Zeszyt 2 Pracowni Struktur Mentalnych

Page 1

PRACOWNIA STRUKTUR MENTALNYCH — zeszyt 2 październik 2011 Warszawa



WSTĘP ZAMIAST SPISU TREŚCI —

W drugim zeszycie wydanym przez Pracownię Struktur Mentalnych, prezentujemy artykuły dotyczące galerii studenckiej Turbo. Bez doświadczeń, które nabyliśmy w zeszłym roku akademickim (2011/10) zajmując się Turbo, nie doszłoby do powołania samozwańczej, dyplomującej Pracowni Struktur Mentalnych. Dlatego, jeszcze przed rozpoczęciem poruszania istotnych naszym zdaniem problemów – czym ma za zadanie zajmować się PSM, podsumowujemy poprzedni rok. Pierwszy tekst to lista planów, na galerię Turbo, którą w imieniu tegorocznego zarządu, przygotował nowy prezes – Maciej Januszewski. Następnie publikujemy podsumowanie zeszłorocznych działań według poprzedniego prezesa – Kuby Marii Ma-

zurkiewicza. Łukasz Izert rozszerzył artykuł, który pierwotnie wywieszony był na jego maszynie do korekt. Z innej strony na galerię spogląda Krzysztof Ćwiertniewski – autor wystawy „Z tytułem”. Na koniec refleksje opiekuna naukowego Turbo – Michała Chojeckiego.

Łukasz Izert, Kuba Maria Mazurkiewicz


50 SŁÓW KLUCZY NA ROZPAŁKĘ, CZYLI PLAN GALERII TURBO NA ROK 2011/2012


TURBO. galeria. działalność. wystawy. środowisko. studenci. interdyscyplinarność. akademia. sztuka. ludzie. wino. piwo. przemiany. pytania. próby. porażka. sukces. ziny. przestrzeń. prowokacja. zadrażnienie. konsekwencja. radykalność. edukacja. internet. projekcje. konteksty. światowość. lokalność. praca u podstaw. synteza. osmoza środowiskowa. druk. płaszczyzna. poszukiwanie. walka. niszczenie. twórczość. kreacja. wernisaż. spotkanie. dialog. dyskusja. papier. materia. artyści. kuratorzy. wydarzenia. publikacje. cel.

Maciej Januszewski październik 2011


GUMA DO ŻUCIA, A NIE GALLERY

Prawie dziewięć miesięcy temu, kiedy trwała pierwsza wystawa w Turbo, napisałem artykuł (do przeczytania – http://mazurkiewicz.gablotakrytyki. pl/292), o tym jakie znaczenie i cel może mieć galeria studencka. Dopiero startowaliśmy, galeria Turbo raczkowała. Przy okazji zmiany zarządu – co roku mają prowadzić ją nowi, młodsi studenci – chciałbym, jako współorganizator i prezes koła naukowego Turbo, podsumować miniony rok pracy i podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi zajmowania się specyficznym tworem, jakim jest galeria studencka. I. Przeniesienie odpowiedzialności na siebie Wyszliśmy od eksperymentu polegającego na braku ścisłego programu – charakter miejsca miał się wyklarować poprzez praktyczne działania. Już wtedy jednak pewnikiem było, że Turbo jest inicjatywą niezależną od władz Akademii. Przenieśliśmy odpowiedzialność na siebie. Nie chcę zaprzeczać pomocy rektoratu, bez której nie mielibyśmy możliwości prowadzenia galerii – udostępniono nam pomieszczenie oraz mogliśmy w pełni wykorzystywać drukarnię Uczelnianego Centrum Przedsiębiorczości. Należy jednak pamiętać, że pomoc studentom, w urzeczywistnianiu ich pomysłów, powinna być normą, a nie specjalnym osiągnięciem władz. II. Utopia działania demokratycznego Turbo jest precedensem, jeśli chodzi o tego typu działania na ASP w Warszawie. Nigdy wcześniej

nie było niezależnej, tzn. tworzonej samodzielnie przez studentów, galerii studenckiej. Dlatego pierwszą ważną sprawą okazało się wypracowanie sposobu działania. Galerią zajmuje się koło naukowe, do którego dostać się może każdy student z Akademii. Dyskusje na temat kolejnych wydarzeń, początkowo odbywały się w dosyć dużym gronie osób. Jednak z czasem zmniejszyło się ono. Powodem takiego stanu był zapewne brak czasu, czy chęci do poważniejszego poświęcenia się społecznej pracy. Odwoływanie się do idei demokratyczności, stało się faktycznie problemem. W najcięższych pracach uczestniczyło tylko kilka osób, a prawo decydowania miała większość zgromadzona na spotkaniu. Rozwiązanie takie okazało się bardzo męczące, hamowało prace nad programem. Myślę, że lepszym pomysłem na przyszłość jest zmiana założenia – program powinien być budowany autorsko przez prezesa koła naukowego, bądź wąską grupę osób z nim związanych. Szczególnie, że zarząd wprowadza swoją wizję jedynie na rok, a w przypadku genialnych pomysłów, spoza programu, zapewne rzadko byłby niechętny. Moim zdaniem kolejnym ważnym krokiem warszawskiej Akademii powinno być stworzenie następnych dwóch, trzech galerii studenckich, które prowadzone byłyby przez różne osoby. Spowodowałyby interakcje między uczniami i możliwość zderzenia różnych wizji, dotyczących sztuki. Jeszcze bardziej ożywiłyby uczelnię i zasiały większy ferment, który skłania do przemyśleń i przewartościowywania swojego podejścia, do bieżących spraw. Bardzo to przydatne, żeby instytucja nie wpadała w letarg. III. Misja Podczas inauguracji roku akademickiego 2011/12 rektor Piwocki, wspominając o Turbo, nazwał galerię „Turbo Gallery”. Przejęzyczenie to jest najlepszym prztyczkiem w nos, jaki można było nam dać, za niepokorne działania wobec władz uczelni. Uważam takie określenie za poważną, ale także wyjątkowo konstruktywną krytykę. Ponieważ wydaje mi się, że najważniejsze wystawy i działania w Turbo zasadzały się na poszukiwaniu problemu w lokalności, w najbliższym jej wymiarze – czyli w momencie studiowania – na Akademii. Najistotniejsze


działania, które wyróżniam poniżej, były mocno osadzone w najbliższej nam rzeczywistości. Dlatego użycie przez rektora anglicyzmu (nawet jeśli nieświadome), przenoszące w kontekst dążenia do unifikacji i bycia poza tą bliską rzeczywistością, jest znakiem skłaniającym do zastanowienia, jak bardziej zaznaczyć i skonkretyzować swoistą misję Turbo. Myślę, że misja taka została wypracowana, w toku najważniejszych działań, w zeszłym semestrze. Studenckie działania na Akademii powinny dać uczniom umiejętności i narzędzia, do odkrywania istotnych problemów naszej, bliskiej rzeczywistości – kiedy już skończą studia. Dobrze jeśli skłonią do myślenia o sprawach lokalnych, większego krytycyzmu oraz nie powielania problemów-gotowców, samograjów, co jest popularne współcześnie w artystycznej produkcji. W moim wyobrażeniu galeria studencka nie ma na celu promowania studentów. Nie jest pudełkiem, w którym należy jedynie poukładać przedmioty. Działania w jej obrębie mają skłaniać do zastanowienia. IV. Zagubienie w white cubie Moim zdaniem najlepszą interpretacją nazwy galerii jest odwołanie się do nazwy gumy Turbo. Bardzo popularnej na początku lat '90, kiedy uczyło się w szkołach i dorastało pokolenie, z którego wywodzą się obecni studenci Akademii. Guma Turbo jest dla mnie symbolem tamtych lat. Obrazki z drogimi samochodami, dołączone do niej były zapewne namiastką prawdziwego samochodu, ale były też tylko dodatkiem do istoty, czyli żucia gumy w drodze ze szkoły. Tak samo typowy white cube zaimprowizowany w galerii Turbo stał się namiastką galerii na poważnie. Myślę teraz, że trochę się w tym zagubiliśmy. Pod białą wykładziną ukryliśmy istotę – czyli brzydką, niepasującą do wyobrażenia o fajnej i modnej sztuce – szarą terakotę. Odwołując się do ogółu galerii – białe, sterylne pomieszczenia, które w zamierzeniu miały być neutralnym miejscem, do pokazywania sztuki, stały się celem samym w sobie. W przypadku Turbo niepotrzebnie skupiliśmy się na tworzeniu „super przestrzeni”. Przestrzeń taka powoduje, że wszystko wstawione tam wygląda jak sztuka. Tworzy się banalny kanon. Ale, czy będąc studentami (łac. studens – żądny wiedzy; łac. studere

– starać się, przykładać się do czegoś), nie powinniśmy postawić sobie wyżej poprzeczki? V. Najważniejsze działania Na koniec tego podsumowania chciałbym wymienić kilka wydarzeń, moim zdaniem najważniejszych, które odbyły się w Turbo. Pierwszym takim wydarzeniem był pokaz specjalny „Grubizny” zorganizowany przez Pawła Wernio. Zaprezentowany został zestaw zdjęć, filmików i absurdalnych znalezisk z internetu. Zajmując się kulturą wizualną nie można pomijać tego, co symptomatyczne we współczesnym patrzeniu. W dużej ilości ogląda się filmy na youtubie, a nie wystawy. Na początku marca zorganizowaliśmy debatę studencką na temat Akademii – „W samo południe”. Spotkanie było zachętą do wypowiedzenia się wprost nt. spraw, dotyczących naszej Alma Mater, o których rozmawiają wszyscy, ale nikt nie mówi oficjalnie. Dotyczyło ogólnej kondycji Akademii. Poczynając od sposobu prowadzenia pracowni przez profesorów, po np. ocenę pisma „Aspiracje” wydawanego na Akademii. Wynikiem debaty było przygotowanie listy pytań studentów do profesorów. Lista została wydana, jako oficjalny dokument. Rektor zobowiązał profesorów do jej wypełnienia. Póki co czekamy na odpowiedzi, które najprawdopodobniej zostaną wydane, jako osobna publikacja. „Bez tytułu 100x70”, wystawa przygotowana przez studentów Wydziału Malarstwa: Grzegorza Jarzynowskiego, Jana Estradę-Osmyckiego, Tycjana Knuta, Wojtka Kostrzewę, Pawła Lubińskiego, Lecha Margasińskiego. Malarze umówili się, że każdy z nich przygotuje, specjalnie na wystawę, obraz w formacie 100x70 cm, w odcieniach szarości i że będzie to abstrakcja geometryczna. Zunifikowane obrazy powiesili za zasłoną z grubej folii, pomieszczenie galerii wypełnili dymem oraz migającym światłem stroboskopowym. Wydaje mi się, że w ten sposób pokazali, czym jest studiowanie. Przy nauce sztuki nie chodzi o obraz sam w sobie, ale o przeżywanie, życie. Dopiero z niego można cokolwiek wykrzesać. Prace, projekty – same w sobie, szczególnie w momencie studiowania, mają zwykle marne znaczenie. Ważniejsze jest to, co wokół. Dużo zamieszania wywołała wystawa „Ołtarz


smoleński” zaproponowana przez Michała Rucińskiego. Zarząd galerii nie zgodził się na wystawienie nieukończonego tryptyku. Na wystawie pokazane miały być dwa skrzydła, zamiast wnętrza zaplanowane było puste płótno. Obraz, w „manierze renesansowej”, przygotowywany jako praca licencjacka miał zostać skończony po wystawie. Część centralną autor miał zamiar domalować na podstawie doświadczeń i obserwacji zebranych podczas trwania wystawy. Gotowe skrzydła boczne obrazowały: pierwsze – oprawców, drugie – niewiniątka, w tym jedno z głową Lecha Kaczyńskiego. Do pracy dołączony był tekst, w którym bezosobowo i w naukowym nawiasie opisany został polski mesjanizm. Podczas spotkań autor nie ukrywał kpiącej postawy, wobec osób poruszonych katastrofą smoleńską. Zarząd galerii zaproponował Michałowi Rucińskiemu jednodniową prezentację pracy, połączoną z dyskusją na jej temat. Spotkanie to ukazało różne wizje nt. powinności artysty, istnienia artystycznego immunitetu i krytyczności. Dało dużo do myślenia, o tym, jak rozumieć krytyczność. Czy jest ona powielaniem medialnie wykreowanych klisz i wziętych interpretacji naukowych? Czy jednak powinna skłaniać do odpowiedzialności i głębszego zastanowienia się nad poruszanymi problemami? Turniej w grę video „Tekken”, przygotowany przez Bartosza Gregorka, okazał się najbardziej emocjonującym wydarzeniem spośród wszystkich działań Turbo. Żadna prezentacja sztuki nie wzbudziła takiej fascynacji. W tym przypadku najlepiej uwidocznił się charakter Turbo nie tyle jako galerii, co miejsca spotkań studentów. Wystawa Krzysztofa Ćwiertniewskiego „Z tytułem” polegała na opisaniu elementów architektonicznych, znajdujących się w galerii. Autor nie wystawił żadnego, przygotowanego przez siebie, przedmiotu. Podpisał jedynie elementy takie jak: okna, drzwiczki, kontakty itd. Nadał im „głębokie” tytuły. Wydaje mi się, że działaniem tym zadał pytanie o neutralności miejsca, jakim jest typowa, biała galeria. Na ile miejsce takie może być traktowane poważnie? „Rysuj, nie ma opierdalania się” to wystawa o kontrowersyjnym tytule, przygotowana, jako swoista odpowiedź na wystawę „Rysuj, nie marnuj czasu” z Salonu Akademii, której kuratorem był Stach

Szabłowski. Antoni Sieczkowski, autor wystawy w Turbo, przenosząc do galerii swój pokój-pracownię i zarysowując jej ściany, pokazał, że rysowanie jest podstawowym i ważnym narzędziem przy zajmowaniu się sztuką. Jednak efemeryczność tych rysunków – po wystawie ściany zostały zamalowane – była kontrą wobec podejścia do tego medium w Salonie. Tam rysunki postawiono na piedestale. Wydaje się, że traktowano je jako cel sam w sobie. Ostatnim działaniem w Turbo, w zeszłym roku akademickim, było uruchomienie maszyny do korekt przez Łukasza Izerta. „Wielką korektę” uważam za najważniejszą pracą, pokazywaną na ostatniej wystawie końcoworocznej. Ciekawszą od wielu dyplomów bronionych na Akademii. Maszyna, wielkości automatu do kawy, wygłaszała korektę nt. pracy, którą wsunęło się w specjalnie przygotowane miejsce. Teksty korekt nie zostały wymyślone. Zbudowanie maszyny poprzedziły badania. Baza wypowiedzi została stworzona z korekt, zapamiętanych przez studentów z różnych wydziałów. Łukasz Izert spisał je, a w spójne wypowiedzi generowane były przez odpowiednio przygotowany, program komputerowy. Praca miała na celu zobrazowanie relacji studenta z profesorem. Maszyna została uruchomiona w Turbo, ale później przeniesiono ją na korytarz Akademii. Stała się kolejnym automatem, jak ten wydający kawę. Wybór korytarza, jako miejsca ekspozycji, pokazuje, że miejsce samo w sobie nie może być złe. Nawet obrzydły korytarz jest czasem odpowiedniejszy niż nadużywany white cube. VI. Koniec Artykuł ten jest moim spojrzeniem, subiektywną interpretacją, działań wokół galerii Turbo. Niech będzie dokumentem, do którego we własny sposób odniosą się następne osoby zajmujące się studencką galeryjką, w piwnicy pod naleśnikarnią.

Kuba Maria Mazurkiewicz październik 2011 mazurkiewicz.gablotakrytyki.pl/523


AUTOMAT DO KOREKT

Wielka Korekta miała swoją premierę w studenckiej galerii Turbo w dniu otwarcia wystawy końcoworocznej 2011 na ASP w Warszawie. Następnego dnia została przeniesiona na miejsce swojego przeznaczenia, czyli korytarz Wydziału Grafiki. Funkcjonowała tam podobnie, jak zwykły automat np. wydający kawę. Realizację projektu poprzedziło kilkumiesięczne spisywanie korekt zapamiętanych przez studentów z różnych wydziałów Akademii. To, co od nich usłyszałem tylko utwierdziło mnie w przekonaniu o konieczności skonstruowania tego automatu. Na mojej liście znalazło się blisko dwieście korekt, z których powstały trzy grupy: „mądrości”, „opinie” i „rady”. Na każdą korektę, generowaną przez maszynę, składało się po jednym elemencie z każdej z grup. Dzięki temu powstało ok. 50 000 kombinacji. Podczas zbierania bazy korekt od studentów i w trakcie budowania maszyny przypominałem sobie te wszystkie jałowe spotkania, przeglądy na ASP, w których ja i profesorowie zastanawialiśmy się co tu zrobić, żeby było dobrze i ładnie. Musiało minąć sporo czasu (prawie cztery lata od 1 roku na ASP), żebym uświadomił sobie, że nie o to tutaj chodzi. Formalne podejmowanie twórczości w dyskusji nie stwarza nikomu na ASP wielkich trudności. Problemy pojawiają się często, gdy przychodzi do wyjaśniania idei dzieła lub projektu. Rozmowa o tym sprawia trudności zarówno odbiorcy, jak i samemu twórcy. u podstaw tego problemu leży, moim zdaniem, brak przykładu ze strony większości pedagogów. Z drugiej strony postawa studenta, który czy

to ze strachu, czy to z lenistwa nie prowokuje i nie wymaga od profesora rozmowy i bliższego poznania, jest w tym problemie przeciwległym biegunem. Moja maszyna jest konkurencją dla funkcji profesora, który ogranicza kontakt ze studentem jedynie do korekt, często schematycznych i płytkich, oceniających obiekt lub projekt jedynie formalnie. Jest również pytaniem skierowanym do studentów o to, czy taka relacja z pedagogiem im wystarczy. Spłycone relacje są dużym ułatwieniem dla profesorów i studentów. Taka postawa pozwala ukrywać swoje niedoskonałości, braki i obawy. Nie zmusza do wysiłku, do przekraczania granic i konfrontacji, nie pozwala też się rozwijać, ale jest wygodna i bezpieczna. Pozwala trwać obu stronom w bezpiecznym do siebie dystansie, ukryć tożsamość, zachować pozory. Wątpię w to, aby można było nauczyć studenta robić sztukę, ale na pewno można go stymulować w procesach myślowych prowadzących do powstania wartościowego dzieła. Do tego niezbędne jest zaangażowanie. To dużo bardziej wymagająca postawa, postawa żywego dialogu. Nie chcąc, aby Akademia stała się tylko kompleksowym kursem plastycznym warto zwrócić uwagę nie tylko na szlifowanie warsztatu, ale również na wykształcenie twórczego myślenia, które odróżnia artystów od rzemieślników.

Łukasz Izert czerwiec-październik 2011




WHITE CUBE DIALOGUE

18.00 Galeria Turbo – cóż to jest? Ciężko opisać sytuację, jaka zaistniała w kilku ostatnich miesiącach na terenie warszawskiej ASP. W lochach Wydziału Grafiki, pachnących wilgocią i zapomnieniem, wykluło się pewne zjawisko, turbo zjawisko. Jest to skomplikowany twór. Organizm, który powołany do życia przez rektorat, niczym chirurgiczne uderzenie palca, w ostatniej fazie przeszczepu serca, zaczął żyć. 15 grudnia 2010 roku o godzinie 18.00 Turbo stało się faktem. Nazwałbym tę godzinę „0”, podkreślając w ten sposób wagę wydarzenia.

NAZWA Sama nazwa wywoływała tyle samo entuzjazmu, co śmiechu, wśród członków zarządu i nie tylko. Zadawaliśmy sobie pytanie – „Co będziemy robić?”. „Odjechane” wystawy?– „Przecież jest tyle ciekawych i sensowych nazw jak choćby Zachęta, Schody, Klatka – wymyślmy coś lepszego.”; – „Przecież chcemy zabrać się do tego poważnie!”. Brodząc w głosach niepewności, grząskich i lepkich myślach, o sensowność przedsięwzięcia i jego nazwy, zapadła decyzja o nadaniu tego jakże dziwacznego tytułu – Turbo Galeria. W takim wypadku już nic nie pozostało, jak tylko czekać na pierwszą turbo wystawę. NA MIEJSCA! GOTOWI! START! Pif-paf! Ruszyła wystawiennicza machina. Na prowadzenie wyłonił się duet – Julia Bistuła i Dorota Pawiłowska, z wystawą pod nazwą „Beautiful Losers”. To kuratorska wystawa, przygotowana przez opiekuna koła naukowego galerii, Michała Chojeckiego. Zaraz po niej „Intuicje” Marcina Kozłowskiego – to już 16 lutego. Dalej zimno, kaloryfery grzeją, co wpływa również na eks-

pozycję. Dwa żeliwne determinanty, uniemożliwiają ingerencję w przestrzeń wystawienniczą, doprowadzając do niemożności zasłonięcia ich wielkoformatowym malarstwem Marcina. Czyżby galernik i artysta byli również poddani prawom natury? Hmm… a może to miejsce jest czymś więcej, niż tylko świetlistym skupiskiem blejtramów. Może ta techniczna niedogodność miała dać nam do myślenia, że funkcja, jaką ma spełniać owo pomieszczenie, wymyka się typowym ramom wystawienniczym. Z TURBO WYSTAWY, W TURBO DEBATĘ Już w trakcie drugiej wystawy stało się jasne (a może jeszcze bardziej zamazane), czym jest ten „turbo twór” i w którą stronę podąża. Tuż przed „Intuicjami”, w galerii miało miejsce spotkanie z „Grubizną” Pawła Tadeusza Wernio. Oto jak opisuje swoje działanie: „Spotkanie z Grubizną to podróż przez bezmiar internetowej otchłani i wyciąganie z niej rzeczy, które zasługują na chwilę refleksji, ze względu na swój nietuzinkowy charakter. Czyli wszystko co wrzuciłbyś do folderu „różne” i wcale się tym nie chwalił. Jednym słowem internetowy performens bez limitów.” Jesteśmy kochankami youtuba, vimeo i kawałów o teściowej. Jesteśmy ludźmi, więc i to nie jest nam obce. W takim wypadku, czemu by się nie spotkać i porozmawiać o naszych wyuzdanych przeżyciach, doznawanych podczas fascynująco-intymnych spektakli w jakości 360p? Galeria studencka? Czyż to nie idealna platforma do takiego działania? Czy przypadkiem nie jest to jedyne miejsce, w którym wszyscy możemy na luzie, bez swoich mieszkaniowych problemów (jakie by one nie były, duże/małe), pogadać na jednej, wspólnej płaszczyźnie? Temat może i banalny, jednak konsekwencje zainicjowania i przeprowadzenia tego działania, dadzą fundament otwierający oczy wszystkim zaangażowanym. Dowodem będą kolejne studenckie spotkania i rozmowy w galerii. Interesującym wydaje się fakt, iż właśnie wtedy – 14 lutego, ma miejsce pierwszy turbo dialog, a nie turbo wystawa. Dialog, który na długo zakorzeni się w ścianach galerii. SKĄD PRZYSZLIŚMY? KIM JESTEŚMY? DOKĄD IDZIEMY? Od youtuba, po warszawską Akademię. Czasem nie wiadomo, co ma większą rangę w danej chwili. Niemniej jednak, ASP to coś więcej,


niż tylko wykonanie i zapomnienie, to coś więcej niż przeczekać 5 lat młodości i odznaczyć jako zaliczone, bądź „Lubię to”. ASP to świat który nas otacza. To organizm, który nie żyje bez nas, a my nie żyjemy bez niego. w „Samo południe” 9 marca wszyscy zainteresowani spotkali się, by wspólnie przeprowadzić debatę o miejscu, które wydaje się być ich drugim domem. W tym samym momencie dochodzi do otwarcia „Antyramy! – płaszczyzny wolnej wypowiedzi” autorstwa Łukasza Izerta, który anektuje pobliski mur, aby stał się miejscem, do zapisania uwag przez każdego z nas. Bez kamer, bez kontroli, bez parafki – w stu procentach anonimowo. Może dlatego prawdziwie? MARZEC, KWIECIEŃ, MAJ Debaty, performance, „rozmowy” o wystawiennictwie (czyli wystawy – „Bez Tytułu 100x70” oraz „Z tytułem”), studencki meeting z Playstation. Działania te ukazują pełne spektrum możliwości formującego się Turbo. Powoli zanika początkowa myśl, a zaczyna wykluwać się nowa jakość, która będzie ewoluować za sprawą kolejnych wydarzeń. Ostatnim tchnieniem grzebanej powoli idei wydaje się być wystawa Grzegorza Kozery – „Kronika wypadków galeryjnych”. Kilkanaście oprawionych w drewniane ramy prac, olśniewa swym blaskiem turbo wnętrze. Wnętrze, przechodzące metamorfozę, które już nie do końca chce realizować pierwsze założenia – organizować pokazy prac. Wystawa Grzegorza to chyba najbardziej „czysta” ekspozycja, z jaką spotkaliśmy się dotychczas. Ukazuje, czym Turbo miało być, a czym się nie stało. Doszło do swoistego zerwania, z typowym wystawiennictwem, na rzecz innej jakości, niesionej przez garstkę rewolucjonistów. CZY JUŻ NAM NAPRAWDĘ WSZYSTKO WOLNO?! Przedostatni dzień maja to wystawa Antoniego Sieczkowskiego „Rysuj, nie ma opierdalania się”. Sytuacja o tyle ciekawa, że autor wprowadza nas w swój intymny świat. Antoni przez kolejne dni zarysowuje ściany galerii. W ten sposób powstaje rysunek istniejący tylko podczas kilkudniowego ekshibicjonistycznego aktu kreacji. Finisaż staje się zwieńczeniem, a rysunek następnego dnia niknie pod warstwą farby, pozwalając na kolejne działania. Następny krok to

„Wielka Korekta” Łukasza Izerta. Maszyna wielkości automatu z puszkami koli, mechanicznie udzielająca korekt każdemu kto włoży do niej rysunek. Działaniem kończącym krytyczną działalność Turbo jest akcja-ocena wystawy końcoworocznej. WHITE CUBE DIALOGUE Ostatnie działanie pierwszego zarządu galerii Turbo, to debata na temat kostki bauma. Site-specific, symbol miernoty, czy braku gustu? „Wypada nie lubić”? Może nawet nie wypada chodzić? A może, skoro doprowadziła nas do pierwszego spotkania w nowym roku akademickim, jest symbolem, w pełni wyklutej akademickości, wśród działaczy Turbo? Na pewno, ile osób tyle opinii na jej temat. Jednak ta na pozór prosta sytuacja ujawnia zaangażowanie uczestników budujących Turbo. Dziś już nikt nie zastanawia się, czy nazwa owej „galerii” jest interesująca czy nie. Czy pomieszczenie nie jest przypadkiem za małe i czy ścian nie dałoby się jednak jakoś „wyprostować”. W gruncie rzeczy już nie ma owej galerii. Został po niej tylko ślad, w postaci archiwalnych wpisów na facebook'u i pierwszej, już nie widocznej, warstwy białej farby. To już nie jest świetlisty sześcianik mogący pomieścić tyle i tyle prac, w takim a takim formacie. To nie jest mur obok, ani witryna parę kilometrów dalej. Galeria Turbo to obecnie grupa studentów zaangażowanych w rozwój i aktywizację kultury. To pielęgnacja własnego drugiego domostwa – Akademii. Niewątpliwie, działania, które ukształtowały taki wizerunek, ocierały się o krytyczność, bądź w głównym zamierzeniu, miały pierwiastek krytyczny. Jednak nie doszukiwałbym się tu gówniarskiego buntu. Faktem jest, że nie wszystko, co wydarzyło się w tym okresie było skrupulatnie przemyślane i dokładnie oddawało pierwotny pomysł projektu. W myśli przewodniej, w pełni wyklutego Turbo, doszukiwałbym się potrzeby dialogu, swoistej rozmowy – czy to przez ankietę, czy wystawy, czy teksty zamieszczane w Internecie i pismach. Dialogu opartego o idee Akademii Platońskiej, którą nasza humanistyczna uczelnia powinna nade wszystko pielęgnować.

Krzysztof Ćwiertniewski październik 2011


TURBO ZMIANA, O GALERII STUDENCKIEJ JAKO PRACOWNI AUTODYDAKTYCZNEJ

Funkcjonowanie Galerii Studenckiej Turbo w minionym roku akademickim 2010/11 domaga się na pewno szerszego omówienia. Trzeba zauważyć, że sam fakt powstania takiej instytucji w obrębie Akademii jest już swoistym przełomem w betonowej strukturze uczelni. Więc zdecydowanie największym sukcesem, jakim Galeria może się pochwalić, jest fakt, że po prostu powstała. Jako opiekun naukowy tego przedsięwzięcia, podjąłem się wyzwania stworzenia galerii studenckiej w poczuciu misji – z przekonaniem, że taka inicjatywa i takie miejsce, powinno być integralnym i podstawowym elementem dydaktyki na uczelni artystycznej. W moim rozumieniu, galeria studencka powinna pełnić funkcję równoległą do innych pracowni na wydziałach – i w tym tkwi esencja studenckości tego miejsca. Bo rzecz leży nie w pokazywaniu prac studentów – przecież robili to i robią z powodzeniem w dziesiątkach miejsc w Warszawie, w tym również w szkole. Galeria studencka ma być miejscem i formułą, umożliwiającą przepracowanie zagadnienia wystawiania prac w ogóle – ma zadawać pytania: co pokazywać, jak pokazywać, dlaczego pokazywać? Galeria studencka jest warsztatem – jest pracownią, w której podejmujemy temat: co zrobić, gdy dzieło jest już skończone?

Praca w Galerii Studenckiej i tworzenie jej wymaga wiele dojrzałości, ale również budowaniu tej dojrzałości ma służyć. Porównałbym to po prostu z pracownią starszych lat. Najistotniejszym dla mnie elementem działalności tego miejsca jest ciągły proces formacyjny – niejednorodność, mobilność, plastyczność. Galeria nie ma stałej struktury, przepływ ludzi jest kadencyjny. Tak jak na całej uczelni, studenci pojawiają się, uczą, dojrzewają i opuszczają jej mury z przekonaniem, że wykorzystali ten czas do zdobycia umiejętności, doświadczenia i wiedzy by stać się samodzielnymi artystami. Co zostaje po tych kilku miesiącach? Przede wszystkim środowisko. Galeria studencka jest katalizatorem zbierającym ludzi, umożliwiającym działanie. Jest ramą, którą wypełnić trzeba treścią. Ciężar pracy przenosi się na dyskusje o sztuce, jej roli, misji i działaniu – jak definiować siebie jako osobę i środowisko za pomocą swojej sztuki? Wszelkie działania organizacyjne wynikają ze sztuki, a nie odwrotnie. Ludzie łączą się, bo mają podobne poglądy, a nie ten sam biznes, np. dotyczący lokalu lub finansowania. Tworzy się środowisko osób myślących w podobnych kategoriach, którym galeria pomaga zdobyć doświadczenia bez ryzyka i bez konsekwencji jakie niesie działalność na własny rachunek.


W grupie siła. Ale nie chodzi o jeden wspólny program wystawienniczy, lecz o umiejętność określenia się wobec swojej rzeczywistości, o definiowanie jej wspólnym językiem. Ludzie umiejący sformułować swoje poglądy, dyskutować o nich i realizować nowe przedsięwzięcia w ramach działalności galerii studenckiej, będą mieli po prostu łatwiej, będą dysponować już pewnym doświadczeniem, gdy opuszczą mury uczelni i zadadzą sobie pytanie: jak, co i z kim? Tworzenie się środowiska wokół galerii studenckiej daje wielką szansę, że po ukończeniu szkoły, student nie straci równowagi. Równolegle do dyskusji na temat tego, co w środku Turbo, rozwinął się bardzo ważny wątek tego, w czym Turbo funkcjonuje, czyli nurt krytyki instytucji Akademii. Wbrew pozorom podjęcie tego tematu zyskało największy rozgłos w pejzażu uczelni – galeria stała się prawdziwie niezależnym, niepokornym i głośnym forum, na którym zaczęto podejmować tematy problemów szkoły, dano głos studentom i odpytywano kadrę z zaangażowania w pracę. Działalność krytyczna Turbo udowodniła, że student nie musi być pokornym petentem w instytucji uczelni, ale ma prawo żądać i wymagać od szkoły tego, do czego została powołana. Co najważniejsze, wątek krytyczny realizowany był i poprzez otwartą debatę, spotkania, dyskusje, ale również poprzez sztukę i wystawy. Dużym dorobkiem minionego roku i pierwszej ekipy prowadzącej Turbo jest stworzenie formuły, która w jasny sposób odpowiada na pytania: jakie powinno być miejsce galerii studenckiej na uczelni i co w takim miejscu powinno być pokazywane, czyli jednym słowem – zdefiniowanie pojęcia galeria studencka. Program, który wykrystalizował się w tym czasie, można próbować streścić w następujący sposób: Galeria Studencka Turbo jest przede wszystkim miejscem uzupełniającym przestrzenie wystawiennicze Akademii (jak np. tradycyjne korytarze i inne sale), stwarzającym szansę na pokazanie prac wyjątkowych lub pozaprogramowych, które nie mają szansy na realizację w innych warunkach, dla których prezentacja w white cubie jest najlepszym i często jedynym rozwiązaniem. Galeria nie służy dodawaniu prestiżu artyście, zwiększaniu splendoru lub autoryzowaniu jakości pokazywanych prac. Turbo nie promuje swoją marką, ale poddaje dyskusji i ocenie.

Z pewnością nie ma jednego i najlepszego modelu funkcjonowania takiej instytucji, jak galeria studencka, z pewnością również kolejna ekipa, próbująca na nowo zdefiniować to miejsce, będzie musiała się odnieść do dorobku pierwszej kadencji. Głęboko wierzę w to, że Turbo będzie się zmieniać – musi się zmieniać, bo zmieniają się czasy, uwarunkowania, ale przede wszystkim ludzie. Studenci Akademii zawsze byli świetnym zwierciadłem, żywo opisującym i tworzącym rzeczywistość. Jednego jestem pewien – obserwowanie rozwoju galerii studenckiej może być ekscytujące.

Michał Chojecki październik 2011 chojecki.gablotakrytyki.pl/381




LISTA DZIAŁAŃ W TURBO, W ROKU AKADEMICKIM 2010/11

Lista wszystkich wystaw i wydarzeń zorganizowanych w Turbo galerii, w roku akademickim 2010/11. Więcej informacji o galerii oraz aktualności, można znaleźć na stronie – facebook.com/turbo.galeria 1. „Beautiful Losers” Dorota Pawiłowska i Julia Bistuła – 14-28 stycznia 2. „Grubizna – spotkanie specjalne” Paweł Wernio – 14 lutego 3. „Intuicje” Marcin Kozłowski – 16-25 lutego 4. „W samo południe” – debata studencka na temat Akademii – 9 marca 5. „Bez tytułu 100×70” Grzegorz Jarzynowski, Jan Estrada-Osmycki, Tycjan Knut, Wojtek Kostrzewa, Paweł Lubiński, Lech Margasiński – 11-18 marca 6. „Ołtarz smoleński”, dyskusja nad pracą Michała Rucińskiego – marzec 7. „Tekken”, turniej w grę video zorganizowany przez Bartosza Gregorka – 21 marca 8. „co widzisz?” MaLa duet: Magda Grabowska i Liwia Bargieł – 30 marca 9. „Co zrobisz?” Adam Walas – 18 marca–1 kwietnia 10. „Rzeźba” Adam Jartym – 1-8 kwietnia 11. „2” duet od K do M: Monika Kmita i Kuba Bujas + „Zabriskie Point” Michelangelo Antonioni, pokaz filmów – 8 kwietnia 12. „Tarcie” Karolina Banachowicz – 12-20 kwietnia 13. „Z tytułem” Krzysztof Ćwiertniewski – 27-29 kwietnia 14. „ECHO” Norbert Delman – 15 kwietnia–8 maja 15. „Shape & Color Vibes” Jaime Sáncheza Alcorlo – 9-13 maja 16. „IN – OUT wystawa o galerii” Maciej Januszewski i Dominik Robak – 14-15 maja 17. „Kronika wypadków galeryjnych” Grzegorz Kozera – 16-20 maja 18. „Dzień Mamy dla Mamy” Emilia Bartkowska – 26 maja 19. „Rysuj, nie ma opierdalania się” Antoni Sieczkowski – 30 maja-3 czerwca 20. „Wielka korekta” Łukasz Izert – 6-17 czerwca 21. „BAUMA”, dyskusja nt. projektu site-specific „Kostka Bauma” – 7 października


Zeszyt 2 wydany przez Pracownię Struktur Mentalnych październik 2011, Warszawa Redakcja: Kuba Maria Mazurkiewicz (kuba.mazurkiewicz@gmail.com) Łukasz Izert (lukasz.izert@gmail.com) Współpraca: Michał Chojecki, Maciej Januszewski, Łukasz Walendziuk, Gablota Krytyki (www.GablotaKrytyki.pl), Fundacja Propaganda (www.WeArePropaganda.org), Galeria Turbo (www.facebook.com/turbo.galeria) Opracowanie graficzne, skład i łamanie: Kuba Maria Mazurkiewicz Na okładce logo galerii Turbo projektu Łukasza Walendziuka Oprawa: Michalina Dąbrowska i Łukasz Izert Druk: Drukarnia Uczelnianego Centrum Przedsiębiorczości na ASP w Warszawie (www.ucp.asp.waw.pl) Wydanie 1 Nakład: 100 egzemplarzy Tekst główny złożono krojem Antykwa Półtawskiego 10 pt (www.jmn.pl)



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.