Dzień drugi
Znaki i cuda przy świetlistym grobie O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Łk 24, 25
ocą dwudziestego piątego grudnia nad N grobem, w którym złożono ciało św. Szarbela, pojawiła się niezwykła łuna. Jako pierwsi tajemnicze, pulsujące w równomiernym rytmie światło dostrzegli chłopi związani z klasztorem. Zjawisko powtarzało się wiele nocy z rzędu, w klasztorze nikt jednak nie dawał wieśniakom wiary. Tymczasem dzierżawcy i chłopi podziwiali światło, którego obecność potwierdzała ich przekonanie, że Szarbel Makhlouf zmarł jako święty. Po powrocie z siedziby patriarchy przeor stwierdził, że wraz ze śmiercią ojca Szarbela wspólnota straciła „piorunochron”, który oddalał gromy od zakonu, wspólnoty klasztornej i całego kraju. Wraz z innymi mnichami udał
Rekolekcje-z-Szarbelrm.indd 31
• 31 •
2020-10-06 14:21:27
się do grobu świętego. Nie uznał jednak, że łuna światła ukazująca się nad grobem jest nadprzyrodzonym znakiem. Dopiero dwa cudowne wydarzenia miały ostatecznie położyć kres niedowiarstwu. Pewnego wieczoru przeor posłał nowicjusza po wodę do źródła bijącego nieopodal klasztoru. Po pewnym czasie, zorientowawszy się, że młody brat długo nie wraca, jeden z mnichów wyszedł na balkon i spostrzegł, że klęczy on w błocie nieopodal grobu, roztrzęsiony. Kiedy wreszcie pozbierał się i wrócił do klasztoru, wyznał, że wracając od źródła z dzbanem w rękach przeraził się i przewrócił na wznak na widok błyskawicy, która wyszła z grobu, a następnie przybrała kształt wielobarwnej gwiazdy. Dodał, że to św. Szarbel ukazał mu się „jako gwiazda”. Choć dzban wypadł mnichowi z rąk, wcale się nie rozbił. Drugie wydarzenie było jeszcze bardziej znaczące. Dnia 8 lutego 1899 roku, w wigilię święta św. Marona, już po zmroku, kiedy mnisi spali w swoich celach, obudziło ich łomotanie w klasztorną furtę. O tej porze w klasztorze zjawił się nie byle kto, bo sam prefekt regionu, muzułmanin szyita Mahmud Hamade, tropiący zbiega. Żandarmi, którzy po zachodzie słońca przybyli od strony doliny Al-Szaab, ujrzeli „światło, początkowo słabe, po czym jaśniejące jak gwiazda, promieniujące od muru klasz-
Rekolekcje-z-Szarbelrm.indd 32
• 32 •
2020-10-06 14:21:27
tornego, które ruchem spiralnym uniosło się i zniknęło”8. Zamiast minąć klasztor i kontynuować poszukiwania w muzułmańskiej wiosce Hjoula, skierowali się w stronę światła, myśląc, że to sygnał ostrzegawczy dla bandytów.9 Ciąg dalszy łatwo sobie wyobrazić. Ta omyłka przyśpieszyła bieg wydarzeń: ojciec Antoni Miszmiszani wystosował do patriarchy prośbę o wydanie zgody na oficjalną ekshumację ciała ojca Szarbela, ponieważ, jak zapewniał, cztery dni wcześniej widział je osobiście w stanie nienaruszonym. „Nawet gdyby światło to było naturalnego pochodzenia, mnisi i eremici nie mają wątpliwości, że jest w tym Boża interwencja ze względu na dobroć, która charakteryzowała zmarłego, i na cuda dokonane przez niego jeszcze za życia”10 – pisał w liście do patriarchy Kościoła maronickiego. Patriarcha wydał zgodę. W dniu oficjalnego otwarcia grobu, w połowie kwietnia, obecni nie kryli zdumienia: ciało świętego mnicha było nienaruszone, jak ciało żywego człowieka. Wyglądało, jakby ojciec Szarbel „dopiero co umarł”.
Zob. Patrizia Cattaneo, Charbel. Święty niezwykłych uzdrowień i cudów, dz. cyt, s. 76. 9 Tamże. 10 Tamże.
Rekolekcje-z-Szarbelrm.indd 33
8
• 33 •
2020-10-06 14:21:27