RADOŚĆ U ŹRÓDEŁ
15
Wy zaś z weselem wodę czerpać będziecie ze zdrojów zbawienia. Iz 12, 3
16
Szczęście w nadmiarze, czy chcesz?
„będzie ona świętą radości”, powiedział biskup Auch 12 listopada 1974 roku, otwierając proces beatyfikacyjny Klary de Castelbajac czy też Klary de Lauret – zgodnie z bliskim jej nazwiskiem rodowym. Córka Bożej Radości była też jej głosicielką. Na tym polegał jej specjalny charyzmat przeznaczony dla wszystkich, a zwłaszcza dla młodych. „Jestem zadowolona, przepełnia mnie szczęście (może radość dzieci Bożych?), szczęście, którego nie potrafię określić” – wyznała bł. Klara rodzicom, gdy miała niespełna piętnaście lat. „To zabawne, gdy się zastanowić, jak wiele można znaleźć powodów do szczęścia! Życie jest samym szczęściem! To ludzie sprawiają, że istnieje nieszczęście. Gdyby tylko wszyscy potrafili to pojąć!” – oświadczyła rodzicom w wieku szesnastu lat. Szczęście trzeba dzielić, by go nie utracić: „To mnie przepełnia, mam zbyt wiele szczęścia. Chcecie, żebym je wam dała?”. Pewnego dnia młodziutka Klara zawołała: „Kocham życie i myślę, że ono jest zakochane we mnie!”. I wspomnijmy od razu następujące słowa, 17
niesłychanie zuchwałe, nakreślone w pośpiechu 26 września 1974 roku w Ziemi Świętej: „Myślę, że Bóg wybrał mnie, bym była najszczęśliwsza z mojego pokolenia”. Przytoczmy może jeszcze kilka słów błogosławionej, wypowiedzianych w Asyżu, po powrocie z Ziemi Świętej, na mniej więcej miesiąc przed wiecznym Bożym Narodzeniem: Czy czujecie, do jakiego stopnia jestem szczęśliwa? Jestem w radości, w szczęściu, którego nigdy dotąd nie doświadczyłam. Jestem bardzo szczęśliwa i wiem, że szczęście jest zawsze głębsze, niż się sądzi.1
Kilka miesięcy wcześniej, na peronie wielkiego dworca w Nicei, Klara przesiadała się z pociągu, którym wracała z Rzymu, 9 lipca 1974 roku. Ośmieliła się wówczas prostodusznie stwierdzić: „Teraz posiadam Bożą Radość”. I coś na koniec. Jedna z jej rówieśniczek, Jeanne Audrain, przewodniczka skautów, gdy amputowano jej nogę, napisała: Przesyłam ci z głębi wielki uśmiech, uśmiech, którego się słucha. Radość jest moją racją bytu. Cień tych ostatnich dni bierze się nie z mojego smutku, ale stąd, że zasłaniam innym to świat1
12 listopada 1974 roku.
18
ło, które odkrywam w każdej chwili mojego życia. Miłość będzie jasnym i olśniewającym światłem mojego życia. Jestem taka szczęśliwa! Dlaczego? Po prostu dlatego, że życie jest zwyczajne, tak jasne i głębokie.2
2
Zob. Daniel-Ange, Les témoins de l’avenir: vies de jeunes, Fayard, Paris 1985, s. 252–283.
19
Poranny wybuch: radość Trzech Ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały. 1 P 1, 8
Idą [...] ciesząc się chwałą Boga [...] z radością bowiem poprowadzi Bóg Izraela do światła swej chwały. Ba 4, 57; 5, 9
skoro radość jest pierwszym owocem miłości i jej synonimem, zaś „Bóg jest Miłością”, to można wyprowadzić z tego logiczny wniosek, że Bóg jest Radością! Ponieważ Bóg nie może niczego innego, jak tylko kochać, więc również nie może niczego innego, jak tylko czerpać radość z tej właśnie miłości. Bóg jest Chwałą, a odblaskiem tej Chwały jest właśnie Radość. Bóg jest więc Radością pierwszą, najistotniejszą, fundamentalną i żywotną. Jednak w jaki sposób – by przyjrzeć się temu dokładniej – jest On nieustającą radością miłości? Dzieje się tak, ponieważ Bóg jest w istocie Trzema Osobami, które tworzą Jedno, a miłość
20
panująca między Nimi jest totalna, absolutna, pełna. Ich radość wzajemna osiąga maksimum swojej pełni. Ojciec jest oczarowany pięknem Syna, którego nieustannie rodzi, któremu wciąż udziela swojego Życia. Któremu nieustannie się oddaje, dając Mu własną istotę. Ten Syn sprawia Mu jedynie radość. Jest Jego radością. Jego całą radością. Jego jedyną radością: „Synu! Życie mojego Życia! Serce mojego Serca! Ty jesteś całą moją radością!”. Syn jest zaś cały zwrócony ku Ojcu, zafascynowany Jego wielkością, wciąż Go kontemplujący, podziwiający Go oraz śpiewający Mu: „Ojcze! Bo moją radością jesteś Ty! Bo moim Sercem jesteś Ty!”. Wzajemna fascynacja nawet najbardziej szaleńczo zakochanych ludzie blednie wobec gwałtowności takiego miłowania. Najsłodsza czułość mamy względem dziecka odchodzi w cień wobec bliskości i mocy Ich uścisku. Wieczną radością Syna jest nieustające przyjmowanie samego siebie od Ojca i zarazem nieustanne dawanie siebie Ojcu. Otrzymane istnienie powraca w radosnym dziękczynieniu. Każdy poznaje samego siebie wyłącznie poprzez kontemplowanie Tego drugiego. Każdy istnieje jedynie poprzez dawanie się Drugiemu. Każdy jest tym, kim jest, jedynie poprzez pozostawanie w komunii z Drugim. 21
Duch Święty: pocałunek radości poryw miłości, który
popcha Ich ku sobie, ten płomienny uścisk, który Ich ogarnia, ta radość, jaką dają sobie nawzajem, są tak intensywne, tak głębokie, tak potężne, że Stwórca jest w tym wszystkim jedną... Osobą – Osobą samego Ducha Świętego! Nikt tak doskonale nie opiewał tej tajemnicy miłości, a więc wzajemnej radości, jak św. Bernard z Clairvaux: Ojciec daje, Syn przyjmuje pocałunek, a sam pocałunek jest Duchem Świętym, tym, który jest pomiędzy Ojcem i Synem niewzruszonym pokojem, niepodzielną miłością, nierozerwalną jednością. Ojciec całujący Syna tchnie w Niego słodycz swojej miłości. Jednak tego wiekuistego uścisku i nadzwyczajnego szczęścia nie może oglądać żadne stworzenie. Jest tylko jeden świadek tej wzajemnej miłości i tego tak doskonałego poznania, a jest nim Duch Święty, który pochodzi od jednego i drugiego.3
Św. Bernard z Clairvaux, Sermones in Cantica Canticorum, 8. Ojciec jest osculans, Syn – osculatus, Duch – osculum. Czyż ta doskonała wzajemność complaisance we wzajemnym inhabitation i alterite Osób nie brzmi weselnie? Św. Bernard miał odwagę tak myśleć. Remi Brague ujął to w ten sposób: „Trójca jest sposobem, w jaki Bóg stanowi Jedność”.
3
22
I trzy wieki później niczym echo rozbrzmiały słowa wielkiego teologa, dumy greckiego prawosławia, Grzegorza Palamasa: Duch Święty Słowa jest jakby tajemniczą Miłością Ojca ku Słowu... z tej Miłości samo Słowo czerpie dla Ojca. Tym samym Duch jest wiekuistą Radością, którą Oni cieszą się wzajemnie. A Radość ta jest posyłana tym, którzy są jej godni.
W ten sposób święci, dzieląc się wzajemnie swoim doświadczeniem, podtrzymują wielowiekowy dialog prawdy, toczący się pomiędzy Wschodem a Zachodem. Tłumaczy to Paweł VI: [Syn] cieszy się, że idzie do Ojca; a nie chodzi tu u Jezusa o jakąś krótkotrwałą świadomość, ale o dobicie w Jego ludzkiej świadomości tej miłości, jaką zawsze jako Bóg cieszy się w łonie Ojca: „Umiłowałeś mnie przed założeniem świata” (J 17, 24). Jest to owa wzajemna, nierozdzielna miłość, która utożsamia się z Jego egzystencją jako Syna, i stanowi tajemniczą zasadę życia trynitarnego. Ojciec jest tym, który daje się Synowi całkowicie i nieustannie, z radosną żarliwością i zapałem; Syn zaś jest Tym, który daje się Ojcu z radosnym i wdzięcznym porywem z Ducha Świętego.4 4
Gaudete in Domino, nr 3.
23
Czy więc również Duch Święty nie byłby tym nieodpartym miłosnym impulsem, gwałtownym poruszeniem, które popycha Ich ku sobie, ale zarazem i Ich obecnością dla siebie nawzajem, obecnością jednego w drugim? Krótko mówiąc, czy nie jest Ich spojrzeniem, Ich uśmiechem, Ich... sercem?5 Jeśli bowiem „kontemplacja Trójcy Świętej jest pokojem i niezmąconą ciszą”, jak chciał Ewagriusz z Pontu, to jest niewypowiedzianą radością. I dlatego śpiewa poeta Patrice de la Tour du Pin: „Boże mój, nie jesteś Bogiem smutnym. Twa noc płonie radością!”6. A więc: smakuj radość, a zakosztujesz Boga. I oto właśnie owa radosna komunia Trojga jak gdyby „eksploduje”, wznieci „radość wszystkich synów Bożych, ku uciesze porannych gwiazd” (Hi 38, 7), a potem całego Wszechświata, niczym ogromna symfonia radości i człowieka, arcydzieła tej bajecznej orkiestry.7 Jak dobitnie podkreślał w jednym ze swoich kazań św. Bernard z Clairvaux:
Starałem się ukazać tę wewnątrztrynitarną bliskość poprzez dialog między Nimi w: L’Étreinte de Feu, Le Sarment-Jubilé, Paris 2000. 6 Już Nietzsche to przeczuwał: „Gdyby Bóg istniał, postrzegałbym Go jedynie jako Boga tańczącego”. 7 Zob. Daniel-Ange: Stworzenie. Olśniewająca symfonia, tłum. A. Leszczyńska-Wojno, PROMIC – Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 2011, s. 19 i n. 5
24
Z wielką mocą wszystko zostało stworzone z niczego, z wielką mądrością wszystko zostało stworzone pięknym, z wielką łaskawością wszystko zostało stworzone użytecznym.8
Skoro zatem wszystko, co istnieje, zostało stworzone w pięknie, w łasce, to wszystko od samego początku było zanurzone w radości.9 Już od momentu Wielkiego Wybuchu10 cały Wszechświat jest radością swojego Stwórcy. Od pierwszego życiodajnego tchnienia, ozywiającego pierwszego człowieka, Adama: to my jesteśmy radością Trzech! My, czyli ty i ja, jesteśmy największą radością Boga! Oto prawdziwe, wielkie, szczęśliwe przesłanie chrześcijaństwa: Bóg jest naszym szczęściem. Bóg jest szczęściem, radością, pełnią życia, nie tylko w Sobie, ale dla nas. Bóg objawił się w miłości [...]. Bóg ofiarował się nam jako miłosierdzie, jako łaska, jako zbawienie, jako radosna i chwalebna niespodzianka [...]. Taka jest nasza Sermones in Pentecost, 3. „Łaska wskazuje na promieniujący powab piękna, wewnętrzne promieniowanie dobra i wreszcie dary, które świadczą o szlachetności” (Anastazy, arcybiskup Tirany). Przytoczmy tu również słowa św. Atanazego: „Łaska jest czymś szczególnym: pochodzi od Ojca, działa przez Syna i wypełnia się w Duchu Świętym”. 10 Wielki Wybuch to w języku angielskim Big Bang, w skrócie BB, podobnie jak dwa pierwsze słowa Księgi Rodzaju to bereszit bara: BB! 8 9
25
religia, nasza duchowość: radość Boga. Taki jest dar, jaki Chrystus przynosi światu: radość Boga.11
Przyjrzymy się w tym miejscu radości wypływającej z tego, że zostaliśmy stworzeni przez Ojca, radości wynikającej z tego, że zostaliśmy ochrzczeni przez Syna, radości spowodowanej tym, że zostaliśmy przemienieni w Duchu, a wszystko to w sercu Kościoła i w ślad za świętymi.
11
Paweł VI, audiencja z 20 grudnia 1972 roku.
26
Moja placentia vital: radość istnienia Boże Narodzenie [...] ukazuje, że radość mesjańska jest fundamentem i wypełnieniem tej radości, jaką przynosi każde dziecko przychodzące na świat. Jan Paweł II, Evangelium vitae skoro stwórczy wybuch dający życie każdej rzeczy jest szczególną Pierwszą Pięćdziesiątnicą – kosmiczną, warunkującą wszystkie inne – to dla mnie osobiście moją Pierwszą Pięćdziesiątnicą – początkową, będącą fundamentem innych – jest chwila, gdy wynurzyłem się z nicości poprzez akt stwórczy samego Boga: chwila mojego poczęcia.
Radosna jutrzenka: moje własne życie u źródła a jeśli bóg jest radością, to ja, zrodzony z Boga, jestem dzieckiem Jego radości. Tak, otrzymałem moje istnienie z wylania trynitarnej radości.12 12
Zob. Daniel-Ange, Stworzenie, dz. cyt., s. 143–146.
27
Dlaczego? W jednym jedynym celu, a mianowicie: bym osobiście dzielił z Nimi Ich szczęście bez skazy, Ich radość bez granic, Ich życie bez końca. Zrodziłem się w akcie miłości totalnej, z serca przepełnionego radością. A zatem radość z poczęcia Jezusa, z Jego narodzin i z Jego nawiedzenia powinna rozświetlać każdy z tych pierwszych progów mojej ziemskiej egzystencji. Jeśli chwila mojego osobistego poczęcia jest właśnie moją Pierwszą Pięćdziesiątnicą, taką samą jak Pięćdziesiątnica Chrystusa, to Bóg przeżywa ją w wybuchu radości zesłania Ducha Świętego. Jeśli dla rodziców tak nie jest, to ta radość może jeszcze do nich powrócić w procesie uzdrawiania moich zranień z momentu poczęcia, okresu ciąży, czasu narodzin i okresu wczesnego dzieciństwa. Odtąd żyć znaczy radować się. I odwrotnie. Gaudere est vivere. Vivere est gaudere. Wody płodowe, życiodajne środowisko
pójść dalej? Skoro w każdym ułamku sekundy Bóg daje mi życie, to z całym realizmem mogę powiedzieć, że ta radosna Boża czułość jest wodami płodowymi, w których jestem skąpany w czasie mojego ziemskiego życia płodowego przygotowującego moje narodziny dla Nieba. To tam rosnę, kształtuję się, rozwijam... jednym słowem: żyję. Nigdzie indziej. Gdzie inczy ośmielę się
28
dziej spotkałaby mnie niechybna śmierć. Radość jest zatem faktycznie synonimem samego życia, samego istnienia.13 Paul Claudel spostrzegł: Tylko tam, gdzie jest radość, zwycięża życie. Poza radością jest jedynie nicość, a wierzyć w nicość to zniszczyć samego siebie, znaleźć się w duchowym odwrocie i żyć wbrew tajemnicy życia.14
Radość, ten pierwszy dar Boga, jest więc pierwszym prawem człowieka. Człowiek jest prawdziwie człowiekiem jedynie dzięki radości, tak jak strumień jest strumieniem tylko dzięki źródłu.15 Radość, że jestem, poza nicością, to udział w radości doświadczanej przez Trzy Osoby Boskie w stwórczym momencie, gdy zostałem przez Nie „Głęboka i obfita radość, która już w tym ziemskim życiu wlewa się w serca prawdziwych chrześcijan, musi być «rozlewana», zupełnie tak, jak samo życie i miłość, których jest miłym wyrazem” (Paweł VI, Gaudete in Domino, nr 4). 14 „Prawdziwa radość otwiera się zawsze na Obecność, jest «poczęciem», «rodzeniem». Jest mieszkaniem Bytu. Gdzie jest radość, tam jest życie, Byt. Radość objawia się więc jako prawda naszego istnienia, jest pulsem istnienia”. „Wszędzie, gdzie panuje radość, Bóg się wypowiada, ale wszędzie tam, gdzie ćwiczymy się w radości, Bóg odciska swój ślad” (Alphonse Goettman, La joie, Desclée de Brouwer, Paris 2000, ss. 22, 64, 65, 66). 15 Pierwsza część niniejszej książki nie bez powodu jest usiana terminami związanymi z wodą, takimi jak: «źródło», «strumień», «rzeka», «ocean», «wody gruntowe», a nawet «wody płodowe». Już w Piśmie Świętym radość jest często kojarzona z wodą: „Wy zaś z weselem wodę czerpać będziecie ze zdrojów zbawienia” (Iz 12, 3). 13
29
rzucony w życie.16 Całe moje życie jest zakorzenione w tej radości, stanowiącej jego początek. Niestety, wiele utraciliśmy z tej fundamentalnej radości! Kto naprawdę potrafi zwyczajnie cieszyć się tym, że może oddychać, widzieć, czuć, słuchać, chodzić, tańczyć, biegać i pracować, a przede wszystkim myśleć, wyobrażać sobie, a ponad wszystko: modlić się i kochać, kochać, kochać!17 Tak wiele małych ulotnych radości przysłania tę wspaniałą radość istnienia! O radosne światło, o promienna radości Albowiem w Tobie jest źródło życia i w Twej światłości oglądamy światłość.
Ps 35, 10
tutaj krótka przerwa na połączenie ze sobą radości
i światłości. Światłość to jest życie. Ona wszystko objawia, daje istnienie. Bez niej, poza nią: śmierć.
„Akt stworzenia jest grą Boga, Jego nieskończonej i niezgłębionej mądrości. Jest przestrzenią, w której rozwija się hojność Boga. Radość jest sensem ludzkiego życia, radość we wdzięczności i wdzięczność jak radość. Ten, kto posiada radość, która ogarnia i Stworzyciela, i jego własne życie, ten uwalnia się od niosącego lęk pytania dlaczego. Uwielbienie Boga wyraża się więc w radości wobec istnienia. Przez nieskrępowaną przyjemność, jaką czerpie ze skończonego życia, przez Tak, wypowiedziane temu pięknu, człowiek ma swoją najgłębszą cząstkę w nieskończonej radości Stwórcy” (Jürgen Moltmann, Le Seigneur de la danse, Éditions du Cerf/Mame, Paris 1972. 17 Zob. Daniel-Ange, Wszechświat, dz. cyt., s. 132 i n. 16
30
Bóg jest Światłością, bo jest Życiem. Wszędzie i zawsze jedno pociąga drugie. Jedno rodzi się z drugiego. Jedno drugiemu dodaje blasku. Światłość jest radością oczu. A radość jest światłością serc. Radość promieniuje w światło. Światło rozszczepia się w radość. „Wielbimy Ciebie [...] za radość, którą napełniasz nasze serca. Wielbimy Ciebie za słońce i gwiazdy” – zwracamy się słowami modlitwy eucharystycznej we Mszy świętej z udziałem dzieci. Nasze codzienne doświadczenie potwierdza to od zawsze. Jakież inne dzieła stworzenia w całym Wszechświecie czynią mnie bardziej radosnym niż promienie mojego gorącego brata, Słońca, niż łagodne migotanie gwiazd, niż słodki blask rodzącego się dnia? Tymczasem pochmurna pogoda czyni człowieka smutnym, a brak słońca sprowadza na niego zwątpienie.18 Jeden uśmiech ma więcej kilowatów niż wszystkie obwody elektryczne świata (a w dodatku bez konieczności opłacania rachunków za prąd). Gaworzące niemowlę, dziecko bawiące się 18
Św. Bernard z Clairvaux lubił nazywać swoją jasną dolinę, jucunda vallis, radosną doliną. „Bliskie pokrewieństwo łączy radość z nadzieją i wiarą. [...] Radość rozwija się tylko pod otwartym niebem, w istocie swojej jest promieniowaniem podobnym do światła. [...] Światło Chrystusa: czuję dziwne wzruszenie, wypowiadając te słowa. Mają one w sobie jakąś tajemnicę. Dla mnie znaczą, że Chrystus nie jest przedmiotem, ale rozjaśnieniem, które może stać się obliczem, a dokładniej spojrzeniem” (Gabriel Marcel, Być i mieć, tłum. D. Eska, PAX, Warszawa 1998, s. 311).
31
w chowanego, młoda dziewczyna, która zatraca się w tańcu, staruszek pokładający się ze śmiechu: tyle jest w naszym życiu słonecznych promyków, czyż nie? W Biblii od samego jej początku aż po sam koniec stale przeplatają się dwa słowa, jak dwa złote, na zawsze połączone wątki – zawsze i wszędzie: „Szczęśliwy lud, co umie się radować, chodzi, o Panie, w świetle Twego oblicza. Cieszą się zawsze Twoim imieniem” (Ps 88, 16-17). Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Radowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą przy podziale łupu (Iz 9, 1-2).
A w sercu paschalnej nocy dowiadujemy się: „Noc jak dzień zajaśnieje” (Ps 138, 12). Warto to podkreślić: chwalebne zawołanie Alleluja pochodzi od słowa hallel, które w dosłownym sensie oznacza nierozdzielnie: „być jasnym” i „promieniować światłem”. Już pierwsi chrześcijanie na Wschodzie i na Zachodzie przy każdym zachodzie słońca śpiewali ten hymn, który trwa przez wieki: Phos Hilarion, „pogodna światłości Ojca świętej chwały, nieśmiertelnego Pana niebiosów i ziemi, Jezu Chryste!”. 32
Żyć w trynitarnej światłości to pozostawać wciąż młodym!
w Wiedniu w jakimś bistro mój przyjaciel, austriacki naukowiec, powiedział mi: podczas kongresu ewangelizacyjnego
Einstein odkrył, że czas zależy od światła. Przy prędkości światła nie ma już czasu. Załóżmy, że są dwaj bracia bliźniacy. Jeden pozostaje na ziemi, a drugi krąży w satelicie z prędkością światła. Kiedy pierwszy będzie dziewięćdziesięciolatkiem, drugi będzie miał wciąż i na zawsze dwadzieścia lat! Wniosek z tej operacji: żyć w Bożej światłości to przeżywać już naszą wiekuistą młodość. Nie chcesz się zestarzeć? Oto masz na to sposób.
To oczywiste: światło jest życiem. Czyż Ktoś nie ośmielił się stwierdzić: „Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło”. Jakie światło – zapyta ktoś? To oczywiste: „światło życia” (J 8, 12). To najwspanialsza definicja radosnego życia dana chrześcijanom i wybrana przez samego Jezusa Chrystusa: „Dopóki światłość macie, wierzcie w światłość, abyście byli synami światłości” (J 12, 36). Staję się synem czy córką Światłości, tak jak staję się dzieckiem Bożym (J 1, 12). Staję się przez całe moje życie, odradzając się nieustan33
nie w Świetle, którym jest On. I sam wielki św. Paweł nie mówi nam niczego innego: „Teraz jesteście światłością w Panu; postępujcie jak dzieci światłości” (Ef 5, 8). Odnajdujemy echo tych słów pośród mądrości Wschodu, w słowach liturgii syryjskiej: Uczyń z twego sługi dziecko Światłości, Ty, który stałeś się dla mnie słońcem bez nocy. A będziemy kroczyć od radości do radości!
Odnajdujemy także liczne i wyraźne echa tej pierwotnej prawdy na Zachodzie: „Duch przywraca mu radość zbawienia, sprawia, że idzie w światłości Bożego Oblicza i wysławia Jego Imię każdego dnia”19. I jeszcze w innym tekście: Będąc Duchem Bożym prowadzi nas z jasności w jasność. Czasem zachwyca nas swoją światłością, a czasem ją łagodzi, by rozjaśnić naszą noc. Abyśmy, ponad nami i w nas, zawsze w światłości, stawali się wciąż bardziej synami Bożymi.20
To połączenie radości i światłości zostało nadzwyczajnie ukazane przez innego mnicha – wciąż nasza nić Wschód–Zachód: oto w pewien listopa19 20
Św. Bernard, Sermones in Pentecost, 3, 6. Św. Bernard, Sermones in Cantica Canticorum, 18, 8.
34
dowy wieczór Serafin z Sarowa siedzi na pieńku pośród śniegów wraz ze swoim młodym przyjacielem Motowiłowem. I mówi mu: Kiedy Duch Boży zstępuje na człowieka i ocienia go pełnią swego zejścia, wtedy dusza ludzka napełnia się niewypowiedzianą radością, gdyż Duch Boży wszystko czyni radosnym, czego by się nie dotknął!21
Po czym dodaje: Łaska Ducha Świętego jest bowiem światłem oświecającym człowieka. [...] W samej rzeczy Bóg niejednokrotnie okazywał wielu świadkom działanie łaski Ducha Świętego w ludziach, których uświęcał i oświecał wielkimi swymi zstąpieniami. [...] W ten sposób łaska Najświętszego Ducha Bożego zjawia się w niewypowiedzianej światłości tym wszystkim, którym Bóg objawia jej działanie.22
Nagle oblicze Serafina z Sarowa zaczyna jaśnieć niczym oświetlone promieniami słońca. Z jego oczu wręcz wytryska blask, który drażni oczy młodego człowieka – to była „oślepiająca światłość”, powie Motowiłow. I on także zaczyna Serafin z Sarowa, Ogień Ducha Świętego, tłum. H. Paprocki, Esprit, Kraków 2008, s. 88. 22 Tamże, s. 82–83. 21
35
promieniować boskim blaskiem, który odbija się w kryształach śniegu jak tysiąc gwiazd. Serafin wyjaśnia: „Nie bój się, pobożny bracie! Pan stał się tak samo świetlisty jak i ja sam. Teraz pan też jest w pełni Ducha Bożego”23. O to właśnie modlił się starzec: „Panie, pozwól mi dostąpić jasno i wzrokiem cielesnym ujrzeć to zstąpienie Twego Ducha”24. Zapytał go wówczas młodzieniec: „Co pan jeszcze odczuwa?”. Padła prosta odpowiedź: „Niezwykłą radość w całym moim sercu”25. I po chwili Serafin z Sarowa jeszcze dodał: „Łaska Ducha Świętego znajduje się wewnątrz nas, wypełnia rozlicznymi woniami otaczające nas powietrze, raduje niewypowiedzianą słodyczą”26.
25 26 23 24
Tamże, s. 85. Tamże, s. 85. Tamże, s. 87. Tamże, s. 90.
36
Pierwotny nurt: radość Ewangelii Radość jest pierwszym i ostatnim słowem Ewangelii. Paul Claudel
cała ewangelia, nowe przymierze, czasy nowe otwie-
rają się jednym słowem Bożego Posłańca: „Kairé! Bądź... W radości!”. Jest to słowo prowokujące wydarzenie, które rozpłata na dwoje całą historię Wszechświata oraz ludzkości. Jest to słowo streszczające, syntetyzujące te niezliczone „raduj się” skierowane przez Boga do Córy Syjonu, Jerozolimy, to znaczy do własnego ludu, i wyliczające proroctwa i psalmy. Wszystkie tak melodyjnie brzmią w uszach kruchej, młodej dziewczyny, w której mieszkało Pismo. „Kairé!”. Ten dźwięk trąby rozdzierający całe wieki milczenia jest w istocie wyszeptany cichutko, w zaciszu jej domu, w jej duszy. Ten sam archanioł Gabriel – jeden z siedmiu trwających przed Obliczem Najwyższego – antycypując to słowo, zapewnił Zachariasza, że jego syn, Jan Chrzciciel, da mu „radość i wesele” oraz że „wie37
lu cieszyć się będzie z jego narodzin” (Łk 1, 14). O w jakże większym stopniu z Syna Maryi! I proszę: w niej radość przyobleka się w ciało. Przez nią radość poślubia ciało. Radość Boża w końcu stanie się widzialna, słyszalna, dotykalna. Zostanie w okrutny sposób odrzucona, straszliwie wzgardzona, ale i szaleńczo kochana i namiętnie podziwiana.27 Kiedy radość rozszerza się na wszystkie długości i szerokości geograficzne
się w sobie, bowiem światłość ze swojej natury się rozprzestrzenia. Natychmiast wyrusza w drogę, wspina się na wzgórza Galilei i tańczy na wysokościach Judei. Rozpoczyna się pierwszy etap podróży, która nigdy się nie kończy, na wszystkich ścieżkach ziemi, pod wszystkimi szerokościami geograficznymi, wzdłuż wszystkich długości geograficznych, przez wieki i tysiąclecia. Oto nastaje radość, już nic i nikt nie zatrzyma jej biegu. Oto pojawia się światłość, której nic nigdy nie zgasi. Można zatarasować przed nią drzwi, zamknąć granice, zatrzymać ją na przejściach granicznych... Ale nic jej nie szkodzi – inne drogi bowiem się radość nie zamyka
27
Zob. moja książka: Jesus au fil de l’Evangile, Le Sarment, Paris 2009.
38
otworzą. Toruje sobie ona ścieżki przez najgęstsze lasy, najbardziej opustoszałe stepy, najbardziej jałowe płaskowyże, najniebezpieczniejsze morza. A po co to wszystko? Po prostu po to, by odnaleźć każde serce spragnione radości – spragnione jej, bo stworzone dla miłości. Radość właśnie ląduje u Elżbiety. Z brzucha młodej Maryi, gdzie ukrywało się w sekrecie, wytryskuje, pokonując cienkie cielesne powłoki, by spłynąć na małego Jana, ukrytego jak ona in sinu. Bierze go w ramiona. A on drży z niepojętego szczęścia. Próbuje tanecznego kroku. Jeszcze nie wie – choć wie to jego mama – że Dawid tańczył z radości przed Arką Przymierza (2 Sm 6, 5.14). Radość jest właśnie taka, że nie może być zatrzymana, zazdrośnie ukryta. Może się jedynie dawać, udzielać, rozlewać się tak jak światło, które może jedynie promieniować. Ledwie mały Poprzednik zadrżał z radości, a ona, nie opuszczając go, już powraca do swojego źródła: i teraz kolej, by Radość, która jest jeszcze zygotą, zadrżała i ustami swojej mamy rzekła: „Raduje się duch mój w Bogu!”. Innymi słowy – już Jego własnymi, wypowiedzianymi później – śpiewa On Magnificat: „Wysławiam Cię, Ojcze [...] że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. I nawet dziś przed tym pierwszym z miliardów prostaczków odsłonisz swoją tajemnicę (por. Łk 10, 21). 39
Ten malutki Jan nie ma innej odpowiedzi na wezwanie swojego Boga. Nie może mówić. Może tańczyć. Będzie największym prorokiem radości. Potwierdzi swoją tożsamość zapowiedzianą jego ojcu przez anioła. W chwili gdy będzie znikał, wypowie to najbardziej zadziwiające słowo: [...] przyjaciel oblubieńca [ten, który sprawił, że oblubieniec i oblubienica mogli się spotkać], który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca (J 3, 29).28
Noc, gdy drży wszelkie stworzenie ewangelia od początku do końca jest przeniknięta tym promiennym nurtem boskiej radości. Rozkwita ona na każdej stronie, można ją odnaleźć między wierszami. Na Boże Narodzenie aniołowie drżą z radości. Jest nią rozświetlone całe niebo, a pasterze są nią opromienieni – kto mówi zachwyt, ten mówi radość, czyż nie? Św. Leon, papież żyjący w V wieku, wołał: „Radujmy się! Nie ma miejsca na smutek. To właśnie radość z narodzin Życia daje nam radość obiecanej wieczności”. 28
Zob. moja książka: Jan Chrzciciel, prorok światłości na nowe tysiąclecie, tłum. J. Kokowska, Wydawnictwo M, Kraków 2002.
40
Jeden z jego następców, Paweł VI, po wielu stuleciach, podczas swojego ostatniego ziemskiego Bożego Narodzenia 25 grudnia 1977 roku rzekł: Wy, wszyscy ludzie! Boże Narodzenie jest tym cudem, Boże Narodzenie jest tym zjawiskiem, Boże Narodzenie jest tą radością. Cisną się nam na usta słowa Pascala: „Radość, radość, radosny płacz”. I każdy może powiedzieć: „To dla mnie!”.
Liturgie Bożego Narodzenia na Wschodzie i na Zachodzie skrzą się tą świetlistą radością, tym radosnym światłem, które zstąpiło z Nieba. Wyśpiewywana jest ona we wszystkich tonacjach. „Radość Ojca jest dziedzictwem”. Kościół składa pokłon przed niemowlęciem pogrążonym w ciemnościach i ośmiela się powiedzieć: „Wspaniałość wytryska z Bożego serca, promieniowanie wiekuistej światłości”. I dalej: „Ta najświętsza noc zajaśniała blaskiem prawdziwej światłości”. I jeszcze: „Zajaśniał nam dzień święty, pójdźcie wszystkie narody, oddajcie pokłon Panu, bo wielka światłość zstąpiła dzisiaj na ziemię”. Czy wreszcie: „Ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego. Wołaj z radości na cześć Pana cała ziemio, cieszcie się, weselcie i grajcie”. W ten sposób zaślubia on dzieło stworzenia: Oblubieniec potwierdza, że jest tym, kim jest, w chwili pierwszego publicznego posiłku, w czasie 41
wesela w Kanie, kiedy postanawia wlać to nowe wino – w Piśmie znak obfitości Radości Mesjasza. Wino, „co rozwesela serca ludzi” (Ps 104, 14)? Pierwszy cud zapowiadający Jego godzinę: chodzi po prostu o to, aby uniknąć rozczarowania i upokorzenia młodych małżonków! By nie gasić radości ich święta! Jezus drży z radości, widząc szatana. Widzi go spadającego z nieba, a imię Jego przyjaciół jest zapisane we wnętrzu dłoni Ojca (por. Łk 10, 18.20). Radość Abrahama (J 8, 56). Szalona radość ojca, gdy powraca zagubiony syn marnotrawny, a także święto, które potem następuje. Radość kobiety, która, odnalazłszy swoją monetę, zaprasza wszystkich sąsiadów. Radość pasterza przynoszącego jagnię na ramionach (zob. Łk 15, Łk 5, 29-32). O szalona radość aniołów! Jego życie apostolskie rozpoczyna się od Oratorium o szczęściu Bożym napełniającym ziemię. Osiem strof i jeden refren: „Szczęście! Szczęście!”29. Czy nie jest On siewcą radości, rozsiewającym ją pełnymi garściami, niemalże bez umiaru? Ślepiec, który nagle widzi swojego zbawcę, głuchy, który niespodziewanie słyszy tembr jego głosu, niemowa, który zaczyna śpiewać, paralityk, który zaczyna tańczyć, rodzice, w ramiona których On oddaje Zob. mój komentarz i aktualizacja Błogosławieństw w życiu świętych w: Daniel-Ange, Qui nous fera voir le bonheur? Les Béatitudes, ici et aujourd’hui, Le Sarment, Paris 2004.
29
42
ich żywą córeczkę uznaną za zmarłą! Cóż innego oni wszyscy robią, jeśli nie krzyczą, tańczą z radości dla Niego i z Nim? (por. Łk 13, 17). A kiedy On ma odwagę głosić: „Ja jestem Życiem!” (J 11, 25), to oznacza: „Ja jestem Radością”. A kiedy idzie w gościnę, co za radość Go przyjmować (Łk 19, 6)! Pewnego pięknego poranka tłum młodzieży i dzieci obiera Go na swojego króla (są to pierwsze Światowe Dni Młodzieży). Jak to się dzieje i dlaczego? „Całe mnóstwo uczniów zaczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda”, których byli świadkami (Łk 19, 37). Czyż nie zapowiedział On tego wszystkiego w pierwszej nauce w synagodze, w tej swojej zapadłej dziurze: „Duch Pański spoczywa na Mnie [...] i posłał Mnie, [...] abym pocieszał wszystkich zasmuconych...” (tekst Izajasza 61, który On cytuje w Łk 4, 16 i n.). A kiedy nadchodzi największa godzina, godzina ostatnich zwierzeń, godzina wyjawiania ostatnich sekretów Jego serca, co powierza im u kresu swego ziemskiego życia? „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 11). Nie radość odmierzana kroplomierzem, ale radość obfita, totalna, pełna. Postawmy tu kropkę nad i: „Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna” (J 16, 24). Jaka radość? Radość kobiety, która właśnie urodziła w bólach: już o nich nie pamięta z radości, 43
że mały człowieczek przyszedł na świat. „Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość” (J 16, 20-21). I jeszcze najbardziej fantastyczne słowa: „A radości waszej nikt (i nigdy, w domyśle) wam nie zdoła odebrać” (J 16, 22). Aby mieć gwarancję, że otrzymają tę Radość, Jezus w ostatniej długiej modlitwie ośmiela się z całkowitą pewnością i ufnością prosić Ojca o tę niesłychaną rzecz: „A teraz idę do Ciebie [...] aby moją radość mieli w sobie w całej pełni” (J 17, 13). Nie jakąś tam radość, ale Jego własną Radość, Radość, która należy tylko do Niego, dosłownie: Jego własną Radość synowską. Jego Radość bycia Jedynym umiłowanym. Nieustannie Upragnionym. Ta radość jest celem, ku któremu zmierza cała reszta: cztery razy „aby”... Świt, gdy pojawia się nowy świat: świetlisty Wszechświat ta godzina ponownego spotkania wybucha świtem trzeciego dnia. Czy kto wypowie kiedyś niebiańską radość, która wytryska z serca Marii Magdaleny w ogrodzie, radość zrozpaczonych uczniów, którzy w gospodzie właśnie rozpoznali rysy tego tak ukochanego Oblicza, świętych i dzielnych „nosicielek mirry”, które „odeszły od zmysłów” w uniesieniu radości. A jeśli niektórzy jeszcze nie ośmielają się w to wierzyć, to tylko dlatego, że „to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe!”.
44