dodatek studentów Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie
Paryż od kuchni Szczerze mówiąc, nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło mnie do Paryża. Chyba trochę się bałam, że to wszystko, co o nim słyszałam, jest mocno przereklamowane. Od zawsze jednak zazdrościłam Francuzom jedzenia. Tych pysznych słodkich śniadań, różnego rodzaju wypieków i przede wszystkim celebrowania posiłków. Tak więc zadecydowałam, że skoro jest ku temu okazja, by na własnej skórze przekonać się, jak to jest z tym Paryżem, to dlaczego by nie spróbować. Kornelia Sasak yjazd został zorganizowany przez Klub Podróżnika działający przy K.A. „Arka”. Po długiej, bo aż 22-godzinnej podróży, dotarliśmy na miejsce. Na pierwszy ogień poszła dzielnica Montmartre, a więc raj dla artystów. Pełno tam Francuzów biegających w charakterystycznych beretach, a w ręku trzymających rysownik. Trzeba jednak wiedzieć, że są to sprytne bestie i najpierw pytają o kraj pochodzenia, a dopiero później zainteresowanemu podają cenę portretu. Pachnący Paryż Idąc dalej, z każdym krokiem coraz bardziej kusi zapach świeżych bagietek, kawy i słynnych paryskich naleśników – crepes, podawanych zarówno na słodko, jak i na ostro. Niepowtarzalny klimat tworzą przede wszystkim małe bistra i kawiarenki, wypełnione po brzegi. Francuzi mają to do siebie, że nigdy się nie spieszą podczas posiłków. Nie dziwmy się więc, gdy obiad zajmie nam dwie godziny. Do posiłków często podawana jest darmowa woda z kranu lub wino. Co ciekawe, nie jest ono traktowane jako rodzaj alkoholu. Nawet w marketach znajdziemy je zaraz obok soków, a nie pośród alkoholi. Jeśli chodzi o wybór, to faktycznie przyprawia on o zawrót głowy, podobnie jak wachlarz gatunków serów. Ktoś kiedyś powiedział, że serów Francja ma tyle, ile jest dni w roku. Okazuje się jednak, że jest ich znacznie więcej, bo ponad 500 rodzajów. Czym byłby jednak pobyt we Francji
bez skosztowania ślimaków. Wśród naszej grupy też znalazło się kilku odważnych, spragnionych nowych wyzwań kulinarnych. Warto jednak na pierwszy raz, by niepotrzebnie się do nich nie zrazić, nie wybierać najtańszej restauracji. Co ciekawe, przed przyrządzeniem ślimaki są poddawane 10 dniowej głodówce, by oczyścić ich przewód pokarmowy, w przeciwnym razie mogłyby nam zaszkodzić. Francuzi mają bzika na punkcie zdrowego trybu życia. Zdrowo się odżywiają, uprawiają dużo sportu, a oprócz tego znaczna część społeczeństwa wybiera rowery albo skutery zamiast samochodów. Należy zwrócić również uwagę na niesamowitą bezpośredniość
i otwartość Francuzów. Zdarza się, że widząc blondynkę, są w stanie podejść i zaprosić ją na kawę lub się jej oświadczyć. Miałyśmy okazję się o tym przekonać. Francuzi na co dzień żyją o wiele spokojniej
niż my. Nikt tam nie biega z obawy, że zaraz się spóźni na autobus czy do pracy. Warto także zwrócić uwagę na zieleń, której jest w Paryżu sporo. Maj to niewątpliwie najlepszy miesiąc na zwiedzanie, bo tak duża liczba kwitnących kasztanów naprawdę robi wrażenie. Wszystkie rośliny są idealnie poprzycinane i nawet proste kompozycje potrafią oczarować. Bardzo się cieszę, że moje obawy pozostały tylko kwestią wyobraźni. Paryż może zachwycić, zainspirować, przyciągnąć – dajcie się więc skusić i Wy! Prawie bym zapomniała... gratulacje dla naszych świeżo zaręczonych par!
fot.: Kornelia Sasak
W
I
Tr y by U R
Zastanawialiśmy się, czego będzie Panu brakowało na nowym stanowisku, kiedy kończy pełnić Pan funkcję prorektora ds. studenckich? – Na pewno będę tęsknił za bliskimi i zażyłymi kontaktami ze studentami. Bardzo często spotykałem się nie tylko z Samorządem uczelnianym, ale także ze „zwykłymi” studentami, którzy przychodzili do mnie ze swoimi większymi lub mniejszymi problemami. To bardzo budujące, że decydują się ze mną porozmawiać. Uważam to za wyraz pewnego rodzaju zaufania do mnie. Na nowym stanowisku czekają mnie inne obowiązki, a co za tym idzie te rozmowy zostaną ograniczone. Wydaje mi się jednak, że mój następca prof. Sylwester Tabor świetnie sprawdzi się w roli prorektora ds. studenckich, a studenci obdarzą go takim samym zaufaniem jak mnie. Nawiązał Pan do studenckich problemów. Czy przez ostatnie lata one się zmieniały? – Po wejściu w życie nowej ustawy zmieniły się kryteria przyznawania pomocy materialnej. Wiązało się to z uzyskaniem w określonym terminie wszystkich wpisów, złożeniem indeksu w dziekanacie, a co za tym idzie uzyskania wpisu na kolejny semestr. Czasami drobne spóźnienia przy jednocześnie wysokiej średniej dyskwalifikowały taką osobę na liście stypendialnej. To chyba jeden z nielicznych nowych problemów, z jakimi zgłaszali się studenci, a my musieliśmy sobie z nim poradzić. Natomiast pozostałe zagadnienia raczej się nie zmieniają. Przeważnie II
fot.: Archiwum UR
Panie Rektorze, na początku rozmowy chcielibyśmy serdecznie pogratulować wygranej i od razu zapytać, jak się Pan czuje rozpoczynając nowy okres w swoim życiu? – Skłamałbym, gdybym nie powiedział, że wspaniale. Ciężko pracowałem, aby otrzymać aż tak duży kredyt zaufania. Zaraz po wyborach każdy na korytarzu podchodził, gratulował, składał życzenia. Nie ukrywam, że po jakimś czasie było to męczące, ale i przyjemne…
Rektor z buławą marszałkowską Z nowo wybranym Rektorem Uniwersytetu Rolniczego JM prof. dr. hab. inż. Włodzimierzem Sady rozmawiamy o przyszłości naszej Uczelni, studenckich problemach oraz czekających wszystkich zmianach. Rozmawiali: Michał Wnęk, Katarzyna Żak są to prośby o wpis warunkowy, powtarzanie przedmiotu, ale zdarzają się też studenci przychodzący w sytuacji, kiedy za niewłaściwe zachowanie zostali usunięci z akademika.
TRYBY nr 6(15)/2012 Dodatek Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie
Czy pokusiłby się Pan Rektor o ocenę kondycji naszej Uczelni? – To jest bardzo złożona kwestia. Oceniać możemy pod względem zakresu i jakości kształcenia, dokonań
badawczych czy prestiżu kadry nauczającej. Nasza uczelnia w ostatnich latach podniosła swój prestiż. Odnoszę to w szczególności do uniwersytetów przyrodniczych w Polsce kształcących o podobnym profilu i zakresie jak my. Moim zdaniem zadecydowało o tym sprawne zarządzanie uczelnią przez Rektora prof. Janusza Żmiję. Sam fakt, że Rektor Żmija został wiceprzewodniczącym KRASPu (Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich – przyp. red.) jest dość wymowny. Osobiście nie znam przypadku, aby rektor jakiejkolwiek uczelni rolniczej piastował wcześniej tak prestiżowe stanowisko. Kolejnym punktem potwierdzającym rozwój naszej uczelni jest wzrost liczby kierunków. Siedem lat temu, kiedy zaczynałem swoje „prorektorowanie”, mieliśmy ich 12, teraz, kiedy odchodzę 22. Specjalności było około 20, obecnie mamy ponad 50. A więc poszerzyliśmy zakres nauczania, dostosowując kierunki i treść kształcenia do wymagań pracodawców. Uczelnia otworzyła nowe kierunki, które powinny przyciągnąć młodych ludzi – architektura krajobrazu i weterynaria. Czy istnieje możliwość, aby przy Pana pomocy razem np. z innymi uczelniami zawalczyć o wpisanie na listę zawodów architekta krajobrazu? – Mam informację od przedstawicieli krakowskiej Politechniki, że podjęli takie starania już ładnych kilka lat temu. Myślę jednak, że korporacyjność zawodów, która wytworzyła się w Polsce, jest raczej złym kierunkiem. Uniwersytet Rolniczy na Wydziale Ogrodniczym kształci w zakresie sztuki ogrodowej. Studenci w programie studiów mają w szerokim zakresie wprowadzone zajęcia z projektowania terenów zieleni. Powstaje więc pytanie, dlaczego taki absolwent, mający pasję, który może nawet lepiej zaprojektowałby ogród ze względu na lepsze przygotowanie w zakresie znajomości wymagań roślin od swojego kolegi po architekturze krajobrazu, nie otrzyma takich samych uprawnień? To
Tr y by U R
jest oczywiście akademicka dyskusja, czy powinny być nadawane takie uprawnienia. Natomiast jeżeli miałyby zostać one utrzymane na obecnych zasadach, to naturalnym ruchem Uczelni dla wyrównania szans powinno być mocne lobbowanie na rzecz uprawnień dla architektów krajobrazu. Dlaczego ten zawód ma być odbierany pejoratywnie, jeżeli czasem równie ważne, a może i ważniejsze, rzeczy są projektowane przez nich, a nie przez architektów urbanistów? Sami zauważyliście, że ten kierunek powinien przyciągać kandydatów na Uczelnię. Ja ze swojej strony dołożę starań, aby poprawić tę sytuację. Życie nie składa się z samych sukcesów, a z porażek należy wyciągać wnioski. Czego nie udało się Panu zrobić, a chciałby Pan nadrobić jako Rektor? – Nie udało się nawiązać ściślejszej współpracy z potencjalnymi pracodawcami. W wielu przypadkach z naszymi absolwentami, którzy osiągnęli sukces. Byłoby to z korzyścią dla modelowania istniejących programów nauczania. Ja mam być może zbyt wyidealizowany pogląd, ale uważam, że świat wokół nas tak szybko się zmienia, że powinniśmy bez przerwy rozmawiać i śledzić ludzi, którzy tworzą rzeczywistość gospodarczą wokół nas. Jednocześnie, automatycznie te zagadnienia przenosić i wdrażać do treści nauczania dla studentów, by nie było to kształcenie w oderwaniu od naszego otoczenia. Tego mi się nie udało zrobić, ale też na wielu innych uniwersytetach ta sprawa kuleje. Stąd głosy, że szkolnictwo wyższe produkuje dużą liczbę bezrobotnych, co w pewnym sensie jest krzywdzące. Bo można na to zagadnienie spojrzeć z innej strony. Uniwersytety powinny poszerzać horyzonty u młodych ludzi, ale do konkretnego zawodu nie są w stanie przygotować. Nie ma na świecie uczelni, która by kształciła w ten idealny sposób. Faktem jest natomiast, że na tej płaszczyźnie mamy jeszcze trochę do zrobienia. Panie Rektorze, wszystkie Uczelnie szykują się na
niż demograficzny obawiając się spadku ilości studentów. Jak UR ma zamiar przetrwać tę zmianę? – Moją ambicją nie będzie doprowadzenie do rozrostu liczbowego Uniwersytetu. Byłbym zadowolony, gdyby nasza uczelnia miała do wykształcenia nawet połowę obecnej liczby studentów, ale by poziom badawczy i poziom kształcenia były na bardzo wysokim poziomie. Bo to decyduje o znaczeniu – nie ilość, a jakość. Kiedy ja studiowałem było nas w granicach pięciu tysięcy na naszym uniwersytecie. Inna rzecz, że w tamtym okresie około 8% młodzieży szło po maturze na studia, teraz to jest około 50%. Zrobiono krzywdę polskiemu szkolnictwu przez to, że bez przygotowania rozpoczęto zakładanie prywatnych szkół wyższych, bez przygotowania kadry. To obniżyło poziom kształcenia i w publicznych, i w prywatnych uczelniach, bo jeżeli ktoś pracuje na dwóch czy trzech etatach, to nie ma możliwości, aby prowadził badania czy studiował najnowszą literaturę. Tego się fizycznie nie da zrobić. Nawiązał Pan do nowej Ustawy o szkolnictwie wyższym. Proszę powiedzieć, czy wprowadziła ona chaos, czy porządek na uczelniach? Jak Pan ją ocenia? Który zapis w niej jest dla Pana najważniejszy? – Tej ustawy nie można ocenić w kilku zdaniach, ponieważ wiele się w niej pozmieniało. Po szczegółowej analizie można zauważyć to, co nie jest zbyt korzystne, czyli, że nie ma równości szans pomiędzy prywatnymi i publicznymi uczelniami. W niektórych przypadkach widać nawet preferencje dla szkolnictwa prywatnego. Przykładem mogą być zapisy dotyczące przetargów. Szkoły prywatne nie muszą przechodzić przez klauzulę zamówień publicznych, co w znacznym stopniu usprawnia im realizację zadań inwestycyjnych. Istnieje jednak szereg zapisów porządkujących wiele kwestii w porównaniu z poprzednią ustawą. Wspomnieć można chociażby zapis mówiący o zakazie wieloetatowości. Obecnie to rektor będzie
wydawał zgodę na podjęcie pracy na innej uczelni przez danego wykładowcę. Wybiegnijmy odrobinę w przyszłość. Jaką Uczelnię chciałby Pan pozostawić po sobie? – Jeżeli chodzi o bazę materialną, chciałbym wyremontować budynki Uniwersytetu, a sale zajęciowe wzbogacić o pomoce dydaktyczne niezbędne studentom do nauki. Stacje doświadczalne należy wyposażyć w taki sposób, aby można było w nich nie tylko prowadzić ćwiczenia ze studentami, ale również powinny one służyć prowadzeniu doświadczeń i badań i spełniać rolę ośrodków ustawicznego kształcenia dla zewnętrznych podmiotów gospodarczych. Byłbym bardzo zadowolony, gdyby kadra naukowa zgłaszała na tyle ciekawe projekty badawcze, że można by było nie tylko opłacać kadrę profesorską, ale również wyspecjalizowany personel techniczny obsługujący najnowocześniejsze narzędzia i aparaturę. Czy aby to osiągnąć na naszej uczelni potrzebna jest rewolucja? – Szkolnictwo wyższe nie znosi żadnych rewolucyjnych działań. Odkąd powstały pierwsze uniwersytety na świecie, to historia jasno pokazuje, że gdy dochodziło do jakiś rewolucyjnych zmian, zawsze odbywało się to ze szkodą dla tej jednostki. Stąd raczej te działania powinny mieć charakter ewolucyjny i przemyślany. Przede wszystkim jednak do swoich pomysłów trzeba przekonać innych, bo nawet najlepsza myśl może spalić na panewce, jeżeli nie będzie przekonane do tego – w tym przypadku – grono nauczycieli akademickich. W czasie kiedy był Pan prorektorem Akademia Rolnicza została przemianowana na Uniwersytet. Czy za Pana rządów jako rektora istnieje koncepcja połączenia UR i UJ? – Od pewnego czasu istnieje taka tendencja w Unii Europejskiej – teraz na szczęście ona osłabła – aby tworzyć duże jednostki uczelniane w miastach. Coś na wzór konglomeratów.
Takie podejście widziałem na Węgrzech, gdzie trzy uniwersytety z jednego miasta połączyły się w jeden. Zrobili pewnego rodzaju federację. Podobnie jest w Polsce. We Wrocławiu zrobiono pierwszy mały krok. Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Przyrodniczy i Ekonomiczny podpisały wstępną umowę tworzenia tego typu federacji. Ja nie widzę na razie żadnej korzyści z tego wynikającej. Robić sztukę dla sztuki, to nie ma sensu. W Krakowie dopóki możemy funkcjonować jako oddzielny, prężny, mały, dobrze kształcący uniwersytet, to trzeba to wykorzystywać. Po co się łączyć? Collegium Medicum, które się połączyło z Uniwersytetem Jagiellońskim – wprawdzie nie całkowicie, ale jako wyodrębniona jednostka – z jednej strony zyskało, zwłaszcza na prestiżu, ale jeżeli chodzi o sprawność zarządzania, zwłaszcza finansami, to ocena jest złożona. Jak na razie nie ma takich tendencji ani na Uniwersytecie Jagiellońskim, ani u nas, żeby przystępować do łączenia. Chociaż nie wiadomo, co przyszłość przyniesie. Czy jako studentowi przemknęła Panu przez głowę myśl, że w przyszłości zostanie rektorem? – Nie, nawet przez moment o tym nie pomyślałem. Musze przyznać, że byłem dobrym studentem, bo ani jednego egzaminu nie oblałem i obroniłem pracę magisterską z wyróżnieniem. Dostałem wtedy niebieski dyplom, który upoważniał mnie do otrzymania w tamtych czasach mieszkania bez kolejki. Wtedy tego nie wykorzystałem, notabene myślałem, że to oni do mnie przyjdą i zaoferują mieszkanie, a więc nie upominałem się o nie. Do pracy przyjmował mnie ówczesny rektor, prof. Wojtaszek – traktował mnie trochę jak syna, ja jego jak ojca. Podziwiałem go, ale nigdy nie myślałem o tym, nawet wówczas, kiedy podejmowałem pracę, że zostanę rektorem. Co prawda czasami się mówi, że każdy żołnierz buławę marszałkowską w plecaku nosi..., ale to chyba samo jakoś tak przyszło. III III
Tr y by U R Dopłaty dla rolników Sejm przyjął znaczną większością głosów uchwałę popierającą stanowisko rządu ws. Wspólnej Polityki Rolnej UE. Jak pisaliśmy w maju, chodzi głównie o zrównanie dopłat bezpośrednich, uproszczenie zasad oraz wsparcie małych gospodarstw. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa do 4 maja 2012 r. wypłaciła ponad 1,3 miliarda zł z tytułu dopłat (ONW) za 2011 r. Pieniądze te trafiły na konta bankowe blisko
używek, zwłaszcza papierosów. W 2011 r. wyeksportowano używki za kwotę ponad 2,34 mld euro, czyli o 16 % więcej niż w 2010 r. Dynamika eksportu była zatem wyższa niż całego eksportu spożywczego, który wzrósł o 11,8%. Analitycy zwracają uwagę, że wywóz używek z Polski (który od momentu akcesji do UE uznawany był za jedno z kół zamachowych handlu) przewyższał eks-
k i n d ę b z e Ni
739 tys. rolników. Do otrzymywania dopłaty (ONW) uprawnieni są rolnicy, którzy prowadzą działalność w niekorzystnych warunkach. Zaliczają się do nich: gospodarujący na glebach słabej jakości, w trudnych warunkach klimatycznych, a także wszyscy, dla których kształtowanie terenu stwarza ograniczenia w prowadzeniu działalności rolniczej (np. na obszarach górskich i podgórskich). W Polsce ponad połowa gruntów użytkowanych rolniczo kwalifikuje się do objęcia takim wsparciem. Ekspansja wieprzowiny do Chin Główny Inspektorat Weterynarii poinformował o zakończeniu procedury dopuszczenia do eksportu do Chin mięsa wieprzowego i drobiowego z kilku polskich zakładów produkcyjnych, które przeszły w ubiegłym roku pozytywną kontrolę władz chińskich. Raport z kontroli został przekazany podczas wizyty Głównego Lekarza Weterynarii wraz z oficjalną delegacją prezydenta RP w Chinach (grudzień 2011 r.). Zatwierdzone do eksportu zostały cztery zakłady: z sektora wieprzowiny, dwa zakłady drobiarskie oraz chłodnie składowe. Eksport używek z Polski Polskie firmy sprzedają za granicę coraz więcej IV
ministra rolnictwa zezwala. Prawna luka umożliwia rytualny ubój zwierząt, który wśród obrońców praw zwierząt wywołuje ogromne oburzenie. Mając ustawę, która zakazuje zabijania zwierząt bez ogłuszania, rzeźnicy stosują się do rozporządzenia ministerstwa rolnic-
a k i n l o R Top
k rczy czma a K nna twa, ki, A c i b z które zezwala r e i sz W na taki ubój ze wzglęToma dów religijnych. Klienci wyport pro- magają, by mięso było czyste, duktów mleczar- bez krwi. Takie zamówienia skich o 42%. Tytoń stanowi realizuje 21 ubojni w Polsce najlepszą pozycję eksportową i eksportuje mięso głównie do w grupie używek. W 2011 r. Izraela i Turcji. Obrońcy zwiewywieziono z Polski wyroby rząt zwracają jednak uwagę, że tytoniowe o wartości prawie zwierzęta zabijane są w sposób 1,3 mld euro. Największym niewłaściwy. odbiorcą papierosów jest Francja. Znacznie większa jest Zmiany podatkowe również sprzedaż kawy, kaw rolnictwie kao, herbaty i przypraw. Ich Izby rolnicze wypowiadają eksport zwiększył się do 563 mln euro. Produkty te sprzeda- się krytycznie co do ewentualnych planów zmian podatwane są głównie do Niemiec. ku rolnego i przekształcenia go na podatek dochodowy. Produkcja żywności Większość naszych rolników W produkcji żywności je- wciąż gospodaruje na małą steśmy najlepszymi specja- skalę w systemie niskotowarolistami w Europie i na świe- wym. Według Powszechnego cie. Polskie produkty cenione Spisu Rolnego z 2010 r. gosą za wysoką jakość, zapach spodarstwa do 5 ha stanowiły i smak. Surowce produkowa- blisko 70% ogółu, a średnia ne są w dużym stopniu meto- wielkość gospodarstwa rolnedami tradycyjnymi o niskim go wynosiła 6,82 ha. W tych współczynniku chemizacji, a te okolicznościach niemal cały przetwarzane są w nowocze- wypracowany zysk jest resnych zakładach przetwór- inwestowany w produkcję. czych. Wdrożone w Polsce Równie krytycznie wygląeuropejskie procedury, a także da stanowisko rolników ws. nowe technologie przetwórcze, zmian emerytalnych oraz plagwarantują bezpieczeństwo nów likwidacji KRUS. oraz najwyższą jakość polskich produktów spożywczych. Dla Rynek alkoholowy przykładu, Polska eksportuje do Komisja Europejska opraKorei głównie mięso wieprzokoncepcję nowej we. Analitycy spodziewają się cowuje wzrostu sprzedaży na tym rynku polityki alkoholowej UE. także produktów mleczarskich: Głównym powodem jest ograserów twardych, twarogowych, niczenie zjawiska alkoholizmu dobrej jakości jogurtów, a także oraz negatywnych skutków owoców i warzyw. Korea jest jego spożycia. Trwają ustalejednym z głównych partnerów nia w sprawie ograniczeń liczby punktów dystrybucji oraz handlowych Polski w Azji. ewentualnego podniesienia podatków. Obecnie w Polsce Zabijanie zwierząt za 100 l czystego alkoholu bez ogłuszania musimy odprowadzić 4960 Ustawa o ochronie zwierząt zł akcyzy, co w przypadku zabrania, a rozporządzenie wódki daje nam około 10 zł za
TRYBY nr 6(15)/2012 Dodatek Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie
butelkę 0,5 l. Podatki te dają roczne przychody do budżetu państwa rzędu 10 mld zł. Wydatki na zwalczanie chorób alkoholowych są trudne do oszacowania.
Jakkolwiek, Polska konsumpcja w przeliczeniu na czysty alkohol jest poniżej średniej UE. Technika rolnicza
Bardzo dobra sprzedaż maszyn i ciągników w ostatnich miesiącach. Sprzedaż ciągników za pierwszy kwartał wyniosła około 5 tysięcy sztuk. Duże znaczenie mają tutaj środki pozyskiwane na modernizacje gospodarstwa z PROW, a na początku tego roku wypłacono właśnie zaległości. Eksperci przewidują jednak rychłe spadki sprzedaży maszyn ze względu na duże straty po przezimowaniu. Ustanowiono rekord wysiewu kukurydzy. W 24 godziny obsiano obszar 448 ha, przy satysfakcjonującej równomierności siewu. Zasiew dotyczy rolnictwa precyzyjnego opartego na zdalnym systemie kontroli wysiewu. Rekord ustanowiono w wielkoobszarowym gospodarstwie w Rosji. Rynek mleka Rynek mleka w dołku. Na międzynarodowej aukcji produktów mlecznych notowania najniższe od 2009 r. Zagrożone mleko w proszku i żółte sery. W Polsce znacznie potaniało masło. Na platformie aukcyjnej GlobalDairyTrade, która zajmuje się międzynarodowym obrotem produktów mleczarskich, przetargi odbywają się dwa razy w miesiącu. Najmocniej spada ser oraz mleko w proszku. Produkty staniały do najniższego poziomu od września 2009, kiedy to globalna gospodarka była w głębokiej recesji. MRiRW, aby ratować sytuację mleczarzy, będzie proponować m.in. wznowienie dopłat do eksportu poza UE.