Nr 6/2020 (41)
listopad-grudzień wroclife.pl
PANEL OBYWATELSKI
BIZNES POD RĘKĘ Z NGO-SAMI
PARKI KRAJOBRAZOWE DOLNEGO ŚLĄSKA
CZY TU MIESZKA BAUHAUS? – KREATYWNOŚĆ – WROCŁAW PRZYJAZNY DEWELOPEROM CZAS JAKO EKSPERYMENT – JAK SIĘ MIESZKA W TBS-IE? – KOT „WYCHODZĄCY” – GICLÉE
wroclife.pl
od redakcji Gdy rzucicie okiem na spis treści, zauważycie wśród autorów sporo nowych nazwisk. Powiększające się grono osób, które chcą pisać do Wroclife’a, to dla mnie – jako redaktora naczelnego – ogromny powód do dumy, a dla Was – drodzy Czytelnicy – gwarancja, że podczas lektury naszego magazynu nuda nie grozi Wam nawet przez moment. W tym gronie przeważają panie, co cieszy podwójnie, bo jak powszechnie wiadomo: w kobietach siła! W bieżącym numerze sporo miejsca poświęcamy Panelowi Obywatelskiemu, którego uczestnicy wydali rekomendacje dotyczące rozwoju transportu publicznego w stolicy Dolnego Śląska. Konkluzja jest jasna: wrocławianie chcą nowych linii tramwajowych! Różnie jednak bywa z oceną całego przedsięwzięcia – zdaniem urzędników, panel okazał się sukcesem, z kolei krytycznym okiem patrzą na niego miejscy aktywiści. Po szczegóły zapraszamy do wywiadów, które znajdziecie w pierwszej części magazynu. Jeśli kiedyś zastanawialiście się, jak mieszka się w TBS-ie, odpowiedź czeka w artykule Gai Tyralskiej, która wzięła pod lupę inwestycje realizowane we Wrocławiu przez Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Z kolei jeśli lubicie podczas spacerów po mieście podziwiać architekturę, do gustu przypadnie Wam tekst Marty Czyż-Kaczor, która przemierza stolicę Dolnego Śląska śladami Bauhausu. A kolejna z debiutantek na naszych łamach – Patrycja Obara – pomoże Wam odnaleźć drzemiącą w każdym z nas kreatywność.
Tomasz Matejuk redaktor naczelny
Dr Teresa Marcinów zaprasza w podróż po dolnośląskich parkach krajobrazowych, a Sylwia Jankowska podpowiada, dlaczego wypuszczanie kota na zewnątrz to niekoniecznie dobry pomysł. Z kolei dr Małgorzata Burnecka bierze na tapet współpracę biznesu z organizacjami pozarządowymi i rozmawia z przedstawicielami obu stron o tym, jak taka współpraca powinna modelowo wyglądać. Tradycyjnie nie brakuje u nas także tematów związanych z kulturą. Waszej szczególnej uwadze polecam rozmowę Izy Jóźwik z Tomaszem Domańskim. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe tygodnie spędzimy głównie we własnych domach. Jako redakcja Wroclife gorąco liczymy, że lektura naszego magazynu pozwoli Wam choć na chwilę oderwać się od bieżących, zazwyczaj nienapawających optymizmem, przekazów medialnych i znaleźć chwilę wytchnienia. Dbajcie o siebie i swoich bliskich!
WROCLIFE 41 (6/2020)
REDAKTOR NACZELNY
SKŁAD I ŁAMANIE
ISSN 2450-9655 nakład: 10 000 egz.
Tomasz Matejuk
Karolina Wcisło, Marcin Sawicz / uniq.media
KONTAKT
WYDAWCY Wroclife sp. z o.o.
ul. Kwidzyńska 6e 51-416 Wrocław KRS: 0000613062 wroclife.pl
ZDJĘCIA I ILUSTRACJE
redakcja@wroclife.pl Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu
Rynek-Ratusz 24 50-101 Wrocław sekretariat@okis.pl www.okis.pl
WSPÓŁPRACA BIZNESOWA tel.: 571 206 665 reklama@wroclife.pl
Okładka Karolina Wcisło na podstawie zdjęć z envato.com
REDAKCJA Julia Bakalarz, Małgorzata Burnecka, Marta Czyż-Kaczor, Sylwia Jankowska, Iza Jóźwik, Teresa Marcinów, Marta Muraszkowska, Patrycja Obara, Gaja Tyralska, Katarzyna Szakowska, Bartosz Adamiak, Marcin Sawicz
Nadzorca Krasnoludków – Wiktor Lewandowski
Zdjęcia i ilustracje – autor/źródło (strona) Gaja Tyralska (6-8); TBS Wrocław (7); Muzeum Architektury we Wrocławiu (5, 12); fotopolska.eu (16, 22 ); zdjęcia rozmówców wywiadów – archiwum prywatne (17, 21, 25, 30-32, 34 ); Adobe Stock (17); John Weston Group (30-33);
DRUK
Marek Kowalski Photography (35);
uniq.media
Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu (46, 47, 49);
Teresa Marcinów (41); Goldenmark (44-45); envato.com (5, 10, 11, 13-15, 18, 20, 21, 23-30, 32, 34-42, 48, 49, 52);
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń ani nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.
DOFINANSOWANO Z BUDŻETU WOJEWÓDZTWA DOLNOŚLĄSKIEGO
www.umwd.pl
F E L I E T O N
# First Sukces # things first MICHAŁ TEKLIŃSKI, MICHAŁ TEKLIŃSKI autor bloga miastowspolne.pl autor bloga miastowspolne.pl
W każdym języku znajdziemy kilka powiedzeń, które choć wydają się oczywiste, to jednak w praktyce bardzo rzadko je stosujemy. Do takich zaliczyć należy angielskie „first things first”, czyli polskie „wszystko po kolei”. Na pierwszy rzut oka, a właściwie od pierwszej chwili wiadomo, co robić. Czynności do wykonania powinno się poukładać według pilności i względem tej listy należy przystąpić do ich realizacji. Taki sposób postępowania powinien zagwarantować nam pełną kontrolę nad materią, z którą obcujemy, i nie powinny przydarzać się nam sytuacje, w których stajemy przed ogromem spraw do wykonania, a jednocześnie każda z nich okazuje się absolutnie niezbędna i powinna być gotowa „na wczoraj.” Dość oczywiste jest, że praca podzielona na etapy powinna być łatwiejsza do wykonania, a wszelkie nagłe wydarzenia – łatwiejsze do opanowania. Literatura biznesowa, podręczniki zarządzania pełne są porad i zaleceń, które jako
4
wroclife.pl nr 6/2020
jeden z podstawowych czynników sukcesu wskazują właściwe ustawienie priorytetów. Nauka w pełni zgadza się z ludzką intuicją. W praktyce jednak ze stosowaniem tych zasad jest znacznie gorzej, a całkiem fatalnie na poziomie najwyższym. Ostatnie dni i tygodnie pokazują, jak bardzo lekcji nie odrobili rządzący. Pandemia koronawirusa na całym świecie jest wydarzeniem bez precedensu. Pierwszy kwartał tego roku był trudny dla wszystkich. Po raz pierwszy w historii ostatnich dziesięcioleci okazało się, jakie niebezpieczeństwa może nieść ze sobą globalizacja. Wydawało się, że postęp i rozwój technologii pozwalają ludzkości wkraczać na kolejne poziomy dobrobytu, zwalczając odwieczne plagi. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała tę wizję. Nasza cywilizacja została zaskoczona, a podstępny wirus z szybkością błyskawicy owładnął cały świat.
Tak było wiosną. Rządy wszystkich państw podjęły radykalne działania, aby osłabić siłę uderzenia. Polska również. Z czasem państwa znosiły ograniczenia gospodarcze, sytuacja wyglądała na względnie opanowaną, choć było wiadomo, że zbliżająca się jesień to będzie prawdziwy test. Polski rząd miał jednak przez ostatnie pół roku mnóstwo innych zajęć ważniejszych, w jego mniemaniu, niż przygotowanie się na kontratak wirusa. Gdy w październiku liczba nowo zakażonych zaczynała szybko rosnąć, włodarze postanowili zafundować sobie i wszystkim wybuch wielkich protestów społecznych. Protestów bardzo łatwych do przewidzenia. W tej chwili Polska znajduje się w ścisłej czołówce państw z największą liczbą dziennych zakażeń. Rząd w panice wprowadza nowe ograniczenia, nie czekając nawet na efekty poprzednich. A wystarczyłoby tylko przypomnieć sobie parę miesięcy temu, że „first things first”...
SPIS TREŚCI
Puk, puk, czy tu mieszka Bauhaus?
NASZE MIASTO
10
6 10
Puk, puk, czy tu mieszka Bauhaus? Marta Czyż-Kaczor
13
Sieć Centrów Aktywności Lokalnej
14
Wrocławski Budżet Obywatelski
16
Wszyscy chcemy nowych linii tramwajowych Rozmowa z Moniką Kozłowską-Święconek
20
Miasto powinno wywiązać się ze swoich obietnic Rozmowa z dr. inż. Piotrem Szymańskim
24
Możemy mieć jedną z najlepszych kolei miejskich w Polsce Rozmowa z Patrykiem Wildem
26
Wrocław przyjazny deweloperom Tomasz Matejuk
Wrocław przyjazny deweloperom
KARIERA I BIZNES
26
30
Biznes idzie pod rękę z NGO-sami Małgorzata Burnecka
34
Otwórzmy się na biznes Rozmowa z Urszulą Bandurowską
35
Zmierzyć się z mitem Rozmowa z Joanną Kuryło
Biznes idzie pod rękę z NGO-sami
CZAS WOLNY
30
Posadź drzewo, czyli jak ćwiczyć kreatywność Patrycja Obara
38
Kot „wychodzący”? Sylwia Jankowska, EKOSTRAŻ
40
Kraju Dolnego Śląska obraz Teresa Marcinów
42
Pandemiczny rachunek sumienia turysty Julia Bakalarz
44
Giclée – z miłości do sztuki Bartosz Adamiak
46
Wydarzenia realizowane przez OKiS
48
Czas jako eksperyment Rozmowa z Tomaszem Domańskim
48
36
Czas jako eksperyment
Jak się mieszka w TBS-ie? Gaja Tyralska
wroclife.pl nr 6/2020
5
JAK SIĘ MIESZKA W TBS-IE?
GAJA TYRALSKA Pandemia koronawirusa spowolniła rynek mieszkaniowy, a banki zaostrzyły kryteria udzielania kredytów i działają dużo ostrożniej niż przed wybuchem epidemii. Zatem może warto zainteresować się alternatywą w postaci mieszkań stawianych przez spółkę, której właścicielem jest Gmina Wrocław?
Wrocławskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego od 1998 roku zbudowało 100 budynków mieszkalnych, w skład których wchodzą ponad 4 tys. lokali mieszkalnych oraz 48 lokali usługowych. W odróżnieniu od mieszkań zakupionych na rynku pierwotnym w stanie deweloperskim, TBS-y oferują tylko mieszkania „pod klucz”. Inwestycje, które już powstały, mają wybudowane drogi, zapewniają miejsca parkingowe oraz place zabaw dla dzieci. PONAD 250 MIESZKAŃ W 2020 ROKU
W styczniu tego roku TBS udostępnił do zamieszkania 117 lokali na osiedlu Nowe Żerniki, z czego 57 przeznaczył dla seniorów. Budynek przy zbiegu ulicy Tadeusza Brzozy i Maxa Ber-
6
wroclife.pl nr 6/2020
ga został nagrodzony w ogólnopolskim konkursie budowlanym „Modernizacja Roku i Budowa XXI w.”. Nie ma w nim barier architektonicznych, co ułatwia poruszanie się nie tylko osobom z niepełnosprawnościami, ale również rodzinom z małymi dziećmi. Ponadto apartamenty dla osób starszych są przestronne, a łazienki w mieszkaniach wyposażone w przyciski alarmowe. Pozostałe 60 mieszkań jest dostępnych w klasycznym systemie najmu TBS. Na parterze oprócz serwisu opiekuńczego ze stołówką mieści się trójoddziałowe przedszkole prowadzone przez Fundację Ogólnopolski Operator Oświaty. Konkursowe jury doceniło ideę więzi międzypokoleniowej oraz rozwiąza-
nia architektoniczne – przestronne, licznie obsadzone roślinami patio, któremu towarzyszy drewniana elewacja budynku wraz z placem zabaw dla dzieci oraz siłownia. Od zewnątrz budynek koresponduje z innymi zabudowaniami na Nowych Żernikach. W połowie października w tym innowacyjnym obiekcie zaczął działać serwis opiekuńczy dla seniorów, prowadzony przez Fundację Ewangelickie Centrum Diakonii i Edukacji im. ks. Marcina Lutra. – Na razie wolno ruszamy. Seniorzy, którzy tu mieszkają, dopiero się poznają – chętnie spotykają się na kawie i grze w karty w naszej stołówce. Z każdym dniem dołącza do nas kolejna osoba. Prowadzimy zajęcia rucho-
NASZE MIASTO
we – nordic walking, jogę, a na siłowni codziennie dostępny jest trener personalny. Mamy również zajęcia artystyczne. Raz w tygodniu można się spotkać z prawnikiem oraz psychologiem – opowiada Jakub Pytel, koordynator projektu. – Niebawem zorganizujemy spotkania z lekarzami specjalistami, którzy poprowadzą dla nas prelekcje – uzupełnia. Seniorzy, którzy chcieli zamieszkać w tym nowoczesnym budynku, musieli spełnić kilka kryteriów. Przede wszystkim mieszkania te przeznaczono dla osób, które ukończyły 60 rok życia, są zameldowane we Wrocławiu na pobyt stały, spełniają kryteria dochodowe i wcześniej były najemcami innego lokalu należącego do Gminy Wrocław. Orzeczenie o niepełnosprawności również było jednym z dodatkowych kryteriów ułatwiającym ubieganie się o jeden z tych apartamentów. Większość umów zostało sporządzonych na 10 lat. Również w tym roku spółka TBS ukończyła swoją największą od 2014 roku inwestycję. Przy ulicy Afgańskiej oddano do użytku 153 mieszkania. W kompleksie tym powstało także 10 lokali użytkowych oraz 163 miejsca parkingowe dla lokatorów. JAK SIĘ MIESZKA W TBS-IE?
Budynki TBS rozsiane są po całym Wrocławiu, a największą liczbę mieszkań skupionych w jednym miejscu znajdziemy na Stabłowicach. Jest ich dokładnie 1068 i stanowią osobne mikro osiedle. – Jestem bardzo zadowolona z tej lokalizacji. Cisza, spokój. Blisko las i ogródki działkowe. W pobliżu duże sklepy, lokalna piekarnia i zieleniak. W okolicy szkoły i przedszkola – wylicza Justyna Staciwo, która mieszka w jednym z blowroclife.pl nr 6/2020
7
DODATKOWE KRYTERIA w wyborze na najemcę lokalu TBS Wrocław rynek wtórny
PIT WE WROCŁAWIU Dotyczy osób, które złożyły roczne zeznanie podatkowe PIT (za rok poprzedzający rok, w którym odbywa się rekrutacja) w urzędzie skarbowym we Wrocławiu (z wyjątkiem Pierwszego Urzędu Skarbowego we Wrocławiu).
ZWOLNIENIE LOKALU GMINNEGO Dotyczy osób, które przed podpisaniem umowy najmu z TBS zobowiążą się rozwiązać umowę najmu lokalu będącego w zasobie Gminy Wrocław oraz nie zalegają wobec Gminy Wrocław z tytułu czynszu i opłat za taki lokal.
NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ WNIOSKODAWCY LUB OSOBY ZGŁOSZONEJ DO ZAMIESZKANIA WRAZ Z WNIOSKODAWCĄ Dotyczy osób niepełnosprawnych w rozumieniu ustawy z dnia 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (tj. Dz. U. 2019 r., poz. 1172).
8
wroclife.pl nr 6/2020
WIELODZIETNOŚĆ Dotyczy rodziców lub rodzica wychowującego trójkę i więcej dzieci.
WIEK Dotyczy najemców, którzy w dniu złożenia wniosku o najem są w wieku 60 lat i więcej.
AKTYWNOŚĆ W TBS WROCŁAW Dotyczy osób, które od dnia 01.09.2019 r. do dnia 31.08.2020 r. włącznie złożyły w TBS Wrocław Sp. z o.o. deklarację chęci partycypacji w kosztach budowy lokalu lub składały wniosek na ogłoszenie o wyborze najemców lokali na rynku wtórnym. Nie dotyczy osób, które zawarły umowę najmu.
ków na wrocławskich Stabłowicach. – Między blokami jest sporo przestrzeni, place zabaw, zieleń i dużo miejsc parkingowych, co jest dziś rzadkością na nowo powstałych osiedlach – dodaje.
do usług, czy to budując domy w pobliżu istniejących już sklepów, czy udostępniając na wynajem lokale usługowe w swoich blokach.
Z kolei na Brochowie TBS ma łącznie 7 lokalizacji, które składają się na 1109 lokali mieszkalnych.
Od 1 września 2020 roku zmieniły się kryteria wyboru najemców lokali mieszkalnych w spółce TBS Wrocław. Oprócz kryterium dochodowego, w procesie rekrutacji otrzymuje się najwięcej punktów za rozliczanie PIT we Wrocławiu. Kolejno punkty są przyznawane za zwolnienie lokalu gminnego, niepełnosprawność wnioskodawcy lub osoby zgłoszonej do zamieszkania wraz z wnioskodawcą, wielodzietność, wiek, aktywność w TBS Wrocław. Informacje o zwalniających się lokalach znajdziemy na stronie internetowej Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Proces weryfikacyjny trwa od tygodnia do miesiąca.
– Brochów to fajne miejsce do wychowywania dzieci. Wynajem takiego mieszkania jest dobrą opcją dla osób, które nie mają mieszkania, ale nie mogą dostać kredytu (albo go nie chcą). Opłaty partycypacyjne, które należy wnieść, są zależne od wielkości mieszkania, a opłata ta jest zwrotna, jeśli najemca się wyprowadza – opowiada pani Nikola. MODELOWE OSIEDLA
– Jednym z wielkich plusów tych mieszkań jest ich rozkład. Nawet przy małych metrażach są tu przestronne pokoje i w zasadzie na niewielkiej powierzchni umieszczone jest wszystko, co trzeba i to w praktycznych kształtach i rozmiarach – opowiada Justyna Staciwo ze Stabłowic. – Niestety, nie można tu robić większych remontów na własną rękę, tak jak w przypadku własnego mieszkania. Jeśli coś się przerobi, to w momencie opuszczania lokalu należy przywrócić to do pierwotnego stanu. Ale jeśli coś się dzieje, coś się zepsuje, to administracja stara się szybko naprawić usterki – opowiada pani Patrycja, mieszkająca w budynku TBS przy ul. Świstackiego. Przy inwestycjach na Psim Polu, Pilczycach, Karłowicach czy w Leśnicy Towarzystwo Budownictwa Społecznego starało się zadbać również o dostęp
JAK ZOSTAĆ NAJEMCĄ?
– Mieszkania na wynajem w TBS Wrocław od kilku lat cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem, a chętnych na zwalniające się mieszkania w naszych zasobach nie brakuje. Mamy świadomość, że nasza oferta jest konkurencyjna dla tych, którzy chcą mieszkać w dobrych warunkach, a zarazem nie chcą lub nie mogą ubiegać się o kredyt hipoteczny i nie przekonuje ich wynajem mieszkania na rynku mieszkaniowym. Dlatego realizujemy kolejne projekty, dzięki którym stopniowo zwiększymy liczbę naszych lokali mieszkalnych we Wrocławiu. W lipcu br. zakończyliśmy dużą budowę na Brochowie i szykujemy się do następnych projektów, m.in. do rozbudowy naszego osiedla w Leśnicy – zapowiada Marcin Kij, Prezes Zarządu TBS Wrocław Sp. z o.o.
wroclife.pl nr 6/2020
9
PUK, PUK, CZY TU MIESZKA BAUHAUS?
tekturze i kształtowaniu przestrzeni jako o sztuce totalnej (Gesamtkunstwerk), łączącej w jedną całość wszystkie jej dyscypliny – architekturę, malarstwo, rzemiosło, rzeźbiarstwo i rzemiosło artystyczne.
MARTA CZYŻ-KACZOR Wybierzcie się z nami na wycieczkę po Wrocławiu śladami Bauhausu. Gwarantujemy – zabawa będzie wyśmienita i pozwoli Wam odkryć architektoniczne oblicze naszego miasta zupełnie na nowo!
Miesiąc temu, przy okazji otwarcia wystawy „Cały świat to Bauhaus” we wrocławskim Muzeum Architektury, wpadła mi w ręce gra edukacyjna dla dzieci. Zbiór prostych zagadek i łamigłówek, zebranych pod hasłem „Czy mieszka tu Bauhaus?”, zachęcał najmłodszych do bacznego przyglądania się swojemu najbliższemu otoczeniu – szkole, osiedlu, podwórku czy wreszcie mieszkaniu – i szukaniu w nim mniej lub bardziej bezpośrednich nawiązań do idei Bauhausu. To mogło być wszystko: układ pomieszczeń w domu czy mieszkaniu, rytm okien lub detal elewacji, albo sposób zakomponowania zieleni na osiedlowym placu. Chodzi o to, by nauczyć się patrzeć i widzieć. A to – jak sami wiemy – często najtrudniejsze.
10
wroclife.pl nr 6/2020
Nie wiem, jak poradziły sobie z tą grą dzieci, ale ja poczułam się zmotywowana. Pokusa, by zadać wrocławskiej architekturze pytanie: „puk, puk, czy mieszka tu Bauhaus?” okazała się zbyt silna, by z nią walczyć. A więc, do dzieła – zapraszam na subiektywną wycieczkę po Wrocławiu śladami Bauhausu! TYLKO CZEGO WŁAŚCIWIE SZUKAMY?
Problem pojawia się już na początku zadania. Bo czego właściwie szukamy? Bauhaus to nie styl. Nie rozpoznamy go na podstawie sklepień, formy portalu, dekoracji rzeźbiarskiej czy strzelistości okien. To szkoła myślenia o archi-
To sposób projektowania architektury oparty nie na kanonach czy ściśle określonych proporcjach, a na prawdziwych i niezbywalnych potrzebach przyszłych użytkowników, takich jak dostęp do światła, powietrza, zieleni i… piękna. To wreszcie nie dialog z przeszłością i historycznymi formami, a wizja przyszłości. I to przyszłości, w której sztuka wiąże się z techniką, a estetyka z funkcjonalizmem. Jak pisał Walter Gropius, założyciel Bauhausu: – Każdy przedmiot jest określony przez swoją istotę. Aby zaprojektować naczynie, fotel czy dom tak, by dobrze funkcjonował, należy najpierw zbadać jego istotę, ponieważ ma on całkowicie służyć wyznaczonemu celowi, tj. w sposób praktyczny spełniać swoje funkcje – być trwały, tani i piękny. Funkcjonalność będzie zatem pierwszym kryterium, które towarzyszy nam w szukaniu Bauhausu w architekturze Wrocławia. Drugim będzie eksperyment. Dlaczego? Chyba trudno o cechę, która łączyłaby silniej międzynarodowe środowisko architektów i artystów lat 20. XX wieku, niż chęć eksperymentowania. Eksperyment – z tworzywem, z formą, z samym systemem pracy twórczej – był ich świadomym wyborem i elementem nie mniej ważnym niż edukacja i teoria. Panowało powszechne przekonanie, że nowe idee, które będą miały decydujący wpływ na przyszłość, mogą zrodzić się tylko drogą eksperymentu.
NASZE MIASTO
Tak postawione zadanie – tropić Bauhaus we wrocławskiej architekturze, kierując się funkcjonalnością formy budynku (budynków) i eksperymentalnym podejściem do tematu autora bądź autorów koncepcji – to właściwie nokaut na starcie. Znam wiele funkcjonalnych budynków (i Wy też je znacie), które z ideami twórców Bauhausu nie mają nic wspólnego. Co gorsze, w naszym mieście nie brak też architektonicznych eksperymentów i to takich, które wolelibyśmy, by się nigdy nie wydarzyły. Zostaje więc jeszcze jedna przesłanka, którą często wstyd formułować, a która nieustannie podskórnie pulsuje. Piękno. Architekci i artyści związani z Bauhausem mówią niemal jednogłośnie, że piękno ma wynikać z formy. Innymi słowy, nie chodzi o to, by dzieło „ozdobić”, ale by sama jego konstrukcja, materiał i jakość wykonania wzbudzały podziw. Stąd ogromna dbałość o rzemiosło (w rozumieniu technicznych umiejętności) i o tworzywo – by ponownie przywołać Waltera Gropiusa – trwałe i piękne.
WROCŁAW – BAUHAUS PRZED BAUHAUSEM?
Takie pytanie w 1983 roku zadał w czasopiśmie „Bauwelt” Hartmut Frank. A dokładnie, zapytał w tym kontekście o wrocławską Królewską Akademię Sztuki i Rzemiosła Artystycznego (prababcię naszej dzisiejszej ASP im. Eugeniusza Gepperta), której nowatorski program nauczania, wprowadzony już na przełomie XIX i XX wieku, antycypował pod pewnymi względami system edukacyjny wprowadzony w szkole Bauhausu w Weimarze. To samo pytanie można jednak odnieść do powstałych na początku XX wieku we Wrocławiu budynków, które innowacyjnością zastosowanych konstrukcji i materiałów oraz śmiałą, nowatorską koncepcją wyprzedziły te oficjalnie sygnowane jako Bauhaus. No właśnie – czy na pewno wyprzedziły? Czy też – podobnie jak wrocławska Akademia – „reprezentowały inny model, charakterystyczny dla alternatywnego, progresywnego kierunku
rozwoju szkoły artystycznej w czasach, gdy w Niemczech kształtowało się wiele eksperymentalnych metod kształcenia”? I budowania, chciałoby się dodać. I nie tylko w Niemczech! Nie zapominajmy, że i w Polsce po pierwszej wojnie światowej rodzą się ugrupowania zrzeszające awangardowych artystów i architektów, jak choćby warszawska grupa Praesens (1925), skupiająca tak wybitne osobowości, jak m.in. Helena i Szymon Syrkusowie, Barbara i Stanisław Brukalscy, Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński czy Bohdan Lachert i Józef Szanajca. Możemy więc chyba przyjąć, że pewne idee i tendencje, zbieżne z tymi głoszonymi przez Bauhaus, pojawiły się w architekturze i sztuce już wcześniej lub choćby równolegle. We Wrocławiu taką osobowością i wizjonerem, który zrewolucjonizował sposób myślenia o architekturze i sztukach użytkowych, był Hans Poelzig. To właśnie dzięki niemu możemy dziś myśleć o Wrocławiu jako „Bauhausie przed Bauhausem”. W 1903 roku Hans
wroclife.pl nr 6/2020
11
NASZE MIASTO
Poelzig został dyrektorem Królewskiej Szkoły Sztuki i Rzemiosła Artystycznego, przemianowanej później, w 1911 roku, na Królewską Akademię. W prowadzonej przez siebie uczelni wprowadził reformy, dzięki którym weszła ona w swój złoty okres. „Poelzig (…) wprowadził we Wrocławiu projektowanie bez przygotowania. Studenci musieli rozwiązać zadany temat w ciągu kilku godzin. Wymagał całkowitej samodzielności i był przeciwny jakiemukolwiek naśladownictwu. Był zwolennikiem „dzieła całościowego” (Gesamtkunstwerk), będącego wynikiem współpracy twórców z różnych dziedzin sztuki, dla których architektura jest matką całości. We wrocławskiej Królewskiej Szkole Sztuki już u progu XX wieku wprowadzono metody nauczania stosowane 15 lat później w Bauhausie – w Weimarze i Dessau”. Budynek zaprojektowany w 1911 roku przez Hansa Poelziga – biurowiec przy
ulicy Ofiar Oświęcimskich 38/40 – jest pierwszym, do którego drzwi podchodzę. Puk, puk. TAKI ZWYKŁY BIUROWIEC…
Przyjrzyjcie mu się! Wiem, że prawie go nie widać z perspektywy głównych ścieżek (trasy W-Z i ulicy Oławskiej) i że ciężko odejść od niego na tyle, by całościowo objąć go wzrokiem. Ale spróbujcie, bo naprawdę warto! Tym bardziej, że zachował się w niemal niezmienionym stanie. Dziś wydaje nam się to czymś zwyczajnym, ale budynek Poelziga był pierwszym wrocławskim biurowcem, w którym zastosowano nowy, horyzontalny układ elewacji, polegający na naprzemiennym podziale na pasy ścian i okien. Do tej pory, w tego typu budynkach, dominował podział wertykalny, którego zadaniem było „zasłonięcie” konstrukcji wewnętrznej obiek-
tu. Zabieg zastosowany przez Poelziga nie tylko tę konstrukcję podkreślał, ale dawał jednocześnie nieograniczone możliwości kształtowania wnętrza. Duże otwory okienne zapewniały optymalne oświetlenie wszystkich pomieszczeń biurowych i planowanych na parterze powierzchni handlowych. Linie horyzontalne elewacji nadały też bryle wrażenie ruchu i lekkości oraz podkreśliły dynamikę zaokrąglonego narożnika u zbiegu ulic Ofiar Oświęcimskich i Łaciarskiej. Rytm okien i umieszczonych pod nimi pasów muru miał być najważniejszym, dominującym elementem całego założenia. Podobnie jak faktura betonu, której nie zakłóca niemal żaden ornament – ograniczony tutaj zaledwie do balustrady otaczającej czwartą kondygnację i do głowic filarów, które znalazły się pomiędzy dużymi, trójczęściowymi oknami. Budynek został przykryty płaskim dachem, ukrytym za wieńczącym całość gzymsem. Piąte piętro, wzorem czwartej kondygnacji cofnięte w stosunku do głównej części elewacji, zostało dodane dopiero w 1968 roku. Eksperymentem był również materiał – żelbet, który umożliwiał przerywanie pasów okien tylko wąskimi wspornikami, co jeszcze mocniej uwidoczniało szkielet konstrukcji budynku. Zastosowanie żelbetu zrewolucjonizowało sposób kształtowania wnętrz, w których, poza strefą narożnika, nie było podpór. Umożliwiało to szybką i łatwą zmianę aranżacji biur i sklepów oraz wywarło ogromny wpływ na następne obiekty biurowe i handlowe w całych Niemczech, również we Wrocławiu. Ale o tym opowiem podczas naszej następnej wycieczki śladami Bauhausu. Zapraszam!
12
wroclife.pl nr 6/2020
wroclife.pl nr 6/2020
13
ŁĄCZNIE ZGŁOSZONO
NA DZIEŃ DZISIEJSZY
4591 PROJEKTÓW W LATACH 2013-2020
20
46
W GŁOSOWANIACH WZIĘŁY UDZIAŁ
2502 PROJEKTY
344
PROJEKTY UKOŃCZONE
WYGRAŁO
410
PROJEKTÓW
PROJEKTÓW W REALIZACJI
WBO
58
199
36
105
PROJEKTÓW DOTYCZĄCYCH PODRÓŻY PIESZYCH I ROWEROWYCH
PROJEKTÓW DOTYCZĄCYCH ZIELENI I REKREACJI
25
MLN ZŁ
16 MLN ZŁ
PROJEKTY PONADOSIEDLOWE
14
POZOSTAŁE KATEGORIE
PROJEKTÓW
BUDŻET WBO 2020
PODDANO POD GŁOSOWANIE
ZAPLANOWANYCH
wroclife.pl nr 6/2020
9 MLN ZŁ
PROJEKTY OSIEDLOWE
WBO PŁEĆ I WIEK GŁOSUJĄCYCH
50 225 KOBIET
20 000
MĘŻCZYZN
10 000
0-3
4-12
LICZBA GŁOSÓW
0
WYGRANE KATEGORIE
40 860
13-18 19-30 31-40 41-50 51-60 61-70 71-80 81-90
91 066
GŁOSÓW ELEKTRONICZNYCH
ZIELEŃ I REKREACJA
17
90+
19
GŁOSÓW PAPIEROWYCH
DROGOWE PIESZE/ROWEROWE
2
1
wroclife.pl nr 6/2020
15
WSZYSCY CHCEMY NOWYCH LINII TRAMWAJOWYCH
Mówiła Pani, że główne pytanie dotyczyło tego, jak usprawnić przemieszczanie się po mieście, biorąc pod uwagę jakość życia i ochronę klimatu. Czy po panelu wiecie już, jak to zrobić?
dyrektor Biura Zrównoważonej Mobilności w magistracie
W ramach głównego pytania były dwa pytania dodatkowe. Jedno dotyczyło pięciu dużych, szybko rozwijających się osiedli i skomunikowania ich tramwajem albo autobusem, a drugie odnosiło się do tego, czy w związku z zanieczyszczeniem powietrza czy hałasem należy limitować wjazd samochodów do centrum, w zależności choćby od typu silnika.
w rozmowie z
I co odpowiedzieli wrocławianie?
MONIKA KOZŁOWSKAŚWIĘCONEK
TOMASZEM MATEJUKIEM O zakończonym niedawno panelu obywatelskim, nowych liniach tramwajowych we Wrocławiu i strefie czystego transportu.
Nie wszyscy mieszkańcy Wrocławia dokładnie wiedzą, po co miasto zorganizowało panel obywatelski. Jaki był cel tego przedsięwzięcia?
Chcieliśmy uzyskać wiarygodną informację, w jakim kierunku mamy usprawniać przemieszczanie się po Wrocławiu, z nastawieniem na jakość życia i ochronę klimatu. Paneliści mieli także wypracować rekomendacje do dalszych działań i miejskich inwestycji. Chodziło więc o połączenie zagadnień transportowych ze spojrzeniem na zmiany klimatyczne, czyste środowisko, hałas. Ten temat, zarówno na świecie, jak i w Polsce, staje się coraz bardziej aktualny.
16
Wydali dość jednoznaczne rekomendacje. Powyżej 80% poparcia uzyskało wskazanie, że osiedla powinny być połączone liniami tramwajowymi. Ten środek został uznany za taki, który ze wszech miar poprawia jakość życia i ma jednocześnie wpływ na ochronę klimatu.
wroclife.pl nr 6/2020
Chcieliśmy, żeby mieszkańcy odnieśli się do tych zagadnień w sposób kompleksowy, po zdobyciu odpowiedniej wiedzy, przemyśleniach i dyskusji. Żeby nie były to konsultacje jednego, drobnego projektu, na które zwykle przychodzi kilka osób, tylko żeby to był prawdziwy głos reprezentacji Wrocławia. W jaki sposób dobieraliście panelistów?
Wybieraliśmy uczestników zgodnie z wszelkimi zasadami doboru statystycznego reprezentacji danego obszaru. I ta grupa 75 panelistów właśnie taka była. Można powiedzieć: Wrocław w pigułce.
Skoro rekomendacje, które uzyskały ponad 80-procentowe poparcie są dla miasta – zgodnie z zasadami panelu – wiążące, czy to oznacza, że na Jagodno, Maślice, Muchobór Wielki, Ołtaszyn i Psie Pole na pewno za kilka lat pojedzie tramwaj?
To jest rekomendacja rzeczywiście wiążąca, czyli zgadzamy się, że tramwaj powinien być częścią składową każdego z tych osiedli. Teraz przed nami kolejny etap – po przyjęciu rekomendacji, jako urząd miejski, mamy 2 miesiące na to, żeby do nich się odnieść i pokazać, w jaki sposób możemy je zrealizować. Tu warto wspomnieć, że część z 63 wydanych przez panelistów rekomendacji jest już realizowanych. To choćby parkingi Park&Ride przy stacjach kolejo-
NASZE MIASTO
Monika Kozłowska-Święconek
wych, wygodne węzły przesiadkowe czy rozbudowa infrastruktury rowerowej. Cieszy nas fakt, że wiele rekomendacji jest zgodnych z kierunkami, które miasto przyjęło. Jest ryzyko, że tramwaj na któreś z tych osiedli, np. z powodów finansowych albo uwarunkowań technicznych, jednak nie pojedzie? Myślę tu głównie o Jagodnie, gdzie występuje problem ze skrzyżowaniem linii tramwajowej z kolejową.
Tak, ten problem rzeczywiście istnieje,
ale to nie determinuje tego, że my nie chcemy tam tramwaju. Bo chcemy, chce tego również rada osiedla i mieszkańcy. Pozostaje kwestia, kiedy jesteśmy w stanie efektywnie zmierzyć się z problemem skrzyżowania linii. Być może dochodzenie do rozwiązania docelowego w postaci tramwaju będzie trwało dłużej niż gdyby tych dodatkowych uwarunkowań kolejowych nie było. Ale planujemy wszystko tak, by ostatecznie tramwaj mógł docelowo pojechać na wszystkie ujęte w panelu osiedla.
Drugą z kwestii poruszanych w trakcie panelu, jak Pani wspominała, były tzw. strefy czystego transportu. Czy w tym aspekcie mieszkańcy w zdecydowany sposób opowiedzieli się za wprowadzeniem tego typu stref albo przeciwko nim?
A myślicie o rozwiązaniach przejściowych, które mogłyby znacznie szybciej niż sama budowa linii tramwajowej usprawnić komunikację na tych osiedlach?
Czego dotyczą te wiążące?
To bardzo ważny punkt, nad którym będziemy pracować w najbliższym czasie. Zweryfikujemy program tramwajowy z 2016 roku i w przyszłym roku pokażemy jego nową odsłonę. Pewnie pojawią się tam rozwiązania przejściowe, nie wykluczam tego. Ale to wymaga przeanalizowania wszystkich uwarunkowań technicznych, finansowych czy możliwości kolejnej perspektywy unijnej. Pokażemy to w postaci kompleksowego planu działania.
W tym przypadku mamy trzy rekomendacje do rozważenia, czyli takie, które nie uzyskały 80% poparcia i dwie wiążące, czyli z ponad 80% poparciem. To wzmocnienie egzekucji związanej z poprawnym parkowaniem w ścisłym centrum, a także kształtowanie polityki cenowej za parkowanie w taki sposób, by zwiększyć wykorzystanie istniejących parkingów wielopoziomowych. Z kolei rekomendacje związane z wprowadzeniem strefy czystego transportu są bardziej „miękkie", mają poniżej 80% poparcia. Paneliści wskazują, że one muszą być bardzo dokładnie skonsultowane, zwłaszcza z mieszkańcami rejonów, w których te strefy miałyby zostać wprowadzone. Ale zielone światło do rozważania jest, przy czym nie jest ono tak jednoznaczne, jak w przypadku linii tramwajowych. To kształtowanie polityki cenowej tak, by zwiększać wykorzystanie parkingów kubaturowych oznacza, że paneliści poparli podwyżki opłat za postój w strefie płatnego parkowania?
Tak, to wiąże się z tym, że jeśli parkowanie na ulicach będzie droższe, wzrośnie atrakcyjność parkingów wielopoziomowych. Pytaliście też o podwyżki cen biletów MPK?
Nie, takich pytań nie było, mogła być dyskusja w trakcie panelu, ale nie mamy wroclife.pl nr 6/2020
17
NASZE MIASTO
rekomendacji zmierzających w tym kierunku. Pojawiają się za to rekomendacje związane z aktualizacją rozkładów jazdy czy współpracą z marszałkiem i PKP, by uwspólnić bilet aglomeracyjny. To niezwykle ważne i widać, że paneliści wyczuli istotę tego elementu. Skoro wspomniała Pani o współpracy z urzędem marszałkowskim, w rekomendacjach znalazłem też bardzo silny mandat społeczny do tego, żeby we Wrocławiu wreszcie powstała kolej miejska i kolej aglomeracyjna z prawdziwego zdarzenia. Czy w tej kwestii miasto też będzie współpracować z marszałkiem?
Jak najbardziej. Ta praca już trwa, więcej szczegółów na ten temat podamy, gdy będziemy odnosić się do rekomendacji z panelu. Mówimy dużo o rekomendacjach rozwiązań oczekiwanych przez mieszkańców. A czy pojawiły się także rekomendacje odnośnie działań, których wrocławianie zdecydowanie nie chcą, a których wprowadzenie miasto rozważało?
Rekomendacje należy czytać w całości, nie można wybiórczo traktować każdej z nich, bo jedna wynika z drugiej. Przykładowo, główna rekomendacja dla Maślic dotyczy budowy linii tramwajowej. Ale już następna rekomendacja mówi o tym, że ta budowa powinna być zrealizowana w pierwszym możliwym terminie, biorąc pod uwagę m.in. budżet czy konieczność etapowania. Paneliści potraktowali temat bardzo rozsądnie, czując, że trzeba ułożyć harmonogram i wybrać priorytety. Że wszystkiego na raz zrobić się nie da. Ale nie pojawiły się żadne rekomendacje wprost sprzeciwiające się jakiemuś rozwiązaniu.
18
wroclife.pl nr 6/2020
Z tego, co Pani mówi, wyłania się obraz panelistów bardzo świadomych tego, jak działa miasto.
Myślę, że oni tę świadomość nabyli w trakcie panelu. Czyli, że aspekt edukacyjny panelu spełnił swoją rolę. Podczas dni edukacyjnych, także w kuluarach, uczestnicy zadawali mnóstwo pytań niezależnych od samego panelu, związanych z funkcjonowaniem miasta. I na początku miałam wrażenie, że ta świadomość jest na podstawowym poziomie, ale po ostatecznych rekomendacjach, wypracowanych podczas dyskusji stolikowych, widać, że wiedza panelistów o mieście znacznie wzrosła i rekomendacje rzeczywiście są dopracowane. Bardzo im za to dziękujemy. Czyli pod względem edukacyjnym panel zdał egzamin. A czy pod innymi aspektami to rozwiązanie też się sprawdziło i myślicie o kolejnych edycjach w następnych latach?
Na razie trudno mi wypowiedzieć się na temat ewentualnego powtarzania panelu, bo rekomendacji z obecnej edycji mamy już tyle, że ich realizacja zajmie nam wiele lat. Ale było to
bardzo wartościowe doświadczenie. Mamy bowiem do czynienia z prawdziwym modelem partycypacyjnym, w którym decyzje podejmuje reprezentacja całego miasta, a nie tylko osoby zaangażowane w lokalne działania. Co ważne, paneliści reprezentowali różne grupy użytkowników komunikacji w mieście – byli i kierowcy, i pasażerowie MPK, i rowerzyści. Ale ich wskazania były zgodne z kierunkami, które mamy zapisane w strategicznych dokumentach. I to dla nas największa wartość, bo uczestnicy potwierdzili, że to, co robimy od lat dla wzmacniania jakości życia i kreowania polityki transportowej, to dobry kierunek. Słowem podsumowania: co dalej będzie się działo w temacie panelu? Są konkretne daty?
Mamy dwa miesiące, do połowy grudnia, na przedstawienie szczegółowych odniesień do rekomendacji. Nakreślimy plan działań popanelowych. Jednocześnie już weryfikujemy Wrocławski Program Tramwajowy, którego nową odsłonę przedstawimy na początku przyszłego roku, z uwzględnieniem rekomendacji uzyskanych w panelu.
ZE SWOICH OBIETNIC
MIASTO POWINNO WYWIĄZAĆ SIĘ
DR INŻ. PIOTR SZYMAŃSKI prezes Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia w rozmowie z
MARTĄ MURASZKOWSKĄ O panelu obywatelskim, efektach podjętej inicjatywy, obudzonych nadziejach i niedotrzymanych obietnicach.
TUMW brało udział w panelu jako jedna z organizacji pozarządowych. Jak Pan ocenia to przedsięwzięcie z perspektywy uczestnika?
Jestem wielkim zwolennikiem paneli obywatelskich. Byłem jednak bardzo przeciwny organizowaniu go w takiej formie, jak to zostało zrobione we Wrocławiu. Uważamy, że zamiast robić panel na temat komunikacji, wielokrotnie zbadany i oczywisty, należało dyskutować wyłącznie o ekologii i klimacie. O to wnioskował i Kongres Ruchów Miejskich, i lokalne ruchy klimatyczne, jak wrocławskie Extinction Rebellion. Dodatkowo pytania, które padły ze strony urzędu miejskiego, zostały sformułowane w dziwny sposób.
20
wroclife.pl nr 6/2020
Dlaczego w Panelu Obywatelskim, kierowanym do wszystkich obywateli Wrocławia, pada pytanie, jak skomunikować tylko pięć osiedli? Co z resztą? Czy prezydent mówi, że ich mieszkańcy są nieważni? Dlaczego nie mogą wyrazić swojej opinii? Plusem jest to, że nie zostali zaproszeni przedstawiciele środowisk antynaukowych. Nie było „ekspertów”, którzy zaprzeczali katastrofie klimatycznej czy postulowali zamknięcie ulic dla rowerów w celu rozładowania korków. Nie traciliśmy czasu na dyskutowanie o opiniach, które są nieprawdziwe.
je szeroki konsensus co do tego, co należy zrobić. Prezydent w czasie wyborów obiecał nowe linie tramwajowe. Oczekiwania mieszkańców są jasne, były wyrażone wielokrotnie w różnych badaniach społecznych. Wrocławianie chcą poruszać się tramwajami w swoich codziennych podróżach. Jeśli mają taką możliwość, wybierają tramwaje, a nie samochody. Jeśli ktoś ma linię tramwajową w rozsądnym zasięgu pieszym, powiedzmy te 6 – 10 minut, skorzysta z tramwaju. Podobnie zresztą jest z komunikacją kolejową. Nie trzeba było panelu, żeby zdobyć taką wiedzę.
Jest Pan zadowolony z efektów prac?
Dlaczego zatem pytano o tramwaje, już kolejny raz?
Panel był trudny w wielu wymiarach. Głównie dlatego, że naprawdę istnie-
Mamy taką hipotezę, że prezydent zorganizował panel, aby osiągnąć dwa
NASZE MIASTO
Dr inż. Piotr Szymański
cele: przykryć opóźnienia w budowie linii tramwajowych, zwłaszcza na południu miasta, oraz aby otworzyć drogę dla metrobusów, czyli autobusów, które obsługują osiedla obrzeżne. Jest to kierunek, który politykom odpowiada, bo jest tańszy. Podczas panelu Skarbnik Miejski przekonywał nawet, że tramwaje są kosztochłonne. Jednak ze swoich obietnic trzeba się wywiązywać, a we Wrocławiu obietnic tramwajowych było dużo. Myślę, że urząd chciał zagrać w ten sposób, aby jednak przekonać mieszkańców
do autobusów: bo my nie damy rady wybudować linii tramwajowych, bo to długo trwa, bo są drogie, zobaczcie, jak ciężko rozmawia się z PKP.
ogłasza, że będzie dopasowywał Program Tramwajowy do Programu Tramwajowo-Autobusowego. To jest skandal!
Autobusy są tańsze, faktycznie. Musimy jednak pamiętać, że budujemy głównie za pieniądze unijne, należy zabezpieczyć tylko wkład własny. Dofinansowanie do budowy torowisk jest bardzo duże. Jedyne, co urząd wybudował ze swoich pieniędzy, to obwodnicę dla samochodów i stadion. Wyremontował też drugi stadion na World Games. Igrzyska i zabawy sportowe, a nie rzeczy, które poprawiają jakość codziennego życia – czy to powinien być priorytet gospodarowania środkami publicznymi? Trochę szkoda.
Wnioski z panelu pokrywały się z obietnicami z kampanii Jacka Sutryka. Mógł zrobić z tego sukces – udowodnić, że jego pomysły są popierane. A zamiast tego wystosował list podsumowujący panel, w którym próbuje wszystko odwrócić – że wybrano korytarze komunikacji zbiorowej, tymczasem wybrano jednoznacznie tramwaje. Kiedy urzędnicy twierdzą, że „na Psie Pole mieszkańcy chcą autobusu”, to komunikacja urzędu zaczyna przypominać paski TVP: „mieszkańcy popierają naszą politykę”. Dlaczego prezydent od razu po panelu nie ogłosił swojego sukcesu? Być może dlatego, że tak naprawdę nie chce budować linii tramwajowych.
Skąd wniosek, że takie było zamierzenie?
Widzieliśmy to w komentarzach urzędu, którego przedstawiciele próbowali mówić, że wrocławianie dają zielone światło autobusom. Wcale nie. Mieszkańcy wybrali połączenia tramwajowe! Prawie każda rekomendacja tramwajowa miała dwa razy więcej głosów od rekomendacji autobusowej. I teraz, po tych wszystkich konsultacjach, urząd
Można odnieść wrażenie, że mimo tak zdecydowanego głosu panelistów, wyniki nie przybliżą budowy linii tramwajowych.
Miasto powinno realizować postulaty, które obiecuje mieszkańcom. Wygląda jednak, że mieszkańcy będą mieli tramwaj tylko wtedy, jeśli go sobie wywalczą. Najbardziej skonsolidowane jest obecnie Jagodno, choć tam rada osiedla skupiła się na buspasach. Buspasy są bardzo dobrym, tymczasowym rozwiązaniem, mamy wiele miejsc, w których możemy je natychmiast wyznaczyć. TUMW wykonało nawet takie analizy dla urzędu miasta. Natomiast politycznie, zgoda na buspas może oddalić budowę linii tramwajowej na nieokreśloną przyszłość. Doświadczyło tego na przykład Jagodno. Ludzie, kupując tam mieszkania, płacili za nie wyższą cenę, ponieważ założono, że będzie tam połączenie tramwajowe. wroclife.pl nr 6/2020
21
NASZE MIASTO
Tak naprawdę, linie tramwajowe powstaną tylko wtedy, kiedy ludzie się zorganizują i będą wystarczająco głośno walczyć, jednoczyć się, aby stworzyć polityczne zagrożenie dla władz miasta. Widzieliśmy to podczas prezydentury Rafała Dutkiewicza. Nie byłoby tramwaju na Nowy Dwór, gdyby nie realna groźba zebrania wystarczającej liczby podpisów pod referendum odwoławczym prezydenta. Nie mówię oczywiście, żeby organizować takie re-
ferenda dla prezydenta Sutryka, absolutnie. Ale bądźmy zgodni, pokazujmy, że chcemy komunikacji tramwajowej. Niech płynie jasny, spójny przekaz. Co Pan sądzi o innych rekomendacjach panelu?
Można zauważyć, jak bardzo zniecierpliwieni są mieszkańcy. W rekomendacjach wiążących często pojawiały się słowa takie jak: „niezwłocznie”, „jak najszybszej”, „natychmiastowe stworzenie planu (jeśli jeszcze nie powstał)”, co pokazuje, że poziom zaufania panelistów do prac nad realizacją obietnic jest niewielki. Może faktycznie pra-
22
wroclife.pl nr 6/2020
cują nad realizacją planu tramwajowego, ale według uczestników to ciągle za mało. Brakuje również bieżących informacji na temat efektów tej pracy. Ciekawą rekomendacją było też zobowiązanie prezydenta do publikowania kwartalnych aktualizacji postępu budowy linii tramwajowych, tych pięciu, o których panel zdecydował. Nikt tego nie sugerował ani z nas, ani z ekspertów. To bardzo odważna, oddolna rekomendacja.
Warto też spojrzeć w tym kontekście na rekomendację numer 19: zobligowanie prezydenta do wszelkich możliwych działań prowadzących do stworzenia kolei miejskiej i stworzenie wraz z tramwajami szkieletu komunikacyjnego. Poparcie 98%! To jest niesamowite, jak bardzo, jak naprawdę mocno mieszkańcy chcą powiedzieć zarządcom miasta, że chcą mieć linie tramwajowe i kolej! Chcą je szybko i chcą być informowani regularnie o postępach. Żeby to wymóc, stworzyli kilka podobnie brzmiących rekomendacji z bardzo wysokim poparciem.
Sporo uwagi poświęcono liniom tramwajowym. Co z innymi pomysłami na poprawę funkcjonowania komunikacji?
Dużym poparciem cieszył się pomysł budowy przystanków wiedeńskich, których konstrukcja polega na podniesieniu jezdni w okolicy przystanku do poziomu chodnika, co ułatwia wejście do pojazdu. Moja mama mieszka w okolicy ulicy Grabiszyńskiej, ma sztuczne biodro. Nie jest to bariera, jak to można napisać w jakimś raporcie. Jest to fizyczny ból, sytuacja, w której się myśli, czy ma się ochotę wyjść po zakupy, bo będzie to bolało. Nie dziwię się, że postulat budowy przystanków wiedeńskich poparło 98% panelistów. Mają one zresztą inne pozytywne efekty, spowalniając ruch – zmniejszają liczbę wypadków w okolicy. Pojawiło się także coś, czym urzędnicy powinni się zająć, a tego nie robią: budowanie dróg rowerowych. Wydaje się to oczywiste, zwłaszcza teraz, kiedy odnotowano gigantyczny wzrost liczby rowerzystów we Wrocławiu. Rower jest tanim, korzystnym dla zdrowia i bardzo przyjaznym dla środowiska środkiem lokomocji. Tworzenie pasów dla rowerów również jest tanie. W cenie wyremontowania lokalnej drogi osiedlowej moglibyśmy rozwiązać problemy rowerzystów na całym Śródmieściu. Oddolną inicjatywą panelistów była też rekomendacja, aby wykonać remont już istniejących ścieżek rowerowych. Czy pojawiały się jakieś tematy o charakterze ekologicznym?
Ciekawą, ale trudną do realizacji rekomendacją jest to, aby do 2035 roku komunikacja publiczna była zasilana z odnawialnych źródeł energii. To kolejna oddolna inicjatywa panelistów, nikt o tym nie mówił wcześniej, wypowiadały się jedynie wąskie grupy eksperckie. Świetnie, że taki pomysł się prze-
bił. Nawet jeśli uda się zrealizować to w 30 czy 50%, to i tak będzie sukces. Jest to czysto proekologiczna rekomendacja, odważna, wychodząca poza taki wygodny paradygmat – żyjmy sobie jak żyjemy, jesteśmy uśmiechnięci, Wrocław jest piękny, nic nas złego nie czeka. To nieprawda i trzeba radykalnych kroków, aby zabezpieczyć naszą przyszłość. Jestem bardzo ciekawy, jakie kroki podejmie urząd, aby spełnić wymogi tej rekomendacji. Jednym z wiążących postulatów było zwiększenie wykorzystania parkingów kubaturowych i podniesienie opłat za parkowanie. Czy to dobry pomysł?
Bardzo dobry. Parking pod Narodowym Forum Muzyki pierwszą godzinę parkowania oferuje za darmo. Jest to świetne rozwiązanie, gdy trzeba coś załatwić w Rynku albo wyjść na szybką kawę. Można powtórzyć to na kilku parkingach miejskich albo nawet porozumieć się z galeriami handlowymi. Niestety, to ostatnie jest trudne, ponieważ są to parkingi przede wszystkim dla ich klientów. Nikt tego nie zabezpieczył na etapie budowy. W pakiecie jest rekomendacja o podniesieniu opłat za parkowanie na ulicy, jeśli w pobliżu
jest parking kubaturowy. Świetnie byłoby przenieść samochody z bocznych uliczek Rynku na te parkingi. Przełożyłoby się to na większą liczbę pieszych i mogłoby się okazać, że można mieć tam więcej sklepów, a nie tylko samą gastronomię. Razem z tą rekomendacją pojawiła się potrzeba wzmocnienia egzekwowania opłat za parkowanie, kontrola za pomocą samochodów wyposażonych w kamery 3D. Wykorzysta-
nie takich aut dało ogromne pieniądze Warszawie. Mam czasami wrażenie, że przestrzeń miejska jest traktowana trochę jak ziemia niczyja. Jeśli dany kawałek chodnika byłby terenem prywatnym, to właściciel nie pozwoliłby, aby ktoś tam parkował na dziko. Wyposażenie z kamery dałoby pole do popisu Straży Miejskiej, która mogłaby egzekwować prawidłowe parkowanie w imieniu nas wszystkich. Przypuszczam, że Pana podsumowanie Panelu Obywatelskiego jest inne niż magistratu.
Zdecydowanie. Zostało pół roku do naboru wniosków na pieniądze unijne na lata 2021-2027. To jest ostatnia chwila, aby wywalczyć linie tramwajowe dla swoich osiedli. Nie dajmy się złapać na fałszywe nadzieje, na „wiążące” rekomendacje Panelu Obywatelskiego, które zaraz po jego zakończeniu są bagatelizowane. Nie. Organizujmy się, naciskajmy, twórzmy grupy wpływu. Należy realnie, regularnie rozliczać miasto z realizacji obietnic. Jako TUMW zobowiązujemy się robić to dla wszystkich mieszkańców. wroclife.pl nr 6/2020
23
KOLEI MIEJSKICH W POLSCE
MOŻEMY MIEĆ JEDNĄ Z NAJLEPSZYCH
specjalnie nie odzwierciedlał. Wrocław był bodaj jedynym dużym polskim miastem, w którym wydatki na transport miejski były poniżej 10% w stosunku do całości budżetu. Problem więc nie w tym, czy wiemy, co trzeba robić, ale czy to rzeczywiście robimy? Mamy we Wrocławiu rozbudowaną sieć torów – torów kolejowych. Można je wykorzystać do budowy kolei aglomeracyjnej? Faktycznie, utworzenie kolei aglomeracyjnej jest czymś, co można byłoby osiągnąć szybko, a nawet bardzo szybko, i to bez trudnych i długotrwałych inwestycji liniowych. Wystarczyłoby tylko zwiększyć środki w budżecie Wrocławia i w ciągu półtora roku do dwóch lat ta kolej mogłaby powstać. Zwłaszcza, że Koleje Dolnośląskie rozstrzygnęły obecnie przetarg na pociągi, które mają charakterystykę pociągów aglomeracyjnych z opcją dodatkowego zakupu sięgającego nawet 20 pojazdów. Jeśli tylko Wrocław i sąsiednie samorządy wyraziłyby chęć finansowania tej kolei w formie długoletniej umowy, to można byłoby zwiększyć liczbę pociągów, które kursują przez Wrocław.
PATRYK WILD Radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego w rozmowie z
GAJĄ TYRALSKĄ O tworzeniu nowych linii tramwajowych, budowie ko l e i a g l o m e r a c y j n e j i o tym, dlaczego Wrocław już niedługo może mieć jeden z najlepszych systemów kolei miejskiej w Polsce.
Oczywiście, przydałoby się jeszcze zwiększyć liczbę przystanków w samym Wrocławiu, bo przecież pasażerowie nie przemieszczają się tylko na stację Wrocław Główny. Jeśli taka inwestycja faktycznie miałaby mieć sens, to penetracja przestrzenna tego środka transportu powinna zostać zwiększona. To są inwestycje punktowe, które relatywnie łatwo przeprowadzić, ale nawet bez nich można by tę kolej uruchomić. Podczas panelu obywatelskiego mieszkańcy Wrocławia opowiedzieli się za tworzeniem nowych linii tramwajowych. Jak to jest z tymi tramwajami? Linie tramwajowe trzeba rozwijać i to wiemy od dawna, ale na to potrzeba dużo
24
wroclife.pl nr 6/2020
czasu i pieniędzy. To, że uczestnicy panelu podkreślali chęć rozbudowy linii tramwajowych, nie jest niczym nowym. To fakt. Za kadencji Rafała Dutkiewicza Wrocław był miastem, w którym oczywiście mówiło się, jak ważny dla miasta jest transport publiczny, ale plan budżetowy wcale tego
To tak naprawdę kwestia polityki miasta. Nawet jeśli mieszkańcy na forum powiedzą, że sprawa jest priorytetem, oczywiście jest to ważne. Ale jak to mówią Amerykanie: „Nie mów mi, jakie są twoje priorytety. Pokaż mi swój budżet, a ja Ci powiem, czym one są”.
wia nie stanowi istotnie dużych wydatków, których nie dałoby się przez 2 czy 3 lata przeprowadzić. Wtedy rzeczywiście Wrocław, który w granicach miasta ma więcej torów kolejowych niż torów tramwajowych, mógłby mieć jeden z najlepszych systemów kolei miejskiej w Polsce. Zaraz za Trójmiastem.
Patryk Wild Kto musiałby finansować budowę nowych przystanków kolejowych? Stacje kolejowe zapewne budowałoby PKP PLK być może do spółki z miastem, pieniądze na to mogłyby się znaleźć w środkach unijnych na kolejny okres programowania. Od 1 stycznia 2021 roku wydatki na ten cel będą mogły być kwalifikowane i podlegać zwrotowi z programów nowej perspektywy budżetowej UE. Jeszcze nikt nie ogłosił naborów, które najpewniej będą pod koniec przyszłego roku, więc jest czas, żeby przygotować na przykład taki projekt budowy 8 do 10 nowych przystanków we Wrocławiu. Zresztą miejsca, w których te przestanki miałyby się znaleźć, są znane, więc nie ma tu specjalnej filozofii. Koszt budowy nowych przystanków byłby spory? Koszt powstania nowych stacji jest zależny od stopnia skomplikowania infrastruktury, którą trzeba zbudować lub przerobić. Czy trzeba zrobić przejście podziemne, czy trzeba budować dojścia? Budowa przystanku to kwota rzędu minimum 1,5 mln złotych do maksimum 15-20 mln zł, jeśli trzeba byłoby budować np. na estakadzie. Mowa więc o projekcie na kilkadziesiąt, może sto kilkadziesiąt milionów, co zarówno dla PKP PLK, które „przerabia” 9 miliardów rocznie, jak i dla Wrocła-
Jak długo trzeba by czekać na utworzenie sieci kolei aglomeracyjnej? Jeśli rzeczywiście pojawią się środki na kolej aglomeracyjną, jeśli pojawią się środki w wieloletniej prognozie finansowej miasta i innych samorządów aglomeracji, to można powiedzieć, że w przeciągu dwóch lat ta kolej tutaj powstanie. Jak już wspominałem, Koleje Dolnośląskie mogą bez ogłaszania żadnego przetargu, jedną decyzją powiedzieć „kupujemy kolejne 10 pociągów z opcji”. Tylko żeby mogły to zrobić, ktoś musi zapłacić za tą pracę przewozową. Wiadomo, że nie jest to zadanie samorządu województwa, ponieważ samorząd województwa odpowiada za transport regionalny. W tym przypadku mówimy o pociągach jeżdżących, powiedzmy, co godzinę. Jeśli ktoś miałby płacić za większą częstotliwość kursowania pociągów, w sposób oczywisty byłyby to samorządy Wrocławia i aglomeracji. To jest możliwie. Można zaprojektować pociągi wyróżniające się kolorystycznie, designem specjalnie na potrzeby aglomeracji wrocławskiej, których operatorem byłyby Koleje Dolnośląskie – najefektywniejszy kosztowo przewoźnik kolejowy w kraju.
Im
więcej drukujemy, tym
więcej rośnie
drzew!
Tory są, pociągi mogą być w każdej chwili. Ja bym się nie zastanawiał. To może być olbrzymi i bardzo widoczny sukces tej kadencji, za bardzo niewielkie pieniądze, przynajmniej w stosunku do wydatków budżetowych samorządów aglomeracji.
wroclife.pl nr 6/2020
25
WROCŁAW PRZYJAZNY DEWELOPEROM
telowych, a ranking został rozszerzony na wszystkie miasta większe niż 100 tys. mieszkańców – tłumaczą przedstawiciele związku.
TOMASZ MATEJUK
– Proszę zauważyć, w jakich warunkach działamy obecnie, w bieżącym roku – to nie są realia, w których komfortowo i płynnie przeprowadza się projekty, dlatego podsumowanie analogicznych danych za rok 2020 będzie w pewnym sensie precedensowe. Jako branżę deweloperską, cieszy nas zwycięstwo Wrocławia w Rankingu Miast za rok 2019, cieszy nas też możliwość stałego, wzajemnego edukowania na linii miasto-inwestorzy. Proces inwestycyjny to system naczyń połączonych. To, że magistrat doskonale tę zależność rozumie, napawa optymizmem – mówi Tomasz Stoga, prezes wrocławskiego oddziału Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Stolica Dolnego Śląska to najbardziej przyjazne miasto w Polsce dla rozwoju inwestycji mieszkaniowych i komercyjnych – wynika z najnowszego raportu Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Co zdecydowało o zwycięstwie stolicy Dolnego Śląska?
Wyniki Rankingu Miast, organizowanego przez PZFD, poznaliśmy pod koniec października. Stolica Dolnego Śląska okazała się bezkonkurencyjna i to jej przypadł tytuł najsprawniejszego miasta wojewódzkiego w Polsce, jeśli chodzi o wydawanie decyzji administracyjnych, potrzebnych do realizacji projektów deweloperskich. Pod uwagę brano działalność administracyjną w 2019 roku, a na podium, oprócz Wrocławia, znalazły się także Bydgoszcz i Poznań. Jak tłumaczą autorzy zestawienia, cel rankingu to wyłonienie samorządów
26
Zaznaczają również, że procesy, których wyniki podsumowuje i ocenia Ranking Miast, są skomplikowane i obarczone mnogością czynników. Te ostatnie z kolei mogą zaważyć na pozycji danego miasta w kontekście sprawnego procedowania inwestycji deweloperskich.
wroclife.pl nr 6/2020
najbardziej przyjaznych dla rozwoju inwestycji mieszkaniowych i komercyjnych w Polsce. – Kryterium oceny przy wyborze zwycięzcy w badaniu prowadzonym przez PZFD jest czas wydawania decyzji o warunkach zabudowy w połączeniu z pokryciem miast planami zagospodarowania przestrzennego oraz czas uzyskania decyzji o pozwoleniu na budowę. Od tej edycji sprawdzana jest dodatkowo sprawność administracji w przypadku inwestycji biurowych i ho-
Tomasz Myszko-Wolski z biura prasowego wrocławskiego urzędu miejskiego zaznacza, że pierwsze miejsce w rankingu to dowód na efektywność i skuteczność podjętych przez prezydenta Jacka Sutryka działań w celu usprawnienia procesów administracyjnych. – Trzeba jednak podkreślić, że to przede wszystkim zasługa pracowników urzędu – ludzi, którzy działają w służbie mieszkańców Wrocławia. To ich nagroda i to im należą się szczególne gratulacje – dodaje Myszko-Wolski.
NASZE MIASTO
OPIESZAŁOŚĆ URZĘDÓW W CAŁYM KRAJU CORAZ WIĘKSZA
Jak wynika z tegorocznego zestawienia PZFD, 2019 rok okazał się być najgorszym w zakresie terminowości wydawania decyzji o warunkach zabudowy na przestrzeni ostatnich 3 lat. Szczególnie dotknięci opieszałością urzędów okazali się deweloperzy biurowi – w miastach wojewódzkich zaledwie ¼ „WZ-tek” została wydana w przepisowym terminie. Równie źle sytuacja wygląda w przypadku pozwoleń na budowę – niewiele ponad połowę decyzji wydano w terminie. – Rok 2019 odnotował spadek w terminowości wydawania decyzji w stosunku do 2018 roku, mimo braku znacznego wzrostu liczby wydawanych decyzji, która utrzymała się na podobnym poziomie. Podobnie jak w ubiegłych latach w danych widać znaczną dysproporcję między sprawnością wydawania decyzji WZ i PNB. Pozwolenia na budowę – mimo podobnej liczby rozstrzygnięć – są wydawane znacznie szybciej. Utrzymuje się więc wieloletnia prawidłowość, że bardziej kłopotliwa i czasochłonna jest część procesu inwestycyjno-budowlanego po-
legająca na przygotowaniu inwestycji i terenu niż uzyskanie samego pozwolenia na budowę. Fakt, że znaczna część rozstrzygnięć wydawana jest z przekroczeniem przepisowego terminu pokazuje, że skomplikowanie i czasochłonność procedur procesu inwestycyjno-budowlanego są kłopotliwe nawet dla urzędów. Ranking nie uwzględnia ponadto czasu, jaki inwestorzy muszą poświęcić na wiele innych decyzji i uzgodnień poprzedzających złożenie wniosków o wydanie decyzji WZ czy PNB – takich jak decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach, podział nieruchomości czy uzyskanie warunków przyłączenia mediów – podkreśla Mateusz Stachewicz, prawnik z Polskiego Związku Firm Deweloperskich, autor opracowania raportu. Z kolei, jak zaznacza Katarzyna Kuniewicz, dyrektor Działu Badań Rynku Mieszkaniowego w JLL, nie ma wątpliwości, że liczba lokali oferowanych przez deweloperów i ich zdolność do elastycznego uzupełniania podaży mają ogromny wpływ na cenę mieszkań i stabilność rynku mieszkaniowego. – Doskonale widać to na przykładzie dwóch rynków, które znalazły się na początku i końcu stawki rankin-
gu PZFD. W grudniu 2019 roku klienci zainteresowani zakupem mieszkania w liczącym 780 tys. mieszkańców Krakowie mogli wybierać spośród 7,5 tys. lokali, podczas gdy w zamieszkanym przez 640 tys. osób Wrocławiu oferta wynosiła 10,1 tys. mieszkań. Oznacza to, że nowe mieszkanie mógł kupić jeden ze 104 mieszkańców Krakowa, podczas gdy we Wrocławiu ta relacja była znacznie bardziej korzystna i wynosiła 63. I tylko wśród tych, którzy w tych miastach już oficjalnie mieszkają – podkreśla Katarzyna Kuniewicz. DEWELOPERZY NIE PRÓŻNUJĄ, SPADKÓW CEN NIE WIDAĆ
Z najnowszych danych JLL wynika, że w III kwartale bieżącego roku deweloperzy działający w sześciu największych miastach w Polsce sprzedali łącznie 13,3 tys. mieszkań, czyli o 94% więcej niż w poprzednim kwartale. Jak wyliczają eksperci, wynik sprzedaży niemalże pokrywa się z liczbą mieszkań wprowadzonych do oferty, w związku z czym ta ostatnia prawie się nie zmieniła. Wbrew powszechnym oczekiwaniom nie zmieniły się także ceny. – Przy inflacji wynoszącej w analizowanym okresie blisko 3%, kwartalne
wroclife.pl nr 6/2020
27
NASZE MIASTO
wzrosty na poziomie 1% można potraktować jako uzasadnioną i umiarkowaną korektę inflacyjną. Jak do tej pory nie wystąpiły też przesłanki do przecen. Aktywność nabywców wróciła niemal do poziomu sprzed pandemii, a rosnący indeks cen lokali sprzedanych pokazuje, że nie tylko akceptują oni poziomy cen ustalane przez deweloperów, ale swoje zainteresowanie kierują wręcz w stronę mieszkań z wyższych segmentów jakościowych – komentuje Katarzyna Kuniewicz. Zdaniem ekspertów fakt, że liczba mieszkań dostępnych do zakupu utrzymuje się na stabilnym poziomie, jest kolejnym argumentem przeczącym tezie o nieuchronności spadku cen. – Poza Krakowem wzrost poziomu oferty nie przekroczył nigdzie 2%, w Warszawie i Wrocławiu pula ta nawet zmalała. Nie rośnie też liczba gotowych niesprzedanych mieszkań. Stanowią one nadal zaledwie 11% oferty wynoszącej na sześciu rynkach łącznie 49,3 tys. To wciąż bardzo blisko udziału gotowych lokali w ofercie notowanego w okresie boomu, który zgodnie
z danymi JLL wynosił 10%. Dla porównania, w okresie bessy odsetek lokali oddanych do użytkowania, które czekały na nabywcę w ofercie deweloperów sięgał nawet 35% – wyliczają. Dla Wrocławia kluczowe liczby za trzeci kwartał kształtują się następująco: 2,1 tys. mieszkań sprzedanych, 1,6 tys. lokali wprowadzonych do sprzedaży i 9,3 tys. mieszkań w ofercie na koniec kwartału. Średnia cena mieszkań w ofercie w stolicy Dolnego Śląska to 8700 złotych/mkw. POPYT NA BIURA STABILNY MIMO PANDEMII
Zgodnie z wyliczeniami Colliers International, istniejąca powierzchnia biurowa na rynku wrocławskim w III kwartale 2020 przekroczyła próg 1,2 mln metrów kwadratowych, co plasuje nasze miasto na drugim miejscu wśród biurowych rynków regionalnych, tylko po Krakowie (1,5 mln mkw.). W 2020 roku deweloperzy w stolicy Dolnego Śląska oddali do użytku 4 budynki biurowe o powierzchni 57,2 tys.
mkw. Wśród nich znalazły się pierwsze fazy planowanych parków biznesowych, m.in. Centrum Południe I i II dostarczone na rynek przez firmę Skanska (23,7 tys. mkw.) oraz West 4 Business Hub I wybudowane przez Echo Investment (14,4 tys. mkw.). W fazie budowy na koniec III kwartału 2020 roku we Wrocławiu znajdowało się 77,7 tys. mkw. nowoczesnych biur, z czego około 66% trafi na rynek w przyszłym roku. Wśród największych powstających inwestycji znajdziemy MidPoint71 (36 tys. mkw., Echo Investment) czy Wrocławski Park Biznesu III (17,4 tys. mkw., Devco). We Wrocławiu utrzymuje się również wysoki poziom zainteresowania ze strony najemców powierzchni biurowej – popyt brutto od początku 2020 roku wyniósł 108,8 tys. mkw., o 12% mniej niż w całym 2019 r. Eksperci podkreślają, że popyt na powierzchnię biurową utrzymuje się na stabilnym poziomie mimo spowolnienia gospodarczego wywołanego pandemią i przypominają, że Wrocław jest trzecim największym ośrodkiem skupiającym firmy z sektora usług wspólnych. – Zatrudnienie w branży znajduje tu ponad 48 tys. osób pracujących w 188 centrach BPO/SSC. Stolica Dolnego Śląska cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem ze strony inwestorów. Liczne nagrody, wieloletnie doświadczenie oraz szerokie probiznesowe wsparcie publicznych instytucji zapewniają stały napływ nowych firm. W mieście widać dynamiczny rozwój takich branż, jak: IT, biotechnologia, inżynieria, chemia i farmacja – wylicza Olga Drela, starszy analityk w Dziale Doradztwa i Badań Rynku w Colliers International.
28
wroclife.pl nr 6/2020
RANKING MIAST Co sprawdzamy? • Terminowość wydawania decyzji warunków zabudowy i zagospodarowania terenu. • Pokrycie miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. • Terminowość wydawania decyzji pozwoleń na budowę.
Bydgoszcz
Wrocław
Poznań
Szczegółowe dane (plany miejscowe)
wroclife.pl nr 6/2020
29
Z NGO-SAMI
BIZNES IDZIE POD RĘKĘ
MAŁGORZATA BURNECKA Działań podejmowanych wspólnie przez firmy i trzeci sektor z roku na rok przybywa. Czasy nie są łaskawe, ale pomimo utrudnień związanych z pandemią, wiele inicjatyw zyskało nowy, zdalny wymiar, czego przykładem jest „Hand in Hand”.
Cykl bezpłatnych szkoleń „Hand in Hand” to projekt realizowany w ramach współpracy NGO i wrocławskich firm, który z formy stacjonarnej sprawnie przekształcił się w zdalną. Inicjatywa ta, współorganizowana przez Hewlett Packard Enterprise Global Business Center oraz Wrocławskie Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych SEKTOR 3 już w zeszłym roku została bardzo pozytywnie przyjęta przez lokalne organizacje pozarządowe. Znalazła się również na liście inicjatyw 18. edycji raportu „Odpowiedzialny biznes w Polsce 2019. Dobre praktyki” jako przykład kooperacji biznesu z NGO opartej na formach wolontariatu pracowniczego. 13 SZKOLEŃ, 9 FIRM, 200 UCZESTNIKÓW
Zeszłoroczna edycja odbyła się w formie trzydniowej konferencji oraz warsztatów i była platformą bezpośredniego dialogu, wymiany opinii i networkingu pomiędzy lokalnymi NGO, organizatorami oraz sześcioma innymi firmami, które zaangażowały się w projekt.
30
wroclife.pl nr 6/2020
W tym roku zainteresowanie nie spadło, pomimo warunków utrudnionych pandemią oraz kumulacją innych inicjatyw, które – podobnie jak „Hand in Hand” – musiały odbywać się zdalnie.
proponowali reprezentantom NGO, dotyczyły przede wszystkim przydatnych umiejętności funkcjonowania w środowisku wirtualnym oraz efektywnego wykorzystania narzędzi online.
W porównaniu z zeszłym rokiem, w projekt zaangażowało się jeszcze więcej firm, m.in. Infor, Smith&Nephew, CodersCrew, Direct Communication czy John Weston Group, których pracownicy poprowadzili eksperckie szkolenia w ramach wolontariatu kompetencyjnego.
– Temat podsunęła sama rzeczywistość, w jakiej się obecnie znajdujemy – mówi Paweł Stecuła, HPE GBC Grant Manager, prowadzący szkolenie „Narzędzia ułatwiające prowadzenie organizacji na odległość”. – Wiele osób od dłuższego czasu pracuje zawodowo poza biurem, bądź uczy się poza szkołą. Na coraz większą skalę korzystamy z technologii i narzędzi ułatwiających funkcjonowanie na odległość. Stąd też całkiem naturalne było podzielenie się naszym doświadczeniem z uczestnikami „Hand in Hand”.
– We wrześniu i październiku zrealizowanych zostało 13 szkoleń, w których w sumie wzięło udział blisko 200 osób – mówi Joanna Szablewska, współpomysłodawczyni „Hand in Hand”, odpowiedzialna za realizację wydarzenia ze strony HPE. CYBERBEZPIECZEŃSTWO, WORDPRESS I ZDALNE ZARZĄDZANIE
Zakresy tematyczne bezpłatnych szkoleń, które w tym roku organizatorzy zaJoanna Szablewska
Paweł Stecuła
KARIERA I BIZNES
– Wybrałam temat „Efektywne wykorzystanie spotkań online”, ponieważ z moich obserwacji wynika, że ten rodzaj spotkań jest dla ludzi wyzwaniem – zauważa Magdalena Krawczak z Direct Communication. – Po pierwsze dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do spotkań face-to-face, umiemy się na nich zaprezentować z jak najlepszej strony i zadbać o swoje cele, a spotkania online są dużo bardziej wymagające. Nie czujemy się komfortowo, mówiąc do kamerki, trudniej o „small-talk”, bo nie ma wspólnej szatni, kawy, rozsiadania się w sali, więc nie jest łatwo zbudować relację. Podczas szkoleń nie zabrakło również omówienia praktycznych narzędzi IT czy zagrożeń związanych z przeniesieniem wielu aktywności organizacji do sieci. – Prowadziłam szkolenie na temat tworzenia strony na Wordpressie i uważam, że to w obecnej sytuacji jeden z podstawowych elementów promowania NGO – przyznaje Karina Kos z CodersCrew. – Organizacje pozarządowe powinny mieć strony internetowe, żeby potencjalni członkowie mogli dołączyć, a sponsorzy i osoby, które chcą współpracować z NGO, wiedzieli, jak mogą skontaktować się z organizacją. Trzeci sektor nie zawsze ma budżet na zamówienie strony internetowej, dlatego warto, żeby członkowie poznali narzędzia, dzięki którym sami będą mogli stworzyć stronę i nią zarządzać.
Magdalena Krawczak
Karina Kos
– W firmach IT, w których pracuję i pracowałem, ogromny nacisk kładzie się na cyberbezpieczeństwo – przyznaje z kolei Cezary Gwoździewicz, Technology Program Manager w firmie Infor, prowadzący szkolenie z podstaw cyberbezpieczeństwa. – Nieustanne szkolenia podnoszą świadomość zagrożeń i niebezpieczeństw, które czyhają w sieci. Zdaję sobie sprawę z tego, że w mniejszych organizacjach, nie związanych z IT, świadomość zagrożeń jest mniejsza, dlatego też temat cyberbezpieczeństwa uznałem za ważki. Starałem się nie tyle podać gotowe recepty słuchaczom, a rozbudzić ich ciekawość, jak też chęć do samodzielnego, nieustannego zdobywania wiedzy w tym szalenie dynamicznym obszarze. „WIELU RZECZY DOTYKAMY PIERWSZY RAZ”
Powyższa tematyka szkoleń, zorientowana głównie na konieczność działania w sieci i dynamikę zdalnej komunikacji, w większości przypadków doskonale trafiła w obecne potrzeby przedstawicieli NGO. – Jestem bardzo wdzięczna za możliwość uczestnictwa w konferencjach i szkoleniach „Hand in Hand” – przyznaje Paulina Kryczało z Fundacji La vie La vie, która po raz drugi uczestniczyła w konferencji. – To bardzo wartościowa inicjatywa dla organizacji pozarządowych. Dla nas osobiście jest szczególnie ważna, gdyż jesteśmy młodą organizacją, działamy dopiero
Cezary Gwoździewicz
Paulina Kryczało
od 2019 roku i wielu rzeczy dotykamy pierwszy raz. – Zdecydowanie najlepszym i najbardziej przydatnym szkoleniem było moim zdaniem „Budowanie marki osobistej w mediach społecznościowych” – mówi Dorota Kuszyńska ze Stowarzyszenia Adventure Realms. – Świetnie przygotowane prowadzące, które umiejętnie wymieniały się w prowadzeniu zajęć. Szkoda, że to było takie krótkie szkolenie. Z przyjemnością posłuchałabym jeszcze więcej przydatnych „tipów”! – Kolejny rok jestem zachwycona ofertą i chęcią współpracy, która płynie z sektora prywatnego do NGO – wyznaje Grażyna Karczewska, prezes zarządu Stowarzyszenia Kuźnia Zdrowych Nawyków. – Zawsze najchętniej uczestniczę w szkoleniach z komunikacji i z zarządzania zespołem, zatem również w tegorocznej ofercie znalazłam interesującą mnie tematykę. SZKOLENIA TRADYCYJNE VS. KOMUNIKACJA ZDALNA
Konieczność przejścia na zdalną formę komunikacji podczas całego wydarzenia zaskoczyła nie tylko organizatorów, ale i uczestników. Wielu z nich miało porównanie z rokiem ubiegłym, kiedy była możliwość spotkań twarzą w twarz, a tym samym i szerszej integracji pomiędzy uczestnikami i prowadzącymi.
31
Dorota wroclife.pl nrGrażyna 6/2020 Kuszyńska Karczewska
– W obecnej sytuacji na świecie takie rozwiązanie było jak najbardziej wskazane. Nie zawsze da się w szybkim czasie zorganizować coś dobrego, ale tutaj się to udało. Uczestnicy mogli bezpiecznie oglądać konferencję i zadawać pytania na czacie – dodaje Karina Kos.
– W zeszłym roku mieliśmy okazję uczestniczyć osobiście w konferencjach, co niewątpliwie było cudowną możliwością – przyznaje Paulina Kryczało. – Kontakt z prowadzącymi oraz innymi uczestnikami, bezpośrednia wymiana informacji miały swoje plusy, niemniej jednak szkolenia zdalne w dobie dzisiejszej sytuacji epidemiologicznej również zdają egzamin. Prowadzący byli dobrze przygotowani, nie było problemów z łącznością. Plusem szkoleń zdalnych jest to, że nie trzeba dojeżdżać i oszczędza się czas, którego jak zawsze brakuje. – Wszystko było rewelacyjnie zorganizowane, jak na obecne możliwości – chwali organizatorów Grażyna Karczewska. – Jako obywatele, pomału przyzwyczajamy się do funkcjonowania w tej formie. SEKTOR 3 oraz partnerskie firmy stanęły na wysokości za-
32
Jarosław wroclife.pl nr 6/2020 Korkuś
Marta Skinder
dania. Forma osobistego spotkania jest również okazją do wymiany doświadczeń i poznawania ludzi – jedynie o ten aspekt zubożona została tegoroczna edycja.
– Osobiście zdecydowanie wolę zajęcia stacjonarne. Podczas prowadzonych szkoleń staram się mocno angażować uczestników, poznawać ich potrzeby i w locie modyfikować program – przyznaje Jarosław Korkuś z John Weston Group. – Z drugiej strony, zdalna forma umożliwia większą dostępność. Można wpaść na szkolenie podczas pracy czy np. będąc na kwarantannie lub daleko od Wrocławia.
PANDEMIA PRZEŁAMAŁA OBAWY
Według Cezarego Gwoździewicza z Infor, forma tegorocznej konferencji w pełni zdała egzamin.
Z perspektywy organizatorów nie było innego wyjścia, aby w pełnym wymiarze zorganizować wydarzenie w tym roku – formuła konferencji online była jedynym rozwiązaniem.
– Widzę, że pandemia spowodowała znaczne zwiększenie umiejętności w zakresie komunikacji zdalnej. Przełamała też obawy przed taką formą – dodaje.
– Oczywiście bardzo miło wspominamy poprzednie edycje, w których mogliśmy gościć uczestników w naszych wrocławskich biurach – przyznaje Paweł Stecuła. – Niemniej jednak wszyscy, zarówno przedstawiciele biznesu, jak i przedstawiciele NGO wspólnie zaakceptowali nową zdalną formułę, która moim zdaniem sprawdziła się bardzo dobrze. Sesja, którą prowadziliśmy wraz z koleżanką, była interaktywna, nasi uczestnicy chętnie włączali się w dyskusje, dzielili się przykładami ze swojego otoczenia, dopytywali o szczegóły rozwiązań. Wydaje mi się, że udało się zbudować dobrą atmosferę podczas wirtualnego spotkania.
– Zdalna forma była najlepszym, co mogliśmy zrobić – stwierdza Marta Skinder ze Smith&Nephew. – Oczywiście, w kontakcie bezpośrednim łatwiej jest nawiązywać interakcje i prowadzić grupę, natomiast forma zdalna w obecnych warunkach pozwoliła nie tylko na zrealizowanie wydarzenia w ogóle, ale dała także możliwość dołączenia uczestnikom spoza Wrocławia, a nawet z zagranicy. ZDALNY SAVOIR-VIVRE, ZARZĄDZANIE PROJEKTAMI I BUDOWANIE MARKI
Wiele organizacji kolejny rok uczestniczyło w konferencji, wielu uczestników
KARIERA I BIZNES
już dziś planuje swój udział w przyszłorocznej edycji. Wśród tematów, które widzieliby w przyszłości w ramach szkoleń, pojawia się budowanie wizerunku organizacji, zarządzanie czy też prowadzenie skutecznej i kulturalnej komunikacji zdalnej. – Jeżeli chodzi o nas, to bardzo przydatne byłoby szkolenie dotyczące projektów i wszystkiego, co się z nimi wiąże: od pomysłu, przez realizację, zarządzanie, aż po zamknięcie – wylicza Paulina Kryczało. – Dodatkowo interesuje nas to, co dotyczy zarządzania samą organizacją i zarządzania relacjami – dodaje. – Myślę, że można byłoby kontynuować temat budowania marki w internecie. Jako przedstawicielka NGO i osoba, która podczas studiów miała styczność z różnymi organizacjami pozarządowymi, mam pewność, że zbudowanie wizerunku i umiejętność chwalenia się tym, co się już robiło, ma bardzo duży wpływ na późniejsze zjednywanie sobie ludzi i pozyskiwanie środków do działań – mówi Dorota Kuszyńska. – Jak dla mnie: zasady, swoisty savoir-vivre zdalnej komunikacji – przyznaje Grażyna Karczewska. – Myślę, że tematyka fake newsów jest również
na czasie, podobnie jak cyberbezpieczeństwo! DAĆ SIĘ ZNALEŹĆ
Dialog pomiędzy biznesem i NGO polega nie tylko na wymianie wiedzy i posługiwaniu się narzędziami, chociaż te są dziś niezwykle istotne. Pomagają nam odnaleźć się w sieci, dzielić zasobami, modułowo realizować projekty, angażować się w inicjatywy na zasadach peer production i skutecznie komunikować, niezależnie od ograniczeń czasu i przestrzeni. – Zarówno przez COVID-19, jak i rozwijającą się technologię coraz więcej rzeczy szukamy przez internet. Dlatego dla NGO ważne jest, żeby dobrze zaprezentować się zainteresowanym osobom, a przede wszystkim dać się znaleźć – twierdzi Karina Kos. – Sama również działam w organizacji non-profit i wiem, jak ważne jest budowanie marki w sieci. Dlatego uważam, że członkowie NGO powinni zwiększać swoje kompetencje w temacie promocji i działań w internecie. W STRONĘ WSPÓLNYCH WARTOŚCI
Jak przyznają prowadzący szkolenia, kompetencje potrzebne do skuteczne-
go działania w NGO są bardzo zbliżone do tych, które warto posiadać w biznesie. – Często słyszę podczas szkoleń i rozmów na przerwach, że w małych NGO każdy robi wszystko, ponieważ nie ma zasobów i środków na dodatkowe osoby – mówi Jarosław Korkuś. – Taka sytuacja na dłuższą metę może powodować frustrację i zmęczenie. Dodając do tego najczęściej pracę pro bono oraz spadek motywacji, mamy gotową katastrofę. W NGO, jak i w biznesie, potrzebne jest długoterminowe myślenie i niesamowita wytrwałość oraz cierpliwość. Sam często się na tym łapię, że chciałbym efekty tu i teraz – przyznaje. – Moim zdaniem w obecnych czasach kluczowe, tak samo jak i w biznesie, są gotowość na zmiany i umiejętność szybkiej adaptacji, jak również umiejętność nawiązywania relacji, empatia, a także poszanowanie różnorodności – wymienia Marta Skinder. – Jeśli chodzi o twarde umiejętności, to znajomość narzędzi ułatwiających pracę zdalną, wymianę danych i kooperację. – Jeśli miałbym coś doradzić i zwrócić uwagę na jeden obszar, to może będzie to adaptacja do dynamicznie zmieniającego się otoczenia – podpowiada Paweł Stecuła. – Życzę również wszystkim przedstawicielom NGO determinacji i optymizmu w działaniu, na pewno przydadzą się w najbliższym czasie. Tegoroczna edycja pokazuje, że kluczowe jest budowanie pewnej wspólnoty myślenia o współpracy między tymi dwoma sektorami i poszukiwanie łączących je wartości. Być może w najbliższej przyszłości będą nimi właśnie: wytrwałość, empatia i zdolność do adaptacji? wroclife.pl nr 6/2020
33
NA BIZNES
OTWÓRZMY SIĘ
URSZULA BANDUROWSKA specjalistka ds. doradztwa, wspierania i animowania NGO z Wrocławskiego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych SEKTOR 3 w rozmowie z
MAŁGORZATĄ BURNECKĄ
Z perspektywy osoby pracującej na co dzień z NGO-sami we Wrocławiu, jak ocenia Pani skalę i zakres współpracy lokalnych organizacji pozarządowych z biznesem?
W mojej opinii skala tej współpracy jest wciąż zbyt mała. Na co dzień doradzam w Centrum SEKTOR 3 m.in. w zakresie zakładania organizacji, ale również wspieram wrocławskie NGO-sy w ich codziennych działaniach. Z obserwacji widzę, że organizacje wciąż trochę boją się biznesu, do końca nie wiedzą, na co mogą liczyć i jak mogą wyjść z inicjatywą kontaktu. Do tej pory brakowało również możliwości poznania dobrych praktyk takiej współpracy przede wszystkim w aspekcie pozafinansowym. Z tego właśnie zrodził się pomysł na organizację wydarzenia, które będzie łączyło dwie strony i pokazywało możliwości, jakie stwarza to połączenie – biznesu i organizacji. Czy widzi Pani jakieś konkretne utrudnienia lub bariery dla takiej współpracy?
Jako osoba, która również całkiem nie-
34
wroclife.pl nr 6/2020
gu. Budujmy swoją sieć kontaktów nie tylko z innymi organizacjami. Otwórzmy się również na biznes, a wtedy biznes otworzy się też na nas! Na późniejszym etapie, kiedy już wspólnie realizujemy pomysł, na pewno pomocny jest dobry i konkretny podział zadań, elastyczność i otwartość. Ze swojej strony polecam też dużą dawkę pozytywnej energii – czerpmy przyjemność z tego, że dzięki współpracy możemy stworzyć coś przydatnego lub po prostu komuś pomóc. Takie podejście buduje dobrą atmosferę pracy. Ostatnie pytanie: czy tegoroczna edycja udała się?
dawno zaczynała – nie. Ktoś może stwierdzić, że mi było łatwiej, ponieważ reprezentuję dosyć rozpoznawalną wrocławską organizację. Nic bardziej mylnego. Trzeba pamiętać, że zarówno w NGO-sach, jak i w biznesie pracują ludzie. To niby proste i oczywiste, ale chyba nie zawsze jesteśmy tego świadomi. Warto rozmawiać, wymieniać się dobrymi praktykami, stwarzać możliwości do spotkania się – chociażby poprzez organizację takich inicjatyw jak „Hand in Hand”. Co, Pani zdaniem, decyduje o powodzeniu w realizacji wspólnych projektów między biznesem a NGO?
Wszyscy bardzo żałowaliśmy, że szkoleń nie udało się zrealizować w formie stacjonarnej, jak to miało miejsce podczas zeszłorocznej edycji. Panująca pandemia pokrzyżowała nam plany. Wspólnie z koleżankami z wrocławskiego centrum Hewlett Packard Enterprise, z którymi organizujemy inicjatywę „Hand in Hand” stwierdziłyśmy jednak, że nie chcemy nikogo narażać. W końcu, oprócz wiedzy, szkolenia to przede wszystkim ludzie – uczestnicy, trenerzy, osoby odpowiadające za stronę organizacyjną. Miałyśmy dużo obaw związanych z realizacją szkoleń w formule online – głównie ze względu na dużą liczbę tego typu działań obecnie. Mimo naszych wątpliwości uważam, że tegoroczną edycję „Hand in Hand” możemy zaliczyć do udanych!
Na początku przede wszystkim liczy się pomysł (50% sukcesu) i umiejętność jego zaprezentowania (drugie 50%). Jeśli chcemy zacząć współpracę z konkretnym biznesem, najpierw go poznajmy! Poświęćmy chwilę czasu na research: zapoznanie się z polityką CSR danej firmy, zrealizowanymi projektami. Bierzmy udział w takich inicjatywach, jak „Hand in Hand”, czyli konferencje, szkolenia i różne formy networkinUrszula Bandurowska
Z MITEM
ZMIERZYĆ SIĘ
KARIERA I BIZNES
JOANNA KURYŁO HPE GBC Corporate Social Responsibility Program Manager w rozmowie z
MAŁGORZATĄ BURNECKĄ
Skąd pomysł na taką formułę i myśl przewodnią konferencji – biznes ręka w rękę z NGO?
Pomysł zrodził się z nieformalnej rozmowy w trakcie wcześniejszej współpracy z Wrocławskim Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych SEKTOR 3. Zarówno my, przedstawiciele biznesu, jak i oni, organizacja skupiona na rozwoju NGO, dostrzegaliśmy lukę i potrzebę zacieśnienia współpracy międzysektorowej. Chcieliśmy zmierzyć się z mitem, wedle którego biznes warto angażować wyłącznie jako sponsora działań. Początkowo planowaliśmy dyskusję przedstawicieli biznesu i NGO, ale szybko okazało się, że tematów i obszarów jest tak wiele, że w lutym 2019 roku zorganizowaliśmy trzydniową konferencję. Następnie, jako jej rezultat i wynik ankiet zapotrzebowania NGO, odbyła się edycja warsztatowa, czyli bezpłatne szkolenia dla organizacji pozarządowych prowadzone przez przedstawicieli wrocławskich firm. Od samego początku założeniem naszym było, aby wydarzenia organizować w ramach dostępnych zasobów, bez kosztów, dzięki zaangażowaniu partnerów i pracowników-wolontariuszy. Inicjatywa „Hand in Hand” stała się w rezultacie wydarzeniem, ale też marką, co było dla nas bardzo pozytywnym zaskoczeniem.
Czy trudno było znaleźć firmy zainteresowane współpracą przy tym projekcie i zaangażowaniem się w prowadzenie szkoleń?
Przy pierwszej edycji wymagało to zaprezentowania naszego, mimo wszystko odważnego, pomysłu i przekonania do niego partnerów biznesowych. Przy edycji 2020 mieliśmy już za sobą konferencję i warsztaty jesienne z 2019 r., a także wyróżnienie w konkursie Wrocławskie Oblicza Wolontariatu, więc rozpoznawalność „Hand in Hand” była nieco większa. Jednak nie przewidziałyśmy faktu, że partnerzy z małego i dużego biznesu sami będą kontaktować się z nami, wyrażając chęć dołączenia. Przykładem takiego zaangażowania było powstanie naszej strony internetowej. Początkowo nie planowałyśmy jej uruchamiania, gdyż założeniem „Hand in Hand” jest współpraca bez konieczności wydatkowania środków finansowych. Okazało się jednak, że organizacja CodersCrew, która skorzystała z edycji „Hand in Hand” w ubiegłym roku, sama wyszła z inicjatywą zaangażowania się w nasz projekt i stworzenia strony dedykowanej inicjatywie.
przez SEKTOR 3, natomiast finalnie to partnerzy proponowali konkretne tematy na podstawie zasobów i wiedzy w swoich firmach. W tegorocznej edycji, siłą rzeczy, poruszyliśmy wiele kwestii ułatwiających funkcjonowanie organizacji w czasach pandemii, m.in. tematy współpracy i zarządzania w środowisku wirtualnym, cyberbezpieczeństwa, budowania stron www i marki w mediach społecznościowych, ale też wellbeingu czy ergonomii pracy. Czy ma Pani własne doświadczenia ze współpracy z organizacjami pozarządowymi?
Wolontariat pracowniczy w Centrum HPE we Wrocławiu jest bardzo dobrze rozwinięty. Globalna polityka firmy zakłada, że każdy pracownik może przeznaczyć na pracę wolontariacką 60 godzin w ciągu roku, w ramach czasu pracy. Będąc osobą koordynującą wolontariat pracowniczy w firmie, jednym z moich zadań jest promowanie i proponowanie różnych form zaangażowania, a co za tym idzie – również współpracy z organizacjami, które mogą potrzebować wolontariuszy do prac fizycznych, pomocowych lub wolontariatu kompetencyjnego. Pandemia pokrzyżowała część naszych planów i musieliśmy ograniczyć np. regularny wolontariat w kuchni charytatywnej. Priorytetem w tej bezprecedensowej sytuacji było przede wszystkim bezpieczeństwo i zdrowie zarówno naszych pracowników, jak i beneficjentów wolontariatu.
Co zdecydowało o takim doborze tematyki szkoleń?
Opieraliśmy się głównie na ankietach potrzeb NGO przeprowadzonych Joanna Kuryło
wroclife.pl nr 6/2020
35
CZYLI JAK ĆWICZYĆ KREATYWNOŚĆ
POSADŹ DRZEWO,
PATRYCJA OBARA
Na szczęście nie każda umiejętność wymaga aż tak rozległego treningu. Zwykle też nie zaczynamy od zera, jak istotka z animacji. Jedno natomiast jest pewne: jeśli chcesz zdobyć jakąś umiejętność, musisz wprawić się w ruch. Nie da się nauczyć jeździć na rowerze, oglądając tutoriale w internecie. Trzeba wsiąść na rower. Nie da się nauczyć gotować, czytając przepisy w gazetach. Trzeba otworzyć lodówkę, wziąć do ręki nóż i zabrać się do działania. Podobnie jest z kreatywnością – nie da się jej rozwinąć, studiując książki o kreatywności. Trzeba zacząć coś robić. Tylko co?
Pandemia przyniosła wiele strat i na mnóstwo oczywistych sposobów utrudniła nam życie. Z drugiej jednak strony, skłoniła część z nas do tego, żeby zwolnić, zastanowić się chwilę, być bliżej siebie.
Kiedy znacznie trudniejsze stało się korzystanie z dobrodziejstw kultury, spotykanie się z ludźmi, czy nawet zabijanie czasu w centrach handlowych, szukamy nowych sposobów na wypełnienie tej przestrzeni. Jednym z nich jest to dziecięce, dawno uśpione pragnienie tworzenia. Coś by się napisało, namalowało, uszyło czy ulepiło. Jak tu jednak tworzyć, kiedy kreatywność śpi? WIEDZA A UMIEJĘTNOŚCI
Kreatywności bliżej jest do umiejętności niż do wiedzy. Można powiedzieć, że wiedzę zdobywamy liniowo. Za-
36
Jeśli nie, mózg dokonuje kolejnej korekty i tak do skutku. Dobrze ilustruje ten proces dostępna w internecie animacja, w której algorytm genetyczny (mówiąc w uproszczeniu, jest to forma sztucznej inteligencji) uczy pewną geometryczną istotkę przeskakiwać przez kulkę. Istotka uczy się od zera – najpierw musi odkryć koncept podskakiwania, a potem dostosować do tej czynności swoje ciało i nauczyć się wykonywać ją prawidłowo. Udaje jej się osiągnąć sukces dopiero w 249 generacji, po wielu tysiącach powtórzeń.
wroclife.pl nr 6/2020
czynamy od jakiegoś poziomu, potem konsumujemy różne źródła – czytamy, rozmawiamy, słuchamy, oglądamy. I za każdym razem, kiedy to robimy, nasza wiedza się poszerza (lub pogłębia). Umiejętności natomiast zdobywamy, korzystając z mechanizmu pętli informacji zwrotnej. To znaczy: najpierw próbujemy wykonać daną czynność, a nasz mózg bacznie się temu przygląda. Jeśli popełnimy błąd, następnym razem mózg koryguje sposób wykonania czynności i znów obserwuje, żeby sprawdzić, czy ta zmiana zadziałała.
JAK ĆWICZYĆ KREATYWNOŚĆ?
Ćwiczenie dla Ciebie to krótkie, ale codzienne sesje pisania lub rysowania. Nawet jeśli uważasz, że nie potrafisz rysować, a pisanie nigdy nie było Twoją domeną, spróbuj, bo w ćwiczeniu kreatywności nie chodzi o tworzenie niesamowitych dzieł, ale o proces, o działanie. Nie ma też najmniejszego znaczenia, w jakim celu zamierzasz później wykorzystać swoje zdolności twórcze – czy chcesz pisać teksty reklamowe, kręcić filmy czy dekorować torty. Możesz wykonywać inne ćwiczenia, żeby doskonalić technikę. W tych, które teraz Ci proponuję, chodzi wyłącznie
CZAS WOLNY
o trening kreatywności, więc sprawdzą się niezależnie od Twoich dalszych planów i pomysłów na siebie. Jak to powinno wyglądać w praktyce? Przede wszystkim pamiętaj, że Twoja kreatywność chce być wolna. Wykonując swoje zadania, staraj się tej wolności nie ograniczać. Jeśli chcesz rysować, weź po prostu kartkę, ołówek i wykonaj, jak surrealiści, pierwszy spontaniczny ruch dłonią. Potem pozwól sobie za tym pójść. Nie zastanawiaj się, co ostatecznie będzie przedstawiać rysunek. Niech Twoja ręka decyduje za Ciebie. Jeśli decydujesz się na pisanie, zrób to samo. Weź kartkę i coś do pisania. Usiądź i po prostu zacznij pisać. Nie zadawaj sobie tematu, nie czyń założeń, ale też nie przerywaj ani na chwilę. Jeśli nie wiesz, o czym pisać, napisz dokładnie to: że nie wiesz. Pozwól, żeby słowa wypływały swobodnie spod Twojej ręki. A zanim zaczniesz, daj swojemu wewnętrznemu krytykowi wolne. Być może zdziwisz się tym, co w efekcie narysujesz lub napiszesz. Ale to dobrze, bo o to chodzi w treningu kreatywności, żeby dopuścić do głosu to, co mamy schowane nieco głębiej. To,
do czego na co dzień nasz świadomy, racjonalny umysł nie ma dostępu. GARŚĆ ZASAD
Żeby ten trening przyniósł oczekiwany efekt, warto pamiętać o kilku zasadach. Po pierwsze, ćwicz codziennie. Jeśli dziś sobie odpuścisz, to jest duże ryzyko, że jutro znów to zrobisz i ani się obejrzysz, a miną trzy miesiące. Trening jest najbardziej skuteczny, jeśli wykonujesz go regularnie. Po drugie, na początek możesz wyznaczyć sobie ramy czasowe – na przykład 10 minut pisania lub rysowania dziennie. Dzięki temu łatwiej Ci się będzie zmotywować (to przecież tylko 10 minut!). Kiedy codzienne ćwiczenie kreatywności zamieni się w Twój nawyk, możesz zacząć się bawić czasem trwania treningu (jak by to było pisać przez dwie godziny albo przez 30 sekund?) lub zupełnie zrezygnować z ustalania go i po prostu zdać się na swoją intuicję. Po trzecie, jeśli piszesz, pisz odręcznie. Nie musi to być ołówek i kartka – może być tablet i pisak. Ale nie klawiatura. To naprawdę ważne. Dzięki pisa-
niu odręcznemu tworzy się stymulująca relacja między okiem, ręką a mózgiem. Odręcznie piszesz wolniej niż na klawiaturze, dzięki czemu Twoje myśli mają nieco więcej czasu na to, żeby się skrystalizować. A do tego na kartce pozostają wszelkie poprawki, skreślenia, szlaczki i rysunki na marginesach. To niesamowity materiał do dalszej pracy twórczej. W tych skreślonych fragmentach mogą się kryć Twoje najlepsze pomysły, które po prostu potrzebują dojrzeć. A te dorysowane, nadpisane, zamazane rzeczy wspaniale dokumentują Twój proces twórczy, co w przyszłości może okazać się niezwykle inspirujące. Po czwarte i najważniejsze, a przy tym najtrudniejsze, nie oceniaj się. Pozwól sobie na wszystko. Na bazgroły, gryzmoły, błędy, nieczytelne pismo, skreślenia, dopiski, kółka w kształcie ameby i kwadraty o nierównoległych bokach. Myśl o swojej kreatywności jak o małym dziecku, które dopiero uczy się otaczającego je świata. Jeśli będziesz je krytykować i złościć się na nie, że nierówno przebiera łapkami czy gaworzy jakoś tak niewyraźnie, może to utrudnić i spowolnić, albo nawet całkowicie zahamować jego rozwój. Kreatywność jest bardzo intymna. Pochodzi z najdelikatniejszego kawałka Ciebie. Dlatego ćwicząc ją, zapewnij sobie poczucie bezpieczeństwa, opieki i miłości. Nie od świata zewnętrznego, tylko od siebie dla siebie. Pierwsze kroki twórcze są piękne. Zawsze i bezdyskusyjnie. Nie ma w nich „dobrze” ani „źle”. Jest tylko działanie i odkrywanie. Jest takie chińskie przysłowie, że najlepszy moment na posadzenie drzewa był 20 lat temu. Drugi najlepszy moment jest teraz. Dlatego zacznij swój pierwszy trening już dziś. wroclife.pl nr 6/2020
37
KOT „WYCHODZĄCY”?
SYLWIA JANKOWSKA EKOSTRAŻ Kot y kojar z ą nam się ze zwierzętami chodzącymi własnymi ścieżkami, dla których wszelkie bariery istnieją tylko po to, żeby je przeskoczyć. Jednakże wypuszczanie naszego milusińskiego na dwór jest nie tylko niebezpieczne, ale może być fatalne w skutkach, a nawet zakończyć się śmiercią kota.
Temat wypuszczania czy raczej niewypuszczania jest na pewno kontrowersyjny, bo jak to? Trzymać kota w domu cały czas? Przecież to niezgodne z jego naturą! Istnieje jednak kilka argumentów za powstrzymywaniem mruczka od szalonych eskapad. CO GROZI NASZEMU KOTU?
Niestety, dwór dysponuje całym arsenałem zagrożeń dla naszego kota. Zaczynając od chorób, poprzez inne koty, na ludziach oraz ich autach kończąc. SAMOCHODY
Brak szczegółowych danych co do tego, ile kotów umiera na drogach, jednakże zdarza się to niezmiernie często.
38
wroclife.pl nr 6/2020
Koty, przechodząc przez ulicę, mogą zostać potrącone, a mało który kierowca jest gotowy wysiąść i pomóc zwierzęciu – większość pojedzie dalej, zostawiając je na pastwę losu. Nawet jeśli nasza okolica jest bezpieczna, to koty są w stanie chodzić na wycieczki aż 300 metrów od swojego domu. Kto ma kota, ten wie, że zwykły płot nie jest w stanie powstrzymać zwierzaka. Co więcej, gdy za oknem robi się zimno – a zbliżamy się do tego momentu – koty poszukują ciepłego schronienia i chowają się w autach, przy ciepłych silnikach, czasem zasypiają też na oponach. Po odpaleniu samochodu cała ta maszyneria może zwierzę poważnie poturbować, albo nawet zabić.
INNE ZWIERZĘTA
Koty są niezwykle terytorialne, będą więc walczyć z innymi kotami o swój teren. Takie bójki mogą skończyć się pogryzieniami, zadrapaniami, ale także uszkodzeniem oczu i uszu. Równie niebezpieczne są psy, szczególnie te bez smyczy, które mogą zaatakować naszego kota. Większość urazów zdobytych w szarpaninach z innymi zwierzętami kończy się nie tylko interwencją lekarza weterynarii i szyciem, ale także ciężkimi chorobami. CHOROBY
Zarówno podczas bójek, jak i zwyczajnego przebywania z dzikimi kotami, nasz pupil może złapać szereg róż-
CZAS WOLNY
nych chorób zakaźnych, które nie tylko osłabią naszego zwierzaka, ale mogą wymagać stałego leczenia. Należą do nich m.in.: wścieklizna, FPV (panleukopenia kotów), FIV (wirus nabytego niedoboru immunologicznego, czyli, krótko mówiąc, koci HIV), FeLV (białaczka kotów), FIP (zakaźne zapalenie otrzewnej kotów). Od innych zwierząt mogą złapać też pasożyty – szczególnie, że ich źródłem są gryzonie, na które koty chętnie polują. Wśród takich pasażerów na gapę znajdują się np. kleszcze, pchły oraz pasożyty wewnętrzne, czyli tasiemce i glisty.
Jednakże zdarza się, że koty są porywane i krzywdzone, wykorzystywane do okropnych celów, m.in. tresowania psów na walki. A KOMU MOŻE ZAGROZIĆ NASZ KOT?
Warto pamiętać, że nasze zwierzaki nie są obojętne dla środowiska. Wręcz przeciwnie, koty stanowią gatunek inwazyjny. Zabijają ptaki i drobne ssaki, ich instynkt łowczy jest często tak silny, że polują nawet na te zwierzęta, których potem nie zjedzą. W ten sposób przyczyniają się do załamania ekosystemu i wyginięcia niektórych gatunków.
ZATRUCIA
Na dworze na kota czekają trujące substancje – naturalne, jak rośliny (chociażby stokrotki, choć lista roślin szkodliwych lub trujących jest bardzo długa), jak i te pozostawione przez człowieka. Wśród nich pojawiają się trutki na szczury oraz chemikalia. LUDZIE
Ludzie to niestety jedno z największych zagrożeń kotów. Nasz zwierzak może napotkać człowieka zdolnego do dręczenia i katowania zwierząt. W ekstremalnych przypadkach biedne zwierzaki są kopane, podpalane, postrzelane, skórowane… Lista jest długa, a każda opcja straszniejsza od poprzedniej. Warto przypomnieć, że ludziom zdarza się także koty kraść. Często jest to wynikiem pięknego wyglądu (koty rasowe!) lub wrażenia, że kot wałęsa się zupełnie sam i potrzebuje domu. Czasem wiąże się to z tym, że nasz pupil po prostu się zgubi – po odejściu zbyt daleko od domu – i zwyczajnie nie potrafi znaleźć drogi powrotnej, przez co zostaje przygarnięty lub oddany do schroniska.
ALE MÓJ KOT…
Z pewnością znajdą się właściciele kotów wychodzących, dla których wszystkie te przykre przygody brzmią obco. Ich kotów to przecież nigdy nie spotkało i nie spotka... Pamiętajcie jednak – kot wraca do domu, dopóki któregoś dnia... po prostu nie wróci. Wystarczy przejrzeć rozpaczliwe ogłoszenia na lokalnych grupach o zaginionych kotach. Albo posty organizacji prozwierzęcych, które kolejny raz w tym tygodniu zbierają z jezdni ciężko ranne zwierzęta, a potem robią wszystko, by ratować ich życie. NA KONIEC
Nasz zwierzak nie bez powodu nazywa się kotem domowym, jego miejsce jest właśnie tu, w domu, przy nas. Trzymanie kota w domu to nie znęcanie się nad nim, tylko odpowiedzialność za stworzenie, którym postanowiliśmy się opiekować. Zapewnijmy mu więc jak najwięcej bezpieczeństwa, żeby mógł żyć z nami jeszcze przez wiele, wiele lat. wroclife.pl nr 6/2020
39
KRAJU DOLNEGO ŚLĄSKA OBRAZ
12 WSPANIAŁYCH PARKÓW
Jest ich dwanaście – czyli całkiem sporo i mogą stanowić antidotum na zbliżający się czas. Tworzą wyjątkowo urokliwe wspomnienia i chronią cenne środowisko naturalne. Jeśli tylko odważymy się zrobić krok za miasto, odkryjemy, że pośród licznych atrakcji Dolny Śląsk oferuje wyjątkowo piękne parki krajobrazowe, które stoją na straży natury, kojących wartości estetycznych i zapewniają swobodny kontakt z przyrodą.
TERESA MARCINÓW Dalsze podróże musimy na razie odłożyć na później. Wystarczy jednak zrobić krok za miasto, by odkryć, że Dolny Śląsk obfituje w wyjątkowo piękne i pozwalające na niczym niezakłócony kontakt z naturą parki krajobrazowe.
Miejskie życie ze wszystkimi ograniczeniami spowodowanymi antybohaterem roku 2020 przyśpieszyło w okresie wakacyjnym, a teraz ponownie musi zwolnić i to dużo bardziej niż zasługuje na to jesienna słota. Nieco stłamszone i spowolnione aktywności przenosimy do naszych domów przygotowując się na długie zimowe miesiące. Wydaje się, że tym razem będą zdecydowanie dłuższe niż w poprzednich latach. Próbujemy jakoś zmieścić życie w dostępnym metrażu, choć trudno upchnąć tam potrzebę ruchu, przestrzeni i swobody.
40
Teren województwa dolnośląskiego zajmuje około 20 000 kilometrów kwadratowych. Około 20% powierzchni jest objęte ochroną prawną, a nieco ponad 10% zajmują parki krajobrazowe. Obok parków narodowych, rezerwatów przyrody i obszarów chronionego krajobrazu to one stanowią ważny element systemu ochrony przyrody.
wroclife.pl nr 6/2020
Po wiosennym czasie izolacji okoliczne parki i skwery – świadkowie krótkich przechadzek – są już dość dobrze znane. Dalekie podróże mają status słabo dostępnych lub w ogóle nieosiągalnych, a nawet gdyby, pewnie niewielu odważy się z nich skorzystać. Nadszedł czas na regionalne wędrówki i mini wyprawy. W tym względzie poszczęściło się mieszkańcom Dolnego Śląska. Wartości przyrodnicze regionu są wyjątkowo różnorodne, reprezentują je zarówno nizinne doliny rzeczne, kompleksy leśne, torfowiska i wrzosowiska, ale także tereny podgórskie i górskie.
Historia parków krajobrazowych w Polsce jest stosunkowo krótka, bo większość z nich utworzono pod koniec XX wieku, natomiast początków działań na rzecz docenienia naturalnego krajobrazu można upatrywać w XVIII-wiecznej tradycji brytyjskiego ogrodnictwa. Powszechnie kojarzony ogród w stylu brytyjskim zastąpił wcześniejszy, sztuczny i nieco sztywny ogród barokowy. Zasadniczym elementem nowego typu ogrodu było właśnie nawiązanie do naturalnego krajobrazu. UROKLIWE I BLISKIE
– monumentalny zamek otoczony jest trzema zespołami krajobrazowymi: dobromierskim, książańskim i lubiechowskim. Za czasów Bolka I miał charakter obronny, później stał się pomnikiem działalności rodu Hochbergów. Książański Park Krajobrazowy
CZAS WOLNY Park Krajobrazowy „Chełmy" – posiada zróżnicowane formy terenu i unikatowe relikty działalności wulkanicznej. Gospodarzem i symbolem Parku jest muflon. Park Krajobrazowy „Dolina Baryczy" – największy Park Krajobrazowy w Polsce, który swoim zasięgiem obejmuje także województwo wielkopolskie. Na terenie parku znajdują się specjalne obszary ochrony ptaków i największy kompleks stawów rybnych w Europie. Park Krajobrazowy „Dolina Bystrzycy"
– zajmuje centralną część województwa dolnośląskiego i obejmuje korytarz ekologiczny Doliny Odry, symbolicznie reprezentuje go śnieżyczka przebiśnieg. Park Krajobrazowy „Dolina Jezierzycy" –
obszar jest przyjazny dla amatorów rekreacji w plenerze, oferuje łagodny krajobraz rzeki nizinnej, obfituje w piesze i rowerowe szlaki turystyczne. Park Krajobrazowy Doliny Bobru – głów-
nym elementem krajobrazu jest zalewnia rzeki Bóbr, a szczególnym obiektem jest zapora wodna w Pilchowicach, o krok od słynnego pilchowickiego mostu.
– położony w Sudetach Środkowych, którego najwyższym punktem jest Wielka Sowa (1015 m n.p.m.). Znanym obiektem turystycznym jest system sztolni Kompleksu Riese.
Przemkowski Park Krajobrazowy – rów-
Park Krajobrazowy Sudetów Wałbrzyskich
Ślężański Park Krajobrazowy
Park Krajobrazowy Gór Sowich
– prawie 90% powierzchni parku to kompleksy leśne usytułowane w Sudetach Środkowych, najwyższym szczytem jest Waligóra. 5 korzyści z kontaktu z naturą: • Mniejszy stres – lepszy humor i chęć do życia. • Zachęca do ruchu i ćwiczeń fizycznych. • Świeże powietrze – zwiększenie odporności organizmu. • Wspiera naszą kreatywność. • Poprawia funkcjonowanie mózgu, np. pamięć krótkotrwałą.
ninny obszar parku zapewnia spokojny klimat i urok pozbawionych osad ludzkich Borów Dolnośląskich. Pod względem wielkości to drugi PK Dolnego Śląska. – położony na Przedgórzu Sudeckim, a jego najwyższym punktem jest Góra Ślęża. Na jego terenie jest jedyny las, który nie uległ degradacji i reprezentuje zróżnicowanie gatunkowe. Śnieżnicki Park Krajobrazowy – obejmu-
je rejon Sudetów Wschodnich, Masyw Śnieżnika, Góry Bialskie i Góry Złote, cechuje się znaczną różnorodnością flory i fauny. Rudawski Park Krajobrazowy – niezwy-
kle różnorodny obszar pod względem zróżnicowania budowy geologicznej i rozmaitych form przyrody, posiada także liczne założenia pałacowo-parkowe.
wroclife.pl nr 6/2020
41
PANDEMICZNY RACHUNEK SUMIENIA TURYSTY
regionalnych atrakcji? Czy znaleźliśmy czas na odwiedzenie szlaków turystycznych, na które nie mogliśmy sobie pozwolić, bo w planach były wyjazdy zagraniczne? Nawet jeśli na większość pytań odpowiedź brzmi „nie”, to może okazać się, że „mikrowyprawy” po najbliższej okolicy mogą stać się dominującym trendem w 2021 roku.
Rok 2020 zaskoczył wszystkich. Nastąpił całkowity „reset” naszych planów. Tych małych i dużych, bliskich i dalekich. Zbliża się czas, kiedy możemy już zrobić „podróżnicze” podsumowanie tego roku i zobaczyć, co jeszcze możemy zdziałać.
Większość z nas prawdopodobnie nie zrealizowała wielu planów wyjazdowych. Liczne ograniczenia, tymczasowe zamknięcia różnych instytucji kultury, odwołane koncerty i wydarzenia sportowe mogły spowodować, że rok 2020 okazał się czasem nudnym i nieatrakcyjnym. Ale czy aby na pewno? Mijający rok był czasem powrotu do turystyki indywidualnej, może trochę staromodnej, ponieważ lepiej było samemu organizować sobie wyjazd i prze-
42
Prognozy nie są optymistyczne, branża turystyczna już teraz jest mocno „poobijana”. Jak będzie w przyszłości? Prędzej czy później na portalach społecznościowych zaczną ponownie pojawiać się zdjęcia z rajskich plaż i szalonych imprez w znanych stolicach. Jednak nikt nie wie, kiedy nastąpi możliwość ponownego globalnego i masowego podróżowania.
JULIA BAKALARZ
wroclife.pl nr 6/2020
MIASTA WOLNE OD TURYSTÓW
jazd. 2020 rok zdominowały małe podróże, dzięki którym odkrywaliśmy raczej bliskie niż dalekie atrakcje. Przy tej okazji warto zadać sobie pytanie, na ile lepiej poznaliśmy własny region czy kraj? Czy odwiedziliśmy najbliższe muzea, czy sprawdziliśmy ich ofertę? Czy dokonaliśmy nowych rowerowych podbojów? Czy spacerowaliśmy po wyludnionym Rynku we Wrocławiu lub w Krakowie? Czy cieszyliśmy się spokojem
Mimo wszystko ten rok przyniósł kilka niezwykłych okazji. Jedną z nich było odzyskanie miast przez ich mieszkańców. Brak szalonych Brytyjczyków na ulicach w Krakowie, Gdańsk odetchnął od niepohamowanych Skandynawów pływających w kanałach, nawet we Wrocławiu bez niemieckich grup zrobiło się jakoś bardziej swojsko. Turystyka zmienia wszystko, bardzo często na lepsze, ale swoją ekspansją wypycha starych mieszkańców danego miejsca. Kamienice pustoszeją, stając się mieszkaniami dla przyjezdnych na 2-3 dni, po których bardzo często zostaje tylko bałagan i nieprzespane noce u sąsiadów. W tym roku jest inaczej, wszystkie największe atrakcje kraju są dla nas. Wszędzie jest mniej odwiedzających, na największe dzieła sztuki można spokojnie popatrzeć, nie będąc przepychanym dalej. Starówki kultowych miast są ponownie dla ich mieszkańców.
CZAS WOLNY
Ten rok jest dobrą okazją, aby przyjrzeć się temu, co mamy wokół siebie. Co zazwyczaj widzimy, ale na co nie zwracamy uwagi. Lokalne galerie, sklepy, knajpki – to wszystko czeka na nas. Spacery z lokalnymi przewodnikami po niezatłoczonych ulicach mogą okazać się nie lada frajdą. Tematyczne wyprawy przez nasze miasta pozwolą nam je odkryć na nowo! Ten rok jest czasem, kiedy lokalne społeczności powinny się wspierać. Wszystko po to, aby tutejsze restauracje, bary i sklepiki nie splajtowały, aby przewodnicy w roku bez turystów jakoś sobie poradzili, a my żebyśmy mogli odkryć regionalne dobrodziejstwa. Nadszedł czas, kiedy COVID-19 mówi „sprawdzam”, a my możemy pokazać, że w naszym regionie jest ciekawie, atrakcyjnie, że potrafimy działać we wspólnej korelacji. Jesteśmy panami naszych małych ojczyzn, o które musimy zawalczyć w czasach dziwnej zarazy. Zamieńmy podróże międzykontynentalne na podróże między województwami. Międzynarodowe wyjazdy zastąpmy poznawaniem najbliższych gmin. Oczywiście, wielka turystyka jest niezwykła, ale ograniczenia lotnicze wcale nie oznaczają nudy. Prawdziwy świat zaczyna się tuż za rogiem, mimo że wygląda niepozornie. SMAKI ŚWIATA
Jedzenie to przepustka, dzięki której mogą podróżować nasze zmysły. Owszem, figi najlepiej smakują zerwane prosto z krzaczka, a Guinnessa pije się najlepiej w dublińskim pubie, mimo wszystko zawsze możemy mieć namiastkę czegoś odległego na talerzu. Najprościej udać się na dobrego kebaba lub pizzę. Jeżeli tęsknimy ze Bliskim Wschodem, zawsze samemu możemy zrobić humus, wystarczy zamknąć
oczy, gdy będziemy go doprawiać, i przypomnieć sobie wszystkie orientalne smaki. Kto tęskni za Bałkanami, niech upiecze paprykę w piekarniku, ściągnie z niej skórkę, skropi cytryną, oliwą i rozsmaruje na pieczywie – i już jedną nogą jesteśmy np. w Serbii. Podróżowanie po talerzach ułatwia oferta różnych sklepów internetowych, jak i lokalnych sklepików z produktami hinduskimi, chińskimi czy tureckimi. W każdym większym mieście odnajdziemy sklepy orientalne lub stoiska z produktami śródziemnomorskimi, które ułatwią przetrwanie czasów kwarantanny. SIŁA W PLANOWANIU
Rok 2020 powinien być rokiem książki. Jeżeli nie udało nam się gdzieś wyjechać, przeczytajmy książki o tym miejscu i poznajmy je w teorii. Reportaże są fascynujące, często pokazują świat, w którym jesteśmy, ale go nie widzimy. Możemy dowiedzieć się, jak nie popełnić gafy wśród lokalnej ludności, jakie potrawy spróbować czy zgłębić wiedzę o tamtejszym rzemiośle i rękodziele. Jakie mają święta, festiwale i zwyczaje. Książki i blogi mogą ukoić naszą tęsknotę za podróżowaniem. KIM JESTEŚMY?
A może obecna sytuacja jest nam potrzebna? Może nadszedł czas na autorefleksję: czy jesteśmy turystami, podróżnikami, zdobywcami, czy poznajemy świat, czy tylko go „zaliczamy”? Ile mamy doświadczeń z naszych wyjazdów? Co z nich pamiętamy? Możemy zadać sobie wiele pytań, oby doprowadziły nas do wartościowych spostrzeżeń – również o nas samych. A kiedy wielka turystyka kiedyś się odrodzi, może będziemy mogli lepiej i pełniej skorzystać z dobrodziejstw tego świata.
wroclife.pl nr 6/2020
43
GICLÉE – Z MIŁOŚCI DO SZTUKI
na niemal wiecznym papierze zdobią niejedno urządzone ze smakiem wnętrze. Dziś, dzięki technologii, również dzieła malarzy mogą zyskać „nowe życie”. TECHNOLOGIA W SŁUŻBIE SZTUKI
BARTOSZ ADAMIAK
Żyjemy w czasach powszechnej cyfryzacji. Świat druku przestał być masowy, a zaczął być elitarny, skierowany do węższego grona odbiorców, często o bardziej wygórowanych wymaganiach. Dotyczy to chociażby książek, ale również i sztuki.
Wyobraźcie sobie sztukę dostępną, a jednocześnie wzbogaconą duchem kolekcjonerskim poprzez ścisłą limitację nakładu. Wyobraźcie sobie obraz, którego życie nie kończy się na jednym egzemplarzu autorskim, ale jednocześnie liczba jego posiadaczy jest ograniczona. Poznajcie niezwykłą ideę, która zrodziła się z miłości do sztuki.
Termin giclée, jak i całe zjawisko tworzenia wysokiej jakości kopii, pojawiły się na początku lat 90. za sprawą Jacka Duganne – pioniera druku artystycznego, który zwykł mawiać, że widzi „magię sztuki stymulowaną przez technologię”. Nazwę giclée stosował on do wydruków dzieł sztuki utworzonych na zmodyfikowanej przez siebie, wielkoformatowej drukarce atramentowej Iris. Samo słowo giclée pochodzi od francuskiego „gicleur”, będącego terminem technicznym, określającym strumień lub dyszę. Czasownik „gicler” oznacza rozpylanie lub tryskanie i odnosi się do sposobu, w jaki atrament nanoszony jest na papier.
Podobnie jak cały współczesny świat, również sztuka nie opiera się nowinkom techniki. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że obrazu nie tworzy się z minuty na minutę. Potrzeba do tego wielu składników: pomysłu, inspiracji, czasu i wielu specyficznych warunków wiadomych danemu artyście.
44
wroclife.pl nr 6/2020
Jednocześnie chętnych do zakupu tego jednego, konkretnego dzieła jest często wielu. Takiego dylematu nie zna świat fotografii artystycznej czy grafiki, w którym limitowane serie kilku lub kilkunastu egzemplarzy są czymś naturalnym, znanym od lat i docenianym przez kolekcjonerów. Wysokiej jakości wydruki
Z czasem termin ten przyjął się do określania wydruków dzieł sztuki w bardzo wysokiej jakości przez artystów, galerie i drukarnie, wykonywanych już niekoniecznie za pomocą drukarki Iris. Na rynku tym zaczęli liczyć się także inni dostawcy wielkoformatowego sprzętu drukującego, jak Canon, Epson czy HP, wzbogacając proces o nowe, dodatkowe elementy, jak np. użycie atramentu odpornego na blaknięcie, czy wprowadzenie dwunastokolorowej
CZAS WOLNY
palety, dającej najlepsze odwzorowanie barw. Zaczęto eksperymentować z różnego rodzaju papierami, które zapewniały różne efekty. Zastosowanie papieru bawełnianego umożliwiło uzyskanie tekstury zbliżonej do płótna, co jeszcze bardziej upodobniło giclée do oryginału. W ELITARNYM GRONIE
Wrocławska firma Goldenmark wprowadziła do swojej oferty giclée, ustalając jednak limit liczby egzemplarzy do siedmiu. Każdy z nich jest absolutnie unikatowy, ponieważ artyści wzbogacili je dodatkowym elementem, który nie pojawia się na pozostałych egzemplarzach, domalowując go ręcznie. Całości dopełnia nałożenie werniksu, który dodatkowo uszlachetnia i utrwala dzieło. Każdy obraz giclée, fotografia artystyczna czy inkografia ma jeden wspólny mianownik: limitowany nakład. Z jednej strony, pozwala to dziełu „żyć dłużej” w ofercie galerii, z drugiej zaś od początku zakłada ograniczone grono jego posiadaczy. W ten sposób unikatowa praca utalentowanych i uznanych artystów spotyka się z technologią, która daje ich dziełom nowe życie oraz z ideą kolekcjonerską opartą na ograniczonych nakładach. Jednak bazą jest miłość do sztuki i potrzeba otaczania się pięknymi przedmiotami. Tym chcemy się z Państwem dzielić w Galerii Goldenmark.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Goldenmark wroclife.pl nr 6/2020
45
30 PAŹDZIERNIKA – 31 GRUDNIA 2020 Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego od blisko 50 lat realizuje działania z zakresu organizacji projektów i programów artystycznych, upowszechniania kultury i edukacji artystycznej, promocji sztuki i jej twórców oraz promocji regionu poprzez kulturę i współpracę międzynarodową. Prowadzi działalność impresaryjną, wystawienniczą, wydawniczą, naukowo-badawczą i dokumentacyjną oraz jest współorganizatorem wielu przedsięwzięć kulturalnych na Dolnym Śląsku. OKiS zajmuje się również organizacją dużych festiwali, przeglądów, wystaw i warsztatów artystycznych oraz projektów z zakresu edukacji kulturalnej i artystycznej dla dzieci, młodzieży i grup zagrożonych wykluczeniem społecznym. Jest współwydawcą prestiżowego czasopisma społeczno-kulturalnego, Miesięcznika Odra. W listopadzie i grudniu Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu zaprasza:
POMIĘDZY [W DOBIE COVID 19]
W wystawie weźmie udział pięciu twórców młodego i średniego pokolenia, realizujących swoje dokonania techniką fotografii dokumentalnej, inscenizowanej, ale również w wideo i fotoinstalacji. Osią łączącą narrację wszystkich prac zaprezentowanych na wystawie jest fenomen wyodrębnienia lub wymuszonej alienacji, spowodowanej rygorami dyscypliny sanitarno-epidemiologicznej, ogłoszonymi w związku z pandemią. Autorzy: Tomasz Bajer, Angelika Dolińska, Dominik Gralak, Justyna Lach, Patrycja Stanaszek. Organizatorzy: Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu – Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego Galeria FOTO-GEN Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu – Instytucji Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego Bilety: normalny: 4 zł, ulgowy*: 2 zł, we wtorki wstęp wolny *Bilet ulgowy przysługuje: emerytom, rencistom, uczniom, studentom, grupom zorganizowanym (od 10 os.) Galeria FOTO-GEN, pl. bpa Nankiera 8, Wrocław
07 LISTOPADA 2020 – 31 STYCZNIA 2021
31 PAŹDZIERNIKA – 1 GRUDNIA 2020
TOMASZ DOMAŃSKI POMNIKI CZASU
XIII MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL HAŁDA JAZZ WAŁBRZYCH 2020
Od 7 listopada 2020 zapraszamy do Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku na wystawę Tomasza Domańskiego. Prace, które będzie można zobaczyć w Orońsku, powstały w wyniku fascynacji artysty naturą. Domański w swoich dziełach odwołuje się do skrajnych kategorii, łącząc je w nierozerwalne pary: życie – śmierć, natura – kultura, fizyczność – metafizyka. Przyjętym przez artystę sposobem wypowiedzi w sztuce jest rzeźba efemeryczna w formie monumentalnych i spektakularnych instalacji sytuowanych w przestrzeni publicznej.
Festiwal Hałda Jazz to wydarzenie muzyczne, które popularyzuje sztukę improwizowaną i odbywa się od 2008. Współorganizatorem tegorocznej edycji przedsięwzięcia jest Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu. XIII edycja jest poświęcona Krzysztofowi Komedzie. Na scenie wałbrzyskich instytucji kulturalnych wystąpi między innymi Urszula Dudziak, Piotr Damasiewicz i Stepping Stone Quintet. W ramach Festiwalu odbędą się także spotkania, wystawy i pokaz filmu dokumentalnego.
7 listopada 2020, godz. 12:00 dzień otwarty z udziałem Artysty 31 stycznia 2021, godz. 12:00 oprowadzanie autorskie
Organizatorzy: Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu – Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego, Miasto Wałbrzych, Stara Kopalnia w Wałbrzychu, Filharmonia Sudecka, Wałbrzyski Ośrodek Kultury, KGHM Polska Miedź
Organizatorzy wystawy: Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu – Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego Bilety: normalny: 10 zł, ulgowy: 5 zł, ulgowy specjalny: 1 zł,
dzieci do lat 7: wstęp bezpłatny, Centrum Rzeźby Polskiej, ul. Topolowa 1, Orońsko
46
wroclife.pl nr 6/2020
Bilety: od 20 do 100 zł, na niektóre wydarzenia towarzyszące wstęp wolny Filharmonia Sudecka, Stara Kopalnia, Teatr Dramatyczny im. Szaniawskiego Wałbrzych
WYDARZENIA REALIZOWANE PRZEZ OKIS LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2020 9 GRUDNIA 2020, GODZ. 17.00 I 19.00
15 LISTOPADA 2020 – 28 GRUDNIA 2020
„CZASY ŻYWE” MARZENY SADOCHY
Na początku grudnia w Sali Teatru Laboratorium odbędzie się premiera autorskiego czytania performatywnego „CZASY ŻYWE”. Podstawą jest nowy tekst Marzeny Sadochy, który powstał w czasie lockdownu związanego z pandemią Covid. „Czasy żywe” opowiadają o epidemiach, które były, trwają i które jeszcze nie mają nazwy i liczb zmarłych. Jego przestrzenią najpierw są zamknięte miasta, zaspawane mieszkania i odizolowane szpitale. Potem nic już nie jest zamknięte, bo wszystko jest skażone. Można jeść chore maliny i ziemniaki wielkości pestek słonecznika. Można wyobrażać sobie, że za chwilę wszystko się zmieni i niebo znowu, jak kiedyś, będzie mieć kolor zielony. Występuje Marta Parzychowska, śpiew i muzyka: Patrycja Hefczyńska. Bilety: będą dostępne na EKOBILET.PL Sala Teatru Laboratorium, Rynek Ratusz 27, Wrocław
IMPERATYW
Ideą przyjętą przez kuratorów wystawy jest zaprezentowanie dokonań kilku pokoleń artystów, a więc postaw twórczych, które znalazły swoje trwałe miejsce w historii sztuki współczesnej, jak i twórców, których dzieła aspirują, by w tejże historii się znaleźć, ale również artystów młodego pokolenia, których dokonania artystyczne wykazują zdeterminowaną ideowo twórczość i która miała już szansę na pozytywną weryfikację. Autorzy: Andrzej P. Bator, Łukasz Berger, Łukasz Gierlak, Wacław Szpakowski, Stach Szumski, Igor Wójcik. Organizatorzy: Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu – Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego, Galeria Miejska we Wrocławiu Bilety: wstęp wolny Galeria Miejska, ul. Kiełbaśnicza 28, Wrocław
11 I 12 GRUDNIA 2020, GODZ.19:00 „SWIETŁANA” PRZEMYSŁAWA WOJCIESZKA
„Swietłana” to na poły biograficzna, na poły fikcyjna wielowątkowa opowieść o współczesnej Polsce, o emigracji w czasach otwartych granic, o próbach zachowania artystycznej niezależności podczas kryzysu demokracji, o bliskości, a zarazem trudnościach w porozumieniu pomiędzy Polakami, a Niemcami. Opowieść o Swietłanie jest rozpięta pomiędzy komizmem, groteską, a pełną melancholii refleksją na temat stanu współczesnej Europy i Polski. Podstawą spektaklu jest tekst dolnośląskiego dramaturga i reżysera Przemysława Wojcieszka zatytułowany „Swietłana”. Występuje Michał Surówka, muzyka Filip Zawada. Fot:.: Tobiasz Papuczys Bilety: będą dostępne na EKOBILET.PL Sala Teatru Laboratorium, Rynek Ratusz 27, Wrocław
GENERATOR. LECH TWARDOWSKI
To jedna z ostatnich publikacji Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu. Książka o znakomitym współczesnym polskim artyście, szczególnie ważnym dla środowiska wrocławskiego, które od lat inspiruje i animuje. Unikatowa publikacja o twórczości artysty, do której teksty napisali: Anna Chmielarz, Marcin Ludwin, Anna Markowska, Marek Śnieciński, Andrzej Turowski, Janusz Zagrodzki. Książka – bogato ilustrowana reprodukcjami dzieł malarskich Twardowskiego – zachęca czytelnika do zajęcia pozycji pomiędzy słowem i obrazem. Dzięki niej uzyska on odświeżającą perspektywę w spojrzeniu na otaczający świat – zobaczy go jako przestrzeń zdziwienia, tajemnicy i wolności, gdzie wszystko jest możliwe, bo nic – nawet omawiane malarstwo – nie jest stworzone do końca. Cena: 80 zł + koszty wysyłki Książkę można zamówić pisząc na adres wydawnictwa@okis.pl Więcej o naszych wydawnictwach w następnym wydaniu magazynu WROCLIFE oraz na stronie: https://okis.pl/wydawnictwa-2/
Więcej na: www.okis.pl Znajdź nas na Facebooku i Instagramie Projekty są dofinansowane z Budżetu Województwa Dolnośląskiego.
wroclife.pl nr 6/2020
47
CZAS JAKO EKSPERYMENT
TOMASZ DOMAŃSKI autor rzeźb, instalacji, obiektów, performansów, rysunków i fotografii o POMNIKACH CZASU w rozmowie z
IZĄ JÓŹWIK Determinacja i uczciwość. To cechy absolutnie niezbędne przy pracy kreacyjnej. Dodatkowo, jako trzecią, konieczną wartość, dodałbym umiejętność podejmowania ryzyka. A jeżeli decydujemy się na podejmowanie ryzyka, musimy liczyć się z możliwością porażki.
Sublimatory, pierwszy obiekt z cyklu Pomniki Czasu został zrealizowany w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku już około 30 lat temu. Jaka była wówczas jego koncepcja?
Sublimatory były jednym z pierwszych projektów ukazujących procesualny charakter rzeźby-instalacji-idei. Idea rzeźby w procesie, ciągłej przemiany, która po uruchomieniu nigdy się nie skończy. Kompozycja ta jest plastyczną interpretacją naturalnej równowagi Yin–jang. Jej kontemplacyjny charakter opiera się na zasadzie kontrastu obserwowanego w zjawiskach codziennych, skrajnościach, które się wzajemnie uzupełniają; twarde – miękkie, mokre – suche, ciepłe – zimne, pełne – puste, ciekłe – stałe, jasne – ciemne, wi-
48
wroclife.pl nr 6/2020
dzialne i niewidzialne. Kontrast jest także jednym z podstawowych elementów budowania rzeźby, obok światła, rytmu i ciężaru. W tej instalacji pośrednio odwołuję się do „wzniosłości związków czystych” Barnetta Newmana. Jego poszukiwania sztuki wzniosłej (sublime) w malarstwie wyznaczyły moją drogę do prostoty i sublimacji formy. Czas płynie, Pomniki Czasu powstają, trwają, rozwijają się, znikają. Ewoluują. Czy pamięta Pan momenty kluczowe dla ich transformacji?
Od pierwszych realizacji zdawałem sobie sprawę, że uruchamiam długofalowy program na całe artystyczne życie. W takim rozumieniu zjawiska, trudno wskazać kluczowe momenty w historii
konkretnego projektu. Po prostu Pomniki Czasu rozwijały się w każdej swojej nowej odsłonie, wykorzystując różne konteksty materiałowe, rozszerzając swoją „zmysłowość” o wykorzystanie dźwięku albo włączenie w strukturę nowych mediów np. filmów. A wspomniany przez Panią kluczowy moment w mojej pracy pojawił się na jej początku, gdy pojechałem realizować swoje idee w region najbardziej dla nich optymalny. Pojechałem na Alaskę do Fairbanks i uruchomiłem Lodowy zegar. Z wody, stali i ognia skonstruowałem metaforyczną maszynę, wyrażającą wciąż żywą tęsknotę człowieka do zbudowania urządzenia samonapędzającego się – perpetuum mobile. Była to dla mnie szczególnie ważna
CZAS WOLNY
by i ma decydujący wpływ na zwiększenie ilości i jakości produkcji roślinnej. W moim przypadku płodozmian dotyczył szerokiej aktywności na polu sztuki. Zajmuję się performansem, fotografią, „rzeźbiarskim malarstwem”, rysunkiem i filmem. Swobodne poruszanie się w tak szerokim spektrum różnych mediów, pozwala na ucieczki i powroty, możliwość ważka w momentach znużenia, ale tak naprawdę z Pomnikami Czasu nigdy nie miałem poczucia wyczerpania tematu. Tomasz Domański
instalacja, jej industrialna spektakularność i skala dodały mi koniecznej wiary w samego siebie i, co najważniejsze, w to, że jestem w stanie tą energią pozytywnie zainfekować innych. W późniejszej mojej działalności widać, jak bardzo ważny i niezbędny był to dar – wykrzesania energii z innych ludzi w celu współrealizacji abstrakcyjnych idei. Zawsze to podkreślam, Pomniki Czasu mogły zaistnieć dzięki zaangażowaniu i pasji wielu ludzi, ja jestem tylko inicjatorem działań.
W Pomnikach Czasu próbuje Pan zamknąć go w formie, materii mniej lub bardziej kruchej, często efemerycznej. Mam pytanie proste i pewnie nazbyt tendencyjne, ale może właśnie dlatego wydaje mi się ważne. Czym dla Pana osobiście jest czas? Chodzi mi o próbę ujęcia czasu tym razem w materii języka?
Staram się unikać odpowiedzi na to pytanie. Raczej widziałbym siebie w roli tego, który testuje zjawisko, aby uwypuklić jego urodę i znaczenie. W materii języka, jak to Pani nazwała, nie mam swojej definicji, a w mojej indywidualnej interpretacji punktem odniesie-
nia jest człowiek wobec czasu. W końcu przecież wszyscy jesteśmy Pomnikami Czasu. Jak projekt wpłynął na Pana percepcję pojęcia czasu?
Wydaje mi się, że jest dobrym narzędziem w oswajaniu czasu. Obaw przed jego skutkiem – czyli przemijaniem, a w konsekwencji śmierci. Wyrażonej w literaturze; witkacowskim bólem istnienia i tajemnicą bytu, nostalgią przemijania, „smutkiem szczęścia” Leopolda Staffa, a w końcu atawistycznym lękiem przed śmiercią. Pomniki Czasu w sposób metaforyczny przetransponowały te obawy i zahibernowały je w lodową bryłę tymczasowego przetrwania. W indywidualnym i zbiorowym odczuwaniu upływu czasu tkwi siła oddziaływania tego cyklu. Może przez te lata stałem się odrobinę silniejszy w swojej prywatnej bitwie z czasem. Skoro nie było momentu granicznego, czy to znaczy, że zamierza Pan kontynuować Pomniki Czasu?
Sytuacja z pandemią wprowadza pewne perturbacje, ale jestem dobrej myśli
Próba plastycznego zwizualizowania czasu, czyli tworzenia sprzyjających warunków do umownej jego obserwacji, nawet z zaangażowaniem innych, wydaje się nie tylko wymagającym wyzwaniem, ale również jak wszystkie tego typu działania, związanym z ryzykiem wyczerpania, dojścia do ściany, końca poszukiwań. Czy był jakiś moment graniczny, kiedy zwątpił Pan w sens kontynuacji Pomników?
Nie miałem takiego momentu. A wynika to z prostej zasady agrarnej jaką jest płodozmian. Jak wiemy, prawidłowo opracowany płodozmian jest najtańszym sposobem poprawy żyzności glewroclife.pl nr 6/2020
49
CZAS WOLNY
i mam nadzieję na przełomie roku powrócić na wrocławski Rynek z nowym monumentalnym projektem pt. Maszyna Czasu. Na wrocławskim Rynku na początku lat dziewięćdziesiątych uruchomiłem Lodowe Pomniki, które odmierzały czas mieszkańców miasta. Z lodu, granitu, stali i ognia konstruowałem metaforyczne kompozycje (Topnienie 1993, 1 m wody = 1 m ognia 1994, Ciepło topnienia 1995). Maszyna Czasu to rodzaj stalowej konstrukcji (klatki), w której ażurowym wnętrzu odbywa się na oczach mieszkańców miasta spektakl transformacji żywiołów. Publiczność może obserwować tą przemianę w kontekście fizycznego procesu zamiany ciała stałego w wodę i eteryczny gaz. Przy pomocy działania czasu, który odgrywa kluczową rolę narratora i cichego bohatera, możemy zauważyć proces przemiany. Oczywiście nie bez znaczenia są pozostałe żywioły, odczuwamy je jako temperaturę, wilgotność powie-
50
wroclife.pl nr 6/2020
trza oraz grawitację ciążącego ku ziemi kamienia. Spektakl dzieje się na naszych oczach i jest rozpisany na wielogodzinny, a może nawet wielodniowy proces monodramu, w którym aktorem jest czas.
Zapraszamy na wystawę Tomasz Domański | POMNIKI CZASU / MONUMENTS OF TIME | Retrospektywa do Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, która będzie trwała od 7 listopada 2020 do 31 stycznia 2021.
Co jest najważniejsze dla twórcy przy zaangażowaniu się w pracę przy projekcie trwającym kilkadziesiąt lat?
Program towarzyszący:
Determinacja i uczciwość. To cechy absolutnie niezbędne przy pracy kreacyjnej. Dodatkowo, jako trzecią, konieczną wartość, dodałbym umiejętność podejmowania ryzyka. A jeżeli decydujemy się na podejmowanie ryzyka, musimy liczyć się z możliwością porażki. Jeżeli uda nam się przezwyciężyć gorycz niepowodzenia, to uda nam się kontynuować proces, a dla tego projektu nie tyle jest ważne doświadczenie, wynikające z wieloletniej pracy, ale doświadczenie rozumiane jako eksperyment, którego wynik jest nieznany.
7 listopada 2020, godz. 12:00 dzień otwarty z udziałem Artysty 31 stycznia 2021, godz. 12:00 oprowadzanie autorskie Organizatorzy:
Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu – Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i z Budżetu Województwa Dolnośląskiego.
58. MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL MONIUSZKOWSKI
27-29 SIERPNIA 2020 KUDOWA-ZDRÓJ
fot. Artur Stroiński
55. MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL IM. HENRYKA WIENIAWSKIEGO
10-13 WRZEŚNIA 2020 SZCZAWNO-ZDRÓJ
fot. Artur Stroiński
N-GLASS VOL2. NOW IS TIME TO NEW GLASS
10-11 PAŹDZIERNIKA 2020 SZKLARSKA PORĘBA
fot. Natalia Komorowska
wroclife.pl nr 6/2020
51
Chcesz wiedzieć, jak rozwija się Wrocław, poznać ciekawych ludzi, śledzić lokalne tematy? Każdy numer może trafiać do Twojej firmy lub organizacji. NAPISZ DO NAS, A WYŚLEMY GO BEZPŁATNIE!
Ta strona magazynu jest przeznaczona
na
reklamę! Zapraszamy firmy, instytucje i organizacje do stałej prenumeraty magazynu Wroclife na preferencyjnych warunkach! Skontaktuj się z nami, podaj adres wysyłki i zamawianą liczbę sztuk: redakcja@wroclife.pl CZYTAJ WROCLIFE I POCZUJ, CZYM ŻYJE TWOJE MIASTO!