p o s t a wy
↑
H u m o r i E r r o r
Piotr Krajewski
Humor i Error O praktykach wideo Igora Krenza Igor Krenz pierwszą pracę wideo zrealizował w roku 1990, w czasie, kiedy w Polsce twórczość wideo była fenomenem jeszcze dość rzadkim, ale już nabierającym znaczenia.
24
A
rtysta był wtedy kilka lat po studiach na warszawskiej ASP, gdzie kształcił się w projektowaniu form przemysłowych. Warto dodać, że w czasie, gdy studiował — w latach 1981-86 — wideo nie było techniką nauczaną w Polsce i nie uchodziło za pełnoprawną dziedzinę sztuki. Krenz należy zatem do pokolenia tych artystów, którzy pod koniec lat 80., nie opierając się na żadnych istniejących wcześniej wzorcach, z własnej potrzeby sięgnęli po wideo, znajdując w nim interesujący dla siebie środek wyrazu, wówczas jeszcze wolny od zrutynizowanych konwencji. Właśnie w tym wczesnym okresie artysta, pracując sam na sam z kamerą na tle białej ściany pracowni, zdefiniował własny ascetyczny styl dosłownego zapisu — jakby od niechcenia i tylko przez przypadek powołujący skomplikowane systemy odniesień i relacji pełnych sylogizmów, tautologii oraz ujmującego humoru. Zamknięty w pracowni, realizował kolejne prace z rygorystyczną, a jednocześnie pełną powątpiewania konsekwencją. Powstające kolejne zapisy wideo z pogranicza fikcji, naukowej demonstracji i etiudy na samemu sobie zadany temat, zawierały elementy akcji, instalacji, performansu i przypowieści. Łączyła je pełna rzetelności powściągliwość formy skonfrontowana z wrażeniem jej ontycznej destabilizacji. Rygoryzm wyjściowych założeń, właściwych dawno już wówczas minionemu konceptualizmowi, Krenz zestawiał z pełną przekory ekspresją gry, bliskiej niekiedy rebusowi, swobodnie i jakby mimochodem prowadzącej do wielopoziomowych znaczeń. Istotna w tym rola przypada poetyce tytułów nadawanych pracom, zawsze bezpośrednio przylegających do zawartości, ale i zawsze wprowadzających element niepewności co do intencji artysty. Połączenie wszystkich tych cech obecne w pracach Igora Krenza sprawiło, iż stały się one niemal natychmiast rozpoznawalne. Owa natychmiastowość nie dotyczy jednakże ich wejścia w obieg sztuki, zwłaszcza, że przez kilka lat artysta tej twórczości niemal nie prezentował publicznie. Jedna z jego pierwszych, ale za to od razu zauważonych prezentacji, miała miejsce dopiero w roku 1996 we Wrocławiu podczas poświęconemu polskiej sztuce wideo sympozjum WRO Monitor Polski. Zaprezentowany wówczas zestaw Iść czy jechać, składający się ze zrealizo-
format 60 / 2011
Igor Krenz 1. Igor Krenz — portret wideo 2. Kółko i kwadrat w filmie (2), dzięki uprzejmości Centrum Sztuki WRO 3. Kółko i kwadrat w filmie, dzięki uprzejmości Centrum Sztuki WRO 4. Analiza formalna, dzięki uprzejmości Centrum Sztuki WRO 5. TV S, dzięki uprzejmości Centrum Sztuki WRO
wanych w latach 1991-95 dokamerowych działań na tle białej ściany pracowni, stanowił już bardzo spójny i dojrzały cykl. Kamera jest w nim jedynym świadkiem działań i inscenizacji z użyciem gotowych (ready made) przedmiotów i/lub prymitywnych urządzeń własnej konstrukcji, w których rozmaite zmagania artysty łączą wymiar tragiczny i podniosły, absurdalny i banalny, poetycki i beznadziejnie trywialny. Zarówno pierwsze prace, jak Ogień jest lepszy od nożyczek (1990), Źle/Nieźle/ Dobrze/Bardzo źle (1992-1993), Tylko lewa strona ekranu istnieje (1998), jak również te bardziej współczesne, jak Rzeczy (2002) i The White Wall (2005), to wyraz trwających przez lata poszukiwań opartych na tym samym niezwykle nośnym paradygmacie. Bliskość kamery, obiektywizm i jednocześnie ironia sterylnej sytuacji, jedność miejsca 1
oraz brak znamion upływającego czasu sprawiają, iż trudno je podzielić na stare i nowe. Pokazywane w cyklu prace Krenza ujawniają wiele aspektów, których nie widać zrazu w poszczególnych z nich, a które w sąsiedztwie innych doznają istotnego wzmocnienia. Choć są zapisami zrealizowanymi na przestrzeni wielu lat, prezentowane w cyklu ujawniają bardzo spójną strukturę. W tym sensie w odniesieniu Krenza trudno niekiedy mówić o pracach wcześniejszych i późniejszych. Oglądane dziś, tworzą spontanicznie napięcia sensów między zapisami zrealizowanymi w różnych okresach, co czyni z tego cyklu jedno z najbardziej frapujących współczesnych działań in progress. Sam artysta komentował to następująco przy okazji prezentacji na Biennale WRO w 2003 roku: Mój pokaz to jedna praca, która jedynie składa się z wielu „osobnych” elementów trwających tyle i tyle, powstałych wtedy a wtedy — ich interesującą stroną jest nieokreśloność, brak wyznaczonego tytułem początku, wyznaczonego w swej konstrukcji końca. Ukontekstawiają się w zależności od miejsca, w jakim się pojawia-
ją [ 1 ]. Jak to ujmuje Łukasz Gorczyca ze współpracującej z Krenzem Galerii Raster, wszystkie jego działania mają w sobie wiele z nic sobie nierobiącej z upływu czasu zabawy, ale zarazem są przenikliwie inteligentną grą z racjonalizmem poznawczym [...] Igor potrafi skutecznie zasiać w widzu zwątpienie w najprostsze fakty fizyczne. Przy okazji podważa, a czasem nawet ośmiesza wypracowane kanony sztuki wideo, ukazując, jak dalece filmowa umowność i iluzja mogą kierować naszymi przekonaniami, wyobrażeniami i emocjami. [...] Widz sam musi sobie udzielić odpowiedzi od razu na kilka pytań: o co pyta artysta i dlaczego z premedytacją stawia pytania, na które nie ma jasnej odpowiedzi, a przede wszystkim, czy to w ogóle jest pytanie, czy raczej gotowa odpowiedź, manifest inteligentnego wątpienia jako podstawa świadomej egzystencji we współczesnym świecie [ 2 ]. Przenikliwość na pograniczu dosłowności i wolna od metafory umowność połączona jest u Krenza z zabawą na różnych poziomach mentalnej i poznawczej iluzji. Sztuka w błędzie Pozostając w kręgu czynności banalnych, autor nigdy jednak nie pozwala sobie na banalizację. Eksperymenty i dokamerowe demonstracje artysty są nieodmiennie utrzymane w granicach prostej zwyczajności. Bywają krótkie i lapidarne, ale bywają i niemożliwie wręcz rozciągnięte w czasie, gdyż ich trwanie często wyznacza osiągnięcie przez artystę założonego na wstępie celu. Gdy za pomocą zaimprowizowanej z deski katapulty próbuje wstrzelić kamyk do starej puszki po konserwie, sukces zajmuje mu ponad 40 minut. Właśnie ta praca, zatytułowana Kamień i puszka (1998), w pełni ilustruje rolę, jaką w twórczości Igora Krenza pełnią konsekwencje błędu oraz destylowana z błędu perspektywa poznawcza i emocjonalna. Także w pracy Things, pochodzącej z 2002 roku i będącej ważnym odniesieniem do trwających już wtedy ponad dwanaście lat działań artysty do kamery, w pracowni pojawia się systemowo potraktowany błąd. Igor Krenz umieścił na ścianie w pewnych odstępach od siebie w jednej linii niewielkie prostokątne ramki. Jest ich sześć, są to typowe ramki do fotografii rozmiaru 13 x 18 cm. Charakterystyczna dla artysty nieruchoma kamera, osadzona na statywie, pokazuje je wiszące wszystkie razem, wraz z obszernym fragmentem białej ściany i jasnej podłogi studia. 1 Igor Krenz, tekst w katalogu WRO 03 International Media Art Biennale, Wrocław 2003, cyt. za: http://wro03.wrocenter.pl/specials/ krenz_screening-pl.html 2 Łukasz Gorczyca, cyt. za: http://independent.pl/krenz_igor