apostolat czy kontemplacja: 1677–1723
Od pastuszka do pasterza ludu Bożego O życiu i dziełach o. Stanisława Papczyńskiego napisano wiele prac. Najstarsza biografia powstała już cztery lata po jego śmierci, czyli w 1705 roku. Spisał ją na podstawie opowieści zasłyszanych od naocznych świadków o. Manseuto Leporini1, reformat. Bezcenna i warta przypomnienia jest też biografia opracowana w 1754 roku przez o. Kazimierza Wyszyńskiego2 w Portugalii, również oparta na relacjach świadków. Wiele szczegółowych opracowań dotyczących życia i dzieła Założyciela Księży Marianów o. Stanisława Papczyńskiego powstało zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach, a szczególną inspiracją do ich podjęcia oraz zainicjowania wielokierunkowych badań w tym przedmiocie, jak również szeroko zakrojonej kwerendy archiwalnej oraz głębszych i licznych studiów była jego beatyfikacja w 2007 roku, a następnie kanonizacja w 2016 roku. Przedmiotem tego rozdziału nie będzie jednak kolejna obszerna biografia o. Stanisława Papczyńskiego, tym bardziej że − jak już wspomniano − ten temat jest dość szczegółowo opracowany w kilku pokaźnych współczesnych dziełach naukowych3. Tu chciałbym się raczej skupić na 1 Manseuto Leporini, Vita Fundatoris Congregationis Polonae Ordinis Immaculatae Conceptionis Beatae Mariae Virginis, (ca 1705), Prot. Ord., 3-16, w: Positio, Papczyński, doc. XVII, s. 624-650, [dalej: Leporini]. 2 Kazimierz Wyszyński, Vita Venerabilis Servi Dei Patris Stanislai a Jesu Maria Papczyński, rkps 1754; w jęz. polskim: Żywot Czcigodnego Sługi Bożego Ojca Stanisława od Jezusa Maryi Papczyńskiego, w: Zygmunt Proczek [tłum. i oprac.], Stróż duchowego dziedzictwa marianów. Wybór pism o. Kazimierza Wyszyńskiego, Warszawa − Stockbridge 2004, s. 49-167, [dalej: Wyszyński, Stróż]. 3 Sacra Congregatio pro Causis Sanctorum, Officium Historicum, Poznaniensis Beatificationis et Canonizationis Servi Dei Stanislai a Jesu Maria Papczyński, Fundatoris Clericorum Regularium Immaculatae Conceptionis B. V. M. (+1701) Positio super Introductione Causae et super virtutibus ex officio concinnata, Romae 1977, [dalej: Positio, Papczyński]; Janusz Kumala, Błogosławiony Stanisław Papczyński Założyciel Zgromadzenia Księży Marianów. Przewodnik bibliograficzny, w: „Ephemerides Marianorum. Studia historyczno-teologiczne”, t. 2, (2013), s. 605-615; Tadeusz Rogalewski, Stanisław Papczyński (1631-1701). Założyciel Zgromadzenia Księży Marianów. Inspirator mariańskiej szkoły duchowości Lublin − Warszawa 2001. Prace te zawierają zarówno bibliografię przedmiotową, jak
23
24
marianie 1670–1788
pewnych okolicznościach jego życia, które miały przemożny wpływ na późniejsze jego wybory i decyzje. W życiu każdego człowieka pojawiają się pewne ważne wydarzenia egzystencjalne, które są jakby otwarciem bramy na inną rzeczywistość. Przybliżają to, co jest nieuchwytne w codziennym zabieganiu, i wywierają przemożny wpływ na przyszłą drogę życia, na którą człowiek patrzy już z innej perspektywy. W życiu Stanisława Papczyńskiego jednym z takich doświadczeń, niezwykle bolesnym, był czas jego pobytu we Lwowie nazwany przez jego biografa o. Kazimierza Wyszyńskiego „krzyżem lwowskim”. Do Lwowa młody Jan Papczyński udał w 1646 roku z zamiarem poświęcenia się studiom4. Tam po kilku miesiącach różnych niepowodzeń zapadł na chorobę, której skutkiem była tak wysoka gorączka, że omal nie utracił życia. Wyniszczająca choroba trwała 15 tygodni doprowadzając chorego do opłakanego stanu; jego ciało pokryło się odrażającym świerzbem. Właściciele domu, u których w tym czasie zamieszkiwał, w obawie, że zaraził się trądem i z lęku przed tą straszną chorobą, bezdusznie się go pozbyli, wyrzucając na ulicę5. Janek szukał schronienia w przytułku, ale i tam nie pozwolono mu pozostać. Z dnia na dzień stał się bezdomnym żebrakiem, chorym i cierpiącym, bez ludzkiej pomocy, nikomu, prócz Boga, nieznanym. W tej opłakanej kondycji zastała go surowa zima, śnieg i ostry mróz, czyniąc jego sytuację jeszcze bardziej dramatyczną. Bezradny wobec przerastających go okoliczności, samotny, tułał się po ulicach Lwowa, sypiając pod gołym niebem lub chroniąc i podmiotową. Należy podkreślić, że pokłosiem beatyfikacji były opracowane z inicjatywy ks. Jana Rokosza, przełożonego generalnego, trzy tomy świadectw, konferencji i katechez poświęconych ojcu Papczyńskiemu: „I aby owoc wasz trwał”. Materiały Generalnej Komisji ds. Beatyfikacji Czcigodnego Sługi Bożego Ojca Stanisława Papczyńskiego Założyciela Zgromadzenia Księży Marianów, Rzym − Warszawa 2008; „Błogosławiony Stanisław Papczyński”. Ojcem i Przewodnikiem mariańskiego powołania, Warszawa − Rzym 2009; „Nasz Ojciec”. Marianie o swym Założycielu i jego beatyfikacji, Warszawa 2010. Natomiast z inicjatywy i pod redakcją ks. Andrzeja Pakuły ukazało się cenne dzieło zawierające wszystkie prace i listy ojca Papczyńskiego: Pisma zebrane, Warszawa 2007, [dalej: Pisma zebrane]. 4 João Teixeira tak oceniał jego decyzję wyjazdu do Lwowa: „To Bóg rozporządził, aby Stanisław jako młody żołnierz ćwiczył się w dalekich stronach w znoszeniu cierpień i trudów, jakie go we Lwowie czekały”. João Teixeira, Żywot Sługi Bożego o. Stanisława Papczyńskiego, tłum. M. Wiśniewski, Stockbridge 1962, n. 16. Jest to tłumaczenie z portugalskiego oryginału: Vida do Veneravel Servo de Deos, o. Padre Estanislao de Jesus Maria, Fundador da Congregaam e Ordem dos Religiosos, Lisboa 1757, n. 16, [dalej: Teixeira]. 5 Wyszyński, Stróż, s. 60. Kazimierz Wyszyński podaje, że gorączka trzymała go 15 tygodni, natomiast João Teixeira mówi aż o 15 miesiącach. Zob. Teixeira, n. 19.
początki: 1670-1677
się przed zimnem w stogu siana poza miastem. Żywił się tym, co użebrał do spółki z jakimś tajemniczym młodzieńcem. W wigilię Bożego Narodzenia objawy choroby nasiliły się pozbawiając go sił. Zupełnie opuszczony, zakopany w stogu siana Jan rozmyślał o Zbawicielu, który dla naszego odkupienia urodził się w stajni i siano było Mu posłaniem6. W tej straszliwej chorobie i osamotnieniu podobny był do biblijnego Hioba i żebrzącego Łazarza: cały pokryty wrzodami i cuchnącymi ranami. Po kilku dniach wyczołgał się ze stogu i powlókł do miasta. Doszedłszy do pierwszych zabudowań, zdołał jedynie wczołgać się do sieni pewnego domu, po czym opadł bez sił. Rodzina, która tam zamieszkiwała, okazała mu miłosierdzie i pozwoliła pozostać. Tu los biblijnego Łazarza dosłownie stał się jego udziałem: domowe psy przychodziły do niego potulnie i lizały jego rany, przynosząc mu ulgę w cierpieniach. Według Teixeiry, to „Bóg, który sługi swoje uśmierca i ożywia, karze i uzdrawia dla swojej chwały i naszego pożytku, przybył z niezwykłą pomocą i w sposób sobie tylko właściwy”7. Również sam Stanisław Papczyński, będąc już na progu życia zakonnego opisuje to wydarzenie, z wdzięcznością wielbiąc Boga za uwolnienie go od tak wielu nieszczęść: „Bądź na wieki błogosławiony, Panie, i spraw, abym po tak wielu złych uczynkach spełniał dobre w mym powołaniu, gdy rzeczywiście odkrywam, że sam z siebie nie jestem zdolny do niczego dobrego. Ty zaś, który to czytasz, nie dziw się, iż zostało to przeze mnie przedstawione, uważałem bowiem, że jest rzeczą niegodziwą ukrywać dobrodziejstwa Boże”8. Dramat lwowski przysporzył Papczyńskiemu wiele cierpień fizycznych i moralnych. Doświadczył tajemnicy umierania i dotknął progu śmierci. Doznał odrzucenia i wygnania od ludzi, zupełnego ogołocenia, nędzy i samotności, ale przeżył, i właśnie to doprowadziło go do przekonania, że ponad wszystkim jest Wszechmogący Bóg, Jego miłosierdzie i Boża Opatrzność. W każdym cierpieniu i krzyżu widział odtąd ukrytą obecność Boga. Również ojciec Wyszyński dostrzegł w tych dramatycznych wydarzeniach przedziwny Boży plan: „Najłaskawszy i miłosierny Bóg pouczył i przygotowywał młodzieńca na Założyciela Instytutu do niesienia pomocy cierpiącym w czyśćcu. Przez cierpliwość i ból przygotowywał przyszłego twórcę tej pomocy, aby ten, sam będąc podda6
Wyszyński, Stróż, s. 61. Teixeira, n. 25. 8 S. Papczyński, Tajemnice sumienia, w: Pisma zebrane, s. 1407-1408. 7
25
26
marianie 1670–1788
ny cierpieniom i próbie, nauczył się współczuć duszom w ich niezwykle ciężkich mękach i miał większą miłość do nich, gdyż sam cierpiał i doznał współczucia”9. João Teixeira również uważał, że Bóg uzdrowił wówczas Jana, ponieważ przeznaczył go „dla założenia w Kościele Bożym Zakonu swej Najświętszej Matki”10. Natomiast Georgio Navikevicius twierdził, że sam Papczyński nie tłumaczył sobie ani nie uzasadniał w żaden sposób „krzyża lwowskiego”: ani choroby, ani uzdrowienia, ale uzdrowiony całe swoje życie poświęcił Matce Najświętszej11. Ojciec Janka, dowiedziawszy się o tak ciężkim losie syna i w obawie przed zarazą, w połowie maja 1650 roku sprowadził go ze Lwowa do domu, do Podegrodzia, a „ponieważ – jak zauważa Kazimierz Wyszyński – [...] gratis victum non dabat (nie dawał mu jedzenia za darmo)”12, postanowił, że syn zajmie się wypasaniem owiec. Być pastuchem, nie było to chlubne zajęcie, tym bardziej że Jan Papczyński był już wówczas obytym w świecie i w miarę wykształconym szesnastoletnim młodzieńcem. João Teixeira tak to widział: „[Papczyński] ujrzał się teraz skazanym przez ojca, jakby za karę i na wzgardę, do strzeżenia owiec po górach. Ojciec zrażony tylu przeciwnościami, niechętnie go teraz wspierał”13. To wydarzenie może się wydać czymś błahym, ale dla młodego Jana Papczyńskiego, zarówno nowe zajęcie, jak i obcowanie w ciszy z Bogiem i przyrodą okazało się bardzo ważnym momentem w jego życiu. Była to też dla niego prawdziwa lekcja pokory. We wszystkim widział wolę Bożą, o czym świadczy jego wyznanie w Sekretach sumienia, zamieszczone bezpośrednio po relacji o „krzyżu lwowskim”. Wielbiąc Boga i dziękując Boskiej Opatrzności, że kierowała nim przez rodziców, zapisał: „Dziękuję przeto Bogu, że to z Jego woli byłem wtedy zobowiązany przez moich Rodziców do pasienia trzody, ponieważ (ośmielam się to ze spokojnym sumieniem oznajmić) przebywając na pastwiskach pośród trzody, zachowałem sumienie czyste i święte! Mój Panie! O co Cię pokornie błagam, to aby tego rodzaju Opatrzność Twego Majestatu – czego spodziewam się na przyszłość i w co wierzę – prowadziła mnie aż do końca mego życia”14. 9
Wyszyński, Stróż , 62. Teixeira, n. 25. 11 Georgio A. Navikevicius, Stanislao di GesÙ Maria Papczyński (1631-1701). Scolopio e Fondatore della Congregazione dei Padri Mariani, Roma 1960, s. 63, [dalej: Navikevicius]. 12 S. Papczyński, Tajemnice sumienia, w: Pisma zebrane, s. 1407. 13 Teixeira, n. 30. 14 S. Papczyński, Tajemnice sumienia, w: Pisma zebrane, s. 1408. 10
początki: 1670-1677
Godnym zatrzymania się i refleksji jest kolejne wydarzenie w życiu Jana Papczyńskiego, będące świadectwem jego heroicznej obrony wiary i głębokiego przekonania, że Boża Opatrzność czuwa nad nim i nad jego powołaniem, oraz drogowskazem na przyszłość. Otóż gdy pewnego dnia, będąc już klerykiem, wraz ze współbratem szedł ulicą Warszawy, nieoczekiwanie został zaatakowany przez szwedzkiego żołnierza, który stacjonował tu wraz z okupującymi miasto żołnierzami króla Karola Gustawa15. Szwed − protestant − uniesiony nienawiścią do młodego kleryka za to, że broni dogmatów wiary katolickiej, dobył szabli, aby pozbawić go życia. Jan, który „pragnął gorąco przelać swą krew w obronie wiary Chrystusowej, ukląkł i pochylił głowę dla przyjęcia ciosu”16. Dla młodego Papczyńskiego było to tak głębokie przeżycie i tak ważne świadectwo, że pomimo wielu późniejszych również dramatycznych przeżyć nie zatarło się w jego pamięci i po czterdziestu pięciu latach opisał je w testamencie: „Odchodzę z tego ziemskiego życia w wierze rzymsko-katolickiej, za którą byłem gotowy przelać krew, w czasie wojny szwedzkiej, gdy na mnie idącego ze [Starego] Miasta z towarzyszem w pobliżu kościoła Ojców Dominikanów, napadł, dobywszy miecza, żołnierz heretycki. Podczas gdy towarzysz uciekał [...], ja uklęknąwszy, wystawiłem kark do ścięcia, lecz zrządzeniem Boskiej Opatrzności tak się stało, że nie odniosłem żadnej rany, chociaż zostałem trzykrotnie bardzo mocno ugodzony: jednak przez prawie półtorej godziny doznawałem ogromnego bólu”17. Gotowość na męczeństwo w obronie wiary i czci Matki Najświętszej była niezwykłym aktem heroizmu, ale też wyrazem jego najgłębszych przekonań i wartości, które cenił ponad życie. Kazimierz Krzyżanowski, badacz jego dziejów, tak posumował to wydarzenie: „Jest pełna podziwu gorliwość, gotowość i uległość, z którą nowicjusz Stanisław zaakceptował okazję, aby dać własne życie w obronie prawdziwej wiary”18. Już wówczas, zachwycony tajemnicą Niepokalanego Poczęcia Maryi gotów był 15 Był to rok 1656. Warszawa była zajęta przez wojska szwedzkie, które dopuszczały się rabunków i wielu zbrodni. Zob. Władysław Czapliński, Zarys dziejów Polski do roku 1864, Kraków 1985, s. 285-289. Na temat zachowań i nadużyć szwedzkich żołnierzy w Warszawie zob.: Jan Wegner, Warszawa w latach Potopu Szwedzkiego 1655-1657, Wrocław 1957, s. 48-60. 16 Teixeira, n. 40; Leporini, n. 23. 17 S. Papczyński, Testament drugi, 1701 r., w: Pisma zebrane, s. 1494. 18 Positio, Papczyński, 31.
27
28
marianie 1670–1788
w jej obronie oddać życie. W przyszłości zaś pragnął, aby zakon, który założył, przyjął misterium Niepokalanego Poczęcia jako fundament i szczególny znak wspólnoty zakonnej; by ono było stale jej siłą i prawdziwą radością. Analizując te ważne wydarzenia z życia Stanisława Papczyńskiego, o których sam dał istotne świadectwo, można powtórzyć za João Teixeirą, że Wszechmoc Boża próbowała go niczym w ogniu, kształtowała, ale i zachowała w swej Opatrzności do większych zadań w zakonnej służbie19. Wszystkie bolesne doświadczenia, z których dzięki opiece i pomocy Bożej wychodził zwycięsko i bardziej dojrzały, sprawiły, że Bóg stał się dla niego Kimś niezwykle bliskim, obecnym na co dzień, przyjacielem godnym pełnego zaufania i najwyższej miłości. Jego duchowe dojrzewanie i przemianę doskonale przedstawił kardynał Tarcisio Bertone w homilii wygłoszonej podczas Mszy świętej beatyfikacyjnej w Licheniu, kiedy powiedział: „Z czasem Bóg przemienił małego pastuszka, tak opornego do nauki i chorowitego, w kaznodzieję przyciągającego tłumy swą pełną erudycji mądrością i głębokim mistycyzmem; w spowiednika, którego duchowej rady poszukiwali nawet dostojnicy kościelni i państwowi; w gruntownie wykształconego wykładowcę, autora licznych, wielokrotnie wydawanych dzieł; w założyciela pierwszego polskiego zakonu męskiego, Zgromadzenia Księży Marianów od Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny”20. Dojrzewanie psychofizyczne, intelektualne i duchowe młodego mężczyzny, aż do złożenia siebie Bogu w ofierze, dokonywało się w trudnym XVII wieku. Były to czasy znaczone „ogniem i mieczem”, z których najtragiczniejszy okres, nazwany „potopem”, w pełni zasługiwał na to biblijne określenie. Ich kontekst historyczny to trzy groźne wojny moskiewskie, bunty kozackie, powstanie Chmielnickiego, niszczycielski najazd Szwedów, wojny z Turkami i pierwsze liberum veto w 165221. W niezwy19
Teixeira, n. 40. Tarcisio Bertone, Homilia podczas Mszy beatyfikacyjnej Sługi Bożego Ojca Stanisława Papczyńskiego w Licheniu, dnia 16 września 2007 roku, w: Andrzej Pakuła [red.], I aby owoc wasz trwał. Materiały Generalnej Komisji ds. Beatyfikacji Czcigodnego Sługi Bożego Ojca Stanisława Papczyńskiego Założyciela Zgromadzenia Księży Marianów, Rzym − Warszawa 2008, s. 196. 21 Por. Adam Zamoyski, Własną drogą. Osobliwe dzieje Polaków i ich kultury, Kraków 2002, s. 189; w: W. Czapliński, Zarys dziejów, s. 309. 20
początki: 1670-1677
kle sugestywnych i trafnych słowach namalował ów historyczny krajobraz Henryk Sienkiewicz w powieści Ogniem i mieczem: „Wilcy wyli na zgliszczach dawnych miast i kwitnące niegdyś krainy były jakby wielki grobowiec”22. Wiek XVII to też lata bratobójczych walk wśród Polaków, Litwinów, rokosz Zebrzydowskiego, Lubomirskiego, czasy rywalizacji o władzę, pierwszeństwo, majątki i liczbę chłopskich dusz. Polska opanowana przez anarchię, pijaństwo i prywatę, targana licznymi wojnami i pandemiami (w XVII wieku w Rzeczpospolitej zaraza wystąpiła aż szesnaście razy i niekiedy trwała po kilka lat23) pogrążała się w coraz głębszym chaosie i nędzy, a wrogie wojska, obce katolicyzmowi, co i raz przemierzały kraj siejąc zniszczenie, dziesiątkując ludność miast i wsi, niszcząc uprawy, rozgrabiając ludzki dobytek. „Byli to ludzie praw boskich i ludzkich nieznający. [...] Ci w aparaty [kościelne] się obłóczyli. Z kielichów pili, okrutne morderstwa czynili. Księży, szlachtę, ludzi gminnych piekli, zabijali. [...] Przyszli z dalekich stron ci Kałmucy, bo oni siedzą w Azyi. [...] Szła ta nawałnica kałmucka, [...] znaczony był ich szlak, bo tam ani szyba cała w oknie nie została”24. Spustoszenie kraju, śmierć ludzi, zrujnowane miasta, zniszczone wsie i pola − istny pomruk nadchodzącej zagłady Rzeczpospolitej. Taka była rzeczywistość, która kształtowała osobowość i wrażliwość Stanisława Papczyńskiego, pozostawiając wyraźny ślad w jego psychice i późniejszym posłannictwie. W przyszłości zaangażuje się w niesienie duchowej pomocy poległym na wojnach i zmarłym w czasie epidemii. Stanisław Papczyński widząc tragedię i upokorzenie ludu, nędzę materialną i spustoszenie kraju przeżywał to bardzo boleśnie, ale jeszcze bardziej bolał nad nędzą moralną ludu, nad złem, deprawacją, deptaniem Bożych i ludzkich praw, nad straszliwym uciskiem prostego ludu, nad pijaństwem i prywatą szlachty. Wobec wewnętrznej niezgody na te niesprawiedliwości i nadużycia rodził się w nim człowiek o wielkiej wrażliwości społecznej, co w przyszłości sprawi, że już jako zakonnik stanie się Bożym bojownikiem, który będzie się zdecydowanie przeciwstawiał tym nadużyciom. Miłość Boża będzie go 22
Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem, t. 2, Tower Press, Gdańsk 2000, s. 175. Franciszek Giedroyć, Mór w Polsce w wiekach ubiegłych, Warszawa 1899, s. 53-58. 24 Paweł Jasienica, Rzeczpospolita Obojga Narodów, cz. III, Dzieje agonii, Warszawa 1982, s. 90. 23
29
30
marianie 1670–1788
przynaglała, by głosić Ewangelię przede wszystkim ludziom prostym, ubogim, społecznie pokrzywdzonym, zaniedbanym duchowo, znajdującym się w niebezpieczeństwie śmierci. A będzie to czynił zbrojny w pokorę, cierpliwość, dobroć, mądrość, w umysł przenikliwy i wykształcony, miłujący bliźnich, ufający w Boże miłosierdzie i moc Bożej Opatrzności oraz w bezmierną, nieustającą opiekę Matki Najświętszej, bo właśnie Jej został powierzony jeszcze w łonie swojej matki. Jego misja, jaką stała się reforma obyczajów społeczeństwa pod sztandarem Niepokalanej, zrodziła się z głębokiej wiary, a owocem jego maryjności, ukształtowanej najpierw przez jego matkę i dom rodzinny, a następnie Kościół i naród, będzie całkowite oddanie się Bogu i służba Maryi Niepokalanej Matce Chrystusa. Solidne wykształcenie i doświadczenie Stanisław Papczyński zdobywał w wielu szkołach: parafialnych, jezuickich i pijarskich, do których uczęszczał w różnych miejscowościach: w Podegrodziu, Starym Sączu, Podolińcu, Lwowie, Jarosławiu, Rawie Mazowieckiej, Warszawie. Z tego też powodu niektórzy posądzali go nawet o włóczęgostwo, ale było to spowodowane różnymi katastrofami, epidemiami i wojnami, które zmuszały nauczycieli do zamykania szkół i przenoszenia uczniów z jednej miejscowości do drugiej. Po studiach filozoficznych dwudziestotrzyletni Janek był już człowiekiem dojrzałym i w pełni ukształtowanym. Według Kazimierza Krzyżanowskiego, jego powołanie do życia zakonnego ostatecznie uformowało się w latach 1649-1650, w czasie pobytu w Kolegium Pijarów w Podolińcu25, a Mansueto Leporini stwierdza, że już wówczas „najbardziej wyróżniały go przymioty ducha: był młodzieńcem głęboko religijnym, zdolnym do umartwień, rozmiłowanym w modlitwie”26. Po ukończeniu studiów, w czerwcu 1654 roku, Jan udał się do domu rodzicielskiego, gdzie przebywając około dziesięciu dni, „prowadził życie w stylu zakonnym”27. W Podegrodziu, aby go odwieść od zamiaru wstąpienia do zakonu, „wyszukano mu odpowiednią pannę posażną”28. Jednak natarczywość rodziny w tej kwestii przyspieszyła jedynie jego decyzję o opuszczeniu wioski i wstąpieniu do zakonu 25
Positio, Papczyński, s. XXXI, 24-27. Leporini, n. 15. Positio, Papczyński, s. 26. 28 Stefan Sydry, O. Stanisław Papczyński i jego dzieło w świetle dokumentów, Warszawa 1937, s. 33. 26 27