76
BRAMA DOSTATNIA
••• JERZY BARTMIŃSKI – IN MEMORIAM / TOMASZ DOSTATNI Piszę te słowa w drugim dniu wojny. Nie wiem jak się to rozwinie, gdy będziecie to czytali. Chcę wspomnieć wielkiego przyjaciela Ukrainy, profesora Jerzego Bartmińskiego. Mam w pamięci jego śpiew po ukraińsku kolędy jego babci, gdy poproszony przeze mnie wykonał tę kolędę w Hadesie, w ramach projektu Kolędy w Hadesie. Dał się zapraszać do wielu pomysłów. Bywał często na naszych spotkaniach w Teatrze Starym „Ponad granicami”. Był aktywny. Często zabierał głos. Swoimi pytaniami i uwagami przyciągał słuchaczy. Bo zawsze był to głos rozsądny, mądry i potrzebny. Pamiętam jak przyszedł do mnie z pytaniem i propozycją, że trzeba coś zrobić w kwestii uchodźców. Było to kilka lat temu, po kazaniu ojca Ludwika Wiśniewskiego w Lublinie u dominikanów, gdzie ojciec Ludwik cytował słynną rozmowę z kardynałem Schönbornem, arcybiskupem Wiednia, skądinąd dominikaninem, z dramatycznym pytaniem również skierowanym do polskich biskupów – dlaczego nie pomagacie? Profesor Bartmiński zapalił wtedy myślenie Wojtka Samolińskiego, ojca Ludwika i innych wspominając pomoc internowanym, ich rodzinom w stanie wojennym. On był człowiekiem Solidarności, i tej wielkiej z czasów pierwszego karnawału, i tej poziomej, gdy trzeba było pomagać potrzebującym. Sam doświadczył pomocy i wiedział, że chrześcijanin musi być dla drugich. Rozmawiałem z nim wielokrotnie i widziałem chrześcijanina wiary osobistej, który był po prostu zatroskany o losy innych. Był specjalistą od języka, nie raz o tym rozmawialiśmy. Dziękował mi za moje proste, krótkie felietony. Wspominał, że jakiś mój tekst omawiał na seminarium czy wykładzie. Był czytelnikiem uważnym, jak przystało na profesora od języka, kultury, od kultury ludowej. Przekazał mi swoją książkę wydaną po czesku. Był dumny ze swoich uczniów, współpracowników. A miał ich rozsianych po każdej stronie polskiej granicy. Sprawy społeczne nie były mu obojętne. Był we władzach pierwszej Solidarności, jako członek prezydium zarządu. W Solidarności Rodzin, w Domowym Kościele. Był internowany w stanie wojennym. Działał w podziemnej Solidarności. Współtworzył Komitet Obywatelski. Był, wspólnie z Bronisławem Geremkiem, w zespole autorów słynnego raportu o Stanie Rzeczypospolitej. Lubiłem się z nim lekko przekomarzać, z szacunkiem należnym profesorskiej głowie. Ostatni raz spotkaliśmy się na moim pożegnaniu z Lublinem jesienią 2020 roku. Cieszyłem się, że przyszedł. Pozostanie w mojej pamięci jako piękna postać, człowiek, co przez wszystkie moje lata w Lublinie zawsze był tym, który reprezentował najpiękniej świat uniwersytecki, świat Solidarności i tych ruchów w Kościele, które są najlepszą jego wizytówką. Do zobaczenia w niebie Panie profesorze. Dobrze, że nie ogląda Pan, z tego łez padołu, tragedii Ukrainy, która się w tych dniach odgrywa.