Albom_Zaklinacz czasu.indd 2
2013-11-21 15:46:34
Mitch Albom
ZAKLINACZ CZASU
tłumaczenie Nina Dzierżawska
Kraków 2014
Albom_Zaklinacz czasu.indd 3
2013-11-25 10:46:50
Tytuł oryginału The Time Keeper The Time Keeper © 2012 Mitch Albom, Inc. THE END OF THE WORLD Words by Sylvia Dee Music by Arthur Kent Copyright © 1962 (Renewed) by Music Sales Corporation (ASCAP) International Copyright Secured. U.S. and Canada rights owned by Music Sales Corporation and other international rights owned by Music Sales Corporation and Edward Proffitt Music. All Rights Reserved. Used by Permission. Copyright © for the translation by Nina Dzierżawska Projekt okładki Mariusz Banachowicz Fotografia na pierwszej stronie okładki © Amy Johansson/Shutterstock.com Opieka redakcyjna Ewa Polańska Aleksandra Kamińska Bogna Rosińska Opracowanie tekstu, typografia i łamanie Pracownia 12A ISBN 978-83-240-2479-7
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37. Wydanie I, Kraków 2014 Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Druk: Abedik
Albom_Zaklinacz czasu.indd 4
2013-11-21 15:46:34
1 Mężczyzna siedzi sam w jaskini. Ma długie włosy. Broda sięga mu do kolan. Mężczyzna opiera podbródek w złożonych dłoniach. Zamyka oczy. Czegoś słucha. Głosów. Niemilknących głosów. Wznoszą się z sadzawki w kącie jaskini. To głosy ludzi zamieszkujących ziemię. Wszystkie chcą tylko jednego. Czasu. Jeden z tych głosów to Sarah Lemon. Współczesna nastolatka wyciąga się na łóżku i wpatruje w zdjęcie w swojej komórce: przystojny chłopak z włosami koloru kawy. Dzisiaj się z nim spotka. Dziś o wpół do dziewiątej wieczorem. Powtarza podekscytowana: „Wpół do dziewiątej, wpół do dziewiątej!”, i zastanawia się, co na siebie włożyć. Czarne dżinsy? Bluzkę bez rękawów? Nie. Nie może patrzeć na swoje ramiona. Na pewno nie tę bez rękawów. – Potrzebuję więcej czasu – mówi.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 9
2013-11-21 15:46:35
10
zaklinacz czasu
Jeden z tych głosów to Victor Delamonte. Zamożny osiemdziesięciokilkulatek siedzi w gabinecie lekarskim. Towarzyszy mu żona. Stół do badań jest przykryty białym papierem. Lekarz odzywa się cichym głosem. – Niewiele możemy zrobić – mówi. Miesiące leczenia nie przyniosły rezultatów. Nowotwór. Nerki. Żona Victora próbuje coś powiedzieć, ale słowa więzną jej w gardle. Victor odchrząkuje, tak jakby mieli jedną krtań. – Grace chce spytać... ile czasu mi zostało? Jego słowa – i słowa Sarah – płyną do samotnego brodatego mężczyzny, który siedzi w jaskini. Ten człowiek to Ojciec Czas. Może uważacie go za mit, rysunkową postać z karty noworocznej – zgrzybiały, wymizerowany, z klepsydrą w dłoni, starszy niż ktokolwiek inny na tej planecie. Ale Ojciec Czas jest prawdziwy. I w rzeczywistości nie może się zestarzeć. Pod niesforną brodą i falującymi włosami – to oznaki życia, nie śmierci – kryją się krzepkie ciało i skóra bez zmarszczek, odporne właśnie na to, czym mężczyzna włada. Kiedyś, zanim jeszcze rozgniewał Boga, był zwykłym człowiekiem i miał umrzeć, gdy nadejdzie kres jego dni.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 10
2013-11-21 15:46:35
PROLOG
11
Teraz jego przeznaczenie jest inne: wygnany do jaskini, musi wysłuchiwać błagań z całego świata – o więcej minut, więcej godzin, więcej lat, więcej czasu. Siedzi tutaj już całą wieczność. Porzucił nadzieję. Dla każdego z nas jednak gdzieś po cichu tyka zegar. Nawet dla niego. Wkrótce Ojciec Czas będzie wolny. Będzie mógł wrócić na ziemię. I dokończyć to, co zaczął.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 11
2013-11-21 15:46:35
Albom_Zaklinacz czasu.indd 12
2013-11-21 15:46:35
PO CZ Ä„T EK
Albom_Zaklinacz czasu.indd 13
2013-11-21 15:46:35
Albom_Zaklinacz czasu.indd 14
2013-11-21 15:46:35
2 To opowieść o znaczeniu czasu, która zaczyna się dawno temu, u zarania dziejów człowieka, kiedy to bosonogi chłopiec wbiega na wzgórze. Przed nim biegnie bosa dziewczynka. Chłopiec chce ją złapać. Tak to często bywa z chłopcami i dziewczynkami. Dla tych dwojga będzie tak już zawsze. Chłopiec ma na imię Dor. Dziewczynka to Alli. W tym wieku są prawie równego wzrostu, oboje mają wysokie głosy, gęste ciemne czupryny i błoto rozmazane na twarzach. Biegnąc przed siebie, Alli ogląda się na Dora i uśmiecha się. To, co w tej chwili czuje, to pierwsze drgnienia miłości. Podnosi kamyk i rzuca go w stronę chłopca. – Dor! – krzyczy. Dor biegnie, licząc oddechy. Jest pierwszą osobą na ziemi, która tego spróbowała – rachowania, tworzenia liczb. Zaczął od łączenia ze
Albom_Zaklinacz czasu.indd 15
2013-11-21 15:46:35
16
zaklinacz czasu
sobą palców i nadawania każdej parze dźwięku i wartości. Wkrótce liczył już wszystko, co się dało. Dor jest łagodnym, posłusznym dzieckiem, ale jego myśli sięgają głębiej niż myśli ludzi wokół niego. Jest inny. A na tym wczesnym etapie historii człowieka jedno inne dziecko może zmienić świat. Dlatego właśnie Bóg mu się przygląda. – Dor! – krzyczy Alli. Dor spogląda w górę i się uśmiecha – zawsze uśmiecha się do Alli – a kamyk spada u jego stóp. Chłopiec podnosi głowę i formułuje myśl. – Rzuć jeszcze jeden! Alli rzuca wysoko. Dor liczy na palcach, dźwięk na jeden, dźwięk na dwa... – Ahrrgunph! Chwyta go z tyłu trzecie dziecko, Nim, znacznie większy i silniejszy chłopak. Nim pieje, opierając kolano o plecy Dora. – Jestem królem! Cała trójka się śmieje. Znów zaczynają biec. Spróbujcie wyobrazić sobie życie bez odmierzania czasu. Pewnie nie potraficie. Wiecie, jaki jest miesiąc, rok, dzień tygodnia. Na ścianie albo na desce rozdzielczej
Albom_Zaklinacz czasu.indd 16
2013-11-21 15:46:35
POCZĄTEK
17
waszego samochodu jest zegar. Macie grafik, kalendarz, ustaloną porę na obiad czy film. A jednak nigdzie wokół nie zwraca się uwagi na czas. Ptaki się nie spóźniają. Pies nie patrzy na zegarek. Sarny nie martwią się kolejnymi urodzinami. Tylko człowiek odmierza czas. Tylko człowiek wybija godziny. I właśnie dlatego jedynie człowiek doświadcza paraliżującego strachu, którego nie zniosłoby żadne inne stworzenie. Strachu przed tym, że zabraknie czasu.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 17
2013-11-21 15:46:35
3 Sarah Lemon boi się, że zabraknie jej czasu. Wychodzi spod prysznica i liczy. Dwadzieścia minut na wysuszenie włosów, pół godziny na makijaż, pół godziny na ubranie, piętnaście minut, żeby dotrzeć na miejsce. Wpół do dziewiątej, wpół do dziewiątej! Otwierają się drzwi pokoju. To jej matka, Lorraine. – Kochanie? – Pukaj, mamo! – Dobrze. Puk-puk. Wzrok Lorraine pada na łóżko. Widzi wyłożone na nim ubrania: dwie pary dżinsów, trzy bluzki, biały sweter. – Gdzie idziesz? – Nigdzie. – Spotykasz się z kimś? – Nie. – Ładnie ci w tym białym... – Mamo! Lorraine wzdycha. Podnosi z podłogi mokry ręcznik i wychodzi. Sarah wraca przed lustro. Myśli o chłopaku. Ściska w palcach fałdki tłuszczu wokół talii. Fuj.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 18
2013-11-21 15:46:35
POCZĄTEK
19
Wpół do dziewiątej, wpół do dziewiątej! Na pewno nie włoży tego białego. Victor Delamonte boi się, że zabraknie mu czasu. Razem z Grace wychodzą z windy prosto do luksusowego apartamentu. – Podaj mi swój płaszcz – mówi Grace. Wiesza go w szafie. Jest cicho. Victor idzie korytarzem, podpierając się laską, i mija duży obraz olejny pędzla francuskiego mistrza. W brzuchu czuje rwący ból. Powinien wziąć pigułkę. Wchodzi do swojego gabinetu wypełnionego książkami, dyplomami i wielkim mahoniowym biurkiem. Victor myśli o lekarzu. „Niewiele możemy zrobić”. Co to oznacza? Miesiące? Tygodnie? Czy to już koniec? To nie może być koniec. Słyszy, jak obcasy Grace przemierzają tam i z powrotem wyłożoną kafelkami podłogę. Słyszy, jak żona wystukuje numer telefonu. – Ruth, to ja – mówi. Ruth, jej siostra. Grace ścisza głos. – Wróciliśmy właśnie od lekarza. Sam w swoim fotelu Victor próbuje obliczyć, ile pozostało mu z kurczącego się coraz bardziej życia. Czuje, jak z jego piersi wyrywa się oddech, jakby ktoś go z niej wydusił. Twarz mu się wykrzywia. Oczy wilgotnieją.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 19
2013-11-21 15:46:35
4 Dorastając, dzieci ciążą ku swemu przeznaczeniu. Tak też stało się z Dorem, Nimem i Alli, trójką dzieci z tamtego wzgórza. Nim wyrósł na wysokiego, barczystego młodzieńca. Pomagał ojcu budowniczemu nosić cegły. Cieszył się, że jest silniejszy niż inni chłopcy. Fascynacją Nima stała się władza. Alli wypiękniała, a matka przestrzegała ją, żeby zaplatała swoje ciemne włosy, a oczy miała stale spuszczone, tak by jej uroda nie rozbudzała w mężczyznach żądzy. Skromność stała się dla Alli schronieniem. Dor? Cóż. Dor zajął się mierzeniem wszystkiego wokół. Oznaczał kamienie, nacinał patyki, rozkładał gałązki, kamyki
Albom_Zaklinacz czasu.indd 20
2013-11-21 15:46:35
POCZĄTEK
21
i wszelkie inne przedmioty, które nadawały się do liczenia. Często popadał w zamyślenie, zastanawiając się nad liczbami, a starsi bracia nie zabierali go ze sobą na polowania. Zamiast tego Dor biegał po wzgórzach z Alli, a jego myśli gnały naprzód jak szalone, nęcąc chłopca, by dotrzymał im kroku. Aż pewnego upalnego poranka wydarzyło się coś dziwnego. Dor, który według naszej rachuby był już nastolatkiem, siedział na ziemi i wbijał w nią patyk. Słońce mocno świeciło, a chłopak zwrócił uwagę na cień rzucany przez kijek. Położył kamień przy końcu cienia. Podśpiewywał sobie. Myślał o Alli. Przyjaźnili się od dzieciństwa, teraz jednak on był wyższy, a ona bardziej miękka... Dorowi robiło się słabo, kiedy dziewczyna podnosiła wzrok i napotykała jego spojrzenie. Miał wtedy takie uczucie, jakby ktoś stawiał go na głowie. Obok przeleciała mucha, przerywając jego rozmarzenie. – Aaach – zawołał, odganiając ją. Kiedy znów spojrzał na patyk, jego cień nie sięgał już kamienia. Dor czekał, ale cień był coraz krótszy, bo słońce wznosiło się na niebie. Postanowił, że zostawi wszystko tak, jak jest, i wróci do domu. A następnego dnia, kiedy cień będzie padał dokładnie na kamyk, ta chwila będzie... tym samym momentem co dziś.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 21
2013-11-21 15:46:35
zaklinacz czasu
22
Właściwie, zastanowił się, czy każdy dzień nie będzie czasem miał w sobie takiej chwili? Kiedy cień, patyk i kamień ustawią się w jednej linii. Nazwie ją chwilą Alli i będzie myślał o niej codziennie w tym konkretnym momencie. Dumny z siebie, stuknął palcem w czoło. W ten właśnie sposób człowiek zaczął oznaczać czas. Mucha wróciła. Dor znów ją przegonił. Tym razem jednak owad rozciągnął się w długi czarny pasek, który rozchylił się, tworząc ciemny otwór. Wyłonił się z niego starzec w fałdzistej białej tunice. Oczy Dora rozszerzyły się ze strachu. Chciał biec, krzyczeć, ale jego ciało w żaden sposób nie reagowało. Starzec trzymał w dłoni laskę ze złotawego drewna. Dotknął nią wbitego przez Dora patyka, który oderwał się od ziemi i przemienił w sznur os. Owady uformowały nową ciemną linię, która uchyliła się niczym odsunięta zasłona. Starzec przeszedł przez nią. I zniknął. Dor uciekł. Nie opowiedział nikomu o tym spotkaniu. Nawet Alli. Dopiero pod koniec.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 22
2013-11-21 15:46:35
5 Sarah znajduje czas w szufladzie. Otwiera ją w poszukiwaniu czarnych dżinsów i zamiast nich odkrywa tam swój pierwszy zegarek, wciśnięty w głąb szuflady – fioletowy swatch na plastikowej bransoletce. Dostała go od rodziców na dwunaste urodziny. Dwa miesiące później rodzice się rozwiedli. – Sarah! – krzyczy mama z dołu. – Co?! – odkrzykuje dziewczyna. Po rozwodzie Sarah została z Lorraine, która obwiniała Toma, swojego nieobecnego eksmęża, o wszystko, co w ich życiu układało się nie tak. Sarah potakiwała jej ze współczuciem. Jednak każda z nich na swój sposób wciąż na niego czekała; Lorraine na to, by przyznał, że nie miał racji, a Sarah na to, żeby ją uratował. Żadna się nie doczekała. – Co, mamo? – krzyczy jeszcze raz Sarah. – Będziesz potrzebowała samochodu? – Nie będę. – Co?! – Nie będę potrzebowała! – Gdzie idziesz?
Albom_Zaklinacz czasu.indd 23
2013-11-21 15:46:35
24
zaklinacz czasu
– Nigdzie! Sarah spogląda na fioletowy zegarek, który nadal działa – jest 18.59. Wpół do dziewiątej, wpół do dziewiątej! Zamyka szufladę i krzyczy do siebie: – Skup się! Gdzie są te czarne dżinsy? Victor Delamonte znajduje czas w szufladzie. Wyjmuje z niej terminarz. Spogląda na plan na następny dzień, obejmujący spotkanie zarządu o dziesiątej, telekonferencję z analitykiem o czternastej, a o dwudziestej – kolację z prezesem brazylijskiej firmy, którą Victor zamierza kupić. Jeśli wziąć pod uwagę jego samopoczucie, będzie miał szczęście, jeśli uda mu się wziąć udział choćby w jednym z tych spotkań. Połyka tabletkę. Słyszy dzwonek. Kto to może być, o tej porze? Słyszy, jak Grace idzie korytarzem. Wzrok Victora pada na ich ślubną fotografię stojącą na biurku; są oboje tacy młodzi, zdrowi, żadnych nowotworów, żadnych kłopotów z nerkami. – Victor? Grace stoi w drzwiach gabinetu z człowiekiem z firmy usługowej, który popycha przed sobą duży elektryczny wózek inwalidzki. – Co to takiego? – pyta Victor. Grace zmusza się do uśmiechu.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 24
2013-11-21 15:46:35
POCZĄTEK
25
– Umówiliśmy się, pamiętasz? – Jeszcze tego nie potrzebuję. – Victor. – Nie potrzebuję tego! Grace spogląda na sufit. – Proszę to po prostu zostawić – mówi do mężczyzny. – W korytarzu – poucza go Victor. – W korytarzu – powtarza Grace. Wychodzi za mężczyzną, który pcha wózek. Victor zamyka terminarz i masuje sobie brzuch. Myśli o tym, co powiedział lekarz. „Niewiele możemy zrobić”. Musi coś wymyślić.
Albom_Zaklinacz czasu.indd 25
2013-11-21 15:46:35
Spróbujcie e wyo yobrazić sob obie ie życ ycie ie bez odm dmie ierz r an nia a cza zasu su. P wn Pe wnie iee nie pottraa ci cie. ci e. Zaw awsz szee wiiec sz ecie i , ja ie jaki kii jes e t mi mies e iąąc, rok, ro k dzi k, zień eeń ń tyg ygod ygod odni nia. ni a. A je jedn dn d n nak ak k prz rzyr yrod yr odaa ni od n gd gdyy ni nie ie zwra zw wraca c uwa ca wagi wa gi na cz c ass. Ptak Pt akii siię ni ak niee spóźźniajją. ą Pie iess ni niee pa patr trzy zy na ze z g gaareek. Sarn Sa rnyy ni niee maart rtwi wiąą si wi sięę ko kole lejn le j ymi jn ym mi ur u od dzi zina nam na mi. Tyylk T lko o cz czło ło owi wiek ek odm dmie ierz rza a czas. Tylk Ty ko czło łowi wiek iek k odl dlic icza a god odziny. I wł w aaśśni niee dl dlat attego ego je jedy dyyni niee czło czzło łowi wiiek e doświ wiad adcz ad czaa pa p ra rali l żu li żują jące cego goo straach chu, u, któ tóre rego go niee zniios osło łoby ło by żad dne inn nnee st stwo wor en worz enie i . Sttra r chu przed ty tym, m, że za abr brak akn nie mu czasu.
Zakkliinnac aczz cz czas asuu to piękna opo powi wieś wi eśćć naa mia eś iarę rę Al Alch chem ch emik em ikaa – ksi ik siąż ążk ąż ka, ka, kttór óra dla dla wi wiel elu czytelników w na n cał ałym ym świ wiec ecie ec ie sta t łaa się in nsp spiraccją i im impu pulsem do życiowych zmian.. M I T C H A L B O M – bestselllerrow owyy au autor, r któ tóre rego go pow wieści roze zesz s ły sięę naa caały ł m świeci c e w naakł kład dzi z e po pona n d 35 mil ilio onó nów egzemplarzy!! Tr Trzy z z jego książek zostały zekraniz zy i ow wan ane. e
Cena 32,90 zł