Moc cudownego medalika fragment

Page 1

list alfonsa marii ratisbonne’a

Dlaczego nie chcecie podnieść oczu na Zbawiciela świata, którego krew zmyła grzech pierworodny? Och, jaki odrażający jest w człowieku ślad tego skalania, które sprawia, że stworzenie uczynione na obraz Boży jest w Jego oczach zupełnie nie do poznania. Skąd miałem wtedy poznanie tych prawd, skoro faktycznie nigdy wcześniej nie otworzyłem ani jednej pobożnej książki. Nie przeczytałem ani jednej strony w Biblii, a dogmat o grzechu pierworodnym – całkowicie zapomniany albo negowany przez żydów aż po dzień dzisiejszy – nigdy ani na chwilę nie zwrócił mojej uwagi. Zdaje mi się nawet, że w ogóle o nim nie słyszałem. Doprawdy, nie umiem wytłumaczyć, skąd dowiedziałem się o tym wszystkim. Jedyne, czego jestem pewien: wchodząc do kościoła, byłem człowiekiem zupełnie ślepym, a wyszedłem z niego, przejrzawszy na oczy. Mógłbym co najwyżej porównać to, co się wydarzyło, do człowieka, którego obudzono z głębokiego snu albo do niewidomego od urodzenia, który nagle odzyskał wzrok. Człowiek taki widzi, lecz nie potrafi określić źródła światła, które nań pada i w którym może dostrzegać rzeczy, które zaczyna podziwiać. Skoro więc człowiek nie umie wytłumaczyć pochodzenia światła fizycznego, to jak mógłby być zdolnym do 92


list alfonsa marii ratisbonne’a

wytłumaczenia źródła światła nadprzyrodzonego, które, w gruncie rzeczy, jest samą prawdą? Nie skłamię, jeśli napiszę, że nie miałem pojęcia o literze, lecz rozumiałem sens i ducha dogmatów. Czułem te sprawy bardziej niż je rozumiałem, a czułem je przez skutki, jakie we mnie sprawiały. Wszystko działo się wewnątrz mnie i poznanie to – tysiąc razy szybsze niż ludzka myśl i tysiąc razy głębsze niż ludzka refleksja – nie tylko poruszyło moją duszę, lecz zupełnie ją nawróciło i skierowało w całkowicie inną stronę, ku innemu celowi i rozpoczęło w niej nowe życie. Nie umiem tego wszystkiego dobrze wyrazić. Jak zresztą, Ojcze, miałbym zamknąć w ciasnych i suchych słowach uczucia, których nawet serce pomieścić nie zdoła? Mniejsza o język nieprecyzyjny i niedoskonały. Ważne, że poczułem się jak człowiek zupełnie nagi, niczym tabula rasa... Świat stał się dla mnie niczym: znikły z mego serca wszystkie urazy przeciwko chrześcijanom. Nie było śladu po uprzedzeniach wyniesionych z dzieciństwa. Miłość do Boga wypełniła mi serce do tego stopnia, że nawet na własną narzeczoną nie umiałem już patrzeć inaczej, jak tylko przez pryzmat Bożej miłości. Kochałem ją odtąd tak, jak się kocha to, co otrzymuje się z rąk samego Boga, jak cudowny dar, który 93


list alfonsa marii ratisbonne’a

trzymany w dłoniach sprawia, że tym bardziej miłuje się jego darczyńcę. Powtarzam, iż zaklinałem mojego spowiednika, czcigodnego ojca de Villeforta oraz pana de Bussières’a, by zachowali w ścisłej tajemnicy wszystko, co mi się przydarzyło. Pragnąłem ukryć się w opactwie trapistów, by odtąd zajmować się już wyłącznie sprawami duchowymi. Przyznam też, że miałem świadomość, iż moja rodzina i przyjaciele uznają mnie za szaleńca. Wyśmieją mnie i że lepiej będzie, jeśli całkowicie odsunę się od świata, jego opinii i osądów. Tymczasem przełożeni w Kościele wytłumaczyli mi, że ośmieszenie, wyzwiska, fałszywe oskarżenia itp. są wpisane w symboliczny kielich, który musi wypić prawdziwy chrześcijanin. Zachęcili mnie, bym nie bał się wziąć tego kielicha i wyjaśnili, że Jezus Chrystus zapowiedział swoim uczniom, że będą cierpieć prześladowania i męki. Te gorzkie słowa wcale mnie nie zniechęciły, lecz rozpaliły we mnie jeszcze większą wewnętrzną radość. Czułem się gotowy na wszystko i gorąco zapragnąłem zostać ochrzczony. Ojcowie jezuici robili wrażenie, jakby chcieli opóźnić spełnienie mojego pragnienia. – Jak to? – odparłem. – Żydzi, którzy usłyszeli Dobrą Nowinę z ust apostołów, natych94


list alfonsa marii ratisbonne’a

miast mogli przyjąć chrzest, a wy chcecie zwlekać po tym, co dała mi poznać sama Królowa Apostołów! Moje rozpalone emocje, gwałtowne pragnienia i błagania wzruszyły miłościwych ojców, którzy mnie przyjęli. Obiecali mi także – o szczęśliwości! – udzielić chrztu świętego. W strasznych mękach oczekiwałem dnia wyznaczonego na spełnienie danej obietnicy – tak bardzo odczuwałem przed Bogiem, że jestem wewnętrznie zdeformowany przez grzech pierworodny! A mimo mojego opłakanego stanu, dano mi w tych dniach przygotowania doświadczyć tak wielkiej dobroci i miłości. W klasztorze ojców jezuitów odprawiłem rekolekcje pod czujnym okiem czcigodnego ojca de Villeforta, który karmił moją duszę najsłodszymi i najpożywniejszymi kęsami słowa Bożego. Ten Boży człowiek nie jest kimś zwyczajnym – to chodzące serce, ucieleśnienie Bożej miłości! Ledwie zresztą otworzyły mi się oczy, ujrzałem wokół siebie wiele innych osób jemu podobnych, o których istnieniu ludzie tego świata nie mają pojęcia. Mój Boże, ileż dobroci, delikatności i łaski kryje się w sercach prawdziwych chrześcijan! Podczas całych rekolekcji sam czcigodny przełożony generalny jezuitów przychodził do mnie i wlewał w moją duszę balsam niebiańskiej 95


list alfonsa marii ratisbonne’a

pociechy. Wystarczyło, że powiedział kilka słów, a one rosły we mnie w miarę słuchania, napełniały mnie radością, światłem i życiem. Ten pokorny a zarazem pełen wewnętrznej mocy kapłan mógłby obyć się bez słów, samo bowiem jego spojrzenie działało na mnie niczym słowa Dobrej Nowiny. Do dziś jego wspomnienie wystarczy mi, by wzbudzić we mnie świadomość Bożej obecności i zapalić lampę najżywszego dziękczynienia. Nie znajduję zresztą słów na to, by wyrazić swoją wdzięczność. Potrzebowałbym o wiele pojemniejszego serca i stu ust, by wypowiedzieć całą miłość, jaką pałam do tych Bożych ludzi, do pana Teodora de Bussières’a, który okazał się dla mnie wcielonym aniołem Matki Bożej, do całej rodziny de Laferronays’ów, względem której jestem pełen czci i przywiązania ponad wszystko, co można wyrazić słowami! Nadszedł wreszcie dzień 31 stycznia i już nie kilka dusz, lecz całe mnóstwo dusz pobożnych i miłosiernych okazało mi czułość i sympatię! Jak bardzo pragnę im wszystkim podziękować! Proszę je wszystkie o modlitwę za mnie i również obiecuję im swoją! O Rzymie! Jaką wielką łaskę otrzymałem w twoim łonie! Matka mojego Zbawiciela wszystko wcześniej przygotowała. Przysłała mi nawet francuskojęzycznego kapłana, który 96


list alfonsa marii ratisbonne’a

przemówił do mnie w ojczystym języku w uroczystym dniu chrztu świętego. Był nim ks. Dupanloup 7, którego wspomnienie zawsze budzić we mnie będzie wielką wdzięczność. Szczęśliwi, którzy słyszeli jego słowa! Echa tych słów wypowiedzianych z mocą, które długo jeszcze powtarzano w Rzymie, nie oddadzą nigdy skutku, jaki wywołały w mojej duszy. O tak, czułem, że płynęły one prosto z serca Słowa, o którym mówiły! Nie zdołam opisać łask związanych z moim chrztem, bierzmowaniem i Pierwszą Komunią świętą. Wszystkie te sakramenty otrzymałem tego samego dnia z rąk Jego Eminencji, ks. kardynała Patriziego, wikariusza Jego Świątobliwości 8 .

7

Chodzi najprawdopodobniej o ks. Feliksa Antoniego Dupanloupa (1802–1878), który w 1849 roku został mianowany biskupem Orleanu. Był m.in. członkiem Akademii Francuskiej oraz inicjatorem procesu beatyfikacyjnego Joanny d’Arc, kanonizowanej w 1920 roku (tłum.). 8 Constantino Patrizi Naro (1798–1876), pochodził ze Sieny. W 1828 roku został mianowany biskupem, a w 1834 roku otrzymał kapelusz kardynalski (tłum.).

97


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.