KRZYSZTOF SZYMONIAK – urodził się w 1953 roku w Kępnie. Od roku 1969 mieszka w Gnieźnie. Tam ukończył II LO. Poeta, prozaik, fotografujący dziennikarz. Od roku 2000 – wykładowca akademicki. Uczy dziennikarstwa, prawa prasowego oraz wiedzy o mediach w Instytucie Językoznawstwa UAM. Absolwent filologii polskiej UAM. Publikuje od roku 1977. Współzałożyciel, wraz z Krzysztofem Kuczkowskim, Gnieźnieńskiej Grupy Poetyckiej „Drzewo”, która jesienią 2007 roku obchodziła 30-lecie istnienia. Od prawie 30 lat zaprzyjaźniony z Galerią Autorską. Opublikował zbiory wierszy: „Żony poetów” – 1985, „Oszustwo” – 1987, „Czarna rzeka” – 1990, „Martwa natura z człowiekiem” – 2001, „Wszędzie, skąd wracałem” – 2006, „29 prac Szymona Słupnika” – 2007 oraz, wspólnie z Krzysztofem Kuczkowskim, książkę poetycką „Stado. Nasza mała metafizyka” – 1995. Jego wiersze trafiły do kilku antologii, w tym do zbioru „Świadectwo obecności” – 1996 i antologii poezji kontrkulturowej „Droga do Ashramu” – 1998. W roku 2005 ukazała się także jego pierwsza książka prozatorska pt. „Epizody”. Dwie poprzednie książki poetyckie, czyli „Wszędzie, skąd wracałem”(2006) oraz „29 prac Szymona Słupnika” (2007) ukazały się w bydgoskim wydawnictwie Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego. Ten drugi zbiór wierszy został uznany w Gnieźnie za wydarzenie artystyczne 2007 roku.
Krzysztof Szymoniak
Światłoczułość
Galeria Autorska Bydgoszcz 2009
Darkowi Nowackiemu
„idę z przypowieści, w której nie ma szczęśliwego końca...” – mówi w pewnym miejscu podmiot Szymoniaka, definiując swą kondycję wędrowca, obserwatora, kronikarza, ale i współuczestnika zbiorowej egzystencjalnej klęski. W tym świecie nie ma nie tylko szczęśliwych zakończeń, tu również początek napiętnowany jest nieszczęściem. Autor Światłoczułości wrzuca swych bohaterów w to stadium ich biografii, w którym jest się od razu dojrzałym do cierpienia we wszelkich jego najbardziej dolegliwych postaciach: upokorzenia, nędzy, samotności, choroby czy starości, i lokuje w realiach, które dają szczególną i jakby sadystycznie poręczną sposobność intensywnego przeżywania tych doświadczeń. Rysuje istnienia pozbawione wartości, wegetujące w świecie pozbawionym wartości, w rzeczywistości zdesakralizowanej i zdewaluowanej, zredukowanej do brudnych ulic, złomowisk, śmietnisk i rynsztoków, gdzie miłość sprowadzona jest do kopulacji, a przyjaźń do jałmużny doraźnie ratującej alkoholika, gdzie odejścia nie skutkują powrotami, a choroba ozdrowieniem, gdzie straty są nie do odzyskania, a poczucie przegranej stanem permanentnym i pozbawionym cech dramatyzmu, bo stanowiącym niejako normę – banalną i prozaiczną jak każda norma. Jest to świat zaludniony przez pijaków, „dresiarzy”, tanie prostytutki, wdowy, rozwódki i dzieci z życiorysami złamanymi grzechami rodziców. Wszyscy niewolniczo przypisani ulicy, oddychający jej toksynami, zniewoleni przez jej twarde prawa. Ulica – ta podstawowa kategoria organizująca wymiar spacjalny zbioru – traktowana jest tu zarówno jako konkretna, realna przestrzeń, ale też jako sfera niska, margines, który – paradoksalnie - staje się uniwersum, bo jest i ośrodkiem, i jedynym środowiskiem przeżywającego podmiotu, a jednocześnie sferą współczesnego, zdesakralizowanego mitu, wymiarem, w który wpisany jest los zbiorowości, los pozbawiony wzniosłości i heroizmu, piękna i dobra, natomiast z całą bezwzględną konsekwencją i fatalistyczną nieodwracalnością skierowany ku nieszczęściu i śmierci. Chronos i Tanatos – „czas oplatający mrocznym powojem/ pochód umarlaków” – żyją tu w ścisłym sojuszu dodatkowo spojeni wszechobecną nędzą ducha i materii. Trudno o dosadniejszy obraz współczesnego Wygnańca i bardziej wiarogodny pejzaż Krainy Wygnania. Szymoniak kreuje świat jednorodnie czarny, pozbawiony nadziei i konsolacji, a jednak ta jego ciężka i mroczna monochromia zdaje się posiadać wąskie szczeliny, przez które przenika promień światła – tęsknota do miłości, piękna, harmonii; podmiot objawia nie tylko wrażliwość na zło, ale i potrzebę czystości, pragnienie duchowego odrodzenia, pragnienie sensu – pewną światłoczułość – dobro wyjątkowe i jakby nie z tego świata, a jednak, i być może właśnie dlatego, wspierające byt, ocalające istnienie, uzasadniające wartość życia i wartość poezji. Piotr Siemaszko
5
Życie w tej epoce było niemożliwe Krzysztof Grzechowiak z tomu Regalia
Daremnie, łakomie próbował dostąpić Światła Jan Kasper z tomu Wiry, strzępy, psie prognozy
autoportret ponoć umarłeś wiosną tego roku w hotelowej mansardzie nikt nie mógł wiedzieć że tak się stanie potem wożono cię (trupa) po dworcach by – przyłożywszy do szyny ucho – rozpoznać wiarę i wolność człowieka w bezdechu wożono cię po szpitalach by z wykresu tętna odczytać zagubiony ślad serdecznych połączeń minął miesiąc stwierdzono rozziew między miłością a pożądaniem w końcu wysłano cię do miasta gdzie obraz twojego ciała udaje kogoś kim nie byłeś i kogo nikt tam nie pamięta teraz jest zima psy ujadają w czaszkach bezdomnych życie przyrasta Beckettem do tekturowych dekoracji a ty na dworcach i peronach od 20 lat wypatrujesz kobiety o zielonych oczach i siebie – farciarza z bukietem kwiatów jest zima rozpoczynasz dzień o piątej rano budzik rozwala ci serce nagim terkotem wspominasz nieudaną śmierć w hotelowej mansardzie przywykłeś do myśli że ludzie o tej porze nie przypominają Johna Travolty ani tym bardziej Marilyn Monroe w sukni pełnej wiatru wieczorem nie rzucasz się pod koła pociągu ale jak mantrę powtarzasz słowa może nie dzisiaj jeszcze nie tak i nie tutaj wracasz do domu a tam od ściany do ściany i metal o metal zza lustra wyjmujesz ukryte dawno temu listy i fotografie przed północą opada ciszy zasłona wypijasz małą wódkę myjesz resztę zębów przytulasz bladą żonę i kładziesz się do łóżka jak do trumny po godzinie budzi cię z płytkiego snu piwniczny zaduch otwierasz drzwi patrzysz w okno a tam nic czyli życie i miłość szeptana z dalekiego kraju
9
gdzieś tam za siedmioma górami a może całkiem blisko gdzieś tam na ławce w parku nudzą się matki z dziećmi gdzieś tam przy pomniku rozpadają się trzej emeryci a wśród magnolii leżą i bredzą pijacy bezdomni za siódmą ulicą gdzieś tam na środku trójkątnego skweru rośnie drzewo wokół drzewa tylko kapsle błyszczą i nędzna żółknie trawa na korze pnia nikt od lat nie wyciął scyzorykiem serca przebitego strzałą ani swastyki ani nawet bluzgu rzuconego policji przystają tam odziani w dresy królowie życia i trolle karmione sterydami powrzeszczą obsypią świat gnojem wyzwisk kopną psa zdepną kilka puszek po wyszczanym już piwie gwizdną na biuściastą strojną dziewczynę aby w końcu porzucić toksyczne koło petów i plwocin jedyny mieszkający w tej okolicy Świadek Jehowy nie ma wątpliwości chodzi od drzwi do drzwi i przekonuje zapewnia że teraz to już nieodwołalnie zbliża się koniec że właśnie zaczęły się dni ostatnie ale czy na pewno zbliża się koniec czy na pewno zaczęły się dni ostatnie czy na pewno pod ławką leży i jęczy pijak bezdomny czy na pewno za siódmą ulicą nikt na pniu drzewa nie wyrżnie serca przebitego strzałą czy na pewno świat w miejskim błocie dogasa bez celu przecież nie wykreślono jeszcze ze słowników piękna i nadziei przecież nie wszędzie zbrodnia lęgnie się w zaułkach przecież są jeszcze sprawy święte i rzeczy nie z tego świata są jeszcze romantyczni kochankowie są lipowe aleje i parki pełne zdrowych kasztanowców aby trafić tam może nie wystarczy być i omijać zaplute karczowiska może trzeba jeszcze brać się z ohydą za bary
10
kupowanie książki spokojny mężczyzna w średnim wieku wyznał wczoraj żonie: gdybyś wiedziała, co się dzieje w mojej głowie, co w niej drży słodką zbrodnią, upojnym występkiem, jak tam spełnia się najtajniejsze pragnienie, gdybyś wiedziała tylko tyle i nic więcej wypił jeszcze szklankę herbaty ubrał się ciepło wyszedł z domu ślad po nim zaginął a wszystko co dzieje się potem dzieje się nagle i – jak to zwykle bywa – od pierwszego braku słów czy może spojrzenia zazwyczaj tak nadchodzą katastrofy chcesz zatem wiedzieć co mają na myśli los ślepy albo palec Opatrzności gdy spotkaną w księgarni kobietę ukazują ci jako światło na bezdrożach zastanawiasz się – rozmawiać z nią kupić książę wspominać pobyt w Neapolu czy raczej dla dobra sprawy wezbrać czarną wodą i zniknąć a gdyby przemilczeć tę scenę gdyby nie nazywać niczego i tylko przyjąć niczym znak nie całkiem w końcu przypadkowe dotknięcie ciepłej dłoni bez obrączki to czy dłoń ta może cię ocalić cóż świat zajęty sobą ani gorszy się ani dziwi ani roztrząsa jakże prostą przypadłość mężczyzny w średnim wieku który wypił szklankę herbaty ubrał się ciepło i wyszedł z domu ten świat czasem tylko warknie: prokreacja, głupku!
11
czytanie Biblii oto zbieracze złomu, oto złom i złomowisko, mieszkasz obok, może jesteś już tylko bryłą lodu albo szarpaną przez wichry kupą gruzu, reszta, po latach, przypomina nieco opowieść o sprawach, których nie nazwałeś a to dawne są czasy – muzyka kołysze cię w oparach nikotyny, pamiętasz?, muzyka cię upaja, co dwie godziny kufel mocnego piwa, zawartość kufla również cię upaja, dlatego też, a może na przekór temu właśnie, między bajki wkładasz twierdzenie filozofów, że nie ma przeszłości a przyszłość nie istnieje tak, to dawne czasy – nie było cię tu pół roku, i co pół roku wracasz pod ten dach chyba tylko po to, aby zanotować myśli, z których gdzie indziej nigdy nie powstałyby wiersze dwa piętra niżej twoi rodzice troskliwie układają pod lustrem widokówki i listy od wymyślonych przez ciebie kobiet, listy i widokówki są prawdziwe, prawdziwe są znaczki i stemple pocztowe z nazwami miast, dlatego właśnie rodzice ciągle jeszcze wierzą, że któraś z tych kobiet mimo wszystko zostanie kiedyś twoją żoną mimo upływu lat ciągle nie pojmujesz, jak to się dzieje, że proste słowa układają się niekiedy w biblijne proroctwa, dzisiaj na przykład pośród domów porastających twardą jak beton ziemię przeczytałeś wybazgrane kredą na murze zdania: Szymoniak kupuj trumnę! Zbliża się koniec świata!
12
W tej serii nakładem Galerii Autorskiej ukazały się: Jan Wach „Miłość bierze się z gry światła”, 2005 Krzysztof Grzechowiak „Regalia”, 2005 Franciszek Kamecki „Podsłuchiwanie siebie”, 2006 Krzysztof Szymoniak „Wszędzie, skąd wracałem”, 2006 Jarosław Jakubowski „Wszyscy obecni”, 2006 Franciszek Kamecki „Tam gdzie pędraki, zielsko i cisza”, 2006 Wojciech Kass, Krzysztof Kuczkowski „Pieśń miłości, pieśń doświadczenia”, 2006 Krzysztof Szymoniak „29 prac Szymona Słupnika”, 2007 Jan Wach „Zawsze będą obiekty przykuwające uwagę”, 2007 Krzysztof Soliński „Jeżeli”, 2007 Zdzisław Pruss „Szczygieł z New Jersey”, 2008 Krzysztof Soliński „aż po kroki słów”, 2008 Wykorzystano grafikę Jacka Solińskiego: obwoluta i okładka, Wyjrzenie, linoryt 42x25 cm, 1992 oraz fragmenty grafik: str. 4, Oracz chmur, linoryt 42x29,5 cm, 1998 str. 6, Słuchanie kroków, linoryt 43x27 cm, 2000 str. 8, Skrzyżowanie, linoryt 42,5x25,0 cm, 1993 str. 22, Puste kartki, linoryt 43,5x26,5 cm, 2002 str. 40, Rzucanie kamieniem, linoryt 45,5x27 cm, 2002 str. 51, ...i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd zmierza, linoryt 44,5x28 cm, 2000
Copyright by Krzysztof Szymoniak 2009 Copyright by Galeria Autorska 2009 Redakcja, korekta – Ewa Szymborska Opracowanie graficzne – Jan Kaja, Jacek Soliński Przygotowanie do druku – Jacek Czekała, www.aldus.pl Zdjęcie autora – Anna Farman Galeria Autorska Jan Kaja i Jacek Soliński, Bydgoszcz 2009 www.autorska.pl, galeria@autorska.pl
ISBN 978-83-60924-03-7
S P I S TREŚCI
autoportret. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 gdzieś tam. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 kupowanie książki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 czytanie Biblii. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12 rozmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 światłoczułość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14 imieniny u Marii. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 przechodzenie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 reportaż spod mostu. . . . . . . . . . . . . . . . . . 18 zwątpienie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 stare czasy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21 gramatyka. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 wariat . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24 synteza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 za lat 20 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 surrealizm. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 żony poetów. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 czarna dusza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 głód. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33 o tym, że idę. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34 pożycz na wino . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 nie ma mnie w domu . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 Marianna. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 samokrytyka. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38 przekraczanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39 z deszczu lód . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41 ojcowskie obowiązki. . . . . . . . . . . . . . . . . . 42 przypadki mojej córki. . . . . . . . . . . . . . . . . 43 kolęda. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44 pożegnanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 fragmenty pewnego listu . . . . . . . . . . . . . 47 ul. Grzybowo 3/6. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49