Animal Magic. Horacy spełnia życzenia

Page 1

C I G A M L A ANIM

Horacy speł nia zyczenia

Horacy speł nia zyczenia HOLLY WEBB



HOLLY WEBB

Horacy speł nia zyczenia przełożyła Dorota Gruszka

KRAKÓW 2013



1 Lotka stała na podwórku za sklepem zoologicznym, patrzyła w niebo i zastanawiała się, co ma zrobić. Było zimno i bardzo marzła, jednak nie miała ochoty wracać do środka. Potrzebowała jeszcze trochę czasu. Wydawało jej się, że już jest przyzwyczajona do tego, że przytrafiają jej się dziwne rzeczy. W końcu od trzech miesięcy mieszkała w magicznym sklepie zoologicznym swojego wujka razem z nieznośnymi myszkami, wrednym chomikiem i złośliwym szczurem. Brała lekcje magii od prawdziwej czarownicy – zdecydowanie powinna przywyknąć do niezwykłych zdarzeń. Ale trudno pozostać niewzruszonym, jeśli twój własny ojciec, o którym wiele razy słyszałaś, że nie żyje, po ośmiu latach znienacka pojawia się w kuchni, dokładnie w momencie, kiedy parzysz swojej jamniczce kawę. – Wszystko w porządku? – Sonia trąciła nosem policzek Lotki, łaskocząc ją wąsami. – Chcesz, żebym mu powiedziała, żeby sobie poszedł? Choć to wcale nie było śmieszne, Lotka uśmiechnęła się. 7


– Po tych wszystkich latach, kiedy marzyłyśmy o tym, żeby wrócił? – zapytała smutno. – No, ale przecież nie wiedziałaś, że jak wróci, to okaże się, że stracił pamięć, prawda? – Sonia potrząsnęła czarnymi uszami i zaczęła bacznie wpatrywać się w Lotkę. – Oczywiście, że nie – westchnęła Lotka. – Miałam nadzieję, że choć trochę będzie mnie pamiętał. Wiem, że miałam tylko dwa lata, kiedy odszedł, ale on nawet nie wie, że miał córkę! Ciekawe, czy w ogóle pamięta, kim jest? Lotka przytuliła Sonię do serca, jej ciepłe, gładkie i pachnące wanilią futerko sprawiało, że od razu czuła się lepiej. Czarna jamniczka z miodowymi oczami była jej magiczną pomocnicą. Więź, która je łączyła, sprawiała, że czarodziejskie umiejętności Lotki stawały się coraz większe. Sonia była jakby drugą połówką Lotki; połówką, która lubiła rządzić, wszystko wiedziała najlepiej i miała obsesję na punkcie czekolady. – Chodźmy do środka – mruknęła dziewczynka. – Mhmmm… Żadna z nich nawet nie drgnęła. W końcu Lotka niechętnie zrobiła pierwszy krok. – Wujek Jacek zaraz wróci i dla niego to pewnie też będzie szok. Nie możemy pozwolić, żeby wszedł do domu i po prostu zobaczył swojego zaginionego brata siedzącego przy kuchennym stole. 8


– No i zostawiłyśmy twojego tatę samego – dodała niepewnie Sonia. – Wiem… to okropne, ale ja po prostu nie mogłam dłużej znieść tego, że mój rodzony ojciec nie wie, kim jestem! – Lotka zaczerwieniła się i na moment złapała się za głowę. Marzyła o tym dniu, wyobrażała sobie ten niesamowity moment, od kiedy tylko dowiedziała się, że jej ojciec być może wciąż żyje. Zniknął wiele lat temu, kiedy jeszcze oni wszyscy – razem z wujkiem, ciocią i kuzynem Danielem – mieszkali w sklepie zoologicznym Polmanów. Później, kiedy mama uwierzyła, że jej mąż naprawdę nie żyje i nie potrafiła dłużej mieszkać tam bez niego, wyprowadziły się. Lotka była wtedy malutka i zdążyła zapomnieć, że kiedykolwiek mieszkała w sklepie, więc kiedy jej mama wyjechała do pracy do Francji, była wściekła, że wylądowała u wujka Jacka, i pewna, że nigdy nie polubi tego miejsca. Nie wzięła jednak pod uwagę, że jak już znajdzie się w sklepie pełnym gadających zwierząt, które nie potrafiły dochować tajemnicy i być cicho, szybko pokocha je wszystkie, a zwłaszcza swoją najdroższą Sonię. Trudno jej było uwierzyć, że ta ładna sypialnia z różowymi zasłonkami w grochy należała kiedyś do niej, ale jeszcze trudniej, że w jej żyłach płynie magiczna krew, że pochodzi z rodziny czarodziejów. Sonia była jej pomocnicą i to dzięki niej mogła robić te wszystkie 9


niesamowite, choć czasami niebezpieczne, rzeczy. Ale nigdy nie musiała zrobić czegoś tak przerażającego, jak przedstawienie się własnemu ojcu! Lotka powoli ruszyła w kierunku sklepu, nie przestając drapać Soni za uchem. – Kocham cię, a on cię znowu pokocha, nie smuć się – łagodnie powiedziała do niej jamniczka. Lotka wykorzystała siłę, która płynęła z tych słów, by wchodząc do kuchni, uśmiechnąć się do swojego ojca. – Przepraszam, nie powinnam tak wybiegać bez wyjaśnienia, ale byłam naprawdę zaskoczona, że cię widzę. Ojciec siedział przy stole dokładnie w tym samym miejscu, gdzie go zostawiła, dłonie owinął wokół nienapoczętego jeszcze kubka z kawą, którą mu zrobiła. Wpatrywał się we Fryderyka – najinteligentniejszą, najpsotniejszą i najbardziej żądną przygód różową myszkę z całej ferajny, która właśnie chciała mu zademonstrować, jak łatwo przeskoczyć przez kubek z kawą. Lotka zauważyła, że ojciec nie wydaje się zaskoczony, że właśnie rozmawia z myszką – może nie pamiętał, kim jest, ale doskonale rozumiał zaczarowane zwierzęta. – Fryderyku, nie! – krzyknęła Lotka dokładnie tym w momencie, kiedy różowa myszka wzięła rozbieg. 10


I wtedy okazało się, że jej ojciec, mimo że wygląda na zmęczonego i zdezorientowanego, ma doskonały refleks – w ostatniej chwili złapał Fryderyka za ogonek, tak że na szczęście tylko jego wąsiki zanurzyły się w kawie. – To twoja wina, Lotko, rozproszyłaś moją uwagę – powiedział Fryderyk i strząsnął kawę z wąsików. – Przepraszam, jestem pewna, że pięknie byś przeskoczył. Bałam się tylko, czy kawa nie jest wciąż za gorąca. Fryderyk wziął czystą chusteczkę do nosa, którą podał mu ojciec Lotki, doprowadził wąsiki do porządku i od razu poczuł się lepiej. – Zrobię nową – wymamrotała Lotka, zabierając kubek. – Moje wąsy są czyściuteńkie, tę kawę można wypić! – wrzasnął Fryderyk, na szczęście jego głos stłumiła nieco chusteczka, którą zarzucił sobie na szyję jak ręcznik. Godnym jak na myszkę krokiem podążył w poprzek stołu w stronę ojca Lotki, a chusteczka ciągnęła się za nim jak królewski płaszcz. W dystyngowany sposób zaczął się wspinać po żółtej kurtce, aż zawędrował do kieszeni, gdzie ukrył się, wciągając za sobą chusteczkę. Dziewczynka uniosła brwi – prawdą było, że jak na nerwową i strachliwą z natury myszkę Fryderyk był 11


całkiem przyjazny, ale zazwyczaj dużo więcej czasu zabierało mu, zanim się z kimś oswoił. – Zwierzaki zdają się mnie lubić – powiedział ojciec, patrząc nieco zaskoczony na poruszającą się, jakby żyjącą własnym życiem, kieszeń swojej kurtki. – Oczywiście, że cię lubią! – zniecierpliwiła się Sonia. – Przecież to był twój sklep! Przecież, jak cała rodzina, masz czarodziejską więź ze zwierzętami! Ojciec wpatrywał się w jamniczkę, a po chwili zdumiony zaczął rozglądać się po kuchni – widać było, że nie ma pojęcia, co się właściwie dzieje. Lotka znowu miała ochotę uciec na podwórko, nie wiedziała, jak ma mu to wszystko wytłumaczyć. Do tej pory powiedziała mu, jak się nazywa, ale nie wykrztusiła z siebie, że jest jego córką, nie miała pojęcia, jak ma to zrobić. – Mieszkałem tutaj? – zapytał, a jego palec zaczął wędrować po słoju znaczącym drewniany stół, tak jakby próbował go rozpoznać. Nikt nie zdążył odpowiedzieć, bo do kuchni wszedł wujek z Danielem. Kuzyn zamarł – wpatrywał się w ojca Lotki, aż oczy pociemniały mu ze zdumienia. Wujek Jacek oparł się o futrynę, bo zaparło mu dech w piersiach, po chwili jednak podszedł do brata, by go uściskać. Ojciec Lotki siedział sztywny jak kołek, wyglądał na przestraszonego i spoglądał co chwilę na Dana, jakby coś w jego wyglądzie go niepokoiło. 12


– Czy to…? – szepnął Dan do Lotki. – Tak, to on, ale nie ma pojęcia, kim jest, stracił pamięć. Daniel przełknął ślinę i jeszcze intensywniej zaczął wpatrywać się w swojego cudownie odnalezionego wujka. – Nie poznaje nawet taty – Dan mruknął pod nosem z powątpiewaniem. Najwyraźniej wujek Jacek też zdał sobie z tego sprawę, cofnął się i zaczął wpatrywać się w brata. – Gdzie byłeś, Tomku? Co ci się stało? – zapytał cicho i odwrócił się w stronę Lotki. – Wiesz, kto to jest? – Wiem. Wiele razy mi się śnił – powiedziała jego bratanica ze łzami w oczach. – Pies powiedział coś o mojej rodzinie – wykrztusił ojciec Lotki, przyglądając się twarzy wujka Jacka. – Czy ja mam rodzinę? Czy wy nią jesteście? – spojrzał na Dana. – Ty mi kogoś przypominasz… Wujek Jacek z westchnieniem usiadł na krześle. – Daniel jest twoim bratankiem, a moim synem. Jest bardzo podobny do ciebie, kiedy byłeś w jego wieku, może dlatego wydaje ci się znajomy. Dan objął Lotkę, a ona musiała zwalczyć pokusę, by go odepchnąć. Wiedziała, że kuzyn stara się być miły, przecież to nie jego wina, że jej ojciec nie rozpoznał ani swojego bratanka, ani jej, własnej córki. – Czyli ty jesteś moim bratem? To ja mam brata? – Ojciec Lotki uśmiechnął się z niedowierzaniem. 13


– Naprawdę niczego nie pamiętasz? – spytał wujek. Tato tylko pokręcił głową. – Bardzo mi przykro… Ale nie mogę uwierzyć, że znowu mam rodzinę! Bratanka i… bratanicę? – Próbował się domyślić, spoglądając w kierunku Lotki. Faktycznie, można było pomyśleć, że ona i Daniel są rodzeństwem, wyglądali podobnie, oboje mieli ciemne kręcone włosy, takie same jak tato i wujek. Lotka powoli pokręciła przecząco głową. Wujek czekał, aż dziewczynka się odezwie, w końcu zrozumiał, że się nie doczeka. Powoli położył dłoń na ramieniu brata. – Tomku, Lotka jest kuzynką Daniela. To twoja córka. Ojciec spojrzał na nią, otworzył usta, ale nie wykrztusił ani słowa – wyglądał jak postać z komiksu, brakowało tylko narysowanych znaków zapytania krążących wokół jego głowy. – Mam córkę? – spytał cicho. Wpatrywał się w Lotkę tak, jakby chciał wyryć sobie w pamięci każdy szczegół jej twarzy, aż w końcu spuścił głowę i dopiero po chwili raz jeszcze spojrzał na dziewczynkę. – Ile masz lat? – spytał cicho i Lotka zrozumiała, że to, że utracił pamięć, boli go tak samo jak ją. – Prawie jedenaście. Ojciec wstał i podszedł do niej. Lotka przytuliła Sonię jeszcze mocniej i znowu poczuła, że chce uciec, ale nie mogła się ruszyć, jakby zmieniła się w kamień. 14


Problem tkwił w tym, że nie czuła się córką tego człowieka. Chciała, żeby przytulił ją tak mocno, aż straci oddech; chciała, żeby powiedział jej, że przez cały ten czas bardzo tęsknił za nią i za mamą; chciała, żeby wyjaśnił, że przez ostatnich osiem lat był uwięziony przez złą wiedźmę, która nie spuszczała go z oka dzień i noc, więc nie mógł uciec i wrócić do domu. Ale on nic takiego nie zrobił. A ona nie czuła się jak jego córka, nie ufała mu. Nie znała tego dziwnego, zagubionego, niemal przerażonego mężczyzny, mimo że wyglądał dokładnie tak jak na zdjęciach, które przez tyle lat uważała za swój największy skarb. Mogła zobaczyć, że to po nim odziedziczyła długie kruczoczarne rzęsy – pajęcze nogi, jak zawsze nazywała je mama, gdy chciała się z nią podroczyć. No właśnie, mama! Jak ona zniesie to, że po tylu latach rozłąki jej mąż wrócił, ale nie pamięta nic ze wspólnie spędzonych lat? Żeby się nie rozpłakać, Lotka przygryzła dolną wargę – jest za wcześnie, żeby o tym teraz myśleć. Sonia trąciła nosem podbródek dziewczynki, wyplątała się z jej objęć i zwinnie skoczyła prosto w ramiona ojca, który odruchowo złapał ją i jęknął. – Nie jestem znowu taka ciężka – powiedziała Sonia z wyrzutem, a on spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem. – Choć Lotka daje mi za dużo czekolady – dodała z wyrzutem, a Dan aż się zaśmiał. Lotka była tak zaskoczona, że niemal nic do niej nie docierało. Sonia była jej pomocnicą, co oznaczało, że 15


przez większość czasu ich uczucia i myśli były takie same i zazwyczaj znała plany jamniczki, więc ten niespodziewany skok był dla niej wielkim zaskoczeniem. Najwyraźniej Sonia zdążyła już zaufać ojcu – szkoda, że jej się to nie udało. Lotko, wiem, że to dla ciebie trudne, ale to dobry człowiek. Potrafię to wyczuć – słowa Soni spowiły myśli dziewczynki jak jedwabisty szal. Westchnęła, zrobiła krok w kierunku ojca i jednocześnie z nim pogłaskała Sonię po łepku. Wtedy na moment dotknęli się palcami. Jego dłoń była zimna, prawdopodobnie z nerwów, ale i dlatego że na zewnątrz było chłodno. Lotka mogła wyczuć, że pod jego skórą pulsuje magia, która wydała jej się znajoma, jakby jej własna. Pewnie dokładnie tak było – w końcu wszystkie swoje czarodziejskie umiejętności odziedziczyła po nim. To było takie samo uczucie jak wtedy, kiedy dotykała Sonię – miała wrażenie, że łączy ją z nim niezwykła więź. Mogła wyczuć przenikające go niespodziewane szczęście, kiedy położył swoje ręce na jej rączkach. Miał piękne, duże dłonie. Zmęczone i spracowane, ale ich dotyk był kojący. Lotka spojrzała na niego nieśmiało i napotkała jego wzrok. Nieco podejrzliwy, ale i uważny. Ojciec przyglądał jej się, a jego ciemne brwi były uniesione. 16


Zachichotała nerwowo, a tato uśmiechnął się niepewnie. Powoli, jakby obawiał się, że dziewczynka może go odepchnąć, objął ją ramieniem, ściskając Sonię między nimi. – Przepraszam – powiedział cicho. – Widzę, że jesteś rozczarowana. Lotka zaprzeczyła ruchem głowy, ale po chwili pomyślała, że to niemądre. Po co ma go okłamywać? Przecież najwyraźniej on wie, co ona czuje. – Przypomnę sobie wszystko. Pamięć mi wróci, jestem tego pewien. Coś jest w tym miejscu, czuję, że wspomnienia istnieją, tylko jakby wyleciały mi z głowy. Ale jeśli będę tutaj wystarczająco długo, one wrócą. Obiecuję. Po chwili wymamrotał tak cicho, że Lotka z trudnością usłyszała, co mówi: – Jak długo mnie nie było? Dziewczynka miała wrażenie, że on tak naprawdę nie chce usłyszeć odpowiedzi. Zdobyła się na uśmiech, mimo że w oczach zbierały jej się łzy, i przytuliła się do niego. To było miłe, choć dziwne. Trochę jakby ściskała któregoś z przyjaciół mamy, który twierdził, że powinna go pamiętać, bo on pamięta ją doskonale. Z tą różnicą, że tato wcale jej nie pamiętał. – Hmm… No dobrze. Wreszcie oboje zachowujecie się rozsądnie, a teraz wypuście mnie – szczeknęła Sonia i wywinęła się z ramion taty, wykonując niebezpieczny skok na kuchenny stół. Usiadła 17


i zaczęła ciężko dyszeć, jakby próbowała złapać oddech. – Co wy sobie wyobrażacie, że jestem wypchaną zabawką? – Może mówiłabyś mądrzej, gdybyś nią była. – Znad podłogi rozległ się zrzędliwy głos. Lotka, zaskoczona, aż podskoczyła ze zdziwienia. – A więc wróciłeś, Tomku? Najwyższy czas. Nigdy do mnie nie napisałeś, nie dostałem nawet marnej pocztówki. Zupełny brak kultury! Horacy, afrykańska szara papuga, prawie nigdy nie opuszczał swojej huśtawki w sklepowym oknie, ale najwyraźniej dziś postanowił, że zrobi wyjątek. Z trudem poderwał się do niezdarnego lotu – był bardzo stary, a jego skrzydła zupełnie zesztywniały – i wylądował na krześle. Stamtąd wdrapał się na stół i usiadł obok Soni. Jamniczka ze złością poruszyła wąsikami, ale nie odezwała się do niego ani słowem. Wszystkie zwierzaki w sklepie czuły respekt przed Horacym – niby mieszkał w sklepie od zawsze, ale sprawiał wrażenie, jakby był trochę obcy. Jako jedyny mógł odzywać się do zwyczajnych klientów, którzy trafiali do sklepu nie w czarodziejskich sprawach, ale by po prostu kupić przysmaki dla psów lub trociny dla chomika. Niby miał przykazane, że może tylko śpiewać piosenki dla dzieci lub przeklinać, ale czasami zdarzało się, że powiedział coś innego, po czym przenikliwie wpatrywał się w ludzi, którzy zaskoczeni podnosili wzrok, by na niego spojrzeć. 18


Teraz jego żółte oczy drwiąco patrzyły na Sonię. – Zapomniałaś języka w gębie? – zapytał z troską, a jamniczka syknęła z pogardą. Rzadko zdarzało się, żeby Sonia nie odpowiedziała na zaczepkę. – Jak zwykle jesteś niezwykle uprzejmy, Ognisty Ptaku! – mruknął tato Lotki i czule pogładził Horacego po miękkich szarych piórach. Wszyscy zamarli. Po pierwsze, Horacy nie odgryzł mu palca, a po drugie, wyglądało na to, że tato wie, kim on jest, nawet jeśli użył innego imienia. – Czyli poznajesz go? – zapytał podekscytowany wujek, który przyglądał się, jak papuga mości się na stole, skrzecząc z przyjemnością, kiedy jej dawny właściciel głaszcze jej pióra. Tato Lotki drgnął zaskoczony i spojrzał na Horacego, jakby ten go jednak ugryzł. – Tak. Dokładnie tak. Pamiętam. Znam cię. – Uśmiechnął się i westchnął z ulgą: – Pamiętam cię… Lotka bezradnie przyglądała się Horacemu, który prężył czerwone pióra w swoim ogonie. Zdawał sobie sprawę, że wszyscy na niego patrzą. Odwzajemnił wzrok dziewczynki, po czym odbił się od stołu, z gracją wylądował na jej ramieniu i czule skubał jej ucho. Lotka zastygła w bezruchu. Horacy nigdy czegoś takiego nie robił, a przy tym nie była pewna, jak dobry jest jego wzrok. Gdyby się poruszyła, mógłby niechcący odgryźć jej ucho. A przynajmniej powiedziałby, że to było niechcący… 19


NOWA SERIA HOLLY WEBB Lotka wreszcie spotyka swojego tatÚ. Niestety on niczego nie pamiÚta – nie rozpoznaje nawet wïasnej córki! Jak mu pomóc, jak odwróciÊ czar zïej wieděmy Pandory? Jedynym ratunkiem jest Horacy, który okazuje siÚ zupeïnie niezwyczajnym ptakiem. Poznaj teĝ poprzednie czÚĂci zb7-tomowej serii obprzygodach Lotki:

Ta b i u c z y s i e C z a r u j a c a So n i a

Gil ber t ratuje sytu acje Ber nard szuka domu Cena 17,90 zï


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.