K
Hanna POL
a k i a z o m
K
Hanna POL
a k i a z o m
Hanna Polk MOZAIKA Projekt i foto: Lech J. Zdrojewski DTP: Wanda Krzywicka
Wydawca: Fundacja OKO-LICE KULTURY Zblewo, ul. Modrzewiowa 5 www.oko-lice-kultury.pl wydanie elektroniczne Zblewo, Poland 2012
XXX
Poskładaj mnie ze swego utrapienia Ułóż w kolorową mozaikę Matissem mnie przytul Picassem potargaj Klimtem ucałuj i uśnij … a we śnie rozkołysz mnie rozkołysz co we mnie dobre a uśpij co złe...
XXX
jeszcze mi ciebie brak ... jeszcze po kryjomu ktoś z ukradka wpadł i nie wypadł ... na czas ... a czemu … ? najbardziej płaczą ciche łzy te zaplątane w ogrodzie one pachną one są … bez potrzeby … ?
XXX
Węzłem jesteśmy sobie na drodze. Taką - ni stąd ni zowąd efemerydą... Ja - ruszyć się nie mogę. Ty - dalej iść nie chcesz.
XXX
Boże rzuć mi koło ratunkowe dając mi życie nauczyłeś pływać a teraz tonę … i płonę
XXX
nie mów nic pokrzycz tą ciszą, która jest wokoło wypełnij pustką, pustkę, która jest nad nami uśmiechnij się tak jak przed laty
tylko nie mów zostaw kartkę i postaw te kwiaty, i idź jeśli musisz … a kiedy wrócisz podejdź powolutku zapukaj cicho w falbankę poduszki wsuń się leciutko do mych snów i tęsknot, i popatrz tak jak dawniej nic nie mów, uśmiechnij się i obudź mnie z mego nieistnienia...
XXX
Dwie łzy zawisły na jednej rzęsie. Fokstrota na policzkach tańczą zmokłe cienie ... Aż powiedziało sterane do serca - serce podaruj mi proszę
pół Księżyca na szczęście ot tak, po prostu w bombonierce ...
XXX
Wsłuchaj się słyszysz?......... To Twe myśli fruną, to skóra Twoja oddycha... na fortepianie pająk hałasuje... A to ? To nic, nic takiego, to tylko ja przemknęłam przez Twe zamyślenie... Nie bój się. To niepotrzebny podmuch przeszłych dni. Spójrz, nic się nie zmieniło, nic prócz koloru oczu... świat tak samo oddycha, łzy ą równie słone... może tylko te oczy trochę poważniej uśmiechnione... może tylko ten zapach perfumy jakiś inny... …?… i to, że zniknęły nuty z fortepianu...
XXX
Zasmuciło się czyjeś serce , zaśmieciło nad ranem... sny się naśniły łzy się pożaliły łzom naprędce... W zamyśleniu cichym uśmiech zawisł papierowy a radość - przeżywa anemię...
XXX
Podaruj mi spokój obłoków nic więcej.
Takie małe, białe zapomnienie na nitkach ciszy spływające z Nieba. Otul duszę niczym bandaż ranę. Nicią pajęczą opleć. Wtul w tę niepoprawną logiczność Wszechświatu... Pozwól zapomnieć. Naucz na nowo czuć, śmiać się… i widzieć...
XXX
W szron się otulę i pomknę... Szal w pośpiechu z pajęczyn utkany zarzucę... Do sań zaprzęgnę pająki zza szafy , iskry spod ich kopyt miast kolczyków wepnę... i pomknę bez pamięci prosto w Twe ramiona
XXX
Pomarszczone godziny mi płyną we śnie... tak mi dobrze , tak mi błogo... a tu zegar cyku , cyk... nie budź mnie ! Niech śnię ! Nagle przez firanki dziurkę cień Twój niespodzianie wpadł i nie wypadł na czas
a czemu ? Nie budź mych westchnień , niech śpią , a tu zegar cyku , cyk... jeszcze trochę , jeszcze chwilę mieć w ramionach uśmiech Twój , cicho głaszcząc moje sny / by nie spłoszyć , by nie zdmuchnąć marzeń chwil /... jeszcze muszę zanim wstanę rozprasować trudne chwile, zapamiętać oddech Twój i wyłowić dźwięczny śmiech... a tu zegar cyku , cyk... pod powieką jeszcześ Ty a tu zegar cyku , cyk... i już świt...? jak apteczka podręczna już wstaje... na alarm...
XXX
Nie wolno marzyć , nie wolno śnić , bo trzeba żyć ? A najpiękniejszy jest ten promyk gwiazdy , który się marzy we dwoje... Powróciłeś do mnie na sennym nocy promieniu , zaświeciłeś w ciemności i zniknąłeś w oddaleniu. Na gwiazdach zostawiłeś blady uśmiech swój , a na Księżyc wysłałeś nienapisanych listów zwój... Śmiech się plącze po poduszce a ja śpię , a ja śnię... z marzeń nic... tak rozsiałeś się dokoła... Czyżby speszył Cię mój cień ? A tu puk , a tu stuk...
Coś łaskocze mnie po myślach... Czyżby ktoś mnie cicho wołał...? Czyżby dawał jakiś znak...? Czy to lęk? Czy może strach? Ach, to Duch no cóż, śmieszny...Duch...
XXX
A ja Ci ułożę Twe myśli w uśmiechy , ponure miny niech sczezną na chłodzie, ze wschodem wiosny fiołki w oczach błysną a ścieżki kręte prostą znajdą drogę. W podarunku przyniosę zapach świeżej trawy i nadziei kosz pełen śród koniczyn postawię. Zabiorę precz , wyniosę niepokój , zgorzknienie... przyczaję się , z ukradka popatrzę , poczekam... aż obojętność Twa wyda swe ostatnie tchnienie , a ciało ogarnie dawno zapodziane drżenie. Nakarmię słońcem , rozśmieszę i pójdę... bo mnie te wichry co wieją z wieczora napełnią siłą... bym swym zapatrzeniem mogła być przy Tobie nawet nieistnieniem...
XXX
Uczesz falom grzywy , rozplącz warkocze wiatrom i przyjdź tu pośpiesz się pogoń ten czas... Niech wskazówkom się zakręci w głowie , niech Słońce wschodząc zapomni zachodzić , niech gwiazdy spać się nie kładą byleś tu był byleś był już jak najprędzej. Niech wspomnienia nie zajmują Twego miejsca, niech serce o zbędne łkanie się nie czochra... nie umiem czekać nie umiem żyć nie chce mi się spać choć ciągle ziewam... więc przyjdź...
XXX
Abel w Kainie a Kain w Ablu... Zakładamy korony nosząc buty chłopa. Mrówka staje się słoniem a słoń mrówkę chwali. W nitkach pajęczyny twardych szukać szlaków, w szepcie rosy słyszeć hałas świata...
być we wszystkich a wszystkich móc odnaleźć w sobie... jak ptaki Semjurga... zlatawszy świat cały skrzydła potraciły, bo Boga szukały , a Bóg był tak blisko... w każdym z nich z osobna i we wszystkich razem... Nie sztuka kruszyć kopie o granity, trudniej zaś łzom dać nakaz odwrotu i miast nich uśmiechem morzyć lica. Jak uwierzyć, że w naszej to inności smuga podobieństw tkwi. Dlatego przystań na chwilę i pomyśl , i popatrz to nie wrogowie to twoje odbicia...
mozaik a Hanna POL
K
K
Hanna POL
mozaik a Fundacja OKO-LICE KULTURY