??????
rozdział 1 CECHĄ MIŁOŚCI JEST TO, ŻE SIĘ ZNIŻA 63
bóg kocha nas darmową miłością, przez czystą łaskę, nawet jeśli na to nie zasługujemy. Naszym zabezpieczeniem jest Jego miłość, która, mimo naszych błędów i wahań, nigdy nie zawodzi. Św. Paweł w Liście do Rzymian zachęca nas, byśmy nie bali się własnych upadków i niezdolności kochania, ponieważ w Chrystusie zawsze odnajdujemy siłę, by powstać i iść naprzód z ufnością (zob. Rz 1, 7; 5, 5; 8, 14-17.35-39). Doskonała miłość przepędza lęk, a Teresa zaświadcza o tym od najwcześniejszego dzieciństwa. Trzeba jeszcze tylko pozwolić się kształtować tej danej z Nieba miłości.
pozwolić się kształtować przez miłość
doskonała miłość przepędza lęk Do wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych świętych, którzy mieszkają w Rzymie: łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa! [Rz 1, 7].
64
Wyrażenie „miłość Boża” ma dwa bardzo różne znaczenia: pierwsze, w którym Bóg jest przedmiotem miłości, drugie, w którym Bóg jest podmiotem miłości. Jedno podkreśla naszą miłość do Boga, drugie – miłość Boga do nas. Powody, dla których natura ludzka jest bardziej aktywna niż pasywna, dawały zawsze więcej miejsca pierwszemu znaczeniu, to jest naszej powinności kochania Boga. Również przepowiadanie chrześcijańskie najczęściej podążało tą drogą, mówiąc w pewnych epokach prawie wyłącznie o „przykazaniu” miłości Boga i o stopniach tej miłości [...]. Jednakże objawienie daje pierwszeństwo drugiemu znaczeniu, to jest miłości Boga do nas, nie naszej miłości. [...] Najważniejszą więc rzeczą odnoszącą się do Bożej miłości nie jest miłość człowieka do Boga, lecz to, że Bóg umiłował człowieka i umiłował go pierwszy: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” [1 J 4, 10]. [...] Od tego bowiem zależy wszystko, również nasza własna
cechą miłości jest to, że się zniża zdolność kochania Boga: „My miłujemy Boga, ponieważ On pierwszy nas umiłował” – mówi św. Jan [1 J 4, 19].1
nazbyt często ograniczamy naszą religię chrześcijańską do reguł, których należy przestrzegać, bądź do moralności, którą należy uprawiać, by być w porządku wobec Boga i naszego sumienia. W ten sposób zaciemniliśmy nawet istotę przesłania Ewangelii, która odsłania przed nami Boga nieustannie poszukującego człowieka, by mu okazać miłość, na podobieństwo pasterza, który nie może udać się na spoczynek, nim nie znajdzie zabłąkanego jagnięcia! To prawda, że w wyniku wychowania zostaliśmy przyzwyczajeni, że trzeba na wszystko zasłużyć, należy odnosić sukcesy, być posłusznym, dążyć do doskonałości, by dostać nagrodę – ten, zdawałoby się, jedyny powód do miłości i wdzięczności! W Ewangelii jest inaczej: „Ty jesteś moim synem, moją umiłowaną córką i kocham cię” (zob. Mt 3, 13-17; Łk 3, 21-22; Mk 1, 9-11). Te strony, znajdujące się na początku Ewangelii, nie mówią: „Musisz” lub: „Możesz czy nie możesz”, ale właśnie: „Jesteś kochany taki, jaki jesteś”. Powinniśmy stale zmieniać naszą mentalność i przechodzić od religii obowiązku, tak mocno zakotwiczonej w naszym wychowaniu, do religii 1
Raniero Cantalamessa, Nasze życie poddane Chrystusowi, tłum. M. Paździor, Wydawnictwo M, Kraków 1995, s. 15.
65
pozwolić się kształtować przez miłość
66
miłości. Zresztą nie musimy Bogu niczego udowadniać, by zasłużyć na nagrodę, lecz wystarczy, że pozwolimy się kochać z całym naszym brakiem zdolności. Inaczej mówiąc, wystarczy przejść od tego, co chcemy zrobić dla Boga, do tego, co Bóg chce uczynić dla nas i w nas.2 Jak wiele kobiet i mężczyzn doświadcza tego rozdzierającego dylematu zawieszenia między obowiązkiem do spełnienia a niemożliwością jego realizacji z powodu rozmaitych okoliczności. I tak, nękani przez lęk przed Boskim Sędzią, robią wszystko, by „kupić” sobie zbawienie własnymi siłami przez skrupulatne przestrzeganie Prawa, licząc na osobiste zasługi i sukcesy, bez miłości. Tym samym znoszą istotę Prawa, które, jak utrzymują, ściśle wypełniają, bowiem wszystkie przykazania streszczają się w tych słowach: „Będziesz miłował bliźniego swego, jak 2
Pozwolę sobie na mały przykład, który, jak sądzę, spodobałby się Teresie: w szkole uczeń, który zrobił wszystko, by dobrze zdać sprawdzian, a po tak wielu wysiłkach dostaje zaledwie tróję czy dwóję, pogrąża się w smutku. Tymczasem z Bogiem odwraca się logika: trójka, dwójka czy nawet zero zmieniają się w trzynaście, dwanaście czy dziesięć... Bowiem cyfra jeden, przychodząc z pomocą nędznej ocenie i stając przed nią, by dodać jej wartości, to sam Jezus, który przychodzi do serca biedaka, by go podźwignąć, dodać mu odwagi i przywrócić mu ufność. Oczywiście pod warunkiem, że wykorzystamy do końca wszystkie nasze możliwości, z wiarą i wytrwałością. A tym, co niemożliwe, Bóg sam się zajmie! (W szkole francuskiej obowiązuje system ocen punktowych od zera do dwudziestu – przyp. tłum.).
cechą miłości jest to, że się zniża
siebie samego” (Ga 5, 14; zob. Kpł 19, 18). Dlatego właśnie „Umiłowany” św. Pawła przychodzi do nas jak okrzyk zwycięstwa po długiej walce człowieka zmagającego się z Prawem: Apostoł zwiastuje swą dobrą nowinę – jest on radosny, pełen zaufania, miłości, łaski3 i pokoju. Możemy odnaleźć w nim całe ewangeliczne 3
W Biblii słowo „łaska” przywodzi na myśl ideę przychylnego „skłaniania się” ku komuś niczym matka, która pochyla się nad swoim małym dzieckiem, by je nakarmić albo podnieść „do swego policzka” (zob. Oz 11, 4). Łaska odnajduje swój początek w miłości Boga, która ze swojej natury rozlewa się obficie w ludzkich sercach (zob. Rz 5, 5 i J 3, 34). W Starym Testamencie przywilejowi, którego Bóg udziela swoim wybranym, towarzyszy niemal macierzyńska czułość (zob. Oz 11, 1-4.8), a przejawia się on najpierw w Jego miłosiernym sercu, potem w wierności (zob. Wj 34, 6). W Nowym Testamencie łaska oznacza nowe życie ustanowione przez Chrystusa na fundamencie przebaczenia danego ludzkości poprzez Jego śmierć. Św. Paweł przeciwstawił łaskę Prawu, to znaczy miłość miłosierną, która przebacza, przeciwstawił nadmiernemu wysiłkowi człowieka, który chce się zbawić własnymi środkami (zob. Rz 6, 15). Tym samym, mając dostęp do tej łaski (zob. Rz 5, 2), otrzymujemy dar Ducha Świętego przez Jedynego Syna Bożego, stając się z kolei przybranymi synami Boga (zob. Rz 8, 14-15). To ostatecznie za pośrednictwem łaski wchodzimy w miłosną komunię z życiem Trzech Osób Boskich. Postawą, jakiej Bóg oczekuje od człowieka, jest więc postawa wiary, to znaczy pełna miłości ufność w Jego miłosierną miłość. Zob. „Łaska” w: [red.] Xavier Leon-Dufour, Słownik teologii biblijnej, tłum. K. Romaniuk, Pallottinum, Poznań 1990, s. 437.
67
pozwolić się kształtować przez miłość przesłanie, które ma moc nie tylko komunikowania, ale również stwarzania stanu duszy. [...] Bóg nas kocha i ofiarowuje nam pokój i łaskę jako owoce swej wielkiej miłości.4
To, co nieprawdopodobne oraz nieoczekiwane, tkwi w fakcie, że sam Bóg „zstąpił” aż do nas, by nas zbawić i kochać za darmo, nie patrząc najpierw na nasze wysiłki i sukcesy ludzkie czy duchowe. 68
„wierzę w miłość dobrego boga do mnie!” oto jak teresa streszcza, w tym zawołaniu, swoją ufność w miłość do niej, do tego kwiatka tak bardzo ukochanego przez rodziców. W istocie Bóg od dawna, poprzez czułość jej rodziców, przygotował opatrznościowo Teresę do odkrycia miłosnego oblicza Boga: Spodobało się dobremu Bogu otaczać mnie miłością przez całe życie. Moje pierwsze wspomnienia naznaczone są uśmiechem i niezwykłą serdecznością! Lecz nie tylko zapewnił mi dużo miłości wokół, ale i wlał mi ją również do małego serca, czyniąc je kochającym i wrażliwym. Tak więc kochałam bardzo Tatę 4
Raniero Cantalamessa, Nasze życie poddane Chrystusowi, dz. cyt., s. 14.
cechą miłości jest to, że się zniża i Mamę i okazywałam im to na tysiąc sposobów [Rkp. A, 4v].
Stąd niezastąpiona rola rodziców – są pierwszym obliczem Boga ukazanym dziecku. Teresa powoli zacznie dostrzegać moc miłości, przychodzącą od Jezusa, zstępującą aż do niej, by ją przemieniać i skłonić, by kochała jak On. Mówi ona: Cechą miłości jest to, że się zniża. Gdyby więc wszyscy mieli być podobni do Świętych Doktorów, którzy oświecili Kościół jasnością swej nauki, to wydaje się, że dobry Bóg, przychodząc do ich serc, nie zstąpiłby wystarczająco nisko. Stworzył więc dziecko, które niczego nie umie i ledwie co mówi; stworzył biednych dzikich ludzi [...]. I właśnie: raczy zstąpić aż do ich serc, to oni są tymi polnymi kwiatami, których prostota Go urzeka [Rkp. A, 2v-3r].
Czyż właśnie nie takie schodzenie opisuje św. Paweł, mówiąc o „Synu – pochodzącym według ciała z rodu Dawida” (Rz 1, 3)? To uniżenie w ciele, by spotkać człowieka i uczynić z niego przybranego syna Bożego? Pierwsza Komunia okaże się dla Teresy determinująca w poznaniu miłości Boga: Lecz tego dnia już nie tylko na siebie patrzyli, ale zlali się ze sobą zupełnie, przestało ich być
69
pozwolić się kształtować przez miłość dwoje, Teresa zniknęła niczym kropla wody, gubiąca się w oceanie. Był tylko Jezus, mistrz, Król [Rkp. A, 35r].
70
Jednakże dopiero wraz z otrzymaniem łaski nawrócenia w Boże Narodzenie 1886 roku doświadcza Teresa przemieniającej mocy Bożej miłości przekazanej jej przez Jezusa Chrystusa. Wówczas, jak sama pisze: „Jednym słowem poczułam, że w moje serce wstępuje miłość, potrzeba zapomnienia o sobie, aby móc sprawiać radość. I odtąd jestem szczęśliwa!” (Rkp. A, 45v). Ta wlana w nią miłość Jezusa urzeczywistni się w miłości względem drugich: „Czuję, że kiedy kocham bliźniego, jedynym, który we mnie działa, jest Jezus” (Rkp. C, 12v). Dzięki łasce Bożego Narodzenia, która pozwoliła świętej „wyjść z dzieciństwa”, to znaczy z miłości własnej, otwiera się ona na innych. Znak tej miłości do innych konkretyzuje się w jej pragnieniu modlitwy za grzeszników, której pierwszym zwycięstwem było nawrócenie Pranziniego (zob. Rkp. A, 45v-46v). Z twarzą zwróconą już nie ku sobie, a ku Bożej miłości, Teresa rozpoczyna swój „bieg olbrzyma” ku świętości, pozwalając się prowadzić Jezusowi, jej największemu „duchowemu kierownikowi”, by „kochać, kochać Jezusa z pasją i okazywać Mu to na tysiące sposobów, dopóki mogę” (Rkp. A, 47v).
cechą miłości jest to, że się zniża
Mała Teresa, pouczana przez wewnętrznego Mistrza, stopniowo usuwa ze swojego serca wszelki lęk przed Bogiem: Kochana Matko! Czy po tylu łaskach nie mogę śpiewać wraz z psalmistą: „Jak dobry jest Pan, a Jego miłosierdzie trwa na wieki”5. Wydaje mi się, że gdyby wszystkie stworzenia doznały tych łask, co ja, to Dobry Bóg w nikim nie wzbudzałby lęku; kochano by Go do szaleństwa i z miłością, a nie z drżeniem, i nikt nigdy by nie chciał wyrządzić Mu przykrości [Rkp. A, 83v].
Jeśli chcemy zrozumieć, dlaczego to odkrycie wydaje się nadzwyczajne w czasach Teresy, trzeba umieścić je w kontekście dziewiętnastowiecznej duchowości, która postrzegała Boga przede wszystkim jako Sprawiedliwość, a rzadko jako Miłość. Dlatego kładziono nacisk przede wszystkim na ascezę: uczynki do spełnienia, umartwienia, nadzwyczajne ofiary, krótko mówiąc, samozbawienie, by podnieść swoją wartość przed Bogiem własnymi siłami, a już na pewno nie wkładając w to miłości czy ufności. Wszyscy odwołują się do sprawiedliwości, rachują się z Bogiem, a tymczasem Bóg przygotowuje Teresę do religii miłości i ufności. Dla5
Ps 118, 1. Dosłowny przekład cytatu, który przytacza Teresa we wzmiankowanym tekście (przyp. tłum.).
71
pozwolić się kształtować przez miłość
72
tego właśnie chciała wydać się Miłości i mówić o Niej, by uczyć się ufności.6 Tylko jak rozumieć Bożą sprawiedliwość? Być sprawiedliwym oznacza oddać każdemu według jego uczynków: odpowiednią karę albo nagrodę. Bez miłości miłosiernej Boża sprawiedliwość może być postrzegana jedynie jako karząca, a więc niszcząca, bowiem człowiek, z powodu własnych słabości i niedoskonałości, nigdy nie może oddać Bogu należnej sprawiedliwości. W czasach Teresy dusze ofiarowywały się Sprawiedliwości, by odwrócić od wielkich grzeszników kary z nieba i wziąć je na siebie. Taka koncepcja mogła pociągnąć za sobą wyłącznie cierpiętniczą wizję chrześcijańskiego życia. W przypadku Teresy zaś nie ma już miejsca na lęk przed sprawiedliwością. Bóg zna nasze słabości i naszą kruchość; bierze pod uwagę ludzką potrzebę, by być pogodzonym, usprawiedliwionym. Właśnie dlatego Jego sprawiedliwość jest „rozjaśniona i rozpalona miłością”. Bóg kocha nas miłością miłosierną i powołuje, byśmy mimo naszych niedoskonałości mieli udział w Jego chwale. Bóg jest Prawdą, to znaczy, bierze pod uwagę ludzki sposób postępowania, nie przymyka oczu na grzech człowieka, jednak nie po to, by go rozliczać, na6
Zob. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus, Twa miłość wzrastała wraz ze mną, tłum. K. Krzyżanowska, W drodze, Poznań 1996, s. 46–47.
cechą miłości jest to, że się zniża
gradzać czy karać, ale by go zbawić i to jedynie „przez Oblicze Jezusa i przez Jego Serce gorejące Miłością”, jak podkreślała święta w Akcie Ofiarowania się Miłości Miłosiernej7. Na całkowite uwolnienie od skrupułów Teresa będzie musiała czekać do generalnej spowiedzi u ojca Pichona, krótko po jej wstąpieniu do Karmelu (zob. Rkp. A, 70r), a nawet jeszcze dłużej, bowiem do spotkania z ojcem Prou w 1881 roku. Rzuci ją ono, jak już pisaliśmy, pod pełnymi żaglami „na fale zaufania i miłości” (zob. Rkp. A, 80v), które tak ją pociągały, ale na które nie odważała się wypływać. Św. Teresa, podobnie jak św. Paweł, wyda okrzyk zwycięstwa i radości z powodu wyzwolenia z łańcuchów w liście do księdza Bellière’a: Nie mogę lękać się Boga, który dla mnie stał się tak mały [...] ponieważ On jest tylko miłością i miłosierdziem.8
7
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Pisma mniejsze, tłum. Karmelitanki Bose, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2004, s. 213. 8 Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, List 266, w: Listy, tłum. I. Koperka, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2004, s. 483.
73