2 minute read

Na rozdrożu albo czas, tak mało go mamy (Patrycja Giermakowska) - s

wość” , jej znaczenie i rola w pracy instruktorskiej. W małych grupach wymieniliśmy się doświadczeniami na temat kształcenia w naszych środowiskach i próbowaliśmy ułożyć plan kształcenia dla przedstawionych nam kandydatów na instruktorów. Ważnym elementem naszego planowania była pamięć o roli natury i „przeżyciowości” . Konferencję mogę podsumować stwierdzeniem, które zasłyszałam od jednej z prowadzących ,,kto się nie rozwija, ten się zwija ’’ . Wymiana doświadczeń i możliwość spędzenia całego dnia w lesie jest rzeczą, której życzyłabym każdemu instruktorowi. Dlaczego mnie oszukali? W sumie to nie oni, tylko wszechświat, ale krzykliwe nagłówki rządzą się swoimi prawami. Oszustwem, o którym mówię, była pogoda, ponieważ całą moją opowieść należy osadzić w zaśnieżonym lesie (warstwa śniegu około 10 cm) i temperaturze oscylującej w okolicach 00C. Astronomiczna wiosna zawiodła i zmusiła mnie do przeproszenia się z zimową kurtką, czapką i rękawiczkami. Całe szczęście udało mi się wrócić cało i (prawie) zdrowo do domu, za to z poczuciem, że nawet pod Łodzią człowiek może poczuć się jak na szlaku w Bieszczadach. To jak to było z tą „przeżyciowością ”? *W kąpieli leśnej chodzi przede wszystkim o to, żeby podczas spaceru zanurzyć się w leśnej atmosferze, używając przy tym wszystkich pięciu zmysłów. To pozwala skupić się na tym, co jest tu i teraz. Chłonięcie lasu pozwala nawiązać z nim osobistą i eteryczną relację, a docelowo zrelaksować się, oczyścić głowę i poprawić odporność. Tak twierdzą japońcy naukowcy, którzy badali wpływ lasu nie tylko na samopoczucie, ale też zdrowie.

pwd. Emilia Kosmeja - drużynowa 45 Bydgoskiej DrużynyHarcerskiej „Trop" , członkini zespołu ds. wspierania młodejladrry, redaktorka „Złotej Lilijki" .

Advertisement

NA ROZDROŻU

ALBO

CZAS, TAK MAŁO GO MAMY

pwd. Patrycja Giermakowska

Zuch, harcerz, wędrownik, drużynowy, instruktor – prawie każdy z nas przechodził bądź przechodzi taką samą ścieżkę w gęstym lesie o wyjątkowej nazwie Związek Harcerstwa Polskiego. Zaczynając swoja przygodę od radośnie biegającego zucha, który nie ma trosk i zmartwień, po dorosłego już wędrownika, drużynowego czy instruktora, dźwigającego już plecak pełen doświadczeń, sukcesów i porażek. Który ma również swoje dorosłe zmartwienia, troski i problemy… Nie jesteśmy już tym samym zuchem czy harcerzem biegającym po krzakach, tylko kimś, kogo zadaniem jest dbać o tego harcerza, przygotowywać zbiórki, biwaki, obozy, być odpowiedzialnym i uczyć odpowiedzialności – a na to wszystko musimy dołożyć nasze prywatne życie, prace, rodzinę, edukację, pasje i wiele więcej. Patrząc na instruktorów, można zobaczyć ludzi bardzo zorganizowanych, którzy mają zawsze na wszystko czas, wszędzie są z drużyną czy bez niej, zawsze pomogą, doradzą, nigdy nie zostawią w potrzebie. To jest ich zewnętrzna powłoka – dobrego Instruktora – ale wewnątrz całkiem możliwe, że borykają się z brakiem czasu dla siebie, rodziny, że znów musieli coś przełożyć, z czegoś zrezygnować, iść gdzieś mimo złego samopoczucia tylko dlatego, aby kolejny raz nie odwoływać zbiórki, wydarzenia, biwaku… Żeby nie zawieść harcerzy. Musimy pamiętać, że czasami po prostu już tak jest. Nie dodamy do doby kilku godzin, choć na pewno większość z nas by chciała. Jesteśmy ludźmi, którzy muszą nauczyć się rozdzielać czas pomiędzy harcerstwo, rodzinę, pracę czy szkołę

This article is from: