Zeszyt 7 Pracowni Struktur Mentalnych

Page 1

PRACOWniA Struktur Mentalnych — zeszyt 7 lipiec 2012 Warszawa



WStęp

Siódmy zeszyt Pracowni Struktur Mentalnych jest dla nas zeszytem wyjątkowym. Zaczynając od znaku na okładce, który w tym numerze został wypalony przez słońce, dzięki właściwościom światłoczułym naszej okładkowej tektury. Krzyż, jako symbol najbardziej odpowiedni do oznaczenia duchowości w naszej kulturze stał się punktem wyjścia dla tekstów i prac publikowanych w zeszycie. Jest to ostatni tematyczny zeszyt PSM. Temat duchowości, tak rzadko podejmowany w dyskusji, spotkał się z dużym zainteresowaniem, dzięki czemu numer siódmy jest zeszytem najobszerniejszym.

Łukasz Izert i Kuba Maria Mazurkiewicz

DOZNANIA MISTYCZNE

Miałem kiedyś doznanie mistyczne. Pojechałem na obóz medytacyjny – Vipassana. W odciętym od świata ośrodku razem z innymi obcymi sobie ludźmi, przez kilkanaście dni nie opuszczając terenu ośrodka i z obowiązkiem zachowania milczenia medytowałem 10 godzin dziennie. Plan był taki: wstawaliśmy o 4, dwie godziny medytacji skromne śniadanie, potem chyba 5 godzin, obiad potem jeszcze 3 godziny. Ostatni posiłek o 17, choć właściwie trudno nazwać posiłkiem jabłko. Medytowaliśmy w wielkiej sali. Podczas medytacji klęczeliśmy na matach z poduszką pomiędzy udami, na której się siedziało. Po kilku godzinach takiego siedzenia nogi bolały niemiłosiernie, ale wizja osiągnięcia oczyszczenia ducha, wyleczenia ciała, a nawet doznań mistycznych wzmacniała moją siłę woli. Po wielu tak spędzonych dniach, podczas jednej z wielogodzinnych, bolesnych dla nóg, sesji

medytacji doznałem czegoś niesamowitego. Najpierw pojawił się wrażenie opuszczania ciała. Medytowałem z zamkniętymi oczami, a mimo to widziałem swoje splecione dłonie które otoczone ciemnością oddalały się ode mnie. Całe moje ciało zaczęło drżeć. Był to inny rodzaj drżenia niż ten jaki sobie wyobrażałem, kiedy mistrz opowiadał o możliwym doświadczaniu łagodnego przepływu energii. W moim przypadku nie było nic łagodnego, już po chwili rzucało mną tak, że z trudem mogłem zachować równowagę. Dodatkowo pojawiło się mocne uczucie skrętu w brzuchu. Pomyślałem wtedy – Tak, to jest to! Doświadczam doznania mistycznego. Osiągnąłem to szybciej niż inni. Po skończonej medytacji poszedłem jak najszybciej podzielić się tą nowiną z jedyną osobą do której mogłem się odezwać – do mistrza. Opowiedziałem Mu o wszystkim. On uśmiechnął się i powiedział że to raczej od bólu nóg.

Łukasz Izert lipiec 2012 izert.gablotakrytyki.pl/155


szopa

(…) nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło

(Księga proroka Izajasza)

W jednej z kaplic kościoła, przy użyciu kilku belek siana, upletliśmy kopułę, która z zewnątrz wygląda jak stóg siana od środka. Ciemność i zwyczajny, słaby materiał użyty do zrobienia stogu są tak samo marne jak otaczająca nas rzeczywistość. Z jednego tylko miejsca wydobywa się światło. Początkowo nie wiadomo, co znajduje się w jasnym punkcie. Dopiero po uklęknięciu widać dokładnie Dziecię. Nowonarodzony jest jedynym ważnym i jasnym punktem w przytłaczającej ciemności. Hanna Owsińska i Kuba Maria Mazurkiewicz

***

Kiedy kupowałem prezenty spotkałem przyjaciela i powiedziałem mu, że właśnie skończyliśmy z Hanną budować szopkę bożonarodzeniową w kościele św. Anny, skwitował – „czyli sztuka katolicka…”. Określenie to jest trafne, o ile mamy z tyłu głowy drugą możliwość rozegrania się tej rozmowy: Kiedy kupowałem prezenty spotkałem przyjaciela i powiedziałem mu, że właśnie skończyliśmy z Hanną montować naszą instalację w galerii X, skwitował – „czyli sztuka galeryjna…”. Rozmowa ta pokazuje, jak określone miejsce nadaje etykietę wytworom, albo działaniom tam prezentowanym. Praca wystawiona w galerii mimo niedużej różnicy jakościowej będzie odczytywana jako sztuka, o której warto rozmawiać i poddawać ją krytycznemu osądowi, prezentowana w innym miejscu – w tym przypadku, w kościele – zyskuje etykietę katolickiej. Etykietę umniejszającą jej znaczenie. Bo nie jest to sztuka w ogóle, sztuka po prostu, tylko wąska nisza przeznaczona dla określonego odbiorcy, odbiorcy-doktrynera. W takim rozumowaniu pojęcie „sztuka” staje się czymś nadrzędnym, wartością samą w sobie. Przestaje

być narzędziem do przekazywania treści spoza swojej dziedziny. Autonomizuje się powoli tracąc zaczepienie w rzeczywistości. Wytwarza wewnętrzny, kruchy i niepodparty niczym istotnym iluzoryczny świat. „Świat sztuki” – jest to świat w świecie, ze swoją wewnętrzną mitologią, „religią” sztuki, która w tym wypadku staje się nową wiarą. Najprościej rzecz ujmując: sztuka w kościele, nazwana wcześniej katolicką, jest narzędziem w stosunku do wiary, zaś sztuka w galerii, nazwana sztuką galeryjną jest sama obiektem wiary. Wycięty zostaje ważny szczebel w opisanej tu drabinie pomiędzy sztuką a wiarą. Poważne uproszczenie może prowadzić do załamania się całej drabiny. Wydaje mi się, że sztuka może mieć, co najwyżej, funkcję służebną wobec każdego przejawu życia, w tym jego najważniejszego elementu, jakim jest wiara. W sztukę się nie wierzy, tylko się ją robi (może być, że dla wiary). Na pierwszy rzut oka wydaje się, że współcześni artyści nie boją się metafizyki, czy religii. Często dotykają tych płaszczyzn, jednak zwykle w sposób skrajnie abstrakcyjny, albo banalnie krytyczny. Obrazy, instalacje mają duchowy charakter, ale nie wiadomo, o którego ducha chodzi. Wystawy dotykające problemu metafizyki, duchowości, czy wiary nie pokazują prac, które są wprost katolickie, prawosławne, muzułmańskie (tutaj przykład). Nie chodzi oczywiście o to, żeby wszystko było dosłowne i całkowicie konkretne, ale pokazywanie wyłącznie wyabstrahowanej religijności jest poważnym zakłamaniem, zamknięciem oczu na otoczenie. Przyzwoitością wydaje się zwrócenie uwagi na fundamentalne znaczenie dla kultury jej rodowodu. Na przykład dla sztuki europejskiej, również współczesnej (czyli tworzonej bieżąco), fundamentem jest osadzenie w kulturze chrześcijańskiej. Nawet negacja opiera się na jakiejś podstawie. Bez określenia podstawy wszelkie działania stają się wyjątkowo puste.

Kuba Maria Mazurkiewicz styczeń 2012 mazurkiewicz.gablotakrytyki.pl/815


rys. 1, jeszcze myślenie, Hanna Owsińska rys. 1, jeszcze myślenie, Hanna Owsińska fot. 1-3, SZOPA w warszawskim kościele św. Anny, w grudniu 2011 roku, HO i KMM rys. 2, już robienie, Hanna Owsińska rys. 2, już robienie, Hanna Owsińska


szopa

(…) nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło

(Księga proroka Izajasza) W jednej z kaplic kościoła, przy użyciu kilku belek siana, upletliśmy kopułę, która z zewnątrz wygląda jak stóg siana od środka. Ciemność i zwyczajny, słaby materiał użyty do zrobienia stogu są tak samo marne jak otaczająca nas rzeczywistość. Z jednego tylko miejsca wydobywa się światło. Początkowo nie wiadomo, co znajduje się w jasnym punkcie. Dopiero po uklęknięciu widać dokładnie Dziecię. Nowonarodzony jest jedynym ważnym i jasnym punktem w przytłaczającej ciemności. Hanna Owsińska i Kuba Maria Mazurkiewicz

***

Kiedy kupowałem prezenty spotkałem przyjaciela i powiedziałem mu, że właśnie skończyliśmy z Hanną budować szopkę bożonarodzeniową w kościele św. Anny, skwitował – „czyli sztuka katolicka…”. Określenie to jest trafne, o ile mamy z tyłu głowy drugą możliwość rozegrania się tej rozmowy: Kiedy kupowałem prezenty spotkałem przyjaciela i powiedziałem mu, że właśnie skończyliśmy z Hanną montować naszą instalację w galerii X, skwitował – „czyli sztuka galeryjna…”. Rozmowa ta pokazuje, jak określone miejsce nadaje etykietę wytworom, albo działaniom tam prezentowanym. Praca wystawiona w galerii mimo niedużej różnicy jakościowej będzie odczytywana jako sztuka, o której warto rozmawiać i poddawać ją krytycznemu osądowi, prezentowana w innym miejscu – w tym przypadku, w kościele – zyskuje etykietę katolickiej. Etykietę umniejszającą jej znaczenie. Bo nie jest to sztuka w ogóle, sztuka po prostu, tylko wąska nisza przeznaczona dla określonego odbiorcy, odbiorcy-doktrynera. aksńiswO annaH ,einelśym ezczsej ,1 .syr „sztuka” staje się aksńiswW O atakim nnaH ,erozumowaniu ineibor żuj ,2 .sypojęcie r

czymś nadrzędnym, wartością samą w sobie. Przestaje być narzędziem do przekazywania treści spoza swojej dziedziny. Autonomizuje się powoli tracąc zaczepienie w rzeczywistości. Wytwarza wewnętrzny, kruchy i niepodparty niczym istotnym iluzoryczny świat. „Świat sztuki” – jest to świat w świecie, ze swoją wewnętrzną mitologią, „religią” sztuki, która w tym wypadku staje się nową wiarą. Najprościej rzecz ujmując: sztuka w kościele, nazwana wcześniej katolicką, jest narzędziem w stosunku do wiary, zaś sztuka w galerii, nazwana sztuką galeryjną jest sama obiektem wiary. Wycięty zostaje ważny szczebel w opisanej tu drabinie pomiędzy sztuką a wiarą. Poważne uproszczenie może prowadzić do załamania się całej drabiny. Wydaje mi się, że sztuka może mieć, co najwyżej, funkcję służebną wobec każdego przejawu życia, w tym jego najważniejszego elementu, jakim jest wiara. W sztukę się nie wierzy, tylko się ją robi (może być, że dla wiary). Na pierwszy rzut oka wydaje się, że współcześni artyści nie boją się metafizyki, czy religii. Często dotykają tych płaszczyzn, jednak zwykle w sposób skrajnie abstrakcyjny, albo banalnie krytyczny. Obrazy, instalacje mają duchowy charakter, ale nie wiadomo, o którego ducha chodzi. Wystawy dotykające problemu metafizyki, duchowości, czy wiary nie pokazują prac, które są wprost katolickie, prawosławne, muzułmańskie (tutaj przykład). Nie chodzi oczywiście o to, żeby wszystko było dosłowne i całkowicie konkretne, ale pokazywanie wyłącznie wyabstrahowanej religijności jest poważnym zakłamaniem, zamknięciem oczu na otoczenie. Przyzwoitością wydaje się zwrócenie uwagi na fundamentalne znaczenie dla kultury jej rodowodu. Na przykład dla sztuki europejskiej, również współczesnej (czyli tworzonej bieżąco), fundamentem jest osadzenie w kulturze chrześcijańskiej. Nawet negacja opiera się na jakiejś podstawie. Bez określenia podstawy wszelkie działania stają się

Kuba Maria Mazurkiewicz styczeń 2012 aksńiswO annaH ,einelśym ezczsej ,1 .syr aksńiswOmazurkiewicz.gablotakrytyki.pl/815 annaH ,eineibor żuj ,2 .syr


fot. 1-3, SZOPA w warszawskim kościele św. Anny, w grudniu 2011 roku, HO i KMM


Notatki z okresu dojrzewania część 1

1. Poprzez szczerość rozumiem mówienie zawsze dokładnie tego co chcę powiedzieć. Co znaczy mniej więcej tyle, że jeśli mamy ochotę kłamać to nadal jesteśmy szczerzy. Prawda i fałsz nie mają znaczenia, ponieważ od zawsze tworzyły nierozłączną parę. Biegunowość to podział stworzony przez ludzi i to oni wartościują naładowując elementy dodatnim lub ujemnym ładunkiem. Niewykluczanie współistnienia sprzeczności to jedyna droga do jasnego postrzegania problemu. 2. System wartości logika = dobro lubię = dobro boli = zło słodkie = dobro podoba mi się = dobro (mądre) nie podoba mi się = zło (głupie) Ja lubię a on nie = zły (głupi) Ja lubię to co on = dobry (mądry) lubię (wierzący) = dobro (pan bóg) lubię (ateista) = dobro (jestem mądry) lubię (ortodoks) = zło (szatan)

*mając do czynienia z taką, a może i większą liczbą kombinacji ciężko powiedzieć czym jest dobro i zło. 3. Nasza intymność to najwyższa i jednocześnie jedyna cena jaką musi ponieść człowiek aby mógł siebie nazywać artystą. Jedynie wtedy o rzeczach można mówić szczerze jeśli mówimy intymnie.

4. Wszechświat to ruch, przyciąganie i odpychanie. Przykładowo Miłość to przyciąganie a nienawiść odpychanie. Chęć odkrycia tajemnicy to przyciąganie z kolei brak ekscytacji rzeczami, do których mamy nieograniczony dostęp na co dzień można nazwać odpychaniem (psychologia reguły niedostępności). Głód można zakwalifikować jako przyciąganie, a strach jako odpychanie itd. Celem powinno być dążenie do równowagi psychofizycznej, a równowagę może zapewnić uleganie pragnieniom. Nie chodzi mi o anarchię ale o próbę poradzenia sobie z manipulacyjnym oddziaływaniem otoczenia. Myślę o pewnej drodze, która jak poprzez trans przeprowadzałaby przez kolejne etapy dążenia do bycia sobą. 5. Cały czas od kiedy istniejemy staramy się wyrażać siebie. Na początku chodziło o przedłużenie gatunku potem o dobra materialne, obok nich po jakimś czasie pojawiły się inne potrzeby. Wyobraźnia – tak nazywamy nasze zdolności do syntetyzowania rzeczywistości. Dzięki niej powstała kultura, a w niej dla mnie najbardziej interesująca gałąź, religia. Jak do tego doszło, że stworzyliśmy ponad realną rzeczywistość, w której niewidzialni bogowie sterują naszymi mizernymi życiami? Dziś zarysowuje się granica pomiędzy ludźmi, dla których odpowiedzialna za to jest nasza wyobraźnia i ludźmi którzy widzą w tym natchnienie płynące z wyższych poziomów rzeczywistości, jeśli można to tak nazwać. Bez względu na to, po której staniemy stronie tym co nas łączy będzie zawsze głód. Myślę, że to co najbardziej pociąga (przyciąga) to tajemnica, coś czego nie widzimy ale mamy silne poczucie, że jest i, że musimy to zdobyć, zobaczyć, dotknąć, zjeść.


6. Pragnienia to najsilniejszy motor motywujący nas do działania. Co dzieje się z nami jeśli zaczynamy dążyć do cudzych pragnień? Co jeśli społeczeństwo zbyt silnie narzuca nam swój model wartości? Czy w takiej sytuacji nasze osobiste potrzeby znikają? Co się z nimi dzieje? Potrzeby wynikające z korzeni, mieszanki genów i spektrum wydarzeń zarejestrowanych w pamięci poprzez nasze zmysły. Kształtują nas miliardy czynników wewnętrznych i zewnętrznych dlatego żadna maska nie jest w stanie zastąpić szczerej ekspresji. Maska to wrażenie człowieka, a ekspresja maski to wrażenie ekspresji, imitacja. 7. Proces twórczy Zmaterializowany obraz z mojej głowy.Obraz jako zmaterializowana wersja iluzji, która jest w mojej głowie. Iluzja z mojej głowy wędruje na zewnątrz. Na zewnątrz jest czymś w rodzaju iluzji z mojej głowy z tym, że mogą zobaczyć ją inni. Iluzje z mojej głowy są oglądane przez innych. Inni patrzą co mam w głowie. Moja głowa jest pełna myśli o innych. Brakuje mi głosu innych w mojej głowie. Inni w mojej głowie są niemi. Jeśli pokażę co mam w głowie na zewnątrz wtedy inni z poza niej przestaną być niemi. Inni w mojej głowie przestaną być niemi. Obraz jest jak materializowanie snów, jest iluzją, materialnym snem, rzeczywistością i wyobrażeniem zarazem. W śnie można najeść się do syta i obudzić się głodnym. Z obrazem jest taki problem, że nie zniknie więc w pewnym sensie jest się sytym i głodnym zarazem. Obraz nie wypełni żołądka ale w pewnym sensie pokaże gdzie szukać jedzenia. 8. Więcej głosów w głowie. Kiedy jeden coś robi, jak pies goniący samochody, drugi patrzy i ocenia. Trzeci głos zaprzecza, czwarty nie docenia, a piąty mówi, że jeszcze nie wszystko stracone. Szósty głos każe mi kogoś zabić. Zawsze czułem się jakbym był tym z tyłu głowy. Drugim wycofanym. Nie czuję się jakbym był dwoma naraz tylko tym głębszym, wewnętrznym. Nie czuję się

jakbym kierował swoim ciałem, raczej wszystko dzieje się po prostu, a ja to nieustannie analizuję i oceniam. Czasem czuję się jakbym był tym, który jest wewnątrz mnie i nie wiedział jak się zachowa ciało. To jest tak jakbym był mózgiem i nie wykraczał poza czaszkę, analizował ciało ale nie miał nad nim kontroli. Ten podział wydaje mi się wyraźny, wyraźniejszy niż podział na świadomość i podświadomość. „Dwoistość natury Chrystusa – jego pragnienie, tak ludzkie i nadludzkie zarazem, by stać się podobnym Bogu... stanowiło dla mnie zawsze głęboką, nieprzeniknioną tajemnicę. Nieustanna, bezlitosna walka między ciałem a duchem była dla mnie od młodości głównym powodem udręki, źródłem wszystkich radości i smutków a moja dusza jest polem bitwy, na którym walczą ze sobą i łączą się te dwie armie”. NIKOS KAZANTZAKIS z powieści „Ostatnie kuszenie Chrystusa”

9. Świat nie ma granic. Za to ma swoje mikroświaty, które nie wykluczają istnienia innych. Po co dzielić, rozcinać i wmawiać sobie i innym że to już wszystko, „sens wszystkiego”. Jeśli spojrzę z daleka na zeszyt w którym teraz piszę i powiem, że to czarny prostokąt, to zdradzę wam tym samym z czego jest zbudowany? O czym właśnie piszę i dlaczego? Taki ma sens szukanie wzorów które mają określać skomplikowane struktury. Rzeczywistość to wszystko co można o niej powiedzieć, wszystko co można poczuć, dotknąć, zobaczyć. Nie da się od niej oddzielić pamięci, wyobraźni i snów. Pomnóżmy to o czym piszę przez wszystko, wszystkich, zawsze i wszędzie, a zyskamy pojęcie czym jest rzeczywistość. 10. Jakie wartości w sztuce przetrwałyby gdyby wybuchła wojna, silne wspólne zagrożenie, w tym momencie w dwudziestym pierwszym wieku? Na to pytanie chyba nikt nie zna dokładnej odpowiedzi. Wyobraźnia podpowiada mi, że w jakimś stopniu poszukiwania byłyby kompletną odwrotnością cierpienia, strachu, bólu i zwątpienia a z drugiej strony emocjonalną dokumentacją teraźniejszości. Ten przykład pomaga w zrozumieniu jaki jest cel sztuki w ogóle. Sztuka odpowiada


na potrzeby ludzi, jednostek jak i grup. Dziś, w czasie pokoju, kiedy nic nam nie grozi, nic nas nie jednoczy, jesteśmy świadkami wielkiego indywidualizmu ale i początku poszukiwań tego pierwiastka, który mógłby być jakimś wspólnym mianownikiem. Dostrzegam, że wokół mnie ludzie coraz częściej postrzegają świat jako całość. Coraz rzadziej spotykam się z patriotyzmem a coraz częściej z kosmopolityzmem. Coraz rzadziej spotykam się ze sztuką egocentryczną jeśli mogę tak to nazwać a coraz częściej sztuka dotyczy tej: wieloplanowej i wielowymiarowej; kalejdoskopowej; mikroskopijnej i makroskopijnej; fraktalnej natury wszechświata. Równowaga, porządek, wyższa konieczność; nie ma jednostek, są tylko części całości, jednego organizmu. 11. Na co dzień podejmujemy wiele decyzji, a tak na prawdę nieustannie mamy do czynienia z tymi samymi schematami, na które mamy gotowe rozwiązania. Wydaje mi się, że potrzeba odejścia od powtarzalności nie jest do końca możliwa jednak świadczy o świadomości i odwadze w realizowaniu pragnień. Co świadczy o słuszności naszych decyzji? Korzyści z nich płynące? Co jest ważniejsze, korzyść własna, innych czy wspólna? Co jeśli moje potrzeby kłócą się z potrzebami innych lub co gorsza wykluczają się nawzajem? ,,Myślałeś, będąc chłopcem, że mag to ktoś, kto potrafi uczynić wszystko. Tak i ja niegdyś myślałem. Tak myśleliśmy wszyscy. A prawda jest taka, że im bardziej rośnie prawdziwa moc człowieka, im bardziej poszerza się jego wiedza, tym bardziej zwęża się droga, którą może on kroczyć; aż wreszcie niczego już nie wybiera, lecz czyni tylko i wyłącznie to, co musi czynić...” Ursula K. Le Guin „Czarnoksiężnik z Archipelagu”

12. Kiedy stoisz przed obrazem musisz zadać sobie trzy fundamentalne pytania: 1. Czy tworzysz obraz dla korzyści materialnych? 2. Czy chcesz powiedzieć innym coś ważnego? 3. Czy tworzysz obraz bo chcesz poznać siebie?

Z pewnością żaden z powodów nie jest lepszy od pozostałych. Możliwe, że wszystkie trzy mogą współistnieć. Z pewnością w przypadku każdej z kombinacji jeden z powodów będzie determinował pozostałe. Ostatni z powodów stwarza ciekawą sytuację. Te chirurgiczne zabiegi kiedy odcinamy nasze myśli od ciała są bardzo zdradliwe. Potrzeba dużej wprawy aby nawet w najmniejszym stopniu kontrolować ten proces. Podczas operacji mnoży się nieokreślona ilość potencjalnych błędów, które zniekształcają obraz. Tym samym dzielą osobowość na tą niezwykle złożoną, pełną genetycznych uwarunkowań, życiowych doświadczeń i tą krótkotrwałą będącą w gruncie rzeczy aktem kreacji. „Jeden trochę bardziej, drugi trochę mniej, ale każdy człowiek jest zależny od opowiadań, od powieści, które objawiają mu złożoną prawdę życia. Jedynie takie opowiadania, odczytywane nieraz w transie, stawiają go w obliczu przeznaczenia”. Georges Bataille „Błękit nieba”

13. Nie powinno się traktować dzieł ludzi jako wzoru postępowania w prawdziwym życiu. Dzieła to odrębne światy; kompletne i zamknięte, są zwieńczeniem pracy artysty. Dzieła nic nie powiedzą ci o twoim życiu jeśli będziesz naśladował ich treść. Dzieło ma swoje prawa i siły, które są nieprzekładalne na życie codzienne. Można próbować przechodzić przez życie wedle praw z innego świata, ale dzieło jest po to by popychać do odkrywania własnych prawd i praw, które rządzą w twoim świecie. Dzieło ma być dla nas, istnieć w teraźniejszości. Dzieło żyje tylko w teraźniejszości. Najpierw kształtują je decyzje twórcy, a potem subiektywne umysły innych. 14. Problemy z czasem Na naturę przeszłości patrzymy z perspektywy artystów. To dlatego na przeszłość patrzymy jak na idyllę, stare dobre czasy. To nie znaczy, że nie było dobrych i złych chwil, to raczej świadczy o tym, że artyści przenikają rzeczywistość i destylują z niej to co najczystsze. Przyszłość i przeszłość ma swój początek w teraźniejszości, to oczywiste. Teraźniejszość ma na nie największy


wpływ. Ciekawsze jest to, że teraźniejszość, przeszłość i przyszłość, które znamy i opisujemy stanowią jedność. Przyszłość, to tak naprawdę przyszłość z perspektywy teraźniejszości i tak samo jest z przeszłością. Przeszłość jest dla historyków, przyszłość dla wróżbitów, teraźniejszość jest dla żywych. Z chaosu wyłania się teraźniejszość, pozostawiając niewielkie spektrum możliwości. Ścieżki prowadzą do niedalekiej przyszłości skąd możemy obrać kolejny kierunek. Nie możemy się cofnąć i obrać innej ścieżki. Cofanie się jest pozorne, dlatego że nadal kroczymy ku przyszłości. Jesteśmy wtedy już innymi ludźmi a błędne wybory to również ścieżki, przez które musimy przebrnąć. Materia powstaje w przyszłości, przybiera swoje kształty w teraźniejszości i rozpada się w przeszłości. Oparcie w teraźniejszości, prognozy na podstawie przeszłości i wróżenie z fusów odgadując przyszłość. Co jeśli źle interpretujemy czas? Może wielki wybuch nastąpił w przyszłości, a my jesteśmy nieustannie bombardowani jego podmuchem. Idąc pod wiatr staramy się dotrzeć do źródła. „Człowiek jest strumieniem którego źródło jest ukryte.”

i układane. Kiedy czytam te teksty jeden po drugim przychodzi mi do głowy myśl, że świat jest nieustannie w ruchu. Jednego dnia coś zapisuje wydaje mi się to interesujące, ciekawe warte zacytowania , następnego dnia już nie... Co ciekawe ten sam fragment po kilku miesiącach jakby w jakimś bliżej nieokreślonym cyklu na nowo staje się interesujący i warty uwagi. Wszelkie poszukiwania skazane są na płynność, takie dzieło jest w ruchu, to najważniejsza jego cecha. Takie dzieło musi być mądre i naiwne zarazem, poważne i śmieszne. Co mogę powiedzieć na pewno, to że jest prawdziwe, a realizm na tym poziomie przypomina mi życie samo w sobie. Jest to pewnego rodzaju naśladownictwo natury człowieka. Człowieka który popełnia błędy i szuka prawdy na własną rękę. Historia człowieka, który bredzi ale w tych bredniach jeśli uruchomimy wyobraźnie pojawia się światło. Tak jakby nadzieja, że może to jest właśnie jakaś droga poprzez popełnianie błędów, poprzez świadomość niedoskonałości, poprzez intuicje. Szukanie wzorów pośród błędów, zdrowi i chorzy, czystość krwi kontra wady genetyczne, schizofrenia i matematyka, zespół downa i sztuki piękne, równanie zainspirowane błędem.

Emerson „Myśli”

15. Czyń to, co chcesz czynić, bez względu na konsekwencje, strach i opinię innych. Zrób to co uważasz za słuszne albo rań i krzywdź bliskich za swoją słabość. Giń jako przedmiot w rękach osób, które tobą manipulują. Jeśli nie zrobisz tego co podpowiada ci pożądanie, uczynisz to co wszyscy czynią, staniesz się jednym z tych co naśladują innych. Zamknięty w pętli naśladownictwa, nigdy nie zrozumiesz samego siebie. „We wszystkich rzeczach przejawia się motyw będący częścią naszego wszechświata. Jest w nim symetria, elegancja i wdzięk, owe przymioty, które zawsze odnajdujemy w tym co wychwytują prawdziwi artyści”.

„Niech będzie tak, jak miało być. Niech uwierzą. I niech się śmieją ze swoich namiętności. Ponieważ to, co nazywają namiętnością tak naprawdę nie jest emocjonalną energią, lecz tylko tarciem między ich duszami, a światem zewnętrznym. I co najważniejsze, niech uwierzą w siebie samych. Niech będą bezradni jak dzieci, bowiem słabość jest wielka, a siła jest niczym. Kiedy człowiek się rodzi, jest słaby i podatny, kiedy umiera, jest twardy i nieczuły. Kiedy drzewo rośnie, jest delikatne i wiotkie, lecz kiedy wyschnie i stwardnieje, umiera. Twardość i siła to towarzysze śmierci. Gibkość i słabość to przejawy żywotności. Bo to, co zatwardziałe, nigdy nie wygra”. Cytat z filmu A.A.Tarkowskiego, „Stalker”

Frank Herbert „Diuna”

16. Kundel jest Arcydziełem To co tutaj piszę jest efektem chwilowych uniesień, które były zapisywane, następnie przeredagowywane

17. Euforia Obserwuje małego chłopca, który ogląda serial w telewizji. Widzę jak zaciska piąstki i uśmiecha się kiedy jego ulubiony bohater z filmu kolejny raz pokonał potwory.

rys. 3, Bartosz Gregorek


na potrzeby ludzi, jednostek jak i grup. Dziś, w czasie pokoju, kiedy nic nam nie grozi, nic nas nie jednoczy, jesteśmy świadkami wielkiego indywidualizmu ale i początku poszukiwań tego pierwiastka, który mógłby być jakimś wspólnym mianownikiem. Dostrzegam, że wokół mnie ludzie coraz częściej postrzegają świat jako całość. Coraz rzadziej spotykam się z patriotyzmem a coraz częściej z kosmopolityzmem. Coraz rzadziej spotykam się ze sztuką egocentryczną jeśli mogę tak to nazwać a coraz częściej sztuka dotyczy tej: wieloplanowej i wielowymiarowej; kalejdoskopowej; mikroskopijnej i makroskopijnej; fraktalnej natury wszechświata. Równowaga, porządek, wyższa konieczność; nie ma jednostek, są tylko części całości, jednego organizmu. 11. Na co dzień podejmujemy wiele decyzji, a tak na prawdę nieustannie mamy do czynienia z tymi samymi schematami, na które mamy gotowe rozwiązania. Wydaje mi się, że potrzeba odejścia od powtarzalności nie jest do końca możliwa jednak świadczy o świadomości i odwadze w realizowaniu pragnień. Co świadczy o słuszności naszych decyzji? Korzyści z nich płynące? Co jest ważniejsze, korzyść własna, innych czy wspólna? Co jeśli moje potrzeby kłócą się z potrzebami innych lub co gorsza wykluczają się nawzajem? ,,Myślałeś, będąc chłopcem, że mag to ktoś, kto potrafi uczynić wszystko. Tak i ja niegdyś myślałem. Tak myśleliśmy wszyscy. A prawda jest taka, że im bardziej rośnie prawdziwa moc człowieka, im bardziej poszerza się jego wiedza, tym bardziej zwęża się droga, którą może on kroczyć; aż wreszcie niczego już nie wybiera, lecz czyni tylko i wyłącznie to, co musi czynić...” Ursula K. Le Guin „Czarnoksiężnik z Archipelagu”

12. Kiedy stoisz przed obrazem musisz zadać sobie trzy fundamentalne pytania: 1. Czy tworzysz obraz dla korzyści materialnych? 2. Czy chcesz powiedzieć innym coś ważnego? 3. Czy tworzysz obraz bo chcesz poznać siebie?

kerogerG zsotraB ,3 .syr

Z pewnością żaden z powodów nie jest lepszy od pozostałych. Możliwe, że wszystkie trzy mogą współistnieć. Z pewnością w przypadku każdej z kombinacji jeden z powodów będzie determinował pozostałe. Ostatni z powodów stwarza ciekawą sytuację. Te chirurgiczne zabiegi kiedy odcinamy nasze myśli od ciała są bardzo zdradliwe. Potrzeba dużej wprawy aby nawet w najmniejszym stopniu kontrolować ten proces. Podczas operacji mnoży się nieokreślona ilość potencjalnych błędów, które zniekształcają obraz. Tym samym dzielą osobowość na tą niezwykle złożoną, pełną genetycznych uwarunkowań, życiowych doświadczeń i tą krótkotrwałą będącą w gruncie rzeczy aktem kreacji. „Jeden trochę bardziej, drugi trochę mniej, ale każdy człowiek jest zależny od opowiadań, od powieści, które objawiają mu złożoną prawdę życia. Jedynie takie opowiadania, odczytywane nieraz w transie, stawiają go w obliczu przeznaczenia”. Georges Bataille „Błękit nieba”

13. Nie powinno się traktować dzieł ludzi jako wzoru postępowania w prawdziwym życiu. Dzieła to odrębne światy; kompletne i zamknięte, są zwieńczeniem pracy artysty. Dzieła nic nie powiedzą ci o twoim życiu jeśli będziesz naśladował ich treść. Dzieło ma swoje prawa i siły, które są nieprzekładalne na życie codzienne. Można próbować przechodzić przez życie wedle praw z innego świata, ale dzieło jest po to by popychać do odkrywania własnych prawd i praw, które rządzą w twoim świecie. Dzieło ma być dla nas, istnieć w teraźniejszości. Dzieło żyje tylko w teraźniejszości. Najpierw kształtują je decyzje twórcy, a potem subiektywne umysły innych. 14. Problemy z czasem Na naturę przeszłości patrzymy z perspektywy artystów. To dlatego na przeszłość patrzymy jak na idyllę, stare dobre czasy. To nie znaczy, że nie było dobrych i złych chwil, to raczej świadczy o tym, że artyści przenikają rzeczywistość i destylują z niej to co najczystsze. Przyszłość i przeszłość ma swój początek w teraźniejszości, to oczywiste. Teraźniejszość ma na nie największy


wpływ. Ciekawsze jest to, że teraźniejszość, przeszłość i przyszłość, które znamy i opisujemy stanowią jedność. Przyszłość, to tak naprawdę przyszłość z perspektywy teraźniejszości i tak samo jest z przeszłością. Przeszłość jest dla historyków, przyszłość dla wróżbitów, teraźniejszość jest dla żywych. Z chaosu wyłania się teraźniejszość, pozostawiając niewielkie spektrum możliwości. Ścieżki prowadzą do niedalekiej przyszłości skąd możemy obrać kolejny kierunek. Nie możemy się cofnąć i obrać innej ścieżki. Cofanie się jest pozorne, dlatego że nadal kroczymy ku przyszłości. Jesteśmy wtedy już innymi ludźmi a błędne wybory to również ścieżki, przez które musimy przebrnąć. Materia powstaje w przyszłości, przybiera swoje kształty w teraźniejszości i rozpada się w przeszłości. Oparcie w teraźniejszości, prognozy na podstawie przeszłości i wróżenie z fusów odgadując przyszłość. Co jeśli źle interpretujemy czas? Może wielki wybuch nastąpił w przyszłości, a my jesteśmy nieustannie bombardowani jego podmuchem. Idąc pod wiatr staramy się dotrzeć do źródła. „Człowiek jest strumieniem którego źródło jest ukryte.”

i układane. Kiedy czytam te teksty jeden po drugim przychodzi mi do głowy myśl, że świat jest nieustannie w ruchu. Jednego dnia coś zapisuje wydaje mi się to interesujące, ciekawe warte zacytowania , następnego dnia już nie... Co ciekawe ten sam fragment po kilku miesiącach jakby w jakimś bliżej nieokreślonym cyklu na nowo staje się interesujący i warty uwagi. Wszelkie poszukiwania skazane są na płynność, takie dzieło jest w ruchu, to najważniejsza jego cecha. Takie dzieło musi być mądre i naiwne zarazem, poważne i śmieszne. Co mogę powiedzieć na pewno, to że jest prawdziwe, a realizm na tym poziomie przypomina mi życie samo w sobie. Jest to pewnego rodzaju naśladownictwo natury człowieka. Człowieka który popełnia błędy i szuka prawdy na własną rękę. Historia człowieka, który bredzi ale w tych bredniach jeśli uruchomimy wyobraźnie pojawia się światło. Tak jakby nadzieja, że może to jest właśnie jakaś droga poprzez popełnianie błędów, poprzez świadomość niedoskonałości, poprzez intuicje. Szukanie wzorów pośród błędów, zdrowi i chorzy, czystość krwi kontra wady genetyczne, schizofrenia i matematyka, zespół downa i sztuki piękne, równanie zainspirowane błędem.

Emerson „Myśli”

15. Czyń to, co chcesz czynić, bez względu na konsekwencje, strach i opinię innych. Zrób to co uważasz za słuszne albo rań i krzywdź bliskich za swoją słabość. Giń jako przedmiot w rękach osób, które tobą manipulują. Jeśli nie zrobisz tego co podpowiada ci pożądanie, uczynisz to co wszyscy czynią, staniesz się jednym z tych co naśladują innych. Zamknięty w pętli naśladownictwa, nigdy nie zrozumiesz samego siebie. „We wszystkich rzeczach przejawia się motyw będący częścią naszego wszechświata. Jest w nim symetria, elegancja i wdzięk, owe przymioty, które zawsze odnajdujemy w tym co wychwytują prawdziwi artyści”.

„Niech będzie tak, jak miało być. Niech uwierzą. I niech się śmieją ze swoich namiętności. Ponieważ to, co nazywają namiętnością tak naprawdę nie jest emocjonalną energią, lecz tylko tarciem między ich duszami, a światem zewnętrznym. I co najważniejsze, niech uwierzą w siebie samych. Niech będą bezradni jak dzieci, bowiem słabość jest wielka, a siła jest niczym. Kiedy człowiek się rodzi, jest słaby i podatny, kiedy umiera, jest twardy i nieczuły. Kiedy drzewo rośnie, jest delikatne i wiotkie, lecz kiedy wyschnie i stwardnieje, umiera. Twardość i siła to towarzysze śmierci. Gibkość i słabość to przejawy żywotności. Bo to, co zatwardziałe, nigdy nie wygra”. Cytat z filmu A.A.Tarkowskiego, „Stalker”

Frank Herbert „Diuna”

16. Kundel jest Arcydziełem To co tutaj piszę jest efektem chwilowych uniesień, które były zapisywane, następnie przeredagowywane

17. Euforia Obserwuje małego chłopca, który ogląda serial w telewizji. Widzę jak zaciska piąstki i uśmiecha się kiedy jego ulubiony bohater z filmu kolejny raz pokonał potwory.


I wtedy to do mnie dotarło, że w jego wieku oglądałem te filmy, w których bohater wygrywa bo dawało mi to poczucie satysfakcji, wygrywałem razem z nim. Teraz ogarnia mnie przerażenie, że może już od najmłodszych lat byłem ofiarą, jak narkoman dostawałem swoją dawkę euforii, na którą w żaden sposób sobie nie zasłużyłem ani nie zapracowałem. Praca jaką wykonujemy jest o tyle ważna, że kiedy ją wykonamy możemy cieszyć się z nagrody świadomie i podświadomie. Mały chłopiec nie wie, że radość, którą odczuwa, kompensuje w podświadomości (zaraz po literach końcowych) uczucie głębokiego nieszczęścia. Odrywamy oczy od ekranu, nieświadomie porównujemy i oceniamy naszą rzeczywistość, zawiedzeni realnym nie możemy się już cieszyć czyimś zwycięstwem więc sięgamy po następną dawkę. To co na ekranie staje się rzeczywistością, a rzeczywistość staje się koszmarem do którego nie chcemy wracać, ale to nie możliwe. 18. Artysta się pomylił Realizm, surrealizm, relatywizm, Corbusier, demokracja i kapitalizm. Sny, majaki i odpadki radioaktywne. Filmy, telewizja i viagra. Poczucie odrzucenia, konformizm, impulsywność, dzieciństwo i paranoje. Kościół, Państwo watykańskie, Bank Watykański, żandarmeria watykańska, nadstawianie policzka i konfesjonał. Ocieramy się o upadek za każdym razem kiedy zaczynamy widzieć. 19. Granice Kiedy osiągamy głębie własnego istnienia zdajemy sobie raptem sprawę, że znaleźliśmy się w jeszcze większym świecie. Świat ten rządzi się swoimi prawami, a język jest w nim niewykształcony i zmienny. Ale nie tylko, jest też językiem wszystkich zmysłów. Tego świata tak samo nie można ogarnąć myślą jak i świata zewnętrznego, pozostaje jedynie świadomość jego istnienia. Kiedy spoglądasz na świat z perspektywy najgłębszych zakamarków swojego umysłu kontakty z innymi ludźmi na poziomie codzienności stają się trudniejsze niż pertraktacje między zwaśnionymi państwami. Umysł to królestwo, twierdza z armią głosów i jednym uśpionym królem na czele.

20. Wolność Myślę, że w pewnym sensie każdy człowiek powinien czuć się współwinny istnienia morderców, gwałcicieli, sadystów wszelkiego rodzaju i zła w ogóle. Tworzymy ich każdego dnia: krytykując, będąc lepszym, zamożniejszym, silniejszym, zbyt wymagającym, będąc konformistą, ignorantem, tchórzem, matką lub ojcem, prezydentem, księdzem, nauczycielem, kolegą, kochanką, będąc pięknym, wartościując, mając oczekiwania. 21. Któregoś popołudnia przyszło mi do głowy, że nie można niczego powiedzieć jeśli to nie jest szczere, nie wynika z intymności, autobiografii bez cenzury. Począwszy od tematu poprzez narzędzia jakimi się będziemy posługiwać, kończąc na języku. Kiedy wybieram kolor, to on zawsze jest odzwierciedleniem teraźniejszej potrzeby. W innym wypadku byłby to zimny cytat a nie gorąca wypowiedź. Tekst ten to praca magisterska, którą Bartosz Gregorek

obronił na ASP w Warszawie w 2012 roku.

Bartosz Gregorek 2011-2012 teksty.gablotakrytyki.pl/488

Plansza 1 (następna strona), proj. Tymek Borowski


DUCHOWOŚĆ Duchowość to poczucie, że jesteśmy częścią czegoś większego, niż my sami. To warunek dobrego i szczęśliwego życia. Określmy na początek trzy umowne „poziomy” duchowości:

MY JA Na tym poziomie czujemy się niezależną od świata jednostką, wolną i unikatową. Moralność: Dobre jest to, co jest korzystne dla mnie.

Na tym poziomie czujemy się częścią grupy ludzi (najczęściej wielu różnych grup naraz). Grupy to np. rodzina, krewni, ekipa przyjaciół, organizacja, firma, dobrzy ludzie, grupa zawodowa, Kościół, kibice określonej drużyny, klasa średnia, inteligentni ludzie, naród, etc. Moralność: Dobre jest to, co jest korzystne dla mojej grupy.

ŻYCIE Na tym poziomie czujemy się częścią Życia. Widzimy siebie - ludzkość - jako jeden (bynajmniej nie ostatni!) z odcinków telenoweli opowiadającej historię złożonych, myślących systemów. Jesteśmy Człowiekiem: (póki co) najbardziej wszechstronnie wielozadaniowym komandosem Armii Życia walczącej o rozprzestrzenienie się w ogromnym Kosmosie. Moralność: Dobre jest to, co jest korzystne dla całościowo rozumianego Życia.

TYPY LUDZKIE: Egoista - czuje się centrum wszechświata. Nikt go nie lubi. Egoista „w stanie czystym” to tzw. psychopata.

Normalni ludzie - wielu z nich dręczy podskórny brak satysfakcji z życia wynikający z braku poczucia sensu.

Fanatyk - walczy ze światem o interesy swojej grupy. Podświadomie czuje pustkę. Najczęściej ponurak.

Święty - poświęca się dla innych i dla Ważnych Rzeczy - a to często rodzi w nim zgorzknienie i frustrację.

Metafizyk - ucieka w stratosferyczne spekulacje przed prozą życia. Dużo gada, mało robi. W sumie frustrat.

Oświecony Indywidualista - czasem cierpi przez społeczne wyalienowanie, czasem jest megalomanem.

Nihilista - nie dba o nic. Prawdopodobnie ofiara depresji lub współczesnej, przesubtelnionej kultury.

Mądry człowiek.

WIĘC JAK ŻYĆ? Po pierwsze, aby wiedzieć, co jest rzeczywiście (nie pozornie) korzystne, dużo czytaj, interesuj się nauką i używaj mózgu. Jednocześnie działaj tak, żeby każda Twoja decyzja sprawdzała się na

wszystkich trzech poziomach - była korzystna jednocześnie dla Ciebie, dla grup z którymi się utożsamiasz i dla całości Życia. W ten sposób przeżyjesz życie dobrze i szczęśliwie.

*) dylematy moralne? Jeżeli w danej sytuacji żaden z możliwych wyborów nie sprawdza się na wszystkich 3 poziomach ( jesteś pewien? to się rzadko zdarza ), wybierz ten, który zahacza o możliwie najwyższe poziomy.


rytuał

Tworzymy tysiące opowieści. Powstają one od czasów, gdy jako ludzie osiągnęliśmy samoświadomość. W tych opowieściach, niezależnie od kultury, życie to, to co człowiecze i pozaczłowiecze, świeckie i święte, profanum i sacrum. Naturalnie towarzyszy nam chęć poznania źródła życia, siły, która jest fundamentem świata, to poczucie buduje w nas potrzebę religijności. Określenie źródło życia pomaga uwolnić Boga i Naturę od nadużyć znaczeniowych. Przecież Bóg bądź bóg jako słowo jest przez nas wręcz molestowany – w jego imieniu lub pod tym hasłem – zmienia się „te gorsze” kultury, karze, zabija, manipuluje i straszy – smutny B\bóg. Co więcej, z samej potrzeby religijnej zrobiliśmy użytek by posiąść władzę – z B\bogiem stworzono systemy władzy duchowej i państwo bez granic (najlepszym przykładem jest duchowa władza katolicka). By opowiadać o życiu, stworzyliśmy rytuały – zlepek zachowań, które cyklicznie powtarzamy. Rytuały są obecne w każdej społeczności i kulturze człowieka, one także wypływają z naszej ludzkiej natury. Rytuał to recepta na pamiętanie o życiu. Osiągnęliśmy samoświadomość nie jako stan permanentny, ale raczej jako przebłysk umysłu i doświadczenia życia. Rytuał poświęcony sacrum pełni szczególną rolę, jest to rola fundamentalna, bo przypomina nam o tym, czego właściwie doświadczamy żyjąc – przypomina o początku, o tym co porusza do głębi, co święte i przeklęte, co jest wpisane w rytm naszego życia. Często upraszczamy życie do procesów organizmu, do gromadzenia wiedzy i rozwoju nauki, rozmów czy planów na niedzielne popołudnie. Ale gdybyśmy pamiętali o naturalnej potrzebie poznania siły życia, o naszej naturalnej religijności, czy wtedy życie mogłoby w nas przetrwać? Zachodnia kultura współczesna to kultura ateistów praktycznych, gdzie rytuał uproszczony jest do nawykowych czynności. Rytuały sakralne stały się naszą współczesną bolączka, a nawet przeszkodą dla rozwoju duchowego.

Robimy wszystko by nie czuć – czuć jest przecież bardzo trudno, to ciągła świadomość życia i śmierci, świętości i grozy – lepiej jest może zapomnieć. Ateizm praktyczny jest jednak oparty na niedoinformowaniu, kwestionuje potrzebę poznania i doświadczenia źródła życia. Zakłada, że bóg i religia nie maja znaczenia dla życia, ale upraszcza on boga i religię do form i instytucji. Ten sposób postrzegania człowieka i świata to utopia. Nie unikniemy przecież naturalnej potrzeby – nie przestaniemy być religijni – nie rytuał w swej formie lub instytucja rozwijają nas duchowo, ale nieustanna fascynacja życiem i opowieść z tym związana.

Michalina Dąbrowska lipiec 2012 teksty.gablotakrytyki.pl/501

Plansza 2 (wszywka), proj. Paweł Sysiak


PODRÓŻ:

doświadczenie fizyczne/ przeżycie duchowe

Popularne stają się ostatnio inicjatywy artystyczne, w ramach których organizuje się ekspedycje czy też pobyty w odległych, opuszczonych miejscach, jak niezamieszkałe wyspy czy dziewicze parki przyrodnicze. Przedsięwzięcia te podyktowane są założeniem, że bez autentycznego doświadczenia, zaznania esencjonalnego tu i teraz, niemożliwym pozostaje kształtowanie świadomości swojej i innych. Żadne nowoczesne narzędzia komunikacji nie zagwarantują tego, co podróż, czyli bezpośredniego przeżycia fizycznego. Stąd zapewne pomysł podobnych projektów artystyczno-badawczych, które za podstawę dalszych działań traktują właśnie ekspedycje – działania w terenie, a może poszukiwania emocjonującej przygody? Podróż rozdzielić można na: przebywanie drogi (dążenie) oraz docieranie do celu. Oba etapy są znaczące. Droga kształtuje się poprzez oczekiwania, wybory, mijający czas oraz obserwacje dziejące się w wymiarze horyzontalnym (związane z ruchem do przodu). Z kolei cel, wieńczący podróż, to odkrywanie, konfrontacja, możliwość spełnienia. Przemieszczanie się jest bardzo angażującym procesem percypowania przestrzeni naturalnej. Możliwie intensywny wysiłek cielesny wzmacnia empiryczne doświadczenie krajobrazu. Nie wystarczy postrzeganie wzrokowe, by dane miejsce poznać. Przykładowa pocztówka z danej lokalizacji w żaden sposób nie umożliwia jej poznania, jest jedynie wizualną namiastką, symbolem, kiczowatą opowieścią (jakkolwiek forma widokówki wydaje mi się fascynująca jako kompleksowa forma wyrazu). Wędrówka, przemieszczanie się po lądzie czy wodzie gwarantuje dosadniejsze przeżycie otoczenia. Okupiona wysiłkiem w naturalny sposób ustosunkowuje emocjonalnie, a zatem ugruntowuje

subiektywne obserwacje. Trud fizyczny nie tylko intensyfikuje postrzeganie pejzażu, ale też powoduje zawiązanie relacji między światem zewnętrznym a odczuciami wewnętrznymi. John Brinckerhoff Jackson* zauważa, jak bardzo myślenie o otoczeniu zmienia postępująca mobilność oraz możliwości szybkiego poruszania się po całym świecie. Coraz mniej jest miejsc trudno dostępnych, coraz szybciej do nich docieramy, a także – coraz mniej przemieszczamy się po gruncie/wodzie, czyli etap drogi zaczyna zanikać. A ruch horyzontalny, możliwie bezpośrednio przeżywany jest bardzo ważny i wzbogacający. Wartościowy jest chociażby dlatego, bo zmusza do większej uważności – prowokuje zwracanie uwagi na czynniki atmosferyczne oraz pozwala na wymierzenie dystansu w skali ludzkich możliwości. Dziś wędrówka, pokonywanie odległości czy przeszkód stają się czynnościami sportowymi. Turystyka górska, alpinizm, żeglarstwo, jazda konna to dyscypliny, które dziś kojarzone są z rekreacją, a de facto są pochodnymi dawnych metod transportu. J. B. Jackson, zgodnie ze swoim pragmatycznym nastawieniem, określa sport nowym sposobem doświadczania pejzażu, stojącym w opozycji wobec tradycyjnej kontemplacji. Jackson pisze: […] Gdy ludzie decydują się na praktykowanie pewnych aktywności na świeżym powietrzu, przypuszać należy, że przebywanie na dworze jest w jakiś sposób istotne dla tej aktywności. W moim mniemaniu ci, którzy zajęli się sportami tego typu, uczynili to, ponieważ mieli już dość kontemplacji oraz niegdysiejszych wzniosłości, które w wieku poetów i malarzy i muzyków nieustająco były reinterpretowane. Zatem aktywność sportowa jest równoprawna wobec natchnionej obserwacji (ruchowo pasywnej).


rytuał

Tworzymy tysiące opowieści. Powstają one od czasów, gdy jako ludzie osiągnęliśmy samoświadomość. W tych opowieściach, niezależnie od kultury, życie to, to co człowiecze i pozaczłowiecze, świeckie i święte, profanum i sacrum. Naturalnie towarzyszy nam chęć poznania źródła życia, siły, która jest fundamentem świata, to poczucie buduje w nas potrzebę religijności. Określenie źródło życia pomaga uwolnić Boga i Naturę od nadużyć znaczeniowych. Przecież Bóg bądź bóg jako słowo jest przez nas wręcz molestowany – w jego imieniu lub pod tym hasłem – zmienia się „te gorsze” kultury, karze, zabija, manipuluje i straszy – smutny B\bóg. Co więcej, z samej potrzeby religijnej zrobiliśmy użytek by posiąść władzę – z B\bogiem stworzono systemy władzy duchowej i państwo bez granic (najlepszym przykładem jest duchowa władza katolicka). By opowiadać o życiu, stworzyliśmy rytuały – zlepek zachowań, które cyklicznie powtarzamy. Rytuały są obecne w każdej społeczności i kulturze człowieka, one także wypływają z naszej ludzkiej natury. Rytuał to recepta na pamiętanie o życiu. Osiągnęliśmy samoświadomość nie jako stan permanentny, ale raczej jako przebłysk umysłu i doświadczenia życia. Rytuał poświęcony sacrum pełni szczególną rolę, jest to rola fundamentalna, bo przypomina nam o tym, czego właściwie doświadczamy żyjąc – przypomina o początku, o tym co porusza do głębi, co święte i przeklęte, co jest wpisane w rytm naszego życia. Często upraszczamy życie do procesów organizmu, do gromadzenia wiedzy i rozwoju nauki, rozmów czy planów na niedzielne popołudnie. Ale gdybyśmy pamiętali o naturalnej potrzebie poznania siły życia, o naszej naturalnej religijności, czy wtedy życie mogłoby w nas przetrwać? Zachodnia kultura współczesna to kultura ateistów praktycznych, gdzie rytuał uproszczony jest do nawykowych czynności. Rytuały sakralne stały się naszą współczesną bolączka, a nawet przeszko-

dą dla rozwoju duchowego. Robimy wszystko by nie czuć – czuć jest przecież bardzo trudno, to ciągła świadomość życia i śmierci, świętości i grozy – lepiej jest może zapomnieć. Ateizm praktyczny jest jednak oparty na niedoinformowaniu, kwestionuje potrzebę poznania i doświadczenia źródła życia. Zakłada, że bóg i religia nie maja znaczenia dla życia, ale upraszcza on boga i religię do form i instytucji. Ten sposób postrzegania człowieka i świata to utopia. Nie unikniemy przecież naturalnej potrzeby – nie przestaniemy być religijni – nie rytuał w swej formie lub instytucja rozwijają nas duchowo, ale nieustanna fascynacja życiem i opowieść z tym związana.

Michalina Dąbrowska lipiec 2012 teksty.gablotakrytyki.pl/501

Plansza 2 (wszywka), proj. Paweł Sysiak


PODRÓŻ:

doświadczenie fizyczne/ przeżycie duchowe

Popularne stają się ostatnio inicjatywy artystyczne, w ramach których organizuje się ekspedycje czy też pobyty w odległych, opuszczonych miejscach, jak niezamieszkałe wyspy czy dziewicze parki przyrodnicze. Przedsięwzięcia te podyktowane są założeniem, że bez autentycznego doświadczenia, zaznania esencjonalnego tu i teraz, niemożliwym pozostaje kształtowanie świadomości swojej i innych. Żadne nowoczesne narzędzia komunikacji nie zagwarantują tego, co podróż, czyli bezpośredniego przeżycia fizycznego. Stąd zapewne pomysł podobnych projektów artystyczno-badawczych, które za podstawę dalszych działań traktują właśnie ekspedycje – działania w terenie, a może poszukiwania emocjonującej przygody? Podróż rozdzielić można na: przebywanie drogi (dążenie) oraz docieranie do celu. Oba etapy są znaczące. Droga kształtuje się poprzez oczekiwania, wybory, mijający czas oraz obserwacje dziejące się w wymiarze horyzontalnym (związane z ruchem do przodu). Z kolei cel, wieńczący podróż, to odkrywanie, konfrontacja, możliwość spełnienia. Przemieszczanie się jest bardzo angażującym procesem percypowania przestrzeni naturalnej. Możliwie intensywny wysiłek cielesny wzmacnia empiryczne doświadczenie krajobrazu. Nie wystarczy postrzeganie wzrokowe, by dane miejsce poznać. Przykładowa pocztówka z danej lokalizacji w żaden sposób nie umożliwia jej poznania, jest jedynie wizualną namiastką, symbolem, kiczowatą opowieścią (jakkolwiek forma widokówki wydaje mi się fascynująca jako kompleksowa forma wyrazu). Wędrówka, przemieszczanie się po lądzie czy wodzie gwarantuje dosadniejsze przeżycie otoczenia. Okupiona wysiłkiem w naturalny sposób ustosunkowuje emocjonalnie, a zatem ugruntowuje subiektywne obserwacje. Trud fizyczny nie tylko intensyfikuje postrzeganie pejzażu, ale też powoduje zawiąza-

nie relacji między światem zewnętrznym a odczuciami wewnętrznymi. John Brinckerhoff Jackson* zauważa, jak bardzo myślenie o otoczeniu zmienia postępująca mobilność oraz możliwości szybkiego poruszania się po całym świecie. Coraz mniej jest miejsc trudno dostępnych, coraz szybciej do nich docieramy, a także – coraz mniej przemieszczamy się po gruncie/wodzie, czyli etap drogi zaczyna zanikać. A ruch horyzontalny, możliwie bezpośrednio przeżywany jest bardzo ważny i wzbogacający. Wartościowy jest chociażby dlatego, bo zmusza do większej uważności – prowokuje zwracanie uwagi na czynniki atmosferyczne oraz pozwala na wymierzenie dystansu w skali ludzkich możliwości. Dziś wędrówka, pokonywanie odległości czy przeszkód stają się czynnościami sportowymi. Turystyka górska, alpinizm, żeglarstwo, jazda konna to dyscypliny, które dziś kojarzone są z rekreacją, a de facto są pochodnymi dawnych metod tr ansportu. J. B. Jackson, zgodnie ze swoim pragmatycznym nastawieniem, określa sport nowym sposobem doświadczania pejzażu, stojącym w opozycji wobec tradycyjnej kontemplacji. Jackson pisze: […] Gdy ludzie decydują się na praktykowanie pewnych aktywności na świeżym powietrzu, przypuszać należy, że przebywanie na dworze jest w jakiś sposób istotne dla tej aktywności. W moim mniemaniu ci, którzy zajęli się sportami tego typu, uczynili to, ponieważ mieli już dość kontemplacji oraz niegdysiejszych wzniosłości, które w wieku poetów i malarzy i muzyków nieustająco były reinterpretowane. Zatem aktywność sportowa jest równoprawna wobec natchnionej obserwacji (r uchowo pa sywnej).


To, co warto poddać pod rozwagę, to pytanie, na ile doświadczenie pejzażu jest aktem fizycznym, a na ile czysto duchowym. Otaczająca natura jest przecież rzeczywistością poznawalną zmysłowo, materią postrzeganą poprzez receptory fizjologiczne. Jednocześnie pejzaż jest konstruktem mentalnym czy kulturowym, wobec którego kontemplacja przez rekreację może być odbierana jako spłycenie tej kwestii, tj. zjawiskiem na tyle praktycznym, że wykluczającym wszelką transcendencję natury. A jednak, relacje alpinistyczne (literackie czy fotograficzne) są bardzo poruszające. Rzeczywiście, często w takich opowieściach wiele rozgrywa się wokół osiągniętych wyników, ale jeśli tylko odcedzić tę zawodniczą część, pozostaje wyjątkowa wartość sportu: wyczynowa wspinaczka umożliwia przecież dotarcie w miejsca odizolowane, na swój sposób dzikie (tj. nieuczęszczane, czyste, oddalone – są to zazwyczaj lokalizacje wcześniej już odkryte, a zatem nie są całkiem dziewicze), podróżując samotnie lub w niewielkiej grupie. Jako że towarzyszą im intensywne emocje, wynikające z warunków, w jakich funkcjonują lub ryzykiem, jakim są obarczone sporty ekstremalne, mają szansę przeżyć piękno natury w sposób bardziej dosadny, a w rezultacie zaznać poczucia harmonii z otoczeniem (które stawia wyzwania, ale też wynagradza). Interakcja z naturą na tle sportowym znów

rys. 4, Antek Sieczkowski

zawiera w sobie pewien aspekt walki o dominację. Droga do góry, przejście w pionie nie jest naturalnym dla człowieka sposobem przemieszczania się, a jedynym pozwalającym dotrzeć do celu. Ukształtowanie terenu wymusza technikę poruszania się. Jednocześnie, w języku potocznym, mówi się, że szczyt górski się zdobywa. Czy miałoby to świadczyć o wygranej walce z przeciwnościami przyrody lub samozwańczym zawłaszczeniu miejsca, podyktowanym zuchwalczą wyobraźnią zdobywającego? *John Brinckerhoff Jackson – pisarz i antropolog, historyk pejzażu amerykańskiego, wykładowca na Harvard University oraz University of California w Berkeley Tekst ten jest fragmentem pracy magisterskiej, którą Olga Micińska obroniła na ASP w Warszawie w 2012 roku.

— Olga Micińska 2012


Zeszyt 7 wydany przez Pracownię Struktur Mentalnych lipiec 2012, Warszawa Redakcja: Kuba Maria Mazurkiewicz (kuba.mazurkiewicz@gmail.com) Łukasz Izert (lukasz.izert@gmail.com) Współpraca: Tymek Borowski, Michalina Dąbrowska, Bartosz Gregorek, Olga Micińska, Hanna Owsińska, Antoni Sieczkowski, Paweł Sysiak, Gablota Krytyki (www.GablotaKrytyki.pl) Opracowanie graficzne, skład i łamanie: Kuba Maria Mazurkiewicz Znak krzyża na okładce został wyświetlony na słońcu dzięki właściwościom światłoczułym papieru. Oprawa: Michalina Dąbrowska i Łukasz Izert Wydanie 1 Nakład: 70 egzemplarzy

Tekst główny złożono krojem Antykwa Półtawskiego 10 pt (www.jmn.pl)



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.