3 minute read
O integracji słów kilka…
Nie czuję się wywołany do odpowiedzi, nie czuję się o cokolwiek oskarżany, ale sumienie i dusza nakazują mi pewne kwestie wyjaśnić, a może powinienem powiedzieć „naprostować”. W ostatnim czerwcowym numerze Praskiego Świerszcza pojawiły się dwa artykuły, które szczególnie mnie zainteresowały.
Używanie słów negatywnie nacechowanych typu „wzburzyły”, „zepsuły dzień” pewnie byłoby nad wyraz, jednak na pewno lekko zaintrygowały. Wydawać by się mogło, że artykuły o tematyce dla niektórych błahej, zupełnie nic nie znaczącej, takie luźne przemyślenia, a jednak wywołały tyle „kontrowersji”, że ktoś podjął się odpowiedzi, podjęcia tematu. Odnoszę wrażenie, że autorzy (bo jednym była druhna Ola Goworowska, a drugim druh Franciszek Pokora) przedstawiają pewne kwestie (w moim odczuciu) dosyć jednostronnie. Bo oto w pierwszym artykule przeczytałem i oczy otworzyłem „W końcu pomoc przy pakowaniu nagród dla harcerzy Nieprzetartego Szlaku to żaden wstyd”, a w drugim znajduję informację, że „(…) pomoc NS-om w naszym hufcu jest traktowane jak mezalians, nieprawdaż?”. I pędzę szybko po słownik (tak, jeszcze jestem z tego pokolenia, co w pierwszej kolejności sięga po książkowe wydania) i wertuję nerwowo stronice, bo nie wiem, czy dobrze rozumiem słowo mezalians. Może moja szkoła inaczej mnie nauczyła. Ale czytam - „przestarzale << zawarcie - zwłaszcza dawniej - małżeństwa z osobą niższego stanu lub pochodzącą ze środowiska niżej cenionego w społeczeństwie >>” (za Słownikiem języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego) i zastanawiam się, czy zawierałem kiedyś „małżeństwo” z Namiestnictwem Nieprzetartego Szlaku, czy może autor miał na myśli, że Namiestnictwo Nieprzetartego Szlaku traktowane jest jako „niżej cenione w społeczeństwie”. I oczy otwieram i nie wierzę… Bo rzeczywiście pakowanie nagród dla harcerzy Nieprzetartego Szlaku to żaden wstyd - z prawdami się nie dyskutuje (przynajmniej nie powinno), ale czy traktujemy (jako hufiec) Nieprzetarty Szlak jako „środowisko niżej cenione w społeczeństwie”?!
Advertisement
Na litość boską… no nie! I choć wiemy, że próby wspólnego działania nie zawsze nam wychodzą, to nie generalizujmy i nie budujmy obrazu napiętnowania którejkolwiek ze stron! Bo tak po prostu nie jest! Niech chociażby potwierdzeniem tej współpracy, która może powoli się wykluwa, ale wykluwa, będzie wywiad z druhem Adamem Sikoniem, który nomen omen przeprowadził druh Franek, a w którym to druh Adam wskazuje, że hufiec widzi potrzeby środowiska Nieprzetartego Szlaku i stara się reagować na nie. Pamiętajmy o współorganizowaniu trasy podczas Rajdu Olszynka Grochowska, o wspieraniu środowisk w pozyskiwaniu środków z programu ROHiS (tak, tak - trzeba wiedzieć, że środowiska Nieprzetartego Szlaku też korzystają z tego programu i sobie świetnie z tym radzą), o współpracy przy wydarzeniach. Małymi krokami, ale do przodu!
I niech taki obraz będzie budowany, a nie wyciągane z dalekich otchłani hasła, które powielają się przez minione lata. A co do służby, która nie była podjęta, nie zapomnijmy o tle całego zdarzenia. Prośba o pakowaniu pojawiła się na niecałe cztery godziny przed samym wydarzeniem. I nie będę tu strażnikiem niczyich kalendarzy i planów, a odniosę się do własnego - terminy zapełniają się już na dwa tygodnie przed wydarzeniami, a rodzina to już mi wypomina, że we wrześniu nie mam dla nich żadnego wolnego weekendu (bo tak, też już wrześniowe weekendy mam zaplanowane), więc wybaczcie, ale w tak krótkim czasie to do końca nie da się planować. I żałuję, że na wydarzenia, które zapowiadamy wcześniej (nawet na dwa tygodnie przed), a przy których również potrzebna była pomoc, odzew był podobny, czyli zerowy, więc nie budujmy teorii do zdarzeń, które niestety się dzieją.
A już na koniec mojego komentarza chciałbym odnieść się do słów Tadeusza Boy-Żeleńskiego - „Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. Bo przy tej integracji to też jest tak, że to obie strony powinny od siebie coś dawać i razem działać. Więc życzę nam wszystkim, aby obie strony potrafiły ze sobą rozmawiać i dążyć do jednego, wspólnego celu, jakim jest dobro dzieci i młodzieży i rozwój środowisk hufca. Więc zakopmy i odrzućmy te negatywne hasła i oddzielmy stare wydarzenia i pójdźmy naprzód „by wszystkim dzieciom radość dać, prowadzić je do słońca”.
hm. Piotr Piskorski komendant hufca