Michałek obudził się w doskonałym humorze. W końcu nadeszły wakacje! Chłopiec bardzo się cieszył, że nie będzie musiał rano wstawać do szkoły.
„Dzisiaj jadę do dziadków na wieś!” – pomyślał z entuzjazmem. Michałek bardzo lubił odwiedzać babcię Kasię i dziadka Pawła. Zawsze świetnie się u nich bawił. Jednak chłopiec nawet w najśmielszych snach nie przypuszczał, że tym razem wakacje u dziadków będą naprawdę wyjątkowe…
Po śniadaniu Michałek i jego rodzice ruszyli w drogę. W czasie podróży żartowali oraz śpiewali ulubione piosenki. Kiedy tato chłopca zatrzymał auto na podjeździe domu dziadków, Michałek wyskoczył na zewnątrz i krzyknął z radością:
– Babciu! Dziadku! Już jesteśmy!
– Michałku, ale urosłeś! – powiedziała z zachwytem babcia, a dziadek z dumą spoglądał na wnuka. Rodzice Michałka pomogli mu rozpakować bagaże, a później wszyscy zasiedli do pysznej kolacji. Po posiłku chłopiec zapytał dziadka:
– Dziadku, opowiesz mi jakąś historię? – Był to taki wakacyjny zwyczaj, że codziennie przed snem dziadek opowiadał Michałkowi niesamowite historie. Dziadek Paweł był w młodości marynarzem i wiele lat pływał po morzach i oceanach. Widział niezwykłe miejsca, spotkał mnóstwo ciekawych osób, a wszystkie przygody spisał w swoim dzienniku. Michałek uwielbiał przeglądać stare stronice dziennika i oglądać znajdujące się w nim czarno-białe zdjęcia i kolorowe pocztówki z pięknymi widokami. Dziadek miał też skrzynię, w której trzymał niezliczone pamiątki. Dla chłopca były to prawdziwe skarby.
– Michałku, dzisiaj miałeś już sporo wrażeń. Obiecuję, że jutro opowiem ci niezwykłą historię, taką trochę nie z tej ziemi… – powiedział tajemniczo dziadek.
– Naprawdę?
– Pewnie. Sam się przekonasz. Są takie historie, o których można powiedzieć, że są naprawdę nie z tego świata. Jutro opowiem ci jedną z nich. – Dziadek przytulił wnuka na pożegnanie, pocałował i życzył mu kolorowych snów.
„Co dziadek chce mi opowiedzieć?” – chłopiec jeszcze długo się nad tym zastanawiał, zanim zasnął. Nawet jego modlitwa wieczorna była z tego powodu pełna rozproszeń.
Następnego dnia Michałek postanowił, że będzie bardzo grzeczny, a przynajmniej spróbuje taki być. Cały czas myślał o obietnicy dziadka, dlatego dzień bardzo mu się dłużył. „Jeszcze tyle godzin do zmroku!” –martwił się chłopiec, który nie mógł doczekać się wieczornej opowieści. Po obiedzie Michałek nabrał ochoty do zabawy. Pobiegł pędem do ogrodu, by zobaczyć, czy urosła jego ulubiona jabłonka. Wskoczył na drzewko i z góry zobaczył wodne oczko. Michałek pobiegł tam, by powrzucać do niego kamyczki, które skakały po wodzie jak małe żabki.
Tej sztuczki nauczył go tatuś.
Wieczorem chłopiec czekał niecierpliwie na dziadka i jego niezwykłą opowieść na kanapie w salonie.
– Michałku, opowiem ci dzisiaj o kimś ważnym – zaczął dziadek. – Czy wiesz, co oznacza twoje imię?
– Nie, nie wiem… A co oznacza?
– Twoje imię pochodzi z języka hebrajskiego: Michael, i oznacza: Któż jak Bóg!
– Któż jak Bóg? – powtórzył zdziwiony Michałek.
– Tak, Michałku. Opowiem ci o kimś, kto nosi takie samo imię jak ty i od twojego chrztu jest twoim opiekunem i patronem. Jest nim Święty Michał Archanioł.
– Dziadku! To ja mam swojego opiekuna? Ale gdzie on jest? Czy już go kiedyś spotkałem? Jak wygląda? Czy lubi lody czekoladowe? – chłopiec zasypał dziadka mnóstwem pytań.
– Michałku, masz niezwykłego opiekuna! Ale zanim odpowiem na wszystkie twoje pytania, opowiem ci historię pewnego miejsca, które było dla Świętego Michała bardzo ważne.
To miejsce zalicza się do siedmiu cudów świata. Michałek zamienił się w słuch. Chciał jak najwięcej zapamiętać z opowieści dziadka. Dziadek Paweł sięgnął po atlas.
– Dzisiaj wybierzemy się w podróż do Normandii. –Dziadek wskazał palcem na mapie zachodnią część Francji.
– A ty już tam kiedyś byłeś?
– Byłem, byłem. Mam nadzieję, że i tobie uda się tam kiedyś dotrzeć.