16 minute read

Andrzej Kiński, Bartłomiej Kucharski, Adam M. Maciejewski, Łukasz Pacholski str

FlyEye, Warmate i Gladius – kolejne bezzałogowce Grupy WB dla Sił Zbrojnych RP

Andrzej Kiński

Advertisement

Firmy wchodzące w skład największego polskiego prywatnego podmiotu przemysłu obronnego – Grupy WB –– nie mogą ostatnio narzekać na brak zainteresowania resortu obrony narodowej ich produktami. W przypadku wieży ZSSW-30, której zakup jest obecnie negocjowany przez Agencję Uzbrojenia, wynika to z zakończenia wieloletnich prac badawczo-rozwojowych, gdzie spółka WB Electronics była członkiem konsorcjum. Jeśli zaś chodzi o bezzałogowce, z jednej strony jest to efektem kontynuacji zakupów znanych i sprawdzonych systemów, ale także powodowane jest wzrastającymi potrzebami rozbudowujących się Sił Zbrojnych RP oraz nowymi wyzwaniami przed nimi stojącymi wobec wojny toczącej się za naszą wschodnią granicą.

Fotografie wartykule: Grupa WB, Andrzej Kiński.

Na przestrzeni pierwszych pięciu miesięcy 2022 r. lider Grupy WB – firma WB Electronics S.A. – podpisała z, reprezentującą Skarb Państwa, czyli w tym przypadku Ministerstwo Obrony Narodowej, Agencją Uzbrojenia już trzy umowy na bezzałogowe systemy powietrzne. O ile dwie pierwsze stanowiły kontynuację dostaw sprzętu używanego już w Siłach Zbrojnych RP, to trzecia stanowi nową jakość tak dla zamawiającego, jak i dla wykonawcy. Jest poza tym pojedynczą umową o najwyższej wartości w historii Grupy WB i spółki WB Electronics.

❚ Zaczęło się od FlyEye…

Pod koniec ubiegłego roku minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zapowiedział przy okazji zamówienia 25 zestawów bezzałogowego systemu rozpoznawczego klasy mini kryptonim Wizjer, że najbliższe miesiące przyniosą znaczne przyspieszenie w procedurach zakupu i wdrażania bezzałogowych systemów powietrznych przez Siły Zbrojne RP. I rzeczywiście, deklaracje ministra wkrótce przekształciły się w konkrety. 15 lutego WB Electronics S.A. podpisała z Agencją Uzbrojenia umowę na dostawę 11 zestawów bezzałogowych systemów powietrznych klasy mini z aparatami FlyEye w wersji 3.0 i pośredniej pomiędzy 2.0 a 3.0, a także pakietu szkoleniowego oraz logistycznego. Wartość umowy to ok. 50 mln PLN brutto. W skład każdego zestawu wchodzą cztery platformy bezzałogowe i wyposażenie dodatkowe (wymienne głowice obserwacyjne) oraz naziemne (stacja kontroli, systemy antenowe, stacja analizy danych, trenażer, sprzęt do przenoszenia). Zamówienie ma zostać zrealizowane do końca marca 2023 r., a pierwsze zestawy (dwa?) dostarczono tuż po podpisaniu umowy, jeszcze w lutym. Według niepotwierdzonych informacji dotyczyło to zestawów z aparatami w wersji pośredniej pomiędzy 2.0 i 3.0, które trafiły do Sił Zbrojnych Ukrainy, eksploatujących już wcześniej bezzałogowce tego typu, jako element jednego z pierwszych pakietów polskiej pomocy wojskowej.

Te zaś, których odbiorcą są Siły Zbrojne RP trafią do jednostek Wojsk Rakietowych i Artylerii. FlyEye są przystosowane do współpracy ze środowiskiem Zautomatyzowanego Zestawu Kierowania Ogniem (ZZKO) TOPAZ i doskonale spełniają rolę środków wykrywania celów oraz korygowania ognia artylerii polowej. W tej roli sprawdzają się także podczas działań na Ukrainie.

Pierwsze FlyEye weszły do wyposażenia w 2010 r., a do 2019 r. WB Electronics S.A. dostarczyła Siłom Zbrojnym RP w sumie 31 zestawów ze 124 aparatami latającymi.

❚ …potem nadleciały Warmate'y

Na kolejne zamówienie bezzałogowców Grupy WB dla Sił Zbrojnych RP trzeba było czekać jedynie dwa i pół miesiąca. Już 29 kwietnia Agencja Uzbrojenia zakupiła zestawy Inteligentnego Systemu Kierowanego do Rażenia Celów (ISKdRC) Warmate 1. Wykonawcą kontraktu jest Grupa WB, w której imieniu występuje spółka WB Electronics. Tym razem ujawniono tylko przybliżoną wartość zamówienia – ok. 50 mln PLN brutto. Liczby zestawów i bezzałogowców nie podano do publicznej wiadomości („liczba zapewniająca wymagane przez Siły Zbrojne RP bieżące zdolności operacyjne”). Zamówienie ma obejmować bojowe i treningowe aparaty „w najnowszych wersjach”, a także pakiet szkoleniowy oraz logistyczny. Zapewne chodzi o Warmate’y w wersji 3.0, dysponującej zunifikowanym modułem łącza radiowego i naziemną stacją kontroli z najnowszymi FlyEye. Dostawy mają rozpocząć się jeszcze w 2022 r., a całkowity czas realizacji umowy to kilkanaście miesięcy.

To druga umowa na dostawę systemu Warmate 1 do Sił Zbrojnych RP. Pierwszą zawarto 20 listopada 2017 r., a wraz z opcjami obejmować miała 100 zestawów (każdy z 10 bezzałogowcami). Jej potencjalna wartość to ponad 100 mln PLN brutto. Amunicja krążąca miała trafić do jednostek Wojsk Obrony Terytorialnej i Wojsk Lądowych. Z ambitnych planów uczynienia z Warmate’ów „długiego ramienia” WOT niewiele wyszło. Gwarantowane zamówienie opiewało bowiem jedynie na 10 zestawów z setką bezzałogowców. I tylko tyle producent dostarczył (dostawy do WOT rozpoczęły się już 19 grudnia 2017 r.) – następnych zaś nie zamówiono. Wkrótce ważność umowy ramowej wygasła. Korzyścią było jednak zapoznanie operatorów WOT i Wojsk Lądowych z nowym sprzętem, a także formalne wprowadzenie Inteligentnego Systemu Kierowanego do Rażenia Celów Warmate 1 do uzbrojenia Sił Zbrojnych RP, co potwierdził rozkaz nr 10/ /DWOT szefa Sztabu Generalnego WP z 13 stycznia 2021 r. Długo Warmate 1 znajdował jedynie odbiorców zagranicznych, a o skali ich produkcji może świadczyć informacja Grupy WB, że w pierwszej połowie bieżącego roku dostarczony ma zostać tysięczny egzemplarz. Miejmy nadzieję, że umowa z 29 kwietnia nie będzie ostatnią i pozwoli na masowe wprowadzenie tego skutecznego oraz taniego środka uderzeniowego do polskiego wojska.

Postępy programu taktycznego pojazdu wielozadaniowego 4×4 z Huty Stalowa Wola

Andrzej Kiński

Kieleckie Międzynarodowe Targi Służb Mundurowych i Bezpieczeństwa Publicznego POLSECURE, które odbyły się w dniach 27-29 kwietnia, stały się kolejną okazją do zapoznania się z jednym z najnowszych produktów Huty Stalowa Wola – taktycznym pojazdem wielozadaniowym w układzie 4×4, który swą premierę miał także w Kielcach, na ubiegłorocznym XXIX Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego. Tym razem pojazd prezentowany był w trakcie wyposażania do standardu demonstratora pierwszego wariantu użytkowego – wozu dowodzenia (WD) dowódcy baterii ogniowej dywizjonów artylerii lufowej i rakietowej.

Fotografie w artykule: Andrzej Kiński, HSW S.A.

Taktyczny pojazd wielozadaniowy w układzie 4×4 powstaje w ramach współpracy Huty Stalowa Wola S.A. z czeskimi podmiotami – Tatra Trucks a.s. i holdingiem Czechoslovak Group a.s. (reprezentowanymi w tym projekcie przez spółkę Tatra Export s.r.o.). Z obecnej perspektywy można bez przesady stwierdzić, że jest to – obok NPBWP Borsuk, wieży bezzałogowej ZSSW-30, systemów artyleryjskich Krab/Regina, Rak, Kryl czy rozszerzenia zakresu produkcji luf średniego i dużego kalibru – jeden z programów, które wytyczają zasadnicze kierunki rozwoju stalowowolskiej firmy przynajmniej na najbliższą dekadę (szerzej w WiT 9 i 12/2021 oraz 2/2022).

Zapotrzebowanie na pojazdy tej kategorii tylko w Siłach Zbrojnych RP można dziś oceniać na znacząco ponad 1000 (biorąc pod uwagę planowany sukcesywny wzrost liczebności Wojska Polskiego), a tylko obecne potrzeby Wojsk Rakietowych i Artylerii dotyczące wozów, których bazą mógłby być taktyczny pojazd wielozadaniowy w układzie 4×4, oceniane są na ok. 600. A przecież zainteresowanie pojazdem, mającym wszak w swej nazwie słowo „wielozadaniowy”, przejawiają także służby bezpieczeństwa i ochrony porządku publicznego (Straż Graniczna, Policja), szczególnie biorąc pod uwagę konieczność wzmocnienia ochrony granicy wschodniej. Zapoznające się z pojazdem na stoisku Polskiej Grupy Zbrojeniowej na POLSECURE liczne delegacje tych służb, różnych szczebli, zdecydowanie to potwierdziły. Liczyć można także na kontrakty eksportowe, choć póki co należy podchodzić do tego z dużą dozą ostrożności. Zatem cały program ma mocne umocowanie w różnorodnych przedsięwzięciach związanych z modernizacją techniczną Sił Zbrojnych RP, nie tylko zresztą tych, których liderem jest Huta Stalowa Wola, co daje nadzieję, że będzie on również przedsięwzięciem opłacalnym ekonomicznie.

Przy okazji dynamicznej prezentacji prototypowego pojazdu w bazowym wariancie transportera piechoty na poligonie w Toruniu podczas obchodów Święta Wojsk Rakietowych i Artylerii 3 grudnia ub.r. (patrz WiT 12/2021) przedstawiciele Huty Stalowa Wola informowali, że w wyniku konsultacji z użytkownikiem zapadła

Prototypowy taktyczny pojazd wielozadaniowy w układzie 4×4 skonfigurowany w wariancie wozu dowodzenia (WD) pododdziału artylerii, w tym przypadku dowódcy baterii ogniowej dywizjonów artylerii lufowej i rakietowej.

Demonstrator technologii powstały w 2017 r. poprzez montaż w wieży czołgu Challenger 2 jednego z modeli funkcjonalnych 130 mm armaty Rheinmetalla.

Z którą armatą przeciwko Armacie?

Paweł Przeździecki

Opracowanie w Federacji Rosyjskiej czołgu T-14 Armata stanowiło dla państw Zachodu impuls do poszukiwań odpowiednich środków przeciwdziałania. Między innymi powrócono do rozpoczętych jeszcze w trakcie zimnej wojny prac nad armatami czołgowymi kalibrów przekraczających 120 mm. Ponad 30 lat temu kluczowym państwom NATO udało się osiągnąć porozumienie w zasadniczych kwestiach projektu. Obecnie jednak koncerny niemiecki i francuski rywalizują, realizując niezależnie własne programy uzbrojenia czołgowego.

Aby lepiej zrozumieć bieżącą odsłonę rywalizacji „miecza” i „tarczy”, należy umieścić ją w nieco szerszym kontekście historycznym. W realiach zimnej wojny rozwój techniczny środków ataku i obrony był na stałe wpisany w wyścig zbrojeń pomiędzy rywalizującymi blokami militarnymi. Zjawisko to dotyczyło również dziedziny techniki pancernej. Przyjmowanie do uzbrojenia kolejnych generacji czołgów skutkowało wdrażaniem coraz potężniejszych armat wraz z amunicją o coraz lepszych osiągach. Odpowiedzią konstruktorów pancerzy były głębokie, wielowarstwowe i wielomateriałowe układy ochronne oraz komórki reaktywne.

❚ Spojrzenie wstecz

Kolejna odsłona tej rywalizacji nastąpiła w latach 80. Na początku dekady na Zachodzie zdefiniowano zagrożenia ze strony czołgów następnej generacji opracowywanych w Związku Sowieckim. Po NST (New Soviet Tank, nowy sowiecki czołg), wozie, który ostatecznie zmaterializował się w postaci T-80U i T-80UD, lecz o którym wówczas wiedziano niewiele, miały pojawić się wozy określane początkowo jako FST (Future Soviet Tank, przyszły sowiecki czołgi), o których wiedziano jeszcze mniej. Spodziewano się, że dzięki zastosowaniu niekonwencjonalnego układu konstrukcyjnego i udoskonalonych materiałów pojazdy przeciwnika będą odznaczać się bardzo wysoką odpornością. NST miał wejść do służby pod koniec lat 80., pierwsze FST –– w pierwszej połowie lat 90.

Jednocześnie pojawiły się poważne wątpliwości co do osiągów własnego uzbrojenia przeciwpancernego, w tym armat czołgowych. Sprawdzone „stopiątki” z bruzdowanym przewodem lufy, pomimo wielkiego przyrostu zdolności przebijania pancerzy uzyskanego dzięki amunicji podkalibrowej stabilizowanej brzechwowo z odrzucanym sabotem (APFSDS), wydawały się blisko szczytu swoich możliwości. Do służby wchodziło coraz więcej czołgów z armatami gładkolufowymi kal. 120 mm, ale i one, jak uważano, miały napotkać na duże trudności w konfrontacji z„sowieckimi monstrami” z kolejnej dekady.

Aby odpowiedzieć na te przyszłe zagrożenia rozpoczęto prace nad uzbrojeniem czołgowym nowej generacji. W porównaniu do dotychczas stosowanych, projektowane armaty miały zapewnić skokowy przyrost grubości penetrowanego pancerza i zdolność pokonywania osłon specjalnych. Stąd na samym początku prac zdecydowano o zwiększeniu kalibru. W pierwszej połowie lat 80. w zachodnich państwach rozważano armaty w kalibrach od 135 do 155 mm. W Wielkiej Brytanii preferowano „stoczterdziestki” i nawet opracowano taką armatę, znaną pod oznaczeniem EXP-38. W Stanach Zjednoczonych początkowo skłaniano się ku armatom kal. 145 mm. Swoje pomysły mieli również Niemcy i Francuzi.

W 1988 r. po wieloletnich rozmowach, wymienieni wyżej sojusznicy zawarli porozumienie o programie FTMA (Future Tank Main Armament, program głównego uzbrojenia czołgów przyszłości). Przyjęto parametry amunicji rozdzielnego ładowania kal. 140 mm, która miała być wspólnym standardem. Ustalono także ogólną specyfikację armat gładkolufowych, jednak państwa uczestniczące w projekcie miały dużo swobody w stosowaniu konkretnych rozwiązań konstrukcyjnych.

Para samobieżnych wyrzutni MLV (Missile Launch Vehicle) rakietowego systemu przeciwlotniczego FK-3 Sił Zbrojnych Serbii podczas pokazu na lotnisku w Batajnicy. Pojemniki transportowo-startowe pocisków w położeniu startowym. Miroslav Gyűrösi

Siły Zbrojne Serbii zorganizowały 30 kwietnia przedsięwzięcie pod kryptonimem „Štit 2022” („Tarcza 2022”) – wielki pokaz swych nowych zdolności, który odbył się w Bazie Lotniczej im. płk. pil. Milenko Pavlovića w Batajnici w Belgradzie. Premierowo zaprezentowano na nim rakietowy system przeciwlotniczy FK-3, zakupiony przez Republikę Serbską w Chińskiej Republice Ludowej, którego pierwsza partia elementów została dostarczona zamawiającemu kilkanaście dni wcześniej drogą lotniczą.

Chiński przeciwlotniczy system rakietowy FK-3 w Europie

Fotografie wartykule: Miroslav Gyűrösi, Gábor Zord.

Chociaż w pokazie wzięło udział ponad 1000 żołnierzy Sił Zbrojnych Serbii (Vojska Srbije, VS) i pracowników cywilnych Ministerstwa Obrony Republiki Serbskiej, a także ponad 300 jednostek uzbrojenia i sprzętu naziemnego, ponadto ok. 60 samolotów, śmigłowców oraz powietrznych bezzałogowców, to absolutną gwiazdą ich programu były elementy nowego rakietowego systemu przeciwlotniczego FK-3, zakupionego przez Serbię w Chińskiej Republice Ludowej, a w Batajnicy pokazanego publicznie po raz pierwszy.

Już sam fakt zakupu nowoczesnego systemu uzbrojenia w Państwie Środka, aspirującym do pozycji światowego supermocarstwa, przez siły zbrojne niewielkiego, aczkolwiek odgrywającego istotną rolę na Bałkanach europejskiego państwa, można uznać za przełom. Tym bardziej, że możemy mówić już o pewnej tendencji, biorąc pod uwagę, że jest to kolejny zakup sprzętu wojskowego dla VS w ChRL po rozpoznawczo-uderzeniowym bezzałogowym systemie powietrznym CASC CH-92A (dostawa latem 2020 r.). Już operacja dostawy pierwszych elementów systemu FK-3 do Serbii stała się komentowanym na świecie wydarzeniem medialnym, ponieważ zrealizowano ją mostem powietrznym z udziałem najnowszych chińskich ciężkich wojskowych samolotów transportowych Xi’an Y-20. Sześć takich maszyn wykonało 9 i 10 kwietnia po dwa loty dostawcze do międzynarodowego portu lotniczego im. Nikoli Tesli w Belgradzie (z międzylądowaniami w Baku w Azerbejdżanie i Stambule w Turcji). Na razie jednak zakupy uzbrojenia przez Serbię w ChRL nie są oceniane jako mogące wpłynąć na zmianę sytuacji polityczno-wojskowej w południowej Europie (traktuje się je póki co raczej jako ciekawostkę, podobnie jak zakup w Chinach przez komunistyczną Albanię samolotów myśliwskich J-5, J-6/CJ-6, F-7, bombowych H-5 czy śmigłowców Z-5 w latach 60. i 70.), choć wydaje się, że jest to spojrzenie krótkowzroczne.

Według dostępnych informacji, Serbia zakupiła w ChRL cztery baterie systemu FK-3. Umowę zawarto najprawdopodobniej podczas wizyty prezydenta Serbii Aleksandara Vučića w Pekinie w kwietniu 2019 r. Wówczas do mediów przedostały się informacje o zamówieniu trzech baterii systemu, ale w przeddzień pokazu wicepremier i minister obrony Republiki Serbskiej Nebojša Stefanović potwierdził w wywiadzie dla lokalnych mediów, że Serbia zakupiła jeden dywizjon systemu FK-3, w skład którego wchodzą cztery baterie ogniowe. Nie wiemy ile spośród zakupionego sprzętu dotarło dotąd na terytorium Serbii. Nie ujawniono także liczby zamówionych pocisków

Rozwinięcie bojowe wyrzutni systemu rakietowego Iskander-M (z dwoma pociskami manewrującymi 9M728/R-500) na kierunku charkowskim w połowie kwietnia. Zwraca uwagę siatka maskująca. Według źródeł ukraińskich w rejonie Charkowa operowało w kwietniu/maju nawet do pięciu dywizjonów systemu Iskander. Wojna rosyjsko-ukraińska cz. 3

Marcin Gawęda

Wycofanie wojsk rosyjskich z obwodów kijowskiego, czernihowskiego i sumskiego zmieniło obraz wojny. Armia agresora opuściła miejsca, gdzie zbyt słabe siły inwazyjne w stosunku do przestrzeni, nie były w stanie kontrolować zajętego terenu, miały problemy z podstawową logistyką, i ponosiły straty w wyniku działań sił specjalnych oraz ruchu oporu. Punkt ciężkości wojny przemieścił się w południowo-wschodnie rejony Ukrainy, gdzie trwa konflikt wysokiej intensywności z wykorzystaniem wojsk operacyjnych, istnieje w miarę ustabilizowana linia frontu, a znaczenia nabierają odwody taktyczno-operacyjne, zasoby materiałowe, drożne linie zaopatrzeniowe i komunikacyjne.

Obydwie strony przerzuciły część swoich jednostek z północy na południowy wschód, dostarczają również odwody z głębi swoich terytoriów. Nowy sprzęt pancerny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, który pojawił się na froncie na przełomie kwietnia i maja, to m.in. bwp BMP-1AM Basurmanin (z brygady zmechanizowanej Wschodniego OW walczącej w obwodzie ługańskim, choć pojedynczy wóz zidentyfikowano już kilka tygodni wcześniej), oraz czołgi T-90M (walczące w obwodzie charkowskim, prawdopodobnie z batalionu czołgów 27. Brygady Zmechanizowanej).

Długość linii frontu szacowana jest obecnie na ok. 900 km. Siły stron coraz bardziej się wyrównują, co oznacza, że w niektórych miejscach inicjatywę przejmują wojska ukraińskie. Tak jest na przykład w obwodzie charkowskim, gdzie operuje zaledwie kilka batalionowych grup taktycznych Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, co powoduje, że przy stosunkowo rozległym froncie nasycenie wojskiem nie jest duże. Szacunkowo przy odcinku frontu 100 km i pięciu grupach, średnio na jedną bgt przypada aż 20 km frontu (patrz tabela), co w pewnym sensie tłumaczy również ostatnie ukraińskie sukcesy prowadzonych na Charkowszczyźnie kontrataków. Główny ciężar walk, i co za tym idzie największe nasycenie sił interwentów, to na początku maja wciąż kierunek iziumski w obwodzie charkowskim, oraz Donbas – teren obwodów ługańskiego i donieckiego.

W chwili obecnej wojna w Donbasie nie jest już manewrową, ale pozycyjną. Ukraińcy opierają swoją obronę na ufortyfikowanych pozycjach, ogniu artylerii i, jeśli tylko mogą, kontratakują. Z kolei taktyka rosyjska sprowadza się do zmasowanych, wielogodzinnych i wielodniowych ostrzałów artyleryjsko-rakietowych wzdłuż całej linii frontu, a także czołowych szturmów pozycji umocnionych. W przypadku braku sukcesów, a tak jest najczęściej, wraca się do rujnującego infrastrukturę cywilną i wojskową zmasowanego ostrzału artylerii, po czym znowu dokonuje ataków, zazwyczaj frontalnych, które przynoszą duże straty atakującym. W ciężkich walkach niemałe straty ponosi również strona broniąca się, bowiem plutonowe i kompanijne punkty są mocno wkopane w ziemię, stąd są dobrze rozpoznane i narażone na zmasowane ostrzały artylerii lufowej oraz rakietowej, w tym na kluczowych kierunkach natarcia dużych kalibrów (BM-30 Smiercz, 2S7M Małka, 2S4 Tiulpan, TOS-1A). Za pomocą uderzeń pocisków balistycznych i atakami rakietowo-lotniczymi równocześnie rażone są cele położone na tyłach ukraińskich wojsk, m.in. szlaki i węzły kolejowe, składy paliw i amunicji, zakłady zbrojeniowe, miejsca koncentracji wojsk etc.

Jeśli od początku wojny podkreślano znaczącą rolę artylerii, zarówno w natarciu, jak i obronie, to w tej fazie konfliktu, wojny statycznej, na wyczerpanie, jej rola jeszcze bardziej wzrasta. W wojnie pozycyjnej siły rosyjskie mogą w znacznym stopniu wykorzystać swoją przewagę, ilościową i jakościową, w artylerii lufowej oraz rakietowej, a także w lotnictwie pola walki.

Ponieważ skróciły się linie komunikacyjne i są one w zasadzie bezpieczne na spacyfikowanych

Wygrała tradycja – finał programu NGSW

Przemysław Juraszek

Po 27 miesiącach od rozpoczęcia ostatniego etapu postępowania Next Generation Squad Weapon (NGSW) 19 kwietnia poznaliśmy jego zwycięzcę. Została nim firma SIG Sauer, oferująca duet karabinka podstawowego i zespołowej broni wsparcia w konserwatywnym, klasycznym układzie konstrukcyjnym.

Fotografie wartykule: SiG Sauer, General Dynamics Ordnance and Tactical Systems, Textron.

SIG Sauer zawarł z US Army ramowy kontrakt na dostawy broni i amunicji obowiązujący przez 10 lat. Pierwsza, na razie niewielka, transza obejmuje dostawy o wartości 20,4 mln USD. Potencjalnie US Army może zamówić nawet 250 000 karabinków i karabinów w komplecie ze 150 mln sztuk amunicji.

Początkowo w finałowej fazie postępowania znalazło się trzech rywali: SIG Sauer, zespół firm True Velocity i LoneStar Future Weapons z karabinkiem Beretta oraz zespół z Textron Systems jako liderem i partnerami – Heckler & Koch i Olin Winchester.

Najbardziej zaawansowaną technicznie propozycję miał zespół pod wodzą Textrona, obejmujący wykorzystanie polimerowej amunicji teleskopowej. Ta cechowała się najniższą masą i była najbardziej kompaktowa, ale z drugiej strony najbardziej ryzykowna technicznie i najdroższa we wdrożeniu do produkcji. Textron ostatecznie nie czekał do finalnego werdyktu i zdecydował się wycofać z postępowania pod koniec 2021 r.

Finał rywalizacji odbył się zatem pomiędzy SIG Sauerem a duetem True Velocity i LoneStar

Zwycięzcy w przetargu NGSW – karabinek podstawowy XM5 (na dole) i lekki karabin maszynowy XM250. Obydwa mają założone tłumiki. Future Weapons. W obydwu przypadkach w nowym naboju zastosowano klasyczny sposób osadzenia pocisku w łusce. Zespół True Velocity i LoneStar Future Weapons zdecydował się wystawić do postępowania tylko jeden wzór broni – karabinek podstawowy RM227, podczas gdy za broń wsparcia miałyby służyć dotychczas używane karabiny maszynowe – np. M240B – po wymianie samego zespołu lufy. Byłoby to możliwe, ze względu na nieprzekraczanie przez nową amunicję granicy ciśnień dopuszczalnych dla amunicji 7,62×51 mm NATO.

Jednakże, aby to osiągnąć przy postawionych wymaganiach dotyczących długości karabinka i prędkości początkowej pocisku, zespół ten wystawił do przetargu konstrukcję w układzie bezkolbowym. To, jak można było spodziewać się, stało się przysłowiowym gwoździem do trumny, ponieważ bullpupy nigdy w Stanach Zjednoczonych nie były popularne, a ich ergonomia znacząco odbiega od karabinków wielkiej rodziny AR-15.

Zwyciężyła zatem klasyczna koncepcja karabinka podstawowego i broni wsparcia, która zastąpi obecny duet M4A1 oraz M249 SAW. Pierwszy zostanie zastąpiony przez XM5 (SIG MCX-SPEAR), a drugi przez XM250 (SIG-LMG). Obydwa typy broni będą zasilane nowym nabojem 6,8×51 mm, znanym też jako .277 SIG Fury, charakteryzującym się maksymalnym ciśnieniem na poziomie 80 000 psi (ok. 550 MPa), co wyklucza jego stosowanie w karabinach projektowanych do naboju 7,62×51 mm NATO. SIG w karabinku XM5 (SIG MCX-SPEAR) zdecydował się pozostać przy układzie klasycznym, w formacie karabinka AR-15. Wymagania dotyczące prędkości początkowej pocisku 6,8 mm o masie 8,75 g (135 gr) mówiły o prędkości na poziomie 920÷1066 m/s. Taka prędkość i większa masa pocisku mają pozwolić na zwiększenie zasięgu skutecznego ognia do ponad 600 m, lepsze pokonywanie przeszkód terenowych i poprawienie możliwości penetracji osłon balistycznych bez konieczności projektowania pocisku stricte przeciwpancernego, który z kolei powoduje mniejsze uszkodzenia tkanek. Wszystko to w teorii przy mniejszym odrzucie niż w przypadku broni na nabój 7,62×51 mm NATO i zachowaniu możliwości prowadzenia kontrolowanego ognia ciągłego

This article is from: