Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:37 PM Strona 1
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:37 PM Strona 3
Agnieszka Stelmaszyk
Namalowała: Ola Szpunar
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:37 PM Strona 4
Tekst: Agnieszka Stelmaszyk Ilustracje: Ola Szpunar Redaktor prowadzący: Agnieszka Sobich Redakcja: Teresa Zielińska Korekta: Anna Włodarkiewicz Projekt graficzny i DTP: Bernard Ptaszyński © Copyright for text by Agnieszka Stelmaszyk © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o. Warszawa 2016 All rights reserved Wydanie I Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy. ISBN 978-83-7983-760-1 Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o. 00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 96 tel. 22 576 25 50, fax 22 576 25 51 wydawnictwo@zielonasowa.pl www.zielonasowa.pl
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:37 PM Strona 5
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:37 PM Strona 6
Niezwykli przyjaciele Ranek wstał wyjątkowo rześki, a w powietrzu unosiła się woń kwiatów kwitnących w ogrodzie. Janek wybiegł prędko na dwór. Tak się przy tym spieszył, że nawet nie założył butów. Zresztą najbardziej lubił biegać bosymi stopami po trawie mokrej jeszcze od rosy. Stanął na trawniku i wystawił buzię do delikatnie świecącego słonka. Chłopca rozpierała radość i energia, ponieważ zapowiadał się kolejny wspaniały dzień, pełen beztroskiej zabawy i przygód. Nagle spod rozłożystego krzewu białej hortensji, rosnącej przed frontem domu, wynurzył się kot Czarnes. Otrząsnął się z kropli rosy, które spadły mu na wąsy, i miauknął na powitanie. Janek uśmiechnął się do przyjaciela i pomachał mu ręką. A potem pomknął do ogrodu, aby zerwać świeże maliny. Przeskakiwał zwinnie przez warzywa, aż dotarł na sam koniec grządek.
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:38 PM Strona 7
Czarnes poszedł wolno za nim. Kot musiał uważać, by nie nadepnąć łapką na płożące się kolczaste pędy jeżyn. Kiedy Janek nazrywał sobie pełną garść soczystych malin, przysiadł na starym pieńku i włożył pyszne owoce do ust. Po chwili różowy sok ściekał mu po buzi. – Obliż się starannie – zwrócił mu uwagę Czarnes, który był wielkim czyściochem. Janek roześmiał się głośno. – Dobrze – odparł i z niemałym wysiłkiem, wyciągając malinowy język, starał się oblizać dokładnie wargi i trochę brody. Nie szło mu to zbyt sprawnie, więc kot prychnął z dezaprobatą i pokręcił łebkiem. Policzki chłopca nadal były umorusane sokiem. – Och, ci ludzie, nawet wylizać się nie potrafią! – miauknął Czarnes z wyższością.
7
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:38 PM Strona 8
– Później się umyję. – Janek zdawał się nie przejmować gderaniem przyjaciela. – Dzień jest taki piękny, nie będę tracił czasu na bieganie do łazienki! – wykrzyknął wesoło chłopiec. – Lepiej pomyślmy, co będziemy dzisiaj robić. Kot ostatnim pociągnięciem łapki przygładził ogon, a potem, mrużąc szmaragdowozielone oczy, zastanawiał się, jak spędzić tak wspaniale zapowiadający się poranek. – Hm… – mruczał w zamyśleniu. – Już wiem! – Janek energicznie zeskoczył z pieńka. – Pójdziemy szukać skarbów!
8
– O nie! – jęknął Czarnes. – Przecież wczoraj szukaliśmy skarbów, przedwczoraj i przedprzedwczoraj też! Utrapienie z tymi dziećmi! – Nerwowo poruszył wąsikami. – Nie możesz wymyślić czegoś lepszego? – Spojrzał z nadzieją na Janka. – To robi się powoli nudne! Tylko skarby i skarby! – utyskiwał kot, chodząc w kółko. – Mnie to się ani trochę nie nudzi! – odparł wesoło Janek. – To najlepsza zabawa na świecie! No i może w końcu naprawdę znajdziemy skarb! – mówił z przekonaniem.
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:38 PM Strona 9
– Taaak… Prędzej myszy zaczną polować na koty! – prychnął Czarnes. – Żeby coś znaleźć, trzeba szukać! – powiedział Janek z mądrą miną. – No dobrze, idź włożyć sandały i ruszajmy – zgodził się w końcu kot. Doskonale wiedział, że jeśli jego mały przyjaciel coś raz postanowi, trudno przekonać go do zmiany zdania. – Tylko żebyśmy zdążyli na obiad! – przypomniał Jankowi, kładąc szczególny nacisk na ostatnie słowo, lubił bowiem dobrze sobie podjeść, a potem pospać godzinkę lub dwie…
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:38 PM Strona 10
Kukurydziana dżungla Janek i kot wyszli z ogrodu i pomaszerowali piaszczystą drogą przed siebie. Słońce grzało przyjemnie, a nad polami śpiewały skowronki. Po obu stronach drogi złociły się pola zboża. Na łące przeciętej strumykiem dumnie przechadzały się dwa bociany. – Bocian, bocian kiszka, przynieś mi braciszka! – zawołał donośnie Janek, bo bardzo chciał mieć brata. Czarnes stanął jak wryty i popatrzył na Janka zdumiony. – Kto ci naopowiadał bzdur, że bociany przynoszą rodzeństwo? – miauknął nieco rozbawiony.
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:38 PM Strona 11
– Oj, wiem przecież, że to mamusie rodzą dzidziusie, ale zawołać do bociana nie zaszkodzi – odparł Janek i nie oglądając się na kota, dziarsko ruszył dalej. Czarnes, westchnąwszy głęboko, dołączył do przyjaciela. Już wielokrotnie szli tą drogą, ale jak do tej pory nigdy nie udało im się znaleźć skarbu. Mało tego, kot był przekonany, że nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek do tego doszło. Tymczasem Janek szedł, pogwizdując wesoło. Przegarniał gałązką piasek na drodze i rozglądał się uważnie wokół. Parę razy dostrzegł nawet coś błyszczącego i już myślał, że to złoto, ale okazywało się, że to tylko kawałki potłuczonego szkła. Chłopiec jednak wcale się nie zrażał, ponieważ samo szukanie skarbu sprawiało mu wielką przyjemność i zajęcie to nigdy mu się nie nudziło. Jedynie Czarnes nie wykazywał większego zapału i zwykle po godzinie takich poszukiwań zaczynał marudzić albo znikał gdzieś w dojrzewającym zbożu. Janek wiedział, że kot zazwyczaj ucinał sobie wtedy drzemkę, gdyż był okropnym śpiochem. Nie inaczej było i tym razem.
11
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:38 PM Strona 12
– Bolą mnie już łapy! – Czarnes jęknął boleściwie, gdy minęło zaledwie pół godziny od rozpoczęcia wyprawy. – I jestem cały zakurzony! – Spojrzał z wyrzutem na Janka, jakby to była jego wina, że droga jest tak piaszczysta, a wiatr od czasu do czasu wzbija chmurki drobnego pyłu. – Dojdźmy chociaż do tamtego pola kukurydzy. – Janek wskazał ręką widoczny kilkadziesiąt metrów dalej wysoki zielony łan. Zwykle w kukurydzy bawił się w dżunglę. Czarnes wtedy nie był zbyt zadowolony, bo Janek był tak mały, a kukurydza tak wysoka, że chłopczyk mógł łatwo w niej zabłądzić. Kot przez cały czas musiał więc mieć Janka na oku. Czarnes uważał, że od stresu linieje mu sierść, dlatego tym razem zdecydowanie wolał uniknąć zabawy w dżunglę. – Może odpoczniemy chwilę na górze kamieni? – zaproponował przymilnie, ponieważ wiedział, że Janek uwielbia się na nią wspinać. Czarnes miał nadzieję, że dzięki temu jego mały przyjaciel zapomni o bieganiu w kukurydzy. No i może zapomni też o tych skarbach! Czarnesa naprawdę bolały już łapy, zrobiło się gorąco i nie chciało mu się włóczyć po polach. Za to z chęcią powygrzewałby się na słońcu…
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:38 PM Strona 13
Skamieniały skarb Górą kamieni był stos żwiru usypany obok drogi. Była to polna, wyboista droga i kamyki te przywieziono do utwardzenia nawierzchni, żeby po ulewnym deszczu nie zamieniała się w bagniste bajoro. Żwir wysypano, lecz szybko chyba o nim zapomniano i ciągle tkwił w tym samym miejscu, niby stożek wygasłego wulkanu. Chłopczyk lubił wdrapywać się na jego szczyt, aby podziwiać okolicę, więc z ochotą przystał na propozycję kota. – Może z góry prędzej zobaczę ten skarb! – wysapał, z mozołem gramoląc się po osuwających się kamykach. Czarnes wolał pozostać na dole.
13
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:38 PM Strona 14
Gdy Janek dotarł na wierzchołek, rozejrzał się z uwagą, osłaniając dłonią oczy. Ale ponieważ w krajobrazie nie dostrzegł niczego intrygującego, usiadł i zaczął przesypywać dłonią żwir. Niektóre z drobnych kamieni były naprawdę bardzo ładne, więc Janek postanowił wybrać coś do swojej kolekcji, a miał już całkiem niezły zbiór kamyków o różnych kształtach i kolorach. Nagle natrafił na coś wyjątkowego. – Zobacz, co znalazłem! – zawołał do kota. – Tu jest coś odciśnięte! Chłopiec zsunął się na pupie w dół, nie bacząc na to, że brudzi
14
sobie spodnie. Stanął obok Czarnesa i podekscytowany pokazał mu swoje znalezisko. Był to nieduży gładki, szary kamień, na którym widniały piękne muszelki. Czarnes przyglądał mu się przez dłuższą chwilę, aż wreszcie rzekł z uznaniem: – Janku, znalazłeś skarb! To prawdziwa skamielina. Odciśnięte są tutaj stworzenia sprzed milionów lat! – Naprawdę? – Janek zdziwił się troszkę, a jednocześnie poczuł przypływ dumy i radości. Patrząc na muszelki, zastanawiał się, kiedy żyły na Ziemi te stworzonka. – Czy miliony lat to bardzo dużo? – zapytał.
Opowiesci spod czeresni - srodek_TAPPY 1/18/16 3:38 PM Strona 15
– Strasznie dużo! – odparł kot. – A czy żyli wtedy ludzie? – dopytywał się chłopiec. – Nie, ludzi jeszcze nie było – zaprzeczył Czarnes. – No, a koty? – Janek dociekał dalej. – Kotów też nie było – westchnął Czarnes i jęknął cichutko, bo już wiedział, jakie będzie następne pytanie. Zgodnie z jego oczekiwaniem Janek zapytał: – A skąd wziął się pierwszy kot, skoro żadnego wcześniej nie było? – Nie wieeem – odrzekł Czarnes z irytacją. – Nie jestem uczonym kotem, tylko zwykłym dachowcem. – No dobrze, dobrze – rzekł pojednawczo chłopiec. – Spytam kogo innego – dodał. – O tak! – odrzekł Czarnes z westchnieniem ulgi.
15