Nr 6(9)/2009 (wrzesień) - 1212 Generacja Tpl

Page 1

Egzemplarz bezpłatny

Nr 3/2009 (wrzesień)

Wrocławiu) ników Teatru (Polskiego we łoś mi h yc od mł ik zn ięc es mi

Kochani Czytelnicy, fot. Bartosz Maz

Wracamy do Was po wakacyjnej przerwie, choć i tak krótszej niż zazwyczaj. Tegoroczne lato nie było nieteatralne. Dzięki inicjatywie Teatru Polskiego we Wrocławiu zorganizowane zostały letnie warsztaty, o których przeczytacie na dalszych stronach. Teraz wracamy z nową energią i jeszcze niezastygniętymi wspomnieniami letnich teatralnych doznań. Oprócz dotychczasowych działów informujących na bieżąco o życiu teatru przygotowaliśmy dla was nową rubrykę promującą ciekawą literaturę teatralną oraz krzyżówkę z nagrodami. Redakcja

Kapitalizm według Jana Klaty – premiera Ziemi obiecanej w Teatrze Polskim we Wrocławiu Jan Klata znany jest z nowatorskiego i odważnego odczytywania klasyki. Tym razem wziął na warsztat Ziemię obiecaną Władysława Reymonta i wraz z grupą stałych realizatorów (m.in. Sebastianem Majewskim, Maćkiem Prusakiem oraz Justyną Łagowską) rozpoczął nowy sezon w Teatrze Polskim. Efekty ich pracy mogliśmy zobaczyć już 25 września 2009, bo wtedy właśnie odbyła się wrocławska premiera Ziemi obiecanej. Jak można było się spodziewać, w inscenizacji Jana Klaty trudno jest szukać dosłownych odniesień do powieści Reymonta czy też filmu Andrzeja Wajdy. Jedynym punktem wspólnym jest kapitalizm, w inscenizacji Klaty jest to megakapitalizm XXI wieku. Bohaterowie spektaklu nie są różnicowani na podstawie tożsamości narodowej czy kulturowej, lecz na podstawie zasobności konta. Jedynym uznanym podziałem w świecie jest podział na tych, którzy mają pieniądze, a tym samym mają władzę, oraz na tych, którzy nimi nie dysponują. Ci, którzy pieniędzy nie mają, muszą je zdobyć – zaciągane kredyty i gra na giełdzie to codzienność bohaterów nierozstających się ze swoimi laptopami. Wszystko to oczywiście nie może pozostać bez wpływu na życie prywatne. Relacje międzyludzkie bohaterów oparte są tylko na chęci zysku. Kobiety są traktowane jako tańczące na rurze obiekty pożądania i sposób na zdobycie cennej gotówki. Klimat spektaklu bardzo dobrze oddaje wyświetlany przez cały czas, zwielokrotniony napis „Greed is good” (chciwość jest dobra), będący jednocześnie bardzo smutną diagnozą kapitalistycznego świata. Spektakl został wystawiony w postindustrialnej przestrzeni nieteatralnej – w hali przepompowni Świątniki. W związku z tym goście zaproszeni na premierę zostali na miejsce zawiezieni specjalnie wynajętymi przez Teatr Polski autobusami, a po zakończeniu spektaklu pojechali na bankiet, podczas którego wymieniano się wrażeniami z Ziemi obiecanej; ponadto aktorzy i realizatorzy przyjmowali podziękowania oraz gratulacje, znaleźli również czas, żeby odpowiedzieć na kilka pytań. Inscenizację powieści Reymonta według pomysłu Klaty można było zobaczyć już 10 września, jednak nie we Wrocławiu, lecz w Łodzi, podczas Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, który wraz z teatrem Hebbel am Ufer w Berlinie jest koproducentem spektaklu. Agnieszka Michalska

W numerze: Co w Polskim? – strona 2, 3, 4 i 5 W jakim stopniu polski ten Polski? – nowy projekt w Teatrze Polskim Stan podgorączkowy, czyli Krzysztof Mieszkowski o swoim teatrze Po premierze Ziemi obiecanej w reżyserii Jana Klaty Lato w teatrze

Dialog festiwal – strona 5 Dobre/Niedobre – strona 6

Kuszenie cichej Weroniki Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty

Odkurzacz Krytyczny – strona 7 Podsumowanie sezonu edukacyjnego 2008/2009 w Tpl – strona 8 Krzyżówka – strona 8 Strefa: Norwegia – międzynarodowy Projekt Teatru Polskiego we Wrocławiu oraz Grusomhetens Teater w Oslo

Kultura Norwegii widziana przez teatr, film, dramat. Opowiedziana przez wykłady, czytania sztuk współczesnych, współpracę twórców polskich i norweskich. Uwiarygodniona obecnością Norwegów we Wrocławiu. Ukoronowana festiwalem, podczas którego obejrzymy spektakle oparte na dramatach Henrika Ibsena w reżyserii norweskich artystów. Wrzesień 2009 | Generacja Tpl |

1


nowy projekt w Teatrze Polskim W jakim stopniu polski ten Polski? Choć wrocławski Teatr Polski zbiera liczne nagrody na festiwalach i w rankingach, choć uważany jest za jedną z najlepszych scen w Polsce, nie spoczywa na laurach i wciąż zaskakuje nowymi pomysłami. Jednym z nich jest „Strefa: Norwegia” – międzynarodowy projekt Teatru Polskiego we Wrocławiu oraz Grusomhetens Teater w Oslo. Norwegia większości z nas kojarzy się z soczystą zielenią, pięknymi klifowymi wybrzeżami i urokliwymi rybackimi wioseczkami. Kraj, choć o chłodnym klimacie, ma gorący temperament. Temperament oczywiście teatralny. Dzięki projektowi „Strefa: Norwegia” poznamy ten kraj od zupełnie innej strony, która dla teatromanów jest jedną z najciekawszych do odkrycia. Projekt ten jest poniekąd rozszerzeniem o kolejną kulturę dotychczasowych zainteresowań Teatru Polskiego we Wrocławiu. Składa się z kilku części. Wszechnica Teatralna i „Czynne poniedziałki”, które w poprzednim sezonie cieszyły się ogromną popularnością, w tym będą obfite w spotkania poświęcone dramaturgii i teatrowi norweskiemu. Odbywać się one będą od października 2009 do kwietnia 2010. Wszechnicowe wykłady z zakresu historii teatru norweskiego i twórczości Henrika Ibsena prowadzone będą wyłącznie przez znawców i ekspertów w tej dziedzinie. Jednym z nich będzie prof. Lech Sokół, historyk dramatu i teatru, dyrektor Instytutu Sztuki PAN, wykładowca warszawskiej Akademii Teatralnej. Już 17 października 2009 zapraszamy do teatru przy ul. Zapolskiej 3, gdzie dr Maria Sibińska z Uniwersytetu Gdańskiego opowie o historii teatru i dramatu norweskiego, a fascynaci kultury norweskiej będą dyskutowali o chłodnych klimatach Skandynawii. Wśród nich Bente Kahan, aktorka wrocławska, acz światowa, bo urodzona w Norwegii, a pracująca w całej Europie. Podczas spotkania Łukasz Braun, zakochany w Norwegii, zaprezentuje swoje fotografie Oslo, a Bente Kahan zaśpiewa – a jakże – po norwesku. W ramach nowego projektu odbędą się trzy czytania współczesnych tekstów pisarzy norweskich. Autorką pierwszego z wybranych dramatów jest najbardziej znana w Norwegii obok Jona Fossego, choć bardziej kontrowersyjna, współczesna pisarka – Cecile Løveid. Owe spotkania oprócz dostarczania wiedzy umożliwiają również obcowanie z artystami i twórcami, co daje możliwość nawiązania dialogu i głębszego poznania specyfiki pracy i kultury Norwegii. Przy okazji czytania sztuki Løveid, które odbędzie się na Scenie Kameralnej 23 listopada 2009, widzowie będą mieli okazję spotkać się z dramatopisarką osobiście. Kolejny element „Strefy: Norwegia”, będący poniekąd odpowiedzią na rozszerzającą się coraz bardziej multimedialność instytucji teatralnych, to projekcje spektakli i filmów produkcji norweskiej. Pierwszym z nich będzie prezentacja 17 października 2009 przedstawienia z Teatru Narodowego w Oslo. Nie bez kozery Teatr Polski ma tak wysokie notowania. Kolejny sezon zapowiada się soczyście, a norweska egzotyka dodaje jeszcze pikanterii. Zwieńczeniem całosezonowej współpracy z Grusomhetens Teater w Oslo będzie festiwal. Na zaplanowane na czerwiec 2010

2 | Generacja Tpl | Wrzesień 2009

wydarzenie złożą się m.in. czytanie sztuki autorstwa Ariego Behna, prywatnie męża księżniczki Norwegii Marty Ludwiki; będzie również okazja zobaczyć spektakl Górski ptak z Grusomhetens Teater w reżyserii Larsa Øyno, który jest oparty na niedawno odkrytym tekście Henrika Ibsena, a także film En folkefiende na podstawie dramatu Ibsena Wróg ludu w reżyserii Erika Skjoldbjærga. Kolejnym punktem festiwalu będzie prezentacja wyprodukowanego wspólnego projektu warsztatowo-performatywnego. Aktorzy Teatru Polskiego po zapoznaniu się z wizją norweskich twórców przygotują pod czujnym okiem reżysera Piotra Chołodzińskiego prezentację Pani z morza Henrika Ibsena, o którym będzie okazja dowiedzieć się więcej dzięki wcześniejszym spotkaniom. Festiwal zakończy panel dyskusyjny z udziałem polskich i norweskich artystów oraz dyrektorów teatrów Polskiego i Grusomhetens. Tematem przewodnim rozmowy będzie oczywiście teatr norweski. Po tym sezonie Norwegia nie będzie już tylko krainą ryb i skalnych wybrzeży. Ada Stolarczyk Wsparcie udzielone przez Islandię, Lichtenstein oraz Norwegię przez dofinansowanie ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Supported by a grant from Iceland, Liechtenstein and Norway through the EEA Financial Mechanism and the Norwegian Financial Mechanism.

Więcej informacji na:

www.norwegia.teatrpolski.wroc.pl

rozmowa Stan podgorączkowy, czyli Krzysztof Mieszkowski o swoim teatrze Joanna Witkowska: Jak podsumowałby pan poprzedni sezon? Był udany czy raczej nie? Krzysztof Mieszkowski: Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że był to sezon udany. Ciężko pracowaliśmy, co zaowocowało wyjazdami na wiele festiwali, nasi aktorzy uzyskali 27 nagród i wciąż jesteśmy zapraszani na najważniejsze polskie i zagraniczne imprezy. To jest jeden z elementów oceny naszej pracy. Jeśli natomiast chodzi o moje wrażenia z tego, co się zdarzyło w planie artystycznym, są one jak najlepsze. Mam pewność, że najbardziej niedocenione przedstawienie Samsara Disco Agnieszki Olsten jest wybitne. To spektakl, który został odrzucony przez krytykę. W teatrze i sztuce zawsze jest tak, że artyści są dalej niż ci, którzy o sztuce piszą. Ich intuicja, wrażliwość, a także szczególna mądrość powodują, że możemy bez wielkiego ryzyka próbować oswoić się z tym światem, który oni przybliżają, i dzięki temu jest jakoś łatwiej. J.W.: Obserwując pana działania na stanowisku dyrektora Teatru Polskiego, bez trudu można zauważyć, że stawia pan na młodych, zdolnych reżyserów, a także mistrzów teatru jak Krystian Lupa, którzy rozprawiają się z zastaną rzeczywistością, często w sposób kontrowersyjny, dla zwolenników klasycznego teatru nie do zaakceptowania. W ubiegłym sezonie na afiszu nie pojawiła się żadna farsa ani spektakl po prostu miły i łatwy dla odbiorcy. Stawia pan na inteligentnego odbiorcę niż na weekendowych zwolenników teatru. Co teatr zyskuje dzięki temu? K.M.: Zbigniew Zapasiewicz zapytany kiedyś, dla jakiej publiczności robi teatr, odpowiedział, że dla inteligencji. Ja chciałbym powiedzieć, że robię teatr i dla młodej inteligencji, i dla ludzi, którzy mają jakąś szczególną wrażliwość. Jeżeli teatr nie podejmie poważnej dyskusji ze swoją publicznością, ze swoim partnerem, to to nie ma sensu. Innego teatru nie mogę i nie umiem uprawiać. J.W.: Inteligentny odbiorca zrozumie Szajbę Klaty, ale niektórzy mogą traktować ten spektakl jako teatralną wersję Świata według Kiepskich, jak to ujął któryś z recenzentów. K.M.: Uważam, że każdy ma prawo do takiego odbioru, na jaki zasługuje i na jaki zapracował. J.W.: Czy są jacyś artyści, których chętnie by pan gościł w Teatrze Polskim, a na razie nie było takiej okazji? K.M.: Jest ich wielu. Obecnie jestem w bardzo zaawansowanych rozmowach z Alvisem Hermanisem, wybitnym reżyserem z Łotwy, także z Kornelem Mundruczó, węgierskim reżyserem filmowym i teatralnym. Jest wielu artystów, których chętnie gościłbym w teatrze we Wrocławiu i nic złego by się nie stało, gdyby pojawiłby się tutaj na przykład Frank Castorf czy któryś z niemieckich reżyserów młodego pokolenia. J.W.: A tak bliżej, z Polski? K.M.: Myślę, że ani Krzysztof Warlikowski, ani Grzegorz Jarzyna do pracy do Teatru Polskiego nie przyjdą, bo mają swoje zespoły, pracują też za granicą, terminy mają pozajmowane na kilka lat do przodu; rozmawiałem z jednym i drugim. Myślę natomiast, że z polskich reżyserów pracuję w tej chwili z najlepszymi. J.W.: W zeszłym sezonie, co drugi weekend miesiąca, organizowana była Wszechnica Teatralna. W tym sezonie podobnym projektem będzie „Strefa: Norwegia”. Proszę opowiedzieć coś na ten temat.

K.M.: „Strefa: Norwegia” jest pomysłem Marty Kuźmiak i Kasi Markowicz. Dostaliśmy na ten projekt niemałe fundusze norweskie i myślę, że to jest ważne, że w teatrze będziemy popularyzować kulturę, która w Polsce jest nie za bardzo znana. Podczas „Czynnych poniedziałków” czytane będą sztuki norweskich dramaturgów, a także zaprezentujemy prapremierowy spektakl z Grusomhetens Teater oparty na nieznanej dotąd sztuce Ibsena. Będzie miał także miejsce projekt warsztatowo-performatywny, który przygotowuje Piotr Chołodziński, pracujący w Norwegii od wielu lat. J.W.: Wspomniane wcześniej projekty to próba wychodzenia do szerszego grona odbiorców ze względu na bezpłatność tego typu działań. Czy to się opłaca, czy organizując tego typu działania, myśli pan o tym, że teatr zyska nowych zwolenników? K.M.: Głęboko wierzę w to, że zyskamy nowych widzów, ale też warto pamiętać o tym, że uczestniczenie w sztuce to wybór, do którego nie można nikogo zmusić. Bardzo zależy nam na tym, by nasza publiczność zechciała zrozumieć kody, języki, konwencje, style, którymi do niej przemawiamy w przedstawieniach. Dyskutujemy o tym podczas spotkań i czytań. Jest to szeroko pojęta edukacja, która ma sprawić, by ludzie zechcieli przyjść do teatru i skonfrontować swą wiedzę z praktyką. To jest trudne, bo w Polsce nie ma dokładnego programu edukacji artystycznej i robimy to we własnym zakresie, na tyle, na ile możemy. Młodzi ludzie przychodzą do nas, jest ich coraz więcej, i kojarzą Teatr Polski z jakimś systemem wartości. Mam nadzieję, że kiedyś do teatru przyjdą nauczyciele zaproszeni przez swoich uczniów, i będzie to sukces naszego programu edukacyjnego. J.W.: Na koniec proszę opowiedzieć w kilku słowach o sezonie 2009/2010 i zachęcić widza do przyjścia na nowe premiery. K.M.: Zapraszam do Teatru Polskiego na wielkich artystów, znakomity zespół aktorski w Polsce, wybitnych reżyserów robiących świetne przedstawienia, których poziom, mam nadzieję, nie będzie gorszy niż w ubiegłym sezonie. I przede wszystkim mam nadzieję, że będziemy nadal gorącym teatrem, pełnym emocji, bo nie wyobrażam sobie, abyśmy robili letni teatr. Rozmawiała Joanna Witkowska fot. N.K.

strefa norwegia

(...,  ......)

Wrzesień 2009

| Generacja Tpl | 3


lato w teatrze

Interesował nas człowiek, nie system – o współpracy z Janem Klatą, wirtualnych fortunach i kapitalistycznym syfie z Sebastianem Majewskim, dramaturgiem, rozmawiają Joanna Witkowska i Aleksandra Kowalska

Aleksandra Kowalska: Ziemia obiecana nie jest pierwszym projektem, przy którym współpracuje pan z Janem Klatą. Czy wasza współpraca tym razem się czymś różniła? Sebastian Majewski: To jest czwarta nasza wspólna praca. Z tego powodu, że jest czwarta, mogę powiedzieć z całą pewnością, że się nie różniła. Gdyby się różniły, tobyśmy pewnie nie pracowali ze sobą. Przez to, że nadajemy na podobnych falach i mamy podobne myślenie o rzeczywistości – po raz czwarty zabieramy się za wspólną pracę. A.K.: Zarówno Ziemia obiecana, jak i Trylogia, którą zrobili panowie wspólnie w Starym Teatrze w Krakowie, to niecodzienne teksty. Nad którym pracowało się trudniej? S.M.: Trylogia była naszą wcześniejszą realizacją, więc można powiedzieć, że Ziemia... jest jakby z rozbiegu, dlatego była łatwiejsza. Trudniejsza była na pewno z tego powodu, że powieść Reymonta nie jest prosta do adaptowania. Generalnie lepiej robiło się adaptację z Trylogii, bo ona jest i lepiej napisana, i wątki są oczywiste. Literacko natomiast Ziemia... nie jest żadnym majstersztykiem i trzeba dużo się nasilić, żeby powyciągać to, co jest istotne, i znaleźć na tych czterystu stronach końcówki tych wątków, które samemu chce się dokończyć. Na przykład wątek Trawińskich jest przez nas dokończony inaczej, niż zrobili to Andrzej Wajda czy sam Reymont. A.K.: Skąd więc pomysł na ujęcie Ziemi... w taki właśnie sposób? Odrzucili przecież panowie wiele wątków, skupiając się na obrazie człowieka w kapitalizmie. S.M.: Jest taki dokument, nazywa się Śmierć człowieka pracy. Mówi o tym, że w XXI wieku umarł, chyba już bezpowrotnie, ideał robotnika. Dzisiaj nie mamy już robotników, którzy pracują w fabrykach. Wielki kapitał to nie jest kapitał wytwarzany przez przedsiębiorstwa. Myślenie o kapitale jako o olbrzymich fabrykach, wytwarzających coś namacalnego, które reprezentuje Reymont – już dziś nie istnieje, tym bardziej w kręgu kultury europejsko-amerykańskiej, w jakim

Ziemi obiecanej w reżyserii Jana Klaty my się znajdujemy. Dzisiaj wielkie pieniądze robi się na wirtualnych interesach. Całą wytwórczość Billa Gatesa można zmieścić na malutkiej płytce jakiegoś nośnika elektronicznego. To było nasze pierwsze myślenie – pieniądze robi się wirtualnie, wszystkie transakcje można dokonywać poza wzorcem pracy. Stąd wziął się pomysł kawiarni, restauracji, gdzie ludzie się spotykają i jedzą. Widać to wyraźnie w Nowym Jorku, na Wall Street, gdzie wszyscy umawiają się na lunche, brunche i inne przedziwne rzeczy i jedzą, a tak naprawdę załatwiają swoje interesy. Dlatego takie, a nie inne wątki zaczęły być dla nas interesujące. Joanna Witkowska: To jest spektakl o dzisiejszej Polsce czy o rzeczywistości nowojorskiego Wall Street? S.M.: Nie, w Polsce dokładnie tak samo to funkcjonuje. Najbogatszy mieszkaniec Wrocławia to Leszek Czarnecki. Dam paniom tysiąc złotych, jeśli mi panie powiedzą, jakim biznesem on się zajmuje. To są inwestycje w usługi bankowe, nieruchomości. Znajdujemy się w dokładnie takim samym obszarze. U nas nie ma Wall Street, tylko jest warszawska giełda, ale to jest uniwersalne. Ten spektakl mówi o pewnych uniwersaliach, lecz w naszym myśleniu mówi też o ludziach, którzy są w to wplątani. Bardziej interesował nas człowiek, a nie system. J.W.: Czy jednak nie opierają się panowie na stereotypowym myśleniu o mężczyznach jako tych, którzy pragną pieniędzy, i kobietach, będących jedynie dodatkiem do nich? S.M.: Może i jest to stereotypowe, ale sam myślę, że to nie jest stereotyp. Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale gdyby to myślenie było stereotypowe, to bylibyśmy zupełnie innym społeczeństwem. Tak jest, że przecież kłócimy się teraz o parytet dla kobiet, na każdym poziomie. To pokazuje pewną rzeczywistość. Tylko zwróćcie panie uwagę, że jednak to kobiety wygrywają w tym spektaklu. Tak naprawdę to one w tym całym kapitalistycznym syfie nie ugrzęzły, jedynie one się obroniły – zarówno Mada, Anka Kurowska, jak i Lucy, która postanowiła dokonać pewnej radykalnej, ale jednak zmiany. To Karol Borowiecki ucieka z tej rzeczywistości. Rozmawiały Aleksandra Kowalska i Joanna Witkowska

Wąsy nie są wyznacznikiem mojej męskości – rozmowa z Michałem Majniczem, odtwórcą roli Moryca Welta Ada Stolarczyk: Jak długo zapuszczałeś wąsy? Michał Majnicz.: Wąsy mam od premiery w Łodzi, czyli przeszło trzy tygodnie. Wyhodowanie ich to kwestia dwóch tygodni. A.S.: Jak się z nimi czujesz? M.M.: Na początku było fajnie, bo było to coś nowego. Mówi się, że wąsy wracają do łask. Aczkolwiek im dłużej z nimi obcuję, tym bardziej mi one przeszkadzają. Szczególnie gdy jem zupę lub piję napoje. A.S.: Masz wąsy po raz pierwszy czy był już w twoim życiu okres, w którym podjąłeś decyzję o zapuszczeniu wąsów? M.M.: Hmm... Po obejrzeniu filmów braci Coen myślałem o tym, by je mieć, bo wtedy wydawały mi się takie męskie i cool. Zresztą mój ojciec przez całe życie nosił wąsy i choć już ich teraz nie ma, to ja w dalszym ciągu mam przed oczami jego wąsaty wizerunek. Dla mnie to było coś męskiego, twardego, nie do zdarcia. Sam nigdy natomiast się nie zdecydowałem, dlatego między innymi cieszę się, że jestem aktorem i od czasu do czasu mogę sobie pozwolić na to, by zapuścić wąsy, mówiąc wszystkim, że to do roli. A.S.: Z wąsami czujesz się bardziej męski? M.M.: To zależy kiedy, ale na pewno nie są one wyznacznikiem mojej męskości. A.S.: Zamieniłbyś swoje życie aktora na życie finansisty? M.M.: Na pewno nie. Uważam, że niektórzy rodzą się finansistami, niektórzy nauczycielami, a niektórzy lekarzami. Co nie zmienia faktu, że ciekawe jest bycie finansistą przez dwie godziny. Ale na pewno nie mógłbym tego robić codziennie. Nuda, nuda, nuda.

4 | Generacja Tpl | Wrzesień 2009

Rozmawiała Ada Stolarczyk, fot. Bartosz Maz

Działo się pod koniec ostatniego sezonu, oj, działo. Między innymi „Lato w teatrze” się działo. Była to nie lada gratka dla młodych miłośników teatru. 6 lipca 2009 grupa żądnych wrażeń nastolatków z Dolnego Śląska zebrała się przy ulicy Bogusławskiego pod budynkiem Teatru Polskiego. Jedni chcieli wykazać się na scenie, współpracując z Mileną i Marcinem Czarnikami. Inni przyszli tworzyć muzykę z Samborem Dudzińskim. Jeszcze inni budować scenografię z Natalią Kabanow, Martą Sędłak i Eweliną Sośniak, a pozostali postanowili całą akcję promować z Michałem Matoszką i opisywać dzień po dniu z koordynatorem projektu Martą Kuźmiak. Połączył wszystkich jeden wspólny cel – stworzyć spektakl w dwa tygodnie. Teatralne perypetie uczestników rozpoczęła konferencja. Co na warsztat, dlaczego i jak. Burza pomysłów. Ustalono plan działania. W pierwszym tygodniu każda z grup zaabsorbowana własnymi zadaniami pracowała przy ulicy Zapolskiej. Każda grupa miała wydzieloną przestrzeń, dzięki czemu nikt nie wchodził sobie w drogę. Muzyków wydelegowano do najdalszego zakątka teatru, ponieważ najbardziej hałasowali. Oni oczywiście nazwali te przedziwne dźwięki muzyką. Początki pracy, początki znajomości, setki pomysłów. Testowanie nowych rozwiązań, wprowadzanie nowych instrumentów do repertuaru, przymierzanie strojów, rozmowy, notatki, obserwacje. Niedziela, dzień wolny, chwila wytchnienia. Wraz z nowym tygodniem zmieniło się miejsce pracy. Wszystkie grupy przeniosły się na Scenę Kameralną przy ulicy Świdnickiej. Półmetek. Plakaty gotowe, programy gotowe, ulotki gotowe. Wstępnie gotowe utwory do poszczególnych scen i scen, wstępny zarys. Wielogodzinne próby, praca nad emocjami, wyciąganie sensu z szekspirowskich wersów. Dopracowywanie scen, dopracowywanie muzyki i scenografii. Po dwóch tygodniach ciężkiej pracy, stresów, ale też wspaniałej zabawy nadeszła ona: premiera.

Dialog festiwalowy Wobec zła Kiedy w roku 2001 Krystyna Meissner powołała do życia Dialog-Wrocław, nikt nie myślał, że festiwal stanie się jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek w świecie teatralnym Europy. Od tego czasu minęło osiem lat, a podczas dotychczasowych edycji na wrocławskich scenach zaprezentowali się najlepsi światowi twórcy, między innymi Luk Perceval, Robert Wilson, Alvis Hermanis, Christoph Marthaler oraz czołowi polscy reżyserzy teatralni: Krystian Lupa, Krzysztof Warlikowski, Grzegorz Jarzyna czy Jan Klata. Tegoroczna, jubileuszowa edycja festiwalu Dialog-Wrocław odbywać się będzie od 10 do 17 października 2009. Wszystkie spektakle łączy temat przewodni „Wobec zła”. Przeważają spektakle oparte na dramatach Shakespeare’a: teatromani będą mogli obejrzeć Hamleta w reżyserii Oskarasa Koršunovasa, wrocławskiego Króla Leara Cezarisa Graužinisa czy Troilusa i Kresydę Luka Percevala. W repertuarze Dialogu znalazł się również nowatorski Baal w reżyserii Alize Zandwijk, w którym, po raz pierwszy na świecie, w tytułową rolę wcieli się kobieta. Dla spragnionych nowości z polskich scen w czasie festiwalu zostaną pokazane dwa najnowsze spektakle Grzegorza Jarzyny: T.E.O.R.E.M.A.T. oraz Między nami dobrze jest, za które w tym roku reżyser otrzymał Nagrodę im. Konrada Swinarskiego, przyznawaną przez redakcję

18 lipca 2009 o godzinie 19:00 na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego odbyła się prezentacja spektaklu Romeo i Julia na motywach dramatu Williama Shakespeare’a. Czy można stworzyć spektakl w dwa tygodnie? Można. I można mieć przy jego tworzeniu mnóstwo frajdy. Ewa Przepiórka fot. Ada Stolarczyk

po premierze

miesięcznika „Teatr”. W ramach festiwalu zobaczymy też Kaspara w reżyserii Barbary Wysockiej oraz świeżo po wrocławskiej premierze Ziemię obiecaną Władysława Reymonta, przeniesioną na deski sceniczne przez Jana Klatę. Przez cały czas trwania imprezy otwarty będzie klub festiwalowy Jazz Klub Rura, w którym odbywać się będą ciekawe wydarzenia towarzyszące głównemu nurtowi festiwalu. Szczegółowy program Dialogu-Wrocław znajduje się na stronie www. dialogfestival.pl. Karolina Babij zdj. Troilus i Kresyda w reżyserii Luka Percevala, fot. materiały prasowe festiwalu Dialog-Wrocław

zdj. Troilus i Kresyda w reżyserii Luka Percevala, fot. materiały prasowe festiwalu Dialog-Wrocław Wrzesień 2009

| Generacja Tpl | 5


dobre/niedobre Ciche wołanie Weroniki Premiera Kuszenia cichej Weroniki odbyła się w Teatrze Polskim we Wrocławiu w 1997 roku jako druga część dyptyku zatytułowanego Dama z jednorożcem. Pod koniec sezonu 2008/2009 ponownie mieliśmy okazję zobaczyć ten spektakl, który został wznowiony w ramach festiwalu „Świat miejscem prawdy”. Krystian Lupa, na pytanie, co go popchnęło do wystawienia na deskach teatru opowiadania Roberta Musila, odpowiedział, że„szaleńcze postanowienie, gdyż Kuszenie cichej Weroniki nie zawiera w sobie tego literackiego blasku, który czyni sztukę atrakcyjną dla teatru”. Opisy wewnętrznych przeżyć bohaterów były trudnym wyzwaniem, lecz powstał mocny teatr, z wyraźnie zarysowaną psychologią postaci. Opuszczony stary dwór gdzieś na prowincji. Zamieszkują go Weronika ze swoją podstarzałą ciotką oraz Johannes i Demeter. Między nimi a młodą kobietą toczy się pełna napięcia gra. Obaj rywalizują o względy Weroniki. W centrum spektaklu znajduje się jej ciało i osobowość. Opętana fantazjami erotycznymi bohaterka szuka swojej kobiecości, rozmyśla o zwierzęcych instynktach w ludzkiej naturze. Jest rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami, nie może się zdecydować, którego z nich wybrać. Johannes, pogrążony w melancholii, przeżywa kryzys tożsamości. Szuka własnej metafizyki, jest smutny i duchowo zagubiony. Demeter w oczach Weroniki jest władczy i męski, uosabia jej zwierzęce żądze, fascynuje ją. Weronika wciąż przywołuje w pamięci scenę, w której Demeter zachował się tak, jakby Johannes nigdy się nie ośmielił postąpić. Marazm miejsca,

Wania „after Czechow” Duet Strzępka&Demirski znany jest w Polsce z przepisywania na nowo klasyki literatury i dramatu. W Teatrze Polskim wciąż możemy oglądać ich Śmierć podatnika czy Dziady. Ekshumację. Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty, spektakl wystawiany w Wałbrzychu, to dopisany przez Demirskiego ciąg dalszy sztuki Antona Czechowa Wujaszek Wania. Kim jest Wania „after Czechow”, jak mówią realizatorzy? Akcja dramatu rozgrywa się osiemnaście lat po zakończeniu oryginalnych wydarzeń. Już od progu witają nas Sonia, siostrzenica Wani (Agnieszka Kwietniewska), oraz jej Niania (Sabina Tumidalska). Wszyscy domownicy oraz ich przyjaciele przygotowują się do przybycia profesora Sieriebriakowa, ojca Soni. Oczekiwany gość bardzo lubi kartofle, więc już na początku widzowie zostają włączeni w akcję spektaklu przez obieranie ziemniaków oraz wspólne biesiadowanie. Po tylu latach wszystko jest i musi być inaczej – jesteśmy świadkami zalotów Astrowa (Bogusław Siwko) do Soni, słuchamy absurdalnych dygresji Tielegina (Jerzy Gronowski). Wszystko dzieje się w domu stylizowanym na lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku. Wreszcie pojawia się Iwan Wojnicki – tytułowy bohater (Włodzimierz Dyła). To nie wokół profesora, ale właśnie wokół manii wujaszka na punkcie Sieriebriakowa skupia się akcja spektaklu. To on jest głównym bohaterem i zjednuje sobie gości (publiczność) swoimi niekiedy prostackimi żartami i anegdotami. Przyćmiewa wszystkich pozostałych bohaterów, dominuje nad nimi.

6 | Generacja Tpl | Wrzesień 2009

w którym żyje, pęta ją. Chciałaby się z niego wyrwać, ale nie może. Kiedy Johannes proponuje jej, aby z nim odeszła, z infantylnym okrucieństwem odpowiada, że nie może odejść, nie może kochać, chyba żeby miał umrzeć. Skutki tego są fatalne – Johannes odchodzi, a ona zdaje się, dopiero gdy go nie ma, rozumieć, co straciła. Staje się coraz bardziej zagubiona. Ciotka wypomina jej, że nigdy nie kochała, zawsze tylko czekała. Czemu Weronika jest cicha? Przecież z jej ust płynie potok słów. Cicha jest zakurzona przestrzeń, w której żyje, sytuacje, w których nie ma rozmów, a w głowach szaleje podniecona imaginacja. Jej nieokiełznany monolog, niebiorący pod uwagę drugiego człowieka, wynika z głębokiej samotności. W starym dworze, w którym mieszkają, nie ma woli życia, bezpłodna, umierająca kobiecość powoli dogasa, a dom się rozsypuje. Nie ma potomków, którzy by go odbudowali; jest tylko destrukcja. Scenografię tworzą parę starych mebli, usypana góra gruzu i długi stół, przy którym odbywają się posiłki. Spektakl mówi o tym, jak trudne i zawikłane potrafią być relacje pomiędzy kobietą a mężczyzną oraz o zagadce kobiecości. Godne uwagi są bardzo dobre role Adama Szczyszczaja w roli Johannesa i Ewy Skibińskiej jako Weroniki. Momentami jednak brakuje napięcia między postaciami, a atmosfera stagnacji zaczyna się udzielać widzowi. Trzeba więc uważnie wsłuchiwać się w spektakl. Milada Świrska Teatr Polski we Wrocławiu, Kuszenie cichej Weroniki według opowiadania Roberta Musila, reż. Krystian Lupa.

To właśnie siła aktorstwa Włodzimierza Dyły napędza Diamenty... Bez niego spektakl straciłby na wartości – to on trzyma widza w napięciu, prowadzi z nim chytre gierki. Momentami dorównują mu Siwko oraz wyborna Tumidalska. Wujaszek Wania „after Czechow”, czyli Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty w reżyserii Moniki Strzępki, nie pozostawia widzowi ani chwili odpoczynku od rozmyślań i porównań z dramatem Czechowa, jednocześnie śmiesząc dobrymi, czasami tylko nieco naciąganymi i absurdalnymi, żartami. Karolina Babij Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu, Paweł Demirski, Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty, reż. Monika Strzępka. fot. archiwum teatru

odkurzacz krytyczny Szanowni Czytelnicy! Nowy sezon teatralny w pełni, a wraz z nim postanowiliśmy nieco odmienić środki i metody, jakimi posługiwaliśmy się, dotychczas mówiąc o teatrze. Otóż teraz nie tylko piórem władać będziemy, ale i... odkurzaczem. Pomyślicie: prąd w teatrze mamy, zamiast dywanów zawsze napatoczy się parę zapylonych kurtyn, czemu więc nie spróbować? I słusznie, jednak naszą dychawicę wyciągniemy w zupełnie innym kierunku: ku miejscowej biblioteczce, gdzie pod zwałami kurzu zalega ogrom nie mniej interesujących obiektów jesiennych porządków. Buszowanie w stertach pożółkłych, starych, wysłużonych, spróchniałych, wyblakłych, śmierdzących, ale jakże poczciwych wydawnictw przyniosło niewymierne rezultaty! Tymi rezultatami postanowiliśmy się z Wami podzielić. Szanowni Czytelnicy! Nasz Odkurzacz Krytyczny pomoże nam odkryć trochę już zapomniany świat dawnego teatru i filmu, kwiatu aktorstwa przedwojennego, sztuki minionej, ale wciąż wzbudzającej emocje i tęsknotę. W tym celu zaprezentuje pozycje, do których warto sięgnąć. Jeśli lubicie podróże w czasie, czas zapiąć pasy!

STARTOWAŁ!

MARATON WY

A na pierwszy ogień nasz „czyściciel” wessał nie lada gratkę dla miłośników prawdziwego biegu z przeszkodami! Zdyszani szczęśliwcy, którzy wytrwale dotrą do mety, tym bardziej docenią urok tej lekkiej i barwnej autobiografii, skrywającej na swoich kartach dość szczegółowy zapis życia teatralnego w największych polskich metropoliach czasów międzywojennych. Mowa o Maratonie z Melpomeną Bolesława Mierzejewskiego, wybitnego nestora polskiej sceny, artysty teatru, operetki i filmu niemego, którego bogate życie zawodowe i prywatne stało się pożywką dla wspomnień upamiętniających piękne salonowe czasy elegancji i wykwintności z pierwszej połowy XX wieku. Rozpoczynamy wolnym truchtem. Z okładki spoziera majestatyczne popiersie szarmanckiego jegomościa, twarz skupiona, spoglądająca w bok, uwydatniająca obrysowane oczy, wyszminkowane usta (jak to dawniej bywało w aktorskim zwyczaju charakteryzacyjnym), elegancki frak i ciasno uwiązana muszka wzbudzają pierwsze skojarzenia. W powietrzu wyczuwa się już zapach antycznych mebli, w oddali słychać skrzypienie dębowych podłóg, tętent koni i dzwonek konturowych tramwajów. W takim magicznym nastroju wkraczamy w dzieciństwo artysty. Tu czeka nas pierwsza niespodzianka: zamiast rozwodzenia się nad lukrową beztroską owych czasów, autor wspomina o swoich młodzieńczych wystąpieniach w warszawskich buntach robotniczych przeciw wyzyskowi kapitalistycznemu. Szczegółową relację z zajść, opisy stolicy i jej mieszkańców przeplata nazwiskami ważnych person, polityków, artystów. Wartką akcję przyprawia wieloma interesującymi anegdotami. Owe dygresje i wtrącenia przerywające płynny i wciągający tok opowiadania będą pojawiały się przez całą lekturę. Niewątpliwie taka forma ukształtowania rzeczywistości literackiej, poza walorami informacyjnymi i edukacyjnymi, podkreśla nieustanną obecność autora, dynamizuje treść i czyni ją jeszcze ciekawszą. Zmienny pozostaje jedynie nastrój – na tym miejscu zadziwiają niezwykłe wyczucie artysty i umiejętność tworzenia naturalnego, adekwatnego do charakteru poszczególnych relacji klimatu. Jakkolwiek początek autobiografii maluje się w dość mrocznych barwach, dalsze, radośniejsze części nie stronią od dowcipnych perypetii i iście Zelwerowiczowskiego poczucia humoru.

Swój dozgonny bieg z Melpomeną artysta rozpoczyna w gronie amatorskiego teatru objazdowego. Szybko odnajduje w sobie talent, podejmuje studia aktorskie i zapoczątkowuje występy na najlepszych przedwojennych polskich scenach teatralnych i operowych. Artysta objeżdża niemal wszystkie najważniejsze punkty na teatralnej mapie Drugiej Rzeczypospolitej. Pracuje u boku najwybitniejszych: Ludwik Solski, Arnold Szyfman, Mieczysława Ćwiklińska, Ludwik Sempoliński, Danuta Szaflarska, Igor Śmiałowski to tylko garść jego artystycznych kontaktów. Plejady nazwisk, miejsc i twórczych dokonań najwyższej miary nie przerywa zawierucha wojenna, w której Mierzejewski bierze aktywny udział jako powstaniec warszawski. Bardzo plastyczny i obrazowy język, soczystość i finezja wypowiedzi wyłaniają nam świat wyrafinowanego piękna i szarmancji. Czujemy go tuż za plecami. Mierzejewski bardzo skrupulatnie przybliża nam wybrane sylwetki oraz relacjonuje zdarzenia i sytuacje, wprowadza w rzeczywistość artystyczną, polityczną, a nawet obyczajową przedwojnia (co jest szczególnie wyczuwalne, gdy opowiada o zawiłych losach swojej rodziny i najbliższych przyjaciół). Jest znakomitym gawędziarzem, rozbawia humorem sytuacyjnym, zachowuje przy tym ogromny dystans do samego siebie i własnej twórczości. Nieustannie utrzymuje serdeczny interfejs z czytelnikiem. Przytacza fragmenty publikacji prasowych, listów (momentami nieco przesadzając ilościowo) i cytuje wypowiedzi, co uwiarygodnia akcję. Nie dziwi fakt, że obok wielkich artystów pojawiają się postacie Ignacego Paderewskiego, Georges’a Clemenceau, Józefa Piłsudskiego, a nawet kapitana de Gaulle’a podczas jego krótkiej wizyty w pięknej Warszawie – aktor z każdym z nich zadzierzgnął więzi bezcennej przyjaźni. Całość opowiadania wieńczą piękne czarno-białe ilustracje wprost z rodzinnego albumu. Niniejsza pozycja to prawdziwa gratka dla miłośników dawnego teatru. Pisana bez napuszenia i zbędnej górnolotności, lekko i z charakterem – czysta przyjemność z czytania. Nieprzypadkowo właśnie ta autobiografia otwiera cykl naszego Odkurzacza Krytycznego. Mariusz Cisowski Bolesław Mierzejewski, Maraton z Melpomeną, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1980.

Wrzesień 2009

| Generacja Tpl | 7


Podsumowanie sezonu edukacyjnego 2008/2009 Ubiegły sezon edukacyjny w Tpl był niewątpliwie czasem nowatorskich pomysłów, uderzających zmian oraz szczególnej aktywności na polu przybliżania sztuki teatralnej dolnośląskim widzom. Poniżej postaramy się pokrótce zrelacjonować, jak wyglądał kalendarz edukacyjny 2008/2009 i co zaproponowaliśmy naszym bywalcom teatralnym: 1. Dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego uruchomiliśmy Wszechnicę Teatralną, czyli otwarte i bezpłatne sobotnie spotkania z twórcami, teoretykami, krytykami i historykami teatru. Dwa razy w miesiącu odbywały się wykłady z historii teatru, dyskusje panelowe na temat kondycji współczesnego teatru, warsztaty dotyczące wybranej dyscypliny artystycznej, warsztaty aktorskie dla osób niepełnosprawnych, spotkania z aktorami i projekcje spektakli. Ogółem miało miejsce piętnaście spotkań wszechnicowych. Uczestnicy mieli okazję wysłuchać wystąpień m.in. na temat: teatru antycznego (prof. Mirosław Kocur), Wojciecha Bogusławskiego (prof. Anna Kuligowska-Korzeniewska), Jerzego Jarockiego (prof. Beata Guczalska), polskiego romantyzmu (prof. Dariusza Kosińskiego), Henryka Tomaszewskiego (Marek Oleksy), Jerzego Grzegorzewskiego (Rafał Węgrzyniak), Jerzego Grotowskiego (Jarosław Fret), Gardzienic (dr Ireneusz Guszpit) czy współczesnego dramatu rosyjskiego (Krzysztof Kopka). Odbyło się osiem paneli dyskusyjnych, skoncentrowanych wokół m.in. następujących tematów: rola dramaturga w teatrze, prowokacja, parafraza klasyki, rutyna teatralna, wojna w teatrze polskim oraz polityka i sztuka. Łącznie wzięło w nich udział dwudziestu ośmiu gości z całej Polski, m.in. Anna Augustynowicz, Michał Borczuch, Zbigniew Brzoza, Łukasz Chotkowski, Joanna Derkaczew, prof. Krystyna Duniec, Jolanta Kowalska, Paweł Łysak, dr Daniel Przastek, Wiktor Rubin, Michał Zadara i wielu innych. Dużym powodzeniem cieszyły się spotkania z aktorami: Mariuszem Bonaszewskim, Bartoszem Porczykiem, Kingą Preis, Haliną Rasiakówną, Ewą Skibińską i Zbigniewem Zamachowskim oraz z reżyserami Janem Klatą i Przemysławem Wojcieszkiem. W ramach Wszechnicy odbyło się sześć projekcji spektakli teatralnych oraz cztery warsztaty, w tym dwa dla osób niepełnosprawnych.

2. Miały miejsce dwie dwumiesięczne edycje warsztatów dramaturgicznych, w których uczestniczyli studenci wrocławskich uczelni, oraz kolejne trzy edycje warsztatów aktorskich i jedna krytycznoteatralnych. 3. Wydaliśmy osiem numerów bezpłatnego miesięcznika „1212 Generacja Tpl”, redagowanego przez dolnośląskich licealistów i studentów. Czasopismo w atrakcyjny sposób opisywało bieżące lokalne wydarzenia teatralne oraz przybliżało sylwetki ludzi teatru. 4. Odbył się XLIII Wojewódzki Konkurs „Młodzież Poznaje Teatr”. W rywalizacji na najlepszą recenzję, jednoaktówkę, plakat i fotografię uczestniczyło w sumie czterdzieści pięć osób z całego regionu. 5. Uroczyste podsumowanie sezonu edukacyjnego 2008/2009 miało miejsce 22 czerwca 2009 w wypełnionej po brzegi sali Sceny Kameralnej Teatru Polskiego przy ul. Świdnickiej. W pierwszej części spotkania przyznano nagrody zwycięzcom konkursu w kilku kategoriach. W konkursie na plakat nagrodzono: Jakuba Wojtyniaka, Dawida Krawczyka i Joannę Koszałkowską; wręczono także cztery wyróżnienia: A. Adamskiej, Kindze Brodzik, Malwinie Łukasik oraz Barbarze Dubel. W konkursie na fotografię teatralną wyróżnienie otrzymał Paweł Cybulski. Z kolei jury recenzenckie doceniło następujących uczestników: Krzysztofa Diksa (I miejsce za tekst „Hamlet” oczyszczony), Martę Kaprzyk (II miejsce za tekst Never Again), Czesława Domarackiego (II ex aequo za tekst RRRewolucja) oraz Katarzynę Parchimowicz (wyróżnienie za pięć recenzji). Autorzy najlepszych jednoaktówek to: Konrad Bęben (Mięso z kaczki), Magdalena Franczuk (Persefony, czyli dziecko dwugłowe) i Jowita Kukurudza (Spotkał raz Lucek Anioła... czyli krótka historia marności). Na zakończenie tej części widzowie obejrzeli prezentację sceniczną Mięsa z kaczki przygotowaną przez Halinę Rasiakównę wraz z zespołem: Moniką Bolly, Tomaszem Cymermanem, Marianem Czerskim, Jakubem Gielem, Rafałem Kronenbergerem, Piotrem Łukaszczykiem, Stanisławem Melskim i Marcinem Pempusiem. Drugą, nieoficjalną część spotkania wypełniły słodki poczęstunek i wspólne rozmowy w kuluarach. Przed nami kolejny sezon edukacyjny, czas wytężonej pracy i nowe wyzwania. Mamy nadzieję, że i tym razem dołożymy skromną cegiełkę do wciąż raczkującej w Polsce nowoczesnej edukacji teatralnej, a miłośnicy Tpl zdobędą okazję do poszerzenia swojego uczestnictwa w życiu teatralnym naszego regionu. Trzymajcie zatem kciuki... i przybywajcie! Mariusz Cisowski

Krzyżówka 1. Kultowy monodram muzyczny Bartosza Porczyka 2. Nazwisko nowej aktorki Teatru Polskiego 3. Imię odtwórcy roli Prof. Bralczyka w Szajbie 4. Scena, na której grana jest Śmierć podatnika 5. Nowy projekt Bartosza Porczyka 6. Najdłużej grany spektakl Teatru Polskiego (obecnie) 7. Sprawa... w reż. Jana Klaty 8. Reżyser Juliusza Cezara 9. ...Ekshumacja w reż. Moniki Strzępki 10. Zbliżająca się premiera Krzysztofa Garbaczewskiego w Tpl 11. Nazwisko odtwórcy roli Johannesa w Kuszeniu cichej Weroniki 12. Nazwisko odtwórcy roli 99 Groszy w Szajbie 13. W stronę... – nowy projekt Krystiana Lupy 14. Przedostatnia premiera ubiegłego sezonu

Odgadnięte hasło prosimy przesłać na adres: generacjatpl@teatrpolski.wroc.pl Spośród poprawnych odpowiedzi wylosujemy 3 zwycięskie. Nagrodami będą zaproszenia na spektakle Teatru Polskiego. Nazwiska zwycięzców w następnym numerze.

8 | Generacja Tpl | Wrzesień 2009

REDAKCJA: „1212 Generacja Tpl” generacjatpl@teatrpolski.wroc.pl Redakcja: Karolina Babij, Aleksandra Kowalska, Agnieszka Michalska, Ewa Przepiórka, Ada Stolarczyk, Milada Świrska, Joanna Witkowska Grafika: Marta Streker, Dawid Krawczyk, Michał Matoszko Fotografie: Ewa Przepiórka, Ada Stolarczyk, Joanna Witkowska


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.