Nr 1/2008 (wrzesień) - 1212 Generacja Tpl

Page 1

Chciałabym napisać: Teatr Polski we Wrocławiu rozpoczyna nowy etap w swojej historii! Jednak nie byłoby to zgodne z prawdą. Gazetę wydawał Teatr Polski już w latach 70. Stworzyła ją Pani Anna Hannowa – której zasługi dla edukacji teatralnej trudno zliczyć. Klub 1212, Konkurs „Młodzież Poznaje Teatr”, spotkania z artystami, warsztaty teatralne, wszechnica – uff. Z dobrej tradycji zawsze warto czerpać, a że Polski ma fantastyczną tradycję – co widać powyżej – to czerpmy z niej garściami. Postanowiliśmy stworzyć miesięcznik, który, tak jak legendarna jednodniówka Klubu 1212, będzie dokumentował działania edukacyjne w Polskim. W ubiegłym sezonie wydarzyło się wiele dobrego, aż żal bierze, że nie ukazało się żadne wydawnictwo, żadne medium o nas nie wspomniało – o nas, czyli o Klubowiczach 1212. Postanowiliśmy! – Sami będziemy pisać o sobie, o naszych wrażeniach ze spektakli, o spotkaniach z artystami, o warsztatach. W pierwszym numer zilustrujemy ubiegły sezon edukacyjny w Polskim i zaprosimy do udziału w zajęciach w nowym. Każdy następny numer będzie dokumentował na bieżąco działania edukacyjne i nie tylko. Będziemy komentować, nagrywać, fotografować, podsłuchiwać i publikować. Warsztaty, spotkania Klubu 1212, Wszechnicę i kilka słów o tym, co w Polskim na scenie. Będziemy pisać dla Was, a jeśli macie ochotę zaangażować się w tworzenie naszej „Generacji”, to zapraszamy do współpracy. Marta Kuźmiak – specjalista ds. edukacji w Teatrze Polskim

W numerze: Co w Polskim? – strony 2 i 3

Sezon 2008/2009 w Teatrze Polskim Młodzież nie lubi „Lalki” – rozmowa z Piotrem Rudzkim Spotkania Klubu 1212 – strony 4, 5 i 6 Nowy projekt edukacyjny w Polskim Certyfikaty ważniejsze niż papierki – rozmowa z Martą Kuźmiak Co we wrześniu Nasi goście Śpiewam po (antycznemu) grecku – rozmowa z Mirosławem Kocurem – strony 7 i 8 Warsztaty aktorskie Warsztaty krytyki teatralnej Opinie ...bo trzeba mieć w sobie „to coś” – rozmowa z Pauliną Walendowską – strona 9 Rywalizacja w sezonie 2007/2008 Plakaty laureatów konkursu – strony 10 i 11 Ktokolwiek drży w tej chwili, jest winny – recenzja spektaklu Sprawa Dantona w reżyserii Jana Klaty Miłość pod gwiazdą Dawida – recenzja spektaklu Podróż poślubna w reżyserii Iwona Vedrala – strona 12 Informacje Zaproszenia Kontakt

Wszechnica Teatralna

Warsztaty

Konkurs „Młodzież Poznaje Teatr” Dobre Niedobre

Teatr nie jest literaturą, nie pełni wobec niej roli służebnej, nie jest też tańcem, obrazem, ani muzyką. Teatr jest przestrzenią, sztuką autonomiczną rządzącą się swoimi prawami. Trudną do uchwycenia formą. Na tej niełatwej drodze dochodzenia do istoty teatru życzę redakcji wszelkiej pomyślności.

Różności

                          śnikami mi, teoretykami i miło ca ór tw z a ni ka ot sp ie – bezpłatne sobotn im we Wrocławiu więcej na stronach 3 i 4 teatru w Teatrze Polsk l c.p ro olski.w www.wszechnica.teatrp

Wrzesień 2008 | Generacja Tpl | 1


Nadchodzący sezon w Teatrze Polskim we Wrocławiu z pewnością będzie nie lada gratką dla wszystkich entuzjastów teatru – aż sześć premier. Wrocławscy widzowie będą mogli obejrzeć sztuki za równo uznanych reżyserów, jak i młodych artystów, którzy dopiero zdobywają sobie sympatię widowni. Pierwszą zapowiedzianą na nowy sezon premierą, którą będziemy mogli obejrzeć już w grudniu, jest Lalka Bolesława Prusa w reżyserii Wiktora Rubina. Reżyser ten jest już dobrze znany wrocławskiej widowni dzięki spektaklowi Terrordrom Breslau (prapremiera listopad 2006), a także ostatniej premierze minionego sezonu – Cząstki elementarne według książki jednego z najbardziej kontrowersyjnych współczesnych pisarzy Michela Houellebecqa. Nie zabraknie także wielkich nazwisk współczesnego teatru. Kolejne dwa przedstawienia przygotowuje dla Polskiego Jan Klata, wybitny reżyser, który debiutował w 2002 r. na deskach Sceny Kameralnej autorskim Uśmiechem grejpruta, a w ubiegłym sezonie wrócił do Polskiego genialną Sprawą Dantona Stanisławy Przybyszewskiej. Prapremierę pierwszej ze sztuk, pisanej specjalnie dla wrocławskiego Teatru Polskiego przez Małgorzatę Sikorską-Miszczuk Klata pokaże w marcu. Jednak zdecydowanie poważniejszym przedsięwzięciem Klaty w nadchodzącym sezonie będzie Ziemia obiecana Władysława

Sezon 2008/2009 w Teatrze Polskim – oj, będzie się działo

Reymonta, przygotowywana we współpracy z Festiwalem Dialogu Czterech Kultur w Łodzi i berlińskim teatrem Hebbel am Ufer. Wrocławska premiera odbędzie się po premierach w Łodzi i Berlinie. Pierwsza z nich przypadnie na wrzesień 2009. Po 6 latach od swojej ostatnie premiery w Polskim (Azyl wg Na dnie Gorkiego – premiera styczeń 2003) do reżyserowania dla wrocławskiego teatru wraca Krystian Lupa, doskonale rozpoznawany wrocławskiej publiczności dzięki Prezydentkom Wernera Schwaba, które nie schodzą z afisza od 9 (!) lat. Spektakl tego reżysera pod roboczym tytułem W stronę Jelinek zobaczymy w czerwcu 2009. W nowym sezonie zobaczymy także kontynuację przedstawienia Lincz (premiera luty 2007). Po raz kolejny zakamarkami ludzkiej duszy zajmie się Agnieszka Olsten. Premiera przedstawienia o roboczym tytule Lincz 2 już w styczniu. Bardzo ciekawie zapowiada się pierwszy spektakl Krzysztofa Garbaczewskiego na scenie Polskiego we Wrocławiu. Po ciepłym przyjęciu jego opolskiego Chóru sportowego wg Elfriede Jelinek ten bardzo młody reżyser, student wydziału reżyserii krakowskiej PWST zaprezentuje wrocławianom Tybetańską Księgę Umarłych. Prapremiera polska – kwiecień 2009. Jak widać, nowy sezon zapowiada się dla teatru bardzo pracowicie. Czy tegoroczne premiery powtórzą sukces tych z zeszłego roku? Sami się przekonajcie! Zapraszamy do Teatru Polskiego!

                    Piotr R

ud z

ki

Kierownik literacki w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pracuje również w Zakładzie Teorii Kultury i Sztuk Widowiskowych w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Redaktor „Notatnika Teatralnego”.

Młodzież nie lubi Lalki – rozmowa z Piotrem Rudzkim, dramaturgiem przy spektaklu Lalka w reżyserii Wiktora Rubina Aleksandra Kowalska: W nowym sezonie będzie Pan współpracował z Wiktorem Rubinem przy Lalce według powieści Bolesława Prusa. Jest to dla mnie zaskakujące, gdyż Rubin znany jest wrocławskiej publiczności z adaptacji powieści współczesnych, a Lalka to przecież klasyk, na dodatek niezbyt popularny wśród młodzieży, powiem wprost – zmora maturzystów. Piotr Rudzki, dramaturg przy spektaklu przygotowywanym na podstawie Lalki: Młodzież w liceum nie lubi „Lalki”, bo w szkole źle się o niej rozmawia i źle się ją interpretuje. Mówi się o martyrologii i ewentualnie o rodzącym się kapitalizmie. Mówisz, że to jest klasyk – to prawda. Gdyby jednak obedrzeć tę powieść z XIX-wiecznego kostiumu, to pozostanie współczesna problematyka. Jest to zapis odchodzenia w przeszłość, zapis upadku ważnej warstwy społecznej – magnaterii, szlachty – wchodzenia w porządek społeczny nowej siły – kapitalistycznej, wolnego rynku. Przecież rok 1989 to odchodzenie jednego porządku i wchodzenie nowego. To jeden bardzo współczesny problem. Drugi to kwestia antysemityzmu. Czy coś się zmieniło w Polsce? No niestety, na gorsze. Zatem mamy pierwszą warstwę, nazwijmy ją społeczno-polityczną, kulturową. Mamy też drugą, indywidualną warstwę – odwieczny problem miłości mężczyzny i kobiety, niestarzejący się problem idealizacji osoby, którą się kocha. Wokulski idealizuje Łęcką, nie widzi w niej kobiety z cielesnością, widzi w niej ideał. Wokulski czuje się parweniuszem, czuje,

Aleksandra Kowalska

że nie dorasta do tej warstwy, z której ona pochodzi, stąd ta idealizacja. Ale jest to po prostu kobieta – z zaletami, z wadami, z cielesnością, z duchowością. Ta cielesność, o której się oczywiście w liceum nie mówi, jest bardzo mocno przez Prusa opisana. Gdyby te wszystkie fantazje sadomasochistyczne, z tymi posągami przełożyć na współczesny język, na współczesną wrażliwość, no to by się super czytało. Bo ten język Prusa (tu oczywiście wszyscy poloniści się na mnie, również polonistę, oburzą) potwornie się zestarzał. Jak można taki przestarzały język oczyścić i zaadaptować na język teatru? Nic łatwiejszego – po prostu przełożyć go na współczesną polszczyznę. To nie jest jakiś ewenement, działanie barbarzyńców, którzy weszli do ogrodów sztuki. Robimy to od lat. Co pokolenie mamy nowego Szekspira. Tylko biedni Brytyjczycy czytają Szekspira w oryginale, zupełnie go nie rozumiejąc. My za to mamy Barańczakowego Szekspira, Słomczyńskowego Szekspira. Może niedługo będzie kolejny. Nie widzę problemu w przepisywaniu klasycznych tekstów na współczesną polszczyznę. Lalka jest powieścią o bardzo rozbudowanej problematyce. W jaki sposób wygląda praca dramaturga z tak obszernym tekstem? Kto w takim wypadku decyduje o ostatecznym kształcie tekstu – reżyser czy dramaturg? Jak wiadomo, w sztuce i w teatrze nie ma demokracji. Ostatnie słowo zawsze ma reżyser. To Wiktor będzie wybierał, to Wiktor będzie nadawał temu własne oryginalne, reżyserskie i dramaturgiczne piętno. Powieść nie daje nam ostatecznego rozwiązania. Nie wiemy, co się dokładnie stało z Wokulskim, czy umarł. A jak będzie w przedstawieniu? My też jeszcze nie wiemy, co się stanie z Wokulskim. Zobaczymy. Wiesz, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy sztuka ma dopowiadać, czy coś otwierać, czy sztuka ma postawić kropkę, czy raczej pozwolić, żeby człowiek sobie te trzy kropki dopełnił. Myślę, że to dopełnianie – czy interpretacyjne, czy w losie postaci – nie zawsze służy sztuce. Trzeba zobaczyć, jak to się będzie rozwijało. Może trzeba będzie jakąś kropkę postawić. Ale na pewno jeszcze nie teraz. Rozmawiała Aleksandra Kowalska

2 | Generacja Tpl | Wrzesień 2008


Spotkania Klubu 1212

zuk Ilc

aw

hy Cic

Wi es ł

An na

O tym, że mądrość zawarta w dramatach się nie dezaktualizuje, opowiadali Halina Rasiakówna i Tadeusz Szymków, występujący w spektaklu One w reżyserii Moniki Pęcikiewicz. Z kolei tuż po obejrzeniu spektaklu wariacje bernhardowskie reżyser Gabriel Gietzky oraz aktorzy Agata Skowronska i Michał Chorosiński tłumaczyli, jak dużym wyzwaniem jest postawienie w sztuce przede wszystkim na formę. Kolejne dwa spotkania były poświęcone spektaklom Terrordrom Breslau w reżyserii Wiktora Rubina i Don Juan wraca z wojny w reżyserii Gadiego Rolla. Katarzyna Strączek, Adam Szczyszczaj i Mirosław Haniszewski opowiadali o tworzeniu teatru postdramatycznego, natomiast Paulina Chapko i Marcin Czarnik mówili o barierze językowej i mentalnej, która charakteryzowała pracę z reżyserem z Izraela. O blaskach i cieniach teatralnego życia klubowicze dyskutowali z Anną Ilczuk i Alicją Kwiatkowską, występującymi w spektaklu Przemysława Wojcieszka Zaśnij teraz w ogniu. Wspólnie zastanawialiśmy się, jak bardzo aktualna jest szekspirowska historia rozgrywająca się w środowisku aktorów teatralnych. Natomiast po spektaklu Smycz w reżyserii Natalii Korczakowskiej rozmawialiśmy z jego autorem i odtwórcą – Bartoszem Porczykiem. Podjęto kwestie potrzeby twórczej ekspresji aktorskiej, a także omawiano symboliczne znaczenie tytułu sztuki. Spotkanie z Porczykiem, wielką indywidualnością młodego pokolenia, było ostatnim w sezonie 2007/2008, lecz, miejmy nadzieję, nie ostatnim w ogóle. Cykl dyskusji był niezwykle wartościową szansą do poznania realiów reżyserskiej i aktorskiej pracy, a także dalszego i głębszego rozwijania przez młodzież teatralnej pasji. Z pewnością jest jeszcze wiele niezadanych pytań i nieporuszonych tematów… A głośna Sprawa Dantona Jana Klaty i kontrowersyjny Hamlet Moniki Pęcikiewicz czekają jeszcze na omówienie. Adam Kasjaniuk Nasi klubowi goście:

Niejednokrotnie po obejrzanym spektaklu teatralnym pojawiają się w głowie widza wątpliwości, pytania, chęć polemiki z przesłaniem sztuki lub po prostu potrzeba pogratulowania twórcom doskonałej pracy. Wychodząc naprzeciw potrzebom tego rodzaju, Teatr Polski umożliwił członkom Klubu 1212 ekspresję swoich poglądów i emocji w ramach cyklu spotkań z reżyserami i aktorami, podczas których omawiano wcześniej obejrzane spektakle. Trudy organizacji tego przedsięwzięcia wzięła na siebie Marta Kuźmiak, specjalista ds. edukacji w Teatrze Polskim. Była ona również autorką merytorycznego wstępu do każdego spotkania, a także błyskotliwym moderatorem dyskusji. Już pierwsza z nich, dotycząca przedstawienia Dziady. Ekshumacja Moniki Strzępki, dostarczyła wielu emocji. Reżyserka, dramaturg Paweł Demirski oraz odtwórcy głównych ról Marcin Czarnik i Rafał Kronenberger opowiadali o potrzebie zmierzenia się z legendarnym polskim dramatem oraz procesie przenoszenia go w obecne realia. Z kolei z aktorami: Wojciechem Ziemiańskim, Wiesławem Cichym, Michałem Mrozkiem oraz Adamem Szczyszczajem dyskutowano o stosowaniu nowoczesnych technik w przygotowywaniu inscenizacji szekspirowskiej tragedii Juliusz Cezar (reż. Remigiusz Brzyk). Jedno z najciekawszych spotkań dotyczyło spektaklu Marka Fiedora Wszystkim Zygmuntom między oczy!!!. Z odtwórcą tytułowej roli Adamem Szczyszczajem, a także z Moniką Szalaty i Mariuszem Kiljanem klubowicze rozmawiali o trudności odnalezienia swojego miejsca na świecie przez ludzi dorastających w PRL-u, ale dorosłe życie wiodących w kapitalistycznym świecie. Dyskutowano również o kontrowersyjnych zabiegach, z których skorzystał reżyser, a także o tym, jak mocne mogą być teatralne środki wyrazu.

Szc

K il jan

Adam ys zcz aj

k Ha lin

cz y or

Bart o

sz

P

z

ko Paulina Chap

ówna

laty

Sza Mo

ron e

ch

Rafał K

ozek Mr

at ar z

Sz

ym k

K

ro ń

ska

sz Tadeu

M i ch ał C h

ni

Mi

r rge

w ko

sz r iu

ka

ik

za rn

iem iań ski

C

e nb

S Agata

ak asi

Z ech Wojci

cin M ar

aR

Ma

ów

yna Strączek

os or

Kw iatk owska

Ha

n is z ewski

i ińsk

w sła Miro

cj Ali

a

Wrzesień 2008 | Generacja Tpl | 3


www.wszechnica.teatrpolski.wroc.pl

bezpłatne sobotnie spotkania z twórcami, teoretykami i miłośnikami teatru w Teatrze Polskim we Wrocławiu

Już od dawna wiadomo, że Wrocław to szczególne miejsce na teatralnej mapie Polski. Dobre teatry, ciekawe festiwale, znani artyści i tradycje wielkich mistrzów, takich jak Jerzy Grotowski, Jerzy Grzegorzewski i Henryk Tomaszewski. Co proponowano widzom żądnym teatru pomiędzy premierami, spektaklami repertuarowymi i edycjami festiwali? Do tej pory niewiele. Teraz, za sprawą projektu Wszechnica Teatralna, jest realna szansa, by czynnie uczestniczyć w życiu polskiego teatru. W sezonie 2008/2009 w Teatrze Polskim odbywać się będą regularne, weekendowe spotkania pod szyldem Wszechnicy Teatralnej. Będą to: wykłady z historii teatru, dyskusje panelowe dotyczące współczesnego teatru, warsztaty, spotkania z artystami, prelekcje o teatralnych mistrzach oraz projekcje spektakli wybranych artystów teatru. Do współpracy z Wszechnicą zaproszono wykładowców Uniwersytetów: Warszawskiego, Wrocławskiego i Jagiellońskiego, szkół teatralnych, dziennikarzy, krytyków teatralnych i artystów teatru. Co najważniejsze, Wszechnica Teatralna jest dla wszystkich, bezpłatna oraz bez żadnych ograniczeń wiekowych. Ponadto uczestniczący w zajęciach będą mogli otrzymać zniżki na spektakle Teatru Polskiego.

Październik: wykład o polskim romantyzmie Listopad: wykład o Witkacym Grudzień: wykład o teatrze szekspirowskim

Panele dyskusyjne, prowadzenie Paweł Sztarbowski Październik: Polski teatr: wojna czy zawieszenie broni? Listopad: Śmierć teatralnej rutynie! Grudzień: Parafraza: masakrowanie czy ożywianie klasyki?

Spotkania z artystami, prowadzenie Milan Lesiak Październik: spotkanie z reżyserem Janem Klatą Listopad: spotkanie z reżyserem z Przemysławem Wojcieszkiem Grudzień: spotkanie z reżyserką

Warsztaty Październik: warsztat dla osób niepełnosprawnych umysłowo Listopad: warsztat z krytyki teatralnej Grudzień: warsztat dla osób niepełnosprawnych umysłowo

Spotkanie z mistrzem Październik: projekcja spektaklu Tadeusza Kantora poprzedzona wykładem Listopad: projekcja spektaklu Jerzego Grotowskiego poprzedzona wykładem Grudzień: projekcja spektaklu Jerzego Jarockiego poprzedzona wykładem

wrześniu

zapraszamy

4 | Generacja Tpl | Wrzesień 2008

na

Rafał Węgrzyniak – historyk teatru, krytyk teatralny, absolwent wiedzy o teatrze PWST w Warszawie. Publikuje m.in. w „Dialogu”, „Teatrze”, „Notatniku Teatralnym”, „Odrze”, „Didaskaliach”, „Tygodniku Powszechnym”. Autor Encyklopedii „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Prof. Mirosław Kocur – absolwent Wydziału Reżyserii Dramatu PWST w Krakowie, teatrolog, stypendysta Fullbrighta, autor m.in. książki We władzy teatru, specjalista od teatru antycznego. Ewa Skibińska – aktorka Teatru Polskiego we Wrocławiu. Grała u Jerzego Jarockiego, Feliksa Falka, Andrzeja Wajdy oraz Krystiana Lupy. Za rolę Marianny w Leworęcznej kobiecie Petera Handkego w reżyserii Moniki Pęcikiewicz otrzymała w 2001 nagrodę za najciekawszą rolę kobiecą. Wystąpiła w realizacjach młodych twórców Pawła Miskiewicza, Agnieszki Olsten i Moniki Pęcikiewicz, a także w spektaklach telewizyjnych u Kazimierza Kutza, Krzysztofa Langa i Macieja Dejczera. Jej dorobek uzupełniają role w filmach m.in. Głód serca Romana Załuskiego, Zero życia Rolanda Rowińskiego i Wszystko, co najważniejsze... Roberta Glińskiego. Laureatka Złotej i Brązowej Iglicy. W 2002 roku odznaczona Brązowym Krzyżem Zasługi. Izabella Cywińska – polska reżyserka teatralna i filmowa, absolwentka etnografii Uniwersytetu Warszawskiego i reżyserii PWST w Warszawie. Minister kultury w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Obecnie jest dyrektorem artystycznym Teatru Ateneum w Warszawie. Reżyserka m.in. spektakli Oskarżony: Czerwiec Pięćdziesiątsześć, Cmentarze wg Marka Hłaski, Antygona w Nowym Jorku Janusza Głowackiego czy Czarownice z Salem Arthura Millera, serialu Boża podszewka, filmów Kochankowie z Marony oraz Cud purymowy, za który otrzymała nagrodę w Gdyni, Specjalną Nagrodę Parlamentu Europejskiego oraz Nagrodę im. Willy’ego Brandta.

Wykłady

We

Wszechnicowi goście

następujące

Paweł Demirski – studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Wrocławskim, stypendysta w Royal Court Theatre w Londynie, kierownik literacki Teatru Wybrzeże w latach 2003–2006, pomysłodawca projektu Szybki Teatr Miejski w Trójmieście, autor Wałęsy..., From Poland with Love, Dziadów. Ekshumacji, Śmierci podatnika i wielu innych dramatów. Członek zespołu „Krytyki Politycznej”. Daniel Przastek – pracownik naukowy Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, autor książki Środowisko teatru w okresie stanu wojennego, reżyser spektakli Koła Naukowego Teatr i Polityka Uniwersytetu Warszawskiego. Paweł Sztarbowski – absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim oraz wiedzy o teatrze na Akademii Teatralnej w Warszawie, doktorant PAN, jeden z pomysłodawców akcji „Trans-fuzja”, protestującej przeciwko zachowawczości większości teatralnych scen warszawskich. Krytyk teatralny „Newsweeka”, współpracuje z „Opcjami” i „Notatnikiem Teatralnym”. Pracuje w Instytucie Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie. Przemysław Kania – absolwent Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie (Wydział Zamiejscowy we Wrocławiu), wykładowca PWST, prowadził warsztaty dykcyjne w pierwszej edycji warsztatów teatralnych w Teatrze Polskim we Wrocławiu, aktor wrocławskiego offowego Teatru Małego oraz Teatru Zagłębia w Sosnowcu.


We wrześniu zapraszamy na następujące spotkania: 20 września 2008 (sobota), foyer Sceny im. Jerzego Grzegorzewskiego Teatru Polskiego we Wrocławiu

27 września 2008 (sobota), foyer Sceny im. Jerzego Grzegorzewskiego Teatru Polskiego we Wrocławiu

godz. 12 – dyskusja panelowa: Mniej sztuki, więcej polityki? Goście zaproszeni do dyskusji: Paweł Demirski, Izabella Cywińska, Daniel Przastek. Moderator dyskusji: Paweł Sztarbowski z Instytutu Teatralnego w Warszawie godz. 13 – wykład poświęcony teatrowi Jerzego Grzegorzewskiego wykład historyka teatru Rafała Węgrzyniaka godz. 13.45 – projekcja spektaklu Złowiony – rekonstrukcje w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego po spektaklu dyskusja o Grzegorzewskim

godz. 12 – wykłado teatrze antycznym wykład prof. Mirosława Kocura z Uniwersytetu Wrocławskiego – historyka teatru, reżysera i performera godz. 13 – spotkanie z aktorką Ewą Skibińską godz. 13.45 – warsztat z emisji głosu zajęcia prowadzi wykładowca PWST we Wrocławiu Przemysław Kania (zapisy na warsztaty pod numerem telefonu (071) 316 07 05, decyduje kolejność zgłoszeń, w zajęciach może uczestniczyć tylko 20 osób)

Jerzy Grzegorzewski – ur. 29 czerwca 1939 w Łodzi, zm. 9 kwietnia 2005 w Warszawie, polski reżyser i scenograf teatralny, absolwent Wydziału Reżyserii PWST w Warszawie, dyrektor artystyczny Teatru Polskiego we Wrocławiu w latach 1978–1981, Teatru Studio w Warszawie w latach 1982–1997 i Teatru Narodowego w Warszawie w latach 1997–2003. Uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Reżyser takich spektakli, jak: Sędziowie Stanisława Wyspiańskiego, Szewcy Witkacego, Sen nocy letniej Williama Shakespeare’a, Ślub Witolda Gombrowicza czy Śmierć w starych dekoracjach wg Tadeusza Różewicza.

          

Śpiewam po (antycznemu) grecku – rozmowa z Mirosławem Kocurem Agnieszka Michalska: 27 września wygłosi Pan wykład z historii teatru w ramach Wszechnicy Teatralnej w Teatrze Polskim – proszę powiedzieć, o czym będzie wykład. Prof. Mirosław Kocur: Opowiem o najnowszych, fascynujących odkryciach na temat początków sztuk performatywnych. Znaleziono na przykład niedawno papirus z pierwszym egzemplarzem aktora antycznego, który grał rolę Admeta w sztuce Eurypidesa „Alkestis”. Fenomenalne odkrycie, bo pozwala porównać praktykę artysty antycznego z szekspirowskim – egzemplarze aktorskie w obu przypadkach niewiele się różniły. Inny ciekawy wątek to rewolucyjne badania nad antyczną maską, prowadzone przez Thanosa Vovolisa w Atenach i Sztokholmie. Jeszcze inny wątek: młody teksański uczony hinduskiego pochodzenia dowodzi, że eposy Homera powstały jako… muzyka do tańca. Poza tym zaśpiewam po (antycznemu) grecku…

Czy sądzi Pan, że wiedza o tym, jak wyglądały początki teatru, jest nam dzisiaj potrzebna? Jerzy Grotowski, prawdopodobnie największy rewolucjonista teatru w XX wieku, twierdził, że odkrywał nie to, co nowe, ale to, co zapomniane. Pracuję teraz nad książką o początkach teatru w Anglii i kiedy zacząłem rekonstruować performanse liturgiczne mnichów z X wieku, odkryłem, ku memu totalnemu zaskoczeniu, że ci mnisi realizowali w klasztorach radykalny program sztuki, pod którym mogliby się podpisać spokojnie najwięksi artyści współcześni. Z tym zastrzeżeniem, że mnisi pojęcia nie mieli, że to, co robią, mogło być sztuką. Zresztą gdyby wiedzieli, to by się wściekli, bo słowo „teatr” kojarzyli głównie z pogańską i rozpustną przeszłością, a więc tym wszystkim, co potępiali. Poza tym najwięcej można się dowiedzieć o samym sobie, kiedy się spogląda na siebie z oddali… Czy współczesny teatr powinien czerpać inspiracje z teatru antycznego? Teatr w końcu wynaleźli Grecy, więc może warto ich czasem posłuchać. Studia nad przeszłością stymulowały skrajnie nowatorskie dzieła sztuki, jak choćby „Les Atreides” Ariane Mnouchkine, „Dionysus in 69” Richarda Schechnera czy „Oresteja” Petera Steina. Mnouchkine prace nad Ajschylosem rozpoczęła od nauczenia się podstaw greki, a potem do ścisłej współpracy zaprosiła największego we Francji znawcę Ajschylosa, profesora o malowniczym nazwisku Pierre Judet de La Combe. Dzisiaj na świecie dramaty antyczne wystawia się częściej niż Szekspira czy nawet Villqista… Rozmawiała Agnieszka Michalska

Wrzesień 2008 | Generacja Tpl | 5


             Certyfikaty ważniejsze niż papierki – rozmowa z Marta Kuźmiak, autorką i koordynatorką Wszechnicy

Karolina Babij: Wszechnica Teatralna to poparty przez MKiDN projekt bezpłatnych spotkań z twórcami, teoretykami i miłośnikami teatru. Jak narodził się pomysł organizacji miejsca będącego gratką dla miłośników teatru? Marta Kuźmiak: Pomysł zrodził się pięć, sześć lat temu, kiedy studiowałam dziennikarstwo na Uniwersytecie Wrocławskim i szukałam miejsc, gdzie mogłabym w inny niż książkowy sposób, poszerzyć moją wiedzę o teatrze, dramacie. O spotkaniach z twórcami nawet nie marzyłam, wystarczyłoby mi miejsce spotkań młodych ludzi, teoretyków, historyków, gdzie dyskutowałoby się o teatrze, o teatrze na każdej płaszczyźnie, z każdej perspektywy. Głównie jednak chciałam zdobyć wiedzę z historii teatru, dotrzeć do spektakli, których już nie można obejrzeć, by móc w przyszłości pisać o teatrze. Takiego miejsca nie było we Wrocławiu, wyjechałam więc na studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Teraz realizuję moje marzenie sprzed lat. Mam nadzieję, że nie tylko moje. Dla fanaberii nie rozkręcałabym takiej maszyny – wsparcie Ministerstwa Kultury, zaangażowanie dyrekcji Teatru Polskiego oraz wrocławskiej młodzieży. Zapewniam, to nie fanaberia, my klubowicze 1212 we Wrocławiu jesteśmy pewną publicznością wszechnicowych spotkań. Czyli kiedy tworzyłaś Wszechnicę, przyświecały Ci cele edukacyjne, ale myślę, że to też jest rodzaj zachęty do przyjścia do teatru? Pewnie, że tak. Wszechnica to kolejny dowód na to, że teatr otwiera się na widza, że nie jest muzeum, skansenem, tylko reaguje na puls rzeczywistości, że jest o nas i dla nas. Wiele osób nie chodzi do teatru, wychodząc z irracjonalnego przekonania, że teatr to skostniała forma. Nasze wszechnicowe spotkania będą dowodem na to, że w teatrze dzieją się świetne rzeczy, że tworzą go twórcy otwarci, gotowi do rozmowy, którzy nie wychodzą z założenia, że to widz jest dla nich. Nie, to oni są dla widza. Wszechnica to projekt dla wszystkich, ale chyba głównie skierowany do młodych. To już kolejne, po regularnych spotkaniach Klubu 1212, warsztatach i Strefie teatru przedsięwzięcie edukacyjne Teatru Polskiego we Wrocławiu. Czy to oznacza, że teatr otwiera się na młodych?

6 | Generacja Tpl | Wrzesień 2008

Oczywiście, w młodych siła i nadzieja. Jeśli na początku swojej życiowej drogi pokochają teatr, będzie tak już zawsze. Będą wracać za rok, za pięć lat, za dwadzieścia. W ten sposób zyskujemy wrażliwe i mądre społeczeństwo. Znamy już program wrześniowych zajęć, są też zapowiedzi kolejnych. Czy organizatorzy szykują dla uczestników zajęć jakąś niespodziankę? Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Co dla Ciebie jako koordynatorki zapowiada się najciekawiej, czego oczekujesz najbardziej? Oczekuję, że ktokolwiek przyjdzie, że nie będę jedyną osobą na widowni. A czekam na te osoby, z którymi jeszcze nie miałam okazji spotkać się osobiście. To ich jestem najbardziej ciekawa, a równocześnie tych spotkań obawiam się najbardziej. Realizacja programu Wszechnicy to ogromna odpowiedzialność. Wielokrotnie miałam chwile zwątpienia, rezygnacji. Stworzyłam projekt marzeń, nie spodziewałam się, że kiedyś będę go realizować. Jestem przekonana, że sobie poradzisz. Tak długo walczyłaś, przekonywałaś różne grona do poparcia swojego projektu i w końcu się udało. Przypominam sobie początki. À propos, roboczo nazywałaś projekt „Uniwersytetem Teatralnym”. Nawiązując do tej nazwy, czy dla uczestników zajęć przewidziane są jakieś certyfikaty? Niestety nie, teatr nie może wystawiać żadnych zaświadczeń. Nie jesteśmy placówką oświatową, co ma swoje plusy. Myślę jednak, że dla młodych chłonnych wiedzy i doświadczeń teatralnych informacje, które z tych spotkań wyniosą, będą przepustką na wyższe studia, twórcy teatralni wymienią doświadczenia, uwagi, nawiążą nowe kontakty – to są ważniejsze certyfikaty niż papierki. Tu będziemy zdobywać certyfikaty przyjaźni, współpracy, lojalności i miłości do teatru. To chyba wystarczająca rekomendacja? Najlepsza. Dziękuję i do zobaczenia podczas pierwszej Wszechnicy 20 września. Rozmawiała Karolina Babij


warsztaty w teatrze polskim W ubiegłym sezonie artystycznym w Teatrze Polskim nareszcie znalazły się propozycje edukacyjne zarówno dla licealistów, jak i dla studentów. Odrodził się legendarny Klub 1212, pojawiły się również warsztaty. Dla zainteresowanych pracą aktora i teatrem od kulis przygotowano zajęcia aktorskie, dla młodych mistrzów pióra zaś – warsztaty krytyki teatralnej.

My, szczęściarze – warsztaty aktorskie Największą popularnością cieszyły się zajęcia aktorskie prowadzone przez wybitną aktorkę – Panią Halinę Rasiakównę. Zainteresowanie było tak ogromne, że warsztaty odbywały się w dwóch, pracujących niezależnie od siebie, grupach. Cotygodniowa, ciężka praca nad kreacją postaci z Trzech sióstr Antona Czechowa czy Zatopionej katedry Gerta Jonkego uświadamiała nam, że aktorstwo to trudny zawód, wymagający wielu wyrzeczeń. Pani Halina uczyła nas, jak przezwyciężać własne słabości, zwalczać nieśmiałość. Dzięki warsztatom wielu z nas odkryło miłość do teatru, jeszcze bardziej doceniając trudną pracę zawodowych aktorów na scenie. Zajęcia aktorskie to jednak nie tylko praca nad kreacją postaci, ale również warsztaty ruchowo-głosowe z Mariuszem Zaniewskim czy też dykcyjne z Przemysławem Kanią – wykładowcą PWST we Wrocławiu. Zajęcia z tym pierwszym to prawdziwa gratka dla miłośników gimnastyki, odpoczynek po wyczerpujących umysłowo, ale jakże owocnych pracach z Panią Haliną. Zupełną odmianą, ale i niesamowitą rewelacją były warsztaty dykcyjne. Okazuje się,

że wielu z nas chodzi po świecie z wadami wymowy, zupełnie nieświadomie. My, uczestnicy warsztatów – szczęściarze, wiemy jak je korygować i pracować nad głosem. Z kilkunastoosobowej grupy tylko jedna z nas miała odwagę zaprezentować się przed komisją egzaminacyjną do szkoły teatralnej. Paulina Walendowska, studentka filologii rosyjskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, stanęła w szranki z tysiącami młodych ludzi, by po wyczerpujących egzaminach otrzymać upragnioną wiadomość. Paulina jest w gronie tych szczęśliwców, którzy od października rozpoczną naukę na Wydziale Lalkarskim PWST w Krakowie (Wydział Zamiejscowy we Wrocławiu). Gratulujemy i życzymy coraz większych sukcesów!!! Karolina Babij

Teatr to nie matematyka, W sezonie 2008/2009 Teatr a jednak – warsztaty krytyki Polski we Wrocławiu planuje kolejne edycje warsztatów teatralnej Alternatywą dla młodych adeptów sztuki aktorskiej były dla młodzieży. warsztaty krytyki teatralnej prowadzone przez Marzenę Sadochę – redaktorkę „Notatnika Teatralnego”. Z początku wielka grupa z czasem zaczęła się wykruszać, pozostawiając tych najgorliwszych, żądnych wiedzy. Zajęcia nie były wykładami, wymagały pracy twórczej i szybkiego myślenia. Często na kolejne warsztaty przynosiliśmy recenzje świeżo obejrzanych spektakli, co owocowało wspólnym ich omawianiem, a co za tym idzie, dążeniem do wypracowania własnego stylu i dobrej recenzji. Jednak nie tylko teksty krytyczne były tematem naszych zajęć – najwytrwalsi doczekali informacji, jak dobrze przeprowadzić wywiad. Ciekawą odskocznią od cotygodniowych nowości były zajęcia z przyjezdnymi krytykami teatralnymi. Jak ciężko odczytać intencje reżysera, odczuliśmy na własnej skórze za sprawą Pawła Sztarbowskiego („Newsweek”, „Opcje”, „Notatnik Teatralny”), który na podstawie zdjęć chciał otrzymać zarówno informacje, jak i opinie o spektaklach przedstawionych na fotografiach. Podobnie, choć na podstawie filmów, pracowaliśmy z Joanną Derkaczew („Gazeta Wyborcza”). Warsztaty krytyki teatralnej to doskonały sposób na szlif swojego pióra i ciekawa propozycja dla każdego, nawet mało zainteresowanego teatrem. Poznawanie go od środka i rozkładanie na czynniki pierwsze zainteresuje naprawdę każdego (znajomość matematyki nie jest potrzebna), trzeba tylko chcieć! Karolina Babij

A oto opinie uczestników warsztatów aktorskich: Warsztaty aktorskie w Teatrze Polskim są dla mnie – osoby, która straciła na kilka lat praktycznie wszelki kontakt z teatrem zarówno w formie czynnej, jak i biernej – doskonałym początkiem powrotu do życia artystycznego. Pani Halina Rasiakówna pokazuje nam miliony sposobów prezentowania naszych słów, uwrażliwia nas na subtelne niuanse aktorskiego kunsztu. Z kolei pan Mariusz Zaniewski w ciągu trzech dni przekazał nam porcję solidnej wiedzy o technikach wydawania z siebie dźwięku. Z każdego spotkania wychodzimy bogatsi o doświadczenie, którego nie można znaleźć w książkach. Te warsztaty zapaliły we mnie na nowo potrzebę intensywnego kontaktu ze sztuką, za co Organizatorom i Prowadzącym serdecznie dziękuję. Ewa Klaudia Pietkiewicz, LO nr V we Wrocławiu Warsztaty aktorskie w Teatrze Polskim są niezwykle ciekawe, szalenie rozwijające. Dzieje się tak dzięki temu, że prowadzi je osoba z ogromnym doświadczeniem scenicznym. Pani Halina prowadzi zajęcia „po swojemu”, szczerze, wymagająco. Praca z Mariuszem Zaniewskim, w przeciwieństwie do skupionej i trudnej pracy z Panią Rasiakówną, była raczej zabawą. Aktor zaproponował nam świetne ćwiczenia rozluźniające umysł i ciało. Patty Pająk, studentka Akademii Medycznej

Wrzesień 2008 | Generacja Tpl | 7


           

...bo trzeba mieć „to coś” – roz-

mowa z Pauliną Walendowską, uczestniczką warsztatów aktorskich w Teatrze Polskim

Julia Siegieńczuk: Dostałaś się Szkoły Teatralnej. W tym roku o jedno miejsce walczyło ponad 50 kandydatów! Tym większe i zasłużone moje gratulacje. Pamiętasz, w jakich okolicznościach odkryłaś swój talent aktorski? Paulina Walendowska: Przede wszystkim ja go jeszcze nie odkryłam! Granie, wcielanie się w jakąś postać, poszukiwanie emocji w sobie i wykorzystanie ich w odpowiedni sposób jest czymś, co sprawia mi ogromną przyjemność, ale nie mnie oceniać, czy jest dobre czy nie. Wydaje mi się, że nawet najbardziej utalentowany aktor bez ciężkiej pracy nie osiągnąłby rezultatów, które podziwiamy. Natomiast to, że uwielbiam bawić się na scenie, odkryłam jeszcze w podstawówce, gdy zrobiłam furorę w deskach szkolnego teatrzyku, grając szalonego Bazyliszka. Wygłupianie się na scenie dawało mi mnóstwo satysfakcji, a aprobata moich rówieśników skłoniła mnie do dalszej zabawy – bo inaczej tego nazwać nie mogę – w teatr. Tuż przed dostaniem się na studia brałaś udział w organizowanych przez Teatr Polski we Wrocławiu warsztatach aktorskich. Jak je wspominasz? W jakim stopniu pomogły Ci w przygotowaniach do egzaminu na studia? To była dosyć zabawna sytuacja z tymi warsztatami, bo ja się na nie po prostu wprosiłam. Nie wiedziałam, że chęć udziału w nich trzeba było zgłosić dużo wcześniej, przyszłam na pierwsze spotkanie, na którym większość uczestników już się znała, i oznajmiłam, że chciałabym brać udział w warsztatach. Trochę musiałam się naprosić, aby organizatorka mnie przyjęła, ale uważam, że było warto. Warsztaty odbywały się raz w tygodniu i były szalenie interesujące. Po raz pierwszy miałam do czynienia z prawdziwą pracą nad tekstem i postacią, co okazało się naprawdę niełatwym zadaniem. Pani Halina Rasiakówna cierpliwie tłumaczyła, na czym polega zgłębianie stanu psychicznego postaci, w którą mieliśmy się wcielić. Pomogło mi to uświadomić sobie „na co się piszę”, idąc na te studia. Wcześniej wydawało mi się, że nie mam problemów z pracą nad tekstem. Warsztaty pomogły mi podejść do moich egzaminacyjnych tekstów od zupełnie innej strony, na różne sposoby. Były bardzo kreatywne i otwierające, ale nie ukrywam, że miałam momenty zwątpienia. Zajęcia z Mariuszem Zaniewskim i Przemysławem Kanią miały charakter pracy nad ciałem i głosem. Ich cenne wskazówki co do impostacji i wymowy niewątpliwie pomogły mi w egzaminach. Po zdanych egzaminach na studia możesz już pewnie powiedzieć, w jaki sposób egzaminatorzy oceniają młodych aktorów. Jakich ludzi cenią najbardziej? A może przy wyborze kierują się wzrostem, kolorem oczu lub włosów?

8 | Generacja Tpl | Wrzesień 2008

Trudno powiedzieć. Myślę, że komisja nie ma określonych standardów, których by się sztywno trzymała. Na pewno oceniają wymowę, siłę głosu, muzykalność, wrażliwość kandydata. Podobno to, czego szukają u wszystkich, to energia – tajemnicze słowo, które u każdego wiąże się z czymś innym i nie daje spać kandydatom na PWST. To jest pewnie tak, że warunki warunkami, ale gdy przyjdzie ktoś, powiedzmy – mało muzykalny, natomiast z wielką energią, kreatywny, pewny siebie – to jego słaba muzykalność nie ma znaczenia. Bo ma w sobie to „coś”, czego komisja szuka. I w każdym może być to „coś” inne, ale na tyle interesujące, żeby go przyjąć. Pomijając już fakt, że w każdej szkole szukają innego „tego czegoś”. Nie ma złotego środka. Trzeba być sobą. Czego spodziewasz się po nauce na Wydziale Lalkarskim; jakichś konkretnych umiejętności i doświadczeń czy niespodzianek i cudownego odkrywania tajników gry aktorskiej, teatru? Chciałabym możliwie najlepiej wykorzystać ten czas na rozwój mojej osobowości i moich umiejętności. A czy mi się to uda, czas pokaże. Czuję, że nie będzie lekko. Będziesz studiowała we Wrocławiu. Jakie znaczenie ma dla Ciebie to miasto? Od trzech lat studiuję we Wrocławiu filologię rosyjską. Jestem z Kołobrzegu, a Wrocław wybrałam, w ogóle go nie znając. Teraz wiem, że nie zamieniłabym go na żadne inne miasto. Atmosfera Wrocławia jest przesiąknięta jakimś niepisanym optymizmem, który wzbudza w człowieku chęć działania, rozwijania się. Najlepszym przykładem jest moja zaczynająca się przygoda z aktorstwem. Jeszcze trzy lata temu nie brałam tego w ogóle pod uwagę, a dzisiaj zaczynam realizację marzenia, które w tym mieście się zrodziło. Na pewno masz sentyment do wrocławskich teatrów. Są takie sztuki lub ludzie ze świata teatru, którzy stali się Twoją inspiracją i dzięki nim wiesz, do jakiego konkretnego dążysz celu? Pamiętam moje olśnienie „Smyczą” z Bartoszem Porczykiem. Siedząc na widowni podczas spektaklu, czułam, że to jest to, zadawałam sobie pytanie: dlaczego ja tego nie robię? Wtedy też na poważnie zaczęłam myśleć o PWST. A wielkimi inspiracjami wrocławskiego teatru są dla mnie Halina Rasiakówna, której elastyczność zachwyca mnie w każdej sztuce, i Ewa Skibińska, która swoją rolą w spektaklu „Prezydentki” przekroczyła dla mnie granice klasycznego teatru. Jest rewelacyjna. Chciałabym kiedyś osiągnąć ten poziom artystyczny co one. I ostatnie pytanie, na pół serio. Czy swoją osobą potwierdzasz mit, że atrybutem każdego dobrego aktora jest paczka papierosów? Nie spotkałam się z tym mitem. Nie mogę również powiedzieć, że jestem dobrą aktorką – bo aktorką jeszcze nie jestem, a czy będę dobrą, to okaże się dopiero za wiele lat. Jednak nie wydaje mi się, żeby paczka papierosów w kieszeni miała na to jakiś wpływ – ciężka praca ma wpływ. Ta paczka papierosów to chyba rzeczywiście tylko mit. Rozmawiała Julia Siegieńczuk


Konkurs „Młodzież Poznaje Teatr”, którego pierwsza edycja odbyła się w sezonie 1966/1967, ma już 42 lata. Kolejna edycja konkursu, który na przestrzeni lat ewoluował, w ubiegłym sezonie objęła rywalizację w czterech kategoriach. Uczniowie dolnośląskich szkół rywalizowali w konkursie na recenzję, na plakat teatralny, na fotografię obiektu teatralnego i jednoaktówkę. W konkursach uczestniczyło blisko 50 osób. Niestety, niektóre prace zostały odrzucone, ponieważ nie spełniały kryteriów formalnych zapisanych w regulaminie rywalizacji. Prace oceniali specjaliści. Przewodniczącymi jury byli artysta plastyk Jacek Zachodny (konkurs na plakat), krytyk teatralny Paweł Sztarbowski (konkurs na recenzję), fotograf Jacek Burban (konkurs na fotografię) oraz kierownik literacki Teatru Polskiego, dr Uniwersytetu Wrocławskiego Piotr Rudzki (konkurs na jednoaktówkę). Rywalizację podsumowano podczas Gali 16 czerwca 2008. Laureatom wręczono nagrody rzeczowe, aktorzy Teatru Polskiego odczytali zwycięską jednoaktówkę, a spotkanie zakończył pokaz spektaklu Extra polish Teatru Odnalezionego z Jeleniogórskiego Centrum Kultury w reżyserii Łukasza Dudy.

Serdecznie gratulujemy laureatom Konkursu „Młodzież Poznaje Teatr”. A oto oni:

Konkurs na plakat teatralny: I miejsce – Marta Streker z Wrocławia II miejsce – Angelika Dawidowicz z Ziębic III miejsce – Karolina Kowalska z Wrocławia III miejsce – Grzegorz Nitka z Sycowa

Konkurs na recenzję: I miejsce – Malwina Tuchendler z Kłodzka II miejsce – Marta Kaprzyk z Jeleniej Góry II miejsce – Paweł Świątek z Wałbrzycha III miejsce – Anna Tenenbaum z Wałbrzycha III miejsce – Wojciech Elbert z Ziębic Wyróżnienie – Karolina Babij z Wrocławia

Konkurs na jednoaktówkę: Nagroda – Magdalena Franczuk z Wrocławia Wyróżnienie – Iga Woźniak z Lwówka Śląskiego Wyróżnienie – Paulina Baniewska z Wrocławia Wyróżnienie – Paweł Świątek z Wałbrzycha

Konkurs na fotografię: I miejsce – Joanna Witkowska z Bystrzycy Kłodzkiej

Konkurs na plakat teatralny:

II miejsce – Aleksandra Banasiak z Wrocławia III miejsce – Ewa Przepiórka z Wrocławia III miejsce – Ela Galant z Wrocławia Zapraszamy do rywalizacji w sezonie 2008/2009.

I miejsce – Marta Streker z Wrocławia

II miejsce – Angelika Dawidowicz z Ziębic

III miejsce – Grzegorz Nitka z Sycowa

III miejsce – Karolina Kowalska z Wrocławia Wrzesień 2008 | Generacja Tpl | 9


:-)

:-) Ktokolwiek drży w tej chwili, jest winny

Ma

Niespokojne dźwięki Requiem for a Jerk odbijają się o ściany kartonowych baraków, blaszanych garaży i wszędobylskich trocin, lw r zgrzytających przy najmniejszym ruchu. Srebrina e l Tuchend nowłosi arystokraci krążą jak strażnicy wkoło wanny więżącej beznamiętnie nieruchomego przywódcę lewicowego klubu jakobinów. W taki oto sposób Jan Klata rozpoczyna swój przewrotny dyskurs o zabarwieniu rewolucyjnym. Rewolucja francuska jest bowiem w Sprawie Dantona – najnowszym spektaklu niebanalnego reżysera – uniwersalnym punktem wyjścia, odsłaniającym odwieczne moralne bitwy, które przychodzi stoczyć tak lichej istocie, jaką jest człowiek. I to właśnie kruchość jednostki wobec idei, odpowiedzialności, wolności wyboru czy w końcu wobec drugiej osoby jest przez Klatę rozbierana na cząstki. W tej zdegradowanej, przyodzianej w osiemnastowieczne stroje rzeczywistości toczy się wojna o władzę. Faceci w czerni, jak można nazwać stronnictwo rozczochranego Robespierre’a (Marcin Czarnik), pojedynkują się na deklaracje i idee z kolorową bandą Dantona (Wiesław Cichy). Buntujący się przeciw cudzemu buntowi dowódcy mas wciągają w głąb swoich doktrynalnych wywodów. Tylko czerwone odzienie Marianny – personifikacji Rewolucji – krzyczy niewybrednym, rrrrewolucyjnym tonem, kontrastując ze wzniosłymi hasełkami, mającymi ponieść złaknionych panowania wodzów po głowach znienawidzonego przez nich ludu na sam szczyt. Kinga Preis nadała Rewolucji zjawiskową twarz, szydzącą ze sporu delikatnego idealisty ze skorumpowanym gburem, za nic mającą sobie ciążące po obu stronach barykady puste słowa… Robespierre i Danton są postaciami jakby z dwóch przeciwstawnych sobie światów. Światów, których walka toczy się przez cały spektakl. Różni ich niemal wszystko: od wspomnianych już strojów po stronnictwo i wyznawane wartości. Robespierre jest młody, co może być swoistym uzasadnieniem jego idealistycznego podejścia do życia, Danton zaś to podstarzały, zahartowany przez życie manipulant. Obaj otaczają się grupą doradców. W przypadku Dantona są to przekupni krętacze, przekrzykujący się swoją próżnością. Warto zwrócić tu uwagę na postać Desmoulins’a, wykreowaną w genialny sposób przez Bartosza Porczyka. Młody „poeta”, przekolorowany nadwrażliwiec, powiewa jak chorągiewka w rytmie Marsylianki w takt nierozumianych poleceń wydawanych przez „zwierzchnika”. Mający problem z rzeczywistością, tkliwy gryzipiórek, wysławia na łamach swojej gazety tego, czyja pochwała bardziej nasyci jego wiecznie głodne ego. Spotkanie młodego pisarzyny z Robespierre’em przebiega przykryte woalką erotyzmu, którą przykryta zostaje także Lucile Desmoulins (w tej roli przewija się dość bezbarwna Katarzyna Strączek). Trochę przykre to stwierdzenie, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że w Sprawie Dantona kobieta została sprowadzona do roli wabika i istoty śmiesznie nieporadnej. Od początku skazana na upadek Rewolucja również przybrała twarz kobiety – Marianny. Przypadek...? Klata ma zaskakującą umiejętność łączenia rozwiązań. Połączenie farsy, ironii, przeplatające się z ciągłymi aluzjami i wielowymiarowym uniwersalizmem, dostrzec można było w niemal każdej scenie. Sprowadzenie istoty Rewolucji na dach kartonowej budy z bazaru rodem (to tam odbyła się decydująca wojna hasłowa między dwoma obozami) to uwypuklenie tkwiącej w sercu spektaklu groteski. Robespierre’owska masakra piłą mechaniczną, tak właśnie wyglądał koniec od początku niewierzącego w rewolucję Dantona i jego głupawej ferajny. Panowie w obliczu śmierci przybierają postać kibicopodobną, mrucząc Marsyliankę przy akompaniamencie pił... Odprawiają przed Sądem (chciałoby się powiedzieć Sądem

10 | Generacja Tpl | Wrzesień 2008

recenzje laureatów konkursu na recenzję

Ostatecznym) kiepski balet w rytm Do You Really Want to Hurt Me? Culture Club. „Chłopcy” są uosobieniem przerostu formy nad treścią, co Dantonowa banda wyraźnie pieczętuje tą końcową błazenadą. I tutaj konwencja epokowego chaosu i swego rodzaju odejścia od ścieżek wytyczonych przez Stanisławę Przybyszewską okazuje się strzałem w dziesiątkę. Zwycięstwo? Nie dowiemy się, co to takiego, ze spektaklu Klaty. Robespierre i jego kompania rozbijają się o blaszane dachy, błąkają po scenie, rozgniatając wszechobecne trociny, obijają się o papierowe domki, które wydają się zaraz runąć, jak ułożone z kart... Sprowadzeni na grań szaleństwa, obijają się o niewidoczne ściany rewolucji przy akompaniamencie psychodelicznych dźwięków Revolution No 9 Johna Lennona... (Ta scena mogłaby trwać zdecydowanie krócej, dla komfortu psychicznego odbiorcy). Rrrrewolucja – to ostatnie słowa sączącej czerwoną ciecz Marianny, stojącej z wręcz gryzącą pewnością siebie między dwiema niekończącymi swoich wywodów głowami: Robespierre’a i jego kompana Saint-Justa (przekonujący Wojciech Ziemiański). Światło gaśnie, aura umyka, a Marianna... Co z Marianną?! Przewijające się w tak wyraźnie zarysowanym tle pieśni ze słowem „rewolucja” w roli głównej dopełniają tylko wielowymiarową rzeczywistość (jeśli nie jest to za duże słowo) wykreowaną przez Klatę. Oświetlają osiemnastowieczne postacie popkulturowym światłem, nadając im uniwersalnego wymiaru, sprawiając, że są one bardziej strawne dla współczesnego, zatopionego w falach reklamy widza. Bazarowo-surowa scenografia Mirka Kaczmarka, wciśnięcie zawiniętego w osiemnastowieczny surdut Ropespierre’a w karton z logo Renault, wciśnięcie żonie Dantona czekoladek Merci na pożegnanie czynią Sprawę Dantona spektaklem niepozwalającym zmieścić się w ramy czasu. Kreacje aktorskie, jakby wrysowane w obrazek rewolucji, są godne ukłonów. Marcin Czarnik nadaje swojemu Robespierre’owi cechy niemal werteryczne, nie pozbawiając widza złudzeń, że wierzy w celowość całego powstania, podczas gdy Wiesław Cichy, wyposażając Dantona w szereg grubiańskich tików, czyni go egoistycznym, pustym baronem, dla którego zdrada, to całkiem smaczna strawa. Są oni dziećmi rewolucji, pożartymi przez własną matkę, pogrążającymi się w rytmie Children of the Revolution T. Rex... Ale ich osławiona już matka jest ciągłą tajemnicą, przewijająca się przez scenę Pani w czerwonym kubraczku, uderzająca w plastikowy bębenek, nie pozwoliła nam przecież siebie poznać. Chce się zakrzyknąć: „Ech, Marianno! Zrzuć no suknię... i pokaż swoje prawdziwe oblicze...” Bo spektakl Klaty to seria odwiecznych pytań retorycznych. Bo Sprawa Dantona to przedstawienie o grzęznących w trocinach ideologiach, o zachłystujących się własnymi ideami karierowiczach, a wszystko okraszone tak plastycznym przecież, politycznym tłem. I mimo kilku proszących się o eksmisję scen, mimo mniej błyskotliwych dowcipów i dłużyzn... Uniwersalizm bierze górę. I za tę właśnie mentalną rewolucję dziękuję ci, Janie Klato. Sprawa Dantona, reżyseria Jan Klata, Teatr Polski we Wrocławiu


Marta

Ka pr

Miłość pod gwiazdą Dawida

z yk

Dążenia do miłości dla ludzi, których przeżyciem pokoleniowym była druga wojna światowa, z pewnością nigdy nie były proste, biorąc pod uwagę niewyobrażalne konsekwencje społeczne, jakie ze sobą pociągnęła. Co się jednak mogło wydarzyć, gdy przypadkowo w tańcu do fantastycznego utworu The Model grupy Kraftwerk spotkali się Niemiec i Żydówka? Masza Rubinstein jest Rosjanką z żydowskiej rodziny, która zbiegiem okoliczności trafia do Monachium. Tam spotyka młodego interesującego mężczyznę, Günthera von Nebeldorfa, niemieckiego milionera zafascynowanego kulturą żydowską, który skupuje dzieła żydowskich artystów. Już podczas pierwszej rozmowy Masza przyznaje brak emocjonalnego przywiązania do korzeni. Wspomina, iż zawsze w domu szydziła z rytuałów, w Jerozolimie było jej bardzo nudno i nie potrafiła uronić nawet jednej łzy przed Ścianą Płaczu. „Wszędzie są te same problemy” – mówi. Masza w głębi duszy nie jest ani Żydówką, ani Rosjanką, nie staje się też Niemką. Pozornie jest obywatelką całego Świata. Tupetem i pewnością siebie maskuje słabości i poczucie całkowitego zagubienia. Günther jest nią oczarowany. On sam, kolekcjonując żydowskie relikwie, a następnie wiążąc się z Żydówką, prowadzi swoistą autoterapię. Żyje naznaczony poczuciem winy za czyny ojca, który podczas drugiej wojny światowej był oficerem SS. Ojciec Günthera (Bogusław Siwko), a później także matka Maszy, była oficer NKWD (Elżbieta Kosecka), pojawiają się jako bardzo realistyczne wspomnienia i na melodię Dietrichowskiej Lili Marlene wyśpiewują swoje historie – trochę śmieszne, trochę żałosne, ale na swój sposób bardzo tragiczne. Günther jest do tego stopnia opętany duchami przeszłości, że zamiast kochać się z Maszą, chce być przez nią bity – myśli, że dając się poniżyć żydowskiej kobiecie, dokłada cegłę na schodach do odkupienia ojcowskich win. Mimo że Günther i Masza są od siebie skrajnie różni, od początku jednocześnie są dla siebie niesamowicie atrakcyjni. Jego najbardziej pociąga jej pochodzenie, ona widzi go niczym bóstwo, jakby idealny wytwór hitlerowskiej Eugeniki: „Wysoki, albinos, twarz niespokojna” i dodaje: „Był piękny jak David Bowie”. Scena tańca z elektronicznym motywem w tle jest niebezpiecznie erotyczna, wzmaga rodzące się miedzy nimi napięcie i utrzymuje się przez dłuższy czas. Rozładowane ono zostaje dopiero w scenie kawiarnianej, kiedy Masza i Günther, popijając kawę, opowiadają sobie absurdalne sny, tańczą i nieustannie się śmieją. Wydaje się wtedy, iż interwencja Maszy w terapię Günthera mającą mu pomóc rozliczyć się z przeszłością, czyli ich szaleńcza podróży przez Niemcy w mundurach SS i NKWD, odniosła zamierzony skutek. Von Nebeldorf najzupełniej szczery jest tylko raz: kiedy mówi, że nie chce już więcej skupować żydowskiej sztuki. Dzieje się to pod dużym wpływem jego ukochanej i co prawda czas zweryfikuje jego wybór, a Günther będzie żałować podjętej decyzji, ale w tym jednym momencie można odnieść wrażenie, że za związkiem Günthera i Maszy kryją się autentyczne oddanie i miłość, być może, która mogłaby im pomóc uwolnić się od problemów. Reżyser Iwo Vedral stworzył spektakl elektryzujący, bezkompromisowy, dynamiczny, czasami balansuje na granicy dobrego smaku, ale zawsze obiera odpowiedni kierunek.

Masza Rubinstein odgrywana jest przez dwie aktorki – Anna Ludwicka stworzyła Maszę lekko wulgarną, pewniejszą siebie, energetyczną, pełną luzu i dystansu do rzeczywistości, odrobinę prowincjonalną, jakby bardziej związaną z przeszłością. Masza Magdy Stam jest początkowo trochę naiwna, jednak po spotkaniu z Güntherem staje się uwodzicielska, rozedrgana emocjonalnie, uczuciowo zaangażowana, nieustannie poruszona – mentalnością Niemców albo obrzędem picia rosyjskiej wódki. Niesamowity jest także Robert Mania w roli Günthera. Początkowo bardzo męski i trochę zimny, emanuje z niego spokój, ma bardzo przenikliwe spojrzenie i porywającą wewnętrzną energię. Nic nie wskazuje na to, że wkrótce jego Günther wykaże się irytującą słabością. Poddaje się Maszy w zupełnym upodleniu przyrównując się do psa czy niegrzecznego dziecka. Młody aktor doskonale bawi się nastrojami, przekraczając raz po raz granice dwóch światów Günthera – jego osobistego i związku z Maszą. Miłość Maszy i Günthera zrodziła się z głębokiej potrzeby jej pojawienia się. Ona szukała kogoś dla zagłuszenia swojej samotności. On – poczucia winy. Ich uczucie, pomimo wywołania swoistych rewolucji w ich umysłach, nie przerodziło się w miłość, a raczej w spełnienie potrzeb intelektualnych i seksualnych, wzajemne wyleczenie ran i kompleksów oraz próbę pogodzenia się z przeszłością i pozostawienia jej daleko za sobą. I Masza, i Günther są współczesnymi bohaterami tragicznymi, gdyż niezależnie od tego, czy ostatecznie wybraliby życie razem czy osobno, skazaliby się na klatki przejmującej samotności, frustracji i niepowodzenia. Podróż poślubna, reżyseria Iwo Vedral, Teatr im. C. K. Norwida w Jeleniej Górze

Na zdjęciach: Anna Ludwicka, aktorka Teatru im. C. K. Norwida w Jeleniej Górze

Wrzesień 2008 | Generacja Tpl | 11


Jeśli chcesz współpracować z redakcją „Generacji”, zgłoś się do nas. Dołącz do naszego zespołu.

fotografie: a Przepiór ka Ew

Kowalska,

W

w rocła ,W

Witkowsk

a,

ław roc W

,

Do

n

Warsztaty aktorskie Jesteś uczniem lub studentem? interesuje Cię aktorstwo? Przyjdź na nasze warsztaty! Praca nad rolą, praca nad dykcją, praca z reżyserem. wiersz klasyczny, sceny, impostacja głosu. To wszystko w Teatrze Polskim już od października. Czekamy na Ciebie! Warsztaty dramaturgiczne Jesteś studentem? Interesuje Cię praca z reżyserem w zakresie tekstu oraz scenicznych ilustracji myśli i idei? Zostań dramaturgiem! Na czym polega specyfika tej pracy, dowiesz się od Marzeny Sadochy, Pawła Demirskiego, Doroty Sajewskiej oraz Łukasza Chotkowskiego. Zapraszamy do udziału w warsztatach!

hał Mat os z Mic

Warsztaty krytyki teatralnej Jesteś uczniem lub studentem? Piszesz do szuflady? Obawiasz się publikacji? Powiemy Ci, jak pisać o teatrze! Spotkaj się z dziennikarzami teatralnymi: Joanna Derkaczew, Pawłem Sztarbowskim, Anetą Kyzioł i Katarzyną Kamińską

yca Kłodzka tr z

Ha

ia Ź

s ródło ska, By w

ocław , Wr ko

St rek er, Wrocław

ław roc

grafika:

12 | Generacja Tpl | Wrzesień 2008

ia As

Stolarczyk

k, Wrocław

a Ad

czu

wa Bela osła ,W br

Wrocław

Julia S i eg i

bij, Ba

ra nd

Wr ocła w

o ina

ław

zyca Kłodzka

n Ag

ler, Kłod end zk

Karol

, ies ka zka Michals

c ro

str By

Tu

Alek sa

Malwina

ch

                  

Zadzwoń! 071 316 07 05 lub napisz generacjatpl@teatrpolski.wroc.pl.

M ar

ta

Spotkania Klubu 1212 Chcesz się spotkać z aktorami spektakli: Sprawa Dantona w reżyserii Jana Klaty, Hamlet w reżyserii Moniki Pęcikiewicz, Cząstki elementarne w reżyserii Wiktora Rubina, Lincz w reżyserii Agnieszki Olsten, Śmierć podatnika w reżyserii Moniki Strzępki? Zostań członkiem Klubu 1212! Dostarcz do Działu Literackiego teatru w kopercie swoje dane (imię, nazwisko, nazwa szkoły lub uczelni) oraz trzy bilety dokumentujące twoją obecność na spektaklach Teatru Polskiego we Wrocławiu. Wszystkim posiadaczom legitymacji Klubu 1212 przypominamy, że dokument jest ważny tylko przez jeden sezon. Aby otrzymać legitymację aktualną w sezonie 2008/2009, należy osobiście lub drogą korespondencyjną dostarczyć do teatru kolejne trzy bilety dokumentujące obecność na spektaklach Teatru Polskiego. Autentyczność legitymacji gwarantuje tylko podpis Specjalisty ds. edukacji. Legitymacja Klubu 1212 uprawnia do zakupu biletów na spektakle Teatru Polskiego w cenie 10 zł.

                  

Potrafisz pisać, fotografować, interesujesz się teatrem? W naszej redakcji jest dla Ciebie miejsce.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.