Catherine M. Odell, Bł. Solanus Casey

Page 1



SOLANUS

bł.

Casey

CATHERINE M. ODELL

przełożyła

Magdalena Partyka

Wydawnictwo Esprit


Originally published under the title Father Solanus Casey. The Story of Father Solanus by Catherine M. Odell Copyright © 2017 by Catherine M. Odell Published by Our Sunday Visitor Publishing Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2019 All rights reserved Fotografia na okładce: Wikimedia Commons Materiały wykorzystane na okładce: Apostrophe / Shutterstock Fotografie: Archidiecezja Detroit, Bractwo Brata Solanusa, Bracia Kapucyni Redakcja: Gabriela Rogowska Korekta: Justyna Yiğitler, Angelika Ogrocka Skład i łamanie: Lucyna Sterczewska isbn 978-83-66061-92-7 Wydanie i, Kraków 2019 Druk i oprawa: Abedik Wydawnictwo Esprit sp. z o.o. ul. Przewóz 34/100, 30-716 Kraków tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19 e‑­mail: sprzedaz@esprit.com.pl ksiegarnia@esprit.com.pl biuro@wydawnictwoesprit.com.pl Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl


O autorce

Catherine M. Odell urodziła się w South Bend w stanie Indiana, a wychowywała i kształciła w cieniu Złotej Kopuły Uniwersytetu Notre Dame. Niezależna dziennikarka, autorka programów edukacyjnych, wydawczyni i nauczycielka, jest autorką jedenastu innych książek, w tym wydanych przez Our Sunday Visitor’s Those Who Saw Her: Apparitions of Mary [wyd. pol. Ci, którzy Ją widzieli. Objawienia maryjne, tłum. J. Irzykowski, Gdańsk 1995]; Faustina: Apostle of Divine Mercy, Praying the Rosary for Intercession oraz Angels of the Lord: 365 Reflections on Our Heavenly Guardians (wspólnie z Margaret Savitskas). Jest miłośniczką upraw organicznych, gotowania, ­spacerowania i książek. Catherine i jej mąż Bill mają dwoje dorosłych dzieci, mieszkają w South Bend.



Mojej cudownej matce Marcelli Rose Anthony (1911–2005), która jak o. Solanus ukazywała wszystkim dookoła niej radość i świętość bycia wdzięczną



Wstęp

Kim jest święty? Trapista Tomasz Merton pisał, że prawdziwy święty chce zostać „oknem, przez które łaska Boża oświeca świat”. I dlatego – jak mawiał – święty dąży do świętości „po to, by świętość Boga nigdy nie została przesłonięta jakimkolwiek aktem jego egoizmu”1. Rozmyślania o. Mertona nad świętością nie zostały jeszcze napisane, kiedy ostatniego dnia lipca 1957 roku umierał o. Solanus Casey, kapucyn. Wielu z tych, którzy znali Solanusa, bez wątpienia przyznałoby jednak, że wpisywał się on w definicję świętego stworzoną przez wielkiego trapistę. Przez osiemdziesiąt sześć lat swojego życia skromny furtian rzeczywiście był cudownym i zawsze otwartym oknem dla Bożej łaski.

1

Cytat za: T. Merton, Życie i świętość, red. A. Świderkówna, tłum. S. Sumiński, Kraków 1998 (Z Tradycji Mniszej, 8), s. 33.

9


Kilka dni po śmierci o. Solanusa jego współbracia kapucyni weszli do jego małej celi w klasztorze św. Bonawentury w Detroit, by posprzątać rzeczy, które po sobie pozostawił. Znaleźli w niej ubrania i buty, brązową myckę, listy i zdjęcia rodzinne, kufer, kilka książek, parę drucianych okularów, skrzypce, obrazki z Najświętszą Panną, różaniec i czerwoną stułę, którą zakładał, gdy w każdą środę o godzinie 15 odprawiał nabożeństwo o uzdrowienie. To był dobytek ubogiego człowieka. Odkryto wtedy także siedem notatników przypominających księgi rachunkowe, które Solanus przechowywał przez ponad trzydzieści lat. Zapisane w nich były intencje modlitewne zanoszone do niego i do Serafickiego Dzieła Mszy Świętych (SMA)2. Znajdowało się tam ponad sześć tysięcy „przypadków” – jak zwykł o nich mawiać o. Solanus. Przy siedmiuset z tych notatek dopisał później dość zdumiewające adnotacje. Zgłoszono przypadki uzdrowień. Doszło do nawróceń. Groźby bankructwa, załamania nerwowego, a nawet rozwodów w tajemniczy sposób zdawały się oddalone. Do innych wspaniałych i inspirujących historii niewiarygodnych cudów poczyniono tylko aluzje w postaci zwięzłych, lapidarnych uwag dodanych przez autora zapisków. • „Tata przystąpił do spowiedzi i Komunii Świętej po raz pierwszy od czterdziestu dziewięciu lat” – zanotował Solanus na końcu wpisu o kobiecie proszącej o modlitwę za swojego ojca, który odszedł od Kościoła.

2 SMA – ang. Seraphic Mass Association [przyp. tłum.].

10


• „Opuścił klasztor o własnych siłach” – ta adnotacja pojawiła się po notatce na temat czterdziestosześcioletniego mężczyzny, który kilka tygodni wcześniej podczas wypadku samochodowego doznał pęknięcia czaszki i złamania kręgosłupa. Na spotkanie z Solanusem został przyniesiony. • „2 lipca uznana za zupełnie zdrową, bez konieczności przechodzenia jakichkolwiek operacji” – Solanus dodał tę notatkę do informacji o pięćdziesięciodziewięcioletniej Bercie Smith, u której zdiagnozowano nowotwór żołądka. Przeszła uprzednio cztery operacje w Szpitalu Forda w Detroit. Wydaje się, że to właśnie historie z tych dzienników, podobnie jak świadectwa o świętości składane przez setki ludzi, którzy znali o. Franciszka Solanusa Caseya, sprawiły, że został ­rozpoczęty jego proces kanonizacyjny. Chociaż mieszkańcy Detroit nieformalnie „­ kanonizowali” ­łagodnego kapucyńskiego furtiana na wiele lat przed jego śmiercią, oficjalny proces o uznanie heroiczności cnót o. Solanusa został ogłoszony przez arcybiskupa archidiecezji dopiero w 1976 roku. Zebrano wszystkie zapiski o. Solanusa i wiele zeznań ludzi, którzy go znali. Zgromadzono w ten sposób ponad trzy tysiące sześćset stron dokumentów, które następnie dostarczono do Rzymu. Od 1960 roku, trzy lata po śmierci Solanusa, jego historia była również głoszona przez Bractwo Ojca Solanusa (Father Solanus Guild), założone przez grupę wiernych, którzy upowszechniali informacje o jego życiu i posłudze. Bractwo rozrosło się do stu 11


tysięcy członków w czterdziestu trzech krajach. A na terenie klasztoru św. Bonawentury w 2002 roku zostało wybudowane imponujące Solanus Casey Center. Szybko stało się celem pielgrzymek, do którego rocznie przybywa nawet dwieście tysięcy ludzi z całego świata. Pielgrzymi mogą odwiedzić grób o. Solanusa i dowiedzieć się czegoś nie tylko o nim, ale także o życiu innych świątobliwych chrześcijan, którzy podobnie jak furtian śmiało ukazywali cnoty chrześcijańskie i czynili ­dzieła miłosierdzia. Jedenastego lipca 1995 roku w Rzymie papież Jan Paweł II ogłosił dekret o heroiczności cnót o. Solanusa. Od tej pory przysługiwał mu tytuł czcigodnego sługi Bożego. Ogłoszenie kogoś „czcigodnym” to pierwszy z trzech głównych kroków w stronę ogłoszenia świętości. We wrześniu 2016 roku Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych zatwierdziła cud potrzebny do beatyfikacji Solanusa Caseya. Dotyczył pewnej kobiety cierpiącej na nieuleczalną, wrodzoną chorobę skóry. Podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych przyjechała do Detroit, by odwiedzić zaprzyjaźnionego kapucyna. Weszła do Solanus Center, żeby pomodlić się przy grobie o. Caseya. Chciała pomodlić się za inne osoby, które potrzebowały uzdrowienia. Podczas modlitwy usłyszała głos, który mówił jej: „Módl się za siebie”. Tak też zrobiła i natychmiast została uzdrowiona z choroby, na którą cierpiała przez całe życie. Po powrocie do kraju udała się do pięciu lekarzy. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jej uzdrowienia nie da się wyjaśnić w sposób naukowy. Kobieta postanowiła przez jakiś czas nie ujawniać swojej tożsamości w obawie przed nadmiernym zainteresowaniem swoją osobą. 12


4 maja 2017 roku papież Franciszek ogłosił, że czcigodny Solanus Casey zostanie beatyfikowany. Tego samego dnia arcybiskup Detroit Allen H. Vigneron potwierdził, że konieczny cud został zatwierdzony. Kilka tygodni później ustalono datę i miejsce uroczystej beatyfikacji – miała się odbyć 18 ­listopada 2017 roku na stadionie Ford Field w Detroit. Kiedy jakaś osoba zostaje beatyfikowana i ogłoszona błogosławioną, Kościół pozwala na publiczne oddawanie jej czci. Mogą powstawać kościoły pod jej wezwaniem. Można wystawiać pomniki i obrazy jej poświęcone. Można odprawiać Msze ku jej czci. Solanus Casey jest drugim błogosławionym amerykańskiego pochodzenia. Urodzony w Oklahomie o. Stanley Rother (1935–1981) w 1981 roku poniósł męczeńską śmierć jako misjonarz w Gwatemali – jego uroczysta beatyfikacja miała się odbyć [odbyła się – w oryginale kanonizacja o. Rothera dotyczy przyszłości – przyp. tłum.] kilka tygodni wcześniej, 23 września 2017 roku. Aby sprawa Solanusa Caseya mogła przejść do etapu końcowego – kanonizacji – musi zostać zatwierdzony nowy cud, mający miejsce już po beatyfikacji. Społeczność kapucyńska i czciciele o. Solanusa w mieście Detroit i na całym świecie wierzą, że nie będzie trzeba na to długo czekać. Życie o. Solanusa zmieniało innych – często wystarczało krótkie spotkanie. Jego bliska relacja z Bogiem była tak bardzo widoczna, że przyciągała do niego ludzi niezależnie od ich wieku, statusu ekonomicznego czy kręgu kulturowego. „Nie martw się. Bóg czuwa nad wszystkim – tak o. Solanus Casey często mówił tym, którzy przychodzili prosić go o wstawiennictwo. – Bóg zna najlepszy sposób, by rozwiązać wszystkie 13


problemy”. Zmartwionym gościom przypominał także, że nic na tym świecie nie jest w stanie zatrzymać łaski i miłosierdzia Bożego. Pewnego razu, podczas posługi o. Solanusa w Detroit, w poczekalni przy wejściu do klasztoru św. Bonawentury usiadł mały chłopiec z ręką w gipsie. Dziesiątki innych osób podeszło do brodatego kapucyna z prośbą o błogosławieństwo, zanim do jego stołu dotarł w końcu ten mały chłopiec razem ze swoją mamą. Wiedział, do jakich cudownych uzdrowień dochodziło poprzez wstawiennictwo tego kapłana. Nagle, ku zaskoczeniu matki, chłopiec zaczął z niecierpliwością szarpać za gips ­zakrywający mu rękę. Zakonnik o łagodnych błękitnych oczach i ciepłym spojrzeniu przechylił się nad biurkiem, żeby porozmawiać z chłopcem. Wiedział, o czym myślało teraz to dziecko. „Boże błogosławieństwo przenika do środka”, zapewnił chłopca Solanus. To mówiąc, pobłogosławił rękę chłopaka – razem z gipsem – a potem pobłogosławił jego matkę. Na rozpromienionej twarzy dziecka pojawił się wyraz zrozumienia i spokoju. Przyjął słowa o. ­Solanusa i odwzajemnił jego uśmiech. Żywię nadzieję, że książka ta pomoże ci dostrzec, jak dzięki życiu i wierze jednego człowieka ludzie ze wszystkich środowisk zobaczyli, że Boża łaska naprawdę przenika i odmienia ból, p ­ roblemy, cierpienie i smutek w naszym życiu. Catherine M. Odell 9 sierpnia 2017 roku


Podziękowania

Historia powstania tej książki sięga dekady (1946–1956), kiedy to o. Solanus mieszkał w klasztorze św. Feliksa w Huntington w stanie Indiana, gdzie znajduje się także siedziba wydawnictwa Our Sunday Visitor. Na początku 1956 roku o. Solanus został na powrót przeniesiony do Detroit, gdzie zmarł w 1957 roku. Kiedy mieszkałam w Huntington, wiele lat po jego śmierci, niektórzy ludzie wciąż go wspominali i opowiadali o nim własne historie. Jestem wdzięczna wszystkim tym, którzy podzielili się swoimi osobistymi opowieściami o Solanusie. Ogromne podziękowania należą się także cudownym ludziom z Solanus Casey Center (www.solanuscenter.org) w De­ troit, gdzie nieustannie wkłada się wysiłek w promowanie sprawy i historii o. Solanusa Caseya. Świętej pamięci br. Leo Wollenweber OFMCap, pełniący początkowo funkcję wicepostulatora w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym o. Solanusa, nieraz ­ofiarował mi swój czas i cudowną kapucyńską gościnność. Osobiste wspomnienia br. Leona i jego pomoc w udostępnieniu materiałów archiwalnych o. Solanusa były nieocenionym 15


wkładem w powstanie tej książki. Cytowane fragmenty zapisków o. Solanusa (zwłaszcza w rozdziale Słowa i mądrość o. So‑ lanusa znajdującym się w końcowej części tej pracy) przytoczono w oryginalnej postaci – wraz z zachowaniem na przykład niespójności gramatycznych – by zachować ducha i charakter ­najskrytszych myśli kapucyna1. Prag­nę także wyrazić wdzięczność o. Davidowi Preusso​wi OFMCap, dyrektorowi Solanus Casey Center w Detroit, i br. Richardowi Marlingowi OFMCap – wicepostulatorowi w procesie Solanusa Caseya, stojącemu na czele Bractwa Ojca Solanusa. Brat Richard i br. Michael Gaffney OFMCap pomogli mi zdobyć fotografie do tej książki. Całe to wspaniałe kapucyńskie ­zaangażowanie dopomogło w opowiedzeniu historii o. Solanusa. Dziękuję także Mike’owi Stehschultemu z „The Michigan Catholic” za jego pomoc w uzyskaniu dodatkowych fotografii.

1

W wersji anglojęzycznej zapiski rzeczywiście cytowane są z błędami, między innymi ortograficznymi [przyp. red.].


Rozdział 1

Farma Caseyów w Ameryce (1865–1882)

Był 25 listopada 1870 roku – dokładnie miesiąc przez Bożym Narodzeniem – gdy w trzyizbowej, drewnianej chacie nieopodal Oak Grove w stanie Wisconsin, miejscowości położonej na południe od Prescot, rozległ się płacz noworodka. Pokryta śniegiem chata stała na skraju wysokiego urwiska nad potężną rzeką Missi­ sipi – w tym miejscu wyznaczającą granicę pomiędzy Wisconsin i Minnesotą. Ale tutaj, czterdzieści kilometrów od St. Paul, po drugiej stronie rzeki i ponad trzysta kilometrów od miejsca, gdzie Missisipi ma swój początek – rzeka była „­umiarkowana” i nie tak potężna. Korzenie katolickiej irlandzkiej rodziny mieszkającej w przytulnej chacie sięgały daleko poza Wisconsin i Minnesotę. Barney i Ellen Caseyowie byli imigrantami, którzy przybyli do Ameryki z Irlandii zaraz po wielkim głodzie ziemniaczanym – klęsce, która nawiedziła ten kraj w latach czterdziestych XIX wieku. Bernard i Ellen nie byli świadomi, jak wielu ludzi emigrowało z ich ojczystej Irlandii. Wiedzieli jedynie, że na statkach 17


płynących do Ameryki towarzyszyło im mnóstwo rodaków. Ich przypuszczenia potwierdzili później historycy, odnotowując, że w latach 1845–1900 cztery miliony Irlandczyków przypłynęło przez Ocean Atlantycki do Ameryki. „Już po biednej Irlandii”, „Kraj się już nie podźwignie” – mówili między sobą Irlandczycy przybyli do Stanów Zjednoczonych. Podczas gdy rodzina nadal zastanawiała się nad imieniem dla chłopca urodzonego tamtego zimnego dnia 1870 roku, jego matka, Ellen Elizabeth Murphy Casey, odpoczywała po porodzie. Ona także przyszła na świat w mroźny dzień – 9 stycznia 1844 roku. Ellen urodziła się w Camlough w hrabstwie Armagh, w kraju, który dziś nosi nazwę Irlandia Północna. Hrabstwo cieszy się wśród Irlandczyków szczególną popularnością ze względu na swoje związki ze św. Patrykiem. Tradycja głosi, że w V wieku ów wielki święty zbudował tam kościół. Armagh przepojone było zatem tradycją Kościoła. Jako bardzo młoda dziewczynka Ellen zabrała do Ameryki tę mocno zakorzenioną miłość do wiary katolickiej. Ojciec Ellen zmarł podczas wielkiego głodu ziemniaczanego, jaki panował w Irlandii w latach 1845–1850. Przez kilka lat z rzędu zaraza niszczyła zbiory ziemniaków, co w efekcie doprowadziło do ogólnokrajowej klęski. Dla tego małego wyspiarskiego narodu ziemniaki były podstawą zarówno diety, jak i upraw. W Irlandii obsadzano nimi jedną czwartą ziemi uprawnej. Po śmierci męża, około 1852 roku, Brigid Shields Murphy zabrała swoje dzieci – malutką Ellen, starszą córkę Mary Ann i trzech synów: Patricka, Owena i Maurice’a – przez Atlantyk do Ameryki. 18


Rodzina przybyła najpierw w okolice Bostonu, gdzie mieszkali krewni Brigid od strony Shieldsów. Ale niedługo potem rodzina przeniosła się do Portland w stanie Maine, gdzie Brigid i jej dwaj starsi synowie podjęli pracę w zakładzie włókienniczym. Nie mieli wtedy dużego wyboru. Podobnie jak większość irlandzkich imigrantów rodzina Murphy prawie wszystkie pieniądze wydała na opłacenie podróży. Nawet pracując ciężko sześć dni w tygodniu po dwanaście godzin na dobę, mogli sobie pozwolić tylko na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Ellen i Mary Ann znalazły kwaterę u pewnej mieszkanki Portland, w zamian za utrzymanie pomagając w lżejszych obowiązkach domowych. Najmłodszym dzieckiem – trzyletnim Maurice’em – zaopiekowała się przyjaciółka rodziny. Po prawie dziesięciu latach oszczędzania i ciężkiej pracy Brigid mogła sobie w końcu pozwolić na podróż na Zachód, w okolice St. Paul w Minnesocie. Patrick i Owen – wtedy już młodzi mężczyźni – wcześniej znaleźli tam pracę. Mary Ann wyszła za mąż i także przeniosła się w tamte rejony. Ellen jednakże pozostała na miejscu i podjęła pracę w Biddeford w stanie Maine. Była już prawie dorosłą, drobną, uroczą kobietą, o szczerej twarzy i głęboko osadzonych niebieskich oczach. Na pikniku z okazji Święta Niepodległości szesnastoletnia Ellen poznała Bernarda Jamesa Caseya – brata swojej przyjaciółki Ellen Casey. Jak się okazało, ten wysoki, przystojny, ciemnowłosy, młody mężczyzna przybył do Ameryki trzy lata wcześniej z hrabstwa Monaghan. Ellen z kolei opowiedziała Bernardowi o tym, że pochodzi z Armagh. Na pewno oboje roześmiali się, gdy uzmysłowili sobie, że chociaż pochodzą z sąsiadujących ze 19


sobą hrabstw w północnej części Irlandii, to żeby się spotkać, oboje musieli przypłynąć aż do Ameryki. Niewiele wcześniej młody Casey skończył dwadzieścia lat. Urodzony 10 czerwca 1840 roku w Castleblayney w hrabstwie Monaghan, wraz z siostrą Ellen opuścił Irlandię w wieku siedemnastu lat. Ich brat, Terrence, urządzał się właśnie w Bostonie. Gdy Bernard się tam osiedlił, nauczył się szewskiego fachu i wszedł w spółkę z bratem. Najwyraźniej tamto spotkanie 4 lipca zrobiło na obojgu młodych duże wrażenie. W kolejnych miesiącach często się widywali. Wkrótce Barney się oświadczył, a Ellen napisała do matki do Hastings w Minnesocie, że myśli o małżeństwie. Chociaż matka Ellen znajdowała się setki kilometrów dalej, to odległość nie była w stanie osłabić jej autorytetu i siły przekonywania, a nie chciała ona, by córka wychodziła za mąż w tak młodym wieku. Posłała więc po Ellen i dziewczyna wyjechała do Minnesoty. Teraz młodzi musieli utrzymać znajomość korespondencyjnie. Po upływie kilku miesięcy dla Brigid stało się jednak jasne, że związek dwojga młodych przetrwa trudności listownych zalotów. Wyraziła w końcu zgodę na małżeństwo. Ellen i Barney wzięli ślub 6 października 1863 roku w małym kościółku w Salem, na przedmieściach Bostonu. Pan młody miał dwadzieścia trzy lata, a panna młoda – dziewiętnaście. Młoda para mieszkała przez jakiś czas w Bostonie. Dwa lata wcześniej wybuchła wojna secesyjna i w tym czasie zapotrzebowanie na buty armii Unii dawało zajęcie braciom Casey. Jednakże wraz z końcem wojny w kwietniu 1865 roku popyt na obuwie 20


drastycznie spadł. Wojska Unii zostały rozwiązane i przestały zamawiać setki par obuwia. Bernard i Ellen Caseyowie, szukając środków do życia, ­zaczęli stopniowo przemieszczać się na zachód. Przez kilka miesięcy mieszkali w Germantown w Pensylwanii, a potem przenieśli się do New Castle. Tam Bernard i Terrence otworzyli sklep obuwniczy. Bracia szybko się przekonali, że produkcja i sprzedaż butów nie zapewnia już środków na godne życie, toteż p ­ ostanowili się rozdzielić. Terrence wrócił na Wschód i podjął studia prawnicze. Młodzi Caseyowie nie widzieli jednak innego wyjścia niż wyjechać na Środkowy Zachód i przerzucić się na rolnictwo. Para miała już na utrzymaniu dwoje dzieci: małą Ellen, urodzoną 8 lipca 1864 roku, i Jamesa, który przyszedł na świat 14 sierpnia 1865 roku. W 1862 roku Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił Ustawę o gospodarstwach rolnych1, która przyznawała sto sześćdziesiąt akrów ziemi każdej osobie, która chciała się osiedlić i uprawiać ziemię należącą do państwa przez przynajmniej pięć lat. Na wielu terenach przyjęto różne warianty tego „zagospodarowywania”. I tak jesienią 1865 roku Barney i Ellen zamieszkali w pobliżu Prescott w stanie Wisconsin. Wkrótce stanęła tam drewniana chata i wiata dla pary wołów i krowy. Barney – świeżo upieczony rolnik – z podziwem obserwował szwagrów, którzy pokazywali mu, jak orać ziemię stalowym pługiem. Mała, czteroosobowa rodzina osiedliła się na nowym terenie, a Barney jako głowa rodziny zgłosił swoje roszczenia do tej ziemi. ­Następnej wiosny obsiano pola. 1 ang. Homestead Act [przyp. tłum.]

21


Większość irlandzkich imigrantów przybyłych do Ameryki osiedliła się na uprzemysłowionych wschodnich terenach, ponieważ nie stać ich było na podróż na Zachód. I pomimo tego, że pochodzili ze środowisk rolniczych, to rolnictwo na Dzikim Zachodzie było czymś zupełnie innym niż uprawa ziemniaków czy, jak mówili, „kartofli” na małych poletkach w obrębie zżytych ze sobą społeczności lokalnych w Irlandii. Pod tym względem przypadek Caseyów był dość rzadki, choć nie odosobniony. Hrabstwo Pierce miało najwyraźniej wiele ziemi do zaoferowania przybyszom. Spis ludności hrabstwa z 1860 roku przeprowadzony zaledwie pięć lat przed osied­ leniem się tam Caseyów pokazuje, że mieszkały tam jedynie osiemdziesiąt dwie rodziny, w tym siedem irlandzkiego pochodzenia. W spisie z 1870 roku imigranci niemieccy mieli w Wisconsin przewagę liczebną nad Irlandczykami. Ci ostatni stanowili tam wtedy drugą największą grupę ludności obcego pochodzenia. (Po 1870 roku do Wisconsin napłynęła duża fala Norwegów, którzy zepchnęli Irlandczyków z miejsca za Niemcami). Środkowy Zachód nabierał niemieckiego charakteru. Osiedlało się tam wielu imigrantów z Niemiec – mówiono, że Cincinnati, ­Milwaukee i St. Louis tworzą „niemiecki trójkąt”. Ale nawet pośród niedużej liczby irlandzkich sąsiadów Bernard Casey czuł się pewniej w rolnictwie niż w biznesie w mieś­ cie. Jak wiele farm w Wisconsin ziemia Caseyów stanowiła mieszankę terenów zalesionych i prerii. Lasy dostarczały drewna na opał i do budowy, podczas gdy prerie można było stosunkowo łatwo przystosować pod uprawy. 22


Pory siewu i zbiorów szybko mijały. Wisconsin odgrywało kluczową rolę w „boomie pszenicznym”, a Caseyowie mieli w tym swój udział. Wyhodowano nowe, dające większe plony gatunki pszenicy. W latach sześćdziesiątych Milwaukee rywalizowało z Chicago o miano największego portu załadunku pszenicy na świecie. Rodzina także się rozwijała. 19 sierpnia 1866 roku Caseyom urodziła się córka, Mary Ann. Maurice urodził się 7 listopada 1867, a John 10 lutego 1869 roku. Mały John dopiero uczył się chodzić wokół łóżka, kiedy Ellen tuliła w ramionach kolejne dziecko, które przyszło na świat w listopadzie 1870 roku. Mając sześcioro małych Caseyów w domu w Prescott i po dobrych żniwach tamtego roku, Ellen i Barney Caseyowie mieli za co dziękować tego konkretnego 25 listopada. Być może nawet znali i obchodzili już nowe święto – Święto Dziękczynienia, które w 1863 roku, w środku wojny secesyjnej, ustanowił jeszcze prezydent Abraham Lincoln. Dziecko, które właśnie ćwiczyło swoje płuca, było czwartym chłopcem i miało typowe dla Caseyów ciemne włosy i niebieskie oczy. Ellen i Barney głęboko wierzyli w Boga i w to, że ich dzieci były wyjątkowym darem od Niego. Ale kiedy Bernard Casey rozmawiał o tym z żoną, musiał widzieć to najmłodsze dziecko w odrobinę innym świetle. Po trzech synach to właśnie temu czwartemu postanowił nadać swoje imię. Szóste dziecko zostało więc nazwane Bernard Francis Casey. Chłopca ochrzczono przed Bożym Narodzeniem, 18 grudnia 1870 roku, w kościele św. Józefa w Prescott oddalonym od ich domu o kilka kilometrów. Domownicy nazywali go Barney – takie przezwisko nosił jego ojciec. 23



Spis treści

O autorce  5 Wstęp 9 Podziękowania 15 Rozdział 1

Farma Caseyów w Ameryce (1865–1882)  17 Rozdział 2

Dorastanie na dobrym gruncie (1882–1891)  31 Rozdział 3

Podążając w nowym kierunku (1891–1898)  49 Rozdział 4

Kapucyńskie powołanie (1898–1904)  71 Rozdział 5

Ksiądz i odźwierny (1904–1918)  85 Rozdział 6

Wylanie szczególnych łask (1918–1924)  109 Rozdział 7

Z powrotem u św. Bonawentury (1924–1935)  125


Rozdział 8

Dłuższe kolejki i dłuższe czuwania (1935–1945)  147 Rozdział 9

Brooklyn i skrzydła archanioła (1945–1946)  173 Rozdział 10

„Emerytura” w Huntington (1946–1956)  189 Rozdział 11

Furtian zmierza do domu (1956–1957)  225 Rozdział 12

Dziedzictwo wiary i miłości  247 Modlitwa o kanonizację o. Solanusa Caseya OFMCap 273 Słowa i mądrość o. Solanusa (z jego Pism zebranych) 275 Bibliografia 285



Do wymarzonego kapłaństwa Bóg poprowadził go krętą drogą. Jego trudności w nauce spowodowały, że przełożeni długo nie dopuszczali go do święceń. Przez ponad dwadzieścia lat nie mógł spowiadać ani głosić kazań; pracował na furcie. Błogosławionego Solanusa Caseya porównuje się dziś do o. Pio lub św. Jana Marii Vianney’a. Niezwykle pokorny w służbie i posłuszeństwie zakonnym przełożonym kapucyn przez lata modlił się we wszystkich powierzanych mu intencjach. Owoce okazywały się oszałamiające: liczne nawrócenia, uzdrowienia, uratowane małżeństwa, przypływ gotówki… Czy doczekaliśmy się patrona osób, które przerasta żmudna codzienność? Oddałem się Bogu cały; dlatego bez lęku poddaję się decyzjom przełożonych, którzy rozsądzą o mojej przyszłości, jak najlepiej potrafią, przed Bogiem. br. Solanus Casey

ISBN 978-83-66061-92-7

9

788366 061927

32,90 zł (5% VAT) esprit.com.pl

Patronat:


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.