3 minute read
Gdzie doskoczymy ze Skakarem?
W namiestnictwie zuchowym od paru lat bardzo lubimy używać stwierdzenia, że jesteśmy „the best”, z angielskiego „najlepsi”! Ale zanim trochę rozwinę ten wątek, najpierw krótka historyjka wprowadzająca:
Od 14 roku życia pracuję z zuchami. Na początku działałam w naszej pierwszej szczepowej gromadzie 160 WGZ „Wolni Ciutludzie”, gdzie byłam przyboczną najpierw Darii Ciesielskiej (wtedy Smendy), a później Matyldy Kuczyńskiej. Obie bardzo cenię i cieszę się, że akurat z nimi mogłam się rozwijać jako zuchmistrzyni. Daria przekazała Matyldzie gromadę, gdy zostawała namiestniczką. Wtedy nie za bardzo wiedziałam, co to znaczy, ale ta funkcja brzmiała bardzo odpowiedzialnie i dumnie. Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby zostać kiedyś taką namiestniczką i być zuchowym ekspertem!
Advertisement
Można powiedzieć, że marzenie 15-letniej Zieliny właśnie się realizuje, chociaż może jeszcze nie jestem zuchowym ekspertem, ale chyba już lepiej wiem, po co taki namiestnik właściwie jest!
Dlatego też funkcja namiestniczki, którą obejmuję, jest dla mnie bardzo ważna i czuję związaną z nią odpowiedzialność. Chciałabym, żeby kadra należąca do namiestnictwa czuła się faktycznie „the best” i wiedziała, dlaczego taka jest, mając świadomość swoich licznych umiejętności i kompetencji.
Poprzednia rada namiestnictwa wykonała mnóstwo dobrej roboty. Wskazała mi i mojej wspaniałej radzie: Oli i Dominice, w jakim powinnyśmy iść kierunku.
Zostałam poproszona o opisanie mojej wizji namiestnictwa i podzielenie się nią tutaj, w „Praskim Świerszczu” , z całą hufcową społecznością. Nie jest to łatwe, bo wizje lubią się zmieniać w zależności od potrzeb, ale również podczas nabywania wiedzy. Jednak… myśląc sobie teraz, w tym momencie, do czego chciałabym dążyć ze swoją radą, przychodzi mi do głowy taki obrazek:
Wszystkie gromady należące do namiestnictwa są prowadzone zgodnie z metodyką zuchową i służą wszechstronnemu rozwojowi naszych podopiecznych, którzy zauroczeni przygodami, przeżywanymi w gromadzie, z chęcią stają się harcerzami. Choć nie jest to takie proste, bo przecież trzeba oddać do drużyn najwspanialsze, najstarsze zuchy. W namiestnictwie najukochańsze druhny i druhowie są bardzo zmotywowani do przykładania wszelkich starań, aby jak najlepiej wychować swoich podopiecznych, ponieważ czują wagę misji, której się podjęli. Oprócz tego bardzo chętnie zdobywają wiedzę, aby być coraz lepszymi na swoich funkcjach. Bardzo chętnie spędzają czas z kadrą innych gromad, aby wymienić się swoimi cennymi doświadczeniami. A w wakacje… wszyscy, z szerokimi uśmiechami, spędzamy nasz urlop na bawieniu się z grzecznymi i bezproblemowymi zuchami!
Oprócz kilku zupełnie nierealistycznych elementów tej sielanki (które mam nadzieję, że wywołały uśmiech na twarzach chociaż części czytelników), obecnie już prawie mamy ten obrazek…, ale mam wrażenie, że po pandemii nie jest aż tak żywy i barwny, tylko raczej przepełniają go odcienie szarości i wyblakłe kolory. Chciałabym trochę go podkręcić i dodać mu życia! Mam nadzieję, że uda się utrzymać to, co dobrego poprzednia rada zostawiła nam w spadku, czyli stabilne jednostki z rozbudowaną obrzędowością, działające w szczepach, prowadzone przez przeszkoloną, odpowiedzialną kadrę, która ma lub jest w trakcie zdobywania stopni instruktorskich.
Może potrzebujemy wszyscy zapału i nowej dawki zaktualizowanej wiedzy, żeby energiczniej to działało. Dajemy więc sobie czas i sukcesywnie będziemy działać, aby się „rozkręcić”. Zwłaszcza, że przed nami wielkie wyzwania, np. wprowadzenie nowego Systemu Instrumentów Metodycznych oraz przeprowadzenie kursu przybocznych i drużynowych.
Oczywiście jako rada namiestnictwa zamierzamy być dla naszych drużynowych realnym wsparciem we wszystkich sytuacjach. Nie tylko chcemy służyć cennymi radami :P, ale chcemy, żeby kadra wiedziała, że gdy ktoś jest potrzebny na zbiórce, to postaramy się wpaść; kiedy coś trzeba pożyczyć, albo gdzieś pojechać, pomóc w pisaniu planu pracy czy wymyślaniu biwaku, to też jesteśmy.
Wiemy, że obecnie jest w namiestnictwie sporo świetnej, przeszkolonej, doświadczonej kadry, która prowadzi bardzo dobrze działające jednostki, więc mamy ułatwione zadanie. Musimy się tylko podnieść po pandemii i wrócić na odpowiednie tory. Wymiana doświadczenia i integracja mogą być w tej sytuacji motywujące. W przypadku przedłużającej się pandemii również mamy parę pomysłów, jak zrobić, żeby nie zawieszać działalności gromad.
Bardzo się cieszę, że redakcja naszej hufcowej gazety zaproponowała mi napisanie artykułu dotyczącego wizji namiestnictwa, ponieważ mam okazję nakreślić sobie na piśmie jakiś długoterminowy cel. A pamiętamy, że celowe działania w naszej organizacji są najwazniejsze! Może za parę lat będzie miło popatrzeć na artykuł i poklepać się po ramieniu, że wszystko się udało lub będzie to fajna pamiątka po tym, co wymyśliłam na początku, ale okazało się, że nie do końca tak się da. Zobaczymy!
pwd. Karolina Zielińska namiestniczka zuchowa