Styl życia
Gdzie? Nie Pytaj Skryła się pośród bloków na Chojnach. Jest wyjątkowa. Oferuje kawę speciality, wyborne słodycze, wytrawne chałki, placuchy twarogowe ze słonym karmelem i wiele innych pyszności. Za chwilę świętować będzie trzecie urodziny. O kawiarni Nie Pytaj rozmawiamy z jej właścicielką PAULINĄ ŻUREK. Skąd pomysł na nazwę? Nie Pytaj jak na kawiarnię brzmi wyjątkowo oryginalnie?
być mocna i stawiać na nogi, a kawa speciality jest bardziej pobudzająca, za to w smaku bardziej herbaciana.
Pomysł na nazwę to zbieg różnych okoliczności. Na początku tworzenia tego miejsca, wszyscy ciągle nas pytali o nazwę. Gdy już wiedzieliśmy, jak je nazwiemy, okazało się, że w innym miejscu ruszyła kawiarnia, którą nazwano dokładnie tak samo, jak my chcieliśmy. Potem remont się przedłużał i tych pytań było coraz więcej i zaczęliśmy odpowiadać – nie pytaj. Aż uznaliśmy, że to świetny, chwytliwy pomysł na nazwę. Nie ukrywam, przy załatwianiu wszelkich formalności, spotkaliśmy się ze sporym zdziwieniem ze strony urzędników, niektórzy myśleli, że żartujemy. Koniec końców jestem bardzo zadowolona.
Skąd pomysł właśnie na kawę speciality?
Chojny, w środku osiedla, nieco w ukryciu, dlaczego właśnie taka lokalizacja?
Z wytrawnych chałek. Tak, tak, wiem zaraz pan zapyta, jak to możliwe, żeby łączyć smaki słodkie i wytrawne. Zapewniam, że smakują świetnie i polubiły je kubki smakowe wielu naszych klientów. Nasza propozycja chałki z wiejską kaszanką jest hitem. Kolejnym z naszych popisowych dań są wyrabiane na miejscu placki twarogowe ze słonym karmelem, czasami serwowane z lodami, ale wtedy to już mamy taką prawdziwą bombę kaloryczną (śmiech). Do naszego podstawowego menu zazwyczaj dodajemy kartę sezonową, co pozwala zapobiec nudzie.
Zawsze chciałam otworzyć kawiarnię na uboczu, nie zaraz przy samej ulicy. Zależy mi na tym, aby nasi goście mogli oderwać się od tego całego zgiełku. A dlaczego właśnie na łódzkich Chojnach? Wychowałam się tu, a ponadto moja mama prowadzi niedaleko swój salon fryzjersko-kosmetyczny i stwierdziliśmy, że może dobrym pomysłem będzie zaoferowanie fajnego miejsca, jak Nie Pytaj, właśnie z dala od centrum miasta. I choć może faktycznie jesteśmy trochę na uboczu i mocniej trzeba zaangażować się w promocję, to działamy w zgodzie z tym, co podpowiada nam serducho. To jak na samym początku promowaliście to miejsce? Zaczynaliśmy od śmiesznych ulotek wrzucanych do skrzynek na osiedlu. Organizowaliśmy też różnego rodzaju promocje przed samym lokalem, zachęcające do odwiedzenia nas. I tak szybko czas minął, że wielkimi krokami zbliżają się trzecie urodziny. Jak pani ocenia ten czas, myślę, że zdecydowanie trudny, bo w dużej mierze naznaczony przez pandemię i wynikające z niej lockdowny? Pandemia to ciężki czas przyznaję, ale realizowaliśmy wynosy i do pracy zaangażowała się rodzina, nie stać nas było na pracowników. Przetrwaliśmy i z tego się najbardziej cieszę. A przez te trzy lata działania na pewno zaskoczyła mnie różnorodność klientów i ich pozytywne podejście do poznawania nowych rzeczy. Myślę, że jesteśmy pierwszą kawiarnią speciality na osiedlu, z reguły takie miejsca są ulokowane w centrum, ludziom cały czas się wydaje, że kawa powinna 66
Zanim otworzyłam swoją kawiarnię pracowałam w kilku miejscach serwujących kawę segmentu speciality. Zaczęłam się szkolić w tym kierunku, uczestniczyć w różnego rodzaju warsztatach i szkoleniach organizowanych przez Specialty Coffee Association. Świat kawy jest różnorodny, ale jeszcze nie wszyscy o tym wiedzą. Myślę jednak, że jesteśmy już na dobrej drodze, ludzie są bardziej świadomi tego, co piją i jedzą. Menu w Nie Pytaj z czego słynie?
Jak powstaje takie nowe menu? Dzięki ciągłemu poszukiwaniu i wzajemnym inspiracjom całego zespołu. Siadamy, rozmawiamy, zastanawiamy się, co wprowadzić, z czego można zrezygnować. Za dobór kaw odpowiadam osobiście, ale na przykład w przygotowaniu karty koktajli pomógł nam znajomy barman, który zawodowo zajmuje się tworzeniem nietuzinkowych receptur koktajli, a niektóre z dań powstawały pod okiem wspaniałej Alicji @cookbloch. Tworzycie przestrzeń, w której jest miejsce dla każdego. Czy od początku mieliście grupę docelową, do której chcieliście dotrzeć? Nie, te grupy stopniowo się rozszerzały. Przez to, że działamy na osiedlu, na którym mieszka sporo osób starszych, okazaliśmy się swobodną przestrzenią dla różnych grup. Każdy może do nas wpaść, zjeść coś dobrego, spotkać się ze znajomymi, czy po prostu posiedzieć przy dobrej kawce i ciachu. W tygodniu często od rana klienci umawiają się na spotkania biznesowe, a w weekendy jest naprawdę tłoczno i gwarno. Poczta pantoflowa działa doskonale.