Noc Muzeów

Page 1

Noc Muzeów

Jednodniówka przygotowana przez Pracownię Struktur Mentalnych przy okazji Nocy Muzeów pod tytułem Fikcja na ASP w Warszawie. Warszawa, maj 2012


6+/2= Niedawne wybory na ASP były wielkim zaskoczeniem dla kadry pedagogicznej Akademii. Profesorowie nie mogli uwierzyć, że studenci zapraszają kandydatów na spotkania przedwyborcze, zadają im trudne pytania, mają swoje postulaty, wytykają błędy i argumentują swoją postawę. Tak, studenci się zmieniają i tej samej zmiany wymagają od swoich profesorów. Niestety w dyskusji student-profesor kompromis uzyskuje się wciąż gdy to student oddaje pole. To problem mentalności zarówno profesorów, jak i części studentów, którzy z założenia akceptują taki układ. Tak studenci się zmieniają, ale wciąż nic to nie znaczy, gdy mający pomysł student szuka sposobu na jego realizację, pisze pisma, załatwia zgody, organizuje fundusze i gdy już uzbrojony we wszystkie niezbędne dokumenty rusza do dzieła, okazuje się, że profesor któremu pomysł ten zawadza, jednym parsknięciem może przekreślić cały jego trud. Nie bez powodu piszę o tym w przeddzień najliczniej odwiedzanej imprezy z wydarzeń na ASP, Nocy Muzeów na Akademii. To druga Noc na tej uczelni. Znowu zorganizowane przez paru studentów wydarzenie przyciągnie tysiące ludzi. Znowu władze Akademii odwróciły się od tej inicjatywy, w ostatniej chwili ograniczając swoją pomoc do i tak wyproszonego minimum. Tylko kilku rzetelnych i aktywnych pedagogów naprawdę pomogło ratując dobre imię tej instytucji. Edukacja artystyczna to nie tylko szlifowanie warsztatu i wrażliwości plastycznej, to także kształtowanie postawy człowieka która w zetknięciu z narzędziami komunikacji wizualnej zamienia się w postawę artystyczną. Lekceważenie na Akademii zagadnień związanych z zachęcaniem i wspieraniem

działań społecznych i obywatelskich u studentów nie jest już tylko drobnym uchybieniem, to poważny błąd pedagogiczny. Relacja mistrz – uczeń jest staroświecka, a system ocen w klasyfikacji działań artystycznych jest mocno naciągany. Dziś, gdy ewolucja zatacza koło i rodzice uczą się od dzieci obsługi najnowszych technologi, wzywam z całym szacunkiem dla wieku i doświadczenia do adaptowania tych tendencji na Akademii. Profesorowie mogą się od studentów wiele nauczyć, mogą też uczyć ich w nowy sposób. Oczywiście wciąż jest cała masa studentów uwarunkowanych na automatyczne ustawianie się w pozycji podporządkowanej, których cechuje brak własnej inicjatywy, dzieciaków chowających się przed profesorem w czasie sesji lub przeglądów. Dlatego potrzebna jest zmiana w świadomości, która przesuwa studenta z roli przytakiwacza/wymigiwacza do roli młodszego partnera w dyskusji i działaniach. Działaniach bezpośrednio pozaartystycznych, nie dotyczących tylko świata sztuki, gdyż to one kształtują światopogląd młodego człowieka, który aspiruje do tworzenia wobec i w rzeczywistości. Postawa partnerska zmusza studenta do odpowiedzialności i wysadza schemat biernego podporządkowania i wcielania się w rolę, co przełoży się na jego późniejsze funkcjonowanie w życiu.

Łukasz Izert maj 2012 izert.gablotakrytyki.pl/77


Pol­ska Szko­ła Ulot­ki —

Nie­zro­zu­mia­łe usi­ło­wa­nie wy­par­cia

Czas trans­for­ma­cji ustro­jo­wej w Pol­sce, przy­pa­da­ ją­cy na lata ’90 dwu­dzie­ste­go wie­ku, obok za­mie­sza­ nia i roz­bi­cia, przy­niósł, nie­zwy­kle in­te­re­su­ją­ce, dzia­ ła­nia w prze­strze­ni pu­blicz­nej. Przed­sta­wiam pró­bę zde­finio­wa­nia i scha­rak­te­ry­zo­wa­nia jed­ne­go z nich. Za­zna­czyć na­le­ży, że po­niż­szy ar­ty­kuł mo­że być tyl­ ko wstę­pem dla do­kład­niej­szych ba­dań i usta­leń.


Na­ro­dzi­ny i trwa­nie w cha­osie

Eve­ry­one is an ar­tist

Nie­ko­or­dy­no­wa­na przed­się­bior­czość pry­wat­na, mo­gą­ca wresz­cie głę­bo­ko ode­tchnąć po de­ka­dach stłam­sze­nia, nie zda­jąc so­bie z tego spra­wy, stwo­rzy­ła me­dium wspa­nia­le wpi­su­ją­ce się w ob­szar po­szu­ki­ wań sztu­ki. Na sty­ku ży­cia spo­łecz­ne­go i pro­jek­to­wa­ nia wy­daw­ni­cze­go, ulot­ka ist­nia­ła od daw­na. Jed­nak w Pol­sce, od po­cząt­ku lat ’90, ma miej­sce zja­wi­sko od­ ręb­ne i ory­gi­nal­ne w ska­li mię­dzy­na­ro­do­wej. Zwy­kle dzie­ło ujaw­nia zna­cze­nie do­pie­ro z per­ spek­ty­wy cza­su. Po­dob­nie jest w przy­pad­ku Pol­skiej Szko­ły Ulot­ki, już dziś moż­na stwier­dzić wy­bit­ność wy­two­rów okre­su pierw­sze­go – lata 1989-1993 i dru­ gie­go – 1994-2005. Aby co­kol­wiek po­wie­dzieć, o fa­zie trze­ciej, na­le­ży po­cze­kać. Wy­da­je się, że mimo lek­ kich wa­hań, wciąż trwa. Je­ste­śmy w cen­trum wy­ da­rzeń. Za­rów­no pod wzglę­dem sty­li­stycz­nym, jak i w kon­cep­cyj­nym po­dej­ściu do ma­te­ria­łu, „ź­le obec­ na”, w dys­kur­sie ar­ty­stycz­nym, ulot­ka wy­two­rzy­ła no­wą ja­kość. Uni­ka­to­wy cha­rak­ter, wy­wo­dzić na­le­ży z nie­zwy­kłej dy­na­mi­ki, na­głe­go za­po­trze­bo­wa­nia na szyb­ką, bez­po­śred­nią i sku­tecz­ną re­kla­mę, w kra­ju po do­świad­cze­niu go­spo­dar­ką cen­tral­nie pla­no­wa­ ną. Nie po­win­no się przy tym od­bie­rać lau­ru ar­ty­ stom ulot­ki, prze­ja­wia­ją­cym od 20 lat nie­skoń­czo­ną kre­atyw­ność. Isto­tą ja­ko­ści jest, w tym przy­pad­ku, brak wszel­kich ogra­ni­czeń w pro­ce­sie twór­czym. Za­po­ży­cze­nia, na­wią­za­nia, mie­sza­nie tech­nik, sty­li­ za­cje ga­tun­ko­we, krzy­kli­we kon­tra­sty, brak kon­tra­ stów. Otwar­tość i chłon­ność po­nad wszyst­ko. Ele­ men­ty te okre­śla­ją i wy­róż­nia­ją na are­nie świa­to­wej szko­łę pol­ską. Do­kład­na ana­li­za zmian w my­śle­niu o miej­scu i for­mie ulo­tek, na­rzu­ca pe­rio­dy­za­cję zja­wi­ska. Wy­ mie­nio­ne po­wy­żej okre­sy róż­nią się głów­nie zmia­ na­mi w war­stwie for­mal­nej „u­lot­nych ob­ra­zów”. Po­ wo­do­wa­ne, w du­żej mie­rze, roz­wo­jem tech­no­lo­gii i stop­nio­wym wzro­stem po­py­tu, na tę for­mę re­kla­ my. Stąd, prze­zna­cza­nie na ulot­ki, co­raz więk­szych fun­du­szy. Dru­gim ar­gu­men­tem, na cza­so­wy po­dział, jest roz­wój ryn­ku i za­lew co­raz no­wy­mi do­bra­mi, w tym, tak istot­ny­mi, dla opi­sy­wa­ne­go me­dium jak: piz­za, te­le­fo­ny ko­mór­ko­we, sprze­ci­wy wo­bec szczy­ tów po­li­tycz­nych i go­spo­dar­czych itd.

Sztu­kę po­wo­łu­je ar­ty­sta. Sztu­ką ulot­ki zaj­mu­je się pra­wie każ­dy, a mógł­by zaj­mo­wać się każ­dy. „E­ve­ ry­one is an ar­tist” słyn­ne sło­wa Jo­se­pha Beuy­sa (za­po­ży­czo­ne przez nie­go, od ro­man­tycz­ne­go pi­sa­ rza, Geo­r­ga Phi­lip­pa Frie­dri­cha Fre­iher­ra von Har­ den­ber­ga, zwa­ne­go No­va­li­sem), naj­bar­dziej pro­ro­cze sta­ły się chy­ba, dla Pol­skiej Szko­ły Ulot­ki. W pierw­ szej fa­ zie, pra­ wie pod­ ziem­ nie, ale jak grzy­by po desz­czu, two­rzo­no punk­ty kse­ro­gra­ficz­ ne, ofe­ru­ją­ce in­te­re­su­ją­ce po­dej­ście do me­dium. Cza­ sem, zda­rza­ło się, że mimo to koszt pro­jek­tu był zbyt wy­so­ki i pra­cę zle­ca­no sy­no­wi, lub sy­no­wi przy­ja­ ciół. Ne­po­tycz­ne po­czy­na­nia, otwo­rzy­ły drzwi naj­ lep­szym ar­ty­stom wcze­sne­go okre­su. W la­tach 1994–2005, na­stą­pił roz­wój więk­szych agen­cji za­trud­nia­ją­cych wy­bit­ne in­dy­wi­du­al­no­ści, po­nad­to po­wszed­nie­ją­ca sieć In­ter­net, zo­sta­ła wy­ko­ rzy­sta­na, jako miej­sce roz­po­czy­na­nia ka­rie­ry i my­ śle­nia nad ulot­ką, mło­dych wte­dy, pro­jek­tan­tów naj­ now­szych – fazy trze­ciej. Zmia­ny struk­tu­ral­ne, ni­gdy nie nisz­czy­ły de­mo­kra­cji, któ­ra jest ko­lej­nym wy­ znacz­ni­kiem, szko­ły pol­skiej.

Z pry­wat­nej kie­sze­ni Prze­ciw­nie, do pla­ka­tów z lat PRL-u, ulot­ki, po 1989 roku, ni­gdy nie by­ły finan­so­wa­ne przez in­sty­ tu­cje pań­stwo­we, za­wsze po­zo­sta­wa­ły do­me­ną, pry­ wat­nych zle­ce­nio­daw­ców. Stąd za­pew­ne ich re­alizm. Wy­ko­rzy­sty­wa­nie form rze­czy­wi­stych, osa­dze­nie w kon­tek­stach spo­łecz­nych, ryn­ko­wych. Zro­zu­mie­ nie pod­sta­wo­wych po­trzeb ogól­no­ludz­kich, za­chę­ca­ nie do ich speł­nia­nia. Głów­ny­mi zle­ce­nio­daw­ca­mi, przez ca­ły okres, aż do dziś (rok 2009) po­zo­sta­ją ma­łe, pry­wat­ne fir­my i przed­się­bior­stwa. Szcze­gól­nie ak­tyw­ny­mi me­ce­na­sa­ mi, są wła­ści­cie­le re­stau­ra­cji ofe­ru­ją­cy spe­cjal­ne pro­ mo­cje, do­mów pu­blicz­nych itd. Wie­le zle­ceń, wy­cho­ dzi rów­nież, od pry­wat­nych in­sty­tu­cji edu­ka­cyj­nych – szkół ję­zy­ko­wych, szkół na­uki jaz­dy, szkół po­li­ce­ al­nych. Sto­sun­ko­wo mniej, za to po­waż­niej jed­no­ra­zo­ wo, ulot­kę pol­ską, wspo­ma­ga­ją du­że kor­po­ra­cje – te­le­ ko­mu­ni­ka­cyj­ne, finan­so­we i ubez­pie­cze­nio­we.


W swo­isty spo­sób pol­skie ulot­ki opo­wia­da­ją o cza­sie, w któ­rym przy­szło im za­ist­nieć. An­t y­este­t ycz­na, za­gęsz­czo­na, prze­peł­nio­na zna­k a­mi i zna­cze­nia­mi for­ma, szyb­k a ty­po­gra­FIa, nie­do­ro­bio­na fo­to­gra­FIa. Wszyst­ko by­ło wo­bec wy­da­rzeń.

Za­faj­da­na pod­ło­ga Ar­bi­tral­nym po­wo­dem, wy­róż­nie­nia Pol­skiej Szko­ły Ulot­ki, wśród szkół in­nych kra­jów, jest wy­so­ ka ja­kość, nie tyl­ko w sen­sie pro­jek­to­wym, ale bar­ dziej ar­ty­stycz­nym. Ro­zu­mia­nym w kon­tek­ście sztu­ ki współ­cze­snej. W swo­isty spo­sób pol­skie ulot­ki opo­wia­da­ją o cza­sie, w któ­rym przy­szło im za­ist­nieć. An­ty­este­tycz­na, za­gęsz­czo­na, prze­peł­nio­na zna­ka­mi i zna­cze­nia­mi for­ma, szyb­ka ty­po­gra­fia, nie­do­ro­bio­ na fo­to­gra­fia. Wszyst­ko by­ło wo­bec wy­da­rzeń. Tak, jak nie wy­czysz­czo­no spo­łe­czeń­stwa, po po­przed­ nim sys­te­mie, jak nie do­ro­bio­no kon­se­kwent­nie prze­mian po­li­tycz­nych, tak samo, kon­se­kwent­nie, nie­do­ro­bio­ne są ulot­ki szko­ły pol­skiej. Ma­rek Gry­kow­ski, kry­tyk i ko­lek­cjo­ner ulo­tek z lat 1989–2005 twier­dzi, że „(...) for­ma tych ulo­tek jest jak­by to co nie zo­sta­ło wy­czysz­czo­ne po mi­nio­ nych la­tach, wra­ca­ło w swo­jej in­te­re­su­ją­cej ohy­dzie, na pa­pie­rze. Jak­byś nie­do­kład­nie spu­ścił wo­dę w ki­ blu i gów­no wy­bi­ja­ło ru­ra­mi (...)”. Prze­ka­zy­wa­nie na­ stro­jów spo­łecz­nych za­cho­dzi, w sa­mej, war­stwie for­mal­nej prac.

Pla­sty­k a Jesz­cze do roku 1993, spo­ra­dycz­nie uży­wa­no ko­ la­żu kse­ro­gra­ficz­ne­go, po­słu­gi­wa­no się tą tech­ni­ką, w celu łą­cze­nia, ob­ra­zów fo­to­gra­ficz­nych z tek­stem. Nie­wiel­ką gru­pę ulo­tek kse­ro­gra­ficz­nych, roz­po­znać moż­na, po moc­nym kon­tra­ście – po do­pro­wa­dze­niu, do wy­eli­mi­no­wa­nia wszel­kich ko­lo­rów, a na­wet, od­ cie­ni sza­ro­ści i po­zo­sta­wie­niu wy­łącz­nie czer­ni i bie­li. Jed­nak, pod­sta­wo­wym na­rzę­dziem ar­ty­stów, przy­pi­sy­wa­nych do nur­tu, był i jest, kom­pu­ter. Faza pierw­sza i po­czą­tek dru­giej, opar­te na pa­kie­cie biu­ ro­wym, sys­te­mu Win­dows. Prze­past­na bi­blio­te­ka, go­to­wych zna­ków gra­ficz­nych, któ­re ze­sta­wia­no ze so­bą na płasz­czyź­nie, zu­peł­nie jak obiek­ty zna­ le­zio­ne, by­ła sze­ro­ko eks­plo­ato­wa­na do po­ło­wy lat ’90. W póź­niej­szym cza­sie, cią­gle ba­zo­wa­no, na na­ rzę­dziach Mi­cro­so­ftu, słyn­ną bi­blio­te­kę za­stą­pio­no, więk­szą ilo­ścią zdjęć cy­fro­wych, ale fon­ty i mi­ni­ma­ li­stycz­na, od­waż­na ty­po­gra­fia, nie­ustan­nie kró­lo­wa­ ły. Ti­mes New Ro­man, Arial, Co­mic Sans, Co­urier, we­szły do ka­no­nu. Pol­ską Szko­łę Ulo­tek wy­róż­nia zróż­ni­co­wa­nie i za­gęsz­cze­nie ele­men­tów, czę­sto nie­spój­nych, nie­ pa­su­ją­cych do sie­bie. Nie­chluj­ność de­ko­ra­cyj­na i or­dy­nar­ność es­te­tycz­na, ozna­cza­ły opo­zy­cję, wo­bec wy­gła­dzo­nej i do­piesz­czo­nej sztu­ki re­kla­my po­przed­ nie­go pół­wie­cza. Jed­nak­że, bun­tow­ni­czy sprze­ciw wy­dał obfit­szy plon, niż sa­mą tyl­ko ne­ga­cję.

Od Je­ho­w y do pa­nien­ki lek­ kich oby­cza­jów Za­kres mo­ty­wów i wy­wo­dzą­cych się z nich sym­ bo­li, w ulot­kach jest nie­zmier­nie sze­ro­ki. Wią­żą się z usłu­ga­mi, do­bra­mi, w dzie­dzi­nie spo­łecz­no­-ryn­ ko­wej. Od­po­wie­dzia­mi na py­ta­nia pierw­sze lub za­ chę­ca­niem, do ich po­szu­ki­wa­nia w ob­sza­rze oko­ło­ re­li­gij­nym. Do osob­nej szu­fla­dy, przy­po­rząd­ko­wać na­le­ży mo­ty­wy po­li­tycz­ne, w war­stwach od re­gio­ nal­nej po mię­dzy­na­ro­do­wą. Nad­uży­wa­nym wręcz sym­bo­lem, w pierw­szej z wy­mie­nio­nych grup, jest por­tret, cza­sem akt ko­ bie­cy. Cha­rak­te­ry­zu­je się da­le­ko po­su­nię­tym ide­ali­ zmem, przy odro­bi­nie bru­tal­no­ści i per­wer­sji. Mo­rza


za­dru­ko­wa­nych wie­lo­barw­nie ar­ku­szy, z ko­bie­ta­mi za­pra­sza­ją­cy­mi do ko­rzy­sta­nia z moż­li­wo­ści wol­ne­ go ryn­ku, roz­le­wa­ją się po uli­cach, nie­prze­rwa­nie od 20 lat. Uwo­dzi­ciel­ska mi­mi­ka, ze­sta­wia­na jest z czer­ wie­nia­mi, żół­cia­mi, ró­żem. Ca­łość, okra­szo­na sub­ tel­ną ty­po­gra­fią, w war­stwie in­for­ma­cyj­nej. Czy­sty mar­ke­ting spo­ty­ka­my tuż obok dzieł, rów­nież wy­ko­ rzy­stu­ją­cych fo­to­gra­fię, ale w jak­że od­mien­nym celu – szczę­śli­wa ro­dzi­na, uśmiech­nię­ta para, po­stać spa­ ce­ru­ją­ca w słoń­cu. Po­kry­te mi­ster­ną plą­ta­ni­ną tek­ stu, z do­mi­nu­ją­cym ha­słem, zwy­kle głę­bo­ko me­ta­ fizycz­nym – „Do­kąd zmie­rza ten świa­t?” „Czy Zie­mia bę­dzie ra­je­m?”. Sym­bo­li­ka szczę­ścia, sie­lan­ki. Każ­dy czło­wiek, po od­po­wied­nim przy­go­to­wa­niu du­cho­ wym i za­pi­sa­niu się, w re­kla­mo­wa­ne miej­sce, mo­że po­ziom sym­bo­lu zmie­nić w rze­czy­wi­stość. Ostat­ni­mi, z istot­nych mo­ty­wów, są: eko­lo­gizm, wal­ka z ra­si­zmem, na­cjo­na­li­zmem, fa­szy­zmem, an­ ty­se­mi­ty­zmem, mi­li­ta­ry­zmem, kor­po­ra­cjo­ni­zmem, ho­mo­fo­bią. Każ­dy na­zna­czo­ny da­le­ko po­su­nię­tym, mo­ra­li­zmem i ak­ty­wi­zmem spo­łecz­no­-po­li­tycz­nym.

Świe­tli­sta dro­ga Wiel­kie zja­wi­ska prze­mi­ja­ją. Bądź, kon­ty­nu­owa­ ne mar­nie, przez póź­nych sy­nów wy­bit­nych ar­ty­ stów, sta­ją się po­wo­li te­ma­tem ba­dań hi­sto­ry­ków sztu­ki, bądź po­wra­ca­ją, jak wid­ma w od­sło­nach sty­li­za­cyj­nych. Pol­skiej Szko­le Ulot­ki nie gro­zi, pó­ki co, od­sta­wie­nie na bocz­ny tor. Przy odro­bi­nie chę­ ci zwięk­sze­nia świa­do­mo­ści i wzro­ście ilo­ści tek­stów kry­tycz­nych, moż­li­we jest wy­cią­gnię­cie do­kład­niej­ szych wnio­sków, na te­mat pierw­szych okre­sów, zro­ zu­mie­nie za­my­słów ar­ty­stów współ­cze­snych i do­ kład­ne wy­zna­cze­nie, pola dal­szej eks­pan­sji.

Pracownia Struktur Mentalnych (facebook.com/PracowniaStrukturMentalnych) marzec 2012, Warszawa Redakcja: Kuba Maria Mazurkiewicz (kuba.mazurkiewicz@gmail.com) Łukasz Izert (lukasz.izert@gmail.com)

Weronika Pogoniewicz listopad 2009 primabalerina.net/polska-szkola-ulotki


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.