Tryby maj-czerwiec 2019

Page 1

TRYBY K A T O L I C K I M I E S I Ę C Z N I K S T U D E N C K I

MAJ-CZERWIEC

#1-2 (63-64)/2019 Weź i czytaj!


Przegląd wydarzeń DA „u Szczepana” i Koło KSM na AGH

Duszpasterstwo Akademickie „u Szczepana” regularnie organizuje wieczory uwielbienia. Najbliższy już 13 czerwca w kościele pw. Św Szczepana. Koniecznie dołącz i poznaj działalność tej wspólnoty.

Msze Święte o dobrą żonę i dobrego męża odbywają się najczęściej w trzeci poniedziałek miesiąca w kościele pw. św. Szczepana. Przewodniczy im, a także wygłasza homilię, nasz duszpasterz ksiądz Sławomir Półtorak. Po Mszy Świętej odbywa się „potańcówka” w siedzibie Arcybractwa Miłosierdzia przy ulicy Siennej 5, którą prowadzi DJ Kuba. W okresie Wielkiego Postu po Mszy Świętej odbywa się konferencja głoszona przez zaproszonych gości. Inicjatywa ta skupia wiele młodych osób, które pragną odnaleźć „drugą połówkę” (i nie tylko), a przede wszystkim ofiarować swoją intencję Bogu. To czas spędzony na modlitwie, a także dobrej zabawie. Nie ma słów, które to opiszą. Tam trzeba koniecznie być!

Za nami kolejne wydarzenie na AGH z cyklu "Kształtuj Swoją Młodość”. Tym razem zmierzyliśmy się z pokonywaniem własnych słabości. Odpowiedzieliśmy na pytania: Jak przetrwać gorszy dzień? Jak kształtować w sobie silną wolę? Mamy nadzieję, że prezentowane wskazówki zaowocują w Waszym życiu, dodadzą sił i chęci do pracy nad sobą, pomogą zmierzyć się z codziennymi trudnościami i pokonać zniechęcenie. "Zwycięzcy to przegrani, którzy powstali i spróbowali o jeden raz więcej". Nasza prelegentka - Ela Zawadzka - spisała się na medal! Bardzo dziękujemy za poświęcony nam czas, za ogrom pracy włożonej w przygotowanie, za każde słowo, każdy uśmiech i niesamowitą energię, jaką nam przekazałaś. Dostarczyłaś nam sporą dawkę wiedzy, ale i potężną dawkę motywacji. Z całą pewnością będziemy teraz odważniej kroczyć przez życie, a każdą napotkaną trudność pokonamy z wiarą i nadzieją. Dziękujemy!

2

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019


Tryby. Dobra nowina dla studentów.

Drodzy Czytelnicy

temat numeru:

Polska SPIS TREŚCI:

Przy pisaniu tego wstępniaka pewnie przyjdzie mi otrzeć jakąś łezkę wzruszenia, bo to już mój ostatni numer “Trybów”. Ponad 4 lata temu, kiedy zastąpiłam Madzię GuziakNowak (pozdrawiam!), zaczęła się dla mnie wielka przygoda - spore wyzwanie i odpowiedzialność, ale w ślad za nimi: satysfakcja i ogromna radość. “Tryby” są pismem tworzonym głównie dla studentów i przez studentów, więc czas na to, by tę pasję i misję - jak często określaliśmy nasze dzieło - przejęła kolejna osoba. Ten zaszczyt Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży zdecydowało się powierzyć Kai Pudełko, którą niniejszym Wam przedstawiam i której życzę w “Trybach” pięknego i owocnego czasu! A że taki właśnie będzie, jestem przekonana, bo nowej naczelnej przyjdzie współpracować ze świetnymi osobami, którym w tym miejscu chciałabym bardzo podziękować. Naszym grafikom - Kasi i Wojtkowi Krakowiakom - dziękuję za ocean cierpliwości, profesjonalizm, wyrozumiałość i po prostu za to, że dzięki Wam Tryby... trybią! Kamili Ciupińskiej i Asi Kuli - paniom prezes dwóch kadencji Zarządu KSM AK - za szefowanie, motywację i pomoc. Księdzu Rafałowi Buzale - za opiekę merytoryczną i duchową. Całej redakcji, wszystkim osobom, które pojawiły się u nas nawet jedynie na chwilę lub współpracują z nami tylko zdalnie - każdy z Was wniósł cząstkę siebie! - z serca bardzo dziękuję! I na koniec - tradycyjnie - zaproszenie do naszej redakcji. W październiku szykuje się nowy nabór piszących, redagujących, kolportujących, chcących pomagać “Trybom” na inne sposoby, ale już teraz można się do nas zgłaszać - szczegóły na str. 23.

4

Cudze chwalicie...

Polska

6

Polska oczami obcokrajowców

Polska

8

Przewodniczka w drodze do świętości

Rozmowa z charakterem

10

Kard. Stefan Wyszyński / św. Rafał Kalinowski

Inżynier ducha

11

Intuicja / Bóg, honor, ojczyzna w kinie

12

Wracamy do Panamy!

14

Katolicka wspólnota Shalom

Inspiracje

15

Noblista z Nowolipek

Recenzje

16

Odzyskana godność Aśki

18

Modlitwa, muzyka i przyjaźń

20

Jesteśmy wolni!

22

Wzgórze spotkania historii, kultury i religii

23

Co wie o nas Facebook?

Powołanie

ŚDM

Frag. książki

Kultura

Encyklopedia wiary

Trybka odkrywa Polskę

Tech info

Jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim tym, dzięki którym “Tryby” się kręcą i wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przez te 4 lata mi pomagali. Udanej sesji i pięknych wakacji! MARIANNA GURBA REDAKTOR NACZELNY

Redaktor naczelny: Marianna Gurba

Rysunki Trybki: Weronika Piórek, Julia Krakowiak

Asystent kościelny: ks. Rafał Buzała

Druk: Printgraph Brzesko

Sekretarz: Maria Paruch

Adres redakcji: ul. Wiślna 12/7 31-007 Kraków

Manager: Kamila Ciupińska

Data zamknięcia numeru: 27.05.2019 r. Nakład: 5000 egz.

Zespół redakcyjny: Klaudia Oracz, Dorota Kumorek, Marta Łysek, Katarzyna Jamróz, Mirosław Haładyj, Kamil Faber, Marta Pijanowska, Maria Paruch, Maria Węgrzyn, Maria Cieszkowska

Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów.

DTP, grafika, okładka: Katarzyna Krakowiak str. 2-7, 10-11, 14-17, 20-22 Wojciech Krakowiak str. 1, 8-9, 12-13, 18-19, 23

Wydawca:

Współpraca:

www.e-tryby.pl biuro@e-tryby.pl manager@e-tryby.pl

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej

www.e-tryby.pl

3


Polska

CZY POLACY MIELI JAKIKOLWIEK WPŁYW NA ŚWIATOWĄ

Cudze

NAUKĘ? CZY SĄ JAKIEŚ WYNALAZKI, Z KTÓRYCH JAKO NARÓD MOŻEMY BYĆ DUMNI? CZY JAKIKOLWIEK POLSKI NAUKOWIEC OTRZYMAŁ NAGRODĘ NOBLA? JAKI WPŁYW

chwalicie…

MIELI NASI RODZIMI MATEMATYCY I WYNALAZCY NA II WOJNĘ ŚWIATOWĄ? CZY JAKIEKOLWIEK POLSKIE SATELITY ZNALAZŁY SIĘ W KOSMOSIE W OSTATNICH LATACH? DZISIAJ PRÓBUJEMY ODPOWIEDZIEĆ NA TE PYTANIA

FOT. WWW.UNSPLASH.COM

Wycieraczki

PREZENTUJĄC KILKANAŚCIE MNIEJ LUB BARDZIEJ ZNANYCH WYNALAZKÓW I ODKRYĆ DOKONANYCH PRZEZ PO-

samochodowe

Lampa naftowa 31 lipca 1853, noc, szpital. Nagły przypadek, wymagający operacji, niemożliwej do wykonania przy świecach. To właśnie wtedy lekarze po raz pierwszy używają lampy naftowej przygotowanej przez polskiego chemika - Ignacego Łukasiewicza. To wydarzenie staje się impulsem do popularyzacji nowej technologii, a jej wynalazca w następnych latach znacząco rozwija przemysł naftowy w Polsce.

KAMIL FABER Podbój kosmosu “Pierwsze polskie zdjęcie kosmosu od 40 lat”. To właśnie w ten sposób pisano o fotografii wykonanej przez PWSat2 - przygotowanego przez studentów Politechniki Warszawskiej satelity. Urządzenie to zostało wyniesione na orbitę przez rakietę firmy SpaceX i jest to aż czwarta polska satelita wysłana w kosmos w ciągu kilku ostatnich lat! Jednym z badań do jakich zostanie wykorzystany PW-Sat2 jest żagiel deorbitacyjny, który ma pozwolić na szybsze usunięcie satelity z orbity - jest to ważne ze względu na coraz większą liczbę starych i nieużywanych urządzeń znajdujących się na orbicie.

FOT. WWW.PEXELS.COM

Józef Hofman, poza byciem cudownym dzieckiem muzyki, pasjonował się również techniką - stworzył kilkadziesiąt wynalazków. Jeszcze jako chłopiec zaprojektował przedłużacze do pedałów fortepianu, które pomagały mu podczas występów. Józefa Hofmana uznaje się za twórcę wycieraczek samochodowych. Jego projekt, inspirowany wahadłowym ruchem wskazówek metronu, został zastosowany w fabryce Forda przez co trafił do masowej produkcji. Niestety polski wynalazca nigdy nie opatentował swojego dzieła.

LAKÓW.

Kamizelka kuloodporna

Kinematografia Polski operator filmowy, reżyser, a jednocześnie inżynier i wynalazca - Kazimierz Prószyński ma spory wkład w światową kinematografię. Jego najbardziej znanym wynalazkiem jest aeroskop - kamera filmowa o napędzie automatycznym ze stabilizacją obrazu. Tym właśnie urządzeniem nakręcono m.in. koronację króla Jerzego V oraz pierwsze kroniki wojenne z I wojny światowej.

4

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019

Już od XVI wieku tworzone były różnorakie stroje mające chronić przed pociskami. Swój udział w tych pracach mają też polscy wynalazcy! Na przełomie XIX i XX wieku, zainspirowany przez liczne zamachy na przedstawicieli władzy, Kazimierz Żegleń rozpoczął pracę nad swoim wynalazkiem. Później nawiązał współpracę z Krzysztofem Szczepanikiem i chociaż do dzisiaj nie wyjaśniono do końca kto jest autorem to efekt ich pracy - kamizelka kuloodporna oparta o jedwab - uratowała przed bombą (i prawdopodobnie śmiercią) króla hiszpańskiego Alfonsa XIII.


Polska

Grafen Polscy naukowcy mają również swój wkład w badania nad grafenem - materiałem złożonym z atomów węgla, posiadającym wiele ciekawych własności i mającym ogromny potencjał do praktycznego zastosowania. Polacy stworzyli kilka metod wytwarzania grafenu, między innymi HSMG (High Strength Metallurgical Graphene).

Dźwięk w filmie Około roku 1920 były prowadzone badania nad połączeniem nagrania dźwiękowego z filmem. Jednym z pionierów tej technologii był Józef Tykociński-Tykociner, polski inżynier, pracujący później jako wykładowca na Uniwersytecie Illnois. Poza pracą nad dźwiękiem w filmie prowadził również badania, które następnie zostały wykorzystane do stworzenia radaru.

Wykrywacz min Rozpoczęte przed II wojną światową prace nad wykrywaniem niewypałów, potem tymczasowe wznowienie badań we Francji, przerwane przez najazd na Francję. Prace dokończył w 1941 roku polski pułkownik, Józef Kosacki. Nigdy nie opatentował swojej pracy - przekazał swój wynalazek jako prezent armii brytyjskiej, za co otrzymał list z podziękowaniami od króla. Jego projekt został zaakceptowany i natychmiast wprowadzony do użytku. W trakcie wojny wyprodukowano ponad 100 tysięcy detektorów opartych na tym modelu. Wstrzymał słońce, ruszył ziemię... Wstrzymał słońce, ruszył ziemię... Czy w tym przypadku trzeba pisać coś więcej? Dzieło Mikołaja Kopernika nazwane “O obrotach sfer niebieskich” dokonało przełomu i wywołało jedną z najważniejszych rewolucji naukowych, nazwaną przewrotem kopernikańskim. Jego praca szczegółowo opisywała teorię, według której to Ziemia krąży wokół Słońca, a nie jak wcześniej myślano Słońce wokół Ziemi.

Złamanie Enigmy Po wielu latach po zakończeniu II wojny światowej odtajnione zostały dokumenty ukazujące ogromny wpływ trzech polskich matematyków - Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego na złamanie kodów Enigmy. Przygotowali oni m.in. cyklometr i maszynę deszyfrującą, tzw. Bombę Rejewskiego, a ich osiągnięcia były podstawą do dalszych prac nad deszyfracją. Ostateczne złamanie niemieckich szyfrów miało duży wpływ na losy II Wojny Światowej, a polscy matematycy otrzymali bardzo prestiżowe wyróżnienie “Milestone”.

Maria Skłodowska-Curie Dwukrotna laureatka nagrody Nobla, najbardziej znana polska kobieta naukowiec - Maria Skłodowska-Curie. Ze względu na to, że w XIX wieku kobiety nie mogły studiować na ziemiach polskich wyjechała do Paryża. W swojej pracy zajmowała się głównie radiochemią - dziedziną chemii, której była prekursorką. Otrzymała nagrodę Nobla po raz pierwszy za badania nad zjawiskiem promieniotwórczości, a drugi raz za odkrycie dwóch nowych pierwiastków - radu i polonu (nazwanego tak na cześć Polski).

Jacek Karpiński Inżynier, elektronik i informatyk, członek Szarych Szeregów oraz uczestnik powstania Warszawskiego. To tylko wstęp do życia Jacka Karpińskiego. Po wojnie ukończył studia w Polsce, a jakiś czas później wygrał konkurs dla młodych talentów i w nagrodę studiował m.in. na Uniwersytecie Harvarda. Po powrocie do kraju stworzył maszynę rozpoznającą otoczenie przy użyciu kamery, a także największe swoje dzieło - minikomputer K-202, który jest określany jako wyprzedzający swoje czasy. Jacek Karpiński pomimo propozycji z Wielkiej Brytanii uważał, że tak nowoczesny komputer powinien być produkowany w Polsce. Niestety ze względu na działania administracji PRL, wyprodukowane zostało tylko 30 egzemplarzy, a genialny wynalazca był szykanowany przez ówczesne władze.

5


Polska

FOTO: WWW.UNSPLASH.COM

Polska oczami obcokrajowców MÓWI SIĘ, ŻE WADĄ POLAKÓW JEST NIEUMIEJĘTNOŚĆ MÓWIENIA O WŁASNYCH ZALETACH. CHWALENIE SIĘ MOŻE BYĆ ŹLE POSTRZEGANE, A NAWET UZNANE ZA ZAROZUMIAŁOŚĆ. JEDNAK – JAK WSZYSCY – LUBIMY BYĆ CHWALENI PRZEZ INNYCH. CZYM POLACY MOGĄ SIĘ CHLUBIĆ? Z CZEGO MOGĄ BYĆ DUMNI? CO NAS WYRÓŻNIA SPOŚRÓD KRAJÓW EUROPY? ZAPYTANI OBCOKRAJOWCY CHĘTNIE ODPOWIADALI NA TE PYTANIA. Historia prawdę Ci powie Najczęściej wymienianym powodem do dumy jest nasza historia. Bogata, pełna tajemnic i zawirowań, umiejąca zaskakiwać, bawić, smucić, a przede wszystkim uczyć. Polska, jako państwo położone w centrum Europy, brała udział w prawie wszystkich ważnych wydarzeniach, mających wpływ na kształtowanie współczesnego świata. Mnogość zabytków i pamiątek po minionych wiekach sprawia, że polskie miasta są obowiązkowymi punktami na listach miłośników historii. Udział polskich bohaterów w wielkich wydarzeniach historycznych nie zostaje zapomniany. Na arenie międzynarodowej znani jesteśmy z waleczności, brawury, odwagi i uporu w dążeniu do celu. Dowcipni mówią, że gdy chce się osiągnąć coś niemożliwego, wystarczy powiedzieć Polakowi, że nie da rady tego dokonać. Jacy jesteśmy? Jakie jeszcze charakterystyczne cechy posiadamy? Poza uporem i walecznością słyniemy z dumy, słowności, punktualności i pomysłowości. Co ciekawe, młodzi ludzie z różnych krajów Europy dostrzegają i doceniają typową dla Polaków gotowość do niesienia pomocy. Indywidualnie lub zbiorowo, anonimowo bądź jawnie angażujemy się w różnorakie akcje charytatywne. Zagrożony gatunek?

6

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019

Kataklizm? Pomoc ubogim? Chora babcia koleżanki? A może zwykłe przygarnięcie zwierzaka ze schroniska? Jesteśmy i pomagamy, jak tylko możemy. Dużą popularnością cieszą się biegi uliczne, które mają na celu wspomóc potrzebujących. Niewielu znajdziemy chętnych, którzy zapiszą się na pięciokilometrowy bieg "tak po prostu". Wystarczy jednak ogłosić "Zieloną piątkę", popularyzującą ekologiczny styl życia, albo bieg mający na celu zebranie pieniędzy na sprzęt medyczny, a na linii startu stawiają się nie setki, a tysiące uczestników. Przez żołądek do...uznania?

gdy próbował nauczyć się języka polskiego. Używany przez nas na co dzień, wraz z arabskim i chińskim stanowi ścisłą czołówkę najtrudniejszych języków świata, pomimo że nasz alfabet tylko nieznacznie różni się od tych używanych w całej Europie. Europejczycy łamią sobie język, próbując wypowiedzieć „cześć”. A Polacy? Polacy chętnie uczą się innych języków, najprawdopodobniej zakładając, że trudniej już nie będzie. Swoją umiejętnością w posługiwaniu się językami obcymi pozytywnie zaskakujemy obywateli świata.

W świecie języków, nauki i sportu

Nie poprzestajemy jednak na nauce języków. Europejscy studenci na wyjazdy w ramach Erasmusa często wybierają Uniwersytet Jagielloński lub Uniwersytet Warszawski, kierując się ich dobrą opinią w świecie. Zarówno Niemcy, Włosi, Belgowie, jak i Francuzi potrafią wymienić sławnych Polaków ze świata nauki i sztuki. Nazwiska takie jak Fryderyk Chopin, Maria Skłodowska-Curie, Jan Matejko czy Mikołaj Kopernik nie są nikomu obce. Zaszczytne miejsce wśród wielkich ma również oczywiście papież Jan Paweł II. Bez udziału takich osobistości oraz wielu innych, błyskotliwych, pełnych zapału osób polskiego pochodzenia historia świata, w tym odkryć, potoczyłaby się inaczej.

J. R. R. Tolkien znał podobno 30 języków, a na potrzeby pisanych książek stworzył własny. Jednak poddał się,

Grzechem byłoby pominięcie sukcesów polskich sportowców. Choć w świetle ostatnich wydarzeń, to nie

Chlubą i elementem naszej wiekowej tradycji są potrawy. Zaprawdę, nie wie nic o Polsce ten, kto nie spróbował bigosu lub żurku. Serca osiedlających się u nas obcokrajowców podbijają pierogi, a tłumnie przybywający do Krakowa turyści, spytani o zapamiętany smak z podróży, mówią z uśmiechem “obvajanek”. Nie mogę też nie wspomnieć o słynnych na cały świat alkoholach. Studenci z Francji, Belgii czy Włoch zgodnie głoszą, że jesteśmy świetnymi organizatorami imprez, choć na wdzięki polskiej kuchni najbardziej wrażliwi są Włosi.


Polska

polscy piłkarze cieszą się sławą, lecz ich… kibice. Wierność drużynie i towarzyszenie jej w zmaganiach aż do końca potrafiły poruszyć serca naszych rywali. Polacy odnoszą zwycięstwa między innymi w kung-fu, biegach, siatkówce, lekkoatletyce, sportach zimowych. Niejeden Niemiec z błyskiem zazdrości i podziwu w oczach wypowiada się o skoczkach narciarskich reprezentujących białoczerwone barwy. Wielbiciele e-sportu i zagorzali gracze RPG jako największe polskie osiągnięcie podają zaś… "Wiedźmina". Gra "The Witcher" fabułą, barwnymi dialogami i słowiańskimi smaczkami podbiła wiele serc graczy z różnych zakątków świata. "Nasz naród jak lawa" Wszyscy wiemy, jak jest. Na co dzień nie stanowimy ideału. Bywamy kłótliwi, nasz upór często jest ośli, a duma może być zarówno zaletą, jak i wadą. Ale sądząc po opiniach naszych sąsiadów, którzy spędzają z nami czas i poznają nas latami, drzemie w nas wielki potencjał, aby stawać się coraz lepszymi. Mamy wiele powodów do dumy z powodu swojego pochodzenia i polskiego wkładu w historię oraz kulturę Europy. Możemy śmiało mówić o swoich zaletach i cieszyć się, gdy zostaną one docenione.

FOTO: WWW.UNSPLASH.COM

MONIKA KWATER

CO O NAS MYŚLĄ? „Dla Francuza mieszkanie w Polsce jest ciekawym doświadczeniem. Kultura i wiara są bardzo obecne i żywe w życiu codziennym, a katolik czuje się tu "u siebie”. Polacy są narodem bardzo gościnnym. Z dużym zainteresowaniem śledzę też to, jak szybko Polska się rozwija." HUGUES BARTHÉLEMY, FRANCJA

Przyjechałam do Polski cztery lata temu – dzięki mojej cioci. Miałam marzenie, żeby tu studiować, ale po dwóch tygodniach pobytu nie wiedziałam, czy to jest możliwe ze względu na język polski... Nic nie rozumiałam, a i pogoda też była całkowicie inna niż w moim Salwadorze. Z czasem jednak wszystko zaczęło się zmieniać. Rozpoczęłam naukę języka i choć było to trudne, po dwóch miesiącach już trochę umiałam. Zdecydowałam się iść na studia, jestem na I roku studiów magisterskich na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna na UPJPII w Krakowie. Miałam okazję poznać tutaj trochę osób i przekonałam się, że Polacy są wspaniałymi ludźmi. Poznałam różne miejsca w Polsce, lubię polską kulturę, jedzenie (niektóre smaki spróbowałam tu po raz pierwszy). Ale to, co najbardziej lubię, jest w górach, w Zakopanem. To właśnie jak zobaczyłam góry, zdecydowałam, że chcę zostać w Polsce. Myślę, że Polska to kraj, który ma bogatą kulturę, Polacy są bardzo religijni i otwarci, mili wobec innych. Przyjazd do Polski jest do teraz najtrudniejszą decyzją, jaką podejmowałam w moim życiu, ale za to najlepszą. NUBIA IVETH LOPEZ RODRIGUEZ, SALWADOR

Jakbym miała powiedzieć o trzech rzeczach, które najbardziej kocham w Polsce, to byłyby to: tradycje świąteczne, stare porządne kabarety i rozmowy starszych ludzi w krakowskich tramwajach. Kocham jak wszyscy idą na Pasterkę, łamią się opłatkiem i są razem na Święta. Umieram ze śmiechu, kiedy kabaret zabiera mnie w te czarno-białe czasy telewizji i drogą żartów opowiada o dawnej codzienności. Z zachwytem obserwuję ludzi, którzy gawędzą sobie, siędząc obok siebie w tramwaju, wcale nie potrzebując gadżetów i specefektów do rozmowy. I w ogóle - aż za mało mi trzech zdań, żeby opowiedzieć o tym, co kocham w Polsce. ULA ŻURAWCZAK, UKRAINA

7


Rozmowa z charakterem

PRZEWODNICZKA W DRODZE DO

Świętości

INSPIRACJA I WZÓR DO NAŚLADOWANIA, WIELKA EWANGELIZATORKA I SKUTECZNE WSPARCIE W MODLITWIE. O „BIAŁEJ LILII”, KAROLINIE, MIROSŁAWOWI HAŁADYJOWI OPOWIADA KS. ZBIGNIEW SZOSTAK – KUSTOSZ SANKTUARIUM BŁ. KAROLINY KÓZKÓWNY W ZABAWIE. Można powiedzieć, że błogosławiona Karolina była ewangelizatorką swoich czasów i przede wszystkim swojego środowiska.

podjąć dyskusję, można się dzielić swoim doświadczeniem i można słuchać Słowa inaczej niż tylko w wielkich zgromadzeniach.

Myślę, że była też prekursorką tych wszystkich ruchów, które dzisiaj istnieją pomnożone jako ruchy ewangelizacyjne. Wśród różnych pomysłów, które ruchy i stowarzyszenia dziś realizują, jest ewangelizacja przez media. Karolina nie miała mediów, ale była ewangelizatorką ze wszech miar, dlatego że wykorzystywała wszystkie możliwe, dostępne w tamtych czasach, środki do ewangelizacji. Każdy ewangelizator, jeżeli rzeczywiście ma ducha ewangelizacyjnego, tak jak Karolina będzie się rozglądał wokół, sprawdzając, jakie ma możliwe środki do wykorzystania. Co ona miała do dyspozycji? Pierwsza była biblioteka wuja Franciszka. Brat mamy miał jedną izbę przeznaczoną na bibliotekę. Wiedział, że ludziom oprócz jedzenia, spania i pracy potrzebne jest jeszcze źródło, które ich prowadzi w życiu, jakim jest wiedza, jakim jest formacja. Karolina z tego źródła bardzo obficie korzystała. To jest pierwszy element ewangelizacyjny Karoliny. Drugi, który pewnie wiele osób zna, to jej pomysł „ewangelizowania pod gruszą”. Miała zamysł, żeby zebrać tam młodzież, dzieci, żeby zorganizować im czas, czytać Słowo Boże, żeby się z nimi spotykać, przygotowywać do Sakramentów. To była pierwsza, można powiedzieć, stacja nadawcza Karoliny.

Które fakty z życia błogosławionej robią na Księdzu największe wrażenie?

Wiemy, że Karolina ewangelizuje także po śmierci, ponieważ powstały już dwa filmy na temat jej życia.

8

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019

Myślę, że jest to kontynuacja zamysłu, którym żyła Karolina, żeby wykorzystywać różne sposoby, aby być ewangelizatorem. Ona zastosowała maksymalnie środki, które były jej dostępne. I co jeszcze ważne, może są dzisiaj tacy, którzy myślą: ja nic nie potrafię, ja nic nie mogę, bo nie mam żadnych środków ewangelizacyjnych, nie pojadę, nie mam radia, nie mam możliwości wykazania się gdzieś. Karolina pokazuje, że każdy, jeżeli nosi w sercu takie pragnienie podzielenia się swoją wiarą, to znajdzie sobie takie „miejsce pod gruszą”, miejsce na Facebooku albo w jakimś domu czy salce. To, czy wtedy zaprosi innych, to już będzie zależało od tego, jak mocno chce się dzielić swoim doświadczeniem wiary, doświadczeniem życia. Myślę, że te filmy pokazują Karolinę jako ewangelizatorkę, która organizowała to, co dzisiaj, wydaje się, jest takie istotne - małe grupy, w których można

Dla mnie pierwszym takim znakiem jest to, że potrafiła nie zwątpić w tym doświadczeniu, na które składało się całe jej życie. Bo jeżeli się zastanawiamy, co sprawiło, że Karolina w tym 18 dniu listopada wygrała, to zobaczymy, że składało się na to wszystko, co czyniła przez lata. Że chodziła do kościoła, że modliła się, że była apostołką, ewangelizatorką, że uczyła innych. Właśnie to jest najmocniejsze, że wtedy obroniła swoją wolność. Nie pozwoliła, żeby wolność Dziecka Bożego była jej odebrana, jako wolność, która decyduje o jej godności osobistej. Obroniła swoją cnotę, swoją czystość, obroniła swoje wartości, swoją wiarę, swoje przywiązanie do Jezusa. Film „Zerwany kłos” pokazuje, że Karolina w tym zmaganiu się przy stacji trzeciej na skraju lasu obroniła swoją miłość do ojca. Karolina woła: „Tato, uciekaj, bo cię zabije!”. Aż ciarki przechodzą. Skąd taki pomysł? Dotychczas przedstawiano, że Karolina wołała: „Tatusiu, nie odchodź!”. Ten film pokazuje bardzo dojrzałe zachowanie Karoliny. Nikt nie wie, jak było. Wie tylko ojciec, który był przerażony, pewnie niewiele pamiętał z tamtego czasu. Nikomu nie opowiedział, przeżywał to do końca swojego życia. Wydaje się jednak, że ten film pokazał Karolinę, która w momencie wielkiego doświadczenia umiała też pomóc ojcu zachować swoją godność. Sama


Rozmowa z charakterem

obroniła dla siebie coś, co pewnie w tamtym momencie było najcenniejsze. Gdy płakała: „Tatusiu, nie odchodź!”, przeżywała rozdarcie, rozgoryczenie, bo tatuś ją opuścił. Ale kiedy wołała: „Tato, uciekaj, bo cię zabije!”, to broni swojej relacji z ojcem. Niesamowite.

Ono ciągle będzie niespokojne, dopóki nie spocznie u Boga, jak powiedział św. Augustyn.

Karolina przyciąga do Zabawy wielu młodych ludzi. Część z nich czyni z błogosławionej swoją patronkę. Jak Ksiądz myśli, na czym polega ten fenomen?

Można go zobaczyć na stronie internetowej sanktuarium. Dla mężczyzn jest to sygnet z lilią, dla kobiet ma on formę pierścionka również z tym kwiatem. To symbol, który jest konkretnym znakiem pewnego wyboru, którego dokonuje się razem z Karoliną, za jej wstawiennictwem. Znam wiele opowieści, które mówią o tym, że, jeżeli ten pierścień nie jest traktowany jako amulet, ale właśnie jako symbol, to nawet w chwilach różnego zamieszania czy pewnej walki, która się dokonuje w człowieku, po ucałowaniu go następuje wielka cisza w tym całym zamęcie, który się przeżywa. Nie jest to jakiś cudowny pierścień, ale symbol tego, co człowiek chce wybrać. Jest to symbol dla tych, którzy może czasem poranieni, może czasem bardzo poharatani, chcą przeżyć i doświadczyć tego, że Pan Bóg, widzi ich dobre intencje. Tak jak kiedyś w przypowieści miłosierny ojciec zakłada pierścień synowi po to, żeby poczuł, że świat mu się nie zawalił, że jest ktoś, kto w niego wierzy, bardzo go kocha i by doświadczył tego. Ten pierścień pokazuje, że dalej masz szansę, dalej masz miejsce w Jego sercu, bo Jego miłość do ciebie jest nieodwołalna.

Trzeba by zapytać młodych. Mam nadzieję, że nie pomylę się, jeżeli powiem, że wielu przyjeżdża dlatego, że Karolina jest dla nich wzorem. Wzorem takiej osoby, która po pierwsze wie, czego w życiu chce, zna cel swojego życia i pragnie go osiągnąć. Druga rzecz – dzisiaj, kiedy wielu ludzi jest zagubionych, a ten świat też nie pomaga im się odnaleźć, wielu szuka wzoru wierności temu, co jest dla człowieka najcenniejsze w czasie wędrówki przez ten las. Wolność to jest twoja godność, to jest relacja z Panem Bogiem, relacja ze swoimi bliskimi, relacja ze swoimi znajomymi. Ważne, żeby ją ukształtować, uformować, potem obronić. Myślę też, że wielu odnajduje u Karoliny wielką siłę, która ocala to, co drzemie w sercu każdego młodego i starszego – pragnienie by kochać i być kochanym. Dzisiaj wszyscy mówią o miłości, dają różne propozycje miłości, ale wiemy, że jest tylko jedna Boża propozycja, która daje prawdziwe szanse, żeby tę miłość przeżyć. Nie mówię tu o emocjach, o jakichś namiastkach miłości. Ale wydaje mi się, że jeżeli młodzi tu przyjeżdżają, to już wiedzą, że namiastki nie wystarczają, że potrzeba z siebie dać wiele, żeby dojść do istoty tej wartości. Myślę, że, chodząc drogami Karoliny, zachodząc do jej domu, do kościoła, chodząc tutaj po okolicy, wielu może odkryć, że jest dla nich wzorem tego, co należy czynić. Jest to droga, którą ona obroniła, i jeżeli ktoś chce z Karoliną ją odkryć, to ma wielkie szanse, żeby przestać się łudzić, oszukiwać albo szukać jakichś namiastek, cudowności, które są nieprawdziwe lub tylko chwilowe, które tak naprawdę mogą dać na jakiś czas jakąś formę euforii czy przyjemności, ale tak naprawdę nie wypełnią serca.

Od pewnego czasu w Zabawie można nabyć pierścień błogosławionej Karoliny. Czy może Ksiądz nam powiedzieć coś na jego temat?

Uroczystości poświęcone Karolinie odbywają się każdego 18 dnia miesiąca. Jak wygląda ich porządek? Rozpoczynamy o godzinie 15 wyjściem procesyjnym spod domu Karoliny do bramy, gdzie specjalny dzwonnik uruchamia dzwon. Potem ruszamy spod stacji pierwszej, rozważając kolejne wydarzenia czy słuchając tego, co nam chcą powiedzieć kolejni zapraszani goście. I tak droga krzyżowa trwa jakieś 1,5 godziny, kiedy to zataczamy pętlę i dochodzimy do miejsca męczeństwa i z powrotem na miejsce zbiórki. Po drodze krzyżowej mamy godzinną przerwę po to, żeby się trochę posilić, przemieścić się z Wał-Rudy do Zabawy. W Zabawie wspólnota Galilea prowadzi pół-

godzinne przygotowanie do Eucharystii, potem następuje Msza z modlitwą o uzdrowienia, z modlitwą wstawienniczą, błogosławieństwem indywidualnym. Zapraszam na takie spotkanie u błogosławionej Karoliny. Jest tu sporo ludzi, którzy bez względu na to, kiedy wypada 18., czy to w dzień wolny, czy w środku tygodnia, od wielu miesięcy przyjeżdżają. Spotkałem ludzi, którzy przez kilka lat ani razu nie opuścili drogi krzyżowej. Błogosławiona Karolina działa i wyprasza wiernym potrzebne łaski. Czy jest jakiś cud, który utkwił Księdzu w pamięci szczególnie? Ostatnio prowadząca drogę krzyżową opowiadała o cudzie. Mąż w dwunastym roku ich małżeństwa odszedł, zostawiając ją z trójką dzieci. Rozłąka trwała 30 lat. Opowiadała, że przeżyła dużo trudności, boleści z tego powodu. Kiedy napisała drogę krzyżową do Karoliny i zamknęła już ten tekst, zadzwonił dzwonek do drzwi. W drzwiach po 30 latach staje mężczyzna, który jest jej mężem, z naręczem kwiatów wchodzi do domu i prosi o przebaczenie. Ona napisała drogę krzyżową o przebaczeniu. Mamy też innego rodzaju wydarzenia, na przykład świadectwo wyproszenia łaski macierzyństwa. Dla mnie najmocniejsze jest świadectwo rodziny mieszkającej niedaleko stąd, która przeżyła dramat. Dwa szpitale orzekły, że dziecko ma się urodzić bez przełyku i bez żołądka. Okazuje się, że przyszło na świat z żołądkiem i z drożnym przełykiem, nie potrzebowało żadnego leczenia. Jest zdrowe. Takim wydarzeniem, które mocno utkwiło mi w głowie, jest też świadectwo z Białej Podlaskiej – uzdrowienie Justyny, która została potrącona przez samochód. Była w stanie śpiączki ponad dwa miesiące. Modlitwa matki przy jej łóżku modlitwą litanijną do Karoliny sprawiła, że dziewczyna się wybudziła. Po kilku latach była tutaj i pokazała mi pracę magisterską, którą skończyła, choć według prognoz medycznych nie miała żadnych szans na nic, oprócz zostania wegetującą rośliną. Dzisiaj jest szczęśliwa, że Karolina pozwoliła jej dojść do takiej sprawności. Podobne świadectwa można znaleźć na stornie internetowej lub w kwartalniku – „Śladami Karoliny”. 9


Inżynier ducha

Kardynał Stefan Wyszyński. Prymas tysiąclecia OD 1988 ROKU TRWA PROCES BEATYFIKACYJNY JEDNEGO Z NAJWYBITNIEJSZYCH PRZEDSTAWICIELI POLSKIEGO DUCHOWIEŃSTWA, CZŁOWIEKA NIEZŁOMNEGO, KTÓREGO POSTAWA I OGROMNA WIARA W ZNACZNYM STOPNIU PRZYCZYNIŁY SIĘ DO UPADKU KOMUNIZMU W POLSCE I WYBORU KAROLA WOJTYŁY NA TRON PIOTROWY. Stefan Wyszyński urodził się 3 sierpnia 1901 roku w Zuzeli. Święcenia kapłańskie przyjął we Włocławku w 1924 roku. 22 lata później dostąpił święceń biskupich, a w swoim herbie umieścił słowa: „Soli Deo” – „Samemu Bogu”, których spełnienie przejawiało się w jego codziennym służeniu Kościołowi i ludziom. Następnie w 1948 roku został prymasem Polski, z kolei w 1953 roku przyjął od papieża Piusa XII nominację kardynalską.

Częstochowskiej po kraju. Również dzięki jego staraniom papież Paweł VI ogłosił Maryję Matką Kościoła.

Lata 50. to trudny czas dla polskiego Kościoła, dlatego Wyszyński, jako jego głowa, szukał sposobów, które pozwoliłyby na poprawę sytuacji wiernych w kraju. W wyniku jasnego opowiadania się przeciw ingerencji władzy w wewnętrzne sprawy polskiego Kościoła, został aresztowany i internowany. To właśnie w tym czasie napisał słynne „Zapiski więzienne”, które są wiernym zapisem refleksji Prymasa na temat relacji Kościół – państwo, jego miłości do Polski, a przede wszystkim gotowości poświęcenia życia za tę wielką sprawę. Trzy lata niewoli, kolejno w Rywałdzie, Stoczku Klasztornym, Prudniku i Komańczy, nie złamały determinacji i honoru Wyszyńskiego. 16 maja 1956 roku napisał sławny tekst, który był odnowieniem ślubów króla Jana Kazimierza. Po raz kolejny kraj został zawierzony Matce Bożej. Prymas bowiem szczególnie Ją ukochał. To on był inicjatorem Wielkiej Nowenny związanej z 1000. rocznicą chrztu Polski, podczas której miała miejsce pielgrzymka kopii obrazu Matki Bożej

Zmarł 28 maja 1981 roku w Warszawie. Szacunek, jakim darzyli go polscy wierni, szczególnie widoczny był podczas jego pogrzebu, na którym zgromadziły się tysiące ludzi. Mszę za jego duszę odprawił Jan Paweł II, który wtedy jeszcze przebywał w szpitalu po zamachu dokonanym na nim dwa tygodnie wcześniej. Zasługi Wyszyńskiego dla narodu zostały uhonorowane poprzez pośmiertne odznaczenie Orderem Orła Białego (1994 r.).

Prymas był człowiekiem miłości. Kochał Kościół, Polskę i ludzi. Mawiał: „Nie musisz wszystkiego rozumieć, wystarczy, że wszystko, co Bóg daje, kochasz”. O takiej postawie nie tylko nauczał, ale codziennie ją realizował. W swoim brewiarzu umieścił dwie kartki. Na jednej z nich wypisani byli księża, którzy odeszli z kapłaństwa, na drugiej jedno nazwisko – Bolesław Bierut. „Codziennie się za nich modlę” – tłumaczył.

19 grudnia 2017 roku papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót Prymasa Wyszyńskiego, z kolei 29 listopada 2018 roku konsylium lekarskie Kongregacji ds. Świętych zatwierdziło cud za jego wstawiennictwem – uzdrowienie kobiety z choroby nowotworowej. W wielu kościołach w kraju trwają modlitwy o szybkie ogłoszenie tego wielkiego Prymasa Tysiąclecia błogosławionym. KLAUDIA ORACZ

Buntownik zdobyty przez Chrystusa W DZIECIŃSTWIE STRACIŁ MATKĘ, W MŁODOŚCI ODWRÓCIŁ SIĘ OD BOGA. BUNTOWNIK JAK ŚWIĘTY AUGUSTYN. POWSTANIEC JAK ŚWIĘTY BRAT ALBERT. SYBIRAK, WYCHOWAWCA, ZAKONNIK I KIEROWNIK DUSZ. ŚWIĘTY, KTÓREGO NIE DA SIĘ „PODROBIĆ”. O KIM MOWA? O RAFALE KALINOWSKIM.

Burzliwa młodość Józef Kalinowski pochodził z głęboko religijnej szlacheckiej rodziny. Matkę stracił szybko, ale ojciec – naukowiec i wychowawca młodzieży – nie szczędził mu trosk. Po śmierci żony Andrzej Kalinowski ożenił się jeszcze dwukrotnie, dlatego Józef spędził swoje dzieciństwo pod opieką ojca i dwóch macoch w towarzystwie ośmiorga rodzeństwa. Z biegiem lat objawiły się jego nieprzeciętne zdolności odziedziczone po ojcu, a jednocześnie słomiany zapał, który znacznie utrudniał mu życie. Można przypuszczać, że jego niedojrzałość emocjonalna i niestałość w decyzjach mogły wynikać z trudnych doświadczeń związanych z brakiem matki i obecnością zaledwie siedem lat starszej od niego macochy. Po maturze podjął edukację w Instytucie Agronomicznym w Hory-Horkach, potem zrezygnował z niej i rozpoczął studia w Petersburgu, wstępując równocześnie do wojska rosyjskiego. W tym czasie zupełnie

10

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019

oddalił się od Boga i zaniechał przyjmowania sakramentów świętych. Na drodze do świętości Momentem duchowego przebudzenia Józefa było powstanie styczniowe, w którym wziął czynny udział, za co skazano go na śmierć. Dzięki życzliwości wpływowych osób cofnięto karę i wysłano go na Syberię. Tam ujawniła się jego niestrudzona miłość do Boga i współwięźniów, dla których stał się ojcem i przyjacielem. Po powrocie do Królestwa Polskiego, jako dojrzały mężczyzna, wstąpił do Zakonu Karmelitów Bosych w Austrii. Tam przyjął imię Rafała od św. Józefa. Po przyjęciu święceń kapłańskich posługiwał w Czernej i Wadowicach, gdzie odznaczał się wielką gorliwością w prowadzeniu ludzi do Boga. Aż do dnia dzisiejszego karmelici wspominają go jako „więźnia” konfesjonału (spowiadał czasem nawet po kilkanaście godzin) i reformatora zakonu. S. FAUSTIANA KONIK


Powołanie

Intuicja „Pielęgnujcie Waszą wiarę i przywiązanie do Ojczyzny (…). Jakaś dziwna intuicja tkwiąca w nas mówi nam, że dzięki Matce Bożej zdolni jesteśmy wytrwać w wierze i zachować jedność wśród siebie. Tak było w czasie rozbiorów. Naród był podzielony na trzy dzielnice, rozdarty i prześladowany. W tych krytycznych czasach Jasna Góra przyszła nam z pomocą. Stała się miejscem, gdzie naród nasz jednoczył się w wierze i przywiązaniu do polskości u stóp Matki Boskiej Częstochowskiej i przetrwał największe burze dziejowe, najstraszliwsze kataklizmy historyczne. Tak było również w czasie najazdu hitlerowskiego. Gdy zgasły już wszystkie światła w Polsce, to na przekór wszystkiemu pozostało światło jedno: Jasna Góra. Ku niej zwracały się oczy całego umęczonego narodu, szukając ostatniego ratunku. I nie zawiódł się nasz naród. I Was również nie zawiedzie nasza Pani Częstochowska. Ona was zachowa w wierze! Ona Was ustrzeże przed waśniami! Ona

Bóg, Honor, Ojczyzna w kinie? KAŻDY Z NAS MA W ŻYCIU JAKIEŚ WŁASNE WESTERPLATTE – MÓWIŁ JAN PAWEŁ II – „JAKIŚ WYMIAR ZADAŃ, KTÓRE TRZEBA PODJĄĆ I WYPEŁNIĆ”. A JAKIE MOŻE BYĆ MOJE LUB TWOJE WESTERPLATTE? W maju 2013 roku opublikowano ciekawy raport Stowarzyszenia Nowe Horyzonty „Oglądam, czuję, myślę – młodzi w kinie”. Po przebadaniu nastolatków w wieku 15-19 lat okazało się, że jednym z najważniejszych czynników kształtujących ich osobowość i światopogląd jest właśnie kino. Czy zatem przemysł filmowy nie jest dzisiejszym Westerplatte? Żałuję, że wciąż nie powstały znaczące filmy fabularne o wielu wybitnych Polakach i świętych a także o bardzo ważnych wydarzeniach historycznych. Brakuje mi dzieł kinowych, między innymi o: Zawiszy Czarnym, Pawle Włodkowicu, Mikołaju Koperniku, Stanisławie Żółkiewskim, Stefanie Czarnieckim, Janie III Sobieskim, Tadeuszu Kościuszce, Fryderyku Chopinie, Juliuszu Słowackim, Adamie Mickiewiczu, Oskarze Kolbergu, Henryku Sienkiewiczu, Bronisławie Czechu, Zofii Kossak-Szczuckiej.

Was zjednoczy w braterskiej miłości!” Tak w 1965 roku do polskich emigrantów mówił człowiek, który z własnego doświadczenia znał wspomniane „burze dziejowe” i „kataklizmy historyczne”. Ksiądz Ignacy Posadzy SChr, obecnie Sługa Boży, na którego beatyfikację czekamy, doświadczył boleśnie zarówno rzeczywistości zaborów (urodził się w 1898 roku), jak i II wojny światowej. Wiedział więc doskonale, o czym mówi, gdy jako receptę na wszelkiego rodzaju kryzysy dawał swoim rodakom przyjaźń z Maryją. Kiedy czytałam powyższe słowa księdza Ignacego, założyciela mojego zgromadzenia, uderzyła mnie zbieżność problemów, o których wspomina, z tymi, których w Polsce doświadczamy obecnie – kwestia wytrwania w wierze oraz zachowanie jedności między nami i braterska miłość. Nie trzeba być wnikliwym obserwatorem debaty publicznej, aby zauważyć, jak wiele nam brakuje w tych obszarach. Warto więc iść za intuicjami księdza Ignacego i jeszcze mocniej zaprzyjaźnić się z Maryją. Skoro jest Ona naszą Mamą i Królową, to z wielką miłością chce nas chronić, umacniać i wychowywać do coraz większej miłości. Ale potrzebuje naszej zgody, naszego oddania i zaufania. Stać nas na nie? S. MAGDALENA WIELGUS, MISJONARKA CHRYSTUSA KRÓLA

Boboli i Stanisławie Kostce. O świętej Kindze i obu świętych Jadwigach. O świętej Urszuli oraz Teresie Ledóchowskich i ich rodzinie. O świętych Janie Kantym, Kazimierzu Królewiczu, Rafale Kalinowskim. O błogosławionych Czesławie Odrowążu, Władysławie z Gielniowa i innych. Chciałbym też zobaczyć filmy fabularne traktujące o chrzcie Polski za czasów Mieszka I, zjeździe gnieźnieńskim, koronacji pierwszego polskiego króla, hołdzie pruskim, unii lubelskiej, unii brzeskiej, ślubach Jana Kazimierza we Lwowie oraz wielu podobnie ważnych wydarzeniach. Pragnąłbym, aby były to dobre filmy, które zgromadzą publiczność. Dobre, czyli takie, które „umacniają cztery fundamenty, na których opiera się ludzkie współistnienie: młodzież, rodzinę, porządek społeczny i porządek religijny” (bł. Alberione). Czy polskie kino nie jednym z wyzwań dla nas? Dla Ciebie? Może wkrótce będziesz odpowiedzialny za sektor kultury czy edukacji? Może zostaniesz producentem filmowym, reżyserem lub scenarzystą? Może nauczycielem, wychowawcą, rodzicem lub kapłanem? Może krytykiem filmowym, dziennikarzem, kulturoznawcą? Bądź czujny, bo tam, gdzie kształtują się osobowość i światopogląd młodzieży, tam zawsze jest Westerplatte.

Można by również stworzyć wybitne filmy o świętych, patronach Polski: Wojciechu i Stanisławie oraz Andrzeju

BR. ADAM SZCZYGIEŁ, PAULISTA FOT. WWW.UNSPLASH.COM

11


Pytamy młodych, którzy byli w Panamie, co z tego bogactwa pielgrzymowania, poznawania nowej kultury, rozmów, obcowania z wiernymi z całego

12

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019

– WRACAMY DO PANAMY! CHOĆ ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY W PANAMIE JUŻ ZA NAMI, WRACAMY DO TEGO RADOSNEGO SPOTKANIA, BY PRZYPOMNIEĆ SOBIE, JAKIE

EMOCJE

TOWARZYSZYŁY

WTEDY NAM WSZYSTKIM – ZARÓWNO TYM, KTÓRYM UDAŁO SIĘ POLECIEĆ NA DRUGĄ PÓŁKULĘ, JAK I TYM, KTÓRZY WYDARZENIA OBSERWOWALI NA SZKLANYM EKRANIE CZY W INTERNECIE. PODCZAS TEGOROCZNEGO

ŚWIĘTA

MŁO-

DYCH W CENTRUM POSTAWIONO MARYJĘ, TO JĄ PAPIEŻ WIELOKROTNIE WSKAZAŁ JAKO WZÓR DO NAŚLADOWANIA, TO DO NIEJ ODNOSIŁO SIĘ HASŁO ŚDM: OTO JA SŁUŻEBNICA PAŃSKA, NIECH MI SIĘ STANIE WEDŁUG TWEGO SŁOWA (ŁK 1, 38). świata, wsłuchiwania się w słowa papieża najbardziej trafiło do ich serc: – „Najbardziej urzekła mnie gościnność gospodarzy, traktowali nas jak własne dzieci, dawali wszystko, choć sami mieli mało” – podkreśla Weronika Witkowska, która na samą myśl o styczniowych wydarzeniach szeroko się uśmiecha. – „Szczególnie wspominam Drogę Krzyżową, słowa Franciszka uświadomiły mi, że Bóg jest w najbiedniejszych i najbardziej skrzywdzonych. Jest w wielu z nas i cierpi w wielu

Hasłem, które przylgnęło do ŚDM w Panamie, jest niewątpliwie stwierdzenie, że jesteśmy Bożym „teraz”. Młodość to nie czas czekania na coś, co kiedyś przyjdzie i będzie spektakularne. Młodość to działanie tu i teraz. Konkret, który sprawi, że całe Twoje życie stanie się synonimem pięknej przygody. W jaki sposób tego dokonać? Jak przestać istnieć tylko w strefie wyobrażeń, przestać wciąż wymyślać tę „higienicznie opakowaną przyszłość”? Najlepiej we wspólnocie, wzajemnym umacnianiu się i budowaniu Kościoła Młodych. O wartości wspólnoty opowiada Julia Krakowiak, która wraz z Anią i Weroniką pielgrzymowała do Panamy: – „To, co uważam za niezwykle cenne, to czas spędzony z drugim człowiekiem. W naszej grupie niewiele osób mówiło po hiszpańsku – ale tym razem nie było to dużą przeszkodą. Zarówno Panamczycy, jak i pielgrzymi z całego świata chętnie poznawali się z nami, rozmawiali, żartowali. Często uczyliśmy się wzajemnie nowych rzeczy – słówka w innym języku, zwyczaju, piosenki lub tańca. Chociaż czasem potrzeba było dużo czasu żeby wzajemnie się zrozumieć, a imion wielu osób nie pamiętam, to jestem pewna, że każda dużo mi dała. Dużo otwartości na drugą osobę, więcej pewności siebie. To naprawdę niesamowite, że , ŚDM jest , miej.O

Przez kilka styczniowych dni oczy całego świata skierowane były głównie na młodych, którzy niejednokrotnie pokazali, że wzięli sobie do serca słowa papieża Franciszka z ŚDM 2016 – wstali z kanapy, założyli buty wyczynowe i nie boją się odważnie kroczyć przez życie. Już podczas ceremonii powitania Ojciec Święty nawiązał do święta młodzieży, które – przecież tak niedawno – odbywało się w naszej ojczyźnie: „Pamiętam, że w Krakowie niektórzy pytali mnie, czy zamierzam być w Panamie, a ja odpowiedziałem im: Nie wiem, ale Piotr na pewno tam będzie. Piotr tam będzie. Dzisiaj mówię wam z radością: Piotr jest z wami, aby świętować i odnowić wiarę i nadzieję. Piotr i Kościół idą z wami i chcą wam powiedzieć, byście się nie lękali, byście szli naprzód z tą odnawiającą energią i stałym pragnieniem, które nam pomagają i mobilizują do bycia bardziej radosnymi i bardziej dyspozycyjnymi, do bycia bardziej „świadkami Ewangelii”. Iść naprzód, nie po to, aby tworzyć jakiś Kościół paralelny, bardziej „rozrywkowy” czy „cool” w wydarzeniu dla młodych, z jakimiś elementami dekoracyjnymi, jakby to miało uczynić was szczęśliwymi. Myślenie w ten sposób byłoby brakiem szacunku dla was i tego wszystkiego, co Duch mówi nam poprzez was.”

~TERAZ~

obliczach. Trudno nam jest rozpoznać Go w drugiej osobie, która cierpi. Czasem odwracamy się, żeby tego nie widzieć, nie słyszeć, mamy różne wymówki. Zdanie, które najbardziej zapadło mi w pamięć, mówi, że łatwiej i bardziej opłaca się nam być przyjaciółmi w zwycięstwie drugiej osoby, jej popularności wśród innych, niż w człowieku, który potrzebuje pomocy i jest na „dnie”, popadł w nałóg czy znalazł się w trudnej sytuacji życiowej.”

AR CH IW UM

Po powrocie z Panamy wielu młodych dzieliło się i nadal dzieli swoimi przeżyciami, które na zawsze już pozostaną w ich sercach. Anna Wilk, jedna z uczestniczek ŚDM, wspomina: „W Światowych Dniach Młodzieży brałam udział już drugi raz. Można doszukiwać się różnic między spotkaniami w Polsce a w Panamie, ale jeden składnik na pewno miały ten sam – ludzi. Ludzi pełnych energii i wiary. Najbardziej zapadły mi w pamięci przejścia przez perony metra. Wszyscy krzyczeli, śpiewali, tańczyli. Niesamowita atmosfera! Jakimś cudownym trafem codziennie akurat o godzinie 21.37 byliśmy w metrze i rozpoczynaliśmy międzynarodowe śpiewanie ,,Barki’’. Każdy w swoim języku. Dalej mam w głowie te wspomnienia i wiem, że na żadnym innym wydarzeniu niż ŚDM nie będzie tak samo.”

NIE JESTEŚCIE PRZYSZŁOŚCIĄ, LECZ BOŻYM

ZP RY WA TN EG O

ŚDM

D

: EJ W LE

A IK ON ER W

K ANNA WILK AKOWIA IA KR JUL SKA OW K T WI


PHOTO BUREAU

/ MALACAÑANG

ŚDM

FOT. BENHUR ARCAYAN

bie w cierpiącym bracie: odwracaliśmy wzrok, by nie widzieć; chroniliśmy się w hałasie, by nie słyszeć; zakryliśmy usta, żeby nie krzyczeć. z przemówienia podczas Drogi Krzyżowej

scem tak otwartym na spotkanie właśnie. Spotkanie ludzi zupełnie różnych jest niezwykle cenne, pokazuje nam, że możemy być wspólnotą mimo wszystko i rozmawiać, dzielić się wątpliwościami. Kościołem jesteśmy my wszyscy. To, co mamy, to Pismo Święte. Na jego podstawie staramy się wciąż tworzyć Kościół. Nie idealny, ale najlepszy, jaki umiemy. W Panamie było widać właśnie to – ludzie z całego świata stworzyli wspólnotę, bez względu na wszelkie bariery, ponad podziałami.” Młodzi pojechali do Panamy, by pokazać, że Kościół jest młody i żywy, ale także po to, by czerpać z mądrości papieża, który niejednokrotnie już zaznaczył, że na młodzieży ogromnie mu zależy i jej przyszłość nie jest mu czymś obojętnym. Przypominamy zatem, jakie myśli następcy Piotra były najbardziej znaczące i na zawsze pozostaną w pamięci: Wiemy, że inny świat jest możliwy, a ludzie młodzi zapraszają nas do udziału w jego budowaniu, aby marzenia nie pozostały czymś chwilowym czy ulotnym, aby pobudziły do paktu społecznego, w którym wszyscy mogliby mieć możliwość marzenia o jakimś jutrze: również prawo do przyszłości jest prawem człowieka. z przemówienia do władz Panamy

Również my, twoi przyjaciele, Panie, dajemy się ponieść apatii i marazmowi. Niejednokrotnie pokonał nas i sparaliżował konformizm. Trudno było rozpoznać Cie-

Przyjaciele: każdy z nas to znacznie więcej niż jego „etykietki”. (…) Szukajcie i słuchajcie głosów, które pobudzają do patrzenia w przyszłość, a nie tych, które was przygnębiają. Radość i nadzieja chrześcijanina – nas wszystkich, również papieża – rodzi się z doświadczenia niekiedy tego spojrzenia Boga, które nam mówi: należysz do mojej rodziny i nie mogę cię zostawić na dworze, nie mogę cię stracić w drodze, jestem tu z tobą. z przemówienia w więzieniu dla nieletnich

Powiedzenie Panu „tak” to odwaga, by przyjąć życie takim, jakim jest, wraz z całą jego kruchością i małością, a często nawet ze wszystkimi jego sprzecznościami i brakiem sensu (…). Przyjąć życie takim, jakim jest. Oznacza przyjęcie naszej ojczyzny, naszych rodzin, naszych przyjaciół, takich, jakimi są, także z ich słabościami i małostkowością. Przyjęcie życia ukazuje się także, kiedy akceptujemy to wszystko, co nie jest doskonałe, to wszystko, co nie jest czyste ani przefiltrowane, ale tym niemniej warte jest miłości. (z przemówienia podczas czuwania z młodymi) Również wam, drodzy młodzi, może się przytrafić to samo [co wielu mieszkańcom Nazaretu, którzy nie uwierzyli w kogoś, z kim żyli, a kto obiecał im spełnienie tak oczekiwanego marzenia] za każdym razem, gdy myślicie, że wa-

sza misja, wasze powołanie, a nawet wasze życie jest obietnicą jedynie na przyszłość i nie ma nic wspólnego z teraźniejszością. Jakby młodość była synonimem poczekalni dla oczekujących na swój czas. A w „międzyczasie” tej godziny wymyślamy lub sami wymyślacie dla siebie przyszłość higienicznie dobrze opakowaną i bez konsekwencji, dobrze skonstruowaną i zagwarantowaną ze wszystkim „dobrze zapewnionym”. Jest to „udawanie” radości. W ten sposób was „uspokajamy” i usypiamy, byście „nie robili rabanu”, abyście nie zadawali pytań samym sobie i innym, abyście nie poddawali w wątpliwość samych siebie i innych. A w tym „międzyczasie” wasze marzenia tracą polot, zaczynają zasypiać i stawać się przyziemnymi, sennymi, miernymi fikcjami, tylko dlatego, że uważamy, bądź uważacie, że jeszcze nie nadeszło wasze „teraz”, że jesteście zbyt młodzi, by zaangażować się w marzenia i budowanie jutra. z homilii podczas Mszy Świętej Posłania

To tylko wybrane cytaty z nauczania Ojca Świętego, które mogliśmy usłyszeć w Panamie, zachęcamy do zapoznania się z całością – na pewno nie pożałujesz. Może znajdziesz choć jedną, wyjątkową sentencję, która trafi do Twojego serca? Mnie szczególnie uwiodły słowa, wypowiedziane przez papieża podczas Mszy Świętej na zakończenie: Bóg jest rzeczywisty, ponieważ miłość jest realna, Bóg jest konkretny, ponieważ miłość jest konkretna. Powodzenia w poszukiwaniach osobistych inspiracji! KAMILA CIUPIŃSKA

Kolejne spotkanie z rzeczywistym i konkretnym Kościołem Młodych podczas Światowych Dni Młodzieży czeka nas latem 2022 roku. Tym razem młodzież z całego świata zjedzie się do Lizbony. Warto już dziś pomyśleć, czy nie zaplanować udziału w tych wydarzeniach, z których nie da się powrócić nieprzemienionym. Przygotowania w Archidiecezji Krakowskiej już się rozpoczęły i będą nabierać rozpędu – chcesz się zaangażować? Zajrzyj na Facebooku na fanpage ŚDM Lizbona – Archidiecezja Krakowska – f b.com/krk.lisboa2022/.

13


Inspiracje

Mocne doświadczenie Chrystusa Zmartwychwstałego DWUDZIESTOLETNI MOYSÉS AZEVEDO 9 LIPCA 1980 ROKU ZŁOŻYŁ LIST NA RĘCE OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II, OFIAROWUJĄC CAŁE SWOJE ŻYCIE NA RZECZ EWANGELIZACJI MŁODYCH LUDZI, RÓWNIEŻ TYCH BĘDĄCYCH DALEKO OD KOŚCIOŁA. EFEKTEM TEGO CZYNU BYŁO OTWORZENIE PRZEZ MOYSÉSA BARU Z PRZEKĄSKAMI SERWUJĄCEGO PIZZĘ „AGAPE” CZY KANAPKĘ „MAGNIFICAT”. JEGO RZUCONA MIMOCHODEM NAZWA – „SHALOM” – STAŁA SIĘ NAZWĄ WSPÓLNOTY I ZAPOCZĄTKOWAŁA NOWE POWOŁANIE W KOŚCIELE – CHARYZMAT POKOJU. W tym krótkim zarysie możemy poznać historię Katolickiej Wspólnoty Shalom, powstałej 9 lipca 1982 roku w Brazylii. Obecnie znajduje się już w ponad czterdziestu krajach na całym świecie, a przez Stolicę Apostolską uznana jest za Międzynarodowe Prywatne Stowarzyszenie Wiernych. Członkowie należący do wspólnoty składają przyrzeczenia czystości, posłuszeństwa i ubóstwa adekwatne do swojego stanu i stylu życia, poświęcając się Bogu jako świeccy misjonarze. Kim jesteśmy? Wspólnotę tworzą kapłani, celibatariusze, pary małżeńskie, rodziny i osoby stanu wolnego, stając się jedną wielką rodziną. Mogą powiedzieć Bogu swoje „tak” przez posługę we Wspólnocie Życia, która jest źródłem wyrazu charyzmatu. Jej członkowie są wezwani do radykalnego pójścia za Jezusem, rezygnacji z posiadania dóbr materialnych czy osobistych projektów i odtwarzania pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej. Inną drogą realizacji misji jest Wspólnota Przymierza, w której naśladowanie Jezusa dokonu-

14

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019

je się w ramach aktywności rodzinnych i zawodowych. Powołanie Shalom stawiane jest jednak jako priorytet i to wokół niego skupiają się wszystkie inne obowiązki. Do Krakowa wspólnota przybyła ponad trzy lata temu w odpowiedzi na zaproszenie kardynała Stanisława Dziwisza. Po obejrzeniu spektaklu „Lolek”, mówiącego o życiu Jana Pawła II i zrealizowanego przez Shalom w Rio de Janeiro, zapragnął gościć misjonarzy w swojej diecezji. Z kolei misja w Warszawie, która trwa już ponad rok, jest owocem Dni w Diecezjach w czasie Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku, podczas których wielu młodych ludzi poznało Katolicką Wspólnotę Shalom oraz zapragnęło, aby charyzmat pokoju był stale obecny w stolicy Polski.

A zatem w czym konkretnie się przejawia? Trzydzieści sześć lat temu bar przekąskami stał się drogą, przez którą wspólnota Shalom przyciągała młodych do Chrystusa i prowadziła ich do osobistego doświadczenia Boga. Podobnie dzisiaj kreatywność mocno charakteryzuje jej członków, którzy organizują festiwale muzyczne i koncerty (np. Festival Halleluya w Fortalezie, w którym uczestniczy około miliona osób!), prowadzą centra ewangelizacji, gdzie odbywają się różne kursy, projekty, wydarzenia, letnie obozy dla młodych (np. zrealizowany w tym roku na Węgrzech Acamp’s Summer Festival) czy spektakle teatralne (np. „Pieśń Irii”). Dzięki organizowaniu wieczorów uwielbienia czy grup modlitwy, a także wychodzeniu na ulice, wspólnota Shalom dociera do młodych ludzi, aby nieść im shalom Pana, którym jest Chrystus.

Nowa ewangelizacja AGNIESZKA KLUZ Założeniem działalności wspólnoty jest ewangelizacja nowa zarówno w metodach, jak i w środkach, przy użyciu darów i charyzmatów Ducha Świętego.

Stworzeni po to, by ewangelizować. Stworzeni po to, by spożyć siebie w miłości do tego, który nas wybrał. Oto my, misjonarze Shalom, w służbie tam, gdzie Kościół i ludzkość będą nas potrzebować, krzewiący pokój Ojca i głoszący dobrą nowinę o zbawieniu.


WSPÓLNOTA SHALOM ZAPRASZA NA ACAMP’S SUMMER FESTIVAL! Wydarzenie jest otwarte dla wszystkich młodych ludzi, wierzących i niewierzących, pomiędzy 16 a 29 rokiem życia. To wspaniała możliwość dla wszystkich młodych ludzi, którzy czują pragnienie nowości, czegoś innego, którzy szukają doświadczenia, mogącego zmienić ich życie. GDZIE I KIEDY? Festiwal odbywa się w terminie 7 do 11 sierpnia, nad jeziorem Balaton, w miejscowości Balatonlelle na Węgrzech. KOSZT Udział w wydarzeniu z zakwaterowaniem w hotelu: 200€. Cena promocyjna do 09.07.2019 r : 180€ JAK SIĘ ZAPISAĆ? Skontaktuj się z Katolicką Wspólnotą Shalom w Warszawie, działającą przy parafii bł. Edwarda Detkensa. KONTAKTY W WARSZAWIE: adres: ul. Dewajtis 3 (12), 01-815, Warszawa telefon: + 48 665 208 775 / + 48 883 752 469 email: warsawyouth@comshalom.org oficjalna strona: https://pl.acampsfestival.org/ Facebook: https://www.facebook.com/shalomwarszawa/

RECENZJE WWW.ZNAK.COM.PL

Noblista z Nowolipek. Józefa Rotblata wojna o pokój Marek Górlikowski Wydawnictwo Znak 2018 Ambitny polski fizyk i Pokojowa Nagroda Nobla Nie byłoby niczym nadzwyczajnym, gdyby fizyk pracujący przy projekcie Manhattan był Noblistą z fizyki. Nie dziwiłoby także, gdyby nazwisko laureata pokojowej Nagrody Nobla było powszechnie znane. O Józefie Rotblacie w Polsce jednak się nie pamięta. Gdyby zatrzymanego przechodnia zapytać o polskich noblistów, nie wy-

mieni go, choć z pewnością wymieni Marię Skłodowską-Curie, która Nobla, podobnie jak Józef, otrzymała mieszkając za granicą od lat. Marek Górlikowski w interesujący sposób przedstawia wydarzenia z życia Rotblata i jego najbliższych. Podkreśla jego rolę człowieka w historii, w nauce, w walce o pokój. Autor pamięta o dokładnym wprowadzeniu czytelnika w kontekst historyczny, który pomaga zrozumieć przebieg wydarzeń oraz zachowanie Rotblata i jego otoczenia w trudnych czasach II wojny światowej i komunizmu, w jakich przyszło im funkcjonować. Pokazuje ówczesny świat z różnych punktów widzenia, nie tylko tych najbliższych Józefowi, ale także przez pryzmat poglądów naukowców i polityków, którzy broń jądrową i jej użycie, widzą całkiem inaczej. Co mnie szczególnie ujęło, to to, że autor po części przyczynia się także do popularyzowania nauki – prostym językiem opisuje doświadczenia, które

odbywały się w laboratoriach, w których pracował Józef. Opowiada także o odkryciach światowej sławy naukowców oraz o ich późniejszych zastosowaniach. Przekazywanie wiedzy z nauk ścisłych, ludziom nie będącym naukowcami w tym zakresie, to było coś, na czym szczególnie zależało Rotblatowi i jego mistrzowi Ludwikowi Wertensteinowi. Według mnie, książkę warto przeczytać z kilku powodów. Żeby poznać życie człowieka, który przyczynił się do podkreślenia roli odpowiedzialności naukowców we właściwym, pokojowym rozwoju świata. Żeby docenić rolę nauki w kształtowaniu naszej rzeczywistości. Żeby poznać kolejną perspektywę, z której należy spojrzeć na historię świata, historię Polski oraz historię Żydów i zrozumieć, czemu nie można jednoznacznie jej oceniać. MARIA CIESZKOWSKA 15


Odzyskana godność Aśki Energiczna, gadatliwa blondynka o szerokim uśmiechu. Oczy bystre. Gestykulacja zamaszysta. Sweter khaki i dżinsy. – Nazywam się Aśka Larysz – zaczyna zdecydowanie. – Mam 38 lat i czworo dzieci. Pisz wszystko. Nie mam nic do ukrycia, bo wyszłam na prostą – mówi triumfalnym tonem. – Choć może nie wyglądam… – zawiesza głos, pokazuje palcem na ogromne dziury w spodniach i wybucha śmiechem. Z takich dziur można się śmiać, bo to dziury z mody, a nie z biedy, przemocy albo życiowej niezaradności. Te Aśka przerobiła już dawno temu. Dziś są historią, która nie ma prawa się powtórzyć. – Okej, popełniłam wiele błędów. Ale jestem z siebie dumna, bo wiem, jak żyć, żeby znowu nie wpakować się w kłopoty – mówi. Tym razem tonem nieznoszącym sprzeciwu. Braki Dzieciństwo i młodość upłynęły Aśce pod znakiem braków. – Odkąd pamiętam, na siłę szukałam chłopaka, partnera – sięga pamięcią daleko, do połowy swojego życia. – Nie chciałam być sama. Brakowało mi czyjejś uwagi, życzliwości. Sama też chciałam pomagać innym, uszczęśliwiać ludzi. Dopóki mieszkałam z babcią, żywiłam się jej miłością, ale kiedy się z mamą wyprowadziłyśmy, już nikt mi nie mówił, że jest ze mnie dumny. Podchlebiałam więc każdemu, kto mnie chwalił, bo brakowało mi poczucia docenienia ze strony mamy. Ojciec? Aśce brakowało też ojca. Biologicznego nigdy nie poznała, a ojczym był taki, że lepiej, gdyby go nie było. Gdy miała 16 lat i wróciła po piątej albo szóstej ucieczce, nie wpuścił jej do domu. Mama nie zareagowała – całą swą uwagę skierowała na przyrodnią siostrę Aśki, która urodziła się ze związku z ojczymem. Dorastająca córka jakby przestała istnieć i trafiła do pogotowia opiekuńczego.

Aśce zabrakło też umiejętności szukania pomocy. – Byłam ofiarą przemocy. Ojciec Daniela i Marty wyżywał się na mnie. Długo wierzyłam w jego obietnice, że już nigdy więcej nie będzie mnie bił, gwałcił, zdradzał i pił, ale to były puste gadki. Wykorzystywał mnie. Nie pracował, a ja z dwójką małych dzieci szłam w pole w buraki, by było co jeść. Po sylwestrowej awanturze, kiedy najpierw jego kochanka wykrzykiwała mi, że ja go zdradzam, a potem on złamał mi nos, uciekłam – opowiada. Matka nie chciała jej przygarnąć z dwójką dzieci, bo ojczym nie pozwalał, a do Domu Matki i Dziecka w Opolu, o którym Aśka kiedyś tam słyszała, nie przyjmowali z powodu trwającego remontu. Ostatecznie, po wielu perturbacjach, Daniel i Marta wychowywali się z ojcem i dziadkiem. – Moje życie było pokręcone. Żałuję, że zostawiłam dzieci, że nie umiałam prosić o pomoc i o nie zawalczyć. Żal mi straconych lat, kiedy nie było ich przy mnie, choć z drugiej strony wiem, że nie potrafiłabym sobie z tym wszystkim poradzić. Wiem, że wybrałam mniejsze zło.

Rozstanie Czas płynął. Historia Aśki raz się prostowała, raz gmatwała jeszcze bardziej. W każdym razie dziesięć lat po narodzinach Marty związała się z kolejnym mężczyzną. – Było nam ze sobą bardzo dobrze. Urodziła się Julka, wszystko układało się świetnie, ale do czasu, gdy wyjechałam do pracy za granicą. Na trzy miesiące, żeby się trochę odkuć i pospłacać długi. Tyle wystarczyło, aby moje miejsce zajęła przyjaciółka. Miała pomóc w opiece nad Julcią, a w rzeczywistości zabrała mi dziecko, faceta i dom. O tym, że są razem, powiedzieli mi w wigilię. Fajny prezent, nie? Po ciężkiej batalii sądowej Aśka doprosiła się (rzadkich) widzeń z córką w co drugi miesiąc w trzecią niedzielę. Ojciec i macocha i tak je utrudniają. Na ostatnie widzenie nie pozwolili jej przyjechać, bo podobno Julcia się jej boi. Jeśli sytuacja się powtórzy, Aśka idzie do sądu. – Nie wierzę, że się mnie boi. Ma miśka i dinusia z pozytywką, z którymi śpi, bo są ode mnie. Pamięta mnie, lubi. Strasznie mi żal i smutno, bo to miała być moja córeczka. Z miłości. Wypielęgnowana. I mi ją odebrano. Dar Cztery lata po Julci urodził się Tomek – czwarte dziecko, ale pierwsze, które FOT. WWW.UNSPLASH.COM

W wieku 19 lat sama została mamą Daniela. Rok później urodziła się Marta i szybko wyszły na jaw kolejne braki, niezawinione niedociągnięcia, trudności. – Byłam dzieckiem, które miało dzieci – ocenia Asia. – Nie umiałam prać, sprzątać, gotować. Chciałam się

tego nauczyć, ale nie miałam od kogo. Kiedy w siódmej klasie ugotowałam zupę pomidorową i dosypałam do niej za dużo ryżu, skończyło się awanturą z laniem – pamięta.

16

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019


Aśka wychowuje od początku, pokazując mu zwierzątka, teatrzyk i wóz strażacki. Tomek to „dar od losu, który nauczył mnie kochać i być odpowiedzialną za drugą osobę”. – Ale na początku znowu nie było różowo. O tym, że jestem w ciąży, dowiedziałam się dopiero w siódmym miesiącu, bo cały czas miałam okres. Adam, mój partner, zostawił mnie i pojechał do Niemiec. Co było robić? Pojechałam do znajomych z Bielska-Białej i trafiłam do Ośrodka Interwencji Kryzysowej. A potem przypomniałam sobie o Domu Matki i Dziecka w Opolu. Zadzwoniłam i w ciągu jednego dnia załatwiłam sobie pobyt – wzdycha z ulgą. Aśka nie miała nic oprócz jednej torby. Pracownikom domu powiedziała więc, że odda dziecko do adopcji, bo tak będzie lepiej. Jednak nikt jej nie przytaknął. Usłyszała: „Spróbuj chociaż przez pół roku”. Próba się powiodła i dzisiaj Asia mówi, że walka z samą sobą o wychowanie Tomka to była „najmądrzejsza, najwspanialsza i najlepsza decyzja”. O pobycie w domu opowiada z przymrużeniem oka („nawet pingwiny mówią tu ludzkim głosem”), ale też z wielką wdzięcznością. – Korzystałam z pomocy psychologicznej. Wiedziałam, że najpierw sama muszę się ogarnąć. Czułam wsparcie i wiarę w moje możliwości. Chętnie włączałam się w dyżury, lubiłam pracę w kuchni. Na moich obiadkach największa chudzina przytyła trzy kilo. Piekłam torty na urodziny, potrafiłam zaopatrzyć przyjęcie komunijne dla 30 osób. W końcu siostry powiedziały: „Dość, wychodzisz z kuchni, inne też mają się uczyć” – wspomina. Minęło 11 miesięcy i Asia się wyprowadziła. – To, że tu mieszkałam, nigdy nie było i nie będzie dla mnie powodem do wstydu. Siostry nie prowadziły mnie za rączkę, tylko otworzyły furtkę. Do drzwi musiałam dojść sama. Przebaczenie Nowe życie Aśki zaczęło się od wybaczenia. – Bardzo kochałam Adama. Dzwonił, pytał, co u mnie słychać. Chciałam dać mu drugą szansę – opowiada. Dlatego z Domu Matki i Dziecka na krótko wy-

jechała z Tomkiem do Niemiec. Po powrocie z zagranicy Adam zahaczył się w budowlance, Aśka najpierw znalazła pracę jako opiekunka starszej pani, potem zatrudniła się jako pomoc kuchenna w prestiżowej restauracji, w końcu została barmanką półtora kilometra od domu. – Dom. Ładne słowo, prawda? – uśmiecha się Aśka. – Co prawda nie jest nasz, ale wynajęty. Mimo to czujemy się w nim dobrze, to nasze miejsce na ziemi. Odłożyłam na pralkę, załatwiłam meble, lodówkę. Jestem z siebie dumna, mam poczucie bezpieczeństwa i sprawczości, bo wszystko osiągam sama. Moje życie to historia od zera do milionera. Zerem była ta torba, z którą przyjechałam do Domu Matki i Dziecka. Co prawda ciężka, ale to nadal była tylko jedna torba. Dziś nie jest idealnie. Czasem złotówki nie zgadzają się do pierwszego, ale opłaty Aśka zawsze ma zrobione na bieżąco. Kot i dwie papugi też mają co jeść. W ubiegły weekend Asia pierwszy raz w życiu była w Warszawie. Pojechała z koleżanką, która wygrała wycieczkę w konkursie. Asi podoba się normalne życie, w którym raz na jakiś czas można sobie pozwolić na drobne przyjemności. Mówi, że to piękno zwyczajności i że cieszą ją małe rzeczy, które komuś innemu mogłyby się wydawać byle czym. Ale to nie jest meta, to jeszcze nie wszystko, co chciałaby osiągnąć. Plany Aśka: – Gdy skończyłam podstawówkę, matka chciała, żebym poszła do szkoły rolniczej, ale ja widziałam siebie w handlu. Ostatecznie nie skończyłam ani jednego, ani drugiego. Od września wybieram się do technikum handlowego lub usług fryzjerskich. To

brzmiałoby fajniej niż „wykształcenie: podstawowe”. Marzy mi się też kurs barmana/baristy. Inne pragnienia: zdać egzamin na prawo jazdy, kupić auto, mieć własny domek z tarasem i ogródkiem. W ogródku posiać marchewkę i pietruszkę, a na tarasie pić latem kawę z kubka. W relacjach: zbliżyć się do Daniela małymi kroczkami, zamieszkać z Martą (to jest możliwe) i zawalczyć o Julkę, która dziś mówi do niej „Aśka”, a do tamtej „mamo”. „Pani Joanno” Babcia Aśki powtarzała: czego Asia się nie nauczy, tego Joanna umieć nie będzie. Ale Joanna wyrwała się ze schematu. Nikt jej nie bije i nie wyzywa od dziwek, choć przecież długo na to pozwalała. Już nie ma znajomych, którzy by jej ubliżali. Stanowczo: – Czuję, że mam swoją godność, nauczyłam się szacunku do siebie. Ja teraz jestem pani i ludzie mówią do mnie przez „pani”. „Mamo” Bardziej niż z „pani”, Aśka cieszy się z „mamo”. – Kiedy Marta po raz pierwszy powiedziała do mnie „mamo”, nie zakodowałam, o co chodzi – wspomina. – Dopiero po chwili dotarło: aha, to do mnie. To było dziwnie piękne uczucie. Z bezosobowego kogoś stałam się mamą mojej kochanej córki. To samo Asia chciałaby usłyszeć od Daniela i Julki. I „mamujący” Tomeczek – ale to oczywiste. Ni stąd, ni zowąd gramoli się Aśce na kolana i coś szepcze do ucha. „Kocham cię, mamusiu” – powtarza mi, gdy Tomcio nie słyszy, bo to miała być ich tajemnica.

Powyższy tekst to fragment książki Magdaleny Guziak-Nowak pt. “Dzieci z serca”, która ukazała się z okazji 25-lecia Diecezjalnej Fundacji Ochrony Życia w Opolu. Jest to poruszający, wielowątkowy reportaż o Domu Matki i Dziecka w Opolu-Grudzicach, w którym schronienie znalazły bohaterki książki. Aby dowiedzieć się, jak można wspomóc działalność Domu, warto zajrzeć na stronę: http://dfoz.pl/dom-matki-i-dziecka/

17


Kultura

JAK WYKORZYSTAĆ SWÓJ TALENT I POTENCJAŁ, BY SŁUŻYĆ BOGU? JAK MODLIĆ SIĘ MUZYKĄ, ŁĄCZĄC SWOJE PASJE I POWOŁANIE?

SAINT JOSEPH BAND

O TYM, JAK MODLITWA, MUZYKA I PRZYJAŹŃ

Modlitwa, muzyka i przyjaźń

BAND W ROZMOWIE Z MIROSŁAWEM HAŁA-

PRZENIKAJĄ SIĘ W ZESPOLE SAINT JOSEPH DYJEM OPOWIADA JEGO WOKALISTA – PAWEŁ KANIA.

Kto wpadł na nazwę zespołu i skąd w ogóle pomysł, żeby założyć swój zespół? Jesteśmy grupą przyjaciół, która zna się od lat. Razem działamy też we Wspólnocie Mężczyzn Świętego Józefa. Dla naszych sympatyków i naszych przyjaciół, z którymi się spotykamy, graliśmy bardzo często. Powstał więc taki pomysł, żeby spróbować nagrać coś swojego, własny materiał. Przyznam się szczerze, że na początku nie wiedzieliśmy, jak się nazywać. Pomysł na nazwę przyszedł bodajże w tamtym roku, gdy uczestniczyliśmy w wykładzie jednego z naszych rodaków z Libiąża - księdza Leszka Matyi, który poprosił nas, żebyśmy zrobili oprawę muzyczną. Ksiądz wygłosił swój wykład, a my przeplataliśmy to wystąpienie swoimi piosenkami. Wtedy proboszcz tamtejszej parafii, drugiej od nas – Świętej Barbary, zapowiedział nas w taki sposób: A teraz dla państwa zagra Kapela Świętego Józefa. Powiem szczerze, że od razu po zagraniu stwierdziliśmy z chłopakami, że to jest takie chwytliwe. Bardzo nam się spodobała ta nazwa. Zaczęliśmy się nad nią zastanawiać, aż w końcu chłopaki zaproponowały, że może by nazwać się po angielsku: Saint Joseph Band. Trochę utrudniliśmy tą angielską wersją pracę naszym słuchaczom, sympatykom czy ludziom, którzy nas szukają, ale nazwa się przyjęła. Jest bardzo ciekawa i chwytliwa. Sprawdzaliśmy, czy istnieje drugi taki zespół. Na Kubie jest orkiestra dęta o tej nazwie, ale w tym rejonie świata jesteśmy chyba jedynym zespołem z taką nazwą. Dlatego wpisując ją w wyszukiwarkach, na Facebooku czy na YouTube, bardzo łatwo nas znaleźć. Wspomniałeś o wspólnocie, o przyjaciołach. Zespół Saint Joseph Band tworzy sześć osób. Jak się poznaliście? Czy to właśnie była znajomość jeszcze sprzed wspólnoty, czy to na

18

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019

spotkaniach wspólnoty zawiązaliście znajomości, a potem one przerodziły się w przyjaźń, która zaowocowała powstaniem zespołu? Znaliśmy się już wcześniej, przed wspólnotą. Ale to właśnie w tej wspólnocie jeden drugiego zapraszał na próby: „A przyjdź, posłuchasz, zobaczysz, co jest”. Z niektórymi chłopakami graliśmy już wcześniej. Ja mam już za sobą trochę doświadczenia w komponowaniu, tworzeniu utworów, tak samo mój kolega Marcin. Kiedyś, dawno temu, tworzyliśmy inne zespoły, graliśmy ze sobą. Stopniowo zapraszaliśmy się nawzajem do uczestnictwa w tej wspólnocie. Dzięki temu, że znaliśmy się wcześniej, postanowiliśmy założyć w naszej wspólnocie grupę grających i tworzących oprawę muzyczną. Na początku zaczęło się od zwykłego grania, nawet bez prądu, czyli od grania akustycznego. Graliśmy na przykład na wyjazdach. Zauważyliśmy, że to bardzo się ludziom podoba, że ludzie tego chcą, a wręcz oczekują na muzykę na żywo, czekają na to nasze granie. Wtedy właśnie powstała propozycja założenia zespołu pod nazwą Saint Joseph Band. Znaliśmy się więc wcześniej, ale grupa niejako nas scaliła, zjednoczyła i popchnęła do tego tworu, którym stał się zespół. Logo Waszego zespołu jest minimalistyczne. To po prostu skrót od pierwszych liter nazwy Waszego zespołu. Czy to Wasz projekt? Tak, to jest konkretnie projekt Marcina Pasternaka. On wpadł na taki pomysł, ale oczywiście my go zaakceptowaliśmy. Jesteśmy raczej minimalistami. Tak jak Jezus nie miał nic, święty Józef nie miał nic oprócz swoich narzędzi, tak my chcemy, żeby to było minimalistyczne, czarno-białe dzieło: prawda, fałsz, tak, nie, początek, koniec. Można się tam doszukać wielu sym-

boli, chcemy jednak, żeby to było skromne. Nie chcemy być gwiazdorami ani nie chcemy nikomu nic narzucać. Pragniemy po prostu tworzyć swoją muzykę. Jeżeli komuś ona przyniesie radość, ktoś odnajdzie coś w tym dla siebie lub kogoś ona uszczęśliwi, to będzie to dla nas największa przyjemność. Pawle, czy możesz powiedzieć coś więcej o Waszej debiutanckiej płycie? Wspominałeś, że będzie dziesięć utworów, że będą one poprzeplatane. Jak zatem będzie wyglądał ten krążkowy debiut? Płyta ma nazwę „Przemienienie”. Często zadają nam pytanie: „Skąd ta nazwa? Czy dlatego, że wywodzicie się z parafii Przemienienia Pańskiego w Libiążu?”. Na pewno po części można to tak tłumaczyć. Jest to jednak przemienienie nas samych. Próbujemy się w tej muzyce przemienić, próbujemy odmienić swoje życie, zastanowić się nad nim. Jest to być może przemienienie słuchaczy, do których ta muzyka dotrze. Ta płyta jest dla ludzi, którzy w pędzie świata gdzieś się pogubili, zagubili, o czymś zapomnieli. A dlaczego jako pierwszy puściliście w świat akurat utwór „Dziękuję”? Tak wspólnie ustaliliśmy. Jako utwór promujący całą płytę postanowiliśmy wybrać tę właśnie piosenkę. Sam utwór bardzo nam się podobał, ale zaskoczył nas bardzo jego odbiór – bardzo mocno przebił się do świadomości ludzi. W niektórych stacjach radiowych z poczekalni, czyli z takiego pretendenta do listy przebojów, po tygodniu przenieśliśmy się na pierwsze miejsce z tą piosenką. To znaczy, że przebiliśmy bardzo znane zespoły, czym byłem naprawdę bardzo mile zaskoczony. Zresztą ten utwór bardzo często jest komentowany przez ludzi


Kultura

w różnym wieku, którzy mówią, że bardzo im się on podoba, wpada w ucho, a tekst jest głęboki. Jest to tekst, w którym wyrażam wdzięczność i tak prawdziwie uczę się dziękować Bogu za to, co mam. Czasami zwracamy się do Boga tylko z prośbami – nie mam tego, nie mam tego, nie mam tego. W tej piosence właśnie jest na odwrót – dziękuję za to, co już mam. Być może dzięki temu wielu ludzi się w tym odnalazło. Byłem mile zaskoczony tym, jak ten utwór utorował nam drogę w różne miejsca i tak naprawdę do dziś się nad tym zastanawiam. Nawet ludzie z branży muzycznej mówili, że dobrze im się tego słucha, że wpada w ucho, że są przejęci tym utworem. Modlicie się za pomocą muzyki? Tak, na pewno tak. Nie ukrywam, że dla mnie i na pewno też dla chłopaków to jest najprzyjemniejsza forma modlitwy. Powiedziano w końcu, że „kto śpiewa, ten dwa razy się modli”. Szczególnie przyjemne są sytuacje, gdy stanie się przed ludźmi, którzy słuchają naszej muzyki, i widać w nich to poruszenie. Widać, że oni włączają się w śpiew, że chcą wznosić ręce, chcą klaskać. Modlimy się przez muzykę i chcemy, żeby też inni modlili się z nami, śpiewając nasze utwory. Wspominałeś o tym, że jesteście otwarci na granie w parafiach. W jaki sposób chętni mogą się z Wami skontaktować? Każda forma jest dla nas odpowiednia. Na naszym profilu facebookowym jest kontakt, numer telefonu, pod który można dzwonić (600683660). W sprawie każdego koncertu na pewno odpowiemy. Mieliśmy taki pomysł, żeby trafić do każdej parafii, zaczynając od

OD LEWEJ: MICHAŁ ŚWISTAK, WACEK OLEŚ, PAWEŁ KANIA, ADRIAN PAŁKA, MARCIN WOJDYŁO ŹRÓDŁO: FB.COM/ZESPOLSJB

naszej diecezji. Jesteśmy otwarci na propozycje z całej Polski, może nawet innych krajów. Chcemy po prostu zagrać w różnych miejscach koncerty, przedstawić się jako zespół, jako wspólnota. Może w danej parafii jest właśnie potrzeba stworzenia takiej grupy, która przez muzykę dotrze do mężczyzn. Takie grupy mogłyby czerpać z naszego doświadczenia, a oczywiście my z ich, bo każdy człowiek ma coś do wniesienia w tym świecie. Tak nam się wymarzyło, żeby zacząć od koncertów w parafiach, do których zostaniemy zaproszeni jako Saint Joseph Band, ale też jako mężczyźni, którzy związani są ze Wspólnotą Świętego Józefa. Powrócę jeszcze do początku naszej rozmowy. Mówiłeś o Wspólnocie Świętego Józefa, mówiłeś też o kryzysie jaki dotyka mężczyzn. Na pewno dużo rozmawiacie zarówno we wspólnocie, jak i w tej mniejszej grupie zespołowej. Jak myślisz, skąd wynika obecny kryzys męskości, jakie są jego przyczyny? Czasy, w których żyjemy, są przez jednych nazywane jako najbardziej cywilizowane, bezpieczne najprzyjemniejsze do życia w ostatnich wiekach. Niektórzy jednak mówią wręcz odwrotnie – dawniej ludzie żyli swobodniej, nie byli tak bardzo skrępowani pędem życia. W tej chwili widzimy, że przed mężczyznami stoi wiele wyzwań, o czym często dyskutujemy. Tymi zadaniami są utrzymanie rodziny, praca. Tutaj ta męskość jest wystawiona na próbę. Kobiety bardzo mocno się rozwinęły, poszły do przodu, są bardziej zorganizowane. Natomiast my, mężczyźni, złapaliśmy taką zadyszkę, przez co trudno niektórym odnaleźć się w tym świecie. Często czujemy się odrzuceni, spotykamy się z trudnymi sytuacjami. Nagle ktoś zostaje wyrzucony z bardzo dochodowej pracy czy dobrze prosperującej firmy, ląduje na bruku, nie ma za co utrzymać rodziny. W takiej chwili rodzi się kryzys zarówno małżeński, jak i finansowy. Taki mężczyzna czuje się samotny, porzucony, może niedoceniony, niezrozumiany. My w tej grupie próbujemy się wspierać, pomagając sobie w szukaniu pracy, ale i dzieląc się własnymi doświadczeniami, przeżyciami. Tutaj działamy jak najlepiej w stosunku do siebie. Jest dużo wy-

zwań przed mężczyznami w XXI wieku. Staramy się łączyć tworzenie muzyki z wieloma innymi rzeczami, znajdując czas na hobby, rodzinę, choć jako ludzie też upadamy. Opiekunem Waszego zespołu jest Święty Józef. Czy na co dzień powierzacie się opiece innych świętych? Tak, każdy ma swojego patrona. Na pewno towarzyszy nam też święta Cecylia, patronka muzyki kościelnej. Święty Józef jest z nami zawsze jako opiekun rodzin. Ja modlę się do swojego patrona Pawła. Na drugie imię mam Piotr, więc zwracam się też do świętego Piotra. Powierzamy się opiece świętych, modlimy się do Ducha Świętego, do naszego Anioła Stróża, żeby nas prowadził. Czasami, przyznam się szczerze, modlę się też do Judy Tadeusza, patrona od spraw beznadziejnych. Niekiedy też doświadczam takich sytuacji, w których mówię tylko – „Boże, Ty się tym zajmij, bo ja już nie wiem, co mam, jak to zrobić”. Gdy nie umiem znaleźć rozwiązania, ono nagle samo się znajduje. Teraz pytanie na koniec z zupełnie innej beczki. Jak wyobrażasz sobie niebo? Niebo w moim prostym umyśle jest czymś nieodgadnionym. Na pewno wyobrażam sobie je jako stan wiecznego szczęścia, w którym nie będę musiał się już martwić o to, czy będę zdrowy, czy chory, czy będę miał pieniądze na utrzymanie siebie, czy będę szukał takich ludzi, czy otaczał się takimi ludźmi. Zresztą to jest stan szczęśliwości z trwania przy Bogu, tego poczucia, że jestem już w wiecznej chwale i jestem przy nim bezpieczny. Napisałem taki utwór „Do domu Ojca”, a w jego refrenie pytam: „Co Ci powiem, mój Boże, kiedy się w końcu spotkamy? Starałem się być dla innych, starałem się ich nie ranić i kochać”. Czasem mam takie lęki związane z tym, co tam jest, co mi Bóg powie, jeżeli tam dotrę, czy nie zmarnowałem swoich talentów, czy się bałem, czy się lękałem. Jestem więc również pełen obaw jak inni ludzie. Natomiast myślę, że może uda mi się tam dotrzeć i dalej tam grać, skoro tak to lubię. Zobaczymy.

19


Encyklopedia wiary

FOT. WWW.UNSPLASH.COM

Jesteśmy wolni! Jesteśmy wolni! Dzisiaj niech padną jeszcze raz te słowa, szczerze i naprawdę z przekonaniem każdego z naszych serc. Jesteśmy wolni! Jesteśmy wolni dzięki Bogu. (...) Jest czas niewoli i czas wolności. Bóg jest tym, który w przedziwny sposób kieruje historią, dopuszcza pewne rzeczy, chce, żebyśmy wszyscy byli wolni. Mówi św. Paweł: „Bóg pragnie zbawienia każdego”. Zbawienie to jest nic innego, tylko w języku religijnym wypowiedziane słowo NIEPODLEGŁOŚĆ. Bóg nie chce, żebyśmy jeden panowali nad drugim. Bóg nie chce, żebyśmy tworzyli z ludzi niewolników. Bóg chce, żeby ludzie, żeby rodziny, żeby miejscowości, żeby miasta, żeby narody, żeby państwa, żeby świat cały był wolny, żeby był zbawiony. Jesteśmy wolni. Bo przedziwnym zbiegiem Boskiej Opatrzności Bóg dopuścił, pozwolił, zechciał, żebyśmy w 1918 roku odzyskali wolność. I wiedząc, że On chce, żebyśmy byli wolni, modlimy się, błagamy, dziękujemy i stale będziemy prosić o wolność Jego, który jest dawcą każdej, zwłaszcza wiecznej, wolności. Jesteśmy wolni.

20

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019

Jesteśmy wolni dzięki wielkim ludziom. „Litwo, Ojczyzno moja, Ty jesteś jak zdrowie, ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto Cię stracił…” – Mickiewicz. „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba – Tęskno mi, Panie…” – Jesteśmy wolni dzięki takim ludziom jak Norwid. „Kochasz ty dom, rodzinny dom, Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły, Szumem swych lip, wtórzy twym snom A ciszą swą koi twe łzy? Kochasz ty dom...” – Jesteśmy wolni dzięki takim ludziom jak Konopnicka, jak Słowacki... Znamy najbardziej Józefa Piłsudskiego, Ignacego Jana Paderewskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Daszyńskiego. (...) jesteśmy wolni dzięki ludziom, którzy całe swe życie oddali na służbę Ojczyźnie. Tych ludzi jest zawsze mało. Oni są jak sól w zupie, to oni - można powiedzieć - zmieniają smak, całej rzeczywistości. Ileż ich było? Kilkanaście tysięcy legionów? Nawet w naj-

większej mobilizacji chyba Rzeczypospolitej Polskiej, jaką był wrzesień 1939 rok – ileż było, milion żołnierzy? Na prawie 30 milionów obywateli? Co to jest 3% zbrojnej walki? Co robił mój dziadek, co robił prapradziadek? Orał, siał, doił krowę, no się zastanawiał, czy będzie cesarz, car, po prostu książę, czy może prezydent. Zdecydowana zawsze większość ludzi nie bierze czynnego udziału. Patrzy, żyje, pracuje, natomiast dzięki tym, którzy po prostu walczą, dzięki tym, którzy się starają, dzięki tym, którzy po prostu są pionierami, dzięki tym, którzy otrzymali 5 talentów i nie zakopali 5 talentów, jesteśmy wolni. Dzisiaj chcemy podziękować Bogu za tysiące tych Polaków, którzy czy to w powstaniu listopadowym, czy styczniowym, czy po prostu przez jakiekolwiek działania dyplomatyczne, naukowe czy zbrojne pociągnęli, można powiedzieć, tę polską przyprawę, stali się w tej rzeczywistości taką solą, która zmieniła smak tej ziemi na smak wolności. Jesteśmy wolni też dzięki ludziom małym, nieznanym, jak ta uboga wdowa z pierwszego czytania i z ewangelii,


Encyklopedia wiary

która wydawało się, że wrzuciła po prostu 2 pieniążki, czyli 1 grosz… (...) dwa pieniążki jak dwa kolory białoczerwonej. Biało-czerwony pieniążek jednego grosza swojego patriotyzmu wrzucała wdowa, po prostu karmiąc syna, który walczył za ojczyznę. Ucząc go pieśni czy mowy ojczystej, choćby przez śpiewanie „Boże, coś Polskę…” czy Mazurka Dąbrowskiego (...). Ale tak naprawdę tysiące, miliony, zdecydowana większość ludzi to jest jak ta uboga wdowa, która przez to, że tylko jest i może nic nie robi, może jak w mojej rodzinie praprapradziadków wydawałoby się, że nic nie robią, ale przez to, że są, przez to, że nie tracą mowy, przez to, że pracują po prostu i przekazują pewne wartości, jest po prostu dla kogo tę wolność zdobywać. Czymże byłaby sól, gdyby się okazało, że nie ma kogo przyprawić. Czymże byłaby po prostu sól, gdyby się okazało, że nie ma w ogóle zupy? Czymże byliby ci wielcy ludzie, gdyby się nie okazało, że jest cały naród, który czeka na tych, którzy pociągną nas do wolności, bo jesteśmy jedni drugim potrzebni. Dzisiaj dziękujemy milionom Polaków za to, że zostali na tej ziemi i że na tej ziemi zostali pomimo niewoli, zostali wolnymi Polakami. Jesteśmy wolni dzięki wierze w to, co nierealne. Albo: jesteśmy wolni dzięki wierze w marzenia, bo to jest rzecz nienormalna, naprawdę: nienormalna, to jest prawie jak zesłanie Ducha Świętego, gdzie 120 osób w wieczerniku postanawia: idźcie na cały świat i głoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu. I oni nie myślą: 120? Nie przesadzajmy, w Imperium Rzymskim my tu nic nie zrobimy z taką liczbą. 3 sierpnia 1914 roku – Oleandry krakowskie, ilu ich było? 148? 164? Koło 150 członków Pierwszej Kompanii Kadrowej. Połączony Związek . . Strzelecki z Polskimi Drużynami Strzeleckimi – z tyloma ludźmi wyrywać się na wyzwolenie Ojczyzny? Na próbę odbudowy niepodległości? Po ludzku się to wydawało niemożliwe, ale właśnie to jest wiara w marzenie. Wolność zdobywa się wiarą w to, co niemożliwe. Wolność zdobywa się przez wiarę w wolność. Kto nie wierzy w niepodległość, nie będzie niepodległy. Można

upaść raz, drugi raz jak po naszych powstaniach, ale ten, który nie traci wiary w wolność, przyjdzie taki czas, że wolny będzie. Przepiękne jest to przemówienie Piłsudskiego z 3 sierpnia do pierwszej kompanii kadrowej: “Odtąd nie ma ani strzelców, ani drużyniaków - mówi Piłsudski - wszyscy, co tutaj jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi. Znoszę wszelkie odznaki specjalnych grup. Jedynym waszym znakiem jest odtąd orzeł biały. Dopóki jednak nowy znaczek nie zostanie wam rozdany, rozkazuję, abyście zamienili ze sobą wasze dawne oznaki, jako symbol zupełnej zgody i braterstwa, jakie muszą wśród żołnierzy polskich panować. Niech strzelcy przypną do czapek blachy drużyniaków, a oddadzą im swoje orzełki. Wkrótce może pójdziecie na pola bitew, gdzie, mam nadzieję, zniknie najlżejszy nawet cień różnicy między wami.” Wyobrażacie sobie dzisiaj - wy, którzy jesteście za Wisłą, oddajcie szaliki tym, co są za Cracovią. Wymieńcie się po prostu. Bo wiecie, są rzeczy absolutnie drugorzędne. Bo jest sprawa nadrzędna. Jest wartość nadrzędna. Wolność zdobywa się przez to, że człowiek zaczyna widzieć jedność ponad absolutnymi podziałami. Zaczyna widzieć wspólny mianownik pewnej idei wartości, dla której warto poświęcić to, co nas różni. „Tylko w jedności jest siła”, mówił Tadeusz Kościuszko, który przecież wyruszył stąd, z krakowskiego rynku. Jesteśmy wolni też dzięki nam samym. My naprawdę jesteśmy wolni. My generalnie może tego tak do końca nie doświadczamy, bo się koncentru-

FOT WWW UNSPLASH.COM

jemy na tych naszych zniewoleniach. Nawet jak chodzimy do spowiedzi, to nie mówimy, że 800 grzechów nie popełniliśmy. Że nawet nie mieliśmy pokusy. Że myśmy w ogóle o nich nie myśleli. Że jesteśmy wolni w tym przykazaniu, w tamtym przykazaniu, w tym grzechu. Koncentrujemy się po prostu na tym, czym jesteśmy zniewoleni. Ale jesteśmy wolni. To prawda, może palisz papierosy, ale jesteś wolny od alkoholu. To prawda, może jesteś alkoholikiem, ale jesteś wolny od narkotyków. To prawda, jesteś może zniewolony narkotykami, ale jesteś wolny od żądzy władzy. (...) Po prostu jest tyle rzeczywistości, w których jesteśmy wolni. Oczywiście my się nie do końca czujemy tak wolni, radośni, dlatego że wiemy, że nasza ojczyzna jest w Niebie. Że pełna niepodległość będzie dopiero po śmierci. Dopiero wtedy, będąc ocaleni czy wyzwoleni z każdej naszej przypadłości zniewolenia, dopiero wtedy poczujemy, co to jest wolność. Ale czyż nie widzimy tego w sobie, że na wielu płaszczyznach naprawdę jesteśmy wolni. I to, że mogliśmy tutaj przyjść. To, że jesteśmy tutaj, że się modlimy, że wyjdziemy z tego kościoła, że robimy bardzo dużo rzeczy w ciągu dnia, w których pokazujemy sobie i całemu światu: jestem wolny. Jestem wolny dzięki sobie, dzięki wierze, dzięki wierze w marzenia, dzięki wykorzystaniu tego, co jest we mnie mocnym talentem. Dzięki też współpracy szarego dnia, jak tych małych, niewidocznych ludzi, ubogich wdów, dzięki łasce Bożej i dzięki po prostu tej głębokiej wierze, że warto, że w życiu warto postawić na wolność, że Polska niepodległa ma tylko wtedy sens, jeśli pod jej dachem śpią i żyją niepodległe dzieci. Jesteśmy wolni. Podziękujmy naprawdę dzisiaj Bogu. Podziękujmy Bogu za to, że jesteśmy wolni i możemy mieszkać pod wspólnym dachem, któremu na imię Polska. Fragment kazania ks. Wojciecha Węgrzyniaka z 11 listopada 2018 wygłoszonego w kościele św. Anny w Krakowie; całość (w wersji audio) dostępna tutaj: http://www.wegrzyniak.com/2392-jestesmy-wolni 21


Trybka odkrywa Polskę FOT. WWW.UNSPLASH.COM

Wzgórze spotkania historii, kultury i religii TO JEDNO Z TYCH MIEJSC, W KTÓRYCH - PARAFRAZUJĄC SŁOWA JANA PAWŁA II - WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO. JEDNO Z TYCH, KTÓRE PRZYCHODZĄ DO GŁOWY JAKO PIERWSZE, GDY MYŚLIMY O MIEJSCACH NAJWAŻNIEJSZYCH DLA POLSKIEJ HISTORII NARODOWEJ. TRYBKA ZAPRASZA, BY RAZEM Z NIĄ ODKRYĆ TAJEMNICE WAWELU! Bizantyjsko-łacińskie początki Władza piastowska, która objęła swym zasięgiem tereny małopolski, z początkiem lat dziewięćdziesiątych X wieku nie sięgała terenów dziewiczo pogańskich. Plemiona państwa Wiślan zamieszkujące obszar południa Polski przyjęły chrzest od podbijającego je państwa wielkomorawskiego, a więc w obrządku bizantyjskim, znacznie wcześniej, niż miał miejsce oficjalny chrzest Mieszka I (966). Istnieją przesłanki przemawiające za tym, że pod koniec X wieku na Wawelu rezydowali biskupi misyjni dwóch obrządków – bizantyjskiego i łacińskiego.

miejscem obrad sejmowych ówczesnej Rzeczypospolitej. Od upadku do restauracji Powolny upadek Wawelu wiązał się z przeniesieniem stolicy państwa do Warszawy około 1610 roku. Pomimo przenosin na krakowskim zamku wciąż odbywały się koronacje królów oraz ich pogrzeby. Tutaj też mieścił się skarbiec królewski. W okresie zaborów Wawel dostał się w ręce Austriaków, którzy uczynili z zamku koszary wojskowe, zamurowując renesansowe krużganki oraz burząc dwa wspaniałe średniowieczne kościoły świętych Michała i Jerzego (obrys ich murów został odtworzony w XX wieku).

Od stylu romańskiego do baroku Archidiecezja Krakowska należy do najstarszych w Polsce, a pierwsza katedra wawelska (tak zwana Chrobrowa) datowana jest na rok tysięczny naszej ery. Znacznie więcej elementów średniowiecznego stylu romańskiego znajdziemy w reliktach późniejszej katedry Hermanowskiej, która została wyświęcona w 1142 roku. Należą do nich widoczna na zewnątrz obecnie zachowanej katedry dolna część wieży srebrnych dzwonów, dolna część wieży zegarowej oraz podziemna krypta świętego Leonarda. W dalszych wiekach katedra ulegała głębokim przemianom w stylu gotyckim, renesansowym i barokowym. Dziś katedra jest trójnawową bazyliką, do której dobudowany został szereg kaplic poświęconych najsłynniejszym osobistościom życia kościelnego oraz dynastiom królewskim. Najwspanialszym obiektem obecnej katedry jest renesansowa kaplica Zygmuntowska, która stanowi symbol potęgi państwa jagiellońskiego. Z kolei pochówek Władysława Łokietka, króla z dynastii Piastów, głównego wykonawcy idei zjednoczenia państwa polskiego po okresie rozbicia dzielnicowego, dał początek rozwojowi największej nekropolii królów i książąt polskich, obejmującej władców piastowskich, jagiellońskich, a także tych wybieranych w wolnej elekcji z dynastii Wazów oraz Sasów. Rozkwit królewskiej rezydencji Królowie Aleksander Jagiellończyk i Zygmunt I Stary stali się fundatorami obecnej szesnastowiecznej rezydencji, stworzonej przez włoskich architektów w duchu renesansu. Lekka bryła budowli stała się wzorcem dla innych tego rodzaju obiektów powstałych na terenie Polski. Za czasów jagiellońskich Wawel był również

22

TRYBY – nr 1-2 (63-64)/2019

Początek XX stulecia, jak również lata późniejsze oraz czasy współczesne, to okres restauracji Wawelu, w tym również katedry, a także moment niezwykle ciekawych odkryć archeologicznych. Interesującą wizję przebudowy wzgórza wawelskiego przedstawił Stanisław Wyspiański, który we współpracy z Władysławem Ekielskim stworzył nigdy niezrealizowany projekt „Akropolis”, obejmujący powstanie na Wawelu teatru greckiego, senatu, boiska oraz akademii umiejętności. W latach międzywojennych zamek był jedną z rezydencji prezydenta Rzeczypospolitej. Podczas II wojny światowej przebywał tu hitlerowski gubernator Hans Frank. Na szczęście Wawel, podobnie jak cały Kraków, ocalał wojenną zawieruchę i do dziś cieszy oko turystów, przypominając o potędze państwa polskiego. Jakie tajemnice skrywa Wawel? Obecnie warto obejrzeć królewskie komnaty z arrasami i historycznymi obrazami, archeologiczną wystawę „Wawel Zaginiony” czy skarbiec z mieczem koronacyjnym królów polskich. Wizyta we wnętrzu katedry nikomu nie pozwala pozostać obojętnym. Na stosunkowo niewielkim obszarze niemalże każdy metr nasycony jest śladami wielkiej historii. Odwiedzenie podziemi katedry pozwala na odkrycie kolejnego etapu historycznej wędrówki. Oprócz królów spoczywają tam najwybitniejsi polscy poeci, mężowie stanu i kompozytorzy. Przy odrobinie szczęścia zwiedzającym uda się również usłyszeć dostojny i wydobywający się z głębokości dziejów dźwięk dzwonu – to oczywiście szesnastowieczny dzwon Zygmunt. WOJCIECH OLEJNIK


Tech info

CO WIE O NAS

FACEBOOK?

Minął już rok odkąd weszły w życie nowe Regulacje o Ochronie Danych Osobowych (RODO). Zmieniają one zasady, wedle których przedsiębiorstwa żonglują naszymi danymi osobowymi. Zmiany możemy już dostrzec między innymi na mediach społecznościowych. Co to dla nas oznacza? Między innymi mamy prawo do dostępu do naszych danych osobowych, a także możemy żądać ich usunięcia. Na wielu serwisach (Twitter, Instagram, Google) można odnaleźć opcję wysłania prośby o wygenerowanie archiwum naszych danych, które jest gotowe dla nas do pobrania na ogół po paru godzinach. Facebook poszedł w tym o krok dalej, bo wszystkie nasze dane możemy przeglądać online i od razu wybierać te, które chcemy usunąć. Nasze dane znajdziemy w ustawieniach w zakładce „Twoje informacje na Facebooku”. Po wybraniu opcji „Dostęp do Twoich informacji na Facebooku” możemy przeglądać dane podzielone na kategorie. Na co warto zwrócić uwagę? Oto kilka najważniejszych kategorii:

leźć listę kontaktów, które Facebook za naszą zgodą pobrał z telefonu. Sam znalazłem tam listę kontaktu z mojego starego telefonu. Rozmowy i wiadomości — jeśli wyraziliśmy zgodę, Facebook mógł przesyłać z naszego telefonu rejestr połączeń oraz wiadomości (sic!). Historia lokalizacji — też jest zbierana dzięki aplikacji na naszym urządzeniu mobilnym, jeśli wyraziliśmy na to zgodę. Reklamy > Reklamodawcy, którzy przesłali listę kontaktów zawierającą Twoje dane — to może być cenne źródło wiedzy, bowiem pokazuje, które firmy mają dane o nas. Jeśli chcemy, możemy się do tych firm zwrócić z prośbą o usunięcie danych o nas. Zachęcam do przejrzenia tych danych. Może się okazać, że nie wszystkim tym, co znalazło się w rękach mediów społecznościowych, chcemy się dzielić. Niech to nas nauczy ostrożności i uważności, bowiem niektóre zgody wyrażamy bez zastanowienia.

Informacje o Tobie > Twoja książka adresowa — tutaj można zna-

WOJCIECH KRAKOWIAK

ZAPEŁNIJ SWÓJ CZAS KREATYWNYM DZIAŁANIEM! Lubisz pisać albo poprawiać czyjeś teksty? Interesują Cię grafika lub media społecznościowe? Chciałbyś, żeby coś w Twoim życiu zaTRYBiło? Masz pełno pomysłów, którymi chciałbyś się podzielić? Chciałbyś się zaangażować w pomoc przy kolportażu? Albo może chcesz poznać ludzi z pasją, którzy wspólnie robią coś ciekawego? Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, to serdecznie zapraszamy Cię na spotkanie rekrutacyjne, które odbędzie się już w nowym roku akademickim – w październiku. Obserwuj nasz fanpage na Facebooku lub napisz do nas na: biuro@krakow.ksm.org.pl, a na pewno nie przegapisz szansy, by do nas dołączyć! CZEKAMY NA CIEBIE!

23


VINCENTIANA 34. Przegląd Piosenki Religijnej 1-4.07.2019 r.

Piekary k. Krakowa

Znajdź nas na FB

www.vincen Organizator

Wyższe Seminarium Duchowne Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo

Współorganizatorzy

Fundacja im. ks. Siemaszki

Liceum Ogólnokształcące “Radosna Nowina 2000”

.pl e z r a n tiana.misjo

Patronat honorowy

Metropolita Krakowski ks. abp Marek Jędraszewski

Wizytatorki Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia

Partnerzy

Wojewoda Małopolski Piotr Ćwik

Rektor UPJPII ks. Wojciech Zyzak

Wizytator Polskiej Prowincji Zgromadzenia Misji ks. Kryspin Banko CM

Wójt Gminy Liszki Paweł Miś

Patronat medialny


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.