3 minute read

Wymiary postedukacji

Next Article
Ważny głos

Ważny głos

Sławomir Osiński

Dlaczego w przyszłość spoglądamy z niepewnością?

Advertisement

Moja niefrasobliwość, przejawiająca się między innymi tym, że wszelakie teksty obarczone terminem oddania piszę na ostatnią chwilę, została nagrodzona. Po raz setny bowiem, z głębokim przekonaniem, iż wreszcie się uda, zamierzałem napisać ten felieton ze stosownym wyprzedzeniem, co zaowocowałoby jego powstaniem przed agresją putinowskiej armii na Ukrainę. Miałby on wtedy wymiar grzeczny, z lekka prześmiewczy i nawiązujący do edukacyjnej myśli teoretycznej. Stało się inaczej, co nie znaczy wcale, że w momencie publikacji „Refleksji” będzie to wywód aktualny. Zakładam trzy możliwości. Optymistyczną – wojna się zakończy. Polskę opuszczą uciekinierzy, a z rzeczywistym zjawiskiem postedukacji będziemy mieli do czynienia w odbudowywanym ze zniszczeń państwie ukraińskim. Jej zadaniem będzie przede wszystkim wykorzystanie doświadczenia wojny i opracowanie nowego modelu pedagogicznego w sferze relacji międzyludzkich i filozofii. Konieczne będzie przewartościowanie nie tylko w metodyce, ale i państwowym systemie edukacyjnym oraz ustalenie rzeczywistego związku między światem realnym a zmianami, jakie dokonują się w osobowości człowieka pod wpływem absurdalnego zjawiska, jakim jest wojna. Może dzięki temu świat otrzyma nową wiedzę na temat ludzkich celów egzystencjalnych i poważnie zacznie postrzegać dorobek wolnościowych nauk o wychowaniu? Ile w tym będzie odejścia od historii rozumianej jako ciąg walk przeróżnych i destrukcji na rzecz pokazania procesów budowy,

88 FELIETON REFLEKSJE 3/2022

kreacji i rozwoju? Na ile systemowe podejście oczyści się z niezdrowych emocji, sentymentów i odwoływania się do bieżących dyskursów medialnych i politycznych, opartych w dużej mierze na stereotypowych wyobrażeniach czy fałszywych twierdzeniach? Na ile eksperyment ukraiński (jeśli się przydarzy) stanie się wzorcem dla innych państw i czy w ogóle tym torem potoczy się postedukacja XXI wieku?

Pesymistyczna wizja zakłada, że czasopismo się już nie ukaże, a w zrujnowanej bronią masowego rażenia i wyludnionej Europie nieliczne gromady ludzkie będą się uczyły życia na gruzach cywilizacji, a w głowach nielicznych ocalałych intelektualistów szyderczo będzie krzyczał wierszyk Witkacego:

Nie zabrną me twory popod żadne strzechy, Bo wtedy, na szczęście, żadnych strzech nie będzie, W ogóle z tego żadnej nie będzie uciechy, I tylko świństwo równomiernie rozpełznie się wszędzie.

Realistycznie: pewnie będzie trwało to jeszcze długo. Dręczył będzie nas męczący czas permanentnych starć wojennych na obrzeżach terytorium naszego sąsiada. Wojna wkradać się coraz perfidniej będzie w myśli, drążyć ukrytym programem zmęczone mózgi.

Czy potrafiłbym się zachować przyzwoicie w obliczu wojny i okupacji, gdyby przekroczyła ona polską granicę? W szkołach niewesoły jest każdy dzień dla dzieci z Ukrainy. Tam zostali ich dziadkowie, krewni… Są łzy i lęk. Co będzie, jeśli nie uda się światu demokratycznemu zjednoczyć, podejść całościowo i holistycznie do likwidacji putinozy?

Pisałem dawno temu, że człowiek z natury wrażej swojej jest istotą z jednej strony nastawioną na realizację indywidualnych potrzeb, z drugiej zaś dobrze czuje się w grupie, dla której gotów jest porzucić wiele prywatnych dążeń, zwłaszcza gdy pojawią się okoliczności zagrażające wszystkim. Słowem: „I Herkules sempiterna, gdy ludu pełna tawerna”, jak mawiali starożytni komuniści, którzy wymarli przed naszą erą. Zatem – w jedności siła. Co prawda nie zawsze i nie wszędzie, ale dzisiaj zjednoczenie ludzi dobrej woli jest pożyteczne i słuszne. Najważniejsze, aby było pełne i międzynarodowe.

Niezależnie od wojny dzisiejsza postedukacja w Polsce ma wymiar karykaturalny, osobliwie w materii prawa szkolnego, pogmatwanego, niejednolitego i niespójnego wewnętrznie i zewnętrznie. Przykładem dobitnym jest (na szczęście odroczony przez weto prezydenta) projekt „lex Czarnek”, rodem z czasów, gdy rządziła pewna „zjednoczona” partia. Z jednej strony bowiem mamy deklaracje o autonomii szkoły, dążenie do różnorodności programowej, a z drugiej mocno nieświeży prawny pasztecik, ograniczający powyższą autonomię, komplikujący zarządzanie i planowanie, ograniczający dyrektora (jakby przeterminowanego produktu zwanego Kartą Nauczyciela było mało) i mocno rozbijający spójność przepisów. Konsultacje społeczne pokazały żałosność tego projektu we wszystkich aspektach. „Post” oznacza to, co jest „po”, a w nauce odnosi się zwykle do tego, co wcześniej istniało, ale było pominięte lub wykorzystane bez istotnej analizy. Ale jak ma się to do obrazu dzisiejszego świata? Czy można już mówić o nowej postedukacji w sensie naukowym i systemowym? Czy ta postedukacja będzie mieć wymiary krajowe, czy zasięg międzynarodowy? Ot, pytania, w zasadzie chyba retoryczne, o wymiarze groteskowym nieco.

Sławomir Osiński

Absolwent polonistyki, zarządzania w oświacie oraz marketingu i zarządzania w ochronie zdrowia. Nauczyciel, publicysta kulinarny i społeczny, rysownik satyryczny, czasem literat i tekściarz. Egzaminator maturalny, ekspert ds. awansu nauczycieli, wykładowca na studiach podyplomowych. Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 47 im. Kornela Makuszyńskiego w Szczecinie.

FELIETON REFLEKSJE 3/2022 89

This article is from: