Modlitwa myślna fragment

Page 1

źródła trudności w modlitwie

Odpowiednie lektury duchowe wytworzą w ich sercach potrzebne przekonania na temat poznawanych w toku nauki prawd, jeśli nawet nie doprowadzą ich do tego: ufność, wiara i religijny zapał. Osądy i podejmowane z gorliwością postanowienia, które należą do owoców medytacji, najczęściej pojawią się spontanicznie w toku modlitwy afektywnej, a jeśli nie, to w wyniku samobadania sumienia. Wydaje się zatem, że opisywane osoby nierzadko są już duchowo dojrzałe na tyle, że są gotowe do jakiegoś rodzaju modlitwy afektywnej – choć później może być im okresowo potrzebna medytacja. Trzeba roztropnie kierować ich rozwojem, jednak naleganie, aby wszyscy przyzwyczaili się do medytacji według z góry określonej metody, wydaje się błędem. Znacznie większe korzyści przyniesie dopomożenie im w kontaktach z Panem i pozwolenie, aby zżyli się z Nim, stale i z miłością z Nim rozmawiając. Tego rodzaju stosunki z naszym Panem są znakomitym remedium na niewłaściwe zwyczaje i szybko ukształtują ludzi podług Chrystusowego serca. Postępowanie według tejże zasady jest pożądane również z innego powodu: współczesny ksiądz bądź osoba zakonna musi przeznaczać tyle czasu na pracę i przygotowywanie się do niej, że zostaje niewiele czasu na bardziej «wewnętrzne» zajmowanie się własnym życiem 64


źródła trudności w modlitwie

duchowym i choćby pogłębianie umiejętności modlitwy. Jeśli więc duchowny zdoła nawiązać bliski kontakt z Panem, zanim zostanie obciążony rozmaitego rodzaju pracą w dużym wymiarze godzin, nie tak łatwo mu będzie dojść do wyższych stadiów modlitwy później. A chodzi o rodzaj modlitwy, którą łatwo wpleść w codzienne zajęcia. Jeśli natomiast ksiądz czy osoba zakonna praktykowali już wcześniej modlitwę afektywną, zdołają szybko nabrać nawyku rozmawiania z Panem Jezusem podczas pracy. Nawet jeśli po jakimś czasie taka osoba będzie potrzebowała powrotu do medytacji w godzinach specjalnie przeznaczonych na modlitwę myślną, aby mogła dopełnić swojej formacji duchowej, zdoła wcześniej wejść w nawyk modlitwy spontanicznej, której wartość jest nieoceniona. Wspomniane osiągnięcie stanowi pierwszy krok ku temu, by wszelkie działania danego człowieka stały się prawdziwą modlitwą. Jest też pewien typ temperamentu, który ogromnie utrudnia ludziom uprawianie medytacji w sensie myślowego dyskursu. Chodzi o ludzi, którzy dochodzą do wniosków bardziej na zasadzie intuicji niż długotrwałego rozumowania. Kiedy zostaje im przedstawiony jakiś temat, szybko czerpią z niego wszystkie dostępne im w danej chwili owoce i nie 65


źródła trudności w modlitwie

sięgną ich więcej dzięki przedłużającym się rozważaniom. Dopiero później, w świetle nowej wiedzy i doświadczeń, pogłębiają i poszerzają swoje wnioski. Ten typ osób niewiele zyskuje podczas prób długotrwałego skupiania umysłu na poszczególnych punktach medytacji. Lepiej będzie dla nich, jeśli od razu przejdą do aktów i spróbują rozmawiać z Panem, a jeśli to im się nie uda, niech powtarzają słowa jakiejś ulubionej modlitwy, powoli i z namysłem. Opisywana trudność może powstać wówczas – co dzieje się w niektórych wspólnotach – kiedy temat oraz poszczególne punkty medytacji czyta się wieczorem i ponownie rano, w porze modlitwy myślnej. Usłyszawszy temat po raz pierwszy, człowiek nieraz odruchowo zastanawia się nad nim chwilę i od razu wyciąga wszelkie wnioski, do jakich jest zdolny. Zaraz potem jest gotów do modlitwy. W takich przypadkach już powtórne czytanie tego samego passusu rano jest dostatecznie męczące, nie mówiąc już o rozważaniu zagadnienia punkt po punkcie. Zamiast tego ostatniego dana osoba powinna więc starać się rozmawiać z Bogiem albo zająć się nowym tematem. Zawsze dobrze jest mieć z góry określony plan zapasowy. Dla wielu programem modlitwy stają się tajemnice różańca. Inni wykorzystują w tym samym celu stacje Dro66


źródła trudności w modlitwie

gi Krzyżowej. Jeszcze innym rozwiązaniem jest przypominanie sobie, że zawsze gdzieś na świecie rozpoczyna się w danej chwili Msza święta. Jeśli podąża się myślą i wyobraźnią za «akcją» Mszy świętej i ona może być stosowną treścią modlitwy. Kolejne źródło trudności w modlitwie myślnej stanowi wybór jej tematu. Należy przy nim uwzględnić potrzeby i zainteresowania każdej osoby. Jeśli kwestia wyboru indywidualnego tematu modlitwy jest pozostawiona samemu modlącemu się, wystarczy, żeby polegał on na własnej roztropności, tym bardziej jeśli poprosi o radę jakiś autorytet. Jak jednak wybierać temat w sytuacjach, kiedy jakąś lekturę czyta się wieczorem dla całej wspólnoty, a następnego ranka powtarza punkt po punkcie? To delikatna kwestia, którą trzeba rozwiązywać na drodze kompromisu. Otóż należy unikać skrajności. Przede wszystkim każda osoba zakonna, niezależnie od indywidualnych potrzeb czy stopnia jej rozwoju w dziedzinie modlitwy, powinna wystrzegać się jakiegokolwiek typu pogardy czy lekceważenia wobec duchowych treści zadanych przez zwierzchnika. Dary i postanowienia zwierzchników to nader szczególny składnik opatrzności Bożej i przepełnia je łaska. Każdy, kto w duchu wiary wysłuchuje wybranego przez zwierzchni67


źródła trudności w modlitwie

ka tekstu, deklarując w sercu: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 10)*, stwierdzi z czasem, że Bóg w specjalny sposób posłużył się owym tekstem, aby go oświecić i umocnić. Może chodzić o króciutki urywek, a nawet o pojedyncze słowo, które będzie pasowało do innego kontekstu, związanego z danym słuchaczem i jego relacją z Panem. Za pomocą owego fragmentu czy słowa Pan udzieli nam łaski, albowiem zawierzyliśmy. Każdy – szczególnie osoby znajdujące się w zaawansowanym stadium rozwoju duchowego – powinien w opisywanej sytuacji starannie dbać o swoje właściwe nastawienie. To niezmiernie ważne. Jednocześnie wydaje się, że wymaganie, aby każdy modlił się dokładnie pod dyktando odczytywanych całej wspólnocie słów, i odmawianie poszczególnym osobom wolności w podążaniu za tym, ku czemu nakieruje ich łaska, jest pozbawione sensu. Unikając zatem każdej z dwóch opisanych przeze mnie skrajności, każda osoba dobrej woli powinna, zachowując wolność swojego ducha, udzielić pierwszeństwa tematowi zadanemu przez osobę, na *

Wszystkie cytaty z Pisma Świętego za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu (Biblia Tysiąclecia), wyd. V, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2003.

68


źródła trudności w modlitwie

której spoczywa ta powinność. Jeśli temat ów można wykorzystać do modlitwy, choćby jako punkt wyjścia naszej rozmowy z Panem, należy to zrobić. Jeśli jednak nie pasuje on do potrzeb naszej duszy ani do oddziaływania na nią łaski Bożej, można bez hałasu i z szacunkiem odłożyć go na bok. Często zdarza się, że gdzieś pośród odczytanych treści tkwi przypomnienie o tym, że potrzebujemy na nowo przemyśleć jakąś prawdę czy temat bądź odświeżyć ich znajomość poprzez podjętą w innym czasie lekturę. Przy czym niekoniecznie zachodzi potrzeba porzucenia własnej, realizowanej w danej chwili modlitwy. W całej omawianej sprawie bez wątpienia potrzebne są rozeznanie i roztropność. Dobrze byłoby, aby ci, którzy stwierdzają, że jest im niezbędna indywidualna ścieżka rozwoju modlitwy, od czasu do czasu radzili się u jakiejś kompetentnej osoby – czy to przełożonego, czy księdza, czy choćby mądrego kolegi. Współcześnie często się zdarza, że człowiek nie ma wielu możliwości kontaktowania się z odpowiednim przewodnikiem duchowym. Lecz w okresach urlopowego wypoczynku czy przy okazji rozmaitych podróży jest możliwe zasięgnięcie porady u «specjalisty» i nawiązanie z nim znajomości. Kiedy zaś już znajdzie się kompetentnego przewodnika, przed któ69


źródła trudności w modlitwie

rym człowiek może się łatwo otworzyć i który został zaznajomiony z sytuacją danej osoby, wystarczy wymieniać z nim od czasu do czasu listy, aby tą drogą otrzymywać rady albo i odpowiedzi na wszystkie zwykłe wątpliwości związane z własnym rozwojem duchowym. Także i w tej sprawie Pan Bóg zawsze dostosuje swoją łaskę do okoliczności. W przypadkach, w których nie udaje się uzyskać dostępu do przewodnika duchowego, On zadziała z pewnością w inny sposób. Niemniej kiedy łatwo nam uzyskać poradę kompetentnej osoby, odrzucanie tej sposobności byłoby wprost szaleństwem. Ogólnie można powiedzieć, że oskarżanie o pychę każdego, kto nie podąża myślą za odczytywanym tematem bądź odczuwa potrzebę ukierunkowania swoich myśli przez dodatkową lekturę, wydaje się nazbyt arbitralne, tym bardziej jeśli mamy do czynienia ze wspólnotą, w której znajdują się osoby w rozmaitym wieku i o najróżniejszym stopniu doświadczenia duchowego. Nie sposób przecież oczekiwać, żeby w tego rodzaju zgromadzeniu ta sama strawa duchowa odpowiadała potrzebom każdego. Oczywiście, nie można ani nie powinno się spełniać kaprysów wszystkich. Domagają się tu jednak swojego miejsca i roztropność, i wnikliwość, a także święta wolność ducha. 70


źródła trudności w modlitwie

Tam, gdzie przez lata wytworzył się pewien kanon postępowania, osoby będące częścią owej wspólnoty powinny być gotowe zaakceptować ograniczenia wynikające czy to z określonych warunków – jak na przykład szybko zapadający zmrok – czy z bezpośrednich poleceń przełożonych. Łaska Boża zawsze dostosowuje się do tego rodzaju okoliczności, zaś ufne poddanie się ojcowskiej opiece Boga we wszystkich przypadkach zapewni Jego szczególną pomoc. Możemy być całkiem pewni, że ci, którzy w tej i innych podobnych sprawach z radością i ufnością ustępują, będą czynić postępy o wiele szybciej i będą one pewniejsze, niż gdyby próbowali nalegać, aby zostały spełnione ich żądania. Warto jeszcze zauważyć, że często Pan Bóg w ciągu dnia pracy, nawet kiedy jesteśmy najbardziej zajęci, udziela nam tych łask, które wstrzymał w godzinie modlitwy. W istocie, człowiek, który pilnuje siebie samego, nieustannie akceptując wszystkie zrządzenia opatrzności Bożej i dostosowując się do niej, szczególnie wtedy, kiedy wydaje mu się, iż Bóg stawia przeszkody na jego drodze, odczuwa, że postanowienia Pana, jakkolwiek niezrozumiałe wydają mu się z początku, są w rzeczywistości przepełnione najcudowniejszą łagodnością i obfitują w łaski oraz miłosierdzie. 71


modlitwa a życie duchowe

6. KU MODLITWIE AFEKTYWNEJ

73


modlitwa a życie duchowe

Dotychczas rozważaliśmy trudności w modlitwie rodzące się z wykorzystywania metody niedostosowanej do czyjejś sytuacji bądź czyjegoś temperamentu. Ogólnie rzecz biorąc, probierzem odpowiedniości metody są dwie wartości: łatwość odprawiania danego typu modlitwy oraz jakość jej rezultatów. Bardziej należy polegać na tej drugiej, a czasem jest ona jedyną oznaką dobrze dobranego sposobu modlitwy. Jeśli bowiem człowiek modli się w najlepszy dla niego sposób, da to efekty w postaci dobroci płynącej z jego życia i przepełniającego go zapału. Natomiast osoba próbująca dostosować się do modlitwy, której typ przekracza jej duchowe siły bądź też nie jest on dostosowany do jej wieku, wkrótce zacznie doznawać trudności i będzie modlić się mniej regularnie, a także tracić uprzednią siłę ducha. Jeżeli jednak na przykład ktoś zorientuje się, że potrafi spędzać czas przeznaczony na modlitwę na pełnym miłości współbyciu z Bogiem, nawet używając niewielu słów, i jeśli równocześnie nie zaczyna tracić zapału do pozostałych działań związanych ze swoim życiem 75


ku modlitwie afektywnej

duchowym, a wreszcie nie zaczyna charakteryzować go towarzysząca pysze drażliwość, której przejawem jest odmowa pogodzenia się z choćby najmniejszym upokorzeniem czy zaniedbaniem dotyczącym jego osoby, wówczas można, a nawet należy pozwolić takiemu człowiekowi modlić się we wspomniany sposób. A idzie o modlitwę afektywną, której poświęcę jeden z następnych rozdziałów. Cóż ma jednak począć ten, kto jeszcze nie jest gotów do modlitwy afektywnej i pomimo dobrej woli oraz szczerych wysiłków nie potrafi wynieść korzyści ze zwykłej, metodycznej medytacji? Potrzeby rozmaitych osób różnią się, muszę więc w tym miejscu ograniczyć się do kilku sugestii mogących wskazać kierunek działania, który doprowadzi do rozwiązania tego typu trudności. Obecnie, dzięki Bogu, codzienne przyjmowanie Komunii świętej bywa regularną praktyką zarówno we wspólnotach zakonnych, jak i w przypadku wielu osób świeckich. Niektórzy odprawiają dziękczynienie, posługując się książeczką do nabożeństwa, lecz bardzo wielu pozostaje w modlitewnym skupieniu przez wiele minut, nie uciekając się do tego rodzaju pomocy. Znacznie więcej ludzi wybierałoby ten sposób modlitwy, gdyby nie mieli błędnego mniemania o tym, w jaki sposób nasz 76


ku modlitwie afektywnej

Pan woli być zadowalany. Sądzą bowiem, że musimy używać oficjalnych zdań z modlitewnika, a nie mówić do Boga własnymi, często niespójnymi słowami. Dziękczynienie po Komunii świętej bez odczytywania czegokolwiek może być dla nas dobrym przykładem tego, jak należy odbywać modlitwę myślną. Gwoli uniknięcia nieporozumień: jeśli tego rodzaju dziękczynienie nie składa się tylko ze zwykłej recytacji długiego szeregu wyuczonych na pamięć formuł, to znaczy że jest prawdziwą modlitwą myślną. Załóżmy, że rozpoczynamy modlitwę komunią duchową, całkiem nieformalną, nie martwiąc się zanadto o to, w jakich słowach powinniśmy ująć zaproszenie do naszego serca skierowane do Pana Jezusa (bowiem w prywatnej modlitwie «pięknych mów» należy wystrzegać się jak plagi), zwracając natomiast wielką uwagę na samego Chrystusa, którego obecność jest przyczyną naszej modlitwy – wszak od czasu naszego chrztu Pan Jezus już jest obecny w naszych sercach, o ile tylko znajdujemy się w stanie łaski uświęcającej. Następnie możemy robić to samo, co zwykle robimy po przyjęciu sakramentu Komunii świętej. Większość wierzących wypracowała sobie jakiś program dziękczynienia po Komunii świętej, odpowiadający ich potrzebom. 77


ku modlitwie afektywnej

Cztery powody, dla których odprawia się Mszę świętą, wskazują na jeszcze cztery inne przykładowe drogi, którymi może podążyć nasza modlitwa, realizowana w formie serdecznej rozmowy z Panem. Są nimi: oddawanie czci Bogu, wychwalanie Go i dziękowanie Mu za wszystkie Jego dary, zadośćuczynienie za nasze grzechy, a wreszcie błaganie Pana o łaskę i miłosierdzie. Nasza rozmowa z Bogiem może być modyfikowana przez wprowadzanie konkretnych tematów. Bardzo często możemy w tym celu wykorzystać tematy do medytacji, które właśnie dla nas odczytano. I tak na przykład jeśli owym tematem jest ukryte życie Pana Jezusa, możemy – jak z przyjacielem – rozmawiać z Nim w atmosferze serdecznej zażyłości o latach, które spędził w Nazarecie. Możemy zadawać Chrystusowi pytania o ten okres życia, możemy słuchać tego, co ma nam o nim do powiedzenia. Możemy opowiadać Panu o pracy, którą wykonujemy w ciągu dnia, porównując nasze i Jego doświadczenia. „Czy dla Ciebie praca była tak samo męcząca? Czy Twoi bliscy mieli równie nieracjonalne oczekiwania i trudno było ich zadowolić? Czy bolały Cię plecy od ciągłego schylania się nad stołem stolarskim? Czyż nie umiałeś robić mebli znacznie lepiej niż św. Józef? Stworzyłeś przecież cały świat! W jaki sposób zmuszałeś 78


ku modlitwie afektywnej

się do takiego życia przez trzydzieści lat, skoro miałeś pozostać na ziemi tak krótko i cały świat czekał na Twoje nauczanie i zbawienie?”. Tak, możemy modlić się w ten sposób. Ale potem powinniśmy opowiadać Bogu o naszym własnym życiu, o napotykanych przez nas na co dzień trudnościach, o naszych porażkach, ograniczeniach, grzechach. O, tak! – szczególnie o naszych grzechach! Albowiem Syn Człowieczy przyjmował grzeszników i wybawi od grzechów swój lud. Grzechy, których szczerze żałujemy, mogą związać nas ze Zbawicielem. Tajemnicą wszelkich zażyłych czy też partnerskich relacji z Chrystusem jest dawanie Mu szansy, aby był dla nas Zbawicielem. Jeżeli spotyka nas w życiu jakaś szczególna trudność lub danego dnia musimy zmierzyć się z czymś przykrym, pomówmy o tym z Bogiem. Jeżeli jest coś, co ciągle odwraca naszą uwagę od Niego, wykorzystajmy ten fakt do modlitwy, porozmawiajmy z Panem właśnie o tym. Opowiadajmy Mu o rzeczach, które przysparzają nam kłopotów w pracy, o przywiązaniu, z którym nie potrafimy albo nawet nie chcemy zerwać. Świetnym sposobem zamiany rozpraszających nas spraw na modlitwę, a złej czy niedoskonałej woli – w nabożną determinację, jest rozmawianie o nich z Chrystusem, takim tonem, jakim rozmawia 79


ku modlitwie afektywnej

się z przyjacielem, a przy tym pamiętanie, że Pan Jezus został posłany przez Boga, aby wybawił nas od grzechów i wszystkiego, co prowadzi do zła bądź zaniedbania. Nigdy nie wolno nam zapominać, że skoro Pan jest Bogiem, to jest wszechmogący, dlatego nie istnieje tak poważny grzech, słabość, smutek czy rozpacz, z których Pan nie mógłby bądź nie chciałby nas wyzwolić. Nie możemy też zapominać o gorącej miłości, która, dla naszego zbawienia, skłoniła Go do poddania się torturom i przyjęcia ofiary krzyża. Dlatego absolutnie nikt nie powinien się bać. Co więcej, nie ma nikogo, kto byłby pozbawiony prawa zbliżenia się do Chrystusa, prawa do rozmowy z Nim, ukazania Mu swoich grzechów, opowiadania Mu o własnym życiu duchowym czy też jakimkolwiek jego aspekcie na podobnej zasadzie, na jakiej rozmawia się z lekarzem o chorobie, z przyjacielem – o prywatnych sprawach, z ukochanym czy ukochaną – o swoim życiu, z jego smutkami i radościami, nadziejami i obawami. U podstaw przyjęcia takiego sposobu działania leży zasada mająca – co należy podkreślić – kapitalne znaczenie na wszystkich etapach życia duchowego człowieka: najważniejsze to nawiązywać kontakt z Chrystusem na drodze własnego rozwoju duchowego tak wcześnie, 80


ku modlitwie afektywnej

jak tylko się da, przy okazji każdej związanej z owym rozwojem czynności, szczególnie podczas modlitwy, i utrzymywanie owego kontaktu wszelkimi możliwymi środkami oraz za wszelką cenę. Tego rodzaju postępowanie poskutkuje usunięciem z medytacji elementów, które w przypadku niektórych typów umysłowości czynią ją niestrawną i trudną. Jest ono wreszcie remedium na bardzo rozpowszechnione błędne pojmowanie prawdziwej natury modlitwy myślnej. Wielu ludzi bowiem wyobraża sobie, że jest ona tylko ćwiczeniem umysłu, wykonywanym przez rozum i towarzyszące mu władze, i że chodzi w niej o odkrycie prawdy, zrozumienie jej, wytworzenie przekonań i dojście do odpowiednich rozwiązań i wniosków. Krótko mówiąc, modlitwa myślna miałaby być działaniem, do którego potrzebna jest głowa, zaś serce – wcale. Tymczasem w rzeczywistości wszystko to stanowi jedynie preludium do tej modlitwy, a nie ją samą. W związku z powyższym chciałbym zalecić rozważenie jeszcze jednej sprawy. U wielu ludzi abstrakcyjny czy choćby pozbawiony odniesienia do konkretnej osoby obraz cnoty, doskonałości, radości nieba i wszelkich tym podobnych idei, nie wywoła żadnej emocjonalnej reakcji ani związanych z nią pragnień. Nie skłania ich on ani do modlitwy, ani do ćwiczenia 81


ku modlitwie afektywnej

jakichkolwiek cnót. Tymczasem osobisty kontakt z Panem stawia całe życie duchowe człowieka w zupełnie innym świetle i często bez specjalnie prowadzonych rozważań czy jasno sformułowanych wniosków w naturalny sposób prowadzi do praktykowania rozmaitych cnót, jak też przepełnia ludzką duszę nową energią, ukierunkowaną ku jej rozwojowi. Analogiczny efekt obserwujemy w powszednim, ziemskim życiu, kiedy to człowiek naśladuje przykład swoich przyjaciół i czerpie zeń zachętę. Przysłowiowa jest zdolność osoby zakochanej do zmiany nawet najbardziej charakterystycznych przyzwyczajeń i porzucenia samolubstwa. Mógłbym długo rozwijać poruszony temat, bowiem życie duchowe to romans z Jezusem Chrystusem, lecz nie pozwalają mi na to rozmiary niniejszej książeczki. Ograniczmy się do stwierdzenia, że ta właśnie zasada rozwiąże wiele spośród trudności w życiu duchowym człowieka – jeśli nie wszystkie; bowiem Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Nawet w jałowych i nie wywołujących pozytywnych emocji stadiach modlitwy kontemplacyjnej, kiedy ludzka dusza wydaje się niezdolna do dobrej myśli czy pozytywnego odczucia, zaś Bóg wydaje się niczym więcej jak trzyliterowym słowem, wciąż możemy pozostawać 82


ku modlitwie afektywnej

w kontakcie z Panem Jezusem. Prawdziwy kontakt z Nim odbywa się bowiem dzięki wierze – wierze w Jego miłość i miłosierdzie. Trzymamy się Go z powodu nadziei, lgniemy do Niego przez miłość, choćby nasz akt miłości był pozbawiony emocji, pozostaje on jednak aktem woli, która akceptuje wolę Boga. Rozwinę ten temat w jednym z dalszych rozdziałów. Warto być może wskazać w tym miejscu sposób, w jaki modlitwa myślna bywa niekiedy źle wykorzystywana. Może się to zdarzyć wszystkim, którzy nauczają czy głoszą kazania. Chodzi o błąd polegający na traktowaniu przez nich modlitwy myślnej jako narzędzia, które przygotowuje ich umysł do pracy, zamiast jako środka służącego pobudzeniu ich woli do modlitwy i miłości. Niektórzy spędzają więc czas medytacji na «wygłaszaniu kazań» do samego siebie – interesuje ich głównie formułowanie pięknych myśli i słów, dla własnej satysfakcji. Rozmowa z Bogiem prowadzona własnymi słowami powinna jednak okazać się skutecznym lekarstwem na tę chorobę. Czasem lista aktów przewidzianych w książce, na której opieramy swoją medytację, jest tak długa i szczegółowa, że postępowanie zgodnie z nią niweczy wszelkie nasze wysiłki i zamienia całą modlitwę w ciężką harówkę. Można przyjąć jako zasadę, że 83


ku modlitwie afektywnej

nikt nigdy nie powinien czuć się zobowiązany wyczerpywać listy wypisanych w instrukcji aktów. Jeśli jakikolwiek akt wystarczy, aby zajmować nas przez dłuższy czas, nie powinno odkładać się go na bok po to tylko, aby przejść do następnego. Dopóki nasze serce jest zajęte Panem Bogiem – czy modlimy się na głos, czy milczymy – nie potrzeba niczego więcej. Przesadne skupianie się na metodzie może przeszkadzać nam w udanej modlitwie jeszcze w inny sposób – wszystkie nasze akty mogą stać się «refleksyjne». Nie tylko dokonujemy aktu, dajmy na to, wiary, ale i jak gdyby obserwujemy siebie dokonującego ów akt – i to raczej obserwujemy krytycznie, zwracając uwagę na wszystko, co i jak robimy. Jest to bardzo męczące, a poza tym może doprowadzić do szkodliwego skupienia się człowieka na samym sobie zamiast na Bogu. Taka sytuacja zepsuje zaś każdą modlitwę, bowiem modlitwa oznacza skupianie się na Bogu. Co więcej, wyższe stadia modlitwy w ogóle nie są możliwe, jeśli człowiek nie przestanie przyglądać się samemu sobie oraz własnym wysiłkom. Nieustanne kontemplowanie własnych upadków i bezowocnych starań może prowadzić jedynie do zniechęcenia, jeśli nie myślimy jednocześnie o Panu Bogu oraz Jego miłości i miłosierdziu. Najlepszym lekarstwem na wszystkie tego rodzaju 84


ku modlitwie afektywnej

dolegliwości są bliskie, zażyłe kontakty z Panem Jezusem. Mogłoby się zdawać, iż nawiązując duchowy kontakt z Jezusem Chrystusem i nastawiając się na rozmowę z Nim na przewidziany w instrukcji medytacji temat, powracamy do wspominianych na początku: organizacji czy też kompozycji miejsca oraz roli zmysłów. Doprawdy nie ma powodu, dla którego nie mielibyśmy tego zrobić, przynajmniej w pewnym zakresie. Jeśli bowiem nie uspokoimy w ten czy podobny sposób władz zmysłowych, mogą one zepsuć nam całą modlitwę, wędrując tu i tam. Co jednak wydaje się tu ważne, dzięki owej – jak to nazywam – kompozycji miejsca mamy do czynienia z inną perspektywą modlitwy. Innymi słowy, podejście, które proponuję, jest bardziej spontaniczne i automatycznie powoduje dostosowanie modlitwy do stopnia rozwoju, jaki osiągnęła dana osoba. Co więcej, wiąże się z czymś bardzo szczególnym: powoduje nawiązanie kontaktu modlącego się człowieka z Chrystusem, naszym żyjącym Mistrzem, Wzorem i Ukochanym, obecnym – z punktu widzenia każdego wierzącego – tu i teraz. Fakt ten ma kapitalne znaczenie i powinien wpłynąć na zasadniczą zmianę przebiegu modlitwy wielu ludzi, jak też ogromnie zwiększyć ich zapał. 85


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.