Jakub Jałowiczor, Apokalipsa ks. Dolindo

Page 1



Jakub Jałowiczor

APOKALIPSA KS. DOLINDO Czasy ostateczne oczami wielkiego mistyka z Neapolu

Wydawnictwo Esprit



Apokalipsa tu i teraz

„Dzisiaj, 15 kwietnia 1944 roku, kontynuuję podczas 536. alarmu i 171. bombardowania miasta” – notował ks. Dolindo Ruotolo. „Strzelają od około czterdziestu pięciu minut: od 4:40, a teraz jest 5:30. Także w tych strasznych niebezpieczeństwach i utrapieniach ufam ci, miłosierdzie mojego Boga!”1 Wzmianki o atakach lotniczych na Neapol pojawiają się w książce ks. Dolindo jeszcze kilka razy. Stolica Kampanii do jesieni 1943 roku była celem bombowców RAF i lotnictwa Stanów Zjednoczonych. Z kolei po wypędzeniu Niemców i wkroczeniu aliantów dzielnice mieszkalne stały się obiektem nalotów Luftwaffe. Neapol ucierpiał bardziej niż którekolwiek inne włoskie miasto. Zniszczony został co 1

D. Ruotolo, San Giovanni, L’Apocalisse, Apostolato Stampa, Napoli 2013, s. 443. Wszystkie przytaczane w tej książce komentarze ks. Dolindo do Apokalipsy pochodzą z tej publikacji. Aby nie obciążać tekstu niepotrzebnymi przypisami, przy cytatach podano jedynie numer strony oryginału.

53


dziesiąty lub co dwudziesty budynek, w tym czternastowieczna bazylika św. Klary, trafiona aliancką bombą, choć nie miała żadnego znaczenia strategicznego2. Kościół ten stoi tuż obok kamienicy przy Via Santa Chiara 24, gdzie mały Dolindo spędził dzieciństwo3. Czterdzieści tysięcy neapolitańczyków uciekło, a dla pozostałych codziennością stało się wycie syren oznaczające, że trzeba natychmiast się kryć, niezależnie od pory dnia (kiedy swoje działania prowadzili Amerykanie) lub nocy (kiedy operowali Brytyjczycy). Wielu szukało schronienia w ogromnych grotach ciągnących się całymi kilometrami pod centralną częścią miasta. Do dziś na ścianach podziemnych pomieszczeń można zobaczyć wydrapane ostrymi narzędziami napisy: „my jeszcze żywi” czy „Ave Maria”4. Liczba zabitych w nalotach w najbardziej tragicznym 1943 roku wyniosła 6,1 tys.5 Kolejne ofiary i zniszczenia spowodowane były

2

Zob. M. Gargiulo, Uscire dalle catastrofe. La città di Napoli fra guerra aerea e occupazione alleata, „Diacronie. Studi di storia contemporanea” 2018, nr 1, s. 15. 3 Zob. D. Ruotolo, Amore. Dolindo. Dolore. Pagine autobiografiche del sacerdote Dolindo Ruotolo, Casa Mariana Editrice, Napoli 2001, s. 5. 4 Zob. P. Angela, A. Angela, I mille segreti di Napoli, film dokumentalny z 2015 r. wyemitowany w telewizji włoskiej w ramach serii: „Ulisse. Piacere della scoperta”. 5 Zob. C. Baldoli, I bombardamenti sull’Italia nella Seconda Guerra Mondiale. Strategia anglo-americana e propaganda rivolta alle popolazione civile, „Deportate, Esuli, Profughe” 2010, nr 13–14, s. 35.

54


przez późniejsze walki w powstaniu, które wybuchło we wrześniu 1943 roku, wybuch w porcie oraz, jakby tego było mało, erupcję Wezuwiusza z marca 1944 roku. Dla ks. Dolindo wojenna rzeczywistość oznaczała życie dosłownie pod bombami. W takich warunkach w latach 1943–1944 napisał komentarz do Apokalipsy św. Jana. Czy to wojenne przeżycia skłoniły go do zainteresowania się księgą zapowiadającą koniec świata? Niezupełnie. Podobne prace, tłumaczące i odnoszące treść kolejnych ksiąg Biblii do współczesności oraz do życia duchowego, pisał od lat. Skomentował całe Pismo Święte, tworząc w ten sposób pokaźną biblioteczkę – samo dzieło, o którym tu mowa, liczy ponad pięćset pięćdziesiąt stron. Tragiczne wydarzenia dziejące się na oczach kapłana z Neapolu wywarły jednak niewątpliwy wpływ na jego pracę. Mimo to autorowi udało się uniknąć dwóch błędów, o jakie łatwo, gdy analizuje się treść Objawienia św. Jana. Pierwszym błędem mogłoby być zbyt dosłowne i jednoznaczne, można powiedzieć: literalne tłumaczenie słów Pisma. Proroctwo dotyczące zarazy można przyrównać do epidemii koronawirusa, zapowiedź upadku Babilonu do ataku na World Trade Center, a słowa o bitwie na polach Armagedonu do przyszłej wojny USA z Chinami – i uznać, że to jedyna możliwa interpretacja. Taki przekaz nie byłby jednak uniwersalny. Dotyczyłby tylko tych, którym przyszło żyć

55


w czasach tej czy innej katastrofy. Tymczasem słowo Boże jest kierowane do wszystkich, nawet jeśli jakieś proroctwa dotyczą konkretnych królów i wojen (jak to jest w przypadku Księgi Daniela). Drugim błędem byłoby zabrnięcie w abstrakcję, odnoszenie Apokalipsy do wszystkiego i niczego. Efektem tego podejścia byłaby ślepota na to, że proroctwa realizują się w historii ludzkości i że poprzez wydarzenia zapowiedziane w profetyczny sposób Bóg mówi do nas coś, co przekłada się na nasze życie. Na fakty historyczne nie patrzylibyśmy wówczas w kontekście Biblii, więc nie widzielibyśmy w nich sensu – przynajmniej tego nadprzyrodzonego. Ksiądz Dolindo w swoim komentarzu do Apokalipsy nie ucieka od rzeczywistości. Jego interpretacja bywa niekiedy zaskakująco dosłowna. Jednocześnie autor nie zapomina, że słowa objawione św. Janowi można rozumieć na różne sposoby. Tłumaczy treść księgi, przyrównując ją do tego, co dzieje się dookoła. Wiele miejsca poświęca wojnie prowadzonej z powietrza – można przypuszczać, że to efekt doświadczenia wielokrotnych nalotów. Oprócz tego jednak każdy fragment odnosi do życia duchowego. Interpretacja wizji najmłodszego z apostołów spisana przez księdza z Kampanii nie jest wyłącznie opowieścią o wojnie. Dzięki temu unika on jeszcze jednego, absolutnie powszechnego błędu, jakim jest

56


patrzenie na Apokalipsę jak na groźbę ze strony Boga i zapowiedź nieszczęść. Neapolitański kapłan już na początku swoich rozważań zwraca uwagę, że słowo kierowane do Kościołów Azji, a w ten sposób także do całego Kościoła, nie przychodzi za pośrednic­ twem na przykład św. Piotra, ale św. Jana, który jest apostołem miłości. Jan, przypomina ks. Dolindo, był z Mistrzem wszędzie, także w czasie przemienienia na górze Tabor oraz podczas ostatniej wieczerzy. „Ta bliskość miłości odcisnęła na nim tak głęboki ślad, że nie potrafi on mówić o sobie samym inaczej niż «ten, który w czasie wieczerzy spoczywał na Jego piersi»” [s. 35] – pisze ks. Dolindo. Jak dodaje, św. Jan czuł w tym momencie bicie serca Jezusa. Takiego doświadczenia prawdopodobnie nie mieli nawet inni uczniowie – przeżyła je za to w mistyczny sposób apostołka Bożego miłosierdzia, św. Faustyna Kowalska. „Jezus podniósł mnie z ziemi i posadził obok siebie, i pozwolił mi położyć głowę na piersiach swoich, abym mog­ła zrozumieć i lepiej wyczuć pragnienia Jego najsłodszego Serca” – zanotowała w swoim Dzienniczku6 (o czym, rzecz jasna, w 1943 roku ks. Dolindo nie mógł wiedzieć). Jest to zatem doświadczenie osób będących w niezwykłej bliskości z Chrystusem 6 Św. s. M.F. Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Warszawa 2015, s. 160.

57


i przekazujących innym świadectwo o Jego miłości. Jak pisze ks. Dolindo, Jan widział Go martwego, widział, jak z Jego Serca otwar­tego włócznią wytryskała Boska krew i woda; to wywarło na nim szczególne wrażenie. […] Wi­ dział także Jezusa po zmartwychwstaniu i wpa­ trywał się w Niego z taką uwagą, że bez wątpliwo­ ści rozpoznał Go, kiedy inni uczniowie nie umieli Go jeszcze poznać na brzegu jeziora w porannej mgle. „To jest Pan” – ogłosił niepewnym towarzy­ szom. Zrobił to z takim przekonaniem i miłością, że Piotr, aby dotrzeć do Niego jak najszybciej, przy­ wdział na siebie wierzchnią szatę i rzucił się wpław do jeziora [s. 35].

I właśnie temu apostołowi Bóg wyznaczył zadanie spisania wizji, które miały pocieszyć chrześcijan doświadczających prześladowań i katastrof. Apokalipsa jest zatem opowieścią o miłości Chrystusa do mistycznej Oblubienicy, Kościoła. O tym pisze w swoim komentarzu ks. Dolindo Ruotolo.


Szarańcza nad Neapolem

W maju 1943 roku siły Osi w północnej Afryce ostatecznie skapitulowały po wcześniejszej serii klęsk. Ćwierć miliona żołnierzy niemieckich i włoskich dostało się do niewoli. Oznaczało to, że już niedługo alianci uderzą na Włochy. W tym samym miesiącu do rąk neapolitańczyków trafiły ulotki zrzucane przez bombowce RAF. Hitler i Mussolini skazali Italię na bycie ziemią niczyją – pisali Brytyjczycy. – Wraz z likwidacją kampanii w Afryce w strategii Osi Włochom przy­ znano rolę bufora ochronnego albo zasłony, za po­ mocą której niemiecki sztab generalny ma nadzie­ ję opóźnić marsz aliantów. […] Kiedy mówimy, że Włochy staną się ziemią niczyją, mówimy poważ­ nie. Wasz kraj będzie wystawiony na bombardowa­ nie, ostrzał, całkowitą dezorganizację. Niezliczone

59


domy staną w płomieniach, miasta i wsie pokryją się zwłokami. Mróz zimą, zarazy latem, zapanuje przerażenie i głód1.

Już niedługo Włosi przekonali się, co znaczy mieć linię frontu na własnym terytorium. „W czasie tej wojny Szatan wydaje się nie tylko uwolniony z łańcuchów, w które zakuto go po odkupieniu (człowieka), ale zdaje się nawet być panem świata” [s. 514] – pisał ks. Dolindo. Wbrew pozorom nie była to pesymistyczna konstatacja. Oczekujemy z wiarą rychłego pojawienia się wiel­ kiego przywódcy państwa i wielkiego Papieża, któ­ rzy przywrócą pokój światu i Kościołowi. Hitler, ten morderczy antychryst naszej epoki, na początku przerażającej wojny, która zalewała i zalewa świat krwią, mówił, że walczy, by zapewnić Niemcom okres supremacji, rozwoju i pokoju na tysiąc lat. […] Kościół jednak oczekuje od miłosierdzia Boże­ go triumfującego królestwa Zbawiciela dusz i ocze­ kuje tysiąclecia uświęcenia i pokojowego triumfu nad bezbożnością i złem [s. 514].

1

Cyt za: M. Gargiulo, Uscire dalle catastrofe. La città…, s. 5.

60


Tymczasem nic nie wskazywało na rychłą klęskę zła. Samoloty czyniły spustoszenie, jakby realizowały się słowa Apokalipsy o żelaznej szarańczy. Tak widział sytuację ks. Dolindo, który opisany przez św. Jana „dym wydobywający się z czeluści” [zob. Ap 9, 22] rozumiał jako „diaboliczne pomysły na nowe (sposoby) niszczenia”. Kto widział dywizjony samolotów wysoko na niebie albo widział je z daleka szybujące nad ziemią, na­ prawdę ma wrażenie, że to rój szarańczy ze skrzyd­ łami rozłożonymi, niemal przezroczystymi na tle niebieskiego nieba – pisał. – Samoloty z trucizną albo bakteriami, które widział św. Jan, były jak rój wielkiej szarańczy i naprawdę miały moc, jaką mają ziemskie skorpiony, bo rozsiewały wśród organi­ zmów ludzkich toksyczne substancje. Substancje te nie były szkodliwe dla trawy ani żadnej zieleni, ani dla żadnego drzewa, i św. Jan zauważał ze zdziwie­ niem, że którędy przechodziła ta szarańcza, pola, łąki i lasy pozostawały nietknięte. On, który miał oka­ zję widzieć inwazje szarańczy, nierzadkie na Wscho­ dzie, odnotował szczególnie to, co wydawało mu się nietypowe, nie wiedząc i nie mogąc rozpoznać, 2 Wszystkie cytaty z Apokalipsy pochodzą z Biblii Jerozolimskiej, Poznań 2006.

61


jakiego rodzaju była szarańcza, którą widział. Wi­ dział ją w wielkiej liczbie, w takiej chmarze, że wy­ dawała się naprawdę wielkim rojem szarańczy. Czuł, że jest straszliwą plagą na grzeszników, na narody, które odrzuciły Boga, na regiony, na których cią­ ży nieczystość i niesprawiedliwość. Dlatego doda­ je, że powiedziano jej, by czyniła szkodę tylko lu­ dziom, którzy nie mają pieczęci Boga na czole [s. 266].

Autor przypomina, że trucizny i choroby rozsiewane przez szarańczę nie były śmiertelne, ale powodowały cierpienie trwające pięć miesięcy. Zauważa, że niektóre ze stosowanych w czasie wojny środków chemicznych utrzymują się w organizmie całymi miesiącami: „Istnieją substancje drażniące oczy, gard­ ło, delikatne organy, system nerwowy i krwionośny i tym podobne, które powodują u ofiar takie cierpienia, że chciałyby one umrzeć” [s. 266]. Zdaniem ks. Dolindo podobieństwo samolotów do biblijnego opisu szarańczy jest uderzające. Jan widział ją jako „podobną do koni uszykowa­ nych do boju”, stojących rzędem w torach starto­ wych – tłumaczy. – Drżały od warkotu potężnych silników i już z daleka sprawiały wrażenie parska­ jących rumaków oczekujących na sygnał do star­ tu. […] „Na głowach ich”, to znaczy z przodu, „jakby

62


wieńce podobne do złotych”, czyli potężne reflek­ tory emitujące zabójcze albo osłabiające układ ner­ wowy promienie. Ten krąg intensywnego światła sprawiał wrażenie złotej korony połyskującej w pro­ mieniach słońca. Podłużny kadłub o ostrym, roz­ dzielającym powietrze kształcie miał dwie lampy, co czyniło go podobnym do monstrualnej ludzkiej twarzy o oczach drapieżnika [s. 267].

Włosy szarańczy podobne do włosów kobiet skojarzyły się autorowi komentarza z wirującymi śmigłami. Ksiądz Dolindo wspomina ilustrowany magazyn, w którym samoloty i okręty podwodne narysowano tak, jakby były wielkimi zwierzętami: „Święty Jan dokładnie w taki sposób widział straszliwy skrzydlaty rój wychodzący z dymu wydobywającego się z czeluści” [s. 268]. W przypisie dodanym do jego pracy w wydaniu z 1974 roku zauważono, że jeszcze większe podobieństwo można zauważyć w przypadku maszyny naddźwiękowej. Maszyn odpowiadających apokaliptycznemu opisowi można zresztą znaleźć więcej, przykładem są choćby amerykańskie śmigłowce szturmowe, które w locie rzeczywiście wyglądają z daleka jak wielkie owady. Neapolitański kapłan przypuszcza, że podobnie może być z bronią, której powstania jeszcze nie doczekaliśmy.

63


(Szarańcza) miała „przody tułowi jakby pancerze żelazne”, bo te samoloty będą silnie opancerzone w żywotnych miejscach […], aby chronić się przed strzałami broni przeciwlotniczej, i będą miały sil­ niki potężne jak setki koni, a ich łoskot, tak jak i te­ raz, będzie jak „łoskot wielokonnych wozów, pędzą­ cych do boju” [s. 268]

– wyjaśnia. Ksiądz Dolindo zastanawia się też, czym są ogony podobne do skorpionowych oraz żądła, w które wyposażona została apokaliptyczna szarańcza. Te słowa św. Jana są aluzją albo do pewnego urzą­ dzenia umocowanego na końcu samolotu w celu rozsiewania zarazków, albo do specjalnych kara­ binów zatruwających tych, którzy zostali trafieni. W tym wypadku żądłami są pociski, które trafiając, naprawdę żądlą i wywołują infekcję krwi. Karabin samolotu jest ruchomy i z daleka może wyglądać jak ogon skorpiona, który się wije, aby ukłuć ofia­ rę i wstrzyknąć jej truciznę [s. 268–269].

Kapłan z Neapolu nie stara się przekonać czytelnika, że II wojna światowa jest decydującą bitwą sił niebiańskich z mocami demonicznymi, opisaną w Apokalipsie. Według niego Objawienie św. Jana realizuje

64


się w pewien sposób w czasie konfliktu Osi z aliantami, ale konflikt czasów ostatecznych będzie czymś znacznie większym. „Ludzie będą przerażeni znacznie bardziej niż my” – podkreś­la. Na całej ziemi podnie­ sie się wielki lament, który jest lepszy niż obo­jętność wobec Boga, jaką wykazywali dotąd ludzie. Anioł modlitwy będzie z tego zadowolony, rozpali przepiękne światło i zbierze te lamenty jako jęki modłów, aby jeszcze raz zesłać na ziemię Boże mi­ łosierdzie. Mający Boże znamię połączą się z nim, śpiewając hymny pochwalne, a biedna ziemia, wcześ­ niej pełna bluźnierczych głosów, będzie przynaj­ mniej na pewien czas miejscem przebłagania i na­ wrócenia [s. 269].

Pisząc o szarańczy dowodzonej przez anioła Czeluści imieniem Apollyon lub Abaddon, które oznacza niszczyciela, ks. Ruotolo nie zapomina, że wizja ta nie musi być interpretowana w dosłowny, literalny sposób. Jesteśmy zastraszeni plagami, które uderzają w na­ sze ziemskie życie, i to słuszne, że zastanawiamy się, jak uniknąć ich katastrofalnych konsekwencji. Ist­ nieją jednak plagi znacznie gorsze, którymi powin­ niśmy się martwić o wiele bardziej i które po­winny nas skłaniać do modlitwy [s. 269]

65


– przypomina. Dodaje, że chodzi o herezje. To one są, jak twierdzi wielu świętych interpreta­ torów, tą szarańczą wychodzącą z dymu wydoby­ wającego się z czeluści. [Szarańczą], która nie szko­ dzi roślinom, trawie czy drzewom, ale ludziom, żądląc ich jak skorpion i zatruwając ich życie mo­ ralne. […] „Na ich głowach” są „wieńce podobne do złotych”, bo są obleczone w rzekomą wielkość i fałszywą wiarę, która wydaje się złotem, ale nim nie jest. Oblicza ich są „jakby oblicza ludzi”, bo udają one miłosierdzie i humanitaryzm, podczas gdy są egoistyczne i stosują wyzysk. Mają „włosy jakby włosy kobiet”, bo są zniewieściałe i zmys­ łowe oraz dlatego, że są wspierane przez kobiety w propagowaniu błędów i zwodzeniu tych, któ­ rzy dają się omamić ich ideami. Mają „pancerze żelazne”, bo upierają się w swoich błędach i za­ truwają jak skorpiony, udając dobro i wstrzyku­ jąc jad. Zwodzą dusze, otulając je, by tak powie­ dzieć, fałszywym miłosierdziem, a potem trują je swoimi błędami, prawie tak jak skorpion najpierw chwyta swoją ofiarę, a potem ją żądli i truje. Na­ prawdę mają nad sobą anioła Czeluści, niszczy­ ciela, który wytraca, burzy i rozprasza, bo ludzie popychani przez demona nie robią nic poza bu­ rzeniem [s. 270].

66


Ksiądz Dolindo podaje długą listę szkód, które są spowodowane przez herezje: profanacja Pisma Świętego traktowanego jak zwykła ludzka książka, niszczenie sakramentów, tradycji i kapłaństwa, brak szacunku dla świątyń i ołtarzy, rozpad dyscypliny i porządku, pozbawianie ludzi duchowości i wiary. „To zniszczenie, które odbywało się sukcesywnie w różnych epokach życia Kościoła, nabrało tempa w okresie protestantyzmu, a wszystkie herezje istnieją we współczesnych czasach poprzez racjonalizm, krytycyzm i scjentyzm” [s. 271]. Autor nie tłumaczy tych pojęć, choć często wspomina o nich w swojej pracy. Chodzi, upraszczając, o sposób myślenia, według którego pewna jest wyłącznie wiedza naukowa, także w dziedzinie religii, a wiara to coś subiektywnego i sprzecznego z rozumem. Zgodnie z tym podejściem Biblia nie jest słowem przekazanym przez Boga, lecz książką, której treść jest wynikiem okoliczności, w jakich powstała, i niczego więcej. Sprzeczna z ewangelicznym opisem opinia historyka na temat Jezusa z zasady będzie wiarygodna, nawet jeśli jest tylko hipotezą. Naukowiec zaś powinien odrzucić wiarę – jeśli nawet prywatnie się modli, nie może to mieć wpływu na jego pracę. Ten sposób myślenia rozpowszechnił się w XIX i XX wieku, także wśród katolickich myślicieli i teologów. Reakcją osób wierzących było niekiedy

67


odrzucenie nauki3. Tymczasem zgodnie z nauką Soborów, powtórzoną później przez Jana Pawła II w encyklice Fides et ratio, poznanie rozumowe i poznanie przez wiarę dotyczą po prostu różnych kwestii i są różnymi sposobami dążenia do prawdy, która jest jedna. Jan Paweł II wyraźnie skrytykował zarówno podejście racjonalistyczne, jak i nieufny wobec rozumu fideizm. Tymczasem świat, jak pisze ks. Ruotolo, jest poddany inwazji jadowitej szarańczy, której trucizna zmienia życie w ogromne cierpienie. Wierząc w herezje, ludzie oddalają się od światła wiary, splendoru nadziei i ciepła miłości. Skutki błędnych idei przekładają się też na materialną rzeczywistość. Wojna światowa jest u swych korzeni smutną kon­ sekwencją błędów, które zatruły ludzkość, głupich teorii przemądrzałych filozofów oraz apostazji na­ rodów wobec Kościoła. Teorie rasy, nadczłowieka, prawa siły, przestrzeni życiowej, ateistycznego komunizmu, bezbożnego i obrzydliwego podno­ szenia tarczy przeciw samemu Bogu wykoślawiły

3

Zob. S. Zatwardnicki, Nowy ateizm w perspektywie teologicznej, „Wrocławski Przegląd Teologiczny” 1/2015, za: opoka.org.pl/ biblioteka/T/TD/sz_2017_ateizm.html.

68


ludzkość tak bardzo, że doprowadziły ją do tej niszczycielskiej wojny [s. 271]

– zauważa autor. Dym z czeluści cały czas wydobywa się i oślepia ludzi. Chrześcijanie mogą się stać jego ofiarami, ale nie są skazani na popełnianie błędów. Musimy w pełni powrócić do wiary i jej praktyko­ wania, musimy za wszelką cenę uwolnić się z pu­ łapki naturalizmu i scjentyzmu […]. Upokorzmy się głęboko przed Bogiem, nawróćmy się szczerze do Niego, odrzućmy całkowicie wszystkie bzdury, które zatruły nam umysł i wykoślawiły serce, po­ wróćmy do wiary, w Kościele i przez Kościół, bo tylko tak znajdziemy ratunek [s. 271].



Spis treści

Małe i wielkie apokalipsy (ks. Robert Skrzypczak)  5 Apokalipsa tu i teraz  53 Szarańcza nad Neapolem  59 Kto się w opiekę odda Najwyższemu…  71 Czerwoni nikolaici  87 Mimo uszu  99 Jezus do dusz  105 Siedem listów  113 Wojna na niebie i ziemi  155 Pokonana Bestia  199 Zwycięstwo Kobiety  213 Posłowie. Czas pustyni  237



Copyright © by Jakub Jałowiczor 2020 Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2020 All rights reserved Fotografia na okładce: archiwum Grazii Ruotolo Redakcja: Lidia Kozłowska Korekta: Justyna Jakubczyk, Malwina Kozłowska Łamanie: Adam Dąbrowski ISBN 978-83-66407-06-0 Wydanie I, Kraków 2020 Druk i oprawa: Drukarnia im. A. Półtawskiego Wydawnictwo Esprit sp. z o.o. ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19 e­­‑mail: sprzedaz@esprit.com.pl ksiegarnia@esprit.com.pl biuro@wydawnictwoesprit.com.pl Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl


CZY KS. DOLINDO PRZEPOWIEDZIAŁ KONIEC ŚWIATA?

Ksiądz Dolindo Ruotolo przygotowywał komentarz do ostatniej księgi Nowego Testamentu w 1944 roku, kiedy doszło do kolejnego bombardowania Neapolu. Jego interpretacja tekstu Apokalipsy nie odnosi się jednak wyłącznie do opowieści o wojnie. To głęboko prorocka wizja świata i przyszłości, którą kapłan z Neapolu przekazuje kolejnym pokoleniom. Jakub Jałowiczor wczytuje się w słowa ks. Dolindo i pokazuje współczesny świat targany konfliktami, wojnami, kryzysem wiary i moralności. Poszukuje odpowiedzi na pytanie, czy rzeczywiście obecnie żyjemy w czasach ostatecznych. Dzięki interpretacji tekstów księdza z Neapolu odkryjemy w Apokalipsie przesłanie do nawrócenia oraz głęboką troskę Boga o los każdego człowieka. Książka zawiera fragmenty nieznanych wcześniej komentarzy biblijnych ks. Dolindo Ruotolo. JAKUB JAŁOWICZOR – dziennikarz „Gościa Niedzielnego”. Ab-

solwent nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.

ISBN 978-83-66407-06-0

9

788366 407060

cena 29,90 zł (5% VAT) esprit.com.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.