajmujesz miejsce odpowiadające swojemu głosowi. Nie zdążysz usiąść, a już masz nowych znajomych z drugiego końca świata, przestajecie być sobie obcy. Po

fot. www.flickr.com / Lii Raasuke

Dlaczego

Zgodziłam się radośnie na podjęcie tego tematu, bo uczestniczyłam wielokrotnie w warsztatach. Aż tu nagle… dopadły mnie wyrzuty sumienia! Gospel leży zakurzone na półce mojego życia. Pojawił się więc dylemat: jak się za to zabrać? Nie ma lepszego sposobu, niż „zapuścić” płytę z koncertu gospelowych warsztatów w Krakowie. I bam! Uderza mnie bogactwo dźwięków, znajome twarze instruktorów (i moja własna, w końcu to film), ale przede wszystkim ta niesamowita energia, która rozpiera chyba każdą osobę obecną na sali koncertowej. Czy byłeś na jakimś większym koncercie w swoim życiu? Pamiętasz, jak ludzie reagowali? Tłumy szaleją, śpiewają ze swoim idolem, tańczą, etc. Na koncercie gospel jest coś więcej. Jest Obecność – Szekinah – Tego, który porusza serce, tchnie Ducha i ożywia nawet najbardziej skamieniałe serce. Przyznam – leją się łzy, ale to dobre łzy. Czasem pierwsze od wielu lat. Gospel oddziałuje bardzo na emocjonalną sferę człowieka, ale myli się ten, kto twierdzi, że nie ma tu nic poza powierzchownymi uczuciami. Ośmielę się stwierdzić, że tutaj można Boga dotknąć.

chwili na salę wkraczają też muzycy i instruktorzy – zaczyna się rozgrzewka, ale zanim to się dzieje, wszyscy się modlimy do Ducha Świętego. Zaczynacie uczyć się pierwszej piosenki – a nie jest łatwo nauczyć czterogłosowego utworu siedmiuset osobowy chór amatorów. Macie mało czasu, bo tylko dwa dni, na naukę ośmiu takich utworów. Stres jest, ale damy radę! Z grubsza tak mija cały dzień (z małą przerwą na obiad), wieczorem ledwo trzymasz się na nogach, ale chętnie byś został. Z głową pełną muzyki i psalmów wracasz do domu przespać się, by w niedzielę powtórzyć całość. Z jednym wyjątkiem: w niedzielę jest koncert. Wszyscy wyglądają pięknie, chociaż nie każdego widać – na scenie okropny ścisk. Na sali również zaczyna robić się tłoczno, czuć atmosferę oczekiwania. W końcu zaczyna się… jedno wielkie uwielbienie Najwyższego. Śpiewałeś od dwóch dni o Jego wszechmocy, miłości, dobroci, o zbawieniu. Teksty są proste, ale Bóg też jest przecież prosty… Teraz w końcu nie tyle wiesz, co znaczą słowa, które śpiewasz – wie-

rzysz w nie, w każde jedno. Co więcej, teraz zaczynasz wreszcie wierzyć Jemu. W tej wielkiej rodzinie przy twoim boku – w Kościele – wreszcie czujesz, jak twoje serce dosłownie rośnie w piersi, a dusza jest rozpalona jak węgiel. I mógłbyś tak do rana, a najlepiej – całą wieczność. Kiedy wracasz do domu, „padasz na twarz”, ale wcześniej – na kolana. I nie wiesz, jak zniosłeś taką ilość błogosławieństwa i łaski w jednym „secie”. Teraz chcesz się tym dzielić. Przez kolejne miesiące podśpiewujesz gospel pod nosem, sprawdzając terminy kolejnych warsztatów. Tym w wielkim skrócie jest śpiewanie Gospel. Spróbuj – warto. On tam naprawdę odmienia człowieka, otwiera bramy nieba, zsyła łaskę, której nie jest w stanie pomieścić żadne morze. Obraca żałobę w radosny taniec, smutek w radość, zmienia życie. I ty Mu za to dziękujesz. Tak po prostu sobie śpiewając. Ja tęsknię. I chyba wrócę…


Pomóż nam

TRYBY

K AT O L I C K I MIESIĘCZNIK STUDENCKI

zebrać

Tyle potrzebujemy na druk, żebyś w przyszłym roku akademickim mógł czytać Tryby www.e-tryby.pl Konto Pana Trybika

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków Bank Ochrony Środowiska nr konta: 32 1540 1115 2111 6011 8024 0002 tytułem: Darowizna na cele statutowe

wpłaty on-line:


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.