Recenzja: dr hab. Franciszek Szlosek, prof. APS Redakcja: Beata Żukowska Opracowanie graficzne: Andrzej Szymański Projekt okładki: Sandra Dudek
© Copyright by Wydawnictwo Harmonia Universalis, 2011
Redakcja i Biuro Handlowe: 80-283 Gdańsk, ul. Szczodra 6 tel. 58 348 09 50 fax 58 348 09 00 e-mail: univeraslis@universalis.com.pl
Szczegółowe informacje o naszych publikacjach: www.universalis.com.pl Wszelkie prawa zastrzeżone. Zarówno cała książka, jak i jakakolwiek jej część nie może być przedrukowywana ani reprodukowana – mechanicznie, elektronicznie lub w jakikolwiek inny sposób, z kserokopiowaniem i odtwarzaniem w środkach masowego przekazu włącznie – bez pisemnej zgody wydawnictwa Harmonia Universalis.
ISBN 978-83-7744-008-7 Gdańsk 2011 – Wydanie I
Spis treści Wstęp 5 1. Istota zaburzeń odżywiania się 9 1.1. Kliniczny obraz anoreksji i bulimii – wybrane aspekty 9 1.2. Nie umiem żyć 13 1.3. To naprawdę boli 20 1.4. Nie rozumiem swojego dziecka 22 1.5. Na granicy życia i śmierci 24 2. Anoreksja i bulimia – rys historyczny 26 3. Anoreksja i bulimia – szkice psychologiczne osób chorych 29 3.1. Portret osoby cierpiącej na anoreksję 29 3.2. Portret osoby cierpiącej na bulimię 30 3.3. Postawa hiperempatyczna 32 3.4. Choroba zmieniła moje dziecko 33 4. W poszukiwaniu przyczyn anoreksji i bulimii 36 4.1. Jak to się zaczęło? 36 4.2. Kultura i media 39 4.3. Moda, która zabija 40 4.4. Pro-ana – kult anoreksji 43 4.5. Perspektywa rodzinna 45 5. Wpływ rodziny na proces powstawania objawów anoreksji 54 6. Profilaktyka zaburzeń odżywiania 70 6.1. Profilaktyka anoreksji i bulimii w rodzinie 70 6.2. Profilaktyka anoreksji i bulimii w szkole 77 7. Leczenie zaburzeń odżywiania się 81 7.1. Pierwsze sygnały 81 7.2. To utrudnia powrót do zdrowia 82 7.3. Współczesne metody leczenia 87 7.4. To nie leczy! 97 8. Krok po kroku w stronę zdrowia 107 8.1. Powrót do zdrowia – anoreksja 107 8.2. Powrót do zdrowia – bulimia 111 8.3. Można wygrać! 114 Zakończenie 120 Bibliografia 121
Wstęp
Anorexia nervosa i bulimia nervosa to łacińskie nazwy dwóch poważnych i zagrażających życiu chorób. W języku polskim odpowiednio przyjęto określenia: jadłowstręt psychiczny i żarłoczność psychiczna (zwana też wilczym głodem), które w istocie wskazują na problemy z odżywianiem. Niestety już chyba każdy w Polsce spotkał się z problemem anoreksji lub bulimii (w rodzinie, szkole, grupie przyjaciół). Wciąż obserwuje się wzrost liczby osób cierpiących na zaburzenia odżywiania. Świadczą o tym wyniki prowadzonych badań – według różnych danych wskaźniki zachorowalności na anoreksję wahają się od 0,5% do 2,5% [Józefik, 1996, s. 22], a wskaźniki stopnia zagrożenia sięgają 30% [Maciarz, 2003, s. 53–63]. Anoreksja i bulimia przybierają postać niebezpiecznych chorób społecznych. Specjaliści zajmujący się tym zjawiskiem próbują dotrzeć do jego źródeł, ale niestety wciąż trwają spory dotyczące przyczyn powstawania zaburzeń odżywiania. Wiadomo, że anoreksja i bulimia to choroby skomplikowane, które nie mogą być traktowane jednostronnie – czysto medycznie. Nawet najlepsi lekarze pozostają często bezradni wobec problemów psychologicznych i pedagogicznych, tak istotnych w leczeniu zaburzeń odżywiania. Zdaniem wielu specjalistów zaburzenia odżywiania rozwijają się wtedy, gdy jedzenie i waga ciała stają się obsesyjnym centrum niezaspokojonych potrzeb psychicznych. Osoby cierpiące na te zaburzenia często nie chcą podjąć leczenia, mówiąc, że choroba to ich wybór, ich sposób na życie. Niestety, jeżeli to sposób na życie, to z pewnością na życie bardzo krótkie. Anoreksja i bulimia skracają drogę do śmierci – zbierają żniwo wśród młodych, zdolnych osób. Mimo wzrastającej liczby zachorowań na zaburzenia odżywiania, nadal wiele osób w naszym społeczeństwie jest skłonnych lekceważyć i wyśmiewać te poważne choroby, traktując je jak„fanaberie dorastających panienek”. 5
Prowadząc badania dotyczące zaburzeń odżywiania, mieszkałam i przebywałam z rodzinami osób cierpiących na anoreksję, dlatego w niniejszej publikacji wiele miejsca poświęciłam czynnikom rodzinnym jako niezwykle istotnym w rozwoju tej choroby. Jestem jednak daleka od szukania winnych, wydawania ocen i sądów. Rodzice osób chorych na anoreksję bardzo się boją, że lekarze, terapeuci obarczą ich winą za chorobę dziecka. To często utrudnia leczenie i opóźnia powrót do zdrowia. Jednocześnie rodzice bardzo cierpią, ponieważ nie ma chyba nic gorszego niż bezsilność wobec niezrozumiałego uporu głodzącego się dziecka. Bardzo potrzebne są więc szczere rozmowy w rodzinie. Problemy nie znikają przecież tylko dlatego, że się o nich nie mówi. Poznanie prawdy zazwyczaj pomaga naprawić relacje wewnątrzrodzinne. W zdrowej rodzinie pacjent już nie musi mówić o swoich potrzebach za pomocą komunikatów anorektycznych lub bulimicznych ani wyrażać uczuć poprzez objawy choroby. Może rozmawiać o tym, co czuje, ma prawo do przeżywania radości i smutków. Rodzice chorych dziewcząt, z którymi rozmawiałam, różnie radzili sobie z chorobą córek (najczęściej w ogóle sobie nie radzili). Wszyscy jednak zgadzali się, że najgorsza jest bezsilność. Oto szczera wypowiedź jednej z matek:
„Kocham ją i cierpię, patrząc, jak przez pół godziny przesuwa na talerzu jedną rzodkiewkę. Jest tak wychudzona, że nie wyobrażałam sobie, że tak może wyglądać człowiek. W nocy cicho podchodzę do jej łóżka i słucham z przerażeniem, czy jeszcze oddycha. A jednocześnie są chwile, że niemal czuję do niej nienawiść za to wszystko, co robi sobie i nam. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że przyczyniliśmy się z mężem do jej anoreksji, ale jednocześnie buntuję się przed przyznaniem do winy. Kochaliśmy ją i zawsze chcieliśmy jak najlepiej. Są przecież gorsze rodziny. Wiem, że teraz ważne jest tylko zdrowie i życie córki, ale naprawdę ciężko żyć ze świadomością, że wpędziliśmy dziecko w chorobę. Nie umiem się z tym zgodzić. Jestem chyba jeszcze bardziej nerwowa niż ona. Czasem patrzę na nią i mam wrażenie, że już nie ma dla mojego dziecka ratunku. Takie myśli przychodzą coraz częściej. Nawet nie umiem z nią porozmawiać, przytulić. Ona tego nie chce. Jestem zmęczona i przerażona. To, co teraz przeżywa cała nasza rodzina, to piekło, a nie życie”. Nie ulega wątpliwości, że pomocy potrzebuje cała rodzina, a nie tylko osoba cierpiąca na anoreksję czy bulimię. Czasami bezradność wobec choroby dziecka sprawia, że rodzice podejmują nieprzemyślane decyzje, działają bez zastanowienia, emocjonalnie. Jeden z ojców, nie mogąc nakłonić córki anorektyczki do normalnego jedzenia, zmuszał pozostałych członków 6
rodziny (żonę i dwóch synów) do protestacyjnej głodówki. Myślał, że w ten sposób złamie opór chorej córki. Niestety dostarczył jej tylko dodatkowego stresu i spowodował wyrzuty sumienia, które nasiliły objawy choroby. Rodzice osób cierpiących na zaburzenia odżywiania często mają poczucie, że przyczynili się do choroby dziecka. Bardzo boją się przyznać, że są bezradni wobec śmiertelnego niebezpieczeństwa, jakie mu zagraża. Czasami słyszą tylko to, co chcą usłyszeć, blokują się przed prawdą, która jest bolesna. Cierpiąca na bulimię 24-letnia Ania była hospitalizowana na oddziale nerwic przez pięć miesięcy (niestety bez wyraźnej poprawy). Jej mama była w tym czasie za granicą. Zadzwoniła do terapeutki, która opiekowała się Anią. Rozmowa przebiegała następująco:
– Jak się czuje moja córka? – A jak pani myśli? Wiem, że wczoraj pani z nią rozmawiała przez telefon. – Myślę, że czuje się dobrze, ale wolałam się upewnić i usłyszeć to od pani. – Tak, ja też myślę, że Ania czuje się dobrze – powiedziała z ironią psychoterapeutka. – Dlaczego ma się czuć źle? Wieczorem bierze leki nasenne, bo nie może spać. W środku nocy i tak budzi się z krzykiem, bo męczą ją koszmary. Wtedy dajemy jej coś na uspokojenie. Rano staramy się jakoś ją dobudzić, żeby nie traciła terapii. Poza tym ma wciąż zaawansowaną anemię, wymiotuje i wciąż podajemy jej dożylnie potas. Jest przygnębiona i ma myśli samobójcze... Tak, Ania czuje się dobrze. – Dziękuję pani – odetchnęła z ulgą mama Ani. – Tak myślałam, że wszystko w porządku, ale wołałam się upewnić. Książka, którą trzymacie Państwo w rękach, nie tylko dostarcza informacji na temat zaburzeń odżywiania oraz sposobów ich leczenia, ale również pomaga zrozumieć anoreksję i bulimię, ukazując te groźne choroby przez pryzmat zwierzeń cierpiących na nie osób1. Ze względu na fakt, że na bulimię i anoreksję chorują zazwyczaj dziewczęta i młode kobiety, w książce pojawiają się najczęściej zwroty w formie żeńskiej. Nie oznacza to jednak, że na zaburzenia odżywiania u chłopców i mężczyzn należy patrzeć inaczej. Wszystkie informacje i rady odnoszą się również do tej grupy. 1
Cytowane wypowiedzi osób chorych i ich bliskich zostały zebrane przez autorkę niniejszej publikacji podczas badań prowadzonych w ramach pracy doktorskiej Wychowanie w rodzinie a anoreksja, a także w trakcie konsultacji, spotkań, rozmów, udzielania odpowiedzi na listy osób chorych i ich rodzin. Imiona i fakty, które mogłyby wpływać na rozpoznawalność, zostały zmienione za zgodą osób chorych i ich rodzin.
7
Bulimii i anoreksji nie wolno lekceważyć, ponieważ bardzo szybko niszczą one organizm i psychikę młodego człowieka, a w konsekwencji mogą doprowadzić do śmierci. Osoby cierpiące na te zaburzenia nie są w stanie same poradzić sobie z chorobą, dlatego potrzebują pomocy specjalistów i wsparcia najbliższych. Każdy z nas może próbować pomóc. Trzeba jednak wiedzieć, jak podać rękę.
1
Istota zaburzeń odżywiania się
1.1. Kliniczny obraz anoreksji i bulimii – wybrane aspekty Anoreksja i bulimia to choroby, które mimo oczywistych zazwyczaj objawów, muszą być różnicowane z innymi schorzeniami i diagnozowane przez specjalistów. Najważniejszym wyznacznikiem anoreksji jest niedożywienie (patrz tabela poniżej); u kobiet dodatkowo brak miesiączki przynajmniej w trzech ostatnich cyklach. Za próg niedożywienia uznaje się wagę poniżej 85% wagi należnej dla wieku, płci i wzrostu. Wygodną metodą oceny wagi osób dorosłych stosowaną w zaburzeniach odżywiania jest obliczanie wskaźnika masy ciała (body mass index – BMI). Współczynnik ten jest ilorazem wagi podanej w kilogramach i kwadratu wzrostu wyrażonego w metrach:
waga (kg) BMI= wzrost2 (m2) Tabela 1. Interpretacja wyniku BMI
Poniżej 15 15 lub więcej, lecz mniej niż 16,9 17 lub więcej, lecz mniej niż 18,9 19 lub więcej, lecz mniej niż 24,9 25 lub więcej, lecz mniej niż 29,9 30 lub więcej, lecz mniej niż 39,9 40 lub więcej
wyniszczenie poważna niedowaga niedowaga waga prawidłowa nadwaga otyłość chorobliwa otyłość
Źródło: Abraham, Llevelyn-Jones, 2001, s. 48.
9
BMI jest pomocne przy diagnozowaniu anoreksji, którą rozpoznaje się, gdy indeks wagi ciała jest mniejszy niż 17,5 kg/m2 (przy jednoczesnym stwierdzeniu także innych, charakterystycznych dla tej choroby objawów). Zwykle mówi się o dwóch typach anoreksji, które mogą występować u danej osoby jednocześnie: 1. Typ restrykcyjny: osoba chora stosuje diety odchudzające lub głodówki. 2. Typ nierestrykcyjny: osoba chora wykazuje skłonności bulimiczne (okresowe objadanie się i prowokowanie wymiotów lub przeczyszczeń). Niektórzy badacze wyróżniają jeszcze typ atletyczny (osoba chora kontroluje swoją wagę za pomocą intensywnych ćwiczeń fizycznych), który ze względu na objawy można zaliczyć do typu restrykcyjnego. Diagnozowanie anoreksji bywa czasami trudne ze względu na zbieżność objawów występujących również w przebiegu innych zaburzeń odżywiania (głównie bulimii), dlatego poniżej podano kryteria diagnostyczne dla anoreksji i bulimii według Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders (klasyfikacja zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, DSM-IV, 1994). Kryteria diagnostyczne anorexia nervosa [DSM-IV, 1994]: 1. Brak zgody na utrzymywanie ciężaru ciała na granicy (lub powyżej) wagi minimalnej dla wieku i wzrostu (na przykład utrata wagi i utrzymywanie ciężaru ciała poniżej 85% wagi oczekiwanej lub brak należnego przyrostu wagi w okresie wzrastania, co prowadzi do utrzymania ciężaru ciała poniżej 85% wagi należnej). 2. Charakterystyczny, intensywny lęk przed przybraniem na wadze lub otyłością, mimo utrzymującej się rzeczywistej niedowagi. 3. Zaburzenie sposobu doświadczania własnej wagi i kształtu ciała; pacjentka nie jest w stanie wpływać na ciężar i kształt ciała na podstawie własnej oceny lub zaprzecza znaczeniu niskiej wagi ciała. 4. U kobiet po wystąpieniu pierwszej miesiączki nieobecność przynajmniej trzech cykli menstruacyjnych. Wyodrębnione typy anorexia nervosa [Józefik, 1999, s. 42]: – typ ograniczający (restricting type): w trakcie anorexia nervosa nie występują regularne epizody niekontrolowanego objadania się lub zachowań wydalających (na przykład indukowanych wymiotów lub nadużywania środków przeczyszczających); – typ żarłoczno-wydalający (binge eating/purging type): w trakcie anorexia nervosa występują regularne epizody niekontrolowanego objadania się lub zachowań wydalających (na przykład indukowanych wymiotów lub nadużywania środków przeczyszczających).
10
U tej samej osoby nie można zdiagnozować anoreksji i bulimii jednocześnie. W ośrodkach leczenia zaburzeń odżywiania zauważono jednak, że wiele osób, u których rozpoznano anoreksję, podczas terapii odczuwa niepohamowany apetyt (czego konsekwencją jest przybieranie na wadze) i zaczyna cierpieć na bulimię. Taki zwrot rygorystycznych anorektyków w stronę jedzenia – mimo że nadal chorobowy – przez wielu klinicystów jest uznawany za postęp w terapii, ponieważ daje szanse na przeżycie. Zwykle, jeśli terapia nadal jest prowadzona systematycznie, a chory jest szczery wobec swojego terapeuty, bulimiczne ataki mijają po kilku miesiącach, podczas których pacjent uczy się na nowo jeść. Kryteria diagnostyczne bulimia nervosa [DSM-IV, 1994]: 1. Występują powtarzające się epizody gwałtownego objadania się charakteryzujące się: – zjadaniem w krótkim czasie ilości jedzenia, która dla większości osób jest zdecydowanie za duża, aby można ją było zjeść w tym czasie (na przykład w dwie godziny) i w podobnych okolicznościach; – utrata kontroli nad jedzeniem w trakcie epizodu (na przykład poczucie, że nie można przestać jeść lub zapanować nad ilością i sposobem jedzenia). 2. Występowanie nawracających nieprawidłowych zachowań kompensacyjnych, których celem jest zapobieganie przyrostowi masy ciała, takich jak: – prowokowanie wymiotów, nadużywanie środków przeczyszczających, diuretyków, lewatyw i innych; – poszczenie; – intensywne ćwiczenia fizyczne. 3. Epizody objadania się i nieprawidłowe zachowania kompensacyjne występują przeciętnie co najmniej dwa razy na tydzień przez trzy miesiące. 4. Samoocena jest przesadnie uzależniona od kształtu i wagi ciała. 5. Zaburzenie to nie występuje w przebiegu anorexia nervosa. Wyodrębnione typy bulimia nervosa [Józefik, 1999, s. 43]: – typ przeczyszczający (purging type): w przebiegu epizodu bulimia nervosa dochodzi do regularnego prowokowania wymiotów lub używania środków przeczyszczających, odwadniających lub lewatyw; – typ nieprzeczyszczający (nonpurging type): w przebiegu epizodu bulimia nervosa dochodzi do stosowania nieprawidłowych zachowań kompensacyjnych, takich jak poszczenie lub uprawianie intensywnych ćwiczeń fizycznych bez regularnego stosowania wymiotów lub nadużywania środków przeczyszczających, odwadniających lub lewatyw. 11
Anoreksja i bulimia muszą być różnicowane z innymi schorzeniami, które mogą powodować zaburzenia łaknienia i spadek masy ciała. Schorzenia te to przede wszystkim: – choroby systemowe (na przykład nieżyty żołądka i jelit, choroba wrzodowa, nowotwory), – nadczynność tarczycy, – cukrzyca, – schorzenia organiczne podwzgórza i przysadki mózgowej, – choroby degeneracyjne systemu nerwowego, – bulimia psychiczna (osoby, które w przebiegu anoreksji prezentują objawy bulimiczne klasyfikowane są do jej typu nierestrykcyjnego), – depresja endogenna, – schizofrenia, – zaburzenia czynnościowe z kręgu nerwic, – zespoły bariofobii (nietypowe zaburzenia odżywiania, takie jak lęk przed otyłością czy anoreksja sportowców), – choroby zakaźne, – zatrucia i choroby metaboliczne, – inne choroby układu pokarmowego. W diagnostyce różnicowej anoreksji i bulimii uwzględnia się również zaburzenia miesiączkowania, narkomanię (szczególnie tę związaną z przyjmowaniem amfetaminy) oraz objawy typowe dla prawidłowo przebiegającej adolescencji, na przykład gwałtowne zmiany wagi i wzrostu nastolatka [Józefik, 1999]. Nieleczone zaburzenia odżywiania w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić do śmierci. Konieczne jest więc systematyczne wykonywanie dokładnych badań, które pozwolą ocenić stan zdrowia chorego i udzielić mu pomocy. Powikłania medyczne związane z nadmierną utratą wagi to między innymi [Pietruszewski, 1998, s. 106–107]: – zaburzenia hormonalne, – wzdęcia, zaparcia, bóle brzucha, – utrata tkanki tłuszczowej, masy mięśniowej, – nietolerancja chłodu i trudności z utrzymywaniem podstawowej temperatury ciała, – arytmie serca, obejmujące przedwczesne skurcze pochodzenia przedsionkowego i komórkowego, – zanik mięśnia sercowego, – delikatne owłosienie ciała jak u noworodka, – obrzęki, 12
– zaburzona percepcja smakowa, – depresja, – osteoporoza. Powikłania medyczne związane z wypróżnianiem (wymioty i nadużywanie środków przeczyszczających) [Pietruszewski, 1998, s. 107]: – zaburzenia elektrolitowe (zwłaszcza hipokaliemia, czyli niski poziom stężenia potasu w surowicy krwi), – zapalenie i powiększenie ślinianek i trzustki, – nadżerki w przełyku i żołądku, – zaburzenia jelitowe, – erozja szkliwa (zwłaszcza przednich zębów wraz z towarzyszącą próchnicą), – napady drgawkowe (związane z dużymi wahaniami płynów i zaburzeniami elektrolitowymi), – zmęczenie i słabość, – omdlenia. Obecnie osoby cierpiące na anoreksję i bulimię są traktowane przez lekarzy bardzo poważnie, właśnie ze względu na groźne dla zdrowia i życia szybko postępujące wyniszczenie organizmu. Jednak w polskim społeczeństwie nadal brakuje podstawowej wiedzy na temat tych zaburzeń – ich przyczyn, przebiegu, skutków. Rodziny i znajomi osób cierpiących na anoreksję i bulimię często nie potrafią rozpoznać tych groźnych chorób – zazwyczaj nie reagują na niepokojące objawy, tłumacząc, że „dziwne” zachowania czy nawyki związane z jedzeniem zapewne miną wraz z trudnym okresem dojrzewania.
1.2. Nie umiem żyć Znajomość kryteriów diagnostycznych zaburzeń odżywiania to jednak za mało, aby zrozumieć istotę i wagę tych problemów. Osoby cierpiące na bulimię lub anoreksję głodzą się, ćwiczą godzinami, łykają tabletki przeczyszczające, prowokują wymioty. Są sprytne, przebiegłe i niezwykle uparte, a jednocześnie przerażone, zalęknione. Zdarza się, że chcą umrzeć, bo tak bardzo boją się życia. Warto poznać wypowiedzi osób cierpiących na te zaburzenia. W słowach tych ukryty jest ból, lęk i bezradność – nieodłączni „towarzysze” bulimii i anoreksji. Rozmowa z Izą, lat 23, bulimia
Siedzę wygodnie w fotelu. Iza stoi przy oknie i nerwowo zapala papierosa. Uśmiecham się do niej, ale ona nie odwzajemnia uśmiechu. Zaciąga się głęboko dymem, rozmyśla. Nie chcę jej ponaglać, więc rozglądam się po urządzonym gustownie 13
pokoju. Bardzo drogi sprzęt grający, komputer, kosztowne drobiazgi, w ramkach zdjęcia z wakacji w Afryce… Widać, że tej dziewczynie brak pieniędzy nie spędza snu z powiek. Przyglądam się jej. Długie, ciemne włosy gładko okalają śliczną buzię, zielone, kocie oczy patrzą na świat tajemniczo i trochę drapieżnie. Niewątpliwym atutem Izy jest też idealna figura. Do tego modne ciuchy z markowych sklepów. Skąd więc wziął się ten ogromny smutek i przygnębienie na twarzy? Widzę, że się poruszyła. Oddycham głęboko i cicho, najdelikatniej jak potrafię pytam: – Izka, spróbujesz? Spogląda na mnie i uśmiecha się nieśmiało. – Przepraszam, tak mi jakoś trudno zacząć, no wiesz... – Wiem. Siada na parapecie. Wiosenne słońce gra promienną symfonię na jej włosach. Wreszcie słyszę: – Jestem bulimiczką. Mam 23 lata, a zachowuję się jak dziecko. Gorzej – jak automat zaprogramowany na jedzenie i zwracanie. Nienawidzę siebie. I tych wszystkich ludzi, którzy mi zazdroszczą. Boże, ja zamieniłabym się z każdym. Mogłabym być kierowcą, babcią, matką pięciorga dzieci, nawet kaleką – byle nie sobą! Jestem jedynaczką, bogatą. Nie mam problemów, ponieważ rodzice je za mnie rozwiązują. Podziwiam swoich rodziców. Do wszystkiego doszli sami. Zaczynali od budki z zapiekankami, a teraz są właścicielami trzech restauracji, pensjonatu w górskiej miejscowości uzdrowiskowej i hotelu nad morzem. To wszystko przynosi sporo pieniędzy, ale niestety równocześnie bardzo absorbuje czasowo. Odkąd pamiętam, miałam wszystko – oprócz mamy i taty. W przedszkolu zazdrościłam innym dzieciom. Z wypiekami na twarzy słuchałam jak opowiadały o rodzinnych imprezach, spacerach, majówkach, grzybobraniu... Ja byłam najwcześniej przyprowadzana do przedszkola i odbierana przez opiekunkę. Potem telewizja, którą mogłam oglądać bez ograniczeń, wtedy opiekunka – studentka spokojnie się uczyła. Czasem odwiedzały mnie dzieci. Myślę, że przychodziły po to, aby się pobawić moimi zabawkami. Na to rodzice nie żałowali pieniędzy. Może w ten sposób starali się wynagrodzić mi brak czasu. W okresie dojrzewania potrzebowałam ich, szczególnie mamy. Jednak, gdy byłam smutna, zdenerwowana, chciałam porozmawiać o swoich kłopotach, słyszałam tylko: „O co ci chodzi? Masz wszystko. Nerwy to do konserwy!” A potem rozwiązywali moje problemy na swój sposób, zupełnie nie licząc się z moimi uczuciami. Pod koniec szóstej klasy szkoły podstawowej wypadała mi czwórka z historii, a bardzo zależało mi na piątce. Uczyłam się i zamierzałam poprosić nauczycielkę, aby zechciała mnie przepytać. 14
Powiedziałam o tym wieczorem, a następnego dnia tata pojawił się w szkole i na koniec roku bez dodatkowego pytania miałam piątkę. W siódmej klasie dokuczał mi pewien chłopak. Dzisiaj wiem, że to były takie szczeniackie zaloty. Nieopatrznie o tym wspomniałam w domu i nieszczęśnik został natychmiast przeniesiony do innej szkoły. W pierwszej klasie liceum nie radziłam sobie. Może chciałam na siebie zwrócić uwagę rodziców. Zainteresowali się, a jakże, bez rozmowy ze mną przenieśli mnie do prywatnego ogólniaka, gdzie czesne jest tak wysokie, że nawet patentowane lenie nie mają żadnych problemów z nauką. Mdliło mnie na widok ludzi na ulicy. Zawsze patrzyli z zawiścią, a w oczach ich czytałam: „ Tej to dobrze, ona ma wszystko”. I mieli dużo racji. Zanim pomyślałam, że czegoś chcę, już to miałam. Przyzwyczaiłam się do tego, że rodzice rozwiązują za mnie wszystkie problemy i po prostu bawiłam się w życie. Oni byli przekonani, że zaspokajają każdą moją potrzebę, ale nie zadbali o te podstawowe, oparte na miłości. Brakowało mi ciepła, poczucia bezpieczeństwa, pewności, że jestem dla kogoś ważna. Nie miałam przy sobie bliskich osób, nie nawiązałam emocjonalnej więzi z matką i ojcem. W okresie dojrzewania zaczęłam odczuwać emocjonalną pustkę. To bolało. Kręcili się wokół mnie chłopcy, ale ja, chociaż pragnęłam bliskości, jednocześnie blokowałam się, nie potrafiłam zaufać, pokochać. Teraz wiem, że po prostu nie umiałam. Odchudzać zaczęłam się w drugiej klasie liceum, bo akurat panowała taka moda i wszystkie moje koleżanki biegały, ćwiczyły i wypróbowywały cudowne diety. Jednak szybko okazało się, że nie mam silnej woli anorektyczki. Po tygodniu diety wręcz rzuciłam się na wypełnioną jak zawsze smakołykami lodówkę. Szybko przytyłam i wpadłam w panikę. Przy wzroście 165 ważyłam 60 kilogramów i czułam się jak słoń. Próbowałam się głodzić, ale wytrzymywałam do wieczora. Wtedy napychałam się wszystkim, co było w zasięgu wzroku i nadawało się do jedzenia. Potem leżałam długo w nocy, patrzyłam na swój wypchany brzuch i płakałam. Powoli mój świat zaczął kręcić się wokół jedzenia. Już nie potrafiłam skupić się na niczym innym. Pewnego dnia zjadłam kilogram tortu czekoladowego, popiłam colą i poczułam mdłości. Zwymiotowałam. To był ten pierwszy raz. Poczułam pustkę w żołądku i ogromną, przepełniającą mnie radość. Oto znalazłam cudowny sposób na swoje łakomstwo. Przez kolejny rok jadłam i wymiotowałam. Rodzice nie wiedzieli. Dziwili się, co prawda, że tyle jem, a nie tyję, ale tłumaczyłam to dobrą przemianą materii. Ale byłam szczęśliwa. Wtedy jeszcze wydawało mi się, że nad tym panuję. Szybko jednak okazało się, że to ja jestem niewolnicą tej strasznej choroby. Już nie mogłam się powstrzymać, ataki głodu dopadały 15
mnie wszędzie. Przestałam miesiączkować. Mama zaprowadziła mnie do znajomego ginekologa i tam pierwszy raz usłyszałam, że mam bulimię. Wściekłam się, krzyknęłam: „Spadaj!”. I wybiegłam z gabinetu, trzaskając drzwiami. Nic nie pomogły pieniądze rodziców. Ja po prostu nie chciałam się leczyć. Cudem zdałam maturę i poszłam na studia, oczywiście prywatne. Nie potrafiłam zgrać się z ludźmi w akademiku, bo przecież zawsze byłam sama. Stałam się też nadpobudliwa, agresywna, złośliwa. Męczyły mnie huśtawki nastrojów i oczywiście bulimiczne napady. Koszmar. Każdy dzień zaczynał się i kończył tak samo – wielkie żarcie i rzyganie. Potrafiłam wydać w miesiącu 5 tysięcy na samo jedzenie! Widzę, że nerwowo zaczynają jej drżeć ręce, kilka razy próbuje zapalić papierosa, wreszcie zaciąga się mocno i jakby uspokaja. Jest zmęczona, więc pytam: – Izka, chcesz przerwać? – Nie, chcę to skończyć dzisiaj. Co byś chciała wiedzieć? – Spróbuj opowiedzieć, jak wygląda twój atak bulimii, co wtedy czujesz? Spogląda na mnie uważnie, ze złością gasi niedopalonego papierosa, jej oczy stają się zimne. Na chwilę zastyga w bezruchu, wstrzymuje oddech. – Głód dopada mnie w różnych miejscach. Czuję, że natychmiast muszę coś zjeść i ta myśl wypiera wszystko inne. Już nic nie jest ważne – egzaminy, ludzie dookoła, obowiązki. Ja po prostu jestem zaprogramowana na jedzenie. Ta przemożna ochota na jedzenie niewiele ma wspólnego z fizjologicznym głodem i niestety nie można jej zaspokoić. Rzucam się na wszystko i jem, jem, aż rozepchany do granic możliwości żołądek przestaje cokolwiek przyjmować. A ja nadal odczuwam głód. Czasem więc biegnę do toalety, zwracam i znów zaczynam swoją okrutną ucztę. Zachowuję się jak narkoman lub alkoholik. Potrafię zjeść na raz cztery czekolady, kilogram mandarynek, słoik korniszonów, dwa opakowania pierogów z mięsem, pięć bułek i pięć parówek. Do tego wypić około dwóch litrów coli. A potem kurs na łazienkę, palce do buzi i haftowanie. Nic mnie nie powstrzyma. Rana po usunięciu zęba goiła mi się przez dwa miesiące. Są dni, które całe spędzam między kuchnią a toaletą. Najbardziej bałam się złamania ręki. Pamiętam, jak rok temu w zimie poślizgnęłam się i przewróciłam. Upadłam na twarz, miałam nawet zszywany policzek. Lekarz się dziwił, że nie miałam żadnych odruchów obronnych. Mylił się – ja chroniłam ręce. W szpitalu uparli się, aby podawać mi kroplówki przez żyłę w nadgarstku. Codziennie wyrywałam wenflon – przeszkadzał mi w prowokowaniu wymiotów. Ciągle czułam się jak szmata. Dlatego sięgnęłam po alkohol i amfetaminę. Próbowałam nimi 16
zastąpić jedzenie i nawet się udawało, ale tylko na zasadzie „zamienił stryjek siekierkę na kijek”. Teraz to już nie wiem, kim jestem: bulimiczką, narkomanką, lekomanką czy alkoholiczką? Rodzice są bezradni. Próbują mnie leczyć, ale dla mnie już chyba nie ma ratunku. Pamiętam, jak rok temu zabrali mnie na wesele. To była impreza! Zanim goście wypili szampana, ja już zdążyłam zjeść wszystko, co było na stole. Potem zwymiotowałam, wróciłam i znów siadłam do jedzenia. Tym razem przy stoliku obok, bo przecież na moim nic już nie było. Znowu toaleta... I tak trzy razy. Ludzie przyglądali się z przerażeniem. Ojciec zabrał mnie do domu, zamknął w pokoju, a sam wrócił na przyjęcie. Zresztą oni w ogóle ze mną na ten temat nie rozmawiają. Iza przerywa, zamyka oczy, ale spod powiek wypływają łzy. Widzę, jak jej ciałem wstrząsa wstrzymywany płacz. Z trudem hamuję się, aby nie podejść i nie przytulić jej mocno. Wiem, że tego bardzo potrzebuje, ale boi się bliskości, czułości. Po prostu tego nie zna. Jest jak dzikie zwierzątko, które gryzie ze strachu. Bez słowa idę do kuchni i robię herbatę, dla siebie z sokiem malinowym i zieloną bez cukru dla Izy. Pijemy w milczeniu. Widzę, że napięcie powoli znika z jej twarzy. Patrzy na mnie smutno. – Wiesz, tak bardzo chciałabym normalnie żyć, ale dla mnie jest już chyba za późno. Rodzice wożą mnie do najlepszych lekarzy, wydają ogromne pieniądze na leki, załatwiają obozy terapeutyczne. I nic. Nie mogą pokonać mojej choroby. Czuję, jak bulimia mnie niszczy – włosy, zęby, do krwi przeżarty kwasem przełyk pokarmowy, opuchnięta twarz i pokaleczone zębami dłonie. Coś mi się poprzestawiało w głowie, ale najgorszy jest ten straszny, ssący, emocjonalny ból. – Gdzie? Iza przykłada rękę w okolice serca. Asia, lat 22, anoreksja
„Czuję się teraz jak mała, niezaradna dziewczynka i zimno mi ciągle. Tak w ogóle zimno: i fizycznie, i psychicznie. Tęsknię bardzo za domem, ale tam też jest źle. Mama płacze i pyta: ››Co ty ze sobą zrobiłaś?‹‹ A ja mam wyrzuty sumienia i jednocześnie czuję złość i bezsilność. I mam ochotę płakać, tylko że nie potrafię. Mój dom zawsze był dziwny. Mama zawsze była blisko mnie – przynajmniej fizycznie. Ciągle podkreślała, ze przeze mnie nie ma na nic czasu, musi się mną zajmować, opiekować, dlatego nie ma znajomych, rozrywek, bo ja sama sobą nie umiem się zająć. Od wczesnego dzieciństwa byłam chorowita, ciągle miałam anginę, zresztą czepiały się mnie wszystkie zarazki. 17