Wiśniowy Klub Książki_Ashton Lee

Page 1

Ashton Lee

Wiśniowy Klub Książki Smakowita powieść o przyjaźni i miłości

DUŻA CZCIONKA


e_Wisniowy_klub_ksiazki.indd 2

2013-08-22 09:36:30


Ashton Lee

Wiśniowy Klub Książki

e_Wisniowy_klub_ksiazki.indd 3

tłumaczenie Anna Rogulska

2013-08-22 09:36:30


rozdział 

Złapa mola

B

iblioteka Cherico nie była piękna i nie rzucała się w oczy. Skrywała się przy rzadko uczęszczanej uliczce pod złowieszczym adresem Aleje Cieni 12 – dawniej, gdzieś przed siedemdziesięciu laty, mieścił się tu kryty blachą falistą magazyn narzędzi rolniczych. Po kilku latach zamożne przełożone uznały, że czas zadbać o miasto, i wpadły na pomysł założenia biblioteki, a nawet same przekazały na ten cel część swoich odziedziczonych fortun. Ówczesna rada miasta była na to przedsięwzięcie równie obojętna jak dzisiejsza i za wszelką cenę starała się ograniczyć swój udział w przebudowie magazynu na praktyczny obiekt. Wieść gminna niosła, że lwia część przeznaczonych na to funduszy poszła prosto do kieszeni kilku polityków, w tym

e_Wisniowy_klub_ksiazki.indd 28

28

2013-08-22 09:36:31


ojca Durdena Sparksa. Zdaje się, że Cherico nigdy nie miało szczęścia do uczciwych włodarzy. Przez lata wprowadzono parę mało spektakularnych innowacji, z których najważniejszą było przytwierdzenie lichych białych filarów wokół wejścia i wydzielenie wewnątrz miejsca na ciasną salę konferencyjną. Za dok załadunkowy służyło tylne wejście, nie wydzielono parkingu, a ponadto na skąpej powierzchni 325 metrów kwadratowych musiały się zmieścić biuro oraz regały ze zbiorami. Z beletrystyką byli akurat całkiem na bieżąco, ale literatura faktu wymagała, żeby o nią zadbać i uzupełnić o co aktualniejsze pozycje. Niestety, Maura Beth ledwo mogła sobie pozwolić na dostarczanie czytelnikom najnowszych bestsellerów, gazet i czasopism. Głupio jej było nawet podpisywać własną wypłatę, której nikt przecież nie nazwałby hojną. Och, tak. Wystarczało oczywiście na zakupy spożywcze w supermarkecie, rachunki za mieszkanie, tankowanie toyotki i robienie ulubionej trwałej w lokalnym zakładzie fryzjerskim. Jednak już odłożenie czegokolwiek na przyszłość – choćby na wesele, pod warunkiem że pozna kiedyś tego jedynego – całkowicie przekraczało jej możliwości. Szczerze też wstydziła się, jak marne pieniądze zostawały w kasie na wypłaty dla jej dwóch podwładnych pracujących w wypożyczalni na zmianę co drugi dzień. – Czasami czuję się jak misjonarka w dalekich krajach – wyznała Maura Beth Periwinkle niedługo po ich

e_Wisniowy_klub_ksiazki.indd 29

29

2013-08-22 09:36:31


pierwszym spotkaniu. – Muszę uświadamiać mieszkańców Cherico, czemu służy biblioteka i dlaczego powinni z niej korzystać. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie bez znaczenia jest to, iż podjęłam tę pracę zaraz po studiach bibliotekoznawczych, świeżo po tym entuzjastycznym zastrzyku idealizmu, który dostałam razem z dyplomem. – Kochana, niech ci ten zapał nigdy nie przechodzi – poradziła wtedy Periwinkle. – Nieważne, jak to się potoczy. Wszystko zwali ci się na głowę prędzej czy później. Wiem, co mówię. Tydzień po zniechęcającym spotkaniu z radą miejską – kolejnym dobrym przykładzie „zwalania się na głowę” – Maura Beth oparła się na krześle w swoim biurze i przywołała tę pamiętną rozmowę sprzed sześciu lat. W tym momencie Renette Posey, czyli jej poniedziałkowa, środowa i piątkowa współpracowniczka, zapukała i zajrzała przez uchylone drzwi. – Pani Connie McShay chce z panią rozmawiać. Założyłam jej właśnie kartę – powiedziała rozbrajająco słodkim i dziewczęcym głosikiem, który był jej wizytówką. I główną przyczyną, dla której Mura Beth zdecydowała się zatrudnić na stałe niedoświadczoną osiemnastolatkę. Okazało się zresztą, że świetnie sobie radzi w kontaktach z ludźmi. Potrafiła być taktowna ponad swój wiek, a biblioteka potrzebowała wszelkiej możliwej pomocy.

e_Wisniowy_klub_ksiazki.indd 30

30

2013-08-22 09:36:31


Maura Beth zerwała się na równe nogi i z trudem udało jej się pohamować entuzjastyczną reakcję. – Tak jest! Poproś ją tutaj. Oczekiwała tego spotkania przez ostatnie pięć dni z nadzieją, że okaże się impulsem, dzięki któremu nie straci pracy i uratuje bibliotekę. – Ogromnie dziękuję za naszą telefoniczną rozmowę oraz za znalezienie dla mnie czasu – powiedziała Maura Beth, kiedy uścisnęły sobie dłonie i zajęły miejsca naprzeciwko siebie. – Och, cała przyjemność po mojej stronie – odparła Connie, rozglądając się badawczo po maleńkim biurze bez okien, zagraconym bibliotecznymi wózkami, pustymi kartonami z hurtowni i stosami katalogów wydawnictw. – Cóż, rzeczywiście nie może pani narzekać na nadmiar przestrzeni ani zainteresowania ze strony władz. – Tak, w gruncie rzeczy wszystko robię sama. Zamawiam książki, wpisuję je do systemu, opłacam faktury, a nawet siedzę w wypożyczalni, kiedy moje pomocnice jedzą lunch. Nikt nie zajmuje się działem dziecięcym ani sprawami technicznymi. To cud, że w ogóle mam ten komputer. – Tu nachyliła się i zniżyła głos. – Nie mówiąc już, do jakich sposobów muszę się uciekać, żeby zabezpieczyć zbiory. Za ladą na przykład leży zapas orzechowych markizów dla pana Barnesa Putzela. Pilnuje go tu jego młodsza siostra. Gdy zaczął przychodzić, na początku spędzał całe dni w księgozbiorze

e_Wisniowy_klub_ksiazki.indd 31

31

2013-08-22 09:36:31


podręcznym, póki nie zaczynał zderzać ze sobą tomów encyklopedii jak talerzy. Byłyśmy zmuszone prosić go o ich odłożenie i wypraszać. Pewnego dnia jednak jego siostra przyszła i zaproponowała, żebyśmy ukradkiem częstowały go ciastkami z masłem orzechowym, zanim pójdzie do katalogu podręcznego. Mówiła, że w domu to go zawsze uspokaja. Zastosowałam się więc do jej rady i od tej pory nie mamy już z nim problemów. Czuje się jak w raju, studiując encyklopedie w błogosławionej ciszy i bez uszczerbku dla okładek. Musimy tylko niestety zdzierżyć jakoś jego orzechowy oddech, kiedy przychodzi się pożegnać. – Też uwielbiam masło orzechowe – przyznała Connie i pokiwała głową w zachwycie. – Niestety, zabezpieczanie księgozbioru ciastkami to tylko jeden z wielu uroków małomiasteczkowej niedofinansowanej biblioteki. Zdarzają się czytelnicy, którzy nie potrafią zrozumieć, dlaczego na półkach nie stoją najświeższe bestsellery, a jednocześnie nie kwapią się do oddawania książek, bo „przecież opłacili je podatkami, więc chyba mogą sobie zatrzymać”. A czy przychodzą z młotem pneumatycznym i zabierają sobie kawałek Alej Cieni sprzed biblioteki, skoro zapłacili za jezdnię i chodniki? Nie wspominając już o tych, którzy zjawiają się z pudłami pełnymi zapleśniałych woluminów z przełomu wieków... Nie, nie z początku millenium, tylko z roku 1900 albo i jeszcze starszych... Znajdują je na strychu, a potem chcą nam

e_Wisniowy_klub_ksiazki.indd 32

32

2013-08-22 09:36:31


sprezentować. Mam wtedy zawsze ochotę zaproponować, żeby zapłacili za ich odgrzybienie, ale zamiast tego uśmiecham się grzecznie i pozbywam się pudeł, skoro tylko darczyńca wyjdzie. Nie uwierzyłaby pani, jak wielu ludziom wydaje się, że biblioteki nie potrzebują pieniędzy na utrzymanie, a półki zapełniają się za dotknięciem magicznej różdżki. Connie zmarszczyła brwi i pokręciła głową. – Naprawdę jest aż tak źle? – Serio, wolałabym wyolbrzymiać. – Wiem, że mówi pani szczerze, bo wciąż jestem zszokowana tym ultimatum, które postawili pani radni. O mało nie upuściłam słuchawki na podłogę, jak to usłyszałam. W Nashville takie historie by nie przeszły. Maura Beth uderzyła pięścią w stół. – Ale to nie Nashville. Dlatego trzeba się wspólnie zastanowić, jak uruchomić klub książkowy. Musimy zrekrutować więcej żywych dusz i poprawić sobie statystyki. Marzy mi się, że na początek podzieli się ze mną pani doświadczeniem, jak funkcjonowały Książkowe Mole Miasta Muzyki. Connie pogładziła się po swoich mocno lakierowanych, a więc nieruchomo utapirowanych włosach, po czym usadowiła się wygodnie na krześle. – W naszym klubie było prawie trzydzieści osób, głównie kobiet, chociaż od czasu do czasu pojawiali się też pojedynczy mężczyźni. I nie uwierzyłaby pani, ile te rozwiedzione lub owdowiałe kobiety robiły wokół

e_Wisniowy_klub_ksiazki.indd 33

33

2013-08-22 09:36:31


nich zamieszania. Zachowywały się jak gimnazjalistki. Ale to już opowieść na inną okazję. Zachichotała perliście i odchrząknęła. – Na początku to oczywiście nie była trzydziestka. Zaczęliśmy od grupy siedmioosobowej, a potem rośliśmy w siłę. Skupialiśmy się przede wszystkim na pisarzach Południa: albo klasykach, albo debiutantach, którzy dostali swoje pięć minut. Spotkania odbywały się raz na kwartał, a członkowie mieli sześć lub siedem tygodni na przeczytanie lektury zaplanowanej na następny raz. Omawialiśmy więc cztery książki rocznie. Maura Beth pokiwała z aprobatą głową. – Pisarze Południa, to mi się podoba. U nas też by się sprawdzili. Faulkner, Richard Wright, Winston Groom, Willie Morris, Larry Brown... – Tak, w końcu zahaczyliśmy o tych wszystkich facetów, których pani wymienia, i jeszcze wielu innych – przerwała Connie. – Ale, co ciekawe, zaczęłyśmy od pisarek, czyli na przykład Margaret Mitchell, Eudory Welty, Harper Lee i innych tego typu idolek. Wnioskując po zaangażowaniu większości pań w dyskusje, bardzo im się to podobało. Rzekłabym, że początkowo podążałyśmy przede wszystkim za głosem hormonów. – Nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś tak to ujmował – powiedziała Maura Beth, a jej śmiech zdradzał zaskoczenie. – Nie widzę jednak powodu, żebyśmy nie miały tu przyjąć podobnej opcji. Możemy się nawet nazwać Książkowymi Molami Cherico.

e_Wisniowy_klub_ksiazki.indd 34

34

2013-08-22 09:36:31


Schneider_Marylin_ostatnie_seanse_pocket.indd 2

2012-01-02 13:39:55


Maura Beth organizuje klub książki, aby uchronić lokalną bibliotekę przed zamknięciem. Jej inicjatywa spotyka się z entuzjastycznym przyjęciem. Na wiernych czytelników oprócz interesujących rozmów czekają bowiem pyszne smakołyki. Klubowicze od dyskusji nad Przeminęło z wiatrem przechodzą do plotek, wymiany przepisów, zwierzania się z sekretów i snucia marzeń. Zawiązują się przyjaźnie, a gdy na horyzoncie pojawia się przystojny Jeremy, serce bibliotekarki zaczyna bić szybciej.

Wyśmienite lektury i pyszne przepisy.

Cena 14,90 zł


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.