styl życia
Kuchnia wielu talerzyków
O restauracji w nowym miejscu, o tym jak sobie radzą w czasach pandemii, a także o planach na bliższą i dalszą przyszłość opowiadają Kamila i Michał Przybysz, właściciele restauracji Sendai sushi & ramen. LIFE IN. Łódzkie: Czy menu nowej restauracji jest już gotowe? Zmieni się w porównaniu z tym, które było na Piotrkowskiej? Kamila Przybysz: Radykalnych zmian nie planujemy, ale chcemy wykorzystać to, że dysponujemy teraz większą kuchnią, w której można przygotować praktycznie każde danie i poważnie myślimy o wprowadzeniu do menu dań gorących – kaczki, łososia, kurczaka, wołowiny. Możliwości są, chęci też, a w nowym miejscu zapewne pojawią się nowi goście z nowymi oczekiwaniami. Michał Przybysz: Kuchnia japońska nazywana jest kuchnią wielu talerzyków, a to oznacza, że nie powinniśmy koncentrować się wyłącznie na sushi i powinniśmy gościom proponować także inne smaki. Menu mamy już ułożone na pół roku i systematycznie będziemy wprowadzać do niego nowe dania, a nasi goście zdecydują, jakie smaki najbardziej im pasują. Co szef kuchni będzie polecał gościom po otwarciu? Ma Pan jakieś ulubione danie kuchni japońskiej? Michał Przybysz: Dużo jest dań, które sam lubię i mógłbym polecić innym, ale na pewno będą to szaszłyki yakitori z kurczaka, wołowina z makaronem, no i moje ulubione danie, czyli tatar z łososia. Dlaczego zdecydowaliście się Państwo na restaurację z kuchnią japońską? Michał Przybysz: Jestem zawodowym kucharzem i kilkanaście lat temu trafiłem na szkolenie zorganizowane przez Kurta Schellera. Jedna z jego części poświęcona była właśnie kuchni japońskiej. Od tamtej pory zacząłem się nią interesować. Tym bardziej że kuchnia japońska to nie same przepisy, to także filozofia no waste – tam nic się nie marnuje. I kiedy zdecydowaliśmy się na własną restaurację to naturalne było dla nas, że będzie to właśnie lokal z kuchnią japońską. Pochwalę się, że dwa lata temu uzyskałem od Hirotoshi Ogawa dyplom AJSA (All Japan Sushi Association). Dyplomu nie przyznaje się restauracji jak
48
w przypadku gwiazdek Michelin. Dostaje go sushi master i jest potwierdzeniem jego kompetencji. W ten sposób honorowane są restauracje, w których sushi przygotowywane jest zgodnie z określonymi zasadami. Kamila Przybysz: Przy podejmowaniu decyzji ważne było też to, że prowadziliśmy wtedy sklepy rybne. Dzięki temu nie musieliśmy szukać dostawców ryb do restauracji, a w przypadku kuchni japońskiej świeże ryby to podstawa. Jak Państwo sobie radzicie w czasie epidemii? Kamila Przybysz: Dziś nie ma restauracji, która radzi sobie dobrze. Można powiedzieć, że cała branża gastronomiczna znalazła się na ostrym zakręcie. Trudno przewidzieć, co się wydarzy po wygaśnięciu epidemii, kto zostanie na rynku, a kto z niego wypadnie… Zawsze, gdy słyszę informację, że jakiś lokal musiał się zamknąć, to jest mi bardzo przykro. My w każdym razie działamy, jesteśmy już po przeprowadzce do Monopolis, kuchnia pracuje i czekamy na moment, w którym będziemy mogli otworzyć lokal i zaprosić gości do środka. Oczywiście z zachowaniem wszystkich wymogów bezpieczeństwa i określonych procedur. Powiedziała Pani, że kuchnia pracuje, to znaczy, że już można zamówić posiłek w Sendai sushi & ramen? Kamila Przybysz: Tak, ale przygotowujemy wyłącznie dania na wynos, z odbiorem osobistym lub dowozem. Można zadzwonić i złożyć zamówienie telefonicznie lub online przez naszą stronę internetową, można też przyjechać i zamówić na miejscu. Dla naszych gości przygotowaliśmy liczne promocje w tygodniu i darmowe dowozy w określonych strefach. Na jakim etapie jest przygotowanie restauracji do przyjęcia gości i kiedy otwarcie? Kamila Przybysz: Już teraz jesteśmy gotowi na przyjęcie gości, ale musimy czekać na zmianę przepisów. Trudno powiedzieć kiedy to się stanie, mam nadzieję, że jeszcze