5 minute read

Paulina Żurek Gdzie? Nie Pytaj

Gdzie? Nie Pytaj

Skryła się pośród bloków na Chojnach. Jest wyjątkowa. Oferuje kawę speciality, wyborne słodycze, wytrawne chałki, placuchy twarogowe ze słonym karmelem i wiele innych pyszności. Za chwilę świętować będzie trzecie urodziny. O kawiarni Nie Pytaj rozmawiamy z jej właścicielką PAULINĄ ŻUREK.

Advertisement

Skąd pomysł na nazwę? Nie Pytaj jak na kawiarnię brzmi wyjątkowo oryginalnie?

Pomysł na nazwę to zbieg różnych okoliczności. Na początku tworzenia tego miejsca, wszyscy ciągle nas pytali o nazwę. Gdy już wiedzieliśmy, jak je nazwiemy, okazało się, że w innym miejscu ruszyła kawiarnia, którą nazwano dokładnie tak samo, jak my chcieliśmy. Potem remont się przedłużał i tych pytań było coraz więcej i zaczęliśmy odpowiadać – nie pytaj. Aż uznaliśmy, że to świetny, chwytliwy pomysł na nazwę. Nie ukrywam, przy załatwianiu wszelkich formalności, spotkaliśmy się ze sporym zdziwieniem ze strony urzędników, niektórzy myśleli, że żartujemy. Koniec końców jestem bardzo zadowolona.

Chojny, w środku osiedla, nieco w ukryciu, dlaczego właśnie taka lokalizacja?

Zawsze chciałam otworzyć kawiarnię na uboczu, nie zaraz przy samej ulicy. Zależy mi na tym, aby nasi goście mogli oderwać się od tego całego zgiełku. A dlaczego właśnie na łódzkich Chojnach? Wychowałam się tu, a ponadto moja mama prowadzi niedaleko swój salon fryzjersko-kosmetyczny i stwierdziliśmy, że może dobrym pomysłem będzie zaoferowanie fajnego miejsca, jak Nie Pytaj, właśnie z dala od centrum miasta. I choć może faktycznie jesteśmy trochę na uboczu i mocniej trzeba zaangażować się w promocję, to działamy w zgodzie z tym, co podpowiada nam serducho.

To jak na samym początku promowaliście to miejsce?

Zaczynaliśmy od śmiesznych ulotek wrzucanych do skrzynek na osiedlu. Organizowaliśmy też różnego rodzaju promocje przed samym lokalem, zachęcające do odwiedzenia nas.

I tak szybko czas minął, że wielkimi krokami zbliżają się trzecie urodziny. Jak pani ocenia ten czas, myślę, że zdecydowanie trudny, bo w dużej mierze naznaczony przez pandemię i wynikające z niej lockdowny?

Pandemia to ciężki czas przyznaję, ale realizowaliśmy wynosy i do pracy zaangażowała się rodzina, nie stać nas było na pracowników. Przetrwaliśmy i z tego się najbardziej cieszę. A przez te trzy lata działania na pewno zaskoczyła mnie różnorodność klientów i ich pozytywne podejście do poznawania nowych rzeczy. Myślę, że jesteśmy pierwszą kawiarnią speciality na osiedlu, z reguły takie miejsca są ulokowane w centrum, ludziom cały czas się wydaje, że kawa powinna być mocna i stawiać na nogi, a kawa speciality jest bardziej pobudzająca, za to w smaku bardziej herbaciana.

Skąd pomysł właśnie na kawę speciality?

Zanim otworzyłam swoją kawiarnię pracowałam w kilku miejscach serwujących kawę segmentu speciality. Zaczęłam się szkolić w tym kierunku, uczestniczyć w różnego rodzaju warsztatach i szkoleniach organizowanych przez Specialty Coffee Association. Świat kawy jest różnorodny, ale jeszcze nie wszyscy o tym wiedzą. Myślę jednak, że jesteśmy już na dobrej drodze, ludzie są bardziej świadomi tego, co piją i jedzą.

Menu w Nie Pytaj z czego słynie?

Z wytrawnych chałek. Tak, tak, wiem zaraz pan zapyta, jak to możliwe, żeby łączyć smaki słodkie i wytrawne. Zapewniam, że smakują świetnie i polubiły je kubki smakowe wielu naszych klientów. Nasza propozycja chałki z wiejską kaszanką jest hitem. Kolejnym z naszych popisowych dań są wyrabiane na miejscu placki twarogowe ze słonym karmelem, czasami serwowane z lodami, ale wtedy to już mamy taką prawdziwą bombę kaloryczną (śmiech). Do naszego podstawowego menu zazwyczaj dodajemy kartę sezonową, co pozwala zapobiec nudzie.

Jak powstaje takie nowe menu?

Dzięki ciągłemu poszukiwaniu i wzajemnym inspiracjom całego zespołu. Siadamy, rozmawiamy, zastanawiamy się, co wprowadzić, z czego można zrezygnować. Za dobór kaw odpowiadam osobiście, ale na przykład w przygotowaniu karty koktajli pomógł nam znajomy barman, który zawodowo zajmuje się tworzeniem nietuzinkowych receptur koktajli, a niektóre z dań powstawały pod okiem wspaniałej Alicji @cookbloch.

Tworzycie przestrzeń, w której jest miejsce dla każdego. Czy od początku mieliście grupę docelową, do której chcieliście dotrzeć?

Nie, te grupy stopniowo się rozszerzały. Przez to, że działamy na osiedlu, na którym mieszka sporo osób starszych, okazaliśmy się swobodną przestrzenią dla różnych grup. Każdy może do nas wpaść, zjeść coś dobrego, spotkać się ze znajomymi, czy po prostu posiedzieć przy dobrej kawce i ciachu. W tygodniu często od rana klienci umawiają się na spotkania biznesowe, a w weekendy jest naprawdę tłoczno i gwarno. Poczta pantoflowa działa doskonale.

Słodkości można zabrać też na wynos?

Jak najbardziej! Zachęcamy klientów do przynoszenia swoich opakowań, ale nie zawsze jest to możliwe. W gruncie rzeczy wynosy pozwoliły nam przetrwać czas pandemii.

Z tego, co wiem, oferujecie też usługi cateringowe?

Tak, na różne okazje, przyjęcia okolicznościowe, wesela, urodziny. Realizujemy zamówienia na torty, słodkie i słone stoły, realizacje można obejrzeć na naszym Instagramie.

Jak dbacie o swój rozwój? Jak dobieracie smaki?

Internet jest pełen inspiracji, musimy śledzić trendy, żeby nie zostać w tyle. Ale myślę, że najwięcej dają nam podróże, każdy kolejny wyjazd i odwiedziny polecanych miejscówek najbardziej inspirują. Do tego szkolenia, kursy, warsztaty, a potem już często sami kombinujemy w kuchni.

Nie Pytaj to jedno wyjątkowe miejsce, ale dopieszczone w każdym calu, czy myśli pani o kolejnych lokalizacjach?

Jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia. Początkowo zakładałam, że będzie jedna kawiarnia, przyznam jednak, że rozglądam się za kolejnym miejscem. Ale bez pośpiechu, jeśli uznam, że wraz z zespołem w obu będą mogła utrzymać taką samą jakość, na pewno powstanie, bo klienci coraz częściej pytają, dlaczego nie ma nas bliżej centrum.

Ile godzin dziennie pani pracuje?

Na początku pracowałam praktycznie non stop. A dzisiaj zdarza się, że mam nawet trzy dni wolne w tygodniu, pracuję z ludźmi, na których mogę całkowicie polegać, a to jest podstawa w takim biznesie.

W takim razie co z wolnym czasem?

U mnie odpoczynek oznacza aktywność, w zasadzie każdą. Jeśli uda się zorganizować więcej czasu wolnego, to zawsze chętnie wyjeżdżam. Znajomi pytają skąd mam tyle energii, na co ja odpowiadam, nie pytaj (śmiech)…

Lubi się pani inspirować tym, co robią inni? Tylko czy konkurencja chce się dzielić wiedzą?

Wiemy, że bywa różnie, są osoby otwarte, ale są też takie, które wolą zatrzymać wszystko dla siebie. Dla mnie ważne jest, żeby w mojej kawiarni panowała dobra atmosfera, żeby wszyscy angażowali się w swoją pracę i z empatią podchodzili do klienta. Chciałabym, aby Nie Pytaj kojarzyło się z miejscem, w którym łapiemy oddech, delektujemy się kawą i słodkościami i choć na chwilę zwalniamy, taki slow place.

Czego pani życzyć jako przedsiębiorcy z okazji trzecich urodzin Nie Pytaj i czego życzyć temu miejscu?

Wytrwałości i zapału, tych dwóch rzeczy najbardziej. Były kryzysy, ale skoro je przetrwaliśmy i przeszliśmy pandemię, to poradzimy sobie z każdym wyzwaniem. Nie ma mocnych na nas.

Rozmawiał Damian Karwowski Zdjęcia w kawiarni: Jakub Szkudlarek (kusz_productions) Zdjęcia słodkiego stołu: Artur Mamos (Artur_mamos_fotografia)

Kawiarnia Nie Pytaj Łódź, ul. Skupiona 1 tel. 503 402 220 Facebook: Nie Pytaj Instagram: niepytaj.lodz

This article is from: