PRZEGLĄD WSCHODN I TOM XXI-TY TY
Zeszyt 42 (40) (42)
KWARTALNIK WARTALNIK
RADA „PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO”:
REDAKCJA:
Andrzej Ajnenkiel, Warszawa Stanisław Alexandrowicz, Toruń Juliusz Bardach, Warszawa Daniel Beauvois, Paryż Alfredas Bumblauskas, Wilno Andrzej Ciechanowiecki, Londyn Norman Davies, Oksford Roman Dzwonkowski SAC, Lublin Piotr Eberhardt, Warszawa Jarosław Isajewycz, Lwów Mieczysław Jackiewicz, Olsztyn Natalia Jakowenko, Kijów Zbigniew Jasiewicz, Poznań Adolf Juzwenko, Wrocław Algis Kalėda, Wilno Andrzej Kamiński, Waszyngton Jerzy Kłoczowski, Lublin Stefan Kozak, Warszawa Antoni Kuczyński, Wrocław Natalia Lebiediewa, Moskwa Piotr Łossowski, Warszawa Adam Maldzis, Mińsk Stanisław Mossakowski, Warszawa Stanisław Nicieja, Opole Bohdan Osadczuk, Berlin Jan Ostrowski, Kraków Jarosław Pelenski, Filadelfia Wojciech Roszkowski, Warszawa Władysław Serczyk, Rzeszów Elżbieta Smułkowa, Warszawa Bolesław Szostakowicz, Irkuck Roman Szporluk, Cambridge, Mass. Wiktoria Śliwowska, Warszawa Piotr Wandycz, New Haven Henryk Wisner, Warszawa Zbigniew Wójcik, Warszawa
Jan Malicki (redaktor)
TYTUŁOWA Jolanta Sikorska-Kulesza (sekretarz)
42 40
PW 42.indd 1
25-03-2011 11:44:04
PRZEGLĄD WSCHODNI № 40 42 Adiustacja, korekty: Zespół Okładka, opracowanie edytorskie i graficzne: J.M. Tłumaczenia: Turinys (Studium – Ana Romančuk), Зьмест і Содержание (Studium – Aleksandra Zielińska), Зміст (Studium – Khelena Hierowska), Contents (Ilona Duchnowicz) Administracja: Inga Kotańska, abonament i sprzedaż: Joanna Łukaszuk II Zeszytzamknięto zamkniętoxi/2008, i/2009, wydano Zeszyt wydanodrukiem drukiemxii/2009, xii/2008,ISSN ISSN0867-5929 0867-5929 Skład – „Tyrsa” Druk – „Duo-Studio”
42 40
PW 42.indd 2
25-03-2011 11:44:04
SPIS RZECZY Nagroda Przeglądu Wschodniego 2007 (komunikat) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
253
NAGRODY PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO 2007 Nagroda Przeglądu Wschodniego 2007 w kategorii Autorów Krajowych – TOMASZ KEMPA (laudacja: Ewa DUBAS-URWANOWICZ) . . . . . . . . . . . . . . . . Nagroda Przeglądu Wschodniego 2007 w kategorii Autorów Krajowych – WŁODZIMIERZ OSADCZY (laudacja: Roman DZWONKOWSKI) . . . . . . . . . . . . . Nagroda Przeglądu Wschodniego 2007 w kategorii Autorów Krajowych – TOMASZ STRYJEK (laudacja: Jarosław HRYCAK) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nagroda Przeglądu Wschodniego 2007 w kategorii Autorów Krajowych – RAFAŁ WNUK (laudacja: Andrzej Leon SOWA) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nagroda Przeglądu Wschodniego 2007 w kategorii Edycja Zródeł – EDMUNDAS RIMŚA (laudacja: Stefan K. KUCZYŃSKI) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nagroda Specjalna Przeglądu Wschodniego 2007 – ZBIGNIEW WÓJCIK (laudacja: Teresa CHYNCZEWSKA-HENNEL) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nagroda Przeglądu Wschodniego 2007 imienia Aleksandra Gieysztora – STANISŁAW STĘPIEŃ (laudacja: Władysław A. SERCZYK) . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nagroda Przeglądu Wschodniego 2007 imienia Aleksandra Gieysztora – ANATOL HRYCKIEWICZ (laudacja: Elżbieta SMUŁKOWA) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
255 259 263 267 270 272 278 281
ARTYKUŁY Krzysztof KOSSARZECKI – Działania wojsk litewskich nad Dźwiną w pierwszej połowie 1661 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . 287 Anna BARAŃSKA – Czy car Aleksander I przyjął wiarę katolicką? Tajna misja generała Michaud de Beauretour do papieża Leona XII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 319 Maciej GÓRNY – „Wschodnie barbarzyństwo“ i „kultura” w refleksji charakterologicznej okresu I wojny światowej . . . . . . . . . 341 Mikołaj IWANOW – Żydowskie wojsko Bułak-Bałachowicza. . . . . 365 D O K U M E N T Y I M AT E R I A Ł Y Sławomir KARP, Karol Karp ok. 1700 – 19 III 1779 r., kanonik, senior katedralny i oficjał generalny wileński – szkic do portretu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 383 239
PW 42.indd 3
25-03-2011 11:44:05
Piotr MACHLAŃSKI, Życie i działalność lekarsko-antropologiczna Juliana Talko-Hryncewicza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 403 RECENZJE Henryka Ilgiewicz, Wileńskie towarzystwa i instytucje naukowe w XIX wieku, Toruń 2005; Henryka Ilgiewicz, Societates Acade-micae Vilnenses. Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Wilnie (1907-1939) i jego poprzednicy, Warszawa 2008; Mariusz Korzeniowski, Za Złotą Bramą. Działalność społeczno-kulturalna Polaków w Kijowie w latach 1905-1920. Lublin 2009 (Roman JURKOWSKI) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 413 Napoleon Orda 1807-1883. Edycja specjalna materiałów Międzynarodowej konferencji naukowej poświęconej 200. rocznicy urodzin artysty, Brześć-Warszawa 2008 (Dariusz MACIAK) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 419
240
PW 42.indd 4
25-03-2011 11:44:05
TURINYS „Przegląd Wschodni” 2007 metų apdovanojimai (informacija) .............. „PRZEGLĄD WSCHODNI” 2007 METŲ APDOVANOJIMAI. „Przegląd Wschodni” 2007 m. savo šalies autorių apdovanojimų kategorija – TOMASZ KEMPA (giriamoji kalba: Ewa DUBAS-URWANOWICZ) ............................................................................................. „Przegląd Wschodni” 2007 m. savo šalies autorių apdovanojimų kategorija – WŁODZIMIERZ OSADCZY (giriamoji kalba: Roman DZWONKOWSKI) .................................................................................. „Przegląd Wschodni” 2007 m. savo šalies autorių apdovanojimų kategorija – TOMASZ STRYJEK (giriamoji kalba: Jarosław HRYCAK) ....... „Przegląd Wschodni” 2007 m. savo šalies autorių apdovanojimų kategorija – RAFAŁ WNUK (giriamoji kalba: Andrzej Leon SOWA) ............ „Przegląd Wschodni” 2007 m. šaltinių leidybos apdovanojimų kategorija – EDMUNDAS RIMŚA (giriamoji kalba: Stefan K. KUCZYŃSKI).... „Przegląd Wschodni” 2007 m. specialusis apdovanojimas – ZBIGNIEW WÓJCIK (giriamoji kalba: Teresa CHYNCZEWSKA-HENNEL)........ „Przegląd Wschodni” 2007 m. Aleksandro Gieysztoro vardo apdovanojimas – STANISŁAW STĘPIEŃ (giriamoji kalba: Władysław A. SERCZYK) .............................................................................................. „Przegląd Wschodni” 2007 m. Aleksandro Gieysztoro vardo apdovanojimas – ANATOL H RYCKIEWICZ (giriamoji kalba: Elżbieta SMUŁKOWA) ........................................................................
253
255 259 263 267 270 272 278 281
STRAIPSNIAI Krzysztof KOSSARZECKI, Lietuvos kariuomenės veiksmai prie Dauguvos 1661 metų pirmojoje pusėje .................................................... Anna BARAŃSKA, Ar caras Aleksandras I priėmė katalikų tikėjimą? Generolo Michaud de Beauretourc slaptoji misija pas popiežių Leoną XII ................................................................................................. Maciej GÓRNY, „Rytų barbariškumas” ir „kultūra” charakterologinėje I pasaulinio karo laikotarpio refleksijoje ........................................ Mikołaj IWANOW, Bułak-Bałachowicziaus žydų kariuomenė ................
287 319 341 365
D O K U M E N TA I I R M E D Ž I A G A Sławomir KARP, Karol Karp apie 1700–19.03.1779 m., kanauninkas, katedros senjoras ir Vilniaus generalinis oficijolas – eskizas portretui ............................................................................................. Piotr MACHLAŃSKI, Juliano Talko-Hrincewicziaus gyvenimas, gydytojo ir antropologo veikla ..........................................................
383 403
RECENZIJOS 241
PW 42.indd 5
25-03-2011 11:44:05
ЗМЕСТ Узнагароды часопіса «Przegląd Wschodni» 2007 (павeдамленіe) .......
253
УЗНАГАРОДЫ ЧАСОПІСА «PRZEGLĄD WSCHODNI» 2007 Агульнапольская ўзнагарода – ТОМАШ КЭМПА (хвалебнае слова: Эва ДУБАС-УРВАНОВІЧ) ..................................................................... Агульнапольская ўзнагарода – УЛАДЗІМЕЖ АСАДЧЫ (хвалебнае слова: Роман ДЗВАНКОЎСКІ) ................................................................... Агульнапольская ўзнагарода – ТОМАШ СТРЫЕК (хвалебнае слова: Ярослаў ХРЫЦАК) .......................................................................... Агульнапольская ўзнагарода – РАФАЛ УНУК (хвалебнае слова: Анджэй Леон СОВА) ............................................................................ Узнагарода ў катэгорыі выданне крыніц – ЭДМУНДАС РЫМША (хвалебнае слова: Стэфан К. КУЧЫНЬСКІ) .............................................. Спецыяльная ўзнагарода – ЗБІГНЕЎ ВУЙЦІК (хвалебнае слова: Тэрэса ХЫНЧЭЎСКА-ХЭННЭЛЬ) .............................................................. Узнагарода імя Аляксандра Гейштара – СТАНІСЛАЎ СТЭМПЕНЬ (хвалебнае слова: Уладыслаў A. СЭРЧЫК) ......................................... Узнагарода імя Аляксандра Гейштара – АНАТОЛЬ ХРЫЦКЕВІЧ (урачыстая прамова: Эльжбета СМУЛКОВА) .........................................
255 259 263 267 270 272 278 281
А Р Т Ы К УЛ Ы Кшыштоф КАССАЖЭЦКІ, Дзеянні літоўская арміі на Дзвіне ў першай палове 1661 года ....................................................................... Анна БАРАНЬСКА, Ці цар Аляксандр I прыняў каталіцкую веру? Тайная місія генерала Мішо дэ Борэтур да Папы Рымскага Льва XII .............................................................................................. Мацей ГУРНЫ, „Усходняе варварства” i „культура” у характаралагічнай рэфлексіі перыяду І сусветнай вайны ............................. Мікалай ІВАНОЎ, Яўрэйская армія Булак-Балаховіча ......................
287 319 341 365
Д А К У М Е Н Т Ы І М АТ Э Р Ы Я Л Ы Славомір КАРП, Кароль Карп каля 1700 – 19.03.1779 г., канонік, сеньор кафедральнага сабора і генеральны віленскі афіцыял – эскіз да партрэта ...................................................................................... Пётр МАХЛАНЬСКІ, ..............................................................
383 403
РЭЦЭНЗІІ
242
PW 42.indd 6
25-03-2011 11:44:05
ЗМIСТ Нагороди Східного Огляду 2007 (комюнікe) .......................................
253
НАГОРОДИ СХІДНОГО ОГЛЯДУ 2007 Спеціальна нагорода Східного Огляду 2007 в категорії Вітчизняних Авторів – ТОМАШ КЕМПА (похвальне слово: Ева ДУБАСУРВАНОВИЧ) ................................................................................. Нагорода Східного Огляду 2007 в категорії Вітчизняних Авторів – В ОЛОДИМИР О САДЧИЙ (похвальне слово: Роман ДЗВОНКОВСЬКИ) ................................................................................ Нагорода Східного Огляду 2007 в категорії Вітчизняних Авторів – ТОМАШ СТРИЄК (похвальне слово: Ярослав ГРИЦАК) .................. Нагорода Східного Огляду 2007 в категорії Вітчизняних Авторів – РАФАЛ ВНУК (похвальне слово: Анджей СОВА) ............................ Нагорода Східного Огляду 2007 в категорії Публікації Джерел – ЕДМУНДАС РІМСА (похвальне слово: Стефан К. КУЧИНСЬКИ) ......... Спеціальна нагорода Східного Огляду 2007 – ЗБІГНЕВ ВУЙЧІК (похвальне слово: Тереса ХИНЧЕВСЬКА-ГЕННЕЛЬ) ......................... Нагорода Східного Огляду 2007 імені Александра Ґєйштора – СТАНІСЛАВ СТЕНРЄНЬ (похвальне слово: Владислав А. СЕРЧИК) .. Нагорода Східного Огляду 2007 імені Александра Ґєйштора – АНАТОЛІЙ ГРИЦКЄВІЧ (похвальне слово: Ельжбєта СМУЛКОВА) ...
255 259 263 267 270 272 278 281
С Т АТ Т І Кшиштоф КОССАЖЕЦЬКИ, Дії литовських військ над Двиною в першій половині 1661 року ............................................................... Анна БАРАНСЬКА, Чи цар Олександр І прийняв католицьке віросповідання? Таємна місія генерала Мішо де Боретур до папи римського Леона ХІІ ......................................................................... Мацей ГУРНИ, «Східне варварство» і «культура» в характерологічній рефлексії періоду І Світової війни .................................... Миколай ІВАНОВ, Жидівське військо Булак-Балаховича ..................
287 319 341 365
Д О К У М Е Н Т И І М АТ Е Р І А Л И Славомир КАРП, Кароль Карп ок. 1700-19.03.1779 р., канонік, сеньор кафедерального собору та генеральний віленський офіціал – нарис портрету ............................................................................. Пьотр МАХЛАНСЬКІ, Життя та медико-антропологічна діяльність Юліана Талько-Гринцевича ...........................................
383 403
РЕЦЕНЗІЇ 243
PW 42.indd 7
25-03-2011 11:44:05
С ОД Е РЖ А Н И Е Награды журнала „Przegląd Wschodni” 2007 (cooбщeниe) .................
253
НАГРАДЫ ЖУРНАЛА „PRZEGLĄD WSCHODNI” 2007 Общепольская награда – ТОМАШ КЭМПА (похвальная речь: Эва ДУБАС-УРВАНОВИЧ) .................................................................... Общепольская награда – ВЛАДИМИР ОСАДЧИЙ (похвальная речь: Роман ДЗВОНКОВСКИ) ...................................................................... Общепольская награда – ТОМАШ СТРЫЕК (похвальная речь: Ярослав ХРЫЦАК) ......................................................................................... Общепольская награда – РАФАЛ ВНУК (похвальная речь: Анджей Леон СОВА) ...................................................................................... Награда в категории публикации источников – ЭДМУНДАС РИМША (похвальная речь: Стэфан K. KУЧЫНЬСКИ) ............................... Специальная награда – ЗБИГНЕВ ВУЙТИК (похвальная речь: Тэрэса ХЫНЧЭВСКА-ХЭННЕЛЬ) .............................................................. Награда имени Александра Гейштора – СТАНИСЛАВ СТЭМПЕНЬ (похвальная речь: Владыслав A. СЭРЧЫК) ........................................ Награда имени Александра Гейштора – АНАТОЛЬ ГРЫЦКЕВИЧ (похвальная речь: Эльжбета СМУЛКОВА) ........................................
255 259 263 267 270 272 278 281
С Т АТ Ь И Кшиштоф КОССАЖЕЦКИ, Действия литовских армий на Двине в первой половине 1661 года .............................................................. Анна БАРАНЬСКА, Принял ли католическое вероисповедание царь Александр I? Тайная миссия генерала Мишо де Боретур к Папе Римскому Льву XII ........................................................................... Матей ГУРНЫ, „Восточное варварство” и „культура” в характерологических размышлениях периода I мировой войны ............... Николай ИВАНОВ, Еврейская армия Булак-Балаховича ..................
287 319 341 365
Д О К У М Е Н Т Ы И М АТ Е Р И А Л Ы Славомир КАРП, Карл Карп ок. 1700–19.03.1779 г., каноник, сеньор кафедрального собора и генеральный виленский официал – набросок к портрету ........................................................................ Пётр МАХЛАНЬСКИ, Жизнь и врачебно-антропологическая деятельность Юлиана Талько-Гринцевича ........................................
383 403
РЕЦЕНЗИИ
244
PW 42.indd 8
25-03-2011 11:44:05
CONTENS Krzysztof Kossarzecki, Operations of Lithuanian troops near the Daugava river in the first half of 1661 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 287 This article is devoted to the operations of Lithuanian troops on the Daugava in the first half of 1661. It sheds light on a little known episode of the war between Russia and the Polish – Lithuanian Commonwealth, between 1654 – 1667. Polish and Lithuanian troops were very successful in the offensive undertaken in 1660, as a result of which the Russians hand to retreat behind the Dnieper in the east and behind the Daugava in the north. A continuation of serious military actions became impossible due to fatigue and increasing dissatisfaction among the soldiers. However, in March 1661, the Lithuanians managed to break the front on the Daugava and launch an offensive against the tsar’s army on its northern bank. This was possible owing to the energy of Colonel Mikołaj Władysław Judycki, who led the Lithuanian troops stationed by the Daugava in its middle section. This task was not so difficult because the Russian troops were in a very poor condition: demoralised by the defeats sustained in the previous year and additionally dissatisfied due to the lack of pay and food. Their situation was also deteriorating due to the increasing opposition to the tsar’s rule among the local population, who had been subdued in 1654. Judycki’s first attempt to cross the Daugava ended in a great success. Although he did not succeed in capturing the Russian commander Ivan Khovansky during his flight from Polotsk, the Lithuanian troops managed to reach as far as the pre-war Muscovite borders pillage a significant part of the lands near Pskov. A major effect of this success was the winning back the town of Dzisna by the Daugava, whose residents voluntarily accepted Judycki’s authority on 29 March. A month later, the Lithuanians regained in a similar way Sebezh, a town located close to the Russian border, in a similar manner. Sebezh, a stronghold for raids on Russian territories. The Lithuanian raids there were specially intensive between April and June. Judycki additionally managed to engaged local peasants in these actions, who inflicted serious damage on the surroundings of Pskov and Veliky Novgorod. These actions were aimed at disorganising those territories as much as possible because they provided resources to the tsar’s army which was being rebuilt by Khovansky. Additionally, the loot gained were indented to calm down the restless Lithuanian soldiers. Judycki’s troops became significantly less active in the early summer of 1661. This was due to increasing dissatisfaction among Lithuanian soldiers, who were ready to mutiny (military confederation), and also because of the growing pressure from Khovansky’s army and the onset of its march headed at the Daugava, which forced the Lithuanians to withdraw to its eastern bank. Raids reaching deep into the tsar’s lands restarted on a large scale when Khovansky’s troops were forced off by the Daugava in autumn 1661. 245
PW 42.indd 9
25-03-2011 11:44:05
CONTENS Anna Barańska, Did Tsar Alexander I convert into Catholicism? General Michaud de Beauretour’s secret mission to Pope Leo XII . . . . . . . 319 Reports on conversion of Tsar Alexander I to Catholicism have kindled the interest of many historians and publicists since the 1860s. These reports were compiled and published in the early twentieth century by Paweł Pierling SJ (1901, second extended edition in 1913). The discussion focused on the issue of a secret mission Alexander I entrusted to his Aide-De-Camp General Alexander Michaud de Beauretour. His task was to convey an important message from the tsar to Pope Leo XII. According to published reports, Alexander I was considering conversion from Orthodoxy and a union between Russia and the Roman Catholic Church. More evidence was found in the following years which shed light on various details of the mission. The most important piece of the evidence was a draft version of a letter from General Michaud to Nicholas I written in 1825 and was published in 1932 in Les Annales du Comté de Nice. Most historians have been sceptical about the hypothesis regarding the conversion of Alexander I into Catholicism. Some of them have treated it as a legend invented by Jesuits. Others only called into question the interpretation proposed by Pierling, arguing that Michaud’s mission was of political and not religious nature. Among those few researchers who are inclined to admit that Pierling was right are Eduard Winter, a German historian and expert in history of the Papacy and the Polish specialist in history of ideas, Andrzej Walicki. In the opinion, of the author of this article, the secret mission was aimed at establishing a union between the Russian Orthodox Church and the Roman Catholic Church, while the thesis that the tsar himself converted into Catholicism was a wrong conclusion developed by General Michaud’s contemporaries and reiterated by historians. The oldest sources clearly state that a union project existed. Many factors indicate that Alexander was considering this project from 1821. The author found in the Vatican Archives theological and political surveys presenting differences between the Catholic and the Orthodox Churches, which were developed in 1822 upon an urgent order from the Secretary of State Cardinal, who was preparing for talks with ‘you know who’. It was believed in Rome that the dogmatic differences between the two religions could be overcome. Orthodox theologians, who were strongly opposed to Catholicism, were of the same opinion at the time. Indirect references to the union project can also be found in other sources. However, undoubtedly, Alexander I saw the church union in a different light than did the Pope or the Roman Curia. Mysticism (and not dogmas or institutions) was the tsar valued most in religion. He was drawn closer to the Catholic 246
PW 42.indd 10
25-03-2011 11:44:05
CONTENS Church for political reasons: the idea of defending the moral and political order in Europe with the support from the two reunited Christian communities to him. However, the union project would not have been possible, even if it had not been prevented by the sudden death of Alexander I.
Maciej Górny, Eastern barbarianism’ and ‘Culture’ in a characterological reflection of World War I . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 341 The topic of this article is a European characterological reflection on the First World War. It analyses publications in the fields of history, philosophy, literary studies, theology, ethnology, anthropology, psychology, biology and medicine. Representatives of these areas of research played a special part in the creation of mutual images of the antagonised communities, mainly through a reflection on the collective psychology and national character of their own nation and of their enemies. The author concentrates on the category of barbarianism as a feature allegedly inherent in a given nation or race. University professors suddenly became very strongly engaged in politics in the period which preceded immediately the outbreak of World War I. The competition between Germany and Great Britain for international position accelerated this process. Scholars, including philosophers, linguists, anthropologists, psychologists, historians, sociologists, ethnographers, physicians and art historians in their deliberations regarding war not infrequently attempted to show the ‘essence’ of the enemy and to draw a picture of their own nation’s character. A description of situations related to the war provided a starting point for the war-time reflection on barbarianism. The behaviour of Russian soldiers in the occupied East Prussia gave rise to the tendency to form generalising and stereotypical views among Germans. Meanwhile, representatives of the other party to the conflict drew copiously on both real and made up acts of violence committed by Germans and Austrians in Serbia, Belgium, France, Poland and Ukraine. Such descriptions were predominantly propaganda materials. However, some war-time publications are of different nature since they were part of the academic discourse. Those characterological deliberations addressed the issue of barbarianism as an inherent feature of Russians, Germans, Japanese, Finns and the coloured soldiers in the French army. Individual examples of uncivilised behaviour led to generalisations which drew upon the achievements of various sciences and ideologies, among which a special role was attributed to national psychology (Völkerpsychologie), social Darwinism and racism. The barbarianism category as a rule was an effective tool used in the symbolic exclusion of certain nations or races from the group of civilised peoples. 247
PW 42.indd 11
25-03-2011 11:44:05
CONTENS Mikołaj Iwanow, The Jewish troops of Bułak-Bałachowicz . . . . . 365 The political activity and the combat trail of Stanisław Bułak-Bałachowicz, one of the best-known leaders of the anti-Bolshevik movement during the Russian civil war (1918 – 1921) raise many doubts and controversies even at present. Many of his actions are still evaluated by historians in various ways. He never stated precisely who he was: a Pole, a Russian or a Belarusian? During World War I he struggled for Russian imperial interests. At the beginning the Russian Civil War he fought for the global proletarian revolution, then later for the restoration of monarchy and finaly for independent Belarus and Poland. In the end, he fought for a democratic Russian federation. His attitude to the Jewish question is equally unclear. He wanted to protect Jews from pogroms, while at the same time he used anti-Semitism as an effective weapon in his struggle against Bolshevism. A special Jewish unit (regiment), led by Lieutenant Cejtlin, was established in his army, in autumn 1920. The main task of this unit was to protect Jewish populations from pogroms committed by other units of his army. When Bałachowicz’s insurgent troops were defeated in late November 1920, Cejtlin made attempts to reach an agreement with Bolsheviks. While withdrawing to territories of the Second Polish Republic, Bałachowicz nominated Cejtlin commander of the town of Turov in order to prevent his withdrawing troops from committing more massacres. In fact, Cejtlin and his Jewish soldiers did not allow any pogrom. Cejtlin also calculated that his ‘merits’ related to protecting local Jews from pogroms would be appreciated by Bolsheviks and treated as a mitigating circumstance. He miscalculated, though. He was arrested and sentenced to execution by the court-martial. However, he was soon pardoned. It is unknown what happened to him next. He probably crossed the border, which was not far away, and went into hiding in Poland. There are clues that he was killed upon Boris Savinkov’s order as a Bolshevik spy.
Sławomir Karp - Karol Karp (ca. 1700 – 1779), canon, senior of cathedral chapter and Wilno official general – a portrait sketch . . . . 383 Karol Karp was a nobleman bearing his own coat of arms. He was born circa in 1700 to Jakub Karol, cup-bearer from Upita (presently in Lithuania) and Katarzyna Elżbieta nee Pok, daughter of Jan Andrzej. His father died on March 30 1708. From 1709, he was raised by his mother and stepfather Krzysztof Fityngoff, counsellor to the Duke of Courland. He and his family were forced to leave their estate Poniemuń Wielki in Upita Powiat, on March 16, 1713. Before 248
PW 42.indd 12
25-03-2011 11:44:05
CONTENS May 29, 1714, he settled in Wornie, where he received his first education. According to his parents’ will, he was raised in the Evangelical tradition. He converted into Catholicism in 1726 under the influence of the Jesuits. He himself became a Jesuit and started to teach at Jesuit schools. On December 10, 1726, he graduated from a course in natural sciences and mathematics taught by Jesuit Professor Michał Nahzer at Vilnius University. He was nominated Canon of Wilno as early as May 2, 1736. Then, on September 8, 1739, he completed his degree and made a Doctor of both, Canon and Civil law. He participated in the diocesan synod chaired by Bishop Michał Zienkowicz on February 10, 1744. Canon Karol Karp was deputy to the Lithuanian Tribunal three times: in 1746, 1752 and 1761. He was olso in charge of building a church in Przydrujsk in Dryssa powiat (presently in Latvia) in 1759 – 1774. He spent the fortune he had amassed throught his long and very active buisness life to that very purpose. Canon Karp was also engaged in politics. He participated in the convention of estates of the Grand Duchy of Lithuania held on April 16, 1764 in Wilno. Together with other participants of the confederation he protested against lawlessness and anarchy spreading across the Polish – Lithuanian Commonwealth. He was entrusted with administering Episcopal estate after the death of Michał Zienkowicz, bishop of Wilno, under the chapter’s decision as of January 25, 1762. Karp was nominated official general on July 27, 1767. He also acted as a censor of publications regarding Catholic faith within Wilno diocese. Canon Karol Karp died on March 19, 1779. He was buried in a vault of the Vilnius Cathedral.
Piotr Machlański, Julian Talko-Hryncewicz - his life, medical and anthropological activities . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 403 Julian Talko-Hryncewicz was one of the greatest Polish scientists at the turn of the twentieth century. Throughout his life he followed two passions: medicine and anthropology. He was born in 1850 to a Polish medical family in Rukszany, a small town located in central Lithuania. He graduated from Kiev University and was conferred with a diploma in medicine in 1876. Next, he worked as a physician in Zwinogródka in Ukraine for nearly 14 years. In parallel to his medical practice, he developed his anthropological studies. He discovered the tomb of a Scythian Princess in Ryżanówka, in 1884. This was one of the biggest archaeological discoveries in Europe at the time. However, his life was also devoted to medicine. In 1891 Talko-Hryncewicz, accompanied by his wife, left for Troitskosovsk-Kiakhta in Siberia where he worked as a physician. He was very interested in the history, religion and customs of the area. He established a local 249
PW 42.indd 13
25-03-2011 11:44:05
CONTENS society called Otdel Imperatoskogo Russkogo Geograficheskogo Obshchestwa, a library and a museum. In 1908 he returned to Poland to run the Department of Anthropology at Jagiellonian University. In 1915 Talko-Hryncewicz, a professor by that time, organized a field hospital for Buryats in St. Petersburg. After World War I, he returned to Poland to Cracow’s University. He also created the Institute of Anthropology at the King’s Stefan Batory University in Vilnius. This famous scientist published close to 250 anthropological and medical works. He died in Cracow in 1936, at the age of 86. He was buried in Rakowicki Cemetery in Cracow.
250
PW 42.indd 14
25-03-2011 11:44:05
PRZEGLÄ„D WSCHODNI 42
PW 42.indd 15
25-03-2011 11:44:05
PW 42.indd 16
25-03-2011 11:44:05
Komunikat
PW 42.indd 17
25-03-2011 11:44:05
PW 42.indd 18
25-03-2011 11:44:06
Laudacja prof. TOMASZA KEMPY Laureata NAGRODY PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO 2007 w kategorii: Autorów Krajowych
Od lat z zainteresowaniem obserwuję rozwój działalności naukowej profesora Tomasza Kempy. Wyraża się ona aktywnym udziałem w licznych naukowych konferencjach w kraju i za granicą, licznymi artykułami umieszczanymi w czołowych czasopismach historycznych. Drogę naukową młodego profesora znaczą także kolejne książki, wskazujące na rozszerzanie się Jego zainteresowań badawczych. Pierwsza z nich to biografia znaczącej dla dziejów Rzeczypospolitej, a przede wszystkim Wielkiego Księstwa Litewskiego i prawosławia, postaci Konstantego Wasyla Ostrogskiego, wydana w 1997 r. W związku z tym, iż możno-
255 1
PW 42.indd 19
25-03-2011 11:44:06
władca ten był w swoim czasie bardzo blisko koncepcji unii Kościołów wschodniego z zachodnim – by w końcu stać się opoką dla prawosławia w Rzeczypospolitej – Kempa po raz pierwszy zetknął się poprzez osobę księcia Ostrogskiego z bogatą i pełną dynamiki problematyką stosunków katolików z prawosławnymi w końcu XVI i na początku XVII w. W trzy lata później Kempa opublikował gruntowną biografię Mikołaja Krzysztofa Radziwiłla „Sierotki”, syna Mikołaja Radziwiłła „Czarnego”. Poprzez postać Mikołaja Radziwiłła „Sierotki”, możnowładcy litewskiego urodzonego w rodzinie protestanckiej przechodzącego w 1567 r. na katolicyzm Kempa wszedł w trudne meandry rekatolicyzacji, zjawiska obserwowanego od lat sześćdziesiątych na terenach całej Rzeczypospolitej, obejmującego zarówno protestantów, jak i wyznawców Kościoła wschodniego. Gruntowna znajomość źródeł pozwoliła także Autorowi na stworzenie intinerarium tego litewskiego magnata, co samo w sobie może stać się obiektem obserwacji sposobu spędzania młodości i wieku dojrzałego przez przedstawiciela ówczesnych elit. Kolejna książka ukazała się w 2002 r. Są to Dzieje rodu Ostrogskich zakreślone chronologicznie od XIV wieku do śmierci ostatniego z potomków tego znaczącego w historii rodu, Janusza w 1619 r. Publikacja ta wydaje się być wynikiem wcześniejszych zainteresowań Tomasza Kempy Konstantym Wasylem Ostrogskim. Nagrodzona więc przez szacowne jury książka Tomasza Kempy: Wobec kontrreformacji. Protestanci i prawosławni w obronie swobód wyznaniowych w Rzeczypospolitej w końcu XVI i w pierwszej połowie XVII wieku, poprzedzona była szczegółowymi badaniami dotyczącymi zarówno środowiska możnowładców prawosławnych, protestantów, jak i tych, którzy rodząc się w rodzinach wyznawców Kościoła wschodniego czy reformowanego zmieniają swoje wyznanie, wchodząc w krąg katolicyzmu. Autor poprzez badania szczegółowe przygotował się do obserwacji ważkich, z punktu widzenia dziejów Rzeczypospolitej, procesów dotyczących zmian w relacjach między grupami reprezentującymi trzy odłamy chrześcijaństwa: katolików, prawosławnych i protestantów. Wspomniana książka wypełnia lukę w historiografii polskiej wyjaśniając mechanizmy obronne wyznań chrześcijańskich nie uznających zwierzchnictwa Rzymu, ich wzajemne relacje, dyskusje, poczynania na drodze do obrony dotychczasowych swobód religijnych. Autor zauważa, słusznie moim zdaniem, wieloznaczność terminu „kontrreformacja”, wskazując iż pod nazwą tą kryje się zarówno konsolidacja Kościoła katolickiego w państwie polsko-litewskim po synodzie z 1577 roku w działaniu na rzecz pozyskania protestantów i prawosławnych, 256 2
PW 42.indd 20
25-03-2011 11:44:06
jak i poczynania zmierzające do reformy zarówno w sferze administracyjnej Kościoła i w pełnieniu przez niego misji edukacyjnej i teologicznej. Pokazuje jak w miarę upływu lat następuje ewolucja poczynań Kościoła katolickiego: od reformy – do „kontrreformacji”; od przemian w samym Kościele – do walki o pozyskiwanie, przy zastosowaniu różnych metod – katolików w kręgach pozostałych wyznań chrześcijańskich współistniejących w Rzeczypospolitej. Tomasz Kempa szczegółowo analizuje meandry polityczne, wynikające ze skomplikowanej sytuacji monarchów polsko-litewskich wskazując z jednej strony na fakt ich osobistego stosunku do problemu współistnienia różnych wyznań w jednym państwie, z koniecznością realizacji zaprzysiężonych zarówno przez Stefana Batorego jak i Zygmunta III Wazę punktów konfederacji generalnej warszawskiej, gwarantujących wolność wyznania. Wskazuje jak owo „teoretyczne” zobowiązanie realizowane było w praktyce, zwłaszcza, iż jak pamiętamy zapewnienie o wolności wyznaniowej zawarte w punktach konfederacji generalnej warszawskiej, każdorazowo włączane do przysięgi królów-elektów podczas koronacji, nie uzyskało przepisów wykonawczych, mimo długotrwałej walki wyznań niekatolickich o tzw. „obwarowanie” konfederacji warszawskiej. Autor śledzi wzajemne relacjach między prawosławnymi i protestantami a katolikami na przestrzeni od lat osiemdziesiątych XVI w., aż po lata 40. XVII w., pokazując dużą dynamikę zmian w sferze form i metod stosowanych przez stronę katolicką jak i pozostających w miarę upływu lat na coraz bardziej na straconej pozycji prawosławnych i protestantów. Zauważa dużą rolę patronów w obronie pozycji wyznań niekatolickich. Ważnym wątkiem w pracy jest obserwacja badanego problemu na forum sejmu i sejmików. Wnioski z niej wypływające wykraczają poza problemy wyznaniowe, wchodząc w skomplikowane kwestie politycznoustrojowe epoki. Tomasz Kempa wskazuje na przyczyny słabości prób konsolidacji prawosławnych z protestantami, wyjaśniając, iż leżały one zarówno w sferze dogmatycznej, społecznej, ale także braku trwałej solidarności obu wyznań we wspólnych działaniach na rzecz praktycznej realizacji pokoju religijnego w Rzeczypospolitej. Przyczyny tego stanu rzeczy znajduje także w procesie zmniejszania się grupy elit pozostających w Kościołach wschodnim i protestanckich. Ogromnym walorem książki są wykorzystane przez Tomasza Kempę archiwalia, źródła drukowane i literatura przedmiotu. Po tak wysoko podniesionej przez Autora poprzeczce w tej mierze, trudno będzie sobie wyobrazić 257 3
PW 42.indd 21
25-03-2011 11:44:06
wydawanie książek z epoki wczesnonowożytnej bez penetracji archiwów wschodnich: St. Petersburga, Moskwy, Kijowa, Lwowa, Wilna. Zachęca do czytania wartki, poprawny język i sposób narracji. Cytaty ze źródeł przybliżające problemy są integralną częścią tekstu, urozmaicając i ubarwiając prezentowany obraz. Ewa Dubas-Urwanowicz (Białystok)
258 4
PW 42.indd 22
25-03-2011 11:44:06
Laudacja WŁODZIMIERZA OSADCZEGO Laureata NAGRODY PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO 2007 w kategorii: Autorów Krajowych
W rozwijających się od kilkunastu lat, z dużym powodzeniem, badaniach problematyki ziem wschodnich dawnej Rzeczypospolitej, ważne miejsce zajmują sprawy religijno-wyznaniowe. Kościół katolicki dwóch obrządków i Cerkiew prawosławna, stanowiły bowiem na nich i stanowią nadal, istotne czynniki kulturowe i narodowe. Toteż interesowały one zawsze uczonych z różnych dziedzin, w tym szczególnie historyków. Do tych ostatnich należy p. Włodzimierz Osadczy. Do zadań badawczych na wspomnianym obszarze był szczególnie dysponowany. Urodził się bowiem we Lwowie i tam na Uniwersytecie im. Iwana Franki ukończył
259 1
PW 42.indd 23
25-03-2011 11:44:06
studia historyczne. Miejsce urodzenia i zamieszkania, rodzina i studia, zapewniły mu tak charakterystyczne dla mieszkańców dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, jednoczesne poznanie trzech języków, obok polskiego także, w tym wypadku, ukraińskiego i rosyjskiego, nieodzownych we wspomnianych badaniach. Późniejsze studia i prace badawcze, już w Polsce, gdzie uzyskał doktorat, pozwoliły mu na dalsze, pogłębione poznanie złożonych, barwnych i dramatycznych dziejów południowowschodnich ziem dawnej Rzeczypospolitej. Były one takimi ze względu na istniejącą na nich od stuleci mozaikę narodowościową, wyznaniową i religijną oraz ze względu na toczącą się na nich walkę różnych państw o wpływy kulturowe i polityczne i o samookreślanie się narodowe ich mieszkańców. Wyróżnianą dziś nagrodą „Przeglądu Wschodniego”, rozprawa p. Włodzimierza Osadczego – Święta Ruś. Rozwój i oddziaływanie idei prawosławia w Galicji (Lublin 2007), poprzedziły inne jego prace o tematyce wschodniej, takie jak: Kościół i Cerkiew na wspólnej drodze. Concordia 1863. Z dziejów porozumienia miedzy obrządkiem greckokatolickim a łacińskim w Galicji Wschodniej (Lublin 1999); Katolicka Cerkwa w Ukraini. Istoryczny narys (Łuck–Lublin 2001). Nagradzana bardzo obszerna, bo liczącą 790 stron praca, świadczy nie tylko o zainteresowaniach intelektualnych autora, lecz także o jego pasji badawczej. Ta widoczna jest w dokumentacji. Składają się na nią wyniki kwerendy prowadzonej w archiwach na Ukrainie, w Rosji, w Polsce i w Rzymie, tu głównie w różnych działach Tajnego Archiwum Watykańskiego i gdzie indziej. Jej dowodem jest imponująca lista konsultowanych w pracy źródeł drukowanych: ukraińskich, rosyjskich, polskich i innych, lista pamiętników i tytułów prasowych – polskich, ruskich, ukraińskich i rosyjskich z okresu 1861–1937. Uznanie budzi także bibliografia rozprawy. Jest ona dowodem pracowitością, erudycji i rzetelności badawczej Autora. Liczy bowiem ponad 400 różnojęzycznych pozycji, z przewagą, naturalnie, publikacji rusińskich, ukraińskich, rosyjskich i polskich, wydanych okresie 1842–2006. Celem, jaki sobie Autor postawił, była analiza sytuacji religijnej Kościoła unickiego na Rusi Galicyjskiej w zaborze austriackim, poczynając od lat 30. XIX w., do okresu I wojny światowej włącznie oraz orientacji wyznaniowej i narodowej jego wiernych. Poznajemy z niej źródła fascynacji Rosją i prawosławiem w intelektualnych, rusińskich środowiskach Galicji, spowodowanej mitem „Świętej Rusi” i „białego cara”, mitem niezwykle atrakcyjnym dla najwybitniejszych duchownych wspomnianego Kościoła, będących jednocześnie eminentnymi działaczami narodowymi. 260 2
PW 42.indd 24
25-03-2011 11:44:07
Praca Włodzimierza Osadczego wychodzi poza dotychczasowe schematy interpretacji tego zagadnienia i przedstawia udokumentowane, wewnętrzne i zewnętrzne inspiracje silnego nurtu prawosławnego w Galicji. Po raz pierwszy problem zasygnalizowany w podtytule jego pracy: Rozwój i oddziaływanie prawosławia w Galicji został potraktowany jako osobny przedmiot tak gruntownych badań. Z tego względu stanowi ona w historiografii polskiej bardzo interesujące i cenne novum. Zagadnienie podjęte przez Autora, „rozwój i oddziaływania prawosławia w Galicji”, we wspomnianym okresie, jest niezwykle złożone. Łączy bowiem w sobie przenikające się i najściślej powiązane ze sobą kwestie religijne, narodowe, ideologiczne i polityczne. Są one analizowane z budzącą podziw erudycją na szerokim i barwnie ujętym tle historycznym Ukazanie oddziaływania idei prawosławia w Galicji w wieku XIX i na początku XX, kiedy to osiągnęło ono, jak dowodzi Autor, swoje apogeum, wymagało przedstawienia toczącej się z różnym natężeniem walki dwóch głównych sił politycznych zainteresowanych Galicją – Austrii i Rosji. Dla tej ostatniej była to realizacja jej imperialnej silnie ja motywującej idei „zbierania ziem ruskich”. Zasadniczą problematykę pracy stanowią zagadnienia wyznaniowe i narodowe. Gdy chodzi o pierwsze, to ich głównym wątkiem jest rozpatrywanie relacji: Cerkiew prawosławna – Cerkiew greckokatolicka. Ukazuje ono pełny napięć charakter tych relacji, wynikający z zaangażowania w nie władz duchownych, unickich i prawosławnych oraz państwowych, rosyjskich i austriackich. W działaniach tych ostatnich jest oczywiście także i czynnik polski. Na tym tle możemy śledzić dramatycznie przebiegający proces poszukiwania ukraińskiej tożsamości narodowej i wyznaniowej. W każdym wypadku po raz pierwszy rozważania na ten temat przeprowadzone zostały w oparciu o bardzo bogate źródła i równie bogatą literaturę przedmiotu, ukazującą wydarzenia i poglądy na poruszane problemy w różnych okresach historycznych. Uwagę zwracają bardzo charakterystyczne, po raz pierwszy tak gruntownie analizowane konwersje narodowe i wyznaniowe, zasłużonych „budzicieli Rusi Halickiej”. Początkowo patrioci polscy, później gorliwi kapłani Kościoła unickiego, a w końcu żarliwi wyznawcy prawosławia, całą duszą oddani carowi, niekiedy nawet, dla utożsamienia się z Rosją, rezygnujący ze stanu duchownego. Metamorfozy te miały swe źródło w ich uczuciach narodowo-patriotycznych, ściśle powiązanych z moskalofilską i panrusską orientacją religijno-polityczną. Jej przeciwwagą była w Galicji orientacja „mazepińska” innej grupy przywódczej duchownych unickich. To nega261 3
PW 42.indd 25
25-03-2011 11:44:07
tywne dla strony rosyjskiej określenie, nawiązywało do hetmana Mazepy, dążącego w XVIII w. do stworzenia Ukrainy niezależnej od Rosji. Historia stanowi jeden z najważniejszych czynników samookreślania się ludzi w wymiarze jednostkowym i społecznym, a teraźniejszość ma swoje głębokie korzenie w przeszłości. Rozprawa p. Włodzimierza Osadczego dotyczy dążeń religijnych i ideowych, panujących na stosunkowo niewielkim obszarze obecnej Ukrainy przed stu pięćdziesięciu i stu laty. Lecz ówczesne, nurtujące ten obszar, przeciwstawne sobie orientacje wyznaniowe, narodowe i polityczne, mają swoją charakterystyczną kontynuację w chwili obecnej, widoczną w postawach i wyborach w tym względzie dzisiejszych mieszkańców Ukrainy. Prezentowana rozprawa pozwala je lepiej zrozumieć i nieodparcie skłania do refleksji nad nimi. Dla wszystkich, którzy po nią sięgną, zwłaszcza dla zainteresowanych dziedzictwem kulturowym i religijnym dawnych Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej, istniejącymi na nich Kościołami różnych wyznań i obrządków i najnowszymi dziejami tych ziem, będzie lekturą niezwykle zajmującą. W odniesieniu do tych ostatnich znajdą w niej zaskakującą dokumentację. Jest nią np. list metropolity lwowskiego, Andrzeja Szeptyckiego do cara Mikołaja II, wyrażający radość z zajęcia Lwowa przez wojska rosyjskie, podyktowany żywioną zawsze przez tego hierarchę wizją katolickiej jedności wyznaniowej z Rosją we wschodnim obrządku, czy też opinie dziewiętnastowiecznych autorów rosyjskich o rzekomych, historycznych krzywdach wyrządzonych Rosji i Cerkwi prawosławnej przez Polaków i łaciński Kościół katolicki, których to opinii echa rozbrzmiewają do dziś w Rosji. Wszystkim lekturę bardzo ułatwi obrazowy i barwny język rozprawy. Życzę Panu, Panie Włodzimierzu, dalszych, równie interesujących i ważnych dzieł o tematyce wschodniej. Do ich napisania jest Pan doskonale przygotowany. Ks. Roman Dzwonkowski SAC (Lublin)
262 4
PW 42.indd 26
25-03-2011 11:44:07
Laudacja TOMASZA STRYJKA Laureata NAGRODY PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO 2007 w kategorii: Autorów Krajowych
W ciągu wielu lat moich podróży po różnych krajach, przebywania w różnych uniwersytetach, i, co za tym idzie, pracy w miejscowych bibliotekach, wyrobiłem sobie wyobrażenie o tym, czym jest „dobra książka historyczna”. A więc, moim zdaniem dobra książka powinna spełniać dwa kryteria: po pierwsze, powinna się w niej znajdować choć jedna wzmianka o Ukrainie; po drugie, jeśli jest w niej wzmianka o Ukrainie, autor powinien powoływać się choć na jedną moją pracę. Opierając się na tych dwóch kryteriach, od razu mogę powiedzieć, że książka Tomasza Stryjka jest nie po prostu dobrą, lecz bardzo dobrą książką. Po pierwsze, w pełni
263 1
PW 42.indd 27
25-03-2011 11:44:07
poświęcona jest Ukrainie; po drugie, Stryjek powołuje się na mnie i moje prace nie mniej niż kilkadziesiąt razy. W zupełności więc zgadzam się z opinią „Przeglądu Wschodniego”, iż praca Tomasza Stryjka jest publikacją bardzo dobrą i wartą wysokiej nagrody. Coś podobnego mówiłem kilka lat temu we Lwowie, podczas prezentacji innej książki, która zdobyła nagrodę Przeglądu Wschodniego – mam na myśli książkę Oli Hnatiuk Pożegnanie z imperium, poświęconą dyskusjom wokół współczesnej tożsamości ukraińskiej. I rzeczywiście, książka Tomasza Stryjka pod pewnymi względami podobna jest do książki Oli Hnatiuk. Łączy te książki temat – najnowsze ukraińskie dyskusje. Obydwie są czymś, co nazywa się „standardową książką” – czyli pracami, które charakteryzują się kompleksowym podejściem do tematu. Dlatego już teraz łatwo przewidzieć, że książka Tomasza Stryjka znajdzie się w każdej większej bibliotece uniwersyteckiej Europy i Ameryki. I każdy, kogo będzie w przyszłości interesowało, nad czym dyskutują współcześni Ukraińcy, obowiązkowo sięgnie po nią na półkę i ją przeczyta. Książka Tomasza Stryjka nie jest standardowa w innym znaczeniu: wybija się na tle poprzednich prac swoją świetną metodologią i wychodzi poza granice ukrainoznawstwa czy studiów wschodnioeuropejskich. Dlatego będą ją czytali nie tylko ci, którzy interesują się Ukrainą, ale i ci, którzy interesują się historią w ogóle. Książka Tomasza Stryjka jest bardzo wartościowym wkładem w studia nad tożsamościami historycznymi i kształtowaniem pamięci historycznej – tematami, które w ostatnich latach wychodzą na pierwszy plan we współczesnych badaniach historycznych. Jestem pewien, że książka sama stanie się przedmiotem dyskusji, przede wszystkim na Ukrainie. Ukraińcy mogą zgadzać się co do wielu rzeczy. Ale gdy już się ze sobą nie zgadzają, różnice są ogromne, zaś gdy chodzi o ukraińską przeszłość, gotowi są rzucić się jeden drugiemu do gardła. Jak już nie raz i nie dwa razy mówiłem, ukraińska specyfika polega na umiejętności zawierania kompromisu w czasach wielkich kryzysów. Tak było w 1991 roku, gdy rozpadał się ZSRR. Tak było podczas drugich ukraińskich wyborów prezydenckich w 1994 r., gdy wielu ekspertów prognozowało rozpad Ukrainy i jej zniknięcie z mapy politycznej. W takich warunkach uchwalana była konstytucja ukraińska z 1996 r. I ostatecznie, kompromisem zakończyła się Pomarańczowa Rewolucja – inaczej nie byłoby nowej tury wyborów, a Juszczenko nie zostałby prezydentem. Wszystkie te kompromisy są kompromisami taktycznymi. To, czego brakuje Ukrainie, to wielki strategiczny kompromis, który dotyczyłby nie tylko języka czy wejścia do NATO, lecz także ukraińskiej historii. Jest to 264 2
PW 42.indd 28
25-03-2011 11:44:07
sprawa nie tylko ukraińska. To sprawa wagi europejskiej. Jako historyk posłużę się tu następującą analogią historyczną. Dla powojennej Europy pierwszorzędną sprawą było pojednanie niemiecko-francuskie – trudno byłoby sobie bez niego wyobrazić dzisiejszą Unię Europejską. Uważam, że tym, czym na Zachodzie było pojednanie niemiecko-francuskie, na Wschodzie Europy stało się pojednanie polsko-ukraińskie. Nie było ono łatwe z uwagi na naszą trudną wspólną historię – ale tym ważniejszy jest jego efekt. Wielu z obecnych w tej sali przyczyniło się do tego pojednania i sądzę, że zgodzą się oni ze mną co do jednego. Granice przyszłej Europy wyznaczane będą przez to, co stanie się z Ukrainą. Dlatego sprawą rzeczywiście strategicznej wagi jest pojednanie ukraińsko-ukraińskie, umownie mówiąc, pojednanie między dwoma Ukrainami, między ukraińskim Zachodem i Wschodem. pojednanie niemożliwe jest bez dyskusji nad nasza historią. Zastanawiam się, czy – jak podczas Pomarańczowej Rewolucji – nie obejdzie się bez udziału Polski w tym ukraińsko-ukraińskim pojednaniu. Dlatego tak ważna jest dla mnie książka Tomasza Stryjka. Analizuje on ukraińską historię, a także sposoby pisania ukraińskiej historiografii. Robi to przy tym w bardzo inteligentny i fachowy sposób, a to wywołuje u czytelnika szczególne zaufanie. Tomasz Stryjek ma wiele talentów. Wydaje mi się, że największym z nich jest umiejętność przysłuchiwania się różnym głosom. Stryjek potrafi szukać racjonalnych elementów w argumentach wszystkich stron, nawet u tych historyków, którzy nie do końca przestrzegają zasad fachowości lub nie są politycznie poprawni. Stryjek przekształca nasze monologi w dialogi, a monotonną w wielu przypadkach historiografię – w wielogłosowość. A właśnie takie podejście jest punktem wyjścia dla poszukiwań strategicznego kompromisu. Dlatego książka Tomasza Stryjka jest według mnie nie tylko bardzo dobrą książką – jest też bardzo potrzebną książką. Wiem, że w zeszłym tygodniu Tomasz miał prezentację swojej pracy w Kijowie, i że po prezentacji, jak pisał mój młodszy kijowski kolega, jego książki zostały wykupione co do jednej. Jeszcze jeden empiryczny dowód jego sukcesu: mój własny egzemplarz tej książki zniknął z biurka w moim pokoju na uniwersytecie we Lwowie, i póki co żaden z moich kolegów nie przyznał się, że wziął ją do czytania. Chciałbym podziękować „Przeglądowi Wschodniemu” za to, że przyznał swoją nagrodę Tomaszowi Stryjkowi. Prócz innych przyjemności i korzyści, związanych z tą nagrodą, jest to jeszcze jeden sposób, by zwrócić uwagę czytelnika na tę bardzo dobrą i potrzebną książkę. Chciałbym pogratulować szanownemu autorowi i jego rodzinie. Wiem, jak długo 265 3
PW 42.indd 29
25-03-2011 11:44:07
i w jakich trudach pisana byłą ta praca. To zresztą cena, którą płaci się za każdą dobrą książkę. Na koniec chciałbym pogratulować nam wszystkim tej książki. Żyjemy w ciekawych czasach, gdzie nie tylko przyszłość, ale i przeszłość jest nieprzewidywalna. Książka Tomasza Stryjka jeszcze raz nam o tym przypomina. I dlatego chciałbym nam wszystkim życzyć jak najwięcej takich książek. Jarosław Hrycak (Lwów)
266 4
PW 42.indd 30
25-03-2011 11:44:07
Laudacja RAFAŁA WNUKA Laureata NAGRODY PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO 2007 w kategorii: Autorów Krajowych
Mam przyjemność i zaszczyt zaprezentować pracę Rafała Wnuka, „Za pierwszego Sowieta”. Polska konspiracja na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej (wrzesień 1939 – czerwiec 1941), Warszawa 2007. Rafał Wnuk jest uczniem Profesora Tomasza Strzembosza, jednego z najwybitniejszych znawców historii Polskiego Państwa Podziemnego (1939–1945). Jak wielokrotnie Autor podkreślał w swoich tekstach, Profesorowi Strzemboszowi zawdzięcza nie tylko umiejętności warsztatowe, ale także ukierunkowanie zainteresowań badawczych. Dotychczasowy dorobek naukowy Rafała Wnuka jest bardzo dobrze znany historykom, specjalistom
267 1
PW 42.indd 31
25-03-2011 11:44:07
z zakresu najnowszych dziejów Polski. Twórczość naukowa Rafała Wnuka jest niebanalna. Wszystkie jego prace – przynajmniej te wydane w formie książkowej – spotkały się z żywym zainteresowaniem historyków. Duży rezonans – także w środowiskach kresowych – wywołała napisana wspólnie z Grzegorzem Motyką książka „Pany i rezuny”. Współpraca AK-WiN i UPA 1945–1947 (Warszawa 1997), poruszająca bardzo złożony problem stosunków pomiędzy podziemiem poakowskim a nacjonalistyczną partyzantką ukraińską na terenach obecnego państwa polskiego. Zaletą wydanej w 2000 r. dysertacji doktorskiej Rafała Wnuka prezentującej dzieje konspiracji akowskiej i poakowskiej na Lubelszczyźnie (Lubelski Okręg AK DSZ i WiN 1944–1947) są nie tylko nowe ustalenia faktograficzne wprowadzone do obiegu naukowego, ale także nowatorska konstrukcja tej monografii. Dużą wartość poznawczą ma również obszerny tekst Rafała Wnuka, opublikowany w zbiorowej pracy Polsko-brytyjska współpraca wywiadowcza podczas II wojny światowej (Warszawa 2004), przygotowany w oparciu o wyniki rozległej kwerendy przeprowadzonej m.in. w archiwach na terenie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Monumentalnym dokonaniem dużego zespołu historyków, którym Rafał Wnuk kierował, jest wydany drukiem w ubiegłym roku Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944–1956. Wszystkie zalety warsztatu badawczego i pisarstwa Rafała Wnuka są widoczne także w nagrodzonej przez „Przegląd Wschodni” jego najnowszej pracy o polskiej konspiracji działającej na Kresach Wschodnich II RP, okupowanych w latach 1939–1941 przez ZSRR. Pojęcie „Kresów Wschodnich II RP” dla niespecjalisty może być mylące, gdyż w rzeczywistości odnosi się ono do obszaru stanowiącego ponad połowę przedwojennego terytorium państwa polskiego. Tak więc praca Rafała Wnuka nie dotyczy jakiegoś marginalnego, przyczynkarskiego zagadnienia, ale wypełnia olbrzymią lukę istniejącą dotąd w polskiej historiografii. Konstrukcja książki jest prosta i logiczna. Po rozdziale wstępnym omawiającym przemiany społeczne, polityczne i ekonomiczne na terenach państwa polskiego okupowanych przez Związek Sowiecki, Autor w ośmiu kolejnych rozdziałach przedstawił dzieje polskiej konspiracji na obszarach poszczególnych województw II RP (lub ich części) wcielonych do ZSRR. Konstrukcja ta uwzględnia też podział terenu wprowadzony przez najważniejszą organizację polską działającą pod okupacją sowiecką czyli Związek Walki Zbrojnej, którego okręgi – w zasadzie – pokrywały się z przedwojennymi województwami. Układ województw też nie został przyjęty przypadkowo. W pierwszej kolejności scharakteryzowano konspirację w województwach: lwowskim, stanisławowskim, tarnopolskim i wołyńskim tworzących lwowski obszar ZWZ, następnie w województwach: białostockim, poleskim i nowogródzkim, funkcjonujących w ramach białostockiego obszaru ZWZ, na końcu omówiono wojewódz268 2
PW 42.indd 32
25-03-2011 11:44:08
two wileńskie, tworzące samodzielny okręg ZWZ. Nie znaczy to, że Autor ograniczył się do przedstawienia tylko struktur Związku Walki Zbrojnej. Jego narracja uwzględnia także wszystkie inne, nawet najdrobniejsze, organizacje podziemne. Prezentowana praca jest pierwszym w literaturze naukowej całościowym ujęciem historii polskiej konspiracji pod okupacją sowiecką. W tym sensie ma ona walor syntetyzujący, gdyż podsumowuje wcale nie mały dorobek polskiej historiografii z lat wcześniejszych, dotyczący dziejów polskiego podziemia na poszczególnych obszarach, szczególnie obfity w wypadku konspiracji na terenie miasta Lwowa i województwa lwowskiego, ale także uwzględniający polski antysowiecki opór organizowany w innych miejscach Kresów Wschodnich. Równocześnie ważny a dotąd niewykorzystywany materiał źródłowy pozyskany przez Rafała Wnuka w trakcie kwerend zagranicznych, m.in. w Rosji, na Ukrainie i Białorusi oraz w Londynie, a także w archiwach krajowych, pozwolił mu na wprowadzenie wielu nowych ustaleń oraz skorygowanie różnych informacji znanych poprzednio z literatury szczegółowej. Szczególnie istotne okazały się materiały sowieckich służb specjalnych, potraktowane jednak przez Autora z należytym krytycyzmem, świadczącym o profesjonalizmie jego warsztatu naukowego. W ten sposób otrzymaliśmy drobiazgowy i niezwykle ciekawy – taki jaki był możliwy do uzyskania obecnie – obraz polskiej konspiracji pod sowiecką okupacją, jak się okazuje niezwykle złożonej w swoich strukturach i formach działania. Polskie podziemie prowadziło tam nie tylko szeroką działalność organizacyjną, koncepcyjną i propagandową oraz zajmowało się zbieraniem informacji wywiadowczych, ale także znacznie szerzej niż miało to miejsce w analogicznym okresie pod okupacją niemiecką rozwinęło różne formy walki czynnej, poczynając od indywidualnego terroru wobec przedstawicieli aparatu okupacyjnego, a kończąc na funkcjonowaniu stosunkowo silnych oddziałów partyzanckich (m.in. w rejonie Jedwabnego, Czerwonego Boru czy Puszczy Nalibockiej). Młodzieżowa konspiracja dokonała nawet próby zbrojnego opanowania Czortkowa, miasteczka powiatowego na historycznym Podolu. Praca jest także ciekawym studium działań podjętych przez sowieckie służby specjalne w walce z polskim podziemiem niepodległościowym. Szczególnie interesujący jest opisany przez Rafała Wnuka przypadek uwikłania polskiej lokalnej organizacji konspiracyjnej na Suwalszczyźnie w gry operacyjne wywiadu niemieckiego i sowieckiego. Reasumując, uważam dzieło Rafała Wnuka za bardzo istotne osiągnięcie w badaniach nad historią okupacji sowieckiej na Kresach Wschodnich II RP i składam Autorowi gratulacje z okazji uhonorowania jego pracy Nagrodą „Przeglądu Wschodniego”. Andrzej Leon Sowa (Kraków) 269 3
PW 42.indd 33
25-03-2011 11:44:08
Laudacja prof. EDMUNDASA RIMŚY Laureata NAGRODY PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO 2007 w kategorii: Edycja Zródeł
Szanowny i Drogi Laureacie, Panie i Panowie, Przypadł mi zaszczyt wygłoszenia laudacji Profesora Edmundasa Rimśy w związku z przyznaniem mu nagrody „Przeglądu Wschodniego” w kategorii: Edycja Źródeł za pracę pt. Pieczęcie miast Wielkiego Księstwa Litewskiego, Vilnius 1999 (przekład polski, Warszawa 2007). Wygłaszam tę laudację z wielką satysfakcją, gdyż dotyczy ona wybitnego badacza nauk historycznych, zarazem bliskiego nam kolegi i przyjaciela, dobrze znanego w środowisku historyków polskich.
270 1
PW 42.indd 34
25-03-2011 11:44:08
Edmundas Rimśa jest profesorem Instytutu Historii na Uniwersytecie w Wilnie, wykładowcą Akademii Nauk Litwy, ekspertem projektów monet Litewskiego Banku Narodowego, członkiem sekcji numizmatycznej Litewskiego Muzeum Narodowego, Prezesem Litewskiego Towarzystwa Heraldycznego oraz Przewodniczącym Komisji Heraldycznej działającej przy kancelarii Prezydenta Republiki Litewskiej. Wszystkie wymienione tu funkcje Profesor Rimśa zespala w jedno. Są bowiem dwie dyscypliny naukowe, które stały się jego pasją badawczą – to sfragistyka i heraldyka Wielkiego Księstwa Litewskiego. W tym zakresie jest on uznanym autorytetem, autorem licznych prac analitycznych i syntetycznych. Dla prowadzonych na tym polu badań zebrał imponująco bogaty materiał faktyczny i ilustracyjny z wielu archiwów, bibliotek i muzeów litewskich i polskich, które znakomicie wykorzystał w swych publikacjach. Były to dwa tomy poświęcone współczesnej heraldyce samorządowej i miejskiej Litwy, zarys ogólny heraldyki litewskiej oraz wiele innych prac i artykułów. Dziełem koronnym Profesora Rimśy jest nagradzana dzisiaj praca. Jest to dzieło imponujące nie tylko rozmiarami i objętością (1260 stron druku), ale też bogactwem materiału oraz wnikliwością jego opracowania (468 pieczęci 123 miast). Autor objął badaniami obszar całego Wielkiego Księstwa Litewskiego w granicach sprzed i po Unii Lubelskiej, a więc uwzględnił też niektóre miasta, pieczęcie i herby dawnej i współczesnej Rzeczypospolitej. Sprawia to, że omawiane dzieło jest ważne zarówno dla sfragistyki i heraldyki litewskiej, jak i polskiej. Zatem ze wszech miar celowe było przetłumaczenie go na język polski oraz wydanie przez Wydawnictwo DiG. Powiedzmy więcej: Monumentalne dzieło Edmundasa Rimśy bez kwestii zalicza się do najlepszych w skali europejskiej opracowań sfragistycznych oraz z zakresu Nauk Pomocniczych Historii. Toteż autor tego Opus Magnum zasłużenie otrzymuje dzisiaj prestiżową nagrodę „Przeglądu Wschodniego”. Dodać należy, że nie jest to pierwsze wyróżnienie jakie Profesor Rimśa otrzymuje w Polsce. W 2004 r. Polskie Towarzystwo Heraldyczne przyznało mu Nagrodę imienia Adama Heymowskiego za całokształt badań nad heraldyką i sfragistyką Wielkiego Księstwa Litewskiego. Otrzymał też medal Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk za nawiązanie owocnych kontaktów z nauką polską. Nagrody i medale są wyrazem uznania i podzięki za trud badawczy Edmundasa Rimśy. Ale w jego osobie oddajemy też należne uznanie dla żywo rozwijającej się współczesnej historiografii Republiki Litewskiej. Stefan K. Kuczyński (Warszawa) 271 2
PW 42.indd 35
25-03-2011 11:44:08
Laudacja p. prof. ZBIGNIEWA WÓJCIKA Laureata NAGRODY PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO 2007 w kategorii: Nagroda Specjalna
Nie będzie słów przesady, gdy wypowie się stwierdzenie, iż nie ma tak w Polsce, jak i poza jej granicami historyka, który nie znałby i zarazem nie podziwiał bezcennego wkładu twórczości Profesora Wójcika – do historiografii powszechnej – polskiej i ukraińskiej1. Badania tego wybitnego uczonego skupiły się nad historią stosunków obu naszych narodów w jakże
1
Laudacja jest nieco skróconą i poprawioną formą artykułu poświęconego Prof. Zbigniewowi Wójcikowi: T. C hy n cz e w s k a - He n n el, Polska–Ukraina w twórczości Profesora Zbigniewa Wójcika, „Warszawskie Zeszyty Ukrainoznawcze” nr 21–22, Studia Ucrainica, Spotkania polsko-ukraińskie, pod red. S. Kozaka, W. Sobol, B. Nazaruka, Warszawa 2006, s. 67–71. 272 1
PW 42.indd 36
25-03-2011 11:44:08
ważkim momencie w dziejach XVII w., kiedy to Rzeczypospolita traciła bezpowrotnie swe znaczenie na arenie międzynarodowej, by ponad sto lat po podziale Ukrainy i przejściu jej wschodniej części do Rosji, samej stracić niepodległość. Wypadnie również podkreślić, iż badania historyczne profesor Wójcik prowadził w czasach, najdelikatniej ujmując, niesprzyjających dla podnoszenia tematyki polsko-ukraińskiej. Zbigniew Wójcik urodził się w Warszawie 29 października 1922 r.2 Tu ukończył szkołę powszechną oraz Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego. Wychowywany był w rodzinie o tradycjach patriotycznych, ojcem profesora był chorąży Walenty Wójcik odpowiedzialny za bezpośrednie bezpieczeństwo Józefa Piłsudskiego. Dzieciństwo spędzał Zbigniew Wójcik bawiąc się wspólnie z córkami marszałka w ogrodach Belwederu. Wspominała później te wspólne zabawy z przyszłym profesorem, jedna z córek Józefa Piłsudskiego, pani Wanda Piłsudska3. Profesor Wójcik przez całe życie wspominać będzie marszałka zawsze z ogromną czcią, należną wielkim bohaterom narodowym. Obok Józefa Piłsudskiego, drugą „ukochaną” postacią historyczną jest niewątpliwie król Jan III Sobieski., któremu poświęcił wspaniałą książkę w serii „Biografie Sławnych Ludzi” Wydawnictwa PIW4. W czasie okupacji w ramach tajnego nauczania otrzymał Profesor Wójcik świadectwo maturalne i rozpoczął studia historyczne na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Należał do AK – Zgrupowanie „Lombard”. W latach 1944–1947 studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i Uniwersytecie Warszawskim. Uczęszczał na seminaria historii Ukrainy i historii Polski prowadzone przez znakomitych profesorów Władysława Tomkiewicza i Janusza Wolińskiego. Magisterium otrzymał na podstawie pracy Polityka Rudolfa II wobec Kozaczyzny 1594–1595 napisanej pod kierunkiem prof. W. Tomkiewicza. W roku 1950 uzyskał stopień doktora na podstawie dysertacji Ukraina w latach 1660–1663. Promotorem był także i tu prof. Tomkiewicz. W latach 1947–1948 pracował profesor Wójcik w Muzeum Narodowym w Nieborowie, gdzie uporządkował i skatalogował tamtejszą bibliotekę. W latach 1948–1961 pracował w Archiwum Głównym Akt Dawnych, potem w Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. W 1959 r. opublikował 2
Między Wschodem a Zachodem. Rzeczpospolita XVI–XVIII w. Studia ofiarowane Zbigniewowi Wójcikowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, pod red. Teresy Chynczewskiej-Hennel et al., Wydawnictwo Fundacji „Historia pro Futuro”, Warszawa 1993, s. nienumerowana. 3 Ibidem, s. nienumerowana, po Tabula Gratulatoria. 4 Z. Wójc i k, Jan III Sobieski 1629–1696, PIW, Warszawa 1984 (Wydanie II). 273 2
PW 42.indd 37
25-03-2011 11:44:08
książkę Traktat andruszowski 1667 roku i jego geneza, na podstawie której habilitował się na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1959 r. do połowy lat dziewięćdziesiątych Profesor Zbigniew Wójcik pracował w Instytucie Historii PAN. W początkach lat osiemdziesiątych w ówczesnych warunkach politycznych odmówił przyjęcia nagrody państwowej, za co był represjonowany. Nie pozwolono na wyjazd do Wiednia na międzynarodową konferencję w związku z obchodami trzechsetlecia odsieczy wiedeńskiej. Za książkę Jan Sobieski 1629–1696 (Warszawa 1983, drugie wyd. 1994) został nagrodzony przez Fundację Alfreda Jurzykowskiego. Jest członkiem Ukrainian Academy of Arts and Sciences (USA) i Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Polonia Restituta (1991) oraz Londyńskim Krzyżem AK. Badania naukowe Profesora koncentrują się na historii powszechnej XVI–XVIII w., a przede wszystkim na historii stosunków międzynarodowych w Europie Środkowowschodniej, stosunków polsko-ukraińskich, polsko-rosyjskich i polsko-tatarskich. Bogaty dorobek naukowy Profesora dokumentują dwie poświęcone mu Księgi Jubileuszowe Między Wschodem a Zachodem. Rzeczpospolita XVI–XVIII w. oraz specjalny numer „Kwartalnika Historycznego” z 2002 r. (nr 3)5. Jak już wspomniałam, od samego początku drogi naukowej Profesora Wójcika widoczne były jego zainteresowania kwestiami polsko-ukraińskimi. Słynna książka Dzikie Pola w ogniu. O Kozaczyźnie w dawnej Rzeczypospolitej pióra Prof. Zbigniewa Wójcika wywołała ogromną dyskusję w Polsce. Pierwsze jej wydanie miało miejsce w 1960 r., a więc świeże jeszcze były w pamięci tragiczne i bolesne wydarzenia okrutnych zbrodni popełnionych na Wołyniu na ludności polskiej a także tzw. „akcja Wisła”. Profesor opowiadał mi o telefonach z pogróżkami pod jego adresem od osób, które nie chciały znać prawdy historycznej w stosunkach polsko-ukraińskich sprzed – bagatela – trzech wieków. Profesor Wójcik, był pierwszym po wojnie historykiem polskim, który w swej książce poświęconej dziejom Kozaczyzny, ukazał (nota bene na tzw. „fali odwilży”) na szerokim tle genezę i rolę Kozaczyzny w dziejach Polski i Ukrainy. Książka ta wznawiana później kilkakrotnie, burzyła jeden z mitów o wyłącznie pozytywnej roli Polski na Ukrainie w okresie potęgi Rzeczypospolitej. Przeciwstawiała się także innemu mitowi traktującemu o tym, 5
Bibliografia prac Zbigniewa Wójcika, zestawili M. Kulecki, M. P. Makowski, [w:] Między Wschodem a Zachodem, op. cit. (przyp. 1), s. 1–12; Bibliografia prac Zbigniewa Wójcika od 1993 roku, zestawiła T. Chynczewska-Hennel, „Kwartalnik Historyczny”, CIX, 2002, 3, s. 9–12. 274 3
PW 42.indd 38
25-03-2011 11:44:08
że za złe stosunki polsko-ukraińskie w najnowszych i starszych czasach odpowiadała jedynie strona ukraińska. Wśród siedemnastu rozdziałów, z których każdy zasługiwać by mógł tu na omówienie, zwrócić może wypadnie uwagę na ostatni fragment książki dotykający Trylogii Sienkiewicza i jego wizji artystycznej, dzięki której niektórzy badacze przyjmowali fikcję literacką za rzeczywistość historyczną. Profesor Wójcik napisał, iż nie chce wcale podważać uroku książek Sienkiewicza, które powstawały w okresie niewoli by pokrzepiać serce Polaków. Postawił jednak zarazem pytanie następujące: czy przedstawiając walkę Polaków o istnienie państwa, obronę przed obcymi najazdami w połowie XVII wieku, szczęśliwie dobrał wielki pisarz tło owych wydarzeń. Potop – walka całego narodu z najazdem szwedzki, tak! Ale Ogniem i mieczem? Wprawdzie powstanie ukraińskie wstrząsnęło posadami Rzeczypospolitej i w sojuszu z obcymi potęgami zagrażało całości i istnieniu państwa polskiego, ale czy jest ono wdzięcznym tłem powieści chwalącej bohaterstwo i heroiczne zmagania Polaków w obronie swej ojczyzny? Czyż piękna karta dziejów żołnierza polskiego, jaką niewątpliwie była obrona Zbaraża, może zmienić w czymkolwiek fakt, że to nie my, ale chłopi ukraińscy i Kozacy walczyli od roku 1648 o wolność ... przeciwko nam?6
Zbigniew Wójcik podkreślał wielokrotnie, iż Sienkiewicz nie dostrzegł w powstaniu Chmielnickiego nic więcej aniżeli „zdradziecki bunt marnotrawnych synów przeciw matce – Rzeczypospolitej, często złej, ale zawsze przecież matce”7. Trudno nie zgodzić się z wywodami tegoż uczonego, że obraz Sienkiewicza odpowiada widzeniu powstania Chmielnickiego oczyma ówczesnej szlachty. Z każdej strony Trylogii, z wypowiedzi jej bohaterów a szczególnie Zagłoby odbijają się siedemnastowieczne przekazy źródłowe, z których korzystał pisarz. Stąd na przykład widać dosłownie gloryfikację Jeremiego Wiśniowieckiego a pomniejszenie tak wybitnych polityków, mężów stanu jak Jerzy Ossoliński czy Adam Kisiel, którym Sienkiewicz, idąc za głosem XVII – wiecznej szlachty – nie szczędził słów krytyki. Choć z drugiej strony, jak podkreśla historyk, widać i tony inne u Sienkiewicza, choćby w tym fragmencie Ogniem i mieczem, w którym dochodzi na początku powieści do fikcyjnej rozmowy między Chmielnickim i Skrzetuskim na Siczy u początku powstania.
6
Z. Wójc i k, Dzikie Pola w ogniu. O Kozaczyźnie w dawnej Rzeczypospolitej, wydanie III, przejrzane i uzupełnione, Warszawa 1968, s. 233. 7 Ibidem, s. 235. 275 4
PW 42.indd 39
25-03-2011 11:44:09
Opisując Wojny kozackie w dawnej Polsce w popularyzującym historię cyklu „Dzieje narodu i państwa polskiego” pokazał Profesor znakomicie skutki fatalnej polityki polskiej wobec Kozaczyzny i Ukrainy przez cały wiek XVII, co w rezultacie zakończyło się katastrofalnie tak dla Ukrainy, jak i w stulecie później dla Rzeczypospolitej. Wydaje się, iż na gruncie polskiej historiografii nikt dotąd nie pokazał tak wyraziście zmian w przebudowie układu sił w Europie Środkowowschodniej końca XVII w. Autor jednego z najbardziej pasjonujących podręczników z historii powszechnej wieku XVI–XVII, ukazał na szerokim tle polityki europejskiej przetasowanie owych sił w połowie XVII w., w wyniku czego na pierwszy plan wysunęły się takie nowe potęgi jak Rosja, obok niej Brandenburgia – Prusy oraz w nieco mniejszym wówczas natężeniu – Austria. Te trzy mocarstwa budowały swe potęgi w wieku późniejszym, proces jednak zapoczątkował XVII w. W tymże stuleciu bezpowrotnie straciły na znaczeniu na arenie międzynarodowej wraz z Rzeczypospolitą także Szwecja, Turcja i wraz z tym ostatnim też Krym8. Powstanie Chmielnickiego i Perejasław miały w tym procesie zmiany układu sił w Europie Środkowowschodniej niewątpliwe znaczenie pierwszoplanowe. Był akt w historii obu narodów, niewątpliwie najmądrzejszy pod względem politycznym wobec innych posunięć we wzajemnych stosunkach – akt unii hadziackiej, który Profesor Wójcik zawsze w swych pracach bardzo uwypuklał. Wskazywał przy tym, że gdyby wszedł on w życie uchroniłby Rzeczpospolitą przed tragedią utracenia na długo swej niepodległości. Niestety, „wspaniała myśl hadziacka nie została nigdy zrealizowana”9. Profesorowi Wójcikowi zawdzięczamy również piękną książkę, w polskiej wersji językowej, Eryka Lassoty i Wilhelma Beauplana opisy Ukrainy, która ukazała się drukiem w 1972 r. w tłumaczeniu Z. Stasiewskiej i S. Mellera z komentarzami i obszernym wstępem Profesora Wójcika. Profesor prowadził badania w wielu bibliotekach i archiwach europejskich, między innymi dzięki kwerendzie w Biblioteque Nationale w Paryżu rozwiązał problem nurtujący wielu historyków, przede wszystkim ukraińskich a mianowicie domniemanego udziału Kozaków Zaporoskich na służbie Mazarina. Szczegółowe badania pokazały, iż Kozacy nie byli zatrudnieni przez Mazarina10. 8
Z. Wójc i k, Historia Powszechna. Wiek XVI–XVII, Warszawa 2001 (wydanie dziewiąte), s. 491. 9 Z. Wójc i k, Wojny kozackie w dawnej Polsce, Dzieje narodu i państwa polskiego, Kraków 1989, s. 79. 10 Z. Wójc i k, Czy Kozacy Zaporoscy byli na służbie Mazarina?, „Przegląd Historyczny”, t. 64. 1973, s. 575–585. 276 5
PW 42.indd 40
25-03-2011 11:44:09
Profesor Zbigniew Wójcik w miarę możliwości prezentował na łamach czasopism historycznych ciekawe książki, dzięki czemu udawało mu się jakże często „przechytrzyć” cenzurą. Tak było z interesującą pozycją Petro Isajiva, Pryczyny upadku ukrainśkoji derżavy w knajżi i kozaćki czasy (Roma 1975), w której to książce jej autor wyeksponował, obecnie szczerzej już dyskutowany tzw. problem przesunięć, czyli kwestię, najogólniej rzecz ujmując zbierania ziem ruskich przez Moskwę a potem Rosję w XVI i XVII w.11 Nota bene właściwy historyk zaraz po ukazaniu się pozytywnej recenzji Prof. Wójcika, opublikował zdecydowanie negatywną odsądzając Isajiva od przysłowiowej „czci i wiary”. Nie do pomyślenia było wówczas, w początkach lat osiemdziesiątych ośmielić się podważyć moskiewski, rosyjski czy sowiecki imperializm! Nie ma jednak dla Profesora rzeczy niemożliwych. Jego dewizą jest następujące stwierdzenie: „Nade wszystko niezależność”, „Nikt nas nie zmusza do pisania nieprawdy” – tak brzmiały tytuły wywiadów z Profesorem Zbigniewem Wójcikiem przeprowadzane z nim na łamach „Tygodnika Powszechnego” czy „Przeglądu Katolickiego”12. Odwaga, umiłowanie prawdy, rzetelność naukowa i ta zdawałoby się cecha najprostsza – ludzka, nie często dziś spotykana – uczciwość i siła charakteru a do tego niezwykłe ukochanie historii a także dar zapalenia swych podopiecznych – oto najważniejsze rysy charakteru Pana Profesora. Swą fascynację Kozaczyzną, Rzeczypospolitą XVII w. w ogólności zaraził swych uczniów, a także już wnuków naukowych, którzy próbują pójść jego niedościgłym śladem. Książka dr. Mariusza Drozdowskiego poświęcona religii i Kozaczyźnie w pierwszej połowie XVII w. właśnie się ukazała. W związku z nieobecnością w dzisiejszych uroczystościach Dostojnego Laureata, pragnę przekazać Rodzinie Pana Profesora najserdeczniejsze życzenia zdrowia, pomyślności oraz w przyszłości prawnuka naukowego! Teresa Chynczewska-Hennel (Warszawa)
11
Rec. pióra Z. Wójc i k a, „Przegląd Historyczny”, t. 72, 1981, s. 537–539. Rozmowa z M. Bajer, „Tygodnik Powszechny”, R. 37, 1983, nr 38; „Przegląd Katolicki”, 1984, nr 19. 12
277 6
PW 42.indd 41
25-03-2011 11:44:09
Laudacja STANISŁAWA STĘPNIA Laureata NAGRODY PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO 2007 imienia Aleksandra Gieysztora
Pod koniec XIX w. młodzi Ukraińcy pragnący studiować medycynę, prawo lub któryś z kierunków nauk humanistycznych, chętniej przyjeżdżali do Krakowa, by zapisać się na Uniwersytet Jagielloński niż wędrowali do znacznie dla nich bliższego Lwowa. Chodziło o możliwość ujawnienia swej narodowości bez budzenia „antyruskich” nastrojów. „Rusini” czuli się w Krakowie pewniej i nie odczuwali żadnych szykan z racji swego pochodzenia. Co prawda, gdy zakładali w Krakowie swoją „Akademiczną Hromadę”, wyznaczony przez Senat UJ na kuratora nowopowstającej organizacji profesor Napoleon Cybulski, światowej klasy fizjolog, nie przyjął tego obowiązku, tłumacząc się „nieznajomością języka ruskiego”, ale krok ten jedynie o kilka miesięcy opóźnił rejestrację „Hromady”, bez następstw dla jej późniejszego rozwoju. Sytuacja we Lwowie była odmienna. Nie dość, że konflikt polsko-ukraiński odradzał się co chwilę, to zarówno w Sejmie Krajowym jak i Namiestnictwie toczyły się ciągłe batalie: o wprowadzenie języka ukraińskiego jako urzędowego, o rozbudowę sieci szkół ukraińskich, o liczebność ukraińskiej reprezentacji w galicyjskich organach zarządzania krajem itd., itd. Na jaw wychodziła stara prawda, że cudze rany, zadane zwłaszcza odległemu przeciwnikowi, bolą mniej lub są zgoła całkowicie nieodczuwalne. Pozwoliłem sobie i Państwu przypomnieć ten epizod sprzed stu kilkudziesięciu lat, bowiem doskonale przystaje on do dzisiejszej uroczystości. Inaczej wygląda przecież i dzisiaj głoszenie zasad porozumienia polsko-ukraińskiego w Krakowie, inaczej we Lwowie, inaczej we Wrocławiu a inaczej w Warszawie lub Kijowie. Gdy w niektórych miejscowościach w ludzkiej pamięci pozostały jeszcze ślady krwi i bolą urazy zadane przez niegdysiejszych przyjaciół czy sąsiadów, w innych podnoszenie trudnych, gdzie indziej stale dyskutowanych, kwestii budzi całkowitą obojętność wraz z chęcią szybkiego zakończenia ciągnących się przez długie lata i ponad miarę sporów. 278 1
PW 42.indd 42
25-03-2011 11:44:09
Stanisław Stępień jest uczonym, którego praca naukowa i odkrywane w jej trakcie prawdy pobudziły do działania praktycznego, bez oglądania się na mogące pojawić się tu i ówdzie przeciwdziałanie. Było to tym trudniejsze, że człowiek, któremu przypadła rola Judyma oraz jego z trudem wznoszone dzieło całkowicie zależały od hojności ewentualnych sponsorów. Skąd jednak takich wziąć w Przemyślu, gdy zwłaszcza chce się społeczeństwu przekazać prawdę o stosunkach polsko-ukraińskich?... A wszystko zaczęło się przed przeszło półwieczem, gdy w Przemyślu, podobnie jak w kilku innych ośrodkach w Polsce, powstała Stacja Naukowa Polskiego Towarzystwa Historycznego. Z nią właśnie związał się później etatowo Stanisław Stępień, którego doktorat dotyczył stosunków polskoukraińskich w Drugiej Rzeczypospolitej. Temat ten określił następnie główne zainteresowania dzisiejszego Laureata jak i jego współpracowników. Gdy Polskie Towarzystwo Historyczne ze względu na brak pieniędzy zostało zmuszone do likwidacji swoich stacji naukowych, w Przemyślu zrodziła się inicjatywa kontynuowania dotychczas podjętych prac. Wykorzystano istniejące możliwości prawne powołując do życia w 1990 r. fundację pod nazwą Południowo-Wschodni Instytut Naukowy, której prezesem wybrany został właśnie dr Stanisław Stępień. Na stanowisku tym trwa nieprzerwanie do dnia dzisiejszego. Jest to człowiek dający wiedzę, odwagę, przykład, niewiele dbający o własne potrzeby a przy tym – niezmordowany badacz stosunków polsko-ukraińskich, znakomity wydawca źródeł i niestrudzony poszukiwacz prawdy. Należy do wciąż jeszcze niewielkiego grona autorów syntez, a każda z serii wydawniczych sygnowanych przez przemyski Instytut nosi na sobie Jego osobiste piętno. To właśnie dzięki niemu Przemyśl wzbogacił się o świetny ośrodek ukrainoznawczy, prawdziwe miejsce pielgrzymki coraz częściej odwiedzane przez specjalistów krajowych i zagranicznych. Dawną stację naukową pozbawiono biblioteki. Powstała nowa. I to jaka! Przeszło dziesięć tysięcy woluminów literatury specjalistycznej to prawdziwe bogactwo dla eksplorujących region polsko-ukraińskiego pogranicza. Ośrodek przemyski oraz prowadzone w nim badania w sposób niemal doskonały wpisują się w bogatą tradycję miasta, któremu – kto wie – czy nie bardziej niż Rzeszowowi należałoby się miano stolicy województwa. Skromny, kochający życie człowiek, rezygnujący przecież niejednokrotnie z życia osobistego po to tylko, by lepiej wypełniać swoją misję godzenia badań naukowych z działalnością praktyczną z badań tych wynikającą ze wszech miar zasługuje na wręczaną mu dzisiaj nagrodę „Przeglądu Wschodniego” związaną z imieniem Aleksandra Gieysztora. 279 2
PW 42.indd 43
25-03-2011 11:44:09
Podobnie jak Patron nagrody, również jej Laureat dostrzega jedność świata słowiańskiego nie obarczonego wszakże ani grzechem panslawizmu, ani grzeszkami słowianofilstwa. Zresztą to nie jedyna nagroda imienia wybitnego historyka polskiego, którą otrzymuje dzisiejszy Laureat. Pierwszą bowiem była otrzymana 30 lat temu nagroda im. Stanisława Herbsta. Trudno sądzić, by się na tym skończyło, bo Stanisław Stępień ma niespożyte siły i wiele jeszcze planów czekających na realizację. Oczami rozigranej wyobraźni widzę jak po wielu, wielu latach wycieczka zwiedzająca Przemyśl zatrzyma się na ulicy Stępnia, dawnej Grodzkiej, gdzie pod numerem trzecim istnieć nadal będzie Południowo-Wschodni Instytut Naukowy a na pobliskim skwerku stanie spiżowe popiersie dzisiejszego laureata. Władysław A. Serczyk (Rzeszów)
280 3
PW 42.indd 44
25-03-2011 11:44:09
Laudacja prof. ANATOLA HRYCKIEWICZA Laureata NAGRODY PRZEGLĄDU WSCHODNIEGO 2007 imienia Aleksandra Gieysztora
Dostojny Panie Profesorze, Szanowny Panie Redaktorze, Wszyscy Szanowni Zebrani! Od dłuższego już czasu dochodzą do nas niepokojące wieści z Białorusi o ograniczaniu praw obywatelskich i narodowych, w nierzadkich przypadkach o wręcz brutalnym łamaniu praw człowieka, oraz o biernej wobec autorytarnych rządów postawie znacznej części społeczeństwa. Owa pozorna ale i faktyczna bierność, historycznie ukształtowana, wynika obecnie głównie z braku wiary w możliwość zaprowadzenia radykalnych zmian w geopolitycznych warunkach Republiki Białoruś. Pamięć ludzka jest poważnie obciążona przez doświadczenie. W tej sytuacji, z tym większą satysfakcją i uznaniem, pragnę przedstawić Państwu sylwetkę tegorocznego laureata nagrody im. Aleksandra Gieysztora, profesora Anatola Hryckiewicza, Białorusina-patrioty, który swoim życiem i pracą daje świadectwo o istnieniu także innej, niż rozumiana stereotypowo, aktywnej i patriotycznej, wszechstronnie wykształconej i europejskiej białoruskiej społeczności. Mówiąc o wykształceniu warto podkreślić, że doktor habilitowany (1986), profesor historii (1987), nasz tegoroczny Laureat, odbył początkowo studia medyczne w Mińskim Państwowym Instytucie Medycyny (1950) i kilka lat pracował jako lekarz w służbie medycznej kolejnictwa. Równocześnie podjął i ukończył z wyróżnieniem studia zaoczne w Instytucie Pedagogicznym Języków Obcych w Mińsku (1955), a następnie Wydział Historii Państwowego Uniwersytetu Białoruskiego (1958). Od 1959 r. pracował już w Instytucie Historii Akademii Nauk BSRR. Jego imponujący głód wiedzy i „dochodzenie do historii” rozpoczęło się już w dzieciństwie pasją czytelniczą, o czym pisze młodszy brat Anatola, Walancin Hryckiewicz w sympatycznym biograficznym artykule, zamieszczonym w „Naszym Słowie” [3, 21.I.2004] z okazji 75. urodzin brata. Obaj urodzili się w rodzinie inteligenckiej w Mińsku. Ich szlachecki ród wywodzi się z Ziemi Słuckiej. Nagroda im. Aleksandra Gieysztora stawia swoim laureatom szersze, nie tylko naukowe wymagania. Jury bierze pod uwagę organizacyjne zasługi społeczne, ewentualnie polityczne, kandydata, wartości jakie niesie cała jego 281 1
PW 42.indd 45
25-03-2011 11:44:09
działalność. W osobie profesora Anatola Hryckiewicza obydwa wymagane aspekty znajdują harmonijny wyraz. Zacznijmy od naukowego. Praca badawcza Laureata dotyczy ważnych problemów historii ziem białoruskich XVI–XVIII wieku oraz czasów najnowszych, w tym zagadnień związanych z początkami białoruskiej państwowości w latach 1918–1920 (BNR) i towarzyszących temu wydarzeń. Do okresu starszego odnoszą się prace dotyczące miast i miasteczek, początkowo tylko Słucka, będących własnością możnych rodów magnackich. Badał topografię tych miast, ich strukturę społeczną i ekonomiczną, samorządność i fortyfikacje obronne. Liczne prace Laureata dotyczą genealogii szlacheckich i magnackich rodów, historii białoruskich tatarów, historii współistniejących na ziemiach białoruskich konfesji i ich kulturotwórczej roli, w tym historii Kościołów: katolickiego, grekokatolickiego, prawosławnego i różnych odłamów protestanckich. Jest równocześnie autorem wielu artykułów encyklopedycznych i esejów prasowych z zakresu historii i kultury białoruskiej. Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że prof. Hryckiewicz jako pierwszy wprowadził do historiografii białoruskiej pojęcie Rzeczypospolitej Obojga Narodów jako federacji dwóch pełnoprawnych państw: Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego (jako państwa białorusko-litewskiego), zachowujących własną administrację, wojsko, sądownictwo i prawa oraz symbolikę [Лінднэр 2003: 473–474], przeciwstawiając się tym samym propagandowemu traktowaniu Unii Lubelskiej (1569) jako swoistej tragedii narodowej i końca białoruskiej historii [Downar-Zapolski 1909, Witaut Czaropka i inni, za Лінднер 2003]. Warto podkreślić rolę profesora Hryckiewicza jako reprezentanta nauki białoruskiej na wielu międzynarodowych konferencjach zagranicznych w Polsce, Słowacji, Ukrainie, na Litwie i w Rosji, ale także na Węgrzech, w Niemczech i we Włoszech. W Polsce szczególnie bliskie kontakty łączą Laureata z Fundacją Jana Pawła II i Instytutem Europy Wschodniej w Lublinie. A teraz na temat drugiego aspektu upoważniającego Anatola Hryckiewicza do nagrody im. Aleksandra Gieysztora. Umiłowanie ojczyzny i jej kultury, dobrze rozumiany patriotyzm, jak gdyby wbrew cechom charakteru Profesora, przedkładającym ciszę warsztatu naukowego humanisty nad zgiełk działalności społecznej i politycznej, spowodowały, że Anatol Hryckiewicz od samego początku (1988) aktywnie zaangażował się w ruch odrodzenia narodowego i wszedł w skład kierownictwa „Białoruskiego Frontu Narodowego”, stając się przewodniczącym Komisji Kultury, członkiem Sejmu i Komitetu Politycznego BNF. W 2003 r. Laureat wycofał się z BNF w związku z wyborem na Prezesa organizacji grupującej Białorusinów Świata „Baćkauszczyna”, której statut uniemożli282 2
PW 42.indd 46
25-03-2011 11:44:09
wia prezesowi przynależność do partii politycznych. Przyjęcie tej ważnej i zaszczytnej dla Białorusinów funkcji nie ograniczyło działalności Anatola Hryckiewicza w wielu innych środowiskach o charakterze społecznym i kulturowym, w których był zaangażowany. Był jednym z założycieli Towarzystwa Języka Białoruskiego (TBM) im. F. Skaryny (1989); współzałożycielem i przewodniczącym „Zjednoczenia Białoruskiej Szlachty” (1992); w lipcu 2000 r. przewodniczył „Ogólnobiałoruskiemu Zjazdowi za niezależność”. Jest członkiem wielu krajowych i międzynarodowych Towarzystw Naukowych. Wchodził w skład Rady Naukowej słynnego naukowo-oświatowego „Centrum Skaryny” w Mińsku, prowadzonego przez Adama Maldzisa, również laureata nagrody „Przeglądu Wschodniego”. Jest członkiem Międzynarodowej Asocjacji Białorutenistów, żeby wymienić tylko najważniejsze środowiska aktywnego zaangażowania profesora Hryckiewicza. Z osobistego doświadczenia, podczas misji dyplomatycznej pełnionej na Białorusi w znamiennych latach 1991–1995, mogę śmiało powiedzieć, że nie było w tym czasie w Mińsku żadnego ważnego dla narodu i kultury białoruskiej przedsięwzięcia, w którym jako ambasador sąsiedniego kraju uczestniczyłam, na jakim nie spotkałabym profesora Hryckiewicza w charakterze współorganizatora, lub przynajmniej uczestnika. A niedawno dowiedziałam się [„Nasze Słowo”, 3/2004], że w roku 1998 Międzynarodowe Centrum Biograficzne w Cambridge przyznało Anatolowi Hryckiewiczowi tytuł „człowieka roku” za działalność naukową. Oficjalne, uroczyście wyrażone, uznanie dla Pana pracy naukowej i społecznej z Polski przychodzi wprawdzie później, ale dzięki temu może ogarnąć znacznie szerszy wachlarz Pańskiej działalności i zasług. Profesor Aleksander Gieysztor w Polsce, a zwłaszcza w środowisku Uniwersytetu Warszawskiego, z którym był szczególnie związany, był osobą niezwykłego autorytetu, kultury i uroku osobistego. Podobnie jak Pan w Białorusi. Gratuluję Panu, Panie Profesorze, właśnie tej nagrody „Przeglądu Wschodniego” – nagrody im. Aleksandra Gieysztora! Elżbieta Smułkowa (Warszawa)
283 3
PW 42.indd 47
25-03-2011 11:44:09
PW 42.indd 48
25-03-2011 11:44:09
A RT Y K U Ł Y
PW 42.indd 49
25-03-2011 11:44:09
PW 42.indd 50
25-03-2011 11:44:09
Przegląd Wschodni, t. XI,t. z. (42), s. 287–317, ISSN 0867–5929 © Przegląd Wschodni Przegląd Wschodni, XI,2 z. 1 (41), s. , ISSN 0867–5929 © Przegląd Wschodni 20082010
KRZYSZTOF KOSSARZECKI Warszawa
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ W PIERWSZEJ POŁOWIE 1661 ROKU
W
IELKIE ZMAGANIA roku 1660 na ziemiach litewskich i ukraińskich pomiędzy wojskami Rzeczpospolitej a państwa moskiewskiego nie przyniosły rozstrzygnięcia w toczącej się od 1654 r. wojnie1. Wyraźnie jednak zaznaczyła się przewaga strony polsko-litewskiej. Wydawać by się mogło, że losy wojny miały rozstrzygnąć działania 1661 r. Oba zmagające się państwa odczuwały już jednak wyczerpanie wojną i nie były zdolne do podjęcia wielkiego wysiłku na skalę porównywalną z tym z roku poprzedniego. Praktycznie zamarły działania na Ukrainie, a na Białorusi nad Dnieprem sporadyczne walki przybrały charakter bardziej starć lokalnych. Wyprzedzając fakty można zaznaczyć, że wysiłek zbrojny obu państw skoncentrował się przede wszystkim na Litwie, konkretnie nad Dźwiną. Działania zbrojne na innych odcinkach litewskich czy na Ukrainie, nie miały poważniejszego rozmachu i znaczenia. Sukcesy 1660 r. nie zostały wykorzystane przez Rzeczpospolitą. Jej wojska coraz bardziej okazywały zniechęcenie służbą. Wpływało na to zwyczajne zmęczenie długotrwałymi walkami, brak żołdu i narastające spory pomiędzy dowódcami, a na Litwie też między hetmanem wielkim Pawłem Sapiehą a królem. Coraz większego znaczenia nabierał czynnik sprzeciwu szlacheckich żołnierzy wobec planu reform dworu królewskiego. Wstrzymanie walk niosło możliwość odpoczynku dla żołnierzy, jednak nie rozwiązywało nabrzmiałych problemów. Zmęczenie 1
O decydujących walkach 1660 pisałem w: Kampania roku 1660 na Litwie, Zabrze 2005, rozdz. VII–XIII, s. 201–407. Sytuację na Ukrainie, w tym zwycięskie dla strony polskiej walki pod Cudnowem i Słobodyszczami opisał ostatnio Piotr K r ol l, Od ugody hadziackiej do Cudnowa. Kozaczyzna między Rzeczpospolitą a Moskwą w latach 1658–1660, Warszawa 2008. Zob. też R. Ro m a ń s k i, Cudnów 1660, Warszawa 1996. Z dawniejszej literatury przede wszystkim, A. H n i ł ko, Wyprawa cudnowska 1660, Warszawa 1931.
PW 42.indd 51
25-03-2011 11:44:09
288 2
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
i niezadowolenie wojska wyrażało się w początku 1661 r. masowym opuszczaniem szeregów przez oficerów i żołnierzy, wyjeżdżających do domów. Osłabiało to niezmiernie i tak słabe siły litewskie, co wyraźnie dostrzegali Rosjanie, którzy jeszcze pod koniec 1660 r. bardzo obawiali się ich ofensywnych kroków nawet w głąb swego terytorium2. Ogromne trudności odczuwało również państwo moskiewskie. Wysiłek podjęty na początku 1660 r. w celu ostatecznego pokonania zachodniego sąsiada zakończył się kompletną klęską na Litwie i Ukrainie. W następstwie tego obawiano się na Kremlu wejścia wojsk litewskich i koronnych w granice państwa carów a także wznowienia wojny przez Szwecję, gdyż w 1661 r. kończył się zawarty z nią trzyletni rozejm. By temu zapobiec, już wiosną Rosjanie rozpoczęli w Kardis rokowania o pokój, nawet za cenę oddania Szwedom wszystkich zdobyczy w Inflantach3. Do Warszawy wysłali zaś pod koniec 1660 r. gońca, poddiaczego Łariona Iwanowa. Miał zabiegać o zawarcie zawieszenia broni od 1 stycznia 1661 r. na cały rok i proponował traktaty w Mohylewie. W Warszawie, ze względu na mający się niedługo rozpocząć sejm postanowiono zatrzymać gońca i po nim udzielić odpowiedzi, tak samo kolejnemu posłowi, Zamiatni Fiedorowiczowi Leontiejewowi4. Wstępnie zgodzono się na podjęcie rozmów, ale nie na zatrzymanie działań wojennych5. Z deklaracji obu stron nic nie wynikało. Zwycięskiemu królowi nie zależało na wstrzymaniu działań przed ostatecznym pokonaniem przeciwnika i odzyskaniem co najmniej granic sprzed wybuchu wojny. Moskwie zaś chodziło na zyskaniu na czasie i odbudowie armii. Prace nad tym podjęto już pod koniec 1660 r. przeprowadzając bezwzględny kolejny pobór rekruta. Tworzenie zaś głównej armii car Aleksy Michajłowicz polecił Iwanowi Chowańskiemu, którego pomimo ostatnich jego klęsk nadal darzył zaufaniem. Miał ją tworzyć w oparciu o ziemie nowogrodzkiego razriadu, leżącego na północ od Połocczyzny6. Odejście spod Mohylewa wojsk Jurija i Piotra Dołgorukich w kierunku Smoleńska a z drugiej strony przesunięcia obu dywizji litewskich nad Dźwinę i wymarsz 2
Akty Moskovskogo Gosudarstva, izdannye Imperatorskoju Akademieju Nauk (dalej – AMG), t. III (pod red. D. Samokvasova), Sankt Petersburg 1901, nr 307/1, s. 298. 3 Z. Wójc i k, Dzieje Rosji 1533–1801, Warszawa 1971, s. 149. Traktaty te pilnie obserwowali Polacy i Litwini, mający nadzieje na ich fiasko i wspólną ze Szwedami wojnę z Rosją, zob. Jan Kazimierz do P. Sapiehy, Częstochowa 8 II 1661, Lvivska Derzavna Naukova Biblioteka im. V. Stefanyka (dalej –LvNB), f. 103, nr 1769; K. Pac do M.K. Paca, Wiłkowiszki 3 III 1661, Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie (dalej – BCzart.) 416, s. 92; W Krakowie 3 ianuarii 1661, [w:] „Merkuriusz Polski”, Kraków 1960, s. 30; Z Krakowa 23 februarii 1661, Ibidem, s. 151. 4 J.A. Morsztyn do A.M. Lubomirskiego, koniuszego koronnego, Częstochowa 6 II 1661, [w:] S. O c h m a n n - St a n i s z e w s k a, „Listy J.A. Morstina”, Wrocław 2002, nr 94, s. 147; list z 7 II do J.S. Lubomirskiego, nr 124, s. 192; Merkuriusz Polski, s. 120, 123–124. 5 Ibidem, s. 318–319; 385–389; Biblioteka Zakładu im. Ossolińskich (dalej – BOssol.) 189, k. 1198. 6 A. Č e r n ov, Voruzennye sily russkogo gosudarstva v XV–XVII v., Moskva 1954, s. 144.
PW 42.indd 52
25-03-2011 11:44:10
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
2893
oddziałów Czarnieckiego na Ukrainę wytworzyły w początkach 1661 r. nową sytuację nad Dnieprem i Dźwiną. Na skutek wydarzeń końca 1660 r. ogromna większość wojsk litewskich skoncentrowała się nad tą drugą rzeką w sposób zamierzony, jak również, w przypadku dywizji żmudzkiej, niezamierzony. Konieczność trzymania nad Dźwiną znacznych wojsk wynikała z faktu obecności po jej drugiej stronie silnych załóg moskiewskich skoncentrowanych w Dziśnie, Dyneburgu. Dowodził nimi energiczny dowódca Iwan Iljicz Połujechtow, który 1 września 1660 r. zadał ciężką porażkę Litwinom pod Drują a następnie spustoszył całą Brasławszczyznę. W Połocku zaś stał groźny Chowański. Wiedziano także, że w bliskich Inflantach znajdują się znaczne siły pod wodzą Afanasija Ordina-Naszczokina. Wiosną 1661 r., w świetle napływających informacji o rozmowach pomiędzy dyplomatami carskimi a szwedzkimi, dowódcy litewscy zdawali sobie sprawę, że w razie zawarcia pokoju wojska te skierowane zostaną nad Dźwinę i że ziemie nad tą rzeką staną się głównym polem zmagań tego roku. Szczególnie obawiano się energicznego Chowańskiego i jego nieprzewidywalnych działań. Linia Dźwiny była tym ważniejsza dla Litwinów, gdyż ich oddziały nadal oblegały carskie załogi w Wilnie, Kownie i Grodnie. Nieustannie obawiano się odsieczy dla nich ze strony stosunkowo niedaleko stojących nieprzyjacielskich wojsk za Dźwiną. Zdawano sobie sprawę, że przejście Dźwiny nie stanowi problemu dla Rosjan a słabe oddziały osłonowe w Brasławszczyźnie nie będą w stanie ich powstrzymać. W styczniu 1661 r. po południowej stronie tej rzeki trwało przemieszczanie się oddziałów litewskich. Szczególnie dotyczyło to dywizji żmudzkiej, która po wzbudzającej wiele obiekcji decyzji o opuszczeniu wyznaczonych jej nieco wcześniej stanowisk nad górnym Dnieprem od 6 stycznia przemieszczała się na zachód ku Brasławszczyźnie i szybko osiągnęła Głębokie, spod którego już 19 stycznia jej jednostki szły w kierunku Brasławia. Po drodze wielu żołnierzy i oficerów opuszczało szeregi by udać się do swoich domów. Ilość ich musiała być na tyle znaczna, że zmusiła dowodzącego dywizją żmudzką, oboźnego litewskiego Michała Kazimierza Paca do wydania surowych uniwersałów wzywających ich do powrotu. Zmierzano bowiem ku ziemiom zagrożonym przez energicznego dowódcę moskiewskiego, Iwana Iljicza Połujechtowa, który w oparciu o załogę z Dyneburga już nieraz dał się we znaki tym ziemiom a 1 września poprzedniego roku zadał ciężką porażkę Litwinom pod Drują7. Przewidując możliwość walk z nim, Pac nie chciał mieć problemów z brakiem żołnierzy a tym bardziej oficerów. W większości posłuchano rozkazów, chociaż niektórzy ze starszyzny wykazali się brakiem subordynacji8. 7
Zob. K. Ko s s a r z e ck i, Kampania roku 1600 na Litwie, s. 390–391. T. Pękalski do B. Radziwiłła, Wilno 13 I 1661, Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej – AGAD), Archiwum Radziwiłłowskie (dalej – AR), dz. V, nr 11560/I, s. 5–7; J.W. Po cz o b u t- O d l a n ic k i, Pamiętnik [1640–1684], opr. A. Rachuba, Warszawa 1987, s. 149. 8
PW 42.indd 53
25-03-2011 11:44:10
290 4
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
Z podobnymi problemami borykały się wojska prawego skrzydła. Rozłożone one zostały od Głębokiego aż w rejony Witebska i miały osłaniać ziemie na południe od Dźwiny przed działaniami wojsk Chowańskiego z rejonu Połocka i Dzisny. Paweł Sapieha opuścił swoją dywizję w styczniu 1661 r. odjeżdżając pod Wilno. W jego zastępstwie dowodzić dywizją prawego skrzydła miał kasztelan nowogródzki, kawaler maltański Mikołaj Władysław Judycki. Był to bardzo doświadczony oficer. Już w latach 1627–1629 uczestniczył w walkach ze Szwedami, w kolejnych, jako kawaler maltański bił się z muzułmanami na wybrzeżach Morza Śródziemnego a po powrocie do kraju, od 1648 r. brał udział w nieustannych wojnach, otrzymując w 1654 r. nominację na generała artylerii i wojsk cudzoziemskich Wielkiego Księstwa Litewskiego9. Już pod koniec stycznia 1661 r. alarmował, że liczebność jego wojsk spadła do około jednego tysiąca. Starał się powstrzymać to zjawisko, ale niejednokrotnie oficerów z frontu wzywał do siebie na Podlasie sam Sapieha, przykładowo Samuela Kmicica10. Również Pacowi nie udało się przez pierwsze tygodnie stycznia zgromadzić większej liczby swoich jednostek. Tymczasem, przebywając pod Dzisną, dowiedział się od obersztera Teofila Schwarzoffa o silnym oddziale moskiewskim, który pod wodzą Połujechtowa przeszedł pod Dyneburgiem na południowy brzeg Dźwiny. W połowie stycznia ostrzegano Paca również z Birż, że z Derptu do Kokenhauzu powrócił z wojskiem wojewoda A. Ordin-Naszczokin. Litwini dowiedzieli się, że oddziały te pójść miały do Połocka, ale w tydzień potem dostrzegli gromadzenie się oddziałów carskich pomiędzy Drują a Dyneburgiem, co zawsze źle wróżyło Żmudzi i podnosiło obawy przed działaniami Moskwy w celu dania odsieczy załodze Wilna11. W chwili dojścia wiadomości o niebezpieczeństwie Pac nie dysponował poważniejszymi siłami. Zdołał zebrać tylko dziesięć kozackich chorągwi i to o niepełnych stanach. Szczególnie mało zebrało się oficerów. Pomimo tego, oboźny energicznie przygotował się do działań. By podnieść morale swoich ludzi wystarał się w należących do księcia Bogusława Radziwiłła Birżach o dobre zaopatrzenie ich w proch i kule, prosząc jednocześnie by dawano mu znać o wszelkich ruchach wroga12. 9
Zob. T. Wa si lewsk i, Judycki Mikołaj Władysław, [w:] Polski Słownik Biograficzny (dalej – PSB), t. XI, s. 314–315. 10 Jan Kazimierz do P. Sapiehy, Kielce 22 II 1661, LvNB, f. 103, nr 1775; AMG, t. III, nr 322, s. 307; nr 449, s. 396. 11 D. Wechman do B. Radziwiłła, Birże 15 I 1661, Biblioteka Polskiej Akademii Nauk w Krakowie (dalej – BPANKr.) 6184, k. 172v; list z 22 I 1661, k. 174. 12 H. Podbereski do M.K. Paca, Hoduciszki 23 I 1661, BCzart. 1380, s. 205; Asekuracja M.K. Paca dla K. Karlika, Dzisna 19 I 1661, Nacyjanalny Gistaryczny Archiŭ Bielarusi, Mińsk (dalej – NGAB), f. 694, op. 12, nr 300; tenże do K. Karlika, z Dzisny, (bez daty dziennej) I 1661, BPANKr. 4027, k. 67–68; D. Wechman do B. Radziwiłła, Birże 25 I 1661, BPANKr. 6184, k. 175–176.
PW 42.indd 54
25-03-2011 11:44:10
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
2915
Uzyskawszy amunicję i potrzebne informacje ruszył komunikiem w kierunku Dyneburga. Po ciężkim marszu przez wielkie śniegi dotarł w jego pobliże 21 stycznia. Połujechtow zdążył się dowiedzieć o przybyciu wroga i na drugi dzień wyszedł przeciwko ludziom Paca z wojskiem, którego liczebność wódz litewski w relacji z bitwy podawał na 3 tys. żołnierzy, co może być liczbą przesadzoną. W każdym razie przewaga była po stronie moskiewskiej. Rosjanie postanowili Litwinów wciągnąć w zasadzki przygotowane przez rozstawioną w różnych miejscach piechotę. Wydaje się, że chyba zbytnio zaufali swojej przewadze i w pewnym momencie ruszyli znacznymi siłami za wypuszczonym do przodu przez Paca oddziałem. Goniąc za nim żołnierze Połujechtowa sami dostali się w zasadzkę i musieli rzucić się do ucieczki. Za nimi ruszyli wszyscy żołnierze Paca. Zmieszało to Rosjan, którzy rozpoczęli paniczny odwrót w kierunku zamku. Musieli przejść przez słabo zamarzniętą Dźwinę, na której załamał się lód i sporo żołnierzy moskiewskich znalazło śmierć w jej nurtach. Po spędzeniu jazdy Litwini docięli większość piechoty, która nie zdążyła w porę uciec. Części tych żołnierzy udało się ujść tylko dlatego, że dosiadającym koni Litwinom trudno było się poruszać po nadbrzeżu rzeki. Z klęski ledwo uratował się Połujechtow, pod którego koniem załamał się lód a on sam z trudem wydostał się żywy z rzeki. Porażka kosztowała go jednak ok. 200 zabitych żołnierzy. Litwini nie brali jeńców a do niewoli wzięli tylko siedmiu znaczniejszych oficerów, zdobyli też dwa sztandary i sporo tak potrzebnej amunicji. Bitwa przyniosła wspaniały sukces Pacowi. Dzięki zwycięstwu sparaliżowano na jakiś czas przesuwanie sił moskiewskich z Inflant nad Dźwinę, nawet idące z Kokenhauzu do Dyneburga kolejne oddziały carskie zawróciły w pół drogi13. Kilka dni po zwycięstwie Pac spędził pod Dyneburgiem. Dostał wtedy od prowadzącego znad Dniepru główną część dywizji żmudzkiej starosty upickiego Hrehorego Podbereskiego wiadomość, że z Połocka ciągną po północnej stronie Dźwiny wojska Chowańskiego i zamierzają stanąć w Brasławiu. By je uprzedzić oboźny ruszył w tamtą stronę. Wiedział już, że tam połączy się z innymi przybyłymi jednostkami dywizji żmudzkiej, które rozlokowywały się w okolicach Hoduciszek. Wezwał też do siebie leżące dotąd bezczynnie między Uszpolami a Ucianą wojska Schwarzoffa a także spod Wilna szkwadron rajtarski,
13
M.K. Pac do K. Paca, b.m.d., [w:] Merkuriusz Polski, s. 182–183 (tu data bitwy 22 I); D. Wechman do B. Radziwiłła, Birże 3 II 1661, Lietuvos Mokslu Akademijos Centrine Biblioteka, Vilnius (dalej – LMAB), f. 31, nr 850 (podaje datę 24 I); K. Pac do B. Radziwiłła, Wiłkowiszki 7 II 1661, AGAD, AR, dz. V, nr 11208/II, s. 241; A.D. Sko r o b oh a t y, Diariusz, opr. T. Wasilewski, Warszawa 2000, s. 87 (błędna data 4 II); J.A. C h r a p ow ic k i, Diariusz, cz. I, opr. T. Wasilewski, Warszawa 1978, s. 280; K. B o b i a t y ń s k i, Michał Kazimierz Pac, wojewoda wileński, hetman wielki litewski. Działalność polityczno-wojskowa, Warszawa 2008, s. 78–79.
PW 42.indd 55
25-03-2011 11:44:10
292 6
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
dowodzony przez Jana Roguckiego14. Doszło więc do koncentracji sił dywizji lewego skrzydła w Brasławszczyźnie i zbliżenia się ich do rejonu operacyjnego dywizji sapieżyńskiej, rozłożonej wokół Głębokiego. Podyktowane to było doniesieniami o niebezpieczeństwie ze strony stojącego w Połocku Chowańskiego i głównie obaw o los narażonych na jego atak mocno osłabionych i pozostawionych dość daleko jednostek Judyckiego. Pod koniec stycznia rozkwaterowano wojsko oboźnego w okolicach Dryświat. W tych dniach Pac powiadomił Judyckiego, że w razie niebezpieczeństwa zaraz ruszy mu z pomocą. Widmo zagrożenia z Połocka zdążyło się jednak rozwiać. W tydzień po swoim ostrzeżeniu Podbereski przekonywał, że zagrożenie ze strony Chowańskiego wcale nie jest tak wielkie. Przyznawał, że dał się zwieść Judyckiemu, który wcześniej go zaalarmował o marszu Chowańskiego15. Kasztelan nowogródzki, według niego, obawiał się pozostawać sam ze szczupłymi siłami w pobliżu Połocka i użył wybiegu o zagrożeniu by wymóc na Pacu zbliżenie się z wojskiem ku jego pozycjom. Gdy już do tego doszło Podbereski zaczął się obawiać, że wobec tak znacznego zagęszczenia pozycji obu dywizji może dojść do konfliktów pomiędzy nimi o zaopatrzenie16. Odchodząc spod Dyneburga Pac nawiązał kontakt z wojewodą A. Ordinem-Naszczokinem w sprawie rozmów o zawarcie zawieszenia broni. Prowadził je z nim i z pułkownikiem Wasilijem Wołżańskim jeszcze w lutym. Rosjanie także byli zainteresowani przerwaniem walk, więc choć wówczas nie doszło do zawarcia rozejmu, to jednak prowadzone rozmowy dawały pewność względnego bezpieczeństwa. Było to bardzo na rękę Pacowi, który dzięki temu tym spokojniej mógł zająć się stanem swojej dywizji i zwrócić uwagę na ziemie położone w pobliżu Połocka. Odniesione sukcesy ucieszyły dwór królewski, który nieustannie miał nadzieję na przeniesienie działań na ziemie moskiewskie. Stąd będący w pobliżu dworu i dbający o budowę pozycji domu pacowskiego, kanclerz litewski Krzysztof Pac przestrzegał swego krewniaka przed wdawaniem się w jakiekolwiek rozejmy. Wskazywał na niechęć króla wobec nich i zachęcał go by podjął działania po drugiej stronie Dźwiny, które podniosłyby jego reputację w oczach królewskich17. Z wstrzymania walk pod Dyneburgiem 14
M.K. Pac do K. Paca, b.m.d., [w:] Merkuriusz Polski, s. 183; D. Wechman do B. Radziwiłła, Birże 3 II 1661, LMAB, f. 31, nr 850; J. Hołownia do B. Radziwiłła, w Sołach 4 II 1661, AGAD, AR, dz. V, nr 5305, s. 9. 15 Zob. M.W. Judycki do H. Podbereskiego, b.m.d. (ok. 25 I 1661), BCzart. 1380, s. 173–174. 16 M.W. Judycki do H. Podbereskiego, Duniłowicze 22 I 1661, BCzart. 1380, s. 170; tenże do M.K. Paca, Duniłowicze 5 II 1661, Ibidem, s. 189; H. Podbereski do M.K. Paca, Hoduniszki 23 I 1661, Ibidem, s. 205–207; list z 30 I, Ibidem, s. 159–160. 17 Listy A. Ordin-Naszczokina i W. Wołżańskiego w BCzart. 415, s. 1–2 i 5–10; K. Pac do M.K. Paca, Wiłkowiszki 2 II 1661, BCzart. 155, s. 98.
PW 42.indd 56
25-03-2011 11:44:10
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
2937
zadowolony był także zaniepokojony zachowaniem Chowańskiego Judycki. Miał nadzieję, że w tej sytuacji będzie mógł liczyć na wsparcie ze strony wojsk dywizji lewego skrzydła18. Tak świetnie zapowiadające się działania dywizji żmudzkiej nad Dźwiną miały jednak, pomimo nalegań kanclerza, ulec szybkiemu zahamowaniu. Zimą i wiosną 1661 r. najenergiczniej w tym regionie i z największymi sukcesami miał działać Judycki na czele pozostałych pod jego komendą wojsk dywizji prawego skrzydła i coraz liczniejszych oddziałów woluntarskich19. Po styczniowym odjeździe Sapiehy pod Wilno i odejściu znad Dniepru wojsk Paca, kasztelan nowogródzki podjął decyzję o przesunięciu głównych swoich sił z Czasznik bardziej na zachód, w rejon Głębokiego. Swoją zaś kwaterę ustanowił w położonych w powiecie oszmiańskim, ok. 30 km na południowy-zachód od Głębokiego, Duniłowiczach. W celu konieczności obserwacji opuszczonych przez dywizję żmudzką ziem naddnieprzańskich skierował tam część chorągwi pod wodzą podkomorzego orszańskiego Krzysztofa Stetkiewicza i chorążego orszańskiego Samuela Kmicica. Pierwszy miał zwracać uwagę na Witebsk, drugi głównie pilnować wraz ze szlachtą załogi moskiewskiej w Borysowie. Swoje decyzje Judycki tłumaczył wyraźnymi, danymi sobie rozkazami Sapiehy, który powierzył mu strzeżenie dróg prowadzących z Połocka na Głębokie i obserwowanie poczynań Chowańskiego. Powoływał się też na wcześniejszą umową w sprawie skoncentrowania wszystkich wojsk w Głębokim by wspólnie ruszyć ku ziemiom opanowanym przez nieprzyjaciela, czyli za Dźwinę. Judycki wykonywał polecenia hetmana, który udając się pod Wilno i dalej na Podlasie i do Warszawy na sejm chciał zabezpieczyć stolicę litewską od nagłych ataków znad Dźwiny. Wśród oficerów podejrzewano, że decyzja ta tak naprawdę była podyktowana chęcią szybkiego zajęcia terenów przyznanych decyzją Sapiehy jego dywizji i niedopuszczenia do nich ludzi Paca20. Sytuacja Judyckiego nie była łatwa. Jego wojska nie były liczne. On sam narzekał, że ma ich tylko około tysiąca. Sądząc po późniejszych jego działaniach, mógł ich zgromadzić znacznie więcej pomimo tego, że znaczna część dywizji sapieżyńskiej pozostała w Witebszczyźnie pod wodzą Kmicica i Stetkiewicza. Znaczącym wsparciem dla Judyckiego były gromadzące się nad Dźwiną oddziały woluntariuszy. Najznaczniejszym z nich był pułk Karola Lisowskiego. Dowódca 18
M.W. Judycki do M.K. Paca, Duniłowicze 5 II 1661, BCzart. 1380, s. 189–191. Oddziały, które nie były na żołdzie Rzeczypospolitej. Ich wynagrodzeniem były łupy zdobyte na nieprzyjacielu. Przy rosnących kłopotach z zapłatą dla wojska, tym chętniej widziano rozwój tych formacji. W tym okresie najbardziej znanymi dowódcami woluntarzy byli Karol Lisowski nad Dźwiną czy Heliasz Suryn i Dionizy Muraszka nad Dnieprem. 20 M.W. Judycki do H. Podbereskiego, Duniłowicze 22 I 1661, BCzart. 1380, s. 169; list z 28 I, BCzart. 414, s. 195; H. Podbereski do M.K. Paca, Hoduciszki 30 I 1661, BCzart. 1380, s. 159. 19
PW 42.indd 57
25-03-2011 11:44:11
294 8
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
ten przejawiał wielką aktywność. Po porażce, której doznał po początkowym sukcesie 1 stycznia pod Zawołoczem, znalazł się on w połowie stycznia w Dokszycach i tam zbierał swoich ludzi. W kolejnych dniach jego ludzie przesuwali się ku odcinkowi Dźwiny pomiędzy Drują a Dzisną i z tego rejonu podejmowali łupieżcze wyprawy na ziemie leżące na północ od Dźwiny21. Ich wartość bojowa była niewielka, jednak swoją ruchliwością zmuszali szczupłe siły moskiewskie do ciągłej czujności i męczących pościgów za ich czatami. Jako woluntarze nie służyli za żołd ze skarbu Rzeczpospolitej. Ich zapłatą były łupy zdobyte na nieprzyjacielu. Stąd ślad ich rajdów znaczyły zniszczone miasta i wsie w ziemi nieprzyjacielskiej. Pomimo wszelkich trudności Judycki nie zamierzał tylko biernie tkwić w tym miejscu. Zdając sobie sprawę, że na skutek rozlokowania się na zachód od niego dywizji żmudzkiej Wilno zostało dobrze zasłonięte, sam postanowił przejść do działań ofensywnych. Wykorzystywał każdą informację o ruchach wojsk moskiewskich za rzeką. Dobrymi informatorami była szlachta i mieszczanie z ziem pod panowaniem carskim. Okazywało się, że wielu z nich miało dość rządów carskich i czekało na nadejście wojsk królewskich. Dzięki nim i własnym podjazdom obserwował bacznie poczynania Chowańskiego i starał się wykorzystać każdą sytuację do podejmowania ofensywnych kroków przeciwko niemu. Oznaczało to, że pomimo zmęczenia wojsk kampanią poprzedniego roku nie została zarzucona idea takich działań, tylko że wiele zależało od energii i zdecydowania poszczególnych oficerów. Niedługo po przybyciu w rejon Głębokiego Judycki zaobserwował wzrost aktywności Chowańskiego. Nie wiedział dokładnie czy zamierza on ruszyć przeciwko niemu, czy ma zamiar pójść w kierunku Wilna. Parę dni później otrzymał od jeńców i od szlachty połockiej wiadomości o tym, że 24 stycznia Chowański ruszył ze znacznymi siłami ku Dziśnie. Judycki zaczął się obawiać, że jest to akcja wymierzona przeciwko niemu. Natychmiast ruszył do Głębokiego by tam zebrać swoje siły i stamtąd pójść w kierunku wodza moskiewskiego. Do dalej rozłożonych pułków wysłał by zaraz poszły za nim. Zaapelował też o pomoc do Paca22. Niedługo potem dowiedział się, że Chowański pozostaje w Połocku, choć w pełnej gotowości do wymarszu. Zaskakującą informacją było to, że ma zamiar iść do Moskwy. Judycki mniemał jednak, że była to specjalnie rozpuszczana fałszywa wieść w celu zmylenia Litwinów, sprowokowania ich do odejścia z zajmowanej pozycji, by tym sposobem odsłonili oni drogę, którą wojska z Połocka mogłyby udzielić pomocy załodze Wilna. Judyckiego silnie niepokoiła słabość 21
AMG, t. III, nr 327, s. 311. M.W. Judycki do H. Podbereskiego, Duniłowicze 22 I 1661, BCzart. 1380, s. 170; list z b.m.d. (ok. 25 I 1661), BCzart. 1380, s. 173–174.
22
PW 42.indd 58
25-03-2011 11:44:11
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
2959
swojego wojska. Bał się, że na jego czele nie będzie w stanie skutecznie oprzeć się Chowańskiemu, jeśli ten faktycznie przejdzie do działań zaczepnych. Apelował więc w liście z 5 lutego do Paca o wsparcie. Czynił to z tym większą siłą, gdyż zaczęło go dochodzić, że oboźny zamierza oddalić się z wojskiem ponownie pod Dyneburg w celu lepszego zaopatrzenia się w żywność. Judycki wiedział, że nie może temu przeszkodzić, prosił jednak o stałe utrzymywanie kontaktu. Sam zaś w celu ewentualnego powstrzymania pierwszego impetu Rosjan przesunął do leżących bliżej Dźwiny miasteczek Plisy i Łużek kilka chorągwi23. Tymczasem w tych dniach doszły do Paca wiadomości, że Chowański z całą swoją siłą idzie na niego. Tym razem niepokój ogarnął oboźnego i szybko wezwał na pomoc Judyckiego. Otrzymał on jego wieść już po wysłaniu listu z 5 lutego. Zaraz ruszył w kierunku wojsk Paca i z drogi obiecał mu pomoc, co wiązało się z opuszczeniem stanowiska pod Głębokim. Mógł podjąć taką decyzję wiedząc, że Chowański także opuścił swoje pozycje po drugiej stronie Dźwiny i odszedł ku Dziśnie24. Wydaje się, że wyjście Chowańskiego z Połocka zaskoczyło Judyckiego. Całkiem możliwe, że do carskiego wodza już od paru dni dochodziły informacje o kolejnej przygotowywanej wyprawie litewskich woluntarzy. I to przeciwko nim zamierzał przygotować swoje działania. Lisowski by zorganizować wyprawę musiał przygotowania podjąć już pod koniec stycznia. Trudno powiedzieć na ile kontaktował się w tej sprawie z Pacem i Judyckim. Zapewne jednak oni o niej wiedzieli. Wraz z woluntarzami udział w wyprawie wzięli ochotnicy spod regularnych chorągwi. Przeszli Dźwinę na wysokości Drysy w dniu 4 lutego i skierowali się ku Inflantom na Rzeżycę i Lucyn. O ich marszu dowiedział się dzień później moskiewski wojewoda w Dziśnie, Nikita Chwostow i zaraz posłał o tym list do Chowańskiego, który zastał tego wodza chyba już podczas marszu ku rejonom zagrożonym najściem Litwinów. Według niego szło 12 litewskich chorągwi a na ich czele oprócz Lisowskiego miał być i Pac. Oboźnego litewskiego w tym wojsku nie było, a Chwostow być może przekazywał tylko pogłoskę jaką rozpuszczali Litwini w celu wywarcia wrażenia na przeciwniku i złamania jego woli oporu. Pac co najwyżej w tym czasie dowiedział się o zbliżaniu się Rosjan z Połocka25. Nie znamy szczegółów wydarzeń, ale wyprawa zakończyła się kompletną porażką Lisowskiego zadaną mu przez wojska Chowańskiego. On sam dostał się pod Drują do niewoli, w której miał przebywać jeszcze w 1662 r. w Smoleńsku. Klęska musiała nastąpić najdalej ok. 15 lutego, gdyż dziesięć dni 23 M.W. Judycki do M.K. Paca, Duniłowicze 5 II 1661, BCzart. 1380, s. 190–191; AMG, t. III, nr 327, s. 311. 24 M.W. Judycki do M.K. Paca, z Osmhorodka 6 II 1661, BCzart. 1380, s. 201–202; AMG, t. III, nr 404, s. 364–365; nr 419, s. 377. 25 AMG, t. III, nr 327, s. 311.
PW 42.indd 59
25-03-2011 11:44:11
296 10
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
później przebywający w pobliżu Królewca książę Bogusław Radziwiłł miał już o niej wiadomość. Być może na wieść o marszu Chowańskiego, a może wziąwszy wiadomość o klęsce, Pac wysłał do Drui kilka swoich chorągwi. Zapewne w celu powstrzymania nieprzyjaciela, gdyby chciał on przechodzić Dźwinę w pogoni za rozbitkami, a też by tym ostatnim zapewnić osłonę podczas ich odwrotu. Jednak Chowański po zwycięstwie zaraz zawrócił i bardzo szybko ruszył do Połocka, co zapewne miało związek z wybuchem w tym mieście groźnego fermentu wśród żołnierzy. Większość ludzi Lisowskiego powróciła na drugi brzeg Dźwiny. Według relacji z Połocka ludzie ci mieli w maju obrać sobie za wodza połockiego szlachcica, Albrychta Jesmana, który porzucił carskie poddaństwo i niejakiego Andrzejewskiego26. Poniesiona klęska nie doprowadziła do nawiązania jakiejkolwiek współpracy pomiędzy Judyckim a Pacem. Wzmogła natomiast obawy kasztelana nowogródzkiego przed atakiem, zwłaszcza że ujęci ok. 20 lutego pomiędzy Dzisną a Połockiem moskiewscy jeńcy wyznali, że Chowański myśli o rozprawieniu się z grupą Judyckiego. Parę dni później kolejni jeńcy potwierdzili zeznania poprzednich, dodali też, że do Chowańskiego przyszło 700 piechoty i że przeprawił już wozy do Jekimania po południowej stronie Dźwiny. Judyckiego ogarnął wyraźny strach, gdyż mogła być to zapowiedź marszu Rosjan na Głębokie. Przyszło mu więc ponownie apelować do Paca o pomoc. Przyznawał, że ma mało wojska a starszyzna się rozjechała. W tej sytuacji wsparcie Paca było mu tym bardziej potrzebne. Tymczasem słyszał, że prowadzi on z Naszczokinem pertraktacje o zawarcie armistitium i planuje odejść spod Dyneburga. Groziło to tym, że uwolnione moskiewskie siły spod Dyneburga będą mogły być skierowane do działań przeciwko Judyckiemu. Przekonywał zatem Paca by nie wierzył Naszczokinowi. Wskazywał, że Rosjanie w tym czasie zawierają armistitium ze Szwedami i uwolnieni od nich niewątpliwie zechcą uderzyć z Dyneburga i Połocka na Litwinów by w końcu dać pomoc załodze w Wilnie. Tym łatwiej im będzie to uczynić, gdy obie dywizje będą dalej rozdzielone. Prosił więc Paca by ten zbliżył się do niego i stanął w Kozianach. By zachęcić go do przybliżenia się z wojskiem dodawał, że przeprawienie na drugi brzeg Dźwiny wozów przez Chowańskiego może być tylko symulacją, podczas gdy prawdziwym celem będzie właśnie dywizja żmudzka. Zaręczał, że wtedy zaraz pospieszy mu z pomocą27.
26 Diariusz B. Radziwiłła 25 II 1661, AGAD, AR, dz. IVa (kopie), T. 1, kop. 3, k. 333v; AMG, t. III, nr 347/2, s. 323; nr 404, s. 364; Akty izdavaemye Vilenskoju Archeografićeskoju Kommisieju dlja razbora drevnich aktov (dalej – AVAK), t. XXXIV, nr 216, s. 246; Chrapowicki, s. 283. 27 M.W. Judycki do M.K. Paca, Duniłowicze 21 II 1661, BCzart. 1380, s. 147–148; list z 23 II 1661, s. 135–136.
PW 42.indd 60
25-03-2011 11:44:11
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
297 11
Minęło jeszcze parę dni i okazało się, że atak Chowańskiego nie nastąpił. Uspokoiło to nieco Judyckiego. Nie oznaczało jednak, że Rosjanie zaprzestali działań. Swoje oddziały zgromadzili w Dolcach. Przychodzące o tym w początku marca wieści wprawiły wodza litewskiego w poważne zakłopotanie, gdyż już zupełnie nie mógł przeniknąć zamiarów Chowańskiego i kierunku marszu jego wojsk – „czy tu ku mnie, czyli też na tamtych passach P. Kmicica i P. Kozarzyckiego znosić”. Niezwłocznie posłał ostrzeżenie do Kmicica i Krzysztofa Kozarzyckiego, porucznika chorągwi kozackiej Krzysztofa Stetkiewicza, który najprawdopodobniej dowodził tą jednostką w zastępstwie nieobecnego podkomorzego orszańskiego. Jednocześnie Judycki zwrócił się do nich by ze swoim wojskiem zbliżyli się ku niemu. Do swoich chorągwi rozesłał uniwersały, wzywające je na 3 marca do Dokszyc, gdzie naznaczył im miejsce zborne. O szybkie przybycie prosił również Paca. Judycki miotał się w niepokoju i domysłach co do zamiarów Chowańskiego. Już jednak 3 marca dowiedział się, że pozostaje on nadal w Połocku a w drogę w głąb państwa moskiewskiego wyprawił tylko wozy. Pojawiły się też doniesienia, że sam ma zamiar iść do Moskwy, choć tak naprawdę nikt nie był w stanie przewidzieć jego planów. By zmusić w końcu go do konkretnych działań Judycki nosił się nawet z myślą podejścia pod Połock i wywabienia go w pole. Widząc, że jednak nie grozi nagłe niebezpieczeństwo ze strony Chowańskiego postanowił nie niepokoić wojska, wysłał uspokajające pisma do Paca i chyba odwołał wezwania do Dokszyc. Oboźnemu zaproponował w razie faktycznego odejścia Chowańskiego do Moskwy wspólną dwutygodniową wyprawę za Dźwinę, dopóki lód skuwał tę rzekę28. Kolejne dni przyniosły wyjaśnienie sytuacji i zmieniły nieco położenie Judyckiego. Okazało się, że nie ma co liczyć na współpracę z dywizją żmudzką pod Połockiem, gdyż Pac ruszył pod Dyneburg. Celem jego nie była walka, ale demonstracja zbrojna i zmuszenie Naszczokina do zawarcia zawieszenia broni, by uzyskać możliwość dania odpoczynku swojej dywizji. Zgromadziwszy oddziały w Dryświatach Pac ruszył 5 marca komunikiem i tego samego dnia stanął pod Dyneburgiem, pod którym stało 2 tys. jazdy moskiewskiej. Starcia harcowników zakończyły się po jednym dniu i już 7 marca rozpoczęto rokowania. Zakończono je podpisaniem sześciotygodniowego rozejmu z Połujechtowem. Przypieczętowaniem tego był bankiet wydany w kwaterze Paca w Kalkan Mujzie dla starszyzny moskiewskiej, podczas którego oficerowie obu stron przysięgali sobie pobratymstwo29. Zawieszenie broni zostało bardzo źle przyjęte przez króla, 28
M.W. Judycki do M.K. Paca, Duniłowicze 27 II 1661, Ibidem, s. 127–128; list z 2 III 1661, s. 193–194; list z 3 III 1661, s. 151–152. 29 D. Wechman do B. Radziwiłła, Birże 6 III 1661, BPANKr. 6184, s. 177–179; Poczobut Odlanicki, s. 149; K. Bobiatyński, s. 81.
PW 42.indd 61
25-03-2011 11:44:11
298 12
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
który nie życzył sobie by dowódcy wchodzili z potrzebującą wytchnienia Moskwą w jakiekolwiek układy o przerwanie walk30. Po zawarciu armistitium chorągwie zaczęły odchodzić w kierunku Dryświat. Dzień po zgromadzeniu się tam, na sesji 13 marca wojsko wybrało deputatów do wybrania chlebów i podjęło decyzję o rozejściu się z dniem 16 marca na przydzielone kwatery w województwie wileńskim, trockim i na Żmudzi. Wyruszając ku nim dywizja żmudzka aż do końca czerwca wyłączyła się z walk. Prowadzenie walk na linii Dźwiny spoczęło całkowicie w rękach Judyckiego i chorągwi prawego skrzydła31. Zawieszenie broni przez Paca i jego oddalenie się było jak najbardziej nie na rękę Judyckiemu. Uważał je za niepotrzebne, gdyż jeśli miało ono zapewnić bezpieczeństwo od wroga, to dostateczne dawała Dźwina, na której właśnie w tych dniach puszczały lody. Było ono też groźne z tego powodu, że teraz wszystkie siły Naszczokina i Połujechtowa mogły ruszyć przeciwko ludziom Judyckiego, których Pac choćby nawet chciał, to z powodu zaistniałej pomiędzy obu dowódcami odległości, nie dałby rady wspomóc. Pocieszeniem w tym wszystkim było to, że odchodząc oboźny zostawił w Drui kilka chorągwi, które mógł w razie czego użyć Judycki. Także w wyraźny sposób zaczął mijać kryzys związany ze spodziewanym atakiem Chowańskiego. W początku marca stało się jasne, że nic takiego nie nastąpi. Co więcej, potwierdziły się wcześniejsze wieści, że kniaź otrzymał wezwania carskie do opuszczenia Połocka i jak wieść niosła udania się do Moskwy. Efektem tego było przełamanie wcześniejszych obaw i stopniowe przechodzenie Judyckiego do działań zaczepnych nad Dźwiną. Już ok. 8 marca wyprawił między Połock i Dzisnę oddział woluntariuszy Lisowskiego pod wodzą Kunowskiego. Zaskoczył on kozaków z Dzisny, wielu zabił i przywiódł jeńców. Od nich dowiedziano się więcej o mającym nastąpić odejściu Chowańskiego. W związku z tym w miejsce zamiaru podejścia pod Połock w celu wywabienia moskiewskiego wodza zaczął pojawiać się u Judyckiego plan przejścia Dźwiny i udania się w pościg za nim, gdy tylko wyjdzie on z tego grodu. Do takiego rozwiązania także coraz silniej popychała go świadomość narastającego w wojsku problemu zaopatrzenia w żywność i pogarszających się nastrojów. Odbijało się to mocno na pobliskiej szlachcie, której majątki były pustoszone a ona sama częstokroć maltretowana. Nie bardzo wiedziano jak poradzić sobie z sypiącymi 30 K. Pac do M.K. Paca, Wiłkowiszki 3 III 1661, BCzart. 416, s. 89–90; list z Warszawy 16 IV, BCzart. 418, s. 219–220 i z 26 VI, BCzart. 413, s. 150. 31 Uniwersał Jana Kazimierza do obywateli Księstwa Żmudzkiego, Warszawa 25 III 1661, Ks. Gr. Żmudzka 1661, Vilniaus Universiteto Biblioteka (dalej – VUB), f. 7, nr 21/14473, k. 242–242v; Uniwersał Jana Kazimierza na chleb do Żmudzi wydany, Warszawa 17 III 1661, Ibidem, k. 289–290v, też uniwersał królewski z 16 III, Ks. Gr. Trocka 1660–1661, VUB, f. 7–3/5957. Uniwersały P. Sapiehy, do szlachty żmudzkiej, Ibidem, k. 244–244v, 320–320v, 321–321v, 344–344v; K. B o bi a t y ń s k i, s. 80–81.
PW 42.indd 62
25-03-2011 11:44:12
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
299 13
się skargami. Surowe egzekwowanie prawa na dopuszczających się gwałtów żołnierzach w sytuacji podnoszonych przez nich pretensji płacowych, mogło tylko doprowadzić do zaognienia i tak fatalnej już atmosfery w wojsku i sparaliżowania wszelkich działań ofensywnych a także możliwości obronnych. W tej sytuacji Judycki jako takie rozwiązanie tych problemów widział w wyprowadzeniu żołnierzy za Dźwinę. Tam liczył na zajęcie ich walką a zdobycie przez nich żywności i łupów mogło zaspokoić ich najbardziej palące potrzeby32. Kawaler maltański nie zdawał sobie sprawy, że w drugiej połowie lutego i w początkach marca, gdy najbardziej obawiał się agresywnych działań od strony Połocka, tak naprawdę nie groziło mu stamtąd większe niebezpieczeństwo. W tym czasie bowiem doszło do poważnych zaburzeń wśród carskich żołnierzy stacjonujących w tym mieście. Już od dłuższego czasu narzekali oni bardzo na braki żywności i panującą drożyznę. Od przybyłego 10 lutego gońca z hramotą cara Aleksego Michajłowicza dowiedziano się w mieście, że car nakazał Jurijowi Dołgorukiemu rozpuścić jego ludzi do domów33. Ludzie Chowańskiego, którzy kilka dni wcześniej poszli przeciwko Lisowskiemu wrócili do Połocka zapewne już wtedy, gdy w mieście było głośno od tych nowin. Zmęczeni długą służbą dworianie i strzelcy wnet zaczęli żądać tego samego dla siebie, co stało się udziałem żołnierzy Dołgorukiego. Chowański jednak nie miał na to pozwolenia od cara. Odmowa spowodowała wybuch wielkiego niezadowolenia wśród wojska, graniczącego z buntem. Żołnierze wraz z dowódcami zaczęli pisać supliki do cara. Wylewali w nich wszystkie swoje żale. Przedstawiali swoją służbę, klęski i straty, które ponieśli, a też sukcesy, jak choćby niedawne ujęcie Lisowskiego. Tłumaczyli władcy, że przez to wszystko nie mieli chwili odpoczynku, zostali do cna zrujnowani do tego stopnia, że teraz, jeśliby nastąpili Litwini, to nie mają szans obronić Połocka. I w tej sytuacji, gdy ludzie Dołgorukiego mają odpoczywać w swoich domach, im każe się ponownie iść przeciwko nieprzyjacielowi. Prosili zatem cara o wsparcie i wynagrodzenie za ich służbę. 23 lutego zażądali od Chowańskiego by wysłał ich pisma do Moskwy. Jak sam przyznawał, nie śmiał im się sprzeciwić, co już świadczyło o bardzo groźnych nastrojach. Żołnierze nie ustępowali i w pierwszej połowie marca nieustannie się buntowali i nachodzili Chowańskiego, żądając wyprowadzenia ich z Połocka i rozpuszczenia do domów. List dotarł bardzo szybko do cara. Na Kremlu zdawano sobie sprawę z wagi sytuacji i bano się utraty tego wielkiego miasta. Były bowiem podstawy by obawiać się wszelkich problemów i konfliktów wewnątrz garnizonów. One bowiem, o czym dobrze wiedziano w tym czasie na Kremlu, doprowadziły nieco 32
M.W. Judycki do M.K. Paca, Duniłowicze 8 III 1661, BCzart. 1380, s. 163–164; list z 10 III 1661, Ibidem, s. 181–183. 33 Zob. AMG, t. III, nr 297/1, s. 293–294.
PW 42.indd 63
25-03-2011 11:44:12
300 14
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
wcześniej do tragedii w Mohylewie i utraty Krzyczewa. Już więc 3 marca wysłano odpowiedź wraz ze stolnikiem, kniaziem Wasilijem Gagarinem, który miał na miejscu przyjrzeć się sytuacji i podjąć odpowiednie działania34. Przyznać trzeba, że w tak trudnym dla siebie położeniu Chowański potrafił przez kilkanaście dni doskonale maskować swoje problemy a dodatkowo zwodzić Litwinów groźbami podjęcia przez siebie działań ofensywnych. Okazywało się więc, że zimą i wiosną 1661 r. stojące nad Dźwiną naprzeciw siebie wojska borykały się z problemami, wynikającymi po części z tych samych powodów. Nie były one w stanie podjąć poważniejszych działań. Po stronie moskiewskiej po odjeździe Chowańskiego z Połocka całkiem ograniczyły się do obrony. W tym czasie silnie wzrosła aktywność Litwinów szybko przejmujących inicjatywę na tym odcinku frontu. Nie wynikało to z rozwiązania gnębiących ich problemów. Była to niewątpliwie zasługa energii Judyckiego a też posługiwanie się licznymi oddziałami woluntarskimi, które nie miały problemu związanego z zaległym żołdem a w ofensywnych działaniach widziały między innymi szansę na uzyskanie zdobyczy. Nabierający pewności siebie Judycki nie przestawał obserwować poczynań Chowańskiego. Po 10 marca przeniósł się z Duniłowicz w pobliże Dzisny by być bliżej teatru działań a też pewnie dlatego, że od jakiegoś czasu otrzymywał od mieszczan propozycje oddania mu miasta, gdyby tylko pod nim się pojawił35. Czekał również na spodziewane wyjście moskiewskiego wodza z Połocka, które by Litwinom pozwoliło rzucić się za nim w pogoń. Judycki miał w tym mieście oddanych sobie informatorów. Znaczna część mieszczan oczekiwała nadejścia Litwinów i oswobodzenia miasta. Judycki zachęcał ich do współpracy a nawet wydawał uniwersały do chłopów by na wieść o nadejściu wojsk królewskich zbrojno wystąpili przeciwko Moskwie. W zamian za to obiecywał nie pustoszyć ziem połockich36. Dzięki temu zawsze mógł liczyć na rzetelne informacje z tego miasta i wiedział, że przeciwnik jest w stanie wyprowadzić stamtąd w drogę niezbyt wielu żołnierzy, których liczba dla atakujących ludzi Judyckiego nie będzie stanowić zbyt wielkiego problemu. W dniu 15 marca przybył do Połocka carski wysłannik, kniaź Wasilij Gagarin. Przywiózł on Chowańskiemu polecenie natychmiastowego udania się do Pskowa i zajęcia się tam pracami nad sformowaniem nowej armii. Zabrać ze sobą miał także buntujących się żołnierzy i tam ich rozpuścić. Kazano im jednak zapowiedzieć by ponownie zgromadzili się w Połocku na służbę w dniu 12 maja a najdalej na 25 dzień tego miesiąca. Pod wpływem bardzo złych nastrojów w garnizonie, tego samego jeszcze dnia Chowański ruszył w kierunku Pskowa, 34 35 36
Ibidem, nr 347/1–3, s. 322–323; nr 373, s. 340. Ibidem, nr 380, s. 347. Ibidem, nr 380, s. 347.
PW 42.indd 64
25-03-2011 11:44:12
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
301 15
zabierając ze sobą 1312 żołnierzy. Część z nich, mieszkających bliżej, rozpuścił 19 marca w Ozieryszczach. Z tymi z dalszych obszarów poszedł do Pskowa37. Wieść o tym doszła Judyckiego w środę 16 marca. Niezwłocznie poderwał swoich ludzi i ruszył komunikiem w pogoń za Chowańskim. W nocy napisał list do Paca, informując go o swojej wyprawie i opuszczeniu pozycji w pobliżu Połocka. Prosił by teraz on miał uwagę na działania moskiewskie od strony tego miasta w kierunku Wilna. W tym i kolejnych listach apelował o wspólne działania przeciwko Chowańskiemu38. Wczesnym dniem jego wojsko pojawiło się pod Dzisną. Stanęło ono w dwóch obozach, blokując to miasto leżące przy ujściu rzeki Dzisny do Dźwiny. Jeden obóz stanął od strony Głębokiego po przeciwnej miastu stronie rzeki Dzisny, a drugi rozbito od strony Drui39. Pod Dzisną Judycki jeszcze 17 marca dokonał przeprawy na północny brzeg Dźwiny i na darmo oczekiwał odpowiedzi od Paca na swoje propozycje wspólnego pościgu za Chowańskim. Gdy tylko Litwini znaleźli się po północnej stronie Dźwiny ich wydzielone chorągwie zbliżyły się w kierunku Połocka. Powiadomiony o tym następca Chowańskiego w tym mieście, Stiepan Wieliaminow wysłał przeciwko nim oddział szlachty połockiej pod wodzą zdrajcy Fiedora Snarskiego. Niedaleko miasta doszło, jeszcze 17 marca, do starcia, w którym sukces przypadł Litwinom, którzy gonili rozbitków pod same bramy Połocka. Wzięto jeńców, w tym i zdrajcę, pułkownika Gawryłę Gosławskiego. Kilka dni później zdołał on zbiec do Połocka. Wcześniej pewien Rosjanin, zdoławszy uciec z obozu litewskiego, potwierdził tam, że Judycki zamierza gonić Chowańskiego i przejąć go w drodze do Pskowa. Miał kierować się na miasteczko Sokół i ku jezioru Niszcz. Wieliaminow natychmiast wysłał za Chowańskim posłańca z ostrzeżeniem40. Tymczasem Judycki, zdając sobie sprawę z szybkiego oddalania się przeciwnika zostawił pod Dzisną wojska zaciągu cudzoziemskiego, pięć armat i kilka chorągwi kozackich. Miały one bronić dostępu do miasta jakimkolwiek posiłkom. Sam zaś z dwudziestoma chorągwiami rzucił się komunikiem w pościg. Towarzyszyła im znaczna ilość czeladzi skuszona wieściami, że do Połocka zmierza od cara konwój z pieniędzmi na zapłatę jego wojskom. Możliwe, że w wyprawie wzięła udział pewna ilość chorągwi z dywizji żmudzkiej, które stały pozostawione przez Paca w Drui. O ich marszu stamtąd wspominają źródła moskiewskie, wymieniając później u boku Judyckiego pod Opoczką takich dowódców z tego skrzydła jak rotmistrza Abramowicza, zapewne Samuela Andrzeja, starostę starodubowskiego i tatarskiego rotmistrza Ułana41. 37
Ibidem, nr 373, s. 340. M.W. Judycki do M.K. Paca, z Kuryłowicz nad Dzisną, w nocy z środy na czwartek 1661, BCzart. 1380, s. 185–186. 39 AMG, t. III, nr 370, s. 338. 40 Ibidem, nr 379, s. 346; nr 380, s. 346–347. 41 Ibidem, nr 370, s. 338; nr 379, s. 346; nr 381, s. 348. 38
PW 42.indd 65
25-03-2011 11:44:12
302 16
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
Pomimo wielkich zalegających jeszcze śniegów pogoń prowadzono w niezmiernie wytężony sposób, byle tylko dopaść Chowańskiego. Najprawdopodobniej z tego powodu nie marnowano wtedy czasu na rabowanie i pustoszenie okolic, rozbijano jedynie napotykane zapóźnione oddziały moskiewskie. Zapewne zaraz po 20 marca Litwini stanęli nad Niszczą i posunęli się w kierunku Opoczki i Pustorżewa. Spotkał ich tam wysłannik Wieliaminowa i nie mogąc się przedrzeć, wrócił 25 marca do Połocka. Pomimo ogromnego wysiłku nie udało się dopaść wodza moskiewskiego, który zdołał ujść do Pskowa. Judycki później pisał, że dotarł za nim prawie w okolice tego miasta, daleko w głąb ziem carskich leżących już poza granicami Rzeczpospolitej sprzed wojny. Potwierdzał to będący jeszcze wówczas przy Litwinach w niewoli, pułkownik G. Gosławski. Tam jednak stało się jasne, że nie uda się już złapać Chowańskiego i należało rozpocząć odwrót. Był on tym bardziej konieczny, gdyż obawiano się puszczenia lodów na Dźwinie i możliwości pojawienia się trudności w przejściu przez nią. Obawiano się również, że energiczny Chowański po dotarciu do Pskowa może szybko zebrać stojące tam oddziały i sprawić wiele kłopotów powracającemu wojsku nad wezbraną Dźwiną. Mniej więcej wówczas Judycki otrzymał też ponowne wezwanie od mieszczan dziśnieńskich, że zdadzą mu miasto, jeśli się pod nim pojawi. Tymczasem zbierając się do odwrotu i korzystając z braku w tych ziemiach silniejszych wojsk moskiewskich postanowił szeroko je spustoszyć, dając tym możliwość żołnierzom wzięcia pewnego rodzaju zapłaty za ponoszone trudy. Wojsko i czeladź zostały rozdzielone na cztery grupy, które kierując się ku Dźwinie szeroko niszczyły ziemie nieprzyjacielskie. Jedna z nich, dowodzona przez kniazia Aleksandra Marcjana Ogińskiego 23 marca nocą podpadła pod samą Opoczkę i pobliskie jej wsie i dwory spaliła, następnie udała się w kierunku Siebieża. Według kniazia Timofieja Szczerbatego z Pskowa inną grupą dowodził Jerzy Władysław Kosiło, porucznik chorągwi kozackiej Pawła Sapiehy. Szczerbaty nie wiedział w jakim on kierunku poszedł. Judycki zaś udał się na Zawołocze. Podobno najdalej zapuszczała się czeladź, usilnie polując na carską kasę, która wieźć miała pieniądze dla żołnierzy w Pskowie. Zrujnowano wówczas ziemie wokół Opoczki, Pustorżewa, Zawołocza. Punkt zborny dla wszystkich czterech oddziałów naznaczono pod Zawołoczem. Stamtąd 25 marca Judycki ruszył w kierunku Dzisny42. Gwałtowne najście Litwinów wzbudziło wielką trwogę na ziemiach moskiewskich. Już 22 marca Drużyna Krenicyn, wojewoda z leżącej ok. 130 km na południe od Pskowa Opoczki wysłał do Pskowa list z alarmującą informacją, 42
List z Dzisney od Połocka 31 Marty 1661 dany o progressach woyska litewskiego przeciwko Moskwie, Biblioteka Jagiellońska w Krakowie (dalej – BJag.) 5, s. 771–772; M.W. Judycki do M.K. Paca, z Duniłowicz 21 IV 1661, BCzart. 411, s. 105–107; AMG, t. III, nr 380, s. 347; nr 389, s. 355; nr 434/2, s. 383.
PW 42.indd 66
25-03-2011 11:44:12
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
303 17
że na drodze z Połocka nad górnym biegiem rzeki Niszcz, w miejscowości Rykowo pojawili się Litwini. Na ich czele widział Sapiehę i Paca. Chowański zachował spokój i 30 marca wiedział, że są to tylko lekkie oddziały litewskie, które po pościgu za nim zapuściły się w różne strony za łupami. Donoszono mu, że siły Judyckiego wynoszą 3–5 tys. ludzi, choć najczęściej pojawiała się ta pierwsza liczba. Nie omieszkał zaznaczyć, że ich napad miał swoją przyczynę w jego wyjściu z Połocka. Dowiedziawszy się o tym Aleksy Michajłowicz niezwłocznie dał mu nakaz ruszania przeciwko plądrującym jego ziemie napastnikom. Kniaź nie miał jednak dostatecznych sił by ruszyć przeciwko Litwinom. Wysłał jednak ku nim podjazd rajtarski z rotmistrzem Iwanem Zybinem. Miał on nakazywać chłopom zbierać się zbrojno w obronnych miejscach. Na polecenie Chowańskiego też rozgłaszał, że nadciąga on sam a z pomocą mu zbliża się 15 tys. żołnierzy wysłanych z Moskwy i Nowogrodu. Liczono na to, że Litwini wezmą jeńców i od nich się tego dowiedzą. Parę dni później kniaź zebrawszy niecałe 2 tys. ludzi, w tym wielu tych, których parę dni wcześniej rozpuścił do domów, ruszył z Pskowa i w oddalonym ok. 60 km na południe od Pskowa mieście Ostrowie połączył się z Zybinem. 27 marca dowiedział się o odwrocie kawalera maltańskiego. Zaraz zasługę tego przypisał sobie informując cara o panicznej wręcz ucieczce Judyckiego na wieść o swoim pochodzie, choć pod koniec swojej relacji przyznawał, że powodem odejścia Litwinów mogły być obawy związane z przekroczeniem Dźwiny. Chciał ruszyć za odchodzącym przeciwnikiem ale w tym momencie zebrani na powrót do wojska dworianie stawili się przed nim i zażądali by wypełnił wolę cara i w końcu rozpuścił ich do domów. Chowański musiał się ugiąć przed tym żądaniem, co przekreśliło możliwości dalszych działań na czele tych ludzi43. Powracając z wyprawy Judycki stanął pod Dzisną 29 marca44. Opanowanie tego miasta leżało już od końca 1660 r. w planach Litwinów. Gdyby to się udało uzyskano by kolejną obok Drui bardzo dogodną przeprawę przez Dźwinę, która leżąc niedaleko Połocka dawałaby szerokie możliwości niespodziewanych wypraw pod to miasto od strony zachodniej i blokowania jego kontaktów z moskiewskim zapleczem. Przecięto by też i tak już naruszoną przez zajęcie Drui jego komunikację z Dyneburgiem. Dążąc do realizacji tego celu już w ostatnich miesiącach 1660 r. nawiązano potajemne kontakty z mieszczanami. Władze moskiewskie z niepokojem zdawały sobie z tego sprawę. Obawy przed postawą mieszczan szczególnie wzrosły, gdy wraz z rosnącą aktywnością Litwinów pojawiły się doniesienia o wymordowaniu 11 lutego przez mieszczan carskiego garnizonu w Mohylewie. Przykład mógł się okazać zaraźliwy. 17 marca, w dniu pojawienia 43 44
Ibidem, nr 373, s. 340–341; nr 381, s. 348–349; nr 389, s. 355. AVAK, t. XXXIV, nr 199, s. 224–225.
PW 42.indd 67
25-03-2011 11:44:13
304 18
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
się Judyckiego pod Dzisną, alarmowano stamtąd do Połocka, że mieszczanie stali się nieposłuszni. Nie wiedziano jak sobie z tym poradzić, gdyż w mieście było tylko 150 żołnierzy45. Zaniepokojony Wieliaminow 19 marca wysłał z Połocka oddział 230 dragonów i piechoty sołdatskiej pod dowództwem majora Ilji Szczulenikowa. Kazał im iść lasami z wielką ostrożnością. Mieli wzmocnić obronę Dzisny. Powrócił on jednak już dnia następnego, gdyż niecałe 20 km od Połocka natknął się na silne wojska litewskie, które zmusiły go do odwrotu. Okazało się, że Dzisna została szczelnie zablokowana przez pozostawione przez Judyckiego oddziały. Weliaminow nie był w stanie wysłać większych sił, które by mogły się pokusić o przebicie przez blokadę. Tłumaczył to Aleksemu Michajłowiczowi niebezpieczną sytuacją w samym Połocku. Pod jego dowództwem po wyjściu Chowańskiego w mieście znajdowało się tylko 2600 żołnierzy. Nimi musiał obsadzić rozległy górny i dolny gród. W Połocku znajdowała się też spora ilość szlachty z rodzinami i czeladzią. Wśród niej była pewna jej ilość pozostającej na służbie moskiewskiej. Była ona jednak w większości bez koni a też jej wierność stawała się coraz bardziej podejrzana. Dochodzili do tego mieszczanie. Łącznie tej ludności było tam ponad 5 tys. Jej postawa budziła jak największe obawy. Wiedziano, że wśród niej jest wielu mających potajemne kontakty z Litwinami. Doskonale zdawano sobie sprawę, że to z miasta Judycki miał dokładne informacje o wyjściu Chowańskiego, trasie jego marszu, a nawet przewodników w swoich wyprawach na ziemie zadźwińskie. Oprócz pilnowania mieszczan i szlachty musiano strzec 230 litewskich jeńców, wśród których byli na pewno zaprawieni w rzemiośle wojennym żołnierze. W marcu Weliaminow dobrze zdawał sobie sprawę, że zdany jest tylko na własne siły46. Jeśli już miał dokładniejsze relacje o wypadkach w Mohylewie, to mógł dostrzec dość dużo podobieństw własnej sytuacji do tamtejszej. Nic zatem dziwnego, że mając dodatkowo pod bokiem duże siły litewskie nie przejawiał chęci do osłabiania sił swojego garnizonu. Pozostawieni pod Dzisną przez Judyckiego żołnierze nie podejmowali żadnych działań wojennych przeciwko miastu. Ograniczali się do jego zablokowania i straszenia chęcią podjęcia szturmu. Nie niszczyli jednak okolic, gdyż Judycki tego zabronił, chcąc pozyskać mieszczan i okoliczną ludność. W końcu wysłał do miasta wezwanie by wzięto przykład z Mohylewa i rozprawiono się z załogą moskiewską. Gdy w parę dni później sam stanął pod miastem wysłał listy do dowódcy moskiewskiego Mikity Obaszewa, do szlachty i do burmistrza Stepana Sczasnego z wezwaniem do poddania się. Od chwili pojawienia się Litwinów pod Dzisną szybko wzrastały nastroje antymoskiewskie w mieście. Przybycie 29 marca Judyckiego tylko je wzmogło. Doszło w końcu do wybuchu, na czele którego 45 46
AMG, t. III, nr 370, s. 338. Ibidem, nr 370, s. 338; nr 373, s. 340; nr 379, s. 346; nr 380, s. 346–347.
PW 42.indd 68
25-03-2011 11:44:13
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
305 19
stanął szlachcic Albrycht Jesman. Zebrana szlachta połocka, kozacy i mieszczanie rzucili się na żołnierzy carskich i ich dowódcę. Wedle jednych relacji wycięto ich, gdy dowiedziano się, że ich dowódcy utajniają propozycje Judyckiego. Także jednego z burmistrzów miano powiesić na wrotach zamkowych. Natomiast inny burmistrz parę dni po tych wydarzeniach opowiadał tajnemu moskiewskiemu wysłannikowi z Połocka, że ich tylko powiązano i oddano Judyckiemu, który zabrał jeńców do Duniłowicz. Wydaje się jednak, że polało się sporo krwi żołnierzy carskich a burmistrz, czując pewną odpowiedzialność za wydarzenia, zainteresowany był bardzo by nadać im jak najłagodniejszy obraz. Jego dzieci bowiem pozostawały w Połocku. Gdy już uporano się z załogą, otwarto bramy i wpuszczono Litwinów. Stało się to, jeśli nie 29, to 30 marca. Czyn mieszczan dziśnieńskich wzbudził wielkie uznanie i wdzięczność Jana Kazimierza, który 27 lipca wystosował do nich osobne pismo z uznaniem i podziękowaniami. Judycki zaś już w kwietniu otrzymał za pośrednictwem Sapiehy podziękowania królewskie za niezwykłą energię i waleczność47. Judycki w pełni doceniał znaczenie tego miejsca. Zastano tam umocnienia zbudowane przez żołnierzy moskiewskich a też spore zapasy broni, amunicji i żywności. W mieście osadził silną załogę a jej komendantem został oberszterlejtnant Jan Krueger. Okazał się on bardzo sprawnym dowódcą i jego zasługi na polu ufortyfikowania i utrzymania Dzisny zostały w 1664 r. docenione przez króla, który nadał mu plac w Połocku48. Na wyżywienie załogi złożyli się mieszczanie. Judycki planował by miejsce to stało się punktem wypadowym na północny brzeg Dźwiny i dlatego nakazał tam ustanowionemu przez siebie komendantowi stawiać most na strugach. Sam zaś udał się do Duniłowicz. Komendant energicznie zabrał się do robót fortyfikacyjnych. W miejscu starego ziemnego wału, nad Dźwiną usypał fort, na którym postawił 4 armaty. Każdej nocy pełniło tam straż stu dragonów. Umocnił też podejścia do Dzisny na drogach od strony Połocka. Każdego dnia wysyłał tam podjazdy, które już po północnej stronie Dźwiny podpadały nieustannie pod to miasto. Na tamtą stronę przerzucono też oddział 600 ludzi z dawnego pułku Lisowskiego, który stanął pomiędzy Dzisną a Połockiem. Po drugiej stronie rzeki ulokował się obóz chorągwi powiatowych wspartych chorągwią tatarską Ułana49. 47
Jan Kazimierz do P. Sapiehy, Płońsk 20 IV 1661, Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Krakowie, Oddział na Wawelu, Archiwum Sanguszków (dalej – Ar. Sang.) 67, s. 415; AVAK, t. XXXIV, nr 182, s. 204–205; AMG, t. III, nr 393, s. 358–359; O. He d e m a n n, Dzisna i Druja, magdeburskie miasta, Wilno 1934, s. 30. 48 Zob. AMG, t. III, nr 415, s. 375; nr 420, s. 377; Rossijskij Gosudarstvennyj Archiv Drevnich Aktov, Moskva (dalej – RGADA), f. 389, Metryka Litewska (dalej – ML), ks. 135, s. 490–491. 49 List z Dzisney od Połocka 31 Marty 1661 dany o progressach woyska litewskiego przeciwko Moskwie, BJag. 5, s. 771–772; M.W. Judycki do M.K. Paca, z Duniłowicz 21 IV 1661, BCzart.
PW 42.indd 69
25-03-2011 11:44:13
306 20
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
Wszystkie te prace fortyfikacyjne i rozmieszczenie obozów od strony Połocka miało zabezpieczyć budowę trwałego mostu, który by pozwolił na swobodne przekraczanie rzeki wojskom królewskim. Kawaler maltański zamierzał bowiem podjąć kolejne działania na północnym brzegu i groźnie zapowiadał jeńcom moskiewskim, że żadnego pokoju nie będzie ze strony króla polskiego zanim Litwini i Polacy nie zniszczą ziem carskich tak, jak Moskwa zniszczyła królewskie. Ostatnie sukcesy natchnęły zarówno Paca jak i Judyckiego sporą dawką optymizmu. W pierwszych dniach kwietnia wrócił do Pskowa major Lew Sytin wysłany przez Chowańskiego z misją do obu litewskich wodzów w celu zapewnienia bezpiecznego przejazdu posłom moskiewskim udającym się do króla w sprawie nawiązania rozmów pokojowych. Od obu miał usłyszeć, że o pokoju car myśleć może dopiero wtedy, gdy odda wszystkie zawojowane ziemie i cofnie się na stare granice50. Wodzowie litewscy mogli sobie pozwolić na tak wielką pewność siebie, gdyż wytworzona nad Dźwiną sytuacją stała się wiosną bardzo korzystna dla nich. Po zajęciu Dzisny mieli szeroki otwarty dostęp do ziem zadźwińskich i dalej moskiewskich. Nie było na nich żadnych większych sił przeciwnika. Jedynym większym miastem w ręku moskiewskim był Połock. Borykał się on jednak z takimi trudnościami, że jego garnizon nie był w stanie osłonić okolicznych ziem. Dalej na północ niewielka załoga stała w trudnym do zdobycia z powodu warunków naturalnych Siebieżu. Nie stanowiła ona jednak większej przeszkody w pochodach na Psków. Gród ten zasłonięty był tylko przez leżącą na południe od niego niewielką fortecę w Opoczce. Przed pustoszącymi zagonami Litwinów stały więc otworem szerokie ziemie moskiewskie po Psków i Wielkie Łuki. Były to ziemie nowogrodzkiego okręgu wojskowego (razriadu), na których formowano armie działające później na linii Dźwiny. Na jego czele od paru lat stał Iwan Chowański i stamtąd pochodziła większość żołnierzy, na czele których w 1659 r. i 1660 r. pustoszył Litwę. Tam, również w 1661 r. miał formować nową armię. W interesie Litwinów leżało więc maksymalne zniszczenie i zdezorganizowanie tych terenów. Dlatego sporo prawdy było w docierających do wodzów moskiewskich informacjach, że Judycki zamierza nieustannie najeżdżać je, by nie dać się tam zgromadzić większym wojskom przeciwnika51. Z ogromnym niepokojem na dalsze kroki Litwinów oczekiwali już w pierwszych dniach kwietnia Chowański w Pskowie i Weliaminow w Połocku. Nie mieli sił by wyprzeć nieprzyjaciela z północnego brzegu Dźwiny i zniszczyć utworzony tam przyczółek oraz budowany most. Bezradnie przypatrywali się 411, s. 105–107; AVAK, t. XXXIV, nr 182, s. 204–205; nr 199, s. 224–225; AMG, t. III, nr 393, s. 358–359. 50 Ibidem, nr 380, s. 347; nr 386, s. 352–353. 51 Ibidem, nr 385/1, s. 351.
PW 42.indd 70
25-03-2011 11:44:13
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
307 21
rajdom zagonów jazdy regularnej i woluntariuszy pod sam Połock i w dalej położone ziemie. Znając bardzo wojownicze nastawienie Paca i Judyckiego silnie obawiali się kolejnej ofensywy ich wojsk. Chowański bardzo narzekał, że jeśli skieruje się ona znowu w kierunku Pskowa lub Wielkich Łuk, to nie będzie miał sił by się jej przeciwstawić. Najścia Litwinów niezmiernie utrudniały mu też prace nad formowaniem armii. Kazał więc w ujeździe opoczeskim i pustorżewskim zbierać się chłopom i robić zasieki na drogach. Obawiał się by napad nie nastąpił w Wielkanoc, kiedy to, jak sam przyznawał, panuje powszechny bałagan i brak ostrożności. Z drugiej strony martwił się o Połock, gdyż wiedział, że intensywną w nim agitację na rzecz przejęcia miasta i oddania go Litwinom, prowadzili mieszczanie z Dzisny. Warto zaznaczyć, że osobliwy powód do zmartwień przywiózł mu Lew Sityn. Poinformował go, że w obozie Judyckiego rozmawiał z moskiewskimi żołnierzami z różnych carskich pułków rajtarskich i innych, którzy wzięci do niewoli znaleźli się na służbie litewskiej. Ku ogromnemu zgorszeniu Sityna zachwalali oni nową służbę a przede wszystkim wolności i swobody jakie stały się ich udziałem. Do służby królewskiej zachęcali też jego. Najgorsze były ich zapowiedzi, że już niedługo ruszą za Dźwinę, a znając wszystkie tam drogi i słabe punkty obrony będą przewodnikami Litwinów. Wedle ich słów Litwini chcieli zająć Połock z pomocą tamtejszych mieszczan. Jeńcami moskiewskimi uzupełniał swoje szeregi też Michał Pac. Pewne jest, że zachwyt wielu siłą wcielonych do litewskiej służby carskich żołnierzy nie był autentyczny i wielu z nich przy nadarzającej się okazji uciekało, wracając do swoich i przynosząc przy okazji informacje o stanie wojska przeciwnika52. W dość niecodzienny sposób niebezpieczeństwo od Połocka starał się oddalić Weliaminow. Po naradzie z połockim i witebskim biskupem Kalikstem postanowił wysłać do Dzisny zaufanego człowieka, który by miał spróbować nakłonić tamtejszych mieszczan do wystąpienia przeciwko Litwinom i oddania miasta ludziom cara. Namówiony burmistrz połocki Kuźma Naumow wyznaczył do tego swego czeladnika Fomkę Jeremiejewa. Wysłano go tam zaopatrzonego w listy do burmistrza Dzisny, Stepana Sczasnego i do mnichów miejscowego monastyru. Miał on im przypominać ich przysięgę na wierność carowi i nawoływać do wystąpienia przeciwko Litwinom. Dotarł tam 16 kwietnia i oddał listy burmistrzowi. Ten jednak nie chciał rozmawiać na temat poparcia sprawy carskiej. Nie uzyskawszy nic, poza informacją o zamiarze Judyckiego ruszenia za Dźwinę w Wielkanoc, powrócił 21 kwietnia do Połocka53. Tymczasem Judycki do swoich sukcesów dodał kolejny. Po zajęciu Dzisny nawiązali z nim potajemny kontakt mieszczanie z położonego niecałe 100 km 52 53
Ibidem, nr 385/1, s. 351; nr 386, s. 353; nr 485, s. 419. Ibidem, nr 393, s. 358–359.
PW 42.indd 71
25-03-2011 11:44:13
308 22
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
na północ od tego miasta Siebieża. Proponowali oni mu, że wzorem mieszczan z Dzisny oddadzą mu swój gród, gdy tylko on pojawi się z wojskiem w jego pobliżu. Propozycja była niezwykle kusząca, gdyż Siebież leżał na prawie samej przedwojennej granicy Rzeczpospolitej a w 1661 r. na trasie zagonów litewskich w kierunku ziem carskich i Pskowa. Mógł zatem stanowić dla tych działań dobre oparcie. Miasto miało bowiem niezwykle dogodne położenie obronne. Położone było na północnym brzegu jeziora siebieskiego na półwyspie wrzynającym się głęboko w to jezioro. Dodatkowo wznosił się on wysoko ponad taflę wody. Na nim zbudowany był drewniany zamek otoczony parkanami. Od lądu stałego zamek odcięty był fosą, która przecinała półwysep a przez nią można było do niego się dostać po zwodzonym moście. Tak przedstawiał się obraz tej należącej do Radziwiłłów birżańskich włości według inwentarza sporządzonego w 1641 r. Miasto zostało zajęte w 1654 r. przez Rosjan. Na trwałe wróciło do Rzeczpospolitej dopiero w 1679 r.54 Inicjatywa mieszczan siebieskich miała swoje różne przyczyny, poczynając od rosnącego niezadowolenia z rządów moskiewskich. Nastroje zmierzające do wystąpienia przeciwko Moskwie wzrosły niewątpliwie, gdy w marcu w pobliżu zaczęły się pojawiać chorągwie litewskie, gdy doszły wieści o postępku mieszczan mohylewskich a zwłaszcza wypadkach w pobliskiej Dziśnie. Przywódcą spisku stał się Kazimierz Meduniecki, który w zamku był na służbie carskiej. Wcześniej, jeszcze w 1660 r., on, wraz z inną szlachtą, był na służbie w Dyneburgu. Po powrocie do Siebieża powstał w jej gronie w styczniu 1661 r. plan przekazania miasta Litwinom. Gdy wiosną ich oddziały zaczęły się bardzo często pokazywać w pobliżu Meduniecki wraz z towarzyszami podburzył innych miejscowych żołnierzy i pociągnął za sobą mieszczan55. Powiadomiony listem od nich Judycki szybko zjawił się nad Dźwiną i 27 kwietnia przeszedł ją pomiędzy Dzisną a Drują. Główna część sił litewskich pozostała w obozie pod Głębokim. Kasztelan nowogródzki dysponował tylko trzema chorągwiami tatarskimi, trzema dragonów i 250 ludźmi piechoty. Przechodząc Dźwinę zabrał ze sobą też 6 chorągwi z pułku Lisowskiego, pod którymi łącznie było 300 ludzi, dowodzonych przez rotmistrza Andrzejewskiego. Świadczyło to o niespodziewanym wezwaniu z Siebieża i błyskawicznie podjętej decyzji ruszenia ku temu miastu. Wczesnym rankiem 30 kwietnia Litwini zjawili się pod Siebieżem. Na ich widok mieszczanie i szlachta zaraz zaczęli otwierać bramy do miasta. Kompletnie tym zaskoczeni żołnierze załogi rzucili się do bram by temu przeszkodzić. Wtedy doszło do walki 54
Zob. Inwentarz Siebieża z 1641 r., AGAD, AR, dz. XXV, sygn. 3682. Warto porównać inwentarze sporządzone po przejęciu Siebieża od Rosjan, z roku 1681 (sygn. 3683) i z 1683 (sygn. 3684). 55 RGADA, f. 389, ML nr 134, k. 141–141v; Metryka Litewska. Księga Wpisów nr 131, opr. A. Rachuba, Warszawa 2001, nr 993, s. 320–321; AMG, t. III, nr 417, s. 376; nr 434/2, s. 383.
PW 42.indd 72
25-03-2011 11:44:14
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
309 23
ze szlachtą i mieszczanami, podczas której sporą część garnizonu wybito. Niektórym udało się dopaść łodzi i zbiec przez jezioro a następnie zanieść wieść o poddaniu Siebieża do Opoczki, skąd dano o tym znać do Pskowa Chowańskiemu. Inni i starszyzna dostali się do niewoli i zostali później sprowadzeni przez Judyckiego do Dzisny. Dzień później Litwini zjawili się pod Opoczką. Być może mieli zamiar z zaskoczenia zdobyć i zniszczyć to miasto, gdyż niespodziewanie spadli na nie z dwóch stron. Grodu nie zdobyto, ale za to szeroko spustoszono jego okolice, paląc wsie, dwory, cerkwie i wycinając chłopów56. W zdobytym grodzie na załodze zostawiono przyprowadzonych 250 piechurów. Zapewne dodano im nieco jezdnych. Zaopatrzono ich też w żywność. Na podstawie źródeł moskiewskich można wnioskować, że Judycki w Siebieżu pozostał ok. 10 dni. Kazał wówczas wzmocnić miasto i zamek dodatkowymi fortyfikacjami, co stawało się tym bardziej konieczne w maju i w czerwcu, gdy wiedziano już o zbliżaniu się wojsk Chowańskiego. Miasto było w stanie wytrzymać pierwszy atak nieprzyjaciela. Judycki zdawał sobie jednak sprawę, że w razie dłuższego oblężenia konieczne będzie danie mu odsieczy, a pomoc w jej zorganizowaniu w razie czego, starał się zagwarantować u Paca. Jesienią 1661 r., gdy wojska Chowańskiego stały pod Połockiem w fortecy było sześć chorągwi. Jakich i ile pod nimi było żołnierzy, tego późniejszy dowódca załogi, major Jan von Neustadten, nie napisał. Wspominał tylko, że nieustannie trapiły ją problemy z zaopatrzeniem w żywność. W celu zapewnienia lepszej i bezpieczniejszej komunikacji z tą wysuniętą placówką zapewne już w maju Judycki osadził załogę litewską w Oświei, leżącej w połowie drogi pomiędzy Dzisną a Siebieżem. Znajdowała się ona tam, gdy w lipcu w pobliżu pojawił się Chowański. Zdobycie Siebieża odbiło się szerokim echem w Warszawie. Nie zapomniano tam o zasłudze Kazimierza Medunieckiego, który od razu chyba zaciągnął się do chorągwi kozackiej Pawła Sapiehy. Nadano mu szereg dóbr w trakcie siebieskim a też prawem kaduka dobra w województwie połockim po zdrajcach Bobiatyńskich, którzy na załodze w Witebsku nadal służyli carowi. Przebaczono także szlachcie, kozakom i mieszczanom siebieskim ich służbę Moskwie, którą potraktowano jako ich błąd podczas powszechnego w Rzeczpospolitej zamieszania. Zachowano im wszystkie przywileje i dobra posiadane przed wojną i zarazem skasowano wszystkie donacje i przywileje nadane wcześniej ich kosztem, gdy jeszcze pod pozostawali na służbie moskiewskiej57. 56
M.W. Judycki do M.K. Paca, b.m.d., BCzart. 418, nr 39, s. 137–138; K. Karlik do B. Radziwiłła, Birże 19 V 1661, LMAB, f. 31, nr 916; AMG, t. III, nr 404, s. 364–365; nr 408, s. 367; nr 417, s. 376; nr 420, s. 377–378. 57 Ibidem; M.W. Judycki do M.K. Paca, z Błośnik 29 VI 1661, BCzart. 155, s. 272–273; Jan von Neustadten do B. Radziwiłła, Siebież 3 VIII 1663, AGAD, AR, dz. V, papiery nieuporządkowane;
PW 42.indd 73
25-03-2011 11:44:14
310 24
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
Zdobycie Siebieża i kolejne najście Litwinów na ziemie wokół Opoczki miało ciekawe następstwa. Judycki nie dysponował wielkimi siłami a jeszcze część z nich musiał osadzić w Siebieżu. Nie był w stanie więc opanować dalszych ziem. Zależało mu jednak na ich maksymalnym zdezorganizowaniu i wyniszczeniu, tak by przestały być one rezerwuarem sił i zaplecza dla wojsk moskiewskich nad Dźwiną. Jeszcze stojąc w Siebieżu postanowił więc odwołać się do chłopów, kozaków i innych grup niespokojnej ludności z ziem siebieskich i połockich, czyli dawniej należących do Rzeczpospolitej, i zachęcić ich do ruszenia ku terenom moskiewskim. Czynił to już w pierwszej połowie kwietnia wobec chłopów z zadźwińskich ziem połockich. Tym razem w tym celu wystosował do nich swój uniwersał, nakazujący się im zbierać i ruszać, zapowiadając pomoc swoich wojsk. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Niewątpliwie zachęcone wizją rabunków momentalnie tworzyły się kilkusetosobowe watahy przeważnie złożone z chłopów, zwanych przez Rosjan „szyszami” i ruszały w głąb ziem carskich szerząc mord i zniszczenie. Już pod koniec maja do Chowańskiego zaczęły docierać wezwania o pomoc z ogarniętych najazdem terenów. W czerwcu wojewoda z Opoczki alarmował, że od czasu utraty Siebieża do jego ujezdu i pustorżewskiego nieustannie wchodzą wielkie bandy chłopów, które bezlitośnie pustoszą te ziemie. Co gorsze, ich przywódcy cały czas przywoływali Judyckiego by przybył zajmować Opoczkę a gromadzący dopiero wojska w Pskowie Chowański przez pewien czas nie był w stanie podjąć odpowiednich kroków przeciwko napastnikom. Dzięki temu intensywność i zasięg najazdów znacznie zwiększył się w czerwcu i w początkach lipca. Według ujętych przez Rosjan chłopów do tych działań swymi uniwersałami zachęcał ich hetman wielki a także król. Trudno powiedzieć ile w tym było prawdy, a ile krążących plotek rozpuszczanych nawet przez kawalera maltańskiego na użytek akcji. W każdym razie zaczęli masowo do niej przyłączać się mieszkańcy dalszych okolic m.in. z Drui czy Oświeja a ich zagony wtargnęły w okolice Toropca i Wielkich Łuk. Pod koniec czerwca z wielkim niepokojem przyznawał Chowański, że do łupieżców z chęcią przyłączają się chłopi z ziem moskiewskich i to tych, z których jeszcze żołnierz do jego wojsk nie został wybrany58. Dezorganizacja tych ziem wraz z zajęciem Siebieża bardzo niekorzystnie odbiła się również na zaopatrzeniu załóg moskiewskich w polskich Inflantach. Garnizony w Lucynie i w Dyneburgu otrzymywały je z Pskowa. Od tej pory było to bardzo utrudnione, gdyż kontrolę nad drogami przejęły watahy najeźdźców oraz żołnierze litewskiej załogi z Siebieża59. RGADA, f. 389, ML nr 134, k. 141–143; Metryka Litewska. Księga Wpisów nr 131, nr 944, s. 301–302, nr 993, s. 320–321; AMG, nr 417, s. 375; nr 471, s. 409. 58 Ibidem, nr 380, s. 347; nr 434/2–3, s. 383–384; nr 444, s. 392. 59 Vitebskaja Starina (dalej – VS), wyd. A. Sapunov, t. IV, cz. 2, Witebsk 1885, nr 64/III, s. 170.
PW 42.indd 74
25-03-2011 11:44:14
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
311 25
Ten kolejny sukces Litwinów a szczególnie rola w nim mieszczan i szlachty wprawił w wielki niepokój dowódców moskiewskich w Połocku. To duże miasto raptem znalazło się w sytuacji placówki mocno wysuniętej w kierunku pozycji przeciwnika. W znacznym stopniu było izolowane przez Litwinów od kontaktów z zewnątrz, w nim samym zaś narastała niechęć mieszczan i szlachty do władz moskiewskich. To zaś wraz z sukcesami Litwinów nakręcało skalę podejrzeń i nieufności skierowanych w drugą stronę. W maju Weliaminow donosił o spiskach mieszczan i listach przez nich wysyłanych do hetmana litewskiego czy do Judyckiego, gdy ten stał w Siebieżu z prośbami o przybycie z wojskiem i obietnicami oddania mu miasta. W połowie tego miesiąca złapano żołnierza z pułku Lisowskiego. Na torturach wyznał on, że na polecenie Albrychta Jesmana, który został po Lisowskim dowódcą jego pułku, miał się skontaktować z burmistrzem połockim Kuźmą Naumowem i namawiać go do oddania miasta Judyckiemu, wzorem mieszczan z Dzisny. Zeznał też, nie wiemy w jakim stopniu na skutek sugestii przesłuchujących, że Naumow już dawno pisał do Judyckiego. Agitacji ze strony Jesmana bano się szczególnie. Znano go i wiedziano, że na pewno zna on burmistrza i wielu ze szlachty i mieszczan połockich. Sam był bowiem połockim szlachcicem, do niedawna służył carowi a na stronę Litwinów przeszedł w Dziśnie. Weliaminow wiedział, że jego namowy mogą trafiać na podatny grunt w mieście. Orientował się bowiem iż wiele tutejszej szlachty, nawet tej służącej carowi ma swoich ojców, braci, dzieci nie tylko w zajętej przez Litwinów Dziśnie ale nawet w wojsku litewskim. Z tego powodu coraz bardziej bał się używać jej do działań przeciwko Litwinom. Z podobnych przyczyn obawiał się mieszczan. Zdarzało się bowiem nawet tak, że na skutek zajęcia Dzisny rozdzieleni zostali małżonkowie. W lipcu przesłuchiwano w Połocku pewną mieszczkę, która udała się w odwiedziny do swego męża w Dziśnie a wracając dostała od komendanta listy do burmistrzów połockich. Trosk wojewodzie przysparzała też rosnąca w Połocku liczba jeńców. W lipcu miał już ich 295. Trzeba było ich żywić i pilnować a w razie jakiegokolwiek buntu mogli wspomóc mieszczan, jak to miało miejsce w Mohylewie. Starano się ich pod eskortą wyprawiać przez Rżew aż do Jarosławia. We wrześniu za Toropcem jedna z takich grup jeńców litewskich zdołała się uwolnić, wyciąć moskiewską eskortę i uciec. W Witebsku także siedziało w głodzie ponad 60 jeńców. Tych car się zgodził wymienić na Rosjan będących w litewskiej niewoli. Wobec wszystkich tych piętrzących się trudności, nic dziwnego, że wiosenne rozkazy carskie dotyczące dyslokacji wojsk stojących w Połocku i zapowiedzi Chowańskiego, że zabierze większość garnizonu do tworzonej armii wzbudziły w połockim wojewodzie wielką trwogę60. 60
AMG, t. III, nr 404, s. 365; nr 409, s. 368; nr 419, s. 377; nr 438/2, s. 387; nr 448, s. 395; nr 470/1, s. 407; nr 512, s. 439. Szczegółowy opis ucieczki jeńców litewskich i obławy na nich, zob. VS, nr 61/VII, s. 144–150; nr 61/XIII, s. 153.
PW 42.indd 75
25-03-2011 11:44:14
312 26
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
Po powrocie z Siebieża Judycki przyjechał tuż przed 10 maja do Duniłowicz. Tam zaczął wydawać ordynanse do podległych sobie chorągwi by gromadziły się pod Dzisną. Pod tym miastem ciągle budowano most. Samą Dzisnę wzmocnił bardzo silnym garnizonem, zapewne w celu osłony prowadzonych robót. Wedle zeznań jeńców z wojska litewskiego kasztelan nowogródzki planował po ukończeniu budowy mostu przejść ze wszystkimi chorągwiami Dźwinę. Wtedy też zapewne postanowił oprócz mostu pod Dzisną zacząć budować most przy ujściu wpadającej od południa do Dźwiny rzeki Naczy. Tym sposobem przesunąłby punkt ciężkości działań na wschód i zbliżyłby się na odległość ok. 25 km do Połocka. Tymczasem 11 maja wyprawił z pobliskich Dziśnie Kuryłowicz na północny brzeg sześć chorągwi Lisowskiego, które pełniły tam straż od strony Połocka. 14 maja na polecenie zastępującego Jesmana, Andrzejewskiego, ochotnicy spod nich ruszyli w kierunku Połocka, pod którym zjawili się dzień później. Ich zadaniem było podprowadzenie pod miasto tajnego wysłannika od Jesmana do burmistrza połockiego Kuźmy Naumowa, który podobno wcześniej nawiązał kontakt z Judyckim. Miał on przekazać mu, że kawaler maltański zjawi się pod Połockiem 19 maja. Zalecał, by w tym dniu mieszczanie uczynili z załoga carską to samo co ich sąsiedzi z Dzisny. Oprócz tego miał się zorientować w siłach przeciwnika. Wysłannik tego nie wypełnił, gdyż wcześniej wpadł w ręce żołnierzy moskiewskich61. Działania te wyraźnie świadczyły, że kolejnym celem Litwinów będzie Połock. Było to duże miasto i z załogą o wiele bardziej liczną niż w Dziśnie czy Siebieżu. Liczono jednak na decydujące wsparcie ze strony znajdujących się w mieście mieszczan i szlachty. Do energiczniejszych działań Judyckiego mogły mobilizować ruchy wojsk carskich. 7 maja przybyły tam dwa prikazy strzelców a jeden odszedł62. Mogło to sugerować bliskie wzmocnienie garnizonu na tyle, że możliwość zawładnięcia tym bardzo ważnym grodem stała by się wręcz niemożliwa. Energiczniejsze działania zaczęło jednak paraliżować narastające niezadowolenie w wojsku. Pod koniec maja miało ono w Duniłowiczach odmówić Judyckiemu ruszania pod Połock. Wobec tego on sam udał się do Dzisny z trzema tylko chorągwiami tatarskimi. Stanął tam 29 maja i czekał na zmianę decyzji żołnierzy nadal stojących w powiecie oszmiańskim i ich nadejście. Wedle źródeł rosyjskich na miejscu zastał gotowych do działań tylko cztery chorągwie dragońskie, woluntariuszy i powiatowe oddziały szlachty połockiej oraz kozaków. Głównie dzięki woluntariuszom udało się 31 maja zorganizować wyprawę pod wodzą Jesmana pod Połock. Litwini niepostrzeżenie, zapewne z dala od Połocka, przeszli rzekę Połotę i wpadli na rozciągające się na północny-wschód od miasta pola. Tam zagrabili duże stada koni należące 61 62
AMG, t. III, nr 415, s. 374–375; nr 419, s. 376–377; nr 438/2, s. 387. Ibidem, nr 448, s. 395.
PW 42.indd 76
25-03-2011 11:44:14
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
313 27
głównie do żołnierzy garnizonu i szlachty. Po ich odegnaniu drogą newelską część ruszyła na Newel a inni na Połock. Weliaminow zdołał zebrać wierną jeszcze szlachtę połocką pod wodzą Iwana Kisarzewskiego i Gawryły Gosławskiego i wysłał ich przeciwko Litwinom grasującym pod Połockiem. Z nimi kazał iść strzelcom a także sołdatom i dragonom. Były wśród nich jednostki mające pójść do Chowańskiego. Pod miastem doszło do starcia, po którym Litwini wycofali się, a Rosjanie wzięli 8 jeńców. Wśród nich było trzech kozaków z Dzisny. Tych potraktowano jako zdrajców, którzy złamali przysięgę i poddali Dzisnę. Zapewne kierując się chęcią rzucenia przestrogi na ludność Połocka, powieszono ich zaraz po przesłuchaniu. Inna część napastników dotarła w pobliże Newla. Przerażony wojewoda Maksym Bieszeńcow prosił cara by wysłać mu na załogę z Smoleńska 200 ludzi. Pod wpływem narastającego zagrożenia wojewoda zabrał się już zimą i wiosną do naprawy będących w bardzo złym stanie fortyfikacji miejskich. W końcu smoleński wojewoda Piotr Aleksiejewicz Dołgoruki wysłał tam 200 piechoty sołdatskiej. Ich przybycie poprawiło bezpieczeństwo Newla a wojewoda dodatkowo podjął prace fortyfikacyjne wokół całego miasta a także naprawił umocnienia opasujące wewnętrzny stary gród. Pojawił się za to z całą siłą w wyniszczonym kraju stary problem z wyżywieniem przybyłych żołnierzy63. Pewne jest, że Judycki miał znacznie ambitniejsze plany kroków wojennych niż tylko łupieżcze wyprawy woluntariuszy. Oczywiste jednak było, że bez udziału regularnych chorągwi na nic innego poza rozsyłaniem patrolujących okolice podjazdów nie może sobie pozwolić. Pewną nadzieję przynosić mogły, już wtedy dochodzące wieści, że z pomocą ruszy mu dywizja Czarnieckiego64. Co jakiś czas od jesieni roku poprzedniego pojawiała się myśl połączenia jej nie tyle z wojskami Judyckiego, ile z dywizją żmudzką i podjęcie wspólnych ofensywnych działań. Leżało to w planach króla i intencjach kanclerza litewskiego Krzysztofa Paca i jego krewniaka Michała Kazimierza, dowodzącego dywizją żmudzką. Ciągle obawiali się oni zakusów hetmana wielkiego na podporządkowanie sobie tej dywizji, co podważyłoby budowaną przez nich swoją pozycję na Litwie. Pomysł ponownego skierowania dywizji koronnej na Litwę odżył wiosną w otoczeniu króla. Wojewoda ruski coraz bardziej wplątywany w polityczną grę dworu królewskiego wprawdzie utknął na sejmie, ale jego dywizja bardzo powoli przemieszczała się już z Mozyrszczyzny i pod koniec maja znalazła się w Pińszczyźnie. Nie było jednak szans by szybko miała się zjawić nad Dźwiną, gdyż i jej żołnierzy zaczynał powoli ogarniać ferment niezadowolenia. Do tego, tak do końca nie było jeszcze pewności, czy z powodu starości hetmana wielkiego koronnego i coraz bardziej podejrzanej postawy hetmana polnego Jerzego 63 64
Ibidem, nr 438/1–2, s. 386–387; nr 442/2, s. 389–390; nr 502, s. 431–432; nr 502, s. 431–432. Ibidem, nr 430, s. 382; nr 438/2, s. 387.
PW 42.indd 77
25-03-2011 11:44:14
314 28
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
Lubomirskiego, wojewoda ruski nie zostanie skierowany na Ukrainę by tamte wojska utrzymać w wierności wobec dworu65. Okres swobodnych działań zagonów Judyckiego i wspomagających go watah chłopskich zaczął się kończyć w czerwcu. Pod wpływem wieści o zagrożeniu Połocka i ziem moskiewskich w pobliżu Pskowa i Wielkich Łuk, Aleksy Michajłowicz dniu 7 maja wysłał swoją hramotę nakazującą zbierającemu w Pskowie armię Chowańskiemu ruszać przeciwko Litwinom. Otrzymał on ją 23 maja i w sześć dni później ruszył do Opoczki. Nie można było dalej zwlekać, gdyż sytuacja po utracie Siebieża i rozpuszczeniu przez Litwinów szyszów stawała się wręcz tragiczna. Z ludźmi, których zebrał zamierzał zasłonić Psków, stanąwszy w Opoczce, w rejonach ogarniętych niszczącymi najazdami. Stamtąd miał wystąpić przeciwko Litwinom umacniającym się po północnej stronie Dźwiny a głównie watahom chłopskim grasującym po ziemiach carskich. Tam też miał nadal gromadzić wojska, tym bardziej, że przez cały czas otrzymywał zapewnienia, że w dalszym ciągu zbierani są dla niego ludzie, którzy będą wysyłani do jego armii66. Już zbliżając się do Opoczki wysłał 2 czerwca w jego okolice silny oddział rajtarski. Natknął się on w odległości ok. 60 km od tego miasta nad rzeką Wielikają na obozujący 500 osobowy oddział szyszów. Zaskoczona wataha została rozbita i rozpędzona po lasach. W kolejnych dniach, już z Opoczki, Chowański rozsyłał oddziały, które oczyszczały ziemie carskie z grasujących chłopów67. Przychodziło im to tym łatwiej, że od końca maja wyraźnie spadła aktywność wojsk litewskich na tych ziemiach, na skutek czego wzywający Judyckiego przywódcy szyszów nie doczekali się obiecywanej przez niego pomocy. W połowie czerwca Chowański został zmuszony do podjęcia kolejnych kroków wojennych. Na polecenie komendanta Dzisny i Judyckiego chorągwie litewskie zajęły pozycje na rzece Niszcz, dopływie Dryssy. Zaczęły tam szukać żywności i umacniać się. W dniu 16 czerwca daleki zagon litewski ponownie spustoszył ziemie na północ od Połocka i zablokował drogi. Był to zapewne wspominany przez Judyckiego silny podjazd ludzi z pułku Lisowskiego, wyprawiony w celu zorientowania się w ruchach nieprzyjaciela68. I tym razem wezwano też do zbierania się chłopów i ruszania w ziemie moskiewskie. Gdy tylko Chowańskiego doszły doniesienia o tym, wyprawił silny oddział i na wieść o jego zbliżaniu się najbardziej wysunięte litewskie zagony wycofały się. Udało mu się też oczyścić lasy i drogi z szyszów i zapewnić dość bezpieczną komunikację z Newlem, Wielkimi Łukami i Toropcem. 65 K. Pac do M.K. Paca, Wyłkowiszki 3 III 1661, BCzart. 416, s. 89–94, list z Wąsoszy 22 IV, BCzart. 1380, s. 209–211; A. Ke r s t e n, Historia Szwecji, Wrocław 1973, s. 439, 446. 66 AMG, t. III, nr 399/1 i 2, s. 362; nr 417, s. 375. 67 Ibidem, nr 434/3, s. 384. 68 M.W. Judycki do M.K. Paca, z Błośnik 29 VI 1661, BCzart. 155, s. 273.
PW 42.indd 78
25-03-2011 11:44:15
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
315 29
Wbrew twierdzeniom wodza moskiewskiego nie odnosił on tylko samych sukcesów. Jego zagonom przeciwstawiła się liczna załoga z Siebieża, której wraz z siebieską szlachtą udało się doszczętnie rozbić silny podjazd moskiewski i wziąć jeńców. Nie wyparł też, jak się chwalił, całkowicie Litwinów za Dźwinę, gdyż ich placówki pozostały nad rzekami Niszczą, Drysą, w Oświei i Siebieżu. W każdym razie Chowański postanowił przesunąć część swoich wojsk bardziej w stronę zasięgu działań litewskich. Zaraz po tych wydarzeniach założył kolejny obóz niecałe 50 km na południe od Opoczki, przy przystani nad rzeką Wielikają, ok. 35 km od Siebieża69. Litwini już w maju dostrzegali postępującą koncentrację wojsk Chowańskiego w Pskowie i następnie ich wymarsz do Opoczki. Zdawali sobie sprawę z nieuchronności kolejnego starcia z jego siłami. W maju i czerwcu, nadal znaczna odległość nieprzyjaciela, nie powodowała zbytniego u nich niepokoju. Judycki planował nawet kolejną wielką wyprawę w ziemie moskiewskie. W czerwcu nic z tego nie wyszło na skutek coraz większego zmęczenia i niezadowolenia żołnierzy litewskich. Ostatecznie ofensywne działania zostały powstrzymane informacjami o zawarciu w Kardis 1 lipca pokoju pomiędzy Szwecją a Moskwą. Zwolnione wojska Naszczokina zaczęły powoli spływać z Inflant ku Dźwinie mając łączyć się z Chowańskim. Już w maju i w czerwcu po upłynięciu zawartego w marcu rozejmu zaczęły one przejawiać wrogą aktywność i 14 czerwca wypad tych wojsk z Dyneburga spalił Brasław70. Chowański mając pewność połączenia się z Naszczokinem w początkach lipca ruszył w dalszą drogę ku Dźwinie i 17 lipca stanął obozem w Juchowiczach w Połocczyźnie ok. 60 km w linii prostej od Połocka71. Oznaczało to kres wypraw kawalera maltańskiego. Rozpoczynał się okres zmagań pomiędzy wojskami Chowańskiego i Naszczokina z jednej a połączonymi dywizjami litewskimi z drugiej strony, którym po pierwszych niepowodzeniach z pomocą przyjść miała koronna dywizja Czarnieckiego. Wspólnymi siłami miano w dniu 4 listopada zadać ciężką klęskę wojskom carskim pod Kuszlikami. Działania wojsk litewskich w pierwszej połowie 1661 r. przypadły na okres głębokiej defensywy wojsk moskiewskich na ziemiach leżących na północ od Dźwiny. Nie zdołały one jeszcze dojść do siebie po jesiennych klęskach 1660 r. Litwini nie dysponowali wielkimi siłami, ale sukcesy umożliwiła im słabość Rosjan, przychylność ludności w miastach o mniejszych garnizonach carskich i jak się okazało ogromnych mas chłopskich zachęconych wizją łatwego rabunku 69
Ibidem, s. 272–274; AMG, t. III, nr 386, s. 353; nr 444, s. 392–393; nr 471, s. 409; nr 485, s. 420. 70 VS, nr 63/III, s. 165–166. 71 AMG, t. III, nr 471, s. 409.
PW 42.indd 79
25-03-2011 11:44:15
316 30
PW 42.indd 80
KRZYSZTOF KOSSARZECKI
25-03-2011 11:44:15
DZIAŁANIA WOJSK LITEWSKICH NAD DŹWINĄ
317 31
a także coraz liczniejszych oddziałów woluntarskich, które w coraz większym stopniu zastępowały buntujące się jednostki regularne. Działania prowadzone przez Paca czy Judyckiego nie miały charakteru zaplanowanych odgórnie operacji wojennych. Mieściły się w zamiarze ochrony linii rzeki Dźwiny i dania żołnierzom odpoczynku po trudnej kampanii roku poprzedniego. Do tego ograniczył się Pac, który po zażegnaniu niebezpieczeństwa od strony Dyneburga, zawierając lokalny rozejm z Moskwą, rozłożył wojska na leże. Inaczej Judycki, który po początkowym okresie defensywnym, dostrzegłszy okazję do przeniesienia działań na północny brzeg rzeki, przeszedł do zdecydowanych działań ofensywnych. Co ciekawe, zdawał on sobie sprawę z nieuchronności ponownego starcia z Chowańskim w niedalekiej przyszłości. Starał się zatem maksymalnie utrudnić moskiewskiemu wodzowi mobilizacje armii poprzez maksymalne zniszczenie ziem jej rekrutacji i zaopatrzenia a także stworzyć przed Dźwiną punkty oporu, które by uniemożliwiły wojskom carskim niespodziewane i łatwe podejście do tej rzeki. To wraz z niepospolitą energią, wystawia kawalerowi maltańskiemu najwyższą ocenę jako samodzielnemu dowódcy. W wyniku jego działań zdobyto dogodne przeprawy na Dźwinie, przez co rzeka ta przestała być zasłoną dla wojsk moskiewskich, zajęcie zaś Oświei i Siebieża pozwoliło umocnić się na najdalej położonych na północ dawnych ziemiach Rzeczpospolitej oraz otworzyć drogę do wypadów w głąb państwa moskiewskiego. Ponadto wbito sięgający Inflant klin pomiędzy zgrupowanie wojsk moskiewskich w rejonie Połocka a to z Dyneburga i Inflant, co utrudniało komunikację między nimi oraz spustoszono szeroki pas ziem moskiewskich prawie pod sam Psków. Rzecz jasna, że swoimi tylko działaniami Judycki nie był w stanie zadać decydującego ciosu nieprzyjacielowi. Udowodnił jednak jego słabość i wyczerpanie, a też nie dopuścił do podobnych rajdów moskiewskich na litewski brzeg Dźwiny, do których by niewątpliwie doszło w razie bierności Litwinów. Inicjatywa na tym odcinku walk znalazła się w rękach litewskich wyłącznie dzięki energii kawalera maltańskiego. Wykorzystał on już ostatnie resztki woli walki swoich regularnych jednostek, gdyż już w czerwcu i lipcu miały zacząć ogarniać je zdecydowane nastroje konfederackie. Minusem prowadzonych działań był brak współdziałania rozłożonej w niewielkiej odległości dywizji żmudzkiej i jej zupełna bierność począwszy od marca 1661 r., choć trudno powiedzieć czy ewentualne jej zaangażowanie wpłynęło by na zmianę przebiegu działań nad Dźwiną w drugiej połowie roku, w okresie ofensywy kniazia Chowańskiego.
PRZEGLĄD WSCHODNI
PW 42.indd 81
25-03-2011 11:44:16
PW 42.indd 82
25-03-2011 11:44:17
Przegląd Wschodni, t. XI, z. z. 2 (42), s. s. 319–339, ISSN0867–5929 0867–5929©©Przegląd PrzeglądWschodni Wschodni2008 2010 Przegląd Wschodni, t. XI, 2 (42), , ISSN
ANNA BARAŃSKA Lublin
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ? Tajna misja gen. Michaud de Beauretour do papieża Leona XII
W
1901 r. W PARYŻU JEZUITA PAWEŁ PIERLING1 opublikował w języku francuskim niewielką książkę o intrygującym tytule Problem historyczny: czy cesarz Aleksander I zmarł jako katolik? Dowodził w niej, że w ostatnich miesiącach życia rosyjski car odczuwał pragnienie przyjęcia wiary katolickiej i powiadomił o tym papieża Leona XII, aby uzgodnić z nim najlepsze środki do urzeczywistnienia swego zamiaru.
Najlepszego usposobienia, dogłębnie pobożny, owładnięty mistycyzmem, ogromnie wrażliwy, spragniony prawdy – pisał autor o Aleksandrze I – religijność w tajemniczy sposób ukształtowała jego duszę, Bóg mu się objawił i zaprzestając wahań, [cesarz] ostatecznie zwrócił się do Rzymu2.
Publikacja o. Pierlinga nie była całkowitą nowością. Stanowiła ona podsumowanie wiedzy, jaką udało się zgromadzić historykom i publicystom z kręgów katolickich w ciągu poprzedniego półwiecza3. Przedmiotem ich zainteresowania i podstawą hipotezy o religijnej konwersji Aleksandra była sekretna misja, jaką car powierzył w 1825 r. jednemu ze swoich generał-adiutantów4, Aleksandrowi Michaud de Beauretour. 1 Paweł PIERLING (1840–1922) urodził się w Petersburgu w katolickiej rodzinie imigrantów z Bawarii, która osiedliła się w Rosji w połowie XVIII w. W 1856 wyjechał za granicę i wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Był historykiem i archiwistą, autorem licznych publikacji drukowanych na Zachodzie. Od 1877 pełnił funkcję dyrektora Biblioteki Słowiańskiej w Paryżu. 2 P. P ie rl i n g, Un problème historique: l’empereur Alexandre Ier, est-il mort catholique?, Paris 1901, s. 15. 3 [J. G a g a r i n], Tendances catholiques dans la société russe, Paris 1860, s. 37–38; Id e m, Les archives russes et la conversion d’Alexandre Ier Empereur de Russie, Lyon 1877; Aneddoto della fine del Regno dell’Imperatore di Russia Alessandro, „La Civiltà Cattolica” 12:1876, s. 342–352. 4 Autor XIX-wiecznego kompendium wiedzy o dyplomacji europejskiej pisał w następujący sposób o misjach dyplomatycznych generał-adiutantów: „Znaczenie cesarskich generał-adiutantów wynika z samej organizacji państwa rosyjskiego, z jego systemu wojskowego, który w hierarchii uznaje tylko armię i tylko jedną wolę – rozkaz cesarza. Dyplomacja generał-adiutantów jest więc
PW 42.indd 83
25-03-2011 11:44:17
320 2
ANNA BARAŃSKA
Michaud, urodzony w 1772 r. w Nicei, był katolikiem i rojalistą. W okresie wojen napoleońskich przyjął służbę rosyjską i walczył przeciw Francuzom. Swój tytuł hrabiowski – de Beauretour – otrzymał w dowód wdzięczności od króla Sabaudii, którego podczas kongresu wiedeńskiego zaprosił w imieniu cara do powrotu z wygnania i ponownego objęcia tronu. Sam Michaud nie wrócił do ojczyzny, ale pozostał w Rosji, gdzie nie odgrywał zresztą większej roli w życiu dworskim lub politycznym. Latem 1825 r. Aleksander wezwał go do siebie na dłuższą rozmowę w cztery oczy. Generał otrzymał polecenie wyjazdu do Rzymu i przekazania papieżowi, pod ścisłym sekretem, bardzo ważnego przesłania. Aby ukryć prawdziwy cel podróży, Michaud miał się tam udać prywatnie, pod pretekstem pielgrzymki z okazji trwającego właśnie jubileuszu Roku Świętego. Wszystko odbyło się zgodnie z planem. Generał dotarł do Rzymu w listopadzie 1825 r. Zgłosił się do ambasady rosyjskiej – nie ujawniając jednak charakteru swojej misji – i 5 grudnia został podczas zwyczajowej audiencji przedstawiony papieżowi przez ambasadora. Poprosił wówczas Leona XII o kolejną audiencję, która odbyła się kilka dni później, tym razem bez oficjalnej asysty. Wtedy to Michaud przedstawił papieżowi sprawę powierzoną mu przez cara. Jak się wkrótce okazało, była ona już nieaktualna, bowiem niespełna pięćdziesięcioletni Aleksander zmarł 1 grudnia w Taganrogu na Krymie. Dwudziestego dziewiątego dnia tego miesiąca Stolica Apostolska została oficjalnie poinformowana o śmierci rosyjskiego monarchy. O. Pierling zebrał w swojej publikacji wszystkie znane dotąd przekazy o misji generała Michaud. Były to: • Relacja Gaetana Moroniego, prywatnego sekretarza i przyjaciela papieża Grzegorza XVI (1831–1846), zamieszczona w LIX tomie jego monumentalnej encyklopedii kościelno-historycznej (Wenecja 1852) • Relacja byłego ministra spraw wewnętrznych Sabaudii Antonia Bartolomea Tonduti della Scarena (d’Escarenne, d’Escarène), spisana w 1841 r. na użytek króla Karola Alberta i opublikowana w 1876 r. w jezuickim czasopiśmie „Civiltà
najczęściej używana w sprawach gabinetowych (państwowych), ponieważ jest wyrazem osobistej woli cesarza, a wola ta jest absolutna, rozstrzygająca, chociaż miarkowana przez obyczaj” (J.-B. C a p ef ig u e, Les diplomates européens, t. III, Paris 1847, s. 298). Na wspomnianą praktykę zwraca również uwagę amerykańska badaczka rosyjskiej dyplomacji w epoce aleksandrowskiej. Zauważa ona, że car w stosunkach z głowami państw chętnie korzystał z usług specjalnych wysłanników, którym udzielał tajnych, często jedynie ustnych instrukcji. Bywali nimi urzędnicy, generał-adiutanci i inne osoby cieszące się zaufaniem Aleksandra. O tego rodzaju misjach urzędujący w danym kraju ambasador rosyjski dowiadywał się często post factum, albo wcale. Zob. P.K. G r i m s t e d, The foreign ministers of Alexander I. Political attitudes and the conduct of Russian Diplomacy 1801–1825, Berkeley–Los Angeles 1969, s. 19, 282, 298.
PW 42.indd 84
25-03-2011 11:44:18
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
3213
Cattolica”5 w przekładzie włoskim. Pierling opublikował oryginalny tekst francuski, na podstawie wierzytelnej kopii sporządzonej dla watykańskiego Sekretariatu Stanu za Piusa IX • Świadectwo hrabiny Konstancji de Laval-Montmorency (1793–1882), córki Josepha de Maistre’a, spisane w 1875 r. na prośbę Pierlinga • Wspomnienie Ksawerego Branickiego, oparte na relacji rosyjskiego generała Iwana Osipowicza Witta, który przebywał przez pewien czas z carem na Krymie (druk 1879) D’Escarène i hrabina Laval-Montmorency powoływali się na wyznania samego Michauda, natomiast Gaetano Moroni – na relację Grzegorza XVI, który jeszcze przed swoją nominacją kardynalską miał być wtajemniczony w całą sprawę przez Leona XII. Źródła te, jakkolwiek sprzeczne w szczegółach, zgadzały się w najbardziej istotnych punktach. Wynikało z nich, że generał Michaud podczas drugiej audiencji u Leona XII oznajmił mu, że Aleksander I ma „zdecydowaną wolę” wyrzec się prawosławia i przyprowadzić na powrót do jedności z Kościołem rzymskim ludy znajdujące się pod jego panowaniem. Car prosił, aby papież wysłał do Petersburga, jako swego delegata, zakonnika o odpowiednim przygotowaniu teologicznym. Duchowny ten miał przybyć do stolicy Rosji incognito i zamieszkać w klasztorze dominikanów. Pierwszy wybór Leona XII padł na opata klasztoru kamedułów, Maura Cappellariego, późniejszego Grzegorza XVI – odmówił on jednak podjęcia się tej misji z powodu nieznajomości języka francuskiego. Papież zwrócił się wówczas do innego teologa, franciszkanina Antonia Oriolego. Dalsze przygotowania przerwała informacja o śmierci Aleksandra. Pierling twierdził, że przeor klasztoru dominikanów w Petersburgu, o. Justyn Sokulski, wspominał swoim współbraciom, iż car przed wyjazdem na Krym polecił mu w tajemnicy „przygotować mieszkanie dla księdza, który wkrótce przybędzie z Rzymu”. Sam Pierling miał słyszeć tę historię jeszcze w dzieciństwie, z ust kolejnego przeora, o. Josewicza (Jodziewicza? Juszkiewicza?). Obaj dominikanie, nie wiedząc kim miałby być zapowiedziany przybysz, traktowali owo wspomnienie jako ciekawostkę. Książka o. Pierlinga przyczyniła się do rozpropagowania w kręgach katolickich na Zachodzie tezy o konwersji Aleksandra I. W środowisku rosyjskich katolików opowiadano zresztą od dawna, że car nie przyjął ostatnich sakramentów od „popa”, ale z rąk kapłana katolickiego obrządku łacińskiego lub wschodniego6. 5
Pismo założone przez jezuitów w Neapolu w 1850 i w tymże roku przeniesione do Rzymu. Uczestniczyło w aktualnych debatach politycznych i kościelnych; redaktorzy stawiali sobie za cel „zjednoczenie idei i ruchów kulturalnych z myślą katolicką”. 6 Taką wersję przedstawiał m. in. Ksawery Branicki, powołując się na autorytet generała Iwana Witta (zob. wyżej). Witt łączył ponadto sprawę misji Michauda z domniemanymi dalszymi planami Aleksandra, takimi jak wprowadzenie konstytucji i podział Cesarstwa na kilka prowincji.
PW 42.indd 85
25-03-2011 11:44:18
322 4
ANNA BARAŃSKA
W Rzymie powoływano się z kolei na autorytet współczesnej mistyczki, Anny Marii Taigi7. Miała ona zapewniać generała Michaud, że dusza zmarłego cara została ocalona od potępienia, ponieważ „praktykował miłosierdzie wobec bliźniego, szanował papieża – Wikariusza Chrystusa i chronił święty Kościół Katolicki”8. Wyciągano stąd wniosek, że Aleksander musiał przed śmiercią zmienić wyznanie – ponieważ jako prawosławny trafiłby z pewnością do piekła bez względu na swoje zasługi. Po pewnym czasie zaczęły pojawiać się kolejne publikacje, przynoszące nowe i interesujące szczegóły. W 1913 r. w piśmie „Scuola Cattolica”9 ukazał się artykuł o. Ilaria Rinieri SJ zatytułowany „Katolicka konwersja cara Aleksandra I w świetle niewydanych dokumentów”10. Rinieri opublikował w nim m.in. raport nuncjusza wiedeńskiego z 8 maja 1821 r., poświęcony kongresowi Świętego Przymierza w Lublanie. Raport ów – opatrzony klauzulą najwyższej tajności – zawierał informacje pochodzące od biskupa Lublany Grübera, w którego rezydencji kwaterował Aleksander I. Cesarz Wszechrosji – pisał biskup w prywatnym liście, udostępnionym później nuncjuszowi – pojął, że [...] prawdziwa religia nie może trwać bez prawdziwego Kościoła. On sam jest odłączony od prawdziwego Kościoła i gorąco pragnie zjednoczenia z nim; chce to zjednoczenie urzeczywistnić i urzeczywistnił je w swoim sercu, jako że tajemną drogą powiadomił już o tych uczuciach Ojca Świętego11.
Nuncjusz, pełen entuzjazmu wobec perspektywy przyłączenia się „największego cesarza Europy” do rzymskiego Kościoła, dodawał, że z innego źródła udało mu się dowiedzieć, w jaki sposób Aleksander oznajmił papieżowi swoje Wiarygodność jego relacji była powszechnie kwestionowana nie tylko ze względu na sensacyjny charakter, ale z powodu znanej skłonności Witta do konfabulacji. Czartoryski określał jego wypowiedzi jako „rozpuszczenie samolubne, samołechtne języka i wyobraźni, którym p. Witt ulegał, jak ci co lubią sobie podpić” (cyt. za: J. Iw a s z k ie w ic z, Z ostatnich tygodni życia Aleksandra I, nadb. z „Przeglądu Współczesnego” 1933, nr 134–136, s. 26, przypis 1). 7 Anna Maria TAIGI z d. Gianetti (1769–1837) pochodziła z niezamożnej rodziny kupieckiej w Sienie, jej mąż pracował jako zarządca u rzymskiego arystokraty. Udzielała duchowej i materialnej pomocy ludziom z różnych warstw społecznych, z jej porad korzystali także dygnitarze Kurii Rzymskiej i osoby ze świata polityki. Beatyfikowana w 1920. 8 „La Civiltà Cattolica” 12:1876, s. 350–351. 9 Czasopismo teologiczne, założone w 1873 przy seminarium arcybiskupim w Mediolanie. 10 I. R i n ie r i, La conversione al Cattolicismo dello Csar Alessandro I secondo documenti inediti, „Scuola Cattolica” 41:1913, z. 1, s. 31–41. 11 „[L’imperatore delle Russie] ha veduto qual è il vero fondamento dei troni e la religione, che non può stare senza la vera Chiesa. Egli è disunito dalla vera Chiesa e desidera ardentemente l’unione colla medesima; la vuole effettuare e nel suo cuore l’ha già effettuata, ond’è che per via segreta ha già comunicato questi sentimenti alla Santità di Nostro Signore”. Ibidem, s. 32. Oryginał w Archivio Segreto Vaticano (dalej: ASV), Segr. Stato, Epoca Moderna, rubr. 247, anno 1821, fasc. 2, k. 26r–28r.
PW 42.indd 86
25-03-2011 11:44:18
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
3235
postanowienie. Duża część raportu poświęcona była refleksjom na temat „wielkiego dzieła unii Kościoła rosyjskiego z rzymskim” i możliwych sposobów jego dokonania. Rinieri próbował odnaleźć w archiwach watykańskich pismo, jakie car miał wysłać do Piusa VII z Lublany, kwerenda nie przyniosła jednak oczekiwanych efektów12. Oprócz cytowanego raportu, Rinieri opublikował, w całości lub we fragmentach, kilka innych dokumentów: notatkę prasową z 15 stycznia 1819 r., opowiadającą o pobożnych modłach Aleksandra w katolickiej świątyni na Morawach13, watykańską korespondencję dyplomatyczną w sprawie projektowanego przyjazdu cara do Rzymu w 1822 r., wreszcie pismo nuncjusza paryskiego z 19 lutego 1830 r. To ostatnie zawierało relację rosyjskiej konwertytki, hrabiny Catherine de Caumont-La Force z d. Golicyn14, która zapewniała nuncjusza, że Aleksander I zmarł jako katolik, wyspowiadawszy się najpierw przed kapłanem unickim, i że zobowiązał swoją małżonkę do powiadomienia o tym cesarzowejmatki. Ciężko chora Elżbieta Aleksiejewna nie zdążyła jednak dopełnić tej misji, zmarła bowiem w drodze do Petersburga. W tym samym 1913 r. ukazało się również drugie, rozszerzone wydanie pracy Pierlinga. Autor ustosunkował się w nim do głosów krytycznych i uzupełnił swą książkę o rozdział prezentujący religijną sylwetkę Aleksandra. Przytoczył także kilka nowych dokumentów. Do najważniejszych należał fragment dziennika o. Antonia Brescianiego SJ15, któremu jeden z braci Michaud, Gaetano, pokazał „w największym sekrecie” kopię listu generała Michaud do Mikołaja I. Bresciani (pod datą 22 stycznia 1846 r.) streścił go w języku włoskim; tekst zgadzał się dość dokładnie z relacją d’Escarène’a, z tym że nie wspominał o woli wyrzeczenia się prawosławia przez cara, a jedynie o „przyłączeniu Rosji do Kościoła rzymskiego”. 12
W tak delikatnych sprawach Aleksander stosował z reguły wypróbowaną zasadę dyplomatyczną „jamais rien par écrit” [nigdy niczego na piśmie], nie wydaje się więc prawdopodobne, aby zaryzykował napisanie listu do papieża. Zapewne chodziło o ustne przekazanie wiadomości przez zaufaną osobę. Z jednego z późniejszych raportów nuncjusza wiedeńskiego wynika, że car powierzył tę misję pewnemu zakonnikowi, który zresztą skompromitował się w Rzymie z powodu gorszącego zachowania. Por. A. B a r a ń s k a, Między Warszawą, Petersburgiem i Rzymem. Kościół a państwo w dobie Królestwa Polskiego (1815–1830), Lublin 2008, s. 149. 13 Fakt potwierdzony w prywatnym dzienniku Julianny Krüdener. Zob. K. D m it r ieva, Les conversions au catholicisme en Russie au XIXe siècle. Ruptures historiques et culturelles, „Revue des études slaves” 67:1995, z. 2–3, s. 323. Jak świadczą inne źródła, nie był to odosobniony przypadek. Trudno go jednak uznać za dowód katolickich inklinacji Aleksandra, który – jak zauważali już współcześni – „modlił się z taką samą gorliwością w kościele katolickim, w świątyni protestanckiej i u stóp ołtarzy rosyjskich” (cyt. za: L. L e s c o e u r, L’Eglise catholique et le gouvernement russe, Paris 1903, s. 52). 14 Catherine de CAUMONT-LA FORCE z d. Golicyn (1798–1847), córka Michaiła Andriejewicza Golicyna i Praskowii Andriejewny Szuwałow, żona francuskiego arystokraty François-Edmond de Caumont-La Force. 15 Antonio BRESCIANI (1798–1862), włoski jezuita i literat, współpracownik „La Civiltà Cattolica”.
PW 42.indd 87
25-03-2011 11:44:18
324 6
ANNA BARAŃSKA
Przekaz pochodzący od Piusa IX, a zreferowany przez o. Raffaele Balleriniego SJ16 dodawał nowy szczegół dotyczący spotkania generała z Leonem XII – na prywatną audiencję miał on być wprowadzony przez osobistego kamerdynera papieża, późniejszego kardynała Giovanniego Soglia Ceroni17. Wreszcie, korespondencja między ambasadą rosyjską a rzymskim Sekretariatem Stanu potwierdziła fakt i datę pierwszej, oficjalnej audiencji generała Michaud u papieża, a informacje z MSZ w Petersburgu i z archiwów rodzinnych Michaud pozwoliły sprecyzować kiedy, przez kogo i jaką drogą papiery dotyczące tej misji zostały przesłane do następcy Aleksandra, cara Mikołaja I18. Odnośnie do problemu konwersji cara Pierling przytoczył wypowiedź francuskiego polityka Julesa de Polignac19, który zapewniał, że w archiwum paryskiego MSZ znajdują się dokumenty potwierdzające przekaz o wyrzeczeniu się prawosławia przez Aleksandra i jego małżonkę Elżbietę Aleksiejewnę20. W konkluzji do drugiego wydania swej książki Pierling podkreślił, że fakt wysłania generała Michaud do Rzymu z misją mającą na celu „porozumienie religijne” (une entente religieuse) można uznać za w pełni udokumentowany przez wiarygodne źródła. O wiele ostrożniej wypowiadał się na temat rzeczywistego sensu i zasięgu tej misji. Przypominając tendencje Aleksandra do utopijnych pomysłów i łatwość, z jaką godził on zupełnie sprzeczne punkty widzenia, zadawał 16 Raffaele BALLERINI (1830–1907), włoski jezuita i publicysta historyczny, współpracownik „La Civiltà Cattolica”. Wiedząc, że rosyjscy jezuici z ośrodka paryskiego interesują się misją Michauda, Ballerini w 1865 podzielił się znanymi sobie informacjami z o. Iwanem Martynowem, bliskim współpracownikiem o. Iwana Gagarina. 17 Giovanni SOGLIA CERONI (1779–1856), kapelan Piusa VII, któremu towarzyszył podczas jego wygnania w Sawonie. Od 1817 był zatrudniony w Kurii Rzymskiej. W 1826 otrzymał tytuł arcybiskupa, a w 1839 kapelusz kardynalski. W 1848 pełnił przez kilka miesięcy funkcję sekretarza stanu przy Piusie IX. 18 Nastąpiło to po śmierci generała Michaud w Palermo 22 VII 1841. Zgodnie z wolą zmarłego jeden z jego braci, Etienne Michaud, sprawujący urząd rosyjskiego konsula w Nicei, przekazał w listopadzie 1841 wspomniane materiały ambasadorowi rosyjskiemu w Turynie. Przesyłka dotarła do Petersburga po ponad trzech miesiącach, 9 III 1842 minister spraw zagranicznych Karl Nesselrode oddał ją księciu Wołkońskiemu, a ten dwa dni później dostarczył carowi. O odesłaniu do Rosji zapieczętowanej szkatułki z papierami zmarłego generała Michaud pisał również rosyjski biograf Aleksandra, wielki książę Mikołaj Michajłowicz. Przypuszczał on, że Mikołaj I zniszczył te dokumenty, ponieważ w archiwum dworskim zachowała się tylko notatka ks. Wołkońskiego o odbiorze przesyłki. Nikolaj M ic h ajlov ič, Imperator Aleksandr I. Opyt istoričeskago issledovanija, t. 1, Sankt-Peterburg 1912, s. 292. 19 Jules de POLIGNAC (1780–1847), zwolennik integralnej restauracji i obrońca katolicyzmu, w l. 1823–1829 pełnił funkcję ambasadora Francji w Londynie. Mianowany premierem w listopadzie 1829, był powszechnie krytykowany za reakcyjną i autorytarną politykę. Po rewolucji lipcowej w 1830 został skazany na dożywotnie więzienie, w 1836 uzyskał amnestię. 20 Ani Pierlingowi, ani późniejszym badaczom nie udało się ich odnaleźć.
PW 42.indd 88
25-03-2011 11:44:18
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
3257
pytanie, na ile jego unijny projekt był zgodny z koncepcją katolicką. Stwierdzał jednakowoż, że car obdarzony przez potomnych przydomkiem „błogosławionego” zabrał ze sobą do grobu „wielką i szlachetną ideę” oraz że przynależał duchowo do „prawdziwego Kościoła”21. W 1922 r. w pierwszym tomie dzieła Stolica Święta a Rosja. Stosunki dyplomatyczne między nimi w XIX stuleciu (polski przekład 1928) Adrien Boudou SJ przytoczył jeszcze jeden dokument odnoszący się do misji generała Michaud22. Był to list tego ostatniego do Leona XII napisany z Turynu około półtora roku po wiadomej audiencji (8 lipca 1827) i zachowany w archiwach watykańskich. Michaud informował w nim papieża, że zamierza pojechać do Rosji, aby prosić nowego cara Mikołaja I o dymisję ze służby. Nie mogąc się zdecydować, czy powinien ujawnić następcy Aleksandra przedmiot rozmowy, która miała miejsce w czasie audiencji w grudniu 1825 r., prosił papieża o radę „dla uspokojenia sumienia”. Prośbę tę sformułował w następujący sposób: Wasza Świątobliwość przypomina sobie pewne rozmowy, którymi raczył mnie zaszczycić podczas mego pobytu w Rzymie w roku jubileuszowym, a których przedmiotem były sprawy o wielkim znaczeniu; Wasza Świątobliwość zna ich doniosłość, a ja postanowiłem zachować je w tajemnicy, ukryte w głębi mego serca tak długo, jak długo Wasza Świątobliwość uzna to za konieczne. Jeśliby jednak Wasza Świątobliwość uznał za stosowne, abym powiadomił o tym obecnie panującego cesarza, Jego ojcowska rada byłaby dla mnie szczególną łaską i ze swej strony ręczę słowem honoru, że postąpię zgodnie z tym, co Wasza Świątobliwość zechce mi rozkazać. Jako adiutant Jego Cesarskiej Mości cesarza Mikołaja mógłbym wyjawić mu tajemnicę, powtarzając słowo w słowo to wszystko, co wyznałem u stóp Waszej Świątobliwości, dodając iż w chwili opuszczenia na zawsze Rosji nie chciałem odejść z jego państwa zabierając ze sobą tajemnicę tak wielkiej wagi, teraz kiedy Wasza Świątobliwość nie tylko zna tę tajemnicę, ale udzielił mi zgody na poinformowanie o niej Jego Cesarskiej Mości23. P. P ie rl i n g, Un problème historique: l’empereur Alexandre Ier, est-il mort catholique?, wyd. II, Paris 1913, s. 49–51. 22 A. B o u d o u, Le Saint-Siège et la Russie. Leurs relations diplomatiques au XIXe siècle, t. I, Paris 1922, s. 557–558 (Appendice I); S. Ol s z a m ow s k a - Skow r o ń s k a, La correspondance des papes et des empereurs de Russie [1814–1878], „Miscellanea Historiae Pontificiae” Roma 1970, s. 223–224. Oryginał w ASV, AAEESS, Russia e Polonia, pos. 37, fasc. 18, k. 72r-74v. 23 „Vostra Santità si ricorderà di alcuni tratenimenti de quali mi honorò benignamente pendente il mio soggiorno in Roma l’anno del Giubileo, che furono materia d’interessantissimi oggetti, Vostra Santità ne conosce l’importanza, ed io sono determinato a tenerne celato nel fundo del cuore il segretto, quando Vostra Santità lo credda necessario, che se poi Ella trovasse a proposito che io lo facessi conoscere a S. M. l’Imperatore ora Regnante, Vostra Santità mi farebbe una grazia particolare onorandomi d’un paterno suo consiglio, ed io le prometto sulla mia parola d’onore di dirigermi secondo che Le piacera ordinarmi. Io potrò come aiutante di Campo di S. M. l’Imperatore Nicola svelerle il secretto ripetendole parola per parola tutto quello che confessai ai Piedi Sacri di Vostra Santità, aggiungendo che abbandonando per sempre la Russia non ho volato uscire dal 21
PW 42.indd 89
25-03-2011 11:44:18
326 8
ANNA BARAŃSKA
Komentując sprawę misji Michauda Boudou zastanawiał się, czy Aleksander myślał tylko o przyjęciu dogmatów Kościoła katolickiego czy też o unii kościelnej – a jeśli to drugie, czy chodziło mu o zjednoczenie na gruncie chrześcijaństwa „wewnętrznego” i ponadwyznaniowego, o którym marzył jeszcze kilka lat wcześniej, czy też o unię rosyjskiej Cerkwi prawosławnej z Kościołem rzymskim na warunkach ustalonych z papieżem. „Oto pytanie – konkludował Boudou – którego zapewne nikt nigdy nie rozwiąże”24. W początku lat trzydziestych XX w. polski historyk Janusz Iwaszkiewicz postawił sobie za cel zbadanie archiwaliów pozostałych po dominikanach z ziem litewsko-ruskich i z Rosji. Kwerenda ta przyniosła kilka interesujących odkryć. Z zachowanych kronik i diariuszów dominikańskich (autorstwa m.in. o. Faustyna Ciecierskiego, jego brata o. Feliksa Ciecierskiego i o. Korneliusza Rapczyńskiego) wynikało, że w latach 1821–1825 Aleksander przy okazji swych podróży do Warszawy i na kongresy Świętego Przymierza odwiedzał różne klasztory dominikanów, a ich prowincjała oraz paru innych zakonników przyjmował na poufnych audiencjach i okazywał im wiele życzliwości. W kronice prowincji litewskiej prowadzonej w tym czasie przez o. Feliksa Ciecierskiego znajdował się zapis, że podczas ostatniej z tych audiencji, która miała miejsce 28 sierpnia 1825 r., car poinformował prowincjała, że w marcu następnego roku przybędzie z Włoch do Petersburga „pewna osoba stanu duchownego, ukrywając własne nazwisko i stan swój”. „Tego męża ulokujecie u siebie – oświadczyć miał Aleksander – i otoczycie wszelkimi wygodami i gościnnością; do jego pomyślnej podróży zostały wydane już wszelkie zarządzenia”. Zobowiązał również prowincjała do sporządzenia wykazu klasztorów dominikańskich w Cesarstwie Rosyjskim z podaniem dokładnej lokalizacji i nazwiska przeora (aby car mógł podróżując po kraju „miewać rozmowy z braćmi”) oraz do zachowania treści całej rozmowy w najściślejszej tajemnicy25. W komentarzu (pisanym już po śmierci Aleksandra) zakonny kronikarz skoncentrował się na innym szczególe audiencji, mianowicie na tym, że car ukląkł przed prowincjałem, polecając się jego modlitwom i prosząc o błogosławieństwo.
suo impero portando meco un secretto di tale importanza, e qual’ora Vostra Santità non solamente conosce il secretto, ma che mi ha accordato la permissione di renderne consapevole Sua Maestà”. Cytuję według oryginału włoskiego, ponieważ w polskim tłumaczeniu pracy A. Boudou są w tym miejscu pewne nieścisłości. 24 A. B o u d o u, Stolica Święta a Rosja. Stosunki dyplomatyczne między nimi w XIX stuleciu, t. I, Kraków 1928, s. 155. 25 J. Iwa sz k iew icz, Z ostatnich tygodni..., s. 21; por. B. Much a, Rosjanie wobec katolicyzmu, Łódź 1989, s. 126. Cytowane zapisy potwierdziły bardziej ogólną informację podaną przez Pierlinga.
PW 42.indd 90
25-03-2011 11:44:18
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
3279
Któż może powątpiewać – kończył swoją refleksję – że Aleksander, cesarz Rosji i król Polski, nie był rzeczywiście w duchu katolikiem i nie udowodnił niejednokrotnie tej wiary katolickiej faktami26.
Nawiązując do przekazu o wezwaniu do umierającego cara kapłana katolickiego obrządku wschodniego Iwaszkiewicz przywoływał jeszcze jeden dokument – list księżnej Zofii Wołkońskiej, małżonki generała Piotra Wołkońskiego, należącego do najbliższego otoczenia monarchy. Księżna w liście skierowanym do cesarzowej matki Marii Fiodorowny pisała o „pewnej bolesnej okoliczności, którą kilka osób zbliżonych do cesarza podejrzewało i ukrywało”. Przekazywała jednocześnie adresatce – bez wiedzy i zgody swego męża – fragment jego listu, zawierający pewne spostrzeżenia i wnioski, których „nigdy nie ważyłby się ujawnić” wobec członków rodziny monarszej, a dotyczące „stanu duchowego” zmarłego cara. List Wołkońskiej znany był już od dłuższego czasu, z tym że zazwyczaj powoływali się na niego zwolennicy legendy o zainscenizowaniu przez Aleksandra własnej śmierci, jego ucieczce z Taganrogu i pustelniczym życiu pod przybranym imieniem Fiodora Kuźmicza27. Iwaszkiewicz nie miał okazji zapoznać się z ważniejszym jeszcze źródłem, pochodzącym z rodzinnego archiwum hrabiów de Beauretour i opublikowanym w 1932 r. Był nim brulion listu generała Michaud do Mikołaja I, sporządzony w Turynie 19 czerwca 1835 r. – najprawdopodobniej ten sam, który czytał i streścił w swoim dzienniku o. Antonio Bresciani. Odnalazł go i przekazał do druku Félix Michaud de Beauretour, który odziedziczył po swoim stryju, kanoniku Augustinie Michaud (zm. 1926), jego prywatne archiwum. Kanonik ów był bratankiem generała Aleksandra Michaud. Tekst ukazał się w „Les Annales du Comté de Nice” [„Roczniki hrabstwa Nicei”], poprzedzony krótkim wprowadzeniem historycznym. W porównaniu z opublikowanymi wcześniej relacjami list generała Michaud zawierał więcej szczegółów dotyczących czasu i miejsca rozmowy z carem, podróży do Włoch, pobytu w Rzymie oraz spotkań z Leonem XII. W zasadniczym fragmencie, dotyczącym przedmiotu misji, generał przedstawił przesłanie Aleksandra I w następujący sposób: Powie Pan Ojcu Świętemu, że od dawna zapragnąłem w sercu połączenia dwóch Kościołów; że aż dotąd wiele przyczyn przeszkadzało mi w ujawnieniu tych zamiarów; że posyłam Pana aby prosić go, by wyznaczył jako swego zaufanego przedstawiciela jakiegoś zakonnika, którego Pan przywiezie tu w maju następnego roku; że rozmowy w tej sprawie mają toczyć się między nim jako Głową Kościoła katolickiego a mną [...]. Powie mu Pan, że zdaję sobie sprawę z trudności, jakie napotkamy, aby przywieść Rosję 26
Cyt. za: J. Iw a s z k ie w ic z, Z ostatnich tygodni..., s. 22. O legendzie tej pisałam w osobnym artykule (Fiodor Kuźmicz – syberyjskie życie po życiu cara Aleksandra I. Dzieje legendy, [w:] Losy zesłańców postyczniowych w Imperium Rosyjskim, red. E. Niebelski, Lublin 2007, s. 385–398).
27
PW 42.indd 91
25-03-2011 11:44:18
328 10
ANNA BARAŃSKA
do tego wielkiego kroku. Ale mam pełną ufność w Bogu, że się nam to uda; wreszcie, jestem zdecydowany zrobić co w mojej mocy, Ojciec Święty postąpi podobnie i Bóg dokona reszty, a jeśli potrzeba, zginiemy jako męczennicy28.
*** Tyle mówią opublikowane bądź cytowane przez badaczy źródła. W biografiach Aleksandra I i w opracowaniach poświęconych historii Rosji rzadko można znaleźć informacje o misji generała Michaud. Dla historyków rosyjskich kolejnych generacji: przedrewolucyjnych, sowieckich i emigracyjnych, sprawa ta była z różnych względów delikatna i drażliwa. Historiografia „urzędowa” przemilczała ją jako epizod mało znaczący i słabo udokumentowany. Niektórzy badacze – także zagraniczni – skłonni byli traktować kwestię rzymskiej misji w kategoriach legendy wykreowanej przez jezuitów. Autorów naukowych i popularnych biografii „sfinksa Europy” zafascynowało zresztą inne, bardziej malownicze podanie o ucieczce Aleksandra z Taganrogu i jego późniejszym życiu pustelniczym pod przybranym imieniem Fiodora Kuźmicza. Dość wcześnie pojawiły się również głosy polemiczne. Dyskusję z o. Iwanem Gagarinem, o. Pawłem Pierlingiem i innymi przedstawicielami „historiografii jezuickiej” podjęło najpierw środowisko historyków rosyjskich, oburzone tezą o „katolickich skłonnościach” wybitnego monarchy. Już w 1870 r. Dymitr Swierbiejew dowodził, że opinie o szczególnej życzliwości Aleksandra dla katolicyzmu są pozbawione podstaw, a informacje o misji generała Michaud świadczą co najwyżej o tym, że zainspirowani przez Rzym papiści próbowali „nawrócić” cesarza na swoją wiarę29. Po ukazaniu się książki Pierlinga dyskusja rozwinęła się w kilku kierunkach. Część polemistów skoncentrowała się, podobnie jak Swierbiejew, na podważaniu tezy o sympatii Aleksandra do Kościoła rzymskiego. 28
„Vous irez chez le Saint-Père, vous lui direz que depuis longtemps j’ai formé le désir dans mon cœur de voir les deux Eglises réunies; que plusieurs raisons m’ont empêché de lui faire connaître mes intentions jusqu’à présent; que je vous envoie pour le prier de faire le choix d’un religieux de toute confiance, que vous m’amènerez ici l’année prochaine dans le mois de mai; dites-lui que l’affaire devant se traiter entre lui, qui est le Chef de l’Eglise catholique, et moi [...]. Dites-lui que je ne me cache pas les difficultés que nous rencontrerons pour amener la Russie à ce grand pas. Mais que j’ai pleine confiance en Dieu que nous réussirons! D’ailleurs, je suis bien déterminé à faire mon possible; le Saint-Père fera de même, et Dieu fera le reste, et s’il le faut nous mourrons martyrs!” L. C a p p a t t i, Le Comte Michaud de Beauretour, Alexandre Ier et le Pape en 1825, „Les Annales du Comté de Nice” X 1932, s. 5. Przedruk w „L’Unité de l’Eglise” 1937, nr 86, s. 129–133. 29 D.N. Sve r b e e v, Ob otnošenii imperatora Aleksandra Pavloviča k katoličestvu, „Russkij archiv” 8:1870, nr 10, s. 1811–1818. Aby udowodnić, że Aleksander „potępiał ustawiczną nietolerancję katolików w stosunku do protestantów” autor przytaczał znany sobie osobiście epizod z 1825, kiedy to pewien nadgorliwy proboszcz katolickiej parafii w Genewie spotkał się z ostrą reprymendą ze strony rosyjskiego monarchy.
PW 42.indd 92
25-03-2011 11:44:18
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
329 11
Wskazywano więc na niezgodność jego poglądów religijnych z katolicyzmem30, na różne gesty życzliwości także w stosunku do innych wyznań chrześcijańskich31, wreszcie na oznaki przywiązania do Cerkwi i pobożny udział w prawosławnych nabożeństwach. Argumenty te miały niejako automatycznie uniewiarygodnić przekazy o misji generała Michaud. Negując wartość źródeł opublikowanych przez jezuitów, nie podejmowano jednak z reguły ich merytorycznej krytyki32. Niewielkie szanse na odnalezienie nowych źródeł, jak również trudności techniczne związane z ewentualną kwerendą powodowały, że dalsza dyskusja obracała się głównie wokół prawdopodobieństwa i nieprawdopodobieństwa projektu unii kościelnej i domniemanej konwersji Aleksandra. Historycy nie byli w tej kwestii całkowicie zgodni. Kazimierz Waliszewski uważał na przykład, że teza o przejściu na katolicyzm, choć nie poparta żadnymi konkretnymi dowodami i mało wiarygodna, byłaby w pewnym stopniu do pogodzenia z temperamentem i osobowością cara, natomiast przypisywanie mu dążeń unijnych odrzucał jako absurdalne33. Przeciwnego zdania był francuski publicysta i dyplomata Maurice Paléologue. Skłonny w pewnym stopniu uznać prawdopodobieństwo „bardzo niepewnej i bardzo wątpliwej” misji generała de Beauretour w sprawie zjednoczenia Kościołów, nie zgadzał się on zdecydowanie z poglądem, jakoby Aleksander żywił choćby najmniejszą chęć odejścia od wyznania prawosławnego34. Dla biskupa Michała Godlewskiego, autora ciekawej i dobrze udokumentowanej źródłowo pracy Cesarz Aleksander I jako mistyk, „cała ta kwestia pozostaje ciągle jeszcze ciemną i nierozstrzygniętą”35. Autor ten podtrzymuje jednak tezę, że stosunek cara do Kościoła katolickiego uległ wyraźnej zmianie na lepsze od 1821 r.
30
Znany przedrewolucyjny biograf cara, wielki książę Mikołaj Michajłowicz, odwoływał się w tym punkcie do jego korespondencji z mistykiem Rodionem Koszelewem i Aleksandrem Golicynem, ministrem oświaty i wyznań. Nikolaj M ic h ajlov ič, Imperator Aleksandr..., s. 291–292. 31 Np. Kazimierz Waliszewski przypomniał, że chociaż Aleksander spotkał się w okresie kongresu w Weronie z charyzmatycznym kapłanem katolickim książęcego rodu, ks. Alexandrem Hohenlohe, w tym samym czasie odwiedził również kwakra Allena, a po powrocie do Rosji prowadził rozmowy w cztery oczy z prawosławnym mnichem Fotijem i przyjmował od niego błogosławieństwo. K. Wa l i s z e w s k i, Le règne d’Alexandre Ier, t. III, Paris 1925, s. 365. 32 W niektórych publikacjach łączy się to z małą znajomością literatury przedmiotu. Np. rosyjski autor jednej z najnowszych biografii Aleksandra I określa przekaz o misji generała Michaud jako „półlegendę” powołując się jedynie na artykuł Gagarina z 1860, a późniejszych publikacji – nawet pracy Pierlinga, przełożonej przecież na rosyjski – najwyraźniej nie zna. A. A r c h a n gel’s k ij, Aleksandr I, Moskva 2000, s. 429–430. 33 K. Wa l i s z e w s k i, Le règne d’Alexandre Ier, t. III, s. 362–368. 34 M. Pa lé olog u e, Alexandre Ier: Un tsar énigmatique, Paris 1937, s. 293, przypis 1. 35 M. G o d le w s k i, Cesarz Aleksander I jako mistyk. Szkic historyczny z niewydanych źródeł, Kraków 1923, s. 150.
PW 42.indd 93
25-03-2011 11:44:19
330 12
ANNA BARAŃSKA
Znalazło się również grono historyków którzy uznawali, że źródła dotyczące misji Michauda są do pewnego stopnia wiarygodne, ale interpretowali je inaczej niż Pierling. Taki kierunek polemiki zapoczątkował Wasyl Bilbasow, rozczarowany postawą tych badaczy rosyjskich, którzy odrzucili „katolicką legendę” bez próby podjęcia merytorycznej dyskusji. „Trudno uznać za możliwe, żeby generał-adiutant kłamał o swoim władcy, tak samo nie sposób dopuścić, że katolik kłamał papieżowi” pisał w 1901 r. Bilbasow, podkreślając ponadto, że świadectwo de Beauretoura zostało „potwierdzone oświadczeniami dwóch papieży, Leona XII i Grzegorza XVI, i całym szeregiem ubocznych dowodów”36. Jednocześnie jednak dowodził, że Aleksander umarł jako syn Cerkwi prawosławnej. Czeski filozof i historyk Tomasz Masaryk (późniejszy prezydent) zaproponował interpretację religijno-psychologiczną. Twierdził on, że Aleksander czując się współwinny morderstwa dokonanego na swoim ojcu, pragnął uzyskać od papieża rozgrzeszenie37. Bardziej inspirująca okazała się teza o politycznym charakterze misji z 1825 r., sformułowana przez emigracyjnego historyka rosyjskiego Siergieja Mielgunowa. Generał Michaud miał być, jego zdaniem, wydelegowany do Rzymu na poufne rozmowy dotyczące kontaktów papieża z biskupami katolickimi w Rosji oraz udziału Kościoła w walce z tajnymi organizacjami, a jego misja „tylko lekko dotykała sprawy sojuszu religijnego”38. Tropem tym poszło kilku innych badaczy. Według Nikołaja Uljanowa Aleksander jako wytrawny gracz polityczny zyskał sobie opinię monarchy przychylnego Kościołowi katolickiemu za pomocą starannie wyreżyserowanych „aktorskich występów”39. Jurij Kondakow, autor interesujących prac o prawosławnej opozycji w Rosji aleksandrowskiej uznał, że inicjatywa zbliżenia z papiestwem w latach 1823–1825 stanowiła element szerszego planu cara w dziedzinie polityki zagranicznej i nie wiązała się z jego przekonaniami religijnymi. Sojusz Petersburga z Rzymem i Madrytem miał skłonić Austrię i Anglię do ustępstw wobec żądań rosyjskich w sprawie greckiej40. Inna przedstawicielka 36
Cyt. za: A.A. K i r’ja n ov, Religioznoje tečenie katolicizma v kontekste političeskogo kursa Aleksandra I, Moskva 1999 /dissertacija kandidata istoričeskich nauk, na pravach rukopisi/, s. 129. Zob. V.A. Bi l’ b a s ov, Inozemnoe predanie ob Aleksandre I, „Russkaja starina” 1901, nr 4, s. 33–41. 37 T.G. M a s a r y k, La Russia e l’Europa. Studi sulle correnti spirituali in Russia, t. 1, Neapol 1922, s. 85. 38 S.P. Mel’g u n ov, Dela i ljudi aleksandrovskogo vremenii, Berlin 1923, s. 108–109; Id e m, Byl li Aleksandr I katolikom?, „Golos Minuvšego” [1916?] nr 10, s. 288–292. Przypuszczenie Mielgunowa odnośnie do tematu tajnych rozmów jest o tyle nieprzekonywujące, że obie wspomniane kwestie były powierzone staraniom rosyjskiego ambasadora w Rzymie i niejednokrotnie poruszane w adresowanych do niego instrukcjach. 39 Cyt. za: E.A. Vi š le n kov a, Zabotjas’ o dušach poddanych. Religioznaja politika v Rossii pervoj četverti XIX veka, Saratov 2002, s. 44. 40 J.E. Kond a kov, Duchovno-religioznaja politika Aleksandra I i russkaja pravoslavnaja oppozicija (1801–1825), Sankt-Peterburg 1998, s. 204–211. Odnośnie do misji generała Michaud Kondakow cytuje tylko Pierlinga, pomijając późniejsze publikacje. Wydane przez jezuitę dokumenty uważa za
PW 42.indd 94
25-03-2011 11:44:19
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
331 13
współczesnej historiografii rosyjskiej jest zdania, że przedmiotem misji Michauda było „zaproszenie do Rosji katolickich kaznodziejów i poprawa napiętych stosunków z papiestwem”. Jednocześnie stwierdza, że Aleksandra – głowy rosyjskiej Cerkwi prawosławnej „nie można podejrzewać o sympatie dla wiary katolickiej albo pragnienie jej przyjęcia” i że podjęte przez Gagarina i Pierlinga próby udowodnienia tej tezy okazały się całkowicie bezowocne41. W końcu wymienić należy badaczy, którzy skłonni są uznać wiarygodność przekazów o misji generała Michaud nie tylko w tym, co dotyczy samego faktu jego podróży do Rzymu i rozmów z papieżem, ale także w kwestii przedmiotu owych rozmów. Charakterystyczne jest, że stanowisko takie zajmują dwaj wybitni historycy analizujący ten problem z zupełnie odmiennej perspektywy: od strony politycznoreligijnych relacji między Petersburgiem a Rzymem (Eduard Winter) oraz od strony historii idei (Andrzej Walicki). Winter w oparciu o źródła dyplomatyczne formułuje tezę, że Aleksander w ostatnich latach panowania chciał powrócić do tego, na czym skończył jego ojciec, czyli do „bliskiego sojuszu carskiej Rosji z papiestwem”. Przekonanie o daleko idącej zgodności działań Petersburga i Rzymu na rzecz restauracji prowadzi go do konkluzji, że informacje o misji generała Michaud należy uznać za „nie całkiem nieprawdopodobne”. W kwestii osobistej konwersji cara zwraca uwagę na jego głębokie zaniepokojenie kryzysem wewnętrznym Rosji: nie wykluczone, że z rozpaczy sam postanowił zostać katolikiem i powziął zamiar unii, aby powstrzymać ostateczny upadek samodzierżawia. Jednak dowiedzieć się czegoś w pełni wiarygodnego o wszystkich tych okolicznościach jest ogromnie trudno42.
Zdaniem Walickiego, idea zjednoczenia Kościołów jako chrześcijańskiej misji Rosji i niezbędnego warunku duchowego odrodzenia Europy znalazła orędownika w Aleksandrze I, przybierając postać coraz bardziej prokatolicką.
Historyk ten nie przeczy, że prokatolickie sympatie cara „były dość wątpliwe z punktu widzenia doktrynalno-teologicznego” i łączyły się raczej z koncepcją chrześcijaństwa bezwyznaniowego, głoszonego przez ówczesnych mistyków „nie budzące zaufania”, a twierdzenie, że Michaud miał w imieniu Aleksandra prosić o „przyjęcie rosyjskich poddanych do Kościoła katolickiego” za niczym niepotwierdzone. 41 E.N. Ci m b a e v a, Russkij katolicizm. Zabytoe prošloe rossijskogo liberalizma, Moskva 1999, s. 52–53. Słabym punktem tej argumentacji jest uznanie stosunków między Stolicą Apostolską a Petersburgiem w 1825 za „napięte” – w rzeczywistości były one w tym czasie zdecydowanie lepsze niż w latach poprzednich. 42 E. Wi n t e r, Russland und das Papsttum, t. II, Berlin 1961, s. 205–207 (cytuję we własnym przekładzie z wydania rosyjskiego, Moskwa 1964, s. 234–236). Warto zauważyć, że Winter jako jedyny wspomina w swoim studium o brulionie listu generała Michaud opublikowanym w 1932.
PW 42.indd 95
25-03-2011 11:44:19
332 14
ANNA BARAŃSKA
różnej proweniencji43. Zarazem jednak zauważa, że Aleksander zniechęcił się z czasem do tych ostatnich i zwrócił ku bardziej monolitycznej postaci uniwersalizmu reprezentowanej przez Kościół rzymski – najstarszą i najlepiej zinstytucjonalizowaną tradycję chrześcijańską44.
Powyższe stanowisko pojawia się również w pracach niektórych historyków rosyjskich młodej generacji. W artykule K. Dmitriewy czytamy: nie zdoławszy stworzyć idealnej monarchii, o jakiej marzył w młodości, ani w oparciu o liberalizm, ani na bazie niemieckiego mistycyzmu [...] u schyłku życia Aleksander zwrócił się do religii katolickiej. Wydawało mu się, że właśnie tam kryje się możliwość najbardziej realna, bo potwierdzona przez historię, zbudowania królestwa Bożego na ziemi45.
Interesujące spostrzeżenia idące po tej samej linii można znaleźć w nieopublikowanej pracy doktorskiej Aleksandra Kirianowa. Zwraca on np. uwagę na to, że zainteresowanie Aleksandra katolicyzmem mogło wiązać się z dążeniem do „włączenia europejskiej teorii legitymizmu do ideologicznego arsenału samodzierżawia”46. Do „prehistorii” misji generała Michaud zalicza wcześniejsze negocjacje cara ze Stolicą Apostolską, zwłaszcza w okresie tworzenia Świętego Przymierza. Zastanawiając się nad jej charakterem, Kirianow bierze pod uwagę motywy osobiste47, ale zdecydowanie bardziej podkreśla czynniki ideologicznopolityczne. W konkluzji czytamy: Zwrócenie się Aleksandra do katolicyzmu było następstwem głębokiego kryzysu wewnętrznego, spowodowanego klęską liberalnych przedsięwzięć pierwszego okresu panowania „Błogosławionego cara” w Rosji i w Europie, a jednocześnie było podyktowane pragnieniem znalezienia wyjścia ze ślepego zaułka w sferze politycznej, jak również uzyskania potężnego sojusznika w postaci Kościoła katolickiego i tchnięcia nowych sił w ideologiczny system w oparciu o doktrynę legitymizmu48. 43
A. Wa l ick i, Rosja, katolicyzm i sprawa polska, Warszawa 2002, s. 21. Ibidem, s. 29. Wśród badaczy, którzy zaliczają Aleksandra I do „filokatolików”, należy wymienić także historyka literatury rosyjskiej Bogusława Muchę. Omawia on dokładnie publikacje Gagarina, Pierlinga i Iwaszkiewicza, nie formułuje jednak własnego zdania w kwestii rzeczywistego charakteru projektu z 1825 (B. Mu c h a, Rosjanie wobec katolicyzmu, s. 117–128). 45 K. D m it r ie v a, Les conversions..., s. 324. 46 A.A. K i r’ja n ov, Religioznoje tečenie katolicizma..., s. 112. 47 W tej kategorii umieszcza nadzieję na uzyskanie papieskiego odpustu związanego z obchodami Roku Jubileuszowego w Rzymie. Ta dość niekonwencjonalna teza wiąże się z bardziej rozpowszechnionym przekonaniem, że źródłem religijnych niepokojów Aleksandra było poczucie winy za śmierć ojca. 48 A.A. K i r’ja n ov, Religioznoje tečenie katolicizma..., s. 137. 44
PW 42.indd 96
25-03-2011 11:44:19
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
333 15
*** Na koniec pragnę przedstawić propozycję interpretacyjną, do której doprowadziły mnie analiza całej dotychczasowej dyskusji o misji generała Michaud, relektura opublikowanych tekstów źródłowych oraz kilka nowych szczegółów, odkrytych w toku kwerendy archiwalnej. Ująć ją można w ten sposób: Aleksander I przez cztery ostatnie lata swego życia myślał o unii Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej z Kościołem rzymskokatolickim, natomiast teza o jego osobistej konwersji na katolicyzm jest błędnym wnioskiem, pochodzącym od współczesnych generałowi Michaud i powielonym przez historyków. Oto argumenty: • Relacje o tajnej misji z 1825 r. pochodzą z kilku niezależnych źródeł i przy obecnym stanie badań teza o ich „sfabrykowaniu” przez jezuitów nie wytrzymuje krytyki. Co więcej, zgadzają się one wszystkie co do tego, że Michaud miał rozmawiać z papieżem o wyrzeczeniu się prawosławia przez cara i o unii kościelnej – bądź też o samej unii. Historykom, którzy próbują związać tę misję z innymi kwestiami, np. politycznymi, nie udało się dotąd przedstawić przekonywującej alternatywy co do przedmiotu tajnych rozmów – przedmiotu, który uzasadniałby konieczność tak ścisłej tajemnicy i działania z pominięciem urzędującego ambasadora. • Temat osobistej konwersji Aleksandra I nie pojawia się w źródłach najbliższych generałowi Michaud, jakimi są brudnopis listu z 1835 r. i jego streszczenie sporządzone przez o. Brescianiego; wedle podanych tam informacji, projekt dotyczył unii kościelnej, w sprawie której sekretne negocjacje mieli prowadzić papież jako głowa Kościoła rzymskokatolickiego (przez swego pełnomocnika) i car jako zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi prawosławnej. • W opublikowanych źródłach z okresu kongresów w Lublanie (1821) i w Weronie (1822) pojawia się temat unii kościelnej, o której car miał rozmawiać z biskupem Lublany i paroma innymi osobami, m. in. z dyplomatą francuskim Réné de Chateaubriandem. Nuncjusz wiedeński Paolo Leardi twierdził, że Aleksander wysłał w tej sprawie list z Lublany do Piusa VII za pośrednictwem pewnego zakonnika. Przy okazji kongresu w Weronie car planował wizytę w Rzymie, co w sposób jednoznaczny potwierdziła korespondencja ambasadora rosyjskiego Andrieja Italińskiego. W Archiwum Watykańskim udało mi się znaleźć dowód, że papieski sekretarz stanu, kardynał Ercole Consalvi, właśnie w tym czasie zażądał od paru wybranych teologów przygotowania na piśmie zarysu historii politycznej i religijnej Rosji oraz opinii na temat różnic między Kościołem katolickim i prawosławnym. Pisma te miały być przygotowane w trybie pilnym, a ich autorów zobowiązano do zachowania całkowitej tajemnicy. Jeden z tych konsultantów, abp Pietro Caprano49, 49 Pietro CAPRANO (1759–1834) był sekretarzem Kongregacji ds. Badania Ksiąg Kościoła Wschodniego (od 1818), 9 XI 1822 został mianowany sekretarzem Kongregacji Spraw Kościelnych
PW 42.indd 97
25-03-2011 11:44:19
334 16
ANNA BARAŃSKA
przekazując swój memoriał do Sekretariatu Stanu wyjaśniał, że w części poświęconej błędom teologicznym rosyjskiego prawosławia omówił „te zastrzeżenia, które prawdopodobnie zostałyby zgłoszone i te pretensje, które zapewne by wysunięto”. Zaznaczał jednak, że ów zestaw problemów i argumentów wymaga weryfikacji, ponieważ „to co należy powiedzieć z naszej strony” będzie uzależnione od „tego co powie wiadoma osoba”50. Interesujące jest, że za najpoważniejszą przeszkodę do unii z Cerkwią rosyjską Caprano uznał nie różnice teologiczne, ale instytucję Świętego Synodu, ustanowioną przez Piotra I w 1721 r., która uczyniła cara „głową Kościoła”. Papieski doradca nie wierzył, że rosyjski monarcha zgodzi się zrezygnować z władzy nad Cerkwią, co było warunkiem sine qua non ewentualnej unii. Drugi, niepodpisany memoriał (w języku francuskim) nosi tytuł Précis historique sur la séparation des Eglises Grecque et Romaine [Zarys historyczny rozdzielenia Kościołów Greckiego i Rzymskiego]51. Kończy się następującą konkluzją: Prawdziwi przyjaciele religii i moralności zwracają swoje spojrzenia ku temu potężnemu monarsze, którego dostojne imię związało się z autentycznością tak wielkiej ugody52. Jego sława, już teraz tak świetna, osiągnęłaby pełnię, gdyby w swej mądrości wynalazł środki do całkowitego połączenia dwóch Wyznań, które w naturalny sposób ciążą ku sobie, i których zupełne pogodzenie nie wymagałoby niczego takiego, co mogłoby zranić godność Narodów, albo zaniepokoić bojaźliwe sumienia53.
Wynika stąd jasno, że w końcu 1822 r. Pius VII i kardynał Consalvi brali poważnie pod uwagę możliwość rozpoczęcia rozmów z Aleksandrem o unii kościelnej. • Przekonanie, że między obu wyznaniami nie ma rzeczywistych różnic dogmatycznych, było wyrażane nie tylko w Rzymie. Powiernik Aleksandra I, Nadzwyczajnych. W 1820 na polecenie kardynała Consalviego opiniował traktat Josepha de Maistre’a O papieżu i doradził, aby papież nie ogłaszał jego formalnej aprobaty. Nominację kardynalską otrzymał w 1828 (in petto w 1826). Ph. Bout r y, Souverain et Pontife. Recherches prosopographiques sur la Curie romaine à l’âge de la Restauration (1814–1846), Rome 2002, s. 335–336. 50 „Ho dovuto [...] parlare di quelle obbiezioni che è verisimile che si facciano, e di quelle pretenzioni che forse si proporranno. Allorché si sarà verificato il congresso da ciò che dirà il noto soggetto, si dedurrà ciò che deve dirsi per nostra parte”. ASV, AAEESS, Carte di Russia e Polonia, vol. 3, k. 702r-v, P. Caprano a F. Capaccini, 28 XI 1822. 51 ASV, AAEESS, Carte di Russia e Polonia, vol. 3, k. 717r-725r. 52 Chodzi o Aleksandra I i kongres wiedeński. 53 „Les vrais amis de la religion et de la morale tournent leurs regards vers ce puissant Monarque dont l’auguste nom s’est attaché à l’authenticité d’une si grande transaction. Rien ne manquerait à sa gloire déjà si éclatante, s’il pouvait trouver dans sa sagesse les moyens d’unir entièrement deux Communions qui tendent naturellement à se rapprocher et dont le parfait accord n’exigerait aucune de ces formes qui semblent blesser la dignité des Nations, ou qui pourraient alarmer la conscience des personnes timorées”. ASV, AAEESS, Carte di Russia e Polonia, vol. 3, k. 724v-725r.
PW 42.indd 98
25-03-2011 11:44:19
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
335 17
książę Golicyn, w memoriale „O różnicach grecko-rosyjskiego i rzymsko-katolickiego Kościoła co do dogmatów, sakramentów i obrzędów” przygotowanym w przededniu wojny z Napoleonem dla carowej Elżbiety Aleksiejewny, położył nacisk na polityczne i personalne przyczyny rozłamu, a różnice teologiczne uznał za mało znaczące – powołując się przy tym na opinie współczesnych teologów rosyjskiej Cerkwi. Golicyn nie był w najmniejszym stopniu zwolennikiem unii i w swoim piśmie ostro krytykował Rzym i politykę papiestwa, niemniej z jego wywodów przebijało przekonanie, że przy dobrej woli obu stron zjednoczenie nie przedstawiałoby żadnych trudności54. Występując z zupełnie odmiennych pozycji, analogiczny pogląd upowszechniał Joseph de Maistre, wieloletni ambasador w Petersburgu i orędownik katolicyzacji Rosji. W jego opinii zależała ona prawie wyłącznie od decyzji cara55. Aleksander, przygotowując unijny projekt, mógł w pewnym stopniu sugerować się tymi poglądami. • Po śmierci Piusa VII i elekcji Leona XII kardynał Consalvi stracił urząd sekretarza stanu i wycofał się z działalności w Kurii. Jak wiadomo, nowy papież wezwał go po kilku miesiącach do siebie i odbył z nim długą rozmowę o najważniejszych problemach polityczno-kościelnych, a następnie mianował prefektem Kongregacji Rozkrzewiania Wiary. W literaturze historycznej cytowane są rady Consalviego odnośnie do Rosji: miał on zalecać Leonowi XII „ustawiczną czujność”. Gaetano Moroni i Alexis-François Artaud de Montor (sekretarz ambasady francuskiej w Rzymie) precyzują, że chodziło o czujność (czy też przezorność) w kwestii unii kościelnej56. • Artaud de Montor twierdzi, że w 1824 r. ambasador rosyjski w Rzymie Andriej Italiński podjął dłuższą dyskusję na temat różnic między wiarą katolicką i prawosławną z sardyńskim chargé d’affaires, Mario Crosa di Vergagni. Italiński miał wygłosić swój dyskurs z dużą znajomością przedmiotu i w sposób „umiejętnie przygotowany” (con una specie di abilità preparata). Jego rozmówca odniósł wrażenie, że spotkanie było zaplanowane i że rosyjski dyplomata pragnął, aby jego treść dotarła do papieża – co też się stało57.
54
J.E. Ko n d a kov, Duchovno-religioznaja politika..., s. 63–64. A. Wa l ick i, Rosja, katolicyzm..., s. 21. 56 G. Mo r o n i, Dizionario di erudizione storico-ecclesiastica, t. XXXVIII, Venezia 1846, s. 56 („...usare sulla Russia una perenne vigilanza per le idee di riunione de’ greci e de’ latini, mentre il ravvicinamento della Chiesa greca alla latina tornerebbe utilissimo alla Russia, e compirebbe l’incivilimento di quel vasto impero”; pod hasłem Leone XII); por. A.-F. A r t a u d d e Mo nt o r, Storia del pontefice Leone XII, t. I, Milano 1843, s. 132–133, 135–136. 57 A.-F. A r t a u d d e Mo n t o r, Storia del pontefice Leone XII, t. II, s. 61. E. Winter podkreśla, że w 1824 r. Italiński spędził całe lato w Rzymie, co poseł pruski określił w swoim raporcie jako fakt niezwykły (Russland und das Papsttum..., s. 206). 55
PW 42.indd 99
25-03-2011 11:44:19
336 18
ANNA BARAŃSKA
• Wszyscy biografowie Aleksandra wspominają, że wyjeżdżając z Petersburga do Taganrogu we wrześniu 1825 r. odwiedził on prawosławny klasztor Aleksandra Newskiego, gdzie wziął udział w nabożeństwie, a potem odbył długą rozmowę z mnichem-ascetą (schimnikiem) Aleksym. Ten ostatni miał przy pożegnaniu z dużym naciskiem zalecić carowi opiekę nad religią prawosławną58. Niewykluczone, że była to reakcja na jakieś zwierzenia monarchy odnośnie do jego planów unijnych. W liście Aleksandra do gen. Piotra Wołkońskiego znajduje się interesujący komentarz samego cara na temat spotkania z mnichem Aleksym: „Cóż powiem, mój drogi Piotrze, o radach ojca Aleksego i o jego myślach, jeśli nie jedno proste zdanie, które Panu przedstawiam i o którym będziemy mogli długo dyskutować: «Wierz nie tylko, że nienawidzą cię twoi wrogowie, że oczerniają cię najbardziej zawistni, ci, którzy pragną przejąć władzę, ale strzeż się jeszcze bardziej skutków zazdrości, jaka istnieje między rozmaitymi kastami duchowymi!»”59. • Rozalia z Lubomirskich Rzewuska, znająca osobiście Aleksandra i innych członków carskiej rodziny, osoba dobrze poinformowana, a przy tym chłodna realistka, zanotowała w swoim pamiętniku: „Chociaż cesarz Aleksander nie był katolikiem, miał przecież szczęśliwe i święte natchnienia, które zbliżały go do naszego świętego Kościoła rzymskiego. Pragnął rozdzielenia władzy kościelnej i świeckiej (doczesnej). Myślał o podróży do Rzymu oraz o wznowieniu i kontynuacji soboru florenckiego60. Zaproponował nawet księżnej łowickiej, aby udała się do Rzymu w tym samym czasie co on. Miało to być w 1826 roku!”61
58 N. Ši l’d e r Ni kol aj, Aleksandr Pervyj, ego žizn’ i carstvovanie, t. IV, Sankt-Peterburg 1905, s. 353–354. 59 „Que vous dirai-je, mon cher Pierre, des conseils du père Alexis et de ses réflexions, si ce n’est qu’une phrase bien simple que je vous apporte et dont nous pourrons longuement discuter ensemble: «Ne crois pas seulement à la haine de tes ennemis, aux calomnies des plus envieux qui veulent prendre à leur tour le pouvoir, mais prends garde encore plus des effets de la jalousie qui existe entre les différentes classes spirituelles!»”. P. Mo u r o u s y, Alexandre Ier tsar de Russie. Un sphinx en Europe, Monaco 1999, s. 387. 60 Podczas obrad tego soboru podpisano tzw. unię florencką (1439) między Kościołem łacińskim i greckim, w oparciu o uzgodniony wspólnie tekst wyznania wiary. Porozumienia tego nie uznała jednak większość Kościołów wschodnich. 61 „Cependant si l’empereur Alexandre n’était point catholique, il n’en avait pas moins d’heureuses et saintes inspirations, qui le rapprochaient de notre sainte église romaine. Il eût désiré la séparation du pouvoir ecclésiastique avec le temporel. Il songeait à un voyage à Rome, et à la reprise et continuation du concile de Florence. Il avait même proposé à la princesse de Lowicz d’aller à Rome en même temps que lui. C’était pour l’année 1826!”. R. R z e w u s k a, Mémoires, wyd. G. Caetani Grenier, t. I, Rome 1939, s. 560. Jednocześnie pamiętnikarka ostro krytykuje „urojenia” ministra wyznań w Królestwie Polskim, który uznał cara za katolika na podstawie jego niejasnych i wieloznacznych wypowiedzi na tematy religijne.
PW 42.indd 100
25-03-2011 11:44:19
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
337 19
Leon XII i inne osoby wtajemniczone w sprawę, a nawet sam generał Michaud, mogli w naturalny sposób łączyć unijny projekt Aleksandra z jego konwersją. Już w relacji hrabiego d’Escarène pojawiła się formuła, że car wyrażał wolę „położenia kresu schizmie”, a jednocześnie „osobistego wyrzeczenia się błędów Focjusza” (d’abjurer personnellement ... les erreurs de la secte photienne). W kręgach rzymskich wydawało się oczywiste, że myśl o zjednoczeniu Kościołów była wynikiem osobistego nawrócenia się cara na katolicyzm. W późniejszych publikacjach akcent zaczął stopniowo przesuwać się z unii na konwersję. Rozumowanie takie zakłada, że Aleksander pojmował unię kościelną w ten sam sposób, jak Leon XII i kardynałowie Kurii Rzymskiej. Dla tych ostatnich była ona długo oczekiwanym powrotem wschodnich schizmatyków do jedności z Kościołem. Jej wstępnym i koniecznym warunkiem pozostawało usunięcie różnic natury teologicznej i prawno-kanonicznej. W 1816 r. Aleksander ostrzegał swego przedstawiciela w Rzymie, że hierarchowie łacińscy mówiąc o „zjednoczeniu” (réunion) mają na myśli „przyłączenie” (agrégation). Wprawdzie stosunek cara do papiestwa i Kościoła katolickiego zmienił się w sposób bardzo wyraźny po 1820 r., nie wydaje się jednak, aby analogicznej ewolucji uległy jego najgłębsze przekonania religijne. W religii Aleksander dostrzegał przede wszystkim wymiar mistyczny i osobisty, a nie dogmatyczny i instytucjonalno-kościelny. Daleki od wszelkiej ortodoksji, swoją wiedzę religijno-teologiczną czerpał z bardzo różnorodnych lektur, wśród których znajdowały się zarówno traktaty ezoteryczne, jak i klasyczne dzieła mistyków katolickich62. Dostrzec to można zarówno w okresie, kiedy udzielał poparcia wspólnotom głoszącym powrót do „pierwotnego chrześcijaństwa” i próbował stworzyć system polityki wyznaniowej określony później jako „państwowy ekumenizm”, jak i wówczas, kiedy przywrócił do łask Cerkiew prawosławną, a jednocześnie zbliżył się do Stolicy Apostolskiej. Przytaczany przez niektórych zwolenników tezy o konwersji Aleksandra argument, że modlił się on w kościołach katolickich i prosił katolickich kapłanów o błogosławieństwo jest chybiony dlatego, że car do końca życia okazywał wielki szacunek wobec „ludzi duchowych” niezależnie od ich wyznania. Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że Aleksander żywił przekonanie, przypisywane również żyjącemu ponad pół wieku później Włodzimierzowi Sołowjowowi, że można przynależeć 62
Jako dowód teologicznego eklektyzmu Aleksandra Pierling cytuje jego list z 1813, w którym prosi jednego ze swych przyjaciół, aby polecał go w modlitwie „Najwyższemu Bogu, naszemu Zbawicielowi i Duchowi Świętemu, który od Nich pochodzi”. Formułę tę, odrzucaną przez Cerkiew, car przejął prawdopodobnie od któregoś z czytywanych przez siebie katolickich autorów. Równie nieortodoksyjny stosunek do kwestii dogmatycznych miał minister Golicyn, który dość lekceważąco wypowiadał się o „jednym słowie [filioque], które być może trafiło do Symbolu Wiary zupełnie przypadkowo”, aby potem urosnąć do rozmiaru niepokonanej przegrody dzielącej oba wyznania (J.E. Ko n d a kov, Duchovno-religioznaja politika..., s. 63).
PW 42.indd 101
25-03-2011 11:44:19
338 20
ANNA BARAŃSKA
jednocześnie do Cerkwi prawosławnej i Kościoła rzymskiego, ponieważ dzielące je różnice mają charakter tylko zewnętrzny63. O ile jednak Sołowjow, filozof i myśliciel religijny, szukał dla swoich poglądów uzasadnienia teoretycznego, Aleksander zadawalał się wewnętrznym przeświadczeniem o słuszności swoich intuicji. W zacieśnieniu stosunków między Petersburgiem a Rzymem w ostatnich latach panowania Aleksandra I dużą rolę odegrał czynnik polityczny. Od czasu wojny z Napoleonem w 1812 r. car uważał, że Europa może zostać odbudowana tylko na fundamencie chrześcijaństwa i „moralności ewangelicznej”. Z czasem doszedł jednak do wniosku, że prawdziwą zaporę przeciw duchowi rewolucyjnemu mogą zapewnić jedynie hierarchicznie zorganizowane i w pełni ortodoksyjne wspólnoty: Kościół łaciński na Zachodzie i Cerkiew prawosławna w Rosji. Pojednanie tych dwóch wspólnot zwiększało szanse za skuteczną obronę moralnego i politycznego ładu – a twórca Świętego Przymierza czuł się pod tym względem odpowiedzialny nie tylko za własne Cesarstwo, ale również za całą Europę. Wydaje się, że pewna fascynacja Aleksandra Kościołem rzymskokatolickim wiązała się – paradoksalnie – z faktem, że był on dużo bardziej niezależny od władzy świeckiej niż rosyjska Cerkiew prawosławna. Car mógł całować ręce metropolity moskiewskiego czy przyjmować na klęczkach błogosławieństwo od fanatycznego obrońcy prawosławia mnicha Fotija, ale jednocześnie pozostawał doskonale świadom władzy, jaką posiadał nad jednym i drugim. Tymczasem w relacjach z papieżem był zmuszony nie tylko uznać jego autorytet religijny, ale negocjować z nim jak z równym sobie monarchą. Czy projekt Aleksandra I był możliwy do zrealizowania? Z całą pewnością – nie. Prawosławna hierarchia, chociaż uzależniona od państwa i przyzwyczajona do despotyzmu samodzierżawnej władzy, nie zaakceptowałaby unii z Rzymem nawet pod groźbą najsurowszych represji. Bezpardonową walkę wypowiedziałyby odstępcy środowiska zakonne. Również w kręgach wojskowych i dworskich idea unijna nie znalazłaby najmniejszego poparcia. Ostatnie pytanie należy do tak zwanej historii alternatywnej. Co wydarzyłoby się w Rosji, gdyby Aleksander I nie umarł w Taganrogu? Sądzę, że można przedstawić dwa scenariusze. W pierwszym, przygotowywane w tajemnicy porozumienie z Rzymem, po okresie entuzjazmu cara, podzieliłoby los jego innych zamierzeń i zostało odłożone ad calendas graecas, tak jak stało się to z gotowym już projektem Ustawy Konstytucyjnej dla Cesarstwa Rosyjskiego z 1820 r.64 63
A. Wa l ick i, Rosja, katolicyzm..., s. 183. Wiosną 1818 w kancelarii Nowosilcowa w Warszawie, na polecenie cara, rozpoczęły się przygotowania do pracy nad konstytucją rosyjską. Były one prowadzone w bardzo wąskim gronie i otoczone ścisłą tajemnicą, podobno nie wiedział o nich nawet wielki książę Konstanty. Podczas 64
PW 42.indd 102
25-03-2011 11:44:19
CZY CAR ALEKSANDER I PRZYJĄŁ WIARĘ KATOLICKĄ?
339 21
Drugą możliwość zasugerował sam Aleksander w rozmowie z generałem Michaud: „Jeśli trzeba, będziemy męczennikami”. Wyjście na jaw unijnego projektu, choćby tylko częściowe, doprowadziłoby najprawdopodobniej do spisku dworskiego – Aleksander zginąłby wtedy podobnie jak jego ojciec, car Paweł I. Niektórzy z autorów piszących o misji generała Michaud skłonni byli nawet podejrzewać, że tak właśnie się stało65. Pogłoski, że car nie umarł w sposób naturalny, ale został otruty, pojawiły się zaraz po jego niespodziewanej śmierci, a wzmocniła je dodatkowo decyzja Mikołaja I o niewystawianiu ciała na widok publiczny. Tego typu domysły nie były zresztą w Rosji niczym nadzwyczajnym. Historię ekumenicznych planów cara można zakończyć parafrazując słowa francuskiego historyka: nieszczęściem Aleksandra było to, że urodził się za późno, aby samodzielnie odbudować średniowieczną jedność chrześcijaństwa, a za wcześnie, aby patronować spotkaniu patriarchy Moskwy i Wszechrusi z biskupem Rzymu66.
PRZEGLĄD WSCHODNI
pobytu w Warszawie w październiku 1819 Aleksander zatwierdził podstawowe założenia projektu. W maju następnego roku gotowy tekst został odesłany carowi do Petersburga – i trafił tam do jednej z szuflad w jego prywatnym gabinecie, ponieważ Aleksander stracił tymczasem ochotę do kontynuowania ryzykownego eksperymentu. Dwa egzemplarze projektu, jeden w języku francuskim, drugi w tłumaczeniu rosyjskim, pozostały w biurze Nowosilcowa i po wybuchu powstania listopadowego dostały się w ręce Polaków, którzy wydali tekst drukiem w 1831. Mikołaj I ze szczególną zaciętością polecał swoim dowódcom tropić i niszczyć wszystkie egzemplarze tak kompromitującej publikacji. Zob. S. A s ke n a z y, Łukasiński, t. I, Warszawa 1929, s. 85–87; S.V. M i r o n e n ko, Stranicy tajnoj istorii samoderžavija. Političeskaja istorija Rossii pervoj poloviny XIX stoletija, Moskva 1990, s. 11–46. 65 Aneddoto della fine del Regno..., s. 351. 66 F. L e y, Alexandre Ier et sa Sainte-Alliance (1811–1825) avec des documents inédits, Paris 1975, s. 299 (w oryginale: „...za wcześnie, aby stworzyć kartę Narodów Zjednoczonych”).
PW 42.indd 103
25-03-2011 11:44:20
PW 42.indd 104
25-03-2011 11:44:20
Przegląd Wschodni, t. XI,t. z. (42), s. 341–364, ISSN 0867–5929 © Przegląd Wschodni Przegląd Wschodni, XI,2 z. 1 (41), s. , ISSN 0867–5929 © Przegląd Wschodni 20102010
MACIEJ GÓRNY Warszawa
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA” W REFLEKSJI CHARAKTEROLOGICZNEJ OKRESU I WOJNY ŚWIATOWEJ
P
RZYPISYWANIE szczególnego barbarzyństwa przeciwnikowi na wojnie do dziś należy do najpopularniejszych chwytów socjotechnicznych. Propaganda wojenna, której dynamiczny rozwój wiązał się z wynalazkiem druku, nabrała szczególnego rozmachu w czasie I wojny światowej1. Przebieg walk, wpływ konfliktu na sytuację na tyłach, mobilizacja społeczna, problemy medyczne, psychologiczne, filozoficzne i religijne wynikające z wojny, stały się tematem tysięcy publikacji, w znakomitej większości wysokonakładowych broszur2. Wojna wdarła się do prasy, literatury, muzeów, na sceny teatrów i na ekrany kin wszystkich walczących stron. Problemem dnia stawało się czy rosyjskie teatry operowe powinny jeszcze wystawiać dzieła Wagnera i czy Szekspir jest w dalszym ciągu odpowiednim autorem dla niemieckich scen3. W amerykańskich kinach publiczność była konfrontowana z dziełami o wymownych tytułach To hell with the Kaiser czy też The Kaiser, beast of Berlin. W komedii wojennej Shoulder arms jej reżyser i odtwórca głównej roli męskiej, Charlie Chaplin śnił, że ratuje młodą Francuzkę przed chcącymi ją zgwałcić niemieckimi
1
O znaczeniu wynalazku druku w konfliktach religijnych XVI w. pisze J. B u r k h a r d t, Das Reformationsjahrhundert. Deutsche Geschichte zwischen Medienrevolution und Institutionenbildung 1517–1617, Stuttgart 2002, passim. 2 Dane liczbowe dotyczące liczby broszur o tematyce wojennej wydawanych w Niemczech i we Włoszech w latach 1914–1915 podaje T. Wid r ic h, ...soviel Druckerschwärze wie Menschenblut... Propaganda- und Kriegsliteratur im neutralen Italien (August 1914 – Mai 1915), Frankfurt am Main 1998. Por. także: Publishing in the First World War. Essays in book history, red. M. Hammond, S. Towheed, Basingstoke 2007. 3 H.F. Ja h n, Die Germanen. Perzeptionen des Kriegsgegners in Russland zwischen Selbst- und Feindbild, [w:] Die vergessene Front. Der Osten 1914/15. Ereignis, Wirkung, Machwirkung, red. G.P. Groß, Paderborn 2006, s. 172.
PW 42.indd 105
25-03-2011 11:44:20
342 2
MACIEJ GÓRNY
żołnierzami, a następnie bierze do niewoli samego Wilhelma II4. We wszystkich państwach uczestniczących w konflikcie opinia publiczna była regularnie bombardowana różnoraką twórczością, wzmacniającą morale i zohydzającą przeciwnika. Poniższe uwagi koncentrować się będą jednak nie na propagandzie wojennej, operującej wizualnymi środkami przekazu, lecz na refleksji naukowej. Militaryzacja niemal wszystkich sfer życia dotyczyła również nauki. Obok przedstawicieli nauk ścisłych i inżynieryjnych, których wysiłek bezpośrednio przekładał się na frontową rzeczywistość, do wojny przystąpili także humaniści: historycy, filozofowie, literaturoznawcy, etnologowie i antropolodzy, psycholodzy a także biolodzy i lekarze. Przedstawiciele tych nauk odegrali szczególną rolę w kształtowaniu wzajemnych wizerunków walczących zbiorowości, przede wszystkim poprzez refleksję nad psychologią zbiorową i własnym oraz przeciwników charakterem narodowym. W okresie poprzedzającym zamach na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda burzliwie rozwijało się instytucjonalne zaplecze nauk podejmujących zagadnienie charakteru narodowego i rasowego. Liczni europejscy intelektualiści przyjmowali zasady darwinizmu społecznego i rasizmu. Ostatnie przedwojenne kongresy niemieckich germanistów (1913) i socjologów (1913) debatowały o „zwalczaniu czynników antyniemieckich w świecie”, propagowaniu wyższości Niemczyzny nad innymi kulturami, związkami między rasą, narodem i kulturą5. W przeddzień Sarajewa niemieccy rasiści stopniowo odrzucali historyczny pesymizm klasyków tej ideologii, tworząc coraz bardziej optymistyczne wizje przyszłego odrodzenia rasy aryjskiej6. Ale zjawisko to dotyczyło nie tylko Niemiec. Tuż przed wojną otwarto katedrę antropologii na uniwersytecie w Wiedniu, gdzie przedmiotem nauczania była m.in. „higiena rasowa”7. Już w trakcie działań wojennych, w latach 1915–1918 austriaccy antropolodzy realizowali największy projekt naukowy inspirowany teoriami rasowymi, jakim były gigantyczne pomiary antropologiczne rosyjskich jeńców wojennych8. Nie bez wpływu na rozwój podobnych badań w Europie pozostawała antropologia amerykańska, rozwijająca 4
S.A. B r e we r, Crusaders vs. barbarians. American propaganda during the World War I, [w:] „Huns” vs. „Corned beef”. Representations of the other in American and German literature and film on World War I, red. T.F. Schneider, H. Wagener, Osnabrück 2007, s. 48–49. 5 R. vom Bruch, Gelehrtenpolitik, Sozialwissenschaften und akademische Diskurse in Deutschland im 19. und 20. Jahrhundert, oprac. B. Hofmeister, H.Ch. Liess, Stuttgart 2006, s. 121. O ile nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty w tłumaczeniu autora. 6 G.L. Mo s s e, The crisis of the German ideology. Intellectual origins of the Third Reich, New York 1998, s. 92–93. 7 E. K l a u t ke, German „race psychology” and its implementation in Central Europe: Egon von Eickstedt and Rudolf Hippius, [w:] „Blood and homeland”. Eugenics and racial nationalism in Central and Southeast Europe, 1900–1940, red. M. Turda, P.J. Weindling, Budapest 2007, s. 22. 8 M. B e r n e r, Forschungs – „Material” Kriegsgefangene. Die Massenuntersuchungen der Wiener Anthropologen an gefangenen Soldaten 1915–1918, [w:] Vorreiter der Vernichtung? Eugenik,
PW 42.indd 106
25-03-2011 11:44:20
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
3433
się burzliwie w okresie przedwojennym i koncentrująca się na „rasowych” cechach amerykańskich Murzynów. Także we Francji i w Anglii teorie rasistowskie rozwijały się dynamicznie; można powiedzieć, że rasizm „wisiał w powietrzu”, będąc szczególnie atrakcyjny właśnie dla środowisk naukowych9. Darwinizm społeczny, rasizm i ukonstytuowana jako nauka w połowie XIX w. psychologia narodowa (Völkerpsychologie) rozwijały się dynamicznie nie tylko w przeddzień wojny10. Teorie konfliktów pomiędzy rasami bądź „duchami” narodowymi przyczyniały się również do przekonania, że wojna jest nieunikniona. Jeden z czołowych niemieckich antropologów przełomu wieków Felix von Luschau, definiował cel uprawianej przez siebie nauki jako utrzymanie narodowej zdolności do obrony, poprzez podtrzymywanie biologicznej witalności11. Celem wojny miało być – jak stwierdzał inny przedstawiciel tej dziedziny nauki – znalezienie przestrzeni dla dynamicznie rosnącej populacji Niemiec12. W zupełnie innym duchu komentował nadchodzącą katastrofę językoznawca Jan Baudouin de Courtenay. Szacując na podstawie strat ponoszonych przez państwa zaangażowane w obie wojny bałkańskie wyliczał, ile milionów żołnierzy polegnie w przypadku, jeśli cała „Europa zdziczeje i utonie w morzu własnej krwi”13. W jego opinii rozwój idei rasowych w Europie prowadził do nieuniknionego konfliktu. Zarówno w twórczości artystycznej, publicystyce, jak i refleksji naukowej barbarzyństwo nie było analizowane jako problem oderwany, lecz w połączeniu z reprezentującymi je ludami, rasami i państwami. Już niemal tradycyjnie kierowano oskarżenia o barbarzyństwo i okrucieństwo pod adresem Rosji. Propagandowe przygotowanie Niemców na ten konflikt było o tyle trudne, że z reguły nie postrzegali oni Rosji jako głównego przeciwnika wojennego. To miejsce zarezerwowane było dla Anglii, w której widziano kierowniczkę wszechświatowego antyniemieckiego spisku i dla Francji, której imputowano, graniczącą z psychopatią, żądzę rewanżu za klęskę w wojnie 1870–1871 r.14 Front wschodni Rassenhygiene und Euthanasie in der österreichischen Diskussion vor 1938, red. H.E. Gabriel, W. Neugebauer, Wien 2005, s. 169–191. 9 L. Pol i a kov, C. D el a c a m p a g n e, P. G i r a r d, Über den Rassismus. Sechzehn Kapitel zur Anatomie, Geschichte und Deutung des Rassenwahns, Frankfurt am Main 1984, s. 98 i 105. 10 Historia formowania Völkerpsychologie jako nauki oraz zasadnicze teksty jej twórców zostały niedawno przypomniane w tomie Völkerpsychologie – Versuch einer Neuentdeckung, red. G. Eckardt, Weinheim 1997. 11 Zob.: R. We i k a r t, From Darwin to Hitler. Evolutionary ethics, eugenics, and racism in Germany, New York 2004, s. 171. 12 Ibidem, s. 174. 13 J.B. de C o u r t e n ay, Bracia Słowianie, Kraków 1913, s. 160. 14 Por. M. G ó r n y, „Wojna europejska jako walka ducha”. Psychologia narodowa w Europie i I wojna światowa, [w:] Procesy autoidentyfikacji na obszarze kultur środkowoeuropejskich po roku 1918, red. J. Goszczyńska, s. 127–146.
PW 42.indd 107
25-03-2011 11:44:20
344 4
MACIEJ GÓRNY
był natomiast w centrum uwagi Austro-Węgier, nabierając znaczenia dla Niemiec dopiero wraz z rosyjską okupacją Prus Wschodnich. Jak stwierdza Robert Traba, właśnie przetworzenie tego zbiorowego doświadczenia położyło fundament pod nową, nacechowaną niemieckim nacjonalizmem, lękami i uprzedzeniami wschodniopruską tożsamość15. Wojna z Francją i Wielką Brytanią toczyła się w opinii niemieckich obserwatorów o dominację w świecie. Wojna z Rosją była natomiast postrzegana jako obrona cywilizacji zachodniej przed wschodnim barbarzyństwem, którego awangardą byli Kozacy – „współcześni Hunowie”16. W typowym ujęciu protestanckiego teologa Reinholda Seeberga, podejmującego w czasie wojny zarówno zagadnienie angielskiego, jak i rosyjskiego charakteru narodowego, w Rosji: Kultura jest wdeptywana w ziemię ciężkimi kozackimi buciorami, wolność i wyższa, wewnętrzna moralność niszczona przy pomocy knuta. Każdemu krajowi, nad którym władzę zdobywa Rosja, grozi barbaryzm. Tam na wschodzie walczymy przeciw barbarzyństwu i w obronie kultury i człowiek taki jak Hindenburg stoi na straży kultury europejskiej i niemieckiej przeciw rosyjskiemu barbarzyństwu17.
Rosja była dla niemieckojęzycznych autorów krajem dzikim i niebezpiecznym. „Głównym doświadczeniem żołnierzy i dziennikarzy na froncie wschodnim był etniczny chaos, brud i bezkres przestrzeni”18. Był to przy tym kraj zupełnie niecywilizowany, chaotyczny i bałaganiarski19. Rosja była postrzegana jako z natury bardziej azjatycka niż europejska. Różnicę między obydwoma typami psychicznymi obszernie przeanalizował Stanisław Przybyszewski, porównując Polaków i Rosjan: Z jednej strony niesłychana aktywność, rzutkość, giętkość i zachłanna prawie zaborczość w dziedzinie ducha. [...] – z drugiej strony bierność, skamieniała oporność, azjatycki konserwatyzm 20.
15
R. Tr a b a, Wschodniopruskość. Tożsamość regionalna i narodowa w kulturze politycznej Niemiec, Poznań 2006, passim. 16 H.E. Vol k m a n n, Der Ostkrieg 1914/15 als Erlebnis – und Erfahrungswelt des deutschen Militärs, [w:] Die vergessene Front..., s. 265; P. Ja h n, „Zarendreck, Barbarendreck”. Die russische Besetzung Ostpreußens 1914 in der deutschen Öffentlichkeit, [w:] Verführungen der Gewalt. Russen und Deutsche im Ersten und Zweiten Weltkrieg, red. K. Eimermacher, A. Volpert, G. Bordjugow, München 2005, s. 233. 17 R. S e e b e r g, Geschichte, Krieg und Seele. Reden und Aufsätze aus den Tagen des Weltkriegs, Leipzig 1916, s. 59, cyt. za: G. Br a kel m a n n, Protestantische Kriegstheologie im Ersten Weltkrieg. Reinhold Seeberg als Theologe des deutschen Imperialismus, Bielefeld 1974, s. 99. 18 P. Ho e r e s, Die Slawen. Perzeptionen des Kriegsgegners bei den Mittelmächten. Selbst- und Feindbild, [w:] Die vergessene Front..., s. 192. 19 M. R iw ke ß, Kann Russland den Krieg gewinnen?, Berlin 1917, s. 6. 20 S. P r z y by s z e w s k i, Szlakiem duszy polskiej (wyd. II), Poznań 1920, s. 18.
PW 42.indd 108
25-03-2011 11:44:20
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
3455
Przybyszewski poruszył w swojej broszurze, wydanej w polskiej i niemieckiej wersji językowej, jeden z kluczowych motywów wojennej charakterystyki Rosji. W niemal identycznych słowach różnice charakterologiczne między Rosjanami a Ukraińcami opisywał Dmytro Doncow, ideolog ukraińskiego nacjonalizmu integralnego: Z jednej strony aktywność społeczeństwa świadomego swych praw, o nieujarzmionej sile, z drugiej strony ociężałość, brak ducha sprzeciwu, orientalna, niemal azjatycka pokora wobec jakiejkolwiek władzy21.
Obaj autorzy uważali, że zaszczepiona w Rosji przez Piotra I cywilizacja zachodnia nie zapuściła tam korzeni, że Rosja jest tylko z pozoru krajem cywilizowanym. Także rosyjska religijność jest pozorna, tym płytsza, im bogatsze są jej formy zewnętrzne. W skonstruowanym przez austriackiego etnopsychologa Eugena Oberhummera schemacie europejskich wyznań, właśnie prawosławie znalazło się na najdalszych antypodach prawdziwie indywidualistycznego i europejskiego protestantyzmu, odpowiadającego najlepiej bogatej niemieckiej duchowości22. Cechą ludów cywilizacyjnie niedojrzałych było ich psychiczne dziecięctwo. Jak zauważał Karl Heinz Hill „Wojna jest oznaką niedojrzałości. Im młodszy moszcz, tym bardziej dzikie i nieokiełznane jego zachowanie”23. Ani Austria ani Niemcy nie chciały wojny, co naturalnie korespondowało z ich psychiczną dojrzałością. Do konfliktu doprowadziła Anglia, jedyny przeciwnik Rzeszy, któremu wrocławski antropolog skłonny był przyznawać zdolność do odpowiadania za swoje postępowanie. Inaczej pozostali przeciwnicy wojenni: Francuzi wykazali się skrajnym brakiem odpowiedzialności zapominając o klęsce w 1870–1871 r. i ryzykując powtórkę z historii. Zupełnie inna sprawa, kiedy np. narody w rodzaju Belgów albo Serbów, które swoim bestialskim zachowaniem odcisnęły na sobie piętno najgłębszej niedojrzałości, dostaną się pod władzę narodów stojących dużo wyżej, jak Niemcy i Austria. Takie narody nic na tym nie stracą, przeciwnie, mogą na tym tylko zyskać24.
Również Rosja, zdaniem niektórych niemieckich autorów, nie do końca odpowiadała za swoje czyny. Niedojrzałość Rosji i innych państw Ententy przejawiała się zarówno w niecywilizowanym sposobie walki, jak i w samym fakcie,
21
D. D o n z ow, Die ukrainische Staatsidee und der Krieg gegen Rußland, Berlin 1915, s. 63. E. O b e r h u m m e r, Völkerpsychologie und Völkerkunde. Vortrag gehalten in der feierlichen Sitzung der Akademie der Wissenschaften in Wien, am 31. Mai 1922, Wien 1923, s. 18. 23 K. He i n z [Karl Heinz Hill], Der Krieg im Lichte der okkulten Lehren. Ein Wort an die weiße Rasse, Breslau 1915, s. 56. 24 Ibidem, s. 60–61. 22
PW 42.indd 109
25-03-2011 11:44:20
346 6
MACIEJ GÓRNY
że dały się one nakłonić Anglii (zdaniem niektórych autorów także Francji) do prowadzenia wojny nie w swoim interesie. Ważnym tematem niemieckich publikacji było zagadnienie, czy i na ile cechy przypisywane Rosji jako pewnej duchowej całości, da się odnaleźć u poszczególnych jej mieszkańców. Ukształtowany w XIX wieku i utrwalony w licznych publikacjach naukowych obraz Rosjan nie był nazbyt pozytywny, daleko mu było jednak do zła absolutnego i zaprzeczenia jakiejkolwiek kultury. Dobre wyobrażenie o stanie refleksji nad Rosją w przeddzień wojny daje jeden z najpopularniejszych geograficzno-etnograficznych opisów świata w języku niemieckim, Geographische Charakterbilder Augusta Wilhelma Grube25. W pracy opublikowanej po raz pierwszy w połowie wieku Rosjanie i Ukraińcy zostali przedstawieni jako przedstawiciele tego samego narodu „różniący się o wiele mniej niż mieszkańcy południowych i północnych Niemiec”26. Mieszkańcy Rosji swoim typem fizycznym ściśle odpowiadali charakterowi swojej ojczyzny: Wielka jedność i jednolitość ludu powstaje i jest utrzymywana przez jednolitość kraju, przez rozległą, monotonną przestrzeń, z której nie da się wyróżnić żadnej szczególnej części i wszystko – człowiek, rośliny, zwierzęta i gleba, wiatr i pogoda – przyobleka ten sam strój27.
Rosjanie są silni i wytrzymali, nie pozbawieni także „w pewnym stopniu dobrodziejstwa rozsądku”, muzykalni i z natury uprzejmi (Grube mówi o nich jako o „Francuzach Północy”), obdarzeni smykałką do handlu i namiętnością do alkoholu. W fundamentalnym dziele Grubego obraz Rosjan jest dużo bardziej pozytywny, niż charakterystyka Polaków. Ci ostatni: przypominają pniaki albo wyprostowane niedźwiedzie polarne. Głupi wyraz wąsatych twarzy i długie, sztywne włosy zwiększają jeszcze szpetotę ich wyglądu 28.
W twarzach polskich chłopów Grube odczytywał „upodlenie, ociężałość, zniechęcenie, wstyd i strach”29. W obliczu wojny, w której Rosja stała się jednym z głównych przeciwników, a Polacy – pożądanym sprzymierzeńcem i nadzieją
25 W latach 1913–1916 ukazało się 21., dwutomowe wydanie pracy w opracowaniu Hansa Stüblera pod skróconym tytułem Geographische Charakterbilder (wyd. Friedrich Brandstetter). Korzystam z jednego z wcześniejszych wydań: A.W. G r u b e, Geographische Charakterbilder in aberundeten Gemälden aus der Länder- und Völkerkunde nach Mußterdarstellungen der deutschen und ausländischen Literatur für die obere Stufe des geographischen Unterrichts in Schulen, sowie zu einer bildenden Lectüre für Freunde der Erdkunde überhaupt, Leipzig 1878, t. I. 26 Ibidem, s. 83. 27 Ibidem. 28 Ibidem, s. 162. 29 Ibidem, s. 163.
PW 42.indd 110
25-03-2011 11:44:20
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
3477
na nowe uporządkowanie Mitteleuropy, obraz Polaków i Rosjan musiał ulec zasadniczej zmianie. Najprostszy mechanizm takiej zamiany ról polegał po prostu na identyfikacji z Rosją tych elementów kultury Wschodu, które wartościowano negatywnie i kojarzono dotąd – jak u Grubego – raczej z Polską. Rosjanie jawili się niemieckim wojskowym jako pijacy i okrutnicy, obdarzeni niską wytrzymałością i takąż inteligencją oraz „azjatycką” obojętnością30. Rosja jako uosobienie azjatyckości zajmowała w pracach niektórych autorów szczególne miejsce pośród przeciwników wojennych Niemiec: Tragiczny rys odgrywanego właśnie dramatu narodów polega być może właśnie na tym, że przywódcy państw Zachodu w swej ślepej nienawiści do pnących się w górę Niemiec, zapomniały o solidarności interesów kulturowych i o grożącym nam wszystkim niebezpieczeństwie rosyjskiego barbarzyństwa. Między nim a zachodnią cywilizacją jest głęboka przepaść, a przeciwieństwa są nie do usunięcia31.
Dlatego Niemcy będą prawdopodobnie w stanie porozumieć się po wojnie ze wszystkimi przeciwnikami, poza rosyjską „azjatycką despotią”32. Mimo powszechnego przekonania o bezwzględnej wyższości kultury niemieckiej nad rosyjską, wielu niemieckich autorów pielęgnowało względnie pozytywny obraz Rosjan. W rezultacie nierzadko spotkać się można było z tezą, że wojna była sprzeczna z życzeniami „prostego ludu”. Jak to ujął Bruno Keyser: Pokojowe idee, którymi kieruje się rosyjski lud od dawna już różnią się od krwawych planów wielkich książąt i ich obsypywanych złotem urzędników33.
Charakterystyczne, że najgorętszy sprzeciw wobec takiej charakterystyki Rosjan zgłaszali autorzy polscy i ukraińscy. Profesor uniwersytetu w Berlinie Aleksander Brückner przekonywał, że Niemcy nie toczą wojny jedynie z caratem, lecz z rosyjskim narodem i że nawet Rosja liberalna nie przestanie być śmiertelnym wrogiem34. Identyczną myśl powtarzał współpracujący z Brücknerem Wilhelm Feldman, niestrudzony propagator idei odrodzenia polskiej państwowości w związku z Niemcami35. Proukraiński wydawca czasopisma „Das größere Deutschland” Paul Rohrbach przypominał czytelnikom, że „Rosja nie należy 30
Por. J. B a b e r ow s k i, Schlachtfelder der Vorstellungen – Vorstellung der Schlachtfelder. Die Ostfront im Ersten Weltkrieg und die Wahrnehmungen des Feindes. Einführende Bemerkungen, [w:] Die vergessene Front... s. 147–148. 31 A. Mo n t s, Politische Aufsätze, Berlin 1917, s. 18. 32 Ibidem, s. 22. 33 B. Ke y s e r, Das russische Volk, Mönchen Gladbach 1918, s. 3. 34 Por. P. Ho e r e s, Die Slawen. Perzeptionen des Kriegsgegners bei den Mittelmächten. Selbst- und Feindbild, [w:] Die vergessene Front..., s. 195–196. 35 W. Feld m a n, op.cit., s. 26.
PW 42.indd 111
25-03-2011 11:44:20
348 8
MACIEJ GÓRNY
do rodziny państw kultury zachodniej” i zadawał pytanie, co by się stało, gdyby z pojęcia „kultura” usunąć Rosję. Jego odpowiedź nie pozostawiała wątpliwości, co do oceny przeciwnika – brak rosyjskiego dorobku w światowej kulturze pozostałby niezauważalny, bo Rosja takowego dorobku nie ma36. Teza o „azjatyckości” Rosjan, o ile nie miała pozostać czysto filozoficzną spekulacją, musiała oprzeć się na naukowych argumentach. Kolejni polscy autorzy oparli ją na analizie historii państwa carów, podążając śladem XIX-wiecznych idei polsko-ukraińskiego etnopsychologa Franciszka Duchińskiego37. W wydanej w 1917 r. historii Rosji Feliks Koneczny rysował obraz Rosji jako bytu niepewnego i zmiennego: Przeszłość ziem polskich wydaje się jakby czemś niewzruszenie stałem w porównaniu z temi przemianami, przez które przechodziły ziemie sprzęgane w Wielkie Księstwo Moskiewskie, następnie w carstwo moskiewskie, w carstwo „wszej Rusi”, w końcu w rosyjskie cesarstwo38.
Burzliwe dzieje wpłynęły na charakter miejscowej ludności. Zdaniem Konecznego składały się na nią krańcowo odmienne etnosy: szczepy fińsko-turańskie i Słowianie. W rezultacie: Wszelka cywilizacja utknęła tam w połowie drogi, nie wykończona, nie wyzyskana należycie. Za gruba była ta mieszanina obcych sobie żywiołów i stała się [...] mieszaniną mechaniczną, a nie chemiczną – w przeciwieństwie do krajów Zachodu39.
Jeszcze bardziej zdecydowanie wiązał Rosjan ze szczepami fińsko-mongolskimi Jan Karol Kochanowski. W fundamentalnej pracy Polska w świetle psychiki własnej i obcej cech narodowych nie tłumaczył klimatem, czy też wpływem krajobrazu, lecz „swoistością” każdej nacji. Rosja była jego zdaniem zaledwie z lekka muśnięta jakąkolwiek (europejską bądź azjatycką) kulturą, pod którą trwał w najlepsze właściwy ustrój psychiczny kraju – nomadyzm40. Wielka historia toczyła się jedynie na powierzchni, pod którą „naród – nieucywilizowany zgoła przed wiekami, takimże [...] pozostał do dziś dnia”41. Na współczesnych Rosjan 36
Por. C. Re m e r, Die Ukraine im Blickfeld deutscher Interessen. Ende des 19. Jahrhunderts bis 1917/18, Frankfurt am Main 1997, s. 290. 37 Por. A.F. G r a b s k i, Perspektywy przeszłości. Studia i szkice historiograficzne, Lublin 1983; M. G ó r ny, Argument z etnografii w polskich planach federacyjnych XIX wieku, „Borussia” 2004, nr 35; Ide m, Das ethnographische Motiv in den polnischen Föderationsplänen des 19. Jahrhunderts, [w:] Option Europa. Deutsche, polnische und ungarische Europapläne des 19. und 20. Jahrhunderts, red. W. Borodziej, H. Duchhardt, M. Morawiec, I. Romsics, Göttingen 2005, tom I, s. 187–204. 38 F. Ko n e cz ny, Dzieje Rosyi, t. I (do roku 1449), Warszawa 1917, s. 1. 39 Ibidem, s. 4. 40 J.K. Ko c h a n ow s k i, Polska w świetle psychiki własnej i obcej. Rozważania, Częstochowa 1925 (II wyd., pierwsze ukazało się w 1920 r.), s. 202. 41 Ibidem, s. 208.
PW 42.indd 112
25-03-2011 11:44:20
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
3499
składali się „koczowniczy Finowie od Północy, tacyż Mongołowie od Wschodu, nomadzi – Chazarowie od Południa, a później Kozacy”42. Ukoronowaniem tego nurtu refleksji była teza, że rewolucja w Rosji nie była wcale ideowym importem, lecz właśnie wyrazem prawdziwego charakteru tego państwa i narodu. Kochanowski tłumaczył, że: Bolszewizm jest po prostu nagą duszą rosyjskości, a pokrewieństwo jego z socjalizmem, rzekomo niezaprzeczalne, jest niemniej pozorne czy częściowe, jak koczownictwa z osiadłością, a Rosji z cywilizacją43.
Stanisław Grabski porównywał rewolucję francuską z rosyjską, by stwierdzić, że ta pierwsza była „twórcza”, wyrażająca francuski charakter narodowy, podczas gdy bolszewicki nihilizm w pełni odpowiadał umysłowości rosyjskiej44. Ten sam autor kilka lat później oceniał, iż: Zwycięstwo bolszewików to było jednocześnie zwycięstwo głęboko w duszy rosyjskiej tkwiących pierwiastków mongolskiego despotyzmu i turańskiej gromady, nie uznającej ani wolności osobistej, ani osobistej zasługi i odpowiedzialności jednostki, pojmującej równość nie w tym znaczeniu, by dać możność niższym i słabszym wywyższania się, lecz w sensie równania wszystkich do najniższego poziomu45.
Prymitywizm i barbarzyństwo mieszkańców Rosji Radzieckiej w ostrych słowach charakteryzował Jan Parandowski: są to ludzie wschodni, którzy pokorni pójdą za tymi, co mają władzę i siłę. Posłuszeństwo i uległość mają we krwi, w zwyczaju. Strach przed siłą wyssali z mlekiem matki. Jeśli dostaną do rąk wolność, nie będą wiedzieli, co z nią zrobić, i przede wszystkim nadużyją jej na własną zgubę, zniekształcą ten drogocenny klejnot w swych grubych, brutalnych dłoniach. Przejdą łatwo z jednej ostateczności w drugą, od niewoli do anarchii. [...] Pod grubą warstwą dobroduszności, łagodności i miłości bliźniego drzemie w duszy rosyjskiej potwór okrucieństwa. Rosjanin kocha się w rozlewie krwi, jakby nęcony samą jej barwą czerwoną, która jest w jego oczach krasnaja – piękna. W tym umiłowaniu jaskrawości czerwieni przejawia się cała pierwotność. On ma w sobie pewien pierwiastek sadyzmu. [...] Jak przedtem była bierność zastoju, niezdecydowania, nieświadomości, tak pod rządami bolszewików objawiła się nowa forma bierności – bierność niszczenia i przelewu krwi, ślepego okrucieństwa i barbarzyńskiej dzikości. Zawsze ta sama bierność, apatyczna, ciemna, nierozwiniętego narodu46. 42
Ibidem, s. 210. Ibidem, s. 235. 44 S. G r a b s k i, Rewolucja. Studium społeczno-psychologiczne, Warszawa 1921, s. 66. 45 S. G r a b s k i, Rzym czy Moskwa, Poznań 1927, s. 112–113, cyt. za: E. Pogo nows k a, Dzikie biesy. Wizja Rosji Sowieckiej w antybolszewickiej poezji polskiej lat 1917–1932, Lublin 2002, s. 36. 46 J. Pa r a d ow s k i, Bolszewizm i bolszewicy w Rosji, Lwów 1920, cyt. za: Dusza polska i rosyjska (od Adama Mickiewicza i Aleksandra Puszkina do Czesława Miłosza i Aleksandra Sożenicyna). Materiały do „katalogu” wzajemnych uprzedzeń Polaków i Rosjan, red. A. de Lazari, Warszawa 2004, s. 203–206. 43
PW 42.indd 113
25-03-2011 11:44:21
350 10
MACIEJ GÓRNY
W niemieckiej refleksji charakterologicznej okresu I wojny światowej historyczne analizy Rosji i Rosjan nie były nurtem dominującym. Popularniejsze okazały się wątki rasistowskie, odwołujące się do ideologii, która przeżyła największy rozkwit właśnie w II Rzeszy. Jak zauważał Ludwig Wilser, wojnę rozpętali co prawda spokrewnieni z Niemcami Anglicy, niemniej jednak z chwilą przystąpienia do niej Rosji jest ona: niczym innym, jak atakiem mało wartościowych watah na najlepiej rozwinięty, przede wszystkim w Rzeszy Niemieckiej, gatunek ludzki47.
Karl Röse identyfikował Rosjan z „krótkogłowymi mieszańcami słowiańskoturańskimi”, realizującymi się, w odróżnieniu od długogłowych germańskich indywidualistów, jedynie w zbiorowości48. Ludwig Ferdinand Clauß, młody psycholog, który w końcu lat siedemdziesiątych XX w. został odznaczony medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, charakteryzował w jednej ze swych wczesnych prac przedstawicieli rasy turańskiej jako intelektualnie niezdolnych do syntezy, do podejmowania zasadniczych wyborów, do prawdziwej twórczości. Ta ostatnia cecha sprawia, że „wschodni” badacz „może być w służbie nauki co najwyżej tragarzem, ale nie twórcą”. Pomiędzy światem nordycko-dalickim (a więc m.in. Niemcami i Francuzami) z jednej strony, a Turanami z drugiej nie ma żadnych cech wspólnych, panuje za to doskonałe przeciwieństwo49. Rosjanie zidentyfikowani jako Turanie mieli należeć do ludów brachykefalnych (o krótkiej czaszce), Germanie natomiast do dolikefalnych (długogłowych). Antroposocjologowie tacy jak Georges Vacher de Lapogue czy Arthur de Gobineau wiązali proporcje długości i szerokości czaszki z charakterem rasowym. Długogłowi Aryjczycy mieli być urodzonymi przywódcami, ludźmi twórczymi50. Chociaż obaj francuscy rasiści dalecy byli od utożsamiania Niemców z aryjskimi Germanami, ich niemieccy uczniowie i naśladowcy właśnie w ten sposób reinterpretowali teorie rasowe, z dużą dowolnością podchodząc do metod pomiarowych. Czołowy niemiecki popularyzator i interpretator darwinizmu Ernst Haeckel dzielił rasy na prostowłose i kędzierzawe, utożsamiając Aryjczyków z tymi pierwszymi. Pod względem duchowym i cielesnym – pisał Haeckel – żadna inna rasa nie może równać się z aryjską. Ona sama (pomijając gatunek mongolski) właściwie tworzyła „historię”. 47
L. Wi l s e r, Die Überlegenheit der germanischen Rasse. Zeitgemäße Betrachtungen, Stuttgart 1915, s. VI. 48 K. Rö s e, Germanendämmerung? Ist der drohende Untergang der germanischen Rasse unabwendbar?, Sontra 1920, s. 25. 49 L.F. C l a u ß, Die nordische Seele, München 1932 (wyd. II, wyd. I w 1923 r.), s. 81 i 77. 50 Por. np. E. J. Yo u n g, Gobineau und der Rassismus. Eine Kritik der anthropologischen Geschichtstheorie, Meisenheim am Glau 1968, s. 100–235.
PW 42.indd 114
25-03-2011 11:44:21
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
351 11
Ona sama stworzyła te wykwity kultury, które zdają się wynosić człowieka ponad całą naturę51.
Alfred Ploetz, twórca pojęcia higieny rasowej, wyróżniał „zachodnich Aryjczyków”, a więc Niemców, Skandynawów i Anglików, jako ten gatunek ludzki, którego panowanie we współczesnym świecie wynika z wyższości rasowej52. Ścisły związek między rozwijającą się przed wojną antroposocjologią a ideologią volkistowską był równie widoczny w pracach Ludwiga Woltmanna. W popularnej książce Die Germanen in Frankreich. Eine Untersuchung über den Einfluss der germanischen Rasse auf die Geschichte und Kultur Frankreichs (Jena 1906) relatywizował wpływ klimatu na kształt kultury ludzkiej. Zdolna rasa w korzystnych warunkach jest co prawda predystynowana do wielkich dzieł, jak to się stało w starożytnych Atenach czy Rzymie, ale sam korzystny klimat nie pomoże ludom pozbawionym talentów. Dlatego „mniej uzdolnieni Turcy wegetują w pół-barbarzyństwie w jednym z najwspanialszych regionów Ziemi”, podczas gdy Skandynawowie potrafili osiągnąć wysoki poziom kultury w zimnie i mroku53. Woltmann dodawał do pomiarów czaszek i stopnia kędzierzawości owłosienia podziały rasowe, wyprowadzane na podstawie różnic w pigmentacji skóry i włosów. Bladzi blondyni o jasnych oczach profitowali ze szczególnie korzystnej gospodarki organicznej. Przy powstawaniu tej rasy ustąpienie pigmentu posłużyło rozbudowie mózgu i, podczas gdy u ras kolorowych duże stężenie pigmentu sprzyja szybkiemu zużyciu materii, u białej rasy [jego niskie stężenie] wychodzi na dobre życiu umysłowemu i psychicznemu54.
Ta sama obserwacja odnosiła się – zdaniem Woltmanna – również do brunetów, z reguły osiągających dojrzałość płciową szybciej niż blondyni, a co za tym idzie, tracących szansę na rozwój duchowy55. W dalszej części pracy niemiecki antroposocjolog analizował wpływ indogermański na historię Francji, by stwierdzić m.in., że rewolucja francuska była dziełem wąskiej warstwy germańskiego mieszczaństwa, odepchniętego następnie od jej owoców przez masę brachykefalnych galijskich mieszańców. Do wielkich czynów zdolni są bowiem jedynie Aryjczycy, ludy brachykefalne „raczej podążają mechanicznie za nimi, niż stają
51 E. H a e ckel, Natürliche Schöpfungs-Geschichte. Gemeinverständliche wissenschaftliche Vorträge über die Entwicklungslehre. Volksausgabe, Berlin–Leipzig 1926 (wyd. 12), s. 584. 52 Por. P. We i n g a r t, J. K r ol l, K. B aye r t z, Rasse, Blut und Gene. Geschichte der Eugenik und Rassenhygiene in Deutschland, Frankfurt am Main 1992, s. 91–93. 53 L. Wolt m a n n, Die Germanen in Frankreich. Eine Untersuchung über den Einfluss der germanischen Rasse auf die Geschichte und Kultur Frankreichs, Jena 1907 (wyd. 2), s. 7. 54 Ibidem, s. 12. 55 Ibidem, s. 13.
PW 42.indd 115
25-03-2011 11:44:21
352 12
MACIEJ GÓRNY
do otwartej walki”56. Już w czasie wojny Ludwig Wilser przypominał konstatację Haeckela, twierdzącego iż praktycznie każda wielka kultura w dziejach ludzkości, włącznie z chińską, była dziełem Aryjczyków57. W opublikowanym krótko po wojnie niemieckim podręczniku genetyki stwierdzano, że włoski renesans także był wynikiem domieszki „krwi Longobardów”58. Niezwykle ciekawym poligonem doświadczalnym teorii rasowych w czasie wojny i w okresie bezpośrednio po niej była Finlandia. W niemal powszechnej opinii wykształconych Europejczyków kraj ten zamieszkiwał lud mongoloidalny. Według młodego szwedzkiego badacza Artura Eklunda mongolscy Finowie charakteryzowali się powolnością, melancholią i brakiem kultury, czym różnili się od swoich krajan szwedzkiego pochodzenia – aktywnych, twórczych i kulturalnych59. W 1918 r. wybuchła w Finlandii wojna domowa między „białymi” i „czerwonymi” zakończona zwycięstwem tych pierwszych. Dla niektórych obserwatorów konflikt ten był nie tylko przejawem walki klasowej, ale przede wszystkim rasowej. W najprostszej interpretacji twierdzono, że to uciskany prymitywny fiński lud zbuntował się przeciw szwedzkim panom. Tezę tę w teorię rasową ubrał Lars Ringbom, stwierdzając, że wojna toczyła się między dwoma narodowościami, zamieszkującymi Finlandię. Na zachodzie kraju mieszkają ludzie posiadający domieszkę krwi germańskiej, na wschodzie – mieszańcy fińsko-słowiańscy. Pierwsi to indywidualiści, drudzy – prymitywni kolektywiści60. Inny badacz tego problemu stwierdzał, że konflikt wynikał z faktu, iż Finowie są rasowymi mieszańcami, co z kolei miało świadczyć o konieczności pozyskania dominującej pozycji dla Szwedów61. Również i te dywagacje charakterologiczne opierały się na autorytecie Gobineau, Haeckela i Houstona Stewarta Chamberlaina62. Naukowe interpretacje wojny jako starcia odmiennych kultur, „duchów” czy też ras, nie ustały wraz z niemiecką porażką. Antroposocjologowie sformułowali również jedną z teorii tłumaczących klęskę. Jak zauważał Otto Hauser, Niemcy 56
Ibidem, s. 61. L. Wi l s e r, op.cit., s. 38. 58 E. B a u e r, E. Fi s c h e r, F. L e n z, Menschliche Erblichkeitslehre, München 1921, s. 292. 59 A. E k l u n d, Ras, kultur, politik, [w:] Svenskt i Finland, Helsingfors 1914, s. 1–22. 60 L. R i n g b o m, Inbördeskriget i Finland. Psychologiska anteckningar, Helsingfors 1918, cyt. za: A. Ke m i l ä i n e n, Finns in the schadow of the „Aryans”. Race theories and racism, Helsinki 1998, s. 150. 61 G. von We n d t, Suomen molemmat kausat, suomalaiset ja itärnotsalaiset. Piirteitä kehityksestä ja tulevaisunden mahdollisuuksista, Helsinki 1919, por.: A. Ke m i l ä i n e n, op.cit., s. 151. 62 Wojenne prace tego ostatniego autora, choć niezmiernie popularne, dotyczyły przede wszystkim angielskiego charakteru narodowego, w którym Chamberlain nie dopatrywał się barbarzyństwa. Por. G.G. Field, Evangelist of race. The Germanic vision of Houston Stewart Chamberlain, New York 1981, passim. 57
PW 42.indd 116
25-03-2011 11:44:21
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
353 13
bardzo rozrzutnie szafowali najcenniejszym materiałem genetycznym. Na podstawie (osobistej?) obserwacji pola walki stwierdzał, że po stronie Rzeszy ginęli przede wszystkim rasowo najcenniejsi blondyni, podczas gdy bruneci masowo dekowali się na tyłach63. Sukcesy militarne Francji także wynikały z przyczyn rasowych. Chociaż ogólnie mniej wartościowy francuski materiał ludzki, kierowany był przez prawdziwie aryjskich generałów: Joffre’a i Focha64. Dalej szedł Fritz Lenz, twierdzący, że: Jeśli rozważymy z punktu widzenia typu rasowego przywódców duchowych ludzkości, wielkich mężów stanu i wodzów, badaczy i filozofów, odkrywców i wynalazców, stwierdzimy, że większość z nich nawet pod względem zewnętrznym należy do rasy nordyckiej. [...] Także w czasie wojny światowej najlepsi dowódcy obu stron należeli do rasy nordyckiej, nie tylko Hindenburg i Ludendorff, ale także Joffre i Foch, Lloyd George i Wilson65.
Karl Röse dodawał, że Niemcy przegrały wojnę wskutek utraty rasowych cech germańskich66. W ocenie niektórych niemieckich antropologów powtórzyło się zatem to, co miało doprowadzić także do upadku Rzymu – „rozcieńczenie” pierwotnej rasy osłabiło jej siły witalne67. Inni nawet w momencie klęski nie opuszczali „optymistycznych” pozycji, powtarzając, że „Niemcy stali się [...] pierwszym narodem na Ziemi”68. * Niemieckojęzyczna refleksja nad rosyjskim barbarzyństwem nie była w latach wojny bynajmniej fenomenem odosobnionym. Co ciekawe, pojęcie „wschodniego barbarzyństwa” kojarzono często właśnie z Niemcami, którym w propagandzie Ententy zarzucano prawdziwe i zmyślone zbrodnie69. Sukcesy odnosiła także włoska propaganda wojenna skierowana przeciw Austro-Węgrom70. Zatopienie Lusitanii, pogwałcenie neutralności Belgii, bombardowanie miast belgijskich (a także m.in. Kalisza) uwiarygodniały daleko idące insynuacje wobec niemieckiej armii. Brytyjscy, francuscy, a następnie także amerykańscy propagandyści kojarzyli np. symboliczny gwałt Belgii z całkiem prozaicznymi gwałtami na
63
O. H a u s e r, Rasse und Politik, Weimar 1922, s. 113. Ibidem, s. 111. 65 E. B a u e r, E. Fi s c h e r, F. L e n z, op.cit., s. 293. 66 K. Rö s e, op.cit., s. 20. 67 L. Wolt m a n n, op.cit., s. 120. 68 H. M u t h e s i u s, Die Zukunft der deutschen Form, Stuttgart–Berlin 1915, s. 8. 69 T. Sz a r o t a, Niemiecki Michel. Dzieje narodowego symbolu i autostereotypu, Warszawa 1988, s. 307. 70 M. C o r nw a l l, The undermining of Austria–Hungary. The battle for hearts and minds, London 2000, s. 149–173. 64
PW 42.indd 117
25-03-2011 11:44:21
354 14
MACIEJ GÓRNY
Belgijkach, często, jak twierdzono, zakończonymi szczególnie wynaturzonymi morderstwami71. Wątek okrucieństwa i barbarzyństwa pojawiał się naturalnie także w refleksji charakterologicznej. Niemcy mieli się zatem charakteryzować wrodzonym militaryzmem i agresywnością72. Jak z perspektywy kilku lat zauważał Jan Karol Kochanowski: Wszystkie cnoty codzienne Niemców uznać trzeba za cienką jeszcze, może jedyną, usypiającą czujność narodów warstewkę zdobytej przez nich kultury, pod którą drzemie niewygasły wulkan potężny barbarzyńskich, rozbójniczych namiętności pierwotnych73.
Te namiętności dostrzegał amerykański Czech Tomáš Čapek w Austrii, i to nie tylko w jej niemieckojęzycznej ludności. W fascynującym fragmencie książki przeznaczonej dla czytelników anglojęzycznych stwierdzał, że agresywność jest tak silnie związana z duchem niemieckim, że Czesi, przez stulecia mieszający się i współżyjący z Niemcami, także stali się agresywni, inaczej niż Słowianie w ogólności74. Podobne wątki pojawiały się często w publikacjach rosyjskich. W opinii Mitrofana Wasiliewicza Breczkiewicza trzy dominujące cechy Niemców to: szowinizm, praktycyzm oraz drapieżność. Niemcy cierpieli jego zdaniem na psychiczne schorzenie, które ochrzcił mianem germanizmu. Objawiało się ono przekonaniem, że zasady moralności odnoszą się wyłącznie do własnego narodu. Religia [...], prawo, sprawiedliwość, humanizm, prawda – wszystko ma paść ofiarą germanizmu. W końcu, z wolna, jego ofiarą staje się także nauka. Niemieccy antropolodzy udowadniali, że także ze względu na konstytucję fizyczną Niemcy to rasa szczególna i nieskończenie przewyższająca pozostałe. Historycy dowodzą w tysiącach dzieł wyjątkowości i szczególności niemieckiego geniuszu i siły niemieckiej kultury. Filozofowie udowadniali, że duch prusko-germański jest najwyższym ucieleśnieniem Absolutu75.
W. Gorskij opisywał wrodzone okrucieństwo Niemców, które przeszkadzało im m.in. w uzyskiwaniu realnych dochodów z kolonii. Obrzydzenie do wy-
71 C. Wa c ht el l, Encountering the enemy. Representations of German soldiers in American World War I literature, [w:] „Hunns” vs. „Corned beef”..., s. 65–66. 72 A.J. C oh e n, Bild und Spiegelbild: Deutschland in der russischen Tageszeitung „Russkoe slovo” (1907–1917), [w:] Deutsche und Deutschland aus russischer Sicht. 19./20. Jahrhundert: Von den Reformen Alexanders II. bis zur Ersten Weltkrieg, red. D. Herrmann, München 2006, s. 275. 73 J.K. Ko ch a n ow s k i, op.cit., s. 178. 74 T. Č a p e k, Bohemia under Hapsburg misrule. A study of the ideals and aspirations of the Bohemian and Slovak peoples, as they relate to and are affected by the great European war, New York 1915, s. 23. 75 M.B. Б p e ч кe в и ч ь, Beликaя eвpoпeйcкaя вoйнa, eя иcтopичecкiя ocнoвы и cмыcль, Кaзaнь 1914, s. 14.
PW 42.indd 118
25-03-2011 11:44:21
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
355 15
kształconych Niemców, którzy głoszą wyższość swojej rasy, wyrażał Charles T. Gorhan: Niemcy – nie szerokie masy mieszkańców, lecz uczeni – nie wahają się ogłaszać drukiem przekonania, że naród niemiecki przewyższa inne nie tylko siłą militarną, lecz także inteligencją i moralnością i dlatego (jak się zdaje, tam właśnie prowadzi ten sposób rozumowania) mają prawo odbierać im życie i majątek76.
W pracach autorów angielskich i francuskich często porównywano Niemców do Hunów, nawiązując w ten sposób do słynnej mowy Wilhelma II do żołnierzy wysyłanych do Chin. Jeden z najpopularniejszych autorów wojennych broszur Émile Boutroux zadawał retoryczne pytania, jak można uzurpować sobie rolę czołowego reprezentanta cywilizacji i jednocześnie dążyć do ujarzmienia innych przy pomocy siły, zdrady i brutalności. Przechwalać się, jakoby było się najwyższą formą natury ludzkiej i mimo to okazać się współczesnym Hunem i Wandalem!77.
Także dla Boutroux postawa intelektualistów była najbardziej oburzającym przejawem niemieckiego ducha. Członek Akademii stwierdzał, że tak zwana Kultur (zarówno Boutroux, jak i inni autorzy używali niemieckiej formy tego rzeczownika) ogranicza się w Rzeszy do bardzo wąskiej warstwy ludności. Dusza narodu nie nawiązała łączności z żadną formą cywilizacji78. Jednocześnie ta wąska warstwa wykształcona dzieliła z szerokimi masami niemieckiego narodu to samo barbarzyństwo, które francuski autor starał się przedstawić na następującym przykładzie: wystarczy spojrzeć na [...] jakiegoś uczonego profesora, który doskonali się w odkrywaniu i zestawianiu całego dostępnego materiału badawczego i produkcji wyników w całości opartych na rozważaniach i tekstach, w czysto mechanicznym procesie bez jakiegokolwiek związku ze zwykłym osądem i zdrowym rozsądkiem. Cóż za brak proporcji istnieje często między jego nauką a poziomem edukacji, jaki osiągnął! Cóż za wulgarność smaku, uczucia i języka, cóż za brutalne metody odnajdujemy u tego człowieka, którego autorytet w ramach jego własnej wąskiej specjalności nie podlega kwestii! Przenieśmy tego naukowca z jego sali wykładowej na pole bitwy, gdzie władzę absolutną sprawuje siła a ujście znajdują najniższe namiętności: nic dziwnego, że jego zachowanie nie różni się zbytnio od pierwotnego dzikusa79.
Idea, którą w popularnej formie starał się przekazać czytelnikowi Boutroux, została zawarta już w odpowiedzi francuskiej Akademii na odezwę niemieckich 76 C.T. G o r h a n, The World War. Who is to blame? A reply to professor Haeckel and Dr Paul Carus, London 1915, s. 28–29. 77 E. B o u t r o u x, Germany & the war, tłum. F. Rothwell, London 1915, s. 4. 78 Ibidem, s. 5. 79 Ibidem, s. 6.
PW 42.indd 119
25-03-2011 11:44:21
356 16
MACIEJ GÓRNY
profesorów z października 1914 r. Francuscy naukowcy stwierdzali tam, że w ciągu ostatnich trzech stuleci wszystkie wynalazki i odkrycia warte wzmianki zostały dokonane przez przedstawicieli „cywilizacji” romańskiej, bądź Anglosasów. Niemcy są wprawdzie zdolni do systematycznej pracy, brakuje im jednak tego, co np. Francuzi mają w nadmiarze: kreatywności i oryginalności80. Antyniemieckie opinie nader często poruszały problem rzekomego kontrastu między niemiecką kulturą a militaryzmem. Tak, jak to ujął Jan Karol Kochanowski, cywilizacja niemiecka miała pokrywać wrodzone temu narodowi brutalne barbarzyństwo jedynie cienką warstewką. W obszernej analizie niemieckiego charakteru narodowego pióra Thomasa Smitha, przykładem tej właściwości był sposób, w jaki Niemcy przyswoili sobie angielski ideał gentlemana. Smith zauważał, że właśnie sposób prowadzenia wojny udowadnia, jak nieudolnie usiłowali Niemcy naśladować obcą sobie, indywidualistyczną kulturę angielską. Niemiecki duch jest bowiem kolektywistyczny i nie da się go pogodzić z indywidualną etyką. Smith opisywał niemiecką praktykę prawną, w której – jak twierdził – nawet ciężkie uszkodzenie ciała traktowano z łagodnością nieznaną w innych kodeksach karnych. Kultur nakazuje klasom zamożniejszym rozwiązywać spory w formie pojedynku, nie ma jednak żadnego kodeksu honorowego, który pozwoliłby rozwiązać spór między robotnikami. Dlatego ci ostatni sięgają po nóż, pistolet albo kufel od piwa i poddają się swym instynktom81.
* Zarzut barbarzyństwa spotykał się najczęściej z prostym zaprzeczeniem i odwróceniem. Niemcy i Austriacy dementowali informacje o okrucieństwach dokonywanych w Belgii i Serbii, propaganda francuska, angielska i belgijska odrzucała niemieckie oskarżenia o „strzały zza węgła”. Trudniejszym zadaniem było jednak przekonywające odrzucenie tezy, że barbarzyństwo jest cechą narodową przeciwników wojennych. Generalizacja tego rodzaju nie daje się zweryfikować przy użyciu logicznych argumentów. Rządzi się własną logiką – logiką stereotypu i przeciwstawić jest jej najłatwiej nie kontrargumenty, lecz
80
C. Tol l m ie n, Der „Krieg der Geister” in der Provinz – das Beispiel der Universität Göttingen 1914–1919, „Göttinger Jahrbuch” (41) 1993, s. 176. 81 T. Sm it h, The soul of Germany. A twelve years study of the people from within, 1902–14, London 1915, s. 238, cyt. za: G. D o s e, „The sould of Germany”. Bemerkungen zum angloamerikanischen Deutschlandbild vor und zu Beginn des Ersten Weltkriegs, „Anglistik & Englischunterricht” 1986, nr 29/30, s. 34. Praca Smitha została wydana równolegle w USA, zaś w 1917 r. ukazał się przekład francuski.
PW 42.indd 120
25-03-2011 11:44:21
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
357 17
inny stereotyp82. W przypadku Rosji zadanie to było o tyle łatwiejsze, że istniał utrwalony w historiografii romantyzmu schemat dziejowy, zgodnie z którym łagodni i kulturalni Słowianie byli od zawsze ofiarami germańskiego Drang nach Osten. Paradoksalnie, odwołania do dyskursu płci, obecne w niemieckiej refleksji nad Wschodem – przedstawiającej Słowian w duchu Herderowskim jako łagodnych i biernych – pomagały w stylizacji własnej wspólnoty na ofiarę brutalnej przemocy83. Filozoficzna interpretacja wojny operowała przeciwstawieniem wyższej, duchowej idei Rosji i zachodniego materializmu (który z drugiej strony autorzy niemieccy dostrzegali w Anglii)84. Zadaniem rosyjskiego społeczeństwa, zwłaszcza inteligencji, miało być „zwalczenie Niemca w sobie”85. Rosyjska reakcja na niemieckie i austriackie teorie charakterologiczne obejmowała również bezpośrednie odwołanie do tezy o turańskości Rosjan. Jak zauważa Birgit Menzel, doszło do „samoorientalizacji” obrazu Rosji. Cechy „wschodnie”, które dotychczas uważane były raczej za wady, wynikające z azjatyckiego dziedzictwa, relatywizowano, aby uczynić z nich fundament nowej tożsamości narodowo-rasowej. Niecywilizowane zacofanie, niewolnicze podporządkowanie, surowe i okrutne obyczaje – oceniano teraz pozytywnie, choćby w pracach i motywach eurazyjskich, scytyjskich, czy też w nawiązaniu do prawosławia86.
82 Por. np. H.H. H a h n, 12 Thesen zur Stereotypenforschung, w: Nationale Wahrnehmungen und ihre Stereotypisierung. Beiträge zur historischen Stereotypenforschung, red. H.H. Hahn, E. Mannová, S. Scholz, T. Weger, Frankfurt am Main, s. 17. Literatura na temat nieracjonalnego charakteru stereotypów jest oczywiście niezwykle bogata. Z niedawnych prac polskich autorów warto przytoczyć: H. O rł ow s k i, Die Lesbarkeit von Stereotypen. Der deutsche Polendiskurs im Blick historischer Stereotypenforschung und historischer Semantik, Wrocław–Görlitz 2005; Id e m, Z modernizacją w tle. Wokół rodowodu nowoczesnych niemieckich wyobrażeń o Polsce i Polakach, Poznań 2002; Z. B ok s z a ń s k i, Stereotypy a kultura, Wrocław 1997; Wychowanie a polityka. Mity i stereotypy w polskiej myśli społecznej XX wieku, red. W. Wojdyło, Toruń 2000 oraz – z punktu widzenia psychologów – Myślenie stereotypowe i uprzedzenia. Mechanizmy poznawcze i afektywne, red. M. Kofta, Warszawa 2004. 83 Na ścisły związek między nowoczesnym rasizmem a dyskursem płci zwróciła uwagę Gisela B o c k, Geschichte, Frauengeschichte, Geschlechtergeschichte, „Geschichte und Gesellschaft” 1988, nr 3, s. 373–390. 84 H.F. Ja h n, Die Germanen. Perzeptionen des Kriegsgegners in Russland zwischen Selbst- und Feindbild, [w:] Die vergessene Front..., s. 173. 85 Por. N. Plo t n i kov, M. Kole r ov, „Den inneren Deutschen besiegen”. Nationalliberale Kriegsphilosophie in Russland 1914–1917, [w:] Verführungen der Gewalt. Russen und Deutsche im Ersten und Zweiten Weltkrieg, red. K. Eimermacher, A. Volpert, G. Bordjugow, München 2005, s. 31–37; por. także: B. Me n z el, August 1914. Aleksandr Solženicyn und die russische Literatur zum Krieg in den ersten Kriegsjahren, [w:] Die vergessene Front..., s. 237. 86 B. Me n z el, August 1914. Aleksandr Solženicyn und die russische Literatur zum Krieg in den ersten Kriegsjahren, [w:] Die vergessene Front..., s. 237.
PW 42.indd 121
25-03-2011 11:44:21
358 18
MACIEJ GÓRNY
Ten nurt rosyjskiej autorefleksji charakterologicznej znalazł kontynuację w ruchu eurazyjskim, ironią losu koncentrującym się w międzywojennym Berlinie. Eurazjaci wiązali cechy rasowe z warunkami geograficznymi i klimatycznymi, dochodząc do wniosku, że Eurazja stanowi jedność. Z ich punktu widzenia Mongołowie nie byli antytezą europejskiej cywilizacji, lecz jej organiczną częścią i pierwszymi zjednoczycielami Eurazji87. Jak stwierdzał jeden z założycieli ruchu Piotr Sawicki, Rosjanie stali się sukcesorami Dżyngis-Chana, wobec czego ich wschodnia ekspansja nie może być interpretowana w kategoriach kolonialnych88. W koncepcji Nikołaja Trubeckiego do kultury eurazjatyckiej zaliczali się Słowianie Wschodni, Finowie, Tatarzy i Mongołowie, wszyscy należący do specyficznego „turańskiego typu psychologicznego”89. W odróżnieniu od niektórych rosyjskich intelektualistów, autorzy niemieccy zdecydowanie odrzucali oskarżenia o wrodzone barbarzyństwo. Dominująca taktyka obrony polegała na wykazaniu, że to państwa Ententy w sposób niemoralny posługują się nie tylko „barbarzyńskimi” Rosjanami, ale także nieporównanie groźniejszymi dla rasowej czystości kontynentu, wojskami kolonialnymi. Bezpośrednio po wybuchu wojny głos zabierali liczni badacze zatroskani wpływem genetycznym kolorowych żołnierzy, walczących w armii francuskiej i brytyjskiej na jakość rasową Europejczyków. W pracy opublikowanej w neutralnej Szwajcarii Otto Schlaginhaufen nazywał to „rabunkiem dóbr dziedzicznych białej rasy”90. Słynna odezwa 93 profesorów niemieckich uczelni, skierowana przede wszystkim do państw neutralnych odrzucała oskarżenia o okrucieństwa dokonywane przez niemieckie wojsko w Belgii. Autorzy stwierdzali przy tym z oburzeniem: Najmniej praw do strojenia się w szaty obrońcy cywilizacji europejskiej mają ci, którzy sprzymierzają się z Rosjanami i Serbami i serwują światu haniebny spektakl judząc Mongołów i Murzynów na białą rasę91.
O Kałmukach, Kirgizach, Baszkirach, Murzynach, Arabach i Japończykach pisano w niemieckich publikacjach wojennych z przekąsem: „kulturträgerzy”92. Zwłaszcza ci ostatni przyciągali uwagę niemieckich autorów. Charakteryzować
87
Por.: S. Wie d e r ke h r, Die eurasische Bewegung. Wissenschaft und Politik in der russischen Emigration der Zwischenkriegszeit und im postsowjetischen Russland, Köln 2007, s. 88. 88 П. C a в и ц к i й, Eвpaзiйcтвo, „Eвpaзiйcкiй Bpeмeнникъ” 1925, nr 4, s. 8. 89 R. B ä cke r, Międzywojenny eurazjatyzm. Od intelektualnej kontrakulturacji do totalitaryzmu?, Łódź 2000, s. 96. 90 O. S c h l a g i n h a u fe n, Sozial-Anthropologie und Krieg, Zürich 1916, s. 32. 91 Cyt. za: Aufrufe und Reden deutscher Professoren in Ersten Weltkrieg, oprac. K. Böhme, Stuttgart 1975, s. 47–49. 92 Por. J. Mu mb a che r, Vaterland! Gedanken eines katholischen Deutschen über Volk, Staat, Rasse und Nation, Mönchengladbach 1915, s. 8–9.
PW 42.indd 122
25-03-2011 11:44:21
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
359 19
ich miała szczególna perfidia i nienawiść do całej białej rasy93. Brytyjskie nadzieje, że Japonia dotrzyma sojuszu obrócić się miały w niwecz, gdyż naród ten jest zdradziecki z natury, zarówno w życiu codziennym, jak i w polityce międzynarodowej. W porównaniu z Japończykami, niektórzy charakterolodzy znajdowali ciepłe słowa dla Chińczyków, skądinąd należących do tej samej, niższej rasy94. W opinii niektórych rasistów „żółte niebezpieczeństwo” było groźniejsze niż Rosja. Wojna była tragedią ze względu na konflikt między członkami białej rasy, z którego korzyści mieli wyciągnąć wyłącznie przedstawiciele innych ras95. Kolorowi żołnierze walczący w armii francuskiej, brytyjskiej i amerykańskiej byli w niemieckich publikacjach traktowani z nieskrywaną pogardą. Przypisywano im szczególne okrucieństwo; jak zauważa Christian Koller, niemiecka propaganda powtarzała w stosunku do nich te same motywy, które Ententa stosowała w opisie działań wojennych państw centralnych w Belgii czy Serbii96. Wielu autorom ich widok kojarzył się z wystawą etnograficzną i stanowił najlepszy dowód na wyższość armii niemieckiej. Skojarzenie to podtrzymywały autentyczne wystawy wojenne, organizowane w każdym większym niemieckim mieście, gdzie prezentowano scenki frontowe, zestawione przy użyciu ubranych w mundury manekinów i figur woskowych. Regułą było nie tylko, że figury reprezentujące przeciwników nosiły – w doróżnieniu od „niemieckich” – brudne i poszarpane mundury. Nadawano im również „rasowy” wygląd (a więc np. „mongolski” wyraz twarzy) i przedstawiano w specyficznych sytuacjach: przy dzikich tańcach, z nożami w zębach. W przypadku ekspozycji poświęconych francuskim i angielskim wojskom kolonialnym twarze figur często nie tylko oddawały wyobrażenie o charakterze rasowym danej nacji, ale były także brudne97. Pozaeuropejscy przeciwnicy państw centralnych stanowili popularną ilustrację tezy, że w toczącej się właśnie wojnie prawdziwym reprezentantem cywilizacji są Niemcy, ich przeciwnicy zaś albo sami zaliczają się do barbarzyńców, albo też hańbią europejską kulturę i rasę sprzymierzając się z ludami kolorowymi.
93
K.H. H i l l, op.cit., s. 68. W. S c hü t z e, Englands Blutschuld gegen die weiße Rasse, Berlin 1914, s. 116 i 145. 95 C. S piel m a n n, Arier und Mongolen. Weckruf an die europäischen Kontinentalen unter historischer und politischer Beleuchtung der Gelben Gefahr, Halle (Saale) 1914 (II wyd.), s. VI. 96 C. Kol le r, Enemy images. Race and gender stereotypes in the discussion on colonial troops. A Franco-German comparison, 1914–1923, [w:] Home/front. The military, war and gender in twentieth-century Germany, red. K. Hagemann, S. Schüler-Springorum, Oxford 2002, s. 143. 97 C. B e i l, Kriegsausstellungen. Präsentationsformen des Weltkriegs für die „Heimanfront”, [w:] Die vergessene Front..., s. 330–332. Por. także: C. B e i l, Der ausgestellte Krieg. Präsentationen des Ersten Weltkriegs 1914–1939, Tübingen 2004; S. Br a n d t, Vom Kriegsschauplatz zum Gedächtnisraum. Die Westfront 1914–1940, Baden-Baden 2000. 94
PW 42.indd 123
25-03-2011 11:44:22
360 20
MACIEJ GÓRNY
* Ideologia rasizmu wywodzi się od przekonania o degeneracji i przemijaniu narodów, kultur i ras. W swoich początkach była to ideologia skrajnie pesymistyczna, próba naukowej analizy upadku, którego świadkami czuli się jej współtwórcy. Członek protofaszystowskiego, volkistowskiego stowarzyszenia Mittgart Willibald Hentschel przewidywał krótko przed wybuchem wojny, że Niemcy: jako naród i jako rasa staną w obliczu ciężkich czasów, i nie powinny nas zwieść ani postęp techniczny, ani wzrastający dobrobyt. Wspaniały Rzym skapitulował przed nagimi ciałami północnych barbarzyńców, i my, „naród filozofów”, lada chwila ustąpimy pola słowiańskim analfabetom98.
Wybuch wojny wyzwolił entuzjazm, który sprawił, że wielu niemieckich autorów odrzuciło czarną wizję przyszłości i zaczęło wieszczyć ostateczne zwycięstwo niemieckiej kultury, niemieckiego ducha oraz indogermańskiej (lub aryjskiej) rasy. Jednak wojna zakończyła się klęską i pasmem upokorzeń. Jedno z najboleśniejszych wiązało się jak najściślej z charakterologicznymi rozważaniami okresu wojny. Po zakończeniu działań wojennych część zachodnich Niemiec pozostawała pod okupacją wojsk francuskich. Do kontyngentu tego należeli także żołnierze z francuskich kolonii: Malgasze, Senegalczycy i Marokańczycy. Ich obecność nie przyciągała większej uwagi opinii publicznej aż do momentu, w którym ogłoszono postanowienia traktatu wersalskiego. W ciągu następujących kilku tygodni przez niemiecką prasę przetoczyła się brutalna, rasistowska kampania, której towarzyszyły publikacje książkowe oraz specjalistyczne prace, przede wszystkim z zakresu medycyny i psychologii zbiorowej99. W pierwszych tygodniach 1920 r. pojawiły się setki prac publicystycznych i meldunków prasowych, oskarżających żołnierzy z kolonii o najróżniejsze zbrodnie. Jak twierdzono, wszyscy oni byli nosicielami chorób, przy tym niektóre z nich nie wywoływały u nich żadnych objawów (a więc były tym groźniejsze dla niemieckiej ludności okupowanej). Wśród roznoszonych przez nich schorzeń znajdować się miał syfilis, choroby skóry, najróżniejsze pasożyty, malaria, dyzenteria, trąd, śpiączka a także – szczególnie aktualna w okresie powojennym – grypa „hiszpanka”100. Dominującym tematem kampanii przeciw „czarnej hańbie” były jednak rzekomo masowe gwałty na Niemkach (a także na Niemcach oraz na dzieciach, ponieważ 98
W. He nt s ch el, Mittgart. Ein Weg zur Erneuerung der germanischen Rasse, Leipzig 1914 (wyd. IV), s. 5. 99 Na związek między Wersalem a rozpoczęciem kampanii zwraca uwagę Sally M a r k s, Black watch on the Rhine: A study in propaganda, prejudice and prurience, „European Studies Review” 1983, R. 3, nr 3, s. 310. 100 Ibidem, s. 301.
PW 42.indd 124
25-03-2011 11:44:22
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
361 21
homoseksualizm i pedofilia także należały do repertuaru oskarżeń wobec wojsk kolonialnych) oraz zakładanie przez francuskie władze wojskowe domów publicznych dla kolorowych żołnierzy, w których miano zmuszać do pracy wyłapywane w okolicy kobiety. Zresztą niemieccy autorzy wychodzili z założenia, że każdy stosunek kolorowego żołnierza z Niemką mógł być jedynie gwałtem – aktywny udział niemieckich kobiet w takich ekscesach miał być praktycznie wykluczony już ze względu na „zdrowy instynkt rasowy”101. Murzyni mieli posiadać także rys wampiryczny: twierdzono że wysysają krew swoich ofiar102. Twórcy niemieckiej kampanii propagandowej spotkali się ze zrozumieniem i poparciem dość licznych intelektualistów i działaczy politycznych w Anglii i Francji. Przeciw „czarnej hańbie” protestował Henri Barbusse, zaś najaktywniejszym sojusznikiem i propagatorem okazał się laburzystowski poseł do Izby Gmin Edmund D. Morel. W artykułach w „Daily Herald”, opublikowanych następnie wielokrotnie, również w przekładach, dowodził, że Afrykanie charakteryzują się silnym instynktem seksualnym i brakiem umiejętności powstrzymywania bądź sublimacji tegoż. Gwałty na Niemkach są wobec tego nie do uniknięcia103. Prawdziwym winowajcą rasowej hańby nie są jednak Afrykanie, którzy nie panują wszak nad swoimi popędami, lecz „francuski militaryzm”. Morel podsumowywał swój akt oskarżenia stwierdzając, iż: te hordy, które szaleją dziś w niemieckich miastach są właśnie tym, czym były jeszcze wczoraj – nieszczęśliwymi niewolnikami, w których prymitywnych mózgach Europejczyk [...] rozniecił pragnienie i ideę degradacji, gwałtu i morderstwa104.
Brytyjski parlamentarzysta stylizował się na przyjaciela i miłośnika Afryki. Niemieccy autorzy z reguły nie obwarowywali swoich opinii pozytywniejszymi uwagami na temat Senegalczyków, Malgaszy i Marokańczyków (między którymi zresztą z reguły nie dostrzegano żadnych różnic). W odezwie do niemieckich lekarzy opublikowanej w fachowym piśmie „Ärztliche Rundschau” stwierdzano bez ogródek: Czarna hańba to mulatyzacja i syfilizacja naszego narodu, ruina naszego narodowego zdrowia cielesnego i duchowego! Czyż mamy milcząco znosić, że w przyszłości nad brzegami Renu zamiast jasnych pieśni białych, rosłych, bogatych duchowo, zdrowych Niemców o pięknych twarzach, zabrzmią chrapliwe dźwięki tłustych, szarych, szerokogębych, półzwierzęcych, syfilitycznych, tępych Mulatów o niskich czołach?105. 101
Ibidem, s. 302. Por. G. L e b z elt e r, Die „Schwarze Schmach”. Vorurteile – Propaganda – Mythos, „Geschichte und Gesellschaft” 1985, nr 11, 1, s. 53–54. 103 E.D. Mo r el, The horror on the Rhine, London 1920 (wyd. 6), s. 9–10. 104 Ibidem, s. 23. 105 An die deutsche Ärzteschaft, „Ärztliche Rundschau” nr 47 z 20 XII 1920, cyt. za: G. L e bz elt e r, op.cit., s. 52. Również „Ärztliche Technische Rundschau” z 20 I 1921 piętnowało żołnierzy i ich 102
PW 42.indd 125
25-03-2011 11:44:22
362 22
MACIEJ GÓRNY
Jeśli z uwagą przyjrzeć się francuskiej refleksji dotyczącej poboru i użycia na froncie jednostek formowanych w koloniach, przy wszystkich różnicach ocen i tonu, nie sposób nie dostrzec pewnych zasadniczych podobieństw do niemieckiej powojennej kampanii propagandowej. Praktyczną motywacją dowództwa francuskiej armii było uzupełnienie braku rekrutów, wywołanego słabnącym przyrostem naturalnym106. Przeciwnicy tego kroku twierdzili, że „dzicy” nie są w stanie pojąć reguł nowoczesnej, europejskiej wojny. Zwolennicy w zasadzie zgadzali się z tym twierdzeniem, wyciągali zeń jednak optymistyczne wnioski. „Fatalizm” i wrodzony spokój Afrykanów oraz – last but not least – ich okrucieństwo miały być szczególnie przydatne np. w walce na bagnety. Aby utrzymać ich wysokie walory bojowe należało jedynie zapobiec szkodliwym wpływom europejskiej ludności cywilnej107. W czasie wojny francuska propaganda przedstawiała żołnierzy wojsk kolonialnych jako „duże dzieci”, ludzi z natury dobrych i wiernych, lecz niedojrzałych i wymagających opieki. Do obrazu tego nawiązano także w czasie niemieckiej kampanii „czarnej hańby”108. W kampanii propagandowej kierowanej do Anglików i Amerykanów odwracano niemieckie oskarżenia, pisząc „white shame” o niemieckich nimfomankach „polujących” na czarnoskórych żołnierzy109. Nie roztrząsając takich tematów jak rzekoma nadmierna i niekontrolowana potencja Afrykanów, francuscy autorzy skupili się na udowadnianiu ich wartości bojowej, dyscypliny oraz kontroli, jaką sprawowało nad nimi dowództwo. francuskich mocodawców: „Die farbigen Truppen sind die Basis der französischen Macht. Ohne diese Truppen konnte Frankreich weder seine Besatzung aufrechterhalten noch drohen, neue Gebiete zu besetzen, noch die Umsetzung des geringsten Details des Friedensvertrages verlangen. [...] Die Schwarze Schande ertragen heißt akzeptieren, dass unsere Bevölkerung entartet, sich die Syphilis zuzieht und dass sie Gesundheit unseres Volkes auf immer ruiniert ist. Frankreich weiß, dass es Deutschland während dieser Besatzung nicht zugrunde richten kann. Es sieht also die folgenden Gründe für das Halten der schwarzen Truppen: 1. Ständige Terrorisierung Deutschlands; 2. Verunreinigung unseres Volkes; 3. Entfernen dieser kampffähigen Männer aus seinen Kolonien; 4. Dezimierung dieser Männer durch die dem nordischen Klima eigene Epidemien; 5. Demütigung Deutschlands und der weißen Rasse” – cyt. za: H.J. Lü s e b r i n k, Die marokkanischen Kolonialsoldaten (Tirailleurs) in Deutschland 1919–1923. Präsenz, Wahrnehmungsformen, Konflikte, [w:] Die Sicht des Anderen. Das Marokkobild der Deutschen, das Deutschlandbild der Marokkaner, red. H. Popp, Passau 1994, s. 56. 106 G. M a r t i n, German and French perceptions of the French North and West African contingents, 1910–1918, „Militärgeschichtliche Mitteilungen” 1997, nr 56, 1, s. 35–40. 107 H.J. L ü s e b r i n k, „Tirailleurs Sénégalais” und „Schwarze Schande”. Verlaufsformen und Konsequenzen einer deutsch-französischen Auseinandersetzung (1910–1926), [w:] „Tirailleurs Sénégalais”. Zur bildlichen und literarischen Darstellung afrikanischer Soldaten im Dienste Frankreichs, red. J. Riesz, J. Schultz, Frankfurt am Main 1989, s. 58. 108 Por. C. Kol le r, op.cit., s. 141–147. 109 Ibidem, s. 146.
PW 42.indd 126
25-03-2011 11:44:22
„WSCHODNIE BARBARZYŃSTWO” I „KULTURA”...
363 23
Zdecydowana większość pozaeuropejskich jednostek stacjonujących w Niemczech została wycofana w 1925 r., lecz pamięć o „czarnej hańbie” stała się jednym z motywów świata wyobrażonego niemieckich nacjonalistów, włącznie z Adolfem Hitlerem, skądinąd wdzięcznym odbiorcą całego spektrum niemieckiej refleksji charakterologicznej okresu I wojny światowej110. To właśnie on miał zadecydować o sterylizacji kilkuset „nadreńskich bastardów” – dzieci ze związków Niemek z francuskimi kolorowymi żołnierzami111. * Punktem wyjścia wojennej refleksji nad barbarzyństwem był opis wypadków wojennych. Dla Niemców dowodem na paskudny charakter przeciwników wojennych było zachowanie żołnierzy rosyjskich w okupowanych Prusach Wschodnich, czy też działania belgijskiej partyzantki. Reprezentanci drugiej strony konfliktu obficie czerpali z prawdziwych i zmyślonych aktów okrucieństwa Niemców i Austriaków w Serbii, Belgii, Francji, Polsce i na Ukrainie. Tematy te zapełniały szpalty gazet, stanowiły podstawę scenariuszy filmowych i sztuk teatralnych, były odwzorowywane na batalistycznych malowidłach. Zaliczają się one do propagandy wojennej, stawiającej sobie za cel wzmacnianie ducha bojowego własnej wspólnoty i oczernianie przeciwników. Część wojennych publikacji ma jednak nieco odmienny charakter, z uwagi na ich przynależność do dyskursu naukowego. W ostatnich latach historycy nauki zwrócili uwagę na ścisły związek nacjonalizmu i nauki nie tylko w przypadku takich dziedzin, jak historia czy etnografia, ale nawet fizyka, chemia czy matematyka112. Ale nawet w tym kontekście I wojna światowa wydaje się momentem szczególnym. W okresie bezpośrednio poprzedzającym jej wybuch, szczególnie w Niemczech, doszło do szybkiej politycyzacji profesury uniwersyteckiej. Katalizatorem stała się rywalizacja o pozycję międzynarodową pomiędzy Niemcami i Wielką Brytanią113. Naukowcy: filozofowie, językoznawcy, antropolodzy, psychologowie, historycy, socjologowie, etnografowie, lekarze, historycy sztuki w swoich „wojennych” rozważaniach nierzadko starali się ukazać „istotę” przeciwnika, a także odmalować charakter własnego narodu. I jedno i drugie, 110
H.J. Lü s e b r i n k, Die marokkanischen Kolonialsoldaten..., s. 56. C. Kol le r, op.cit., s. 149. 112 R. Je s s e n, J. Vogel, Einleitung. Die Naturwissenschaften und die Nation. Perspektiven einer Wechselbeziehung in der europäischen Geschichte, [w:] Wissenschaft und Nation in der europäischen Geschichte, red. R. Jessen, J. Vogel, Frankfurt am Main, s. 7–40. 113 Autorem zasadniczych rozważań na ten temat jest Rüdiger vom Br u c h, Gelehrtenpolitik, Sozialwissenschaften und akademische Diskurse in Deutschland im 19. und 20. Jahrhundert, oprac. B. Hofmeister, H.C. Liess, Stuttgart, s. 107–166. Por. także Id e m, Wissenschaft, Politik und öffentliche Meinung. Gelehrtenpolitik im Wilhelminischen Deutschland (1890–1914), Husum, 1980. 111
PW 42.indd 127
25-03-2011 11:44:22
364 24
MACIEJ GÓRNY
jak wierzono, ujawniało się najdobitniej właśnie w chwili dziejowej próby. Nie chodziło już tylko o stwierdzenie i potępienie niemoralnego postępowania przeciwników wojennych. Jak to ujął autor jednej z „wojennych” broszur Salomon Besser: Nade wszystko, wojując, każdy z wojujących narodów mówi o swym wrogu, o przeciwległości swego ducha i uznaje go za zło, siebie zaś naturalnie uważa za dobro. Każdy naród walczy o swój duch114.
W rozważaniach charakterologicznych podejmowano zagadnienie barbarzyństwa, jako immanentnej cechy narodowej Rosjan, Niemców, Japończyków, Finów i kolorowych żołnierzy armii francuskiej. Przykłady barbarzyńskiego zachowania prowadziły do stwierdzeń ogólnych, czerpiących z dorobku różnych nauk i ideologii, pośród których szczególną rolę odgrywały: psychologia narodowa (Völkerpsychologie), darwinizm społeczny i rasizm. Nie jest bynajmniej kwestią przypadku, że ten sposób deprecjonowania stosowano właśnie wobec wrogów, którzy w optyce autorów opracowań charakterologicznych reprezentowali „Wschód”, bądź zgoła ludzi pozaeuropejskich. W przywoływanych wyżej pracach słowo „barbarzyńca” odzyskiwało swoje pierwotne, historyczne znaczenie. Odrywało się od oceny ludzkich zachowań, stało się opisem wyobrażeń etnograficzno-geograficznych, wyrazem gorącego pragnienia, by tego czy owego sąsiada raz na zawsze usunąć z rzędu narodów cywilizowanych. Nauka dostarczała do tej operacji wypróbowanych i sprawnych narzędzi oraz pomysłowych wykonawców.
PRZEGLĄD WSCHODNI
114
S. B e s s e r, Wojna europejska jako walka ducha. Szkic filozoficzny, Częstochowa 1915, s. 13–14.
PW 42.indd 128
25-03-2011 11:44:22
Przegląd Wschodni, t. XI, z. 2 (42), s. 365–379, ISSN 0867–5929 © Przegląd Wschodni 2010
MIKOŁAJ IWANOW Oborniki Śląskie ŻYDOWSKIE WOJSKO BUŁAK-BAŁACHOWICZA
O
domowej i innych konfliktów zbrojnych na terytorium byłego imperium rosyjskiego w latach 1918 – 1921 wyróżniają się swą bezwzględnością i skalą na tle innych konfliktów zbrojnych XX wieku. Terror i masowe represje przekształciły się w główne narzędzie walki z przeciwnikami politycznymi. Bolszewicka Czeka, zbrojne oddziały „białych”, „czerwonych”, „zielonych” i innych odcieni rosyjskiego spektrum politycznego prześcigały się w stosowaniu krwawych kar. Życie człowieka, jako wartość nadrzędna zupełnie straciło na wartości. Wojna przekształciła się w jedno niekończące się pasmo okrucieństw i masowych rozstrzeliwań. 1 Ludność żydowska, która w Imperium Rosyjskim w ostatnich kilkudziesięciu latach jego istnienia doświadczyła setek krwawych pogromów, była niewątpliwie jedną z głównych ofiar wojny domowej. Według oceny specjalistów straty narodu żydowskiego w latach 1918 – 1921 ustępują w najnowszej historii jedynie stratom Żydów w czasie II wojny światowej. Tylko na Ukrainie w wyniku pogromów zginęło około 200 tys. osób. Ponad 300 tys. dzieci pozostało sierotami. 2 Pogromy miały powszechny charakter. Ogarnęły swym zasięgiem ponad 700 miejscowości, a w niektórych regionach (zwłaszcza na Ukrainie) nabrały cech powszechnego ludobójstwa, którego celem było całkowite usunięcie z tych ziem ludności żydowskiej. W Płoskirowie (Proskurów) na Ukrainie 15 lutego 1919 r. oddziały wojska ukraińskiego na rozkaz swego dowódcy atamana Semesenko w ciągu 4 godzin zamordowali 1650 Żydów. Nie wolno im było w czasie tej zbrodni rabować, co świadczyło o ideologicznym podłożu pogromu. 3 Bezwzględny terror wobec ludności żydowskiej stosowała armia ochotnicza generała Denikina. W latach 1919 – 1920 na Ukrainie i na południu KRUCIEŃSTWA ROSYJSKIEJ WOJNY
1 P. Kenez. Pogroms and White ideology in the Russian Civil War. – Pogroms: Anti – Jewish Violence in Modern Russian History. Cambridge 1992, s. 293 – 295. 2 Еврейские погромыю 1918 – 1921. Москва 1926б s. 74 – 75. 3 Еврейские погромы, 1918 – 1921. Москва, 1926, s. 74 – 75.
PW 42.indd 129
25-03-2011 11:44:22
366
MIKOŁAJ IWANOW
Rosji doszło do tysięcy pogromów, zabito dziesiątki tysięcy osób. Bardzo często pogrom rozpoczęty przez jedną z walczących w wojnie domowej stron był kontynuowany przez drugą. Prawie wszyscy uczestnicy wojny oskarżali Żydów o zdradę. Pod koniec sierpnia 1919 r. w Białej Cerkwi na Ukrainie pogrom rozpoczęli petlurowcy, wkrótce zieloni atamana Zielonego przekształcili ten pogrom w rzeź. Wkrótce do miasta wkroczyli Terscy kozacy z armii ochotniczej generała Denikina, którzy zakończyli krwawą rozprawę z miejscową ludnością żydowską. Pogromy nie ominęły również Armii Czerwonej. Czerwonoarmiści urządzili szereg krwawych pogromów, np. w Rosławie (luty 1919 r.), Humaniu (maj 1919 r.). Najbardziej znany pogrom był dziełem Pierwszej Armii Konnej Siemiona Budionnego w Lubarze (Maj 1920 r.) . Zaniepokojona szerokim rozpowszechnieniem nastrojów antysemickich we własnych szeregach Rada Komisarzy Ludowych pod kierownictwem Lenina już latem 1918 r. wydała dekret „O walce z antysemityzmem i pogromami żydowskimi”, w którym czytamy: „Rada Komisarzy Ludowych ogłasza ruch antysemicki i pogromy Żydów zgubą dla sprawy rewolucji robotniczej i włościańskiej i wzywa lud pracy Rosji Socjalistycznej do walki z tym złem wszystkimi możliwymi sposobami… Żyd burżuj jest naszym wrogiem nie jako Żyd, a jako burżuj. Żyd robotnik jest naszym bratem”. 4 Sam Lenin nagrał na płytę gramofonową specjalne przemówienie „O pogromnym szczuciu Żydów”, które regularnie odgrywano na mityngach komunistycznych na terenie całego kraju. „Wrogość wobec Żydów – mówił Lenin – trzyma się jedynie tam, gdzie wyzysk ze strony kapitalistów i obszarników stworzył wyjątkową ciemnotę wśród robotników i chłopów. Jedynie kompletnie ciemni i zaszczuci ludzie mogą uwierzyć w kłamstwa i oszczerstwa rozpowszechniane przeciwko Żydom”. 5 O ile „biali” zwalczali i zabijali Żydów jako komunistów, o tyle bolszewicy i będący z nimi nieraz w sojuszu „zieloni” i anarchiści gromili Żydów jako burżujów. Największą nienawiść u „białych” wywoływało imię Lwa Trockiego, głównodowodzącego Armii Czerwonej. Wielu pogromom, zwłaszcza wzniecanym przez armię generała Denikina, towarzyszyło hasło „Musicie odpokutować za Trockiego”. W czasie wojny polsko-bolszewickiej pogromy urządzały również poszczególne oddziały regularnego wojska polskiego. Najbardziej krwawym był pogrom w Wilnie w kwietniu 1919 r. po wydarciu miasta z rąk bolszewików. 4 5
Декреты Советской власти, t. 3, Москва 1964, s. 93 – 94. В.И.Ленин, Полное собрание сочинений, t. 38, Москва 1974, s. 242.
PW 42.indd 130
25-03-2011 11:44:22
ŻYDOWSKIE WOJSKO BUŁAK-BAŁACHOWICZA
367
Wszyscy uczestnicy wojny domowej na terytorium Rosji na swój sposób zwalczali przejawy antysemityzmu we własnych szeregach. Siemion Petlura przez całą wojnę miał w składzie swego rządu ministerstwo do spraw żydowskich, którego głównym zadaniem było zwalczanie pogromów. Dowództwo armii ochotniczej generała Antona Denikina, której żołnierze przeprowadzali pogromy, jako skrupulatnie zaplanowane operacje wojskowe, zabijając więcej Żydów niż wszyscy inni uczestnicy wojny domowej razem wzięci, początkowo wcale nie reagowało na szerzącą się falę pogromów. Dopiero w październiku 1919 r. pod naciskiem zachodnich sojuszników (Wielkiej Brytanii i Francji) generał Denikin wydał specjalną odezwę do swych wojsk, potępiającą pogromy i zapowiadającą surowe kary dla biorących w nich udział. Prawie natychmiast po ogłoszeniu tego dokumentu Kijów pogrążył się w najbardziej krwawym pogromie w dotychczasowej jego historii. Prawie nikt z podkomendnych nie odniósł się do tej odezwy poważnie i prawie nikt nie został ukarany za udział w pogromie. Zorganizowanie przez sztab Armii Ochotniczej sądy wojskowe zmuszały zastraszonych Żydów-świadków do składania oświadczeń, że żadnego pogromu nie było. 6 Bolszewicy za udział w pogromach karali swych żołnierzy surowo. We wrześniu 1920 roku za udział w pogromie karnie rozwiązano szóstą dywizję Pierwszej Armii Konnej, a 153 żołnierzy rozstrzelano. Idea wykorzystania samych Żydów w celu niedopuszczenia do pogromów i zwalczania aktów przemocy wobec Żydów narodziła się w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Jej autorem był Stanisław Bułak-Bałachowicz, dowódca oddziałów białoruskich walczących przeciwko bolszewikom po stronie polskiej. Jednak podobne posunięcie ze strony tego kontrowersyjnego generała było wymuszone. Jego oddziały, składające się częściowo z przypadkowych żołnierzy, których do wojska ściągnęła głównie nienawiść do bolszewików, byli sprawcami wzniecenia nie jednego pogromu. Skrajny antysemityzm zagrażał jedności jego armii, bardzo często powodował upadek dyscypliny wojskowej i obniżał jej zdolności bojowe. Drugą przyczyną utworzenia żydowskiej jednostki wojskowej był zawarty sojusz między Bułak-Balachowiczem i Borysem Sawinkowem, przywódcą rosyjskich eserowców, któremu jeszcze za czasów walki z caratem nastroje antysemickie były zupełnie obce. 6
P. Kenez, op. cit., s.308.
PW 42.indd 131
25-03-2011 11:44:22
368
MIKOŁAJ IWANOW
Głównym zadaniem zaplanowanej przez Bułak-Balachowicza antybolszewickiej żydowskiej jednostki wojskowej była nie walka z bolszewikami na pierwszej linii, a obrona żydowskiej ludności przed pogromami. Gwoli sprawiedliwości odnotujmy, że pierwsi wpadli na pomysł tworzenia osobnych żydowskich jednostek wojskowych sami bolszewicy. Jeszcze w listopadzie 1918 r. w składzie tzw. Zachodniej dywizji strzelców, która po porażce Niemiec w I wojnie światowej szykowała się do walk z polskimi oddziałami na Litwie i Białorusi, utworzono specjalny żydowski batalion. 7 W kwietniu – maju 1919 r., kiedy walki z armią odrodzonej Rzeczypospolitej rozgorzały na dobre, w składzie Armii Czerwonej na froncie zachodnim walczyły osobne żydowskie jednostki wojskowe im. Chaima Grossera i Bera Borochowa. W Mińsku na początku lata 1919 r. w celach skutecznej obrony miasta przed wojskami polskimi utworzono najpierw Pierwszy, a wkrótce Drugi miński wartowniczy batalion, w całości składające się z Żydów. Był to jednak jedynie epizod wojny domowej, niemający dalszych następstw. Po porażkach Armii Czerwonej na Białorusi Lew Trocki uznał dalsze tworzenie osobnych żydowskich jednostek wojskowych za szkodliwe. Podważało to bowiem „internacjonalistyczną jedność robotników”, sprzyjało „wzrostowi nastrojów antysemickich”, a głównie stwarzało zagrożenie krwawej rozprawy z czerwonoarmistami-Żydami w razie porażki. 8 Generał Bułak-Bałachowicz postanowił wykorzystać idee żydowskiego oddziału w składzie swej armii w celu zwalczania opinii o jej antysemickim charakterze. Podstaw do oskarżenia jego i jego żołnierzy o antysemityzm było pod dostatkiem. Do dziś uchodzi on za skrajnego antysemitę, którego oddziały w latach 1919 – 1920 były na Białorusi i innych ziemiach na wschodnich kresach II Rzeczypospolitej sprawcami licznych pogromów żydowskich, których ofiarami padło tysiące osób. 9 Są jednak dokumenty, świadczące o tym, że sprawa ta wyglądała inaczej. Stanisław Bułak-Bałachowicz przeżył stosunkowo krótkie, ale pełne burzliwych wydarzeń życie (1883 – 1939). Przez wielu badaczy był odbierany jako anarchizujący, charyzmatyczny przywódca, wielki miłośnik walki, jako takiej. Są również opinię, że dla niego nadrzędną ideą było walczyć, bez względu na jej cel i charakter. 10 7
С.Х.Агурский ... s. 145. Ibidem, s. 140 - 147. 9 Еврейские погромы. 1918 – 1921, Москва 1926. s. 74 – 75. 10 А. Лiтвiн. Генерал Булак-Балаховiч (Мiфы, фальсiфiкацыi, рэальнасць), Мiнск 1996, s. 285 – 286. 8
PW 42.indd 132
25-03-2011 11:44:22
ŻYDOWSKIE WOJSKO BUŁAK-BAŁACHOWICZA
369
Był on jednym z bohaterów obrony Warszawy w 1939 roku. Ochotniczy oddział pod jego dowództwem, składający się przeważnie z byłych tzw. „białych” żołnierzy, jako jeden z pierwszych stanął na linii obronnej stolicy i dzielnie się bronił, wykorzystując doświadczenia partyzanckie 56-letniego generała. Generał Bałachowicz zginął tak jak i żył, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach w pierwszych tygodniach okupacji niemieckiej. Są dowody, że zabili go w Warszawie agenci gestapo, prawdopodobnie na polecenie NKWD. Był to okres aktywnej współpracy między dwiema służbami w zwalczaniu polskości i innych wrogów obydwu ustrojów totalitarnych. Stanisław Bułak-Bałachowicz urodził się na tzw. dalszych kresach polskich, niedaleko Brasławia (dziś w granicach Białorusi) w rodzinie polskobiałoruskiej. Pierwsze wzmianki o jego działalności politycznej pochodzą z 1905 r., kiedy organizował ruch włościański na Białorusi. Wtedy po raz pierwszy został nazwany przez swych zwolenników „Bat’ko”, przydomek, który mu towarzyszył do końca życia. Podczas pierwszej wojny światowej Stanisław Bułak-Bałachowicz został jednym z najbardziej głośnych bohaterów tzw. ruchu partyzanckiego, działalności dywersyjnej Rosjan na obszarze pozafrontowym armii niemieckiej i austriackiej. Niemcy nie uznawali działań partyzanckich za zgodne z prawem, rozstrzeliwali wziętych do niewoli partyzantów rosyjskich. Dlatego oddział Bułak-Bałachowicza nazywano „oddziałem śmierci”, która to nazwa towarzyszyła oddziałom generała również w czasie całej wojny domowej. Po skończeniu w 1915 roku szkoły oficerskiej Bułak-Bałachowicz stanął na czele najpierw szwadronu partyzanckiego, a później oddziału partyzanckiego, liczącego ponad 500 żołnierzy. Była to jedna z najlepszych jednostek armii rosyjskiej na północnym froncie w rejonie Rygi po rewolucji lutowej w 1917 r., kiedy całe pułki armii, pod wpływem propagandy bolszewickiej odmawiały wykonania rozkazów dowództwa. Aż do rewolucji bolszewickiej, w październiku 1917 r. działania bojowe partyzantów Bułak-Balachowicza szerzyły postrach wśród nieprzyjaciela. Wiosną 1918 r. podpułkownik Bułak-Bałachowicz razem ze swym oddziałem partyzanckim wstąpił do tworzącej się Armii Czerwonej. Początkowo autorytet Bałachowicza wśród czerwonych dowódców był bardzo wysoki. Jego oddział partyzancki przemianowany na 3. Pietrogrodski czerwony pułk był jedną z nielicznych jednostek armii bolszewickiej, mającą
PW 42.indd 133
25-03-2011 11:44:22
370
MIKOŁAJ IWANOW
prawdziwą wartość bojową, zdolną stawić skuteczny opór nacierającej na Piotrogród armii niemieckiej. Dla swych żołnierzy Stanisław Bułak-Bałachowicz był o wiele więcej niż zwykłym dowódcą. W jego oddziale panowały stosunki prawdziwej żołnierskiej przyjaźni. Swego dowódcę żołnierze nazywali nie inaczej jak „bat’ko”, on sam znał prawie każdego z twarzy, dbał o swych podwładnych, tworzył w oddziale, a później także w pułku, dywizji i armii atmosferę wielkiej rodziny żołnierskiej. Większość żołnierzy w odpowiedzi płaciło swemu dowódcy całkowitym oddaniem się i bezgraniczną wiarą w jego zdolności dowódcze. Zatem nic dziwnego, że spora część tych żołnierzy przetrwała przy Bułak-Bułachowiczu wszelkie ciężkie próby pierwszej wojny światowej, wojny domowej w Rosji, wojny polsko-bolszewickiej, a niektórzy razem z nim nawet bronili Warszawy w 1939 r. W listopadzie 1918 r. Stanisław Bułak-Bałachowicz, w wyniku ostrego konfliktu z kierownictwem Armii Czerwonej, wraz ze swym pułkiem przeszedł na stronę białej armii generała Mikołaja Judenicza, nacierającej od strony Estonii na Piotrogród. Rosnący antysemityzm był niewątpliwie jedną z przyczyn zmiany frontu przez Balachowicza. W swej odezwie do chłopów pisał: „Bracia – chłopi! W odpowiedzi na wasze wezwanie ja Bat’ka Bałachowicz stanąłem na czele oddziałów chłopskich. Będąc w szeregach bolszewików, służyłem ojczyźnie, a nie żydowskiej zgrai. Teraz stworzyłem przeciwko niej mocny oddział bojowy”. 11 Urodzony w Mińszczyźnie bohater I wojny światowej Judenicz przyjął Bałachowicza jak swego, jako ziomka i bohatera walki z Niemcami. W szeregach północno-zachodniej „białej” armii Bałachowicz walczył ponad rok (do stycznia 1920 r.) Tu awansował najpierw na pułkownika, a w maju 1919 r. na generała dywizji. Judenicz nadal mu ten stopień w nagrodę za wypędzenie bolszewików z Pskowa. U szczytu rozwoju białego ruchu pod kierownictwem Mikołaja Judenicza jesienią 1919 r. Bułak-Bałachowich był jednym z czołowych jego dowódców wojskowych. Pod jego komendą znajdował się się 2 korpus armii, nacierający na Piotrogród od strony Pskowa. Po porażce armii Judenicza Stanisław Bułak-Bałachowicz, wraz z wiernymi mu żołnierzami (1200 osób) skierował się przez Estonię i Łotwę na Białoruś, gdzie toczyła się walka między Armią Czerwoną i wojskami odrodzonej Rzeczypospolitej. Od lipca 1920 r. Bałachowicz znów walczył 11
А. Лiтвiн, op.cit., s. 294.
PW 42.indd 134
25-03-2011 11:44:22
ŻYDOWSKIE WOJSKO BUŁAK-BAŁACHOWICZA
371
na froncie, tym razem wojny polsko-sowieckiej. Wykonywał on razem ze swoimi żołnierzami dobrze mu znaną prace – najazdy partyzanckie na tyły Armii Czerwonej. Bułak-Balachowicz miał też spory udział w cudzie nad Wisłą. 10 sierpnia 1920 r. ponad 2500 partyzantów Bałachowicza przekroczyło niezauważenie front na Polesiu i zaatakowało niezwykle rozciągniętą linię zaopatrzeniową wojsk Tuchaczewskiego, nacierających na Warszawę. Wysłany przeciwko „bałachowcom” 67-my pułk pierwszej konnej armii Budionnego poniósł w starciu z bałachowcami druzgocącą klęskę. Pokój ryski oznaczał dla Bułak-Bałachowicza widmo zakończenia błyskotliwej kariery wojskowej. Po stracie potężnego alianta w walce z Rosją Sowiecką walka bałachowców straciła wszelki sens. Jednak nie poddał się. W drugiej połowie października, kiedy na froncie polsko-bolszewickim obowiązywało zawieszenie broni, przystąpił na terenie kontrolowanym przez swe oddziały do tworzenia wspólnie z legendarnym przywódcą rosyjskich eserowców (narodowych socjalistów) Borysem Sawinkowem Rosyjskiej Ochotniczej Armii Ludowej. Tym razem Sawinkow i Bałachowicz próbowali połączyć idee odbudowy demokratycznej Rosji, zdławionej przez bolszewików z ideą samostanowienia narodów i niepodległości Białorusi. Planowano utworzenie rządu demokratycznej republiki na czele z Sawinkowem, który miał ogłosić Rosję federacją wolnych narodów. 12 Pod nowe sztandary Bułak-Balachowicza na białoruskie Polesie w rejon Luninca – Mikaszewicze ciągnęły niedobitki wojny domowej w Rosji. Dla wielu z nich walka w szeregach oddziałów Bałachowicza była ostatnią szansą uczestniczenia w kolejnej bitwie z bolszewikami, bitwie z bardzo wątłymi perspektywami na zwycięstwo. Sporo było i takich ochotników, którzy widzieli dla siebie po prostu szanse wzbogacenia się, rabując przede wszystkim ludność żydowską na zajętych przez wojska Bałachowicza obszarów. Formowanie nowej armii pod dowództwem Bułak-Bałachowicza zostało zakończone 6 listopada 1920 r. W jej skład wchodziły 3 dywizje piechoty i 1 dywizja kawalerii, pułk kozaków dońskich, pułk kawalerii kaukaskiej, osobna włościańska brygada piechoty i wiele innych mniejszych oddziałów. Ogółem pod sztandarami gen. Bałachowicza zebrało się ponad 20 tys. żołnierzy. 12
А.В. Голубев, Гражданская война, 1918 - 1920, Москва 1932. s. 118.
PW 42.indd 135
25-03-2011 11:44:22
372
MIKOŁAJ IWANOW
Natarcie tych wojsk rozpoczęło się 6 listopada i wkrótce niespodziewanie został opanowany dość spory obszar na południu dzisiejszej Białorusi. Walczące z bałachowcami w tym rejonie jednostki Armii Czerwonej okazały się zupełnie nieprzygotowanymi do starcia z zawodowymi żołnierzami. Pod kontrolą Bałachowicza w ciągu kilkunastu dni znalazły się takie miasta jak Słuck, Turów, Rzeczyca, Petrikow, Mozyrz i inne. Tradycyjnie, jak w każdym większym lub mniejszym wystąpieniu antybolszewickim, w czasie wojny domowej prawie wszędzie szlaku bojowemu bałachowców towarzyszyły pogromy żydowskie. W okresie od 7 do 21 listopada 1920 roku było ich aż 33, podczas których zginęło ponad 400 Żydów, 1200 żydowskich domów zostało rozgrabionych, a ponad 1500 żydowskich kobiet zostało zgwałconych 13. Pogromy wydarzyły się praktycznie w każdym większym i mniejszym mieście, do którego wkroczyły oddziały Bałachowicza. Aktywny udział w nich brała także ludność miejscowa. Zwyczajną praktyką podczas pogromów było wymuszanie kontrybucji od żydowskiej ludności. W Petrikowie dowódcy jednostek Bałachowicza, które opanowały miasto 17 listopada, wymusiły od Żydów 100 tys. rubli kontrybucji. Suma ta została natychmiast zapłacona, jednak pogrom domów żydowskich trwał nadal. Ustał dopiero po zapłaceniu 500 tys. rubli. Do Kopatkiewicz wojska Bułak-Bałachowicza wkroczyły tylko na jeden dzień, ale i tu miał miejsce pogrom i Żydzi musieli zapłacić ponad pół miliona rubli 14. Najgorszy pogrom zdarzył się w mieście Turów, gdzie ponad 4000 miejscowym Żydom rozgrabiono cały majątek, 71 Żydów zostało zabitych, a ponad 100 kobiet zgwałcono. W Mozyrzu (mieście o największej w regionie liczbie ludności żydowskiej, ok. 11 tys.) w pogromie zginęły 33 osoby, zgwałcono ponad 300 kobiet żydowskich, w tym dzieci w wieku 12 – 15 lat. Z żydowskich domów zabrano prawie wszystkie cenne rzeczy. W Petrikowie w wyniku pogromu po wkroczeniu wojsk Bułak-Bałachowicza zginęło 45 Żydów, ponad 100 kobiet zgwałcono. We wsi Skrygałowo z 80 żydowskich mieszkańców zabito 16, uprowadzono 120 krów, spalono farmę 15. Niewątpliwie, odpowiedzialność za te pogromy ponosił osobiście gen. Bułak-Bałachowicz. Ale jednocześnie on i Borys Sawinkow rozumieli, że 13
Ibidem, s. 118. Centralne Archiwum Państwowe Białorusi, (dalej CAPB) 684/5 – 7, s. 12. 15 CAPB, 684/5 – 7, s. 11. 14
PW 42.indd 136
25-03-2011 11:44:22
ŻYDOWSKIE WOJSKO BUŁAK-BAŁACHOWICZA
373
przekształcenie ich wyprawy w kolejną akcję antyżydowską „białej” Rosji prowadzi do zguby, niszczy dyscyplinę wojskową i obniża zdecydowanie wartość bojową ich Rosyjskiej Armii Powstańczej. Bałachowicz i jego najbliższe otoczenie znajdowali się w sytuacji dwoistej. Nie mogli zrezygnować z antysemityzmu jako bardzo skutecznej broni przeciwko bolszewikom, ale jednocześnie musieli walczyć z nim w celu zachowania wartości bojowej swej armii. Dostępne źródła świadczą o tym, że pogromy żydowskie były żywiołową reakcją poszczególnych oddziałów, natomiast sam Stanisław BułakBałachowicz i Borys Sawinkow podejmowali odpowiednie kroki, aby tym zbrodniom zapobiec. Niewątpliwie również, antysemityzm o podłożu antybolszewickim stanowił jedną z najważniejszych sił napędowych ruchu Sawinkowa - Bałachowicza i pogromy były nieodzownym elementem ich walki przeciwko Armii Czerwonej. W odezwie Bułak-Bałachowicza „Do wszystkich rosyjskich żołnierzy-bolszewików i czerwonoarmistów” czytamy: „W rodzimych miastach i wsiach wszędzie rządzą przedstawiciele Bronsztejnów, Cymermanów i Brodskich. W każdym zakątku panoszą się hordy Chińczyków i Łotyszy. Jest to ta siła, na którą opierają się Lenin i Trocki ze swymi czrezwyczajkami i żydowskimi komisarzami… My, Pierwsza Rosyjska Armia Powstańcza widząc pohybel własnego narodu wznosimy sztandar walki przeciwko ciemiężycielom, gwałcicielom i zrzucamy władze Żydów-komunistów” 16. W wojsku Bałachowicza panowały wyraźne nastroje antyżydowskie. Sawinkow i Stanisław Bułak-Bałachowicz byli wobec nich po prostu bezradni. Ich działania w celu zapobieżenia pogromów przypominają walkę Don Kichota a wiatrakami. Aby walczyć z nastrojami antysemickimi w szeregach swojej własnej armii oraz aby przełamać wrogość ze strony miejscowej ludności żydowskiej Bułak-Bałachowicz podjął decyzje o stworzeniu pułku żydowskiego. Na jego czele stanął były oficer armii carskiej porucznik Cejtlin.* Cejtlin urodził się pod Mohylewem. Zmobilizowany do armii rosyjskiej w czasie pierwszej wojny światowej w 1917 r. po rewolucji lutowej, kiedy zlikwidowano ograniczenia wobec Żydów, dostał się do szkoły oficerskiej. Jako porucznik krótko walczył na froncie. Należał do partii lewych eserow16 CAPB, 684/1 – 1, s. 46. * Imię Cejtlina nie jest znane.
PW 42.indd 137
25-03-2011 11:44:22
374
MIKOŁAJ IWANOW
ców i osobiście znał Borysa Sawinkowa. Latem 1918 r. Cejtlin uczestniczył w antybolszwickim powstaniu w Jarosławiu pod dowództwem Sawinkowa, krwawo stłumionym przez bolszewików. Cejtlin ocalał, a później został amnestiowany i powołany do Armii Czerwonej. Jako dowódca walczył na froncie polsko – bolszewickim. Dowodził batalionem, stacjonującym w Pińsku. Po jego zdobyciu przez armię polską przez kilka dni ukrywał się wśród miejscowych Żydów. Wkrótce zgłosił się do Sawinkowa, który go poznał i zaproponował wstąpienie do wojska bałachowskiego. Później to właśnie Sawinkow wystąpił, jako osobisty promotor idei stworzenia żydowskiego pułku Rosyjskiej Armii Powstańczej. Bałachowicz tę ideę podtrzymał i jeszcze przed rozpoczęciem ofensywy włączył Cejtlina do swego sztabu. 17 Cejtlin planował przyjęcie do tworzonego żydowskiego pułku około 900 miejscowych Żydów. Jednak na terenach zajętych przez wojska Bułak-Bałachowicza zgłosiło się zaledwie około 300 osób. Większość z nich spodziewało się, że żydowski pułk będzie w stanie skutecznie bronić miejscową ludność żydowską przed pogromami, że w szeregach oddziału Cejtlina uda się im uratować swych bliskich przed grożącym niebezpieczeństwem. 18 Nie były to próżne nadzieje. Wszędzie, gdzie wkraczał Cejtlin ze swoimi żołnierzami, pogromy prawie natychmiast ustawały. Sam Bałachowicz wystąpił jako osobisty promotor idei żydowskiego pułku. Otwarcie w swych wystąpieniach publicznych zachęcał młodych Żydów do zapisywania się do pułku Cejtlina, podkreślał, że antysemityzm jest jedynie reakcją niektórych jego mało świadomych żołnierzy na poparcie komunistów przez Żydów. Po raz pierwszy z podobną propozycją Stanisław Bułak-Bałachowicz i Borys Sawinkow wystąpili na specjalnie zwołanym zebraniu przedstawicieli społeczności żydowskiej 20 października w Pińsku. Według słów generała, dla Żydów jedynym skutecznym sposobem oczyszczenia się od komunizmu może być masowe wstąpienie do jego wojska i wydanie komunistów żydowskich. Bałachowicz również dodał, że w jego sztabie odbyła się narada, na której wymógł od każdego ze swych wyższych oficerów aktywne przeciwstawianie się propagandzie antysemickiej i zwalczanie pogromów. Ale walka z pogromami musi być przede wszystkim sprawą sa17 18
Ibidem, s. 27 – 28. CAPB, 684/5 – 7, s. 33.
PW 42.indd 138
25-03-2011 11:44:22
ŻYDOWSKIE WOJSKO BUŁAK-BAŁACHOWICZA
375
mych Żydów, stwierdzał on, dlatego tak ważne jest stworzenie żydowskiej jednostki w jego wojsku. Na zebraniu w Pińsku, po raz pierwszy u boku Bułaka-Bałachowicza występował porucznik Cejtlin, planowany dowódca bałachowskiego żydowskiego wojska 19. Sam Cejtlin wyglądał dość dziwnie. Był ubrany w polski mundur wojskowy, na głowie miał biało-niebieską okrągłą czapkę wojskową z dużym „mogen-Dawidem”. Jego żołnierze byli ubrani bardzo różnie, ale każdy miał biało - niebieską opaskę z gwiazdą Dawida. W Turowie Bałachowicz urządził prawdziwy spektakl mający na celu zwerbowanie Żydów do jednostki Cejtlina. Na centralnym placu miasta urządzono pokazową kaźń 3 wykrytych żydowskich komunistów. W momencie, kiedy na ich szyje narzucony został sznur, niespodziewanie na placu pojawił się Bałachowicz i ogłosił ułaskawienie, bowiem zgodzili się oni wstąpić do żydowskiego pułku Cejtlina. Bałachowicz wedle relacji świadków powiedział: ”Byliście wczoraj komunistami i trzeba było was za to rozstrzelać, ale dziś jesteście syjonistami i wstępujecie do naszej armii. Będzie wami dowodził nasz oficer-Żyd” 20. W Mozyrzu Stanisław Bułak-Bałachowicz i Borys Sawinkow razem wystąpili na zwołanym w budynku miejscowego gimnazjum zebraniu ludności żydowskiej. W swym przemówieniu generał stwierdził: „Dzięki Bogu, że jesteście wszyscy żywi i zdrowi. To, co się stało w momencie wkroczenia moich oddziałów do miasta, tłumaczy się jedynie prowokacją czerwonoarmistów, którzy przeszli na naszą stronę. Ja i moi żołnierze nie ponosimy żadnej winy. Zapewniam was. Ja nie prześladuje żadnego narodu, a walczę jedynie z komunistami, i to tylko z ideowcami. Opowiem wam o tym, co się wydarzyło w Turowie. Chciałem rozstrzelać tam jednego komunistęŻyda, ale miejscowi Żydzi poręczyli za niego, że nie jest on ideowcem, a tylko sympatykiem. Oswobodziłem go. Ja wiem, że wielu Żydów służy władzy sowieckiej, ale nie wszyscy są ideowcami. Wiem, że i wśród was tu obecnych są komuniści, ale jak nie będziecie agitować przeciwko mojej armii, to możecie żyć ze mną w zgodzie, ale jak nie …… (gestem pokazał na gardło) … Proszę nie wyolbrzymiać tego, co się stało. W gazetach może wkrótce pojawić się informacja, że zostało zamordowanych 500, a może i 1000 osób. W rzeczywistości ofiar było jedynie 32. Na pewno wiecie, jak unormowało się życie w Pińsku po wkroczeniu moich wojsk” 21. 19
CAPB, 684/1 – 1, s. 25. CAPB, 684/1 – 1, s. 25. 21 CAPB, 684/5 – 7, s. 9. 20
PW 42.indd 139
25-03-2011 11:44:22
376
MIKOŁAJ IWANOW
Na koniec swego wystąpienia Bułak-Bałachowicz ostro skrytykował Cejtlina. Według słów generała, Cejtlin miał za zadanie razem ze swymi żydowskimi żołnierzami pierwszy wstąpić do miasta i zapobiec pogromowi. Jednak „stchórzył”, i teraz ma za to odpowiedzieć. Bałachowicz zapowiedział pomoc materialną dla ofiar pogromu i zapewnił zebranych, że więcej takie wypadki się nie wydarzą. „Jestem żołnierzem – mówił Bałachowicz – wolę mówić spokojnie i nigdy nie obiecuję tego, czego nie mogę wykonać. Mogę wam dać tylko to, co mam. Wiem, że jesteście zrujnowani, jesteście w potrzebie. Przyślijcie do mnie swych przedstawicieli. Wydam wam 20 pudów żyta i kilka sztuk bydła. Adiutant, proszę to zanotować. Na razie moje zapasy są skąpe, więcej dać nie mogę, dostanę więcej, znów dam”. 22 Sawinkow na zebraniu wyraźnie trzymał się jakby w cieniu generała. Bułak-Bałachowicza zebrani musieli wysłuchiwać na stojąco, Sawinkow natomiast poprosił generała o pozwolenie dla wszystkich aby usiedli. Uzyskawszy podobne pozwolenie lider rosyjskich eserowców winą za pogrom obarczył czerwonoarmistów, którzy przeszli na strony ich armii. W swym wystąpieniu również przypomniał, że Bułak-Bałachowicz od razu po otrzymaniu informacji o pogromie wydał rozkaz o rozstrzelaniu zatrzymanych sprawców pogromów na miejscu. Według opinii Sawinkowa Żydzi ponosili winę za bolszewizm. Ich udział w ruchu bolszewickim jest znaczny, a w Rosji nie ma rodziny, która by w ten czy inny sposób nie ucierpiała od bolszewików. Obowiązkiem uczciwych Żydów, według Sawinkowa jest wychowywać swe dzieci tak, aby nigdy nie były komunistami. „Armia Balachowicza – stwierdził – to pierwsza armia na świecie, która prowadzi rzeczywistą walkę z żydowskimi pogromami. Jej przywódca Bałachowicz wydał odezwę, której nie odważył się wydać żaden dowódca przed nim, w której stwierdza się, że sprawcy pogromów będą rozstrzeliwani na miejscu.” 23 Reakcja sali była podzielona. Część obecnych była zdania, że dla Żydów służba w jednym wojsku z uczestnikami pogromów, którzy wczoraj ich zabijał, jest nie do przyjęcia. Inni uważali, że wspieranie Cejtlina i jego wojska jest jedyną gwarancją przeciwko dalszym pogromom. Pomimo wzmożonej kampanii propagandowej napływ ochotników do pułku Cejtlina był znikomy. Większa część tych, którzy zgłosili się jako 22 23
CAPB, 684/1 – 1, s. 25. CAPB, 684/1 – 1, s. 62.
PW 42.indd 140
25-03-2011 11:44:22
ŻYDOWSKIE WOJSKO BUŁAK-BAŁACHOWICZA
377
ochotnicy, pozostawała w składzie jego pułku kilka dni, ale w momencie rozpoczęcia przeciwnatarcia przez Armię Czerwoną rozchodziła się do domów. Według relacji świadków, Cejtlin był Żydem wierzącym, który zawsze się modlił. W każdym mieście zatrzymywał się u miejscowego rabina i przez niego próbował wpływać na stosunek miejscowej żydowskiej ludności do bałachowców. W rozmowach prywatnych przekonywał, że sam Bałachowicz robi wszystko, żeby zapobiec pogromom, zaś winę, za nie ponosi jego najbliższe otoczenie. W każdym prawie mieście Cejtlin próbował nawiązać kontakt z miejscowymi syjonistami i z ich pomocą zjednoczyć wokół siebie ludność żydowską. Idee syjonistyczną uważał on za najlepszy środek do przezwyciężenia wśród Żydów nastrojów prokomunistycznych. W jednej ze swych licznych odezw Cejtlin pisał: „Bracia-Żydzi! Nadszedł czas określić się ostatecznie. Cały świat przekonał się, jaką krzywdę wyrządziły narodowi żydowskiemu odpadki społeczeństwa żydowskiego w postaci komisarzy bolszewickich. My, prawdziwe dzieci Izraela, rozumiemy, że wśród komisarzy są nie tylko Żydzi, ale również sporo chrześcijan. Dziś, w okresie wytężonej walki z komunizmem, wściekły naród nie rozróżnia tych kwestii. Dlatego palą się żydowskie miasteczka, leje się niewinna żydowska krew. Biada naszemu narodowi żydowskiemu, kiedy on nie zrozumie tego wszystkiego i nie zjednoczy się w walce przeciwko komisarzom” 24. Dwa dni przed odejściem armii Bułak-Bałachowicza z Turowa Cejtlin został mianowany wojskowym komendantem tego miasta. Razem z garstką swych żołnierzy z różnym skutkiem bronił miasta od pogromów ze strony cofających się bałachowców. Kiedy pod koniec listopada w mieście pojawiły się pierwsze jednostki Armii Czerwonej Cejtlin próbował je przyjmować jako gospodarz. Wycofując się na terytorium II Rzeczypospolitej Bałachowicz mianował Cejtlina komendantem Turowa, aby zapobiec dalszym pogromom przez cofające się jednostki swej armii. Cejtlin ze swymi żydowskimi żołnierzami rzeczywiście do żadnego pogromu nie dopuścił. Liczył przy tym na to, że jego „zasługi” w sprawie obrony miejscowych Żydów od pogromów zastaną uznane przez bolszewików, jako okoliczność łagodząca. Jednak przeliczył się. Został aresztowany i skazany przez sąd wojskowy na roz24
Ibidem, s. 28.
PW 42.indd 141
25-03-2011 11:44:22
378
MIKOŁAJ IWANOW
strzelanie. Wkrótce jednak ułaskawiono go. Dalszy jego los jest nieznany. Prawdopodobnie przekroczył on pobliską granicę i ukrył się w Polsce. Są poszlakowe informacje, że został on zabity na rozkaz Borysa Sawinkowa, jako agent bolszewicki 25. Stosunek Stanisława Bułak-Bałachowicza do kwestii żydowskiej był dość zagmatwany. Z jednej strony zdawał on sobie sprawę z nastawienia antyżydowskiego swych żołnierzy, wiedział o tym że pogromy żydowskie były nieodzowną częścią jego taktyki wojskowej, ale jednocześnie, będąc w tym okresie politykiem o poglądach lewicowych, dążył do zminimalizowania znaczenia tych wątków w swej walce. Duży wpływ na niego miał pod tym względem Borys Sawinkow, jeden z liderów lewych eserowców w Rosji, któremu poglądy antysemickie były poza nielicznymi wyjątkami obce. Taktyka generała Bałachowicza w kwestii żydowskiej przypominała działania prezydenta Centralnej Rady Petlury na Ukrainie, który nie będąc w stanie zatrzymać pogromów żydowskich ze strony swych żołnierzy, utworzył w składzie rządu ministerstwo do spraw żydowskich, na czele którego postawił znanego działacza żydowskiego A. Raduckiego. Głównym zadaniem owego ministerstwa było zapobieżenie pogromom. Innymi słowy Petlura przekazał sprawę walki z pogromami w ręce samych Żydów, dążąc w ten sposób do zdjęcia z siebie odpowiedzialność za te zbrodnie. To samo, tylko na mniejszą skalę, próbował zrobić na Białorusi Bułak-Bałachowicz. Skutek podobnego działania był ten sam. Żydzi po prostu nie wierzyli tym, którzy wcześniej ich napadali, a teraz nawoływali do współpracy. Stanisław Bułak-Bałachowicz był osobą bardzo kontrowersyjną. Wiele jego działań do dziś wywołuje sprzeczne oceny historyków, wiele spraw związanych z jego działalnością jest niewyjaśnionych. O niektórych działaniach „bat’ki” krążą rozmaite mity. Niezbadany jest również tak istotny aspekt biografii generała jak udział w wojnie domowej w Hiszpanii w latach 1937 – 1939 po stronie Francisco Franko. Co robił ten zdecydowany przeciwnik komunizmu na półwyspie Iberyjskim? Tragizm życia generała tłumaczy się prawdopodobnie tym, że BułakBałachowicz prawie nigdy nie wypowiedział się stanowczo, co do swoich przekonań politycznych. Nigdy nie sprecyzował dokładnie, kim jest: Polakiem, Rosjaninem, Białorusinem? W pierwszej wojnie światowej walczył 25
Ibidem.
PW 42.indd 142
25-03-2011 11:44:22
379 o rosyjskie interesy imperialne, w rosyjskiej wojnie domowej, najpierw o proletariacką rewolucję światową, później o odtworzenie monarchii i jeszcze później o niepodległą Białoruś i niepodległą Polskę, wreszcie o demokratyczną federacyjną Rosje. Dotyczy to również jego stosunku do kwestii żydowskiej. Chciał być obrońcą Żydów przed pogromami i jednocześnie wykorzystywać antysemityzm, jako skuteczną broń w walce z bolszewizmem. Dlatego prawdopodobnie nikt dziś się do niego nie przyznaje. Z wielkimi zastrzeżeniami postrzegają jego dokonania nawet dzisiejsi białoruscy działacze niepodległościowi, mimo że jego oddziały były jedyną realną siłą militarną walczącą o białoruską niepodległość. Jego wkład w kształtowanie idei niepodległości Białorusi jeszcze czeka na sprawiedliwą ocenę i dowartościowanie.
PRZEGLĄD WSCHODNI
PW 42.indd 143
25-03-2011 11:44:22
PW 42.indd 144
25-03-2011 11:44:23
DOKUMENTY I M AT E R I A Ł Y
PW 42.indd 145
25-03-2011 11:44:23
PW 42.indd 146
25-03-2011 11:44:23
Przegląd Wschodni, z. 1 (41), s. , ISSNISSN 0867–5929 © Przegląd Wschodni 20082010 Przegląd Wschodni, t. XI,t. z.XI, 2 (42), s. 383–401, 0867–5929 © Przegląd Wschodni
SŁAWOMIR KARP Podkowa Leśna
KAROL 1700 –– 19 19 III III 1779 1779r.r. KAROLKARP KARPOK. ok. 1700 Kanonik,senior seniorkatedralny katedralny i ofi cjał generalny kanonik, oficjał generalnywileński. wileński Szkic do portretu portretu Szkic
S
POŚRÓD XVIII-WIECZNYCH postaci żyjących i działających na Litwie, bez wątpienia warto przypomnieć sylwetkę Karola Karpia, kanonika wileńskiego. Pochodził z licznie rozrodzonej ówcześnie, rodziny Karpiów herbu własnego1 – rodziny o korzeniach ruskich, której część przedstawicieli osiadła na Litwie w pierwszej połowie XVI stulecia2. Karol należał do uboższej gałęzi rodziny. Jego ojcem był Jakub Karol Karp, cześnik upicki, postać mało znana i nie wybijająca się zarówno w kręgach rodzinnych, jak i wśród szlachty pogranicza litewsko-kurlandzkiego. Pozostawał on daleko w cieniu zamożnych krewniaków z Rykijowa w powiecie szawelskim i Johaniszkieli w powiecie upickim. Wiemy, że 17 marca 1690 r., swoją część majątku Lasy w powiecie upickim, odziedziczoną po rodzicach Piotrze i Mariannie z Gołkowskich Karpiach, wojskich wołkowyskich3, odstąpił za 7000 zł, starszym braciom Mikołajowi, stolnikowi mozyrskiemu i Pawłowi4. Matka Katarzyna Elżbieta Pokówna pochodziła również z mało znanej rodziny kurlandzkiej. Jej dziad Paweł Pok 1 Herb Karp przedstawia w polu błękitnym trzy sześcioramienne gwiazdy złote. W klejnocie nad hełmem w koronie cztery pióra strusie. 2 Należy to podkreślić, zwłaszcza wobec utartej i bezkrytycznie powielanej przez wszystkich polskich heraldyków, legendzie o włoskim pochodzeniu protoplastów rodziny Karpiów. Oczywiście teoria ta powstała zgodnie z panującą wtedy modą na „cudzoziemskich przodków”. Zwłaszcza rodziny litewskie zainteresowane były wywodzeniem swych korzeni od Rzymian. Miało to przysporzyć im splendoru i potwierdzić przynależność do „lepszej” kasty. 3 Marianna pochodziła z rodziny Gołkowskich herbu Strzemię. Była córką Stefana i Barbary z Rokickich. 4 Lietuvos valstybes istorijos archyvas w Wilnie, (dalej: LVIA), SA 15198, k. 159–160v. Mikołaj Karp jest tu pomyłkowo wzmiankowany z urzędem stolnika mozyrskiego. Pełnił on wówczas funkcję stolnika, ale Nowogródka Siewierskiego ( 1696 r.) a następnie objął urząd wojskiego tegoż powiatu (1699 r.). Niezaprzeczalnie stolnikiem mozyrskim, był jego starszy brat Stefan Kazimierz Karp, ciwun berżański.
PW 42.indd 147
25-03-2011 11:44:23
384 2
SŁAWOMIR KARP
vel Pogk wziął w zastaw za 15 000 zł, od Wilhelma Tyzenhauza dobra Chorążyszki-Nielubiszki alias Poniemunie, położone nad rzeką Niemenek w powiecie upickim5. W 1690 r. dzierżył te dobra ojciec Jan Andrzej Pok6. Dnia 23 kwietnia 1699 r. Jakub i Elżbieta Karpiowie, cześnikowie nowogrodzcy7, dopłacając 6000 zł, wykupili ostatecznie ten majątek z rąk Jana i Heleny z Wojnów Tyzenhauzów, pisarzy WKsL., starostów kupiskich i pieniańskich. Tyzenhauzowie 15 czerwca 1709 r. potwierdzili tę transakcję przed Trybunałem Głównym WksL. Należy dodać, że sami kupili ten majątek w 1652 r. za 12000 zł od Jana Wechmana8. Katarzyna Elżbieta z Poków Karpiowa miała jeszcze dwie siostry: starszą Adelgundę, która poślubiła Jana Ernesta Bystrama herbu Tarnawa, chorążego JKM i młodszą Barbarę, żonę Dominika Bogdanowicza herbu Mogiła, miecznika ks. żmudzkiego. Jakub Karp jako cześnik rzeczycki (sic) stawił się w Olkienikach 24 listopada 1700 r.9 Widzimy zatem, że należał do grona przeciwników hegemonii Sapiehów na Litwie10. Z kolei 15 czerwca 1701 r. wzmiankowany był ze swymi braćmi w procesie rodzinnym o schedę rykijowską. Spór rozpętał daleki krewny Władysław Karp, stolnik brzeski11. W 1704 r. Jakub zastawił za 2334 talary dobra Wielki Poniemuń, Jerzemu Ludwikowi i Tekli z Budembrocków Bolswingom12. Karpiowie wyprowadzili się wówczas do leżącego nieopodal majątku Teluszyszki13. Mieli już wtedy dwoje dzieci, starszą córkę Mariannę i Karola. Karol Tomasz Tadeusz Karp urodził się ok. 1700 r., a po raz pierwszy był wzmiankowany w 1706 r. Przed 6 marca 1707 r. Jakub Karp zajechał Wobolniki. W liście do ówczesnego starosty zelburskiego14, pisał „żem zajechał Wobolniki na księcia Imci kanclerza WXL15, podając w administrację Imci. Panu Paszkowskiemu słudze Imci. Dobrodzieja, com zastał w Wobolnikach podałem w posesję 5
Ibidem, 44, k. 680–683v. W tym roku opłacił on podatek z czterech dymów. Patrz w: Metryka Litewska. Rejestry podymnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Województwo trockie 1690 r. (dalej: Rejestry podymnego) oprac. H. Lulewicz, Warszawa 2000, s. 185. 7 Dotyczy Nowogródka Siewierskiego. Sprawował ten urząd zanim został cześnikiem upickim. 8 LVIA, SA 15204, k. 425v, 44, k. 680, 683. 9 Olkieniki – Postanowienie Generalne Stanów WXLit. – na Zjeździe Walnym woiewództw y powiatów, pospolitym ruszeniem pod Olkienikami uchwalone, RP 1700, Wilno 1700 10 Zapewne taka była tendencja rodzinna. Z powiatu upickiego na popisie stawili się również jego bracia: Mikołaj wojski nowogrodzki i Paweł, oboźny upicki. 11 LVIA, SA 389, k. 1454. 12 LVIA, SA 15217, k. 183v, k. 185. 13 Była to druga majętność odziedziczona po rodzinie Poków. W 1690 r. Andrzej [Jan] ojciec Katarzyny opłacał podatek z Taluszyszek z 1 dymu. Patrz w: Rejestry podymnego, s. 185. 14 „Nadstarostą zelborskim” w l. 1707–1716 był Adam Kazimierz Kościuszko. Patrz w: Polski Słownik Biograficzny, (dalej PSB), Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, PAN IH, t. 14, s. 428. 15 Karol Stanisław RADZIWIŁŁ, kanclerz WKsL. 6
PW 42.indd 148
25-03-2011 11:44:23
KAROLKARP, KARP,KANONIK, KANONIK,SENIOR SENIORKATEDRALNY... KATEDRALNY KAROL
3853
do dalszej woli księcia Imci.”. Prosił również adresata „o stary inwentarz, kędy ograniczenie całego starostwa”16. W liście z Tylży do Stanisława Niezabitowskiego podczaszego kaliskiego, datowanym 13 października 1707 r. Jozafat Michał Karp, podstoli smoleński usprawiedliwiał stryja jakoby „zajechał [on] Wobolniki rzekomo na pana starostę żmudzkiego17, w rzeczy zaś samej dla ochrony, jakoż najmniejszej tam szkody Moskwa nie uczyniła”. Dnia 19 lipca 1707 r. Karpiowie wypłacili Bolswingom sumę 500 talarów. Prawdopodobnie chodziło o przejęcie tej części majątku Małe Poniemunie, którą władali Bolswingowie18. Ojciec Jakub Karp cześnik upicki, zmarł 30 marca 1708 r. Jego przedwczesna śmierć stanowiła ogromny cios dla rodziny. Niewątpliwie był to punkt zwrotny w ich życiu. Stracili oparcie w najbliższej osobie, a na domiar złego to tragiczne wydarzenie zapoczątkowało poważne kłopoty finansowe rodziny. Tym bardziej, że na początku 1708 r., tuż przed śmiercią, Jakub Karp chcąc kupić od Teodora Grothuza folwark Latwiliszki do ks. birżańskiego należący, postanowił oddać Bolswingom w zastaw za 1000 talarów także Teluszyszki alias Poniemuń Mały19. W następnym roku, tj. w 1709 r., jeszcze przed przejęciem tych dóbr z powodu „morowego powietrza”, zmarli sami Bolswingowie. Z całej rodziny ocalał jedynie syn Andrzej, którego zabrał na wychowanie stryj Andrzej Jan Bolswing, dziedzic majątku Wolkunty w ks. kurlandzkim. Okazało się to brzemienne w skutkach. Niedługo później w 1709 r., wdowa po Jakubie wyszła za mąż za Krzysztofa Fityngoffa, konsyliarza ks. kurlandzkiego20. Był on sąsiadem z pobliskiego majątku Wielki Poniemuń, który „zajechał”, po części z woli testamentowej zmarłych Bolswingów „będąc ich bliskim koligantem” i pełniąc rolę opiekuna małoletniego Andrzeja Bolswinga, a po części jako ich wierzyciel. Wcześniej bowiem pożyczył im 3 000 talarów, na wykupienie majątku Świrkarlnie w Kurlandii21. Przy czym trzeba jeszcze raz podkreślić, że dobra Wielki Poniemuń trafiły od Jakuba Karpia w ręce rodziny Bolswingów tytułem zastawu. Wydaje się, że tę bardzo już skomplikowaną sytuację postanowił wykorzystać właśnie Andrzej Bolswing senior. Występując pod pretekstem ochrony interesów bratanka, nękał Fityngoffów licznymi zajazdami. Młody Karol wzrastał w atmosferze pełnej niepewności jutra i prawdopodobnie to uformowało go na osobę o silnym charakterze. Na mocy decyzji przekupionego Puzyny, starosty upickiego i pod groźbą szabel żołnierzy pana Wujewskiego z chorągwi petyhorskiej, 16 marca 1713 r. 16
Archiwum Główne Akt Dawnych (dalej: AGAD), Archiwum Radziwiłłów dz. V, nr 6466, k. 1. Grzegorz (Hrehory) Antoni OGIŃSKI hetman polny litewski, od 23 VI 1698 starosta żmudzki, zm. 17 XI 1709 w Lublinie. Patrz w: PSB, t. 23, s. 603–606. 18 LVIA, SA 14512, k. 642–645. 19 LVIA, SA 15217, k. 186v. 20 Ibidem, k. 185v. Właściwie von Vietinghoff. 21 Ibidem, k. 184. 17
PW 42.indd 149
25-03-2011 11:44:23
386 4
SŁAWOMIR KARP
Fityngoffowie zostali zmuszeni do opuszczenia domu rodzinnego. Dnia 29 maja 1714 r. przebywali w Worniach i tam zapewne Karol pobierał pierwsze nauki22. Pomimo korzystnego dla Fityngoffów wyroku sądu Trybunału Głównego WKsL. z 6 lipca 1715 r., rodzina młodego Karola wróciła do Małego Poniemunia dopiero 8 czerwca 1718 r. Wcześniejsza próba odzyskania majątku, podjęta z urzędu 15 marca 1717 r. przez Franciszka Karpia, horodniczego i sędziego grodzkiego ks. żmudzkiego, spełzła na niczym. Andrzej Bolswing senior wspólnie z dzierżawcą Kazimierzem Mirbachem nie ustąpili Poniemuniów. Notabene, rozpoczęli bardziej aktywne wyniszczanie tych dóbr np.: wycieli las za sumę 6000 tynfów. Ogółem straty swoje Fityngoffowie wyliczyli na kwotę 15 000 tynfów. Wcześniej 5 sierpnia 1718 r., w Mitawie, prawdopodobnie przeczuwając swoją śmierć, Fityngoff scedował sumę 3000 talarów na ręce Jozafata Karpia, podstolego smoleńskiego, ówczesnego opiekuna małoletnich Karola i Marianny. Jak widzieliśmy, pieniądze te zapisane były wcześniej Fityngoffowi przez Jerzego Ludwika i Teklę z Budembrocków Bolswingów. W owym czasie miały posłużyć do wykupienia majątku Wielki Poniemuń na rzecz młodocianych Karpiów23. Przed 28 kwietnia 1719 r. zmarł ich ojczym Krzysztof Fityngoff, konsyliarz ks. kurlandzkiego. W tym dniu nastąpił kolejny już najazd Andrzeja Jana Bolswinga. Wspólnie z Janem Wilhelmem Roppem, oberszterlejtnantem JKM, najechał Mały Poniemuń i zawłaszczył przynależną do tych dóbr wieś Skindery24. Dobra Poniemunie i gospodarująca tam samotna matka z dwojgiem małych dzieci musiała stać się „łakomym kąskiem” dla nieuczciwych sąsiadów i ich wyimaginowanych roszczeń. Karpiowie i wychowujący się u nich pasierb Fryderyk Fityngoff, zostali po raz kolejny usunięci z rodzinnego majątku. Dopiero po śmierci Andrzeja Bolswinga seniora w 1721 r., głównego prowodyra sporu, mogło dojść do porozumienia zwaśnionych stron. Dnia 10 czerwca 1723 r. w Poniewieżu potwierdzono wcześniejsze ustalenia z 22 września 1722 r. o konieczności definitywnego zakończenia procesu i wyrażono chęć, poddania się wyrokowi sądu polubownego, którego termin ustalono na 27 lipca 1723 r. Do spotkania miało dojść w klasztorze ojców karmelitów w Linkowie25. Niestety i tym razem sprawa nie poszła gładko. Pikanterii dodaje tutaj fakt, że Paweł Chryzostom Karp, podkomorzy upicki, stryj młodych Karpiów i ich opiekun był przez żonę Budembrockówną blisko spokrewniony z Bolswingami. Pozostawał również opiekunem nieletniego Andrzeja Bolswinga26. Wydaje się to dziwne, 22 23 24 25 26
Ibidem, k. 187v. Ibidem, k. 188. Ibidem, k. 188v. LVIA, SA, 15201, k. 823–826v. LVIA, SA, 426, k. 1262–1263v.
PW 42.indd 150
25-03-2011 11:44:23
KAROLKARP, KARP,KANONIK, KANONIK,SENIOR SENIORKATEDRALNY... KATEDRALNY KAROL
3875
że mając tak bliskie koneksje z obiema zwaśnionymi stronami także i on nie był w stanie przez tyle lat doprowadzić do ugody. Dopiero 16 kwietnia 1726 r. nastąpił epilog tego wieloletniego konfliktu. Na mocy dekretu sądu kompromisarskiego, młodzi Karpiowie stając się na powrót posesjonatami obu Poniemuniów, zostali zobowiązani do wypłacenia sumy 1000 talarów Janowi Roppowi, podczaszemu inflanckiemu, staroście poberlańskiemu, prawnemu opiekunowi niepełnoletniego jeszcze Andrzeja Bolswinga. Miało to nastąpić 24 czerwca 1726 r. Został też anulowany stary dług Bolswingów wobec Krzysztofa Fityngoffa27. Dla rodziny Karpiów był to jednak pyrrusowy sukces. Odzyskane dobra w wyniku ciągnących się przez przeszło osiemnaście lat nieustannych zajazdów i grabieży były zrujnowane. Wymagały zainwestowania sporych środków finansowych, a tymi młodzi Karpiowie nie dysponowali. W międzyczasie niespodziewanie pojawiły się nowe kłopoty. Dnia 19 stycznia 1726 r. Adam Kazimierz Kościuszko, oberburgrabia i najwyższy konsyliarz regent ks. kurlandzkiego i semigalskiego, wytoczył sprawę o Poniemunie28. Roszczenia Kościuszki były co prawda bezpodstawne i nie mogły stanowić poważnego zagrożenia dla stanu posiadania rodziny Karpiów, ale przecież znowu wnosiły do ich życia element niepewności, powodując jednocześnie konieczność ponoszenia dodatkowych wydatków. Należy dodać, że w 1632 r. ojciec Kościuszki Mikołaj, otrzymał od swojej siostry Zofii i jej męża Stanisława Jamonta w ramach rozliczeń rodzinnych dobra Antekolnie Giełwany w woj. wileńskim. Uzyskane w ten sposób dobra Poniemunie sami Jamontowie sprzedali Janowi Wechmanowi za 2 100 kop groszy litewskich. Jak widzieliśmy, dalej przeszły one w ręce Tyzenhauzów, a następnie zostały legalnie nabyte przez Karpiów. Pomimo tego, spór ciągnął się jeszcze do 12 sierpnia 1727 r.29 Długotrwałe i kosztowne procesy oraz kłótnie, kończące się wyniszczającymi zajazdami Poniemuniów, musiały w konsekwencji doprowadzić do poważnego zubożenia rodziny Karpiów. Niemałą rolę odegrały tu napływające w pierwszych latach XVIII stulecia fale „morowego powietrza”, zbierając swe żniwo wśród poddanych poniemuńskich. W tym czasie Katarzyna Pokówna primo voto Karpiowa Fityngoffowa, konsyliarzowa kurlandzka, przebywała w swojej majętności Nilemfol w Kurlandii. W dniach 4 i 6 lutego 1727 r. uregulowała swoje drobne zobowiązania wobec szwagra Pawła Chryzostoma Karpia, podkomorzego upickiego. Potwierdziła wówczas, że 20 marca 1713 r. biorąc od niego „perły, pierścienie złote, łyżki srebrne” o wartości 115 talarów, wystawiła jedynie list obligacyjny i do tej pory
27 28 29
Ibidem, 15217, k. 183, 200v–201. Ibidem, 15263, k. 348–349v. Ibidem, 15204, k. 425–426v.
PW 42.indd 151
25-03-2011 11:44:23
388 6
SŁAWOMIR KARP
długu nie uiściła. Dokument ten 4 lipca 1727 r. został aktykowany do ksiąg Głównego Trybunału WKsL30. Trzeba także dodać, że na dobrach młodych Karpiów ciążył jeszcze dług 2000 talarów, zaciągnięty w 1709 r. przez ojczyma Krzysztofa Fityngoffa, konsyliarza kurlandzkiego u ich stryja Pawła Chryzostoma Karpia, podkomorzego upickiego. Fakt ten potwierdzili oni 12 maja 1729 r. w Wilnie31. Należy nadmienić, że Karol zgodnie z wolą rodziców został wychowany na ewangelika. Widzimy jednak, że w 1726 r., pod wpływem jezuitów nawrócił się na katolicyzm32. Sam nawet stał się jezuitą i nauczycielem w szkołach jezuickich. Decyzja Karola o obraniu kariery duchownej wynikała z jego fascynacji i zauroczenia głoszonymi przez nich naukami. Z pewnością był to wybór świadomy i dobrze przemyślany. Należy wziąć pod uwagę, że w tym czasie nie był on już młokosem, miał możliwość pozostania na ojcowiźnie i nawet, jeśli oznaczało to kilka pierwszych lat „chudych”, w perspektywie prowadzenia skrupulatnej gospodarki musiało przynieść poprawę kondycji finansowej. Pozostawała mu także droga kariery wojskowej. W tej mierze z kolei mógł liczyć na wsparcie ze strony Jana Zygmunta Karpia, generał-kriegskomisarza wojsk litewskich – naczelnego kwatermistrza armii – oraz Fryderyka Karpia, generał-adiutanta tychże wojsk. Należy też wspomnieć, że większość przedstawicieli tzw. linii kurlandzkiej Karpiów, chcąc utrzymać się „na powierzchni”, służyła w wojsku w rangach oficerskich. Dnia 9 września 1727 r. Karol zrzekł się swoich praw do Rykijowa33, najstarszego gniazda rodziny Karpiów na Litwie34. Widzimy też, że zrezygnował ze swych praw do dóbr ojczystych na rzecz siostry Marianny. Nie znamy dokładnej daty przyjęcia przez niego święceń kapłańskich. Dnia 10 grudnia 1726 r. ukończył ze „znakomitym wynikiem” wykłady z nauk przyrodniczych i matematyki u jezuity profesora Michała Nahzera na Uniwersytecie Wileńskim35. Kanonikiem wileńskim został zaś 2 maja 1736 r.36 Należy zaznaczyć, że w XVIII wieku oprócz ks. Karola członkami kapituły wileńskiej byli również
30
LVIA, SA, 82, k. 699–700v, k. 827–828v. LVIA, SA, 84, k. 1068–1069v. 32 S. Z a ł ę s k i , Jezuici w Polsce, t. IV, cz. 3, s. 863. 33 A. Me y s z t ow ic z, Karpiowie herbu własnego, Wilno 1906, s. 30. 34 Majątek ten pozostawał własnością rodziny Karpiów od 1605 r., aż do reformy rolnej na Litwie w 1922 r. 35 Akademijos Laurai, Vilniaus Universiteto Biblioteka, Vilniaus 1997, s. 352. 36 Kościół zamkowy czyli katedra wileńska w jej dziejowym, liturgicznym, architektonicznym i ekonomicznym rozwoju: na podstawie aktów kapitulnych i dokumentów historycznych oprac. ks. Jan Kurczewski, Wilno 1908 (dalej: Kościół zamkowy), t. III, s. 311. 31
PW 42.indd 152
25-03-2011 11:44:23
KAROLKARP, KARP,KANONIK, KANONIK,SENIOR SENIORKATEDRALNY... KATEDRALNY KAROL
3897
przedstawiciele innych linii rodziny, a mianowicie księża: Piotr37, Jozafat Michał38 i Franciszek Karpiowie. Nie ulega wątpliwości, że na młodego Karola miał duży wpływ zwłaszcza Jozafat Michał Karp, w latach 1736–1739 biskup żmudzki. Należy podkreślić, że stanowił on dla kanonika poważne oparcie. I tak np.; Jozafat Michał Karp, biskup żmudzki w swym liście z 17 listopada 1736 r. upomniał się u braci Józefa Stanisława, koadiutora wileńskiego i Michała Antoniego, starosty gulbińskiego Sapiehów o realizację wcześniej złożonych przez nich deklaracji w stosunku do osoby kanonika Karola Karpia39. Niestety nie wiemy, czego miałyby one dotyczyć. W 1739 r. Karol był proboszczem w Mominie, diecezji krakowskiej i w Druji, diecezji wileńskiej40. Dnia 4 kwietnia 1739 r. został koadiutorem księdza Kuratki41. Tytuł doktora obojga praw – kanonicznego i cywilnego uzyskał 8 września 1739 r. Odebrał go z rąk Józefa Sadowskiego, rektora akademii w obecności biskupa Jozafata Michała Karpia. Kanonik Karol Karp piastował wówczas godność archidiakona żmudzkiego42. Dość wcześnie powierzono mu funkcję „prokuratora skarbu” kapituły wileńskiej. W roli tej występował już 3 grudnia 1742 r. Na jego wniosek biskup Jan Zienkowicz wezwał pod groźbą ekskomuniki Andrzeja Wyrzykowskiego, zawiadującego w imieniu Aleksego Dunina, referendarza koronnego, majątkiem Dubrowlany. Kapituła zaangażowała w te dobra niebagatelną sumę 76 000 florenów i nie otrzymawszy należnej prowizji oczekiwała wyjaśnień w tej sprawie43. W latach 1739–1743 kanonik Karol Karp występował na kontraktach arendy karczemnej we wsiach i mieście Horwol, jako kanonik wileński, proboszcz drujski, szawelski komisarz kapituły wileńskiej44. Podczas wizytacji kapituły wileńskiej 13 maja 1743 r. przez biskupa Michała Zienkowicza, poruczono mu 37
Przed 28 III 1686 otrzymał od biskupa wileńskiego prezentę na plebanię Świadzką. Patrz w: AGAD, AR V, nr 6471, k. 1. Dnia 7 III 1697 wzmiankowany jako pleban świadzki, dziekan kupiski i kanonik wileński. Patrz w: A. Me y s z t ow icz, Karpiowie herbu własnego, Wilno 1906, s. 29. Dnia 6 III 1703 Piotr Karp, kanonik wileński został proboszczem olwickim. Patrz w: LVIA, f. 389, inw. 1, nr 148, k. 1244. Nie wiemy czy uzyskał zgodę księcia Radziwiłła na objęcie plebanii kiejdańskiej wakującej po zmarłym ks. Narmoncie. Patrz w: AGAD, AR V, nr 6471, k. 4–5. Deputat do Głównego Trybunału WKsL. w 1706. W tym też czasie zapewne można go uznać jednym z bardziej aktywnych kanoników wileńskich. Patrz w: Kościół zamkowy, t. III, s. 282. Po jego śmierci wakujące miejsce w kanonii w sierpniu 1720 objął bratanek ks. Jozafat Michał Karp. Patrz w: LVIA, f. 389, inw. 1, nr 160, cz. 3, k. 377–378. 38 Dnia 7 XI 1722 w Warszawie otrzymał przywilej na kustosza wileńskiego. Patrz w: LVIA, f. 389, inw.1, nr 161, cz. 1, k. 11v. 39 LMAB, f. 139–1945, k. 2. 40 Kościół zamkowy, t. I, s. 315. 41 LVIA, F. 389, inw. 1, nr 170, cz.3, k. 303–304. 42 Akademijos Laurai, Vilniaus Universiteto Biblioteka, Vilniaus 1997, s. 184. 43 Archiwum Państwowe w Krakowie, Oddział I (na Wawelu), ASang. teka 319/17, s. 119–122. 44 Ibidem, teka 23/7, s. 6, 9,13.
PW 42.indd 153
25-03-2011 11:44:23
390 8
SŁAWOMIR KARP
wspólnie z Aleksandrem Horainem sufraganem żmudzkim, archidiakonem wileńskim, biskupem hireneńskim, sprawę domu księży emerytów i inwalidów. Dom ten znajdował się między wieżą katedralną a kościołem Marii Magdaleny45. W tym samym roku kapituła zleciła ks. Karpiowi zbadanie przyczyn zalania piwnic katedry. Sytuacja była bardzo poważna, bowiem długo utrzymujący się ten stan groził podmyciem fundamentów46. Dnia 10 lutego 1744 r. wziął udział w synodzie diecezjalnym pod przewodnictwem biskupa Michała Zienkowicza, na którym „zostały powtórzone wszystkie postanowienia minionych synodów i dodane nowe ku nauce i kierownictwu potomności”47. W tym samym roku prokurator kanonik Karol Karp występował w interesie kapituły wileńskiej w sporze z Tyszkiewiczami z linii na Berdyczowie i Łohojsku o dobra Zaozierze w woj. mińskim. W Wilnie 6 czerwca 1744 r. doprowadził do porozumienia na mocy, którego Regina z Larskich, starościna strzałkowska oraz Antoni i Józef starościcowie strzałkowscy, w imieniu młodszych braci księdza Felicjana i Mikołaja Tyszkiewiczów, 29 września 1744 r. zapłacili 12 000 zł, a kapituła zwróciła im te dobra. Trzeba dodać, że kapituła otrzymała je wcześniej od Świętosławy z Rajeckich primo voto Sakowiczowej Prażmowskiej, chorążynie nadwornej koronnej. Należy również podkreślić, że w odzyskaniu tych dóbr przez Tyszkiewiczów niemałą rolę odegrał Antoni Tyszkiewicz, biskup żmudzki48. Z listu ks. Karola Karpia, datowanym 11 czerwca 1752 r., do Aleksandra Sapiehy, podskarbiego nadwornego litewskiego, widzimy jak rygorystycznie stał on na straży wypełniania swojej misji kapłaństwa. Przypominał podskarbiemu treść bulli papieskiej, a czynił to oczywiście z poczucia swojego „plebańskiego” obowiązku. Wytykał Sapieże, że w jego hrabstwie drujskim „nie są do egzekucyi przywiedzione definitiones rzeczonej bulli, bo chrześci[j]anie jeszcze u żydów służą i co najbardziej redarquitur od Stolicy Świętej, żyd Irsza, arendarz folwark i do niego applikowano poddaństwo dominio usu fructuario trzyma”49. Kanonik Karol Karp trzykrotnie, bo w 1746, 1752 i 1761 r. był deputatem Trybunału Głównego WKsL50. W latach 1748–1755 zaś pełnił obowiązki proboszcza szawelskiego51. Dnia 9 lipca 1753 r. kupił za 800 zł od Ignacego i Ewy z Siellawów primo voto Giejsztorowej Narbutów starostów pielowskich, część 45
Kościół zamkowy, t. II, s. 302. Ibidem, t. I, s. 202. 47 Ibidem, s. 206. 48 LVIA, SA 104, k. 753–754v. 49 Lietuvos Mokslu Akademijos biblioteka w Wilnie, (dalej: LMAB), F. 139-1950, k. 1-2 50 Deputaci Trybunału Głównego WXL 1647–1794 Spisy, pod. red. A. Rachuby, oprac. A. Rachuba i P.P. Romaniuk przy współpracy A. Macuka i J. Aniszczenki, Warszawa 2004, s. 211, 234, 273. 51 Relationes status dioecesium in Magno Ducatis Lituaniae, red. Paulius Rabikauskas, Romae 1971, s. 325, 381. 46
PW 42.indd 154
25-03-2011 11:44:23
KAROLKARP, KARP,KANONIK, KANONIK,SENIOR SENIORKATEDRALNY... KATEDRALNY KAROL
3919
dóbr Zatrocze alias Zagolwie w woj. trockim, w parafii Nowe Troki oraz kilka domów i placów w tym mieście52. W tym samym czasie skarżył swojego sąsiada Pawła Antoniewicza, starostę krasieńskiego, o straty poczynione w Zagolwiu53. Kupił 21 maja 1755 r. za 2000 zł drugą część Zagolwia tzw. Zatrocze-Tataryszki wraz z jeziorem Golwie od Ottona Wilhelma Grothuza, starosty pokretańskiego54. Ale już 18 października 1755 r. sprzedał za 800 zł inną wydzieloną część tego majątku, zwaną „Grotowszczyzna”, Dominikowi Ignacemu i Annie z Destrunków Tańskim, klucznikom i podstarościm trockim. Dworek ten położony był w Trokach między dworkiem Dominika Stefana Romera, sędziego trockiego, a jeziorem Golwie 55. Dnia 16 maja 1754 r. otrzymał w użytkowanie kamienicę kanoniczną pw. Niepokalanego Poczęcia N.M.P. z zawieszonym na niej obrazem Niepokalanej N.M.P. Natomiast 11 października 1754 r. kapituła powierzyła mu funkcję komisarza. Wraz z kanonikiem Adamem Kołłątajem mieli uśmierzyć bunt poddanych w Możarach. W swym raporcie oświadczyli, że jest to „lud ciemny, rządzony przez ciemnych popów unickich, katolików mało, kościół bez księdza”. W rezultacie „kapituła udała się do króla, aby wyjaśnić sprawę”. W następnym zaś roku pijarzy otrzymując od Potockiej pałac słuszkowski w Wilnie, zwrócili się do kapituły o umorzenie ciążącego na tej darowiźnie dwudziestotysięcznego legatu. Kanonik Karp, nie czekając na ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii, 5 maja 1755 r. zastrzegł sobie możliwość regularnego pobierania z tej nieruchomości podatku, jako profitu przysługującego proboszczowi altarji Jasińskiej56. Bracia Fabian i Jan Rozenowie, należący do świty kanonika Karpia, 6 lipca 1756 r. podczas jego nieobecności „niegodliwym i zdradliwym sposobem” ukradli ze skarbca kufer z kosztownościami. Według rejestru stracił on kwotę 80 000 zł a „zdrajców i szkodników’’ ścigali później – sługa ks. Karola, Jerzy Rudziewicz i Bohdan Łuba Wołosowski, rotmistrz inflancki. Rozenowie znaleźli schronienie w Kurlandii, w majątku Brygmujża Jerzego Knabenawa57, porucznika JKM. W wyniku mediacji Knabenawa Rozenowie oddali łupy, zostali skwitowani i uwolnieni od przestępstwa przez Rudziewicza. Jednak bezkarność Rozenów rozłościła kanonika Karola Karpia i stała się przyczyną złożenia przez niego skargi do sądu58. Dnia 29 lipca 1757 r. dalej procesował się z sąsiadami Zatrocza. 52
LVIA, SA 5962, k. 254-v. Ibidem, k. 256-v. 54 Ibidem, k. 1176–1177v. 55 Ibidem, 6107, k. 327–328v. 56 Kościół zamkowy, t. III s. 338–339. 57 Właściwie Knabnoff. Z tej rodziny znany był także Ferdynand w roku 1754 porucznik JKM. Już 13 maja 1761 r. uzyskał patent majora regimentu pieszego Buławy Polnej WXL, pozostawiono mu jednak gażę kapitańską. Patrz w: AGAD, AR VII, 3a, k. 351, 472. 58 LVIA, SA 239, k. 137–138v. 53
PW 42.indd 155
25-03-2011 11:44:23
392 10
SŁAWOMIR KARP
Aleksander Pociej, wojewoda trocki, właściciel dóbr Szulniki i Brażoła oraz Paweł Antoniewicz, starosta krasieński, podczaszy czernihowski, wzajemny spór odbili sobie na ziemi ks. Karola, grabiąc Zatrocze 6 maja 1757 r.59 Zmęczony ciągłymi utarczkami z kłótliwymi sąsiadami 7 lipca 1758 r. kanonik sprzedał Zatrocze z pozostałymi nieruchomościami w Nowych Trokach wraz z jeziorami: „Piktiazierem, Strałajciem, Apuszem i Aszyryniem”, włączając wolny dostęp dojezior Golwie i Krasne, a także „puszczę Świętolepią” za 16 000 zł, Michałowi i Bogumile z Brunnowów Puzynom, podstarościm sądowym upickim, starostom stejgwilskimi i laudyskim60. Mimo sprzedaży majątku kanonik Karp toczył spór sądowy z Pociejem, wojewodą trockim, co najmniej jeszcze do 17 grudnia 1762 r. Trudności z zakończeniem tej sprawy wynikały z braku posiadania przez ks. Karpia dokumentów, w których byłyby jasno określone granice Zatrocza61. Tymczasem jeszcze do 1 października 1766 r. Narbutowie, podczaszowie lidzcy, starostowie pielowscy nie zwrócili ich, uniemożliwiając uregulowanie tej kwestii, a tym samym unormowanie życia z sąsiadami – Pociejem i Antoniewiczem62. Dnia 8 lipca 1762 r. Karp kanonik wileński został uwikłany wraz z Benedyktem Karpiem, starostą płungiańskim, Mateuszem Tańskim i Stanisławem Przeciszewskim w spór z Barbarą z Nagurskich Karpiową ciwunowi eyragolską o majętność Pocztów w powiecie wilkijskim księstwa żmudzkiego63. Wcześniej, 24 września 1757 r., Karol Karp jako proboszcz altarji Jasińskiej, sprzedał dworek na Antokolu przedmieściu Wilna, Józefowi i Balbinie z Wołłowiczów Pacom, kasztelanom ks. żmudzkim. Uprzednio nabył go od obywateli wileńskich Woytkiewiczów64. Możemy przypuszczać, że ks. Karol gromadził już wtedy środki finansowe na realizację dużego przedsięwzięcia. W 1759 r. rozpoczął budowę kościoła w Przydrujsku w powiecie drysieńskim. Budowla posadowiona była na prawym brzegu Dźwiny, na wprost miasta Druji. Był to okazały murowany kościół w stylu baroku wileńskiego, według projektu architekta Antonio Paracco, wyglądem zbliżony do kościoła jezuitów w odległym o 80 km Dyneburgu. Konsekracji świątyni pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny dokonał miejscowy dziekan w 1760 r.65 Nie wiemy, co pozostało tam wtedy z wybudowanego w 1632 r. kościoła, którego fundatorami zapewne byli Sapiehowie. Warto zaznaczyć, że do dziś zachował się tam kielich mszalny z 1646 r., fundowany właśnie przez Sapiehów. 59
Ibidem, 4771, k. 640-v. Ibidem, 5963, k. 1085–1086v. 61 LVIA, f. 389, nr 425, cz. 10, k. 470–471v. 62 LVIA, SA 6120, k. 1040–1041. 63 LVIA, SA 14560, k. 924. 64 Ibidem, 4771, k. 868–869v, k. 870. 65 Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich,(dalej: SGKP), t. IX, Warszawa 1888, s. 208. 60
PW 42.indd 156
25-03-2011 11:44:24
KAROLKARP, KARP,KANONIK, KANONIK,SENIOR SENIORKATEDRALNY... KATEDRALNY KAROL
393 11
Znajdujące się tam inne sprzęty liturgiczne noszą już wizerunek herbu Karp, np. monstrancja z 1762 r. oraz pojemnik na wodę z 1768 r. ufundowane przez ks. Karola Karpia. Budowa ciągnęła się przez szesnaście lat. Należy podkreślić, że przyłożył się do niej „po gospodarsku” (np. starał się, „aby drewno potrzebne na dach sprowadzono z puszczy ekonomii połockiej”, bo jak pisał „w tutejszej okolicy trudno dostać odpowiednie”)66. Dnia 25 maja 1772 r. kanonik Karp wnosił prośby do Aleksandra Sapiehy, wojewody połockiego, o pomoc w uwolnieniu plebanii i jej wiosek od podwód i dostarczania prowiantów dla stacjonującego w Druji wojska rosyjskiego. Sugerował przy tym, aby listy ochronne były od „komendy warszawskiej”, „bo ochrony od tutejszych komend nie mają waloru”. Wskazywał, iż powyższe obciążenia utrudniają dokończenie budowy kościoła, który był już wtedy zadaszony i „zasklepiony”67. Ostatecznie budowę ukończono przed 2 października 1774 r.68 W Wilnie 16 kwietnia 1764 r. kanonik Karol Karp wziął udział w zjeździe stanów WKsL. Wraz z innymi uczestnikami konfederacji protestował przeciwko szerzącemu się w kraju bezprawiu i anarchii, wyrażając jednocześnie wolę bezwzględnej konieczności naprawy Rzeczypospolitej. Świetnie obrazuje to oświadczenie samych konfederatów, iż „do ostatniej krwie kropli, bronić i zastępować powinniśmy, przeciwko każdemu jakiegokolwiek stanu i kondycji obywatelowi, który by bezpieczeństwo publiczne wzruszać, porządek praw, formę rad, immunitatem sądów securitatem osób znosić starał się”. Tym samym, priorytet został jasno określony, aby „wszystko czynić”, co „występnym hamulec, ojczyźnie bezpieczeństwo i uszczęśliwienie sprawić mogło”69. Po śmierci Augusta III, Karol Karp, będąc przedstawicielem Kościoła, wziął udział w powiadomieniu szlachty województwa trockiego o zwołanej konwokacji. W jego imieniu, uniwersał prymasa Władysława Aleksandra Łubieńskiego podał do akt grodu trockiego sługa Dominik Gintowt70. Wyrokiem sądu 28 lipca 1761 r. ks. Karol uzyskał 230 czerwonych złotych i 30 zł na Kazimierzu Sadkowskim z egzekucją na jego majątku Meterniszki w ks. żmudzkim w powiecie szawelskim. Sadkowski był dłużnikiem ks. Karola już od 20 lipca 1752 r.71 Należy zaznaczyć, że w prowadzeniu interesów przez 66
LMAB, f. 139–1953, k. 4-v. Ibidem, k. 5. 68 Kościół ten szczęśliwie przetrwał wszystkie zawieruchy wojenne, łącznie z epoką komunizmu. Obecnie służy miejscowej ludności w dużej części pochodzenia polskiego. 69 Akta zjazdów Wielkiego Księstwa Litewskiego, T. I Okresy bezkrólewi, oprac. H. Lulewicz, Warszawa 2006, s. 384–391. 70 A.B. Z a k r z e w s k i, Sejmiki Wielkiego Księstwa Litewskiego XVI–XVIII w. Ustrój i funkcjonowanie: sejmik trocki, Warszawa 2000, s. 28. 71 LVIA, SA 512, k. 573–576v, SA 14554 k. 357-v, SA 14556 k. 370-v, SA 14559, k. 377-v, 936-v. 67
PW 42.indd 157
25-03-2011 11:44:24
394 12
SŁAWOMIR KARP
kanonika nie brakowało gestów zaborczych np.; 26 sierpnia 1761 r. prałat Karol Karp został oskarżony przez Stanisława Szaniawskiego, starostę augustowskiego o zagarnięcie placu w Trokach „ z Wilna jadąc do zamku Trockiego z ulicy Wielkiej po prawej ręce w boku sytuowanego a do karczmy tegoż JW. P Starosty augustowskiego przyległy”. W imieniu kanonika występował wówczas jego administrator Dominik Gintowt72. Niestety nie znamy rezultatu tego sporu. Ks. Karol niewątpliwie należał do osób krewkich, czego przykładem może być jego interwencja z 26 lipca 1767 r. Ratował wtedy bitą w kościele ojców bernardynów w Trokach, służebną szlachciankę Mariannę Okulewiczównę. Napastnikami byli Antoni i Marianna z Zabiełłów Skarżyńscy, skarbnikowie troccy73. Jego wrażliwość na krzywdę ludzką i impulsywny charakter dały znać o sobie również 5 kwietnia 1769 r. Wówczas interweniował w sprawie pobicia włościan z majątku Bukiszki w woj. wileńskim74. Przede wszystkim jednak należy podkreślić jego znakomity talent organizacyjny i zmysł gospodarczy. Potwierdzeniem tego jest decyzja kapituły z 25 stycznia 1762 r. Po śmierci biskupa wileńskiego Michała Zienkowicza powierzono mu administrację dóbr biskupich, wyznaczając pensję w wysokości 500 zł „z obowiązkiem podania ścisłych rachunków z dochodów”75. Nie wiemy, kiedy kanonik Karp został mianowany generalnym oficjałem, niewątpliwie nominacja ta nastąpiła przed 27 lipca 1767 r.76 Pełnienie tej funkcji dobitnie świadczy o ogromnym zaufaniu, jakim musiał się cieszyć w środowisku wileńskich duchownych. Spełniając obowiązki generalnego oficjała m.in.; „instytuował na beneficyjum” Ignacego Korsaka, proboszcza żosielskiego w 1770 r.; Felicjana Mateusza Gana, altarystę przy kościele jeznieńskim w 1773 r.; Wawrzyńca Sylwestrowicza, proboszcza w miasteczku Stokliszki 22 lipca 1775 r. Akceptował też decyzje o odprawianiu mszy w kaplicy w Żyżmorach znajdującej się w majątku Pocieja, starosty rohaczewskiego i Giedynańcach, dobrach Tomaszewicza, sędziego grodzkiego trockiego77. Zaś 25 marca 1778 r. zajmował się sprawą odpustu papieskiego dla wiernych kościoła Trynitarzy Antokolskich78. Również z ramienia kapituły rozpatrywał prośbę kapucynów o osiedlenie się w Wilnie i Darewie, o co
72
LVIA, SA 5964, k. 1420-v, k. 1421-v. Ibidem, 5966, k. 1410–1411v. 74 Ibidem, 4784, k. 229-v. 75 Kościół zamkowy, t. III, s. 344. 76 LVIA, SA 5966, k. 1410. 77 Vyskupo Ignoto Jokubo Masalskio Kauno Dekanato Vizitacija 1782 m. Vytautas Jogela Lietuviu Kataliku Mokslo Akademija, Lietuvos Istorijos Institutas, Lietuvos Istorijos Saltiniai, Vilnius 2001, t. VI, s. 110, 144, 222, 256, 416. 78 Opisanije rukopisnago otdielenija wilenskoj publicznoj bibliotieki, Wilna 1897, wyp. II, s. 29. 73
PW 42.indd 158
25-03-2011 11:44:24
KAROLKARP, KARP,KANONIK, KANONIK,SENIOR SENIORKATEDRALNY... KATEDRALNY KAROL
395 13
wystąpili oni 30 września 1763 r. Został tam wymieniony z tytułem sufragana79. Dnia 7 listopada 1763 r. odbyło się pierwsze spotkanie pod przewodnictwem oficjała Karpia. Należy zaznaczyć, że był on przychylny kapucynom i starał się niwelować powody, które wykluczyłyby możliwość osiedlenia się ich na Litwie80. Warto też podkreślić, iż wysoko cenił go sam Ignacy Jakub Massalski, biskup wileński. Z pewnością sytuacja ta sprzyjała w ugruntowaniu jego pozycji pośród ówczesnego kleru wileńskiego. Oficjałowi Karpiowi przeznaczono, też ponoć sufraganię białoruską. Nie wiemy, co spowodowało, że ostatecznie jej nie otrzymał81. Dnia 9 października 1767 r. koadjutorem kanonika Karola Karpia został Piotr Samson Toczyłowski, sekretarz biskupi82. To stanowisko zaprezentowano mu już 28 grudnia 1766 r.83 Natomiast 6 października 1773 r. kanonik Karol prosił o przyjęcie na koadjutora swego kuzyna, kleryka Franciszka Karpia84. Istnieje tu pewna niezgodność, ponieważ przywilej ten był wydany już 25 czerwca 1773 r.85 Ksiądz Franciszek Karp zapewne wkrótce po tym zmarł, bowiem 5 czerwca 1774 r. koadjutorem kanonika Karola został ks. Nikodem Puzyna86. Sutanna nie przeszkadzała ks. Karolowi w prowadzeniu ożywionej działalności gospodarczej. I tak 10 września 1768 r. dzierżawił majątek Dąbrowica Sapiehów, pozostający w zastawie u kapituły wileńskiej87. Następnie 27 lipca 1770 r. pożyczył Ignacemu Jakubowi Massalskiemu, biskupowi wileńskiemu, kwotę 100 000 zł do 23 kwietnia 1771 r. pod zastaw dóbr Stara Mysz w woj. nowogródzkim88. Z kolei 28 marca 1771 r. ks. Karol pożyczył na jeden rok 20 000 zł pod zastaw majętności Dubołówki w pow. oszmiańskim Józefowi Tadeuszowi i Annie z Giedrojciów Jurahom, krajczym oszmiańskim. Jurahowie opiekowali się dziećmi zmarłego Ignacego Wołodźki, pisarza grodzkiego oszmiańskiego, prawowitego właściciela Dubołówek89. Stąd proces 30 kwietnia 1772 r. kanonika Karola Karpia ze Stanisławem Sulistrowskim, starościcem iżyckim, który 20 marca 1766 r. oddał w zastaw tę majętność Antoniemu Michałowskiemu, 79 Biskupstwo wileńskie od jego założenia aż do dni obecnych, zawierające dzieje i prace biskupów i duchowieństwa djecezji wileńskiej, oraz wykaz kościołów, klasztorów, szkół i zakładów dobroczynnych i społecznych, oprac. ks. Jan Kurczewski, Wilno 1912, s. 528. 80 ks. Z. O b e r t y ń s k i, Litewskie plany polskich kapucynów; Ateneum Wileńskie, 1939, s. 26, 29, 32, 33, 36, 55. 81 Ibidem, s. 56. 82 Kościół zamkowy, t. III, s. 351. 83 Biblioteka Czartoryskich w Krakowie, Sigillata kancelarii W.K. i W. Ks. Lit. rkps 777, s. 506. 84 Kościół zamkowy, t. III, s. 360. 85 LVIA, f. 389, 540, cz. 1, k. 10v–11. 86 Kościół zamkowy, t. III, s. 362. 87 LMAB, f. 139-1953, k. 4-v. 88 LVIA, SA 4785, k. 267–268v. 89 LVIA, SA 4787, k. 749–750v.
PW 42.indd 159
25-03-2011 11:44:24
396 14
SŁAWOMIR KARP
rotmistrzowi oszmiańskiemu, ale później postanowił odzyskać ją nie regulując długów90. Dnia 9 grudnia 1773 r. Jerzy Sołłohub starosta jezierski, kawaler Orderu Lwa Złotego, palatyn reński, pożyczył 1 000 czerwonych złotych z terminem oddania 29 września 1774 r., a ks. Karol otrzymał trzydziestu poddanych z żonami, dziećmi i wszelkim dobytkiem oraz gruntami z „hrabstwa jużenieckiego” w woj. wileńskim91. Następnie legat ten obciążył dobra Iwieniec w woj. mińskim, a sprawa ciągnęła się jeszcze do 18 listopada 1778 r., ponieważ Sołłohub zmarł nie oddawszy pieniędzy, a spadkobiercy jego nie kwapili się do wywiązania z zobowiązań92. Sam kanonik Karol Karp, będąc dzierżawcą majątku Hoduciszki z folwarkami Stojaniszki i Mirkliszki (otrzymał je od kapituły wileńskiej) a nie mogąc się z nią rozliczyć, wydzierżawił te dobra za 28 000 zł od 11 października 1776 r. do 24 czerwca 1779 r. Józefowi i Helenie z Kulickich Słowińskim93. Ks. Karol tytułem trzyletniego zastawu 24 kwietnia 1778 r. objął od Józefa Woronowicza, rotmistrza trockiego, majątek Abramowszczyznę w woj. wileńskim94. Niestety 3 listopada 1778 r. został uwikłany w spór swojego koadjutora Nikodema Puzyny z Aleksandrem Wazgirdem, stolnikiem trockim. Ks. Puzyna pożyczywszy 6 sierpnia 1776 r. kwotę 100 czerwonych złotych pod zastaw części Giegużyna w powiecie upickim, formalnie jej Wazgirdowi nie przekazał95. Kanonik Karp w liście z 2 października 1774 r. do Aleksandra Sapiehy, wojewody połockiego, przypominał o swoich jako plebana zasługach dla Przydrujska – wymurował kościół, postawił nową plebanię, utrzymywał księży według potrzeb96. Interweniował 23 października 1775 r. u ks. Lipskiego, proboszcza Podbrzezia w sprawie wydania Rodziewiczowi, regentowi wiłkomirskiemu byłemu dzierżawcy tego majątku pozostawionych tam przez niego ruchomości97. W 1776 r. stanął w obronie Michała Franciszka Karpowicza, profesora wileńskiego seminarium diecezjalnego, który w ogłoszonym drukiem „kazaniu jubileuszowym w porządku 80, z rozkazu J.O. księcia IMCI pastem dnia 24 września w kościele św. Ducha miane”, „w sposób ostry napadał na duchowieństwo i krytykował z przesadą zwyczaje pobożne i nadużycia przesądne”, stając się tym samym krzewicielem zasad Voltaire’a i Rousseau’a, a zatem okrzyknięto go 90
Nacyjanalny gistaryczny archiu Biełarusi w Mińsku, (dalej: NGABM) f. 1732, inw. 1, nr 53, k. 218-v. 91 LVIA, SA 4789, k. 259–260v. 92 Ibidem, 2393, k. 469–470v. 93 Ibidem, 4794, k. 166–167v, 1732–1–10, k. 360-v, 361-v, 362-v, 364-v. 94 Ibidem, 4791, k. 1072-v. 95 Ibidem, 2393, k. 221–222v. 96 LMAB, f. 139-1953, k. 3 97 NGBAM, f. 1722, inw. 1, nr 11, k. 735-v.
PW 42.indd 160
25-03-2011 11:44:24
KAROLKARP, KARP,KANONIK, KANONIK,SENIOR SENIORKATEDRALNY... KATEDRALNY KAROL
397 15
„szkodnikiem religii”98. Postawa kanonika Karpia w tej sprawie jednoznacznie świadczy o jego otwartości na nowe, postępowe idee. Prawdopodobnie silna osobowość kanonika Karola Karpia sprawiła również chęć zaznaczenia swojej odrębności w sferze heraldyki. Mianowicie na ufundowanej przez niego monstrancji do kościoła w Przydrujsku widnieje inskrypcja wraz z herbem Karp. Wizerunek herbu przedstawia odmienne ułożenie godła – w polu tarczy dwie gwiazdy sześciopromienne na dole, jedna na górze. Co prawda, na przestrzeni lat zdarzało się już nieraz wśród członków rodu używanie takiej wersji ułożenia godła, ale nowością okazało się umieszczenie w klejnocie na czterech strusich piórach jednej sześciopromiennej gwiazdy. Tej zasadniczej różnicy w przedstawieniu rodowego klejnotu nie można z pewnością przypisać pomyłce rzemieślnika. Zmiana ta dobitnie świadczy o chęci nadania odrębności i uwypuklenia własnej osoby. Dzięki temu powstała nowa odmiana herbu Karp99. Należy też zaznaczyć, że w przeciwieństwie do współrodowców z linii johaniszkielskiej, nie uległ panującej wówczas modzie na dublowanie spółgłosek w nazwiskach i nigdy „nie pisał się” przez podwójne „p”100. Więzy rodzinne były dla niego bardzo ważne. Wiemy, że w 1742 r. ks. Karol wspierał „wchodzącego w życie” Stanisława Karpia, dalekiego kuzyna zamieszkałego w majątku Iwankowicze w powiecie słonimskim101. Z kolei 8 czerwca 1762 r., po zgonie Józefa Karpia, ciwuna eyragolskiego, starosty kiszewskiego, krewnego z tzw. linii rykijowskiej, zwrócił pozostałej po nim wdowie Barbarze z Nagurskich Karpiowej oblig dłużny, darowując tym samym jej małoletnim synom kwotę 8000 zł102. Natomiast 7 grudnia 1769 r. kanonik Karol został opiekunem osieroconego rodzeństwa, małoletnich Józefa i Heleny Karpiów, miecznikowiczów upickich, dzieciców dóbr Kursze w powiecie wiłkomirskim, Lasy i Małe Węgryszki w powiecie upickim103. Przed 6 marca 1779 r. ks. Karp scedował probostwo drujskie kanonikowi Cyprjanowi Odyńcowi104, późniejszemu biskupowi połockiemu105.
98
Kościół zamkowy, t. I, s. 301–302. Do tej pory ta odmiana herbu Karp nie była znana w polskiej heraldyce. 100 Np.: Jundziłł, Skirmuntt, Jamontt, Karpp. 101 NGBAM, f. 1785, inw. 1, nr 50, k. 523–524v. Stanisław był przedstawicielem tzw. linii podlasko-białoruskiej, a ich wspólnym przodkiem był żyjący w drugiej połowie XVI wieku Iwan Karp, starosta nowodworski. 102 AGAD, Zbiór materiałów różnej proweniencji z XVI–XX, nr 160, k. 12. 103 LVIA, SA 13928, k. 644-v. 104 Ibidem, 4794, k. 138-v. 105 ks. P. Nit e ck i, Biskupi w Polsce w latach 965–1999. Słownik biograficzny, Warszawa 2000, s. 317. 99
PW 42.indd 161
25-03-2011 11:44:24
398 16
SŁAWOMIR KARP
Kanonik Karol Karp zmarł 19 marca 1779 r., będąc proboszczem drujskim przez prawie trzydzieści pięć lat. Zgodnie z wolą testamentową został pochowany w podziemiach katedry wileńskiej. Na jego miejsce kanoniczne powołano ks. Nikodema Puzynę106, a ks. Wyrwicz „ułowił altarię bez troski o poddanych od tysiąca talarów”, jak to zgryźliwie ujął w swoim liście z 22 marca 1779 r. do króla Stanisława Augusta, Adam Naruszewicz107. Na mocy testamentu z 20 kwietnia 1778 r., aktykowanego w grodzie wileńskim 22 marca 1779 r., przeznaczył na pogrzeb 4000 zł, „do różnych kościołów 500 zł”, na szpitale wileńskie zostawił 200 zł, na ubogich podzielić nakazał 300 zł, a pozostałą resztę pieniędzy zapisał w „obligach”, prawie zastawnym oraz ruchomości, w tym również konie z karetą, „wnuczkom swym”, zrodzonym z Jakuba i Barbary z Piórów Brunnowom, starostom okańskim. Młodemu krewnemu Ignacemu Karpiowi, synowi Tadeusza podstolica upickiego, będącemu wówczas w wojsku pruskim „jako nie mającemu fortuny” zapisał 4000 zł, ale z możliwością odebrania dopiero po ukończeniu przez niego 25 lat. Głównej spadkobierczyni, siostrzenicy Bogumile z Brunnowów Puzyninie pozostawił dyspozycję: „jako Pan Bóg pobłogosławił na fortunie, córkę jedną mając, a wnuczka moja Karolina z Puzynów Karpiowa, chorążyna upicka dobrze w stanie małżeńskim ulokowana, sama dobrowolnie się sukcesji zrzekła, jednak dla pamięci zapisuję pierścień szafirowy w koło z brylantami, zegarek złoty”. Benedykt Karp, chorąży upicki, reprezentant linii johaniszkielskiej, otrzymał pamiątkowy krzyżyk kanoniczny ze złotym łańcuszkiem oraz dodatkowo zatrzymał portret biskupa żmudzkiego Jozafata Michała Karpia108. Egzekutorem testamentu wyznaczony został biskup Tomasz Zienkowicz, a do opieki nad małoletnimi wnukami Brunnowami wyznaczył „najmilszego synowca” Benedykta. Świadkami i pieczętarzami testamentu byli: bliski przyjaciel i zaufany Karol Bohdanowicz, rotmistrz smoleński oraz Jerzy Dowgiałło, łowczy ks. żmudzkiego109. Z nałożonego obowiązku chorąży upicki Benedykt Karp, starosta płungiański, wywiązał się bardzo skrupulatnie. Zresztą znany był on wtedy na Litwie właśnie ze swej skrzętności i zaradności110. W liście do Karola Bohdanowicza, rotmistrza smoleńskiego z 25 marca 1779 r. podał pierwsze dyspozycje dla adre106
Kościół zamkowy, t. I, s. 370. Korespondencja Adama Naruszewicza 1762–1796, red. T. Mikulski, Wrocław 1959, s. 134. 108 LVIA, SA 4794, k. 236-v. Zapewne ten właśnie portret znajduje się obecnie w Katedrze Kowieńskiej natomiast jego dziewiętnastowieczna kopia należy do zbiorów Lietuvos Nacionalinis Muziejus w Wilnie. 109 Ibidem, SA 4794, k. 173–175v. 110 W latach 1775–1790 liczba posiadanych przez niego „dymów” potroiła się osiągając poziom 1,1 tys. co plasowało go na trzecim miejscu wśród właścicieli ziemskich na Żmudzi. Największym posiadaczem był król Stanisław August Poniatowski, a następnie księżna Czartoryska, kanclerzyna 107
PW 42.indd 162
25-03-2011 11:44:24
KAROLKARP, KARP,KANONIK, KANONIK,SENIOR SENIORKATEDRALNY... KATEDRALNY KAROL
399 17
sata i mającego go wspomóc w pracach porucznika Truskowskiego. W imieniu młodych Brunnowów, starościców rumszyskich, objął 29 kwietnia 1779 r. majątek Abramowszczyzna w woj. wileńskim111. Natomiast 28 października także w ich imieniu procesował się z Antonim i Barbarą Jurkowskimi, kupcami wileńskimi o zwrot kwoty 500 zł. Jurkowscy zobowiązani byli oddać tę sumę kanonikowi Karpiowi do 29 września 1778 r.112 Dnia 12 grudnia 1779 r. ks. Ignacy Misiewicz, podkanclerzy katedry wileńskiej, altarysta altarji karpiowskiej, kwitował Benedykta Karpia, chorążego upickiego z odbioru sumy 10 000 zł113. Kwota ta była przeznaczona na odprawianie dwóch mszy tygodniowo w kaplicy – św. Karola Boromeusza-Januszowskiej. Legatem tym obciążono dobra Niewieżniki leżące w powiecie upickim114. Należy wspomnieć, iż starsza siostra ks. Karola, Marianna115 wyszła za mąż za Jana Mikołaja Brunnowa116 pułkownika wojsk polskich117, podstolego brasławskiego, wnosząc mu w posagu dobra Mały i Wielki Poniemuń. Właśnie ta para zapoczątkowała polską linię Brunnowów herbu Trzy Belki. Należał do nich również majątek Narmojnie w powiecie wiłkomierskim, zaś w 1748 r. kupili od Wilhelma Gedeona i Anny z Ledeburów Klodtów dobra Powermeń w powiecie poniewieskim. Ich syn Jakub Brunnow, starosta rumszyski i okański, był także właścicielem obu Poniemuniów w powiecie upickim118. Należy dodać, że w 1762 r. ukazała się praca profesora ks. Kazimierza Rogowskiego, pt.: Oratio sub auspiciis magni nominis Perillustris ac Reverendissimi WXL., [w:] L. Truska, Żemevaldos ir feodalu klases struktura Lietuvoje XVIII a pabaigoje, Upytes poviatas 1790 m; Lietuvos TSR Mokslu Akademijos darbai seria A 1974, t. 3, s. 77, 102. 111 LVIA, SA 4794, k. 322-v. 112 Ibidem, SA 2395, k. 127–128v. 113 Ibidem, SA 4794, k. 738-v. 114 Kościół zamkowy, t. II, s. 168, 267. 115 W tym miejscu należy sprostować błąd, jaki pojawił się w monografii A. Meysztowicza, Karpiowie herbu własnego, Wilno 1906, s. 31; A. Meysztowicz pomyłkowo przypisał Karolowi jeszcze dwóch braci: księdza Stefana i Adama Antoniego, podstolego upickiego. Ten ostatni z pewnością był stryjecznym bratem a nie rodzonym. 116 Był synem Malchera i Jadwigi Adelgundy z Budembrocków Brunnowów. Wychowywał go ojczym Paweł Chryzostom Karp podkomorzy upicki, właściciel Johaniszkieli. Patrz: LVIA, SA 4748, k. 621-v. 117 Dnia 4 marca 1736 r. Jan Brunnow kapitan regimentu pieszego Hetmana WXL został komisarzem Trybunału Skarbowego WXL. Patrz w: AGAD AR VII, 1a, k. 41. Następnie 19 kwietnia 1747 r. otrzymał patent na majora. Patrz w: AGAD, AR VII, 3a, k. 123–124. Z kolei 2 stycznia 1751 r. w Dreźnie August nadał mu stopień „second obersztlejtnanta” w regimencie pieszym Buławy Polnej WXL, następnie na mocy patentu nadanego 10 sierpnia 1755 r. także w Dreźnie został obersztlejtnantem „z gażą przyzwoitą” tegoż regimentu po Jerzym Bandemerze. Brunnow swój awans zarejestrował w Nieświeżu 30 września 1755 r. Patrz: AR VII, 3, k. 217–218, 268 i 3a, k. 311, 358. 118 SGKP, t. VIII, Warszawa 1887, s. 887.
PW 42.indd 163
25-03-2011 11:44:24
400 18
SŁAWOMIR KARP
Domini, Domini Caroli Karp Canonici Ecclesiae Cathedralis et officialis Surrogati Vilnensis adversus iniquas studiosorum juvenum querelas et postulationes habita in Alma Academia et Universitate Vilnensi Societatis Jesu Kalendis 7bris cum a Xto nato 1762.Vilnae typis S.R.M. Academicis Societatis Jesu119. Warto też wspomnieć, iż w zbiorach Biblioteki Rosyjskiej Akademii Nauk w Sankt Petersburgu znajduje się klocek sześciu osiemnastowiecznych druków ulotnych, pochodzący z księgozbioru kanonika Karola Karpia. Są to druki wydane na przestrzeni lat 1751–1766, zawierają treści religijne a w jedną całość oprawione na zlecenie właściciela. Widniejący tam odręczny podpis – „Reimprimatur Carolus Karp...” – świadczy, że oficjalnie na terenie biskupstwa wileńskiego pełnił rolę cenzora publikacji odnoszących się do spraw wiary katolickiej120. Potwierdzeniem tego jest również praca: Kodziewicz Andrzej, Karmelita. Nauka o pokusach i skrupułach JW. Józefowi Judyckiemu Kasztelanic.Mińsk. i.t.d. staroście, w dzień imienin ofiarowana od pewnego Karmelity prowincyi litewskiej. Za pozwoleniem Karola Karpia, officjała wileńskiego. Wilno, 1771, 8 36. Druk ten odnosi się ściśle do teologii pastoralnej121. Natomiast w zbiorach Płockiego Towarzystwa Naukowego znajduje się druk autorstwa kanonika Karpia Wszystkim duchownym i świeckim całey diecezji wileńskiej...Dan w Wilnie...1768...14 marca. [Zalecenie powszechności przez Karpia officyała wileń. duszę Massalskiego hetmana W. Litt.].
Kościół w Przydrujsku 119
K. E s t r e ic h e r, Bibliografia Polska XV–XVIII wieku, Kraków 1915, t. XXVI, s. 339. M. Ni k a ł aje w, Niewiadomaje bibliografam „Ruskaje” wydanne XVIII st. łacińskim szryftam, w Wiartannie; Wyjawliennie sumiesnaje wykarystannje i wiartannie archiwnych, biblijatecznych i muziejnych kasztownaściej, jakija zachouwajucca w zamieżnych krainach, Minsk 1999, s. 264–271. 121 J. Biel i ń s k i, Uniwersytet Wileński (1579–1831 ), Kraków 1899–1900, t. II, s. 582. 120
PW 42.indd 164
25-03-2011 11:44:24
KAROLKARP, KARP,KANONIK, KANONIK,SENIOR SENIORKATEDRALNY... KATEDRALNY KAROL
401 19
Reasumując wydaje się, że kanonik Karol Karp, jak na osobę duchowną w pełni zaznał życia barwnego, dającego możliwość spełnienia. Zgłębiając się w jego koleje losu jawi się nam sylwetka osoby twardej, umiejącej doskonale poradzić sobie w różnych dziedzinach życia. Wykształcony, o niezwykle błyskotliwym i otwartym na świat umyśle – doktor obojga praw, posiadał także znakomite talenty organizatorskie oraz zdolności do przedsiębiorczości, co zaowocowało nie tylko dbałością o interesy kapituły, ale zrealizowaniem wyzwania, które wydawałoby się ponad miarę – budowy kościoła w Przydrujsku na dzisiejszej Łotwie. Żywot swój prowadził bardzo aktywnie, co świadczy o dużej pracowitości i zaangażowaniu w realizację postawionych sobie celów. Natomiast to, że cieszył się poważaniem i zaufaniem wśród ówczesnych, miało swoje odzwierciedlenie w jego karierze duchownej – osiągnął bowiem godność generalnego oficjała wileńskiego. Kanonik Karol Karp był kapłanem „z krwi i kości”, poświęcając czas na służbę Bożą, także z pożytkiem dla ludzi i środowiska, w którym przyszło mu żyć. Autor pragnął udokumentować i przybliżyć koleje losu tego nieprzeciętnego człowieka. Wyraża również nadzieję, że zamysł ten choćby po części udało się osiągnąć.
PRZEGLĄD WSCHODNI
Odmiana herbu Karp
PRZEGLĄD WSCHODNI
PW 42.indd 165
25-03-2011 11:44:25
PW 42.indd 166
25-03-2011 11:44:25
Przegląd Wschodni, t. XI, z. 2 (42), s. 403–410, ISSN 0867–5929 © Przegląd Wschodni 2010 Przegląd Wschodni, t. XI, z. 1 (41), s. , ISSN 0867–5929 © Przegląd Wschodni 2008
PIOTR MACHLAŃSKI Łodź Łódź
ŻYCIE I DZIAŁALNOŚĆ LEKARSKO-ANTROPOLOGICZNA JULIANA TALKO-HRYNCEWICZA
J
ULIAN TALKO-HRYNCEWICZ jest przykładem uczonego, który przez całe życie niestrudzenie podążał za dwiema pasjami – antropologią i medycyną. Jako lekarz niósł pomoc każdemu potrzebującemu. W etyce zawodowej kierował się zasadą żyjącego w XVI w. wielkiego krakowskiego medyka Sebastiana Petrycego, który mawiał: „Bogaty dziesięciu Petrycych mieć może, ubogi żadnego”1. Ogromny wpływ na życie i zainteresowania Talko-Hryncewicza wywarł dom rodzinny: [...] z lat dziecinnych wyniosłem pierwsze najdroższe wspomnienia o ognisku domowym, które było strażnicą ideałów narodowych i tradycyj rodzinnych [...]. Wzrastałem w atmosferze owianej wspomnieniami jeszcze świeżemi Uniwersytetu Wileńskiego, którego uczniem był mój dziad [...]2.
Julian urodził się 12 sierpnia 1850 r. w Rukszanach, w rodzinie inteligenckiej Dominika i Leokadii z Fischerów3. Małżeństwo Talko-Hryncewiczów niestety nie przetrwało zbyt długo, wkrótce po rozwodzie matka wyszła ponownie za mąż, a wychowywaniem młodego Juliana zajęli się dziadkowie ze strony matki4. W tej trudnej sytuacji oparciem i wielkim autorytetem dla chłopca stał się dziadek Adam Fischer, znany i ceniony lekarz kowieński. On zainteresował Juliana medycyną oraz stał się dla niego wzorem prawdziwego lekarza. Talko-Hryncewicz wspominał:
1
J. Ta l ko - H r y n c e w ic z, Z przeżytych dni (1850–1908), Warszawa 1930, s. 180. Id e m, O dawnych lekarzach wileńskich, „Archiwum historii i filozofii medycyny oraz historii nauk przyrodniczych” 1926 (dalej Archiwum), t. IV, z. 1, (odbitka), s. 1. 3 K. St o ł y hwo, Hryncewicz-Talko Julian, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. X (dalej PSB X), Wrocław i inne 1962–1964, s. 55. 4 J. Ta l ko - H r y n c e w ic z, Z przeżytych dni..., s. 13–20. 2
PW 42.indd 167
25-03-2011 11:44:25
404 2
PIOTR MACHLAŃSKI
[...] w czasie konsultacji [dziadek] miał niemałą cierpliwość, wysłuchując długich skarg chorych, zaskarbiał więc sobie ich zaufanie i wziętość [...]5.
Lekarzami byli także ojciec Juliana, stryj oraz wuj. „Jednem słowem, zawód lekarski był jakby dziedzicznym w naszej rodzinie”6. To zapewne zadecydowało, że i Julian zapragnął zostać lekarzem. Młody Talko-Hryncewicz początkowo pobierał naukę w gimnazjum w Kownie, a następnie w Petersburgu, gdzie w 1869 r. złożył egzamin dojrzałości. Po nieudanej próbie podjęcia studiów na Uniwersytecie Cesarskim w Warszawie wyjechał na naukę do Petersburga. Tam w ramach „łaski monarszej” otrzymał aprobatę na branie udziału w zajęciach w Akademii Medyko-Chirurgicznej. Tu rozpoczęła się wielka jego przygoda intelektualna z medycyną za sprawą wykładów słynnego anatoma Wacława Grubera oraz fizjologa Iwana Sieczenowa. Studia medyczne ukończył na Uniwersytecie Kijowskim w 1876 r.7 Zaraz po opuszczeniu murów uczelni Talko-Hryncewicz podjął pracę lekarza w niewielkiej miejscowości Zwinogródka w guberni kijowskiej. Po kilku miesiącach wybrał się w celu dalszego kształcenia w podróż do ośrodków medycznych w Austro-Węgrzech, a następnie do Francji. W Paryżu pobierał nauki w zakresie ginekologii i położnictwa. Tam także odkrył swoją drugą po medycynie pasję – antropologię. Wykłady z tej dziedziny prowadził antropolog i chirurg Piotr Paweł Broc – założyciel Ēcole d’Antropologie de Paris. W drodze powrotnej na Ukrainę Talko-Hryncewicz odwiedził wiedeński Allgemeines Kraukenhaus, gdzie zaznajomił się z funkcjonowaniem nowoczesnych, jak na tamten czas, klinik: chorób wewnętrznych i chorób skórnych i wenerycznych. Ostatni etap podróży przebiegał przez Kraków. Poznał wówczas wybitnych uczonych Józefa Majera i Izydora Kopernickiego8. Spotkanie to wywarło olbrzymi wpływ na młodego lekarza. Zaowocowało również nawiązaniem kontaktów naukowych w związku z rodzącą się w umyśle Talko-Hryncewicza myślą o podjęciu badań antropologicznych. Listy Izydora Kopernickiego do Talko-Hryncewicza9 z lat 1887–1891, pełne rad badawczych, są tego najlepszym dowodem:
5
Id e m, O dawnych lekarzach wileńskich..., s. 4. Ibidem, s. 1. 7 J. Su p a d y, Działalność lekarska Juliana Talko-Hryncewicza, „Analecta” 2001, R. X, z. 1, s. 154; PSB X, s. 55. 8 PSB X, s. 55. 9 Listy Izydora Kopernickiego do J. Talko-Hryncewicza (1887–1891), opr. J. Talko-Hryncewicz, „Archiwum” 1925, t. II, z. 1 i t. III, z. 1. 6
PW 42.indd 168
25-03-2011 11:44:25
ŻYCIE I DZIAŁALNOŚĆ JULIANA TALKO-HRYNCEWICZA
4053
[...] ...Ze skromnością właściwą wielkiemu uczonemu daje rady [Kopernicki] nowicjuszowi w nauce, o wiele młodszemu od siebie koledze, starając się, ażeby nie zadrasnąć jego miłości własnej10.
Po powrocie na Ukrainę doktor Talko-Hryncewicz podjął szeroką praktykę lekarską. Jako jedyny lekarz w okolicy zajmował się także ginekologią i położnictwem. Na polu medycznym przyszło mu zmagać się z chorobami zakaźnymi takimi jak: tyfus brzuszny, tyfus plamisty, czerwonka, błonica, zimnica oraz biegunki. Częstym problemem były trudne do opanowania epidemie dyfterytu11. Wiele przypadków medycznych oraz sposoby ich leczenia Talko-Hryncewicz opisał i opublikował na łamach prasy medycznej12. Do zajęć lekarskich TalkoHryncewicza należało również wykonywanie zabiegów. Jeden szczególnie ciekawy przypadek zapadł na długo w pamięci lekarza. Było to kilkakrotne nacięcie ropnia piersi u jednej z pacjentek zwinogrodzkich. Podczas zabiegu wystąpił silny krwotok, który, jak twierdził uczony, zahamowało dopiero użycie olejku terpentynowego13. Doktor Talko-Hryncewicz również jako okulista okręgowy wchodził w skład wojskowej komisji lekarskiej, gdzie zauważył, że wielu przedpoborowych, próbując uchylić się od obowiązku służby wojskowej, okaleczało się, uszkadzając jedną bądź dwie gałki oczne. Wada wzroku prawego oka zwalniała rekruta z wojska. Działania takie jednak, jak podkreślał Talko-Hryncewicz, nieodwracalnie prowadziły do znacznego osłabienia wzroku bądź ślepoty14. Po kilku latach pracy w niewielkiej miejscowości Talko-Hryncewicz odnotował: Do roku 1884, żądny pracy i czynu, mimowolnie rozpraszałem się. Przede wszystkim chciałem pracować na polu medycyny [...]. Ogłaszanie suchych przypadków kazuistycznych lub korespondencje, nie zadowalały mnie, bo nie pozostawiały żadnych śladów15.
10
Ibidem, t. II, z. 1, 1925, s. 122. J. Su p a d y, op.cit., s. 155. 12 Do najciekawszych artykułów należą w „Gazecie Lekarskiej” – Leczenie wymiotów u ciężarnych za pomocą rozszerzenia szyjki macicznej (1879, t. XXVII), O dyfterycie (1880, t. XVIII), Dwa wypadki drgawek porodowych, jeden z nich bez białkomoczu (1880, t. XVIII), Błonica z następczem porażeniem kończyn i cierpieniem płuc (1880, t. XXVIII), Magnetyzm zwierzęcy i próby zastosowania go w medycynie (metallotherapia) (1880, t. XXIX); w „Medycynie” – Śmierć spowodowana pęknięciem żylaka na nodze (1882, nr 36), Ośmiodniowe zatrzymanie główki i łożyska ośmiomiesięcznego płodu bez żadnego odczynu w jamie brzusznej (1882, nr 46). Za: S. Ko ś m i ń s k i, Słownik lekarzów polskich, Warszawa 1888, s. 507. 13 J. Ta l ko - H r y n c e w icz, Korespondencyja, „Gazeta Lekarska” 1881, r. XVI, seria II, t. I, nr 7, s. 140. 14 Id e m, O uszkodzeniach oczu u popisowych, Ibidem, s. 131–134. 15 Id e m, Z przeżytych dni..., s. 184. 11
PW 42.indd 169
25-03-2011 11:44:25
406 4
PIOTR MACHLAŃSKI
W tej sytuacji skutecznym antidotum przeciw wypaleniu zawodowemu okazało się zwrócenie ku badaniom antropologicznym. Zrozumienie i zachętę w tych działaniach Talko-Hryncewicz odnalazł w osobie profesora Kopernickiego. Pełen uznania dla pragnień badawczych Talko-Hryncewicza Kopernicki pisał: Z prawdziwą przyjemnością korzystam z Jego wezwania, raz dla tego, że mi się zdarza w tem sposobność wyrażenia Panu mego szczerego szacunku i głębokiego uznania za jego rzadki i cenny udział w naszych pracach nad antropologią ojczystą; a po wtóre dlatego, że w zamierzonych studiach nad medycyną ludową obrałeś Pan sobie przedmiot, który mnie samego od dawna zajmuje jak najwyżej16.
Uczony na łamach listów przekazał zarówno wiele cennych wskazówek badawczych, jak i sposobów organizowana warsztatu naukowego17. Owocem pracy Talko-Hryncewicza były materiały dotyczące badania antropologicznego ludności zamieszkującej obszar Ukrainy. Wysoki poziom naukowy zebranych informacji wpłynął na pozytywne zaopiniowanie przez profesorów Kopernickiego i Majera prośby Talko-Hryncewicza o sfinansowanie kolejnych prac badawczych. Staraniem Akademii Umiejętności dofinansowano wprawę antropologiczną na Litwę i Białoruś18. Na podstawie przeprowadzonych badań ukazała się w 1893 r. Charakterystyka fizyczna ludów Litwy i Rusi, wydana w Krakowie w „Zbiorze Wiadomości do Antropologii Krajowej”. W 1884 r. Talko-Hryncewicz zainteresował się kompleksem kurhanów we wsi Ryżanówka. W największym z nich przeprowadził badania archeologiczne. Początkowo nie przynosiły pożądanego efektu, ale po pewnym czasie wykop obsunął się i ukazało się wejście do komory grobowej księżniczki scytyjskiej. Było to jedno z największych odkryć archeologicznych w Europie. Dalsze badania archeologiczne w tym stanowisku prowadził wybitny uczony krakowski Gotfryd Ossowski, doktor Talko-Hryncewicz przeprowadził zaś ekspertyzę antropologiczną szczątków z kurhanu19. W lutym 1891 r. Talko-Hryncewicz objął badaniami Czuwaszów służących w wojsku rosyjskim oraz mieszkańców Łomży, a wyniki opublikował w „Rozprawach Akademii Umiejętności Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego” (1909, t. 49). Owocem pobytu Talko-Hryncewicza na Ukrainie było także obszerne dzieło dotyczące medycyny ludowej Rusi. Pozycja ta, będąca największym osiągnięciem pisarskim uczonego dzieli się na 5 rozdziałów: 1. Położnictwo i choroby kobiece, 16 17 18 19
Listy Izydora Kopernickiego..., „Archiwum” 1925, t. II, z. 1, s. 123–124. Ibidem, s. 125–130. Listy Izydora Kopernickiego..., „Archiwum” 1925, t. III, z. 1, s. 147–155. PSB X, s. 55; www.ma.krakow.pl/muzeum/zbiory/scytyjska_ksiezniczka_z_ryzanowki.
PW 42.indd 170
25-03-2011 11:44:25
ŻYCIE I DZIAŁALNOŚĆ JULIANA TALKO-HRYNCEWICZA
4075
2. Choroby dzieci, 3. Choroby wieku dojrzałego, 4. Higiena ludowa, 5. Śmierć. Zawiera też „Spis roślin leczniczych używanych przez lud rusiński a zawartych w niniejszej pracy, ułożony alfabetycznie”20. W 1891 r. Julian Talko-Hryncewicz ożenił się z Krystyną Szabuniewiczówną, która została jego wierną towarzyszką życia, pomagającą także w pracy badawczej. Kłopoty finansowe nowożeńców wpłynęły na decyzję o wyjeździe na daleką Syberię21, gdzie honoraria dla przybyłych dobrowolnie lekarzy były bardzo wysokie. Rozpoczynała się nowa karta w życiu Talko-Hryncewicza zarówno jako małżonka jak i naukowca, dla którego Syberia była szansą na odkrycie nowego obszaru badawczego w medycynie i antropologii. Państwo Talko-Hryncewiczowie osiedlili się w ośmiotysięcznym Troickosowsku-Kiachcie w pobliżu granicy z Mongolią. Doktor Talko-Hryncewicz otrzymał posadę lekarza okręgowego, pod opieką którego pozostawało około 70 tysięcy osób. Do podstawowych jego zadań należała diagnostyka, leczenie i profilaktyka oraz praca w kilku komisjach związanych z medycyną, między innymi komisji sanitarnej oraz sądowo-lekarskiej22. Talko-Hryncewicz w dalszym ciągu opisywał choroby i przypadki kazuistyczne, które publikował w fachowej prasie medycznej, niekiedy pod pseudonimem J. Iłg[owski]23. Na łamach owych pisał o występujących na Syberii: ospie, błonicy złośliwej, durze, wściekliźnie i biegunkach, chorobach połogowych, kile, trądzie, reumatyzmie stawowym i mięśniowym, jaglicy, nieżycie powiek oraz chorobach pasożytniczych. Autor w swych pracach podkreślił wielki wkład polskich lekarzy w rozwój medycyny na Syberii oraz ich trudności w prowadzeniu praktyki zawodowej na tak ogromnym terenie24. Prace te ukazują złożoność Syberii z jej aspektami: klimatycznym, przyrodniczym i obyczajowym. Uczony postrzegał Kraj Zabajkalski jako specyficzny tygiel kulturowy, gdzie ścierają się wpływy: europejskie i azjatyckie, chrześcijańskie i buddyjskie. Podkreślał istnienie odrębnych kulturowo ludów zamieszkujących Syberię: Sajotów, Ewenków, Chałchasów, Tatarów, Ostiaków, Mongołów, Jakutów, Buriatów. Wyjątkowo interesującym zagadnieniem badawczym dla Talko-Hryncewicza było krzyżowanie się ras25. 20
J. Ta l ko -H r y nc ew icz, Zarysy lecznictwa ludowego na Rusi południowej, Kraków 1893. Wcześniej Talko-Hryncewicz wydał dwie prace wprowadzające do badanego zagadnienia: Położnictwo ludowe na Rusi południowej, „Ziemskij Wracz” 1889 (Czernihów) i O medycynie ludowej na Rusi południowej „Wiestnik Jewropy” 1893. 21 J. Ta l ko - H r y n c e w ic z, Z przeżytych dni..., s. 185. 22 J. Su p a d y, op.cit., s. 156. 23 I. I łg..., Zarysy lekarskie, „Przegląd Lekarski” 1893, R. XXXII, nr 12, s. 155–157. 24 Id e m, Zarysy lekarskie c.d., „Przegląd Lekarski” 1893, R. XXXII, nr 13, s. 171–173. 25 Id e m, Zarysy lekarskie..., s. 155–157; Id e m, W sprawie krzyżowania ras, „Przegląd Antropologiczny” 1929, t. IV, z. 3–4, s. 1–9.
PW 42.indd 171
25-03-2011 11:44:25
408 6
PIOTR MACHLAŃSKI
Będąc na Syberii Talko-Hryncewicz oddawał się wciąż antropologii. Już podczas podróży nawiązał kontakty z wybitnymi rosyjskimi antropologami: L. Iwanowem, A. Bogdanowem i N. Chruzinem. Przebywając w Troickosowsku rozpoczął pracę naukowo-badawczą nad tamtejszą ludnością (Buriaci, Mongołowie, Tunguzi i inni), rozkopał około 500 kurhanów i cmentarzysk gromadząc cenny materiał antropologiczny. Prace te zaowocowały rozprawą antropologiczną Materiały do antropologii Mongolii i Zabajkalia wydawaną do 1917 r. przez Wydział Matematyczno-Przyrodniczy Akademii Nauk w Petersburgu. Wydał także Materiały do paleoetnologii Zabajkalia26. Do osiągnięć Juliana Talko-Hryncewicza należało utworzenie oddziału Cesarsko-Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego w Troickosowsku, gdzie uczony piastował stanowisko kierownicze przez 14 lat oraz założenie miejscowej biblioteki i muzeum27. Z jego inicjatywy powstało lokalne wydawnictwo – „Prace Troicko-Kiachtańskiej Sekcji Nadamurskiego Oddziału Imperatorskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego”28. Za wieloletnią pracę na polu badawczym władze rosyjskie odznaczyły TalkoHryncewicza w 1898 r. nagrodą Towarzystwa Miłośników Przyrody, Antropologii i Etnografii w Moskwie. W 1900 r. Towarzystwo to mianowało uczonego także „członkiem niezbędnym Towarzystwa”. W 1904 r. Towarzystwo Geograficzne w Petersburgu przyznało mu wielki złoty medal, a w 1908 r. oddział Towarzystwa Troickosowsko-Kiachtyńskiego wybrał Talko-Hryncewicza na swego honorowego członka29. W 1899 r. w związku z szerzącą się epidemią dżumy Talko-Hryncewicz został oddelegowany na mocy rozporządzenia generała-gubernatora do Urgi, stolicy Mongolii, w celu zbadania choroby zbierającej olbrzymie śmiertelne żniwo. Po wnikliwym rozpoznaniu Talko-Hryncewicz przypisał rozprzestrzenianie się dżumy bobakom (tarbaganom), czyli odmianie świstaka syberyjskiego, będącego przysmakiem kuchni Zabajkala. Działania lekarskie Talko-Hryncewicza doprowadziły do zahamowania epidemii30. W sferze zainteresowań uczonego znalazła się również medycyna tybetańska, mało znana w tym czasie w Europie,
26
PSB X, s. 55–56. Ibidem. 28 W. Wa si l ie w, Julian Talko-Hryncewicz (1850–1936), „Głos znad Pregoły” 2003, nr 4 (81), s. 7. 29 PSB X, s. 56. 30 J. Ta l k o - H r y n c e w i c z, Przyczynek do historyi epidemii dżumy na dalekim Wschodzie (w Mongolii i Krainie Zabajkalskiej), „Przegląd Lekarski” 1911, R. L, nr 18, s. 266–267 i R. L, nr 19, s. 279–281. Zjawisko choroby w Mongolii uczony opisał w: Id e m, O czumnych zaboliewaniach w Mongolii, Moskwa, brak daty wydania. 27
PW 42.indd 172
25-03-2011 11:44:25
ŻYCIE I DZIAŁALNOŚĆ JULIANA TALKO-HRYNCEWICZA
4097
co znalazło odbicie w publikacji31. Z tego okresu pochodzi także ciekawy z medycznego punktu widzenia artykuł – Przyczynek do spostrzeżeń fizjologicznych życia płciowego u kobiet w Zabajkalu wydrukowany w 1903 r. w „Trudach Troickosawsko-Kijachtinskawo Otdielenija Imperatorskowo Russkawo Geograficzeskawo Obszczestwa”32. Syberia, gdzie spędził 16 lat była wyjątkowym miejscem w życiu Talko-Hryncewicza. W 1908 r. Julian Talko-Hryncewicz przeniósł się do Krakowa, gdzie objął kierownictwo nowoutworzonej Katedry Antropologii Fizycznej na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. 12 IX tego roku otrzymał nominację na profesora nadzwyczajnego, a w 1913 r. profesora zwyczajnego antropologii. Efektem tego etapu pracy była publikacja poświęcona placówce, którą kierował33. W 1910 r. był także członkiem organu założycielskiego (Towarzystwa Muzeum Etnograficznego) i współautorem naukowej koncepcji Muzeum Etnograficznego w Krakowie34. W okresie I wojny światowej przed uczonym stanęło nowe wyzwanie, jakim było zorganizowanie i kierowanie Lazaretem Buriackim w Petersburgu35. Placówka ta została utworzona w 1915 r. z funduszy Buriatów, jednej z grup etnicznych Zabajkala cieszącej się tam pewnym uprzywilejowaniem, skoro płacili niższe podatki oraz nie byli powoływani do wojska. W stanie wojny, by móc utrzymać owe przywileje uiszczali wysokie opłaty na cele wojenne, z których wypłacano zapomogi dla rodzin żołnierzy z Zabajkala, organizowano oddziały sanitarne oraz utworzono lazarety wojenne w Tyfilisie i w Petersburgu. Buriaci wyznawali lamaizm. Pomimo problemów, jakie przysparzała policja i rosyjski departament obcych wyznań, przy lazarecie powstała świątynia tego wyznania. Lazaret był jedną z najnowocześniejszych tego typu placówek w tej części Europy. Usytuowany był w pięknej okolicy, na skraju parku, nad Newą. Zajmował dwa piętra kamienicy. Posiadał kilka dobrze oświetlonych sal dla 40 chorych, salę opatrunkową, operacyjną, sterylizacyjną oraz odpowiedni sprzęt medyczny. Dla chorych urządzono bibliotekę i salę do prac ręcznych. Talko-Hryncewicz pracował tam dwa lata36. 31 Kilka słów o medycynie tybetańskiej i jej stosunku do folkloru, „Wisła” 1893; A. Wr z o s e k, op.cit., s. 333. 32 A. Wr z o s e k, op.cit., s. 335. 33 J. Ta l ko - H r y nc e w icz, Katedra i Zakład Antropologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, „Przegląd Lekarski” 1911, nr 28, s. 530–534. 34 A. S pi s s, Muzeum Etnograficzne w Krakowie ma 90 lat, „Tygodnik Salwatorski” z 9 XII 2001, nr 49/364. 35 Id e m, Karta z historji Lazaretu Burjackiego nr 245 w Petersburgu (1915–1917). Przyczynek do wojny wszechświatowej, „Archiwum” 1924, t. I, z. 3–4, s. 298–307. 36 Ibidem, s. 299–302.
PW 42.indd 173
25-03-2011 11:44:25
410 8
PIOTR MACHLAŃSKI
W 1917 r. profesor Talko-Hryncewicz udał się z wykładami z antropologii do Polskiego Uniwersyteckiego Kolegium w Kijowie. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę wrócił do Krakowa, by objąć ponownie Katedrę Antropologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Uczony należał również w tym czasie do założycieli Zakładu Antropologii Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie37. Od 1927 r. był członkiem czynnym Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego, a od 1930 r. także i Wydziału Lekarskiego. Ten okres pracy zawodowej charakteryzował się wielotorowością prowadzonych badań. Talko-Hryncewicz gromadził materiały osteologiczne z cmentarzy Krakowa od X do XIX w., czego ukoronowaniem była praca z 1926 r. pod tytułem Mieszkańcy Krakowa z X–XIV w. Uczony zebrał materiały antropometryczne 1300 osobników ludności góralskiej38. Prowadził także badania nad ludnością Kaszub oraz nad szczątkami polskich królów i książąt. W 1930 r. w wieku 80 lat profesor Talko-Hryncewicz na własną prośbę rozstał się z pracą na uniwersytecie. Pod koniec życia przekazał Zakładowi Antropologii UJ swe cenne zbiory antropologiczne, prywatną bibliotekę oraz liczną korespondencje. Ustanowił także stypendium swojego imienia przeznaczone na specjalne badania antropologiczne nad dziedzicznością39. Julian Talko-Hryncewicz był członkiem wielu towarzystw naukowych. Poza wymienionymi wyżej rosyjskimi, należał do Instytutu Antropologicznego w Paryżu, Komitetu Rosyjskiego dla badań Azji Środkowej i Wschodniej w Petersburgu, Národopisné společnosti Československé w Pradze. Zmarł w wieku 86 lat – 26 kwietnia 1936 r. w Krakowie. Pochowany został na Cmentarzu Rakowickim. Pozostawił po sobie blisko 250 pozycji40.
PRZEGLĄD WSCHODNI
37 J. Su p a d y, Julian Talko-Hryncewicz – lekarz, antropolog i badacz Syberii, „Polskie Archiwum Medycyny Wewnętrznej” 2007, t. 117, nr 11–12, s. 531–533. 38 Górale polscy jak grupa antropologiczna, [w:] Księga Pamiątkowa ku czci B. Orzechowicza, Lwów 1916; Materiały do antropologii górali polskich, [w:] Prace Komisji Antropologii Prehistorii PAU, Kraków 1934. 39 PSB X, s. 56. 40 A. K u c z y ń s k i, Syberia – 400 lat polskiej diaspory, Wrocław 1998, s. 325.
PW 42.indd 174
25-03-2011 11:44:26
RECENZJE
PW 42.indd 175
25-03-2011 11:44:26
PW 42.indd 176
25-03-2011 11:44:26
RECENZJE
413
Henryka Ilgiewicz, Wileńskie towarzystwa i instytucje naukowe w XIX wieku, Toruń 2005, wyd. Adam Marszałek, ss. 480 (w tym 93 stron aneksów), bibliografia, indeks osób, streszczenie w języku angielskim i litewskim, 18 fotografii; Henryka Ilgiewicz, Societates Academicae Vilnenses. Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Wilnie (1907-1939) i jego poprzednicy, Warszawa 2008, Wydawnictwo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ss. 668 (w tym 53 strony aneksu), bibliografia, indeks osób, 8 tabel, streszczenie w języku angielskim i litewskim (33 strony), 80 fotografii; Mariusz Korzeniowski, Za Złotą Bramą. Działalność społeczno-kulturalna Polaków w Kijowie w latach 1905-1920. Lublin 2009, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, ss. 621, bibliografia, indeks nazwisk.
W
CIĄGU UBIEGŁYCH PIĘCIU LAT polska nauka historyczna wzbogaciła się o trzy cenne prace przedstawiające polskie (a w wypadku Wileńskich towarzystw..., także instytucje rosyjskie z Wilna) życie społeczno-kulturalno-naukowe w dwóch największych skupiskach ludności polskiej na Ziemiach Zabranych: Wilnie i Kijowie. Recenzowane tutaj trzy książki wypełniają poważną lukę w dotychczasowej polskiej (ale także litewskiej, białoruskiej, rosyjskiej i ukraińskiej) historiografii ziem kresowych dawnej Rzeczypospolitej.
1. Cele i zadania postawione przez Autorów Podstawowym celem, znakomicie zrealizowanym we wszystkich omawianych monografiach, jest dostarczenie pełnej informacji o trzech aspektach działalności społeczności polskiej w omawianych miastach: społecznej, kulturalnej i naukowej. Oczywiście błędem byłoby sztywne klasyfikowanie tych prac w oparciu o wymienione powyżej trzy kryteria. Specyfiką działalności Polaków w Imperium Romanowów, zwłaszcza na jego zachodnich krańcach, było organiczne połączenie wszystkich tych trzech aspektów, co szczególnie widać w monografiach Autorki z Wilna, gdzie bez aktywności społecznej i kulturalnej wybitnych Polaków wileńskich nie mogłyby powstać kierowane przez nich instytucje naukowe i kulturalne, jak np. Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Podobnie było też w Kijowie, co doskonale pokazuje Mariusz Korzeniowski, który zgodnie z podtytułem swojej książki,
PW 42.indd 177
25-03-2011 11:44:26
414
RECENZJE
omawia też działalność oświatową, wydawnictwa prasowe i aktywność społeczno-kulturalną Polaków kijowskich. Każda praca mieści się w innych ramach chronologicznych. Pierwsza książka H. Ilgiewicz, obejmuje niemal cały wiek XIX (w wielu wypadkach wybiegając aż w pierwsze pietnastolecie wieku XX), gdyż Cesarskie Towarzystwo Lekarskie w Wilnie powstało w 1805 roku. W książce o Towarzystwie Przyjaciół Nauk w Wilnie [dalej cyt.: TPN] i jego poprzednikach, narracja zaczyna się od końca wieku XIX (Towarzystwo Miłośników Starożytnictwa i Ludoznawstwa powstało w 1899 roku) a kończy się na roku 1944, zwanym sarkastycznie przez Autorkę rokiem „sowieckiego oswobodzenia”. Natomiast badacz z Lublina, cezury chronologiczne zamyka w latach 1905-1920, co owocuje pokazaniem pełnej dynamiki rozwoju najróżniejszych elementów działalności Polaków, ale w znaczącym stopniu powiększa trud badawczy Autora, gdyż lata I wojny światowej to ogromny wzrost działalności Polaków z Kijowa i przebywających tam tysięcy uchodźców. W tym miejscu dodajmy od razu, iż Autor z nawiązką sprostał temu ogromnemu zadaniu badawczemu - świadczy o tym choćby objętość Jego książki i 2482 przypisy zawierające imponującą wręcz ilość informacji i pokazujące skalę oraz jakość przeprowadzonych przez niego kwerend i poszukiwań źródłowych. Tak określone cezury chronologiczne świadczą o konsekwencji badawczej obydwu Autorów chcących pokazać możliwie najpełniejszy obraz badanych instytucji i rozmaitych przedsięwzięć społeczno-kulturalnych w całym okresie ich istnienia i działalności. H. Ilgiewicz instytucjom naukowym Wilna, poświęciła dwie obszerne, nadzwyczaj bogate źródłowo prace, w dodatku uzupełnione obszernymi aneksami i ciekawym materiałem ikonograficznym. Jeśli zważymy, że obie książki dotyczą głównie różnego rodzaju instytucji naukowych (w tym muzeów i towarzystw zajmujących się sztuką), a przecież nadal brak podobnych prac o organizacjach społecznych, charytatywnych1, oświatowych, związkach rzemieślniczych, czy o stowarzyszeniach i partiach politycznych, to zobaczymy jak wiele jeszcze jest w tej mierze do zrobienia, a jednocześnie jak bogatą i niepowtarzalną była polskość w stolicy byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na jeszcze jeden cel, który w drugiej książce konsekwentnie realizuje historyk z Wilna. To bardzo częste, gruntownie podbudowane litewską literaturą historyczną, odnośniki i porównania polskich instytucji naukowo-kulturalnych z litewskimi. Wzbogaca to bardzo opis, pokazując, że równocześnie z instytucjami polskimi powstawały, działały i rozwijały się podobne instytucje litewskie. Kijów był inny niż Wilno, tutaj „życie” polskie „wybuchło” po Manifeście Październikowym z 17(30)X 1905 roku, nie miało więc tak trwałych i głębokich korzeni jak w Wilnie i skończyło się w 1920 roku, (w Wilnie dopiero w 1939), niemniej także zdumiewa swoim rozmachem i różnorodnością. Mariusz Korzeniowski stanął więc przed nie 1
O dobroczynności wileńskiej mamy w polskiej historiografii pracę J. Siedlaczek poświęconą jednej instytucji (Wileńskie Towarzystwo Opieki nad Dziećmi w latach 1901-1940, Częstochowa 1998 i ciągle czekającą na druk znakomitą pracę doktorską Marii Korybut-Marciniak, Dobroczynność w Wilnie w I połowie XIX wieku, Olsztyn 2008, przedstawiającą całość problematyki związanej z dobroczynnością w mieście nad Wilią w okresie przed wybuchem powstania styczniowego.
PW 42.indd 178
25-03-2011 11:44:26
RECENZJE
415
lada wyzwaniem z kilku powodów. Po pierwsze, stan badań dotyczący przedstawionej problematyki był w przypadku Kijowa zdecydowanie skromniejszy, niż w odniesieniu do Wilna. Po drugie, sytuacja taka rozszerzała zakres poszukiwań badawczych, a więc wydłużała czas zbierania materiałów. I po trzecie, przy ogromnej erudycji Autora, pracowitości i wytrwałości poszukiwawczej (to słowo jest właściwym w odniesieniu do przepastnych archiwów kijowskich, o bardzo różnej jakości i precyzji opisania ich zasobów), na etapie pisania zmuszało to go do eliminacji niektórych już opracowanych zagadnień. Tak o tym sam pisze we Wstępie: „Pominięta została przy tym kwestia uczestnictwa miejscowej społeczności w życiu codziennym miasta, zaangażowanie we wszystkie formy aktywności jego mieszkańców - współtworzenia systemu medycznego, oświatowego, rozwoju urbanizacyjnego [...] uczestnictwa Polaków w codzienności akademickiej, życiu kulturalnym miasta...”2. Zadania badawcze określone w tytule pracy, nie zawierają też „niezmiernie zajmującej aktywności politycznej Polaków”3, lecz Autor w dalszej części wstępu informuje czytelnika, że „poświęci jej uwagę w odrębnej monografii, która będzie kontynuacją, a zarazem dopełnieniem problematyki niniejszej pracy”4. Pomysł ten zasługuje tylko na pochwałę. Recenzowana książka, cały wcześniejszy, znaczący jakościowo i ilościowo dorobek Autora tak własny jak i całego zespołu badawczego kierowanego przez prof. Marka Mądzika5 (trzecim członkiem zespołu jest dr Dariusz Tarasiuk)6 świadczy, że ośrodek lubelski, w Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej, jest wiodącym w Polsce w dziedzinie badań nad wychodźstwem polskim w Rosji w latach I wojny światowej, a Mariusz Korzeniowski jest bez wątpienia najwybitniejszym w kraju znawcą „polskiego Kijowa” i to on właśnie jest najlepiej przygotowany do napisania kolejnej książki dotyczącej działalności politycznej Polaków w Kijowie. 2. Wykorzystanie źródeł i opracowań Przeprowadzone kwerendy są doprawdy imponujące. Śmiało można powiedzieć, że Autorom udało się zebrać zdecydowaną większość istniejącego materiału archiwalnego głównie z archiwów wileńskich i kijowskich, a w wypadku Korzeniowskiego także z licznych polskich archiwów i bibliotek. Bibliografie we wszystkich trzech pracach są bardzo obszerne, i co ważniejsze rzeczywiście wykorzystane podczas pisania, co obecnie nie zawsze jest tak oczywiste. Zwraca uwagę znajomość obojga Autorów opracowań w językach obcych: ukraińskim w pracy Korzeniowskiego i w języku litewskim w książkach Ilgiewicz. Zastanawia natomiast fakt wyodrębnienia w bibliografii, we wszystkich recenzowanych tutaj pracach, pozycji pisanych cyrylicą, co nie jest uzasad2
M. Korzeniowski, Za Złotą Bramą..., s. 11. Ibidem. 4 Ibidem. 5 Efektem wspólnej pracy trzech wymienionych historyków jest monografia: Tułaczy los. Uchodźcy polscy w imperium rosyjskim w latach pierwszej wojny światowej, Lublin 2007. W fazie druku jest też książka prof. M. Mądzika poświęcona Polskiemu Towarzystwu Pomocy Ofiarom Wojny. 6 Jest on autorem cennej pracy: Między nadzieją a niepokojem. Działalność społeczno-kulturalna i polityczna Polaków na wschodniej Białorusi w latach 1905-1918, Lublin 2007. 3
PW 42.indd 179
25-03-2011 11:44:26
416
RECENZJE
nione w żadnym wypadku, może tylko wymogami redakcyjnymi, ale też chyba nie do końca, skoro w przypisach alfabet łaciński i cyrylica występują obok siebie? Całkowicie swobodnie Autorzy korzystają z języka rosyjskiego, co także widać w przypisach. Ale gdy mamy do czynienia z monografiami dotyczącymi wieku XIX i XX nigdy nie można powiedzieć, że zebrano cały materiał archiwalny i wszystkie opracowania badanych kwestii. Na pewno wiele szczegółów przyniosłyby kwerendy w archiwach rosyjskich: w Petersburgu i Moskwie. Tam przecież znajdowały się centrale ministerstw zajmujących się instytucjami naukowymi, społecznymi czy kulturalnymi. Przy ogromnej i dobrze zachowanej sprawozdawczości, i dużej centralizacji administracji rosyjskiej na pewno w archiwach rosyjskich znajdują się cenne, niewykorzystane dotąd materiały archiwalne. W oparciu o nie można by wzbogacić wszystkie prezentowane tutaj prace np. o opinie policji, żandarmerii i ochrany na temat polskich instytucji. A były one przecież pod specjalnym nadzorem, szczególnie od czasu powstania styczniowego. Administracja rosyjska nie dowierzała Polakom i podejmowała wiele działań aby nie dopuścić do rozwoju polskich instytucji najróżniejszego charakteru. Stąd w archiwach Federacji Rosyjskiej można znaleźć nie tylko korespondencję między urzędami w guberniach a ministerstwami, ale tajne raporty o śledztwach, obserwacjach, oceny polskich projektów, statutów, czy sprawozdań instytucji zarejestrowanych, przesyłanych (zgodnie ze statutami) do zatwierdzenia w Petersburgu. Niemniej, patrząc na mierzoną w setki stron objętość recenzowanych książek, których już nie było możliwości, ani sensu uczynić większymi, należy stwierdzić, że materiały z archiwów rosyjskich mogłyby wiele dodać do przedstawienia polityki rosyjskiej wobec prezentowanych instytucji, niewiele zaś do dziejów ich powstania, organizacji i samej działalności. Z recenzenckiego obowiązku można uzupełnić i tak już ogromne bibliografie we wszystkich omawianych monografiach. I tak w pracy Ilgiewicz o TPN w Wilnie brak jednego tekstu o Towarzystwie Przyjaciół Nauk napisanego przez Stanisława Kościałkowskiego do „Pamiętnika Wileńskiego”7, zaś Korzeniowski w materiałach Kaliksta Dunin-Borkowskiego w Bibliotece Jagiellońskiej znalazłby program „Związku Postępu Kulturalnego” z Kijowa (z 26 I 1906 r.), statuty: „Towarzystwa niesienia pomocy studentom Polakom Cesarskiego Uniwersytetu św. Włodzimierza” (z 8 I 1908 r.) oraz statut nie zalegalizowanego „Zrzeszenia Kół Kobiecych na Litwie, Rusi i w koloniach w Rosji”8. 3. Konstrukcje omawianych monografii Autorzy zastosowali dwie różne metody konstrukcji ksiązek i prezentacji wyników swojej pracy badawczej. Obydwie rozprawy Henryki Ilgiewicz mają układ rzeczowy – kolejne rozdziały poświęcone są konkretnym instytucjom, a opis wewnątrz rozdziałów ma charakter chronologiczny). Połączenie układu rzeczowego z opisem chronologicznym, w tym wypadku daje optymalny wynik, albowiem (zwłaszcza w książce Wileńskie towarzystwa i instytucje...) niektóre 7
S. Kościałkowski, I. Towarzystwo Przyjaciół Nauk, II. Archiwa, biblioteki i muzea w Wilnie, Grodnie i Nowogródku [w:] „Pamiętnik Wileński”, Londyn 1972 , s. 397-410. 8 Kalikst Dunin-Borkowski, Luźne materiały do historii lat 1905-1910 na Ukrainie, zwłaszcza na Podolu, zebrane przez..., BJ, Rkps 7990 IV, k. 156-158; 233-234; 237-238
PW 42.indd 180
25-03-2011 11:44:26
RECENZJE
417
prezentowane instytucje, często poza wspólnymi członkami, miejscem powstania i działalności, niewiele łączyło. W książce o TPN, poświęconej przede wszystkim jednej, dużej polskiej instytucji, układ: jeden rozdział - jedna organizacja, występuje w rozdziale 2, 3, 4, opisującym protoplastów TPN, następne zaś dotyczą tylko tytułowego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, które było jedną z najważniejszych instytucji naukowo-kulturalnych polskiego Wilna - stąd słusznie Autorka jego powstanie i działalność, losy członków i zbiorów omówiła w kolejnych pięciu rozdziałach. Cennymi w obydwu książkach Ilgiewicz są obszerne rozdziały (38 i 100 stron) wprowadzające czytelnika w badaną epokę. Noszą one podobne tytuły: Warunki rozwoju wileńskich instytucji naukowych w XIX i na początku XX wieku - w książce Wileńskie towarzystwa.... i Warunki rozwoju polskich towarzystw naukowych w pierwszej połowie XX wieku w książce Societates Akademicae Vilnenses.... Koncepcja takich wprowadzeń do opisu organizacji i towarzystw jest ze wszech miar godna pochwały. Dostarcza wielu cennych informacji dotyczących polityki rosyjskiej wobec swoich kresów zachodnich, a wobec polskiej ludności miejskiej w szczególności, kreśli klimat i pokazuje warunki w jakich konkretne przedsięwzięcia powstawały. Obie książki Ilgiewicz zaopatrzono także w obszerne, ważne aneksy zawierając wykazy członków poszczególnych towarzystw, składy zarządów, spisy kuratorów Wileńskiego Okręgu Naukowego i generał-gubernatorów wileńskich, kowieńskich i grodzieńskich, a także w kilkadziesiąt kolorowych i czarno-białych fotografii. W książce M. Korzeniowskiego podobną funkcję wprowadzającą spełnia rozdział I zatytułowany: Kijów i jego polscy mieszkańcy liczący 42 strony, w którym Autor nakreślił stan demograficzny Polaków w Kijowie w badanym okresie, porównał z innymi narodowościami, a także przybliżył „mit Kijowa” w polskiej memuarystyce kresowej. Dalsza część książki napisana jest w układzie problemowym i to zastosowanym w układzie dwupoziomowym, czyli oprócz podziału problemowego w głównych rozdziałach, jest on także używany wewnątrz każdego (za wyjątkiem 1) rozdziału. Podobnie jak w pracach H. Ilgiewicz, taki układ w książce M. Korzeniowskiego jest rozwiązaniem najlepszym z możliwych, gdyż zapewnia nie tylko doskonałą przejrzystość wykładu, ale także pozwala na szybkie znalezienie w pracy konkretnej instytucji czy towarzystwa. Cztery rozdziały przedstawiają: polskie organizacje dobroczynne i pomocowe, (R. 2); działalność oświatową (R. 3); aktywność społeczno-kulturalną (R. 5); organizacje młodzieżowe (R. 6). Należy także dodać, że w R. 2 Autor nie tylko omawia organizacje i towarzystwa zajmujące się działalnością oświatową ale w sposób syntetyczny przedstawia pełny obraz polskiej działalności oświatowej w Kijowie i poza nim. Za „najważniejsze osiągniecie miejscowej ludności polskiej po 1905 roku” Autor uznał rozwój prasy polskiej, której poświęcił 100 stron rozdziału 4 swojej monografii, tytułując go, moim zdaniem, zbyt skromnie: Wśród polskich przedsięwzięć prasowych, podczas gdy w rzeczywistości jest to niemal odrębna, najpełniejsza jak dotąd monografia, poświęcona polskiej prasie w Kijowie. Jak trudno jest pisać o historii prasy wiedzą ci, którzy podejmowali tego typu próby, między innymi autor niniejszej recenzji, dlatego też śmiało mogę nazwać ten rozdział w książce M. Korzeniowskiego majstersztykiem analizy i syntezy, gdzie ogromna ilość cennych informacji szczegółowych, wartościowa sama w sobie, służy do ważnych i ciekawych ocen syntetycznych.
PW 42.indd 181
25-03-2011 11:44:26
418
RECENZJE
4. Uwagi końcowe Przedstawiane tutaj trzy książki, poza podobną tematyką łączą z sobą również i inne elementy. Pierwszym z nich jest pionierskość podjętych badań - do czasu ich ukazania się nie było w historiografii odrębnych monografii poświęconych tej problematyce. H. Ilgiewicz miała do dyspozycji kilka wcześniejszych przyczynków innych autorów, ale w znikomym stopniu opartych na materiale archiwalnym, M. Korzeniowski nie miał nawet i tego. Dlatego Autorzy musieli wykonać wielką pracę przede wszystkim w archiwach wileńskich i kijowskich. A więc poszukiwanie i krytyka źródła jest kolejną cechą wspólną obojga Autorów. Dodajmy, o czym często zapominają recenzenci - wymagającą swobodnego operowania językiem rosyjskim, a w odniesieniu do literatury - także ukraińskim i litewskim9. Dążenie do poznania jak największej liczby prac, przyczynków związanych z podejmowaną tematyką, to cecha kolejna, odzwierciedlona w ogromnym, ale jakże potrzebnym, aparacie przypisów. Podanej tutaj wcześniej liczbie przypisów w książce M. Korzeniowskiego wcale nie ustępują prace H. Ilgiewicz (1331 w książce Wileńskie towarzystwa...) i 1158 w pracy o TPN. Ale rzecz nie w liczbie lecz przede wszystkim w poziomie naukowym. Zdecydowana większość przypisów to przypisy złożone, pokazujące wielką erudycję Autorów, znacząco wzbogacające tekst główny10. Specyfiką pisarstwa historycznego prezentującego różnorodne towarzystwa, instytucje, najczęściej o odmiennych celach i zasadach działania, jest duża trudność w formułowaniu opisu uogólniającego, łączącego, szukającego cech wspólnych. Ta trudna sztuka udała się H. Ilgiewicz w książce Wileńskie towarzystwa..., gdzie każdy rozdział (a jest ich 8) kończy się zwięzłym podsumowaniem, natomiast M. Korzeniowski w rozdziałach 2 i 4 stosuje „Wprowadzenie”, zaś w pozostałych daje ogólne, syntetyczne nakreślenie problemu z podtytułem odpowiednim do danego rozdziału, np.: R. 3 (Ku oświeceniu społeczeństwa) – 3.1. Początki działalności oświatowej. Pozwala to w obu książkach na lepsze umieszczenie przedstawianych instytucji w analizowanej rzeczywistości historycznej, podnosząc tym samym wartość naukową prezentowanych monografii. Polska, ale także litewska, ukraińska i rosyjska nauka historyczna otrzymała trzy niezwykle wartościowe monografie dotyczące działalności Polaków (i nie tylko) w dwóch sławnych miastach dawnej Rzeczypospolitej, obecnie stolicach naszych dwóch sąsiadów. Nie mam wątpliwości, że powinny one zainspirować kolejnych badaczy, zarówno polskich jak i z Litwy, Rosji, Białorusi i Ukrainy do podobnych opracowań dotyczących np. Kowna, Mińska, Mohylewa, Witebska, Żytomierza czy Kamieńca Podolskiego. Roman Jurkowski (Olsztyn)
9
Jeśli chodzi o język litewski, znajomość którego wśród historyków polskich jest bardzo mała, to należy wyrazić żal iż H. Ilgiewicz w książce o TPN nie podawała w nawiasach tłumaczenia polskiego tytułów cytowanych artykułów i książek napisanych w języku litewskim, jak to zrobiła na s. 12 z kilkoma litewskimi artykułami. 10 Dlatego całkowicie niezrozumiałym działaniem redaktorów książki M. Korzeniowskiego jest pominięcie nazwisk z przypisów w indeksie nazwisk.
PW 42.indd 182
25-03-2011 11:44:26
RECENZJE
419
Napoleon Orda 1807-1883. Edycja specjalna materiałów Międzynarodowej konferencji naukowej poświęconej 200. rocznicy urodzin artysty. Brześć, 29 października 2007 r., Brześć-Warszawa 2008, wyd. Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Brześciu, 64 s.
N
APOLEON ORDA, wielki malarski „pamiętnikarz” Kresów, wraca w ostatnich latach do bardziej powszechnej pamięci. Stało się tak przede wszystkim dzięki edycji jego Albumu widoków historycznych Polski1. Jednak i na niwie naukowej zwrócono na autora Albumu nieco uwagi, między innymi z okazji przypadającej w 2007 roku dwusetnej rocznicy narodzin tego ważnego artysty. Omawiana, niewielka, ale elegancko wydana książka Napoleon Orda 1807-1883, jest pokłosiem wysiłków podejmowanych przez Konsula Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Brześciu Białoruskim dr. Jarosława Książka2 z zamiarem przypomnienia szerszej publiczności postaci Napoleona Ordy. Zgromadzono w niej część referatów wygłoszonych w czasie konferencji, która odbyła się 29 października 2007 r. w Brześciu. Publikacja jest dwujęzyczna, polsko-rosyjska, dlatego też nosi tytuł równoległy – Наполеон Орда 1807-1883. Специальное издание. Материалы международной научной конференции, посвящённой 200-летию рождения художника, Брест, 29 октября 2007 г.3 Przypomnieć także należy, że zgodnie z tradycyjnym pojmowaniem przez Białorusinów przynależności do kultury białoruskiej jako swoistej zasady pertynencji terytorialnej, z reguły uznają oni Ordę za twórcę białoruskiego. Nieco wcześniej niż konferencja w Brześciu, odbyła się 15 lutego 2007 r. konferencja w Mińsku poświęcona również Ordzie, zorganizowana przez Narodową Akademię Nauk Białorusi. W czasie jej inauguracji Przewodniczący Prezydium Akademii Michaił Mjasnikowicz stwierdził, że: nazwisko Napoleona Ordy stoi w jednym szeregu z takimi działaczami kultury białoruskiej jak Ignacy Domeyko, Władysław Syrokomla, Jan Czeczot, Adam 1
Album widoków historycznych Polski. Poświęcony rodakom, Seria 1-8, Warszawa 2006-2007. Nie od rzeczy będzie dodać, że przed podjęciem pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych konsul J. Książek przez kilkanaście lat pracował na Uniwersytecie Warszawskim i doktoryzował się w 1992 r. na Wydziale Historycznym tegoż Uniwersytetu na podstawie dysertacji Obraz dziejów Polski w publicystyce i historiografii Obozu Narodowego 1918-1939, nie dziwią więc liczne podejmowane przez niego inicjatywy związane z przeszłością Polski. W 2008 r. we współpracy Konsulatu Generalnego RP w Brześciu i Uniwersytetu w Białymstoku ukazała się księga referatów z konferencji naukowej poświęconej 350. rocznicy śmierci św. Andrzeja Boboli Poleski męczennik – czy patron trudnego pojednania? (red. A.J. Zakrzewski, Brześć-Białystok 2008). 3 Faktycznie jest to drugie wydanie – sygnowane jednak jako specjalne – publikacji materiałów pokonferencyjnych, które ukazały się w Brześciu w 2007 r. pod tym samym tytułem, wydanie rozszerzone o wstępy Jarosława Książka i Tadeusza Sławeckiego. 2
PW 42.indd 183
25-03-2011 11:44:26
420
RECENZJE
Mickiewicz4. Jest to istotne zagadnienie, gdyż na przykład w oficjalnym wykazie rocznic UNESCO – Anniversaires auxquels l’UNESCO a été associée informację o 200. rocznicy urodzin Ordy znajdujemy przy Białorusi (przy Polsce jej brak), zaś sam Orda przedstawiony jest jako artist and composer, born in Belarus, also lived and worked in France, Ukraine and Lithuania, pisze się też, że making a valuable contribution to the music of Belarus and other countries of the region5. Czasem pisze się bardziej ogólnikowo – syn białoruskiego i polskiego narodu6. Od początków zresztą Białorusi jako państwa niepodległego trwały wysiłki na rzecz przypomnienia Ordy, rzecz jasna jako twórcy białoruskiego7. Z pewnością w związku z jubileuszem Ordy podjęto edycje dwóch – można rzec luksusowych – albumów z dziełami Ordy (wydane w Mińsku w 2001 i 2006 roku)8 oraz zestawu pocztówek9, ponowiona została także w Brześciu monografia o Ordzie, z okazji jego dwustulecia, co zaznaczono we wstępie (s. 3)10. Dobrze się więc stało, że organizatorzy konferencji przypominają tę postać. Konferencji towarzyszyła wystawa reprodukcji niektórych z litografii Ordy, przygotowana przez Muzeum Narodowe w Warszawie, która prezentowana później była także w Galerii Ratusz w Lublinie, w Muzeum Historyczno-Archeologicznym w Ostrowcu Świętokrzyskim, w Galerii „Oranżeria” w Radzyniu Podlaskim, w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej. Ta ostatnia wystawa, otwarta 22 października 2008 roku11 stała się przyczyną wydania edycji specjalnej materiałów konferencji. Dlatego też tom otwiera wstęp posła na Sejm RP Tadeusza Sławeckiego Ocalił od zapomnienia Kresy Polskie (s. 1112). Właściwy zbiór referatów otwiera redakcyjny wstęp Jarosława Książka Napoleona Ordy droga „z ziemi polskiej do Polskiej” (s. 13-14), po którym przedrukowano 4
Cyt. za: Международная конференция „Наполеон Орда: жизнь, творчество, художественное наследие” открылась в Минске – www.belta.by/ru/news – Белорусское телеграфное агентство (БЕЛТА) – dostęp 17 grudnia 2008 r. 5 http://portal.unesco.org - 200th anniversary of the birth of Napoleon Orda, composer (18071883), [dostęp – 17 grudnia 2008 r.]. 6 W. Szelagowicz, Ł. Driczic, Jego życie było czyste jak łza”: Napoleon Orda duma Ziemi Poleskiej, „Podlaski Kwartalnik Kulturalny” 2005, nr 3, s. 69. 7 Por. W. Szelagowicz, Ł. Driczic, dz. cyt., s. 72; W. Klimczuk, Napoleon Orda: duma Ziemi Poleskiej, „Podlaski Kwartalnik Kulturalny” 1998 nr 4 s. 17-23. 8 Беларусь ў малюнках Напалеона Орды. Другая палова ХІХ стагоддзхя. Belarus in pictures of Napoleon Orda. Second Part of XIX Century, ред. Я.В. Малашэвіч et al., Мiнск 2001; Напалеон Орда. З фондаў Нацыянальнай бiблiятэкi Беларусi. Napoleon Orda. From the Funds of the National Library of Belarus, укл. В.К. Чаропка, Дз.Э. Герасімовіч, Мiнск 2006. 9 Напалеон Орда. З фондаў Нацыянальнай бiблiятэкi Беларусi, pед. С.Мiхайлова, Мiнск 2006. 10 В.А. Климчук, Наполеон Орда, творец архитектурного пейзажа, Брест 2007 (wyd pierwsze w 1998 roku, w dość zgrzebnej formie). Najnowsza edycja z kolorowymi reprodukcjami. 11 Pejzaże Napoleona Ordy, „Kronika Sejmowa” nr 23/24 z 31 października 2008 r., s. 70. 12 Podaję strony, na których znajdują się polskie wersje referatów.
PW 42.indd 184
25-03-2011 11:44:26
RECENZJE
421
słowo otwierające brzeską konferencję tegoż autora, zatytułowane Między historią a współczesnością. Kilka uwag na marginesie życia i twórczości Napoleona Ordy (s. 17-20), syntetycznie ukazujące koleje życia Ordy. Prof. Aleksander Fedoruk (Instytut Nauk o Sztuce, Folklorystyki i Etnologii im. M. Rylskiego Narodowej Akademii Nauk Ukrainy w Kijowie) w referacie Ukraina w oczach Napoleona Ordy (s. 27-34) zajął się dziełami Ordy powstałymi w związku z jego pobytami i podróżami ukrainnymi. Przy tej okazji omówił wcześniej działających na Ukrainie polskich litografów. Opracowanie prof. Władymira W. Tracewskiego (Katedra Teorii i Historii Architektury Białoruskiego Narodowego Uniwersytetu Technicznego w Mińsku) Napoleon Orda – Mistrz pejzażu architektonicznego (s. 47-49). Część merytoryczną publikacji zamyka szkic Anatolija T. Fedoruka (wówczas Białoruski Narodowy Uniwersytet Techniczny w Mińsku) Napoleon Orda: historia roku, poleskie lata życia i twórczości (s. 59-64). Artykuły nie wnoszą wiele nowego do naszej wiedzy o Ordzie, gdyż celem książeczki jest przypomnienie i popularyzacja tej ważnej dla Kresów postaci. Publikację uzupełnia wklejka (po s. 34), w której znajduje się 15 reprodukcji prac Ordy. Po tekstach zaś znajdują się kolorowe zdjęcia dworu Ordów w Woroncewiczach koło Janowa Poleskiego oraz dokumantacja z otwarcia wystawy w Brześciu. Do publikacji dołączono płytę CD, która jednak nie dotyczy treści książki, lecz zawiera dokumentację dwóch ważnych dla Polaków na Białorusi wydarzeń – uroczystości z okazji 20. rocznicy działalności Klubu Polskiego i Społecznej Szkoły Polskiej (Brześć, 10-11 maja 2008 r.) oraz centralnych obchodów 20. rocznicy powołania Związku Polaków na Białorusi (Grodno, 6-7 września 2008 r.). Na płycie zawarto też niewielki zbiorem historycznych dokumentów, które pracownikom Konsulatu Generalnego RP w Brześciu przedstawiano w związku z wnioskami o otrzymanie Karty Polaka (ustawa weszła w życie 28 marca 2008 r.). Warto dodać, że ten sam wydawca – dr Jarosław Książek - opublikował drukiem znacznie poszerzony zbiór fotokopii tych dokumentów13. Dariusz Maciak (Warszawa)
13
Historia „Kartą” spisana... Pierwsza rocznica wejścia w życie ustawy o Karcie Polaka, Wyd. TERRA NOVA, Warszawa, [brw, 2009]
PW 42.indd 185
25-03-2011 11:44:26
PW 42.indd 186
25-03-2011 11:44:26
PW 42.indd 187
25-03-2011 11:44:26
PW 42.indd 188
25-03-2011 11:44:26