5 minute read

Q Wicemistrzowie AgroLigi str

Z wizytą u wicemistrzów podlaskiej AgroLigi 2022’

Mamy dla kogo się starać

Advertisement

|Generalnym wykonawcą obory była firma Szczuka Budownictwo. Pan Wojtek mówi, że aby hodowla się opłacała i był efekt finansowy należy jak Karolina i Wojciech Cybulko prowadzą rodzinne gospodarstwo w miejscowości Lewonie, gm. Mońki. Byli bardzo najwięcej robót w gospodarstwie robić samemu. Zna się na wielu dziedzinach i stosuje się do swojej biznesowej zasady. zaskoczeni wygraną w AgroLidze. Wcześniej się tym nie interesowali. Do udziału namówił ich pracownik Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Nie zdawali sobie sprawy, że konkurs to tak wielkie przedsięwzięcie i obchodzony jest na tak wielką skalę. Miło im, że mogli być jego częścią.

|Spędzają czas razem i z dalszą rodziną. Pani Karolina na zdjęciu z najmłodszym synem Patrykiem, który najchętniej bawi się ze starszymi braćmi lub towarzyszy mamie.

Jednak dla nich najważniejsza jest praca i obowiązki wobec zwierząt. Gdy wrócili z gali AgroLigi akurat, z powodu braku prądu, popsuła się dojarka. I nawet w dniu takiej uroczystości nie mogli zrobić sobie wolnego wieczoru. Trzeba było zabrać się do pracy.

Mieszkają z ojcem pana Wojciecha – Tadeuszem Cybulko, który doradza, pomaga i przede wszystkim cieszy się na emeryturze trójką wnuków: Patrykiem 3 lata, Pawłem 11 lat i Szymonem 15 lat. – Na razie się garną i chętnie pomagają – mówi z zadowoleniem mama, o kolejnym pokoleniu rolników, które im rośnie. – Szymon uczy się w technikum rolniczym w Mońkach.

Rodzice mówią, że sam wybrał szkołę. Na razie najbardziej interesują go ciągniki. A jest czym pojeździć, bo park maszynowy rodziców jest pełen nowoczesnego sprzętu.

Ojciec rodu, mówi, że wygranej należy gratulować „młodym”, ale cieszy się, że jego nauki nie poszły w las. To jego rodzinne gospodarstwo, które przejął w 1980 r. Krów było wtedy ok. 30. W 1977 r. wybudowali pierwszą oborę. W 2008 r. syn z synową przejęli hodowlę i zaczęli unowocześniać gospodarstwo i rozbudowywać stado, które wtedy liczyło 80 krów. Teraz wszystkich jest ok. 330, a dojnych 180. Na potrzeby zwierząt dokupowali też ziemi. Obecnie mają jej 150 ha.

– Co roku jest coś nowego. – mówi pani Karolina. – Nieustannie wprowadzamy zmiany.

W 2016 r. do użytku oddano nową oborę. Krowy przechodziły z obory uwięziowej do wolnostanowiskowej. Zmianę tę zniosły bardzo dobrze. Gospodarze mówią, że to dlatego, że z powodu braku miejsca w starym obiekcie, często musieli je przeganiać. Także były przyzwyczajone do zmian. Legowiska w nowej oborze wyścielone są separatorem – odzyskiem z gnojowicy. – Krowy chętnie od razu poszły spać na legowiska – podkreśla pan Tadeusz. – Spodobało im się po prostu.

Dojenie, w starej oborze, odbywało się przy użyciu dojarki przewodowej. Krowy również bezproblemowo przestawiły się na halę udojową. Pierwsze dwa dni potrzebowały zachęty, później już było łatwo. Dojone są one na hali 2X14 typu bok w bok firmy DeLaval.

W rodzinie jest podział obowiązków, dzięki czemu praca idzie sprawniej. Rano małżonkowie zajmują się dojeniem krów, a wieczorem pomaga najstarszy syn. W czasie roku szkolnego, aby dostosować się to trybu dzieci, dobywa się to wcześnie rano. – Pobudka już o 4:20 – mówi gospodyni. – Prace w oborze zaczynają się przed piątą. A w wakacje wstajemy ok. 5 rano. – Dojenie, mycie, plus prace z tym związane zajmują ok. 2 godzin – dodaje pan Wojciech.

Standardowe zajęcie to obsługa paszowozów i przygotowanie paszy. Potem dzień wygląda różnie, w zależności od pory roku. Mleczarnia odbiera mleko raz na dwa dni. Mają bowiem duży zbiornik 11 tys. l.

C.D. ZE STR. 4

– Zazwyczaj jest prawie pełen – opowiada pan Tadeusz. – Średnio wydajność to 11,5 tys. od krowy na rok.

Gospodarze współpracują z firmą Bergophor. Doradza im ona w kwestiach żywienia i ustawia dawki pokarmowe. Informacje o krowach pracownik dostaje poprzez email i gdy widzi, że coś się dzieje, natychmiast reaguje i dostosowuje odpowiednią taktykę. Natomiast Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka zajmuje się pomiarami mleka. Parametry to: tłuszcz 3,95% białko 3,4%.

A co z parkiem maszynowym? Jest: kombajn, sieczkarnia, dwie przyczepy samozbierające, a drugi syn pana Tadeusza, ma trzecią. Mieszka on w wiosce obok. – Działamy z bratem Mirosławem trochę na zasadzie spółki – tłumaczy pan Wojtek. – Ma on ok. 130 krów, także jest to również dość duże gospodarstwo. Żyjemy w takiej gospodarczej symbiozie.

Sprawdza się to im znakomicie. Praca jest dwa razy szybciej zrobiona, bo zawsze mogą na siebie liczyć. Wspólnie kupują maszyny i tym sposobem uzupełniają się. Pomagają sobie, pożyczają niezbędne urządzenia i ciągniki, aby nie trzeba było wydawać funduszy podwójnie. Potencjał maszyn jest wykorzystany ze zdwojoną siłą.

Gospodarze tradycyjnie uprawiają ziemię na potrzeby bydła. Mają kukurydzę, trwałe użytki zielone, żyto hybrydowe, z którego pozyskują dużo słomy. Dokupują natomiast śruty sojowo-rzepakowe, dodatki witaminowe. Sami mieszają paszę.

Pan Wojtek mówi, że w planach jest stawianie nowych budynków. Nie widzi sensu w remontowaniu starych i robieniu małych reperacji. Rozwój prowadzi tak, aby był na większą skalę i na dłuższy okres. Marzy o nowym magazynie pasz, w miejscu starej stodoły, z mieszalnią, przestronniejszy i wyższy. Zabierać się będą za budowę na wiosnę. Następnie, chcą poprawić „kostkę” przy silosach, aby utwardzić lepiej dojazd. Co roku chcą robić unowocześnienia, które będą praktyczne, a także sprawią, że gospodarstwo będzie bardziej estetyczne. Jeśli najstarszy syn będzie chciał gospodarować wspólnie, to w przyszłości, będą przedłużać oborę i zwiększać ilość ziemi. Obecnie cała trójka garnie się do pomocy i rodzice z dziadkiem zgodnie twierdzą, że myśl o przyszłym pokoleniu, jest najbardziej budująca i motywująca do dalszej pracy i rozwoju.

– Mamy komu się starać – mówi dumny ojciec. – Tato również nam pomaga, a lata ma już swoje, bo 76 rok idzie. Aby jak najdłużej cieszył się takim zdrowiem.

A emeryt cieszy się, że może służyć radą i ma siły, aby i fizycznie coś porobić. Mówi, że lubi i przy dzieciach pomóc, i faktury popłacić. – Siedzieć cały czas to się nie chce – potwierdza pan Tadeusz. – Najważniejsza to zgoda w rodzinie.

I w tym gospodarstwie widać, że wszyscy domownicy stosują się do lekcji dziadka i ojca. Widać to w porządkach jakie panują w domu i na zewnątrz, w nowoczesnym podejściu do rolnictwa i uśmiechach na twarzach. Czuć to również w smaku ciasta na rodzinnym stole. Aby tak dalej, a my bierzemy sobie do serca tę radę i niesiemy ją dalej w świat.

|Obora wyposażona jest w robot do czyszczenia rusztów. Chwalą sobie takie udogodnienie. Krowy natomiast podzielone są na dwie grupy wydajnościowe. | Paweł pomaga przy krowach. Lubi również prace w polu, bo uwielbia jeździć ciągnikiem i wiąże się z tym obsługa nowoczesnych maszyn.

TeksT i zdjęcia: agnieszka Tokajuk

Autoryzowany dealer

Hale Łukowe

CHCESZ POZNAĆ NASZĄ OFERTĘ? ZADZWOŃ

This article is from: