Fascynująca historia nowoczesnej kryminalistyki „Był czas, kiedy kochałam się w dwóch naraz: Bohunie i Sherlocku Holmesie. Bohun zobojętniał mi wcześniej. Sam sobie zresztą był winien, miał oczy tylko dla Heleny. Pozostał Sherlock, niezłomny kawaler, serce wolne. Niewinności mojej nie niepokoił jeszcze fakt, że Sherlock mieszka od lat z dr. Watsonem. Co prawda i ta miłość wkrótce mi przeszła, ale pozostał sentyment i przekonanie, że nikt już nigdy ani w powieści, ani w życiu genialnemu detektywowi nie dorówna. Tytan intuicji! Gigant dedukcji! Ze śladu stopy na piasku zgadywał, że morderca zapuścił sobie właśnie rude bokobrody, a ze sposobu, w jaki dama przykładała lorgnon do oczu, wnioskował nieomylnie, że jej dziadek zmarł pięćdziesiąt lat temu w Indiach. W porównaniu z sukcesami Sherlocka prawdziwe dzieje kryminalistyki wyglądają wręcz żałośnie. Przepastne kartoteki, tysięczne laboratoria, setki wciąż niedoskonałych aparatów, zespołowe mozoły nad identyfikacją zbrodniarza i jego ofiary, nierzadko długoletnie dociekania okoliczności i rodzaju śmierci i w bardzo wielu wypadkach ciągle jeszcze niepewność, czy ustalenia nie były błędne… Nawet odkrycie daktyloskopii nie przyszło bez trudu. Dziś wydaje się tak oczywiste, że aż dziwimy się, że nie dokonano go jeszcze w epoce jaskiniowych malowideł. Tymczasem ludzkość czekała z tym do połowy XIX wieku. W tym też dopiero czasie toksykologia, nauka o zatruciach i ich objawach, zyskała solidne doświadczalne podstawy. Również balistyka, czyli wszystko, co dotyczy strzelania, a szczególnie odkrycie, że pocisk pociskowi nierówny, choćby oba wystrzelone zostały z dwóch rewolwerów tej samej fabrykacji. W grubej książce Thorwalda każdy kolejny problem śledczy ilustrowany jest autentycznym wypadkiem kryminalnym, co sprawia, że czytamy to dzieło jak jeden wielki kryminał złożony z kilkudziesięciu mikropowieści detektywistycznych”. Wisława Szymborska, fragment felietonu z cyklu „Lektury nadobowiązkowe” Cena detal. 52,90 zł ISBN 978-83-240-1118-6
9 788324 011186
D_okladka Stulecie detektywow 2_DRUK.indd 1
2009-01-16 12:31:24
Przełożyli Karol Bunsch i Wanda Kragen
Wydawnictwo Znak Kraków
Spis treści Rozdział 1 Niewymazalna pieczęć, czyli Przygody z identyfikacją 1. Paryż, rok 1879: sława i słabość francuskiej policji kryminalnej. Historia Sûreté od Eugène’a François Vidocqa do Gustave’a Macé. W cieniu Vidoc qa. Tysiące policyjnych szpiclów, miliony opisów zbrodniarzy, setki tysięcy fotografii zbrodniarzy, a mimo to nierozwiązany problem niezawodnej iden tyfikacji kryminalistów — 25 2. Bertillon – pisarz pomocniczy w kartotece policyjnej. „Niewymownie kiep ski charakter” — 28 3. Burzliwa epoka nauk przyrodniczych. Lombroso i początek naukowego ba dania świata zbrodni. Nauka Quételeta o niejednakowości wszystkich wymia rów ciała. Narodziny pewnej idei. Bertillon proponuje pomiary kryminali stów i ich rejestrację według wymiarów ciała. Nauka po raz pierwszy przed bramami policji kryminalnej. Andrieux, prefekt policji paryskiej, i Macé, szef Sûreté, odrzucają propozycję Bertillona — 32 4. Światło ze Wschodu. Bengal, rok 1877. William Herschel. Chińska pieczęć. Długoletnie doświadczenia Herschela z odciskami poczernionych palców. Misterium linii papilarnych; Herschel używa odcisków palców do rejestra cji hinduskich więźniów. Generalny inspektor bengalskich więzień odrzuca tę metodę. Herschel załamuje się — 38 5. Tokio, rok 1879. Lekarz misyjny dr Henry Faulds obserwuje odciski palców na starych garnkach glinianych. Pomysł Fauldsa: badanie przestępców za pomocą odcisków palców na miejscu przestępstwa. Faulds kieruje swoje propozycje do policji londyńskiej i prefektury policji w Paryżu. Milczenie — 43 — 5 —
Stulecie detektywów
6. Paryż, rok 1881, nowy prefekt: Camecasse. Historyczna szansa Alphonse’a Bertillona. Zaczynają się pomiary. Drwiny i opory. W trzecim miesiącu suk ces. Sprawa Duponta. Śmiech milknie. Amélie Notar. Znalezione znamię Kaina. Bertillon zdąża ku sławie. Pierwsza policyjna służba identyfikacyjna świata na poddaszu gmachu paryskiej prefektury. Rozwój fotografii policyj nej. Pierwsze laboratorium policyjne — 47 7. Rok 1892. Paryscy anarchiści. Bertillon identyfikuje Ravachola. U progu światowej sławy — 56 8. Londyn, rok 1884. Francis Galton – dzieje i przygody burzliwego życia. Dziedziczenie cech u człowieka. Galton wykonuje pomiary osób zwiedzają cych Wystawę — 62 9. Historyczny rozwój Scotland Yardu. Od thief-takerów do Bow-Street-runnersów. Jonathan Wild. Fielding. Townsend. Ideał wolności obywatel skiej i rozwój zbrodniczości. Londyn – najmniej bezpieczne miasto świata. Tanner i sprawa Müllera. Droga do CID. Korupcja w Scotland Yardzie. Po rażki. Kuba Rozpruwacz morduje. Nowe porażki — 67 10. W Londynie także: fotografie, parady identyfikacyjne, „fotograficzne mózgi” policjantów, ale nierozwiązany problem identyfikacji. Scotland Yard oglą da się na Paryż. 1888: decydujące spotkanie Francisa Galtona z Williamem Herschelem. Galton odkrywa odciski palca. Szansa, że dwóch ludzi posia da takie same odciski palców, ma się jak 1: 64 000 000 000. Poszukiwanie możliwości skatalogowania odbitek daktyloskopijnych. Łuki, koła, pętlice. Scotland Yard jedzie do Paryża. Melville Macnaghten. Lépin. Garkuchnia Gorona. Bertillon i Anglicy. Galton daremnie usiłuje udowodnić możliwość rejestracji odbitek daktyloskopijnych. 1894: komisja Troupa podejmuje de cyzję: proceder z odciskami palców jest znacznie prostszy od bertillonage’u, ale rozbija się o niemożliwość sklasyfikowania odcisków. Wprowadze nie metody Bertillona w Londynie. 1895: szefowie policji krajów europej — 6 —
Spis treści
skich jeżdżą do Paryża. Mekka policji. Bertillonage w Petersburgu, Bruk seli, Madrycie, Rzymie, Dreźnie, Berlinie. Molkenmarkt i Alexanderplatz. Niemiecka policja kryminalna. Światło w Berlinie szybko przygasa: dr Wil helm Eber. Hans Gross w Grazu. Prorok naukowej ery w kryminalistyce. Bertillonage w Austrii — 78 11. Bertillonage w Argentynie. Wielka zapora. Juan Vucetich, funkcjonariusz poli cji w La Plata, rozwiązuje problem klasyfikacji odbitek palców. Sprawa Fran ciski Rojas. Pierwsza kartoteka odbitek daktyloskopijnych w świecie. Intrygi i tragedie. Europa nie dostrzega Vuceticha — 89 12. „Światło przychodzi ze Wschodu”. 1896: Edward Henry, generalny inspek tor prowincji Bengal, rozwiązuje również problem klasyfikacji odcisków palców. 1897: bertillonage ustępuje w Indiach miejsca daktyloskopii. 1898: Morderstwo w Dżalpajguri. Z Kalkuty do Londynu. Scotland Yard bada sy stem Henry’ego. Koniec bertillonage’u. 1901: Henry – p.o. prezydenta po licji w Londynie. Inspektor Collins. Pierwsze sukcesy na terenie wyścigów konnych. Włamanie w Denmark Hill. Odciski palców włamywacza Jackso na. Richard Muir — 97 13. Pouczająca tragedia: sprawa Adolpha Becka — 107 14. 1905: morderstwo w Deptford. Odciski palców po raz pierwszy jako do wód w procesie o zabójstwo. Bracia Stratton. Dr Faulds albo rywalizacja i nieufność. Skazanie Strattonów. System odbitek daktyloskopijnych rozpow szechnia się — 119 15. Paryż, 19o6: sława Bertillona gaśnie. Belgia, Holandia, Austria, Niemcy, Węgry, Hiszpania, Włochy zaprzestają bertillonage’u. Tragikomedia sprawy Scheffera. Bertillon buntuje się przeciw losowi. 1911: kradzież Mony Lizy. Złodziej pozostawia odciski palców, ale Bertillon nie potrafi ich znaleźć. 1913: Vucetich w Paryżu. W bezsilnej nienawiści Bertillon wyrzuca go za — 7 —
Stulecie detektywów
drzwi. Śmierć Bertillona i koniec procedury pomiarowej także we Francji. Odbitki palców w drodze do Nowego Świata — 129 16. George W. Walling i chaos policyjny w Nowym Jorku. Kryminalna policja no wojorska przykładem stosunków policyjnych w Stanach Zjednoczonych. Ko rupcja szerzy się. Zazdrość poszczególnych stanów. Bezsilność Waszyngtonu. Allan Pinkerton i jego synowie. „Oko”. Przygody i metody zwalczania prze stępstw na Zachodzie. Bandyci kolejowi Reno. Jesse James. Kartoteka Pin kertona. Wystawa odbitek palców w Saint Louis. Wcześni amerykańscy pio nierzy daktyloskopii. Marka Twaine’a Życie na Missisipi. Sing-Sing. Więzienie Laevenworth. Przygody bertillonage’u w Nowym Świecie. Sprawa dwóch więźniów nazwiskiem Will West. Wiara w Bertillona załamuje się. Legen dy o inspektorze Byrnesie. „Ma” Mandelbaum. High Constable Hays, boha ter detektywów. Album zbrodniarzy i metody identyfikacyjne Byrnesa. Po dróż nowojorskiego sierżanta zwiadowcy, Josepha A. Faurota, do Scotland Yardu. 1906. pierwsza sprawa Faurota. Dowiedzenie winy złodziejowi hotelo wemu. 1908. wyświetlenie morderstwa na Nelly Quinn. Rzut oka wstecz na sprawę o zabójstwo Nathana. 1911: sprawa Caesara Celli. Daktyloskopia w Sing-Sing. Trudna walka z nieudolnością i korupcją. Droga do FBI. Po czątki w r. 1907. Awanturnicy: William J. Burns i Gaston B. Means. J. Edgar Hoover. Zbiór odbitek daktyloskopijnych w Waszyngtonie. Największa cen trala identyfikacyjna świata — 142 17. 1924–1936: wielki egzamin daktyloskopii. Bunt przestępczości. 1926: 12 000 morderstw, w roku 1833: 1 300 000 ciężkich zbrodni. Od Al Capone’a do Dillingera. Walka zbrodniarzy z niewymazalną pieczęcią. 1934: alarmujące odkrycie – palce zastrzelonego gangstera Klutasa nie dają odbitek. Dzieło nieznanego chirurga. Dr Joseph P. Moran. Dillinger; lekarze: Loeser i Cassidy i próby plastycznych operacji. Sprawa Gusa Winklera. Ekspertyzy dr. Upde graffa. 1941: Pitts albo „człowiek bez odcisków palców”. 10 blizn po trans plantacji na piersi zdradza Pittsa. Dr Brandenburg. Zwycięstwo linii papi larnych. 1956: 141 231 713 kart z odciskami palców w Waszyngtonie. Na drodze do rejestracji nie tylko przestępców, lecz całej ludności. Rozsądek przeciw liberalizmowi — 164 — 8 —
Spis treści
18. Przykład angielski przestrzega. Uprowadzenie June Anne Devaney ze szpita la dziecięcego w Blackburn i jej zamordowanie. Morderca zostawia odciski palców. Daremne poszukiwania od maja do sierpnia 1948. Historyczna de cyzja: zdjęcie odcisków palców całej ludności Blackburn. 11 sierpnia: wykry cie sprawcy. Peter Griffiths. Niezniszczalny fundament — 175
Rozdział 2 Co opowiadają umarli, czyli Kamienie milowe medycyny sądowej 1. Paryż, 1889: sprawa Gouffégo. Widowiskowy początek francuskiej medy cyny sądowej. Zniknięcie komornika sądowego Gouffégo. Goron prowadzi śledztwo. 13 sierpnia 1889 i odkrycie „zwłok z Millery”. Kostnica w Lyo nie. Pierwsza autopsja. Błędne drogi. Kufer z Paryża i druga autopsja „zwłok z Millery”. 12 listopada 1889. Lacassagne — 183 2. Rozwój medycyny sądowej do roku 1889. Niewystarczające przykłady sta rej Grecji i Rzymu. Xi Yuan Ji Lu. Bamberski Kodeks Gardłowy i Constitutio Criminalis Carolina. Fidelis i Zacchia. Motywy przewodnie. Spekulacje a rzeczywistość. Wiek XVII i XVIII. Foderé. Pionierzy z początków wieku XIX: Bernt, Orfila, Devergie, Casper — 190 3. Udział Lacassagne’a w zasadniczych problemach medycyny sądowej. Nieza pomniane chwile jego życia w listopadzie 1889. Rollet. Osteologia sądowa a zidentyfikowanie Gouffégo — 197 4. Tryumf w Paryżu. Na tropach morderców Gouffégo: Michel Eyraud i Ga brielle Bompard. Francuska medycyna sądowa przedmiotem narodowej dumy i głębokiej wiary w nieomylność nauki — 204 5. 1882/83:Tisza-Eszlár na Węgrzech. Zniknięcie Eszter Solymosi 1 kwietnia 1882. Oskarżenie żydowskiej gminy we wsi o „mord rytualny” na chrześcijańskiej — 9 —
Stulecie detektywów
dziewczynie. Aresztowanie Salomona Schwarza, Abraháma Buxbauma, Leopolda Brauna, Hermanna Wollnera, Józsefa Scharfa. Podział Austro -Węgier na dwa obozy. 18 czerwca 1882: odkrycie nieznanej topielicyna brzegu Cisy. Rozstrzygające pytanie: czy są to zwłoki Eszter? 19 i 20 czerw ca lekarze Trajtler, Kiss i Horvath dokonują pierwszej sekcji. Profesorowie Szenthauer, Mihálkovits i Belky dokonują ekshumacji i autopsji 7 grud nia 1882 — 212 6. Opinia profesora Hofmanna z Wiednia. Droga Eduarda von Hofmann. Ti sza-Eszlár i austro-węgierska medycyna sądowa. Wiedeń, Praga, Innsbruck, Graz. Testament Hofmanna — 220 7. Greifswald 1901. Paul Uhlenhuth i odkrycie możliwości rozróżniania krwi ludzkiej i zwierzęcej. Rozwój sądowego badania krwi do roku 1901. 1856: próba heminy Ludwika Teichmanna z Krakowa. 1861: Holender van Deen i próba gwajakolowa. 1863: Schönbein i nadtlenek wodoru. Analiza spektral na Kirchhoffa i Bunsena oraz jej znaczenie dla wykazywania obecności krwi. Daremna walka o rozróżnianie krwi ludzkiej i zwierzęcej. Barruel i analizy sądowe z r. 1829. Niepowodzenie mikroskopii. Roberto Magnanini — 225 8. Uhlenhuth, badanie surowicy i decydujące odkrycie — 231 9. Sprawa mordercy seksualnego Tessnowa i zastosowanie testów precypityno wych Uhlenhutha. Bodziec dla niemieckiej medycyny sądowej — 237 10. Alarmująca mowa profesora Ungara w r. 1888. Liman i stosunki w Berli nie. Przemiana i wzlot nowej generacji. Fritz Strassmann, Adolf Lesser, Ernst Ziemke, Richard Kockel, Ernst Giese, Georg Puppe — 242 11. Paryż 1905. Jeanne Weber i śmierć dzieci w Goutte d’Or. Sprawa Suzanne, Georgette, Germaine i Maurice’a Weberów. Atak duszności Maurice’a We bera i badanie w szpitalu Bretonneau. Dr Saillant. Dr Sevestre. Aresztowa nie Jeanne Weber. Podejrzenie zadławienia — 246 — 10 —
Spis treści
12. Brouardel, Thoinot i sława paryskiej szkoły medycyny sądowej. Problem uduszenia w rozwoju medycyny sądowej. Thoinot odrzuca możliwości zadławienia. Proces Jeanne Weber. Wyrok uniewinniający 30 stycznia 1906 — 252 13. Chambon w kwietniu 1907. Śmierć dziecka, Augusta Bavouzeta. Dr Audiat i dr Bruneau dokonują autopsji. Stwierdzają uduszenie. Kochanka Bavou zeta zdemaskowana jako Jeanne Weber. Thoinot chce zachować rację i od rzuca na „podstawie naukowej” tezę o uduszeniu. Jeanne Weber powtórnie uniewinniona — 261 14. 9 maja 1908: zamordowanie dziecka w Commercy. Jeanne Weber schwyta na na nowym przestępstwie. Skandal. Konsekwencje sprawy Jeanne Weber dla medycyny sądowej. Dalszy rozwój badań problemu uduszenia — 267 15. Londyn 1910: początek sprawy Crippena. Znalezisko w piwnicy przy Hilldrop Crescent. Dr August Pepper. Sytuacja medycyny sądowej w Anglii. Jej początki w Edynburgu. 1807: Duncanowie. 1834: Alfred Swaine Taylor. System koronerów, jego historyczny rozwój i rola jako przeszkody w rozwo ju medycyny sądowej. Scotland Yard i patologowie Home Office. Konstela cja trzech „gwiazd”: Pepper, Luff, Willcox. Walka o zidentyfikowanie Cory Crippen. Blizna pooperacyjna. Pierwsze wystąpienie Bernarda Spilsbury’ego. Nowa era brytyjskiej medycyny sądowej — 272 16. Londyn, styczeń 1913. Arthur Fowler Neil i wyświetlenie sprawy Joh na George’a Smitha. Medyczno-sądowa problematyka śmierci w wodzie. Metody jej stwierdzania do pierwszej wojny światowej. 13 lipca 1911: śmierć Bessie Williams w kąpieli. 12 grudnia 1913: śmierć Alice Smith w kąpieli. 18 grudnia 1914: śmierć Margaret Elizabeth Lloyd w kąpieli. Aresztowanie Smitha. Spilsbury, ekshumacja zmarłych. Problem: śmierć przez utopienie bez oznak użycia przemocy. Spilsbury rozwiązuje prob lem. Eksperymenty Neila z pływaczkami. Smith skazany na śmierć. Dal szy rozwój sądowego dochodzenia w wypadkach topielców i utopionych. — 11 —
Stulecie detektywów
Wykazanie planktonu i badanie krwi serca. Alexander O. Gettler, czyli głos z Nowego Świata — 288 17. New Brunswick w New Jersey, 1922. Sprawa Hall/Mills jako przykład sy tuacji medycyny sądowej w Stanach Zjednoczonych. Wielebny Edward Whee ler Hall i Eleanor Mills. Morderstwo w De Russey’s Lane. Koroner, przed siębiorca pogrzebowy i lekarz – pierwsza faza dochodzenia. Klan Stevensów. Autopsje dzięki prokuratorskiej żądzy władzy. Dr Hegemann i dr Smith. Ekshumacja z 29 września i 5 października. Naiwność i brak doświadczenia. Oskarżenie przeciw Frances Noel Stevens i jej braciom przed Grand Jury w listopadzie 1922. Odrzucenie skargi. Prasa nowojorska i ponowne podję cie śledztwa w lipcu/sierpniu 1926. Druga ekshumacja w październiku 1926. Dr Otto H. Schultze. Zniknięcie narządów gardła. Pobieżna sekcja lekarzy w roku 1922. Naiwne nadzieje. Uwięzienie Stevensów i wyrok uniewinnia jący w grudniu 1926 — 305 18. System koronerów w Stanach Zjednoczonych. Przeszkoda na drodze roz woju medycyny sądowej. Zniesienie urzędu koronerów w Bostonie w 1877. Medical examiners. Dr Burgess Magrath – oryginał i pionier. Reforma w No wym Jorku 1915–1918. Dr Charles Norris. Dr Alexander O. Gettler. Spra wa Travia. Chief medical examiner z Nowego Jorku. Pierwsze próby kształ cenia uniwersyteckiego. Wizje Norrisa. Gonzales, Helpern, Vance, Marten, Umberger — 318 19. Edynburg 1926. Afera Berthy i Donalda Merrettów. Rzekome samobójst wo Berthy Merrett. Sądowo-lekarskie zbadanie ran postrzałowych. Problem strzałów z bliska i z daleka w r. 1926. Stara i nowa broń. Bezdymny proch. Śmierć Berthy Merrett w Szpitalu Królewskim. Materiał obciążający jej syna Donalda jako zabójcę. Donald fałszuje czeki — 325 20. Hiszpański pistolet i brak oznak strzału w ranie Berthy Merrett. Rozstrzy gające pytanie pod adresem medycyny sądowej. Harvey Littlejohn i Sydney Smith. Próby Littlejohna z pistoletem Merretta. Strzały do ludzkiej skóry. — 12 —
Spis treści
John Glaister z Glasgow. Samobójstwo Berthy Merrett wydaje się wykluczo ne. Oskarżenie Donalda Merretta. Spilsbury jako rzeczoznawca obrony. Spra wa Thorne’a w r. 1924 i atak na reputację Spilsbury’ego jako nieomylnego. Eksperyment Spilsbury’ego w sprawie Merretta, jego błąd: użycie innej amu nicji i innego pistoletu. Legendarna sława Spilsbury’ego zwycięża Littlejohna. Luty 1927. Uniewinnienie Donalda Merretta. Spojrzenie w przeszłość: dal sza kryminalna kariera Merretta. Zamordowanie żony i teściowej w r. 1954. Samobójstwo Merretta i przyznanie się do zabójstwa matki w r. 1927. Dro ga życiowa Spilsbury’ego. Jego samobójstwo w r. 1947. Dalszy rozwój sądo wych badań ran postrzałowych. Rola chemii. Droga w nieznane — 329 21. Lipsk 1929. Sprawa oszusta ubezpieczeniowego Tetznera. Problematyka śmierci przez spalenie oraz oznaki obrażeń za życia. Richard Kockel i autop sja Tetznera. Przykład Alberdinga. Sądowo-medyczne wyświetlenie morder stwa popełnionego dla zdobycia sumy ubezpieczeniowej. Problem embolii tłuszczowej. Kockel i bezpośrednia współpraca z policją. Strauch i Weimann. Gennat. Medycyna sądowa obejmuje również technikę kryminalną — 346 22. Aberdeen 1934. Sprawa Jeannie Donald jako przykład encyklopedycznego rozwoju medycyny sądowej. Zniknięcie Helen Priestly. Odkrycie zwłok dziecka. Dr Richard i dr Shennan dokonują pierwszej autopsji. Upozoro wane zgwałcenie. Jeannie Donald podejrzana o morderstwo. Sydney Smith przejmuje prowadzenie dochodzenia sądowo-medycznego. Współpraca dzie dzin specjalnych: badanie włosów, analiza krwi, badanie włókien, analiza pyłu, porównanie kultur bakteryjnych. Thomas Jones Mackie. Bakteriologia udo wadnia winę Jeannie Donald. Wyrok śmierci w lipcu 1934. Sydney Smith i problem dalszego rozwoju medycyny sądowej. Specjalizacja i koordyna cja. Wzrost rozeznania, a zarazem narastanie otwartych problemów — 361 23. Październik 1949. Odkrycie tułowia w żuławach Esseksu. Początek sprawy Setty/Hume. Londyńscy następcy Spilsbury’ego: Keith Simpson, Donald R. Teare, Francis E. Camps. Na podstawie sekcji Camps przyjmuje, że tu łów zrzucono z samolotu do kanału La Manche. Droga do Donalda Hume’a. — 13 —
Stulecie detektywów
Fantastyczne wyjaśnienia Hume’a. Camps, Holden oraz rewizja w mieszka niu Hume’a w poszukiwaniu krwi. Ślady i eksperymenty. Zeznania Hume’a i serologia. Wielki problem krzepnięcia krwi po śmierci. Od Brouardela do Jidina,MacFarlane’a, Schleyera i Berga. Radzieckie doświadczenia przy transfuzji krwi i badaniach krwi zmarłych. Nowe rozeznanie, nowe zagadki. Wersja Campsa o przebiegu zbrodni w domu Hume’a. Niemożność udo wodnienia przebiegu zbrodni za pomocą serologii. 29 stycznia 1950 Hume zostaje uniewinniony z zarzutu zabójstwa. Sensacyjne i cyniczne przyznanie się Hume’a do zabójstwa w „Sunday Pictorial”. Sprawa Hume’a jako przy kład problemów medycyny sądowej w połowie XX wieku — 377 24. Medycyna sądowa w świecie — 398
Rozdział 3 Wydobądźcie truciznę z ukrycia, czyli Drogi i bezdroża toksykologii sądowej 1. 1840: Marie Cappelle-Lafarge, czyli inauguracyjne przedstawienie toksy kologii. Początki epokowego otrucia. Le Glandier, arszenik i śmierć Charles’a Lafarge’a — 405 2. Sytuacja toksykologii w r. 1840. Mathieu Joseph Bonaventure Orfila w Pary żu. James Marsh. Sprawa morderstwa Dodle’a i wynalazek aparatu Marsha do wykrywania arsenu — 412 3. Pierwszy akt sprawy Lafarge: lekarze i chemicy z Brive szukają w zamordo wanym trucizny. Aresztowanie Marie Lafarge. Sensacyjny proces w Tulle. Akt drugi: maître Paillet dowodzi, że biegli nie znali metody Marsha. Nowe badania trucizny przez chemików z Limoges. Aparat Marsha rzekomo nie wykazuje śladów trucizny. Akt trzeci: oskarżyciel Decous powoduje prze prowadzenie wspólnej analizy trucizny ze zwłok przez lekarzy i chemików z Brive i Limoges. Wynik: znowu nie ma arszeniku. Radość lafargistów. — 14 —
Spis treści
Ostatni wybieg: rozstrzygnie Orfila z Paryża. 13 września: przybycie „króla toksykologii”. Zbiegowisko na ulicach Tulle. Orfila wykrywa truciznę tak że w zwłokach i wykazuje lekarzom i chemikom z Brive i Limoges podsta wowe błędy w zastosowaniu aparatu Marsha. Ostatnia próba obrony: czy arszenik pochodzi z otaczającej zwłoki gleby cmentarnej? Orfila nie znajdu je w glebie arszeniku. 19 września 1840: orzeczenie o winie Marie Lafarge. Olbrzymie oddziaływanie procesu w całej Europie. Namiętne spory o war tość nowej nauki o truciznach — 422 4. Walka o wykrywanie trucizn metaliczno-mineralnych i odkrycie trujących alkaloidów. Od morfiny do atropiny. 1823: sprawa Castainga w Paryżu, czy li pierwsze otrucie morfiną. Całkowita bezradność lekarzy sądowych i che mików. Jeszcze w r. 1849 Orfila oświadcza, że wykrycie w człowieku truci zny roślinnej jest niemożliwe — 437 5. 1850: sprawa morderstwa dokonanego przez małżonków Bocarmé i odkrycie metody wykrywania alkaloidów roślinnych. Hrabia i hrabina Bocarmé na zamku Bitremont w Belgii. 21 listopada 1850: upiorne okoliczności śmierci Gustave’a Fougnies. Heughebaert, sędzia śledczy z Mons, podróżu je z „głową, żołądkiem, jelitami, wątrobą, płucami i pęcherzem Gustave’a Fougnies” do Brukseli. Jean Servais Stas. Laboratorium przy rue de Champs. Grudzień 1850 do lutego 1851: Stas odkrywa metodę wyosobnienia alkalo idów z narządów ludzkich i zwierzęcych. Sensacja roku 1851: Stas dowodzi, że Gustave Fougnies zabity został alkaloidem roślinnym – nikotyną. 2 maja 1851: sensacyjny proces Bocarmé. Przyznanie się i wyrok — 442 6. 1850 do 1880: walka o rozróżnienie poszczególnych alkaloidów. Odkrycie gry barw, którymi zdradzają się poszczególne alkaloidy. Dragendorff, Fröh de, Marquis, Mandelin i Pellagri. Brak dowodu na alkaloidy, które nie wy wołują typowej gry barw. 1863: sprawa morderstwa de la Pommerais. Za gadkowa śmierć młodej wdowy de Pauw. Anonimowe listy do szefa Sûreté, Oaude’a. Wczesne przerzucenie pomostu między dochodzeniami policyj no-kryminalnymi a toksykologią. Ambroise Tardieu. Daremne przebadanie — 15 —
Stulecie detektywów
zwłok na truciznę. Tylko gorycz wyciągu uzyskanego „metodą Stasa” po zwala Tardieu przypuszczać, że istnieje trucizna roślinna, dla której nie zna no reakcji barwnej. Wypróbowanie na zwierzętach alkaloidów, dla których brak reakcji barwnych. Wstrzyknięcie uzyskanego wyciągu psom i innym zwierzętom. Zwierzęta giną w ten sam sposób jak wdowa de Pauw. Odkry cie: digitalina oddziałuje na zwierzęta dokładnie tak jak wyciągi. Śmiertelna trucizna – digitalina. Zasądzenie de la Pommerais’go i jego koniec. Dalszy rozwój „fizjologicznego wykrywania” trucizn roślinnych. Trucicielka Becker w Brukseli morduje digitaliną. U celu: wykazanie wszystkich alkaloidów wy daje się możliwe. Groźne chmury na nieboskłonie — 455 7. Marzec 1822: sprawa morderstwa przez dr. George’a Henry’ego Lamsona w Londynie. Oskarżenie: otrucie ułomnego szwagra Percy’ego Johna roślin nym alkaloidem – akonityną. Dr Thomas Stevenson, przodujący toksykolog w Anglii, i wykazanie akonityny. Dramatyczne wystąpienie obrońcy, Monta gu Williamsa: kto się odważy stwierdzić obecność alkaloidu roślinnego, je śli nie daje się go odróżnić od alkaloidu trupiego? Przyznanie się Lamsona. Walka toksykologów z upiorem alkaloidów trupich. 1878: Francesco Selmi w Bolonii oznajmia: zwłoki, które nigdy nie miały styczności z trucizną roś linną, same wytwarzają alkaloidy gnilne, dające te same reakcje barwne co trucizny roślinne. Śmierć włoskiego generała Gibbone. Sprawa morderstwa Sonzogno w Cremonie. Pomylenie alkaloidu trupiego z morfiną. Czy gmach wykrywania alkaloidów roślinnych zawali się? — 467 8. Nowy Jork 1892/93: truciciele Carlyle Harris i dr Robert W. Buchanan. Ru dolph Witthaus – pionier toksykologii w Nowym Jorku. Koniec Harrisa i dro ga dr. Buchanana do morderstwa. Śmierć Annie Buchanan 23 kwietnia 1892. Witthaus stwierdza w zwłokach Annie Buchanan morfinę, a w jej oczach atropinę. Na czele jego dowodzenia: test Pellagriego. Pojedynek Witthausa z obrońcą Buchanana O’Sullivanem. Zaskakujący cios O’Sullivana: profe sor Victor C. Vaughan oświadcza: odczyn Pellagriego reaguje także na alkalo idy trupie. Pokaz w sali sądowej. Gra barw przed oczyma przysięgłych. Nowy Jork wstrzymuje oddech. Ale Witthaus wykazuje, że eksperymenty Vaugha na były lekkomyślną szarlatanerią. Stracenie Buchanana 2 lipca 1895 — 478 — 16 —
Spis treści
9. Toksykologia zbiera siły do ostatecznego wyjaśnienia. 20 października 1910: William Henry Willcox i wykazanie trucizny roślinnej – hioscyny – w spra wie dr. Crippena. Kres niepewności. Kryształy i punkty topnienia. 1939: far makologowie Eisleb i Schaumann wykrywają dolantynę. Zaczyna się nowy akt dramatu: wytworzenie sztucznych alkaloidów. Antyhistamina. Sztuczne alkaloidy – leki, a zarazem trucizny. Przemysł farmaceutyczny zalewa świat truciznami. Wyścig toksykologii z truciznami. Nowe metody wykrywania: 0,05 ml wystarczy do pięciuset prób. Analiza widmowa. Laue, W.L. Bragg, W.H. Bragg, Debye, Scherrer i analiza strukturalna promieniami rentgenow skimi. Rosjanin Cwiet i historia chromatografii bibułowej. Wykrywanie al kaloidów przy końcu pierwszego stulecia swej dramatycznej historii. Mimo to nie więcej niż część całej przebytej drogi toksykologii. Wykrycie talu: gaz świetlny jako często spotykana trucizna samobójcza. A potem: nowy akt dramatu. Nie wystarczy wykazać istnienie trucizny, trzeba też znać jej ilość — 493 10. 4 grudnia 1911 w Londynie: aresztowanie inspektora ubezpieczeniowego, Fredericka Henry’ego Seddona, z powodu otrucia Elizy Barrow. Rozwój badań arszeniku od czasów sprawy Marie Lafarge. Możliwości omyłek. 1859: Alfred Swaine Taylor i pomyłka w sprawie Smethursta. 1875: Franz Leopold Sonnenschein i pomyłka w sprawie Speicherta. Problematyka ar senu w glebie cmentarnej. Eduard Schiff, czyli włosy ludzkie i arsen. Ar sen czyha wszędzie; chodzi o rozróżnienie trujących i nietrujących ilości. W procesie Seddona Willcox usiłuje wykryć ilość arsenu w zamordowa nym. 131,57 mg arsenu. Burzliwa debata z obrońcą Marshallem Hallem. Seddon zasądzony na śmierć. Dalszy rozwój oznaczania ilościowego tru cizn. Kolorymetria. Od elektroanalizy do fotometru widmowego. Postęp w kierunku tego, co pozornie nieważkie. Konkluzja na podstawie jedne go stulecia: arsen w glebie jest praktycznie nierozpuszczalny, jego przedo stanie się z zewnątrz do zwłok w dużych ilościach – niemożliwe. Arsen we włosach pochodzący z zewnątrz da się wymyć; arsen, który przenik nął do włosów ze zwłok otrutego, nie da się zmyć i w większych ilościach dowodzi otrucia. Badania atomowe i pomiar radioaktywności w ludzkich włosach — 501 — 17 —
Stulecie detektywów
11. 1949 do 1961: monstrualna sprawa Marie Besnard i „toksykologiczne trzę sienie ziemi” w Poitiers i Bordeaux. Historia „czarnej wdowy z Loudun”. Trzynaście wypadków śmierci od 1927 do 1949. Ekshumacja Léona Bes narda. Przesłanie części zwłok do badania do Marsylii. Dr Georges Béroud. Jego stwierdzenia: 19 do 58 mg arszeniku na 1 kg wagi ciała. 21 lipca 1949: aresztowanie Marie Besnard. Ekshumacja śmiertelnych szczątków dalszych jedenastu zmarłych. Béroud znajduje, z jednym wyjątkiem, śmiertelne ilo ści arszeniku. 20 lutego 1952: pierwszy proces Besnard. Punkt szczytowy: pojedynek między mecenasem Gautratem a dr. Béroudem. Zwycięstwo tri ków sądowych. Podważenie zaufania do Bérouda jako toksykologa. Nie podważony pozostaje fakt niezwykłych znalezisk trucizny. Nowi biegli. Piédelièvre, Fabre, Kohn-Abrest, Griffon. Nowe ekshumacje. Potwierdze nie śmiertelnych ilości trucizny. Griffon i radiologiczne wykrywanie truci zny we włosach nieboszczyków. 1954: drugi proces Besnard. Gautrat i błę dy Henriego Griffona. Obecności pewnych ilości trucizny nie da się jednak podważyć debatami. Wielki tryumf Gautrata: „konkluzje toksykologii od nośnie do nierozpuszczalności arsenu w glebie i niemożliwości przewędro wania arsenu z gleby do włosów są wynikiem błędu. Trucizna w zwłokach ofiar Marie Besnard pochodzi z cmentarza w Loudun. Ollivier, Lepeintre, Keilling, Truffert. Nowe rozpoznanie: mikroby rozpuszczają arsen ziemny i wprowadzają niezwykle duże jego ilości do zwłok. Niepewność wśród bieg łych oskarżenia. 31 marca 1954: koniec drugiego procesu Besnard. Trzecia grupa biegłych: Joliot-Curie, Savel, Demolon, Lemoigne, Truhaut. Siedem lat poszukiwania prawdy. 21 listopada 1961: trzeci proces Besnard. Mikro by rozpuszczające arsen w glebie istnieją faktycznie. Marie Besnard uniewin niona z braku dowodów — 518 12. Czego uczy ten proces: uznanie granic toksykologii. Trucizny syntetyczne przypuszczają atak. Niezrównany przykład: barbiturany. Zalew środków na sennych od weronalu do seconalu. Barbiturany jako trucizny samobójcze. 22 lipca 1955: w Gosport umiera dziecko. Sprawa Armstronga. Wilcza ja goda czy środek nasenny? Nickolls i metody wykrywania: odczyny barwne, punkt topnienia i oznaczanie kryształów, rentgenowska analiza struktury, — 18 —
Spis treści
chromatografia bibułowa. Wykazanie seconalu w przypadku Armstronga. Duże luki i niespodzianki — 556 13. 16 lutego 1954: sprawa Christy Lehmann w Wormacji. Pierwsze morder stwo za pomocą E 605. Niespodziana sytuacja dla toksykologów. Kurt Wag ner i wykazanie E 605 w zwłokach z Wormacji. Epidemia samobójstw za pomocą E 605. Walka o definitywne metody wykrywania trucizn. Schmidt, Schwerd, Völksen, Vogel, Averell, Norris. Sukces, ale nie spoczynek. Nieroz łączne powiązanie toksykologii z kryminalistyką. Historia chemiczno-tech nicznych laboratoriów politycznych — 571 14. 1906: Rudolph Archibald Reiss w Lozannie. 1910: Edmond Locard w Lyo nie. Van Ledden Hulsebosch w Amsterdamie. Paul Jeserich w Berlinie. Georg Popp we Frankfurcie. Charaktery i historyjki. Robert Heindl i idea centralnych laboratoriów policyjnych. 1919: projekt ustawy kryminalnopolicyjnej Rzeszy i pierwsze plany centralnego laboratorium policyjnego w Berlinie. Niepowodzenie planów. August Brüning. Era narodowosocja listyczna, ArthurNebe i Urząd Policyjny Rzeszy na Werderscher Markt. Walther Hees. Upadek Niemiec i powojenny rozwój. Laboratoria krajów zachodnioniemieckich i Federalny Urząd Kryminalny. Rozwój kryminali styki w Anglii. 1935: lord Trenchard, Arthur Dixon i założenie Forensic Science Laboratories (Laboratoria Medyczno-Sądowe). Rozwój kryminali styki w Stanach Zjednoczonych. August Vollmer, Edward Oscar Heinrich, Berkeley. Droga od pierwszych pionierów do laboratoriów FBI. Rozpro szenie i zrozumienie. Stosunek między laboratoriami policyjnymi a nauko wym rozwojem toksykologii. Cel: wspólne zmagania z wciąż nowymi prob lemami — 587 15. 4 maja 1957: wielki przykład sukcesu wspólnych zmagań. Sprawa Kennetha Barlowa w Bradford. Trup w wannie. Wielka zagadka: czy to była trucizna? Forensic Science Laboratory w Harrogate. Price, Curry, Wright, Birkenshaw, Gurd, Randall, czyli idealna współpraca. Sensacyjny wynik: insulina – nie tylko lek, lecz także trucizna. Barlow – pierwszy morderca przy użyciu in — 19 —
Stulecie detektywów
suliny w historii kryminalnej. Grudzień 1957: wykrycie insuliny i zasądze nie Barlowa — 620 16. Rzut oka w przeszłość i przyszłość. Prawo rozwoju — 632
Rozdział 4 Ballada o morderczej kuli, czyli Droga do balistyki sądowej 1. Wielki prolog. 1835: Henry Goddard i znak na morderczej kuli. 1860: Ri chardson, broń ładowana od przodu i przybitka. 1879: epizod amerykań ski. 1889: dr Lacassagne i „osobliwe linie” na dowodowej kuli. (Paul Jese rich fotografuje „osobliwe linie”). Bruzdy, gwinty i pola. Hans Gross o broni palnej. 1902: sędzia Oliver Wendell Holmes z Massachusetts a rusznikarz. Porównawcze pociski z podejrzanej broni. Porównania z kulą dowodową. 1905: płyty woskowe profesora Kockla z Lipska. 1913: profesor Balthazard z Paryża. Ślady na łusce naboju. 1914: w Europie gaśnie światło. Ameryka podejmuje inicjatywę. Złote czasy szarlatanów. „Kup sobie szkło powiększa jące i zostań ekspertem od strzelania: pięćdziesiąt dolarów dziennie zapew nione!” — 637 2. 21 marca 1915: podwójne morderstwo na farmie Phelpsa w Nowym Jor ku. Rewolwer Charlesa Stielowa. „Doktor” Hamilton ze sprzedawcy paten towanych leków staje się biegłym w zakresie broni. „Kula wyszła z rewolwe ru Stielowa i nie mogła wyjść z żadnej innej broni”. Wyrok śmierci i walka o życie. Charles Waite wychodzi na scenę. Awanturnik i balistyk z zamiło wania. Ułaskawienie Stielowa i potępienie Hamiltona — 643 3. 1919: Waite w poszukiwaniu niezawodnej metody wykrywania, która kula z której broni pochodzi. Największy zbiór broni Nowego Świata. Rozczarowa nie przed osiągnięciem celu. Podróż do Europy. Nowa broń. Odkrycie wiel kiej tajemnicy: każda broń palna wyciska na swych pociskach niezatartą pie — 20 —
Spis treści
częć. Rozstrzygający krok: Gravelle buduje mikroskop porównawczy. Cal vin Goddard. U celu ruchliwego życia — 652 4. 1921: Boston, czyli sensacyjny proces przeciw Sacco i Vanzettiemu. Czy Sacco wystrzelił morderczą kulę? 1921–1926: wystąpienia biegłych balistycz nych. Proctor – amator, van Amburgh – debiutant. „Doktor” Hamilton – człowiek bez sumienia. Błąd i oszustwo. Fale wzburzenia od Moskwy do Szanghaju, od Paryża do Rio — 661 5. 1927: Calvin Goddard dostarcza pewności. Stracenie — 676 6. 1929: masakra w dniu św. Walentego w Chicago. Goddard odnajduje morder czą broń. Pierwsze kryminalistyczne laboratorium naukowe Ameryki — 680 7. Zwycięski pochód mikroskopu porównawczego. Europejskie intermezzo. De Rechter i Mage w Brukseli. Francuzi Balthazard i Locard. Szwed Söderman. Niemcy: Brüning, Mezger, Hees, Kraft. Atlas pistoletów. Mikroskop porów nawczy przebywa Atlantyk. Pośrednia stacja – Kair. 19 listopada 1924: pro fesor Sydney Smith i zamordowanie sir Lee Stacka Paszy. Sześć kul i sześć łusek. Zdemaskowanie morderców za pomocą mikroskopu porównawczego. Jeszcze raz dyskusja biegłych — 683 8. Robert Churchill, czyli blaski i cienie rusznikarza. Błąd i wyrok uniewin niający mordercę. 1927: sprawa Browna i Kennedy’ego. Brytyjska uwertu ra do mikroskopu porównawczego — 689 9. Ostateczna droga do wiedzy — 695 Posłowie autora — 697
Rozdział 1 Niewymazalna pieczęć, czyli Przygody z identyfikacją
1.
Kiedy w roku 1879 Alphonse Bertillon, siła pomocnicza w I Wy dziale Paryskiej Prefektury Policji, rozpoczął chlubną karierę, dając na arenie historii bodziec do rozwoju nowoczesnej kryminalistyki, liczył lat dwadzieścia sześć, francuska policja kryminalna zaś okrągło siedem dziesiąt. Sûreté, jak zwała się francuska policja kryminalna, miała w owych czasach opinię najstarszej w świecie i najbogatszej w tradycje i uchodziła w ogóle za kolebkę policji kryminalnej. Jej siedemdziesięcioletnie dzieje sięgały wstecz do epoki Napoleona. Jeśli wcześniej istniała już we Francji jakaś władza policyjna, służyła ona raczej szpiclowaniu i więzieniu poli tycznych przeciwników ówczesnych królów francuskich niż wyświetlaniu przestępstw kryminalnych. Również w drugiej połowie ery napoleońskiej szef i Wydziału Prefektury Paryskiej, utworzonego dla zwalczania zbrod niczości, Henri, był panem tylko 28 sędziów pokoju oraz kilku inspek torów. Ulice Paryża były wdzięcznym terenem operacyjnym dla całych band zbójów i złodziei. Dopiero w roku 1810, gdy w następstwie wojen napoleońskich rozluźniły się wszystkie więzy społeczne i fala przestęp czości groziła Paryżowi zalewem, wybiła godzina narodzin Sûreté, a wraz z nią godzina przeznaczenia jej założyciela – którego cień obecnie, po sie demdziesięciu latach, w zarówno pozytywnym, jak i negatywnym sensie, unosił się jeszcze nad Sûreté – Eugène’a François Vidocqa. Do lat trzydziestu pięciu życie Vidocqa było burzliwym pasmem awanturniczych wydarzeń. Syn piekarza z Arras, przedsiębiorca widowi skowy, żołnierz, marynarz, aktor w teatrze marionetek, więziony za po bicie oficera (który uwiódł jedną z jego kochanek) i uciekinier z więzie nia. Raz wymknął się w skradzionym mundurze żandarma, innym razem rzucił się z zawrotnej wysokości wieży więziennej w płynącą na dole rze kę. Za każdym razem na nowo chwytany, został w końcu skazany na cięż kie roboty na galerach i przykuty do łańcucha. Całe lata żył w kaźni, ra mię w ramię z najstraszniejszymi zbrodniarzami owych czasów, między innymi z członkami osławionego rodu morderców Cornu, w którym już dzieci zaprawiano do mordów i – dla przyzwyczajenia – dawano im do zabawy ludzkie czaszki. W roku 1799 udała mu się trzecia, tym razem — 25 —
Stulecie detektywów
pozornie ostateczna ucieczka. Przez dziesięć lat mieszkał w Paryżu jako handlarz ubrań. Ale przez tych dziesięć lat byli współwięźniowie grozili mu ustawicznie, aż w końcu, przejęty wstrętem i nienawiścią do dawnych towarzyszy, uczynił decydujący krok – zgłosił się w prefekturze policji w Paryżu i zaoferował władzom policyjnym swoje usługi oraz przez tyle lat zdobywaną znajomość świata przestępców, jeśli oszczędzą mu więzienia. Wówczas, po siedemdziesięciu latach, niektórzy przedstawiciele Sûreté czuli pewne zażenowanie, gdy była mowa o Vidocqu i narodzi nach Sûreté. W końcu bowiem historia życia Vidocqa do roku 1810 była przeciwieństwem wszystkich wyobrażeń lat siedemdziesiątych o pocho dzeniu i trybie życia funkcjonariusza policji, nie mówiąc już o szefie poli cji kryminalnej. Zapomniano, w jak trudnej sytuacji znajdował się Henri i urzędujący w roku 1810 prefekt policji paryskiej baron Pasquier, kiedy podjęto jedyną w swym rodzaju decyzję, aby powierzyć Vidocqowi głów ną rolę w zwalczaniu przestępczości. By zamaskować ową rolę przed świa tem podziemia, zaaresztowano go dla pozoru, a jego uwolnienie odbyło się pod zwodniczym płaszczykiem szczęśliwej ucieczki. W pobliżu pre fektury policji, w posępnym gmachu przy Petite rue Sainte-Anne, zało żył Vidocq swą kwaterę główną. Współpracowników dobierał sobie we dle zasady, że „jedynie zbrodniarze mogą zwalczać zbrodnię”. Zatrudniał najpierw czterech, potem dwunastu, następnie dwudziestu byłych więź niów, płacąc im z potajemnych funduszów i trzymając ich w żelaznej dy scyplinie. W jednym tylko roku z pomocą zaledwie dwunastu ludzi ujął 812 morderców, złodziei, włamywaczy, zbójców oraz oszustów i wyczyś cił meliny przestępców, w których nigdy przedtem nie postała noga in spektora policji czy sędziego pokoju. Po krótkim czasie jego organizacja otrzymała nazwę Sûreté* i w cią gu dwudziestu lat, wbrew wszelkim wrogim poczynaniom, rozwinęła się w zalążek policji kryminalnej. Tysiączne przebrania i maski, potajem ne pobyty w dzielnicach zbrodniarzy, pozorne uwięzienia, przemycanie swych ludzi do więzień i ich rzekome ucieczki lub nawet sfingowana * Bezpieczeństwo (przyp. tłum.). — 26 —
Niewymazalna pieczęć, czyli Przygody z identyfikacją
śmierć, gdy spełnili swoje zadanie – wszystko to zapewniało Vidocqowi nieprzerwany strumień informacji. Dokładna znajomość świata przestępczego i jego członków, zwy czajów i metod, cierpliwość oraz zdolność wczucia się; osobisty wkład w utrzymanie stałego kontaktu z „obliczem zbrodni”, jedyna w swoim rodzaju fotograficzna pamięć oraz archiwum, w którym gromadził no tatki o znanych mu zbrodniarzach, ich wyglądzie i metodach pracy – to wszystko stanowiło fundament jego pracy. Kiedy nie dało się już dłużej ukrywać jego roli jako szefa Sûreté, Vidocq zjawiał się regularnie w wię zieniach, aby zaznajomić się z twarzami kryminalistów. Ustąpił dopiero w roku 1833, ponieważ nowy prefekt policji Hen ri Gisquet nie godził się dłużej na to, aby cała paryska policja kryminal na składała się z byłych przestępców. Jako właściciel prywatnej agencji detektywistycznej (prawdopodobnie pierwszej w świecie), zamożny czło wiek interesu oraz dostarczyciel pomysłów do powieści wielkiego francu skiego twórcy Balzaka, Vidocq spędził w dostatku zmierzch życia, nim umarł w roku 1857. Mieszczańscy szefowie Sûreté przejęli spadek po Vidocqu. Oto ich nazwiska: Allard, Canler, Claude, lub wówczas, w roku 1879, Gustave Macé. Sûreté przetrwała cztery przewroty polityczne we Francji: od Na poleona do Burbona, od Burbona do monarchii lipcowej Ludwika Fili pa Orleańskiego, od monarchii lipcowej do cesarstwa Napoleona III i od Napoleona III do Trzeciej Republiki. Z dawnego posępnego domu przy Petite rue Sainte-Anne, gdzie urzędował Vidocq, przeniosła się do tak samo niemal ponurego budynku przy Quai de l’Horloges, a w końcu do gmachu prefektury przy Quai d’Orfèvres. W miejsce dwudziestu ośmiu podwładnych Vidocqua Sûreté zatrudniła obecnie paruset inspektorów; funkcjonariusze z kryminalną przeszłością ustąpili miejsca mniej lub bar dziej czcigodnym obywatelom, ale ani Allard, ani Canler, ani Claude czy Macé nigdy w rzeczywistości nie porzucili metod pracy ustanowionych przez Vidocqua, nie przestali zatrudniać i opłacać sporej, co więcej, stale rosnącej liczby recydywistów w charakterze szpiclów i współpracowników. Wydaleni z Paryża i potajemnie wracający kryminaliści stawali w obliczu — 27 —
Stulecie detektywów
ponownego aresztowania przed wyborem: albo będą pracować dla Sûreté, albo znikną w więzieniach. Nigdy też Sûreté nie przestała wprowadzać do cel więziennych agentów-prowokatorów (przezwanych moutons*), którzy mieli się wkradać w łaski współwięźniów i pozyskiwać w ten sposób in formacje. W regularnych odstępach czasu sami inspektorowie zjawiali się na dziedzińcach więzień, każąc aresztantom defilować przed nimi, aby za przykładem Vidocqa ćwiczyć i wpisać w ten sposób w swoją „fotograficz ną pamięć” twarze przestępców. „Parada więźniów” była najszerzej sto sowaną metodą służącą do rozpoznawania więźniów uprzednio już kara nych lub też do identyfikowania tych, którzy przypadkiem dostali się do więzienia, a poszukiwani byli za inne zbrodnie. Archiwum Vidocqa rozrosło się w olbrzymi aparat biurokratyczny; góry papierów zalegały wysokie, niemiłe, zakurzone, oświetlone gazem sale prefektury. Tutaj każdy znany przestępca miał swoją kartę, na któ rej zapisane było jego nazwisko, przewinienia i kary oraz opisany był jego wygląd – razem prawie pięć milionów kart. A wciąż przybywały nowe, gdyż wszystkie hotele i oberże, wszyscy obcy znajdowali się pod kontrolą. Odkąd w jednym z więzień brukselskich zastosowano po raz pierwszy w latach czterdziestych wynalezioną niedawno fotografię do utrwalania twarzy przestępcy, Paryż przejął również i tę nową metodę re jestracji i identyfikacji; w paryskiej prefekturze zgromadzono okrągłą licz bę 80 000 zdjęć. Ale chociaż zagraniczni goście dziwili się, jak prędko za trzymuje się niekiedy w Paryżu przestępców, którzy z ich kraju uciekli do tego miasta, i chociaż owo zdziwienie dało asumpt do legendarnej reno my policji paryskiej – w rzeczywistości Sûreté przeżywała w roku 1879 głęboko trawiący ją kryzys.
2.
Reguły i miary, według których historia wybiera swych pionie rów i bohaterów, należą do jej wielkich tajemnic. Kiedy wybra ła Alphonse’a Bertillona, aby wśród tego na zewnątrz ukrytego jeszcze kryzysu zapoczątkował nową erę kryminalistyki, posłużyła się – jeśli
* Barany (przyp. tłum.). — 28 —
Niewymazalna pieczęć, czyli Przygody z identyfikacją
chodzi o pozory – chwytem więcej niż dziwnym. Alphonse Bertillon był młodym człowiekiem o bladej szczupłej twarzy, smutnej i chłod nej, o ruchach powolnych i głosie bez wyrazu. Cierpiał na dolegliwości przewodu pokarmowego, na krwawienie z nosa i straszliwe ataki mi greny, a był tak skryty i nieudolny w nawiązywaniu wszelkich kontak tów, że sprawiał wrażenie wręcz odpychające. Jego skrytość szła w parze z nieufnością, sarkazmem, wybuchami wściekłości, nużącą pedanterią oraz brakiem wszelkich odczuć estetycznych. Był tak dalece niemuzy kalny, że podczas służby wojskowej musiał odliczać pojedyncze tony, by sygnał trąbki na pobudkę odróżnić od sygnału na apel. Nawet je den z jego nielicznych przyjaciół potwierdził potem „jego niewymow nie przykry charakter”. Pewien gość prefektury, któremu wiosną roku 1879 powiedziano, że ów Bertillon jest synem poważnego lekarza, staty styka i wiceprzewodniczącego paryskiego Towarzystwa Antropologicz nego, doktora Adolphe’a Bertillona, oraz wnukiem przyrodnika i mate matyka Achillese’a Guillarda, wybuchnął niedowierzającym śmiechem. Wydawało się istotnie trudno zrozumiałe, że ów syn i wnuk ludzi tak wybitnych musiał z powodu kiepskich not i bezprzykładnego zachowa nia się trzykrotnie opuszczać najlepsze szkoły Francji; że jako prakty kant biurowy już po paru tygodniach nauki został zwolniony, w Anglii jako nauczyciel domowy nie zyskał wcale miru, aż w końcu, wyłącz nie dzięki stosunkom ojca, wylądował jako pomocnicza siła biurowa w prefekturze policji. Miejsce pracy Bertillona znajdowało się w kącie jednej z dużych sal, w których piętrzyły się kartoteki kryminalistów francuskich. Latem pa nował w tym kącie upał nie do wytrzymania, zimą zaś taki mróz, że pod czas pracy konieczne były rękawiczki, a nogi wręcz kostniały. Tam więc siedział mniej lub bardziej unikany przez innych pracowników Bertillon i schematycznie nanosił na karty kartoteki dane personalne, zanotowane przez funkcjonariuszy policji w czasie aresztowań i śledztwa. Zimną wiosną 1879 kopiował zdrętwiałymi palcami opisy osób, któ re w rękach zrutynizowanych inspektorów zastygały w bezprzykład ną jednostajność. Figurowało tutaj: „wysoki”, „niski”, „średni”; twarz: — 29 —
Stulecie detektywów
„przeciętna”,„znaków szczególnych nie ma” – określenia odnoszące się do tysięcy osób. Na kartkach widniały zdjęcia zrobione przez fotografów, którzy uważali się za artystów. W związku z tym zdjęcia były raczej „ar tystyczne” niż wyraźne, poza tym często zniekształcone, ponieważ aresz tanci bronili się przed fotografowaniem. Wszystko jednak, co przechodziło przez ręce Bertillona, stanowiło lekcję poglądową na temat nurtującego kryzysu, w jakim znalazła się Sûreté. Od czasu wielkiego tryumfu Vidocqa, od czasu powstania jego metod, świat zmienił się, społeczeństwo się zmieniło, a wraz z nim uległy zmianie oblicze i istota przestępczości. Te zmiany nie przeniknęły jednak do świadomości opinii publicznej. Do roku 1879 tylko niewielu ludzi podjęło poważne próby wniknięcia w socjologiczne, biologiczne i psy chologiczne tło świata zbrodni i jego rozwoju. Do nich należał na przy kład belgijski astronom i statystyk Adolph Quételet, który w ostatnich dziesiątkach lat usiłował ująć statystycznie przestępczość i obliczyć pro cent kryminalistów w ludzkiej społeczności. Z drugiej strony włoski psy chiatra Cesare Lombroso przedsięwziął rozległe studia celem wyjaśnienia fizjologii i psychologii zbrodni. W więzieniach i w domach obłąkanych w Pawii mierzył czaszki wielu kryminalistów i doszedł do wniosku, że każdego zbrodniarza cechuje pewna anomalia kształtu głowy, która zbliża go do zwierzęcia bardziej niż innych ludzi. Zbrodniarz – wnioskował da lej Lombroso – jest zjawiskiem atawistycznym, jest – żeby tak rzec – na wrotem do poprzednich form w rozwoju człowieka; zbrodniarzem czło wiek jest już od urodzenia. Od roku 1876, a więc dopiero od lat trzech, książka Lombrosa L’uomo delinquente in rapporto all’antropologia, alla giurisprudenza e alle discipline cercerarie* wywołała także poza Włochami pewną sensację i przynajmniej zwróciła uwagę paru uczonych na feno men zbrodniczości. Poza tym jednak przestępczość stanowiła świat całko wicie niezbadany, przyjmowany po prostu jako fakt i zwalczany karami. Nie można było jedynie przeoczać tego, że owa przestępczość wygląda * Wydanie polskie: Człowiek-zbrodniarz w stosunku do antropologii, jurysprudencyi i dyscypliny więziennej. Zbrodniarz urodzony, obłąkaniec zmysłu moralnego, tłum. J.L. Popławski, t. 1–3, Warszawa 1891–1892. — 30 —
Niewymazalna pieczęć, czyli Przygody z identyfikacją
ła w roku 1879 inaczej niż z początkiem stulecia. A już najtrudniej było nie dostrzec, że liczba kryminalistów wzrastała stale wraz z liczbą ludnoś ci i rosnącym uprzemysłowieniem. Fenomenalna pamięć Vidocqua, jeśli idzie o twarze przestępców, była czymś niepowtarzalnym; ale nawet stu Vidocqów nie starczyłoby teraz do zapamiętania bezliku twarzy, które w ósmym dziesiątku lat XIX wieku wychynęły z wciąż rozprzestrzeniającego się trzęsawiska zbrodni wszyst kich stopni, zarówno wielkich, jak i małych. Wraz z podnoszeniem się ogólnego poziomu inteligencji i wykształcenia rósł także stopień inte ligencji kryminalistów. Chociaż tylu było moutons w więzieniach, nie potrafili przechytrzyć i wybadać wszystkich współwięźniów, którzy zmie niali nazwiska i wygląd, by zataić poprzednie karty. Kryminaliści rzadko już tylko dawali się zaskoczyć prowokującym trikom inspektorów, którzy na przykład witali prezentowanych jako rzekomo dawnych znajomych. W końcu, jeśli chodzi o premie wyznaczone za zidentyfikowanych recy dywistów, prowadziły one w coraz większej mierze do tego, że inspekto rzy porozumiewali się z łapczywymi na pieniądze aresztantami i wbrew prawdzie przysięgali, że ten lub ów więzień jest identyczny z poszukiwa nym zbrodniarzem, po czym inspektor dzielił się premią ze swym wspól nikiem. Obok sukcesów było mnóstwo niepewności, niedociągnięć, złu dzeń i brzemiennych w skutki omyłek. To, co dla Vidocqa oznaczało tylko pomoc pamięci – kartoteka – sta ło się obecnie z konieczności głównym środkiem identyfikacji. Ale karto teka rozrosła się ponad wszelką miarę. Dawno już zatraciła swą przejrzy stość. Uporządkowanie według nazwisk nie miało sensu, skoro złodzieje, włamywacze, fałszerze, oszuści i mordercy zmieniali nazwiska. Podział według wieku, sposobów czy metod kryminalistów już nie wystarczał do tworzenia mniejszych, łatwiejszych do przejrzenia grup w ramach kar totek. Fotografia przestała być skuteczna; 80 000 fotografii była to ilość uniemożliwiająca porównanie zdjęć osób nowo aresztowanych ze zdjęcia mi uprzednio karanych. Indeks nazwisk był tu tak samo bezsensowny, jak w registraturze opisów osób. W ważnych przypadkach inspektorzy i pisa rze szukali nieraz całymi dniami w zbiorze fotografii, by wyłowić w nim jednego jedynego recydywistę. — 31 —
Fascynująca historia nowoczesnej kryminalistyki „Był czas, kiedy kochałam się w dwóch naraz: Bohunie i Sherlocku Holmesie. Bohun zobojętniał mi wcześniej. Sam sobie zresztą był winien, miał oczy tylko dla Heleny. Pozostał Sherlock, niezłomny kawaler, serce wolne. Niewinności mojej nie niepokoił jeszcze fakt, że Sherlock mieszka od lat z dr. Watsonem. Co prawda i ta miłość wkrótce mi przeszła, ale pozostał sentyment i przekonanie, że nikt już nigdy ani w powieści, ani w życiu genialnemu detektywowi nie dorówna. Tytan intuicji! Gigant dedukcji! Ze śladu stopy na piasku zgadywał, że morderca zapuścił sobie właśnie rude bokobrody, a ze sposobu, w jaki dama przykładała lorgnon do oczu, wnioskował nieomylnie, że jej dziadek zmarł pięćdziesiąt lat temu w Indiach. W porównaniu z sukcesami Sherlocka prawdziwe dzieje kryminalistyki wyglądają wręcz żałośnie. Przepastne kartoteki, tysięczne laboratoria, setki wciąż niedoskonałych aparatów, zespołowe mozoły nad identyfikacją zbrodniarza i jego ofiary, nierzadko długoletnie dociekania okoliczności i rodzaju śmierci i w bardzo wielu wypadkach ciągle jeszcze niepewność, czy ustalenia nie były błędne… Nawet odkrycie daktyloskopii nie przyszło bez trudu. Dziś wydaje się tak oczywiste, że aż dziwimy się, że nie dokonano go jeszcze w epoce jaskiniowych malowideł. Tymczasem ludzkość czekała z tym do połowy XIX wieku. W tym też dopiero czasie toksykologia, nauka o zatruciach i ich objawach, zyskała solidne doświadczalne podstawy. Również balistyka, czyli wszystko, co dotyczy strzelania, a szczególnie odkrycie, że pocisk pociskowi nierówny, choćby oba wystrzelone zostały z dwóch rewolwerów tej samej fabrykacji. W grubej książce Thorwalda każdy kolejny problem śledczy ilustrowany jest autentycznym wypadkiem kryminalnym, co sprawia, że czytamy to dzieło jak jeden wielki kryminał złożony z kilkudziesięciu mikropowieści detektywistycznych”. Wisława Szymborska, fragment felietonu z cyklu „Lektury nadobowiązkowe” Cena detal. 52,90 zł ISBN 978-83-240-1118-6
9 788324 011186
D_okladka Stulecie detektywow 2_DRUK.indd 1
2009-01-16 12:31:24