6 minute read

WYWIAD NUMERU

Next Article
Q Humor

Q Humor

dySKUSje eKSpeRcKie pieniądze wySypane w błoto

Dlaczego na naszej redakcji gusowski raport na temat zakwaszenia gleb zrobił tak piorunujące wrażenie. Dlaczego Unia Europejska tak długo nie rozumiała polskich problemów z pH gleby i czy rolnicy wiedzą, co może im dać współpraca z Okręgową Stacją Chemiczno-Rolniczą. Rozmawiamy z Andrzejem Babulem, dyrektorem OSChR w Białymstoku.

Advertisement

PodlAskie AGro: Okręgowe stacje chemiczno-rolnicze znajdują się, praktycznie w każdym mieście wojewódzkim w Polsce, a mimo to, zainteresowanie ich ofertą nie jest duże. Niestety, rolnicy nader rzadko korzystają z waszych usług, a część zachowuje się jakby nie miała pojęcia o ich istnieniu.

andrzej babul: Muszę zgodzić się z panem, że wiedza na temat naszych zadań jest niewielka. Stacją w Białymstoku kieruję od pięciu lat. Odbyłem wiele spotkań w terenie i ze zdziwieniem odbierałem fakt, że niewielu rolników orientowało się w naszej ofercie. Sam jestem od 35 lat rolnikiem i mam świadomość, że nie jest to wiedza powszechna. A dlaczego? Nadal rolnicy otrzymują zbyt mało wiedzy o naszej instytucji. Mamy stronę internetową, wydajemy ulotki i foldery, mamy specjalistów w terenie, ale to praca u podstaw, żmudne docieranie do każdego oddzielnie. Nasi pracownicy skarżą się, że tylko co dziesiąty rolnik chce z nimi rozmawiać, a na poziomie powiatu staramy się odwiedzić każdą wieś. W sytuacji, kiedy rolnik np. ze szkoły nie wyniósł wiedzy o naszych zadaniach (a wykształcenie kierunkowe na wsi nie jest zjawiskiem powszechnym), nie ma pojęcia o znaczeniu badania odczynu gleby dla produkcji rolniczej. Sam taką wiedzę zdobyłem dopiero po latach praktyki, kiedy zauważyłem, że stosowanie nawozów mineralnych nie daje wymiernych efektów. Zacząłem dociekać dlaczego i uzmysłowiłem sobie rzeczy, które dziś są oczywiste. W dużo lepszej sytuacji są młodzi rolnicy, dobrze wyedukowani i głodni sukcesu. Ale trzeba zaznaczyć, że wymiana pokoleniowa dzieje się teraz, na naszych oczach i na jej efekty trzeba będzie poczekać. Ma to też uzasadnienie w niedalekiej przeszłości. Kiedyś, kiedy używano głównie nawozów naturalnych wytworzonych we własnym gospodarstwie, a więc stosowanych z umiarem, problem zakwaszenia użytków rolnych nie był tak dojmujący dla plonowania roślin. Potem weszły do użycia nawozy mineralne, a zwłaszcza azotowe, które w momencie, kiedy gleba miała stabilne parametry, dawały znakomite efekty. Taki rolnik szedł na pole i wyraźnie widział jak działają. Tyle że rosło, bo gleba miała korzystny odczyn. Po ograniczeniu stosowania nawozów naturalnych na rzecz mineralnych, taki stan rzeczy nie mógł trwać bez końca. Dziś nawóz naturalny mają tylko gospodarstwa ukierunkowane na produkcję zwierzęcą. Nawożenia naturalnego nie stosują głównie rolnicy „dwuzawodowi”, którzy dzielą pracę na roli z pracą w innym sektorze. Ci nawożą wyłącznie azotem, nie mając świadomości, że nie nawożą a zakwaszają glebę. Pierwiastek nie jest przez rośliny przyswajalny, bo odczyn to skutecznie uniemożliwia. Tracą pieniądze i nie wspierają upraw. W takim przypadku należy przebadać glebę i uregulować odczyn. I chciałbym z tą wiedza dotrzeć do wszystkich.

P.A.: W raporcie „Ochrona Środowiska 2020”, ogłoszonym pod koniec grudnia 2020 r. Główny Urząd Statystyczny podał dane, dotyczące poziomu zakwaszenia gleb w Polsce. W skali kraju aż 69% terenów rolniczych wymaga wapnowania, na Podlasiu – 60-80% obszarów rolniczych uznanych zostało za silnie zakwaszone. Ta informacja, pomijając ekspertów związanych z rolnictwem, nie wywołała szerszego odzewu wśród rolników. Przyzwyczailiśmy się do złych wiadomości, czy nie doceniamy powagi sytuacji?

A.B.: I znów z przykrością muszę stwierdzić, że ma pan rację. By zrozumieć, jak istotny jest to problem i to dla nas wszystkich, nie tylko dla rolników, trzeba zrozumieć, jak wpływa to nie tylko na wyniki produkcji rolniczej, ale też na środowisko naturalne. Jeżeli chodzi o produkcję roślinną, to już wspomniałem, że zakwaszenie gleby uniemożliwia optymalne pobieranie składników odżywczych. Najlepiej obrazuje to wykres dostępności pierwiastków dla roślin w zależności od pH gleby. Łatwo zauważymy, że prawidłowy odczyn gleby, to od 6 do 7 pH. W glebach kwaśnych wzrasta stężenie szkodliwych dla roślin, a pośrednio dla ludzi i zwierząt, związków manganu i glinu oraz metali ciężkich, w tym kadmu i ołowiu. Ponadto, w glebach kwaśnych zmniejsza się aktywność pożytecznych mi-

|Andrzej Babul, dyrektor Okręgowej Stacji Chemiczno-Rolniczej w Białymstoku

kroorganizmów, wzrasta natomiast podatność na erozję i ubytek zawartości próchnicy. Z tego wynika, że stosowanie nawozów NPK na glebach o niskim pH nie daje korzyści roślinom, spowoduje zaś zwiększenie emisji dwutlenku azotu do atmosfery oraz wymywanie związków azotu i fosforu do wód powierzchniowych. Statystyki z ostatnich dekad wskazują na systematyczny wzrost w Polsce zużycia nawozów azotowych i fosforowych i jednoczesny duży spadek zużycia nawozów wapniowych. Stąd taki alarmujący raport GUS.

Jest też jednak dobra wiadomość. Od 2019 roku, rząd wprowadził „Program regeneracji środowiskowej gleb poprzez ich wapnowanie”. Dla uproszczenia nazwijmy go programem dotacji do wapnowania. Od tego czasu wyraźnie wzrosło zainteresowanie rolników badaniem gleby, a sprzedawcy wapna mówią o dużym zainteresowaniu rolników ich ofertą. To daje nadzieję na przełom w sprawie odczynu gleb rolniczych w Polsce.

P.A.: Czym poza badaniem stopnia zakwaszenia gleby, zajmują się stacje? W czym jesteście w stanie pomóc naszym rolnikom?

A.B.: W świadomości powszechnej stacje chemiczno-rolnicze postrzegane są w kontekście badań stopnia zakwaszenia gleby i to niewątpliwie nasze najważniejsze zadanie. Ale... w podstawowym zleceniu, składanym nam przez rolnika, oprócz określenia pH gleby jest także określenie trzech makroskładników: fosforu, potasu i magnezu. To w zasadzie nierozerwalny element badania stopnia zakwaszenia gleby. Wyłącznie na potrzeby dotacji do wapnowania ministerstwo rolnictwa zgodziło się, by przeprowadzać w drodze wyjątku tylko badania odczynu. Badamy także zawartość mikroelementów w glebie. Zdajemy sobie sprawę, że to są dla rolników koszty. Nie badam gleby, oszczędzam. Takie myślenie, to zaniedbanie i straty a nie oszczędności. Badania są ważne przez cztery lata, ich koszt to niespełna 16 zł a próbka może obejmować obszar nawet czterech hektarów. Raptem to złotówka za hektar rocznie. Szanowni państwo, to jaki to jest koszt? Badamy także nawozy mineralne, nawozy naturalne, ścieki, osady, badamy zawartość azotu mineralnego w glebie do głębokości nawet 90 cm. Oprócz tego kompleksowe doradztwo nawozowe, sporządzamy plany i opinie nawozowe, obligatoryjne dla większych gospodarstw, a dla mniejszych dobrowolne. Nasza działalność jest szeroka, wiedza o niej – już niekoniecznie.

P.A.: Nie tylko aspekty naturalne gleb na Podlasiu sprzyjają jej zakwaszenia, ale również presja antropogeniczna. Jakie są skutki nieprawidłowego nawożenia i czy tylko nawozy sztuczne odpowiadają za taki stan?

A.B.: To ważne spostrzeżenie. Ciekawym przypadkiem w województwie podlaskim jest powiat sejneński. W całym województwie zakwaszonych jest ok. 60% powierzchni użytków rolnych, a w powiecie sejneńskim tylko 13%. Spowodowane jest to budową geologiczną tych rejonów, tam podglebie jest wapienne. Być może tu tkwi nasz problem z Unią w kwestii wapnowania. Na zachodzie Europy znaczna część użytków rolniczych ma podglebie wapienne. Tam zakwaszenie gleb nie występuje tak masowo. Musimy to niekorzystne zjawisko kompensować własnymi działaniami. Uwarunkowania naturalne są istotną częścią problemu. Gdyby rolnicy nie stosowali w takiej ilości nawozów mineralnych, gdyby specjalistyczne gospodarstwa hodowlane nie wywoziły takiej ilości gnojowicy na pole, problem zakwaszenia gleb byłby mniejszy. To nieunikniona konsekwencja intensyfikacji produkcji rolnej. I stąd też wynika konieczność stosowania dużej ilości nawozów wapniowych. Mam świadomość, że kwestią zaporową jest cena. Ich koszty generuje w znacznej mierze transport. W kopalni klient zapłaci za tonę 15 zł, a w naszym regionie już 115 zł. Na Podlasiu, niestety, nie mamy kopalni wapiennych.

P.A.: A Mielnik?

A.B.: W Mielniku wydobywana jest kreda, to dobra frakcja wapnia, ale droższa. W postaci pylistej jest trudna do stosowania, najpierw trzeba ją zgranulować. A koszt kredy granulowanej w porównaniu do kopalin jest cztery razy wyższy. Ta postać wapnia jest łatwo rozpuszczalna w wodzie, co oznacza, że szybko i dobrze odkwasza, ale na krótko. Kreda jest łatwo wypłukiwana przez wody opadowe. To dobre rozwiązanie w sytuacjach kryzysowych, kiedy np. rolnik dzierżawi lub kupuje działkę, która jest silnie zakwaszona, a on chce szybko rozpocząć produkcję. Jeżeli jednak chce realizować plany wieloletnie, to raz na cztery lata wysiewa kopaliny, czyli zmieloną skałę wapienną. Tam będą zawarte różne frakcje, elementy mocniej zmielone i o większej średnicy. Taki nawóz będzie się sukcesywnie przez te cztery lata rozpuszczał i na bieżąco regulował odczyn pH.

P.A.: Stacja ma w ofercie doradztwo nawozowe. Czy rolnicy na Podlasiu potrafią skutecznie i bezpiecznie nawozić pola?

Jak prezentuje się wiedza naszych rolników w tym temacie?

A.B.: Przepraszam za niezamierzony sarkazm. Zainteresowanie tą częścią naszej oferty jest wręcz marginalne. Jeżeli już rolnik kontaktuje się z nami, to pytanie o doradztwo nawozowe, jeżeli już pada, to jako ostatnie. Częściej to my zachęcamy rolników do zapoznania się z możliwościami stacji w temacie nawożenia, oferujemy broszurki, foldery o znaczeniu nawożenia, o tym jak istotna jest wiedza o zawartości poszczególnych składników gleby czy też jej odczynu. I to nam ciąży szczególnie, rolnik nie traktuje stacji jako miejsca, gdzie może otrzymać kompleksową wiedzę ekspertów popartą zdobywanym przez lata doświadczeniem. W kwestii doradztwa rolnicy kierują kroki w stronę ODR-ów. Ich dostępność jest na pewno lepsza, mają biura w każdym powiecie. Okręgowa Stacja Chemiczno-Rolnicza ma pod swoją opieką województwo podlaskie, sześć powiatów z województwa warmińsko-mazurskiego i pięć gmin z mazowieckiego. To 20 powiatów z 380 w Polsce.

Nie badam gleby, oszczędzam. Takie myślenie, to zaniedbanie i straty a nie oszczędności. Badania są ważne przez cztery lata, ich koszt to niespełna 16 zł a próbka może obejmować obszar nawet czterech hektarów. Raptem to złotówka za hektar rocznie. Szanowni państwo, to jaki to jest koszt?

This article is from: