2
Tata był strażnikiem w osławionym więzieniu Strangeways w Manchesterze. W mundurze zawsze wyglądał groźnie. Nie tylko ja tak uważałem, dzieci z sąsiedztwa również. Niektóre z tych dzieciaków zachowywały się bezczelnie wobec niemal każdego. Ale nie wobec mojego ojca. Być może słyszały, jak traktuje mamę i mnie. W każdym razie wolały z nim nie zadzierać. Jego czarna marynarka i spodnie przypominały strój policjanta. Całości dopełniała błyszcząca, czarna czapka z daszkiem, biała koszula i czarny krawat. Tata zawsze miał krótko przycięte włosy z tyłu i po bokach. To nadawało mu złowrogi wygląd. W tamtym okresie ciągle wydawał się czymś rozzłoszczony. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek się uśmiechał. Nosił przy sobie gwizdek, którym raz pozwolił mi zagwizdać, i czarną pałkę. Nosił też gruby, czarny, skórzany pasek z ogromną sprzączką. Był wysokim i dosyć szczupłym mężczyzną, ale ręce miał umięśnione. Często mi powtarzał, że jest najbardziej wysportowanym i najtwardszym człowiekiem w Strangeways – nawet żaden więzień nie mógł się z nim równać.
33
Nie wiem, czy to była prawda, bo jeśli nie liczyć dziwnego zdarzenia, które miało miejsce, gdy byłem starszy, widziałem tylko, jak bije mamę i mnie, a żadne z nas nie mogło podjąć z nim równej walki. Pierwsze pobicie, które mam żywo w pamięci, różniło się od dotychczasowych. Wtedy po raz pierwszy ojciec pobił mnie do krwi, a następnie zawlókł mamę do sypialni, by robić jej różne rzeczy. Jak to zwykle bywało, mama na wpół drzemała w fotelu, kiedy tata wrócił do domu, a ja oglądałem serial Dixon of Dock Green. Usłyszawszy kroki wchodzącego po schodach ojca, wtuliłem się w fotel najmocniej, jak tylko potrafiłem, żeby być mniej widocznym. Już od dawna to wiedziałem, że gdy znajduję się poza polem widzenia taty, ten o mnie jakby zapomina. Miałem wówczas, byłem o tym przekonany, znacznie większe szanse na uniknięcie klapsa. Mama nie podniosła wzroku, kiedy ojciec wszedł do salonu. Może nawet nie zauważyła, że wrócił. Często jej się to zdarzało. Oczy miała otwarte, ale nie wiedziała, co się wokół niej dzieje. Tata, nie zdjąwszy nawet czapki, podszedł do mamy, stanął przed nią w lekkim rozkroku i wbił w nią wzrok. Potem chwycił ją za ramiona i potrząsnął. – Mogłabyś czasem zachowywać się normalnie, kiedy wracam do domu? – wrzasnął. – Nie myśl, że się wymigasz od swoich obowiązków, otumaniając się prochami. Jesteś jak jakiś cholerny zombi. Żaden z ciebie pożytek. Jakbym miał trupa za żonę. Mama chyba coś zrozumiała i próbowała go odepchnąć.
34
– Przestań – powiedziała śpiewnym tonem, którym czasami zdarzało się jej odezwać. – Nie chcę, żebyś mnie dotykał. Sprawiasz mi ból. – Nie sprawiam ci bólu! – ryknął z twarzą tuż przy jej twarzy. – Ale jeśli chcesz, mogę to zrobić. Potem uderzył ją mocno prawą dłonią w policzek. Mama krzyknęła, a ja zerwałem się z fotela i podbiegłem do taty. Nadal pochylał się nad nią. Złapałem go za rękaw i błagałem, by się opamiętał. – Proszę, tato, nie bij mamy. Krzywdzisz ją. – Czego chcesz, do diabła, głupi smarkaczu? – warknął. – I co ty tu w ogóle robisz? Jesteś dzieckiem niczyim. Nie rozumiesz, bachorze? Jesteś dzieckiem niczyim. Słyszysz? Spiorunował mnie wzrokiem, po czym odpiął pasek i zaczął go wyciągać ze spodni. – Proszę, nie rób nam krzywdy – powiedziałem, ale było już za późno. Ojciec złożył pasek na pół i trzepnął mnie z całej siły po nogach. Krzyknąłem z bólu. – Tato, nie! – błagałem. Jego złość wzięła jednak górę i znów się zamachnął. Tym razem pasek wylądował na moich ramionach, ale koniec ze sprzączką owinął się wokół mojej głowy i uderzył mnie w twarz. Znowu krzyknąłem i zakryłem twarz dłonią. Umierałem z bólu. Czułem, że moja twarz jest wilgotna, ale sądziłem, że to tylko łzy. Kiedy jednak oderwałem od niej dłoń, ta była cała we krwi. Duża, metalowa sprzączka rozcięła mi policzek. Tata unosił już rękę, żeby zadać kolejny cios, ale gdy zobaczył krew, zastygł z ręką w górze.
35
Mama wciąż płakała, lecz nie z mojego powodu. Chociaż patrzyła w moją stronę, raczej nie zdawała sobie sprawy z tego, co się stało. Kiedy nie była otumaniona lekami, próbowała powstrzymać tatę, gdy zaczynał mnie bić. Jednak tym razem on sam uznał, że już wystarczy. – Przestań się już mazać, chłopcze, i idź do kuchni wytrzeć twarz – powiedział twardo, a następnie skupił swoją uwagę na mamie. – Proszę, już jej nie bij – błagałem uparcie. – Zrób, co kazałem, głupi smarkaczu! – wrzasnął. – Ta kobieta ma robić to, co do niej należy. Albo będzie spełniała swoje cholerne obowiązki, albo skręcę jej kark. Potem pociągnął mamę za ramiona i postawił na podłodze. Próbowała z powrotem usiąść, a on znów uderzył ją w twarz. Z krzykiem upadła przed nim na kolana. Jej śliczna buzia była cała czerwona i pokryta plamami. Mama zalewała się łzami. Pomyślałem, że za chwilę tata uderzy ją pięścią, ale tak się go bałem, że już nie próbowałem interweniować. Nie uderzył jej, tylko chwycił za rękę i kark, a następnie wywlókł z salonu, przez cały czas ją przeklinając. – Teraz przekonamy się, kto tu rządzi! – wrzasnął, po czym zaciągnął ją do sypialni i zatrzasnął drzwi. Znalazłem w kuchni brudną ścierkę do naczyń i przyłożyłem ją do policzka, który wciąż krwawił i piekł. Potem wdrapałem się na fotel mamy i zwinąłem w kłębek. Odcinek serialu Dixon of Dock Green jeszcze się nie skończył, ale telewizor nie był nastawiony wystarczająco głośno, by zagłuszyć krzyki mamy i przekleństwa taty. Nie wiem, co jej robił, ale byłem za mały i za słaby, by jej pomóc. Poza tym za bardzo się bałem.
36
W końcu chyba zasnąłem, ponieważ następne, co pamiętam, to że było już jasno, telewizor miał rozmazany obraz i wydawał dziwny, wysoki dźwięk. Z sypialni nie dochodziły żadne odgłosy.
37