starr
10/04/2012
17:14
Page 7
N I E S P O KO J N E KO ÂC I
1 Uctred
sàdzi∏, ˝e znalaz∏ koÊci Êwini. Nie wiedzia∏ i nie obchodzi∏o go, jak trafi∏y do szamba u stóp zamkowego muru w Bampton. Potem znalaz∏ jeszcze czaszk´. Uctred by∏ ch∏opem paƒszczyênianym, przywiàzanym do ziemi lorda Gilberta, trzeciego barona Talbot, gospodarza zamku w Bampton, i ubi∏, co wa˝ne, w swoim ˝yciu mnóstwo Êwiƒ. Potrafi∏ wi´c, jak uwa˝a∏, odró˝niç ludzkà czaszk´ od czaszki Êwini. Ale Lord Gilbert poleci∏ mi zbadanie owych koÊci. Zresztà, wszyscy wiedzieli, czyje to koÊci. Tylko dwie osoby zagin´∏y ostatnio w okolicach Bampton. A zatem to musia∏y byç koÊci jednej z nich. Sir Robert Mallory by∏ kandydatem do r´ki lady Joan, pi´knej siostry lorda Gilberta. Zaraz po Wielkanocy zawita∏ ze swoim giermkiem do zamku, aby – jak powiadano – omówiç jakàÊ spraw´ z lordem Gilbertem. Nie wiem, o jakà spraw´ chodzi∏o, ale podejrzewam, ˝e rozmawiano mi´dzy innymi o posagu. Dwa dni póêniej rycerz i jego giermek opuÊcili zamek i skierowali si´ na pó∏noc, w kierunku Burford. Strzegàcy bramy wartownik widzia∏, jak odje˝d˝ali. Póêniej jednak ju˝ nikt ich nie widzia∏, zaÊ rycerz nigdy nie dotar∏ do posiad∏oÊci swego ojca w Northleech. Pozostawa∏o zagadkà, jak wróci∏, martwy i niezauwa˝ony, do zamku w Bampton, a raczej pod jego mury, gdzie prawdopodobnie dosz∏o do zbrodni.
[7]
starr
10/04/2012
17:14
Page 8
M E LV I N R . S T A R R
[8]
Tak wi´c wezwano mnie do zamku ze wzgl´du na mój fach: jestem chirurgiem. Gdybym, wybierajàc t´ profesj´, wiedzia∏, ˝e w zakres moich obowiàzków b´dzie wchodzi∏o czyszczenie koÊci z nieczystoÊci, podà˝y∏bym drogà, którà dla mnie zaplanowano, i zosta∏ duchownym. Jestem Hugh z Singelton. Jestem czwartym, najm∏odszym synem podrz´dnego rycerza z hrabstwa Lancashire. Nasza posiad∏oÊç ziemska, Little Singleton, s∏usznie nosi to miano. Istotnie jest ma∏a1. Mój ojciec otrzyma∏ jà jako lenno od Roberta z Sandford. Przyjemnie si´ tam dorasta∏o – teren p∏aski jak stó∏, przeci´ty rzekà p∏ywowà2 Wyre, toczàcà leniwie swoje wody ze wzgórz, oddalonych o dziesi´ç mil na wschód, ku znajdujàcemu si´ w tej samej odleg∏oÊci morzu na pó∏nocnym zachodzie. Jako najm∏odszy syn nie mog∏em liczyç na to, ˝e kiedyÊ przejm´ sched´ po ojcu. Mia∏a ona przypaÊç w udziale mojemu najstarszemu bratu Rogerowi. Pami´tam, ˝e kiedy by∏em ma∏y, us∏ysza∏em przypadkiem rozmow´ mi´dzy ojcem a bratem. Zastanawiali si´ nad wyborem odpowiedniej ma∏˝onki dla Rogera, takiej, której posag poszerzy∏by jego w∏oÊci. Wybrali nie najgorzej. Posag wniesiony przez Maud podwoi∏ majàtek mojego brata, który po sp∏odzeniu trójki dzieci musia∏ tak˝e podwoiç rozmiar swego ∏o˝a. Maud bowiem nigdy nie nale˝a∏a do szczup∏ych niewiast, a ka˝dy kolejny potomek powi´ksza∏ jej gabaryty. To chyba nie przeszkadza∏o Rogerowi. Potomkowie sà wa˝ni. Ksiàdz z naszej wioski, ojciec Aymer, uczy∏ w miejscowej szkole. Gdy mia∏em dziewi´ç lat, w roku poja1
Little (ang.) – ‘ma∏y’.
2
Rzeka p∏ywowa – rzeka, w której poziomy wody i przep∏ywy sà kszta∏towane przez p∏ywy morskie.
starr
10/04/2012
17:14
Page 9
N I E S P O KO J N E KO ÂC I
wienia si´ czarnej Êmierci, odby∏ rozmow´ z mym ojcem i moja przysz∏oÊç zosta∏a postanowiona. Przejawia∏em ch´ç do nauki. Uznano zatem, ˝e pójd´ na uniwersytet. Mia∏em czternaÊcie lat, gdy wys∏ano mnie do Oksfordu, abym zdoby∏ wykszta∏cenie i zosta∏ duchownym. Nie trafi∏em tam w najlepszym momencie, bo kiedy by∏em na drugim roku, jakiÊ student wpad∏ w furi´ z powodu rozwodnionego piwa, które podano mu w karczmie przy g∏ównej ulicy, i wraz ze swoimi kompanami zdemolowa∏ to miejsce. Karczmarz poprosi∏ o pomoc mieszczan i zwyk∏a burda przerodzi∏a si´ w prawdziwà bitw´, okreÊlanà póêniej mianem zamieszek w dniu Êw. Scholastyki. Niemal setka studentów i mieszczan ponios∏a wówczas Êmierç, zanim szeryf przywróci∏ porzàdek. Gdy wreszcie odwa˝y∏em si´ wychyliç g∏ow´ ze swojej kwatery, uciek∏em do Lancashire, a do Oksfordu wróci∏em dopiero na semestr jesienny. Gdyby czarna Êmierç okaza∏a si´ jeszcze gorszà zarazà, mia∏bym spore szanse na odziedziczenie Little Singleton. Roger i jeden z jego synów zmarli w odst´pie zaledwie dwóch dni w roku 1349, w tygodniu poprzedzajàcym dzieƒ Êw. Piotra. Póêniej, w Êwi´to Matki Bo˝ej, umar∏ drugi z moich braci, zaledwie dzieƒ po zachorowaniu. Ojciec Aymer twierdzi∏, ˝e przyczynà epidemii jest zaburzenie równowagi mi´dzy czterema ˝ywio∏ami: powietrzem, ziemià, ogniem i wodà. Niemniej wi´kszoÊç duchownych, a tak˝e Êwieckich, uwa˝a∏a, ˝e to oznaka gniewu Bo˝ego. Bez wàtpienia ludzie dali Bogu niejeden do tego powód. Medycy byli zdania, ˝e za brak owej równowagi odpowiada powietrze. Dlatego ojciec Aymer zaleca∏ rozpalanie dymiàcych ognisk z mokrego drewna, dzwonienie w koÊcielny dzwon w równych odst´pach
[9]
starr
10/04/2012
17:14
Page 10
M E LV I N R . S T A R R
[10]
czasu i noszenie na szyi woreczków z zio∏ami, aby nasàczyç ich zapachem powietrze. By∏em dzieckiem, ale wydawa∏o mi si´, ˝e te dzia∏ania nie przyniosà skutku. Ojciec Aymer, który – jak niektórzy ksi´˝a – nie uchyla∏ si´ od swoich obowiàzków, umar∏ tydzieƒ po udzieleniu ostatniego namaszczenia mojemu bratu Henry ’emu. Przyglàda∏em si´ temu, stojàc w drzwiach, w bezpiecznej odleg∏oÊci od ∏ó˝ka. Wcià˝ mam przed oczami obraz ojca Aymera nachylonego nad rz´˝àcym, umierajàcym Henrym. Woreczek z zio∏ami dynda∏ u szyi duchownego, gdy ten wypowiada∏ Êpiewnym tonem s∏owa modlitwy. Tak wi´c mój bratanek i jego matka odziedziczyli posiad∏oÊç Little Singleton, a ja uda∏em si´ do Oksfordu. Wyk∏adane tam przedmioty uwa˝a∏em za umiarkowanie interesujàce. Jako ˝e ojciec Aymer uczy∏ mnie wczeÊniej ∏aciny i greki, wi´c nabieranie wi´kszej bieg∏oÊci w tych j´zykach przychodzi∏o mi bez trudu. Ukoƒczy∏em trivium3 i quadrivium4 w wyznaczonym terminie szeÊciu lat, ale po uzyskaniu licencjatu nie zdecydowa∏em si´ na przyj´cie Êwi´ceƒ kap∏aƒskich. Nie zamierza∏em bowiem pozostaç w stanie bez˝ennym, choç nie zna∏em jeszcze kobiety, która po∏o˝y kres mojej samotnoÊci. Co wi´cej, pragnà∏em kszta∏ciç si´ dalej. MyÊla∏em o tym, aby podjàç studia prawnicze, a potem przenieÊç si´ do Londynu i zostaç kró3
Trivium (∏ac.) – trzy pierwsze z siedmiu sztuk wyzwolonych. Trivium obejmowa∏o: gramatyk´, co w owym czasie oznacza∏o bieg∏oÊç w ∏acinie, dialektyk´, czyli logik´, oraz retoryk´, co sprowadza∏o si´ do praktycznej umiej´tnoÊci uk∏adania mów.
4
Quadrivium (∏ac.) – kolejne cztery sztuki wyzwolone: arytmetyka, geometria, astronomia i muzyka.
starr
10/04/2012
17:14
Page 11
N I E S P O KO J N E KO ÂC I
lewskim doradcà. To, ˝e tak wielu doradców królewskich trafia∏o do wi´zienia lub sz∏o pod topór, nie zniech´ca∏o mnie do tego zamiaru. Ale te˝ m∏odzi rzadko kierujà si´ rozsàdkiem. Jak widzicie, nie pociàga∏o mnie ˝ycie wikarego, zaszytego w jakiejÊ samotnej wiosce, ani nawet ˝ycie proboszcza, któremu na niczym nie zbywa. Nie znaczy to, ˝e nie chcia∏em s∏u˝yç Bogu. Pragnà∏em tego bardziej ni˝ wielu duchownych, którzy s∏u˝àc KoÊcio∏owi, s∏u˝à samym sobie. W 1361 roku, a wi´c w tym, w którym uzyska∏em tytu∏ magistra, epidemia d˝umy wybuch∏a ponownie. Tak jak poprzednio, Oksford zosta∏ nià dotkni´ty bardzo mocno. Choroba sia∏a spustoszenie w kolegium, straci∏em wielu przyjació∏, ale i tym razem Bóg uchroni∏ mnie przed Êmiercià. Od tamtej pory wielokrotnie modli∏em si´ o to, abym ˝y∏ tak, by nie musia∏ ˝a∏owaç, i˝ mnie ocali∏. Mieszka∏em z trzema innymi studentami w wynajmowanym pokoju przy g∏ównej ulicy. Jeden z nich pospiesznie opuÊci∏ miasto, kiedy tylko us∏ysza∏, ˝e zaraza powróci∏a. Dwaj pozostali, nie zdà˝yli, i odeszli z tego Êwiata. Nie mog∏em temu zapobiec, ale dopóki jeszcze ˝yli, próbowa∏em przynieÊç im ulg´. Próbowa∏em, bo gdy ca∏e cia∏o cz∏owieka pokrywajà ropiejàce krosty, o ˝adnej uldze nie mo˝e byç mowy. Podawa∏em im zatem wod´, k∏ad∏em zwil˝one szmatki na ich rozpalone czo∏a i towarzyszy∏em im w oczekiwaniu na Êmierç. William z Garstang by∏ moim przyjacielem, odkàd rozpoczà∏ nauk´ w kolegium Balliol przed pi´cioma laty. PochodziliÊmy z wiosek oddalonych od siebie zaledwie o dziesi´ç mil, tyle ˝e jego by∏a du˝o wi´ksza, co tydzieƒ odbywa∏ si´ w niej targ. PoznaliÊmy si´
[11]
starr
10/04/2012
[12]
17:14
Page 12
M E LV I N R . S T A R R
jednak dopiero tu, w Oksfordzie. Na godzin´ przed Êmiercià William skinà∏ na mnie, abym zbli˝y∏ si´ do jego ∏ó˝ka. Nie odwa˝y∏em si´ podejÊç bardzo blisko, ale dos∏ysza∏em chrapliwy szept przyjaciela, oznajmiajàcego, ˝e przekazuje mi ca∏y swój dobytek. Ten dobytek by∏ nader skromny, ale w jego sk∏ad wchodzi∏y mi´dzy innymi trzy ksi´gi. Niezbadane sà Êcie˝ki Paƒskie. W sierpniu 1361 roku, podczas przerwy semestralnej, Bóg uczyni∏ dla mnie trzy rzeczy, które na zawsze odmieni∏y moje ˝ycie. Po pierwsze, przeczyta∏em jednà z ksià˝ek Williama – Chirurgi´ autorstwa Henriego de Mondeville’a – i dowiedzia∏em si´ z niej, jak z∏o˝onym organizmem jest ludzkie cia∏o. Czyta∏em t´ ksià˝k´ przez ca∏y dzieƒ i póêno w noc, a˝ wypali∏y si´ wszystkie Êwiece. Gdy skoƒczy∏em, zaopatrzy∏em si´ w nowy zapas Êwiec i przystàpi∏em do ponownej lektury. Po drugie, zakocha∏em si´. Nie zna∏em imienia tej kobiety i nie wiedzia∏em, skàd jest. Ale gdy tylko na nià spojrza∏em, wiedzia∏em ju˝, ˝e jest niewiastà wysokiego stanu, kimÊ poza moim zasi´giem. Serce jednak nie zwa˝a na takie przeszkody. Hm… Pami´tam, jak od∏o˝y∏em ksià˝k´ Mondeville’a, by pójÊç coÊ zjeÊç. Po wyjÊciu z gospody ujrza∏em t´ kobiet´. Jecha∏a z gracjà na grzbiecie siwego rumaka. Towarzyszy∏ jej m´˝czyzna, którego wzià∏em za jej m´˝a, oraz niewiasta, równie˝ urodziwa, ale na nià nie zwróci∏em szczególnej uwagi. Za tà trójkà zmierza∏ kilkuosobowy orszak. Niebiesko-czarne tuniki giermków by∏y zapewne barwami rodziny pi´knej szlachcianki, ale tak˝e to nie wzbudzi∏o mojego zainteresowania. Gdybym by∏ wysoko urodzony i zosta∏ kiedyÊ biskupem, móg∏bym znaleêç sobie na∏o˝nic´ i nie przestrzegaç Êlubu czystoÊci. Wielu biskupów bowiem tak
starr
10/04/2012
17:14
Page 13
N I E S P O KO J N E KO ÂC I
czyni. Duchowni ni˝szej rangi muszà zachowaç wi´kszà dyskrecj´ w tych sprawach, lecz równie˝ wÊród nich nie brakuje takich, którzy dzielà ∏o˝e z niewiastà. Na ogó∏ spotyka si´ to ze zrozumieniem, jeÊli pozostajà wierni swoim wybrankom, matkom ich dzieci. Mnie jednak w tej samej mierze odstr´cza∏a myÊl, ˝e mia∏bym z∏amaç Êlub czystoÊci, jak równie˝ to, ˝e mia∏bym wieÊç samotne ˝ycie, poÊlubiony KoÊcio∏owi. Zresztà KoÊció∏ jest oblubienicà Chrystusa i wi´cej ma∏˝onków nie potrzebuje. Pi´knoÊç jadàca na szarym wierzchowcu mia∏a na sobie bordowà sukni´ z prostym, bia∏ym kapturem. By∏o ciep∏o, wi´c nie potrzebowa∏a p∏aszcza ani opoƒczy. Wywini´ty kaptur nie zas∏ania∏ ca∏kowicie kasztanowych w∏osów, które okala∏y jej nieskazitelnà twarz. Nie pierwszy raz porazi∏ mnie urok pi´knej niewiasty. Prawd´ mówiàc, zdarza∏o si´ to dosyç cz´sto. Tym razem jednak prze˝y∏em coÊ wyjàtkowego. Niemniej nie zaprzecz´, ˝e poprzednim razem wra˝enie mia∏em podobne. Âledzi∏em t´ trójk´ i jej orszak z bezpiecznej odleg∏oÊci, majàc nadziej´, ˝e zatrzymajà si´ przed jakimÊ domem. Lecz spotka∏o mnie rozczarowanie. Pojechali w kierunku Oxpens Road, przekroczyli rzek´ Castle Mill, a nast´pnie znikn´li na zachodzie, gdy pe∏en zawodu obserwowa∏em ich z mostu. Czemu zapa∏em goràcym uczuciem do kobiety, która – jak sàdzi∏em – by∏a czyjàÊ ˝onà? Nie mam poj´cia. Teraz, kiedy si´gam myÊlà wstecz do tamtego dnia, wydaje mi si´ to niedorzeczne. Wtedy jednak takie si´ nie wydawa∏o. Zapomnia∏em o tamtej kobiecie. Nieprawda, k∏ami´. Nie da si´ zapomnieç o pi´knej kobiecie, tak jak nie sposób zapomnieç o odcisku na palcu stopy. Jedno i drugie jednako màci spokój ducha. Próbowa∏em jednak.
[13]
starr
10/04/2012
[14]
17:14
Page 14
M E LV I N R . S T A R R
Wróci∏em do lektury ksià˝ki Mondeville’a i przeczyta∏em jà po raz trzeci. Czu∏em si´ zagubiony. Zaj´cie, któremu zamierza∏em si´ poÊwi´ciç, straci∏o dla mnie powab. Doradzanie ksià˝´tom ju˝ nie wydawa∏o mi si´ interesujàce. Z ca∏ego serca zapragnà∏em leczyç ludzi. Ba∏em si´ jednak skoku w nieznane. W Oksfordzie roi∏o si´ od uczonych, prawników i duchownych. M∏ody adept, chcàcy wstàpiç w ich szeregi, wiedzia∏ wi´c, czego si´ spodziewaç. W mieÊcie by∏o te˝ mnóstwo lekarzy, którzy we w∏asnym mniemaniu znacznie górowali nad cyrulikami, potrafiàcymi jedynie zszywaç rany i puszczaç krew. Ale ich metody lecznicze, oparte na stosowaniu ró˝nych mikstur i balsamów, te˝ nie by∏y niczym niespotykanym. Tymczasem ksià˝ka Modeville’a uÊwiadomi∏a mi, jak ma∏o wiem o chirurgii i jak wiele musz´ si´ jeszcze nauczyç, jeÊli chc´ obraç ten fach. Potrzebowa∏em czyjejÊ rady. Sàdz´, ˝e nie ma w Oksfordzie màdrzejszego cz∏owieka od mistrza Johna Wycliffe’a. Nie wszyscy, rzecz jasna, zgadzajà si´ z jego poglàdami. Sà to przewa˝nie uczeni, których pokona∏ w ró˝nych dyskusjach. Takt, i owszem, nie nale˝y do jego cnót, ale troska o studentów jak najbardziej. Postanowi∏em wi´c zasi´gnàç rady mistrza Johna. Znalaz∏em go, pochylonego nad ksià˝kà, w jednej z sal kolegium Balliol. By∏o mi przykro, ˝e mu przeszkadzam. Ale przyjà∏ mnie bardzo ciep∏o, gdy zobaczy∏, kto zapuka∏ do jego drzwi. – Hugh… zapraszam! Dobrze wyglàdasz. Siadaj. Wskaza∏ mi ∏awk´ i usiad∏ na poprzednio zajmowanym miejscu. Potem wpatrywa∏ si´ we mnie w milczeniu, czekajàc, a˝ zdradz´ powód swojej wizyty. – Potrzebuj´ rady – oznajmi∏em na wst´pie. – Zamierza∏em podjàç studia prawnicze, tak tutaj popularne, ale zainteresowa∏a mnie inna profesja.
starr
10/04/2012
17:14
Page 15
N I E S P O KO J N E KO ÂC I
– Prawo to bezpieczny kierunek… choç nie dla wszystkich – zauwa˝y∏ Wycliffe. – Có˝ to za profesja? – Chirurgia. Mam ksià˝k´, w której zawarta jest stara i nowa wiedza na temat leczenia ludzi. – I z powodu tej ksià˝ki chcesz obraç innà profesj´? – Czy to niemàdre? – Wcale tak nie twierdz´. Dopóki ludzie b´dà czynili krzywd´ innym i samym sobie, chirurdzy b´dà potrzebni. – A zatem pracy mi nie zabraknie. – Owszem – przyzna∏ Wycliffe. – Czemu jednak zwróci∏eÊ si´ o rad´ do mnie? Nie znam si´ na medycynie. – Mam nadziej´, ˝e pomo˝esz mi podjàç w∏aÊciwà decyzj´. – Radzi∏eÊ si´ kogoÊ jeszcze? – Nie. – Wi´c pope∏ni∏eÊ b∏àd. – Kogo mia∏bym si´ poradziç? Czy znasz, mistrzu, kogoÊ, kto móg∏by mi powiedzieç, co niesie ze sobà fach chirurga? – Znam. Ten KtoÊ mo˝e doradziç w ka˝dej sprawie. Spyta∏em Go o rad´, gdy rozwa˝a∏em podj´cie studiów teologicznych. Milcza∏em, bo nie przychodzi∏ mi go g∏owy nikt, kto by∏by bieg∏y zarówno w chirurgii, jak i w teologii. Byç mo˝e ten cz∏owiek nie mieszka∏ w Oksfordzie. Wycliffe dostrzeg∏ moje zak∏opotanie. – Spyta∏eÊ Boga, jakà wytyczy∏ ci drog´? – Ach… rozumiem. Pytasz, czy modli∏em si´ w tej sprawie. Tak, modli∏em si´, ale nie uzyska∏em odpowiedzi. – I dlatego przyszed∏eÊ do mnie, pierwszego po Bogu?
[15]
starr
10/04/2012
[16]
17:14
Page 16
M E LV I N R . S T A R R
– Do kogo mia∏em si´ zwróciç, skoro nasz Pan pozosta∏ g∏uchy na moje wo∏anie? – ˚artowa∏em. ˚aden cz∏owiek nie jest pierwszy po Bogu… Nie jest nawet drugi ani trzeci. – Wi´c mi nie doradzisz? – Tego nie powiedzia∏em. Dlaczego chcesz zostaç chirurgiem? Pociàga ci´ widok krwi i ran? – Ani troch´. Obawiam si´, ˝e nie b´d´ naƒ wystarczajàco odporny. – Czemu wi´c chirurgia? – Fascynuje mnie poznawanie ludzkiego organizmu, wszelkich naszych dolegliwoÊci i sposobów na ich wyleczenie. Pragn´… pomagaç innym. – Móg∏byÊ to czyniç, b´dàc ksi´dzem. – Nie mam doÊç odwagi, by wziàç odpowiedzialnoÊç za nieÊmiertelne dusze. – To, ˝e nie zdo∏asz ocaliç czyjegoÊ cia∏a, budzi w tobie mniejszy l´k ni˝ to, ˝e nie uratujesz czyjejÊ duszy? – Tak, albowiem cia∏o wi´dnie jak kwiat i ˝aden chirurg temu nie zaradzi, natomiast dusza mo˝e pow´drowaç do nieba lub pogrà˝yç si´ na zawsze w otch∏ani piekielnej. – A dokàd ona podà˝y, zale˝y w du˝ej mierze od ksi´˝y – dope∏ni∏ mojà myÊl Wycliffe. – W∏aÊnie. To dla mnie zbyt ci´˝kie brzemi´. – Szkoda, ˝e nie wszyscy ksi´˝a podzielajà twój punkt widzenia – wymamrota∏ Wycliffe. – Ale czy amputacja czyjejÊ r´ki zranionej podczas bitwy nie b´dzie zadaniem ponad twoje si∏y? – To tylko cia∏o, nie zaÊ nieÊmiertelna dusza. – Masz s∏usznoÊç, Hugh, a niesienie ludziom ulgi w cierpieniu zas∏uguje na najwy˝szy szacunek. Nasz Pan, Jezus Chrystus, uzdrowi∏ wielu ludzi. Czyniàc to samo, podà˝ysz Jego Êladem.
starr
10/04/2012
17:14
Page 17
N I E S P O KO J N E KO ÂC I
– Nigdy tak o tym nie myÊla∏em – rzek∏em. – To pomyÊl teraz, a gdy zostaniesz chirurgiem, wzoruj si´ naszym Panu. Wówczas twoja praca przyniesie owoc stokrotny. A zatem trzeci Bo˝y cud: uda∏em si´ do Pary˝a, by studiowaç medycyn´. Mój roczny dochód z posiad∏oÊci Little Singleton wynosi∏ szeÊç funtów i pi´tnaÊcie szylingów. Mia∏em otrzymywaç t´ zapomog´ przez osiem lat, do czasu ukoƒczenia studiów. Moje zasoby finansowe pozwoli∏y mi na roczny pobyt w tym mieÊcie. Wiem, co sobie myÊlicie, ale zapewniam, ˝e nie przepuÊci∏em pieni´dzy na hulaszcze ˝ycie. Pary˝ jest drogim miastem. Du˝o si´ tam jednak nauczy∏em. Oglàda∏em sekcje zw∏ok, a póêniej sam je przeprowadza∏em. Zaznajomi∏em si´ z puszczaniem krwi, zszywaniem i przy˝eganiem ran, wyciàganiem strza∏ z ludzkiego cia∏a, nastawianiem z∏amanych koÊci i leczeniem ropni wywo∏anych skrofulozà5. Nauczy∏em si´ wyrywaç z´by, usuwaç guzy, wykonywaç trepanacj´ czaszki i nacinaç wrzody. Ponadto dowiedzia∏em si´, które zio∏a s∏u˝à do tamowania krwi, uÊmierzania bólu i odka˝ania ran. Wykorzysta∏em pieniàdze i czas najmàdrzej, jak potrafi∏em, zdobywajàc umiej´tnoÊci, dzi´ki którym mia∏em nadziej´ zarabiaç kiedyÊ na ˝ycie.
5
Skrofuloza – gruêlica w´z∏ów ch∏onnych, obecnie rzadko spotykana. Choroba ta zwana te˝ by∏a «chorobà królewskà», gdy˝ uwa˝ano, i˝ chrzeÊcijaƒscy królowie, pomazaƒcy Boga, posiadali moc uzdrawiania z niej.
[17]