Co można zrobić ze starych kabli? Przetwarza setki metrów zużytych kabli. Wyrzuconym na śmietnik nadaje nowe życie, nie marnując przy tym ani kawałka. Tworzy z nich niepowtarzalne obrazy i biżuterię. Anna Becherka, właścicielka marki BECHANN w rozmowie z LIFE IN. Łódzkie. LIFE IN. Łódzkie: Korposzczur – z czym Ci się kojarzy to słowo? Anna Becherka: Nie lubię tego określenia. A kojarzy mi się ono z pracą w określonych ramach, wykonywaniem pewnych powtarzalnych zadań, odtwarzaniem schematów i dniami bardzo podobnymi do siebie. Pytam o to, bo przez 20 lat swojego dorosłego życia byłaś ważną częścią kilku korporacji. Powiedz, czym się zajmowałaś zawodowo? Zajmowałam się administracją personalną, kadrami i płacami. To twarde kompetencje oparte na liczbach i aktach prawnych. I chociaż wyzwań zawodowych było wiele, ciągle mi czegoś brakowało, ciągle czegoś szukałam. I znowu zmieniłam pracę, jedną korporację zastępowałam kolejną, która wymagała ode mnie jeszcze większego poświęcenia. Pracowałam po kilkanaście godzin dziennie, nie było czasu na życie prywatne, na zabawy z dzieckiem. Czułam, że tak dalej już nie chcę, że kolejna zmiana w wyuczonym zawodzie nie przyniesie mi żadnej satysfakcji. Wiedziałam, że muszę coś zmienić. Przyjaciółka namówiła mnie na studia podyplomowe – aranżacja wnętrz na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. To był strzał w dziesiątkę. Czułam się tam doskonale. Na zajęciach z kreatywnego przetwarzania trzeba było wybrać dwa produkty. Sięgnęłam po papier, folię i jakiś kabel, którego nawet nie pamiętam. Przekroiłam, zobaczyłam środek, pomyślałam: „wow!” I tak się zaczęła moja fascynacja, tym tworzywem. W 2016 roku w konkursie Eco Made – seria moich prac pod tytułem „Nowe Połączenia” zdobyła pierwszą nagrodę i nagrodę specjalną od Canal +. I przyszedł taki dzień, że rzuciłaś wszystko i postanowiłaś zostać artystką. Jak to jest, kiedy zmienia się swoje życie o 180 stopni? Zanim nadszedł ten dzień, minęło jeszcze trochę czasu. Praca w korporacji, choć zapewniała środki na życie i to nie najgorsze, nie cieszyła mnie już zupełnie, a na realizację pasji, czyli tworzenie z kabli, praktycznie nie miałam czasu. I pomału docierało do mnie, że chcę zacząć żyć zupełnie inaczej, na własnych zasadach, robić to, co sprawia mi radość. Ta artystyczna dusza, gdzieś tam we mnie cały czas była, tylko taka nieco uwięziona. W zasadzie od dziecka ciągle coś w domu zmieniałam, stare rzeczy przerabiałam na nowe, często wywołując niezadowolenie mamy. Później hobbystycznie aranżowałam mieszkania najpierw swoje, potem znajomych i przyjaciół. I za każdym razem efekt był zadowalający, gdzieś czułam to intuicyjnie. I kto wie, gdybym urodziła się w innych czasach, może od razu po liceum skończyłabym szkołę artystyczną, ale w latach 80., 90. najważniejsze było zdobycie praktycznego zawodu. I tak skończyłam
54
pierwsze studia na kierunku finanse i bankowość, potem podyplomowe – organizacja i zarządzanie na Politechnice Łódzkiej, a po drodze dużo branżowych szkoleń i licencji. I w końcu nadszedł ten dzień, że trzeba w życiu coś zmienić. A ponieważ wiem, że aby głowę mieć w chmurach, trzeba mocno stąpać po ziemi, potrzebowałam finansowego bezpieczeństwa i pewności, że sobie poradzę. Jako HR-owiec zdawałam sobie sprawę ze swoich kompetencji finansowych, coachingowych, strategicznych, umiejętności budowania strategii sprzedaży. Ponieważ marzeniem była galeria i pracownia w jednym miejscu, nadarzyła się okazja, by wykorzystać moje twarde zasoby rodem z korporacji i miękkie – wrażliwość na piękno. Sięgnęłam po unijne dotacje i udało mi się zostać rezydentem Art_Inkubatora w Fabryce Sztuki. Tu mam teraz swoją galerię i pracownię w jednym. I jestem bardzo szczęśliwa. Spełniłam swoje marzenie. I już wiem, że jeśli o czymś marzysz tak naprawdę, to to zrobisz. Z brzydkich, nikomu niepotrzebnych kabli elektrycznych, głównie komputerowych, robisz piękne rzeczy – biżuterię i obrazy. Skąd czerpiesz inspiracje? Czuję to intuicyjnie, dotykam kabla i gdzieś w głowie rodzi się pomysł na kolejny obraz. A czasami biorąc do ręki materiał wykorzystuję jego plastyczność, możliwość formowania kształtów. Co sprowokowało Cię do tego, żeby wybrać do swojej sztuki ten dość wyjątkowy, żeby nie powiedzieć specyficzny rodzaj tworzywa? Tak jak już wspomniałam, zajęcia kreatywne na ASP. Kiedy dotknęłam kabla, nie wiem skąd, ale moje ręce wiedziały, co z nim zrobić. I z każdą kolejną pracą, odkrywam jego nowe możliwości. Skąd bierzesz te kable? Z centrum recyklingowego, tam są tony kabli. Kiedy pierwszy raz dotarłam do takiego centrum z jednej strony czułam ogromną radość, że tyle jest tych materiałów do wykorzystania, z drugiej strony przerażenie, że produkujemy tony śmieci. W swojej pracy staram się nie marnotrawić ani kawałka. To, co zostaje, segreguję i wykorzystuję do kolejnych obrazów, mam nawet takie, które są czysto zero waste’owe. Staram się wszystko wykorzystać do końca. Tak też zrodził się pomysł na biżuterię, która teraz cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem. Biżuteria nie jest droga, ceny zaczynają się od 50 zł wzwyż i zależą od czasu potrzebnego na wykonanie obiektu, od materiału i skomplikowania pomysłu. Materiał unikatowy jest droższy – np. historyczne przewody z lat sześćdziesiątych.