Extra Wilsoniak 6

Page 1

Pobierz darmową aplikację www.extrapolska.pl/mobilne

nr 6

23 lutego 2017

i czytaj gazetę na telefonie lub tablecie

facebook.com/wilsoniak

OSTATNI BASTION DC

STR. 4

SEN O ŻOLIBORZU

STR. 5

Ilustracja: Dominika Hoyle

Smog nasz powszedni Potok to nie wyspa Nie trzeba być geografem by odróżnić, że potok nie jest wyspą. Tymczasem na naszym Żoliborzu dość często traktuje się osiedle Potok jak wyrwany, oddzielony od reszty dzielnicy teren, właśnie taką wyspę. Leżącą gdzieś dalej, za wodą. Nie budzący większego zainteresowania skrawek ziemi. Być może zamieszkały, ale nie tak okazały jak reszta Żoliborza, królestwa rozciągającego się od„morza do morza”. reklama

Kwestia marginalizacji, marginalizacji raczej mentalnej niż finansowej, wynika z wielu kwestii. Paradoksalnie, również z walorów powstałego w latach „70 XX w. osiedla. Teren Potoku jest dość spójny pod wieloma względami, z zabudowaniami wybudowaną wedle jednego pomysłu (nie licząc późniejszych wstawek oraz obecnych pomysłów na zabudowę). Jest tu dużo zieleni. Z okien nie widać co robią sąsiedzi z naprzeciwka, co jest niemalże standardem, „nowoczesnych”, „zielonych” i „przestronnych” osiedli, w których chętnie lokuję się obecna dobrze wykształcona klasa średnia. Również wysokością pięter nie odbiegają od współczesnej normy. Dziwne więc, że czasem słyszy się słowa uprzedzenia wobec jego mieszkańców. Mieszkający tu sąsiedzi stanowią dość zwartą wspólnotę. Razem dbają o osiedlową zieleń, organizują konkursy. Stworzona w Internecie wspólnota (obejmująca również bielańską część osiedla) zrzesza ponad 4 tysiące osób, którzy z zainteresowaniem śledzą co dzieję się w ich najbliższym otoczeniu. Co istotne, wśród mieszkańców są i tacy, których działają wedle „żoliborskich” zasad życia społecznego, a przy tym charakteryzują się znaczną, często większą niż mieszkańcy innych dzielnic, skromnością. Być może właśnie wspomniana skromność i wysoko rozwinięte umiejętności współczucia społecznego i wyrozumiałości są powodem dla, którego osiedle bywa „zapominane”. Dość ważnym faktem, który należy przytoczyć dla prawidłowego zobrazowania opisywanej sytuacji, jest kwestia własności terenów Potoku. Należy on do spółdzielni mieszkanioDokończenie na ááá STR.

3

Od kilku miesięcy stacja Tok FM codziennie o 8: 10 podaje stan zanieczyszczenia powietrza w Polsce. Co kilka dni media podają nowe informacje o wpływie smogu na stan zdrowia, o podejmowanych inicjatywach przez mieszkańców miast, o pracach na poziomie rządu. Co się stało, że od listopada 2016 roku smog stał się stałym tematem dyskusji? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ale dobrze, że w końcu staramy się wszyscy coś z tym zrobić. Ochrony Środowiska prowadzi pomiary od 1996 roku. Od tego czasu stan zanieczyszczenia powietrza pyłem z tzw. niskiej emisji, czyli z ogrzewania domów węglem i „czym popadnie” oraz z komunikacji samochodowej utrzymuje się na podobnym poziomie. To znaczy, że od 20 lat oddychamy powietrzem, które nas powoli zabija. Tak, zabija. Przytoczyć można szacunki WHO mówiące o 47 tysiącach zgonów spowodowanych smogiem. Ale czy można dać im wiarę? Może łatwiej uwierzyć w polskie wieloletnie badania prowadzone na Śląsku, które pokazują, że w dni smogowe wzrasta o 20% liczba zgonów na udary mózgu i zawały serca. Mówimy tu o osobach dorosłych, a trzeba pamiętać, że największy wpływ smog ma na dzieci. Astma, zaDokończenie na ááá STR. Żoliborz spowity smogiem fot. Piotr Szubryt

Na początku pojawia się wątpliwość – przecież było gorzej, tak było zawsze, a może do tej pory smogu nie było? Od razu trzeba przyznać, że owszem kiedyś było gorzej. Od wprowadzenie dyrektyw Unii Europejskiej przemysł przestał nas truć. Nie ma już kwaśnych deszczy, Huta Aluminium w Skawinie nie zagraża Krakowowi, a kominy na EC Siekierki i Żerań mają odpowiednie filtry. Obecnie za zanie czyszcze nie powie trza prze mysł odpowiada tylko w 3%. Nasze płuca nie wciągają już metali ciężkich czy siarki, co mia ło miej sce jeszcze pod koniec lat 90. W roku 2016 normy jakości powietrza przekroczone były przez ponad 40 dni. Przekroczenia potrafią być nawet 10-krotne. Wojewódzki Inspektorat

reklama

2


23 lutego 2017

2

Smog nasz powszedni

Smog nad Żoliborzem

burzenia rozwoju, nadpobudliwość, śmierć łóżeczkowa – to tylko część zagrożeń. Polska jest w czołówce państw z najgorszym powietrzem na świecie. Kraków czy Warszawa są porównywane z Pekinem i Delhi. Tam maseczki na twarzy nikogo nie dziwią, ale o ochronie płuc przed smogiem mówi się tam zdecydowanie częściej niż u nas. Złe powietrze to skutek złej polityki prowadzonej przez kolejne rządy w naszym kraju. To suma

Drodzy Czytelnicy! Szóste wydanie Wilsonika zbiega się w czasie z nadejściem długo wyczekiwanej wiosny. Wokół nas pojawiają się pierwsze oznaki nadchodzących zmian. Niestety kilka kwestii nie pozwala nam się w pełni cieszyć z coraz dłuższych i cieplejszych dni. Jedną z nich jest bohater naszej jedynki, czyli warszawski smog. Zachęcam do przeczytania artykułu „Smog nasz powszechny”, z którego dowiedzą się Państwo czy warto i jak reagować. Nadejście wiosny to również powrót bardzo cenionego Veturillo. Powstało kilka nowych lokalizacji stacji, w tym jed-

fot. Piotr Szubryt

pazerności polityków, którzy nie zauważają konsekwencji swoich decyzji lub w pełni świadomie je ignorują, narażając tysiące osób na zagrożenie życia. Skoro więc od listopada wszyscy o tym mówią, a temat smogu na stałe wszedł do agendy mediów, konieczne jest doprowadzenie do trwałych zmian na lepsze. Wróćmy jednak do skali lokalnej. Jesteśmy na Żoliborzu – historycznej dzielnicy-ogrodzie. W miejscu przyjaznym mieszkańcom, stosunkowo ci-

na kontrowersyjna opisana w artykule „Urzędnicza bezmyślność”. Zachęcam serdecznie również do zajrzenia na 6 stronę, gdzie przeczytacie Państwo ekskluzywny wywiad z sędzią Sądu Najwyższego Republiki Litewskiej, Andžejem Maciejevskim, którego zapytaliśmy o ocenę sporu wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Dla poszukiwaczy kulturalnej strony Żoliborza, jak zwykle przygotowaliśmy przegląd najciekawszych wydarzeń na najbliższe dni. Szczególnie zachęcam do odwiedzenia festiwalu SOFA, który objęliśmy w tym roku patronatem medialnym. W imieniu całej redakcji zapraszam do lektury.

S O NIA M ATLAK

chym, blisko centrum, ale na uboczu. Czy tu też jest złe powietrze? Kilka dni temu w trakcie smogu władze Gliwic oficjalnie przyznały, że wychodzenie z domu jest szkodliwe dla zdrowia. W Warszawie tej informacji nie ma. Odpowiedzialność spychana jest zawsze na innych. Reprezentując stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zwracaliśmy się do władz miasta wielokrotnie o nowe stacje pomiarowe. Jak na razie bezskutecznie. Wciąż nie ma-

cji od lat. Zasłaniają się brakiem rozwiązań prawnych lub niewystarczającymi funduszami. Już teraz możliwe jest informowanie mieszkańców przez np. platformę social media –Facebook oraz na przystankach lub w komunikacji zbiorowej. Zamiast tego Ratusz zaprasza na spacer po Warszawie. Załóżmy, że wiemy wszyscy, jakie jest powietrze. Co możemy zrobić, aby ochronić siebie lub najbliższych? Domowe doświadczenia z czujnis

my bieżących informacji dotyczących stanu jakości powietrza w wielu dzielnicach, w tym na Żoliborzu. Możemy być jednak pewni, że jeśli Śródmieście, Targówek, Bielany mają tragiczne powietrze, to Żoliborz również. Podstawowym prawem mieszkańców powinien być łatwy i pewny dostęp do informacji o stanie środowiska ich otaczającego. Żeby się chronić przed smogiem musimy wiedzieć o tym, że jest. Władze miasta odmawiają tej informa-


3

Potok to nie wyspa Dokończenie ze ááá STR.

Smog to realny problem dla naszego zdrowia

reklama

nej zmiany w całym kraju! Ale sama Warszawa i Pani Prezydent też mogą sporo zrobić. Konieczne jest ograniczenie niskiej emisji i inwestowanie w nowe odnawialne źródła energii. Skończyć się musi promowanie komunikacji indywidualnej. Żoliborz obronił się cudem od trasy i mostu Krasińskiego, ale to tylko przykład, jaki charakter mają pomysły naszych rządzących. Wycinka kilkudziesięciu tysięcy drzew w ubiegłych latach to była tylko przygrywka do tego, co dzieje się obecnie w myśl nowej ustawy o ochronie przyrody…!

To oczywiście mało. Żoliborza nie da się odciąć od powietrza z innych dzielnic, tak jak Warszawy nie da się oddzielić od powietrza z reszty kraju. Tylko rozwiązania kompleksowe i ogólnokrajowe dadzą realną zmianę. Jednakże to od każdego z nas zależy, czy rządzący o tym zapomną, czy znów uznają, że ważniejsi od głosów wyborców są sponsorzy i deweloperzy? Musimy więc o tym ciągle rozmawiać. Informować i tłumaczyć naszym sąsiadom i znajomym. Domagać się informacji od władz dzielnicy. Informować dyrektorów szkół czy przedszkoli.

Pytać o zmiany wdrożone i wyniki tych zmian. Ze smogiem poradzono sobie w kilka lat w Anglii i w Niemczech, mimo że w tym ostatnim również korzysta się z węgla. Możliwa jest więc szybka zmiana. Musimy jej tylko chcieć i o nią walczyć. ŁU KASZ PO RĘB SKI

członek Miasto Jest Nasze #Żoliborz

Fot. Igor Sarzyński

kami pyłów pokazują, że chwilowe uchylenie okna powoduje znaczny wzrost zanieczyszczeń w mieszkaniu. W gorsze dni nie otwierajmy więc okien i ograniczmy wychodzenie z domów. Jeśli musimy wyjść – to w specjalnych maskach lub na krótko. Pamiętajmy o piciu dużej ilości płynów i unikaniu ruchliwych ciągów komunikacji. Nasze dzieci nie powinny bawić się w takie dni na dworze – każda placówka oświatowa powinna otrzymywać zakaz wyprowadzania dzieci na place zabaw. Czego potrzeba, aby mieć realną zmianę w mieście? Po pierwsze, real-

fot. Piotr Szubryt

1

wych. Z tej przyczyny dzielnica i miasto nie może inwestować publicznych pieniędzy na teranych, na których jest położony. Pewną furtką do działania w kwestii inwestycji pieniędzy publicznych jest Budżet Partycypacyjny, w ramach którego możliwe jest realizowanie projektów, tak imprez kulturalnych jak i projektów inwestycyjnych ze środków budżetu dzielnicy. Te ostatnie mogę powstawać, gdy spółdzielnia wyrazi zgodę co do projektu oraz zobowiąże się utrzymać powstałą inwestycję w latach kolejnych. Kwestie finansowe, nie są jednak jedynymi istotnymi rzeczami, które wymagają zmiany, choć gdy patrzy się na dofinansowywanie innych obszarów dzielnicy, nie dają się one zapomnieć. Mentalność niektórych żoliborzan wypycha mieszkańców os. Potok poza granice dzielnicy lub stygmatyzuje ich w roli „mniej interesujących i ciekawych” mieszkańców. Problem ten, wymaga pracy na rzecz zmiany postrzegania mieszkających tu ludzi. PATRY CJA N O SIK


23 lutego 2017

4

Ostatni Bastion DC

Rys. Dominika Hoyle

mieli w sobie to coś, co powodowało, że przyciągali widzów do kin. Wydawało się, że tego potencjału nie da się zmarnować. Jednak jak pokazuje historia, człowiek ma niesamowitą moc niszczenia i dezawuowania wcześniejszych swoich osiągnięć. Twórcom zależało na tym, żeby posunąć się o krok dalej i zapełnić uniwersum DC innymi bohaterami znanymi czytelnikom komiksów tak, żeby pokazać, że to nie jest świat jednego superbohatera, ale wielu tworzących Ligę Sprawiedliwych. Efekt jest powalający. Chociaż z pewnością nieco inny niż zamierzony. Wcześniej myśląc o Batmanie mieliśmy przed oczami mrocznego rycerza dbającego o sprawiedliwość i poczucie bezpieczeństwa mieszkańców Gotham. Chociaż dobry, zawsze krył się w mroku wzbudzając nieco niepokoju i balansując na granicy światła.

onoć jeśli podzieli się fanów superbohaterów na zwolenników uniwersum DC i uniwersum Marvela, to powstałe w ten sposób grupy są podobnej wielkości. Jednak, ta zasada działa tylko i wyłącznie wtedy, kiedy weźmiemy pod uwagę czytelników i wielbicieli komiksów, czyli tych, którzy poświęcili naprawdę znaczą ilość swojego cennego czasu, żeby poznać historię su-

P

reklama

perbohaterów i wiedzieć o nich więcej niż przeciętny odbiorca wszechotaczającej nas popkultury. l l l

Pierwsze prawo podziału zwolenników superbohaterów nie działa tak, jak wcześniej wspomniano. Raczej są to odbiorcy czerpiący wiedzę z seriali i filmów, których fabuła rozgrywa się w jednym z tych dwóch uniwersów. W tym boju

jest jeden zdecydowany zwycięzca. Chociaż trzeba przyznać, że konkurencja, zamiast walczyć o każdą piędź ziemi, ucieka niczym armia francuska podczas Drugiej Wojny Światowej. Uniwersum Marvela na tę chwilę jest tym zdecydowanie bardziej docenionym i szanowanym przez odbiorców. Oczywiście zdarzają się im wpadki, jak wszystkim, ale podsumowując całość ich osiągnięć w dziedzinie kine-

matografii i produkcji seriali, to zdecydowanie wysunęli się na prowadzenie. Ich superbohaterowie są grani przez dobrze dopasowanych do postaci i wyrazistych aktorów, czego najlepszym przykładem jest Iron Man odgrywany przez Roberta Downey’a Jr. Prezentowane przez nich filmy wpasowują się w spójną i nawet nieco intrygująca przestrzeń całego Uniwersum. Seriale, chociaż nieco odbiegają od głównego nurtu wypełniającego marvelowski świat, są jego bardzo dobrym uzupełnieniem, jeżeli nawet nie lepszym w przynajmniej kilku aspektach. Zdecydowanie ich mocną stroną jest fabuła, która w wielkich kinowych produkcjach momentami bardzo kuleje. Ponadto tacy bohaterowie, jak Daredevil, Punisher czy Jessica Jones są wykreowani w niemal perfekcyjny sposób i ich małe uniwersum przyciąga kolejnych widzów niczym magnes gromadząc wokół siebie zwolenników Marvela. l l l

Jednak zanim widzowie mieli możliwość podziwiać pierwsze telewizyjne produkcje najpierw ich serca musiały zostać podbite przez ogromne produkcje kinowe. Tutaj właśnie można upatrywać sukcesu Marvela i porażki DC.

Filmy z Batmanem zawsze miały dobrą renomę. Wydaje się wręcz, że do pewnego momentu był to najbardziej rozpoznawalny superbohater. Zarówno Michael Keaton, jak i Christian Bale, chociaż zupełnie inni, reklama

Tymczasem najnowsza wersja Batmana to gość zapakowany w puszkę od konserwy, który ma zamiar spuścić łomot Supermanowi, bo właściwie czemu nie. To jest jedyny cel jego jestestwa pokazany w uniwersum DC. Pozostali bohaterowie są tak nieprzekonujący, że nie warto o nich wspominać. l l l

Jedynym jasnym światełkiem w tym oceanie marności, jest serial o wiele mówiącym tytule Gotham. Jak widać cała nadzieja uniwersum DC znowu w Batmanie, chociaż w serialu nie występuje. Akcja rozgrywa się od momentu zabicia Thomasa i Marty Wayne’ów. Głównym bohaterem kilku powstałych sezonów jest komisarz James Gordon, znany również z produkcji kinowych. Możemy towarzyszyć mu podczas rutynowej pracy policji, jak i rozwiązywaniu zagadki zabójstwa rodziców Bruce’a Wayne’a. Serial jest zdecydowanie inny niż marvelowskie produkcje. Mniej w nim przynależnego superbohaterom patosu za to zdecydowanie więcej groteski i bardzo charakterystycznego, wręcz specyficznego klimatu i poczucia humoru. Jeżeli komuś pasuje obraz Gotham pozbawiony heroiczności, pełen dylematów i niejednoznacznych decyzji to, to jest serial zdecydowanie dla niego. Jedynym znaczącym minusem serialu jest postać Alfreda nie grana niestety przez Michaela Caine’a. Jednak koniec końców i do tego da się przyzwyczaić. Ten serial to ostatni bastion, w którym DC może jako równorzędny przeciwnik odpierać ataki produkcji z uniwersum Marvela. M I CHAŁ M A CIĄG


5

Sen o Żoliborzu Nie wiem dokładnie, gdzie jestem. Czuję, że to miejsce jest mi obce – nie znam go. Odwracam głowę, ale nie znajduję niczego o co mogłabym zaczepić myśl i co pozwoliłoby na skojarzenia. Mimo to nieświadomość mi nie przeszkadza, jest nawet rozczulająca w to słoneczne, choć mroźne popołudnie. Uśmiecham się – dzień jest naprawdę piękny. Skręcam w prawo, potem prosto i idę byle jak, zdając się na intuicję. Boję się, że za chwilę wszystko pryśnie, a nie znam celu swojej wycieczki. Rozglądając się dookoła, szukam czegoś szczególnego, chcąc odsłonić prawdę tego, co jeszcze się ukrywa. W moich oczach odbijają się budynki, ulice, drzewa, przystanki tramwajowe. Krok za krokiem, rośnie we mnie zakłopotanie zrodzone z niewiedzy – chciałam wiedzieć kto tu mieszka, dokąd prowadzą ulice, co znajduje się za ich rogiem, jak kwitną drzewa na wiosnę i gdzie mogę dojechać tramwajem. Zaczęłam iść szybciej, aby zobaczyć więcej. Nic się nie działo. Próbuję złapać każdy szczegół i umieścić go w pamięci, by później z kawałków ułożyć całość. Chodząc pod wpływem wewnętrznego głosu, minęłam kilka sklepów, jeden kościół, skręciłam po raz kolejny i znowu widzę to samo. Osiedla – białe, minimalistyczne osiedla. Poczułam, że otula

mnie spokój, chociaż oczekiwałam bijących mnie wrażeń. Musiałam się zatrzymać, aby wsłuchać się w ciszę. Błądząc już nie tylko wśród ulic, ale i wzrokiem, spoglądam na zaokrąglone balkony, rosnące w jednej linii drzewa i czuję, że przez zwyczajność jestem jednak w miejscu niezwyczajnym. Może ludzie tu mieszkający cenią sobie prostotę jako synonim piękna i esencję życia? A może każda z ulic odznacza się spójną zabudową, zachowując swą pierwotną czystość, którą podtrzymuje miejska zieleń? Może tramwaje zabiorą mnie tam, gdzie bije serce tego miejsca? Mogę się tylko domyślać. Karmię nadzieję kolejnymi spojrzeniami, jak modernistycznych willi, placów zamykających się w jedno czy osiedli domków, mogących się znaleźć na pocztówce. Nie wiem czemu, ale czuję przyjemność przebywania tutaj. O wszystko, co tworzy to miejsce, ociera się aura czegoś pozytywnego. Patrzę w kolejne okna, klatki schodowe, na nazwy ulic i staram się patrzeć wyżej i wyżej, aby przeniknąć istotę tego, gdzie jestem. Przez kolejne ulice idzie ze

mną w parze zachwyt i podpowiada mi, w którą stronę powinnam skręcić – ani razu się nie pomylił. Trafiam w miejsca, które obejmują moje poczucie estetyki, wobec czego nie jestem w stanie wymusić na sobie obojętności. Zachwyt idzie reklama

ze mną w parze i podpowiada mi, w którą stronę powinnam skręcić – ani razu się nie pomylił. Dlatego nurtuje mnie pytanie, czy to aby na pewno możliwe? Czy to ślepe szczęście, które mnie prowadzi, sprawia, że widzę to, co chciałabym ujrzeć? Czy to tylko iluzja, wymysł mojej głowy, żądającej idei wraz z jej wykonaniem? Nie wiem. Idę dalej pod słońce, które tworzy wzory na białych elewacjach budynków. Nigdzie się nie spieszę. Stawiając nogę za nogą, czekam na coś, co stanie przede mną, jako odpowiedź i rozwieje wątpliwości jednym podmuchem wiatru. I widzę, że zbliżam się do placu większego od innych, do centrum tego miejsca – serca, które bije i wprawia w ruch pozostałe części. Teraz zaczynam rozumieć, czytając na głos „Plac Wilsona” na jednej z tablic. Śniłam o Żoliborzu. K ATA RZY NA P RUSZ KIE WICZ


23 lutego 2017

6

Obiektywnie o Trybunale swoja niezależność oraz niezawisłość. Swoja postawą pokazują, że nie przyjmują decyzji będąc pod wpływem osób z zewnątrz. Natomiast, uważam że Sąd zachowuje się dobrze, że nie spieszy się z wypowiadaniem. Podchodzi do sporu z dystansem. Rozważnie zabierając głos w kwestiach spornych. Ostatnio obserwowałem jak powstaje nowy skandal – ponieważ były prezes poszedł na emeryturę, napisano po prostu Andrzej Rzepliński, a nie, profesor.

Konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego obserwujemy już od wielu miesięcy. Końca sporu nie widać, a język i sposób komunikacji partii politycznych staje się coraz bardziej agresywny. Politycy nie szczędzą nam emocji i coraz mniej jest w tym konflikcie argumentów merytorycznych. Dlatego o obiektywną i profesjonalną ocenę wydarzeń poprosiliśmy w wywiadzie sędziego Sądu Najwyższego Republiki Litewskiej, Andžeja Maciejevskiego, mającego polskie korzenie eksperta w dziedzinie systemu prawa.

WJ: Czyli nie zgodziłby się Pan z taka tezę, ze sędziowie Trybunału dali sie wciągnąć w konflikt?

AM: Nie, chyba raczej nie. Raczej nie. Bo oni musieli zareagować. Oni nie mogą, nic nie robić, nie zabierać głosu w sprawach, które ich dotyczą. Sę dziowie re agowa li przez swo je orzecznictwo.

Wiktor Jasionowski: Szanowny Panie Sędzio, ma Pan możliwość obserwowania spór wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce z zagranicy, jakie są Pana odczucia względem całej sytuacji? Jak Pan ocenia aktualną sytuację? ANDŽEJ MACIEJEVSKI: Ogółem uwa-

żam, że sytuacja jest niepokojąca. Nie wnikając z czego powstała ta sytuacja, jest ona bardzo niedobra. Trybunał Konstytucyjny, jest tą instytucją, w której musi być maksymalna stabilność i kiedy dzieją się takie rzeczy wokół niej, i nie wiadomo co i jak, to jest to mocno niepokojące. Jako prawnik oraz sędzia, nawet obserwując spór jako osoba z zagranicy, bardzo przeżywam to co się dzieje w Polsce. I martwię się – czym to sie skończy oraz żeby taki problem nie przeszedł do nas.

AM: Jest identyczne. Andžej Maciejevski sędzia Sądu Najwyższego Republiki Litewskiej

WJ: Rozumiem, ze wcześniej nigdy Pan nie miał do czynienia z takiego typu casusem?

AM: U nas były takie wypowiedzi w Sejmie, z których wynikała chęć ograniczenia kompetencji Trybunału Konstytucyjnego dotyczących orzekania w sprawach ekonomicznych, ale to na razie, co mnie cieszy, było tylko słowa. Po kilku orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego, gdzie były sądzone reklama

sprawy wynagrodzeń oraz podejmowane kwestie działań Sejmu w zakresie związanym z ekonomią, Trybunał Konstytucyjny Litwy miał możliwość orzekania bez zakłóceń. Postulaty zmian były wyraźne, ale zostały tylko na poziomie rozważań. Nigdy nie były rozpatrywane przez Sejm na poważnie.

WJ: Zastanawia mnie kwestia reputacji władzy sadowniczej, jak Pan ocenia ten wątek? Wiadomo, że sędziowie musza cieszyć się poważaniem jako osoby niezależne, również politycznie.

AM: Tak, oni musza opierać sie każdej próbie wpływania na ich decyzje. Muszą się temu opierać i muszą po ka zy wać wszyst ki mi spo so ba mi

WJ: Jak pan uważa, czy istnieją drogi rozwiązania tego konfliktu, które Pan widzi i mógłby wskazać?

AM: Drogi rozwiązania konfliktu zawsze istnieją. Jednak która można uznać za najrozsądniejszą? Przede wszystkim, chyba wszyscy muszą zacząć rozmawiać językiem prawnym, politycy również. Robić to, co prze widuje prawo. Jeśli prawo przewiduje obowiązek publikowania, to trzeba publikować. Jak to ruszy z miejsca to podejrzewam, że lawinowo wyjaśnią się również inne sprawy. Bo teraz sad orzekł, że niektóre decyzje są niezgodne z konstytucją. Te

Ja uwazam, ze to jest konflikt pomie˛dzy dwoma silami politycznymi: PiS-em i PO, tak to wygla˛da. Trybunal/ znalazl/ sie˛ pomie˛dzy ml/otem a kowadl/em, poniewaz cal/y spo´r mial/ pocza˛tek znaczenie dawniej.

WJ: A jak pan uważa, komu mogło zależeć na konflikcie, na sporze w Trybunale Konstytucyjnym?

WJ: Właśnie. Usytuowanie Trybunału Konstytucyjnego w Konstytucji Republiki Litewskiej…

I nie mógł inaczej podejść do tej sytuacji, bo pełnił swoje funkcje i musiał orzekać. Decyzje muszą być podejmowane zgodnie z prawem, a ich ocena nie powinna być zależna od emocji wokół sporu.

AM: Ja uważam, ze to jest konflikt pomiędzy dwoma silami politycznymi: PiS-em i PO, tak to wygląda. Trybunał znalazł się pomiędzy młotem a kowadłem, ponieważ cały spór miał początek znaczenie dawniej. Przez poprzedni, ustępujący Sejm, który powalał kilku sędziów tak, że w wyniku powstała dyskusja prawna. Od tego wszystko sie zaczęło. WJ: No tak, to prawda.

AM: I niestety konflikt przeszedł z dyskusji prawnej na poziom osobisty. Ktoś się poczuł obrażony. Niezadowolony, nie? Wydaje to się, że pewną rolę ogrywała chęć zemsty. Trybunał, mówię, stał się taką ofiarą zamieszek politycznych.

orzeczenia nie są publikowane, znaczy nie uzyskują mocy prawnej i powstaje kolizja. Bez względu na to czy to prawo działa, czy nie. A po drugie można krytykować decyzje, ale podważać jego prawność – to chyba nikt nie ma prawa. Nikt nie może tak postępować i nie publikować orzecznictwa. Takie przewiduje ustalone prawo. Nie wiem, czy to co ja mówię jest klarowne? WJ: Tak, Pańskie opinie jako eksperta są bardzo ciekawe i myślę, że odbiorcy gazety też będą nim zainteresowani.

AM: To się cieszę. WJ: Dziękuję bardzo za wywiad i przedstawienie Pańskiej opinii.

AM: Dziękuję bardzo.


7

Urzędnicza bezmyślność Długa i dokuczliwa zima powolnymi krokami dobiega końca. W końcu przyszła odwilż! Prognoza na najbliższe dwa tygodnie zapowiada się na tyle dobrze, że temperatury będą powyżej 2 stopni. Zima w tym roku była zdecydowanie gorsza od zeszłego, sporo mrozu, zalegającego śniegu, a na dodatek pogorszenie się stanu jakości powietrza w mieście. Dlatego najwyższy czas aby jeszcze skuteczniej promować jeżdżenie rowerem po mieście.

Stacja Veturilo przy ul. Powązkowskiej – trwają ostatnie prace montażowe

Nowa stacja Veturilo zagrodziła przedept do pobliskiej stacji benzynowej

Od 1 marca jak zapowiada Łukasz Puchalski – Dyrektor Zarządu Dróg Miejskich rozpocząć ma się sezon rowerowy, co oznacza, że udostępnione zostaną rowery miejskie Veturilo. W związku z powyższym trwają ostatnie prace przy konserwacji poszczególnych stacji z których można wypożyczyć rower. Powstało wiele zupełnie nowych lokalizacji, gdzie będzie można wypożyczyć miejski rower. Wśród nich znalazła się nowa stacja umieszczona w pobliżu skrzyżowania ulic Krasińskiego i Powązkowskiej. Wszystko byłoby dobrze, gdyby urzędnicy nie postawiliby stacji na środku przejścia do pobliskiej stacji benzynowej. Od lat klienci, a zarazem mieszkańcy Żoliborza, którzy korzystają ze sklepu na stacji benzynowej, idąc tam pieszo – nie są w stanie tamtędy dojść po normalnym chodniku. Od chwili oddania stacji benzynowej do użytku mieszkańcy wydeptali tamtędy swój przedept, przed którym obecnie urzędnicy ustawili stację Veturilo.

Warto byłoby się zastanowić czy nowa lokalizacja stacji Veturilo w tym miejscu jest dobrym pomysłem? Komu ta stacja będzie służyła? Na pewno nie posłuży ona klientom sklepu na stacji benzynowej. Jeśli ktoś przyjedzie tam po przysłowiową oranżadę, to na pewno zatrzyma się przed sklepem, kupi co ma kupić i pojedzie dalej. Jeśli widzieć sens powstania takiej stacji to powinna być ona po północnej stronie skrzyżowania, bliżej ul. Elbląskiej lub koło przystanku autobusowego w stronę centrum. W końcu nic poza stacją benzynową i Cmentarzem Wojskowym w tym miejscu nie ma. Osiedle Żoliborz Artystyczny znajduje się kilkaset metrów dalej, nawet pracownicy Centrali ZUS mają od stacji spory kawałek do przejścia. Uczulmy Radnych naszej dzielnicy, aby patrzyli naszym urzędnikom na ręce ustalając takie lokalizacje, żeby faktycznie służyły naszym mieszkańcom. Bezwzględnie na nową stację Veturilo zasługują mieszkańcy pobliskiej Rudawki.

Umieszczenie takiej stacji w pobliżu szkoły przy ul. Elbląskiej, gdzie jednocześnie od wielu lat jest ścieżka rowerowa, a także ujęcie wody oligoceńskiej byłoby idealnym rozwiązaniem dla mieszkańców z Rudawki. Jednocześnie apelujemy do naszych urzędników i radnych, którzy czytają naszą gazetę, aby zabiegali o utworzenie chodnika między przejściem dla pieszych na skrzyżowaniu ulic Powązkowskiej i Krasińskiego, a wspomnianą wcześniej stacją benzynową. W IK TOR Z A JĄC reklama

Stacja Veturilo – widok w stronę ul. Elbląskiej


23 lutego 2017

8

Sonia MATLAK – naczelna gazety. Doktorantka na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, warszawianka od trzech pokoleń, rozkochana w Warszawie od zawsze, wierzy we współpracę międzypokoleniową, działalność lokalną oraz modernizację przy zachowaniu szacunku dla tradycji, prywatnie miłośniczka zwierząt, sportu i długich rozmów.

Weronika KARWOWSKA – redaktorka działu kultura i zastępca redaktor naczelnego, studentka dziennikarstwa i fotografii prasowej na Uniwersytecie Warszawskim. Od urodzenia związana z Żoliborzem. Tu spędziła dzieciństwo, tu dojrzewał jej gust i poczucie estetyki. Zafascynowana fotografią, kochająca kino. Weronika opowie o tym, co się wydarzyło, oraz poinformuje, w którym z żoliborskich wydarzeń warto uczestniczyć.

Michał MACIĄG Z kulturą w wydaniu żoliborskim zapozna nas Michał Maciąg. Z wykształcenia politolog, ostatnio odczuwający presję czasu z nadmiaru zainteresowań i pasji. Każdy luźniejszy wieczór to dla niego ogromny dylemat, czy sięgnąć po książkę… Jeśli tak, to jaką? Wyruszyć na kolejną wysokogórską wyprawę, przypasać miecz i wyruszyć na eksplorację kolejnego fantastycznego świata, a może udać się na intelektualną przygodę z Michelem Foucaultem? Jeśli nie książka, to piłka nożna, góry, tenis, squash, kulinarne podróże, czy może turlanie kostek?

Konrad TARNOPOLSKI Ciekawych i mało znanych informacji o Żoliborzu i Warszawie udzieli nam Konrad Tarnopolski, warszawianin z krwi i kości. Politolog i teolog, którego pasją jest historia. Pokazuje świat dużym i małym. Dla dorosłych organizuje otwarte spacery w ramach portalu „Warszawa z buta”. Dlaczego chce pisać o Warszawie i oprowadzać po niej jej mieszkańców? Bo fascynuje go to miasto. Czuje się z nim związany – jego prapradziadek był słoikiem warszawskim jeszcze

Redakcję naszej gazety tworzą osoby młode, ambitne, zaangażowane. Przedstawiamy je Państwu poniżej. w czasach cara Mikołaja II. Pradziadkowie byli członkami spółdzielni WSM i od lat 30-tych mieszkali „za Warszawą” na Żoliborzu.

Krzysztof GRABEK Po świecie palonej gumy i wysokooktanowej benzyny nawigował Was będzie Krzysztof Grabek – redaktor działu motoryzacja. Student kierunku Public relations i marketing medialny w Instytucie Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Jego pierwszym słowem była „Toyota”, a w wieku dwóch lat swoimi pytaniami sprawił, że mama omijała szerokim łukiem wszystkie żoliborskie parkingi. Jak mało kto wie, gdzie bezpiecznie postawić auto przy placu Wilsona. Przemierzył Bałkany pełnoletnim samochodem.

Bartek WÓJCIK – redaktor działu historia. W nasze dziedzictwo, historię XX w. wprowadzi nas Bar tek Wójcik. Absolwent kierunku politologia w INP UW, aktualnie student II stopnia w Instytucie Historycznym UW. Członek warszawskiego oddziału Klubu Jagiellońskiego i członek redakcji portalu jagielloński24. pl. Bartek wprowadzać nas będzie w tematy którymi się specjalizuje: historię społeczno-polityczna Polski międzywojennej, Polskie Państwo Podziemne – głównie relacje między podziemnymi ugrupowaniami, podziemie antykomunistyczne 1944-1947. Jego wiedza z pewnością zaspokoi nasze zainteresowanie PPS’em oraz spółdzielczością.

Natalia CICHOŃ – redaktorka działu „Żoliborz młodym okiem”. Natalia jest uczennicą prestiżowego żoliborskiego liceum im. S. Witkiewicza, jak również najmłodszym członkiem redakcji. Działa społecznie prowadząc drużynę zuchów. Interesuje się historią i sztuką. Choć nie pochodzi z Warszawy, Żoliborz skradł jej serce.

Klaudia ZIEMIAŃSKA – redakcyjna pani korespondent. Od zawsze kochająca podróże, pochodzi z Wielkopolski, rok mieszkała w Ankarze, a od 3 lat podziwia Warszawę z perspektywy mieszkańca. Magister nauk politycznych UW, obecnie zawodowo realizuje się jako manager firmy. Od lat młodzieńczych działała społecznie.

Katarzyna PRUSZKIEWICZ – pochodzi z okolic Włocławka, studiu je na II ro ku dziennikarstwo z fo togra fią na Uni wer sy te cie War szaw skim. W kręgu jej zainteresowań znajduje się przed wo jen na ar chi tek tu ra miast, a w tym modernistyczna zabudowa Żolibo rza. Wo bec li te ra tu ry nie prze cho dzi obojętnie, a wieczory lubi umilać dobrym jedzeniem, co sprzyja amatorskiemu gotowaniu. Ceni sobie przestrzeni i swobodę, dlatego często decyduje się na długie spacery. W swojej wizji przyszłości jak ze snu, chciałaby odrestaurować jeden z pałaców na Dolnym Śląsku, aby móc w nim zamieszkać, dając mu nowe życie.

Wiktor ZA JĄC – społecznik, członek Sto wa rzy sze nia Żo li bo rzan, czło nek i wi ce pre zes Sto wa rzy sze nia Mi ło śni ków Żo li bo rza Historycznego, a także współzałożyciel Stowarzyszenia Zatrasie. Do tej pory studiował na Wydzia le Prawa i Ad mi ni stra cji oraz na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych na UKSW. Za an ga żowa ny rów nież w protest Nie dla Mostu Trasy Krasińskiego oraz w problematykę zabytków, kultury, ładu prze strzen ne go jak i in fra struk tu ry w dzielnicy. Członek PiSu. Za ilustracje i grafiki w naszej gazecie odpowiada

Aleksandra MILANOWSKA – studentka Architektury na Politechnice Warszawskiej, mieszkanka Sadów Żoliborskich. Od małego nie rozstaje się z ołówkiem i szkicownikiem, a wakacje najchętniej spędza na plenerach, pokazując na szkicach to, czego nie wychwyci fotografia.

Dominika HOYLE – młoda artystka sztuk wizualnych i nowych mediów. Urodzona w Londynie, wychowana na Starym Żoliborzu, gdzie obecnie mieszka. Wyższe wykształcenie zdobywała tak w Polsce jak i w Anglii. W swojej pracy artystycznej skupia się na życiu codziennym, w którym widzi niezwykłe prawdy. Każdego dnia zadaje sobie pytania na których odpowiedzi stara się odnaleźć w różnych źródłach kultury. Uważa, że los i przypadek to silne zjawiska, które są nieodzowną częścią jej życia. Bawią ją między innymi absurd, brzydota, niedopasowanie i łamanie konwenansów. Obecnie jej grafiki są publikowane na łamach kilku gazet. Za kulisy żoliborskiej polityki wprowadzi nas

Wiktor JASIONOWSKI – redaktor działu polityka i sprawy społeczne. Od małego zaangażowany w sprawy Żoliborza, wpierw Parku Sady Żoliborskie i Powązek, z czasem kolejnych części dzielnicy. Harcmistrz hufca Żoliborz. Doktorant nauk o polityce Uniwersytetu Warszawskiego. Członek zarządu naszej Komisji Dialogu Społecznego oraz przewodniczący Żoliborskiego Zespołu ds. Budżetu Partycypacyjnego. Wydawca Wilsoniaka. Zwolennik kompromisu i pracy organicznej. Człowiek Niemena.

Zapraszamy do lektury naszego miesięcznika!


9


23 lutego 2017

10

Co daje SOFA? Wywiad z Marią Mencwel, zdobywczynią wyróżnienia w kategorii muzycznej SOFA’16 Organizatorzy: Jak podobała Ci się zeszłoroczna SOFA?

Maria: Zeszłoroczna SOFA bardzo mi się podobała. Była bardzo miła atmosfera i fajne koncerty, ale niestety problemy techniczne utrudniały publiczności dobrą zabawę, a artystom przeszkadzały w pracy. (Problemy zostały już zażegnane i w Fabryce Słodyczy uderzymy z większą mocą!) Organizatorzy: Czy zeszłoroczny występ i zdobyte wyróżnienie zmieniło coś w Twoim życiu? Popchnęło Twoją muzyczną karierę do przodu?

Maria: Zeszłoroczny występ na pewno dodał mi odwagi i otworzył mnie na takie formy występów. SOFA była pierwszym licealnym festiwalem na jakim występowałam i od tego czasu zaczęłam zgłaszać się też do innych, więc można powiedzieć, że SOFA popchnęła moją karierę muzyczną do przodu. Organizatorzy: Czy wiążesz swoją przyszłość z muzyką?

Maria: Jeśli mi się uda, to jak najbardziej! Organizatorzy: Zamierzasz wziąć udział w tegorocznej edycji?

Maria: Nie wiem jeszcze, czy na pewno wystąpię na tegorocznej SOFIE, ale wszystko wskazuje na to, że tak!

Maria – zdobywczyni wyróżnienia SOFA’16 Materiały promocyjne festiwalu SOFA

Z okazji tłustego czwartku podajemy przepis na pączki KULINARIA Składniki: 454 g mąki z kleistego ryżu 80 g mąki 90 g cukru

3 g soli 2 g sody do pieczenia 10 g proszku do pieczenia 310 g gorącej wody olej do smażenia

Przygotowanie 1. Do miski wsypać mąkę z kleistego ryżu, mąkę, sól, sodę do pieczenia, proszek do pieczenia i równo mieszać. 2. Stopniowo dodawać gorącą wodę i wyrobić ciasto.

3. Odstawić do lodówki na 30 min. 4. Wyjąć ciasto i wyrobić kształt pączków o rozmiarze piłeczek ping-pongowych 5. Wlać większą ilość oleju do smażenia do głębokiej patelni i podgrzać aż

do 180 st. C. Gdy olej osiągnie tę temperaturę zgasić ogień i szybko wrzucić kolejne pączki. 6. Gdy wszystkie są już w oleju, włączyć jeszcze raz ogień i smażyć 2-3min. W czasie smażenia cały czas należy obracać pączki, by zachowały okrągły kształt.. 7. Gdy pączki staną się lekko brązowe, zmniejszyć temperaturę i smażyć przez 8 min w niższej temperaturze. 8. Wyjąc pączki i posypać cukrem pudrem. Prawdziwy koreański pączek często ma nadzienie z pasty ze słodkiej fasoli. Dobrze sprawdzi się także dżem owocowy. SMACZNEGO! H A NA L EE „G A ZE TA S Ą SIEDZ KA”


11

Prawo i Sprawiedliwość może zjednoczyć warszawską lewicę Czy Warszawę da się uczynić wielką jedną ustawą?

Ostatnim czasem wiele się mówiło o poselskim projekcie znacznie zwiększającym granice miasta. Projektowi, którego twarzą stał się poseł Sasin, były kandydat na urząd prezydenta Warszawy z ramienia PiSu, przypisuje się prawie tylko i wyłącznie polityczne względy. I nie bez racji, bo partia Jarosława Kaczyńskiego może na zmianach reklama

zyskać. Jednak nowa ustawa niesie za sobą również wielkie ryzyko dla partii rządzącej krajem. Ryzyko wynika zarówno z pewnych niewiadomych, jak i z możliwości zjednoczenia lewicy.

Żeby lepiej zrozumieć aktualną sytuację, cofnijmy się w czasie. Zbliżają się wybory prezydenckie w 2015 roku. Plat-

forma Obywatelska po prawie 8 letnich rządach zaczyna męczyć społeczeństwo, nękają ją też problemy wewnętrzne. Kolejne środowiska czują zawód i rozczarowanie. Widać to również na Żoliborzu, na którym jeszcze pod koniec 2014 roku PiS umiejętnie rozbija zjednoczoną wokół PO centrolewicę, znakomicie wyczu-

wając wszelkie oznaki niezadowolenia. Zarówno jednak na wiosnę, jak i na jesieni podczas wyborów parlamentarnych Żoliborz jasno określa swoje preferencje. Przy wysokiej „żoliborskiej” frekwencji wyborczej, 71% zarówno w II turze wyborów prezydenckich, jak i w wyborach do Sejmu, centrolewica zyskała znaczącą przewagę. Bronisław Komorowski uzyskał ponad 61% głosów, a zsumowany wynik Platformy Obywatelskiej,. N, Zjednoczonej Lewicy i partii Razem wyniósł 60,6 % wszystkich ważnych oddanych głosów. W takim układzie, przy uchwaleniu ustawy i wejściu w życie projektowanych przepisów, które zakładają wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych do Rady Miasta Warszawy, lewica miałaby mandat w kieszeni. Paradoksalnie dla Żoliborza, byłby to pierwszy mandat prawdziwie „żoliborski”. Dotychczas substytutem osobowym władzy samorządowej byli mieszkańcy Bielan, którzy wraz z Żoliborzem tworzą wspólny okręg wyborczy. W szerszym ujęciu w powstałych 50 okręgach, biorąc pod uwagę wyniki ostatnich wyborów samorządowych, PiS mogłoby się spodziewać wygranej w 39 okręgach, a Platforma Obywatelska w 11. Problem w tym, że w znacznej części z nich przewaga PiSu wynosiłaby około 1000 głosów, a w siedmiu zaledwie 200. W czarnym dla konserwatystów scenariuszu wygraliby oni w 26 okręgach, przy 24 mandatach dla liberałów. Do tego trudno byłoby zdobyć większość w poszczególnych dzielnicach jak i przede wszystkim w najważniejszym głosowaniu na prezydenta miasta.

Zwycięstwo może okazać się kruche nawet przy założeniu, że część rozdemokratyzowanej lewicy z pobudek osobistych nie byłaby w stanie poprzeć jednego kandydata. Pewną zmianą projektowanej ustawy jest natomiast zdławienie tzw. „ruchów miejskich”. Można bowiem rozważać różne wady i zalewy JOWów, o które walczyło ostatnio wielu Polaków, jednak z pewnością powodują one upartyjnienie polityki. Najłatwiej obrazują to barwy partyjne Senatu. Wybory do izby wyższej odbywają się w tym samym czasie co wybory do Sejmu. Do Izbie niższej polskiego parlamentu dostało się pięć odcieni politycznych (warto pamiętać, że szóstemu – Zjednoczonej Lewicy, niewiele brakował), w Senacie natomiast 96% wszystkich mandatów przypada Platformie Obywatelskiej oraz PiSowi. Nie ma w tej ordynacji zbyt wiele miejsca na oddolne i świadome działania wyborców. Potwierdza to szereg badań które wykazują, że osoby sprawujące mandaty, a wybrane w ordynacji jednomandatowej są mniej rozpoznawalne, a przez to bardziej zależne od partii politycznych. Trudno przewidzieć w którą stronę pójdą zapisy projektowanej ustawy metropolitalnej, czy przyniosą one realny zysk partii rządzącej oraz czy zdławią, nie wszystkim jeszcze znany i często niezrozumiały fenomen „ruchów miejskich”. Z pewnością wprowadza też wiele fermentu. I może właśnie wniesienie projektu do Sejmu ma być tylko polityczną zabawą w „kotka i myszkę”, która ma na celu odwrócić uwagę włodarzy miasta od innych spraw. W IK TOR J A SIO NOW SKI


12

23 lutego 2017


13

DO ZOBACZENIA NA ŻOLIBORZU luty/marzec 2017

JESTEM MORDERCĄ – PROJEKCJA FILMU ORAZ SPOTKANIE Z TWÓRCAMI, 23 LUTEGO, GODZ. 18.00, KINO ELEKTRONIK, UL. ZAJĄCZKA 7

23 lutego o godz. 18: 00, w ramach projektu KULTURA DOSTĘPNA zapraszamy na film JESTEM MORDERCĄ, oraz spotkanie z reżyserem – Maciejem Pieprzycą oraz odtwórcą głównej roli – Mirosławem Haniszewskim. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami film „Jestem mordercą” został okrzyknięty jednym z najlepszych dzieł ostatnich lat i stanowi niejako pożegnanie Pieprzycy ze sprawą Marchwickiego. W 1998 zrealizował dokument o„wampirze z Zagłębia”. „Pokazałem, że nie wszystko było tak jak być powinno – wspomina reżyser w wywiadzie dla Onetu. – Doszło do wielu manipulacji, brakowało przekonujących dowodów, a oskarżenie oparto wyłącznie na poszlakach. Historia jest wyjątkowa nie tylko dlatego, że Zdzisław Marchwicki cały czas kojarzony jest jako największy seryjny morderca kobiet w Polsce. Nie ma drugiej sprawy, w której byłoby tyle wątpliwości, czy skazano właściwą osobę. Film zdobył Złote Lwy w Gdyni 2016 w kategoriach – najlepszy reżyser i najlepszy scenariusz. Bilety w cenie 10 zł do nabycia w kasie kina oraz on-line NIE WIERZĘ, ŻE TO TY – OSTATKI W PRZEBRANIU, 25 LUTEGO, GODZ. 18.00, TĘCZA OD KUCHNI, UL. SUZINA 8 (WEJŚCIE OD UL. PRÓCHNIKA)

Chwila nieuwagi i znowu żegnamy karnawał. Ale za to w jakim stylu! Nieważne, czy włożysz to, czy zdejmiesz tamto. Czy zakryjesz jedno, czy pokażesz drugie. Czy zrobisz absolutnie cokolwiek, czy też zaledwie wszystko. Najlepiej po głębokim namyśle podejmij spontaniczną decyzję. I bądź kimś innym wbrew sobie lub, na przekór wszystkim, dla odmiany bądź sobą. Niech nikt nie uwierzy, że to naprawdę Ty. A jak Cię poznamy, nie wpuszczamy:) WSTĘP WOLNY

AUTORSKI KONCERT – MICHAŁ LONSTAR SOLO AKT, 25 LUTEGO, GODZ. 19.00, LA BOHEME, UL. MYSŁOWICKA 1 (WEJŚCIE OD UL. BOHOMOLCA)

MICHAŁ LONSTAR Wszechstronny artysta – wokalista, kompozytor, autor tekstów. Architekt, malarz, grafik i eseista kultury. Człowiek renesansu i kultowa postać polskiej sceny muzycznej. Autorski koncert „MICHAŁ LONSTAR SOLO AKT” to poetycko-nostalgiczna podróż przez zmieniające się epoki, ustroje i trendy, to swoista „ścieżka dźwiękowa” czterdziestu minionych lat rzeczywistości – jego i naszej. PRACOVNIA PIOSENKI: IDA DZIK, 1 MARCA, GODZ. 20.00, PRACOVNIA ART-CLUB, UL POPIEŁUSZKI 16

Ida Dzik śpiewa autorskie piosenki. Plastycznym poetyckim językiem opowiada świat, w którym zmagania z codziennością przeplatają się z kosmicznymi refleksjami. Ironicznie, melancholijnie, spośród zwierząt, na ulicach Warszawy – piosenkowe perspektywy próbują znaleźć swoje miejsce w mozaice świata. Dopiero stosunkowo niedawno Ida postanowiła „wyjść z nory” ze swoją twórczością. Przez jakiś czas śpiewała w kameralnym projekcie Barłóg, a w 2016 została nagrodzona II miejscem na Festiwalu Piosenki Dołującej oraz otrzymała tytuł laureatki Złotej Piątki Festiwalu OPPA. Występuje z akompaniamentem Marcina Małka (piano) i Andrzeja Dębowskiego (gitara). WSTĘP 10zł KOBIECY KONCERT – TRIO MAGDY NAVARRETE, 8 MARCA, GODZ. 20.00, TĘCZA OD KUCHNI, UL SUZINA 8 (WEJŚCIE OD UL. PRÓCHNIKA)

Magda Navarrete – wokalistka, tancerka, producentka muzyczna, trenerka głosu. Kobieta z pasją, talentem i wizją. Tworzy spektakle, nagrywa płyty, koncertuje po całym świecie, czerpie z muzyki hiszpańskojęzycznej i bałkańskiej. W Tęczy od Kuchni Magda wystąpi w TRIO z Andrzejem Lewockim i Mateuszem Sieradzanem Od 10 lat Magda i muzycy koncertują w Polsce, Irlandii, w Czechach, na Węgrzech, w Austrii i Słowacji. Ich mini „spektakl muzyczny”, choć zagrany w trio, jest powalającym energią i muzykalnością doznaniem. Nie zabraknie ani tradycyjnych pieśni flamenco, ani popularnych interpretacji polskich, starych piosenek takich jak np.„Uciekaj moje serce”. Magda, Andrzej i Mateusz, inspirowani także World Music – zabiorą publiczność do Brazylii czy na Zielony Przylądek. Ach... i jest jeszcze coś – taniec i rytm wybijany obcasami Magdy. To prawdziwy rarytas dla oka i ucha. Nic tylko przybywać i z lampką wina rozsiąść się w fotelu Tęczy od Kuchni, a ujrzenie tych artystów z bliska, w kameralnym klimacie pozostawi niezapomniane wrażenia, zwłaszcza w ten szczególny Dzień. Bilety – 25 zł.


14

23 lutego 2017


15

Krótka historia o tym, jak samochody straciły kanty Zastanawialiście się kiedyś nad tym, dlaczego projektanci samochodowi porzucili ostre kanty na rzecz łagodniejszych, zaokrąglonych linii? Zapraszam Was do przeczytania krótkiej historii ewolucji samochodowego designu, wyjaśniającej dlaczego projektanci aut postanowili odejść od kantów. Jeśli spojrzycie na samochody wyprodukowane w latach 70. i te wypuszczane na rynek w latach 90. ubiegłego wieku, dostrzeżecie przynajmniej jedną dobrze widoczną różnicę – kształt. Te pierwsze obfitują w liczne kąty i ranty, te drugie natomiast zdecydowanie częściej w obłości. W przypadku niektórych modeli można podać dokładny rok, w którym ich stylistyka porzuciła ostre kanty na rzecz licznych uwypukleń i zaokrągleń. Jako przykład przytoczę amerykańskiego Buicka LeSabre, który zerwał z kantami podczas prezentacji nowej generacji w 1992 roku. Jeśli porównacie zdjęcia auta wyprodukowanego w 1991 roku – a więc jeszcze za czasów starej, kanciastej szkoły designu – ze zdjęciami tego samego modelu, ale wyprodukowanego po 1992 roku dostrzeżecie wyraźne zmiany. A przecież to wciąż ten sam samochód, kierowany do tego samego grona odbiorców.

w sprawie ekologii i ekonomii samochodów również nie pozwalają przypuszczać, byśmy mogli zaobserwować taki trend. I może właśnie ten fakt czyni widoczne na żoliborskich ulicach auta tak wyjątkowymi. Wystarczy przejść się choćby głównymi arteriami naszej dzielnicy, by zaobserwować uwielbienie mieszkańców do produkowanych w latach 70. i 80. „kanciaków”. Osoby, które ronią łzę na myśl o tamtych czasach, odsyłam na cykliczne spotkania tzw. youngtimerów organizowane w sezonie letnim nie tylko w stolicy, ale też w niemal każdym większym mieście Polski. Kanciaki na stałe wpisały się w obraz, a przez to także i klimat takich eventów. Redakcja „Wilsoniaka” już nie może doczekać się wiosny i powrotu garażowanych zimą „młodych klasyków” na ulice! K RZYSZ TOF G RA BEK I LU STRA CJE : A LEK SAN DRA M I LA NOW SKA

l l l

Jak to właściwie się stało, że samochody stały się w latach 90. smuklejsze? Cóż, trzeba zaznaczyć, że pojazdy powstałe po rewolucji stylistycznej nie były pierwszymi konstrukcjami hołubiącymi obłością – nie zapominajmy o zakręconych latach 30., które to były zdominowane właśnie przez ten trend. Jako przykładowy pojazd z tamtej epoki można przytoczyć Chryslera Airflow, po któ-

reklama

czesna klientela. W latach 70. nastąpił więc prawdziwy przełom – auta opuszczające fabryki zaczęły przypominać wyciosane siekierą i... Właśnie takie przyciągały nowych zainteresowanych do salonów. Zblazowani i znudzeni klienci otrzymali bodziec, po którym nadzwyczaj chętnie zostawiali u dealerów pieniądze. Może i opróżniali przy tym do czy-

istniało coś takiego, jak współczynnik oporu powietrza. Im większe i cięższe auto, tym lepiej! Masywne sylwetki i budzące respekt wymiary samochodów wpisywały się w preferencje pobudzonych do działania konsumentów. W tym samym czasie w Europie rozpętał się poważny kryzys wywołany rekordowo... Wysokimi cenami za baryłkę

Czy jest szansa na powrót samochodowej mody do kanciastych sylwetek i wyraźnych krawędzi? W tym momencie nic na to nie wskazuje – producenci biorą udział w wyścigu, w którym nie mogą pozwolić sobie na odejście od aerodynamicznych kształtów. rym powietrze prześlizgiwało się nad wyraz gładko. Lata 50. i 60. to dla samochodowego designu kolejny okres zdominowany przez zaokrąglone kształty – wydawało się wówczas, że obłości zagościły w motoryzacji na stałe. Jednak stale spadające w dół statystyki sprzedaży przesądziły o zmianie, której potrzebowała ówreklama

stego kieszenie, ale w zamian wyjeżdżali na drogi czymś zupełnie nowym. Powiew świeżości unosił się nad ulicami miast. l l l

Warto zauważyć, że ceny ropy w Stanach Zjednoczonych były wtedy rekordowo niskie i dla inżynierów nie

ropy. Trudności ekonomiczne, z którymi spotykali się mieszkańcy Starego Kontynentu wymusiły na firmach samochodowych zmiany. Zarządy tych firm musiały poważnie zastanowić się nad sposobem na utrzymanie dobrego poziomu sprzedaży. Okazuje się, że rozwiązaniem tego problemu było odkurzenie zapomnianych projektów z lat 30. i zainspirowanie się nimi w procesie tworzenia nowych aut. Europejscy projektanci musieli powrócić do krągłości, by uczynić auta bardziej aerodynamicznymi. Manewr ten pozwolił na drastyczne obniżenie zapotrzebowania aut na paliwo – mniejsze opory toczenia to mniejsze spalanie. Nie trzeba mówić, że wkrótce przez konflikt na Bliskim Wschodzie ceny paliw skoczyły także i w USA, gdzie podjęto decyzję o pójście śladami euro-

pejskich inżynierów. Zmiany w stylistyce były zdecydowanie mniej kosztowne od ingerencji w potężne jednostki napędowe amerykańskich pojazdów. Choć może wydawać się to nieco zaskakujące, pierwszym masowo produkowanym autem zgodnym z nowym, opływowym trendem był tam Ford Taurus. l l l

Czy jest szansa na powrót samochodowej mody do kanciastych sylwetek i wyraźnych krawędzi? W tym momencie nic na to nie wskazuje – producenci biorą udział w wyścigu, w którym nie mogą pozwolić sobie na odejście od aerodynamicznych kształtów. Coraz to nowe unijne i stanowe regulacje reklama


16

23 lutego 2017


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.