2 minute read
BE I CACY
••• O TYM JAK ŁOWICZ ZAWŁASZCZYŁ LUBELSKIE ADIDASY / KOZIARA TARARARA
Pałętam się po tym padole i, miast bezrefleksyjnie trzepać mamonę, zadaje sobie głupkowate pytania, które normalnemu obywatelowi nawet koło głowy by nie przeszły. Tak mam i nic na to nie poradzę, a jako zawodowy ekshibicjonista pytaniami, wątpliwościami i refleksjami nękam innych.
Advertisement
Ostatnio przyglądałem się pokaźnych rozmiarów reklamie makaronu i zaciekawił mnie ciąg myślowy dizajnera, który opędził łowicką tradycję ludową podlubelskiemu makaroniarzowi jako lokalną lubelską. Dowiedzieć się jak to zrobił w świecie globalnej wioski nie jest trudne, więc szybko dostałem odpowiedź od agencji reklamowej, która zaprojektowała opakowanie owego makaronu. Usłyszałem gawędę o inspiracji lokalnym folklorem, konsultacjach ze stosownymi instytucjami kultury, skomplikowanym procesie projektowania itd. Niestety rzeczywistość nawet dla mało kumatego matołka tego nie potwierdzała – wystarczyło otworzyć googlownicę, wpisać hasło – wycinanka łowicka i już pierwsza pozycja wskazuje denata, corpus delicti lekko pocięty pozbawiony koloru, lekko przypudrowany, ale z wciąż wyraźnymi łowickimi liniami papilarnymi, które nijak nie chciały być lubelskie.
Najciekawszy głos w obronie przyszedł z wnętrza fabryki. Pani przedstawicielka rady nadzorczej modelowo nawinęła makaron na uszy: – Wzór na naszym makaronie został opracowany po konsultacjach z wydziałem etnograficznym Muzeum Lubelskiego [sprawdziłem – Muzeum nie potwierdza – przyp. autora]. Lubelska wycinanka słynie z monokolorystycznych wzorów, w których dominują elementy strzałkowe i roślinne. Jako ciekawostkę dodam, że badaliśmy również opakowania, w których wzór był wielokolorowy (tak jak słynne łowickie wzory) i właśnie to opakowanie zostało wybrane przez większość badanych osób jako najatrakcyjniejsze. Nie wybraliśmy ich na naszych „ludwińskich” posiedzeniach Zarządu mimo, że gwarantowałyby większy sukces sprzedażowy. [UFF! – przyp. autora] – Jesteśmy dumni z naszego pochodzenia to dlatego na naszych opakowaniach widnieje dopisek „z Ludwina” czy znak „Jakość, Tradycja – Lubelskie”. Uspokoję też Państwa, że w ogólnopolskich badaniach konsumenckich nasze opakowania zostały jednoznacznie określone jako regionalne, tradycyjne, a skojarzenia z łowickimi wzorami były rzadkością. Skojarzenia z łowicką wycinanką są naturalne i wynikają z „zawłaszczenia” przez Łowicz tego elementu folkloru. Podobnie jak gdy mówimy o adidasach czy pampersach jako nazwie całej kategorii produktów. [GRUBO!]
Opowieść, jak widać urocza, ale co ma wspólnego z rzeczywistością? Chyba niewiele. Postanowiłem zapytać zawodową etnograf Katarzynę Kraczoń i taką żem odpowiedź uzyskał: – Współcześnie przeciętny człowiek sztukę ludową utożsamia właśnie z wycinanką łowicką, która jest dosłownie wszędzie, ale nie wynika to absolutnie z tego, że Łowicz „zawłaszczył” sobie ten „element folkloru”. Wycinanki to dziedzina sztuki ludowej, w której można wskazać najwięcej (obok pisanek) wzorów regionalnych. Myślę, że każdy region może się szczycić swoimi motywami i formami i wcale nie wielokolorowość decyduje o ich walorach estetycznych i dekoracyjnych. Wycinanki lubelskie też mają swoje charakterystyczne i rozpoznawalne cechy, są równie piękne. Niemniej jednak przetworzona grafika umieszczona na makaronach z Ludwina, wyraźnie wykorzystuje kwiatowe motywy z wycinanki łowickiej i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Tym bardziej razi znak LUBELSKIE!!!