4 minute read
Q Mniej antybiotyków str
współpraca żywieniowców z lekarzami weterynarii – dla zwiększenia świadomości i wsparcia hodowców co z tymi antybiotykami
Polskie przepisy wykonawcze do unijnych rozporządzeń dotyczących ograniczenia antybiotyków w hodowli zwierząt gospodarskich nie zostały jak dotąd wydane. Brak wyraźnych wytycznych sprawia, że przygotowania na fermach mogą rozpocząć się zbyt późno, narażając hodowców na straty finansowe, a zwierzęta na pogorszenie statusu zdrowotnego ze względu na radykalną zmianę warunków hodowli. Można tego uniknąć, już teraz podejmując odpowiednie kroki w celu przystosowania ferm do nowych realiów.
Advertisement
W przygotowaniu do nowych warunków, a więc przede wszystkim we wdrażaniu profilaktyki mastitis w gospodarstwach, hodowcom pomagają doradcy żywieniowi De Heus w ramach Akademii Zdrowego Wymienia. Do współpracy zaprosili lekarzy weterynarii, m.in. organizując dla nich KIEDY? Kongres Weterynaryjny, w trakcie którego 140 uczestników – lekarzy weterynarii i żywieniowców – oczywiście, jak przystało na epidemię (uśmiech), zdalnie – rozmawiało m. in. o tym, jak razem pracować, jakie działania podjąć, by zwiększyć świadomość hodowców związaną z nowymi restrykcjami oraz jak ich wspierać i przygotowywać na zmiany. Kongres odbywał się zdalnie i wzięli w nim udział także lekarze z Podlasia. O komentarz poprosiliśmy Jarosława Kwiatkowskiego, lekarza weterynarii ze Sztabina k. Augustowa. – Moim zdaniem do prawidłowego stosowania leków w produkcji zwierzęcej potrzeba jak najwięcej świadomości rolników o zagrożeniach, jakie niosą dla konsumentów produkty z pozostałością leku w tkankach zwierzęcych – mówi. – Uważam, że obecne przepisy są odpowiednie, tylko należy ich dokładnie przestrzegać. Wymuszając na rolnikach i lekarzach weterynarii, ograniczanie czy też zakaz stosowania antybiotyków w produkcji, doprowadzi się do wzrostu cen produktów spożywczych, czy też powstania szarej strefy. Stosowanie antybiotyków w Holandii nie jest takie piękne, jak na prowadzonym wykładzie. Holendrzy mieli na przystosowanie się do nowej sytuacji kilka lat. My zostaniemy zmuszeni do ich stosowania w trybie natychmiastowym. W całym tym zamierzeniu należy postawić na edukację. Rolnicy naprawdę powinni zdać sobie sprawę z tego, że złym produktem mogą stwarzać zagrożenie życia ludzi i zwierząt. Podstawa to wymóg przestrzegania karencji na produkty chemiczne i świadome ich stosowanie. Można stworzyć alternatywę dla leczenia antybiotykiem, ale należy zdać sobie sprawę, że nie zadziała ona na 100% skutecznie. Przy tak wysokiej koncentracji zwierząt w jednym miejscu czy regionie, nawet przy przestrzeganiu zasad bioasekuracji, może dojść do wybuchu chorób zakaźnych.
De Heus to pierwsza firma paszowa w Polsce, która podjęła usystematyzowane i szerokie działania związane z profilaktyką mastitis i edukacją hodowców w kontekście nadchodzących zmian prawnych. – Wiemy, że najlepsze efekty możemy osiągnąć dzięki ścisłej współpracy na linii hodowca – lekarz weterynarii – żywieniowiec, opierającej się na zrozumieniu, zaufaniu i kompleksowym podejściu do tematu profilaktyki zapaleń wymienia – mówi Paweł Kasprowicz, kierownik działu bydła De Heus. – Rola lekarzy weterynarii w tym procesie jest szczególnie istotna, a nasza partnerska współpraca na fermach procentuje wzrostem świadomości hodowców.
Rozwój sektora profilaktyki mastitis to szansa, jaką zauważają zarówno weterynarze, jak i doradcy żywieniowi De Heus. Co istotne, obszar do współpracy i wzajemnego wsparcia dla działań podejmowanych na fermach jest bardzo duży i stwarza wiele możliwości rozwoju dla hodowców. Uzupełniające się kompetencje lekarza i żywieniowca, wg doświadczeń De Heus, potrafią przynieść wymierne rezultaty, takie jak m.in. znaczny spadek zachorowań na zapalenie płuc wśród cieląt czy zminimalizowanie przypadków zalegania poporodowego u dorosłych krów. Te z kolei wprost przekładają się na wyniki produkcyjne stada i rentowność całej produkcji. – Jesteśmy przekonani, że podjęte dziś działania to prosta droga do zdrowej i efektywnej produkcji mleka w przyszłości – dodaje Paweł Kasprowicz. – Korzystamy z doświadczenia zdobytego m.in. na rynku holenderskim, gdzie odpowiednie przepisy zostały już wdrożone. Ostatnio podzieliliśmy się nim z lekarzami weterynarii podczas zorganizowanego przez nas Kongresu Weterynaryjnego. Zachęcamy więc hodowców i lekarzy do współpracy, dzięki której sprawnie przejdziemy przez nadchodzące zmiany prawne.
opracowała BarBara Klem
co zamiast odstrzału – hodowcy są wstrząśnięci propozycją
dziki online
Tworzenie systemu śledzenia tras dzików online, celem szybszej interwencji służb miejskich, a następnie ich odłów i wywożenie do lasów poza miastem. Do tzw. Zielonego Budżetu Obywatelskiego w Poznaniu wpłynął projekt o powyższej treści.
Wartym blisko 1 mln zł pomysłem wstrząśnięci są hodowcy trzody. Jego realizacja to prosta droga do rozprzestrzeniania epidemii ASF oraz łamanie obowiązującego prawa.
Afrykański Pomór Świń od 2014 r. budzi niepokój w polskich hodowcach trzody chlewnej. Szacuje się, że 11.736 przypadków ASF u dzików, przekłada się to na 376 ognisk. Początkowo ASF pojawiał się głównie na wschodzie kraju. W tym roku jest już obecny na terenie dziesięciu województw. Jednym z filarów tego sektora jest obszar Wielkopolski. Zgodnie z danymi raportu GUS pogłowie świń w grudniu 2020 r. liczyło w Polsce 11.727,4 tys. sztuk. Największy udział w krajowym pogłowiu świń miało województwo wielkopolskie (36,4%). Dziki są rezerwuarem ASF. Ich wkroczenie do miast związane z utratą lęku przed człowiekiem i odkrycie bogatych terenów do żerowania budzi zrozumiałe obawy. Salomonowe rozwiązanie, którym jest odławianie, znakowanie i wywożenie dzików do lasu, jest najgorszym z punktu widzenia sanitarnego. Rozwiązuje problem chwilowo, a znacząco przyczynia się do rozwleczenia epidemii ASF na nowe tereny i zagłady kolejnych hodowli świń.