W USA na wykonanie kary śmierci oczekuje ponad 3 tysiące więźniów. Jak wiele niesłusznych wyroków wydały dotąd sądy?
DAMIEN
ECHOLS
ŻYCIE PO ŚMIERCI PRAWDZIWA HISTORIA CZŁOWIEKA SKAZANEGO NA ŚMIERĆ, KTÓRY PO LATACH ODZYSKAŁ WOLNOŚĆ
„Damien Echols spędził osiemnaście lat w celi śmierci za zbrodnię, której nie popełnił. Mimo koszmaru sytuacji znalazł w sobie odwagę, by przetrwać.”
JOHN GRISHAM
Echols_Zycie_po_smierci.indb 2
2013-07-19 13:05:31
Damien Echols
ŻYCIE PO ŚMIERCI tłumaczenie Maciej Prusator
Kraków 2013
Echols_Zycie_po_smierci.indb 3
2013-07-19 13:05:31
Tytuł oryginału Life After Death Copyright © 2012 by Damien Echols Publishing Copyright © for the translation by Maciej Prusator 2013 Projekt okładki Magda Kuc Fotografia na pierwszej stronie okładki © Moodboard/Corbis/FotoChannels Opieka redakcyjna Przemysław Pełka Ewa Polańska Artur Wiśniewski Adiustacja Ewa Polańska Korekta Barbara Gąsiorowska Opracowanie typograficzne Irena Jagocha Daniel Malak Łamanie Piotr Poniedziałek ISBN 978-83-240-2424-7
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie I, Kraków 2013 Druk: Opolgraf S.A.
Echols_Zycie_po_smierci.indb 4
2013-07-19 13:05:31
Wstęp
„Święty Rajmundzie Nonnacie, nigdy się nie zdarzyło, by ktoś błagający o twoją pomoc lub potrzebujący twojego wstawiennictwa nie został wysłuchany. Do ciebie przychodzę i przed tobą staję. Nie gardź moimi prośbami, ale w swoim miłosierdziu wysłuchaj ich i odpowiedz”. Święty Rajmund Nonnat jest jednym z moich patronów. Mogę się założyć, że większość ludzi nie wie, że opiekuje się on niesłusznie oskarżonymi. Chciałbym, żeby oznaczało to, że zajmuję szczególne miejsce w jego sercu. Chyba nikt nie został tak niesłusznie oskarżony jak ja. Zawarłem więc ze staruszkiem Rajmundem umowę. Jeśli pomoże mi wyjść cało z tej sytuacji, pojadę do wszystkich największych katedr na świecie i złożę róże i czekoladę u stóp wszystkich jego pomników, jakie uda mi się znaleźć. Nie wiedzieliście, że święci lubią czekoladę? Widzicie, opowieść jeszcze dobrze się nie zaczęła, a już się czegoś nauczyliście! Mam w sumie trzech patronów. Pewnie się zastanawiacie, kim są pozostali dwaj i dlaczego taki ordynarny grzesznik jak 11
Echols_Zycie_po_smierci.indb 11
2013-07-19 13:05:31
WSTĘP
ja został obdarzony nie jednym, ale aż trzema czuwającymi nad nim świętymi. Moim drugim patronem jest święty Dyzma, patron więźniów. Wypełnił swoją powinność i czuwał nade mną. Nie mogę narzekać. A jaką umowę zawarłem ze świętym Dyzmą? Po prostu musiałem chodzić co tydzień na mszę do więziennej kaplicy, chyba że miałem jakiś cholernie dobry powód, by tego nie zrobić. Do swojego trzeciego patrona zwracałem się w życiu wiele razy. Święty Juda, patron spraw trudnych i beznadziejnych. Trafienie do celi śmierci za coś, czego nie zrobiłem, chyba kwalifikuje się jako sprawa trudna i beznadziejna. A co dostał ode mnie święty Juda? On po prostu lubi wyczekiwać, aż znów wpadnę w tarapaty. Jeśli dojdę do wniosku, że to, co piszę, nie jest samo w sobie wartościowe, odłożę pióro. Często wydaje mi się, że ludzie myślą o mnie wyłącznie jako o kimś siedzącym w celi śmierci lub o kimś, kto w niej był. Nie podoba mi się to, że czyta moje słowa człowiek kierowany jedynie niezdrową ciekawością. Chciałbym, żeby po tę książkę sięgali ludzie, dla których coś ona znaczy, poprawia im humor, przywołuje ważne, lecz zapomniane wspomnienia lub po prostu przemawia do nich w jakiś inny sposób. Nie chcę być osobliwością, dziwadłem czy ciekawostką. Nie chcę, by patrzono na mnie jak na zjawisko, wokół którego zbierają się tłumy gapiów. Jeśli ktoś zaczął to czytać, ponieważ chce spojrzeć na życie z perspektywy innej niż swoja, będę zadowolony. Jeśli ktoś sięgnął po tę książkę, bo chce się dowiedzieć, jak wygląda życie z mojego punktu widzenia – będę szczęśliwy. Tylko ci, którzy gustują w makabrze i mają mnie za nic, a interesują ich jedynie takie rzeczy jak ludzie w celi śmierci, krępują mnie i przyprawiają o ból brzucha. Przypominają mi stada krążących sępów. 12
Echols_Zycie_po_smierci.indb 12
2013-07-19 13:05:31
WSTĘP
W ich fascynacji jest coś niezdrowego. Pławią się w przygnębieniu, pogrążają się w nim. Ich dusze są niemal martwe. Przypominają oni larwy pokrywające zwierzę rozjechane na autostradzie w upalny letni dzień. Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Chcę tworzyć piękne, trwałe rzeczy, a nie groteskowe wystawy osobliwości. Spisywanie tych historii jest też dla mnie swoistym katharsis, oczyszczeniem. Czy człowiek poddany takim jak moje doświadczeniom może nie mieć koszmarów? Nie można wysłać człowieka do Wietnamu i myśleć, że po wszystkim nie będą go nawiedzać wspomnienia wojennej makabry, prawda? To dla mnie jedyny sposób na pozbycie się traumy z podświadomości. Nie mogę pozwolić sobie na terapię za sto dolców za godzinę. Nie potrzebuję Freuda i jego edypowych teorii. Dajcie mi tylko pióro i papier. Doświadczyłem w tym miejscu rzeczy zabawnych i takich, które doprowadziły mnie do łez. Jest to tak patologiczne środowisko, że zdarzenia, które w świecie zewnętrznym przeszłyby do legend, tutaj są zapominane już następnego dnia. Rzeczy, które na zewnątrz trafiłyby na pierwsze strony gazet, tu nie mają niemal znaczenia. Gdy znalazłem się w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Tucker w stanie Arkansas w 1994 roku, prawie padłem z wrażenia na jego widok. Po ponad dziesięciu latach za kratami stałem się „penitencjarnie stary” i nic mi już nie imponowało. Poprzedzenie słowa określeniem „penitencjarnie” zmienia jego znaczenie. „Penitencjarnie stary” może być każdy, kto skończył trzydzieści lat. „Penitencjarnie bogaty” to ktoś, kto ma sto dolarów lub więcej. W świecie zewnętrznym trzydziestolatek ze stówą w kieszeni nie jest uważany ani za starca, ani za bogacza, ale tutaj to co innego. 13
Echols_Zycie_po_smierci.indb 13
2013-07-19 13:05:31
WSTĘP
W noc, gdy trafiłem na oddział skazanych na śmierć, umieszczono mnie w celi pomiędzy dwoma najbardziej nienawistnymi sukinsynami na świecie. Jeden nazywał się Jonas, a drugi Albert. Obaj byli grubo po pięćdziesiątce i najlepsze lata mieli już za sobą. Jonas miał jedną nogę, Albert jedno oko. Obaj byli bardzo otyli i mieli głosy, jakby żywili się zawartością popielniczek. Ci dwaj mężczyźni potwornie się nienawidzili i życzyli sobie nawzajem śmierci. Niedługo potem mężczyzna, który zamiatał podłogę, zatrzymał się przed moją celą i podał mi liścik. Patrzył na mnie bardzo dziwnie, jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się rozmyślił. Zrozumiałem jego zachowanie, gdy tylko rozłożyłem kartkę i zacząłem czytać. Liścik był podpisany przez „Lisę” i wyszczególniał, dlaczego byłaby „ona” dla mnie idealną dziewczyną. Opisywał też „jej” repertuar erotyczny. Zdziwiłem się, ponieważ zostałem zamknięty w męskim zakładzie karnym. Nie widziałem tu nikogo, do kogo pasowałoby imię Lisa. Na dole strony autor listu dopisał małymi literami: „PS Proszę, prześlij mi papierosa”. Rzuciłem liścik przed drzwi celi Alberta i powiedziałem: – Przeczytaj. Jeśli wiesz, to powiedz, od kogo to dostałem. Niecałą minutę później dobiegła mnie gwałtowna eksplozja przekleństw i wyzwisk. – To od tej starej kurwy, Jonasa. Ten cwel zrobi wszystko za papierosa. Lisa okazała się otyłym pięćdziesięciosześcioletnim mężczyzną z jedną nogą. Wzdrygnąłem się z obrzydzenia. Okazało się, że to prawda, że Jonas był gotowy zrobić wszystko za papierosa. Był całkowicie spłukany, nie miał rodziny ani przyjaciół, którzy mogliby mu przesłać pieniądze. Dla zaspokojenia nałogu musiał więc uciekać się do różnych 14
Echols_Zycie_po_smierci.indb 14
2013-07-19 13:05:31
WSTĘP
sztuczek. Był obłąkany. Wydaje mi się, że podobał mu się ten masochizm. Raz wypił pół litra moczu w zamian za jednego ręcznie skręconego papierosa. Nie wiem, kto ucierpiał na tym bardziej: Jonas czy ludzie, którzy musieli słuchać, jak się krztusi i wstrzymuje odruch wymiotny. Innym razem, gdy brał prysznic, włożył sobie do odbytu nogę od krzesła. Widzieli to wszyscy. W nagrodę dostał jednego papierosa. Nie były to nawet markowe papierosy, ale skręcane ręcznie szlugi z podłego tytoniu warte nie więcej niż centa. Jak już wspomniałem, Jonas był trochę niezrównoważony psychicznie. To człowiek, który pomalował swoją sztuczną szczękę jaskrawymi odcieniami różowego i fioletowego i który miażdżył grafity kredek, by zrobić z nich cienie do powiek. Jego jedyna stopa była zniszczona i obrzydliwa. Paznokcie przypominały kukurydziane chrupki. Jednym z jego ulubionych zajęć było symulowanie seksu oralnego z butelką ostrego sosu. Raz sprzedał swoją nogę (protezę) innemu więźniowi. Później powiedział strażnikom, że tamten zabrał mu ją siłą. Rzeczony więzień zemścił się, dosypując trutkę na szczury do kawy Jonasa. Strażnicy domyślili się, że coś jest nie tak, gdy zauważyli, że Jonas wymiotuje krwią. Był najbardziej napiętnowany, nienawidzony i unikany przez wszystkich więźniów na oddziale skazanych na śmierć. Istny książę systemu więziennego. W takim miejscu rzadko spotyka się dżentelmenów, ale Jonas nim był... nawet w takim towarzystwie. Nie chcę, żebyście sobie pomyśleli, że Albert był przy nim aniołkiem. Ciągle coś knuł i robił przekręty. Kiedyś wysłał list do gospodarza pewnego talk-show. Pisał, że jeśli prowadzący program zapłaci mu tysiąc dolarów, zdradzi, gdzie ukrył ciała swoich pozostałych ofiar. Był skazany na śmierć zarówno w Arkansas, jak i w Missisipi. Nie miał nic do stracenia. Kiedy 15
Echols_Zycie_po_smierci.indb 15
2013-07-19 13:05:31
WSTĘP
w końcu wykonano na nim wyrok, zostawił mi swoją sztuczną szczękę. Na pamiątkę. Komuś innemu zostawił szklane oko. Cały ten obłęd, który ma miejsce w budynku więzienia, to naprawdę nic w porównaniu z tym, co się widzi i słyszy na spacerniaku. W 2003 roku wszyscy oczekujący na wyrok śmierci w Arkansas zostali przeniesieni do więzienia o nadzwyczajnie zaostrzonym rygorze w Grady w stanie Arkansas. Tu tak naprawdę nie było spacerniaka. Zabierają cię zakutego w kajdany i prowadzą wąskim korytarzem „na zewnątrz”. Nie wyściubiając nawet nosa poza więzienne mury, trafiasz do maleńkiego, cuchnącego, betonowego boksu przypominającego miniaturowy silos zbożowy. U góry jest zakończony stalową siatką, przez którą wpada światło słoneczne. Wiesz, że ponad siatką jest świat zewnętrzny, ale nie możesz go zobaczyć. Nie ma żadnej interakcji z innymi więźniami. Strach głęboko oddychać z obawy, że złapie się jakąś chorobę. Pewnego ranka się tam wybrałem i w moim boksie były trzy martwe, rozkładające się gołębie i cała góra odchodów. Smród skojarzył mi się z wybiegiem dla lwów w ogrodzie zoologicznym w Memphis, który odwiedzałem w dzieciństwie. Wchodząc tam, trzeba z całych sił walczyć z odruchem wymiotnym. Chęć zachowania dobrej formy w więzieniu to często naprawdę brudna robota. Zanim się tu przenieśliśmy, mieliśmy prawdziwy spacerniak. Człowiek był naprawdę na zewnątrz, na słońcu i na świeżym powietrzu. Można się było trochę przejść, pogadać z innymi. Były tam boiska do koszykówki. Ludzie wokoło grali w warcaby, szachy i domino, niektórzy robili pompki. Kilka osób gromadziło się w kątach i paliło jointy kupione od strażników. Byłem w więzieniu zaledwie od dwóch tygodni, gdy któregoś dnia na spacerniaku moją uwagę zwrócił jeden z więźniów zwany Kociłeb. Ten obleśny typ przezwisko zawdzięczał 16
Echols_Zycie_po_smierci.indb 16
2013-07-19 13:05:31
WSTĘP
swojemu wyglądowi. Gdybyście złapali starego bezpańskiego kocura i ogolili mu łeb, waszym oczom ukazałaby się, wypisz wymaluj, gęba tego gościa. Kociłeb siedział na ziemi, opalał się i żuł źdźbło trawy, które dyndało mu z kącika ust. Patrzył w przestrzeń, jakby bardzo intensywnie myślał. Ja natomiast chodziłem w kółko po spacerniaku i rozglądałem się po okolicy. Kiedy mijałem Kociegołba po raz milionowy, ten spojrzał na mnie (wyglądał, jakby tak naprawdę wcale mnie nie widział, ale odwrócił głowę w moim kierunku) i zapytał: – Wiesz, co zrobić, żeby nie zgwałciło cię pięciu facetów? Zbiło mnie to z tropu. Takie pytanie nigdy nie przyszło mi do głowy i nie spodziewałem się, że kiedykolwiek ktoś mi je zada. Spojrzałem na to przedziwne stworzenie i czekałem na puentę z nadzieją, że to tylko dowcip. Kociłeb wkrótce sam odpowiedział sobie na pytanie. – Zaciśnij pośladki i zacznij gryźć. To mnie zmroziło. Mówił śmiertelnie poważnie. Wydawało mu się, że przekazuje mi jakąś głęboko przemyślaną mądrość. Po głowie kołatały mi tylko dwa pytania: Co to za piekło, do którego trafiłem? Czy tak wyglądają tu typowe pogawędki? Szybko podjąłem spacer i pozostawiłem Kociegołba zatopionego w myślach. Więzienie to gabinet osobliwości. Barnum i Bailey nie mają pojęcia, co tracą. Będę waszym przewodnikiem po tym małym zakątku piekła. Przygotujcie się na oszołomienie i zaskoczenie. Jeśli ręka rzeczywiście jest szybsza od oka, to nawet się nie zorientujecie, co was uderzyło. Ja się nie zorientowałem.
Echols_Zycie_po_smierci.indb 17
2013-07-19 13:05:31
Niezwykła, dramatyczna opowieść człowieka niesłusznie skazanego na karę śmierci. W 1993 roku trójka nastoletnich chłopców z Arkansas została aresztowana pod zarzutem morderstwa. Procesowi, opartemu na poszlakach i wymuszonych zeznaniach, towarzyszyła atmosfera histerii opinii publicznej, domagającej się wyroku skazującego. Wszyscy byli przekonani o ich winie. Damien Echols, będąc jedynym pełnoletnim podejrzanym, został skazany na najwyższy wymiar kary.
Trał do celi śmierci, w której spędził niemal osiemnaście lat życia ze świadomością, że w każdej chwili wyrok może zostać wykonany. Po latach w obliczu nowych dowodów on i jego koledzy wyszli z więzienia. W kampanii na rzecz ich uwolnienia wzięły udział tak znane postaci jak Johnny Depp, Peter Jackson
i Eddie Vedder. W amerykańskich więzieniach przebywa obecnie 3125 więźniów skazanych na śmierć. Ten rodzaj kary obowiązuje nadal w aż 34 stanach. Przypadek Damiena Echolsa każe zastanowić się, jak wiele niesłusznych wyroków wydały dotąd sądy i jak wiele z nich wykonano. „Jego historia szokuje, fascynuje, wywołuje łzy wzruszenia, a chwilami także bawi.”
JOHNNY DEPP Cena: 39,90 zł