Nicola Gori
bł. Clelia
Merloni
Jak ziarno pszenicy przełożyła
Gabriela Rogowska
Wydawnictwo Esprit
© Effatà Editrice, Via Tre Denti 1, 10060 Cantalupa, Italy. Translated from the Italian edition, titled Come un chicco di grano. Madre Clelia Merloni by Nicola Gori Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2020 All rights reserved GRAFIKA OKŁADKOWA: © Effatà Editrice REDAKCJA: Lidia Kozłowska KOREKTA: Justyna Jakubczyk, Monika Nowecka SKŁAD I ŁAMANIE: Karolina Korbut ISBN 978-83-66407-24-4 Wydanie I, Kraków 2020 DRUK I OPRAWA: Abedik Wydawnictwo Esprit sp. z o.o. ul. Przewóz 34/100, 30-716 Kraków tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19 e‑mail: sprzedaz@esprit.com.pl ksiegarnia@esprit.com.pl biuro@wydawnictwoesprit.com.pl Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl
Przedmowa „Nieść każdemu promień czułości Serca Jezusa!” To przesłanie m. Clelii do sióstr pozostaje aktualne niezależnie od czasów. Wskazuje na nadzieję, w pełnej zgodzie z Kościołem „wyruszającym w drogę”, na miłosierdzie, na czas nawrócenia i łaski, na życie konsekrowane jako znak, na dobra wieczne. Czas na ziemi upływa pod znakiem przemocy, niesprawied liwości, rzezi, klęsk żywiołowych lub, co gorsza, tych spowodowanych przez człowieka. Wiele osób popada z tego powodu w przygnębienie, zadając sobie pytania: gdzie jest Bóg? Dlaczego na to wszystko pozwala? Właśnie w tych chwilach zwątpienia uwidacznia się jednak działanie Bożej opatrzności, która podtrzymuje nas w najbardziej niewyobrażalny dla nas sposób, ponieważ do wszystkiego zwykliśmy przykładać naszą ludzką miarę, ograniczoną i ułomną. Cudownie jest widzieć w m. Clelii żywy znak Bożej opatrzności. Przykładem swojego życia – pełnego zmiennej fortuny i cierpienia – pokazuje nam ona najlepszy sposób wystąpienia w dobrych zawodach, o których mówi św. Paweł, i ukończenia biegu z ustrzeżeniem wiary w drodze do nieba. Biografia autorstwa Nicoli Goriego, zrodzona z pełnej pasji lektury dokumentów procesu beatyfikacyjnego m. Clelii, wciąga 5
i pozwala na jeszcze lepsze poznanie błogosławionej. Poprzez wybór znamiennego tytułu i bardzo sprawnie prowadzoną narrację autor wprawia nas w stan zachwytu, zachęca czytelników do podjęcia ważnych rozważań i pogłębienia duchowości, przede wszystkim zaś wskazuje drogę do świętości. I choć nie każdy wierny będzie wyniesiony przez władze kościelne do godności ołtarzy, to wszyscy mają możliwość uczestnictwa w przyszłej komunii świętych. Każdy otrzymał wezwanie, przed każdym widnieje droga do przejścia – nieraz niezwykle stroma i pełna cierpienia, innym razem bardziej płaska i łatwiejsza do pokonania. Tym jednak, co liczy się w oczach Pana, jest z naszej strony szczery akt przyjęcia Jego woli. Clelia była młodą kobietą, która mogła wybrać ludzkie uczucia, rodzinę, sprawy ziemskie, jednak wolała podjąć wąską drogę, tę trudniejszą – poświęcenie swojego życia Bogu i bliźniemu. Poprzez złożone śluby zakonne uczyniła siebie narzędziem Serca Jezusa, by wspierać najsłabszych materialnie i duchowo. Poświęciła się więc najbardziej potrzebującym, nauczając dzieci i dziewczęta, wspierając opuszczonych. W tym dziele apostolstwa i miłosierdzia napotkała wiele przeszkód wynikających głównie z działania w złej wierze innych ludzi, ludzkiej zawiści i złośliwości tych, którzy oczerniali ją i jej działalność, oszukiwali ją finansowo i odsunęli od współsióstr. Współsióstr zaś z czasem przybywało, a każdą do wkroczenia na drogę poświęcenia się bliźnim, zgodnie z wolą Bożą, przyciągnęła niezwykła charyzma Clelii. Matka Clelia Merloni dosłownie potraktowała wezwanie Jezusa: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu 6
stworzeniu” (Mk 16, 15)*: robiła to zawsze poprzez uczynki miłosierdzia względem ciała i duszy. Spójność i wiarygodność jej przesłania wynikają nie tylko z bogactwa jej nauk, lecz przede wszystkim ze świadectwa jej heroicznego życia prowadzonego „w zgodzie z tym miłosierdziem, które powinno być błyszczącym klejnotem najjaśniej świecącym w naszym instytucie”. Chciała, by takie właśnie były jej apostołki – by wyróżniały się dobrocią, uprzejmością, ludzką i duchową wrażliwością, by wszystkim okazywały łaskawość i słodycz Serca Jezusa. Dla osób konsekrowanych m. Clelia jest przykładem świętości, ponieważ wybrała Serce Jezusa jako wzór do naśladowania, by tak jak Jezus kochać, służyć, składać siebie w ofierze. Miłość do Najświętszego Serca i miłość bliźniego stanowiły dla niej jedną rzeczywistość. Clelia poddana została próbie odosobnienia, wygnania, niesłusznych oskarżeń, samotności, ubóstwa. Nie przelewała na innych swojego bólu, lecz zachowując własną godność, kontynuowała swoje apostolskie dzieło, osobiście się angażując, nie tylko słowem, lecz także działaniem, zawsze i wszędzie, dopóki miała ku temu możliwość. Taka jest właśnie jej nauka skierowana zarówno do osób konsekrowanych, jak i świeckich: być pewnym swoich wyborów, działać konsekwentnie w zgodzie z własnym sumieniem i wolą Bożą, zawsze patrzeć na bliźnich wzrokiem miłującego brata, a nie podejrzliwego przeciwnika.
* Wszystkie cytaty z Biblii pochodzą z: Pismo Święte Starego i Nowego Testa‑ mentu, wyd. 5, Poznań 2000 [przyp. tłum.].
7
Z jej biografii wyłania się także inny wątek wart uwagi: sytuacja społeczna końca XIX i początku XX wieku. To właśnie ten kontekst dodatkowo zaważył na trudnościach m. Clelii w realizowaniu swoich zamierzeń, przede wszystkim zaś ograniczona swoboda działania kobiet. Zgodnie z mentalnością tamtych czasów powołanie do życia wspólnoty żeńskiej, a zwłaszcza kierowanie jej rozwojem, powierzane było zwykle mężczyźnie, który zarządzał dziełem, również pod względem finansowym, nadzorując je i ukierunkowując. Tymczasem matka założycielka, świadoma tych realiów, choć zaakceptowała nadzór nad instytutem, zawsze jednak trzymała rękę na pulsie, broniąc niezależności duchowej i charyzmatycznej wspólnoty powołanej przez siebie. Matka Clelia dała początek wielkiemu dziełu, które istnieje do dziś, rozrosło się, przetrwało po śmierci założycielki i przetrzymało wrogie ataki. Czyż nie jest to widomy znak tego, że była ona wspierana przez Ducha Świętego, a jej misja była wolą Bożej opatrzności, która w dalszym ciągu działa w jej córkach duchowych? kard. João Braz de Aviz, prefekt Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego
Wprowadzenie Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. J 12, 24
Takie było życie m. Clelii Merloni (1861–1930), założycielki Apostołek Najświętszego Serca Jezusa – kobiety silnej, odważnej, uprzejmej, współczującej ze wszystkimi ludźmi w potrzebie: dziećmi, sierotami, ubogimi i porzuconymi kobietami, młodzieżą, osobami starszymi i rodzinami. Potrafiła być twórcza w miłości, znajdując wiele okazji i sposobów świadczenia konkretnej pomocy bliźnim. Również w stosunku do swoich córek zakonnych okazywała zawsze najwyższe miłosierdzie, wybaczając im i odsuwając od swojego umysłu, serca oraz ust myśli i słowa odwetu czy potępienia. Autor książki, pisarz Nicola Gori, posługując się dokumentami Positio*, klarownie i kompetentnie przedstawił koleje losu
* Positio super virtutibus – najważniejszy dokument poprzedzający wyniesienie kandydata na ołtarze, opracowywany przez postulatora procesu beatyfikacyjnego [przyp. red.].
9
m. Clelii. Tytuł książki w pełni odzwierciedla życie kobiety, która oddała całą siebie, by założony przez nią Instytut pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusa mógł odnieść zwycięstwo. Stało się tak mimo dotykających ją prześladowań i obelg, z których m. Clelia wyszła oczyszczona i uświęcona, znacząc ewangelicznym światłem naszą, Apostołek Najświętszego Serca Jezusa, drogę. Jej modlitwa całkowitego poddania samej siebie woli Bożej oraz jej cierpienia użyźniły „kamienisty i ciernisty grunt” instytutu, przemieniając go w „żyzną ziemię”, zdolną przyjąć „ziarno”, które obumierając, dało nowe życie Instytutowi Apostołek. Jej bezkresna ufność w Serce Jezusa i Bożą opatrzność sprawiła, że instytut rozkwita dziś w różnych częściach świata. „Ziarno pszenicy” przyniosło i w dalszym ciągu przynosi obfity owoc w postaci obecności apostołek, które poświęcają swoje życie Chrystusowi w modlitwie i bezinteresownej służbie bliźniemu poprzez integralne kształtowanie osoby ludzkiej, przywracanie utraconej godności wielu ludziom padającym ofiarą przemocy i zniewolenia, a także niestrudzone głoszenie Ewangelii. Po lekturze tej książki można się przekonać, że nasza matka heroicznie i w pełni przeżywała ósme błogosławieństwo: „Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” (Mt 5, 11–12). Matkę Clelię od samego początku kształtowało cierpienie. Jej życie naznaczone było wielkimi stratami, które uformowały 10
jej matczyne serce. W instytucie padła ofiarą wielu oszczerstw i spotkała się z brakiem zrozumienia zarówno ze strony kapłanów, jak i biskupów, którzy jej nie znali. Potrafiła jednak traktować wszystkich z szacunkiem i godnością, choć wiedziała, że jest niewinną ofiarą ciężkich prześladowań, które wystawiły na szwank jej wiarę i zdrowie. Tak m. Clelia mówiła do jednej ze swoich duchowych córek: „Od chwili, kiedy dobrowolnie, kierowana Boską iskrą Ducha Świętego, poświęciłam się Jego Boskiemu Sercu, słuszne jest, bym nie pragnęła innej chwały, jak tylko tej, by być upokorzoną, wzgardzoną, oczernianą, zapomnianą przez wszystkich, pozbawioną współczucia każdego… i abym zgodnie z wiarą uznała, że Boża opatrzność wszystko mądrze urządza i wszystkim kieruje przez wzgląd i z pożytkiem zarówno dla mojej duszy, jak i dla dobra samego instytutu. O nie, moje dziecko, nie oskarżajmy stworzeń o to, co czyni Bóg za ich przyczyną. Nie są one niczym innym jak narzędziem w ręku Boga” (zaczerpnięte z Rękopisu, cz. I). Matka Clelia wszystko ofiarowywała Sercu Jezusa i przyjmowała jako rzecz przyzwoloną przez Boga, by instytut umocnił swoją pozycję i się rozrastał. Jej życie było nieustanną ofiarą na większą chwałę Serca Jezusa i dla zbawienia ludzkości zranionej grzechem i potrzebującej miłosierdzia. Była pewna, że żadna z jej łez ani łez jej współsióstr, nie przepadnie, ponieważ Najświętsze Serce wynagrodzi każde poświęcenie i cierpienie. W niebie uzyskamy jasność tego, czego dziś rozum nie jest w stanie pojąć. Mówiła: „Ach! Jakże pewnego dnia, na sądzie Bożym, inaczej wyjaśnione zostaną tajemnice, które ludzki 11
rozum usiłuje przeniknąć najlepiej jak potrafi” (zaczerpnięte z Rękopisu, cz. II). Matka Miriam Cunha Sobrinha, przełożona generalna Apostołek Najświętszego Serca Jezusa
Wstęp „Prosisz mnie o moje serce, Jezu! A ja oddając Tobie w zupełnej ofierze to moje mizerne serce, składam w Twoje ręce i opatrzności Twojej powierzam wszystkie moje sprawy, zdrowie, honor, wygody, czas, życie, wszystko”. Te słowa Clelii Merloni w cudowny sposób streszczają życie i charyzmat założycielki Apostołek Najświętszego Serca Jezusa. Bez wątpienia żywot m. Clelii nie był łatwy. Ścieżka jej ziemskiego i chrześcijańskiego życia naznaczona była wielkimi trudnościami, cierpieniami, wrogością, brakiem zrozumienia i zaufania. Gdy spoglądamy na jej doczes ną wędrówkę, widzimy doświadczenie krzyża, unicestwienia, odrzucenia. Ale jeśli spojrzymy na jej obecność wśród nas oczyma wiary, to jej życie jawić nam się zacznie jako doskonały obraz prawdziwego ucznia Chrystusa. Przybliżając się do m. Clelii, nasze myśli natychmiast kierują się ku słowom z Księgi Mądrości, które dobrze opisują, na zasadzie podobieństwa, jej ziemskie i duchowe losy: Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł
13
ich godnymi siebie. Wypróbował ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę*.
Naprawdę warto prześledzić, jak Pan Bóg oczyścił i wyznaczył dla swojej córki drogę usianą cierpieniami, opuszczeniem, samotnością. Zapragnął upodobnić ją do siebie i uczynić znakiem sprzeciwu w oczach jej współczesnych. Wielkość m. Clelii polegała na przyjęciu Bożego zamysłu co do jej życia bez uskarżania się – po prostu pozwoliła się kształtować Duchowi Świętemu, który pouczał ją krok po kroku, by w końcu doprowadzić ją do pełni życia w Chrystusie. Nie znajdziemy u m. Clelii rozpaczy, lecz nadzieję. Nie zobaczymy buntu czy zniechęcenia – to nadzieja jaśnieje w niej niczym gwiazda. Ta cnota, która pozwoliła jej oprzeć się wyłącznie na Bogu i mieć ufność wbrew wszystkiemu i wszystkim. Niestety kosztowało ją to wiele poświęceń, a jej zdrowie w nieunikniony sposób bardzo na tym ucierpiało. Matka Clelia z całą pewnością jednak nie była kobietą, która mogłaby się wycofać, gdy trzeba było całkowicie oddać się Bogu. Była w pełni świadoma, że Chrystus prosił ją o wszystko, i nie zadowoliłaby się półśrodkami. W swoim Dzienniku m. Clelia zapisała: „Prosisz mnie o moje serce, Jezu!”. Cóż oznacza to zdanie, jeśli właśnie nie świadomość tego, że otrzymała wezwanie do pójścia w ślad za Mistrzem, trzymania się jak najbliżej, naśladowania Jego cnót i kochania Go bezgranicznie. Pan prosił ją o serce, o to, co najbardziej osobiste. Pukał do jej bram, by żebrać o miłość, wynagradzać za * Mdr 3, 4–6 [przyp. tłum.].
14
obojętność, odrzucenie, grzechy ludzi. Matka Clelia silnie odczuwała grzechy ludzkości, która nie chce wsłuchiwać się w głos Ducha. Do głębi dotykał ją brak miłości do Boga w ludzkich sercach. Uważała, że jest to sytuacja katastrofalna, przynosząca tylko szkody i sprowadzająca na świat nieszczęścia. Nie mogła znieść ogólnej obojętności i tego, że wiele dusz oddalało się od Boga. W obliczu tej rzeczywistości jej odpowiedzią było ofiarowanie swojego serca, to znaczy całej siebie, Sercu Jezusa na cało palną ofiarę miłości. Pamiętała słowa Jezusa skierowane do św. Małgorzaty Marii Alacoque w trzecim wielkim objawieniu: Oto Serce, które tak bardzo ukochało ludzi, że w niczym nie oszczędzając siebie, całkowicie się wyniszczyło i ofiarowało, aby im okazać swoją miłość. W zamian zaś otrzymuję od większości z nich jedynie niewdzięczność przez nieuszanowanie i świętokradztwa, przez oziębłość i wzgardę, jakie żywią względem Mnie, obecnego w Sakramencie Miłości. Jednak jeszcze bardziej boli Mnie fakt, że podobnie odnoszą się do Mnie serca Mnie poświęcone*.
Matka Clelia rozważała te słowa i chciała złączyć się z zastępami dusz, które kochają Najświętsze Serce bardziej niż cokolwiek innego, by zadośćuczynić grzechom ludzkości i pocieszyć Jezusa, naśladując Go w Jego cnotach. * Św. M.M. Alacoque, Pamiętnik duchowy, tłum. ks. J. Hojnowski SCJ, Kraków 2003, s. 146–147.
15
Bezwarunkową ofiarę m. Clelii można zrozumieć tylko w świetle tego Bożego zaproszenia do życia dla Niego, nie zapominając o braciach na ziemi. W wizerunku Najświętszego Serca m. Clelia odkryła najdoskonalszy i najbardziej bezpośredni przejaw miłości Boga do człowieka. W obliczu tej nieskończonej miłości jej odpowiedzią było zbliżenie do Serca Jezusa swojego serca i rozpalenie go miłością, by następnie zanieść ten ogień światu, wszędzie tam, gdzie go brakowało. Całe jej życie powinniśmy interpretować w kontekście blasku tego ognia niegasnącej miłości. Bez tego wszelka próba odczytania życia m. Clelii staje się niepełna i błędna. Inaczej nie można by zrozumieć jej milczenia w obliczu niekończącego się nękania, jej pokory w obliczu nadużyć, jej przebaczenia dla tych, którzy ją oczerniali i zwalczali. Z siłą, którą czerpała z Bożej miłości, m. Clelia zdołała to wszystko przezwyciężyć i wrzucić w ogień gorejącego Serca Jezusa. Nie możemy sądzić, że było to łatwe, wręcz przeciwnie, jej natura nieustannie się buntowała, ale jej wiara w Opatrzność podtrzymywała ją i sprawiała, że Clelia powierzała się sprawiedliwości Pana, który prosił ją jedynie o przyjęcie i przeżywanie opuszczenia z ogrodu Getsemani i Kalwarii. Tak należy odczytywać jej akty zawierzenia się Bogu: „Oddając Tobie w zupełnej ofierze to moje mizerne serce, składam w Twoje ręce i opatrzności Twojej powierzam wszystkie moje sprawy, zdrowie, honor, wygody, czas, życie, wszystko”. Nic nie może umknąć temu całkowitemu poświęceniu się: ani myśli, ani dzieła, ani uczucia, ani dusza, ani ciało. Matka Clelia mówiła o „zupełnej ofierze”, to znaczy całkowitej, bez półśrodków czy zmiany zdania. Do tej ofiary włącza swoje biedne serce, 16
takie, jakie jest, wyrażające pełnię jej istnienia wraz ze wszystkimi oczekiwaniami i nadziejami. To „wszystko” na końcu jej wypowiedzi świadczy o tym, że m. Clelia naprawdę ofiarowała Sercu Jezusa każdą najmniejszą cząstkę tego, co miała, ogołacając samą siebie. Jej odzieranie się ze wszystkiego uczyniło z niej autentyczne ziarno pszenicy rzucone w ziemię świata, by przynieść owoc w odpowiednim czasie i dać ludziom ocalenie. Jej powołanie do bycia ziarnem pszenicy doprowadziło ją do zatracenia siebie, by inni mogli mieć życie. By głosić światu przesłanie Ewangelii i nadejście królestwa Bożego, postanowiła założyć instytut, który w pełni poświęciłby się szerzeniu miłosierdzia Serca Jezusa. Chciała zgromadzić wokół siebie grupę sióstr, które żyłyby, w pełni oddając się Bogu i bliźnim, i niosły dobrą nowinę o miłości Chrystusa. Pragnęła, by w każdym środowisku znane było niezmierzone bogactwo Bożego Serca, które pragnie zbawić ludzi bez względu na ich zasługi i ich niewierności. W swojej pracy apostolskiej za punkt odniesienia wzięła nieskończoną miłość Jezusa, która nie zatrzymuje się w obliczu grzechów i odrzucenia, ale nieustannie otacza ludzi swoją czułością i przebaczeniem. Apostołki Najświętszego Serca Jezusa miały ukazywać w środowiskach, w których przyszło im działać, to bezgraniczne miłosierdzie. Tę miłość, która popycha do opatrywania ran, pomagania nieszczęśnikom, do wychodzenia naprzeciw potrzebom ubogich, osób starszych, porzuconych, przede wszystkim zaś dzieci i młodzieży. Do uczenia innych podstaw wiary poprzez katechezę i świadectwo uczynków miłosierdzia. Apostołki miały głosić królestwo Boże w warunkach 17
największej nędzy, tam, gdzie oblicze Chrystusa było bezczeszczone, obrażane, odzierane z godności. Żaden człowiek nie miał być dla nich obcym, ale każdy miał być bratem zasługującym na miłość, pocieszenie, opiekę, pomoc poprzez opatrywanie jego ran balsamem miłosierdzia. Matka Clelia poświęciła się w pełni, by wspomóc i rozwinąć Instytut pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusa, nie bacząc na osobiste korzyści czy sprawy, wyrzekając się wygód, nie idąc na kompromisy, godząc się nawet na wykluczenie i oddalenie. Z pewnością była to droga, po której trudno było kroczyć, ale bez której istniało ryzyko oddalenia się od własnego powołania. Dlatego m. Clelia bez wahania, za cenę ogromnych wyrzeczeń, poświęciła się w całości rozwijaniu i propagowaniu swojego zgromadzenia zakonnego. Pisała w Dzienniku: „Moim zmartwieniem jest to, by tylko Boga mieć na względzie we wszystkich moich działaniach i by oddalać od siebie z największą odrazą wszelką myśl próżną, która mogłaby zakraść się do moich zamiarów”. Mowa tu o programie życia, który wyznacza drogę zatracenia, bezwarunkowego oddania się Bogu, któremu poświęca całą siebie, swoje czyny, myśli, aspiracje, uczucia. Jedynym celem jej duszy jest działanie na rzecz królestwa Bożego, wszystko inne jest niczym. To jej wewnętrzne nastawienie wyraża świadomość tego, że rzeczy doczesne przemijają, tymczasem te wieczne trwają. Ziemia ze swoimi ulotnymi i przejściowymi prawdami przeminie na zawsze, kiedy wstąpimy w wymiar wieczności. To dlatego m. Clelia nie wahała się spoglądać poza horyzont doczesności i odczytywać osobiste, wspólnotowe i społeczne doświadczenia z Bożego punktu widzenia, to znaczy przykładając do nich 18
miarę wieczności, uznając wydarzenia nie za skończone same w sobie, to jest zamknięte w ramach czasowych i przestrzennych, ale wpisując je w plan opatrzności Bożej, która robi wszystko dla dobra ludzkości. Matka Clelia dobrze znała to działanie Opatrzności, która czyni wszystko dla naszego dobra, wykraczając poza bardziej lub mniej negatywne zdarzenia dotyczące ludzkiego życia. Wiedziała, że nikt i nic nie może wymknąć się spod Bożej ręki, która kieruje losami świata. Dlatego nigdy nie wybrała za doczesny cel tego, co mogło się wydawać dobre z punktu widzenia mentalności świata, ale to, co było zgodne z zasadami ewangelicznymi i nauką Kościoła. W swoim Dzienniku za cel stawiała sobie także to, by „nie przywiązywać wagi do pochwał i wyrazów uznania. Wykorzystam okazję, by nędzą, której ponad miarę jestem pełna, upokorzyć się i każdego dnia stawać przed Bogiem coraz pokorniejszą. Bym zawsze niosła w swoich modlitwach głęboką świadomość własnej małości i uznała siebie za niegodną rozmawiania z Bogiem w modlitwie”. Słowa te świadczą o uważnym ćwiczeniu woli, by pozostać pokorną i otwartą na działanie Boga w swoim życiu. Pokora była dla m. Clelii kluczem do skarbów Serca Jezusa. To dzięki niej udało jej się przetrwać okresy prób i wewnętrznych zmagań z pewnością nienależące do łatwych. Miała ona w pamięci obraz Sługi Pańskiego, o którym prorok Izajasz mówi w swojej księdze: Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa, 19
wzgardzony tak, iż mieliśmy go za nic. Lecz on się obarczył naszym cierpieniem, on dźwignął nasze boleści, a my uznaliśmy go za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz on był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach jest nasze uzdrowienie*.
Matka Clelia, tak jak Jezus, stała się wszystkim dla wszystkich, uniżyła samą siebie, by mogła w niej wzrastać chwała Boża dla dobra braci. Idąc za przykładem Jezusa, matka Clelia wzięła na siebie cierpienia, by inni mogli wzrastać w poznawaniu Boga. Musimy jednak zauważyć, że w swojej pokorze była to kobieta niesłychanie silna, bo mimo przeciwności losu i prześladowań, na które była wystawiona, nigdy nie utraciła swojej nieugiętej jak stal wiary, która charakteryzowała ją od czasów dzieciństwa. Pokora była jedną z najważniejszych jej cnót, przeżywaną wewnętrznie i w ukryciu. Postanowiła wyrazić ją poprzez szczególne śluby: Ja, siostra Clelia Merloni, przyrzekam naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi każdego ranka ofiarowywać się z Jego ranami Wiekuistemu Ojcu za zbawienie całego świata i dla dobra i doskonałości instytutu. Będę Go uwielbiać we wszystkich sercach, które przyjmą Go w Najświętszym Sakramencie. Będę Mu składać dzięki, że zechciał zstąpić do tak wielu serc tak słabo przygotowanych. * Iz 53, 3–5 [przyp. tłum.].
20
W tym bezwarunkowym, pokornym ofiarowaniu się Chrystusowi m. Clelia wskazała szczególny cel: nie tylko dla dobra dusz, lecz także instytutu. Oto co naprawdę leżało na matczynym sercu: by jej duchowe córki osiągnęły doskonałość ewangelicznych nauk i aby następnie mogły zasiać miłość na glebie ludzkości. Jednym z ich podstawowych celów było niesienie Jezusa ludziom najbardziej od Niego oddalonym, zrozpaczonym, nędznym, tym, którzy za sprawą grzechu i wyrządzonego zła zatarli w swoich duszach obraz Stwórcy. By to osiągnąć, m. Clelia z całych sił liczyła na Kongregację Apostołek, której powierzyła zadanie pokazania ludziom Bożej miłości. Jej ofiara zakładała także zadośćuczynienie za wszelką niewdzięczność wobec Jezusa w Najświętszym Sakramencie, w opuszczonych tabernakulach, w obojętności tych, którzy powinni składać Mu dzięki i oddawać chwałę za niezliczone otrzymane łaski. Wprost przeciwnie, widziała ona, że w ludzkich sercach króluje niewdzięczność. Nic się nie zmieniło po tym, gdy Jezus wyjawił św. Małgorzacie Marii swoje rozgoryczenie z powodu ludzkiej obojętności w odpowiedzi na Jego miłość. Patrząc na to Serce, przebite bardziej ludzkimi grzechami niż włócznią centuriona, m. Clelia zapragnęła być chlebem łamanym dla innych. Chciała stać się mała niczym okruszek, by zaspokoić potrzebę zbawienia, która bardziej lub mniej świadomie obecna jest w ludzkim sercu. Znalazła w Eucharystii codzienny pokarm, by coraz bardziej jednoczyć się z Chrystusem i otrzymywać od Niego siłę do kontynuowania ziemskiej wędrówki. To szczególne poddanie się Jego woli czyniło ją coraz sprawniejszym narzędziem zbawienia w Bożych rękach. 21
Za każdym razem, gdy przyjmowała Eucharystię, zacieśniała swoje zjednoczenie z Jezusem, z Tym, którego miłowała i przez którego czuła się nieskończenie kochana. To dlatego w jej duszy spontanicznie rosło pragnienie stawania się coraz bardziej uległym stworzeniem w rękach Opatrzności: „O Najświętszy Ojcze miłosierdzia, błagam Cię, powiększ moje serce i napełnij je swoją miłością, spełnij moje pragnienie, którego, jak wierzę, Ty jesteś przyczyną”. Jest to bez wątpienia wołanie do Pana, by wypełnił jej serce nieskończoną miłością, jaka emanuje z Serca Jezusa. Prośba o fizyczne rozszerzenie organu, który symbolicznie jest siedliskiem uczuć, jest bez wątpienia aktem wielkiego zaufania do Boga, który sam tylko może pojąć wewnętrzne tęsknoty każdego człowieka i zaspokoić jego pragnienie miłości. Matka Clelia gotowa była przyjąć miłość Chrystusa, by z kolei przelać ją do serc swoich braci. Jej misją było stanowienie mostu pomiędzy Bogiem a ludźmi. Było to wezwanie, na które odpowiedziała bez wahania już w pierwszych latach swojego istnienia, a które przemieniło się w prawdziwą, bezwarunkową ofiarę i pozwoliło jej wykrzyknąć: „Jezus daje mi odczuć w moim wnętrzu, że pragnie mnie wiernie wierną, dokładnie dokładną, ale dla miłości”. Tymi słowami m. Clelia jeszcze bardziej dała wyraz swojemu rozumieniu roli, którą Bóg jej powierzył na tym świecie: w pełni ofiarować się innym, nie oczekując niczego w zamian, nawet wdzięczności czy uznania, ale zwyczajnie upodobnić się do Jezusa. Jedyną jej nagrodą miała być nieskończona miłość, którą Bóg jej dawał, upodabniając ją i skrywając w swoim Sercu. 22
Spis treści Przedmowa 5 Wprowadzenie 9 Wstęp 13 Pierwsze lata 45 Powołanie 53 Sierociniec 59 W Viareggio 65 Chwile próby 71 Katastrofa finansowa 83 W Piacenzy 95 Nowe trudności 111 W Brazylii 119 Krzyż 131 Oddalenie 141 W Stanach Zjednoczonych Ameryki 159 Wizyty apostolskie 177 Sama na krzyżu 187 Odejście ze zgromadzenia 193 Nowe etapy 205 Powrót do instytutu 213 Spotkanie z Oblubieńcem 221 Odkrycie prawdziwego oblicza 227 Dekret o heroiczności cnót 237 Kalendarium 239 Bibliografia 243 Modlitwa o kanonizację 245
Wypisz w swoim sercu, że Bóg jest twoim jedynym dobrem i twoim jedynym schronieniem. bł. Clelia Merloni Świętość Clelii wykuwała się w posłuszeństwie i pokorze. Bez reszty oddała się Jezusowi. Założyła zakon Apostołek Najświętszego Serca Jezusa. Odarta ze wszystkiego i poświęcona zakonowi powtarzała, że nawet mały akt wierności może być początkiem wielkich łask. Doświadczyła prześladowań ze strony sióstr własnego zgromadzenia, przez wiele lat cierpiała, odrzucona przez swoją wspólnotę. W najtrudniejszych momentach przylgnęła jednak do Chrystusa i pozostała wierna Kościołowi. Kim była kobieta, która modlitwą odpowiadała na złośliwość, zazdrość i zawiść? Dlaczego jej życie przyniosło tak obfity owoc wielu łask i powołań zakonnych?
Biografia autorstwa Nicoli Goriego, zrodzona z pełnej pasji lektury dokumentów procesu beatyfikacyjnego matki Clelii, wciąga i pozwala na jeszcze lepsze poznanie błogosławionej. kard. João Braz de Aviz, prefekt Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego ISBN 978-83-66407-24-4
9
788366 407244
cena 32,90 zł (5% VAT) esprit.com.pl