14 minute read
Andrzej Kiński str
from Wojsko i Technika 12/2022
by ZBiAM
Chińskie orbitery a propaganda Zachodu
Adam M. Maciejewski
Advertisement
W październiku i listopadzie internetowe wydanie brytyjskiego dziennika „Financial Times” opublikowało artykuły poświęcone, przeprowadzonym przez Chińską Republikę Ludową testom w locie statku powietrznego, określonego w obydwu artykułach pociskiem hipersonicznym lub bronią hipersoniczną. Wywołały one lawinę komentarzy i kolejnych publikacji spekulujących o technikaliach chińskiego testu. Mimo upływu czasu wcale nie jest jasne, co dokładnie Chiny przetestowały, ani czy faktycznie mamy do czynienia z systemem uzbrojenia.
Ilustracje w artykule: CAAA, CALT, CASIC, CIA, ESA, ESA/D. Ducros, ESA/M. Pedoussaut, mil.news.sina.com.cn, NASA, KB Jużnoje, new.qq.com, SatTrackCam Leiden (b)log, sina.com.cn, k.sina.com.cn, US Air Force/Adwards AFB, Xie Ruiqiang.
Kosmodrom w Xichang i koniec montażu rakiety nośnej CZ-2C, którą wystrzelono 19 lipca z ładunkiem satelitów. Według zachodnich doniesień takiej rakiety nośnej Chiny miały użyć w letnim teście „FOBS-a z hipersonicznym pociskiem”. Pekin utrzymuje, że był to test wielorazowego orbitera, a nie uzbrojenia. Co ciekawe, 16 lipca chińskie media o tym informowały, ale zachodnie odpowiedniki nie podjęły wówczas tematu.
Częstym zarzutem wobec chińskich konstrukcji aeronautycznych jest ich wizualne podobieństwo do zagranicznych, jakby w Chinach obowiązywały inne prawa fizyki. Dlatego chińskie pojazdy kosmiczne nie mogą odbiegać wyglądem od tych np. ze Stanów Zjednoczonych, jeżeli mają pełnić te same funkcje. Powyżej dowód, rysunek wielorazowego załogowego statku kosmicznego Hermes, zaprojektowanego we francuskim Centre National d’Études Spatiales (CNES) i Europejskiej Agencji Kosmicznej w 1975 r. Rozwój Hermesa przerwano przed budową prototypu, natomiast bryła kadłuba nie odbiega znacząco od X-20 Dyna-Soar.
Autorzy artykułów w „Financial Times” powołują się na anonimowe źródła (co jest w zasadzie „normą” w zachodnich mediach) w administracji i wywiadzie Stanów Zjednoczonych. Przy czym nie należy mieć cienia wątpliwości, że mamy do czynienia z kontrolowanym przeciekiem ze strony władz w Waszyngtonie, którego głównym celem ma być prezentowanie Chińskiej Republiki Ludowej jako zagrożenia dla imperialnej hegemonii Stanów Zjednoczonych. Nie chodzi wyłącznie o wymowę artykułów, ale także ich język, z niektórymi sformułowaniami ocierającymi się o śmieszność. Przy czym detali technicznych jest niewiele, artykuły zbudowane są na zasadzie przekazywania wyrywkowych informacji wywiadu Stanów Zjednoczonych w manierze „wiemy, ale nie powiemy, lecz uwierzcie nam, że sprawa jest poważna”. A na podstawie tych przecieków maluje się następujący obraz wydarzeń.
❚ Thrillera część pierwsza
Pierwszy artykuł „Financial Times” (FT) opublikował 16 października. Można dowiedzieć się z niego, że Chiny przetestowały w sierpniu „nowe, zaawansowane zdolności kosmiczne”, czyli „hipersoniczny pocisk potencjalnie przenoszący nuklearną głowicę bojową”, który „okrążył kulę ziemską” zanim „pomknął w kierunku celu”. A wywiad Stanów Zjednoczonych przeprowadzenia takiego testu w ogóle się nie spodziewał (więc co to za „wywiad”, chciałoby się dodać). „Financial Times” utrzymuje, że pięć osób (z wywiadu Stanów Zjednoczonych) zaznajomionych ze szczegółami chińskiego testu twierdzi, że Pekin wypróbował „hipersoniczną beznapędową (szybującą) część bojową”, która przeleciała po „niskiej orbicie okołoziemskiej” (low-orbit space), zanim „skierowała się na swój cel”. Część bojowa miała chybić o ok. dwa tuziny mil (24 mile = 38,6 km)! Potem następuje fragment artykułu, który trudno brać na poważnie i można zastanawiać się, czy to taka licentia poetica dziennikarza, czy faktycznie jego źródła to powiedziały. A mianowicie, dwie z pięciu osób stwierdziły, że test pokazał, że Chiny dokonały „zdumiewającego postępu” odnośnie uzbrojenia hipersonicznego, i są w tym względzie znacznie bardziej zaawansowane niż Stanom Zjednoczonym dotąd się zdawało. Natomiast czwarta osoba – zacytowana wprost – dodała: Nie mamy pojęcia, jak oni to zrobili (aż chce się krzyknąć – to zapytajcie NASA, to wam wytłumaczy). Dalej wykładowca Massachusetts Institute of Technology (MIT) tłumaczy pokrótce różnice między pociskami balistycznymi a hipersonicznymi beznapędowymi częściami bojowymi. Następnie cytowany jest republikański kongresmen, który wzywa – a jakże – do jeszcze większych zbrojeń Stanów Zjednoczonych. Kolejny fragment nakreśla relacje Pekinu i Waszyngtonu, po czym pada prawdziwa bomba, czyli wypowiedź Franka
Koniec roku na zachodnim rynku wielozadaniowych samolotów bojowych
Łukasz Pacholski
Koniec tego roku z całą pewnością był niezwykle owocny dla rynkowego segmentu wielozadaniowych samolotów bojowych. Jest to związane z kilkoma decyzjami podjętymi przez państwa poszukujące nowych maszyn tej klasy, a także działaniami samych producentów, którzy realizują wcześniej zawarte kontrakty i nadal szukają nowych możliwości sprzedaży produkowanych przez siebie wyrobów.
Fotografie w artykule: Saab, Kuwait Army HQ, US Air Force, US Navy, US Marine Corps,
Boeing, Lockheed Martin, Ministerstwo Obrony Republiki Słowackiej, Ministerstwo Obrony Finlandii, Siły Powietrzne Królestwa Norwegii.
Świetnym przykładem, opisanym w odrębnym artykule w tym numerze „Wojska iTechniki”, jest francuska firma Dassault Aviation, która w tym roku może poszczycić się spektakularnymi sukcesami. Poniżej skupimy się na pozostałych czterech głównych zachodnich producentach naddźwiękowych samolotów wielozadaniowych, którzy podobnie jak Francuzi, także mają się czym pochwalić.
❚ Saab Defence and Security
Ważnym wydarzeniem w historii szwedzkiego producenta był 24 listopada, kiedy uroczyście zaprezentowano obydwu nabywcom przygotowaną do odbioru pierwszą partię seryjną samolotów JAS-39E Gripen. W uroczystości w Linköping-Vårdsberg wzięli udział dowódcy sił powietrznych Królestwa Szwecji i Brazylii, a pilotażowe dostawy obejmą dwa samoloty dla Flygvapnet oraz cztery dla Força Aérea Brasileira. Co ciekawe, egzemplarz przedseryjny trafił w 2020 r. do Ameryki Południowej na pokładzie frachtowca, ale w przypadku maszyn seryjnych rozważa się bezpośredni przelot (oczywiście z międzylądowaniami), choć nie można wykluczyć przerzutu na pokładach samolotów transportowych bądź kolejny raz transportu morskiego.
Obecnie w portfolio Saaba są zamówienia na 96 samolotów JAS-39E/F Gripen. Zarówno w przypadku Szwecji, jak i Brazylii prowadzone są rozmowy o ich zwiększeniu, ale konkretnych umów należy się spodziewać raczej dopiero w drugiej połowie dekady. Nowy Gripen to zupełnie nowa jakość w linii szwedzkich samolotów bojowych – wykorzystując doświadczenia wieloletniej eksploatacji JAS-39 w wersjach A/B i C/D, a także obserwując trendy w rozwoju innych konstrukcji generacji 4+ czy 4++, konstruktorzy Saaba postawili na skokowy wzrost potencjału operacyjnego samolotu. Wśród różnic należy wymienić zastosowanie silnika General Electric F414G o większym ciągu, wielofunkcyjną stację radiolokacyjną Leonardo Raven ES-05 z anteną AESA, zwiększenie pojemności kadłubowych zbiorników paliwa i masy podwieszeń. Dodatkowo dokonano aktualizacji oprogramowania komputerów oraz kluczowych systemów awioniki i walki elektronicznej, zmieniono też środowisko informacyjne pilota. Wprowadzono także nowe typy uzbrojenia, z pociskami „powietrze–powietrze” MBDA Meteor na czele. W opinii producenta wszystkie te zmiany zaowocowały tym, że JAS-39E/F Gripen może skutecznie operować we współczesnym sieciocentrycznym środowisku walki, w tym we współdziałaniu z wielozadaniowymi samolotami bojowym 5. generacji.
Obok produkcji kolejnych JAS-39E/F dla Szwecji i Brazylii, Saab prowadzi działania mające na celu zdobycie nowych kontraktów. Tu na czoło wysuwa się Kanada, gdzie Gripen znalazł się nieoczekiwanie w finale rywalizacji o zamówienie na 88 samolotów. Dodatkowo Saab chce utrzymać swoją obecność w Europie Centralnej, gdzie w najbliższych latach Republika Czeska i Węgry będą decydować o przyszłości leasingowanych obecnie od Szwecji maszyn JAS-39C/D. Wśród proponowanych opcji jest ich wymiana na nowe E/F, przy zachowaniu leasingu.
Co warte podkreślenia, pomimo postępów programu E/F, Saab nadal prowadzi aktywną promocję wersji C/D. Jednym z potencjalnych jej nowych użytkowników mogą być Filipiny, gdzie wkrótce powinien
28 listopada Saab Defence and Security zaprezentował pierwszą seryjną partię samolotów JAS-39E Gripen, które wkrótce zostaną przejęte przez odbiorców – Szwecję i Brazylię. Na zdjęciu dowódcy Força Aérea Brasileira gen. Carlos de Almeida (po lewej) i Svenska Flygvapnet gen. Carl-Johan Edström (po prawej) wraz z prezesem i dyrektorem wykonawczym Saaba Micaelem Johanssonem.
Marek Łaz
Rok 2021 można zaliczyć do szczególnie udanych dla francuskiej firmy Dassault Aviation. Na przestrzeni zaledwie sześciu lat sztandarowy produkt firmy, wielozadaniowy (omnirôle) samolot bojowy Rafale, stał się przedmiotem ośmiu kontraktów eksportowych, w tym pięciu zawartych w bieżącym roku! Ofensywa eksportowa, rozpoczęta w 2015 r. zawarciem pierwszego kontraktu z Egiptem, zaowocowała podpisaniem kolejnych umów zarówno w Europie, jak i na Bliskim Wschodzie oraz w Azji Południowej.
Fotografie wartykule: Dassault Aviation/ERIDIA Studio/A. Paringaux/V. Almansa/A. Bonfort/ /A. Pecchi/C. Cosmao, Ministerstwo Obrony Republiki Chorwacji, Emirates News Agency, AAE/EC 1/7 Provence, US Air Force/ /Tech. Sgt. Nathan Lipscomb.
Chorwacja i Zjednoczone Emiraty Arabskie – kolejni nabywcy Rafale
W przeddzień podpisania chorwacko-francuskiej umowy międzyrządowej na zakup Rafale, nad Zagrzebiem przeleciały dwie francuskie maszyny tego typu.
Bieżący rok przyniósł podpisanie pierwszego kontraktu z Grecją, drugiej umowy z Egiptem, drugiej z Grecją, kontraktu z Chorwacją i wreszcie historycznego – największego z dotychczasowych pod względem liczby zamówionych samolotów, a zatem i wartości – zawartego 3 grudnia ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi.
❚ Chorwacja – kolejny europejski
użytkownik Rafale
Chorwacja, podobnie jak pozostałe państwa Europy Centralnej i Wschodniej, od końca ubiegłego wieku zaczęła planować radykalną modernizację swojego lotnictwa wojskowego, polegającą na wdrożeniu do eksploatacji współczesnych samolotów wielozadaniowych zachodniej produkcji. W miejsce dotąd użytkowanych maszyn MiG-21bis/UM zamierzała zakupić nowoczesne maszyny spełniające wymagania pola walki XXI w. Od tego czasu w kręgach decyzyjnych w Zagrzebiu toczyła się dyskusja na temat modernizacji Hrvatsko ratno zrakoplovstvo (HRZ), przede wszystkim zdobycia środków na ten cel. W sferze zainteresowania chorwackich władz były nowoczesne amerykańskie, szwedzkie i francuskie samoloty naddźwiękowe generacji 4/4+.
Pomimo zwiększenia znaczenia tego projektu po wstąpieniu Republiki Chorwacji do NATO w 2009 r., kolejne etapy analiz i negocjacji na ten temat, prowadzone w latach 2008–2019, nie przyniosły żadnych definitywnych rozstrzygnięć. Na początku 2019 r. międzyresortowa komisja ds. zakupu wielozadaniowego samolotu bojowego wysłała zapytania o informację (Request for Information) do rządów 26 państw, które mogłyby stać się potencjalnymi dostawcami samolotów. Kolejne działania w tej sferze miały miejsce 20 stycznia 2020 r., kiedy to ponownie zapytania ofertowe wysłano do rządów m.in.: Stanów Zjednoczonych (fabrycznie nowe Lockheed Martin F-16 Block 70/72), Szwecji (fabrycznie nowe Saab JAS-39C/D Gripen MS20), Francji (używane Dassault Rafale) i Włoch (używane Eurofighter F-2000 Typhoon Tranche 1). Czas nadsyłania odpowiedzi wyznaczono początkowo na 7 maja, a następnie wydłużono do sierpnia 2020 r. Jednak okoliczności związane z pandemią COVID-19 i problemami finansowymi, wreszcie wyborami parlamentarnymi w lipcu 2020 r., ponownie opóźniły działania w tym obszarze. Ostatecznie do rywalizacji przystąpiły cztery państwa: Stany Zjednoczone, Szwecja, Francja i Izrael. Termin nadsyłania ofert ostatecznych wydłużono do 9 września 2020 r. O ile faworytem wydawała się być amerykańska konstrukcja, to od 2020 r. trwała intensywna francuska ofensywa dyplomatyczna mająca na celu wsparcie maszyny Dassault Aviation. W październiku 2020 r. w swoim raporcie na temat Przemysłowej i Technologicznej Bazy Obrony (Base industrielle et technologique de Défense, BITD) deputowani do Zgromadzenia Narodowego Benjamin Griveaux i Jean-Louis Thiériot poinformowali, że Francja zamierza zaproponować Chorwacji 12 używanych samolotów Rafale. Podczas przesłuchania w Senacie 14 października 2020 r. ówczesny szef Sztabu Sił Zbrojnych Republiki Franuskiej CEMA (Chef d’état-major des armées) gen. armii François Lecointre potwierdził, że taka oferta została złożona już we wrześniu 2020 r. Miesiąc później, podczas spotkania w Zagrzebiu 23 listopada, minister sił zbrojnych Republiki Francuskiej Florence Parly rozmawiała na temat sprzedaży Rafale z Mario Banožićem, swoim chorwackim odpowiednikiem. Według protokołu ogłoszonego po ich spotkaniu przez Ministerstwo Obrony Republiki Chorwacji, Banožić określił Francję mianem „cennego sojusznika”, z którym Chorwacja „od lat rozwija dobre, oparte na zaufaniu relacje”. Ze swojej strony pani Parly podkreśliła, iż dobre relacje są owocem rozwijającej się dwustronnej współpracy obronnej między Francją i Chorwacją. Zasugerowała jednocześnie pragnienie Paryża, by pójść jeszcze dalej w tych relacjach, zwłaszcza w obszarze przemysłu zbrojeniowego. Nawiązała w ten sposób do podpisanego w 2013 r. porozumienia o współpracy obronnej obydwu państw. Współpraca ta jest każdego roku wzbogacana o wspólne ćwiczenia i wizyty okrętów francuskiej Marine nationale w chorwackich portach.
Bezzałogowiec CH-4 w ekspozycji salonu Zhuhai 2021.
Sprzęt lotniczy na salonie Zhuhai 2021
Tomasz Szulc
Przemysł lotniczo-rakietowy Chińskiej Republiki Ludowej jest powszechnie postrzegany jako wierny i coraz doskonalszy naśladowca światowych tendencji. Początkowo, od lat 60., było to naśladownictwo, ograniczone jednak do nielicznych, względnie prostych konstrukcji – głównie sprzętu dostarczonego wcześniej z ZSRR. Stopniowo przechodzono do modyfikowania kopii samolotów i śmigłowców zagranicznych, bodaj pierwszym zauważalnym efektem tej polityki był Q-5 – samolot szturmowy, powstały na bazie MiG-a-19. Wszystkie te działania skutkowały powstawaniem konstrukcji chińskich z dużym, zwykle kilkunastoletnim opóźnieniem w porównaniu do zagranicznych oryginałów.
Fotografie w artykule Internet. T kie praktyki, trwające kilkadziesiąt lat, przyzwyczaiły zagranicznych obserwatorów i analityków do doszukiwania się zagranicznych „korzeni” we wszystkich nowych konstrukcjach chińskich. Już kilkanaście lat temu pojawiły się jednak statki powietrzne niemające oczywistych zagranicznych pierwowzorów: myśliwce J-20 i J-31, wodnosamolot AG-600, śmigłowce bojowe Z-10 i Z-19, transportowiec Y-20. Tegoroczna, trzynasta Chińska Międzynarodowa Wystawa Lotnicza i Kosmiczna (Air Show China 2021) w Zhuhai, która odbyła się w dniach 28 września – 3 października (formalnie była przedsięwzięciem przeniesionym z listopada 2020 r.), stała się świadectwem dalszego postępu w chińskiej branży lotniczej. Najbardziej rzucającą się w oczy innowacją było włączenie do pokazów w locie dużych, bojowych bezzałogowców, na co nie zdecydowali się dotąd organizatorzy żadnej podobnej imprezy na świecie. Nie ulega wątpliwości, że tym razem to świat będzie doganiał pod tym względem Chińską Republikę Ludową i niedługo, może już za rok, podobne pokazy zostaną zainicjowane w Rosji, Francji… Także eksponowane na ziemi chińskie bezzałogowce wojskowe stanowiły rekordowo dużą część ekspozycji. Do tego należy dodać dużą liczbę mniejszych i miniaturowych dronów oraz rekordową ofertę uzbrojenia do maszyn tej kategorii. W żadnym innym państwie nie prezentowano dotąd tak licznego i różnorodnego uzbrojenia do maszyn bezzałogowych, a np. w Rosji jeszcze parę lat temu nie wystawiano go w ogóle.
❚ Samoloty
Jeśli nie liczyć maszyn dwóch zespołów akrobacyjnych (myśliwce J-10 i samoloty szkolno-treningowe JL-8), to lotnicza ekspozycja statyczna była relatywnie niewielka, wyraźnie mniejsza i mniej interesująca niż trzy lata temu. Niewiele też w niej było nowości i żadnych istotnych niespodzianek.
❘ J-16
Bodaj najbardziej nieoczekiwanym debiutantem był dwusilnikowy samolot wielozadaniowy J-16. Historia tej konstrukcji jest, jak zazwyczaj w ChRL, zawiła i nie do końca jasna. W 1992 r. kupiono w Rosji pierwsze Su-27 w eksportowej wersji SK, wyprodukowane w dalekowschodniej fabryce KnAAPO w Komsomolsku nad Amurem. Zakupy kontynuowano a równocześnie, w 1995 r., została podpisana umowa licencyjna, w ramach której Chiny mogły wyprodukować 200 jednomiejscowych Su-27. Nie miała to być jednak produkcja samodzielna, gdyż silniki, stacje radiolokacyjne, znaczna część awioniki i instalacji hydraulicznych miała być dostarczana z Rosji. Ostatecznie do 2006 r. zbudowano 105 maszyn, z których aż 95 dostarczono w kompletnych zestawach z KnAAPO. Chiny szybko zrezygnowały z budowy kolejnych Su-27SK, oznaczonych za Wielkim
Droga Smoka – rozwój japońskich okrętów podwodnych
Tomasz Grotnik
Globalne zainteresowanie japońskimi okrętami podwodnymi do niedawna dotyczyło w głównej mierze jednostek uczestniczących w zmaganiach na
Pacyfiku i Oceanie Indyjskim w okresie II wojny światowej. Poświęcono im wiele filmów dokumentalnych, książek i innych publikacji. Ich powojenni spadkobiercy nie przykuwali już uwagi w takim stopniu. Obecnie jednak informacje o siłach podwodnych
Japońskich Morskich Sił Samoobrony są powszechniejsze i sięga po nie więcej zainteresowanych. Dzieje się tak m.in. z powodu dynamicznego rozwoju technicznego, ale i liczebnego.
W przełamaniu impasu – w pewnym sensie – pomogła też Australia.
O japońskich okrętach podwodnych stało się głośniej w efekcie uczestnictwa typu S–ory
–u w słynnym już z powodu rozstrzygnięć i niedawnego zaskakującego finału przetargu, ogłoszonym przez Canberrę na zakup zmienników nieudanych Collinsów. Ostatnio zaś przyczyną stał się AUKUS i pojawiająca się kwestia – skoro Royal Australian Navy będzie miała atomowe okręty podwodne, to dlaczego nie mogliby ich mieć Japończycy i Koreańczycy z Południa?
Sōryū, prototyp najnowszej obecnie serii okrętów podwodnych w służbie Japońskich Morskich Sił Samoobrony. Okręty te są owocem pół wieku doświadczeń w budowie jednostek tej klasy w powojennej Japonii.
Ale są też inne powody zainteresowania okrętami podwodnymi Japońskich Morskich Sił Samoobrony (Kaijō Jieitai, najlia (6), Indonezja (4), Singapur (4), Tajwan (2+2 szkolne), Malezja (2), Bangladesz (2), Mjanma (1). Liczby te dotyczą operacyjnych okrętów podpopularniejszy jest skrót od wersji anglojęzycznej JMSDF – Japan Maritime Self-Defense Force, stosowany powszechnie przez nie same). Przyczynił się do niego w znacznej mierze „podwodny wyścig zbrojeń” w rejonie wschodniej i południowo-wschodniej Azji oraz Australii.
Znaczenie okrętów podwodnych w skali globalnej rośnie wraz z poszerzaniem listy zadań stawianych nowoczesnym jednostkom tej klasy. Oprócz typowych zastosowań ofensywnych, związanych ze zwalczaniem okrętów i żeglugi przeciwnika, doszły nowe, nie mniej pożądane: skryte rozpoznanie, przerzut operatorów sił specjalnych i misje z użyciem pojazdów bezzałogowych. Wiąże się to ze stopniową wymianą okrętów zarówno tych konwencjonalnych, jak i z napędem jądrowym. Natomiast najdynamiczniej proces ten zachodzi właśnie na Dalekim Wschodzie. W tym regionie świata swoje siły podwodne modernizują nie tylko największe floty. Aspiracje do ich rozbudowy, a nawet tworzenia od zera, przejawiły kolejne państwa.
Najliczniejsze floty okrętów podwodnych w tym obszarze świata ma Chińska Republika Ludowa (ok. 80 jednostek, w tym wielozadaniowe i strategiczne z napędem jądrowym) i Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (ok. 70; większość to jednostki małe i miniaturowe). Następne miejsca zajmują: Japonia (21+2 szkolne), Republika Korei (21), Wietnam (6), Austrawodnych. Są one w różnym wieku, stanie i zaawansowaniu technicznym. Większość z wyżej wymienionych państw zamówiła kolejne jednostki, które są w budowie lub na etapie prób poprzedzających wcielenie. Warto zwrócić uwagę, że Wietnam, Malezja i Mjanma stworzyły niedawno siły podwodne od zera. Ale to nie wszystko, jeśli chodzi o podwodny wyścig zbrojeń w tym regionie. Kolejne kraje aspirują do dysponowania uzbrojeniem tego rodzaju. Są to Filipiny i Tajlandia. Ten drugi kraj już sfinalizował zakup okrętu typu S26T w ChRL i planuje nabyć następny. Nie można też zapominać o silnych flotach podwodnych Indii (obejmującej atomowy okręt z pociskami balistycznymi) i Pakistanu. Pomijamy przy tym siły morskie Federacji Rosyjskiej i Stanów Zjednoczonych Ameryki. Niezwykły w tym zestawieniu jest fakt, że ponad połowa wymienionych państw buduje okręty we własnych stoczniach. Nie zawsze samodzielnie, często korzystając z transferu technologii firm zagranicznych i wykorzystując półfabrykaty. Nie zmienia to faktu, że podwodne know-how w Azji rozprzestrzenia się w sposób nieporównywalny z innymi zakątkami globu, głównie dzięki stoczniom z ChRL, Niemiec, Rosji i Szwecji. W tych realiach Japońskie Morskie Siły Samoobrony muszą zachować przewagę techniczną nad potencjalnymi adwersarzami. Proces ten następuje na drodze systematycznego